Bubel L. - Warszawski dowcip w walce 1939-1944
Szczegóły |
Tytuł |
Bubel L. - Warszawski dowcip w walce 1939-1944 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Bubel L. - Warszawski dowcip w walce 1939-1944 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Bubel L. - Warszawski dowcip w walce 1939-1944 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Bubel L. - Warszawski dowcip w walce 1939-1944 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Motto:
„Dobry ¿art jest jak lekka ¿o³nierska
piosenka: krzepi ducha i dodaje si³y
w marszu”.
„LuŸna Kartka”
Konspiracyjne pismo humorystyczne.
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
Strona 6
Wybór i opracowanie
Leszek Bubel
Wstêp
Ksi¹¿eczka, któr¹ oddajemy do Twych r¹k, nie jest
Projekt ok³adki: antologi¹ wszystkich dowcipów, ¿artów i anegdot
Artur Krajewski powsta³ych lub kr¹¿¹cych w Warszawie w latach
okupacji. Zebranie wszystkich by³oby po prostu
niemo¿liwe, a poza tym niektóre razi³yby byæ mo¿e
Opracowanie graficzne: wspó³czesnego czytelnika.
Leszek Bubel Zreszt¹ formy pisane, utrwalone, stanowi³y nie-
jako „produkt eksportowy” i nie by³y ani jedynym,
ani najwybitniejszym przejawem warszawskiego
humoru.
Istota rzeczy tkwi³a w samym temperamencie war-
szawiaków, w nieujarzmionym duchu przekory,
ISBN 83-85608-27-3
nieugiêtej wiary i nadziei, przyprawionej niekiedy
ISSN
mocno pieprznymi przyprawami.
Przybysz z innego miasta móg³ nie us³yszeæ ani
WARSZAWA 1994
jednego kawa³u, móg³ nie wypiæ ani jednej wódki -
a jednak chodzi³ po tym mieœcie jakoœ l¿ej ni¿ w
SK£AD I £AMANIE WYDAWNICTWO
innych, raŸniej mu by³o na duszy i ze zdumieniem
spostrzega³, ¿e jeszcze potrafi siê uœmiechaæ.
WYDAWCA Na czym polega³o to niepowtarzalne i nieuch-
PPHU KMSO Sp. Z.O.O. wytne, chocia¿ zawsze obecne uczucie bêd¹ce
WYDAWNICTWO ZAMEK mieszanin¹ strachu, przekory, nienawiœci, pogardy
ul. CHMIELNA 98 PAWILON 8 i nadziei?
00 - 801 Warszawa To by³o po prostu w powietrzu, w ka¿dym dŸwiê-
tel / fax 206 777 ku ojczystej mowy na ulicach okupowanego miasta!
Wyra¿a³o siê to we wszystkim: w stroju, w pracy,
w jêzyku, w domu i na ulicy, w konspiracji i walce.
Wydawca serdecznie dziêkuje Muzeum Karykatury
w Warszawie za udostêpnienie archiwalnych rysunków
Na marginesie warto dodaæ, ¿e o tym jak
satyrycznych nieœmiertelny i nie wyczerpany w swej pomys³o-
3
Strona 7
woœci jest warszawski dowcip i drwina, mogli na posuwania siê w drewnianych chodakach. A jak¿e!
w³asnej skórze przekonaæ siê autorzy stanu wojen- To¿ sama poezja obuwa³a ich stopy! Z korka lub z
nego w grudniu 1981 r. lipy, z krztyny zamszu, z lnianej taœmy i skrawków
Zamiast zastanawiaæ siê nad istot¹ warszawskiego gumy powstawa³o cudo, pozwalaj¹ce nó¿ce st¹paæ
dowcipu, spróbujmy przypomnieæ jego charak- tak samo lekko i posuwiœcie, jak w przedwojennym
terystyczne przejawy. pantofelku z wê¿a, krokodyla lub renifera...
Zacznijmy od pañ. Ile¿ z³oœliwych westchnieñ Warszawska m³odzie¿ mêska paradowa³a w butach
wyda³y kumoszkowate patriotki nad szykiem „oficerkach” i w bryczesach, koniecznie w
urodziwych cór Syreniego Grodu! Sypa³y siê za tym bryczesach! Ka¿dy m³odzik wygl¹da³ na podchor¹¿a-
p³oche domys³y i plotki. A rzeczywistoœæ? By³a ka, lub jeszcze wiêcej!... Szwabów krew zalewa³a.
piêkniejsza ni¿ siê to œni³o szlachetnym zgryŸliw- Chwytali takich szczególnie zawziêcie, ale nogi w
com. Piêknie zrobiona g³ówka, zgrabna sukieneczka bryczesach i butach maszerowa³y wci¹¿ równym,
i gazówki - to by³ wyraz przekory i nonszalancji. œmia³ym krokiem. Prowokacyjnie - bo taki by³ fason!
