Crowley John - Aegipt 01 - Samotnie

Szczegóły
Tytuł Crowley John - Aegipt 01 - Samotnie
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Crowley John - Aegipt 01 - Samotnie PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Crowley John - Aegipt 01 - Samotnie PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Crowley John - Aegipt 01 - Samotnie - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 John Crowley SAMOTNIE Ægipt KSIĘGA PIERWSZA przełożył Konrad Walewski przedmową opatrzył Andrzej Sapkowski SOLARIS Stawiguda 2008 Strona 2 Samotnie Tyt. oryg. The Solitudes Copyright © 1987, 2007 by John Crowley Na okładce wykorzystano fragment Dyptyku z Wilton oraz niezatytułowanego asamblażu Josepha Cornella ISBN 978-83-89951-00-7 Opracowanie graficzne Tomasz Maroński Redakcja Iwona Michałowska Korekta Bogdan Szyma Skład Tadeusz Meszko Wydawnictwo powstało przy wsparciu finansowym Województwa Warmińsko-Mazurskiego Wydanie I SOLARIS 11-034 Stawiguda, ul. Warszawska 25 A Tel./fax 089 5413117 e-mail: [email protected] Strona 3 Sprzedaż wysyłkowa: www.solarisnet.pl Strona 4 Spis treści Spis treści..................................................................................... 3 WIĘCEJ NIŻ JEDNA HISTORIA ŚWIATA.............................. 5 NOTA ODAUTORSKA............................................................ 12 PROLOG.................................................................................... 13 W NIEBIE.................................................................................. 13 PROLOG.................................................................................... 17 NA ZIEMI.................................................................................. 17 I...................................................................................................22 VITA.......................................................................................... 22 1...............................................................................................23 2...............................................................................................40 3...............................................................................................57 4...............................................................................................75 5...............................................................................................93 6.............................................................................................106 7.............................................................................................121 8.............................................................................................135 II............................................................................................... 154 LACRUM.................................................................................154 1.............................................................................................155 2.............................................................................................173 3.............................................................................................184 Strona 5 4.............................................................................................196 5.............................................................................................210 6.............................................................................................227 7.............................................................................................245 8.............................................................................................260 9.............................................................................................276 III..............................................................................................287 FRATRES................................................................................ 