Fisher Carrie - Poddaję się
Szczegóły |
Tytuł |
Fisher Carrie - Poddaję się |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Fisher Carrie - Poddaję się PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Fisher Carrie - Poddaję się PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Fisher Carrie - Poddaję się - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
us
PODDAJĘ SIĘ
lo
da
an
sc
Anula & Irena
Strona 2
Moim dziadkom,
Rajowi i Maxene Reynolds
us
i moim rodzicom.
lo
da
an
sc
Anula & Irena
Strona 3
„Łączenie się w pary to bardziej gorzki rozejm
niż umyślny uścisk"
us
CHARLES DARWIN
lo
da
„Mężczyzna oddziela miłość od życia,
a dla kobiety życie to miłość"
an
BYRON
sc
„Miłość na jawie jest gorzka i straszna
w porównaniu z miłością we śnie"
FIODOR DOSTOJEWSKI
„Bracia Karamazow"
„Miłość jest długą, długą drogą"
TOM PETTY
Anula & Irena
Strona 4
1
Dinah Kaufman trzy razy traciła dziewictwo. Działo się
tak nie dlatego, że było ono tak bardzo solidne i trudne do
us
pokonania, ale ponieważ według niej utrata dziewictwa miała mieć
wyjątkowe znaczenie. Potrzebowała aż trzech nieudanych podejść,
lo
by poczuć, że wciąż nie jest w stanie do końca zrozumieć, o co tak na
prawdę chodzi w tej grze. Wydawało się, że wszystkie jej problemy
da
ujawniają się w seksie, na owej rzekomej drodze do miłości.
W każdej innej sytuacji trudno było przypuszczać, że działo się z nią
an
coś złego. Sprawiała wrażenie, jakby jej osobowość przerastała
sc
jedną osobę, a nie starczała dla dwóch. A przecież w miłości
wszystko musi być jasne.
Dinah nie mogła sobie przypomnieć, w jaki sposób dowiedziała
się, co to jest seks. Pamiętała tylko, że któregoś dnia -musiała mieć
wtedy jakieś siedem lat - wracając ze szkoły powiedziała mamie, że
widziała, napisany na boisku do piłki ręcznej, wyraz „rżnąć".
- Co to znaczy? - zapytała, kiedy wracały do domu ich białym
samochodem kombi. Matka zawahała się, po czym odparła:
- Wytłumaczę ci później, kiedy będę mogła narysować wykres.
Dinah nigdy nie doczekała się wyjaśnień. Jednak nie miała żalu
do matki, szkoda jej było tylko tego, że nie zobaczyła tych
wykresów.
Kiedy miała dziesięć lat, wpadła jej w ręce książeczka pod
tytułem „Tylko dla dziewcząt", w której, oprócz takich rzeczy jak
opis cyklu miesiączkowego, było również wytłumaczone, jak ko-
9
Anula & Irena
Strona 5
bieta i mężczyzna płodzą dziecko. Otóż mężczyzna wkłada penis do
pochwy kobiety i porusza nim w tę i z powrotem tak długo, aż
wyrzuci z siebie całe miliardy plemników. Dinah wywnioskowała, że
kiedy dolna część ciała pochłonięta jest tym magicznym zajęciem, to
górna zastanawia się nad imieniem dla dziecka.
- Może nazwiemy go Robert? - mówi on i po raz kolejny
delikatnie się w nią zagłębia.
- A może Helena? - zastanawia się ona, lekko wykrzywiając
twarz.
Dinah miała w szkole koleżankę, Laurę Avchen. Gdy Laura
dowiedziała się, na czym polega cała ta sprawa z wkładaniem penisa
do pochwy, spytała:
- Czy jaja też wchodzą do środka, czy zostają na zewnątrz?
Jedyną rzeczą, jaką Dinah wyniosła z dzieciństwa, było przeko
nanie, że kiedyś na pewno stanie się dorosła i będzie wiedziała, jak
ma postępować; że zdarzenia będą toczyć się same, kierowane
us
jakimś wewnętrznym kodem, który strzeże rytmu ludzkich za
chowań. Obserwowała dorosłych na przyjęciach u matki, kiedy stali
lo
z drinkami w dłoniach, rozmawiali i śmiali się pewni siebie. Wy
da
glądali tak, jakby dokładnie wiedzieli, co robią i dlaczego. Jako
dziecko, a potem jako podlotek, Dinah dzielnie i cierpliwie stawiała
an
czoło wydarzeniom, trwając w przekonaniu, że dorosłość przyniesie
jej w nagrodę pewność siebie i nieziemski spokój. Skończy szkołę,
sc
znajdzie pracę, pozna kogoś, wyjdzie za mąż, urodzi dzieci i ze
starzeje się. Spokojnie, bez pośpiechu, wszystko w swoim czasie.
Miała rację tylko co do jednego -udało jej się rzeczywiście skończyć
szkołę.
Matka wychowywała ją na dziewicę, jakby dziewictwo było
dobrze płatną pracą.
- Mężczyźni chcą tylko jednego. Kiedy im to dasz, natychmiast
znikają z twego życia razem z szacunkiem, jaki miałaś dla siebie
samej - mówiła.
Dinah wyobrażała sobie jak odchodzą od niej, zabierając jej
godność, schowaną w niewielkiej torbie z jedzeniem na wynos; jak
trzymają ją z dala od siebie, jakby trochę śmierdziała. Albo się
roztopiła i zaczęła przeciekać.