Usta, które w domu krzywi³y siê w p³aczu nad W ka¿dym geœcie, spojrzeniu tkwi³a kpina z nie-
fotografi¹ rozstrzelanego brata, mê¿a czy ojca, na mieckiej si³y i buty. Trzeba by³o widzieæ tê ³obuzer-
ulicy kraœnia³y karminem, „¿eby te bydlaki nie sk¹ minê, z jak¹, spod przymru¿onej powieki,
myœla³y, ¿e ju¿ jesteœmy wykoñczone”. Trzyma³y siê! patrzy³ warszawski Rodak na ¿andar ma lub
Przewa¿nie pracowa³y ciê¿ko, jeŸdzi³y za szmuglem, ¿o³nierza! Strach, rezygnacja i apatia by³y obce cz³o-
uczy³y siê, harowa³y w konspiracji, a przy tym - jak wiekowi ulicy.
by³y urocze! Mi³o by³o spojrzeæ! To trzyma³o na Gdy w pierwszych dniach wojny spada³y na
duchu i nas, mê¿czyzn. Szarzyznê ponurego ¿ycia Warszawê bomby, ludzie przystawali na ulicach i
okupacyjnego zarzuca³y kolorami ze sztandarów ocieniaj¹c oczy rêk¹ gapili siê w niebo, a co gorêt-
wszystkich narodów podbitych. (Przesadzam szy w³azi³ nawet na dach i grozi³ ku³akiem. PóŸniej
œwiadomie, ale to ³adnie powiedziane!) nawet w okresach najgorszego terroru ci sami
Na szyjce dostrzega³eœ medalionik z Czêstocho- ludzie nie upadali na duchu. Przedziwny zmys³
wsk¹, a na paluszku - starannie manicurowanej, drwiny przeœwietla³ ponury opar krwawej propa-
choæ trochê podniszczonej od garnków, r¹czki - gandy, maj¹cej zmr oziæ, os³abiæ i z³amaæ
pierœcionek z orze³kiem. Du¿a, pakowna torba, ta- mieszkañców stolicy.
ka jak tornister uczniowski z paseczkiem, piêknie Znajdowa³o to swoje odbicie w jêzyku. Niemiec
przerzuconym przez ramiê. nigdy nie by³ Niemcem, by³ szkopem, szwabem,
A drewniaki? Myœla³ okupant o p³askiej mózgo- germañcem, nawet krzy¿akiem, a najczêœciej - po
wnicy, ¿e zmusi warszawianki do starczego prostu - gangren¹, czyli sukinsynem. Tylko ranni,
4 5
Strona 8
zwo¿eni z wschodniego frontu, zas³ugiwali na swoj- nie ulatnia³o siê wraz z facetem i szkop wychodzi³ z
skie miano r¹banki... bramy b³ogo uœmiechniêty, piastuj¹c w kieszeni
Wszystko, co dotyczy³o okupanta, mia³o swoje jak¿e czêsto fa³szywego, „górala”. W zimie 1941-42
drwi¹ce lub pogardliwe okreœlenia, które by³y anti- roku, gdy na froncie wschodnim „genera³ Mróz”
dotum na ogarniaj¹ce niekiedy s³abszych duchem poch³ania³ dziesi¹tki tysiêcy Niemców, pod
uczucie grozy. dworcem pojawili siê osobliwi handlarze: ma³e
Przyczajon¹ ciszê warszawskiej nocy przerywa³y ch³opaczki sprzedaj¹ce wszy w szklanych rurkach
niekiedy serie z pistoletów maszynowych, przepra- po sacharynie. Komu by³y potrzebne? Niemieckim
szam... rozpylaczy, peemów, sikawek lub pojedyñ- dekownikom. ¯o³nierz, u którego stwierdzono
cze stukniêcia z kominów czy gnatów. zawszenie, podlega³ kwarantannie z powodu obawy
Masowe aresztowania na ulicy - to ³apanka, maso- zawleczenia tyfusu...
we rewidowanie przechodniów - macanka. Ciê- Wœród tego rojowiska p³otek i rekinów czarnego
¿arowy samochód gestapo - by³ bud¹. Niemiecka rynku, kupuj¹cych i sprzedaj¹cych wszystko, od
gazeta, wydawana po polsku, by³a szmat³awcem, gumowych zelówek, poprzez broñ, na kokainie
gadzinówk¹. Megafon uliczny - szczekaczk¹, kub³em skoñczywszy, obracali siê niewidoczni ludzie kon-
lub nocnikiem, a przekazywane przezeñ informacje: spiracji. Warszawa produkowa³a olbrzymi¹ iloœæ
lip¹, bujd¹ lub po prostu propagandowym g... ulotek i broszur antyhitlerowskich w jêzyku pol-
Jêzyk okupowanej Warszawy by³ przedmiotem odrêb- skim i niemieckim, wydawa³a specjalne pisma
nych studiów, warto tu jednak zaznaczyæ, ¿e pos³ugiwa³ satyryczne, ku³a dowcipy i has³a defetystyczne.
siê on s³ownictwem, które sam stworzy³. Musia³o to docieraæ do oddzia³ów id¹cych na front
Wróæmy do naszej przechadzki po ulicach. Pod wschodni i przeje¿d¿aj¹cych na Zachód, mia³o dzi-
Dworcem G³ównym by³ rodzaj filii Kercelaka, a³aæ natychmiast i pozostawaæ w pamiêci. Czyjaœ
nastawionej na dyskretne transakcje z ¿o³nierzami rêka musia³a rozrzuciæ ulotki, musia³a podsun¹æ
niemieckimi. Paraj¹cy siê tym specjaliœci, pracowali pismo, farb¹ lub kred¹ nakreœliæ znak, przylepiæ
„na psychologa”. Musieli umieæ jednym rzutem oka nalepkê na murze, na wagonie, na samochodzie. Te
oceniæ, z którym ¿o³dakiem mo¿na mówiæ, od rzeczy robili ludzie nie tylko ofiarni - te rzeczy
którego kupiæ, któremu co zaoferowaæ i którego na robili ludzie dowcipni. I tylko tacy! Bo nie by³y to
ile nabiæ w butlê. Znajomoœæ kilkunastu s³ów sprawy proste. Zap³at¹ za dowcip i krople otuchy
niemieckich wystarcza³a. Szwabisko wchodzi³ do by³ uœmiech wdziêczdoœci Rodaka, ale i kula wroga.
