Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie Bishop Anne - Serce Kaeleer - całość PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Strona 1
Tytuł oryginału: Dreams Made Flesh
Copyright © Anne Bishop, 2009 All rights reserved www.annebishop.com
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo INITIUM
Cover illustration by Larry Rostant Represented by Artist Partners Ltd
Tłumaczenie z języka angielskiego: Monika Wyrwas-Wiśniewska
Redakcja i korekta: Katarzyna Wróbel Anna Płaskoń-Sokołowska
Ilustracja na okładce: Larry Rostant
Projekt okładki, skład i łamanie: Patryk Lubas
Współpraca organizacyjna: Barbara Jarząb
Zamówienia hurtowe: Platon
Sp. z o.o. ul. Kolejowa 19/21,
01-217 Warszawa tel. (22) 631
08 15 e-mail:
[email protected]
www.platon.com.pl
Wydanie I
ISBN 978-83-927322-5-9
Wydawnictwo INITIUM www.initium.pl e-mail:
[email protected]
Wydrukowano w Czechach
Strona 2
ANNE
BISHOP
SERCE
KAELEER
C Z A R N E K AM IE N I E KSIĘ GA I V
Przełożyła Monika Wyrwas-Wiśniewska
initium
wydawnictwo
Kraków 2010
Strona 3
Strona 4
Podziękowania
Dziękuję Blairowi Booneowi za to, że nadal jest moim pierwszym czytelnikiem,
Debrze Dixon za to, że jest drugim czytelnikiem, Laurze Anne Gilman za namawianie
mnie do napisania tych opowiadań i Anne Sowards za doprowadzenie tej książki do
końca. Dziękuję również Kandrze za cierpliwość, z jaką zajmuje się moją stroną
internetową, oraz Pat i Billowi Feidnderom za kolacje, rozrywki i wszystkie inne
rzeczy, które sprawiają, że są tacy wyjątkowi.
Strona 5
- I,,.
1
Strona 6
Hierarchia Krwawych
Mężczyźni:
Plebejusze - przedstawiciele wszystkich ras, którzy nie są Krwawymi Krwawy -
ogólny termin oznaczający wszystkich mężczyzn Krwawych; odnosi się także do
wszystkich mężczyzn Krwawych nienoszących Kamieni Wojownik - mężczyzna
noszący Kamień; równy statusem czarownicy Książę - mężczyzna noszący Kamień;
równy statusem Kapłance lub Uzdrowicielce
Książę Wojowników - niebezpieczny, niezwykle agresywny mężczyzna noszący
Kamień; ma status nieco niższy niż Królowa
Kobiety:
Plcbejuszki — przedstawicielki wszystkich ras, które nie należą do Krwawych
Krwawa - ogólny termin oznaczający wszystkie kobiety Krwawych; najczęściej
odnosi się do kobiet Krwawych nienoszących Kamieni Czarownica - kobieta
Krwawych, która nosi Kamienie, ale nie jest przedstawicielką żadnego z pozostałych
szczebli hierarchii; oznacza także każdą kobietę noszącą Kamień
Uzdrowicielka - czarownica, która leczy rany i choroby; równa statusem Kapłance i
Księciu
Kapłanka — czarownica, która opiekuje się ołtarzami, Sanktuariami i Ciemnymi
Ołtarzami; prowadzi ceremonie składania ofiar; równa statusem Uzdrowicielce i
Księciu
Czarna Wdowa - czarownica, która leczy umysł; tka splątane Sieci snów i wizji; jest
wyszkolona w dziedzinie iluzji i trucizn
Królowa — czarownica, która rządzi Królestwem; uważana jest za serce kraju,