Kiedy miała szesnaście lat, jako prezent pod choinkę dostała od
matki wibrator.
10
Anula & Irena
Strona 6
- Idealny, żeby wypchać nim pończochę - powiedziała Dinah,
kiedy razem z matką rozpakowywały prezent.
- Dla babci też kupiłam jeden - zauważyła pani Kaufman - ale
babcia nie będzie go używać. Mówi, że skoro tak długo obyła się bez
orgazmu, to może równie dobrze nie mieć go wcale. Poza tym
obawia się, że mógłby spowodować zwarcie w jej rozruszniku.
Dinah wypróbowała wibrator. Położyła się na zimnej podłodze
w wyłożonej kafelkami łazience. Drzwi zamknęła na zamek, zgasiła
światło i odkręciła wodę, aby nikt nie mógł usłyszeć zdradzieckiego
szmeru. Podobało jej się, bez wątpienia. Problem tkwił w tym, że to
co robiła przypominało jej matkę, która penisa nazywała pałką
życia, a jądra winogronami.
Dinah próbowała przetrawić informacje o seksie i związkach
między kobietą a mężczyzną, które otrzymała jako dziecko, a także
ich poprawioną i unowocześnioną wersję, którą poznała jako
nastolatka. Zdała sobie sprawę, że w najlepszym przypadku były
us
one pogmatwane i sprzeczne. Seks był dla mężczyzn, a małżeństwo,
niczym szalupa ratunkowa, było przeznaczone dla kobiet i dzieci.
lo
Wyglądało na to, że mężczyźni i kobiety mówiąc o tym samym mają
da
zupełnie co innego na myśli.
Niedługo po epizodzie z wibratorem, matka Dinah miała lekki
an
zawał i nagle panicznie zaczęła bać się śmierci. Być może ta banalna
prawda, że kiedyś umrze, nigdy wcześniej do niej nie dotarła. Teraz
sc
zaczęła ją prześladować. Popadła w głęboką depresję.
- Nie słuchaj starej matki - lamentowała. - Życie jest takie
krótkie, a czas leci tak szybko. Nie pozwól, aby przeszło ci koło nosa.
Spójrz na mnie - nic tak naprawdę nie osiągnęłam i nigdy nie
umiałam żyć tak naprawdę. Miałam tylko dwóch mężczyzn i wszyst
kie moje lata życie spędziłam w tej dolinie. Dlatego ty musisz z życia
wyciągnąć więcej niż ja. Dużo o tym myślałam i doszłam do wniosku,
że wychodząc za mąż nie musisz być dziewicą. Jaki to ma sens? Twój
ojciec i tak mnie zostawił. Jeśli jest więc chłopak, z którym masz
ochotę się przespać, powinnaś to zrobić. Załatwię ci wizytę u doktora
Semela. Założy ci spiralę albo da jakieś pigułki antykoncepcyjne.
A potem, pogrążona w rozpaczy, napiła się piwa. Dinah zanie
pokoiła się. Próbowała nawiązać do wcześniejszych nauk matki.
- Chwileczkę, mamo. Ja nigdy nie mówiłam, że chcę iść z kimś
do łóżka. Jestem, jaka jestem i dobrze mi z tym.
11
Anula & Irena
Strona 7
- Nie pozwolę, żeby twoje życie wyglądało tak jak moje. To nie
ma żadnego sensu. Przeżyłam je i zobacz, co ze mnie zostało.
Widziałam, jak patrzyłaś na tego chłopca, na tego Mickeya, z któ
rym chodzisz na lekq'e jazzu. Mogłabym tak wszystko zorganizo
wać, żebyście mogli pójść do łóżka; a jednocześnie byłabym blisko,
żeby w razie czego mieć nad wami pieczę.
Dinah pobiegła na górę do swojego pokoju. Miała nadzieję, że
jeśli będzie biegła wystarczająco szybko, to nikt ani nic nie zdoła jej
dogonić. Zamykając za sobą drzwi, czuła się jakby płynęła po morzu
strachu - daleko od lądu, kurczowo uczepiona deski, na fali, która
nie chce dobić do brzegu. W takich chwilach zwykle starała się
przypomnieć sobie sytuacje, gdy była szczęśliwa i pewna siebie, jak
na przykład w ubiegłym tygodniu, kiedy wracała samochodem ze
szkoły. Dostała wtedy najwyższą ocenę ze sprawdzianu. Tego
uczucia nie dało się z niczym porównać. Teraz jednak cały wysiłek,
by je przywołać poszedł na marne - przekroczyła już granicę
us
depresji i strachu. Bycie szczęśliwą na nic by się nie zdało. W tym
przypadku chodziło o coś zupełnie innego.
lo
- Nie bądź dla siebie zbyt surowa, kochanie - powtarzała
da
matka.
- No dobrze. Teraz to mówisz? Myślałam, że powinno się
an
od siebie dużo wymagać, ale ty jesteś już innego zdania. I bądź
tu człowieku mądry! Każdego dnia uczysz się czegoś nowego,
sc
co w sumie daje trzysta sześćdziesiąt pięć nowych informacji
w roku i w dodatku to jeszcze za mało. W wolnych od uczenia
chwilach, w ramach relaksu, starałam się dużo od siebie wymagać,
ale ty twierdzisz, żebym tego nie robiła. Dobrze więc, nie ma
sprawy, nie będę.
