Feist Raymond - Wojna Światów 4 - Mrok a Sethanon
Szczegóły |
Tytuł |
Feist Raymond - Wojna Światów 4 - Mrok a Sethanon |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Feist Raymond - Wojna Światów 4 - Mrok a Sethanon PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Feist Raymond - Wojna Światów 4 - Mrok a Sethanon PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Feist Raymond - Wojna Światów 4 - Mrok a Sethanon - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Raymond E. Feist
Strona 3
MROK W
SETHANON
(Tłumaczył: Mariusz Terlak)
Książkę tę dedykuję
mojej matce, Barbarze A. Feist,
która ani przez, chwilę we mnie nie zwątpiła.
PODZIĘKOWANIA
Mrok w Sethanon jest kolejną częścią Opowieści o Wojnie Światów,
rozpoczętej dwutomowym Adeptem i Mistrzem magii i kontynuowanej w
Srebrzystym Cierniu. Chciałbym jeszcze raz złożyć płynące ze szczerego serca
podziękowania wszystkim tym, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do jej
mniejszego czy większego sukcesu.
Wśród nich są pierwsi architekci Midkemii:
April i Stephen Abrams, Steve Barrett, Anita i Jon Everson, Dave Guinasso,
Conan LaMotte, Tim LaSelle, Ethan Munson, Bob Potter, Rich Spahl, Alan Springer,
Lori i Jeff Velten.
Dziękuję wielu innym, którzy przez całe lata dołączali do nas w piątkowe
wieczory, wzbogacając własnymi pomysłami tę cudowną rzeczywistość, jaką jest
świat Midkemii.
Moim przyjaciołom w Doubleday, dawnym i obecnym, wśród których są:
Adrian Zackheim, Pat LoBrutto, Kate Cronin, Marry Ellen Curley, Peter
Schneider oraz Elaine Chubb – każde z nich ofiarowało mi bardzo wiele;
Haroldowi Matsonowi, memu agentowi, dziękuję za to, że umożliwił mi
dokonanie pierwszego przełomu;
Strona 4
Janny Wurts, utalentowanej pisarce i artystce, za to, że pokazała mi i
nauczyła, jak wydobywać więcej z każdej postaci wtedy, gdy myślałem, że wiem już
o nich wszystko.
Każda z wyżej wymienionych osób przyczyniła się na swój własny,
niepowtarzalny sposób do powstania tych trzech powieści, składających się na
Opowieść o Wojnie Światów. Trylogia pozbawiona wkładu i wpływu choćby jednej z
nich byłaby o wiele uboższa.
Raymond E. Feist San Diego, California październik 1984
NASZA OPOWIEŚĆ DO TEJ PORY...
Po zakończeniu Wojny Światów, w której zmagano się z Tsuranimi,
najeźdźcami z innego świata – Kelewanu, w Królestwie Wysp zapanował pokój.
Trwał prawie rok. Król Lyam i jego bracia, książęta Arutha i Martin, objeżdżali
miasta wschodnich prowincji i sąsiednie królestwa, aby powrócić w końcu do
królewskiego miasta Rillanon, stolicy państwa. Ich siostra, księżniczka Carline,
stawia ultimatum swemu ukochanemu, trubadurowi Lauriemu: „Albo ożenisz się ze
mną, albo opuścisz pałac na zawsze”. Arutha i księżniczka Anita zaręczają się. Ślub
ma się odbyć w Krondorze, tytularnym mieście Aruthy.
Późną nocą Arutha wraca do Krondoru. Miejski złodziejaszek – Jimmy
Rączka napotyka na dachu zabójcę – Nocnego Jastrzębia i udaremnia jego zamiary.
Celem jego ataku miał być książę Arutha. Wszyscy Prześmiewcy, znani również jako
Szydercy, mieli bezwzględny obowiązek natychmiastowego meldowania o wszelkich
ruchach Nocnych Jastrzębi. Jimmy stanął przed trudnym wyborem: wobec kogo
powinien najpierw być lojalny. Czy wobec Prześmiewców – swego Cechu Złodziei,
czy też wobec Aruthy, którego miał okazję poznać rok wcześniej. Zanim zdążył
Strona 5
podjąć decyzję. Śmiejący się Jack, jeden z dowódców Szyderców, stojący wysoko w
hierarchii organizacji, zastawia na niego śmiertelną pułapkę, co dowodzi, że Jack
sprzymierzony jest z Nocnymi Jastrzębiami. Jimmy zostaje ranny a Jack zabity.
Jimmy decyduje się ostrzec Aruthę.
Otrzymawszy ostrzeżenie. Książę, Laurie i Jimmy wciągają w zasadzkę
dwóch zabójców, którzy zostają następnie uwięzieni w pałacu. Arutha odkrywa, że
obaj Nocni Jastrzębie są w jakiś sposób powiązani ze świątynią Bogini Śmierci,
Lims-Kragma. Rozkazuje Wysokiej Kapłance, by natychmiast stawiła się przed nim.