moralną ostoję Krwawych i centralny punkt ich społeczeństwa
Miejsca wymienione w opowiadaniach
Terreille
Askavi
Ebon Askavi (nazywane też Czarną Górą lub Stołpem) Krwawa Trasa Mroczna
Dolina - dolina na terytorium Stołpu Trasa Khaldharon Dbemlan Pałac SaDiablo
Hayll Draega — stolica Wyspy Zuulaman
Kaeleer (Królestwo Cieni)
Arachna Arceria Askavi
Strona 7
Agio - wioska Krwawych w Ebon Rih Doun - wioska Krwawych w Ebon Rih Ebon
Askavi (nazywane też Czarną Górą lub Stołpem) Ebon Rih - dolina na terytorium
Stołpu
Krwawa Trasa Riada - wioska Krwawych w Ebon Rih Trasa Khaldharon Dea al Mon
Dharo Dhemlan Amdarh - stolica Halaway — wioska niedaleko Pałacu SaDiablo
Pałac SaDiablo Wyspy Fyreborn Glacia Nharkhava Scelt (czytaj Szelt)
Maghre (czytaj Magra) - wioska Sceval (czytaj Szewal)
Piekło (Królestwo Ciemności, Królestwo Zmarłych)
Ebon Askavi (nazywane też Czarną Górą i Stołpem) Pałac SaDiablo
Uwaga autorki:
„Sc" w nazwach Scelt, Sceval i Sceron należy wymawiać jak „sz".
Kamienie
Biały Żółty Oko Tygrysa
Różowy Letnie Niebo Purpurowy Zmierzch Opal1 Zielony Szafir Czerwony Szary
Czarnoszary Czarny
1Opal dzieli kamienie na jaśniejsze i ciemniejsze, ponieważ może być i jednym, i
drugim.
Składając Ofiarę Ciemności, dana osoba może otrzymać Kamień o trzy poziomy niższy
od Kamienia otrzymanego na mocy Przyrodzonego Prawa.
Przykład: Biały otrzymany na mocy Przyrodzonego Prawa może obniżyć się do
Różowego.
Im niższy poziom, tym większa moc.
Strona 8
■
Strona 9
I
PRZĄDKA
MARZEŃ
Dawno, dawno temu...
Strona 10
Strona 11
- PRZĄDKA MARZEŃ - 1
Jej sieć drżała w gwałtownej burzy. Górny Świat wypełniał ryk, a błyski światła
zmieniały Ciemność w jasność. Jednak prócz tego było coś jeszcze, coś innego, co
wstrząsało jedwabnymi nićmi. Coś, czego nie czuła nigdy wcześniej.
Górny Świat znów wypełnił się rykiem i blaskiem. Potem coś wrzasnęło - jej
siecią wstrząsnęło potworne drżenie - i odłamek Górnego Świata spadł do jej Świata,
przebijając go i rozrywając, rycząc i wyjąc.
Mroczna Wilgoć zmoczyła ją, zmoczyła jej sieć. Coś uderzyło w sam środek nici.
Ofiara?
Głód wziął górę nad ostrożnością. Pospieszyła po niciach sieci, by zabezpieczyć
zdobycz. Potem schroni się na bezpieczniejszym, osłoniętym skraju pajęczyny.
To coś było twarde i nie miało mięsa. Kiedy spróbowała zatopić w tym zęby,
poczuła jedynie Mroczną Wilgoć, a to... napełniło ją, przepłynęło przez nią, zagłębiło
się w niej. Zmieniło ją.
Pozbywszy się całej Mrocznej Wilgoci, odrzuciła od siebie to coś i uciekła znów
na skraj sieci, żeby przeczekać burzę.
2
Światło. I głód. Mięsa, tak. Ale i czegoś innego.
Porzuciwszy sieć, ruszyła po Nierównym, które tworzyło Świat, aż dotarła do
miejsca, w którym spadł odłamek Górnego Świata. Nadal czuła w sobie Mroczną
Wilgoć, choć teraz śpiewającą już nieco ciszej. Na tyle jednak głośno, by doprowadzić
ją do innej Mrocznej Wilgoci.
