9966
Szczegóły |
Tytuł |
9966 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9966 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9966 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9966 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Dotychczas ukaza�y si�:
1. Irlandzki romans
2. Kr�lewski list
3. M�czyzna z og�oszenia
4. Czarownice nie p�acz�
5. Wie�a nadziei
6. Przekl�ty skarb
MARGIT SANDEMO
WIE�A NADZIEI
Z norweskiego prze�o�y�a LUCYNA CHOMICZ-Dt~BROWSKA
POL-NORDICA Publishing Ltd< Otwock 1996
Tytu� orygina�u: �Tornet i fjarran�
Redakcja: Emilia Choi�ska
Copyright � 1983 by Margit Sandemo For Ihe Polish edition:
Copyright � 1996 by Pol-Nordica Publishing Ltd. Alt Rights Reserved
ISBN 83-85841 52-0
Druk: Aktietrykkeriet i Trondhjem, Norwegia
Wydawca jest cz�onkiem
Og�lnopolskiego Stowarzyszenia Wydawc�w
ROZDZIA� I
W g��bi lasu w�r�d po�yskuj�cych zieleni� li�ci bieg�a droga. Prowadzi�a wzd�u� wysokiego muru z jasnej ceg�y a� do kutej z �elaza bramy. G�ste zaro�la i drzewa skrywa�y przed spojrzeniami ciekawskich okaza�y dom, nie t�umi�y jednak dobiegaj�cych stamt�d wrzask�w, na kt�rych odg�os nawet ptaki milk�y przera�one.
Od strony stajni wytoczy� si� pow�z z katafalkiem. Wo�nica na moment wstrzyma� konia, us�yszawszy jaki� krzyk, ale wzruszy� ramionami i postanowi� jecha� dalej. Pragn�� jak najszybciej opu�ci� to miejsce.
Kornel Sack zaci�gn�� aksamitne zas�ony w oknie, szarpn�� jednak t�k gwa�townie, �e urwa� przymocowany u g�ry pr�t. Si�gn�� po list, kt�ry pozostawi�a mu zmar�a dopiero co �ona. Czyta� mru��c oczy, poniewa� by� kr�tkowidzem. Nazbyt zadufanym, by przyzna�, i� potrzebne mu s� okulary.
Za p�no odkrytam, �e nasze mat�e�stwo jest tragiczn� pomytk�, �e zale�y Ci jedynie na moim maj�tku... Nie dostanie si� on jednak w Twoje r�ce...
Aby zabezpieczy� przyszto�� mojej c�rki, postanowitam, �e Franciszka b�dzie przebywata w tym domu a� do chwili, gdy osi�gnie dorosto��. Dom stanowi jej
wlasno��, nie Twoj�! Jej tak�e zapisalam w testamencie ca�y maj�tek, kt�ry jednak zostanie przekazany jej dopiero w dniu dwudziestych pierwszych urodzin. B�dzie w�wczas dorosla i dostatecznie m�dra, by obroni� si� przed Twymi intrygami. Zarz�dca otrzyma odpowiednie �rodki na utrzymanie dworu.
Testament przeslalam do pewnego biura prawniczego �gdzie� w Europie� z zastrze�eniem, �e wolno go otworzy�, dopiero gdy Franciszka uko�czy dwadzie�cia jeden lat. Kiedy nadejdzie �w dzie�, we dworze pojawi si� adwokat, �eby sprawdzi�, czy mojej c�rce nic si� nie stalo. Je�li si� oka�e, �e umarla, caly spadek przejmie skarb pa�stwa. Je�li za� b�dzie cala i zdrowa, w�wczas otrzymasz dziesi�� tysi�cy forint�w. My�l�, �e to odpowiednia zaplata za Twoje �po�wi�cenie �.
Z powa�aniem Twoja �ona Zita
Kornel Sack ze z�o�ci� zmi�� list.
��Dziesi�� tysi�cy? Dziesi�� tysi�cy z wielomilionowej fortuny! I to dopiero za siedemna�cie lat? �udzi�a si�, �e na tym poprzestan�? O, nie! Ale skoro tak, to poczekam! A kiedy up�ynie siedemna�cie lat... Ju� ja znajd� spos�b, �eby zagarn�� wszystko! Dzi�kuj� pi�knie, droga �ono, ale nie zamierzam zadowoli� si� okruchami. Bez trudu poradz� sobie z m�od� dziewczyn�, kt�ra nie b�dzie mia�a poj�cia o interesach.
Nikt jej przecie� tego nie nauczy. Nie zdo�a mi si� przeciwstawi�. Zostanie ukarana... Tak! Od dzi� zacznie p�aci� kar�!
Pope�ni�a� nieostro�no��, �ono, nie odmawiaj�c mi prawa pozostania w tym domu. Napisa�a� co prawda, �e nale�y on do Franciszki, ale nic poza tym. Ja nie jestem do�� subtelny, by zrozumie�, co mia�a� na my�li. Teraz nadchodzi m�j czas, czas siedemnastoletniej zemsty. Ta smarkula... Zniszcz� j�, st�amsz�! Dokonam tego z �at~�o�ci�, a w�wczas wszystko b�dzie moje!
Wezwa� zarz�dc�, kt�ry pracowa� u niego ju� od wielu lat. By� to wysoki m�czyzna o szczup�ej twarzy, na kt�rej malowa�o si� okrucie�stwo.
��Zwolnisz ca�� s�u�b� i przyjmiesz nowych ludzi, godnych zaufania! � Ponure oblicze Kornela Sacka rozja�ni� z�o�liwy u�miech. � Wiesz, co mam na my�li. A zreszt� sam przeczytaj list, kt�ry zostawi�a mi zmar�a ma��onka. Zrozumiesz, dlaczego nie �ycz� sobie, by ktokolwiek ze starej s�u�by mia� kontakt z dziewczynk�. Sprawa jej wychowania znajdzie si� odt�d wy��cznie w mojej gestii, a ty i twoja �ona b�dziecie mi pomaga�. Bela! Franciszka ma w tym domu pracowa�. Czteroletnie dziecko szybko zapomni swe najwcze�niejsze dzieci�stwo, za kilka lat nie b�dzie wiedzia�a, kim w�a�ciwie jest. Nikt obcy nie pozna prawdy. Mamy przed sob� siedemna�cie lat na to, by j� upokorzy� i st�amsi�. Nie wolno nam jednak jej zniszczy�, musimy j� oszcz�dza� szczeg�lnie w ostatnim okresie. Jaki� adwokat przyjedzie j� obejrze�. Trzeba si� do tego przygotowa�. Ale mamy czas. Teraz zawo�aj tu Franciszk�.
