9972

Szczegóły
Tytuł 9972
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9972 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9972 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9972 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Allan Massie CEZAR (T�um. Ryszard Kulesza) 1999 Przede wszystkim jak zawsze dla Alison, A ponadto dla Gilesa Gordona CHRONOLOGIA, 100 rok p.n.e. Narodziny Cezara. 81 Dyktatura Sulli. 80 s�u�ba wojskowa Cezara w Azji. Domniemana afera mi�osna z kr�lem Bitynii, Nikomedesem IV. 67-66 Cezar zawiera sojusz z Pompejuszem i Krassusem. 63 Przyjmuje godno�� najwy�szego kap�ana (pon�ifex maximus). Konsulat Cycerona. Spisek Katyliny. 60 I triumwirat (Pompejusz, Krassus i Cezar). 59 Pierwszy konsulat Cezara. Ma��e�stwo z Kalpurni�, c�rk� Lucjusza Kalpurniusza Pizona. 58 Cezar zostaje namiestnikiem Galii Cisalpi�skiej, Ilirii, a nast�pnie r�wnie� Galii Transalpi�skiej. Walki z Helwetami i Ariowistem. 57 Kampania przeciwko Belgom (Nerwiowie). 56 Dalsze walki w Galii. Odnowienie I triumwiratu. Wyprawa przeciwko Wenetom. 55 Przed�u�enie namiestnictwa na pi�� lat. Cezar przeprawia si� za Ren. Pierwsza wyprawa do Brytanii. 54 Druga wyprawa do Brytanii. 53 Cezar ponownie przeprawia si� za Ren. Kl�ska i �mier� Krassusa w bitwie z Partami pod Karrhae. 52 Kl�ska powstania Wercyngetoryksa pod Alezj�. Niepokoje w Rzymie. Zab�jstwo Klodiusza. Pompejusz zostaje wybrany jedynym konsulem {consul sine collega). 51 Obl�enie Uksellodunum. Zako�czenie wojny galijskiej i publikacja �Komentarzy� Cezara. Jego przeciwnicy ze stronnictwa optymat�w usi�uj� odwo�a� go do Rzymu. 50 Dalsze wysi�ki wrog�w Cezara zmierzaj�ce do postawienia go przed s�dem. 49 Cezar otrzymuje rozkaz rozpuszczenia wojska. Nadanie Pompejuszowi w�adzy dyktatorskiej. W styczniu wraz z przekroczeniem przez Cezara Rubikonu rozpoczyna si� wojna domowa. W Hiszpanii kapituluj� wojska pompeja�czyk�w. Cezar obrany dyktatorem. 48 Drugi konsulat Cezara. Pompejusz zwyci�a Cezara pod Dyrrachium i zostaje przez niego pokonany pod Farsalos, a nast�pnie zamordowany w Egipcie. Cezar zajmuje Aleksandri�. 47 Zako�czenie wojny aleksandryjskiej. Zwyci�stwo Cezara nad Farnakesem pod Zel� w Azji Mniejszej. 46 Trzeci konsulat Cezara. Cezar otrzymuje na dziesi�� lat stanowisko dyktatora. W Afryce rozgramia pompeja�czyk�w. �Katon� Cycerona oraz �Anty-Katon� Cezara. 45 Wojska pompeja�czyk�w ponosz� kl�sk� pod Mund�. Koniec wojny domowej. Czwarty konsulat Cezara. 44 Cezar obrany do�ywotnim dyktatorem i po raz pi�ty konsulem. Pr�ba koronacji kr�lewskiej w lutym. Przygotowania do wojny z Partami. W marcu Cezar zostaje zamordowany. ROZDZIA� 1 Na drugim brzegu rzeki, oddalonego na d�ugo�� ko�skiego skoku, pasterze - niezgrabne postacie odziane w baranie sk�ry - zbierali swe stada. Wieczorna mg�a ukrywa�a przed moim wzrokiem owce. Unosz�ce si� znad bagnistego gruntu opary pozwala�y dostrzec jedynie sylwetki pasterzy. By�o zimno. Zaczyna� pada� deszcz. Obr�ci�em si� i czuj�c rwanie w prawym kolanie - pami�tka naszej ostatniej kampanii - poku�tyka�em z powrotem do obozu. W swoim namiocie Kaska popija� wino grzane z ga�k� muszkato�ow� i cynamonem. Zdj�� zbroj� i stan�� przy stole w zakrywaj�cej obwis�y brzuch tunice. - Nic si� nie dzieje. Nic niepokoj�cego. - Ma si� rozumie�. Wszystko przygotowane - powiedzia�. - Chcia�bym by� r�wnie ufny. Cezar pope�nia� ju� b��dy, niekiedy nawet bardzo wielkie. Labienus mawia�, �e porywczo�� nale�y do najwi�kszych wad naszego wodza. - I gdyby go tam nie by�o, aby powstrzyma� Cezara, spad�yby na nas nie lada k�opoty. Oszcz�d� mi tego gadania, przyjacielu. Starego Labiena nie ma tutaj i chwa�a za to niebiosom. Labienus, najbardziej do�wiadczony spo�r�d dow�dc�w Cezara, jego towarzysz od pierwszych dni wojny galijskiej, nie lubi� Kaski, a nawet nim pogardza�, ubolewaj�c nad jego upodobaniem do ch�opc�w i wina. Zupe�nie s�usznie, je�li �starorzymska cnota� ma by� sta�ym naszym refrenem. Ale Kaska by� moim kuzynem i najbli�szym przyjacielem. Zna�em lepiej ni� Labienus jego s�abe, a tak�e mocne strony. Mimo sk�onno�ci do pob�a�ania sobie i r�nych s�abostek by� odwa�nym cz�owiekiem. �o�nierze uwielbiali go, cho� zwykli �artowa� z ci�g�ej obecno�ci Diosippa i Nikandra, pary katamit�w, zniewie�cia�ych Grek�w o wypachnionych i trefionych g�owach, kt�rych Kaska, jak sam twierdzi�, ub�stwia�. Oczywisty nonsens. Kaska nie dba� o nikogo poza samym sob�, mo�e z wyj�tkiem swojej starej, oty�ej matki. Wprawdzie byli�my przyjaci�mi, ale poder�n��by mi gard�o, gdyby wymaga�a tego polityka lub jego w�asny interes. - Zostawi�em go przy stole. Udawa�, �e pije na um�r, i flirtowa� z m�odziutk� �on� jakiego� obywatela z Rawenny. Smakowity k�sek. Z pewno�ci� smaczniejszy ni� Kalpurnia. Czeka j� jednak rozczarowanie. Biedna dziewczyna. - Tak - powiedzia�em - rozkazy zosta�y wydane. Nadto w specjalnej deklaracji og�osi�, �e jego zamiary s� szlachetne, a sprawa s�uszna. - Oszcz�d� mi cycero�skich sztuczek. B�dziemy walczy� o karier� Cezara i o jego sk�r�. A tak�e o nasz� w�asn�. Je�li uda mi si� zabi� kilku z moich wierzycieli, Rzym stanie si� znacznie przyjemniejszym miejscem. Czy wiesz, ile wynosz� moje d�ugi? Z rado�ci� mog� powiedzie�, �e ja r�wnie� nie wiem, chocia� moja matka pisa�a mi o tym jeszcze w zesz�ym tygodniu. Nie s�dz�, aby dosz�o jutro do powa�niejszych star�. Przekroczenie tego strumienia, kt�ry z jakich� powod�w postanowi�e� podda� inspekcji. b�dzie mia�o jedynie znaczenie symboliczne. Cezar wys�a� ju� oddzia� wojska, aby zaj�� Rimini.