Zwykle matka w takich chwilach rzucała jej jedno ze swoich
spojrzeń. Miała ich cały repertuar i mogła wybierać do woli przy
każdej nadarzającej się okazji. Zawsze, gdy nie rozumiała za
chowania córki, czy też jej emocji, winę za wszystko zwalała na jej
nieobecnego ojea.
- Tacy są Żydzi - mawiała.
To wszystko powodowało, że dziewczynie nie układało się
z mężczyznami. Jej ojciec odszedł, kiedy była bardzo mała - miała
12
Anula & Irena
Strona 8
zaledwie około dwóch lat. Później widywała go rzadko - nie częścią
niż raz w roku. Rodzice nigdy nie mogli się dogadać, a poza tym
ojciec wyprowadził się bardzo daleko. Mimo to, wciąż miała
nadzieję, że wróci. Przed każdym jego przyjazdem robiła wszystko,
by wypaść jak najlepiej. I zawsze, kiedy przyjeżdżał ten jeden raz
w roku, zachowywała się nienagannie. Wierzyła, że w ten sposób
zasłuży na jego miłość.
Ojciec stał się jej obsesją. Jej bujna fantazja stworzyła w niczym
nie przystające do rzeczywistości wyobrażenie jego osoby, które
jak pasożyt trawiło jej umysł. Kochała, ba, czciła tego wyimagino
wanego ojca. Wymyślona postać z każdym dniem stawała się
coraz bardziej pogmatwana i nienaturalna. W końcu doszło do
tego, że Dinah stworzyła dwie bajkowe postacie - ojca, którego
nigdy tak naprawdę nie miała i córkę, której on nigdy nie powi
nien zostawić.
To stąd biorą się jej wszystkie problemy z mężczyznami. Przy
us
każdym spotkaniu zachowuje się bez zarzutu, licząc tym samym
na ich miłość. W żaden jednak sposób nie jest w stanie poznać
lo
ich naprawdę. Tacy, jakimi ich sobie wyobraża i jakich po
da
trzebuje, są tylko wtedy, gdy ich nie ma. Krótko mówiąc -
mężczyźni to bardziej fantastyczne stwory niż ludzie. I do złudze
an
nia przypominają ojca. A jeśli nie chcą od niej odejść - zmusza
ich do tego tylko po to, by spróbować ich potem odzyskać. Jeśli
sc
mimo to nie odchodzą - to robi to ona, bo nie wie, co to znaczy
być z kimś na dłużej. Wie tylko, jak o nich walczyć. Kocha ich,
dopóki oni ją kochają. Tęskni za nimi aż do bólu. Stąd te
problemy.
Po raz pierwszy Dinah spotkała Rudy'ego na przyjęciu z okazji
pięćdziesiątych piątych urodzin swojej szefowej Charlotte. Było to
mniej więcej miesiąc po tym, jak zaczęła pracować nad „Prag
nieniem serca" - nowym serialem telewizyjnym, który rozpoczął się
dokładnie przed rokiem w Nowym Jorku. Charlotte zajmowała
olbrzymie poddasze na jednej z uliczek odchodzących od Hudson
Street.
- Nie zostawiaj mnie samej - powiedziała Dinah, kurczowo
ściskając ramię Connie, kiedy wychodziły z windy prosto do jasno
oświetlonego holu. Connie Sorkin miała trzydzieści siedem lat,
drugiego męża i dorosłego syna. Miała ciemnoniebieskie oczy i włosy
13
Anula & Irena
Strona 9
do ramion, w których połyskiwały jasne refleksy. Była lojalna
i obcesowa. Znała się dobrze na swojej pracy i ciągle mówiła
o problemach z menstruacją.
Zza drzwi dochodziły odgłosy przyjęcia. Connie z rozbawieniem
spojrzała na Dinah:
- To wszystko dzieje się tak nieoczekiwanie - powiedziała,
wciskając dzwonek. - Przecież my się prawie nie znamy.
- W odróżnieniu od wszystkich gości - z których nie znam
nikogo - jesteś moją najlepszą przyjaciółką - odparła Dinah.
- Znasz Charlotte - przypomniała jej Connie. - Poza tym jesz
cze Nicka, Ogdena i Boba.
- Pracuję z nimi dopiero miesiąc - Dinah starała się nie narze
kać. - Trudno to nazwać znajomością.
- Ze mną też pracujesz dopiero miesiąc. Poza tym, możesz mi
wierzyć, to nie jest jakiś szczególny typ facetów - mówiła Connie
w chwili, gdy drzwi otwierał im szczupły, jasnowłosy mężczyzna
us
w okularach. - Miesiąc to wystarczająco długo, aby całkowicie
lo
zgłębić ich wnętrza.
- Zmierzcie się ze smokiem! - zaprosił je do środka wymachując
da
szklaneczką.
- Witaj, Mel - powiedziała Connie i lekko pocałowała go
an
w policzek. - To nasza kolejna rozbita pisarka, Dinah Kaufinan.
Dinah, przedstawiam ci Mela Metcalfa, szefa do spraw handlowych.
sc
To jedyne, czym może się zajmować z taką twarzą.
- Cieszę się, że znów cię widzę, Connie - odparł Mel uprzejmie.
