Ashley Kristen - The Burg 02 (Miasteczko) - At peace
Szczegóły |
Tytuł |
Ashley Kristen - The Burg 02 (Miasteczko) - At peace |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Ashley Kristen - The Burg 02 (Miasteczko) - At peace PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Ashley Kristen - The Burg 02 (Miasteczko) - At peace PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Ashley Kristen - The Burg 02 (Miasteczko) - At peace - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
W pokoju
(At Peace)
The ‘Burg (Miasteczka) cz. 2
Kirsten Ashley
tłumaczenie monique.1.b
Dedykacja:
Ta książka jest dedykowana moim siostrzenicom, Jill Caroline Wynne i
Karen Christine Wynne
Najsłodszym, najmilszym, najzabawniejszym, najpiękniejszym i
najcenniejszym dziewczynom, jakie kiedykolwiek się urodziły.
I nie mam uprzedzeń.
Strona 3
Rozdział 1
Sąsiad
Patrzyłam w ciemny sufit i słuchałam jak Axl Rose żąda by zabrano go do
Paradise City.
Piosenka była słodka, jak AC/DC, Poison, Whitesnake i Ratt zawsze byli,
ale to nie było słodkie o…
Odwróciłam się, żeby spojrzeć na budzik stojący na mojej szafce nocnej…
Trzeciej trzydzieści nad ranem.
Impreza zaczęła się o dwunastej dwadzieścia dwie. Nie przeszkadzało mi
to, biorąc pod uwagę, że był to piątek. Pomyślałam, że w tej okolicy ostudzą to
o pierwszej trzydzieści, może o drugiej. Pomyślałam też, że gdyby przekroczyło
to ten czas, Colt pójdzie zamienić słówko. Alec Colton był moim sąsiadem;
mieszkał po drugiej stronie ulicy i jeden dom dalej. On i jego dziewczyna,
February Owens, mieli małe dziecko i był policjantem. Nie mogłam sobie
wyobrazić, że zniósłby podróż w głąb wspomnień w stylu hard rocka lat 80, aż
do czwartej nad ranem, nie z nowym dzieckiem i wszystkim, co wiązało się z
jego harmonogramem snu (lub jego brakiem).
Ale muzyka nie ustała.
Moja okolica była spokojna, a przynajmniej była przez te cztery miesiące,
odkąd Kate, Keira i ja w niej mieszkałyśmy. Był luty. Kto urządzał w lutym
głośne, późne imprezy w spokojnej okolicy?
Przynajmniej Kate i Keira nocowały u koleżanek. Gdyby były w domu, już
dawno bym się wściekła.
Ale wściekłam się…
Spojrzałam na zegar…
O trzeciej trzydzieści cztery nad ranem.
Odrzuciłam kołdrę i poszłam do łazienki, wyrywając stary, flanelowy
szlafrok Tima z haczyka z tyłu drzwi. Jego mama kupiła mu ten szlafrok. Miał
go, zanim się pobraliśmy. Teraz był miękki jak plusz, noszony, ale nie
znoszony i nadal był super ciepły.
Wstrząsając ramionami, wyszłam z pokoju, przez gabinet ustawiony w
amfiladzie do salonu, który przechodził w jadalnię, która łączyła się z kuchnią.
Strona 4
Potem podeszłam do bocznych drzwi w kuchni, gdzie na podłodze leżała
plątanina butów.
Zarówno Kate, jak i Keira wcześnie rozkwitły. Obie były teraz mojego
wzrostu, nawet Keira, chociaż miała dopiero czternaście lat i wszystkie
nosiłyśmy ten sam rozmiar butów. Wyciągnęłam gorące różowe kalosze Keiry
z dużymi stokrotkami i naciągnęłam je na grube skarpetki, które miałam na
sobie, żeby odegnać nocny chłód. W nocy obniżyłam temperaturę na
termostacie, oszczędzając na ogrzewaniu i rachunkach za media. Pieniądze
płynęły, a wychowywanie dwóch nastoletnich dziewczynek było bardzo ważne.
Z drugiej strony płynęły nawet bez dwóch nastoletnich dziewczyn, chociaż tak
naprawdę nie znałam czasu w moim życiu, kiedy nie było w nim dzieci.
Jednego dnia byłam dzieckiem, następnego byłam żoną i matką.
Nigdy tego nie żałowałam, ani jednego dnia, aż do tego czasu rok, trzy
miesiące, trzy tygodnie i dwa dni temu. Wtedy też tak naprawdę tego nie
żałowałam, ale życie na pewno się zmieniło.
Wyłączyłam alarm, otworzyłam boczne drzwi, wyszłam w noc i
zatrzymałam się jak wryta.
Wcześniej nie miałam pojęcia, skąd pochodziła muzyka, ale nie
spodziewałam się, że będzie pochodzić od najbliższego sąsiada. A to dlatego,
że ktokolwiek to mieszkał, nigdy nie było go w domu. W ciągu czterech
miesięcy, odkąd tam zamieszkałyśmy, kilka razy, może dwa, trzy widziałam na
podjeździe lśniącego, czarnego, nowego pickupa Forda. Kiedyś widziałam w
domu włączone światła.
Poza tym nikogo.
Ale teraz był oświetlony jak latarnia morska, a muzyka była znacznie
głośniejsza, kiedy stałam na zewnątrz. Tak głośna, że aż cud, że okna nie
wyginały się wraz z dźwiękiem.
Ale na podjeździe nie było błyszczącego, czarnego, nowego modelu
pickupa Forda. Zamiast tego, w jasnym świetle palących się w domu świateł,
zobaczyłam lśniące, czerwone, nowe Porsche.
To wszystko mnie zaskoczyło. Żadnego słowa, żadnego dźwięku, nic z tego
domu przez cztery miesiące, a teraz był oświetlony, rozbrzmiewała głośna
muzyka, a na podjeździe stał nieamerykański samochód. O ile wiedziałam,
jedyną sąsiadką w okolicy, która nie miała Amerykanina, była February, a ona
miała garbusa Beetle 1. Wszyscy inni, łącznie ze mną, mieli amerykańskie.
I nikogo na tym osiedlu nie było stać na Porsche, nigdy w życiu.
Nawet mieszkając tam przez tak krótki czas, znałam moich sąsiadów, bo
to było małe miasteczko w Indianie. Już jak mieszkałyśmy tam tydzień,
poznałyśmy wszystkich naszych sąsiadów. Przychodzili z ciastami,
1
Volkswagen Beetle czy też Volkswagen Garbus
Strona 5
ciasteczkami i zapiekankami. Zapraszano nas na przyjęcia bożonarodzeniowe.