[Autor nie jest konsekwentny w stosowaniu pisowni nazw miejscowych, u�ywaj�c raz �aci�skich nazw staro�ytnych (np. Avaricum), innym za� razem wsp�czesnych (np. Rimini zamiast Ariminium), co zachowuj� w przek�adzie polskim. - przyp. t�um.] Przybyli tam wczoraj Antoniusz i Kurion, kt�rzy uciekli z Rzymu w przebraniu niewolnik�w. Chcia�bym bardzo zobaczy� Antoniusza w tej roli. Pos�a� mi ca�usa. - Pewnie czeka� na nich - powiedzia�em. - Przypuszczam, �e to w�a�nie by�o przyczyn� zw�oki. - Jak zwykle nietrafnie przypuszczasz, kuzynie. W jakiej� mierze zdecydowa�y zgl�dy polityczne. Cezar chcia�, aby opozycja przyzna�a si� w ten spos�b publicznie do zamiaru zniszczenia i zha�bienia go, co pozwoli�o mu twierdzi�, �e dzia�a w obronie w�asnej. - A czy tak nie jest? - Czy nie jest? Mo�e i jest. Kt�, samego Cezara nie wy��czaj�c, mo�e powiedzie�, w jakim momencie kabotyn zrzuca sw� mask�? Zwleka� jednak tak d�ugo r�wnie� dlatego, �e wiedzia�, i� jest to decyduj�cy moment jego kariery. To gracz, kt�ry postawi� wszystko na jedn� kart�. Nie ma dla niego drogi odwrotu. Jedynie pierwszy krok si� liczy. Rzuci� ko�ci. �Niechaj ko�ci zostan� rzucone�, mrukn�� do mnie dzi� wieczorem. - Jeste� zdenerwowany? - zapyta�em. - Podobno Cezarowi �ni�o si� zesz�ej nocy, �e �pi z w�asn� matk�. - Sny Cezara - burkn�� Kaska. - Czy s� wie�ci o Pompejuszu? Kaska roze�mia� si�. Uwa�a� Pompejusza za wielkiego cymba�a, za star� bab�. Znowu si� roze�mia�, gdy mu przypomnia�em, �e niekt�re stare kobiety, jak jego w�asna matka, s� bardzo zawzi�te. Pompejusz przechwala� si�, �e gdy tylko postawi stop� w Italii, legiony wyrosn� jak spod ziemi. Kilka tygodni wcze�niej wzmianka o tym niepokoi�a Cezara, dop�ki Kaska nie stwierdzi�: �Musimy wi�c usun�� mu ziemi� spod n�g, aby st�pa� w powietrzu�. - Czy znaki s� pomy�lne? - Znaki, m�j drogi, s� zawsze pomy�lne, gdy dowodzi Cezar. Odszed�em do swojego namiotu i le�a�em niespokojny na polowym pos�aniu. Zdawa�em sobie doskonale spraw�, �e nie sta� mnie na niefrasobliwo�� mojego kuzyna. Kaska, kt�ry od niepami�tnych czas�w gra� rol� zrujnowanego cz�owieka, nie by� zdolny do zachowania powagi. Moja sytuacja by�a ca�kowicie odmienna. By�em m�odszy duchem, mia�em wiele do stracenia, mog�em obawia� si� o przysz�o��. W ka�dym razie wojna domowa jest czym� strasznym. Wszystko, co wiedzia�em o Pompejuszu, kaza�o mi wierzy�, �e m�g� dowie�� s�uszno�ci swych przechwa�ek. Powoli zapada�a noc. Nie �pieszy�em si� z zagaszeniem kaganka. Opowie�ci mojego dziadka o wielkich prze�ladowaniach w cza sie walk Mariusza i Sulli przysz�y mi�dzy jaw� a snem. Co zwiastowa� sen Cezara? Wnioski by�y oczywiste, niepokoj�ce, z�owr�bne. Je�li Roma by�a jego matk�, �pi�c z ni�, Cezar dopu�ci� si� kazirodztwa. �ciska�em roztrzaskan� g�ow� mojego przyjaciela Klodiusza, kt�rego zamordowa�a banda wynaj�ta przez Pompejusza. Cyceron broni� mordercy z charakterystyczn� dla siebie nieuczciw� retoryk�. Podobnie jak Kaska odnosi�em si� z po gard� do wielkiego m�wcy, samozwa�czego zbawcy miasta przed Katylin�, kuzynem i zapewne kochankiem mojej matki. Nie s�dz�, abym zasn��. Przed �witem zacz�� si� w obozie niezwyk�y ruch - brz�k uprz�y, r�enie koni, tupot wartownik�w, gwar tysi�cy legionist�w. W�a�nie w�wczas us�ysza�em dochodz�cy gdzie� z oddali cienki i taneczny d�wi�k piszcza�ki. Skoczy�em na r�wne nogi, ubra�em si� po�piesznie, wdzia�em zbroj� i chwyci�em za miecz. Mg�a by�a g�sta i lepka od wilgoci, ale muzyka ci�gn�a mnie w kierunku rzeki. Inni, �piesz�c si�, przepychali si� ko�o mnie, w spos�b niezwyk�y dla legionist�w, nie zachowuj�c dyscypliny ani porz�dku. Z powodu zapa�u, og�lnego podniecenia, jakie ich ogarn�y, mo�na by�o pomy�le�, �e uciekaj�. Plusk wody u�wiadomi� mi, �e zbli�amy si� do rzeki. Obok mnie przemkn�� je�dziec. Szarpni�cie jego konia sprawi�o, �e si� potkn��em. Za nim otwar�a si� �cie�ka i zrobi�o si� jasno. Z drugie go brzegu podobnie jak d�wi�ki muzyki rozchodzi� si� snop �wiat�a, nienaturalny, nieziemski. Oddycha�em ci�ko. Spogl�da�em wzd�u� tunelu �wiat�a, a cho� wpatrywa�em si� w sam jego �rodek, nie o�lepia�o mnie. Cz�owiek graj�cy na piszcza�ce siedzia� na odleg�ym brzegu Rubikonu, ju� w Italii. Muzyka uciszy�a �o�nierzy. Cofn�li si�. Jeden z centurion�w [Centurion - w wojsku rzymskim dow�dca oddzia�u z�o�onego ze stu �o�nierzy (�ac. centum - sto).- przyp. t�um.] krzycz�c rozkaza� �o�nierzom wej�� do strumienia. Nikt go nie us�ucha�. Muzyka p�yn�a w naszym kierunku. Mg�a wirowa�a wo k� fletnisty. Jaki� legionista zawo�a�: �To b�g Pan [Pan - w mitologii greckiej syn Hermesa i nimfy Driape, b�g pasterzy, przedstawiany jako p� cz�owiek, p� kozio�. Rzymianie uto�samiali go z Faunem, italskim bogiem pasterzy, oraz Sylwanem, bogiem las�w. - przyp. t�um.], a jego g�os poni�s� si� wzd�u� szereg�w: �Pan, Pan, Pan�. M�ody cz�owiek, kt�ry pierwszy wykrzykn�� to imi�, pad� na ziemi�. Inni poszli za jego przyk�adem. Uporczywie wpatrywa�em si� we fletnist�, kt�ry, zdaj�c si� w og�le nie porusza�, odszed�, znikaj�c w momencie, gdy ze wszystkich si� stara�em si� nie straci� go z pola widzenia. Muzyka znikn�a wraz z nim. Nast�pi�a d�uga, martwa cisza. Za wstydzeni z powodu swej chwilowej boja�ni, a jednocze�nie dziw nie podnieceni rado�ci�, legioni�ci b�yskawicznie podnie�li si� na r�wne nogi, weszli do strumienia i przeprawili si� do Italii. - Kolejna sztuczka wodza. Mo�esz by� pewny - rzek� Kaska. Czy rzeczywi�cie? Nigdy si� tego nie dowiedzia�em. Gdy o ca�ym incydencie doniesiono Cezarowi, u�miechn�� si� w charakterystyczny dla siebie, wymijaj�cy i umniejszaj�cy w�asn� rol� spos�b, kt�ry nie m�wi nic, sugeruj�c wszystko. Pami�tam tamt� uczt� w Rimini. Dosz�a nas wie��, �e garnizony w s�siednich miastach podda�y si�, zapewniaj�c Cezara o swojej lojalno�ci. Cezar zebra� sw�j sztab. - Nie jest to dobra pora na ucztowanie - powiedzia� - mimo to wznosz� puchar wina w dow�d wdzi�czno�ci za wasze poparcie, a tak�e jako �wiadectwo mojej pewno�ci zwyci�stwa. Zrobili�my krok, od kt�rego nie ma odwrotu. Gdy przekroczyli�my dzi� rano ten strumie�, z�amali�my prawa Republiki. Wszyscy wiecie, dlaczego tak uczyni�em. Moi wrogowie postanowili mnie zniszczy�. Wyst�pi�em w obronie w�asnej godno�ci, kt�r� ceni� bardziej ani�eli samo �ycie. Nie dajcie si� jednak zwie��, i� chodzi tu o zwyk�� wa�� osobist�. Wiem, �e w to nie wierzycie. Ale jestem zarazem �wiadom, �e w nadchodz�cych tygodniach wasi przyjaciele, krewni