Zanim zdążyła przybyć do pałacu, jeden z zabójców umiera, a drugi kona. Kapłanka
pragnie dowiedzieć się, w jaki sposób dokonała się infiltracja jej świątyni przez
Nocne Jastrzębie. Tuż przed śmiercią drugiego zabójcy udaje się odkryć, iż był to
magicznie przeobrażony moredhel, ciemny elf. Po śmierci obaj zabójcy, wezwani
przez swego pana i mistrza Murmandamusa, wstają z łoża śmierci i rzucają się na
Wysoką Kapłankę i Aruthę. W ostatniej chwili nie dające się w żaden sposób zabić
potwory zostają powstrzymane magiczną interwencją doradcy księcia, ojca
Nathana.
Gdy Wysoka Kapłanka i ojciec Nathan dochodzą do siebie po straszliwych
przejściach, ostrzegają Aruthę, iż mroczne i obce moce pragną jego śmierci. Arutha
niepokoi się o bezpieczeństwo swego brata. Króla oraz innych dostojników,
mających zjechać na jego ślub. Najbardziej lęka się o swą ukochaną, Anitę. Zamiast
długotrwałych magicznych badań Arutha decyduje się na szybkie rozwiązanie.
Upoważnia Jimmiego, aby zorganizował jego spotkanie ze Sprawiedliwym,
tajemniczym przywódcą Prześmiewców.
W mroku nocy dochodzi do spotkania Księcia z osobą, która twierdzi, iż
Strona 6
przemawia ustami Sprawiedliwego. Do końca nie wiadomo, czy rozmówcą Aruthy
jest przywódca złodziei we własnej osobie. Uzgadniają, że należy bezwzględnie
uwolnić miasto od Nocnych Jastrzębi. Dobijają również targu w sprawie Jimmiego.
Zostaje on oddany pod opiekę i w służbę Księcia, otrzymując jednocześnie tytuł
szlachcica dworskiego. Ponieważ Jimmy złamał przysięgę Szyderców, jego
złodziejska kariera dobiegła końca.
Po pewnym czasie Sprawiedliwy zawiadamia Księcia o miejscu przebywania
Nocnych Jastrzębi. Arutha z oddziałem najbardziej zaufanych żołnierzy atakuje
główną kwaterę zabójców, mieszczącą się w podziemiach najdroższego w mieście
domu publicznego. Wszyscy zabójcy zostają zabici albo popełniają samobójstwo.
Odnalezienie zwłok Złocistego, złodzieja, który udawał przyjaciela Jimmiego,
potwierdza, iż Nocne Jastrzębie dokonały głębokiej infiltracji szeregów
Prześmiewców. Powołani przez mroczne siły ze śmierci do życia, zabójcy wstają i
dopiero spalenie całego domu unicestwia ich ostatecznie.
Arutha uważa, że bezpośrednie niebezpieczeństwo zostało zażegnane i życie
w pałacu powraca do normy. Jednak gdy na uroczystości przybywają Król,
ambasador Wielkiego Keshu i inni dostojnicy, Jimmy dostrzega w tłumie
Śmiejącego się Jacka. Chłopak jest zaszokowany: był święcie przekonany, iż Jack
został zabity.
Arutha ostrzega o niebezpieczeństwie kilku najbardziej zaufanych doradców.
Dowiaduje się przy okazji, że na północy kraju dzieją się dziwne rzeczy. Książę i
doradcy dochodzą do wniosku, że między tymi wydarzeniami a zabójcami istnieje
związek. Jimmy przybywa z wieścią, że cały pałac poprzecinany jest tajemnymi
przejściami i korytarzami. Dzieli się też swymi obawami związanymi z pojawieniem
Strona 7
się Jacka. Arutha decyduje się na wprowadzenie szczególnych środków ostrożności,
nie odwołuje jednak ceremonii ślubnych.
Ślub stał się okazją do ponownego spotkania wszystkich, których los rozdzielił
po zakończeniu Wojny Światów. Na uroczystości przybywa Pug, mag ze Stardock,
gdzie wznosi się Akademię Magów. Pug pochodzi z Crydee, rodzinnego miasta Króla
i jego rodziny. Przybywa również Kulgan, jego stary nauczyciel, oraz Vandros,
książę Yabon i Kasumi, były dowódca Tsuranich, obecnie książę LaMut. Razem z
Królem zjawia się ojciec Tully, również dawny nauczyciel z chłopięcych czasów
Puga, obecnie doradca Króla.