Miał długi, sterczący nos, który sprawiał wrażenie, jakby chronił resztę
twarzy przed niespodziewanym atakiem. -Witaj, Dinah. Ależ ty jesteś
ładna! Myślałem, że wszyscy pisarze muszą wyglądać tak nieszczęśnie,
jak nasza Connie, albo przypominać małą górę, jak nasza dzisiejsza
solenizantka - kiedy to mówił, jego nos zwrócił się w kierunku miejsca
w drugim końcu pokoju, gdzie stała najliczniejsza gromadka gości.
Poddasze Charlotty składało się z dużego, pustego pokoju
ozdobionego dziwnymi, egzotycznymi roślinami i rozjaśnionego
delikatnym, dyskretnym światłem. Nad głowami stłoczonych gości
wisiał naturalnej wielkości ceramiczny akrobata, a z ustawionych
w centralnych miejscach kolumn wydobywał się głośny śpiew
Rolling Stonesów : „... spaceruję po Central Parku, śpiewam, choć
zapadła już noc. Ludzie myślą, że jestem szalooony..."
14
Anula & Irena
Strona 10
Connie i Dinah powoli przedzierały się przez rozbawiony tłumek
w kierunku Charlotty i barku. Dinah w połowie drogi pomyślała, że
tego wieczoru będzie piła. A mówiąc dokładniej - podjęła ostatecz
ną decyzję. Nigdy nie miała mocnej głowy - często zdarzało jej się
upić zbyt szybko, a kilka razy całkiem urywał jej się film, co miało
fatalne następstwa, biorąc pod uwagę jej zamiłowanie do mówienia
po alkoholu bez ogródek i zaburzoną percepcję. Zwykle piła tylko
w sytuacjach kryzysowych, mając złudną nadzieję, że alkohol
poprawi jej nastrój i doda pewności siebie. To przyjęcie, na którym
czuła się tak bardzo obco, było taką właśnie sytuacją. Charlotte
rozmawiała z niezwykle poważnie wyglądającym facetem w dżin
sach i ciemnoniebieskim swetrze. Tym, co przykuło uwagę Dinah
były jego oczy - bladoniebieskie i jakby nieobecne. Z jakiegoś
powodu przypominały jej oczy orła -czujne i zimne, prawie wymar
ły gatunek. Jasna, pastelowa obwódka otaczała sam środek źrenicy.
Takie oczy potrafią nie tylko rozebrać w ułamku sekundy, ale
us
sprawiają wrażenie, jakby ich spojrzenie mogło zgolić głowę, podać
imiona rodziców, i jeszcze odmówić zwrócenia pieniędzy za dom.
lo
Poza tym Dinah dostrzegała w nich jakieś podobieństwo do siebie.
da
Był niczym daleki krewny o zamyślonym, umykającym spojrzeniu.
Przystojny, bardzo chudy, jedyny w swoim rodzaju.
an
Charlotte była postawną kobietą. Wyglądała tak, że gdyby nie
praca w telewizyjnych tasiemcach, mogłaby zatrudnić się jako
sc
zawodowy obrońca w lidze futbolu amerykańskiego. Kiedy Nick,
ich reżyser, chciał jej dokuczyć, nazywał ją szyją tuńczyka, i już
w pierwszym tygodniu pracy zrobił to dwukrotnie. Jednak mężczyz
na, z którym rozmawiała, zdawał się znacznie górować nad nią
wzrostem.
Charlotte dużo mówiła, machając rękami. A on przyglądał jej się
stojąc pewnie, z rękoma skrzyżowanymi jakby w obronnym geście
i nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
- Connie! Dinah! Więc to tu jesteście! Connie, zdążyłaś już
poznać Rudy'ego Gendlera?
- Nie sądzę - powiedziała Connie, podając mu rękę. - Bardzo
mi miło, panie Gendler. Jestem pana gorącą wielbicielką.
Rudy grzecznie odwrócił się w jej kierunku.
- Pewnie tylko pani tak mówi - odparł i prawie się uśmiechnął.
Charlotte roześmiała się.
15
Anula & Irena
Strona 11
- To raczej ja jestem tą gorącą wielbicielką- powiedziała
Charlotte, poklepując się po brzuchu. - Connie to tylko zwykła
miłośniczka.
Rudy skinął głową.
- Connie - powtórzył. Wymówił jej imię prawie jak pytanie,
mrużąc swoje niebieskie oczy.
- A to jest Dinah Kaufman, najnowsza zdobycz naszej podupa
dłej pisarskiej trupy. Dinah nerwowo przeczesała ręką rude, krótko
obcięte włosy i dotknęła językiem wyschniętych warg. Czuła na
sobie siłę jego wzroku. Pomyślała, że patrzy na nią znad niewidzial
nej szachownicy i mówi: - Teraz twój ruch. Wpatrywał się w nią,
jakby złożył zamówienie na coś innego i w zamian dostał ją. A może
tak tylko jej się zdawało. Pośpiesznie pochyliła głowę.
- Miło mi, panie Gendler - odpowiedziała jak przykładna
uczennica.