Wesz�a po cichutku, drobna czterolatka. Wdrapa�a si� na wielk� sof�, wtuli�a plecami w oparcie. Jej kr�tkie n�ki w eleganckich bucikach, wzruszaj�co bezbronne, nie si�ga�y nawet kraw�dzi wysokiego mebla.
��Gdzie jest mama? � zapyta�a przestraszona. Ojczym spojrza� na ni� ch�odno. By�a �liczna. Mia�a ciemne, l�ni�ce w�osy i pi�kne rysy twarzy. Ubrano j� niczym ma�� arystokratk� w d�ug� sukni� ozdobion� koronkami przy szyi i r�kawach, z mn�stwem halek pod spodem. Poniewa� ojczym nie odpowiada�, dziewczynka zawo�a�a cieniutkim g�osikiem:
��Chc� do mamy!
��Tak, p�jdziesz do mamy � odezwa� si� Sack oschle. � Ale najpierw musisz uko�czy� dwadzie�cia jeden lat.
Up�ywa�y lata. Zycie Franciszki od �witu do nocy wype�nia�a ci�ka praca. Wprawdzie dziewczynka nie marz�a ani nie g�odowa�a, ale i nie zazna�a nawet odrobiny ciep�a od innych ludzi. Na co dzie� spotyka�a jedynie zarz�dc� Bel� i jego �on�, osoby bardzo surowe i kompletnie pozbawione uczu�, a tak�e w�a�ciciela dworu, Kornela Sacka, kt�remu bezpo�rednio us�ugiwa�a. Nosi�a drewno i wod�, pali�a w piecu, zanim jeszcze wsta� �wit, podawa�a do sto�u i wype�nia�a wszelkie polecenia pana domu. Zdarza�o si�, �e wysy�a� j� w jakiej� sprawie, a po powrocie kara� surowo za to, �e nie zrobi�a czego�, co rzekomo nakaza� jej wcze�niej. Dostarcza�o mu to nie lada uciechy. Dziewczynce zabroniono opuszcza� t� cz�� domu, w kt�rej mieszka�a. Nie wol
no jej te� by�o rozmawia� z innymi s�u��cymi, je�liby ich przypadkiem spotka�a.
Z czasem s�u�ba przywyk�a traktowa� j� jak �ma�ego szczura z pa�skich korytarzy�, a �e byli to ludzie tego pokroju co zarz�dca, nie budzi�a w nich wsp�czucia.
Franciszka nie uczy�a si�. Nie potrafi�a ani pisa�, ani czyta�. S�ownictwo, jakie przyswoi�a, by�o ograniczone, s�ysza�a bowiem jedynie przekle�stwa i wypowiadane z nienawi�ci� rozkazy. Zapomnia�a, �e kiedy� umia�a si� �mia�. Nawet s�owo ��miech� usz�o jej z pami�ci. Wiedzia�a tylko jedno: jest s�u��c� pozbawion� wszelkich praw. Strach sta� si� cz�ci� jej �ycia. Uzna�a, �e tak ju� musi by�. Jednak gdzie� g��boko w pod�wiadomo�ci tkwi�o blade wspomnienie innego �wiata, niewyra�ny obraz dobrej pani, kt�r� chyba nazywa�a mam�. Ale mo�e to by� tylko sen?
Jednak poza dworem istnia�o inne �ycie. Franciszka cz�sto stawa�a przy oknie i patrzy�a na bezkresny las. Lubi�a obserwowa�, jak drzewa zmieniaj� barwy wraz z up�ywem p�r roku. Gdzie� w oddali wznosi�a si� wie�a, w kt�rej odbija�y si� s�oneczne promienie. Dziewczynka nie pami�ta�a ba�ni z dzieci�stwa, mimo to cz�sto marzy�a o tej w�a�nie wie�y, stanowi�cej dla niej symbol nadziei i wolno�ci.
Z up�ywem lat jej egzystencja zamieni�a si� w koszmar. Pracodawcy traktowali j� coraz surowiej, ich nienawi�� wci�� ros�a. Zycie w nieustannym l�ku popchn�o Franciszk� do desperackiego kroku. Pewnego letniego wieczoru, obola�a i zm�czona, z przera�liw� jasno�ci� u�wiadomi�a sobie, �e w tym domu
do kresu swych dni pozostanie niewolnikiem. S�oneczna wie�a tymczasem n�ci�a z�otym blaskiem. Dziewczynka otar�a �zy. Ju� si� nie waha�a. P�jdzie tam! Podar�a zas�ony, kawa�ki powi�za�a ze sob� i opu�ci�a �i� z okna w d�.
By�o to przedsi�wzi�cie wymagaj�ce nie lada odwagi, bowiem parku strzeg�y gro�ne psy. Na szcz�cie przewodnik stada, Taj, by� przyjacielem Franciszki, co usz�o czujnej uwagi Kornela Sacka. Taj zmusi� do milczenia sfor� warcz�cych bulterier�w, zaczajonych pod �cian� budynku, gdzie ko�ysa�a si� nad ziemi� drobna posta�. Chroni� dziewczynk�, gdy chy�kiem przemyka�a pomi�dzy zaro�lami i drzewami. Kiedy zapad� zmrok, pog�aska�a Taja z wdzi�czno�ci� po �bie i wspi�a si� na ga��� zwisaj�c� tu� nad murem. Podrapana, z rozbitym �okciem znalaz�a si� po drugiej stronie. Sta�a przez chwil� niezdecydowana, z tego miejsca nie mog�a dostrzec wie�y. Pami�ta�a jednak, w jakim kierunku powinna p�j��. W�a�ciwie nie bardzo wiedzia�a, co zmieni si� w jej �yciu, kiedy odnajdzie wie��, po prostu odbiera�a j� jako symbol dobra. Stanowi�a dla niej cel sam w sobie.
Franciszka ba�a si� i�� drog�, wiedzia�a bowiem, �e zaprowadzi j� do ludzi, a ludzie kojarzyli si� jej ze z�em. Ruszy�a wi�c w g��b mrocznego lasu. Nie umia�a rozpozna� stron �wiata wed�ug gwiazd, nie wzi�a jedzenia ani ciep�ej odzie�y. Zapomnia�a o tym! Bieg�a przed siebie o niczym nie my�l�c, pchana instynktem ucieczki przed nieuchronnym zagro�eniem. Wabi�a j� wie�a, symbol �wiat�a i nadziei.
Siergiej i Miro z wysoko�ci ko�skich grzbiet�w powiedli spojrzeniem po pofa�dowanym krajobrazie. Pod nimi szerok� l�ni�c� wst�g� p�yn�a rzeka. Po drugiej stronie, za �ukowatym kamiennym mostem, wiod�a droga do samotnej osady. Miejsce g�rskich szczyt�w zajmowa�y tam r�wniny i niewielkie wzniesienia, a na tle si�gaj�cego a� po horyzont pasma lasu rysowa�y si� tu i �wdzie sylwetki zabudowa�. Jednak po tej stronie rzeki, gdzie si� znajdowali, rozci�ga�y si� wy��cznie dziewicze tereny.