i znajomi b�d� podejmowa� wyt�one wysi�ki, aby przekona� was, i� jest to w�a�nie konflikt osobisty, nie zas�uguj�cy z tego ju� powodu na wasze poparcie. Przyjmijcie wi�c moje zapewnienie, �e wyst�puj� r�wnie� w obronie uprawnie� trybun�w [Powo�ane w 494 roku p.n.e. kolegium trybun�w ludowych wyposa�ono w nie zwykle szerokie uprawnienia (m.in. prawo weta wobec decyzji urz�dnik�w), aby umo�liwi� im obron� interes�w ludu. - przyp. t�um.] i wolno�ci rzymskiego ludu, na kt�re targn�li si� moi przeciwnicy. Pozw�lcie przypomnie� sobie, �e zg�osi�em gotowo�� z�o�enia broni pod warunkiem, �e Pompejusz zrobi to samo. Pozw�lcie przypomnie� sobie, �e zg�osi�em gotowo�� rezygnacji z namiestnictwa, wyj�wszy Gali� Cisalpi�sk� i dow�dztwo nad jednym legionem. Pozw�lcie sobie przypomnie�, �e u�yto si�y wobec trybun�w, kt�rzy zgodnie z prawem zg�osili weto przeciwko uchwale Senatu. Jej realizacja zmusi�aby mnie do rozpuszczenia wojska, nie daj�c w zamian �adnych gwarancji osobistego bezpiecze�stwa. Nie d��y�em do tej wojny. Narzucili mi j� wrogowie. Oni jej chcieli, nie ja. Ciesz� si� jedynie z tego, �e da�a mi mo�liwo�� policzenia moich przyjaci�. Wy tutaj jeste�cie najwa�niejszymi w�r�d nich. Z ca�ego serca dzi�kuj� wam za lojalno�� i odwag�. Nasza sytuacja jest wprawdzie gro�na, ale przywykli�my od dawna do niebezpiecze�stw. Wierz� w s�uszno�� i powodzenie mojej sprawy. Marek Antoniusz wzni�s� okrzyk, do kt�rego wszyscy si� przy��czyli�my. Odczuli�my ulg�, �e okres niepewno�ci dobieg� ko�ca i doszli�my do momentu, w kt�rym wszystko zostanie poddane pr�bie. Wyznaj�, �e moje w�asne g�o�ne okrzyki wynika�y z obawy, jak� odczuwa�em. Przysz�ym pokoleniom trudno b�dzie zrozumie� groz�, jak� wzbudza� Pompejusz. By�a ona jednak ca�kiem naturalna. Przez ca�e moje �ycie by� on w Rzymie wielk� osobisto�ci�. Jego osi�gni�cia w Azji trudno z czymkolwiek por�wnywa�. Na wet podb�j Galii przez Cezara, w kt�rym mia�em zaszczyt uczestniczy�, wydawa� si� w zestawieniu z nimi czym� ma�o znacz�cym. Galowie byli jedynie dzielnymi barbarzy�cami, nie znaj�cymi si� na sztuce wojennej. Natomiast Pompejusz pokona� pot�ne kr�lestwa, poddaj�c je pod jarzmo Rzymu. Nasze imperium by�o nade wszystko jego dzie�em. Ca�ymi latami Cezar pozostawa� w cieniu Pompejusza. Wiedzia�em, �e gdy po��czyli swe si�y, Cezar by� najmniej wa�nym cz�onkiem triumwiratu, kt�ry stworzy� z Pompejuszem i Markiem Krassusem. Brakowa�o mu zar�wno s�awy pierwszego, jak i bogactwa drugiego. Nie mieli�my niczego, co mogliby�my przeciwstawi� s�awie Pompejusza czy bogactwu jego stronnik�w. Gdy rozejrza�em si� naoko�o sto�u biesiadnego, dostrzeg�em zaledwie kilka os�b, kt�re zyska�y szerszy rozg�os. Niekt�rzy, jak Kaska, i najwa�niejszy z nich, Marek Antoniusz, za�ywali zreszt� zdecydowanie z�ej s�awy. Wiedzia�em, �e wielu ludzi Cezara by�o r�wnie niewyp�acalnych jak Kaska i zdecydowanych za wszelk� cen� podreperowa� fortun� kosztem pa�stwa. Nie by�em jednym z nich. Nie by�em te�, jak inni, pozbawionym og�ady awanturnikiem. Pochodzi�em z jednej z najs�awniejszych rodzin patrycjuszowskich. Mog�em poszczyci� si� tuzinem konsul�w w�r�d swoich przodk�w. By�em cz�owiekiem bogatym. Same tylko dobra, gdybym je odziedziczy�, a m�j ojciec by� ju� stary, pozwoli�yby mi �y� w luksusie. Mia�em wiele do stracenia i nic do zyskania, gdy� nie brakowa�o mi ani bogactwa, ani reputacji, ani pozycji. A mimo to trwa�em przy Cezarze. Gdyby kto� zapyta� dlaczego, mia�bym k�opoty z odpowiedzi�. Kiedy czytam dzie�a historyk�w, zadziwia mnie pewno��, z jak� przedstawiaj� oni motywy ludzkiego post�powania. Dziwne, �e wiedz� takie rzeczy, gdy ma�o kto jest w stanie powiedzie� z r�wn� pewno�ci�, dlaczego zakocha� si� w kobiecie czy ch�opcu. Jako m�ody oficer zosta�em przydzielony w Galii do sztabu Cezara. Mo�na uzna� za naturalne, �e to w�a�nie zdecydowa�o o mojej wierno�ci. Ale Labienus, kt�rego ��czy�y z nim znacznie bli�sze stosunki, porzuci� go, chocia� Cezar zawsze wypowiada� si� c Labienusie niezwykle ciep�o. Zdaniem niekt�rych spraw� przes�dzi�o pochodzenie Labienusa z Picenum, twierdzy Pompejusza, jemu wi�c winien by� lojalno�� w pierwszej kolejno�ci. Nie wierz� w to. W zachowaniu Cezara co� go razi�o. Czy�by to samo, co mnie przy nim trzyma�o? Zadr�czam si� tymi pytaniami teraz, gdy nie maj� one w�a�ciwie najmniejszego znaczenia. Kiedy by� mo�e nic ju� nie ma znaczenia. Nie wierz�, abym mia� jeszcze d�ugo po�y�. Jestem przetrzymywany tutaj przez Gal�w jako zak�adnik, obiekt przetargu. Przewiduj� dla siebie haniebny koniec. Dzisiejszego ranka zapyta�em m�odzie�ca, kt�rego mi przydzielono, a kt�ry m�wi zno�n� �acin�, czy s� jakie� wie�ci. Z jego milczenia wywnioskowa�em najgorsze. Ale mo�e po prostu nic nie wiedzia�. Poza wszystkim dlaczeg� mia�by by� zaznajomiony ze sprawami Rzymu? Tak, wyznaj�, boj� si�. Nie obawiam si� samej �mierci. �aden arystokrata rzymski si� jej nie boi. Chcia�bym jedynie mie� pewno��, �e b�d� m�g� umrze� w spos�b godny moich przodk�w. Obawiam si�, �e nie b�dzie mi to dane. Znacznie bardziej prawdopodobny jest cios no�em w ciemno�ci, a nast�pnie moja g�owa wys�ana do nieprzyjaci� jako �wiadectwo dobrej woli. Taki w�a�nie los spotka� Pompejusza. Cezar udawa� oburzenie. W duchu jednak musia� odetchn��. Nie wiedzia�by, co pocz�� z Pompejuszem, kt�ry nie nadawa� si� na przedmiot jego s�awnej �agodno�ci wobec pokonanych. Uprzedzam jednak bieg wydarze�. Czar Cezara. S�ynny czar Cezara. Mia� zwyczaj otacza� ci� ramieniem i ujmuj�c palcami p�atek twojego ucha, bawi� si� nim, gdy zawierza� ci lub udawa�, �e zawierza, swoje tajemnice. Nie zni�s� bym tego ze strony �adnego innego cz�owieka. Kiedy robi� to Cezar, odczuwa�em dreszcz przyjemno�ci. Czy to wyznanie przynosi mi ujm�? Moje zak�opotanie by�o tym wi�ksze, �e w odr�nieniu od Antoniusza i Kuriona nie by�em pewny zwyci�stwa. Gdy tego wieczoru Cezar wyszed�, Antoniusz wyci�gn�� si� na �o�u i rozkaza� niewolnikom przynie�� jeszcze jeden dzban wina. U�miechn�� si� do