najbli¿szej bramy i tam przez rêce faceta prze- Sprawiæ, aby na dworcu naszpikowanym dos³ownie
chodzi³y wojskowe koce, bielizna, buty, skóra, policj¹, ¿andarmeri¹, gestapo, SD i SS nagle zakwit³
nierzadko broñ i amunicja. Wszystko to momental- na murze napis „kaput”, olbrzymi, piêknie chla-
6 7
Strona 9
œniêty czarn¹ farb¹ - to wymaga³o tyle samo dow- Treœæ by³a ju¿ niemal obojêtna. Nie by³o tak pil-
cipu, ile odwagi. Pracowali przy tym m³odzi ch³o- nie strze¿onego miejsca, do którego nie dotar³by
pcy i stateczni ojcowie rodzin, harcerze i robotnicy, warszawiak uzbrojony w farbê , kredê lub nalepkê.
dziewczêta i nauczycielki. Ile nies³ychanej pomys³o- Miasto pomaga³o swym mieszkañcom - uliczne la-
woœci, ile inwencji i dowcipu by³o w ich wysi³kach! tarnie okala³y piêknie nieraz kaligrafowane napisy:
Za plecami „wachy” zakwita³ fatalistyczny napis „Nür für Deutsche” - wskazuj¹ce okupantowi jego
V(erloren) zmieniaj¹cy dopiskiem kpiarza nie- ostatnie „miejsce postoju” w Warszawie.
mieck¹ zapowiedŸ zwyciêstwa w równie jednozna- Nawet w kwiatach sk³adanych wci¹¿ u stóp naro-
czne s³owo: klêska, która zreszt¹ ju¿ wkrótce mia³a dowych pomników widzia³ warszawiak wyzwanie i
staæ siê wizytówk¹ Wehrmachtu. Na dziedziñcu kpinê z niemieckiej machiny terroru.
koszar, pilnowanych dniem i noc¹, nieuchwytna Za najlepsze kawa³y uwa¿ano sfa³szowane nume-
rêka rozsiewa³a ulotki, ¿o³nierz w samochodzie ry „szmat³awca” i w³¹czanie siê na liczne megafony
znajdowa³ antyhitlerowsk¹ gazetkê! Podobnie dzia- niemieckie z audycjami o polskiej armii i aliantach.
³a³a propaganda na w³asne spo³eczeñstwo. Aby za- Niezale¿nie od oficjalnej propagandy podziemnej,
pobiec uczêszczaniu do kin, wyœwietlaj¹cych pro- ulica reagowa³a spontanicznie, nieraz stanowi¹c
pagandowe filmy niemieckie, malowano napisy: natchnienie dla ludzi konspiracji, nieraz - wbrew
„Tylko œwinie siedz¹ w kinie”. ¯ó³w zdobi³ wszy- nim. Dobrodusznie pokpiwano z powolnoœci
stkie fabryki i ulice. PóŸniej „Wawer” - napis przy- „Angliczan”, czasem smêtnie z siebie... Na potêgê
pominaj¹cy pierwsz¹ masakrê, potem „Pawiak po- rozpuszczano ostry jêzor na Niemców.
mœcimy” i PW w kszta³cie kotwicy, znak Polski Wal- Mistrzami s³owa byli mali ch³opcy sprzedaj¹cy ga-
cz¹cej. zety. To by³y wspania³e, codzienne improwizacje,
By³a to akcja œwiadomie inspirowana przez ludzi zamkniête w kilku wyrazach we frapuj¹cym zesta-
podziemia. Lecz nie obchodzi nas tu zagadnienie wieniu. „Wielkie zwyciêstwo w powietrzu! Cztery
propagandy, nieraz ca³kowicie fa³szywej - interesu- pluskwy str¹cone na przeœcieradle...” lub reklamu-
je nas zagadnienie dowcipu. Treœæ napisu mog³a j¹cy gazetê okrzyk: „Nowa bujda, Nowa lipa ....
budziæ w przechodniu takie lub inne refleksje, sam Nowy Kurier Warszawskiii ... !!!”