Przyczepiła nić kotwiczną do Nierównego i zaczęła prząść jedwabną nić. Świat
trząsł się ze wściekłości. Powietrze drżało smutkiem, rozpaczą i tęsknotą.
Jej nogi dotknęły kawałka Górnego Świata. Był twardy - jak to coś, co uderzyło
w jej sieć. Poruszając się ostrożnie, odnalazła miejsce, w którym Twarde zostało
oddarte, odsłaniając mięso... i Mroczną Wilgoć.
Wypiwszy tyle Mrocznej Wilgoci, ile zdołała, zatopiła kły w mięsie, wpuszczając w
nie truciznę. Wiedziała, że jest ona w stanie strawić tylko
mały kawałek mięsa, jednak wystarczający, by zaspokoić nim głód.
Utkała więc sieć jak najbliżej mięsa i Mrocznej Wilgoci, która się z niego
sączyła.
- 13 -
Strona 12
-ANNE BISHO P -
3
W snach rozpościerała skrzydła i szybowała wśród Ciemności - ogromu, który
znajdował się poza jej ciałem, pozostającym jednak jego naczyniem. Moc osiągnięta
przez serce, umysł i ducha. Sączyły się przez nią szepty tworzenia... i cisza zniszczeń.
Jej rasa spadała w otchłań, w jej kaniony i dziwne przepaście, wymykające się pamięci
- wiedziała, że nigdy nie zrozumie tego miejsca, które jednocześnie było i nie było
miejscem.
Wizja sieci świecących w Ciemności, pojawiająca się w snach, nie oślepiała i nie
przytłaczała jej umysłu. W snach nie prześladowało jej niebezpieczeństwo burzy, w
snach docierała do jaskiń na wyspie, które wybrała na miejsce swego ostatecznego
spoczynku. Tymczasem rany zadane przez burzę były śmiertelne, a jaskinie zbyt
oddalone.
Nie. To nie do końca była prawda. Mogła użyć mocy, żeby przenieść roztrzaskane
ciało do jaskiń. Poczuła jednak lekkie szarpnięcie, maleńką obietnicę, że jej unikatowy
dar nie zaginie, jeśli pozostanie tu, gdzie jest.
To we śnie, który był czymś więcej niż zwykłą fantazją, posłała swą ostatnią wizję
matce, Drace. Pokazała w niej Królowej, jak nowi opiekunowie świata podróżują
bezpiecznie poprzez Ciemność: połyskliwe, kolorowe sieci mocy rozciągające się w
pustce - korytarze, do których można dotrzeć z Królestw.
Nie potrafiła powiedzieć, dlaczego idealna symetria sieci rezonowała w niej tak
silnie, ale obraz w jej umyśle nie zbladł mimo bólu, który opanował teraz ciało. Kiedy
dryfowała wśród wizji i marzeń, nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego czuła pewność, że
obok niej jest coś małego i złotego, coś, co będzie w stanie przejąć jej szczególny dar.
Będzie miała dość czasu. Dość czasu. O ile Prządka zechce przyjąć jej dar.
Czas Światła... dzień. Czas Ciemności... noc. Górny Świat... niebo. Nierówne...
drzewo. Twarde... łuska. Mroczna Wilgoć... krew. Mięso...
_ 14 _
Strona 13
- P R Z Ą D K A M AR Z E Ń -
Smutek. Ból. Tęsknota. Potrzeba. Nadzieja... Smok.
Ona... pająk. Mały. Złoty.
Pajęczyca, poruszona dziwnymi myślami, wróciła do domu, zwinęła podarte
resztki starej sieci wraz z pozostałościami po zdobyczy, po czym utkała nową sieć. Nie
po to jednak, żeby zwabić w nią kolejną ofiarę. Tkała, żeby zachować inne rzeczy
otrzymane od ciała, które nie tylko ją wy- karmiło, ale i śpiewało jej o sprawach, o
których istnieniu nie miała pojęcia. Świat kołysał się w rytm tego, jak wchłaniała w
siebie Prządkę, jak dzięki niej odkrywała nowe elementy w rzeczach znanych.