Rudy lekko uniósł brwi. us
- Panie! Dlaczego dzisiaj wszyscy mówią do mnie pan? - zwrócił
lo
się swobodnie do Dinah. A ona miała wrażenie, że w pokoju nagle
zrobiło się gorąco i że jej włosy zaczynają dziwnie szumieć.
da
- By wyrazić swój szacunek dla pana jako oklaskiwanego
i poważanego dramaturga - odparła Charlotte i objęła Dinah
an
ramieniem. - Mam rację, Dinah?
- Ależ oczywiście. Pan Gendler prezentuje najwyższą jakość -
sc
odparła, nie zwracając się wprost do żadnego z rozmówców.
W popłochu przelatywała kolejne pokłady swojej świadomości
w poszukiwaniu czegoś, co mogłaby jeszcze dodać, lub kogoś, kim
mogłaby się stać. „Gdzie się to wszystko podziało? -myślała bliska
obłędu. - Gdzie te wszystkie wiadomości o przyjęciach, o moich
nowych znajomych? Coś powinnam wiedzieć na temat mężczyzn, na
litość boską!"
Wokół przepływał roześmiany tłum gości. Rudy przyglądał jej
się z uwagą.
- Dziękuję - powiedział. - Tak mi się wydaje.
Zamyślony popijał drinka, przypatrując się jej znad plastikowe
go kubeczka.
- Powinniście wreszcie czegoś się napić -powiedziała Charlotte,
kierując Dinah i Connie w stronę barku.
16
Anula & Irena
Strona 12
- Miło mi było poznać -= rzuciła Dinah do Rudy'ego, kończąc to
niezbyt udane pierwsze spotkanie.
- Rzeczywiście - chyba powiedział coś takiego.
Kiedy dotarły do barku, zamówiła coś, co było odpowiednikiem
małej szafy pancernej nagle spadającej na głowę.
Leżała na zawalonym ubraniami łóżku Charlotty, czekając
na chwilę, aż znowu poczuje ochotę, by wrócić na przyjęcie.
Było jej tu naprawdę dobrze- wygodnie wyciągnięta, słuchała
muzyki i głosów dochodzących przez cienką ścianę. Zupełnie,
jak wtedy, gdy wracali późną nocą do domu, a ona zasypiając
na tylnym siedzeniu, słuchała, jak matka i ojczym o czymś roz
mawiają. Wyobrażała sobie, że wszyscy ludzie z sąsiedniego pokoju
prowadzą ciekawe życie. Ta myśl ją jednocześnie uspokajała i dra
us
żniła. Uśmiechnęła się i zmieniła pozycję. Znad ubrań unosił
się ciepły, przyjemny zapach perfum i kurzu. Nagle ktoś usiadł
lo
obok niej. Niechętnie otworzyła oczy.
- Pan Gendler-szepnęła.
da
- Nie wstawaj - powiedział Rudy.
an
- Nie, nie wstaję - uśmiechnęła się.
- Czy już rozbili pinatę?
sc
- Nie sądzę - odparł, zakładając nogę na nogę. - A cóż to
takiego?
- To takie meksykańskie urządzenie, w które uderza się
kijem i wylatują z niego zabawki i słodycze- wyjaśniła.-
Kiedyś myślałam o swojej głowie jako o czymś takim... rozbija
się ją
- I sypią się z niej zabawki i słodycze -dokończył, lekko kiwając
głową. - Nie jesteś z Nowego Jorku. Więc skąd?
- Nie, wcale nie zabawki i słodycze - powiedziała jakby na
swoją obronę - ale mniejsza o to. Z Los Angeles.
- Ach tak. To tłumaczy tę meksykańską przenośnię. „Mek
sykańska przenośnia" - powtórzył zamyślony. - To mógłby być
niezły tytuł.
Dobiegał ich hałas, w którym można było rozróżnić piosenkę
zespołu Bee Gees.
17
Anula & Irena
Strona 13
-A z twojej głowy co mogłoby się wysypać?- zapytała.
Leżała podparta na ramieniu, z głową przechyloną na bok
i patrzyła na niego myśląc o tym, co powiedziała chwilę wcze
śniej.
- Kiedy?
- Jeślibym ją rozbiła? - wyjaśniła.
- To doprawdy urocza rozmowa - powiedział wpatrując się
w ścianę. - Zależy, z której strony byś uderzyła. Jeśli z lewej -
matematyka, a jeśli z prawej - duży, biały królik. Ile ty musiałaś
wypić? - dokończył.
- Odpowiem ci, jeśli ty mi odpowiesz.
Rudy spojrzał się na nią.
- Przecież właśnie odpowiedziałem.
Dinah westchnęła.
- Dla mnie prawie każda ilość alkoholu to za dużo - przyznała
w końcu. us
- W takim razie po co pijesz?
lo
- W takiej chwili jak ta wydaje się, że to całkiem niezły pomysł.
- Chodź, zabiorę cię do domu - powiedział i pomógł jej wstać.
da
Miała wrażenie, że odległość między jej głową a stopami była
zdecydowanie większa niż zwykle.
an
- Nie wiesz nawet, gdzie mieszkam.
- Powiesz mi - grzecznie, ale stanowczo wyprowadził ją z poko
sc
ju, jakby była opierającą się rekonwalescentką.
Kiedy szli w kierunku drzwi, próbowała złapać Charlotte albo
Connie. Chciała się pożegnać, ale zanim zdążyła to zrobić - stali już
przed windą. Szła posłusznie za Rudym, niczym indiańska żona za
mężem. Ktoś otworzył im drzwi limuzyny.