mnie. - Napijesz si�? B�dziesz dzieli� ze mn� t� wyj�tkow� noc? - W�dz da� do zrozumienia, �e powinni�my wcze�nie p�j�� spa�. Czeka nas ci�ka walka - powiedzia�em, uk�adaj�c si� na drugim �o�u i si�gaj�c po wino - Nie b�dzie �adnej walki, i to przez d�ugi czas - odrzek� Antoniusz. - Zwyk�a eskapada, wakacyjna wycieczka. - Sk�d ta pewno��? U�miech, kt�ry czarowa� i uwodzi� m�czyzn i kobiety, ten u�miech, kt�rego tak mu zazdro�ci�em, opromieni� jego twarz. Zdarza�y si� takie chwile, gdy Antoniusz wygl�da� jak sam b�g Apollon. - B�d� czmycha� niczym zaj�ce - powiedzia�. - Zapominasz - doda� - �e w�a�nie wr�ci�em z Rzymu. Znam kaliber naszych wrog�w. Sko�czeni tch�rze. S�ysza�e�, �e musia�em przebra� si� za niewolnika? Przez par� dni obraca�em si� w�r�d niewolnik�w. M�wi� oni mi�dzy sob� o sprawach, kt�rym ich w�a�ciciele nigdy nie daj� wiary. Wiedzia�e� o tym? Nala� sobie ponownie wina i ruchem r�ki odprawi� niewolnik�w. Czy wiesz, o czym oni m�wili? M�wili, �e optymaci [Od schy�ku II wieku p.n.e. (wyst�pienie braci Grakch�w) wykrystalizowa� si� w Rzymie podzia� polityczny na stronnik�w Senatu zwanych optymatami (�ac. optimus - najlepszy) i zwolennik�w reform ustrojowych, niezadowolonych z rz�d�w Senatu, nazywanych popularami (�ac. populus - lud). - przyp. t�um.] - jak Cyceron nazywa band� podstarza�ych cymba��w - po��czyli si� przeciwko nam. M�wili, �e robi� w portki ze strachu. Zaufa�bym temu. - A Pompejusz? - zapyta�em. Pompejusz jest sko�czony. Mo�e kiedy� i by� wielki. Teraz... - skierowa� kciuk w d�. - By�e� w Galii. Kiedy po raz ostatni wi dzia�e� Pompejusza? - Zesz�ej zimy w Rzymie. Widzia�em, jak niesiono go w lektyce przez Forum. - W lektyce... Wielki jest teraz g�r� t�uszczu. Nigdy nie wie dzia� wiele, wyj�wszy - przyznaj� to - jak ustawi� wojsko. W polityce jednak zawsze by� dzieckiem. Da� si� przechytrzy� wrogom Cezara, kt�rzy jeszcze nie tak dawno temu, w istocie przez wi�kszo�� jego �ycia, byli r�wnie� jego wrogami. Sta� si� ich zak�adnikiem i w�a�ciwie poza reputacj� nic mu nie pozosta�o. Reputacja. Nie dam z�amanego denara za reputacj�. Nie, drogi ch�opcze, kampania, w obliczu kt�rej stoimy, b�dzie niczym w por�wnaniu z tym, co widzia�e� w Galii Tam rzeczywi�cie toczy�a si� walka. Tym razem b�dzie to bitwa kwiat�w. I s��w. Je�li idzie o s�owa, Cyceron nie zawiedzie. Jak my�lisz, jakie s� kobiety w tym mie�cie? Uda�em si� z Antoniuszem do domu publicznego, spi�em si�, a do ��ka trafi�em, gdy s�o�ce ju� wzesz�o. Oto jak rozpocz��em wielk� kampani� italsk�. ROZDZIA� 2 Nie zamierzam opisywa� naszej kampanii w Italii ani wojny domowej, kt�ra po niej nast�pi�a. Z jednej strony nie wiem, ile czasu mi pozosta�o na pisanie, z drugiej za� zby� bolesne wspomnienia wi��� si� z tymi ostatnimi, zako�czonymi tak nieszcz�liwie wojnami. Zako�czonymi, przynajmniej je�li o mnie chodzi. Kto� uzna moje uwi�zienie w tym miejscu za wyraz sprawiedliwo�ci. Ironicznej lub poetyckiej, ale sprawiedliwo�ci w�a�nie. Jak ja to widz�? No c�, spr�buj� o tym opowiedzie�. Cezar che�pi� si� swoj� �agodno�ci�. Stosowa� j� jednak tylko wobec obywateli rzymskich. Zapomina� o �agodno�ci, gdy chodzi�o o cudzoziemc�w. We�my na przyk�ad przypadek galijskiego przyw�dcy Wercyngetoryksa, naczelnika plemienia Arwem�w, m�a pi�knej postawy, odwagi i przebieg�o�ci. Uczestniczy�em w tej strasznej kampanii pod Alezj�. Po raz pierwszy zobaczy�em w�wczas, na czym polega okrucie�stwo wojny. Do��czy�em do armii, gdy oblegali�my galijsk� twierdz� Avaricum. By�a zima. Na g�rskich drogach �nieg le�a� po kolana. Z mrozu straci�em palec u r�ki. Wercyngetoryks niszczy� spichlerze i magazyny, chc�c pozbawi� nas �ywno�ci. Legioni�ci byli bliscy rozpaczy. Obelgami i pochwa�ami Cezar sprawi�, �e otrz�sn�li si� z l�ku. Przypu�cili�my szturm, zdobywaj�c miasto. Cezar zdecydowa� si� lub zezwoli� - nigdy nie by�em tego pewien - na og�ln� masakr�. - Czemu nie? - rzek� Kaska. - Mamy do�� �ywno�ci dla wojska, ale nie dla ludno�ci cywilnej. Kaska dowodzi� w�wczas oddzia�em wys�anym do pilnowania magazyn�w zbo�a przed grabie��. Panowa� niesamowity zam�t. 22 Gwa�cono kobiety, zanim poder�ni�to im gard�a. Zaledwie nieliczne, kt�rym dopisa�o szcz�cie, pozosta�y przy wojsku. Cezar ze spokojem przygl�da� si� budz�cym groz� scenom. - �o�nierze wiele wycierpieli, aby to osi�gn�� - powiedzia�. Galowie nie dawali za wygran�. Wercyngetoryks zamkn�� si� w warownej Alezji. Przyst�pili�my do obl�enia. Wkr�tce sami znale�li�my si� w okr��eniu. Spad�a na nas nowa armia galijska, otaczaj�c nasze wojska, podczas gdy my oblegali�my miasto. Jedynie ogromnie nierozwa�ny dow�dca m�g� si� da� wp�dzi� w tak� pu�apk�. Jedynie dow�dca o wyj�tkowej odwadze i �mia�o�ci m�g� by nas w�wczas ocali�. Cezar zachowywa� spok�j. - Przeznaczeniem Cezara nie jest �mier� w barbarzy�skim kraju - rzek�, dotykaj�c r�k� swego czo�a. Kt�rego� dnia ku naszemu zdumieniu ujrzeli�my otwarte bramy miasta. Oczekuj�c ataku, rzucili�my si� do broni. Ale ze wzg�rza zacz�li schodzi� w naszym kierunku nie �o�nierze, lecz t�um starc�w, kobiet i dzieci. - A wi�c - rzek� Kaska - tam r�wnie� brakuje �ywno�ci. Wyci�gali do nas r�ce, wskazuj�c na usta i wykrzykuj�c w swoim dziwnym j�zyku pro�by o jedzenie. Cezar nie pozwoli� wyda� im �ywno�ci. Nie wolno te� by�o dopu�ci� ich do naszych linii. - Nawet pi�knych dziewcz�t i ch�opc�w - nakaza� Cezar. - Nic tak nie szkodzi obl�onym, jak widok ukochanych os�b umieraj�cych z g�odu na ich oczach. Przez trzy dni zanosili swoje �a�osne b�agania. Przez trzy noce ich b�agalne krzyki zak��ca�y nam sen. Niejednego z nas dr�czy�y w�tpliwo�ci. �o�nierz nie przestaje przecie� odczuwa� jak zwyk�y cz�owiek. Ale Cezar pozosta� nieugi�ty. Gdy us�ysza�, �e jeden z centurion�w okaza� si� na tyle nierozwa�ny, aby wzi�� sobie pi�kn� dziewczyn�, kaza� go wych�osta� i zdegradowa�. Sam� dziewczyn� wyp�dzono poza ob�z, skazuj�c j� na �mier� g�odow�. W ko�cu nieszcz�ni ludzie zacz�li odchodzi�. Nie wiem, dok�d poszli, czy ktokolwiek