Jak dzięki niej dostrzegała rzeczy pradawne w rzeczach codziennych.
Jak przejmowała od niej Potrzebę Prządek, które tkają marzenia w kształty
mogące chodzić po Świecie. Prządek, które potrafią zmieniać marzenia w ciało.
Nie rozumiała tej Potrzeby, ale pożerała mięso, które zmiękczył jej jad, by mogła
je strawić. W nocy przykucnęła bezpiecznie pod łuskami, w pustej przestrzeni
pozostałej po wyjedzonym mięsie, i dryfowała na splątanych jedwabnych niciach
tęsknot i marzeń Smoka... wtedy zaczęła uczyć się, jak tkać inne rodzaje sieci.
5
Być może inni wieszcze mieli rację. Być może jej dar byt zbyt niebezpieczny, by
przekazywać go nowym opiekunom Królestw. Być może nie było innej, odpowiednio
silnej rasy, która mogłaby przejąć najgłębsze marzenia serca i stworzyć most, dzięki
któremu fantazje te mogłyby zacząć żyć.
Świat będzie jednak potrzebował marzeń. Wiedziała to na pewno. Będzie ich
pragnął - a ponieważ, choć planowała inaczej, nie dotarła do jaskiń,
najprawdopodobniej nie ziszczą się nawet te najprostsze ze snów. Wiedziała, że nie
przejdzie przemiany, jakiej poddała się reszta jej rasy, i że jej łuski nie zmienią się w
Kamienie, służące nowym opiekunom Królestw za rezerwuary mocy, której nie będą
mogli ogarnąć swymi słabymi ciałami. Gdyby przeszła metamorfozę, pochodzące od
niej Kamienie zawierałyby jej dar, mogłyby zmienić Prządkę w Wieszczkę, która
potrafiłaby przekuwać marzenia w ciało. A tymczasem...
Czy jej matka wie, że ona utknęła na tej wyspie, że umiera? Czy jej ojciec, wielki
Książę Smoków, wyczuwa jej odejście? Czy rozczaruje ich, przekazując w chwili
rozpaczy i nadziei swój dar małemu złotemu pająkowi?
Powinna była zostać na mrocznej górze, w siedzibie Księcia i Królowej. Powinna
była zwinąć się w kłębek w jednej z głębokich jaskiń i wraz z resztą rasy zapaść w
- 15 -
Strona 14
- AN N E B I S H O P -
wieczny sen. Wolała jednak iść za wizją jaskini pełnej marzeń - wizją, której nie zdoła
przekazać.
Już niedługo. Bardzo niedługo. Czuła, że jej ciało umiera, że jej moc się
rozprasza. Niedługo uwolni się od tego świata. Już niedługo.
Zamknęła złociste oczy i odpłynęła w marzenia.
6
Ten wielki smutek nadał mięsu gorzki smak. Pajęczyca jednak została i zakopała
się głębiej pod łuskami, dla mięsa, z którego nadal sączyła się krew, które nadal było
świeże. I nie w całości było gorzkie. Kiedy zbliżył się do niej śmiały samiec i
zasygnalizował chęć kopulowania, mięso Smoka zrobiło się smaczniejsze, jakby
spółkowanie wydobyło na powierzchnię ciała słodsze wspomnienia.
Ponieważ chciała, żeby jej młode spożywały mięso, które uczyniło Z niej coś
więcej niż pająka, zaczęła szukać sposobu na dotarcie do tych wspomnień, na ujrzenie
marzeń.
Smok pokazywał jej to już wcześniej. Dlaczego nie teraz?
Sfrustrowana podeszła do szczęki Smoka, przyczepiła do niej jedwabną nić i
zaczęła prząść sieć. A kiedy ją tkała, towarzyszyły jej różne emocje. Wplotła je więc w
sieć, ignorując instynkt i umieszczając nici tam, gdzie powinny się znaleźć. Smutek.