fakt istnienia napisu i miejsce, na którym siê znaj- To trzeba by³o s³yszeæ! Nienawiœæ do okupanta by-
dowa³, wywo³ywa³y odprê¿aj¹cy uœmiech. Jeœli na ³a uczuciem g³êbokim, mog¹cym wy³adowaæ siê w
œcianach ¿o³nierskiego Heimu, przez który dniem i akcji bezpoœredniej. ¯ycie bie¿¹ce domaga³o siê
noc¹ przewija³y siê tysi¹ce ¿o³nierzy, ukazywa³ siê czegoœ porêczniejszego. Tote¿ na co dzieñ postawa
antyniemiecki napis - by³o to Ÿród³em satysfakcji i psychiczna cz³owieka ulicy wyra¿a³a siê w znanym
powodem z³oœliwych uœmiechów przechodniów. powiedzeniu pod adresem ¿andarma: Przepraszam,
8 9
Strona 10
panie tymczasowy ... Wolisz pan kopniaka teraz czy Takie powiedzonka powstawa³y przy byle okazji,
potem ... ? wiersze wyœpiewywali ch³opcy na ulicy, w tramwa-
Dowcip czuwa³ i czai³ siê wszêdzie. Na ka¿dy atak jach i na podwórkach, kawa³y opowiadano sobie w
wrogiej propagandy odpowiada³ b³yskawiczn¹ kon- pracy, na targu, przy wódce. Specjalny gatunek no-
tr¹. Na ka¿dy objaw s³aboœci i klêski - strzyka³ weli - bujdy, coœ poœredniego miêdzy z³oœliw¹ plo-
z³oœliwoœci¹. Gdy Propagandaamt rozlepi³ w War- tk¹ a bajk¹, kr¹¿y³ wœród „ciemnej masy”. Do tego
szawie karykaturê Churchilla z napisem „Podpalacz typu nale¿a³a miêdzy innymi opowieœæ d³uga a
œwiata”, zaraz warszawiak umieœci³ na niej fo- straszliwa o volksdeutschu, wyrabiaj¹cym wêdliny
tografiê Hitlera i dziecinnie nagryzmoli³: - „A tio z zamordowanych przez siebie m³odych kobiet.
kto?” Gdy nad biurem werbuj¹cym robotników do Mo¿e coœ tam by³o prawd¹, ale wiêkszoœæ tych
Rzeszy ukaza³ siê olbrzymi szyld: „JedŸcie z nami do „relacji”, by³o niew¹tpliwie wytworem fantazji sa-
Niemiec!”, nieznani sprawcy dokonali natychmiast dystycznej i mocno pikantnej...
ma³ej, acz istotnej przeróbki: „JedŸcie sami do Innym wariantem tej samej historyjki by³o
Niemiec!”- wyra¿aj¹c w ten sposób najgorêtsze ¿y- dodawanie do tej¿e kie³basy psiego miêsa, o co dla
czenie pod adresem okupanta. trzódki volksdeutschów dba³ sam Hycler.
Kapitalnym przyk³adem ciêtej i b³yskawicznej Na zakoñczenie wspomnieæ nale¿y o ¿yciu do-
riposty na wymys³y nazistowskiej propagandy by³ mowym. Mimo ¿a³oby, obawy o najbli¿szych, ciê-
autentyczny wypadek, który zdarzy³ siê w pier- ¿kiej pracy i niedojadania, dom - by³ miejscem wy-
wszych dniach ataku niemieckiego na Rosjê. Na tchnienia. Imieniny zawsze obchodzono solennie,
placu przed Dworcem G³ównym by³ wyœwietlany tako¿ œwiêta i œlubne obrz¹dki... Podgazowaæ sobie
propagandowy film, pokazuj¹cy wymarsz ochot- lubiano, owszem, nieraz za wiele. Ale i w tym by³ fa-
niczych legionów: hiszpañskiego, francuskiego, son i charakter! Znany by³ szeroko wypadek, gdy w
holenderskiego i norweskiego. czasie najostrzejszej ³apanki do ¿andarmów pod-
- A gdzie s¹ Polacy? - pad³o z g³oœnika agitacyjne szed³ w pestkê zalany facet i wyszarpn¹wszy nag³ym
pytanie. - W Oœwiêcimiu! - hukn¹³ g³os z t³umu... ruchem dwa palce zza pazuchy zawo³a³: - Pif, paf!
To by³y nieraz drobiazgi, gesty lub s³owa, ale jak Najbli¿si ¿andarmi wykonali przepisowe: „padnij!”.
trafne i napêcznia³e kpin¹! Samochody jad¹ce na W sztuce pêdzenia bimbru Warszawa osi¹gnê³a
front by³y zim¹ pomalowane na bia³y kolor nies³ychane wy¿yny techniki. Z chleba kartkowego,
ochronny. Nazywano je „œlubnymi wozami” wyjaœ- z kartofli, z melasy i licho wie z czego, pêdzono
niaj¹c dociekliwym, ¿e nimi w³aœnie je¿d¿¹ über- spirytus czysty jak ³za dziewicy. I ¿eby tylko spiry-
mensche na zaœlubiny ze œmierci¹ na kobiercu ro- tus! Najprzedniejsze koniaki francuskie, Martell z
syjskiego œniegu. gwiazdkami, i Jubileuszowy, Cacao-Choix, likiery i
10 11
Strona 11
nalewki wszystkich marek œwiata! To by³ przemys³ mê¿czyŸni - kunsztownie sporz¹dzone sprzêty i
co siê zowie! Dorównywa³a mu poligrafia podrabia- narzêdzia pracy.
j¹ca wszystko, co mog³o u³atwiæ ¿ycie w zarz¹- Nale¿a³oby jeszcze napisaæ o rikszach. Jaka¿ ka-
dzanym przez okupanta kraju. pitalna fantazja poczê³a ten œrodek lokomocji, maj¹cy
Dzia³o siê to naturalnie w zaciszu domowym, w zast¹piæ zlikwidowan¹ przez okupanta taksówkê?
kuchni, w piwnicy albo w warsztacie. Specjalna ³¹- Có¿ to by³ za czaruj¹cy wehiku³! Jaki wykwint ele-
cznoœæ, rozporz¹dzaj¹ca ca³ym systemem pikiet i gancji, u¿ytecznoœci i technicznego udoskonalenia!
