Idiota-ffnet_10763371

Szczegóły
Tytuł Idiota-ffnet_10763371
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Idiota-ffnet_10763371 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Idiota-ffnet_10763371 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Idiota-ffnet_10763371 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Idiota by Blackisz Category: Haikyu/フイã‚-ュー Genre: Friendship, Romance Language: Polish Characters: Hajime I., Toru O. Status: Completed Published: 2014-10-17 22:08:17 Updated: 2014-10-17 22:08:17 Packaged: 2016-04-26 22:27:24 Rating: M Chapters: 1 Words: 1,378 Publisher: www.fanfiction.net Summary: "Może i jesteÅ› idiotÄ…, ale moim ukochanym idiotÄ…" / nie mam pomysÅ‚u na opis to wklejam cytat / mam to podpisane jako "oliwa czyli co ja robiÄ™ ze swoim życiem" XD' / jest pseudo seks, dlatego daÅ‚am raiting M Idiota **[Idiota]** * * * ><p><strong>Warning : Przed paÅ„stwem oliwa (oikawa x iwaizumi, oiiwa, iwaoi jak zwaÅ‚ tak zwaÅ‚) Znowu Haikyuu. Znowu jakieÅ› niewiadomo co. Nie mam mózgu. I tyle w temacie. *idzie umrzeć od nadmiaru swojej gÅ‚upoty w kÄ…ciku*<strong> **PS: ChciaÅ‚am napisać coÅ› z Barakamona, ale na razie to mnie przerosÅ‚o. Może kiedyÅ›''''** * * * ><p>Spokojna melodia denerwowaÅ‚a go bardziej niż powinna. WnÄ™trze o mdÅ‚ym, brzoskwiniowym kolorze wywoÅ‚ywaÅ‚o odruch wymiotny. KrzeseÅ‚ko boleÅ›nie przypominaÅ‚o mu, że siedziaÅ‚ już na nim od dobrej godziny. Jak zwykle zajmowaÅ‚o mu to zdecydowanie zbyt dużo czasu. Co on tam robiÅ‚? Sam sobie szyÅ‚ te cholerne ubrania, czy co? WestchnÄ…Å‚ ciężko, stukajÄ…c opuszkami palca w plastikowÄ… obudowÄ™ swojego telefonu, próbujÄ…c z caÅ‚ej siÅ‚y nie zasnąć.<p> Nie lubiÅ‚ takich miejsc. Pewnie wielu by byÅ‚o zaskoczonych tym faktem, ale zakupy to ostatnia rzecz na którÄ… zgodziÅ‚by siÄ™ dobrowolnie pójść. W jego odczuciu już nawet bliższe spotkanie z jadowitym wężem byÅ‚oby sto razy lepsze. NależaÅ‚ do ludzi niezbyt przejmujÄ…cych siÄ™ tym co maja na sobie. Gdy wchodziÅ‚ do sklepu Strona 2 braÅ‚ pierwszÄ…, lepszÄ… rzecz, przymierzaÅ‚ i jeÅ›li byÅ‚a dobra – a musiaÅ‚a być dobra, w koÅ„cu byÅ‚ chodzÄ…cym ideaÅ‚em – nawet nie patrzyÅ‚ na resztÄ™ asortymentu, kierujÄ…c siÄ™ od razu w stronÄ™ kasy. Nic wiÄ™c dziwnego, że miaÅ‚ ochotÄ™ wyzionąć ducha - jeszcze chwila, a naprawdÄ™ umrze tutaj z nudów. BrÄ…zowe oczy zwÄ™ziÅ‚y siÄ™ niebezpiecznie, gdy różowa kotara zafalowaÅ‚a lekko. WbiÅ‚ w niÄ… wyczekujÄ…ce spojrzenie, uÅ›miechajÄ…c kpiÄ…co. - Hej, Iwa-chan? - Czego? - Masz gruba dupÄ™ w tych spodniach. - Zdechnij. W tamtym momencie przekonaÅ‚ siÄ™ jak bardzo cierpi ktoÅ› uderzony z caÅ‚ej siÅ‚y wieszakiem. * * * ><p>- Nie bÄ…dź taki, nie chce tam iść!