Ból. Tęsknota. Potrzeba. Nadzieja.
Czuła ciepło, kiedy ostrożnie stąpała po niciach gotowej sieci. Zatrzymała się,
napełniła się tym uczuciem i dodała jeszcze jedną nić. Radość.
Nagle zobaczyła jaskinie, miejsce, do którego zamierzał udać się Smok, żeby
snuć najwspanialsze marzenia. A w tych jaskiniach ujrzała złociste pająki, dużo
większe od siebie, tkające splątane sieci.
Wypełnił ją słaby, zanikający dźwięk.
Pilnie się uczyłaś - powiedział Smok. - Ale posłuchaj, moja mała. Musisz
strzec sieci, które utkasz, a które sprawują, że marzenia stają się ciałem. Dla wielu
istot będą one cenne, ponieważ zostaną utkane z magii
żyjącej w sercu. Zawsze jednak będą inni, którzy zechcą zniszczyć tę magię, nim
zdoła ona przyjść na świat. Strzeż sieci, Prządko Marzeń.
Oddech Smoka przeszedł w długie westchnienie... a potem zapadła cisza.
7
- 16 -
Strona 15
- P R Z Ą D K A M AR Z E Ń -
Złocista pajęczyca utkała ostatnią nić sieci, która wypełniała przestrzeń
pomiędzy szczęką a barkiem Smoka. Większość jej potomstwa odeszła. Były to
zwykłe pająki, które będą tkać zwykłe sieci i chwytać zwykłe ofiary. Jednak kilka z
nich, odmienionych, jak ona, zostało w pobliżu, ucząc się, jak tkać splątane sieci.
Pomimo dużych rozmiarów konstrukcji, zdołała w niej zamknąć tylko jedno
małe marzenie. To marzenie jednak miało w sobie głęboką tęsknotę... i smak smutku,
który w pewien sposób związany był ze Smokiem. Zerwała więc nić tęsknoty,
posyłając ją z powrotem do serca, z którego pochodziła.
Kiedy nadeszła noc, usiadła na osłoniętym brzegu swej sieci i zaczęła rozmyślać
o marzycielu.
8
Dzień ledwie dotknął nieba, kiedy wyczuła Obecność rezonującą w splątanej
sieci. Czekała, czując słabe wibracje kroków na ziemi i zapach zmian w powietrzu.
A więc moja córka potrafiła jednak przekazać s-swój dar.
Głos, który ją ogarnął, był jednocześnie Smokiem i nim nie był.
Obecność zbliżyła się do sieci. Jej potomstwo zerwało nici własnych konstrukcji,
próbując uchwycić umysł Obecności. Nie odpowiedziała jednak, nie dała żadnego
znaku, że czuje szarpnięcia i szepty dochodzące z tych sieci.
Krew ś-śpiewa krwi - powiedziała, pochylając się nad splątaną siecią pajęczycy.
- Pamiętaj mnie.
Kropla krwi spadła na łączenie splątanych nici, tworząc połyskliwy paciorek
mocy.
Pajęczyca podeszła, by pożreć podarunek. Najpierw jednak zaczekała, aż
Obecność odejdzie.
- 17 -
Strona 16
Strona 17
- AN N E B I S H O P -
Przepłynęła przez nią moc, jeszcze większa i bogatsza niż ta pochodząca od
Smoka.
Draca.
Matka Smoka. Królowa Smoków.
Pamiętaj mnie.
Tego dnia pajęczyca przez wiele godzin trącała nici sieci, wspominając Smoka i
uczucie obecności Drący, będącej Smokiem, choć mającej odmienny od niego kształt.
Sieć marzeń uczyniła to, co miała uczynić. Draca nie będzie się już smucić z
powodu Smoka, ponieważ zobaczyła, że on nadal istnieje w świecie. Obecnie był mały
i złocisty, ale wciąż Żył.