Machaliśmy i wołaliśmy „cześć” lub „do widzenia”, a nawet podchodziliśmy,
żeby pogadać, czy odśnieżaliśmy chodniki, czy wsiadaliśmy do samochodów,
żeby gdzieś pojechać, czy też wracaliśmy. Rozmawialiśmy, kiedy wpadliśmy na
siebie w sklepie spożywczym, na poczcie, w restauracji Franka lub podczas
szkolnego meczu koszykówki. Kate, Keira i ja mieszkałyśmy tam cztery
miesiące, a ja czułam się, jakbyśmy były tam czternaście lat.
Ale nie znałam sąsiada z błyszczącym pickupem Forda, który mieszkał
obok, a nie znałam go, bo nigdy go nie było w domu.
Teraz, kimkolwiek był, miałam się z nimi spotkać.
Przeszłam przez śnieg, słysząc, jak chrzęści pod stopami, nawet przez
muzykę. Wierzchnia warstwa śniegu zmroziła się z mrozem nocy, ale nic nie
czułam, bo byłam zbyt zła. Musiałam jutro pracować, być o ósmej w sklepie
ogrodniczym, który był tylko kilka godzin stąd. Obudził mnie „Hell’s Bells”
AC/DC i od tamtej pory rzucałam się, obracałam i wściekałam. Teraz krew się
we mnie gotowała i musiałam uważać, żeby nie stracić kontroli. Niestety,
miałam temperament. Nie często wybuchał, ale kiedy wybuchał, to wybuchał.
A jednym z powodów, dla których byłam zła, było to, że gdyby Tim tu był,
on by to zrobił. Zrobiłby to trzy godziny temu, mniej więcej w połowie „Hell’s
Bells”. Tim lubił spać, ale to nie chodziło o to. Nie tolerował niczego, co
mogłoby przeszkadzać jego dziewczynom. Gdyby to mnie obudziło, obudziłoby
jego i wiedziałby, że byłam zaniepokojona, a to by dało mu wskazówkę i byłby
za drzwiami jak strzała. Wziąłby broń i swoją odznakę, zdenerwowałby się,
rosły facet, z całym humorkiem policjanta, i położyłby temu kres, nie popełnij
błędu.
Kurwa, ale ja za nim tęskniłam.
Dotarłam do drzwi wejściowych mojego sąsiada i nie zwlekałam.
Położyłam się na dzwonku do drzwi i zapukałam, wiedząc, że nigdy nie usłyszą
jednego ani drugiego, a nawet z obydwoma byłoby cudem, gdyby ktoś usłyszał
ten dźwięk.
To był teraz Van Halen. David Lee Roth śpiewał „Panamę”. Kolejną z
moich ulubionych. To była pieśń pamięci. Były dobre czasy, kiedy grano tę
piosenkę, dobre czasy natychmiast zostały zrujnowane przez tę piosenkę,
która właśnie wtedy była używana do wkurzania mnie.
Zapukałam głośniej i przyłożyłam palec do dzwonka.
„Halo!” - Krzyknęłam do drzwi.
Zostały otwarte, płonące światła z wewnątrz oślepiły mnie na sekundę,
potem skupiłam się, moja krew ostygła o około sto stopni i patrzyłam w
kompletnym szoku.
„Kim jesteś?” - zapytała krzycząc przez muzykę.
Strona 6
Jasna cholera, to była Kenzie Elise. Kenzie Elise. Kenzie pieprzona Elise.
Widziałam prawie wszystkie jej filmy (z wyjątkiem tego, kiedy zaczęła się
rozgałęziać i robić te kiepskie filmy artystyczne, które nie miały sensu ani dla
mnie, ani dla krytyków, mimo że robiła je, starając się zasłynąć jako aktorka,
a nie jako słodziak z komedii romantycznych, ale ona trochę nie powiodło jej
się w tym przedsięwzięciu).
Uwielbiałam jej filmy, zwłaszcza komedie romantyczne (thrillery też były
całkiem dobre). Kochałam ją. Była niesamowita.
Ale teraz, kiedy stała w domu segmentowym, w sąsiedztwie innych
domów segmentowych, w małym miasteczku w Indianie, patrzyłam na nią w
szoku.
Kenzie Elise nie mogła być moją sąsiadką. To było niemożliwe.
Ale stała tam, wysoka, bo i tak była naprawdę wysoka, ale była też o
stopień wyżej i miała na sobie wysokie buty striptizerki na platformie z
paskami, które owijały jej chude łydki. I były chude. Była wychudzona; każdy
mięsień w jej ciele był widoczny. Podobnie jak jej mostek, wydatny i, muszę
przyznać, niezmiernie nieatrakcyjny. Widziałam to wszystko, bo miała na sobie
szmaragdowozielone, koronkowe body, głęboko wycięte w nieistniejącym
dekolcie i wysoko wycięte na kościstych biodrach.
Musiała mieć pięć, dziesięć, może nawet piętnaście kilo niedowagi. Była
tak chuda, że to było trochę przerażające. Ale miała charakterystyczną grzywę
dzikich, długich, truskawkowo blond włosów, chabrowe oczy i uroczą
twarzyczkę.
A ona stała w drzwiach sąsiedniego domu, wpatrując się we mnie
niebieskimi oczami na dużej głowie, tkwiącej na patykowatym ciele.
„Kim jesteś?” - powtórzyła, a ja podskoczyłam, wychodząc z transu.
„Um… twoją sąsiadką” - odpowiedziałam - „Czy mogłabyś ściszyć
muzykę?”
„Co?” - krzyknęła, ale kiedy miałam odpowiedzieć, jej niebieskie oczy
opuściły mnie i spojrzała ponad moją głową.
Zobaczyłam światła błyskające na domu i też odwróciłam się, żeby
popatrzeć.
Błyszczący, czarny, nowy model pickupa Forda wjeżdżał na podjazd.
Gówno!
Odwróciłam się i zobaczyłam, że się uśmiechała, naprawdę z czegoś
zadowolona. Jej twarz stała się miękka i pełna wiedzy w intymny sposób, co
sprawiło, że poczułam się bardzo nieswojo.
Strona 7
Z tego wyglądu wywnioskowałam, że jej tatusiek zdecydowanie był w
domu. Byłam piątym kołem u tego konkretnego wozu i musiałam się stamtąd
wydostać.
„Słuchaj, czy możesz ściszyć muzykę?” - zapytałam krzykiem, ale
zignorowała mnie, jej oczy przykuły się do czegoś za moim ramieniem.
Widziałam gasnące światła, a teraz usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
„Przepraszam!” - krzyknęłam przez muzykę, trochę zdesperowana.
„Mieszkam obok” - uniosłam lewą rękę, aby wskazać na swój dom - „…a twoja
muzyka jest naprawdę głośna. Czy możesz to wyciszyć?”
„Cześć kochasiu” - zamruczała, a tego jak mruczała przez tą muzykę, nie
mogłam sobie wyobrazić, ale zrobiła to.
Odwróciłam się i zamarłam.