Tuż przed ślubem Jimmy odkrywa, że ktoś majstrował przy oknie
umieszczonym pod sufitem sali koronacyjnej. W głębokiej wnęce spostrzega
Śmiejącego się Jacka. Zabójca rzuca się na chłopca i wiąże go. W ostatniej chwili, tuż
przed oddaniem przez Jacka strzału z kuszy, Jimmy'emu udaje się zmienić pozycję i
kopnąć zabójcę. Ratuje w ten sposób życie Aruthy. Jack i Jimmy spadają. Wybawia
ich magia Puga. Po dojściu do siebie Jimmy dowiaduje się, że pocisk z kuszy trafił
Anitę.
Ojcowie Tully i Nathan badają dziewczynę. Dochodzą do wniosku, że pocisk
był zatruty i Księżniczka umiera. Jack zostaje przesłuchany. Wyjawia tajemnicę
Nocnych Jastrzębi. Opowiada jak, w zamian za obietnicę zgładzenia Aruthy, został
wyrwany z objęć śmierci przez nieznaną moc o imieniu Murmandamus. O truciźnie
wiedział tylko, że nazywała się Srebrzysty Cierń. Wkrótce potem kona. Anita z
każdą chwilą jest coraz bliższa śmierci. Mag Kulgan przypomina sobie o przebogatej
bibliotece w opactwie Ishap w Sarth, mieście położonym na wybrzeżu Morza
Gorzkiego. Pug i ojciec Nathan, wykorzystując magię, sprawiają, że Anita zostaje
Strona 8
zawieszona w czasie i czeka, aż zostanie znaleziony lek, który powinien ją uzdrowić.
Arutha postanawia udać się w podróż do Sarth. Używając przemyślnych
forteli, mających zmylić ewentualnych szpiegów, Arutha, Laurie, Jimmy, Martin i
Gardan – kapitan Królewskiej Gwardii Pałacowej – wyruszają na północ. W lasach
na południe od Sarth atakują ich jeźdźcy moredheli w czarnych zbrojach. Ich
dowódcą jest moredhel, którego Laurie rozpoznaje jako jednego z wodzów górskich
klanów z Yabon. Moredhele ścigają oddziałek Aruthy do samych wrót opactwa w
Sarth. Tam zostają odparci potęgą magii brata Dominica, mnicha z Ishap. Inni
wysłańcy Murmandamusa dwukrotnie atakują opactwo. Nieomal uśmiercają brata
Micaha, którym okazał się być były książę Krondoru, Dulanic. Opat, ojciec Jan,
wyjawia księciu istnienie przepowiedni mówiącej o powrocie moredheli do władzy,
gdy umrze „Pan Zachodu”. Jeden z wysłanników Murmandamusa nazwał Aruthę po
imieniu, co mogło wskazywać, iż moredhele wierzą w wypełnianie się tego
proroctwa. W Sarth Arutha dowiaduje się również, że Srebrzysty Cierń to
przekręcone słowo z języka Elfów. Decyduje się na podróż do Elvandaru, na dwór
królowej Elfów. Książę i opat polecają Gardanowi i Dominikowi, aby udali się do
Stardock. Mają powiadomić Puga i innych magów o ostatnich wydarzeniach.
W Ylith oddziałek księcia napotyka najemnika Roalda, przyjaciela Lauriego z
lat dziecinnych, oraz Baru, górala Hadati z północnego Yabonu. Baru poszukuje
dziwnego wodza moredheli o imieniu Murad, aby pomścić wymordowanie przez
moredhela mieszkańców swej rodzinnej wioski. Baru i Roald decydują się
towarzyszyć księciu w dalszej podróży.
W Stardock Dominie i Gardan atakowani są przez latające byty elementarne,
sługi Murmandamusa. Pug ratuje wszystkich z opresji. Dominie poznaje maga
Strona 9
Kulgana, Katalę, żonę Puga oraz ich syna Williama. Zapoznaje się także ze smokiem
ognistym Fantusem. Pug wysłuchuje z uwagą opowieści gości, a następnie prosi o
pomoc innych mieszkańców wyspy, mających magiczne zdolności. Ociemniały
jasnowidz Rogen spostrzega w swojej wizji przerażającą moc kryjącą się za
Murmandamusem. Wbrew logice i możliwościom oraz wbrew temu, co Pug do tej
pory wiedział o magii, potęga z wizji sięga poprzez czas i przestrzeń, by zaatakować
widzącego. Gamina, niema dziewczynka opiekująca się starym Rogenem, dzieli z
nim wizję. Jej krzyk przekazywany umysłem powala Puga i pozostałych. Rogenowi
w jakiś sposób udaje się wyjść z życiem ze straszliwej męki. Gamina, wykorzystując
telepatyczne zdolności, odtwarza wizję dla Puga i jego towarzyszy. Widzą obraz
plądrowanego i palonego miasta, a przerażająca moc przemawia w starożytnym
języku Tsuranich. Pug i kilka innych osób, które znały Tsuranich, są zaszokowane,
słysząc ten prawie wymarły język świątyń Kelewanu.