alarmów, czuwa³a nad bezpieczeñstwem pracy, Czego tam nie by³o na tych trzech rowerowych
Niemcy urz¹dzali bowiem czêsto blokady ca³ych kó³kach, poruszanych mocnymi nogami ex- studen-
dzielnic: chodzili wtedy od mieszkania do mieszka- ta, robotnika i Bóg wie kogo! Cudownie wygodny
nia. W takim wypadku nale¿a³o telefonicznie fotel na dwie osoby, wyœcie³ane gum¹ oparcie na
ostrzec klientów znajduj¹cych siê w innej dzielnicy, nogi, buda i fartuch od deszczu, oparcie dla r¹k,
byle zgrabnie i dyskretnie, bo w telefonach czuwa³ tr¹bka, latarnia i licznik, licznik automatyczny!
niemiecki pods³uch. Uroczym paniom zdarza³y siê Lœni¹cym asfaltem œmiga³a riksza z warszawianka-
przy tym pocieszne gafy... W piêkny s³oneczny mi, wietrzyk podmuchiwa³ w sukieneczki, ods³ania-
dzieñ ma³¿onka ostrzega³a mê¿a: - Hallo, wiesz, nie j¹c piêkne nó¿ki, a „riksiarz”, pochylony nad
przyje¿d¿aj teraz w nasze strony, bo tu leje deszcz, pasa¿erkami opowiada³ dowcipy, nowiny, prawi³
w mieszkaniach tak¿e... komplementy.
Osobnym dzia³em dowcipnej inwencji by³o zagad- Warto przypomnieæ, ¿e niepozorna riksza mia³a
nienie schowków. Przeciêtny warszawianin tajn¹ swoje zas³ugi konspiracyjne. Dlatego i j¹ stara³ siê
gazetkê nie tylko czyta³, on j¹ musia³ jeszcze zanieœæ unicestwiæ terror niemiecki. Z pocz¹tkiem 1944 ro-
do domu lub do przyjació³. Pakowa³ druk w but lub ku riksza osobowa zosta³a zakazana. Dowcipni rik-
w skarpetkê, ale gdy Niemcy wpadli na ten pomys³ siarze obchodzili ten zakaz, przewo¿¹c pasa¿erów
i zaczêli na ulicach zdejmowaæ z przechodniów na rikszach... towarowych.
obuwie, nale¿a³o u¿yæ chytrzejszego fortelu. Ka¿dy Warszawa, podobnie jak inne polskie miasta
mia³ swój niezawodny sposób. Jedni nosili pisemka codziennie udowadnia³a okupantowi, ¿e „œmiech to
w krawatach, w ko³nierzykach, w specjalnych roz- zdrowie”, tyle ... , ¿e nie dla wszystkich.
porkach palta na ramionach lub plecach, drudzy w To w koñcu kpiarze i dowcipnisie mieli racjê w
ksi¹¿kach, gazetach lub aktach zabieranych z biura, ostatecznym rachunku - œmiej¹c siê ostatni.
inni w laskach wydr¹¿onych, w parasolach, w ter- Ju¿ po wojnie warszawski bard Stanis³aw Grzesiuk
mosach. Kolporterzy bibu³y mieli specjalne schow- dopisa³ epitafium do tej zajad³ej wojny warszawsko-
ki przenoœne: panie - torby o podwójnych dnach, niemieckiej:
12 13
Strona 12
„ ... Jeden ju¿ by³ na Warszawê straszny pies,
co mówi³ nawet „Warschau ist kaput”!
Lecz pomyli³ siê ³achudra rozczarowa³ fest
i pró¿ny by³ majchrowy jego trud .... Anegdoty i dowcipy
Mówiæ nawet nie potrafiê jak ...
My dzisiaj mu œpiewamy tak:
Chcia³eœ byæ cwany, w z¹bek czesany
warszawskie
to teraz gnijesz draniu w b³ocie pochowany...”
A przecie¿ nie by³ to ostatni kandydat do po-
chowania w b³ocie przez warszawski humor i
drwinê. Ale to zupe³nie inna historia...
ŒWIADEK,
KTÓRY „NIC NIE WIDZIA£”,
ALE „WSZYSTKO PAMIÊTA”
14 15
Strona 13
Twórca Dziadów. Wymagaj¹cy.
W czasie bombardowania Warszawy we wrzeœniu
Po zajêciu Warszawy Hitler szuka w mieœcie 1939 roku. Dwóch facetów siedzi na p³ocie. Jeden z
miejsca odpowiedniego na pomnik dla siebie. Siada nich ma potworn¹ czkawkê. Lec¹ bomby, wal¹ siê
na cokole Chopina, ale ko³o £azienek jest pusto, nikt domy, a ten nic tylko czka i czka bez przerwy.
nie przechodzi, nie ma komu podziwiaæ. Udaje siê Wreszcie zwraca siê do towarzysza:
wiêc na Nowy Œwiat, gdzie ogromny ruch, mnóstwo - Feluœ, przestrasz mnie, bo ju¿ d³u¿ej nie mogie...
ludzi. Proponuje Kopernikowi, ¿eby ust¹pi³ mu miej-
sca. Kopernik wzrusza ramionami: Amatorzy wycieczek.
- Ani myœlê, przecie¿ zrobiliœcie ze mnie
Rok 1939. Niemcy rabuj¹ meble. Spotyka siê
Volksdeutscha!
dwóch warszawiaków.