<p> - Sam zaproponowaÅ‚eÅ› grÄ™ w kamieÅ„, papier, nożyce wiec przestaÅ„ jojczeć, że przegraÅ‚eÅ›. - Ale Iwaaa-chaaan...! - Jeszcze jedno sÅ‚owo, a ciÄ™ ukatrupiÄ™. - Bwww. * * * ><p>Knajpka byÅ‚a ciasna, ale posiadaÅ‚a w sobie coÅ› co nie pozwalaÅ‚o przejść obok niej obojÄ™tnie. Kiedy tylko weszli do Å›rodka, poczuli siÄ™ jak we wÅ‚asnym domu. Zapach miodu, ciepÅ‚a atmosfera i Å›wiÄ…teczne ozdoby przypomniaÅ‚y im o zbliżajÄ…cym siÄ™ koÅ„cu roku. Otrzepali buty ze Å›niegu na wycieraczce poÅ‚ożonej koÅ‚o wielkiego baÅ‚wana ze styropianu, rozglÄ…dajÄ…c za wolnym miejscem.<p> Hajime podszedÅ‚ do kasy, zamawiajÄ…c posiÅ‚ek i starajÄ…c siÄ™ zignorować bÅ‚agajÄ…ce spojrzenie brÄ…zowych tÄ™czówek. Zdecydowanie udzieliÅ‚ mu siÄ™ klimat tego lokalu, bo nawet nie protestowaÅ‚, kiedy zostaÅ‚ zÅ‚apany za dÅ‚oÅ„ i pociÄ…gniÄ™ty w sam róg pomieszczenia. W normalnych warunkach Tooru dostaÅ‚by przynajmniej upominajÄ…cego pstryczka w czoÅ‚o. Z ulgÄ… zdjÄ…Å‚ z siebie czapkÄ™, mechanicznym ruchem poprawiajÄ…c sterczÄ…ce na wszystkie strony wÅ‚osy. PoÅ‚ożyÅ‚ obok krzesÅ‚a torbÄ™ z zakupami, zastanawiajÄ…c siÄ™ kiedy Oikawa zacznie marudzić i bÄ™dzie mógÅ‚ mu przywalić. Ku jego zdziwieniu, chÅ‚opak wytrzymaÅ‚ zdecydowanie dÅ‚użej niż zakÅ‚adaÅ‚, bo dopiero po pierwszym kÄ™sie zamówionej przez niego potrawy. - Jak ty to możesz jeść?! Strona 3 - Normalnie, jest dobre. - I tÅ‚uste jak diabli. - Tofu smażone na gÅ‚Ä™bokim tÅ‚uszczu jest najlepsze. - Dlatego jesteÅ› taki gruby. Tooru ledwo uniknÄ…Å‚ ataku Å›miercionoÅ›nych paÅ‚eczek, które chciaÅ‚y wydÅ‚ubać mu oko i stwierdziÅ‚, że zdecydowanie bardziej ceni sobie swoje wÅ‚asne życie niż widok wkurzonej twarzy Iwaizumiego. Już dzisiaj i tak kilka razy udaÅ‚o mu siÄ™ – oczywiÅ›cie nieÅ›wiadomie, przecież nie żeby to robiÅ‚ celowo, czy coÅ› – doprowadzić go do szewskiej pasji. Ten jeden raz może sobie odpuÅ›cić. Oikawa pociÄ…gnÄ…Å‚ ostentacyjnie nosem, nadymajÄ…c lekko policzki, chcÄ…c tym samym podkreÅ›lić, że jest na niego zÅ‚y. Z nietÄ™gÄ… minÄ… zaczÄ…Å‚ grzebać w swoim talerzu, wyjadajÄ…c tylko wodorosty nori i co jakiÅ› czas zerkajÄ…c na niego spod przydÅ‚ugiej grzywki. Hajime obserwowaÅ‚ to przez chwilÄ™, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ lekko. NaprawdÄ™ byÅ‚o z niego takie duże, trochÄ™ rozpuszczone dziecko. Gdy coÅ› nie szÅ‚o po jego myÅ›li, najpierw spektakularnie siÄ™ obrażaÅ‚, żeby caÅ‚y Å›wiat siÄ™ o tym dowiedziaÅ‚, a dopiero potem staraÅ‚ jakoÅ› to przezwyciężyć. To byÅ‚a jedna z wielu cech, która go w nim denerwowaÅ‚a, a zarazem pociÄ…gaÅ‚a. - JeÅ›li zjesz wszystko to w drodze do domu kupiÄ™ ci mleczny chleb – mruknÄ…Å‚ po chwili namysÅ‚u, widzÄ…c jak chÅ‚opak robi z tofu przysÅ‚owiowa papkÄ™ dla niemowlaka. - Z mojej ulubionej piekarni? - brÄ…zowe tÄ™czówki momentalnie rozbÅ‚ysnęły skrywanÄ… nadziejÄ…. - Niech ci bÄ™dzie. - Zjem wszystko! Nawet twoje! - ...obejdzie siÄ™. * * * ><p>- NaprawdÄ™ masz gruby tyÅ‚ek w tych spodniach.