zdo�a� ocale�. Po kilku dniach po pro stu znikn�li. Zapewne doczo�gali si� do lasu, aby tam umrze�. W tym czasie otoczy�a nas armia posi�kowa. Cezar twierdzi� p�niej, �e liczy�a osiem tysi�cy jazdy i �wier� miliona piechoty. Tak w�a�nie napisa� w raporcie dla Senatu, ale by�y to czcze przechwa�ki. Nie mieli�my sposobu, aby si� dowiedzie�, jak wielu ich by�o. Nie zamierzam szczeg�owo opisywa� bitwy. By�a podobna do innych, cho� znacznie ci�sza ni� zazwyczaj. Prawd� m�wi�c, opisy bitew rzadko oddaj� dobrze bieg wydarze�. A w�a�ciwie nawet nie o to chodzi. Oddaj� go a� za dobrze. Historycy nadaj� im kszta�t, kt�rego w rzeczywisto�ci wcale nie mia�y Przypisuj� dow�dcom o wiele wi�kszy wp�yw na wydarzenia, ni� ci go w gruncie rzeczy maj�. Nie radz� nikomu czyta� relacji Cezara o obl�eniu Alezji. Zamiast tego lepiej porozmawia� z jakim� legionist�, kt�ry walczy� w�wczas w pierwszym szeregu. Je�li idzie o mnie, niczego nie pami�tam. Treboniusz �artowa� p�niej, �e by�em pijany jak Antoniusz, ale to nieprawda. Mog� r�wnie� przyzna� si� teraz, �e strach, jakiego do�wiadczy�em, zatar� wspomnienia. Marzy�em o �mierci i wcale nie by�em od niej daleko. W ko�cu Wercyngetoryks poprowadzi� z miasta atak. My�l�, �e zaatakowa� zby� p�no. Jakie� p� godziny wcze�niej, zanim zabezpieczyli�my swoj� pozycj� przed armi� posi�kow�, jeszcze mia� szans� nas zmie��. Ale nawet i teraz mogli�my przegra�, gdyby jazda, lekcewa��c rozkaz Cezara, nakazuj�cy pozosta� jej w miejscu, nie uprzedzi�a manewru okr��aj�cego. Gdy Galowie dostrzegli, co si� dzieje, wielu z nich wpad�o w panik� i uciek�o do miasta. W�a �nie ta chwila przera�enia przes�dzi�a o wyniku bitwy. Mogli�my ruszy� naprz�d, ca�� mas� metalu, zadaj�c ciosy mieczami. Wspinali�my si� po cia�ach zabitych nieprzyjaci�, �cigaj�c uciekaj�cych do warowni. Gdy zamkni�to przed nami bramy, wiedzia�em, �e Wercyngetoryks ju� przegra�. Nazajutrz przys�a� pos�a z propozycj� uk�ad�w. Cezar odrzek�, �e b�dzie o nich rozmawia� jedynie z Wercyngetoryksem. W�dz galijski wyjecha� z twierdzy, kt�ra sta�a si� jego wi�zieniem. Jecha� na bia�ym koniu. Nad prawym okiem wida� by�o �lad po ci�ciu mieczem. Siedzia� prosto, dumny niczym panna m�oda. Gdy zsiad� z konia, ci�gle przewy�sza� o g�ow� Cezara, kt�ry oczekiwa� na ho�d z jego strony. Gal nie ugi�� si� jednak. Wercyngetoryks przem�wi� po �acinie. Nie by�a to zby� dobra �acina, ale mimo wszystko �acina. Uzna� w�asn� kl�sk� i prosi� o lito�� dla swoich oddzia��w i wsp�plemie�c�w. Od�r rozk�adaj�cych si� cia� i krwi wype�nia� powietrze. Nie zwracaj�c si� nawet do swego szlachetnego przeciwnika, Cezar wezwa� dw�ch centurion�w i nakaza� im zaku� galijskiego wodza w kajdany. - Cezar nie rozprawia z barbarzy�cami - powiedzia�, chocia� przez lata, kt�re sp�dzi� w Galii, czyni� to przy wielu okazjach. Nast�pnie wyda� rozkazy. Plemiona Arwern�w i Edu�w miano oszcz�dzi�. Odzyskiwa�y sw�j wcze�niejszy status sprzymierze�c�w Rzymu (sprytne rozwi�zanie, zwa�ywszy, �e sam Wercyngetoryks pochodzi� z plemienia Arwem�w). - Zostali wprowadzeni w b��d przez z�e rady - rzek� Cezar, ci�gle nie racz�c zwr�ci� si� do samego Wercyngetoryksa ani nawet spojrze� mu w twarz. Wszystkich pozosta�ych je�c�w kaza� rozdzieli� pomi�dzy legionist�w. Najpierw jednak mieli wykopa� d� na cia�a zabitych. Na koniec poleci� centurionom: - Zabierzcie tego cz�owieka i strze�cie go pilnie. Nigdy p�niej nie rozmawia� z Wercyngetoryksem. Wyznaczy� mu jednak pewn� rol�. Mia� prze�y�, aby u�wietni� triumf Cezara. Odwlek� si� on o klika lat. W ko�cu, jak wiadomo, Wercyngetoryksa uduszono w wi�zieniu mamerty�skim. W dniu kapitulacji Alezji Wercyngetoryks znosi� zniewagi z najwy�szym spokojem. Cezar by� zwyci�zc�, ale ten dzie� nale�a� do jego pokonanego przeciwnika. Wstydzi�em si� za Cezara tamtego wieczoru. (P�niej: Przekaza�em ten opis m�odemu Artiksesowi, synowi Gala, kt�ry wzi�� mnie do niewoli. Sp�dzi� troch� czasu w Rzymie i z �atwo�ci� czyta po �acinie. Jest to urodziwy, nie pozbawiony wdzi�ku m�ody cz�owiek, kt�ry, jak wierz�, szczerze mi wsp�czuje. Tak si� sk�ada, �e ze strony matki jest spokrewniony z samym Wercyngetoryksem. Ciekaw by�em, jakie wra�enie zrobi na nim moja relacja. Oczywi�cie powie kto�, czytaj�c to wyznanie, �e chodzi�o mi o pozyskanie jego sympatii. Nie bez racji zapewne, ale wcale nie taka przy�wieca�a mi intencja. Naprawd� by�em zaskoczony, odkrywaj�c podczas pisania si�� w�asnych prze�y�. Jest to zreszt� co�, co zauwa�y�em ju� wcze�niej, a co rodzi filozoficzne pytanie, czy pisanie w istocie nie wp�ywa na uczucia pisz�cego, czy nie stwarza zach�ty do nieszczero�ci. Nie umiem odpowiedzie� na to pytanie. Prawda jest, jak zawsze, skomplikowana. Nie mo�emy odtworzy� wszystkich naszych emocji, tym bardziej �e rozmy�lanie o przesz�ych wydarzeniach zabarwia to, co wydarzy�o si� p�niej. - Jak mog�e� przysta� do takiego cz�owieka? - zapyta�. Artikses mia� niezwykle szczer�, do�� kwadratow� twarz, ukryt� pod czupryn� jasnych w�os�w. - Nigdy nie zazna�e� jego uroku ani powagi - odpar�em. - Powiedz mi, czy pami�tasz cho� troch� swego kuzyna? - Jakie to mo�e mie� dla ciebie znaczenie? Jeste� Rzymianinem i wsp�sprawc� jego �mierci. - Czyta�e�, co napisa�em - odpar�em. - To powinno t�umaczy� moje pytanie). Po bitwie Cezar wyrazi� uznanie dla zas�ug Antoniusza i Treboniusza. Nie przej��em si�, gdy nie wspomnia� wcale o moim udziale. Prawd� m�wi�c, odczu�bym zak�opotanie; gdyby powiedzia� cokolwiek na moj� pochwa��. Dostrzeg�em jednak gniewne spojrzenie Labienusa. Nienawidzi� Antoniusza. Uwa�a� go za najzwyklejszego rozpustnika. By� mo�e w�a�nie w tamtym momencie zacz�� oddala� si� od Cezara. Wieczorem Antoniusz zjawi� si� w moim namiocie. By� pijany, do czego zapewne mia� prawo. Sam chcia�bym by� w�wczas pijany, cho� z innego zupe�nie powodu. Wola�bym nie wspomina� tych odwiedzin, gdyby niejedna rzecz, o kt�rej napomkn��. - Cezar jeszcze tego nie rozumie, ale Rzym nale�y teraz do niego. W�wczas wydawa�o mi si� to absurdalne. Po�o�y� si� z ty�u, na moim �o�u. Mia� na sobie pogniecion� tunik�. - Rze� wzmaga we mnie ��dz� - powiedzia�. Chyba si� za�mia�em, jak zawsze, gdy czu�em si� zak�opotany. - Wygl�dasz jak bia�a mysz - odezwa� si� znowu - boja�liwa, ma�a bia�a mysz. Jestem naturalnie blady, ale moje w�osy nie by�y w tamtych czasach bia�e, mia�y raczej kolor s�omy. Antoniusza bawi�a gra s��w nawi�zuj�ca do mojego cognomen.