Rusza zatem do króla Zygmunta i chce go zepch-
- S³ysza³eœ, Orbis organizuje wycieczkê popularn¹
n¹æ z kolumny. Zygmunt uœmiecha siê:
do Berlina.
- Nie radzê ci, Adolfie. Widoków ¿adnych, bo
- Po co?
Zamek spalony, od Wis³y wieje, jest wykluczone,
- Pod has³em: Poznaj swoje meble.
¿ebyœ móg³ tu siê utrzymaæ podpieraj¹c siê tym z³a-
manym krzy¿em. IdŸ raczej do Mickiewicza, tam co
Niewypa³.
dzieñ le¿¹ œwie¿e kwiaty.
Mickiewicz, o dziwo, z ochot¹ godzi siê na odst¹pi- Znana dziennikarka warszawska na wiosnê 1939
enie swego miejsca. Schodzi z coko³u uœmiechaj¹c roku poda³a siê jako kandydatka na ¿yw¹ torpedê.
siê cichutko. Hitler staje na jego miejscu, przybiera W paŸdzierniku 1939 warszawiacy ostrzegali siê
bohatersk¹ pozê, lecz zauwa¿ywszy wreszcie z³oœli- wzajemnie przed stykaniem siê z t¹ pani¹.
wy uœmiech wielkiego poety, tupie zniecierpliwiony - Dlaczego?
nog¹: - Bo chodzi po mieœcie jako niewypa³.
- Z czego ty siê œmiejesz? Mów natychmiast, bo
wezwê gestapo.
Mickiewicz spokojnie odpowiada:
- ZejdŸ z pomnika i przeczytaj napis na tablicy.
Hitler nachyla siê i czyta:
- „Twórcy Dziadów - Naród.”
16 19
Strona 14
Oœ 1940.
Na temat „Osi” stworzono wiele niez³ych
dowcipów.
- Wiesz, Polakom zabroniono korzystaæ z 00 w
poci¹gu.
- Dlaczego?
- ¯eby nie paskudzili na „Oœ”.
Triumfy Osi
Po tryumfach prasy niemieckiej na temat przy-
st¹pienia do osi S³owacji i Chorwacji, warszawska
agencja pantoflowa stwierdzi³a, ¿e do osi przyst¹pili
równie¿ ostatnio Bracia Jab³kowscy i Kercelak.
Nowy sojusznik.
Wojna siê przed³u¿a. Niemcy staraj¹ siê o
sojuszników na wszystkie strony, chc¹ skaptowaæ
kogo siê da. Hitler wysy³a Goeringa do papie¿a. Po
dwóch dniach jest depesza:
- Jestem przyjêty bardzo goœcinnie, ale papie¿ nie
chce s³yszeæ o przyst¹pieniu do „Osi”.
Wobec tego Hitler wysy³a Goebbelsa. Po dwóch
dniach depesza:
- Stosunki bardzo dobre, ofiarowa³ mi ró¿aniec, ale
do „Osi” przyst¹piæ nie chce.
Wrzesieñ 1939 Wtedy Hitler wysy³a Himmlera. Na drugi dzieñ
przychodzi depesza:
Antoni Wasilewski - Papie¿ zmar³ w nieustalonych bli¿ej okolicznoœ-
ciach. Za trzy dni konklawe. Zostajê papie¿em...
20 21
Strona 15
Si³a dyplomacji. - Hess.
- Ten wariat?
Hitler, Mussolini i Goebbels jad¹ samochodem. Na-
- Nie, pierwszy zastêpca.
gle na œrodku w¹skiej drogi staje osio³. Nie mo¿na go
wymin¹æ. Na sygna³ klaksonu osio³ nie reaguje. Sa-
mochód staje. Mussolini wrzeszczy na os³a, osio³ nic.
Radio niemieckie nadawa³o w eter wo³a-
Hitler, wœciek³y wyskakuje z samochodu, szarpie os³a nia:
za ogon, ci¹gnie za uszy - osio³ nic. Wtedy Goebbels - S.O.S. Gdzie jest Hess?
wysiada z samochodu, podchodzi do os³a i szepcze mu - S.O.S. Gdzie jest Hess?
coœ na ucho. Osio³ podnosi ogon i... w nogi co si³. OdpowiedŸ brzmia³a:
- Coœ ty mu powiedzia³? - pyta Hitler. - Wyœcie s³abi, oni mocni
- Zaproponowa³em mu przyst¹pienie do „Osi”. Pojecha³em wiêc do Szkocji.
Kiss my arse
Skróty myœlowe. Your Hess.
Rozmowa Niemców przez telefon:
- Jak to, nie wiesz, kto w tej wojnie zwyciê¿y? Die Warszawa poszukiwa³a Hessa listami goñ-
Achse (Oœ). czymi rozlepionymi na murach, nastêpuj¹-
- Nie rozumiem, mów g³oœniej. cej treœci:
- Przeliterujê: Ameryka, Chiny, Sowietrussland, S.O.S. Uciek³ pies.
England. Zrozumia³eœ? Nazywa siê Rudolf Hess.
Przyprowadziæ sukinsyna
„Ucieczka” Hessa do Anglii w 1940 roku Za nagrod¹ do Berlina.
znalaz³a liczne komentarze w humorystyce
warszawskiej ulicy. Oto Goebbels rozma- Komentarze w sprawie Hessa.
wia z Goeringiem: Goering do Hitlera: „Wodzu, rozka¿ to pojadê”.