Bracia trudnili si� zaj�ciem niezbyt chwalebnym, ale bardzo intratnym. �rodki na utrzymanie czerpali g��wnie z tego, �e nielegalnie przeprowadzali ludzi przez granic�. Kazali sobie za to s�ono p�aci�, ale uciekinierzy, kt�rym grunt si� pali� pod nogami, nie dyskutowali o cenie. Bracia nie byli w�cibscy, r�wnie ch�tnie pomagali ludziom opu�ci� rodzinny kraj, jak te� wr�ci� do niego.
��S�yszysz? � spyta� szesnastoletni Miro i poprawi� si� w siodle. � Znowu te psy!
��Nie, to lis. Ujadania ps�w nie s�ycha� ju� od trzech dni � odpowiedzia� mu brat, starszy o dwana�cie lat brat. � Licho wie, kogo szukali, pewnie jakiej� wa�nej osoby.
Siergiej, zahartowany przez twarde �ycie na pustkowiu, nie zwyk� strz�pi� j�zyka. Nic nie odpowiedzia�. � S�ysza�em w mie�cie, �e jakie� ciemne typki, po
dobno z psami, wypytywa�y o dziewczyn�. Wspominali o wysokiej nagrodzie dla znalazcy.
Siergiej Rodan, kt�ry �ywi� g��bok� pogard� dla ludzi, odezwa� si� z przek�sem:
��Pewnie chodzi o kt�r�� z tych wytwornych damulek, co to uciekaj� przez granic�, �eby prze�y� ekscytuj�c� przygod�. Znam ten typ! P�ac� kup� pieni�dzy dla rozrywki! Strze� si� ich, Miro, jak zarazy. Bo to na nas w ko�cu spadnie kara za ich fanaberie.
Twarz Mira rozpromieni�a si� w podziwie dla starszego brata, kt�ry wszystko wiedzia� i potrafi�. Ceniono jego hart i skuteczno�� w dzia�aniu. Omal nie awansowa� do stopnia kapitana w oddziale stra�y granicznej. Rozsta� si� jednak ze s�u�b� wojskow�, by po �mierci rodzic�w zaopiekowa� si� m�odszym bratem. Ponadto zaw�d oficera by� mniej op�acalny ni� ich obecne zaj�cie. Siergiej nie by� sentymentalny, ale lubi�, gdy m�wiono na niego �kapitan Rodan�...
Miro stanowi� przeciwie�stwo swojego brata i w�a�ciwie nie powinien para� si� tym zaj�ciem, dobrym dla ludzi zimnych i bezwzgl�dnych. Serce mia� gor�ce, czyta� wszystko, co wpad�o mu w r�ce, zna� si� na sztuce i zachowywa� z wrodzon� galanteri�. Uciekinierzy ufali Siergiejowi, jego sile i pewno�ci siebie, ale podczas niebezpiecznej przeprawy przez zielon� granic� szukali��towarzystwa Mira.
Zawr�cili konie i pod��yli dalej. W�a�nie uporali si� z kolejnym transportem grupy uciekinier�w, a osoby, z kt�rymi kontaktowali si� w mie�cie, nie przekaza�y im �adnych nowych zlece�. Wracali wi�c do rodzinnego domu po�o�onego w g�rach.
Jechali ju� mo�e p� godziny, gdy naraz Miro �ci�gn�� wodze.
��Sp�jrz, Siergieju, tam pomi�dzy drzewami! Wydaje mi si�, �e co� tam le�y!
Siergiej wstrzyma� konia. Na ogorza�ej twarzy z g��bokimi bruzdami ko�o nosa i ust malowa�o si� napi�cie. Mia� szarozielone oczy i g�ste, sp�owia�e od s�o�ca w�osy koloru blond, co by�o rzadko�ci� w tych stronach. Oblicze Mira by�o bardziej pogodne, a w spojrzeniu jego szarobr�zowych oczu kry�o si� co� czystego. Spod ciemnej k�dzierzawej czupryny spogl�da� pytaj�co na brata. Siergiej zsun�� si� z konia, a Miro poszed� za jego przyk�adem. Ostro�nie ruszyli zboczem w d� ku postaci le��cej na trawie. Siergiej ostrzegawczo zacisn�l d�o� na r�ce brata. Ujrzeli skulon� dziewczynk� w podartym ubraniu, kt�ra ramionami otoczy�a zzi�bni�te cia�o.
��Nie �yje? � wyszepta� Miro.
Siergiej bez s�owa przykl�kn�� obok tej drobnej istoty i przy�o�y� r�k� do jej piersi.
��Zyje � odrzek� w ko�cu. � Ale jest nieprzytomna. Chyba nie uda si� jej uratowa�.
��My�lisz, �e to jest dziewczyna, kt�rej szukaj�? Siergiej rzuci� okiem na skromne odzienie. Uj�� twarzyczk� w szorstkie d�onie i obr�ci� do siebie. W jego oczach odmalowa�o si� zdziwienie.
��Ubrana jak kuchta! � powiedzia�. � Ale popatrz, Miro, na t� buzi�! Zna� szlachetn� ras�. Tak, to mo�e by� ta, za kt�r� wys�ano pogo�. Jest przebrana, ale nie ukryje swego pochodzenia.
Miro podziwia� pi�knie zarysowane brwi, d�ugie rz�sy, harmonijne rysy, cudowny wykr�j ust. Nigdy
dot�d nie spotka� kogo� o urodzie tak wysublimowanej. Poczu�, jak wzbiera w nim fala czu�o�ci i instynkt opieku�czy.
��Jak my�lisz, ile ma l�t?
��Dziesi��, najwy�ej dwana�cie. � Sk�d wiesz?
Siergiej przejecha� d�oni� po biodrach dzie~~czynki. � Popatrz, ch�opcze, na t� sylwetk�! To jeszcze dziecko!
��Aha � odrzek� Miro. Starszy brat zaimponowa� mu. Sam niewiele wiedzia� o tego rodzaju sprawach. Co z ni� zrobimy?
Siergiej prze�ywa� rozterk�.
��W�a�ciwie szansa, �e prze�yje, jest nik�a. A poza tym mogliby�my przez ni� napyta� sobie biedy. Miro poczu�, jak uginaj� si� pod nim kolana.
��Przecie� nie zostawimy jej tutaj na pewn� �mier�! Musimy j� wzi�� do domu!
Brat niech�tnie odni�s� si� do tego pomys�u.
