Imagines Anna Todd
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Imagines Anna Todd |
Rozszerzenie: |
Imagines Anna Todd PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd Imagines Anna Todd pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Imagines Anna Todd Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
Imagines Anna Todd Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Strona 3
i • mag • ines (ɪ'mædʒɪnz) – rzeczownik. Rodzaj fanfiku,
w którym czytelnik staje się bohaterem opowiadania.
Fanfik umożliwia nam wyrażanie siebie w kreatywny
i znany nam sposób i dzielenie się tym z ludźmi, którzy myślą
podobnie jak my. Fanfiki zainspirowały miliony czytelników
i autorów na całym świecie i jestem dumna z bycia częścią tej
niesamowitej społeczności.
Strona 4
ANNA TODD
Leigh Ansell, Rachel Aukes,
Doeneseya Bates, Scarlett Drake,
A. Evansley, Kevin Fanning,
Ariana Godoy, Debra Goelz,
Bella Higgin, Blair Holden,
Kora Huddles, Annelie Lange,
E. Latimer, Bryony Leah, Jordan Lynde,
Laiza Millan, Peyton Novak,
C.M. Peters, Michelle Jo Quinn,
Dmitri Ragano, Elizabeth A. Seibert,
Rebecca Sky, Karim Soliman,
Kate J. Squires, Steffanie Tan,
Strona 5
Kassandra Tate, Katarina E. Tonks,
Marcella Uva, Tango Walker,
Bel Watson, Jen Wilde, Ashley Winters
autorzy portalu
Strona 6
Dla fanów
i tych, którzy ich inspirują...
Strona 7
Kevin Fanning
Robienie selfie i obalanie
patriarchatu z Kim Kardashian
Wyobraź sobie, że…
Kim Kardashian właśnie wrzuciła do sieci selfie, a twój
chłopak wścieka się z tego powodu.
Rozmawialiście, gdy jego nastrój uległ gwałtownej
zmianie. A właściwie to prawie rozmawialiście. Zbieraliście się
do rozpoczęcia rozmowy. A teraz selfie Kim zepsuło wszystko.
Twój chłopak przed chwilą wrócił z pracy. Ma bardzo
trudne i stresujące zajęcie, jest agentem rządowym, a ty, co
zdarza się niezwykle rzadko, nie pracujesz na popołudniową
zmianę w Best Buy. Próbowałaś dać mu do zrozumienia, że miło
byłoby gdzieś wyjść. Nie byliście na randce, takiej prawdziwej
randce, od dłuższego czasu. Jesteście razem już dość długo
i wasz związek staje się wygodny. W pozytywnym znaczeniu
tego słowa… ale nie stuprocentowo pozytywnym. Nie wiesz, jak
dokładnie przeprowadzić z nim tę rozmowę, ale zaczynasz czuć,
tak trochę, że przestał się starać. I wcale nie chodzi o to, że go
już nie kochasz! Zdecydowanie tak nie jest. Jesteś też pewna, że
on kocha ciebie. Przeszkadza ci to, że w ogóle potrzebujesz
o tym rozmawiać. Wiesz, że ma bardzo stresującą pracę.
Prawdopodobnie wszystko między wami jest w porządku, a ty
wymyślasz problemy.
Ale prawda jest taka, że: w sumie to umierasz na myśl
o kolejnym wieczorze spędzonym na nicnierobieniu, gdy uśniesz
przed telewizorem, z głową opartą na jego ramieniu. Nie chcesz
Strona 8
się nudzić, a jeszcze bardziej nie chcesz, żeby on uznał, że to ty
jesteś nudna. Ale czujesz się znudzona, sfrustrowana
i przytłoczona i być może nie chodzi tylko o niego. Tyle że nie
jesteś jeszcze gotowa na zastanawianie się nad tym.
Postanowiłaś poruszyć ten temat. Mówisz więc delikatnie,
z zaciekawieniem, bez osądzania:
– To chcesz coś robić dziś wieczorem?