287 1.............................................................................................288 2.............................................................................................299 3.............................................................................................312 4.............................................................................................324 5.............................................................................................330 6.............................................................................................347 7.............................................................................................355 8.............................................................................................370 9.............................................................................................381 10...........................................................................................390 Strona 6 WIĘCEJ NIŻ JEDNA HISTORIA ŚWIATA Romowie zjawili się w świecie kultury zachodniej w początkach wieku piętnastego. Przybyli z Półwyspu Indyjskiego, z Dekkanu, skąd poprzez Persję, Armenię i Bałkan dotarli w roku 1416 do Czech, gdzie się, jak podają Stare letopisy českè, po zemi toulali a okradali lidi. W tym samym mniej więcej czasie musieli pojawić się w Polsce, później w Niemczech, wreszcie we Francji, by, jak pisze Huizinga, stanąć w roku 1427 pod murami Paryża. W krajach, które przemierzyli przedtem, nazywano ich „Cyganami”, podobno - tak chce słownik Lindego - od mezopotamskiej miejscowości Syngara. Ponieważ jednak pod Paryżem sami ogłosili się „przybyszami z Egiptu”, Francuzi ochrzcili ich „Egipcjanami” (egyptiens, skąd potem poszły nazwy gitans, gitanes i gypsies). Owi „Egipcjanie” znali magię. Umieli czarować. Wróżyć. Wieszczyć. Czytać przeszłość i przepowiadać przyszłość. Romowie-Cyganie dysponowali nadprzyrodzonymi mocami. Bo ich ojczyzną wcale nie był Egipt. Był nią Ægipt. * Dziwny zbieg okoliczności powoduje, iż Pierce Moffett, historyk, pracownik uniwersytecki, trafia do miasteczka Blackbury Jambs w Faraway Hills w stanie Nowy Jork. Blackbury Jambs w Faraway Hills to miejsce dziwne i tajemnicze. To idylliczna Strona 7 pastoralna utopia, wyłoniona z typowych dla New Age utopijnych marzeń o Erze Wodnika. Blackbury Jambs to miejsce nieskażone, miejsce harmonii, miejsce, w którym all things are right, gdzie woda jeszcze czysta i trawa wciąż jeszcze zielona. To oaza i azyl spowolnionego, niespiesznego spokoju, kontrastowe przeciwieństwo neurotycznie rozpędzonych, zdyszanych, wciąż za czymś goniących miast. Miejsce tętniące pradawną magią. Miejsce kultu. Locus terribilis. Miejsce, które jakże bardzo przypomina nam Małe, duże. Faraway Hills, Wzgórza Hen Daleko, są równie symboliczne jak Edgewood, Las Na Skraju. I niosą podobne przesłanie. „Let nature be your teacher”, by zacytować Williama Wordswortha, poetę przesiąkniętego neoplatońskimi ideałami i neoplatońską estetyką. Zgorzkniały, rozczarowany do poprzedniego miejsca zamieszkania, do poprzedniej pracy, do kolegów, do przyjaciół, do kobiet i do życia w ogóle, Pierce Moffett odnajduje się w tym hippisowskim po trosze raju, wśród mistyków, astrolożek i pasterzy- filozofów, gdzie na bukolicznych łąkach i w gajach nad Rzeką urządza się pikniki, na których popija się księżycówkę i ekstatycznie pląsa nago na trawie w oparach marihuany, w najlepszej, iście neopogańskiej tradycji i stylu New Age i Wicca. Pojawia się tam - rzecz jasna - anima, kobieta z twarzą jak u figurki egipskiego kota. Tak naprawdę, to są dwie kobiety, ale to się okaże