W lasach Elvandaru Arutha i jego oddział napotykają gwali. Są to łagodne,
podobne do małpek stworzonka, nawiedzające co jakiś czas kraj Elfów. Gospodarze
Elvandaru opowiadają o dziwnych spotkaniach z tropicielami moredheli w pobliżu
północnych granic puszcz Elfów. Arutha wyjaśnia cel swojej misji. W odpowiedzi
Tathar, doradca królowej Aglaranny i Tomasa, księcia małżonka oraz spadkobiercy
starożytnej i potężnej mocy Valheru – Jeźdźców Smoków, udziela informacji o
Srebrzystym Cierniu. Ziele to rośnie tylko w jednym miejscu, na brzegach Czarnego
Jeziora, Moraelin, w siedzibie mrocznych potęg zła. Tathar ostrzega Księcia, że
wyprawa może być bardzo niebezpieczna. Arutha jednak decyduje się kontynuować
podróż.
W tym czasie w Stardock Pug dochodzi do wniosku, że wiszące nad
Strona 10
Królestwem niebezpieczeństwo ma swoje korzenie w świecie Tsuranich. Losy
Kelewanu i Midkemii splatają się ponownie. Jedynym wiarygodnym źródłem
informacji o zagrożeniu może być Zgromadzenie Magów Kelewanu, do którego
jednak, jak powszechnie mniemano, dostęp został na zawsze odcięty. Pug wyjawia
Kulganowi, że odkrył sposób przedostania się do Kelewanu. Pomimo sprzeciwu
przyjaciół decyduje się na powrót do świata Tsuranich, aby spróbować uzyskać
dostęp do potrzebnej wiedzy. W tej sytuacji Meecham, dawny gajowy i nieodłączny
towarzysz Kulgana oraz Dominie wymuszają na Pugu zgodę, aby zabrał ich ze sobą.
Mag otwiera przejście między światami i cała trójka przechodzi na drugą stronę. W
imperium Tsuranuanni Pug wraz z przyjaciółmi udają się najpierw do Netohy,
byłego zarządcy majątku Puga a następnie do Kamatsu, pana rodu Shinzawai, ojca
Kasumiego. W imperium wrze. Państwo znajduje się na krawędzi otwartego
rozłamu pomiędzy Wodzem Wojny a Cesarzem. Pomimo to Kamatsu zobowiązuje
się jednak przekazać Zgromadzeniu ostrzeżenie Puga o pojawieniu się obcej i
straszliwej mocy. Pug jest przekonany, że jeśli Midkemia padnie, to i Kelewan
wkrótce pójdzie w jej ślady. Spotyka się ze swoim starym przyjacielem Hochopepą,
Wielkim z Imperium. Ponieważ Pug został ogłoszony zdrajcą Cesarstwa i ciąży na
nim zaoczny wyrok śmierci, mag godzi się wystąpić w jego imieniu na forum
Zgromadzenia. Tuż przed wyruszeniem w drogę zostają zaatakowani siłą magii i
aresztowani przez ludzi Wodza Wojny.
Arutha i jego oddziałek, zdoławszy uniknąć szczęśliwie licznych patroli i
wartowników moredheli, docierają do Czarnego Jeziora, Moraelin. Tomas wysyła
do nich Elfa Galaina z wiadomością o istnieniu ukrytego przejścia nad jezioro.
Wysłannik ma im towarzyszyć aż do krawędzi „Szlaku Beznadziei”, wąwozu
Strona 11
otaczającego płaskowyż, na którym znajduje się Moraelin. Wkrótce potem docierają
na brzeg jeziora. Odnajdują tam dziwny czarny budynek. Z początku wydaje się im
budowlą wzniesioną przez Valheru. Poszukiwania Srebrzystego Ciernia kończą się
niepowodzeniem. Arutha i jego towarzysze spędzają noc w jaskini pod
płaskowyżem. Podejmują decyzję o wejściu do tajemniczego budynku.
Pug, Meecham i Dominie dochodzą do siebie w lochu. Pug stwierdza, że jego
magiczna moc została zablokowana przez jakieś zewnętrzne zaklęcie. Wódz Wojny
przy pomocy dwóch magów, braci Ergorana i Elgahara, przesłuchuje Puga. Stara
się z niego wydobyć cel powrotu do Imperium. Wódz jest przekonany, iż ma to jakiś
związek z polityczną opozycją sprzeciwiającą się odebraniu przez niego władzy
Cesarzowi. Ani Wódz. ani Ergoran nie wierzą opowieściom i zapewnieniom Puga o
zagrażającej Midkemii obcej mocy, pochodzącej ze świata Tsuranich. Drugi z
magów, Elgahar, powraca do celi Puga, by jeszcze raz przedyskutować wszystkie
problemy. Na zakończenie rozmowy obiecuje poważnie rozważyć ostrzeżenie Puga.