Łatwy i niewinny początek rozmowy. Po prostu sugerujesz
temat do obgadania.
On patrzy w swój telefon, prawdopodobnie sprawdza
służbowego maila, chociaż dopiero co wrócił z pracy. Ma
obsesję. Nie, to nie obsesja, to ambicja. Umiejętność skupienia
uwagi. Podoba ci się to. Ale zadajesz pytanie i wydaje się, że
przyciągnęłaś jego uwagę, że za chwilę odłoży telefon i spojrzy
na ciebie, naprawdę na ciebie spojrzy i zaczniecie ze sobą
rozmawiać, jednak wtedy przesuwa coś na wyświetlaczu
i dostrzega coś, co momentalnie zmienia całe jego zachowanie.
Otacza was chłód. Jego dłoń mocniej ściska telefon, bieleją mu
kostki. Nie patrzy już na telefon, ale w niego, jakby jakiś odległy
przedmiot nagle zmaterializował się w jego polu widzenia.
Twój chłopak nie siedzi już z tobą w jednym
pomieszczeniu. Nagle obserwujesz go z bardzo dużej odległości.
I momentalnie zdajesz sobie sprawę, że nie ma szans, żeby dziś
wieczorem zabrał cię na randkę.
– O co chodzi? – pytasz. – Co się stało?
Bierze głęboki wdech. Coś drży tuż pod jego skórą na
szczęce. W końcu zamyka oczy i odwraca telefon
wyświetlaczem do dołu.
– Wrzuciła. Kolejne. Selfie – mówi, ze złością wypluwając
z siebie każdą sylabę.
Wrzuciła.
Strona 9
Dokładnie wiesz, o kim mówi. To może dotyczyć tylko
jednej osoby, bo tylko jedna kobieta wrzuca jeszcze selfie.
Żadna inna już się nie odważy.
Sięgasz po telefon swojego chłopaka. Sama chcesz je
zobaczyć. Wiesz, że nie powinnaś, ale to jak wypadek
samochodowy, coś, czego chcesz być świadkiem, co chcesz
zobaczyć z bliska.
Wyjmujesz mu komórkę z dłoni, a wtedy jego otępienie
mija i wraca do żywych.
– Zaczekaj, nie, nie powinnaś na to patrzeć! – protestuje
zmartwiony.
Wiesz, że ma rację, ale i tak zerkasz.
Kim Kardashian wrzuciła do sieci selfie. Wpatruje się
w obiektyw, w ciebie, pewna siebie, odważna, niemal
szczęśliwa. Ma idealnie nałożony makijaż, a jej skóra jest tak
promienna, jakby coś rozświetlało ją od środka. Jej włosy są
gładkie, ciemne i błyszczące jak kot znikający w ciemności. Ma
lekko rozchylone usta i uśmiecha się tylko trochę, ale coś w jej
oczach mówi, że Kim naprawdę dobrze się bawi. Że to sprawia
jej przyjemność.
Napis pod zdjęciem brzmi: „Najmocniej przepraszam
hejterów za to idealne selfie! Żadne prawo nie zabrania kochania
samego siebie!”.
Gdy patrzysz na to zdjęcie, coś się w tobie budzi. Coś
szalonego i dzikiego, co atakuje pazurami ściany małego
pokoiku na dnie twojego serca. To selfie Kim zepsuje wieczór
twojemu chłopakowi, a w konsekwencji także tobie. Lekkie,
bolesne ukłucie paniki w sercu. To z pewnością złość. Złość na
kobietę, która zachowuje się inaczej, niż powinna. Zachowuje
się tak, że ma wpływ na ciebie. Racja? No bo co innego
mogłoby to być?
Strona 10
Oddajesz telefon swojemu chłopakowi. Przygląda ci się
uważnie, czekając na twoją reakcję.
– Po co ona to robi? – pytasz. – Przecież wie, że selfie są
nielegalne.