Za mną stał mężczyzna, duży mężczyzna, duży pod każdym względem.
Był wysoki, wyższy nawet niż Tim, a Tim miał metr osiemdziesiąt osiem.
Był także barczysty; jego ramiona w czarnej skórzanej kurtce były szerokie i
niewątpliwie potężne.
I kiedyś był piękny. Widać było wyraźnie, pod tym, czym był teraz, że jego
rysy były niegdyś idealne, wysokie kości policzkowe, atrakcyjnie ostre skosy
kwadratowej szczęki, mocne czoło. Teraz pojawiły się linie ciągnące się
szeregiem od jego oczu, a jeszcze więcej po bokach jego zmarszczonych,
pełnych ust.
Miał też blizny na lewym policzku, dwie około centymetr pod okiem, które
zakrzywiały się na jego wysokiej kości policzkowej, zbliżając się do siebie i
kończąc tam, gdzie, gdyby miał dołeczek, byłby jego dołeczek. Te blizny nie
były pomarszczone ani szpecące poza faktycznymi znakami. Po prostu szpeciły
nieskazitelną męską urodę, która kiedyś była jego twarzą, czyniąc ją, z
dodatkiem linii, surową i interesującą, i bardziej niż trochę przerażającą.
Wszystko to, z jego ciemnymi, niesfornymi, zbyt długimi włosami,
wystarczyło, by wyglądał złowieszczo w zniewalający, magnetyczny sposób.
I jeszcze były się jego oczy. Błękitne oczy. Błękitne. Pierdolone. Niebo.
Kate i Keira miały szaroniebieskie oczy swojego ojca, uderzające, gdy były
otoczone długimi, ciemnymi rzęsami Tima. Nigdy nie widziałam oczu tak
pięknych, tak uderzających, tak zapierających dech w piersiach jak Tima, Kate
i Keiry.
Do teraz.
Używał tych oczu i tej szorstkiej twarzy, by patrzeć w punkt poza mną.
Właściwie ponuro. I robił to w taki sposób, że poczułam dreszcz spływający po
kręgosłupie. Przerażał mnie tak głęboko, będąc tak ciemnym, tak pokrytym
Strona 8
bliznami, tak ogromnym, tak wyraźnie wściekłym, że byłam zakorzeniona w
miejscu. Nie mogłam się ruszyć, chociaż naprawdę chciałam.
Potem się ruszył. Ruszył do przodu tuż obok mnie i automatycznie, jakby
zmuszona do tego siłą jego aury, odwróciłam się, gdy szedł. Patrzyłam, jak
wsadza dużą dłoń w wychudzony mostek Kenzie Elise i odpycha ją.
Moje usta opadły, gdy poleciała do tyłu na swoich butach striptizerki na
platformie, jej ramiona wyleciały na boki, aby znaleźć oparcie, gdy odwróciła
się za nim. Nie miała się czego złapać i bez gracji potknęła się o bok swojego
buta, ale wyprostowała się przed upadkiem.
Patrzyłam, nie mogąc zrobić nic innego. To było jak oglądanie ohydnego
wypadku uchwyconego na filmie i wyemitowanego w telewizji. Nie chciałaś
widzieć, ale nie miałeś innego wyjścia, jak tylko patrzeć, ponieważ bez względu
na to, jak twój mózg krzyczał, abyś to zrobiła, nie mogłaś oderwać oczu.
Bez zatrzymywania się wszedł do domu i zniknął.
Potem muzyka nagle ucichła.
„Cal…” - zaczęła Kenzie Elise, unosząc ręce, uspokajająco.
„Zamknij się, do kurwy nędzy” - usłyszałam jego warczenie, jego głos był
niski, głęboki, dudniący i tak złowrogi, jak jego wygląd. Słyszałam go, ale go
nie widziałam, a Kenzie była odwrócona do mnie plecami. Nadal był poza
zasięgiem wzroku, ale gdziekolwiek był, ona go obserwowała.
Nagle zdałam sobie sprawę, że mój cel został osiągnięty. Muzyka ucichła.
Dlatego nadszedł czas, abym wróciła do domu i pozwoliła, aby ta sytuacja w
domu rozegrała się bez publiczności.
Odwróciłam się do wyjścia, ale ponownie usłyszałam jego głos.
„Ty”.
Głupio zajrzałam do domu, aby zobaczyć, że patrzy na mnie.
„Ja…” - zaczęłam tłumaczyć, że idę do domu, ale on podszedł do mnie, a
ja patrzyłam tak, jak szedł. Jego potężne ciało poruszało się w moim kierunku
i zostałam złapana, widziałam niebezpieczeństwo, ale jakoś moje kończyny
były bezużyteczne, mimo że mój mózg krzyczał, żeby się poruszyły.
Szybciej niż wydawało się to możliwe, znalazł się obok mnie, jego wielka
ręka owinęła się wokół mojego ramienia i wciągnął mnie do domu. To nie
bolało, ani jego chwyt, ani to, że wciągał mnie do domu, a prawdopodobnie nie
bolało, bo nie walczyłam, a nie walczyłam, ponieważ wiedziałam, że ten
mężczyzna mógłby mnie złamać jak gałązkę.
Więc znalazłam się w domu mojego sąsiada w jaskraworóżowych
kaloszach w stokrotki, koszuli nocnej i szlafroku Tima, z sąsiadem w spranych
dżinsach, czarnych motocyklowych butach, czarnym T-shircie i czarnej
skórzanej kurtce i hollywoodzką gwiazdą filmową, Kenzie Elise, w ledwo
Strona 9
zauważalnym, szmaragdowozielonym, koronkowym body oraz butach
striptizerki na platformie.
Jak to się stało?
To było jak sen, dziwny, zły sen, z którego, jak się obudziłaś, czułaś się
dziwnie i niespokojnie, i to sprawiało, że myślałaś: Co do cholery?
Ale to się działo, byłam tam, oddychałam, byłam świadoma i jedyne o
czym mogłam myśleć to, Boże, tęsknię za Timem.
„Zostań” - mój sąsiad rozkazał mi swoim głębokim, przerażającym
głosem, a ja odchyliłam głowę do tyłu, żeby spojrzeć w jego jasnoniebieskie
oczy i nie mogłam zrobić nic poza skinieniem głowy.
Potem puścił moje ramię i wszedł w głąb domu.
„Cal, kochanie, ja tylko chciałam…” - zaczęła Kenzie Elise, ale zniknął z
pola widzenia, więc przestała mówić.
Zastanawiałam się, dlaczego nie poszła za nim, zamiast stać ze mną w
pokoju, z otwartymi drzwiami wejściowymi, mając na sobie tylko to nikłe body,
co pozostawiało niewiele, jeśli w ogóle nic, wyobraźni.
Z drugiej strony, w jego nastroju, prawdopodobnie też bym za nim nie
podążał.