[Nazwisko obywatela rzymskiego sk�ada�o si� zazwyczaj z trzech element�w: praenomen (imi� indywidualne), nomen gentile (nazwisko rodowe) i cognomen (przydomek). W przypadku starych i rozga��zionych rod�w cognomen uzupe�nia� nazwisko rodowe. Najcz�ciej jednak mia� charakter indywidualny i nawi�zywa� do cech fizycznych, umys�owych lub zawodu Rzymianina (np. Barbatus - Brodaty, Albinus - Bia�y, Caeeus - �lepy). - przyp. t�um.] Mo�e jeden z moich przodk�w by� rzeczywi�cie albinosem. Nie wiem. Moje rysy zawsze by�y ostre, nigdy �adne. W dzieci�stwie otrzyma�em przezwisko Mysz, kt�re przylgn�o do mnie na ca�e �ycie. No c�, Cezar znaczy �w�ochaty�, ale sam Cezar by� �ysy, co wprawia�o go w niema�e za k�opotanie. - W ka�dym razie - doda� Antoniusz po chwili - nie musisz si� martwi�. Kobieta jest tym, czego potrzebuj�. Wsta� na r�wne nogi, ko�ysz�c si� nieco i mimo nietrze�wego stanu poruszaj�c si� z oci�a�a gracj� wielkiego kota. Po�o�y� r�ce na moich ramionach, jakby chcia� si� wyprostowa�, i popatrzy� mi prosto w oczy. Jego oddech �mierdzia� winem. Pochyli� si� do przodu i poca�owa� mnie w usta. - Ma�a Mysz - powiedzia� - ma�y Decymus Juniusz Brutus Albinus Mysz. Nie powiniene� si� a� tak bardzo ba�. - Nie boj� si� - odpar�em. - Jestem znudzony i zdegustowany. Mn�, Myszo? Znudzony tob�, a zdegustowany tym, co zdarzy�o si� dzisiaj. - Hej�e! zawo�a�. Wercyngetoryks gra� i przegra�. Sprawi� nam mn�stwo k�opot�w. Zna� zasady gry. Nie mo�esz wini� Ceza ra z powodu wygranej. - Nie winie go za zwyci�stwo, lecz za... Zawaha�em si�. - Uwa�aj, Myszo - powiedzia� Antoniusz. - Uwa�aj, aby� nie powiedzia� czego� przeciwko wodzowi. - Masz racj� - odrzek�em - nikomu nie wolno tego robi�. Cezar. Na dobre i na z�e. Czy kiedykolwiek by� szczery? Oddaliby�my za niego �ycie. Za jeden jego u�miech. My wszyscy, s�u��cy w Galii jako jego dow�dcy i oficerowie, jakby za dotkni�ciem czarodziejskiej r�d�ki ulegli�my jego urokowi. Zarazem wszyscy si� go bali�my, nawet Antoniusz, kt�ry udawa�, �e nie boi si� nikogo. Ale widzia�em, jak si� j�ka� i czerwieni� pod zimnym wzrokiem Cezara. Nawet Kask� potrafi� wprawi� w zak�opotanie. Gdy po raz pierwszy ujrza�em Cezara, wychodzi� w�a�nie z sypialni mojej matki. By�em w�wczas dzieckiem. Mia�em dziewi�� lub mo�e dziesi�� lat. By� letni poranek. Obudzi�em si� wcze�nie i nie mog�c ponownie zasn��, poszed�em do matki, szuka� u niej pocieszenia. Kiedy zbli�y�em si� do jej pokoju, drzwi otworzy�y si� i wyszed� m�ody cz�owiek w kr�tkiej tunice. Nie wiedzia�em, �e nazywa si� Cezar. Zatrzyma� si� i u�miechn��, dotykaj�c d�oni� mojego policzka, a potem uj�� mi�dzy dwa palce p�atek mego ucha. - A wi�c to jest Mysz - odezwa� si� - ma�a Mysz, o kt�rej s�ysza�em tyle dobrego. M�wiono mi, �e kochasz greck� poezj�. Skin��em g�ow�. - Ja te�, ch�opcze. Musimy o tym kiedy�, w jakim� bardziej dogodnym momencie porozmawia�. Nast�pnie roze�mia� si� pe�nym czystej uciechy �miechem i opu�ci� mnie. Szed�em za nim a� na dw�r, patrz�c, jak daje jak�� monet� od�wiernemu, i me mog�em od niego oderwa� wzroku, gdy powoli odchodzi�. Przechodz�c przez dziedziniec, przerzuci� skraj togi przez rami�. Nigdy nie widzia�em arystokraty, kt�ry pokazywa�by si� publicznie w podobnym negli�u. Teraz wiem, �e czerpa� przyjemno��, obwieszczaj�c wszem i wobec o swoich podbojach. Nie mia�em w�wczas poj�cia, dlaczego znalaz� si� w naszym domu ani tym bardziej �e by� kochankiem mojej matki. Oczywi�cie nic do niej nie czu�. Ona za� uwielbia�a go. Gdy przyszed�em do niej, wygl�da�a jak nigdy przedtem. W owym czasie Cezar nie zdoby� sobie jeszcze s�awy wojskowej. Znany by� jedynie z rozpusty i d�ug�w. Ale o tym r�wnie� dowiedzia�em si� dopiero p�niej. Gdy s�ysza�em, jak m�wiono w ten spos�b o Cezarze, nie mog�em po��czy� tak opisanej postaci ze wspania�� niedba�o�ci� jego zachowania. W wieku dziesi�ciu lat sta�em si�, jak moja matka, jego niewolnikiem. Nasz� wsp�ln� tajemnic�, kt�r� chronili�my przed wszystkimi, zw�aszcza przed moim ojcem, by�o uwielbienie dla Cezara. Jaki� czas potem przypadkowo pods�ucha�em, jak m�j wuj pyta� ojca, dlaczego nie rozwi�d� si� z moj� matk�. - Z powodu Cezara? - zdziwi� si� ojciec. - Drogi ch�opcze, gdyby czyni� to ka�dy m��, kt�remu Cezar przyprawi� rogi, w Rzymie nie by�oby w og�le par ma��e�skich. Nie przypuszczam, aby zdradzi�a mnie z jakimkolwiek innym m�czyzn�. Wszyscy my, m�owie, czynimy wyj�tek dla Cezara. By� mo�e zrozumiesz teraz, dlaczego �o�nierze Cezara �piewali w czasie jego triumfu: Do domu sprowadzamy �ysego handlarza dziewek, Rzymianie, zamykajcie swoje �ony na sto spust�w, Wszystkie jego galijskie dziewki i galijscy niewolnicy Poszli p�aci� trybut. I nie tylko galijskie dziewki. Bez w�tpienia. Aczkolwiek przy pewnym s�ynnym, cho� nigdy do ko�ca niewyja�nionym epizodzie Cezar odegra� w �o�u inn� ni� zwykle rol�. Sprawuj�c jako m�ody cz�owiek obowi�zki adiutanta Marka Termusa, prokonsula Azji, zosta� wys�any w misji dyplomatycznej do Nikomedesa, kr�la Bitynii. Nikt dok�adnie nie wie, co si� tam wydarzy�o, ale s�ysza�em, jak Cyceron (zapewne powtarzaj�c zakorzenion� i niewiarygodn� pog�osk�) m�wi�, �e Cezar �w otoczeniu dworak�w prowadzony by� do komnaty kr�lewskiej i tam k�ad� si� na z�otym �o�u w purpurowej szacie. Wyobra�cie to sobie, moi przyjaciele. Oto jak naprawd� ten potomek Wenery kwiat swej m�odo�ci zha�bi� w Bitynii�. Mog�a to by� zupe�na niedorzeczno��, a je�li nawet nie, spraw� z ca�� pewno�ci� znacznie podkoloryzowano. Sk�din�d powszechnie w ni� wierzono. Wierszokleta Licyniusz Kalwus napisa� epigramat o Bogactwach kr�la