Higgins Clark Mary - Zatańcz z mordercą
Szczegóły |
Tytuł |
Higgins Clark Mary - Zatańcz z mordercą |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Higgins Clark Mary - Zatańcz z mordercą PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Higgins Clark Mary - Zatańcz z mordercą PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Higgins Clark Mary - Zatańcz z mordercą - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
MARY HIGGINS
CLARK
ZATAŃCZ
Z MORDERCĄ
(LOYES MUSIC, LOYES TO
DANCE)
Strona 3
PRZEŁOŻYŁA EWA PARTYGA
Strona 4
Kim jest przyjaciel?
To jedna dusza mieszkająca
w dwóch ciałach.
Arystoteles
Strona 5
Synom mojego brata Johnny’ego,
Luke’owi i Chrisowi Higginsom,
a także mojej wnuczce Laurze
poświęcam
Pragnę złożyć wyrazy głębokiej
wdzięczności wszystkim, którzy
przyczynili się do powstania tej książki,
udzielając mi wsparcia i zachęty –
mojemu wydawcy Michaelowi V.
Kordzie, jego współpracownikowi,
doświadczonemu redaktorowi Chuckowi
Adamsowi, mojemu agentowi
Eugene’owi H. Winickowi oraz
Robertowi Resslerowi, jednemu
Strona 6
z dyrektorów Forensic Behavioral
Sendces. Szczególne podziękowania
należą się mojej córce, Carol Higgins
Clark, za jej pomoc w poszukiwaniu
materiałów, uwagi i sugestie oraz
stworzenie mi możliwości pracy na
naprawdę pełnych obrotach. Oczywiście
dziękuję także reszcie mojej rodziny
i przyjaciołom, którzy, jak zwykle,
rozpraszali cierpliwie moje
wątpliwości, czy zdołam opowiedzieć tę
historię.
Strona 7
PONIEDZIAŁEK
18 lutego
Siedział na krześle, obejmując
rękami podciągnięte kolana. W pokoju
pogrążonym w ciemnościach. Znów to
samo. Charley nie chce być zamknięty
w swej kryjówce. Charley chce myśleć
o Erin. Jeszcze tylko dwie, szepnął
Charley. Potem przestanę.
Strona 8
Wiedział, że nie warto protestować.
Choć cała sprawa zdawała się coraz
bardziej niebezpieczna. Charley stawał
się nieobliczalny. Charley chciał, by
świat o nim usłyszał. Odejdź ode mnie,
Charley, zostaw mnie już, błagał.
Szyderczy śmiech Charleya odbił się
echem od ścian pokoju.
Gdybym tylko spodobał się wtedy
Nan, pomyślał. Gdyby tylko zaprosiła go
na swoje przyjęcie urodzinowe
piętnaście lat temu... Tak bardzo ją
kochał! Pojechał za nią do Darien
z prezentem, który kupił na wyprzedaży.
Wiózł jej parę wieczorowych pantofli.
Kartonowe pudełko było niepozorne
i tanie, ale przyozdobił je z wielką
pieczołowitością, rysując pantofelek na
Strona 9
wieczku.
Obchodziła urodziny dwunastego
marca, podczas wiosennej przerwy
semestralnej. Pojechał do Darien, żeby
zrobić jej niespodziankę tym prezentem.
A tymczasem ujrzał rzęsiście oświetlony
dom. Wszędzie stały samochody.
Przejechał tamtędy powoli, ze
zdumieniem rozpoznając tłum studentów
z Brown.
Wciąż czuł się zakłopotany na
wspomnienie, że płakał jak dziecko, gdy
zawracał, by odjechać. Potem jednak
przypomniał sobie o prezencie, który jej
przywiózł, i zmienił plany. Nan mówiła
mu, że codziennie rano, w pogodę i w
niepogodę, biega dla zdrowia w lasku
nieopodal domu. Następnego ranka
Strona 10
czekał tam na nią.
Pamiętał, wciąż bardzo dokładnie,
jej zdziwienie na jego widok.
Zdziwienie, a nie radość. Zatrzymała
się, oddychając nierówno. Czapka
z daszkiem skrywała jej jedwabiste,
jasne włosy. Na dres narzuciła szkolną
bluzę. Na nogach miała adidasy.
Złożył jej życzenia urodzinowe,
patrzył, jak otwiera pudełko, słuchał jej
nieszczerych podziękowań. Wziął ją
w objęcia.
– Nan, tak bardzo cię kocham.
Pozwól mi zobaczyć, jak twoje piękne
stopy wyglądają w tych pantoflach. Sam
ci je włożę. Moglibyśmy tu zatańczyć.
– Zmiataj stąd! – Odepchnęła go,
rzuciła w niego pudełkiem i znów
Strona 11
zaczęła biec.
Dogonił ją Charley. Złapał
i przewrócił na ziemię. Dłonie Charleya
tak długo ściskały szyję dziewczyny, aż
wreszcie przestała młócić rękami.
Charley włożył jej pantofle i zatańczył
z nią, a jej głowa spoczywała na jego
ramieniu. Charley położył Nan na ziemi,
pozostawiając wieczorowy pantofelek
na prawej nodze dziewczyny. Na lewą
wsunął z powrotem sportowy but.
Wiele lat upłynęło od tej chwili.
Charley stał się tłumionym
wspomnieniem, ciemną postacią,
czającą się gdzieś w mrokach jego
umysłu. To się zmieniło dwa lata temu.
Charley zaczął mu przypominać o Nan,
o jej pięknie sklepionej stopie,
Strona 12
o wysokim podbiciu, o nogach tak
szczupłych w kostce, o wdzięku, z jakim
dziewczyna tańczyła...
Dziesięciu małych Murzynków...