W tym momencie zastanawiałam się, dlaczego nie pobiegła do swojego
porsche i nie zniknęła.
Ja nie uciekłam, bo kazał mi zostać i nie uważałam, że było dobrym
pomysłem, by się mu przeciwstawiać. Nie wydawał się być zły na mnie, nie w
tym momencie, a mnie nie ekscytowało, żeby zmuszać go do tego.
Nie spojrzała na mnie i w końcu odwróciłam od niej wzrok, ale udało mi
się to zrobić, bo wrócił, niosąc naręcze ubrań. Przeszedł tuż obok niej, tuż obok
mnie i prosto do drzwi, gdzie rzucił ubrania w śnieg.
Moje usta znów się otworzyły.
„Cal!” - krzyknęła. Pędząc w swoich platformach do drzwi, spojrzała na
swoje ubranie, po czym odwróciła się z powrotem, żeby spojrzeć na niego, a jej
oczy ani razu nie napotkały mnie. Unikała mnie lub mnie ignorowała. Nie
wiedziałam, co, ale uważałam, że oba są dobrymi sposobami na rozegranie
tego.
Trzymał w ręku jej torebkę i wracał do pokoju. Wyszarpnął komplet
kluczy, gdy odwróciła się do niego.
„Rzuciłeś moje ubrania w śnieg!” - wrzasnęła, a potem odskoczyła na bok,
gdy rzucił jej torebkę. Była otwarta i wszystkie rzeczy wylatywały, gdy leciała
w powietrzu, a potem wylatywały kolejne rzeczy, gdy lądowała na podłodze.
Strona 10
„Cal!” - pisnęła, zginając się, kościste kolana do piersi, tyłkiem do ziemi i
drapując się po swoje rzeczy.
Ja też zaczęłam się pochylać, żeby jej pomóc, ale zatrzymałam się, gdy
zabrzmiał jego głos.
„Nie rób tego”.
Odwróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć, a jego oczy przykuły mnie do
miejsca. Był tak zły, wyraźnie wściekły i tak przerażający, że zapomniałam, jak
się oddycha.
Powoli wyprostowałam się, wtłaczając powietrze do płuc, gdy Kenzie
gramoliła się na podłodze, teraz na rękach i kolanach w swoich koronkach i
butach striptizerki, wpychając rzeczy do torebki.
„To szaleństwo” - warknęła i zdecydowanie miała rację.
Wyjmował klucz z jej pęku kluczy i miał to zadanie ukończone, zanim
zdążyła stanąć na nogi z nienaruszoną torebką, co było dla niej szczęśliwe,
ponieważ rzucił jej klucze bez zawahania, aby upewnić się, że jest
przygotowana. Rzuciła się, żeby je złapać, podskoczyła, ale trzymała je w dłoni.
„Won” - rozkazał zwięźle.
„Cal…” - zaczęła.
„Wypierdalaj”.
„Ta scena jest śmieszna” - syknęła, pochylając się w jego stronę, co moim
zdaniem nie było zbyt dobrym pomysłem.
„Masz rację” - zgodził się.
Zmieniała strategie tak szybko, że nie nadążałam.
Jej głos znów był mruczeniem, kiedy zaczęła - „Kochanie, myślałam…”
„Co, Kenzie?” - zapytał, jego oczy przesunęły się wzdłuż niej, jego usta
wykrzywiły się z obrzydzeniem - „Co myślałaś? Kurwa, kobieto, miałem lepiej
robione lody w gimnazjum. Myślisz, że wrócę po więcej z twoich ust?
Niechlujne. Tak niechlujne, że byłem przez ciebie cholernie zawstydzony”.
Na jego słowa wzięłam oddech, ale twarz Kenzie zbladła niż jej
charakterystyczna nieskazitelnie blada cera.
Zauważył, że kiedy Kenzie stał nieruchomo jak posąg i nic nie mówił - „Ty
wciąż tutaj jesteś”.
„Ja…” - zaczęła.
„…muszę zdobyć pieprzoną wskazówkę” - dokończył za nią - „Chryste, ile
razy musimy to zrobić? To był błąd, największy pieprzony błąd, jaki popełniłem
od lat. Kiedy robiłem to z tobą, ja to udawałem. Musiałem walić się pod
prysznicem, żeby skończyć po tym, jak z tobą skończyłem”.
Strona 11
Przełknęłam ślinę, bardzo pragnąc być gdziekolwiek indziej, gdziekolwiek
by nie tam.
„Udawałeś to?” - szepnęła przerażona i pobita głosem małej dziewczynki,
która zbyt wcześnie w swoim młodym życiu dowiedziała się, że nie ma Świętego
Mikołaja.
„Tak, a gdyby twoja głowa nie była tak wysoko w tyłku, byś to zauważyła.
Zamiast tego grasz dalej ten pieprzony dramat, a, przysięgam na Chrystusa,
jak to się powtórzy, to nie sprawi, że będę kurewsko szczęśliwy”.
Wydawał się być obecnie dość nieszczęśliwy, ale dopiero co go spotkałam,
może mógłby stać się bardziej nieszczęśliwy, co oznaczało, że nigdy więcej nie
chciałam być blisko niego.
„Cal, ja…” - zaczęła ponownie, ale on pochylił się do przodu, a jej usta się
zacisnęły.
„Nie powiem tego więcej. Wynoś. Kurwa. Się. Stąd”.
Na szczęście miała już dość. Odwróciła się, unikając mojego wzroku i
wyszła przez otwarte drzwi frontowe na śnieg i przenikliwe zimno.
Stałam nieruchomo, gdy podszedł do drzwi, zatrzasnął je i, ku mojemu
ogromnemu dyskomfortowi, zamknął je na klucz.
Znowu przełknęłam.
Potem powiedziałam cicho - „Chciałabym już iść do domu”.
Odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie.
Zacisnęłam usta, a mój żołądek się ścisnął.
Nie odzywał się, a ja nie wiedziałam, co robić.
W końcu jego oczy opadły i patrzyłam, jak powoli przesuwają się z mojej
twarzy w dół mojego ciała do moich stóp i równie powoli zaczynają wracać do
mojej twarzy.
Podczas tej podróży zdałam sobie sprawę, że mój szlafrok się rozchylił i
mógł zobaczyć moją koszulę nocną. Była jasno-lawendowa, satynowa, krótka,
kończyła się w górnej części moich ud, ale w dole miała
dziesięciocentymetrowy brzeg z przydymionej szarej koronki. Ta sama koronka
była przy staniku nad miseczkami materiału zakrywającego moje piersi.
Koszula nocna ściśle przylegała do piersi i brzucha, ale wokół bioder i ud był
luz. Nie była tak ryzykowna jak body Kenzie. Pozostawiła coś wyobraźni i to
było dobre, chyba że miał wyobraźnię.