��M�wi� ci przecie�, �e mo�emy mie� przez ni� k�opoty! Zreszt� mam wystarczaj�co du�o na g�owie jako tw�j opiekun.
��Ja si� ni� zajm�! � zawo�a� Miro z zapa�em. Siergiej zsun�� z ramion na plecy lekkie sukno, kt�re s�u�y�o mu za peleryn�. Za�wita�a mu w g�owie pewna my�l.
��Czy nie wspomnia�e� o nagrodzie? Z pewno�ci� �cigaj� w�a�nie t� dziewczynk�, chocia� pocz�tkowo wydawa�o mi si�, �e chodzi o kogo� starszego. Miro! Mamy szans� zarobi� powa�n� sumk�, wystarczaj�c�,
by� m�g� w ko�cu zacz�� chodzi� do tej cholernej szko�y. Zabierzemy j� do domu, ale nie b�dziemy za d�ugo przetrzymywa�. Mo�e kilka dni. Zeby troch� dosz�a do siebie.
Miro, kt�ry uwa�niej obejrza� dziewczyn�, przerwa� bratu:
��Mylisz si�, Siergieju! � O co chodzi?
��Ubranie chyba m�wi wi�cej o tej ma�ej ni� rysy jej twarzy. To jest pomoc kuchenna, a w ka�dym razie s�u��ca. Sp�jrz na jej d�onie, uwalane sadz�, zaro�ni�te brudem. Dotknij ramion! Szlachcianki nie maj� taki�h wyrobi�nych musku��w.
Siergiej zakl�� szpetnie.
��W takim razie zostawiamy j�!
Miro otoczy� dziewczynk� ramieniem, jakby chcia� j� ochroni�, i zaprotestowa�:
��Nie odjedziemy bez niej! Pomog� jej! � Nie wyjdzie z tego, nie ma szans!
��Pozostaw to mnie!
Siergiej patrzy� zdumiony na swego m�odszego brata. Miro chodzi� w starej jak �wiat koszuli, z kt�r� si� nie rozstawa�, bowiem niegdy� uszy�a mu j� matka. Po haftach osta�y si� marne resztki, koszul� spotka nied�u~o taki sam los. P�ki co przytrzymywa� j� wyszywany serdak, r�wnie� nie pierwszej nowo�ci. Miro, przystojny ch�opiec o regularnych rysach twarzy, by� w wieku, kiedy w g�owie l�gn� si� r�ne niedorzeczne pomys�y.
Siergiej zdj�� peleryn� i roz�o�y� j� na ziemi.
��Ty sentymentalny g�upcze! � mamrota� niezadowolony. � W co ty nas pakujesz?
Miro za� u�miechn�� si�, szcz�liwy, �e kapitan Rodan ust�pi�.
Dotarli na miejsce. Siergiej ostro�nie wzi�� lekk� jak pi�rko dziewczyn� od siedz�cego na koniu Mira i przeni�s� do wybielonej izby w chacie, kt�r� odziedziczyli po rodzicach. Potem po�o�y� j� na szerokiej �awie i odwin�� z ciemnoniebieskiego sukna.
��Miro, musisz mi co� obieca� � rzek� surowo. � Je�li oka�e si�, �e to jest dziewczynka, kt�rej szukaj�, pozwolisz mi j� odda� w�a�cicielowi w zamian za nagrod�.
Miro skr�ywi� si� na d�wi�k s�owa �w�a�ciciel�. � Chyba masz na my�li jej rodzic�w?
��Niewa�ne � odpowiedzia� Siergiej i odsun�� nog� wszystko, co le�a�o mu na drodze. � Spr�bujmy lepiej wskrzesi� iskr� �ycia w tej nieboraczce.
Miro zerkn�� na brata. Ju� nie raz pyta� samego siebie, czy jego idea�em nie powinien by� kto� bardziej szlachetny... Usiad� na brzegu �awy i zacz�� rozciera� ch�odne d�onie dziewcrynki.
��To ma�o skuteczne � skrytykowa� go Siergiej. Zagrzej lepiej co� do jedzenia, a ja w tym czasie b�d� si� stara� j� dobudzi�.
Miro pogrzeba� w palenisku i dorzuci� kilka szczap. Nie spuszcza� przy tym z oka starszego brata. Z niepokojem zauwa�y�, �e Siergiej nalewa do kubk�w samogon.
��Chyba nie zamierzasz jej tym poi�? � przestraszy� si�. � Przecie� jeszcze nie jest gotowy?
��Chcesz, by si� ockn�a, czy nie?
Miro zagryz� wargi i nic nie odpowiedzia�. Wci�� obserwuj�c brata, nastawia� garnek z zup� z poprzedniego dnia.
Siergiej uni�s� dziewczynk� i wla� jej do ust �y�eczk� mocnego trunku.
��Zwariowa�e�? Czy jej to nie zaszkodzi?
��Nie zdziwi�bym si� � odrzek� Siergiej dotykaj�c szorstk� d�oni� jej chudej szyi. � Ta ma�a jest delikatna jak figurka z porcelany.
Miro zdumia� si�, us�yszawszy tak nieoczekiwane por�wnanie, ale brat zaskakiwa� go nie po raz pierwszy. Czasami nawet przychodzi�o mu na my�l, �e Siergiej, cho� odk�d si�ga� pami�ci� ma�om�wny i zamkni�ty w sobie, tylko udaje takiego surowego.
Dziewczynka zakrztusi�a si� i z trudem �apa�a oddech. Ale zaraz podnios�a powieki i wielkimi oczyma rozejrza�a si� wok�.
��O, tak, ju� dobrze � odezwa� si� Siergiej i pom�g� jej po�o�y� g�ow� na poduszce. � Teraz zjesz zup�, malutka. Nie, Miro, nie nak�adaj jej mi�sa, tylko wywar! � poleci�, a potem zn�w zwr�ci� si� do dziewczynki: � A teraz opowiedz, kim jeste� i co tu robisz.
Miro by� zdania, �e ub�stwiany przeze� brat m�g�by przem�wi� �agodniejszym tonem do tej drobnej istotki, tak czaruj�co pi�knej. Ona tymczasem wodzi�a przera�onym wzrokiem po schludnej, cho� skromnej izbie, przyjaznej twarzy Mira i surowej Siergieja. Jest �liczna, pomy�la� Miro wzruszony, ale, na Boga, jaka zal�kniona!
��Wypij! � poprosi� �agodnie, by doda� jej odwagi, i podszed� bli�ej. Dziewczynka cofn�a si� pod �cian�. Siergiej przytrzyma� j� mocniej.
��Pij szybko, nie wyg�upiaj si�!
Dziewczynka dr�a�a jak osika, wi�c Siergiej rzuci� niecierpliwie:
��Zajmij si� ni�, Miro! Przecie� to ty chcia�e� zabra� j� tutaj!