– Nie wiem – odpowiada twój chłopak. A później dodaje
głośniej, sfrustrowany. – Nie wiem! – odwraca się. –
Przepraszam. Nie powinienem pozwolić, żeby to na mnie
wpłynęło. Nie powinienem był pozwolić ci tego zobaczyć.
Żałuję, że nie mogę nic więcej zrobić.
– Ale już robisz tak wiele – mówię, masując jego ramię,
ugniatając zbite od stresu mięśnie. – Jesteś jednym z najlepszych
agentów rządowych. Złapałeś już tylu słynnych wielbicieli
selfie. Lindsay Lohan, Rihannę, Willow Smith, Chrissy Teigen,
Arianę Grande – dzięki tobie wszystkie zostały aresztowane.
– To nie wystarczy – mówi, wpatrując się w dal. – Nie
spocznę, póki nie złapiemy Kim Kardashian.
– Złapiesz ją – zapewniasz.
Słyszysz te słowa i niemal widzisz, jak wylatują z twoich
ust w postaci dziwnych baniek. Wierzysz w nie? To nie ma
znaczenia. Liczy się tylko to, by pocieszyć chłopaka. Liczy się
tylko to, co on czuje.
– Jest najbardziej poszukiwanym przestępcą w kraju –
dodajesz. – W końcu ją dorwiecie.
Słońce zachodzi, a niebo przybiera lekko szarą barwę, taką
jak kolor oczu twojego chłopaka. Miałaś nadzieję, że
wybierzecie się dziś do kina. Grają nowy film z Mattem
Damonem, o mężczyźnie, który musi pokonać wiele przeszkód.
Podobno bardzo dobry. Mówi się, że ma szansę na nagrody.
W porządku, i tak musisz się zająć swoim chłopakiem.
Twoje miejsce jest teraz przy nim.
Rząd, a zwłaszcza ci, którzy kierują jego pracami, uważali,
Strona 11
że ludzie spędzają zbyt wiele czasu, wpatrując się w swoje
telefony, zbyt wiele czasu marnują na robienie sobie fotek
i poświęcanie uwagi swojemu wyglądowi. Uznali, że ciągłe
robienie i umieszczanie w sieci własnych zdjęć jest dziwaczne
i niezdrowe. Uznali, że źle świadczy o nas jako o nacji. Uznali,
że stanowi zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa. Uznali, że
powinniśmy się skupiać na innych, ważniejszych rzeczach. Nie
sprecyzowali, o jakie ważniejsze rzeczy chodzi.
Rząd podjął już wiele decyzji na temat tego, co kobiety
mogą, a czego nie mogą robić ze swoimi ciałami, więc tak
naprawdę był to po prostu kolejny zakaz. Zdelegalizowanie
selfie nie nastąpiło wskutek odrębnej ustawy, było jednym
z punktów większego aktu prawnego, który odbierał im różne
inne prawa.
Z pewnością ustawa nie została napisana tak, by ograniczać
prawa jednej płci, ale tak naprawdę uderzała tylko w kobiety.
Mężczyźni nigdy nie byli zbyt dobrzy w robieniu selfie. Nie
obchodziło ich więc to, że stały się one nielegalne. Szczerze
mówiąc, przyjęli to z ulgą: odpadła kolejna rzecz, w której byli
słabi.
Początkowo kobiety nie przestały się fotografować. Nikt
nie wierzył, że ten zakaz stanie się prawomocny. Czy naprawdę
zamierzano pilnować respektowania ustawy? Ale później
zakazano używania w telefonach aparatów, którymi można robić
selfie. Skoro samochody muszą spełniać pewne wymogi
bezpieczeństwa, żeby ludzie mogli z nich korzystać, twierdził
rząd, to samo dotyczy też komórek. Zakazano więc korzystania
z tych aparatów. Zachęcały ludzi do przypatrywania się sobie,
a nie światu, co uznano za złe.