Tuż przed wyjściem wyjawia mu na ucho wniosek, do którego doszedł, i z którym
Pug nie mógł się nie zgodzić. Hochopepą chce się dowiedzieć, co Elgahar powiedział,
lecz Pug odmawia rozmowy na ten temat. Następnie Pug, Meecham i Dominie
zostają poddani torturom. Dominie wpada w trans, by zablokować ból. Meecham po
dłuższych mękach traci przytomność. Przychodzi kolej na Puga. Doznany ból i opór
przeciwko magii blokującej jego własną sprawił, że Pugowi udaje się próba
zastosowania magii Niższej Drogi, co do tej pory było powszechnie uznawane za
niemożliwe. Pug uwalnia siebie i swych towarzyszy w chwili, gdy do pałacu Wodza
przybywa Cesarz w towarzystwie Pana Shinzawai. Wódz Wojny zostaje powieszony
za zdradę, a Pug otrzymuje zgodę na prowadzenie poszukiwań w zbiorach
Strona 12
Zgromadzenia. W uwolnieniu Puga zasadniczą rolę odgrywa Elgahar. Zapytany o
motywy swego działania, wyjawia to, co uprzednio przekazał Pugowi. Obaj uznali
bowiem, iż powróciła starodawna, przerażająca potęga – Nieprzyjaciel, która w
okresie Wojen Chaosu zmusiła ludzkość do ucieczki na Kelewan. W księgozbiorach
Zgromadzenia Pug odnajduje zapiski o Obserwatorach, dziwnych istotach
zamieszkujących polarne lody Kelewanu. Żegna się z przyjaciółmi i rusza na
poszukiwanie Obserwatorów. Hochopepą, Elgahar, Dominie i Meecham wracają na
Midkemię i do akademii.
Jimmy'emu udaje się podsłuchać urywki rozmowy pomiędzy moredhelem a
ludźmi, wyrzutkami społeczeństwa wynajętymi przez ciemne Elfy. Z jej treści
wynikało, że z czarnym budynkiem związana jest jakaś tajemnica. Jimmy
przekonuje Aruthę, że na zbadanie wnętrza budowli powinien udać się sam,
ponieważ ma o wiele większe szansę, by uniknąć zasadzki czy pułapki. Chłopak
dociera do samego serca czarnego gmachu i chociaż odkrywa coś, co wydaje się
Srebrzystym Cierniem, to jednak zbyt wiele rzeczy dookoła wygląda sztucznie i
podejrzanie. Wraca do jaskini z informacją, że cały budynek jest jedną wielką i
przemyślną pułapką. Dalsze badania prowadzą do odkrycia, że jaskinia w której
spędzili noc, w rzeczywistości stanowi fragment rozległej podziemnej siedziby
Valheru ledwo rozpoznawalnej po wiekach niszczącego działania erozji. Jimmy
dochodzi w końcu do wniosku, że Srebrzystego Ciernia należy szukać pod wodą. Elfy
poinformowały ich, że ziele występuje nad samą wodą, a tego roku opady deszczu
były wyjątkowo obfite. Jeszcze tej samej nocy odnajdują roślinę i rozpoczynają
odwrót. Jimmy zostaje przypadkowo ranny, co spowalnia tempo ucieczki. Udaje im
się uniknąć wartowników moredheli, lecz zmuszeni są do zabicia jednego z nich.
Strona 13
Murad, dowodzący oddziałem wysłanym w celu pochwycenia Aruthy, zostaje
zaalarmowany. W pobliżu granicy puszcz Elfów śmiertelnie zmęczeni uciekinierzy
są zmuszeni do zatrzymania się. Galain zostawia ich i biegnie do przodu, aby
ściągnąć pomoc swych pobratymców. Pierwszy oddział moredheli atakuje Księcia.
Po krótkim boju zostaje odparty. Po pewnym czasie, wraz z liczniejszym oddziałem
oraz Czarnymi Zabójcami, nadciąga Murad. Baru wyzywa go na pojedynek.
Przedziwny kodeks honorowy ciemnych Elfów zmusza go do przyjęcia wyzwania.