Pajęczyca starannie przecięła kotwiczne nici i równie dokładnie zwinęła sieć w
kokon. Zeszła po szyi Smoka, a potem po jego ramieniu, aż dotarła do dziury w jego
piersi.
Być może zawsze tak się działo ze Smokami, a może to resztki magii zmieniły
jego ciało w porowatą skałę, pokrytą twardymi, kamiennymi łuskami. Wewnątrz
Smoka pajęczyca znalazła kilka komór, w których mogła utkać zaczątek sieci, a
następnie słuchać, spokojna i bezpieczna, jak najsilniejsze marzenia, przepływają
przez nią, kierując nicią tkanej sieci.
Nadejdzie czas, kiedy ona i jej potomstwo rozpoczną długą podróż do jaskiń, w
których złociste pająki będą strzegły sieci marzeń, mających się urzeczywistnić. Ale
jeszcze nie teraz.
Przecisnęła się przez szczelinę, która prowadziła do małej komory, i wciągnęła
za sobą kokon.
Ciało Smoka było teraz pustym kamieniem. Jego serce nie zgniło jednak jak
reszta organów. Ono też zmieniło się w kamień. Za każdym razem, kiedy pajęczyca
przychodziła do tej komory i pocierała nogą o kamień, czuła ciepło i radość Smoka z
faktu, że dar Prządki nie zaginął.
Nadejdzie dzień, w którym nie poczuje już ciepła, i kamień pozostanie jedynie
kamieniem. Wtedy wyruszy w drogę. Jednak nawet wówczas resztki pamięci serca nie
pozostaną same.
Nim wyszła z komory, utkała jedwabną nić, którą połączyła kamienne serce
Smoka z kokonem marzeń Drący.
Strona 18
II
KSIĄŻĘ
EBON RIH
Wypadki rozgrywają się po wydarzeniach
opisanych w książce Dziedziczka Cieni
Strona 19
- KSIĄŻĘ EBON RIH -
Jeden
Lucivar Yaslana stał na skraju brukowanego dziedzińca swego nowego domu,
ciesząc się porannym słońcem, które właśnie zaczęło rozgrzewać kamienie pod jego
stopami. Czuł na skórze chłodne górskie powietrze, a świeżo przyrządzona kawa, którą
popijał z prostego białego kubka, była tak mocna, że aż się krzywił. Bez znaczenia.
Może i nie była równie idealna jak ta, którą podawała jego ojcu pani Beale, ale nie była
też gorsza od tej, którą przyrządzał sobie sam, gdy polował i nocował w lesie. Nie
mogła być gorsza, skoro przygotował ją w taki sam sposób.
Spojrzał przez ramię na otwarte drzwi siedliska, które składało się Z typowego dla
siedzib Eyrieńczyków labiryntu pokoi, niektórych wykutych bezpośrednio w zboczu
góry, innych dobudowanych z kamienia. Ten dom byłby koszmarem dla każdego, kto
oczekuje od budynków klarownych linii i czystych kątów, ale dla Eyrieńczyka
stanowił idealne miejsce.
A to konkretne siedlisko należało do niego.
Z uśmiechem zamknął złociste oczy i odchylił głowę, by poczuć na twarzy ciepło
słonecznych promieni. Powoli rozchylił ciemne błoniaste skrzydła i cieszył się
pieszczotą słońca i chłodnego wietrzyku.
Przez całe tysiąc siedemset lat swojego życia nigdy nie miał własnego domu.
Dopiero trzy lata temu przybył do swego ojca - człowieka, któremu z powodu
machinacji Dorothei, Arcykapłanki Hayll, odebrano dwóch młodszych synów, jego i
Daemona, i który nigdy nie zapomniał jej tej zdrady. Wprawdzie był szczęśliwy,
mieszkając w Pałacu SaDiablo, ale dopiero ten dom należał naprawdę do niego. Tylko
i wyłącznie do niego. YAS?