Bitynii, Kt�rych Cezar w jego �o�u u�y�. Gdy swego czasu Cezar wyst�powa� w Senacie w obronie Nysy, c�rki Nikomedesa, wymieniaj�c dobrodziejstwa, jakich dozna� od kr�la, Cyceron znowu zakrzykn�� z t� swoj� prowincjonaln� zapalczywo�ci�: �Zaniechaj, prosz� ci�, wyliczania tych zas�ug, gdy� dobrze jest wiadome, co on tobie da�, a szczeg�lnie - co ty mu da�e��. W ka�dym razie du�o si� o tym m�wi�o w Rzymie, nawet gdy by�em ch�opcem, i to czyni�o Cezara w dziwny spos�b jeszcze bar dziej atrakcyjnym. Ka�dego innego m�czyzn� zdruzgota�aby taka nies�awa. Ka�dy inny zakry�by ze wstydu twarz i unika� �ycia publicznego. Ale nie Cezar. Przyjmowa� to z tak� sam� bu�czuczno�ci�, jak� si� wykaza�, rozmawiaj�c z synem kobiety, z kt�rej �o�a wyszed�. Zastanawia�em si� nieraz, czy postanowi� zdoby� s�aw� kobieciarza w�a�nie z powodu owej plamy na honorze. Mimo i� nikt nie pot�pia cz�owieka, kt�ry wybiera mi�o�� z ch�opcami, oddawanie si� w wieku doros�ym starszym od siebie m�czyznom uchodzi za niegodne. Nazywamy takiego m�czyzn� biernym kochankiem i generalnie pogardzamy nim. Odnosi si� to nawet do Grek�w, o czym mo�esz si� przekona�, czytaj�c Platona. Nawiasem m�wi�c, Bibulus, kt�ry sprawowa� urz�d konsula wraz z Cezarem w 59 roku, w jednym z obwieszcze�, jakie kaza� wywiesza� na murach Rzymu, rzeczywi�cie nazywa go �kr�low� bity�sk�� i og�asza, �e �przedtem lubowa� si� w kr�lu, a teraz we w�adzy kr�lewskiej�. No c�, to ostatnie jest oczywi�cie bli�sze istoty sprawy. Moje s�owa mog� wyda� si� wykr�tne ka�demu czytelnikowi tych wspomnie� - je�li prze�yj�, aby je doko�czy�, i je�li one prze trwaj�, aby znale�� czytelnika - ale nie s�dz�, �eby wydarzenia, w kt�rych bra�em udzia�, mo�na by�o zrozumie�, dop�ki nie spr�buje si� zrozumie� ca�ej skomplikowanej natury Cezara. Nasuwa mi to pytanie, ua kt�re nie umiem odpowiedzie�. Czy by�a jeszcze jaka� inna przyczyna, dla kt�rej ha�bi�cy epizod z kr�lem Nikomedesem wyrz�dzi� mu jedynie tak nieznaczn� szkod�? Kiedy�, wiele lat p�niej, zapyta�em moj� matk�, czy my�li, �e Cezar kiedykolwiek naprawd� j� kocha�. Roze�mia�a si�. - Oczywi�cie, �e nie, m�j drogi - odpowiedzia�a. - Uwielbia�am go, ale to zupe�nie co� innego. Nie mog�am si� oszukiwa� nawet wtedy. Wiedzia�am na przyk�ad, �e jednocze�nie ma romans z Postumi� Sulpicj� - zreszt� strasznie g�upi� bab�. Nie, Cezar by� inny ni� Pompejusz; ten, co mo�e ci� zdziwi�, naprawd� wielbi� kobiety, z kt�rymi utrzymywa� za�y�e stosunki. Oczywi�cie jeszcze jedno ich r�ni�o. Trudno by�oby ci poj��, patrz�c na niego teraz, ale Pompejusz w m�odo�ci by� tak pi�kny, �e jak mawia�y�my, ka�da kobieta chcia�aby go po prostu schrupa�. My�l�, �e Cezar w jaki� surowy, a zarazem szyderczy spos�b by� przystojny, nie jego wygl�d jednak zapewnia� mu sukcesy, do kt�rych nawiasem m�wi�c, zaliczy� by mo�na drug� �on� Pompejusza, Mucj�. A mo�e trzeci�? Sama ju� nie pami�tam. W ka�dym razie by�a matk� trojga dzieci i Pompejusz s�dzi�, �e nic mu z jej strony nie grozi. I nie grozi�o. Dop�ki nie pojawi� si� Cezar. Pompejusz nazywa� Cezara Ajgistem. Wiesz przecie� o tym. - Ajgistem? - Och, Myszo, jeste� taki powolny Ajgistos by� kochankiem Klitajmestry Zauwa�, �e wiele lat p�niej nie przeszkodzi�o to Pompejuszowi po�lubi� c�rk� Cezara. Ale przecie� wiesz o tym oczywi�cie. Biedna dziewczyna. - Biedna? - No tak, Pompejusz by� ju� wtedy impotentem. Zreszt�, jak m�wi�, zwykle w porze snu by� zalany Nie, je�li mnie pytasz, by�a tylko jedna kobieta, w kt�rej Cezar nieomal si� zakocha�. Zreszt� nigdy nie rozumia�am dlaczego. - Kto to by�? - Serwilia. Matka twojego kuzyna Marka. - Serwilia, ten potw�r? - Mo�e ci si� wydawa� potworem, Myszo, ale ona jest bardzo sprytn� kobiet�. Wiedzia�a, jak utrzyma� przy sobie Cezara. Stale do niej wraca�. - No c�, wiedzia�em oczywi�cie o tym, �e ��czy�a ich za�y�o�� i �e mieli romans. To �adna tajemnica. Gdy byli�my dzie�mi, doprowadzali�my tym Marka do p�aczu. Ale mimo wszystko ta nudziara, z jej bezustannym gadaniem o cnocie i zwi�zku z Grakchami. Naprawd� s�dzisz, �e j� kocha�? - Tak - odpar�a moja matka. - Nie powstrzyma�o to jej jednak przed str�czeniem twojej kuzynki Tertii dla zaspokojenia chuci Cezara. Tertia by�a s�odk�, drobn� istotk�, zupe�nie niepodobn� do swej rodzicielki. Rozpi�a si� i zmar�a w m�odym wieku. Mimo wszystko moja matka pewnie mia�a racj�. Jedno z powiedzonek Cycerona wi�za�o si� z t� spraw�. Gdy Cezar dwa czy trzy lata temu - na czym�, co mia�o udawa� licytacj� publiczn� - przyzna� Serwilii za �miesznie nisk� cen� pewne skonfiskowane dobra, Cyceron rzek�: �Wiedzcie, �e jeszcze taniej kupiono, ni� s�dzicie, po potr�ceniu trzeciej cz�ci (tertia)�. Kr��y�y te� pog�oski, �e Marek Brutus jest synem Cezara. Kiedy by� ma�ym ch�opcem, pos�dzenie to doprowadza�o go do �ez ze wstydu i w�ciek�o�ci. Ale p�niej wr�cz umacnia� owo przekona nie, g�osz�c jednocze�nie jego absurdalno��. Podobnie jak wszyscy ludzie, kt�rzy obnosz� si� ze swoj� cnot�, m�j kuzyn Marek by� kr�taczem o obliczu Janusa. M�ody Artikses odezwa� si� do mnie: - M�wi�e� o jego uroku i powadze. A ja dostrzegam jedynie �ajdaka. I nadal jestem zdumiony, �e mog�e� p�j�� za takim cz�owiekiem. Dla nas, Gal�w, by�o jasne, i� jest on si�� niszcz�c�. Czy nie dostrzeg�e� tego? - Artiksesie - odpar�em - nie wiem, czy s�ysza�e�, co powiedzia� Marek Katon. - Nie wiem nawet, kim by� Katon. - Szcz�ciarz z ciebie. W ka�dym razie powiedzia� on: �Spo�r�d wszystkich jeden Cezar w stanie trze�wym przyst�pi� do zburzenia rzeczypospolitej�. - Nie rozumiem, co masz na my�li. - Mniejsza z tym. - Chod� - zwr�ci�em si� do Artiksesa, widz�c rozczarowanie na jego twarzy - odetchniemy wieczornym powietrzem, a ja spr�buj� ci ca�� rzecz wyja�ni�. (Warunki mojego aresztu nie s� obecnie, jak widzisz, srogie ani uci��liwe. Jestem zupe�nie dobrze traktowany i nie da si� ukry�, �e zaczynam zmienia� pogl�d na temat cywilizacji galijskiej. Prawda, �e maj� wstr�tne wino, ale dbaj� o moj� wygod�, a jedzenie jest zno�ne. Co