- Wiesz, nie chce mi siê w to uwierzyæ, muszê Niemcy o sprawie Hessa: Haessliche Sache.
pojechaæ i sprawdziæ. Anglicy: Pierwszy udany desant na Angliê.
- Zaczekaj, pojedziemy razem! Polacy: A to ci Hessa!
Hess l¹duje w Anglii. Pytaj¹ go:
- Kto pan jest?
22 23
Strona 16
Trudnoœci.
Has³o „Deutsche - Reichsbahn” - „Wszystkie ko³a tocz¹ siê
ku zwyciêstwu...”
„Nowy Dzieñ” nr 340
Spotykaj¹ siê Hitler z Mussolinim:
- Co u ciebie, Benito, w tej Afryce tak s³abo?
- Bo widzisz, my przyzwyczajeni jesteœmy do
wody, a tu piasek i piasek... Ale dlaczego, Adolfie,
jeszcze nie zaj¹³eœ Anglii?
- Bo widzisz, my Niemcy przyzwyczajeni jesteœmy
do ziemi, a tu woko³o woda i woda.
Bajka
Po sromotnych niepowodzeniach w Alba-
Baran, œwinia i osio³ nii Mussolini depeszuje do Hitlera:
Wêdrowali za osi¹.
Osio³ bo g³upi, - Caro Amico!
Baran, bo inne barany tak czyni¹, Per Greco Bandito
Œwinia, bo jest œwini¹. Dupo obito!
Finito!
„Nowy Dzieñ” nr 334 - Benito
Gdy d³ugo nie by³o odpowiedzi od Hitlera, wys³a³
nastêpn¹:
24 25
Strona 17
- Ratuj cholero We W³oszech zabrak³o makaronu - zosta³y
Adolfo Hitlero, tylko lane kluski.
Tutto perdito!
- Tuo Benito. Roosevelt, Churchill, Hitler i Mussolini
Wreszcie nadesz³a odpowiedŸ: wpadli do wody.
- Nic nie pomo¿e
Churchill zanurzy³ siê po szyjê, Roosevelt po ra-
Wstawiaj puppo w morze.
miona; Hitler ledwie po pas, a wrzeszczy najg³oœniej
By³a te¿ inna telegraficzna rozmowa.
o ratunek.
Hitler do Mussoliniego:
- Masz wodê po pas, dlaczego wiêc tak siê wydzie-
- Kochany Benito,
rasz? - pytaj¹ go.
Czy ciê znowu obito?
- Bo stojê na g³owie Mussoliniego, a on siê ca³y
Mussolini do Hitlera:
trzêsie...
- Nie udawaj Greka,
Ciebie te¿ to czeka.
Mussolini do Hitlera: Podczas pewnego spotkania na granicy
- Ratuj, Hitlerze, bo ja ju¿ le¿ê! w³osko-niemieckiej wynik³ spór pomiêdzy
Mussolinim a Hitlerem o to, czyje spo³e-
czeñstwo jest bardziej karne.
Postanawiaj¹ przekonaæ siê osobiœcie. Przechodz¹
na stronê w³osk¹. Do pierwszego spotkanego osobni-
ka zwraca siê Mussolini:
- Wiesz, kto jestem?
- Tak, Duce.
- Uderz mnie w twarz - pada rozkaz.
- O madre mia! Przenigdy, Duce! Wolê umrzeæ.
Mussolini zadowolony przechodzi z Hitlerem na
stronê niemieck¹. Teraz do pierwszego przechodnia
zwraca siê Hitler:
- Wiesz, kto ja jestem?
- Tak, Adolf Hitler.
- Uderz mnie w twarz! - pada rozkaz.
26 27
Strona 18
Osobnik pos³usznie wali Adolfa z ca³ej si³y. Hitler - Trudno siê biæ, gdy za ka¿dym wêg³em stoi Anglik
jest zadowolony, ¿e wygra³ spór. i udaje Greka!...
- Jak siê nazywasz? - pyta jegomoœcia.
- Nazywam siê Józef Karasiñski, wywieziony przy- Poci¹g miêdzynarodowy. W przedziale
musowo na roboty. matka z córk¹ i dwaj oficerowie: W³och i
Niemiec. Poci¹g wpada w tunel, robi siê
Nazajutrz po zakoñczeniu wojny, Hitler i zupe³nie ciemno. Nagle rozlega siê odg³os
Mussolini wisz¹ obok siebie na szubienicach. poca³unku i klaœniêcie. Cisza. Wszyscy mi-
Hitler wzdycha: lcz¹ i udaj¹, ¿e nic nie s³yszeli.
- A mówi³em ci, ¿e wojna zakoñczy siê w powietrzu. Matka myœli:
- Dobrze wychowa³am swoj¹ córkê!
Rozmowa telefoniczna z okresu walk w³o- Córka myœli:
skich w Libii. - Nie s¹dzi³am, ¿e mama mo¿e jeszcze mieæ
- Hallo, Benito! Podobno zajmujesz ju¿ Egipt? powodzenie.
- Mów g³oœniej, Adolf, nic nie s³ychaæ! Niemiec myœli:
- Czy zajmujesz Egipt? - ¯e ten wœciek³y W³och poca³owa³ pannê, to rozu-
- Nic nie s³yszê. Czy ty mówisz ju¿ z Londynu? miem, ale dlaczego ja dosta³em w mordê?