Ostrożnie ściągnęłam brzegi mojego szlafroka, a jego oczy przyspieszyły,
by trafić w moje i wiedziałam, że w tej chwili bez wątpienia miał wyobraźnię.
Zaschło mi w ustach.
Strona 12
„Jestem Joe Callahan” - powiedział.
„Witaj Joe” - powiedziałam cicho.
„Cal” - poprawił mnie, a ja skinęłam głową, ale milczałam.
Kiedy wydłużyło to się o Porsche odpalające i wycofujące się z podjazdu,
Joe Callahan zapytał - „Ty jesteś?”
„Twoją sąsiadką”.
Jego ciężkie, ciemne brwi uniosły się - „Czy moja sąsiadka ma imię?”
Potrząsnęłam głową, a jego gęste, ciemne brwi złączyły się.
„Nie masz imienia?” – zapytał.
„Myślę, że chcę odejść” - powiedziałam mu.
Jego twarz stwardniała, ale jego głos stał się łagodny, gdy powiedział -
„Słuchaj, siostro…”
„Nie, proszę, Joe, chcę odejść”.
„Cal”.
„Nieważne, chciałabym odejść” - powtórzyłam.
Ruszył w moją stronę, a ja cofnęłam się, podnosząc drżącą rękę, a on
zatrzymał się, jego oczy opadły na moją rękę, po czym wróciły do mojej twarzy.
„Mieszkam obok, to wszystko” - powiedziałam cicho - „Chciałam, żeby
muzyka ucichła. Ucichła. Teraz chciałabym odejść”.
Jego oczy wpatrywały się we mnie i coś się w nich działo, po prostu nie
wiedziałam, co i po tym, jak byłam świadkiem tej sceny, słuchając, jak do niej
mówił, co powiedział, jak to powiedział i jakie upokorzenie wyrządził, mnie to
nie obchodziło. Potem jego wzrok ponownie opadł na moje ciało, zamknął oczy
i odsunął się na bok.
Nie zmarnowałam ani sekundy. Pobiegłam do drzwi, odbezpieczyłam je,
otworzyłam na oścież, wybiegłam i po śniegu biegłam do mojego domu.
Rzuciłam się przez boczne drzwi, zamknęłam je, zaryglowałam, zarzuciłam
łańcuch i uzbroiłam alarm.
Potem, trzęsąc się od stóp do głów, zsunęłam kalosze, chwiejnie
skierowałam się do sypialni i położyłam się do łóżka w szlafroku Tima,
naciągając kołdrę po szyję.
Odwróciłam głowę do ramki stojącej na moim stoliku nocnym. Ledwo
widziałam ją w ciemności, ale nie musiałam jej widzieć, bo pamiętałam zdjęcie,
które zawierała. Tim i ja, z bliska, on był za mną, z ramionami wokół moich
ramion, owiniętymi przez moją klatkę piersiową, jego szczęka przyciśnięta do
boku mojej głowy, moja głowa lekko zwrócona do niego. Patrzył w obiektyw.
Ja miałam zamknięte oczy.
Strona 13
Oboje się śmialiśmy.
„Tęsknię za tobą, kochanie” - szepnęłam do ramki, mój głos drżał tak
mocno, jak moje ciało wciąż drżało.
Zdjęcie nie miało odpowiedzi; nigdy, kurwa, nie miało.
*****
Następnego ranka w domu Joe Callahana panowała cisza, a lśniący,
czarny, nowy pickup Forda zniknął.
Nie wrócił przez trzy tygodnie.
*****
Była czwarta po południu. Cały dzień byłam w sklepie ogrodniczym i
przez cały dzień padał śnieg.
Miałam dość śniegu i żałowałam, że nie wybrałam Florydy, Arizony lub
miejsca, w którym nie było śniegu, kiedy spakowałam swoje dziewczyny i
uciekłam z Chicago.
Co więcej, Kate teraz prowadziła. Skończyła szesnaście lat, dostała prawo
jazdy, a ja kupiłam jej samochód. Tim byłby wkurzony, że kupiłam jej
samochód. Z drugiej strony byłby wkurzony, że kupiłam sobie Mustanga. Jako
policjant widział zbyt wiele wypadków, więc był zwolennikiem stabilnych,
solidnych samochodów, które zostały zbudowane tak wytrzymałe, że można
było przejechać nimi przez budynek i wystarczyło potem wypolerować tylko
kilka rys. Mógł sam jeździć jak wariat (co robił), ale nie był wielkim fanem tego,
jak ja tak jeździłam (czego nie robiłam, chyba że jechałam, powiedzmy,
Mustangiem) i nie był wielkim fanem rozpieszczania dziewczyn.
Z drugiej strony, z martwym tatą, rozpieszczanie ich stało się czymś w
rodzaju nawyku.
W każdym razie nie miałam już Tima, który pomagałby mi zawozić je w
różne miejsca i je odebrać. Nie mieszkałabym też w domu z garażem na dwa
samochody, chyba że kupiłabym jeden dla Kate.
Więc zrobiłam to.
Była dobrym kierowcą, odpowiedzialnym, ta moja Kate. Keira, cóż, Keira
kiedy miałaby pozwolenie na naukę, prawdopodobnie zostałaby zabrana na
przejażdżkę ze mną w samochodzie. Keira była magnesem na kłopoty. Kate
wolałaby umrzeć tysiącem krwawych, bolesnych śmierci niż złamać zasadę lub
wpaść w kłopoty. Keira zawarłaby umowę z diabłem na zabójczą parę butów i
nawet nie mrugnęłaby okiem.
Nawet jeśli Kate była odpowiedzialna i była dobrym kierowcą, nadal
nienawidziłam, kiedy jeździła po śniegu.
Strona 14
Właśnie o tym myślałam, jadąc do domu z Bobbie’s Garden Shoppe z
mojej, teraz pełnoetatowej, pracy. Tego ranka dowiedziałam się, że jestem teraz
w pełnym wymiarze godzin, bo Sabrina tydzień temu urodziła bliźniaki.
Zadzwoniła do Bobbie poprzedniego wieczoru i powiedziała Bobbie, że jej urlop
macierzyński jest bezterminowy.
„Dzięki Bogu, ta suka potrafi jęczeć” - powiedziała dziś rano Bobbie, kiedy
przekazała mi wiadomość i poprosiła, żebym przeszła z pracy w niepełnym
wymiarze godzin na pełny - „Oszczędza mi odstrzelenia jej tyłka, bo kiedy nie
jęczała, kręciła się, zanim jeszcze taszczyła te bliźnięta. Tak, dwoje dzieci w
tym jej brzuchu wyglądało na siedem”.
Bobbie się co do tego nie myliła.