M�odszy brat spokojnie zdo�a� nak�oni� dziewczynk�, �eby posmakowa�a zupy. Gdy sko�czy�a je��, po�o�y�a si� rozdygotana jak najdalej od Mira. Spuszcza�a wstydliwie wzrok, unikaj�c przyjaznego u�miechu ch�opca. Wpatrywa�a si� nieruchomo w �cian� z drewnianych bali. Siergiej za�, kt�ry sta� naprzeciwko �awy, zapyta� ponownie ostrym tonem:
��Kim jeste�? I sk�d pochodzisz?
Zniecierpliwi� si�, bowiem ma�a nawet nie odwr�ci�a g�owy w jego stron�.
��Powiedz chocia�, jak si� nazywasz!
��Franciszka � wyszepta�a tak cicho, �e ledwie j� us�yszeli.
��Franciszka? I to wszystko?
Wreszcie zebra�a si� na odwag�, by spojrze� na Siergieja. Jej oczy rozszerzy�y si� ze strachu. Rzuci�a si� na kolana, zas�aniaj�c jak przed uderzeniem.
��Nie, nie � j�cza�a �a�o�nie.
��Co, na Boga... � odezwa� si� Miro. � Czego si� boisz? Przecie� to tylko m�j brat!
Ale Franciszka ju� si� poderwa�a. Utrzymuj�c si� na nogach nieprawdopodobnym wysi�kiem woli, rzu
ci�a si� ku drzwiom, ale Siergiej zastawi� jej drog�. Przera�ona do szale�stwa biega�a po izbie: pod�o�y�a do ognia, gor�czkowymi ruchami ustawi�a talerze i p�miski na stole, poprawi�a poduszk� na �awie. Przez ca�y czas nie spuszcza�a wzroku z Siergieja.
Bracia oniemieli ze zdumienia. Pierwszy zareagowa� Siergiej. Z�apa� dziewczynk� i potrz�sn�� ni� mocno. � Uspok�j si�! Co ty wyprawiasz?! M�wi� ci, uspok�j si�!
Franciszka krzycza�a jak op�tana, usi�uj�c si� wyrwa�, a po twarzy sp�ywa�y jej strumienie �ez.
��Zamknij si�! � zawo�a� Siegiej. � Miro, pom� mi j� przytrzyma�! To prawda, �e daleko mi do �wi�tego, ale kanali� przecie� nie jestem!
Zrozpaczony Miro usi�owa� pom�c bratu, ale tylko rozdar� dziewczynce sukienk�. Nagle krzykn��:
��Siergieju, przesta�!
Nim starszy brat poj��, co si� dzieje, Miro wyrwa� mu zza pasa kr�tki pejcz, pami�tk� z czas�w oficerskich, i wyrzuci za drzwi.
Franciszka znacznie si� uspokoi�a, cho� nadal pochlipywa�a i dr�a�a niczym li�� osiki.
��Dlaczego to zrobi�e�? � spyta� Siergiej, nie wypuszczaj�c ma�ej z r�k.
��Popatrz na jej plecy! � odrzek� Miro wstrz��ni�ty. Siergiej zerkn�� na widoczne spod rozdartej sukienki nagie cia�o.
��Blizny? Tak, to �lady od pejcza! � Odwr�ci� si� gwa�townie, by Miro nie m�g� dojrze� jego twarzy. Przez moment nikt si� nie odzywa�, wreszcie Siergiej
usiad� na �awie. � Podejd� bli�ej � powiedzia� bezbarwnym g�osem. � Nie b�j si�!
Ale dziewczynka instynktownie przysun�a si� do Mira. Gdy jednak ten wyci�gn�� do niej d�o�, i to j� przerazi�o. Wcisn�a si� w k�t, nieufna wobec nich obu. Na razie zrezygnowali z pr�b nawi�zania z ni� kontaktu. Postanowili odczeka�, p�ki si� troch� nie uspokoi.
��Masz na imi� Franciszka? � zacz�� Miro przyja�nie. � A ja jestem Miro Rodan. To m�j brat kapitan Siergiej Rodan. Jak nazywa si� tw�j ojciec?
Potrz�sn�a g�ow� na znak, �e nie rozumie. Miro pyta� dalej, a na jego twarzy malowa�a si� niecierpliwo��.
��S�yszeli�my, �e umiesz m�wi�! Powiedz, jak nazywa si� twoja matka!
Znowu ta sama reakcja.
��Twoja matka, mamusia.
W pi�knych oczach pojawi� si� b�ysk.
��Mama... � rzek�a powoli rozmarzona. � Mama... Miro westchn��.
��Gdzie mieszkasz? � W domu.
��W jakim domu? Nie wiedzia�a.
Miro patrzy� na ni� bezradny.
��Nic nie rozumiem. Pos�uchaj mnie, Franciszko. Nikt ci� tu nie skrzywdzi, nikt ci� nie uderzy. Je�li chcesz zosta� u nas kilka dni, to prosz� bardzo. B�dziemy si� starali ci pom�c. Chcesz?
Spogl�da�a bezradnie to na Mira, to na Siergieja. Gdy patrzy�a na starszego z braci, w jej wzroku malowa�o si� niedowierzanie, �e z jego strony mo�e spotka� j� co� dobrego. W pewnej chwili przymkn�a oczy i osun�a si� na pod�og�. Wida� by�o, �e jest bardzo os�abiona.
Bracia pos�ali jej w niewielkiej spi�arni. Miro podenerwowany wyj�� najlepsz� po�ciel, jak� mieli w swoim kawalerskim gospodarstwie. Nie by�a mo�e wytworna, ale zaraz le�a�a powleczona na ��ku. Ze spi�arni by�o tylko jedno wyj�cie � przez izb�, kt�ra pe�ni�a funkcj� sypialni, jadalni i pokoju dziennego r�wnocze�nie.
��Co zamierzasz z ni� zrobi�? � zapyta� Miro, nim zamkn�li drzwi.
��Mnie si� pytasz?! � burkn�� Siergiej. � To twoje zmartwienie. Ty chcia�e� j� zabra�! � Ale po chwili doda� nieco �agodniej: � Porozmawiam z Anu�k�, t�, kt�ra mieszka nad wod�. Bo chyba sam zdajesz sobie spraw�, �e ta ma�a nie mo�e tu zosta�.
Miro wprawdzie niezupe�nie to pojmowa�, ale ba� si� niepotrzebnie denerwowa� brata.
��Wi�c... zamierzasz j� sprzeda� tym ludziom z psami? � Nie wiadomo, czy to jej szukali � nasro�y� si� Siergiej. � A poza tym chyba nie s�dzisz, �e jestem potworem?