<p> - Możesz już przestać? - Nie, przez to wyglÄ…da bardziej apetycznie. - Co? - Teraz wszyscy siÄ™ bÄ™dÄ… na niego gapić. A co jeÅ›li mi ciÄ™ ktoÅ› poderwie!? - Idź ty lepiej siÄ™ połóż, bo zaczynasz mówić od rzeczy. - Iwa – chan, jak możesz być taki obojÄ™tnyyy? Ja tu siÄ™ serio martwiÄ™! Strona 4 - JesteÅ› idiotÄ…... oi! PrzestaÅ„ mi smarkać w sweter, Åšmieciokawa! * * * ><p>Iwaizumi nigdy nie dawaÅ‚ sobie w kaszÄ™ dmuchać. MiaÅ‚ silny charakter, nienawidziÅ‚ kiedy ktoÅ› za bardzo wtrÄ…caÅ‚ siÄ™ w jego życie, a tym bardziej jak próbowaÅ‚ mu bezustannie rozkazywać. Kontrola sama w sobie nie byÅ‚a zÅ‚a - podporzÄ…dkowanie sobie kogoÅ› byÅ‚o kluczowe, szczególnie podczas gry na boisku - jednak jeÅ›li ktoÅ› zdecydowanie przesadzaÅ‚ to na sto procent miaÅ‚ wÄ…tpliwÄ… przyjemność przeżyć dość bliskie spotkanie z jego pięściÄ…. Nic wiÄ™c dziwnego, że w łóżku też lubiÅ‚ trzymać swojego partnera w ryzach i mieć poczucie chociaż wzglÄ™dnej dominacji.<p> SapnÄ…Å‚ ciężko, unoszÄ…c siÄ™ nieco wyżej. Nie lubiÅ‚ poczÄ…tków. CzuÅ‚ siÄ™ wtedy jakby ktoÅ› przewiercaÅ‚ go na pół. Jednak czerwona z zażenowania twarz Oikawy w peÅ‚ni mu to wynagradzaÅ‚a. ZagryzÅ‚ dolnÄ… wargÄ™, opuszczajÄ…c siÄ™ do samego koÅ„ca. - Oh, kurwa. - Iwa – chaaan... - Morda. Hajime oparÅ‚ dÅ‚onie po obu stronach jego gÅ‚owy i pochyliÅ‚ siÄ™, żeby ugryźć go mocno w nos. Tooru skrzywiÅ‚ siÄ™ lekko, gÅ‚aszczÄ…c go po drżących plecach. Nigdy nie potrafiÅ‚ zrozumieć dlaczego jego chÅ‚opak ma w sobie, aż tyle z sadomasochisty. Nie lubiÅ‚ wiedzieć, że coÅ› sprawia mu ból, przecież znaÅ‚ siÄ™ na tym dość dobrze, mógÅ‚by choć raz pozwolić mu siÄ™ nim zająć, ale nie. Po co. Przecież wszystko musiaÅ‚o iść po jego myÅ›li. - Czy ty mógÅ‚byÅ› chociaż raz... - Nie. - JesteÅ› bezwstydny. - Podnieca ciÄ™ to. - Tsk. Iwaizumi uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zwyciÄ™sko, zaczynajÄ…c intensywniej krÄ™cić biodrami. OpadaÅ‚, a to znowu siÄ™ unosiÅ‚, tworzÄ…c swój wÅ‚asny rytm, drażniÄ…cy chÅ‚opaka. Doskonale zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™ jak seksownie teraz wyglÄ…daÅ‚ i wykorzystywaÅ‚ to do maksimum. Tooru w duchu dziÄ™kowaÅ‚, że nie trafiÅ‚a mu siÄ™ z charakteru jakaÅ› cnotka niewydymka. Zdecydowanie nie potrafiÅ‚by trzymać rak przy sobie majÄ…c go u swojego boku. - Iwa – chan, jesteÅ› zboczony. - Nie bardziej niż ty, Åšmieciokawa. Oikawa zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ cicho, zaciskajÄ…c mocniej palce na jego Strona 5 poÅ›ladkach. Znienacka uniósÅ‚ siÄ™ do góry przewracajÄ…c go na plecy i zarzucajÄ…c sobie jego nogi na biodra. Jego partner wygiÄ…Å‚ siÄ™ lekko, syczÄ…c coÅ› pod nosem w niezadowoleniu, jednak natychmiastowo uczepiÅ‚ siÄ™ go, niemal zmuszajÄ…c do pocaÅ‚unku. Koniec koÅ„ców skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ tak jak zwykle, ale w gÅ‚Ä™bi ducha musiaÅ‚ przyznać, że taki ukÅ‚ad mu naprawdÄ™ odpowiada. * * * ><p>- Iwa – chan, pójdziemy razem do Å›wiÄ…tyni?