później. Pierce Moffett zapuszcza korzenie w dziwnym Strona 8 Blackbury Jambs, osmotycznie spaja się z tym miejscem. Może wreszcie oddać się tu swej pasji. Pasją Pierce'a Moffetta jest historia świata. Ale nie ta zwykła. Ta druga. Sekretna. Albowiem istnieje więcej niż jedna historia świata. * W pastoralnym Blackbury Jambs pojawia się - z przeszłości - cień. Dawny lokalny genius loci. Nieżyjący już pisarz Fellowes Kraft, autor powieści historycznych. Teksty Krafta poruszają to wszystko, co do tej pory grało w duszy Pierce a Moffetta. To znaczy: młody Will Shakespeare w drodze do wielkości. John Dee, angielski mag, astrolog, wróżbita i krystalomanta czasów elżbietańskich, opętany ideą nawiązania kontaktu z aniołami. Giordano Bruno, tragiczny bohater swobodnej myśli, opętany żądzą poznania tajemnicy bytu i świata. Oni wszyscy, każdy z nich, odkryli Ægipt, tajemniczy paralelny świat magii.. Ægipt, będący obsesją i ideą fixe Pierce'a Moffetta. * Albowiem świat ma więcej niż jedną historię. Zanim nauka nadała światu znaną nam formę, zanim Wiek Rozumu popchnął cywilizację na inny tor, universum było we władaniu innych sił, sił dziwnych i potężnych. Istniały Moce, z których wyemanowały i przetrwały w naszej pamięci czary, magia i magowie. Kraina Ægipt, Strona 9 antyświat, z którym nasze nowoczesne, racjonalne i materialistyczne społeczeństwo kontakt utraciło. Lub niemal utraciło. Ægipt, skąd przybyli biegli w arkanach magicznych Cyganie. Gdzie znano każdą magię, gdzie, oprócz nauk znanych dziś, studiowano jeszcze megetologię i stratoarytmetrię. Gdzie bóstwem był Pantomorf, Wszechkształt - jakżeż zbliżony do neoplatońskiej Jedni. Gdzie Mojżeszowi rzeczywiście wyrastały z czoła rogi, takie, z jakimi wyrzeźbił go Michał Anioł. Ægipt, skąd trafiły do naszego universum hieroglify, arytmancja, okultyzm, Atlantyda, Graal, żydowska Kabała, Invisible College, manuskrypt Voynicha i Zakon Złotego Brzasku. Skąd przybył Hermes Trismegistos i wszelkie nauki, od niego właśnie, Hermesa Trzykroć Wielkiego, nazwane hermetycznymi. Ægipt, skąd przybyli Orfeusz, Zaratustra, Szymon Mag, Merlin, Rajmund Lull, Roger Bacon, Paracelsus, Sędziwój, doktor Faust, Giovanni Pico della Mirandola, Korneliusz Agryppa, Jakub Boehme, Robert Fludd, Eliphas Levi, Cagliostro, Nostradamus, hrabia Saint- Germain, Madame Blavatsky i Aleister Crowley. Hieronim Bosch. Johann Trithemius, autor Steganografii. Skąd wywodzą się korzenie Iluminatów, różokrzyżowców, wolnomularstwa i Ojców Założycieli, skąd symbol piramidy i górującego nad nią „mistycznego oka” zawędrował na Wielką Pieczęć Stanów Zjednoczonych i na dolarowe banknoty. Skąd „egipskie” parafernalia trafiły do libretta Czarodziejskiego fletu Mozarta, a ezoteryczne i neoplatońskie idee do twórczości Goethe’go, Wordswortha, Coleridge'a, Keatsa i Shelleya. Strona 10 Skąd przybył do doktora Johna Dee tajemniczy Edward Talbot, a.k.a. Kelley, a.k.a. Kelly. Ægipt. Nie istnieje wyłącznie jedna historia świata. * John Crowley urodził się 1 grudnia 1942 w Presque Isle w stanie Maine, tam bowiem stacjonował jego ojciec, lekarz wojskowy, kapitan Army Air Corps, później przemianowanego na United States Air Force (USAF). Równo tydzień po narodzinach, jak pamiętamy, Japończycy zbombardowali Pearl Harbour. Ojciec noworodka dokądś tam sobie więc pojechał służyć ojczyźnie, przez co przyszły pisarz spędził najwcześniejsze dzieciństwo w kompani całkowicie damskiej, z matką i siostrami. Śladów tej feministycznej traumy doszukiwano się później w różnych miejscach twórczości Crowleya. Po wojnie rodzina wciąż przemieszczała się po Stanach, wreszcie, zaliczywszy Vermont i Kentucky, Crowleyowie osiedli w Indianie, tutaj młody John uczęszczał do high school, a w roku 1960 podjął studia na Indiana University. W high school miały miejsce pierwsze „doszufladowe” próby