Miro sam ju� nie wiedzia�, co ma o tym wszystkim my�le�...
ROZDZIA� II
Franciszka le�a�a w ��ku dwie doby i nie wiedzieli ju�, czy �pi, czy jest nieprzytomna. Przez ca�y czas czuwa� przy niej Miro, kt�ry napatrze� si� nie m�g� na �liczn� twarzyczk� dziewczynki. Ale oto przysz�o nowe zlecenie � trzeba by�o przeprowadzi� kogo� przez granic� � i Miro po raz pierwszy nie towarzyszy� bratu. Siergiej ruszy� sam w drog�, przedtem surowo go upomniawszy, �eby do chaty nikogo nie wpuszcza�, oboj�tnie czy b�d� to znajomi, czy obcy ludzie.
Trzeciego ranka, kiedy Miro wszed� do Franciszki; dziewczynka nie spa�a. Patrzy�a na niego bez s�owa. � Witaj! � pozdrowi� j�, staraj�c si� wywrze� na niej
jak najlepsze wra�enie. Wypad�o to chyba nieco sztucznie. � No, ju� nie jeste� taka przestraszona. Lepiej si� czujesz?
Nic nie odpowiedzia�a i nadal wpatrywa�a si� we� nieruchomym wzrokiem.
��Zapomnia�a� mnie? Nazywam si� Miro. Znale�li�my ci� w lesie, teraz jeste� w naszym domu. Pod wp�ywem jej powa�nego spojrzenia poczu� si�
troch� nieswojo. Przysiad� na brzegu ��ka. Dziewczynka gwa�townie si� odsun�a.
��Siergiej pojecha� do pracy � m�wi� dalej Miro. Nie musisz si� go ba�, on jest dobry, cho� sam nie
zdaje sobie z tego sprawy. Zjesz co�? Spr�buj wsta�! Je�li mo�esz, ubierz si� i przyjd� do kuchni.
Wyszed� czuj�c, jak r�ce mu dr�� z napi�cia. B�yskawicznie nakry� do sto�u, staranniej ni� zwyk� to czyni� na co dzie�, a gdy ju� wszystko by�o przygotowane, usiad� i czeka�. Czas wl�k� si� niemi�osiernie. Miro mia� ochot� podejrze�, czy Franciszka wsta�a, czy nadal le�y w ��ku. Ale przyzwoito�� nakazywa�a mu uzbroi� si� w cierpliwo��. Po oko�o dziesi�ciu minutach zaskrzypia�y drzwi, uchyli�y si� zrazu w�sk� szpar�, potem troch� szerzej, a� w ko�cu ukaza�a si� Franciszka. W�lizgn�a si� do kuchni i cichutko przemkn�a na wolne miejsce przy stole. Ju� po chwili trzyma�a w r�ce kubek z mlekiem. Jej wystraszone wielkie oczy �ledzi�y ka�dy krok ch�opca. Najmniejszy nieostro�ny ruch z jego strony m�g�by j� sp�oszy�. Dziewczynka przybra�a postaw� wyczekuj�c�. Wa�ne jednak by�o to, �e przynajmniej w pewnym stopniu zaakceptowa�a sw� now� sytuacj�.
Miro potrzebowa� tygodnia, by nawi�za� z ni� kontakt. Kt�rego� popo�udnia r�ba� drewno na opa�, a Franciszka mu pomaga�a. Nosi�a poci�te kawa�ki i uk�ada�a na stos. Garn�a si� do wszystkich zaj�� domowych, pracowa�a szybko, ale jakby w ci�g�ej obawie, czy w�a�ciwie zrozumia�a jego polecenia. W pewnej chwili Miro krzykn��, bo w palec wesz�a mu drzazga. Dziewczynka przystan�a gwa�townie, niezdecydowana, co powinna uczyni�. Widz�c skrzywion� z b�lu twarz Mira, wypu�ci�a drewno z r�k i podesz�a niepewnie do ch�opca.
��Pomo�esz mi? Wyjmiesz mi drzazg�? � spyta�. Bez trudu poradzi�by sobie sam, ale nadarzy�a si� okazja, by wystawi� Franciszk� na pr�b�. R�ce dziewczynki zadr�a�y, tak jakby chcia�a mu przyj�� z pomoc�, ale brakowa�o jej od~�agi. Miro postawi� wszystko na jedn� kart�.
��Och, jak mnie boli! � j�cza�. � A Siergieja nie ma w domu!
Jej d�o�, niepewna, znalaz�a si� niedaleko jego d�oni. Powolutku podsun�� r�k� bli�ej. Czu� wisz�ce w powietrzu napi�cie. Spojrza� na twarz Franciszki: zatroskane oczy wpatrywa�y si� w jego d�o�, z kt�rej na szcz�cie p�yn�a stru�ka krwi. Dwoma palcami dotkn�a ostro�nie drzazgi. Miro sta� nieporuszony, obawia� si� z�apa� g��bszy oddech, by jej nie sp�oszy�. Chcia�a chwyci� kawa�ek drewienka, ale jedn� r�k� nie uda�o si� jej tego zrobi�. Przestraszona, jakby mia�a do czynienia z materia�em wybuchowym, �cisn�a ran� drug� d�oni�. Powoli drzazga przesuwa�a si�, a� wreszcie zosta�a wyj�ta.
��Bardzo ci dzi�kuj�, Franciszko � rzek� ciep�o Miro. Jak to mi�o z twojej strony. Daj, pomog� ci zanie�� drewno! � I wzi�wszy drwa pod pach�, poda� dziewczynce r�k�. � Chyba ju� nie raz wyjmowa�a� drzazgi?
Ku jego wielkiej rado�ci Franciszka wreszcie si� odezwa�a.
��Nie, nigdy, tylko sobie � odpowiedzia�a.
Miro odetchn�� z ulg�. Pierwsze lody zosta�y prze�amane.
Kiedy Siergiej wr�ci� do domu, Miro mia� mu wie
le do opowiedzenia.
��Wiesz, ona jest jak zwierz�tko � rzek� korzystaj�c z tego, �e Franciszka posz�a nakarmi� konie. � Sam widzisz, ci�gle si� ciebie boi. Ona umie tylko pracowa�. A pracuje jak niewolnica. Nie zauwa�y�em nawet cienia u�miechu na jej twarzy, a co dopiero m�wi� o prawdziwej weso�o�ci. Pos�uguje si� bardzo ubogim s�ownictwem. Wygl�da na to, �e mieszka�a zupe�nie sama i nikt z ni� nie rozmawia�. Ale gdy do niej m�wi�, stopniowo przypominaj� si� jej zapomniane s�owa. Wiesz, Siergieju, wydaje mi si�, �e musia�o jej by� potwornie ci�ko. Siergiej rozejrza� si� wok�.