- Masz limuzynę - stwierdziła rzeczowo.
- Zdaje się, że tak - odparł, popychając ją lekko.
Powiedziała mu, gdzie mieszka, a on powtórzył adres kierowcy.
Usiedli wygodnie. Samochód ruszył w stronę centrum.
- Ile masz lat? - zapytał.
- Dwadzieścia.
- Nie powinnaś pić, jeśli wiesz, że to 'ci szkodzi.
- Mówisz to tylko dlatego, że mam dwadzieścia lat?
Założyła nogę na nogę i wygładziła ręką spódnicę.
18
Anula & Irena
Strona 14
- Pomyślałam sobie, że skoro jest przyjęcie...
- Przyjęcie pełne ludzi, z którymi dopiero co zaczęłaś praco
wać - dokończył.
- W zasadzie tak - odparła niepewnie. Zmarszczyła brwi i po
czuła, że zaschło jej w ustach.
- Ale nie zrobiłam czegoś całkiem nie na miejscu, prawda?
Ogarnęła ją panika na myśl, że może zachowywała się gorzej niż
z trudem mogła sobie teraz przypomnieć. Rudy chrząknął za
słaniając usta dłonią zaciśniętą w pięść.
- Chciałem tylko powiedzieć, że powinnaś bardziej na siebie
uważać.
- Tak jest - zabrzmiało to prawie jak obietnica.
Jego pewność siebie nagle ją zdumiała. Była czymś, co cał
kowicie wykraczało poza pewność, o której Dinah mogła tylko
marzyć. W milczeniu minęli kilka przecznic. Rudy chrząknął po
nownie.
us
- A ty - ile masz lat? - zapytała w końcu.
lo
Spojrzał na nią i powiedział:
- Trzydzieści cztery.
da
- Trzydzieści cztery - powtórzyła, jakby to wyjaśniało jej coś
raz na zawsze. Powtórzyła jeszcze raz, tym razem ciszej, obserwując
an
park za oknem samochodu.
sc
- Lubię twoje sztuki. Kiedy byłam jeszcze w szkole, grałam
w „Różnych postaciach Ezry czyli rozpaczy możliwości".
- Nie należy do moich ulubionych - powiedział. - Jaką
grałaś rolę?
- Byłam duchem.
- Naprawdę? Duchem? Nigdy nie dałbym ci tej roli.
Patrzył zamyślony prosto przed siebie i lekko kiwał głową.
Rękę trzymał na oparciu siedzenia tuż za nią. Jego nieruchome,
utkwione gdzieś w dal oczy błyszczały jak przystało na praw
dziwego zapaleńca. Dinah czuła się bardziej zniewolona niż ocza
rowana - zniewalał ją fakt, że najwyraźniej nie była w stanie go
zauroczyć. Spojrzał na nią ponownie. Zawstydzona odwróciła
głowę.
- Nawet nie miałam brać udziału w tym przedstawieniu -
powiedziała szybko. - Pracowałam przy dekoracjach. Dziewczyna,
19
Anula & Irena
Strona 15
która miała grać kanapę zachorowała, więc... - wzruszyła ramiona
mi. - To wcale nie jest jakaś niezwykła historia. Oni rozpaczliwie
kogoś szukali, a ja wypadłam fatalnie. Może nie tak zupełnie, bo nie
można być beznadziejnym w tak dobrej sztuce. A mimo to...
- Jestem przekonany, że poszło ci lepiej, niż myślisz.
Spojrzała na niego.
- Nie bądź taki pewien - powiedziała.
- Przepraszam. To takie przyzwyczajenie.
- Być pewnym?
- Oczywiście.
Uśmiechnęli się do siebie. W jego oczach, jak coś co się czuje lub
pamięta, dojrzała ledwie zauważalny błysk. Dinah ponownie wy
jrzała przez okno. Serce jej waliło. Rudy włączył radio - Steve
Martin śpiewał piosenkę „King Tut". Byli już prawie pod jej
domem.
- Najbardziej lubiłam „Niewinnego dzikusa". Uwielbiałam to.
us
Rudy uprzejmie skinął głową, przyjmując komplement.
lo
- Charlotte mówiła, że jesteś dobrą pisarką -powiedział.
- O, tak. Moje próbne wątki seriali opublikuje w tym tygodniu
da
„The New Jorker".
- Nie, ona mówiła, że napisałaś coś innego, coś na temat swoich
an
nastrojów.
sc
- Powiedziała ci o tym? - Dinah zarumieniła się. - Dlaczego ci
to powiedziała? Co mówiła?
- Zapytałem ją o ciebie, a ona opowiedziała - odparł zwy
czajnie.
- Ty zapytałeś ją o mnie?
- Mówiła, że nazwałaś te nastroje. Pam? Pam i... -zaczął Rudy.
- Roy - powiedziała szorstko. - Pam i Roy. Roy jest jak
rozbawiona, dzika fala, a Pam jest jak osad, Pam stoi na brzegu
i szlocha. Jeden nastrój to posiłek, drugi -rachunek -wyrecytowała
pośpiesznie, wpatrując się w swoje dłonie. - Czasem wpadam w taką
depresję, że nie pamiętam, który z nich znam - powiedziała cicho,
patrząc przez okno.
Gdzieś pośród nocy zawodził ambulans. Natarczywy dźwięk
syreny towarzyszył Dinah przez kilka następnych przecznic i wlókł
za sobą jej myśli.