<p> - Przecież to nasza coroczna tradycja, wiÄ™c po co to pytanie? - LubiÄ™ jak siÄ™ rumienisz. - ...zdechnij, Åšmieciokawa! - Jaki okrutnyyy. * * * ><p>OparÅ‚ siÄ™ wygodniej plecami o barierkÄ™, zadzierajÄ…c gÅ‚owÄ™ wysoko do góry. Zima w tym roku byÅ‚a wyjÄ…tkowo mroźna, ale dziÄ™ki temu po raz pierwszy od dawna mieli na Å›wiÄ™ta Å›nieg. Dodatkowo dzisiaj byÅ‚a naprawdÄ™ idealna pogoda na festyn. Kiedy pierwsze fajerwerki z gÅ‚oÅ›nym hukiem eksplodowaÅ‚y na ciemnoniebieskim niebie zamieniajÄ…c siÄ™ w kolorowe kwiaty, mocniej Å›cisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ Iwaizumiego, ukrytÄ… pod grubÄ…, weÅ‚nianÄ… rÄ™kawiczkÄ….<p> - Czego mnie molestujesz przy ludziach? - Nie przesadzaj i tak nikt nie zauważy. - Jak zauważy to ci przywalÄ™. - Haha, jesteÅ› uroczy, Iwa – chan! - Czym ryj, Åšmieciokawa. Tooru uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ tylko jeszcze szerzej i spytaÅ‚: - O co modliÅ‚eÅ› siÄ™ w Å›wiÄ…tyni? - Jak ci powiem to siÄ™ nie speÅ‚ni. - To przesÄ…d. - Lepiej chuchać na zimne. - Bo ja poprosiÅ‚em, żebyÅ›my nawet po skoÅ„czeniu szkoÅ‚y nadal byli razem. Hajime wytrzeszczyÅ‚ lekko oczy i zerknÄ…Å‚ na OikawÄ™ nerwowo, jednak ten nadal wgapiaÅ‚ siÄ™ w rozÅ›wietlone niebo, szczerzÄ…c jakby wÅ‚aÅ›nie wygraÅ‚ miliony jenów. Ah, cholera jasna, dlaczego zawsze byÅ‚ takim skoÅ„czonym kretynem, który plecie co mu tylko Å›lina na jÄ™zyk przyniesie. Jak chciaÅ‚ to potrafiÅ‚ być naprawdÄ™ uroczy. Może to nawet lepiej, że nie pokazywaÅ‚ zbyt czÄ™sto tej strony swojego charakteru, bo jeszcze chÅ‚opak zszedÅ‚by na Strona 6 zawaÅ‚. Iwaizumi chrzÄ…knÄ…Å‚ zmieszany, żeby pozbyć siÄ™ chrypki i mruknÄ…Å‚: - To jasne, że tak bÄ™dzie. ZupeÅ‚nie niepotrzebnie zmarnowaÅ‚eÅ› życzenie noworoczne, Åšmieciokawa. Tooru nic na to nie odpowiedziaÅ‚, tylko jeszcze mocniej Å›cisnÄ…Å‚ jego dÅ‚oÅ„. * * * ><p>- Wydajecie siÄ™ być naprawdÄ™ blisko z OikawÄ… – san, bÄ™dziecie utrzymywać ze sobÄ… kontakt nawet po ukoÅ„czeniu szkoÅ‚y?<p> - A kto by chciaÅ‚ nadal kumplować siÄ™ z takim skoÅ„czonym idiotÄ… jak on? - WyjÄ…Å‚eÅ› mi to z ust, Iwa – chan. Tylko, że ty jesteÅ› sadystycznym idiotÄ…! Hej... hej, hej, hej, dlaczego tak na mnie patrzysz? Odłóż tÄ… piÅ‚kÄ™! Nie podchodź! PowiedziaÅ‚em nie podchodź! Aaa, mordujÄ…Ä…Ä…...! - GiÅ„, Åšmieciokawa! * * * ><p><em>Może i jesteÅ› idiotÄ…, ale moim ukochanym idiotÄ….<em> End file.