Wtedy rząd utworzył jednostkę specjalną, która obrała
sobie za cel śledzenie celebrytów najlepiej radzących sobie
Strona 12
z robieniem selfie, łapanie ich i wsadzanie do więzienia.
Wszyscy pamiętali nagranie z Kylie Jenner, którą
świadomość, że nie może już robić selfie, doprowadziła do
szaleństwa, i tę uzasadnioną wściekłość w jej demonicznych
oczach, gdy prowadzono ją siłą z sali sądowej do szpitala
psychiatrycznego, a ona kopała, rzucała się i wrzeszczała.
Po tym, jak zamknięto Kylie, jej siostra Kendall zniknęła
i została uznana za martwą. Nie było jasne, czy jej hipotetyczna
śmierć była wypadkiem, czy nie, bo nigdy nie znaleziono ciała.
Jednak notatki znalezione w jej apartamencie wskazywały na to,
że gdy jej siostrę zamknięto, a ona sama również nie mogła
sobie robić fotek, nie pozostało już nic, co mogłoby utrzymać ją
przy życiu.
Media i rząd, jak to w ich zwyczaju, zrobiły nagonkę.
Widzicie? – zdawali się pytać rządzący. – Oto, co selfie robią
z ludźmi, zdelegalizowanie ich było najwłaściwszą decyzją.
Gdy jednostka specjalna wyłapywała coraz więcej
celebrytów, normalni, nieznani ludzie byli coraz rzadziej
inspirowani do robienia sobie zdjęć. A marketing dokończył
dzieła. Instagram się zmienił, przekształcając się w firmę
kosmetyczną oferującą serię podkładów opartych na różnych
filtrach z dawnych czasów. Kto by się zajmował robieniem
selfie, gdy można przez cały czas wyglądać jak na takim
zdjęciu? Przedsięwzięcie odniosło gigantyczny sukces.
Ludzie zaczęli się interesować innymi sprawami.
Zapomnieli, dlaczego tak ich zdenerwował zakaz robienia selfie,
dlaczego ta czynność wydawała się im wcześniej tak ważna.
Wszyscy żyli dalej.
Z wyjątkiem Kim Kardashian.
Kim nie chciała się poddać bez walki.
Kim była przestępcą, zdeklarowaną wojowniczką
Strona 13
o wolność. Uciekała. Zrezygnowała z całego swojego
dotychczasowego życia, z wszystkiego, i zniknęła. Nikt nie
wiedział, gdzie mieszka i jak udało się jej przeżyć. Wiadomo
było tylko, że raz na jakiś czas pojawi się w sieci, wrzuci selfie,
sprawi, że ludzie dostaną histerii, i znów zapadnie się pod
ziemię.
Rząd oddelegował swoich najlepszych hakerów do
zdemaskowania miejsca jej zamieszkania, do namierzenia jej, ale
nikomu się to nie udało. Mieli oprogramowanie, które
wykorzystywali do odnajdowania i usuwania selfie z sieci. Było
bardzo pomocne w zniechęcaniu ludzi do robienia
i publikowania takich zdjęć. Ale Kim była dla nich za dobra, za
sprytna, zawsze wyprzedzała ich o krok.
Zamknęli jej wszystkie konta, wszystkie punkty dostępu,
o których istnieniu wiedzieli. Ale później pojawiało się nowe
konto, z jednym zdjęciem. Jej fani odnajdowali je, stawało się
viralem i każdy udostępniał nowe, nielegalne selfie zrobione
przez kryminalistkę, jedyną prawdziwą mistrzynię tej sztuki,
dawną i przyszłą królową.
Mężczyźni byli wściekli. Nie było szans, by cała ta sprawa
skończyła się dobrze dla Kim. Kiedyś musieli ją wreszcie
dorwać, to nie mogło trwać wiecznie. Z każdym opublikowanym
selfie byli coraz bliżej. Fantazjowali o chwili, w której odbiorą
jej telefon. Zniszczą go, a ona będzie brzydko płakała.