20
Anula & Irena
Strona 16
Jednak tak było tylko czasami, nie zawsze. Tak było, gdy
nachodził ją smutny nastrój - Pam, kiedy wszystko wydawało się
zbyt skomplikowane i pozbawione sensu. Przy Pam Dinah do
stawała czegoś w rodzaju emocjonalnej grypy. Jej pewność siebie,
niczym woda, odpływała i wysychała. Rozpoczynała się lekcja żalu
i strapienia i Dinah musiała po prostu czekać na dzwonek. Może
tym razem zdoła się czegoś nauczyć... Ale kiedy lekcja już trwała,
Dinah nie umiała sobie wyobrazić, że będzie cokolwiek jeszcze
kiedyś robiła.
Fakty były te same, tylko ona widziała je inaczej. Tworzyła fikcje
ze swojego życia. Zgodnie z jedną fikcją nic nie było możliwe, ale
według innej - w większości jednak było. A co nie było możliwe,
było przynajmniej interesujące. W ramach pierwszej -<- życie było nie
tylko niemożliwe - było przerażające i samotne. Było dziwne. Dinah
straciła swoją szansę i niebawem skóra pod jej oczami zacznie się
marszczyć, nabrzmiewać i obwisać, a to są trzy z siedmiu oznak
us
starzenia się. Pam była egzystencjalnym bólem i przerażeniem,
lo
Roy - beztroską książką pod tytułem „Czy to nie wspaniałe być
człowiekiem: jakież to ekscytujące - móc i żyć!". Dinah oczywiście
da
bardziej kochała Roya - ten pozytywny nastrój. Najlepszy.
Zwykle jednak, jako obowiązkowa uczennica, siedziała przez
an
całą lekcję z Pam, czekając na dzwonek. Potem zatrzaskiwała swój
sc
umysł jak drzwi i biegła na korytarz, gotowa powitać Roya.
- Dzisiejszy wieczór należy do Roya - roześmiała się zakło
potana. - Z dużym prawdopodobieństwem, że jutro przyjdzie kolej
na Pam.
- Dlaczego?
Rudy odwrócił się, by na nią spojrzeć. Dinah nerwowo przesunę
ła palcami po włosach, a właściwie po tym, co z nich pozostało po
ostatniej wizycie u fryzjera.
- Potencjalny kac - będę myślała, że zrobiłam z siebie idiotkę -
odparła ze śmiechem. - Właściwie - robiąc z siebie idiotkę.
Samochód zatrzymał się przed jej domem.
- Myślisz, że się wygłupiłaś?
- Tak. Mam na myśli to leżenie wśród sterty ubrań i całą resztę.
Jej skóra jaśniała delikatnie w ulicznym świetle, przenikającym
przez okno samochodu. Rudy uśmiechnął się.
21
Anula & Irena
Strona 17
- To nie było nierozsądne, raczej nie na miejscu.
- Widzisz jakąś różnicę?
Rudy odwrócił się twarzą do Dinah. Jego oczy były poważne
i zatroskane; gdzieniegdzie, niczym światełko przebijające przez
szparę w zamkniętych drzwiach, połyskiwało w nich rozbawienie.
Przysunął się do niej.
- Porozmawiamy o tym w samochodzie? - spytał cicho i pocało
wał ją tak, jak całuje się tylko na sobotnich randkach, przyciskając
jej głowę do szorstkiego, granatowego siedzenia z aksamitu. Czuła
ten pocałunek wszędzie - promieniał jak wielka jasna świeca. Rudy
cofnął się odrobinę. Czuła jego oddech na swojej twarzy, jego ręce
na swoich ramionach. Popatrzyła w jego oczy - były tak blisko.
- Ty rzeczywiście jesteś dobrym dramaturgiem? - powiedziała,
uśmiechając się lekko.
- Tylko tak mówisz.
Dinah wygładziła spódnicę i założyła na ramię pasek torebki.
us
- Nie tylko tak mówię, ale... masz rację. Powtarzam to bez
lo
przerwy.
Otworzyła drzwi. Rudy za późno chwycił ją za łokieć, by pomóc
da
jej wysiąść. Stali teraz na ulicy i patrzyli na siebie. Kierowca
przystanął z tyłu samochodu, ze wzrokiem dyskretnie utkwionym
an
w przeciwną stronę ulicy.
sc
- Cóż... - zaczęła Dinah. - Powodzenia z „Meksykańską prze
nośnią".
Rudy zdziwił się.
- Z czym?
- Z twoją nową sztuką - przypomniała.
- Ach tak - pokiwał głową, ledwie sobie przypominając. -
Powodzenia z twoimi nastrojami. Z Royem i Pam.
Dinah zdała sobie sprawę, że czeka, aż Rudy poprosi ją o numer
telefonu, a on wcale nie zamierza tego zrobić. Cofnęła się w kierunku
domu. Rudy stał przed otwartymi drzwiami limuzyny. Rzucił rękawicę
swojej obojętności i Dinah ją teraz podniosła. Pomachała mu.
- Nie bądź obcym -zawołała z udawaną wesołością. - N i e bądź
Albertem Camus.
Rudy uśmiechnął się.
- Czarną Owcą - poprawił ją.
22
Anula & Irena
Strona 18
Dinah zarumieniła się.