W³och myœli:
- Szkoda, ¿e nie ma drugiego tunelu. Znowu bym
W Mediolanie panuje zaciemnienie. W
siebie poca³owa³ w rêkê, a potem Niemca wyr¿n¹³ w
oknie jednego z domów pali siê œwiat³o.
pysk.
Wartownik OPL wo³a w kierunku okna:
- Luce, luce! (œwiat³o) Po wielkich ³apankach we wrzeœniu 1940
Wówczas okno otwiera siê i na g³owê nieszczês- roku warszawiacy twierdzili, ¿e bêdzie
nego gorliwca spada zawartoœæ kub³a. jeszcze jedna ³apanka... dla stworzenia
Poszkodowany usprawiedliwia siê ¿a³oœnie: rz¹du w Generalnej Gubernii.
- Przecie¿ ja wo³a³em wyraŸnie „Luce”, a nie „Du-
ce”. Goœæ za³atwia sprawê Kennkarty. Urzê-
dnik pyta:
Komentarz do w³oskiego komunikatu o - Nazwisko pana?
niepowodzeniach w Albanii: - Schultz.
28 29
Strona 19
- Imiê?
- Henryk.
- Miejsce urodzenia?
Zima 1941
- Berlin. Straszliwa zima roku 1941. Niemcy rekwi-
- Jest pan Niemcem? ruj¹ futra dla armii. Warszawska ulica uku-
- Nie, Polakiem. ³a has³o:
- Miejsce urodzenia pañskiego ojca? „Foki na lewo, lisy na prawo, barany pójd¹ na
- Berlin. front”.
- Miejsce urodzenia matki?
- Berlin. W tym czasie, gdy w getcie odbywa³a siê
- To jest pan niew¹tpliwie Niemcem. bezwzglêdna rekwizycja futer, na Placu
- Panie - wo³a zniecierpliwiony Schultz - jeœli kura Trzech Krzy¿y ukaza³ siê olbrzymi plakat,
zniesie jajko w chlewie, to koniecznie musi siê z przedstawiaj¹cy niemieckiego ¿o³nierza w
niego wylêgn¹æ œwinia? karaku³ach, z lisem na szyi i mufk¹ w rê-
W Urzêdzie Ewidencyjnym. ku. U do³u by³ napis: „Teraz to ju¿ na pe-
wno zwyciê¿ymy!”
Do Urzêdu Ewidencyjnego przychodzi petent z
proœb¹ o zmianê w paszporcie.
- Jak siê pan nazywa?
- Nazywam siê Adolf Wychodek.
- Dobrze, za³atwimy to. A jakby pan chcia³ siê
nazywaæ?
- Henryk Wychodek.
Rok 1940. Przed wigili¹ Bo¿ego Narodzenia.
- Wiesz, nie bêdzie w tym roku jase³ek dla dzieci.
- Dlaczego?
- Z powodu braku g³ównych osób.
- Jak to?
- Zwyczajnie. Pan Jezus w getcie, Matka Boska w
Nazarecie, osio³ w Rzymie, diabe³ w Berlinie, Trzej Rys.: YES (H. Chmielewski)
Królowie w Londynie i nie ma komu wystêpowaæ... „Demokrata” 1943 r.
30 31
Strona 20
Na murach i s³upach og³oszeniowych Nad stracon¹ Kennkart¹ Kopernik siê biedzi,
drwi³ lapidarny dwuwiersz: Bo astronom zawini³, a szewc za to siedzi.
Choæ futrzane macie gacie
Blisko dwa tygodnie usuwano pomnik Ki-
I tak wojny nie wygracie!
liñskiego. W tym czasie na cokole ukaza³
siê napis: „Jasiu, nie daj siê! Podaj siê za
Piecykowi zabrano futro. Przy kieliszku Volksdeutscha”.
powiada do swojego przyjaciela:
- Nie kapujê, co za karkulacj¹ ma ten Hitler. To on Powszechnie zastanawiano siê, gdzie Nie-
na swoich tysi¹cach aut, czo³gów i innych motorów mcy schowali „ukaranego” Kiliñskiego.
nie móg³ do tego Stalingradu wjechaæ, a myœli, ¿e od Któregoœ dnia tajemnica zosta³a odkryta.
razu wskoczy na karaku³owych ³apkach mojej
Na murach Muzeum Narodowego nalepiono
¿ony?
kartkê: „Ludu Warszawy, jestem tu, Jan Ki-
liñski”. Równie¿ Kopernik nie pozosta³
Zima 1941-42. „Nieznani sprawcy” zdjêli z d³u¿ny, bo na s³upach og³oszeniowych
pomnika Miko³aja Kopernika tablicê z napi- rozklejone og³oszenie brzmia³o: „W odwet
sem: „Dem deutschen Astronomen”. Zama- za zniszczenie pomnika Jana Kiliñskiego
chu dokonano w bia³y dzieñ na oczach po- zarz¹dzam przed³u¿enie zimy o szeœæ
sterunku policyjnego. W odwet Niemcy za- tygodni. (-)Miko³aj Kopernik, astronom.”
rz¹dzili usuniêcie pomnika Jana Kiliñ-
skiego. Powsta³y wówczas dwa wierszyki.
Istotnie zima trwa³a do kwietnia.
Jeden:
Siedzi nasz astronom, w twarzy jego troska,
Chc¹ bym zosta³ Niemcem. Mówi¹, ¿e to ³aska.
Myœlê, czy to warto, potêga to krucha,
Bo siê zlêkli szabli Kiliñskiego zucha.
i drugi:
32 33