Ale byłam zbyt zajęta dziękowaniem Bogu za pracę na pełen etat. Polisę
ubezpieczeniową na życie Tima zużyłam na mojego Mustanga, samochód Kate
i zmniejszenie rat kredytu hipotecznego z powodu zaliczki, którą wpłaciłam na
dom. To także przepadło wraz z przeprowadzką. Miałam jego emeryturę, która
pomagała, ale niewiele.
Pieniądze, które zarobiłam na sprzedaży domu Tima i mojego, odłożyłam
na konto oszczędnościowe na college dla dziewcząt. Tim mógłby przez
wieczność spłacać kredyty studenckie i chciałby, żeby dziewczyny miały
opłacone za studia. Oszczędzaliśmy, ale nie mieliśmy wystarczająco dla nich
dwóch. Pomyślałam, że Tim by tego chciał, żeby pieniądze za dom, który razem
kupiliśmy, razem wyremontowaliśmy i mieszkaliśmy razem jako rodzina,
przeznaczyć na przyszłość dziewcząt. Wykorzystywanie pieniędzy z naszego
domu było jakbyśmy on i ja im je dawali. Podobał mi się ten pomysł i
pomyślałam, że Timowi też by się spodobał.
Nawet z niskim kredytem hipotecznym i brakiem płatności za samochód,
nadal miałam nastolatkę prowadzącą samochód, a ubezpieczenie było
wściekłe. Media, artykuły spożywcze dla trzech osób i mieszkaliśmy w małym
miasteczku, ale było zamieszkane w połowie przez rolników, w połowie
robotników i w połowie zamożnych. Część zamożna oznaczała, że wszystkie
dzieciaki starały się nadążyć za innymi w posiadaniu markowego sprzętu,
dżinsów, torebek, butów, odpowiedniego makijażu, ważnych dodatków, takich
jak odtwarzacze MP3 i telefony komórkowe. Do diabła, rachunek za telefon
komórkowy Keiry, biorąc pod uwagę, że wysyłała SMS-y siedemnaście tysięcy
razy dziennie, prawie zrujnował miesięczny budżet, mimo że wielokrotnie
powtarzałam jej, żeby tego nie robiła.
Bobbie płaciła za etat całkiem nieźle i miała dużo dodatków przy pełnym
etacie, co było ważniejsze. Jej centrum ogrodnicze było ogromne, największe z
trzech powiatów i wszyscy tam chodzili. Sprzedawała wszystko, meble
ogrodowe, artykuły rzemieślnicze i hobbystyczne, artykuły dla zwierząt, a nie
tylko rośliny. Ale ja pracowałam przy roślinach, byłam w tym dobra, zawsze
byłam i nadchodziła wiosna. Nawet ze śniegiem zbliżał się sezon ogrodniczy, a
rzeczy, zawsze stabilne, zdecydowanie poprawiały się dla Bobbie.
Strona 15
Skręciłam w moją ulicę, pogrążona w oględzinach dróg, które, jak
zauważyłam z pewną ulgą, były w większości oczyszczone. Wiosenny śnieg był
mokry i lepki, a nie zmarznięty, dzięki Bogu. Kate wróci dobrze do domu.
Odetchnęłam z ulgą, co uwięzło mi w gardle, gdy zobaczyłam lśniący,
czarny, nowy model pickupa Forda na podjeździe Joe Callahana.
„Cholera” - wyszeptałam na wydechu.
Przejechałam obok niego, skręciłam na podjazd i zaparkowałam pod
markizą, która wychodziła z mojego garażu na dwa samochody. Poprzedni
właściciele wyburzyli garaż na jeden samochód i wstawili dwustanowiskowy z
podwójną markizą z przodu. To się sprawdziło, ponieważ mechanizm
otwierania drzwi garażowych nie działał, a ja nie miałam pieniędzy na jego
wymianę, a ponadto nie cieszyłabym się ze sprzątania śniegu z mojego
samochodu.
Poprzedni właściciele zbudowali także dobudówkę wzdłuż tylnej części
domu. Oznaczało to, że mieliśmy dodatkową sypialnię z pełną łazienką i
gabinetem na otwartym planie, który wychodził z salonu/jadalni. Większość
innych domów w szeregu również miała dobudówki. I garaże na dwa
samochody lub garaże z dodanymi markizami. Zabudowali również tylne
tarasy (u nas też tak było, znowu wzdłuż tyłu domu) lub naziemne baseny lub
miejsca do zabawy. Co byś nie wymyśliła, tam było. Była to dzielnica rodzinna,
ugruntowana, ludzie o średnich dochodach lub starzy ludzie, którzy mieszkali
tam od wieków i zostali tam, bo ich kredyt hipoteczny był spłacony. Rodziny,
które dopiero rozpoczynały działalność lub pary, którym podobało się miejsce
zamieszkania, więc kiedy potrzebowały więcej miejsca, po prostu budowały.
Podwórka były ogromne, było mnóstwo miejsca i cokolwiek robili, robili to z
dumą, więc to tylko podnosiło standard całej okolicy.
Jedynym domem, który nie miał żadnych dodatków, tylko po prostu tylny
taras, był Joe Callahan. Wciąż był to segment z dwiema sypialniami, kuchnią,
jadalnią/salonem i pełną łazienką.
Miałam szczęście, że znalazłam dom na tej ulicy.
Szczęście, z wyjątkiem Joe Callahana.
Weszłam do domu, porzuciłam torebkę i wyszłam.
Potrzebowałam odgarnąć śnieg. Częścią życia w tej okolicy było dbanie o
to. Odgarniałaś. Sąsiedzi Joe Callahana po jego drugiej stronie, Jeremy i
Melinda, przez część czasu sprzątali frontowy chodnik Joe’go, przez drugą
część ja to robiłam. Nikomu w sąsiedztwie nie odpowiadałoby odpuszczenie
tego, a ponieważ Joe tam nie było, ktoś musiał to robić.
Jednak nie było mowy, żebym to zrobiła tego dnia. Nie było mowy. Mógł
sam odgarnąć swój cholerny chodnik.
Strona 16
Wyszłam do garażu i chwyciłam skórzane rękawice robocze i łopatę do
śniegu.
Można powiedzieć, że bardzo tęskniłam za Timem. Kiedy walczyłam z
Keirą, co było zbyt częste, a Tim radził sobie z nią lepiej niż ja, bo zdecydowanie
była małą córeczką tatusia, a potem obie były. Kiedy Kate miała skończyć
zadanie, zadanie, które było czymś, czego nie mogła zrobić, nie mogła się pocić,
ale chciała zrobić to idealnie, lepiej niż jakikolwiek dzieciak w historii świata,
Tim też mógł ją uspokoić. Kiedy leżałam w łóżku w nocy, samotna i pragnąca
czegoś więcej niż mój wibrator do zajmowania się sprawami, pragnąc rąk Tima,
jego ust, jego kutasa i, może bardziej niż tego wszystkiego, słodkich
drobiazgów, które szeptał mi do ucha.