pisarskie Crowleya - wynikłe z jego wielkiej fascynacji Szekspirem wierszowane tragedie oraz powieść historyczna osadzona w realiach Wojny Dwóch Róż. Do tej ostatniej jeszcze wrócimy. Strona 11 Studia ukończył Crowley w roku 1964 jako Bachelor of Arts w zakresie angielskiego oraz fotografiki, tą ostatnią dziedziną bardzo się na uniwerku pasjonował. Oprócz kilku podjętych raczej bez przekonania prób poetyckich zupełnie zaniechał pisania. Powędrowawszy zaraz po studiach do Nowego Jorku, Crowley imał się różnych zajęć, koncentrujących się jednak głównie wokół filmu i fotografiki. O pisaniu nie myślał nadal. To, że wreszcie chwycił za pióro, zawdzięczamy - jakoby - marihuanie, którą w sporych ilościach przyszły autor bestsellerów zwykł był podówczas palić. Pamiętajmy, co to były za czasy, owe niezapomniane lata sześćdziesiąte - rhythm & blues, Era Wodnika, Wietnam, dzieci- kwiaty, make love not war, niepokoje na uniwersyteckich kampusach, We Shall Overcome, Timothy Leary, Allen Ginsberg, Helter Skelter, Woodstock, Watergate, Lucy in the Sky with Diamonds, Purple Haze, I Can Get No Satisfaction... The Times They Are A' Changin'... They were. Na skutki nie trzeba było długo czekać: z kłębów dymu palonej przez Johna trawki zrodziła się hippisowska w filozofii powieść Learning to Live With It: a Meditation on the Human Race. Żadne wydawnictwo jej nie wzięło. Crowleyowi spodobało się jednak pisanie, był pełen entuzjazmu. Zaczął czytać dużo SF, zwłaszcza ze Strona 12 słynnej serii Ace Specials. Przypomnę, że była to seria kierowanego przez Donalda A. Wollheima wydawnictwa Ace Books. W czasach, o których mówimy, gdy redaktorem odpowiedzialnym za Ace Specials był Terry Carr, w serii po raz pierwszy ukazały się drukiem takie między innymi „specjały” jak Lewa ręka ciemności Ursuli K. Le Guin, Neuromancer Williama Gibsona, The Wild Shore Kima Stanleya Robinsona, Past Master R. A. Lafferty'ego, Green Eyes Luciusa Sheparda czy In the Drift Michaela Swanwicka. Trzeba więc stwierdzić, że Crowley uczył się SF z dobrych podręczników. W tym też czasie powstały idee i rozpoczęły się przygotowania do Małe, duże i Ægypt. Żadnej z tych słynnych potem książek nie było jednak sądzone być prawdziwym debiutem Crowleya. Zaszczytu tego dostąpiła opublikowana w roku 1975 The Deep. Wydana przez Doubleday książka była - uwaga - przeróbką wyciągniętej z szuflady wspomnianej wcześniej licealnej powieści historycznej. Nawrócony na SF Crowley przemalował rzecz na stuprocentową fantastykę, ale nawiązania do Wojny Dwóch Róż pozostawił. Wciąż pracując nad Małe, duże, Crowley zdołał napisać i wydać w roku 1976 Beasts, podobnie jak The Deep czystą gatunkowo SF - tytułowe „bestie”, to poddane biologicznym transformacjom zwierzęta. Mając już nazwisko, Crowley mocno przeredagował i powtórnie zaoferował wydawnictwu Learning to Live With It. Książkę, z tytułem zmienionym na późne lato (Engine Sumer), Strona 13 wydało Doubleday w roku 1979. Powieść zdobyła nagrodę Johna W. Campbella (The John W. Campbell Jr. Memorial Award, przyznawaną przez Centrum Studiów na Science Fiction na Kansas University). Wreszcie przyszedł czas na finis koronujący opus. I na hit. W roku 1981 w wydawnictwie Bantam ukazała się drukiem Małe, duże, rzucając światek SF na kolana. Książka zgarnęła entuzjastyczne recenzje - Thomas M. Disch, dla przykładu, określił ją jako „the greatest fantasy novel ever”, entuzjastycznie wypowiadała się Ursula K. Le Guin, chwalił znany krytyk literacki Harold Bloom. Zebrała też niezły pakiet nagród: World Fantasy Award, Mythopoeic Fantasy Award, nominacje do Nebuli i Hugo, drugie miejsce w plebiscycie magazynu „Locus”, plus poczesne pozycje na niemal wszystkich „listach wszech czasów”, regularnie ogłaszanych przez różne instytucje. W roku 1987 wydawnictwo Bantam wydało Ægypt. Choć