��Rzeczywi�cie solidnie si� tu napracowa�a. Ale czy uda�o ci si� dowiedzie� czego� o niej samej? � spyta�, �ci�gaj�c z n�g wysokie buty.
Twarz Mira p�on�a z emocji.
��Niewiele. Dziewczynka w�a�ciwie nie wie, kim jest ani sk�d pochodzi. Powtarza tylko w k�ko: �las�, �dom w lesie�. Jest jednak pewien punkt zaczepienia. Opowiada�a o wie�y, do kt�rej chcia�a doj��. Pono� zamierza�a do niej uciec, ale jej r~ie znalaz�a.
��Wie�a? Jaka wie�a? � Nie wiem.
Siergiej zaduma� si�. By� mo�e jest to jaki� trop... � Czy wci�� jeszcze chcesz j� odes�a�? � spyta� Miro. Siergiej popatrzy� w niespokojn� twarz brata.
��Nie, oczywi�cie, �e nie � odpowiedzia�. � Intryguje mnie jednak, kim jest, bo nadal jej szukaj�.
��Jeste� pewien, �e chodzi im o nasz� ma�� Franciszk�?
��Tak, s�ysza�em w mie�cie, �e szukaj� dziewczynki, kt�ra nie potrafi si� wys�owi�, ma d�ugie ciemne w�osy i �adn� twarz. Wyznaczono nawet wysok� nagrod� dla tego, kto wska�e miejsce jej pobytu, zaskakuj�co wysok� jak na tak� nieszcz�niczk�.
��To musi by� ona. Mam nadziej�, �e nikomu nic nie wypapla�e�?
��Uwa�asz mnie za g�upca? Ale wiesz, Miro, co� mi si� w tym wszystkim nie zgadza! Nikt bez wa�nego powodu nie szuka z takim uporem s�u��cej! Mo�e by�a �wiadkiem jakiego� przest�pstwa? A mo�e wcale nie jest s�u��c�?
Nieoczekiwana reakcja starszego brata wzruszy�a Mira.
��Idzie � szepn�� ostrzegawczo.
Franciszka stan�a zal�kniona i niepewna, jak zwykle w obecno�ci Siergieja.
��Jak ty wygl�dasz, ma�a, w tych wyro�ni�tych ubraniach Mira? Kto� m�g�by pomy�le�, �e mam pod opiek� dw�ch m�odszych braci.
��Jej suknia si� ca�kiem podar�a...
Wielkie sarnie oczy prosi�y niemo o wybaczenie. Siergiej patrzy� rozbawiony na chude r�ce, niczym dwa patyki wystaj�ce spod podwini�tych r�kaw�w koszuli, na sznurek wok� talii, kt�ry przytrzymywa� ubranie, by si� nie zsun�o, na zadrapane kanciaste kolana, kt�re r�wnie dobrze nale�e� by mog�y do bezbronnego ciel�cia. I nagle odechcia�o mu si� �mia�.
��Mo�e to i dobrze, �e ubrana jest jak ch�opak mrukn�� po chwili. � Je�li kto� do nas przyjdzie, scho
waj warkocze � zwr�ci� si� do Franciszki. Dziewczynka od razu wykona�a jego polecenie.
��Patrzcie no, rozumie, co do niej m�wi� � ucieszy� si� Siergiej.
��Ona rozumie prawie n~szystko � zapewni� Miro z wyra�n� dum� w g�osie. � Trudno jej tylko si� R~�s�owi�.
Starszy brat skin�� g�ow�.
��Chod� tu, Franciszko! No nie, kiedy w ko�cu zrozumiesz, �e nie jestem gro�ny?
Niepewnie podesz�a do niego.
��Miro m�wi� mi, �e wspomina�a� o wie�y. Jaka to wie�a?
��S�o�ce... � zacz�a i pr�bowa�a co� wyja�ni� gestami r�k, ale szybko zrezygnowa�a. ,
��Widzia�a� wie��? Skin�a g�ow�.
��Z twojego okna? � Tak.
Dr�a�a. Nie�atwo jej by�o wytrzyma� spojrzenie Siergieja. Jego g�os o niskiej, g��bokiej barwie nie brzmia� tak �agodnie jak g�os Mira.
��Czy wie�a sta�a w pobli�u �domu w lesie�, czy gdzie� daleko?
Daleko, bardzo daleko. � Jak wygl�da�a?
Franciszka zagryz�a wargi. Siergiej wyj�� pi�ro i na marginesie starej gazety naszkicowa� czworoboczn� wie�� ze spiczastym wierzcho�kiem.
��Czy by�a troch� podobna do tej?
W jednej chwili zapomnia�a o l�ku, jaki w niej budzi�. Palcem wskaza�a czubek wie�y i nie�mia�o da�a do zrozumienia, �e chcia�aby wzi�� pi�ro. Siergiej przesun�� si�, by zrobi� jej miejsce. Mozolnie dorysowa�a iglic�, a na niej co� na kszta�t p�ksi�yca. Przy odrobinie fantazji mo�na by�o sobie wyobrazi�, �e to kurek.
��Wi�c to jest wie�a ko�cio�a � stwierdzi� Miro. Mamy jaki� punkt zaczepienia.
��S�o�ce... � szepn�a Franciszka.
��Tak, co ze s�o�cem? � pyta� Siergiej. Dziewczyna jednak potrz�sn�a g�ow� zniech�cona, bo zn�w brakowa�o jej s��w. Naraz zatrzyma�a wzrok na pod�odze, w miejscu gdzie pada�y promienie s�o�ca. Wzi�a do r�ki n� i ustawi�a go w taki spos�b, �e promienie odbi�y si� w ostrzu.
��Rozumiem � rzek� Miro. � Wie�a l�ni�a w blasku s�o�ca.
��Tak -skin�a g�ow� Franciszka.
��Pewnie dach pokryty by� blach� miedzian� albo jakim� podobnym materia�em... W tych okolicach jest to raczej rzadko spotykane � zastanawia� si� Siergiej. � Powiedz, czy wie�a l�ni�a przez ca�y d�ie�? A mo�e tylko wieczorem albo rano?
��Wieczorem � odpowiedzia�a dziewczynka zdecydowanie.
��To znaczy, �e wie�a znajdowa�a si� na wsch�d od budynku. �wietnie, Franciszko, na pewno uda si� nam znale�� tw�j dom.
Dziewczynka skuli�a si�.
��Przepraszam, mia�em na my�li oczywi�cie twoj� wie��, bo wydaje mi si�, �e zamierza�a� tam dotrze�? Przytakn�a, ale jakby z mniejszym zapa�em.
