Grochowiak Stanisław

Szczegóły
Tytuł Grochowiak Stanisław
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Grochowiak Stanisław PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Grochowiak Stanisław PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Grochowiak Stanisław - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Stanislaw Grochowiak Czyści Wolę brzydotę Jest bliżej krwiobiegu Słów gdy prześwietlać Je i udręczać Ona ukleja najbogatsze formy Ratuje kopciem Ściany kostnicowe W zziębłość posągów Wkłada zapach mysi Są bo na świecie ludzie tak wymyci Że gdy przechodzą Nawet pies nie warknie Choć ani święci Ąni są też cisi *** Delikatność miłości Którą mi dała - Cytryny plasterek Nabrzmiały po brzeg To tak jakbym po ostrzach złotych brzytew szedł Tak mnie przywabiał cienki głos jej ciała Lecz nagle głową Z wysokości spadła W czerwony otwór Moich chłonnych ust To tak jakbym z nagła wbił brutalny gwóźdź W środek na balu białego zwierciadła Strona 2 *** Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia; Jest teraz w locie: dojrzałym dokolnym, Jakim kołują doświadczone orły. Bunt się uskrzydla tak-jak udorzecznia Bo wpierw to było jakby piaskiem w oczy, Turniejem chłopców na słonecznej plaży; A teraz ciężki; teraz ciężej waży. Bunt się uskrzydla tak-jak kamień toczy I pomyśl; czułość, ta świetlista kula, Teraz dopiero w mym pobliżu płonie Luzując szczęki, łagodząc me dłonie Bunt się uskrzydla tak-jak się uczula. *** A tego roku jesień też jest siwa, Ludzi ucisza, w drzewach kształt odkrywa. I tego roku obłoki wydłuża, Ze idą niebem jak ziąbu przedmurza. Jakby zaiste nie przeszła nad nami, Chorągiew bólu z ciemnymi skrzydłami, Jakby nam czoła nie obrosły chrusty I jakby "spokój" nie był dźwięk już pusty. A tu gzie mieszkam-gdzie do ciebie piszę Ptaki dziobami przędą wielką ciszę. Staw rzęsę dźwiga, rzęsa trzciny wiąże, Zamyka łono nasycony grążel. Pola topolom, topole rozstajom, A lasy borom milczenie podają. Jakby, zaprawdę, trznadle i czyżyki Niosły przez niebo Chustę Weroniki. Jakby, zaiste, za tych drzew bukietem Strona 3 Przydrożny strumień rozlewał się w Letę. Menuet Podaj mi rączkę, trumienko. Konik Wędzidło gryzie, chrapami świszcze. Już stangret wciska czaszkę na piszczel, Dziurawą trąbkę bierze do dłoni. A więc ruszymy na jednym kole, Pod poszarpanym w nic baldachimem, Ale wesoło! Mam mandolinę, Z której wygnamy oślepłe mole. He, he, trumienko, gdzieś jest cmentarzyk, Gdzie przykucniemy z wielką ochotą, Żeby przykryci spierzchłą kapotą Bardzo intymnie sobie pogwarzyć. Mysz nas nawiedzi, przyfrunie sowa, Szakal przyczłapie z obwisłą szczęką, Kornik zacyka do drzwi tak cienko, Jakby żałował czegoś, trumienko, Jakby żałował...