Ale za cały swój trud dostali tylko jeszcze więcej
autoportretów. Spokojny, błogi nastrój, wykonturowaną
i rozświetloną twarz uśmiechniętej Kim. Nie mieli pojęcia,
z jakiego powodu się uśmiechała.
W dniu, w którym poznajesz Kim, czujesz się potwornie źle
i uważasz, że twoje życie jest beznadziejne.
Twoja zmiana w Best Buy dobiega końca, a twój kierownik
Strona 14
cię dręczy. Mówi, że wpłynęła skarga od klienta, który uważa,
że nie byłaś pomocna i że podczas rozmowy z nim nie byłaś
wystarczająco uśmiechnięta.
Co to w ogóle znaczy – wystarczająco uśmiechnięta?
Z tego, co pamiętasz, w ogóle się nie uśmiechałaś. Po co
miałabyś to robić? Ten klient był kompletnym kretynem.
Zapytał cię o głośniki przez Bluetooth, a ty grzecznie, uprzejmie
i dokładnie wytłumaczyłaś mu, gdzie je znajdzie, i nawet
zasugerowałaś, które mogą być dla niego najbardziej
odpowiednie. Odegrałaś swoją rolę według zasad społecznych
kierujących tego typu interakcją.
Ale później on próbował z tobą flirtować, pytał, od jak
dawna tu pracujesz, skąd wiesz tyle o muzyce. Pytał, co lubisz
robić w wolnym czasie. To nie jego sprawa! Nie masz
obowiązku flirtować z nachalnymi klientami, tak ci się
przynajmniej wydaje. Według ostatnich informacji Best Buy jest
ogólnokrajową siecią handlową, a nie burdelem.
A później klient zorientował się, że nie jesteś szczególnie
entuzjastycznie nastawiona do jego zalotów, i zmienił taktykę.
Zaczął spierać się z tobą w kwestii głośników, lekceważyć
informacje, które mu podałaś, wyjaśniać na milion sposobów,
dlaczego się mylisz. W kwestii głośników! Głośników, przy
których poprosił cię o pomoc!
No dobra, koleś, jak chcesz. Zadał ci pytanie, udzieliłaś mu
konkretnej odpowiedzi. Jeśli chciał się z tobą kłócić, to jego
problem. Wiesz więcej o sprzęcie elektronicznym, niż on zdoła
ogarnąć przez całe życie. Ale sam fakt, że musiałaś tam
grzecznie stać, gdy on się na tobie wyżywał, sprawił, że lekko
wywróciłaś oczami, a wtedy on pobiegł po kierownika.
Tak więc teraz wysłuchujesz długiego wykładu na temat
obsługi klienta. Mogłabyś spróbować wyjaśnić swojemu
Strona 15
kierownikowi tę sytuację, ale co byś dzięki temu osiągnęła? Ta
praca jest ci naprawdę potrzebna. Nie masz zbyt wielu
poszukiwanych umiejętności. Kiedyś otwierały się przed tobą
perspektywy kariery. W pewnym sensie. Czy bycie youtuberem
to kariera? Nagrywanie filmików na YouTube’a o sprzęcie
elektronicznym sprawiało ci naprawdę dużo radości. Recenzje,
tłumaczenie ludziom, co i jak działa. Pokazywanie, jak
zhakować apki i oprogramowanie, by robiły coś innego, niż
zakładali ich twórcy.
Ale w końcu dałaś sobie z tym spokój, a „poślednia
gwiazdka YouTube’a” niekoniecznie robi wrażenie w CV.
I w ten oto sposób dostałaś tę marną robotę w Best Buy, gdzie
jesteś zdecydowanie najmądrzejszym i najbardziej
wykwalifikowanym członkiem personelu… choć szef i klienci
często traktują cię jak idiotkę. Naprawdę interesujesz się
elektroniką, a Best Buy wydawał się dobrym, bezpiecznym
miejscem pracy, która choć trochę wiąże się z twoimi
zainteresowaniami. Przynajmniej do momentu, gdy znajdziesz
coś lepszego.