za� najwa�niejsze, mam co� w rodzaju dzikiego ogrodu, po kt�rym wolno mi si� przechadza� - oczywi�cie pod nadzorem. Schodzi on do rzeki, a po drugiej stronie r�wniny rozpo�cieraj� si� g�ry. Jak�e przyjemnie jest wieczorem pod drzewami orzechowy mi, gdy zapach wiecznie zielonego d�bu unosi si� wok�. M�ody Artikses jest czaruj�cym towarzyszem. Ogromnie go polubi�em). Wieczorne powietrze by�o �agodne. �piewa�y ptaki. W wiosce na dole zaszczeka� pies. Dochodzi� nas �miech dziewcz�t. Artikses spyta�: - Co rozumiesz przez rzeczpospolit�? S�ysza�em ju� wcze�niej, jak Rzymianie u�ywali tego s�owa, i zawsze mnie ono intrygowa�o. - Nas r�wnie� - odpar�em. - To cz�� problemu. Musisz zrozumie�, Artiksesie, �e dawno temu, podobnie jak teraz waszymi plemionami, Rzymem rz�dzili kr�lowie. - No tak - powiedzia� - to przecie� oczywiste. Wszyscy maj� swoich kr�l�w. - Niezupe�nie. Niekt�re pa�stwa nazywamy republikami. Nie, nie pro� mnie o obja�nienie, zrozumiesz, czym jest republika, gdy sko�cz�. Ale je�li b�d� musia� t�umaczy� ka�de s�owo, nigdzie nie dojdziemy. W ka�dym razie Rzymianie przestali by� zadowoleni ze swoich kr�l�w [Decymus Brutus przytacza tu w skr�conej formie tradycj� rzymsk� o obaleniu w 509\508 roku p.n.e. w�adzy kr�l�w etruskich w Rzymie, wyp�dzeniu Tarkwiniusza Pysznego i zaprowadzeniu ustroju republika�skiego. - przyp. t�um.]. - Dlaczego? - No c�, po pierwsze byli cudzoziemcami. - Obieranie cudzoziemc�w na kr�l�w to kiepski pomys�. - Zapewne tak, nie wiem zreszt�, by�o to dawno temu. Nast�pnie okaza�o si�, �e syn kr�la jest z�ym cz�owiekiem. Co zrobi�? - Zgwa�ci� dziewczyn�. Popatrzy� na mnie w spos�b wyra�aj�cy zdziwienie. - Skoro by� kr�lewskim synem - powiedzia� - powinno by� dla niej zaszczytem spe�nienie jego woli. - Wolno ci tak my�le�, ale ona s�dzi�a inaczej, a jej ojciec i bracia wpadli w gniew. Wyst�pili przeciwko kr�lowi i wygnali go z miasta. Tak - odpar� - rozumiem. I sami ustanowili si� kr�lami. Nie ca�kiem. Rzymianie uznali w�wczas rz�dy kr�l�w za z�e rozwi�zanie. Nie pytaj dlaczego. Po prostu tak uznali. Postanowili przyj�� now�, inn� od poprzedniej form� rz�d�w. Zamiast jednego kr�la w�adaj�cego do�ywotnio rozdzielili w�adz� mi�dzy dw�ch lu dzi, kt�rzy mieli by� r�wni sobie i rz�dzi� jedynie przez rok. Nie nazywano ich kr�lami, lecz konsulami. - Czy zabijano ich na koniec roku? - Nie. - Jak wi�c udawa�o si� ich nak�oni� do oddania w�adzy? - Byli pos�uszni obowi�zuj�cym zasadom. - I dzieje si� tak nadal? - Nadal mamy konsul�w. W nast�pnym roku sam mia�em zosta� konsulem. - Ale nie zostaniesz. Zamiast tego jeste� tutaj. - Tak. Obecnie konsulowie nie maj� zreszt� wielkiej w�adzy. - Rozumiem. System przesta� dzia�a�. - Dzia�a� dobrze przez d�ugi czas. Nawet bardzo dobrze. Mo�e nawet zby� dobrze. Rzym sta� si� wielki i pot�ny. Wiesz o tym. Za zna�e� sam naszej pot�gi. Podbijali�my inne kraje i plemiona, rozszerzaj�c obszar imperium. - Tak, zabijacie ludzi i nazywacie to pokojem. - Je�li chcesz tak to uj��, chocia� my widzimy to zupe�nie inaczej. W ka�dym razie imperium sta�o si� na tyle wielkie, �e wodzowie musieli sprawowa� ca�ymi latami komend� nad wojskami i prowincjami, a� w ko�cu wyro�li na pot�niejszych od konsul�w. - I stali si� w ten spos�b kr�lami. - Niezupe�nie. Czasami zaczyna�em w�tpi�, czy Artikses jest naprawd� tak bystry, jak mi si� wydawa�o. Mimo wszystko przebywa� przecie� w Rzymie. Zapewne jako zak�adnik. Musia� wi�cej wiedzie� o rzymskiej polityce i tylko udawa�. Ale gdy patrzy� na mnie swoimi szeroko otwartymi niebieskimi oczami i u�miecha� si� w ten szczery, przepe�niony zdziwieniem spos�b, got�w by�em s�dzi�, �e nic nie rozumie. A jednak... Po�o�y�em r�k� na jego ramieniu. - Artiksesie, my�l�, �e dobrze wiesz o tym wszystkim. Znowu si� u�miechn��. - No c� - odrzek� - mo�e co� nieco�. - Bawisz si� zatem ze mn�. - Lubi� s�ucha�, jak opowiadasz. I ogromnie chcia�bym si� dowiedzie� jak najwi�cej o Cezarze i o tym, dlaczego pozosta�e� mu wierny a� do czasu... I o tych wszystkich kobietach. S�ysza�em o kr�lowej Egiptu. Podobno jest ol�niewaj�co pi�kna. - Kleopatra? Wcale nie. Jest raczej inteligentna ni� pi�kna. - Opowiedz mi o niej. ROZDZIA� 3 Wi�kszo�� Rzymian odnosi si� do Egiptu i Egipcjan z odraz�. Jest co� w tym kraju, co nam przeszkadza. Prawdopodobnie chodzi o wszechobecno�� magii. Wszystko zdaje si� bra� pocz�tek z pradawnego mu�u Nilu. Egipcjanie czcz� zwierz�cych bog�w, a nawet, jak mi m�wiono, wyznaj� kult �uka gnojaka. Smr�d zepsucia wype�nia ca�y kraj. Niewielu Rzymianom uda�o si� prze�y� cho�by jeden dzie� bez gor�czkowego ogl�dania si� za siebie i upewnienia, czy jaka� czarownica nie rzuci�a na nich uroku. G�upota. Niezwykle jednak zara�liwa. Dotkn�a nawet Antoniusza. W Egipcie przejawia� zupe�nie obcy jego naturze nerwowy niepok�j. Musi to mie� jaki� zwi�zek z krajobrazem. Chocia� Rzym jest ogromnym miastem, my. Rzymianie, z natury i z urodzenia jeste�my mieszka�cami wsi. Sprawiaj� nam przyjemno�� drzewa, g�ry, rzeki, jeziora i morze. Nasze rzeki s� przyjazne w por�wnaniu z przygniataj�c� obecno�ci� Nilu. Jeste�my najszcz�liwsi i czujemy si� najlepiej w wiejskich willach. Bogowie naszych okr�g�w wiejskich s� �yczliwymi stworzeniami. Ka�da grota i �r�d�o ma swego ducha opieku�czego. �atwo jest �y� w harmonii z takimi stworzeniami. �atwo i przyjemnie. W Egipcie nie ma wsi. Nie ma krajobrazu. Jedynie bezmiar piask�w urozmaicany pomnikami dla zmar�ych. My, Rzymianie, z nale�ytym szacunkiem odnosimy si� do swoich przodk�w i z dum� wystawiamy na widok publiczny maski tych, kt�rzy zdobyli s�aw�, s�u��c Republice. Zara�eni ide� �mierci Egipcjanie korz� si� przed duchami swoich zmar�ych. Ca�y kraj jest w niewoli idei �mierci. Oczywi�cie Aleksandria jest wielkim miastem, najwspanialszym na �wiecie. Grecka w swoich korzeniach, nie jest zarazem miastem typowym dla Egiptu. Swoimi bibliotekami, s�dami, mn�stwem sklep�w, portami, w kt�rych znajduj� si� towary z ca�ego cywilizowanego �wiata, mo�e porazi� przybysza