Baru zabija Murada. Ażeby nie dopuścić do jego powrotu z krainy śmierci, wycina
mu serce. Zanim góralowi udaje się powrócić do swoich szeregów, zostaje powalony
na ziemię potężnym ciosem innego moredhela. Bitwa wybucha na nowo. Niemal w
ostatniej chwili, gdy oddziałek księcia Aruthy cofa się pod naporem wroga,
przybywają z odsieczą Elfy. Moredhele zostają odparci. Jeden z Elfów odkrywa, że
Baru przeżył jakimś cudem, chociaż jego stan jest bardzo ciężki. Elfy niosą go,
prowadząc pozostałych ku Elvandarowi, ku bezpiecznemu schronieniu w jego
puszczach. Padli w boju Czarni Zabójcy budzą się ponownie do życia i ruszają w
pościg, trwający aż do granicy lasu Elfów, gdzie przybywa Tomas i Czarodzieje.
Czarni Zabójcy zostają zniszczeni. W czasie uczty świętującej powodzenie misji
Arutha dowiaduje się, że Baru będzie żył, chociaż powrót do pełni sił i zdrowia
potrwa długi czas. Arutha wraz z Martinem rozważają zakończenie wyprawy. Obaj
zdają sobie sprawę, że ostatnia bitwa to zaledwie drobny fragment większego
konfliktu, którego wynik wcale nie jest przesądzony.
Pug dociera do północnych rubieży Imperium. Żegna eskortę żołnierzy
Tsuranich i zagłębia się w dziką tundrę, którą władają Thunowie. Dziwne, podobne
do centaurów stworzenia, które same siebie nazywają Lasura, wysyłają starego
Strona 14
wojownika, by porozmawiał z Pugiem. Thun informuje go o mieszkańcach lodów,
stwierdza, że Pug jest szalony i ucieka. Pug dociera w końcu do krawędzi lodowca.
Na jego spotkanie wychodzi zakapturzona postać. Obserwator prowadzi go pod
pokrywę lodową bieguna Kelewanu. Pug przekonuje się ze zdumieniem, że rośnie
pod nią wspaniały, magiczny las. Nazywa się Elvardein i jest bliźniaczo podobny do
Elvandaru na Midkemii. Odkrywa, że Obserwatorzy to dawno zaginiona gałąź rasy
Elfów – eldar. Pug ma pozostać z nimi przez rok, by nauczyć się magicznej sztuki o
wiele potężniejszej niż jego dotychczasowa moc.
Arutha bezpiecznie dociera do Krondoru z lekiem dla Anity. Księżniczka
wraca do zdrowia. W pałacu planuje się dokończenie przerwanej ceremonii ślubnej.
Carline nalega, aby Laurie i ona, nie zwlekając, również wzięli ślub. Na pewien czas
pałac krondorski staje się miejscem szczęśliwym i radosnym.
Do Królestwa Wysp powraca pokój. Trwa niecały rok...
Strona 15
MACROS REDUX
Słuchajcie! Słuchajcie! Śmierć wzniosła sobie tron
W przedziwnym mieście. Poe. The City in the Sea
Strona 16
MROCZNY WIATR
Wiatr pojawił się nagle i nie wiadomo skąd.
Niesiony echem głuchy, rozedrgany pogłos przetoczył się po niebie jak
uderzenie młota wieszczącego zagładę. Buchnęło gorącym powietrzem niczym z
rozgrzanego do białości paleniska, w którym wykuwa się szaleństwo wojny i palące
dotknięcie śmierci. Wicher narodził się w sercu zagubionego gdzieś w bezkresnych
przestrzeniach lądu, w przedziwnym miejscu pomiędzy tym, co jest, a tym, co
pragnie dopiero zaistnieć. Powiał z południa, gdzie węże suną wyprostowane
porozumiewając się w starożytnym języku. Gorące, gniewne podmuchy cuchnęły
odwiecznym złem i pobrzmiewały echem dawno zapomnianych proroctw. Wicher
zawirował wściekle i wytrysnął z pustki. Kręcił się w kółko, szukając właściwego
kierunku. Zawahał się przez moment i pognał na północ.
Stara piastunka szyła spokojnie, nucąc cichutko pod nosem prostą melodię
przekazywaną z pokolenia na pokolenie, z matki na córkę. Przerwała na chwilę i
podniosła wzrok znad robótki. Dwa maleństwa pozostające pod jej opieką spały
cichutko, śniąc swe maleńkie sny. Na drobniutkich twarzyczkach malował się błogi
spokój. Co jakiś czas któryś z chłopców przebierał delikatnie paluszkami albo
poruszał ustami, jakby ssał pierś mamy, by po chwili zapaść ponownie w spokojny
bezruch. Niemowlaki były wyjątkowo piękne i staruszka była pewna, że w
przyszłości wyrosną na wspaniałych, przystojnych młodzieńców. Kiedy staną się
dorosłymi mężczyznami, będą pamiętali siedzącą przy nich kobietę jak przez mgłę.