I kiedy musiałam odgarniać ten cholerny śnieg.
Zaczęłam od wejścia i ruszyłam ścieżką prowadzącą do podjazdu. Śnieg
był ciężki i mokry, ale przynajmniej dało się go łatwo usunąć. Popychałam linię
wzdłuż naszego podjazdu, czego oczyszczenie zajęłoby cholerną wieczność,
myśląc o cenie odśnieżarek Bobbie i o tym, jaka byłaby moja zniżka, i gdyby
wystawiła je na koniec sezonu, kiedy GMC Colta wjechał na jego podjazd.
Feb Owens i Alec Colton 2 byli dość sławni. Znałam ich, zanim się tu
wprowadziłam i wiedziałam, co wydarzyło się w tym mieście, zanim się tam
przeprowadziłam. To było chore, co się z nimi stało, ten seryjny morderca
mający obsesję na punkcie Feb i Colta i zabijający ludzi, którzy znali Feb.
Wszyscy o tym wiedzieli, mówili o tym w ogólnokrajowych wiadomościach, a
ona była tak piękna i Alec Colton tak gorący, że historia stała się ważniejsza.
Ale wkrótce po przeprowadzce stwierdziłam, że są fajni.
Byli też szczęśliwi. To było tak, jakby ta cała sprawa ich nie dotknęła.
Kiedy się wprowadziłam, ona była w końcowej fazie ciąży i byli zakochani w
sobie od liceum, rozdzieleni przez coś, czego nie znałam i wreszcie wrócili do
siebie.
Poślubiłam moją miłość z liceum, więc rozumiałam to, całkowicie, ich
szczęście. Z drugiej strony zaszłam z Timem w ciążę w wieku siedemnastu lat,
więc nie miałam wyboru.
Mimo to nie wybrałabym niczego innego. Ani wtedy, ani dziesięć lat
później, dopóki ktoś go nie zastrzelił, a i tak wybrałabym Tima. Po prostu
wybrałabym Tima, który miałby mniej niebezpieczną pracę. I zdecydowanie
wybrałabym nie przeżywanie tego, co było mi dane przeżywać później.
Odgarniałam i patrzyłam, jak Colt wyślizguje się ze swojego pickupa.
Potem przestałam szuflować, kiedy odwrócił się w moją stronę i zawołał -
„Hej Cal”.
2
Bohaterowie cz.1 tej serii
Strona 17
Moje ciało zamieniło się w kamień.
„Yo” - odezwał się głęboki głos tuż za mną.
Sztywno odwróciłam się i spojrzałam na Joe Callahana, stojącego tuż za
mną, tak blisko mnie. Nie słyszałam, kiedy podchodził. Miał na sobie dżinsy,
czarną koszulkę termiczną i czarną skórzaną kurtkę. W świetle dziennym, tak
szarym, jak był tamten dzień, był inny. Złowieszczość zniknęła. Jedyne, co
zostało, było surowe i interesujące.
„Hej, Violet” - zawołał Colt, a ja sztywno odwróciłam się.
„Hej, Colt” - zawołałam do niego i obserwowałam, jak February, niosąca
ich małego chłopca, Jacka, wychodzi z ich domu i odwróciła głowę, żeby
zobaczyć, z kim Colt rozmawia.
„Łał!” - krzyknęła - „Hej Cal!”
„Feb” - zagrzmiał głos Joe Callahana.
„Jakiś czasu będziesz w mieście?” - spytał Colt, zabierając Jacka od Feb
i fachowo kładąc dziecko w zgięciu swojego ramienia, podczas gdy jego druga
ręka przesuwała się po ramionach Feb.
„Nie, wyjeżdżam jutro” - odpowiedział Joe Callahan.
„Masz czas na piwo w J&J’s?” - zapytał Colt.
„Tak” - odpowiedział Joe Callahan.
„Vi? Co z tobą?” - zapytała mnie Feb.
Byłam w barze Feb, J&J’s Saloon, pół tuzina razy.
Jej rodzina go prowadziła, co oznaczało, że ich też poznałam. To było miłe
miejsce. Było już od jakiegoś czasu, więc było znane, rodzaj miejscówki, w
której ludzie lubili zostawać i wypić kilka. Wszyscy z miasta bywali tam, a
rodzina Feb sprawiała, że czuli się mile widziani.
Lubiłam tam wypić drinka, kręcić gówno z Feb, która była miła, i jej
bratem Morrie’m, szwagierką Dee, oraz mamą i tatą, Jackie i Jackiem, którzy
byli tak samo mili jak ona.
Mimo to nie było mowy, żebym poszła, kiedy szedł tam Joe Callahan.
„Dzięki, mam coś” - odpowiedziałam.
„Innym razem” - zawołała Feb, skinęłam głową, oboje podnieśli ręce na
pożegnanie i skierowali się w stronę swojego domu.
„Później, Cal” - zawołał Colt.
„Tak” - odkrzyknął Joe Callahan.
Wróciłam do odgarniania, decydując, że będę udawać, że go tam nie ma.
Strona 18
Ten wysiłek nie powiódł się, kiedy jego wielka dłoń zacisnęła się na
rękojeści łopaty.
Pozostałam pochylona do swojego zadania, ale odchyliłam głowę do tyłu,
żeby na niego spojrzeć.
„Jak się masz, siostro?” - jego głos zadudnił, a było to ciche dudnienie i
nie wkurzone ani post-dramat z udziałem hollywoodzkiej gwiazdy filmowej,
było zupełnie inne, a mój żołądek, z jakiegoś dziwnego powodu, podskoczył.
„Czy możesz puścić moją łopatę?” - zapytałam.
Jego odpowiedzią było wyciągnięcie łopaty z moich rąk.
Mój żołądek znów się podskoczył, tym razem z innego powodu, lekko
przestraszony, wyprostowałam się i odwróciłam do niego.
„Mogę ci w czymś pomóc?” - zapytałam.
„Masz na imię Violet” - powiedział.
„Tak”.
„Violet” - powtórzył cicho.
„Tak” - powtórzyłam też i nie lubiłam, jak cicho wypowiadał moje imię, bo
podobał mi się jego głęboki, dudniący głos mówiący cicho moje imię.
Zrobił krok do mnie, a ja zostałam na swoim miejscu. Nie mógł zrobić
sceny na moim podjeździe, nie z Coltem w domu po drugiej stronie ulicy. Joe
Callahan mógł być duży, a może nawet większy od Aleca Coltona, ale
pomyślałam, że nikt nie zadzierał z Coltem. To mogło być brzydkie, ale to
byłaby uczciwa walka.