mało kto wówczas o tym wiedział, była to pierwsza część zamierzonej tetralogii, a pierwotny tytuł miał brzmieć The Solitudes - Samotnie. Dopiero po siedmiu latach, w 1994, ukazała się druga część cyklu, Miłość i sen, w roku 2000 część trzecia, Demonomania. Wreszcie, wiosną roku 2007, wyczekiwana z utęsknieniem przez wiernych czytelników część czwarta i ostatnia - Endless Things (Rzeczy nieskończone). Strona 14 John Crowley niezmiernie rzadko zajmuje się krótką formą. Trzy opowiadania i novellę zawiera zbiór Novelty (Doubleday 1989). Novella, zatytułowana „Great Work of Time”, przyniosła autorowi powtórnie World Fantasy Award i drugą nominację do Nebuli, a w roku 1991 została wydana jako oddzielna pozycja książkowa. Siedem napisanych w okresie 1978-1993 opowiadań mieści zbiór Antiquities: Seven Stories, wydany w roku 1993 w oficynie Incunabula. W trakcie prac nad cyklem „ægipskim” Crowley zdołał jeszcze wydać powieść The Translator (2002). A w czerwcu 2005 Lord Byrons Novel: The Evening Land. John Crowley jest od roku 1984 żonaty, żona ma na imię Laurie. Mają dwie córki bliźniaczki, które przyszły na świat - ciekawostka - 14 lutego 1987, w tym samym dniu, gdy pisarz otrzymał pierwsze autorskie egzemplarze Ægyptu. Wciąż pracując nad powieściami, Crowley wykłada w Yale, okazjonalnie pisuje też recenzje dla „The Washington Post” i „New York Timesa”. Jest laureatem niezwykle prestiżowej nagrody przyznawanej pisarzom przez American Academy of Arts and Letters. * Wielopłaszczyznowa Samotnie (i następujące po niej tomy tetralogii) to w gruncie rzeczy opowieść o inicjacji. O rite de passage. Można, używając terminologii Karla Gustava Junga, nazwać tę książkę opowieścią o misterium indywiduacji, o spiritual quest, Strona 15 podróży w głąb własnej jaźni, o samookreśleniu. Jung jest tu całkiem na miejscu i całkiem nieprzypadkowo. Nie o kim innym, a o Jungu mówi się, że otworzył podwoje psychoanalizy dla ezoteryki i hermetyzmu - z czegóż bowiem, jeśli nie z nauk ezoterycznych i hermetycznych płyną Jungowskie archetypy, prawzorce, ukryte w „nieświadomości zbiorowej” i z nieświadomości tej emanujące. Wpływy Junga są w twórczości Crowleya wyraźne i nie do zanegowania. W Samotnie znajdziemy zarówno nieświadomość zbiorową jak i wszystkie podstawowe archetypy. Pierce to ego, przechodząca inicjację jaźń, łącząca świadomość i nieświadomość w procesie integracji i doskonalenia. Rosie Rasmussen to anima, odmiennopłciowa część psyche, upragniony pierwiastek żeński, obezwładniające piękno, Sophia gnostyków. Spofford, „best looking man here”, to animus, czyli animy odpowiednik męski. Fellowes Kraft to Cień, wypierany z psyche „ciemny brat”, antypersona, potwór, Minotaur w mrokach Labiryntu. Tajemniczy, z oblicza przypominający grecką statuę Beau Brachman to Mędrzec, pośredniczący między widzialnym a niewidzialnym szaman, mistrz obrzędu inicjacji. Astrolożka Val, „zażywna kobieta odziana w szeroką niczym pałatka suknię”, to Wielka Matka, przewodniczka, orędowniczka i doradczyni. Freud nawoływał Junga, by ten zaprzestał „żeglowania po mętnych wodach okultyzmu”. Jung nie posłuchał. I bardzo dobrze. Strona 16 * Ægipt to gnoza. Rozumiana jako rozwój, indywiduacja przez inicjację. Rozumiana jako wybawienie, katharsis, osiągalne tylko poprzez poznanie prawd ukrytych i sekretów. Pojmowana jako skok w ciemność, po to, by odnaleźć światło, które, lubo niewidzialne, jest zawsze obecne. To epifania: przejawienie się ukrytego poprzez zagadkowe. Poprzez wizję, sen, fantazję. I mit. To penetracja historii przez mitopoeię. Przez hermetyzm. Afirmacja istnienia historii podświadomej i niewidzialnej, biegnącej paralelnie do naszej. To są tezy Dame Frances Yates (1899-1981), pani profesor z University of London. Przywołanej przez Johna Crowleya w poprzedzającej Samotnie nocie