Teraz jednak w równym stopniu należeli do niej, jak i do swej matki, która
towarzyszyła mężowi, czyniąc honory domu podczas oficjalnej kolacji. Przez
uchylone okno wdarł się podmuch dziwnego wiatru. Mimo że było ciepło, przeszył ją
Strona 17
dreszcz. Szum wichru niósł w sobie jakiś obcy i fałszywy dźwięk, ledwo słyszalną
nutę zła i nienawiści. Piastunka wzdrygnęła się i spojrzała na dzieci. Poruszyły się
niespokojnie, jakby za chwilę miały się obudzić z płaczem. Staruszka gwałtownie
podniosła się i pośpiesznie poczłapała do okna. Zamknęła oba skrzydła i okiennice,
odcinając dostęp przedziwnego, budzącego niepokój nocnego powietrza. Przez
moment wydawało się, że czas całego wszechświata wstrzymał oddech. Po chwili z
cichutkim westchnieniem wiatr zamarł i noc znowu była spokojna i cicha. Piastunka
ciaśniej owinęła ramiona szalem. Niemowlęta jeszcze przez chwilę poruszały się
niespokojnie, zanim ponownie zapadły w głęboki, spokojny sen.
W tym samym czasie w innym, niezbyt odległym pokoju młody człowiek
pracował nad listą. Zmagając się wewnętrznie, usiłował zapomnieć o osobistych
sympatiach i antypatiach, decydując, kto następnego dnia pełnić będzie różne
funkcje. Nienawidził tego zadania, ale wykonywał je doskonale. Nagły podmuch
wiatru poruszył zasłonami, wydymając je do wnętrza pokoju. Młodzieniec zadziałał
instynktownie. W ułamku sekundy zsunął się z krzesła i przyczaił za stołem.
Wykształcone w ulicznym życiu zmysły wietrzyły zagrożenie. Nie wiadomo kiedy,
sztylet wyfrunął z cholewy buta, lądując pewnie w jego dłoni. Przez długą chwilę
trwał w napięciu gotów do walki. Serce waliło mu niby młot. Jak wiele już razy w
swym burzliwym, rozdzieranym konfliktami życiu, był niemal pewien czekającej go
walki na śmierć i życie. Nie widząc jednak nikogo, młody człowiek powoli odprężył
się. Niebezpieczeństwo minęło. Z niedowierzaniem pokręcił głową. Ruszył
powolutku w stronę okna. Stąpając ostrożnie krok za krokiem, czuł jednocześnie, jak
w żołądku narasta ciężkie jak kamień uczucie mdłości. Przez długie, trwające
wieczność minuty wpatrywał się w nocną dal, ku północy, gdzie jak wiedział,
Strona 18
rozciągał się łańcuch niebotycznych gór, i dalej jeszcze, poza skaliste tumie, gdzie
czaił się przeciwnik, mroczna potęga zła. Oczy młodzieńca zwęziły się w wąskie
szparki. Patrzył przed siebie, starając się przebić wzrokiem mrok, jakby spodziewał
się dostrzec kryjące się pod osłoną nocy niebezpieczeństwo. Po paru chwilach fala
strachu i napięcia odpłynęła i młody człowiek powrócił do przerwanej pracy.
Jednak przez resztę nocy co jakiś czas podnosił głowę znad kart papieru i
wpatrywał się w mrok.
Daleko, po krętych uliczkach miasta szła zataczając się grupka mocno
podchmielonych hulaków. Rycząc na całe gardło pijackie piosenki, szukali następnej
gospody i weselszej kompanii. Owiał ich gwałtowny podmuch przedziwnego wiatru.
Zatrzymali się na moment i wymienili zdziwione spojrzenia. Jeden z nich,
doświadczony w wielu wyprawach najemnik, ruszył znowu przed siebie, lecz po
paru krokach zatrzymał się. Pochylił głowę i nad czymś się zadumał. Stracił nagle
całe zainteresowanie zabawą. Życzył swoim towarzyszom dobrej nocy i
natychmiast powrócił do pałacu, gdzie gościł prawie od roku.
Podmuchy wiatru pognały ku morzu, na którym zmagał się z falami statek.
Pędził ku macierzystemu portowi, zakończywszy długi patrol. Kapitan, stary,
wysoki mężczyzna o pooranej bliznami twarzy i z bielmem na oku, zatrzymał się w
pół kroku, gdy poczuł pierwszy, ożywczy podmuch. Miał już wydać komendę, by
zrefowano żagle, kiedy nagle przeszył go lodowaty dreszcz. Spojrzał na swego
zastępcę, starego wilka morskiego o dziobatej twarzy, który służył u jego boku przez
wiele lat. Wymienili spojrzenia. Wiatr przemknął po pokładzie i ucichł nagle.