Ale nie znalazłaś niczego lepszego. A praca tutaj wymagała
od ciebie noszenia okropnego mundurka składającego się
z czarnych spodni i źle dopasowanej koszulki polo z mieszanki
bawełny i poliestru, w którym czujesz się tak nieatrakcyjnie, jak
to tylko możliwe. Choć najwyraźniej nie dość nieatrakcyjnie, by
faceci się od ciebie odczepili! Może więc jest dla ciebie
nadzieja! Któż to wie?
Twój szef ciągnie swoją tyradę, a ty kątem oka zauważasz,
że dziwnie blisko krąży jakiś klient. Czy to kobieta? Być może?
Bezmyślnie wpatruje się w aparaty, które są zamknięte
w szklanej witrynie. Ma na sobie długi, ciemny płaszcz
z kapturem, którym zamiata podłogę, a wielkie, ciemne okulary
Strona 16
przeciwsłoneczne zasłaniają większość jej twarzy. Stoi tam
i zatrzymuje się przed aparatami w sposób, który każe ci sądzić,
że raczej niczemu się nie przygląda, tylko podsłuchuje waszą
rozmowę. LOL, „rozmowę”. Jakby podsłuchiwała długi,
jednostronny wykład, którego musisz wysłuchać.
Słyszysz, że z twoich ust wydobywają się słowa, które nijak
nie łączą się z tym, co się dzieje w twojej głowie. „Ach, tak,
obsługa klienta jest kluczowa”, mówisz, jakby włączył ci się
autopilot. Powiesz wszystko, byle tylko z tym skończyć
i wrócić do wykładania kabli na półki czy czegoś tam, co sprawi,
że będziesz wyglądać na zajętą, a wtedy klienci nie będą tak
skorzy do rozmowy.
Słyszysz słowa „zadowolenie klienta” już po raz czternasty
w ciągu tej instruktażowej rozmowy i zaczynają one brzmieć
zdradliwie seksualnie. To tylko twój mózg, prawda? Gdy
słyszysz jakieś słowa tak często, tracą swoje znaczenie.
Kierownik nadal mówi, powtarzając w kółko to samo, a ty
zastanawiasz się, co mogłoby zakończyć ten wykład, gdy
kobieta w czerni podchodzi i przerywa jego wypowiedź. Wcina
się dosłownie między obsługę a klienta.
– Przepraszam, czy pan jest menedżerem? – pyta. Ma niski,
ochrypły głos.
– Tak, jestem – odpowiada, zaskoczony tym, że przerwała
jego wypowiedź.
– Chciałam zapytać, co pan sądzi o tych aparatach.
Kierownik spogląda na nią z zaciekawieniem.
– Chce pani kupić aparat?
– Och, nie – odpowiada ze śmiechem, kładąc dłoń na jego
klatce piersiowej, jawnie z nim flirtując. – Nie dla siebie, dla
męża.
– Ależ oczywiście, chętnie pomożemy – rozgląda się za
Strona 17
tobą, ale ty skorzystałaś już okazji i uciekłaś, wykorzystując
moment rozproszenia jego uwagi przez zalotną żonę. A poza
tym nie musisz wiedzieć zbyt wiele na temat aparatów, więc
czujesz się bezpiecznie, sprawiając wrażenie, że cieszysz się
z możliwości powrotu do pracy.
Dziękujesz w myślach kobiecie za chwilę spokoju i za to,
że pozwoliła ci się oddalić. Przez resztę zmiany trzymasz się tak
daleko od potencjalnie niebezpiecznych klientów i menedżera,
jak to tylko możliwe, gdy dalej starasz się sprawiać wrażenie, że
pracujesz.