- Nie bądź żadnym z nich. Nie bądź kimkolwiek, jeśli możesz
temu zaradzić - powiedziała, znikając w drzwiach. Nagle wychyliła
się jeszcze raz.
- W zasadzie to możesz być każdym z nich - dodała pośpiesz
nie. - Myślę, że to zależy od tłumaczenia.
U większości gatunków ryb przedstawiciele płci męskiej i żeńskiej
kontaktują się między sobą mało lub wcale. Samiec składa jedynie
spermę na złożonych przez samicę jajach. Po tym krótkim incydencie
każde z kochanków może iść w swą własną stronę i nigdy więcej się nie
spotkać.
us
lo
da
an
sc
Anula & Irena
Strona 19
2
Diaah zwykle budziła się rano kompletnie zdezorien
towana. Myślała nie tylko „Gdzie ja jestem?", ale i „Kim ja jestem?
us
Czym? Czy jestem po prostu kimś przeciętnym?" Potem wszystko
napływało z powrotem; rozbijało się o nią z siłą potężnej fali. „No
lo
jasne" - myślała, przypominając sobie, po czym popadała w coś
da
w rodzaju rezygnacji, która zmusiłaby ją do wyjścia z łóżka. „Cóż?"
Znowu to samo. „Mój Boże".
an
Czuła się jak odszczepieniec w gangu, jakim był rodzaj ludzki.
Wszyscy jego członkowie tłoczyli się razem, a świat powolutku
sc
popychał ich w stronę śmierci. Był jak wielka, odbijająca się kula,
pełna umierania, spychając ją na bok. Jej los nie należał do niej.
Nie wiedziała, co to znaczy próbować zbliżyć się do ludzi. Albo
handlować własną biografią, by kupić od świata możliwy do
przyjęcia wizerunek własnej osoby.
Pojawienie się kogoś w jej życiu nie wymagało od niego specjal
nego talentu czy umiejętności. Wyglądało tak, jakby ludzie przyby
wali bez przerwy i kłębili się w bezładnej masie. Bez trudu można
było przedrzeć się ku tej płytkiej postaci, którą Dinah oferowała
jako siebie samą. Problem polegał na tym, by pójść dużo trudniejszą
drogą. Trudną nawet dla Dinah.
Czasami Dinah po prostu samotnie spacerowała po mieście.
Obserwowała ludzi, wdychała zapach ulicznego jedzenia, auto-
24
Anula & Irena
Strona 20
busowych spalin, dymu, wydobywającego się zza krat. Czuła się
w jakiś sposób chroniona, odnajdywała sens w przynależności do
tego kipiącego, bezładnego miasta. Chwilę potem było już inaczej -
była obca, była kimś, kto nie może dorównać kroku, nabrać wiatru
w żagle. Wyboje, uliczny ruch, włóczędzy. Z wyciem klaksonów,
odgłosami bezustannego ruchu, żywą, dyszącą plamą hałasu, delika
tnie napierającą na nią - wielka aglomeracja, która mruczy jak kot,
a dźwięk ten zamienia się w jednostajny ryk. Dinah w swoim oku
cyklonu czuła się taka cicha -jej umysł był spokojny jak ciągnąca się
brzegiem plaża. Była jak katedra, w której czci się toczące się wokół
życie. Zapamiętywała wszystko na później, kiedy będzie tego po
trzebowała.
Jesień w Nowym Jorku była piękna, ale nadeszła zima. Stało się to
nieoczekiwanie i brutalnie. Ingrid, sublokatorka Dinah, weszła
us
któregoś ranka do jej pokoju i, delikatnie nią potrząsając, obudziła ją.
- Pani Zamieć jest na podwórzu - powiedziała Ingrid.
lo
Dinah, chwiejąc się, wstała z łóżka i podążyła za Ingrid do
da
dużego pokoju. Na ich niewielkim tarasie było tyle śniegu, ile Dinah
nigdy wcześniej nie widziała. Zaspy pokrywały wszystko: dwa
an
krzesła, mały stolik i samotne, ogołocone drzewo.
- Widzisz? - zapytała Ingrid z dumą, jakby to wszystko stało się
sc
za jej sprawą, jakby to ona była Królową Śniegu, a taras jej nową
posiadłością. Wiatr walił w okna ich narożnego mieszkania i groźnie
zawodził. Wiatr, który obleciał świat i teraz wył z tęsknoty za
siedzibą swoich przodków.
- Niezłe - stwierdziła Dinah. To było pierwsze słowo, jakie
powiedziała tego ranka. Była pod wielkim wrażeniem - śnieg nigdy
nie przestawał jej zadziwiać. Uważała go za najlepszy trik, na jaki
stać było pogodę. Gdy się dorasta w Kalifornii, pogoda wydaje się
jednowymiarowa, ale kiedy spadał śnieg - Dinah czuła, że pogrąża
się w wyjątkowym świecie trzech wymiarów.
- Teraz możemy mówić o pogodzie - powiedziała, podchodząc
z Ingrid do okna. Przez chwilę obserwowały śnieg bez słowa.
- Przez radio podają ostrzeżenia, żeby nie wychodzić z domu,
chyba że w wyjątkowej sytuacji - Ingrid spojrzała na Dinah i doda
ła - A zwłaszcza, żeby nie jeździć samochodem.
25
Anula & Irena