Kapitan zawahał się. Po chwili wydał ludziom rozkaz, by udali się na reje. Zamilkł,
dumając nad czymś, a następnie donośnym głosem polecił, by zapalono dodatkowe
Strona 19
latarnie. Mrok dookoła zgęstniał nagle złowróżbnie.
Jeszcze dalej na północy wicher pognał zaułkami miasta, tworząc z ulicznego
kurzu wirujące tumany tańczące w dzikich pląsach po kocich łbach jak zidiociałe
wesołki dworskie. W mieście obok ludzi tam urodzonych żyli przybysze z innego
świata. W koszarach garnizonu miejskiego trwały właśnie zmagania dwóch
zapaśników. Gość z obcego świata walczył dzielnie przeciwko temu, który urodził się
i wychował w promieniu niecałych dwóch kilometrów od miejsca pojedynku.
Widzowie obstawili wysokimi zakładami obu zapaśników. Obaj mieli już na swoim
koncie jedno • położenie na łopatki i dopiero trzecia walka miała wyłonić zwycięzcę.
Wiatr uderzył nagle. Obaj przeciwnicy zamarli w pół ruchu, rozglądając się dookoła
niepewnym wzrokiem. Tumany kurzu szczypały w oczy. Kilku starych wiarusów z
trudem powstrzymało narastające dreszcze. Obaj zapaśnicy zeszli bez słowa z maty,
widzowie zaś bez protestów wycofali swoje zakłady. W całkowitym milczeniu tłum
rozszedł się do domów. Radosny nastrój współzawodnictwa i zabawy prysł
zmieciony podmuchami gorzkiego wiatru.
Wicher pognał dalej na północ. Uderzył w ścianę bezkresnej puszczy, w której
żyły niewielkie, podobne do małpek stworzonka. Były łagodne i płochliwe. Siedziały
teraz na gałęziach ciasno przytulone do siebie, szukając ciepła, które może zapewnić
jedynie bliski kontakt fizyczny. Poniżej, na ziemi pod drzewami, siedział w
medytacyjnej pozie mężczyzna – nogi miał skrzyżowane, wierzchy dłoni oparte na
kolanach. Złączone kciuki i palce wskazujące tworzyły symbol Kręgu Życia, do
którego należą wszystkie istoty żyjące. Wraz z pierwszym, delikatnym z początku
powiewem ciemnego wiatru w liściach jego oczy otworzyły się gwałtownie. Spojrzał
uważnie na siedzącą przed nim postać. Stary Elf, po którym ledwie było widać
Strona 20
pierwsze oznaki mijającego czasu – typowe zjawisko dla jego rasy – wpatrywał się
w człowieka, odczytując w jego spojrzeniu nieme pytanie. Skinął ledwo zauważalnie
głową. Człowiek podniósł leżący obok oręż. Wsunął za szarfę w pasie oba miecze:
długi bojowy i szeroki, krótszy. Szybki gest pożegnania i mężczyzna ruszył między
drzewa, rozpoczynając długą wędrówkę ku morzu. Po dotarciu na miejsce będzie się
starał odszukać innego mężczyznę, którego Elfy również zaliczały w poczet swoich
przyjaciół, by wspólnie przygotować się do ostatecznej konfrontacji. Miała się
wkrótce rozpocząć. Gdy wojownik przemykał między drzewami, kierując się ku
oceanowi, słyszał nad sobą szum wiatru w konarach i liściach.
W innym lesie także poruszyły się liście. Zatrzepotały delikatnie, jakby
współczując swym pobratymcom niepokojonym podmuchami ciemnego wiatru. Na
drugim brzegu gigantycznej otchłani wypełnionej lśnieniem gwiazd gorąca planeta
zataczała rytmiczne kręgi wokół zielonkawożółtego słońca. W tamtym świecie, pod
lodową pokrywą północnego bieguna, trwała ogromna puszcza bliźniaczo podobna
do tej, którą zostawił za plecami wędrujący wojownik. Głęboko, w samym sercu
podlodowej kniei siedział milczący krąg istot, które zgłębiły wszystkie tajniki
ponadczasowej wiedzy. Dookoła rozsnuwała się materia czarów. Siedzących
spowijała ciepła poświata, tworząc wokół kręgu migotliwą kulę. Chociaż uczestnicy
kręgu siedzieli na ziemi, ich bajecznie kolorowych szat nie zbrukała najmniejsza
plamka. Mieli zamknięte oczy, a mimo to każda kobieta i każdy mężczyzna widzieli
to, co widzieć powinni. Jeden z magów tak stary, iż nikt z pozostałych nie sięgał
pamięcią jego młodości, siedział ponad kręgiem, unosząc się w powietrzu siłą
wspólnie plecionego czaru. Włosy, białe jak śnieg, przytrzymywane prostą,
miedzianą obręczą ozdobioną na czole pojedynczym nefrytem, opadały nisko na