Później ostatni zrzędliwy klient wreszcie wychodzi ze
sklepu, reszta pracowników poszła już do domu, sklep jest
zamknięty, a ty zostałaś sama w magazynie, kończąc
porządkowanie zapasów, które zlecił ci kierownik.
Starasz się szybko odłożyć wszystko na swoje miejsce, gdy
słyszysz głos dochodzący gdzieś zza regałów z drukarkami.
Patrzysz na długie rzędy wysokich półek, każda z nich
zapełniona jest szczelnie, lecz chaotycznie pudłami i skrzyniami
z produktami elektronicznymi. Zaglądasz do części magazynu
pogrążonej w ciemnościach.
– Yhm, halo? – wołasz. Z całą pewnością nie powinno tu
nikogo być. Musiałaś się przesłyszeć. Wracasz do sortowania
pudeł z kartami pamięci.
Wtedy słyszysz kolejny odgłos. Pudła przesuwanego po
półce. I nucenie? Chyba?
Z całą pewnością się nie przesłyszałaś.
Wstajesz, ruszasz cicho na tył magazynu w swoich
standardowych czarnych trampkach. Przychodzi ci do głowy, że
należy się zastanowić, dlaczego tak bardzo przejmujesz się tym,
że w sklepie jest ktoś oprócz ciebie. Tak naprawdę powinnaś
uciekać w przeciwnym kierunku; firma nie płaci ci na tyle
Strona 18
dobrze, by dla produktów elektronicznych warto było narażać
życie. Ale po tej rozmowie z szefem… grr. Jeszcze jedna
wpadka i na pewno wylecisz, a wtedy będziesz musiała
poinformować o tym swojego chłopaka, a on spojrzy na ciebie
z litością, bo wiesz, że uważa, że twoja praca w Best Buy jest
idiotycznym pomysłem. No bo chyba jest! Ale podejrzewasz też,
że on wyobraża sobie, że jesteście małżeństwem, a ty nie musisz
pracować, możesz zostać w domu i zajmować się jego dziećmi.
No i co, jeśli zwolnienie z pracy uruchomi lawinę zdarzeń? Czy
tego naprawdę chcesz? Być może? Ale posiadanie pracy kupuje
ci więcej czasu i możesz to spokojnie przemyśleć. Nie żebyś
szczególnie dużo o tym myślała. Świadomie rezygnujesz
z myślenia na ten temat.
Jednak tragiczna śmierć w magazynie sklepu Best Buy
w ciągu najbliższych pięciu minut z całą pewnością spowoduje,
że nie podejmiesz w tej kwestii żadnej decyzji. Rozwiązałaby za
to całkiem sporo problemów. Nie musiałabyś już tu pracować.
Nie musiałabyś się zastanawiać, czy to, co czujesz do swojego
chłopaka, to prawdziwe uczucie. Nie miałabyś wrażenia, że
jesteś wariatką, bo pragniesz czegoś, czego nawet nie potrafisz
nazwać.
Idziesz na koniec magazynu. Pusto i cicho. Świetnie, to
kolejny objaw totalnego szaleństwa. Może twój chłopak miał
rację, może lekarstwa byłyby rozsądnym rozwiązaniem. Pora
uciekać. Najwyższy czas wrócić do domu i wpełznąć do łóżka,
w którym on najprawdopodobniej już smacznie śpi i chrapie,
położyć się obok niego i nie móc zasnąć, a później przenieść się
na kanapę i oglądać programy, które zawsze oglądasz,
o mężczyźnie, który ma problemy, ale dzięki nim uczy się
czegoś o sobie i otaczającym go świecie.
Odwracasz się więc do wyjścia, a przed tobą, w cieniu stoi
Strona 19
mroczna zakapturzona postać. Z zaskoczenia krzyczysz, a postać
wyciąga rękę w twoim kierunku i płaczliwym tonem mówi:
– Przepraszam! Nie chciałam cię przestraszyć. Słowo
honoru.