odautorskiej. * David Pringle, umieszczając Samotnie (obok Małe, duże) na liście stu najlepszych powieści fantasy wszech czasów, podkreśla walory obu książek, którymi, obok niewątpliwej oryginalności i świeżości spojrzenia, są liryzm i piękno języka. Nic dodać, nic ująć - tylko się zgodzić. I postawić Crowleya w jednym szeregu i na jednej półce z innymi książkami, w których gnoza, tajemnica, hermetyzm, moce tajemne, alternatywna historia świata - czyli to, o czym tak lubimy czytać - łączą się zgrabnie ze spokojnym pięknem frazy, z urodą i elegancją ważonych jak na wadze alchemika zdań. Na jednej półce stanąć zatem winny Małe, duże, cykl powieściowy Ægipt Johna Crowleya, Mag Johna Fowlesa, 49 idzie pod młotek Thomasa Strona 17 Pynchona, Wahadło Foucaulta Umberta Eco, Dzieci północy Salmana Rusdhiego i Klub Dumas Artura Pérez-Reverte. Po którąś z tych książek warto sięgnąć, gdy dokuczy nam Weltschmerz i egzystencjalny angst. Gdy zapragniemy fantazji i tajemnicy, czując na policzku - że zacytuję jedną z moich ulubionych fraz z Samotnie, „a sudden draft of hereness and nowness”. Wtedy warto poczytać o historii. A świat nie posiada wyłącznie jednej. I bardzo dobrze, że tak jest. Andrzej Sapkowski Strona 18 NOTA ODAUTORSKA Niniejsza książka, znacznie bardziej niż większość książek, skonstruowana jest z innych tekstów. Przeto jej twórca pragnie potwierdzić ów ogromny dług, jaki zaciągnął u tych autorów, których prace splądrował w stopniu największym, a przy tym wyrazić przeprosiny za to, do jakich celów wykorzystał ich dzieła, a byli to: Joseph Campbell, Elizabeth L. Eisenstein, Mircea Eliade, Peter French, Hans Jonas, Frank E. oraz Fritzie P. Manuel, Giorgio di Santillana, Stephen Schoenbaum, Wayne Shumaker, Keith Thomas, Lynn Thorndike, D. P. Walker, a nade wszystko świętej pamięci Dame Frances Yates, z której bogatego dorobku naukowego niniejsza fantazja została zaczerpnięta w stopniu najznaczniejszym. Posłużyłem się również spekulacjami Johna Michella i Katherine Maltwood, Roberta Gravesa, Lois Rose oraz Richarda Deacona. Opierałem się na przekładzie Hermetica autorstwa Waltera Scotta, opatrzonym jego przypisami, a w przypadku Soledades Luisa de Góngory na przekładzie Gilberta F. Cunninghama. Niemniej jednak to, co znajduje się dalej, stanowi jedynie wytwór fikcji literackiej, zaś wymienianych, poszukiwanych, czytanych i cytowanych w niej książek nie należy uznawać za bardziej rzeczywiste niż ludzie i miejsca, miasta, miasteczka, drogi, postacie historyczne, gwiazdy, kamienie oraz róże, które jakoby zawiera. Strona 19 PROLOG W NIEBIE Strona 20 W zwierciadle były anioły: dwa, cztery, sześć, wiele, a każdy z nich ustawiał się na swoim miejscu w rzędzie niczym radny miejski podczas parady burmistrza Londynu. Żaden nie był odziany w biel; niektóre miały na swych rozpuszczonych włosach przepaski bądź wieńce z kwiecia i zielonego listowia. Ich spojrzenia były osobliwie radosne. Wciskały się jeden obok drugiego, wciąż czyniąc miejsce dla kolejnych, brały się pod ręce bądź łączyły dłonie za plecami, śmiejąc się i kierując swe spojrzenia ku górze, ku dwóm przyglądającym im się śmiertelnikom. Imię każdego z nich zaczynało się na literę „A”. „Spójrz!”- wykrzyknął pierwszy z owych dwóch mężczyzn. - „Posłuchaj!”. „Niczego nie widzę” - stwierdził drugi, starszy, który nierzadko spędzał samotnie bezowocne godziny nad ową kryształową kulą; bezowocne, mimo iż poprzedzone długą modlitwą oraz wzmożonym skupieniem. - „Niczego nie widzę. Niczego nie słyszę”. „Annael. I Annachor. I Anilos. I Agobel” - wyrecytował młodszy. - „Boże, strzeż nas i uchroń nas od wszelkiego nieszczęścia”. Zwierciadło, w które spoglądali, było kulą z kwarcu wielkości pięści o barwie moleskinu, zaś spoglądający w nie krystalomanta zbliżył się doń tak bardzo, iż z zezem w oczach niemal ugodził je