No, może nie wyłącznie.
Napił się kawy, przyglądając się młodemu wilkowi. Frędzel był już dość dorosły,
by porzucić watahę mieszkającą w północnych lasach majątku ojca Lucivara, ale nie
chciał wracać na terytorium, na którym mieszkała większość spokrewnionych z nim
wilków. Dorastał blisko ludzi i pragnął dowiedzieć się o nich jak najwięcej, ale dzicy
krewniacy nie byli bezpieczni na ich terytoriach. Zresztą i tak niewielu ludzi spoza
dworu Jaenelle An- gelline czuło się dobrze w obecności zwierząt, które miały równie
wielką moc jak ludzcy Krwawi. Ponieważ Lucivar miał teraz sporo miejsca, zgodził się
podzielić swym terenem z wilkiem.
Frędzel, pomyślał, unosząc kubek, by ukryć uśmiech. Co to za imię dla
wojownika?
- 21 -
Strona 20
- AN N E B I S H O P -
- Dzień dobry. Wyczułeś coś interesującego? Cak.
Y as, ty nie mieć na sobie krowiej skóry.
- Ubrania - poprawił go Lucivar. Frędzel wiedział doskonale, jak to się nazywa,
ale krewniacy, podobnie jak ludzie, mieli swoje uprzedzenia. Jeśli coś dawało się
opisać słowem związanym ze zwierzęciem, ignorowali właściwy wyraz. Oglądali
świat z własnej perspektywy. Oczywiście nie było w tym nic dziwnego, bo nawet
dwoje ludzi nigdy nie postrzega świata wokół siebie w dokładnie ten sam sposób, choć
należą do tego samego gatunku. - Nie potrzebuję teraz ubrania. Ranek jest ciepły,
jesteśmy tu sami i nie zobaczy nas nikt z doliny.
Ale yas...
I wtedy on też to wyczuł. Ktoś wspinał się schodami z sieci lądo- wiskowej i
minął właśnie graniczną osłonę rozpostartą wokół jego domu. Osłona nie miała za
zadanie nikogo powstrzymać, a jedynie ostrzegać, że ktoś zbliża się do siedliska.
Odwrócił się i ujrzał Helenę, gospodynię swego ojca, która w pośpiechu
zdobywała ostatnie stopnie schodów. Zatrzymała się gwałtownie na jego widok.
- Dzień dobry, książę Yaslano - powiedziała grzecznie.
- Dzień dobry, Heleno - odparł równie grzecznie, choć jego uprzejmość była
nieco wymuszona, gdyż po schodach za gospodynią wspinało się z dziesięć
pałacowych pokojówek. Nim weszły do domu, każda rzuciła mu szybkie i pełne
aprobaty spojrzenie.
No cóż, pomyślał Lucivar z goryczą. Będą miały o czym rozmawiać przez cały
ranek.
- Co was tu sprowadza, Heleno?
- Skoro robotnicy ukończyli już prace, które Wielki Lord uznał za niezbędne, by
ten stary dom Andulvara znów nadawał się do zamieszkania, przyszłyśmy posprzątać.
- Już sprzątałem.
Helena wydała dźwięk wskazujący na fakt, że bardzo wątpi w jego umiejętności
w tym względzie. No ale tak to już było z domowymi czarownicami. Jeśli coś nie
błyszczy, na pewno nie jest dostatecznie czyste.
- Świetnie - skapitulował. Wiedział, że nie ma wyjścia i że wszelkie spory to
zwykła strata czasu. - Ubiorę się i pokażę wam...
Helena machnęła ręką.
- Najwyraźniej delektujesz się porankiem. Nie ma powodu, byś sobie przerywał.
Na pewno wszystko znajdziemy. O ile jest tu cokolwiek - dodała pod nosem.
- 22 -