– Ale przestraszyłaś! – odpowiadasz, starając się złapać
oddech. Postać podchodzi w stronę światła i rozpoznajesz w niej
kobietę, którą widziałaś wcześniej w sklepie.
– Ej, do licha – mówisz. – Co ty tutaj robisz? Nie powinnaś
tu być.
– Ciii, nigdzie nie powinno mnie być – odpowiada
kobieta. – Musimy porozmawiać, ale mamy mało czasu. Mam
trzy minuty, zanim ochrona centrum handlowego sprawdzi tę
część obiektu.
Ściąga z głowy kaptur, odsłaniając najbardziej gładki,
najbardziej błyszczący kok, jaki widziałaś w całym swoim życiu.
A później zdejmuje okulary przeciwsłoneczne i spogląda na
ciebie z uśmiechem. To Kim Kardashian. Kim Kardashian stoi
przed tobą, promieniejąca doskonałością w tym zabałaganionym,
zakurzonym magazynie, już po zamknięciu sklepu Best Buy.
Jesteś pewna, że za chwilę zemdlejesz, gdy rusza w twoją
stronę.
– Jestem Kim – mówi. – I naprawdę potrzebuję twojej
pomocy.
Jeśli więc zastanawiałaś się kiedykolwiek, co byś zrobiła,
gdyby Kim Kardashian niespodziewanie zjawiła się u ciebie
w pracy i oznajmiła, że potrzebuje pomocy, odpowiedź brzmi:
najprawdopodobniej spanikowałabyś, zamarła i nie ruszyła się
ani nic nie powiedziała, bo nie wierzyłabyś, że to się dzieje
naprawdę, i w ogóle zaczęłabyś kwestionować istnienie
rzeczywistości.
Jesteś zwyczajną osobą. Masz nudne, mało interesujące
Strona 20
życie. Nic dla nikogo nie znaczysz. Jesteś rozczarowaniem dla
wszystkich, także dla samej siebie. Nie jesteś ważna. A później
spogląda na ciebie Kim Kardashian, której oczy przypominają
cynamon zmieszany z diamentami, i odbiera ci mowę.
– Yyy, dobrze się czujesz? – pyta.
Mrugasz i starasz się wrócić do świata żywych. Przed tobą
stoi najbardziej poszukiwana kryminalistka Ameryki. Czy
powinnaś się bać? Czujesz, że powinnaś się bać, ale się nie
boisz. Jesteś podekscytowana.
– Nie, wszystko gra! Zaskoczyłaś mnie. Nie spodziewałam
się, że cię tu zastanę.
To najgłupsze zdania, jakie mogłaś powiedzieć, bo przecież
OCZYWIŚCIE, ŻE NIE SPODZIEWAŁAŚ SIĘ, ŻE
ZASTANIESZ KIM KARDASHIAN W MAGAZYNIE BEST
BUY, W KTÓRYM PRACUJESZ. Twój mózg błaga twoje usta,
żeby się zamknęły, bo przynoszą ci wstyd.
Ale Kim ze zrozumieniem kiwa głową. Jest pełna gracji,
cierpliwa.
– Długi dzień, co? Czy twój szef zawsze się tak zachowuje?
Potakujesz.
– Tak, w sumie to tak. A przy okazji dziękuję, że
odwróciłaś jego uwagę.
– Ależ byłam zirytowana! Jak on z tobą rozmawiał? Na
serio miałam ochotę walnąć go w łeb torebką, „koleś, nie bądź
taki zajebiście chamski”, wiesz?
– Doceniam to. Gdybyś nie interweniowała, pewnie dalej
by na mnie krzyczał.
– Nie byłam tak całkiem bezinteresowna, jeśli mam być
szczera – mówi Kim. – Przyszłam po parę rzeczy do moich
telefonów i wtedy rozpoznałam ciebie.
Musiałaś się przesłyszeć.