Matka śpiewała mu tę piosenkę
w dzieciństwie, bawiąc się jego
palcami.
– Zaśpiewaj mi o wszystkich
dziesięciu Murzynkach! – prosił za
każdym razem.
Matka tak bardzo go kochała!
A potem się zmieniła. W jego uszach
wciąż dźwięczały jej słowa: „Co te
czasopisma robią w twoim pokoju?”,
„Dlaczego zabrałeś te buty z mojej
szafy?”, „Po tym wszystkim, co dla
ciebie zrobiliśmy?!...”, „Tak bardzo nas
rozczarowałeś!”.
Strona 13
Gdy Charley zjawił się ponownie
dwa lata temu, kazał mu zacząć
zamieszczać ogłoszenia towarzyskie.
Mnóstwo ogłoszeń. Sam podyktował mu
treść jednego z nich, bardzo
szczególnego.
Do tej chwili już siedem dziewcząt
znalazło miejsce ostatniego spoczynku
tu, w okolicy tego domu. Każda z nich na
prawej nodze miała wieczorowy
pantofelek, na lewej zaś swój własny
but...
Błagał Charleya, by pozwolił
przerwać mu to choć na jakiś czas. Nie
chciał tego robić. Tłumaczył mu, że
ziemia jest wciąż zamarznięta, że nie
zdoła ich pogrzebać, a przecież nie
powinien tak długo trzymać ciał
Strona 14
w zamrażarce...
Ale Charley krzyczał:
– Dwie ostatnie muszą zostać
znalezione! I wszystko ma być dokładnie
tak samo jak z Nan!
Charley wybrał dwie ostatnie
kobiety tak samo jak wszystkie
następczynie Nan. Tym razem były to
Erin Kelley i Darcy Scott. Każda z nich
zareagowała na jego dwa różne
ogłoszenia. A co najważniejsze, obie
odpowiedziały na to specjalne.
Spośród wszystkich odpowiedzi,
które otrzymał, właśnie ich zdjęcia
i listy spodobały się Charleyowi. Listy
były zabawne, napisane lekko,
przypominały styl Nan. Autoironia,
inteligencja, dowcip. No i zdjęcia.
Strona 15
Każde inne...
Erin Kelley wysłała zdjęcie, na
którym siedzi na brzegu biurka. Pochyla
się do przodu, chyba coś mówi. Jej oczy
błyszczą, a szczupłe ciało wygląda tak,
jakby dziewczyna czekała na
zaproszenie do tańca.
Darcy Scott stoi na zdjęciu koło
wyłożonego poduszkami siedziska obok
okna, przytrzymując dłonią zasłonę, na
wpół zwrócona w stronę obiektywu.
Najwyraźniej fotografia została zrobiona
z zaskoczenia. Z ramienia dziewczyny
spływają zwoje tkaniny, na twarzy
widać skupienie, ale i rozbawienie.
Wysokie kości policzkowe, wiotka
sylwetka i długie nogi, bardzo szczupłe
w kostkach. Stopy w mokasynach od
Strona 16
Gucciego.
O ileż piękniej będą wyglądały
w wieczorowych pantofelkach na
wysokim obcasie!
Wstał i przeciągnął się. Cienie, które
kładły się na ścianach, przestały mu
przeszkadzać. Charley zagościł już
w nim na dobre i był mile widziany.
Żaden natrętny głos nie błagał go, by
przestał.
Gdy Charley wycofał się bez oporu
do ciemnej niszy, z której się wyłonił,
on raz jeszcze przeczytał list Erin
i musnął palcami jej fotografię.
Roześmiał się głośno, gdy
przypomniał sobie intrygujące
ogłoszenie, na które odpowiedziała
Erin.
Strona 17
Zaczynało się od słów: „Kocha
muzykę, kocha taniec”.
Strona 18
WTOREK 19
lutego
Chłód. Plucha. Słota. Potworne
korki. Ale to nie ma znaczenia.
Cudownie znów być w Nowym Jorku.
Darcy ochoczo zdjęła płaszcz,
przeczesała włosy dłonią i zaczęła
przeglądać korespondencję, ułożoną
skrzętnie na jej biurku. Bev Rothhouse,
Strona 19
szczupła, żywa, bystra słuchaczka
kursów wieczorowych w Parson School
of Design, a zarazem hołubiona przez
Darcy sekretarka, posegregowała listy
zgodnie z ich ważnością.
– Rachunki – powiedziała,
wskazując plik leżący po prawej stronie.
– Potwierdzenia zaliczek. Nie za wiele.
– Mam nadzieję, że za to pokaźne –
wyraziła nadzieję Darcy.
– Owszem, owszem – przytaknęła
Bev. – Tutaj natomiast masz różne
propozycje. Poproszono cię
o urządzenie dwóch następnych
mieszkań na wynajem. Słowo daję,
wiedziałaś, co robisz, otwierając ten
interes.
Darcy się roześmiała.
Strona 20
– Sanford and Son. To właśnie ja.
„Przytulny Kącik. Nowe wnętrza za
rozsądną cenę” – głosił napis na
drzwiach biura. Biuro zaś znajdowało
się w Flatiron Building przy
Dwudziestej Trzeciej Ulicy.
– Jak było w Kalifornii? – zapytała
Bev.
Darcy usłyszała nutkę niepewności
w jej głosie. Bev w gruncie rzeczy
chciała zapytać: „Co słychać u twoich
rodziców? Jak się człowiek czuje w ich
towarzystwie? Czy naprawdę wyglądają
tak wspaniale, jak na ekranach kin?”.
Odpowiedź, pomyślała Darcy,
powinna brzmieć tak: „Tak, są
wspaniali. Tak, są cudowni. Tak,
kocham ich i jestem z nich dumna. Tylko