Kark Joe Callahana zgiął się tak, żeby mógł na mnie patrzeć i zaczął
mówić, jakbyśmy prowadzili długą rozmowę, ja spałam w pierwszej części i
obudziłam się w połowie - „Zarabia sześć milionów dolarów na filmie, dwa filmy
rocznie, cztery razy więcej w zagranicznych reklamach wszystkiego, co możesz
sobie wyobrazić, gówno na włosy, lody, co tylko chcesz, jak płacą jej
wystarczająco, ona to sprzedaje”.
Mówił o Kenzie Elise.
Absolutnie nie byłam tym zainteresowana i zaczęłam mu o tym mówić -
„Joe…”
Przerwał mi - „Gdziekolwiek się udaje, ludzie proszą o jej autograf, robią
jej zdjęcia, płaszczą się i robią gówno, w jakie byś nie uwierzyła, tylko po to,
by zwrócić jej uwagę. Z tego powodu jest tak wysoko we własnym tyłku, że to
cud, że może widzieć. Problem w tym, że ma tam dużo towarzystwa”.
„Nie obchodzi mnie to” - powiedziałam mu.
Strona 19
Kontynuował rozmowę, jakbym się nawet nie odezwała - „Normalnie nie
sram tam, gdzie żyję. Ograła mnie, nie miałem pieprzonego pojęcia, że jest tym,
kim jest, dopóki nie zostałem ograny, a potem nie chciałem w tym brać
udziału”.
„Myślę, że to rozumiem” - przypomniałam mu, że byłam tam, kiedy
zwrócił jej na to uwagę.
„To się zdarzyło raz, raz wystarczyło. Seks był gówniany, siostro”.
„To też rozumiem” - a to było mało powiedziane, zdecydowanie to
rozumiałam.
„Nigdy nie dostaje nie za odpowiedź. Jej to się nie zdarza. Dostaje to, czego
chce, kiedy chce, zawsze. Chciała mnie. Grała w takie sposoby, żeby zwrócić
moją uwagę przez sześć miesięcy. Miało to wpływ na moją pracę, z czego nie
byłem zachwycony, ale mogłem sobie poradzić. Tej nocy najechała mój dom.
Ukradła moje klucze, kazała jeden zrobić, dowiedziała się, gdzie mieszkam i
przyszła nieproszona, grając w jej gry. Niefajne”.
Musiałam przyznać, że nie do końca się mylił, to było niefajne.
Wiedziałam to. Wiedziałam to lepiej, niż on mógł zrozumieć. Wiedziałam
dokładnie, jakie to było niefajne.
Nie zmieniało to faktu, że upokorzył ją do tego stopnia, że rzuciła się na
podłogę w koronkowym body, by zebrać swoje rzeczy i wkroczyła w zimną noc,
by zebrać ubrania ze śniegu. Tego rodzaju upokorzenie było ekstremalne i nie
na miejscu.
Zanim zdążyłam wyjaśnić to Joe Callahan’owi, usłyszałam zbliżające się
samochody i spojrzałam na drogę, aby zobaczyć małego, białego forda fiestę
Kate, a za nim jasnożółty pikap jadący ulicą.
Joe i ja zeszliśmy z podjazdu na śnieg na podwórku, gdy dwa samochody
wjechały na podjazd. Kate i Keira wysiadły z fiesty, ale ja gapiłem się na
przysadzistego, wysokiego chłopaka, który wyślizgnął się z pickupa.
Keira przeskoczyła do mnie przez śnieg i zrobiła to szybko.
„Hej” - powiedziała, a ja oderwałam oczy od przysadzistego, wysokiego
chłopaka, by zobaczyć, jak moja młodsza wpatruje się w Joe Callahana, jakby
patrzyła na tego, kto był jej obecnym idolem, który zajął jej serce (a ja nie
wiedziałam, kto to był, Keira przechodziła przez zauroczenia, jak robiła to z
ubraniami, co znaczyło szybko i losowo).
„Hej” - odpowiedział Joe.
„Jestem Keira” - oznajmiła Keira.
„Cal.”
„Fajnie” - odetchnęła Keira i spojrzała na mnie, po czym zamrugała,
pochyliła się i wyszeptała - „Kate ma chłopaka”.
Strona 20
O cholera.
Moje oczy przesunęły się na przysadzistego, wysokiego chłopaka, który
podszedł do Kate, objął ją ramieniem i teraz szli do nas.
Ich oczy były skierowane na Joe’go.
„Jesteś Joe Callahan” - powiedział chłopiec, a on też patrzył na Joe’go
tak, jakby widział swojego obecnego bohatera, czy to gwiazdę futbolu, gwiazdę
baseballu czy coś podobnego.
„Tak” - odpowiedział Joe.
„Niesamowite” - wyszeptał chłopak.
Kate oderwała oczy od Joe i spojrzała na mnie - „Mamo, to jest Dane. Jest
tu, żeby się uczyć. Czy będzie dla ciebie spoko, jeśli zrobimy to w moim
pokoju?”
Moje ciało zesztywniało i wpatrywałam się w moją pierworodną.
Można śmiało powiedzieć, że nie było dla mnie spoko, żeby ona i ten
przysadzisty, wysoki chłopak, który uważał, że Joe Callahan był niesamowity,
studiowali z moją szesnastoletnią córką w jej pokoju. Można było powiedzieć,
że gdyby Tim stał obok mnie, a nie Joe Callahan, jego głowa eksplodowałaby
na takie pytanie. Można było powiedzieć, że głowa Tima eksplodowałaby, bo
kiedy on i ja mieliśmy uczyć się w moim pokoju, zamiast tego robiliśmy Kate.
Kurwa!
Co teraz miałam zrobić?
Nie mogłam odmówić przed Danem. Pomyślałby, że jestem nie-
niesamowitą, spiętą mamą, a Kate byłaby zawstydzona. Kate nie powinna
zadawać mi tego pytania przed Danem i sprawiać, żebym wyglądała jak nie-
niesamowita, spięta mama i zmuszać mnie do podjęcia decyzji między tym, co
dałoby mi spokój ducha, więc poproszenie ich o naukę, powiedzmy, w
gabinecie lub zawstydzaniem jej przed jej możliwe-że-nowym chłopakiem,
który był wysportowany, wysoki, a także przystojny, dlatego prawdopodobnie
bardzo popularny, co byłoby ważne dla każdej dziewczyny, ale przede
wszystkim było ważne dla mojej dziewczyny, która właśnie została zmuszona
do opuszczenia szkoły, którą kochała, gdzie zostawiła milion swoich przyjaciół,
których znała od zawsze, aby przenieść się do szkoły oddalonej o cztery
godziny, w małym miasteczku w Indianie, gdzie nikogo nie znała.
Kurwa!
„Jasne” - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, Kate rozpromieniła się,
starałam się nie jęczeć, a Kate, Dane i Keira skierowały się w stronę domu -
„Ale Kate” - zawołałam za nią - „chcę, żeby twoje drzwi były otwarte”.