��Chyba jest jej u nas dobrze � u�miechn�� si� Miro. � Tak, ale nie mo�e tu zosta�. W przysz�ym tygodniu zabior� j� do Anu�ki. Ona wychowuje liczn� gromadk� i jedno dziecko dodatkowo nie sprawi jej wi�kszego k�opotu. Tam b�dzie bezpieczna. � Siergiej zmarszczy� czo�o. � Spiczasta wie�a pokryta miedzi�... Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek widzia� podobn� tu w okolicy: A ty?
��Ja te� nie � odrzek� po chwili namys�u Miro. � Nie rozumiem, przecie� taka ma�a dziewczynka nie zdo�a�aby przej�� zbyt du�ej odleg�o�ci.
Siergiej zamy�li� si�, patrz�c na milcz�c� Franciszk�. � Ona kryje w sobie wiele tajemnic � stwierdzi�.
Franciszka nadal wykonywa�a z pasj� wszystkie prace domowe, a Siergiej z trudem si� powstrzymywa�, by nie traktowa� jej jak zwyk�ej s�u��cej. Rezultaty jej wysi�k�w rych�o sta�y si� widoczne. Siergiej nie pami�ta�, kiedy ostatnio mieli tak czysto. �wie�o uprane ubrania, smaczne jedzenie na stole. Dziewczynka wprawdzie nadal go unika�a, ale m�odszemu bratu okazywa�a nie�mia�o zaufanie. Miro nauczy� j� liter, obja�nia� ilustracje w gazetach i ksi��kach i uczy� nazw przedmiot�w, kt�rych nie zna�a.
Franciszka by�a nieprawdopodobnie inteligentna, co nie dziwi�o Siergieja. Z jej twarzy jednak nie schodzi�a powaga. W najmniej oczekiwanych momentach
podrywa�a si� przera�ona i ucieka�a do spi�arni, s�u��cej jej za sypialni�. Czasami w k�ko nuci�a fragment jakiej� starej ko�ysanki. Kt�rego� dnia Siergiej zniecierpliwiony zapyta�:
��Czy nie znasz innych melodii?
��Nie � szepn�a z pokor�, patrz�c na niego z l�kiem. Od tamtej pory przesta�a nuci�. Siergiej poczu� wyrzuty sumienia z tego powodu, zaproponowa� wi�c p�niej, troch� za�enowany, �e nauczy j� kilku piosenek. Z wdzi�czno�ci� przyj�a jego propozycj�. Ch�tnie s�ucha�a, jak �piewa, nie spuszczaj�c wzroku z jego ust.
Po miesi�cu bracia zabrali Franciszk� do domu Anu�ki, kt�ra mieszka�a w niewielkiej drewnianej chacie za lasem w odleg�o�ci kilku godzin od ich domu. Dziewczynka rozgl�da�a si� wok� przera�ona, kiedy Siergiej rozmawia� z Anu�k�, korpulentn� wdow�, otoczon� spor� gromadk� dzieciak�w. Wychowywa�a je sama, ale nie pozwala�a, by wesz�y jej na g�ow�.
��Otrzymasz sowit� zap�at� � zach�ca� Anu�k� Siergiej.
Wdowa pokiwa�a g�ow�, ale z daleka obserwowa�a Franciszk�, kt�ra sta�a przytulona do �ciany. Obok niej zgromadzi�a si� grupka ciekawych brzd�c�w.
��Wiem, wiem, ale nie�atwo mi b�dzie po�wi�ci� szczeg�ln� uwag� tej nieboraczce. Ona potrzebuje spokojniejszego miejsca.
��Zgadzam si� z tob�, ale, niestety, nie ufam nikomu innemu.
��A nie mo�e mieszka� u was? Wydaje mi si�, �e zaprzyja�ni�a si� z Mirem.
Siergiej potrz�sn�� g�ow�.
��Pomy�l, Anu�ka, jedenastoletnia dziewczynka... Jak ja sobie z �i� poradz�?
��Ma jedena�cie lat? Wydaje mi si�, �e jest starsza. � No, mo�e dwana�cie.
��Co najmniej. Niewykluczone, �e mo�e mie� nawet czterna�cie. Nie zapominaj, kapitanie, �e na czym jak na czym, ale na dzieciakach to ja si� ju� znam.
��Tak, ale czy nie rozumiesz? Miro jest przecie� prawie w tym samym wieku. Anu�ka, nie mog�aby�... � Oczywi�cie, kapitanie Rodan. Dziewczynka mo
�e u nas zamieszka�, ale boj� si�, �e nie b�dzie si� tu dobrze czu�a. Tutaj panuje ci�gle taki harmider. A ona wygl�da jak delikatny kwiat mimozy.
��Nic na to nie poradz�. U nas zosta� nie mo�e. Przecie� wiesz, czym si� zajmujemy, nie jeste�my �wi�ci, sama rozumiesz.
Anu�ka popatrzy�a na tego silnego m�czyzn� i zrozumia�a, �e my�l o tym, i� w jego domu mieszka delikatna dziewczynka, przyprawia go o prawdziwe m�ki.
��No wi�c dobrze, wezm� j� � zlitowa�a si�.
Kiedy jednak Siergiej i Miro zamierzali odej��, Franciszka omal nie oszala�a z przera�enia. Anu�ka i jej najstarsza latoro�l z trudem zdo�ali j� przytrzyma�. Przera�liwy krzyk dziewczynki goni� za nimi daleko w las. Bracia nie odzywali si� do siebie w powrotnej drodze, a gdy weszli do chaty, odczuli dotkliw� pustk�. Wcze�nie udali si� na spoczynek.
Nast�pnego ranka Miro obudzi� si� z uczuciem,
�e co� jest nie tak jak powinno. Usiad� na pos�aniu i rozejrza� si� po ch�odnej izbie. Brakowa�o krz�taj�cej si� Franciszki! W piecu nie napalone, na nie uprz�tni�tym stole naczynia z poprzedniego dnia. Zobaczy�, �e brat te� ju� nie �pi.
��Rozpal� ogie� � mrukn�� Miro, wstaj�c z ��ka. W kilka chwil p�niej otworzy� drzwi chaty i krzykn��: � Siergiej, chod� tu szybko!
Starszemu bratu, kt�ry tak�e zd��y� ju� wsta�, zdawa�o si�, �e w g�osie Mira s�yszy nut� triumfu. Na schodach siedzia�a Franciszka, cicha i wystraszona. Siergiej patrzy� na ni� przez chwil� i w ko�cu rzek�: � Wejd� do �rodka!
Wpad�a do izby jak wicher. Rozejrza�a si� wok� i widz�c, �e jeszcze nie jedli, zacz�a po�piesznie nakrywa� do sto�u. Rozstawia�a kubki i talerze z tak� gorliwo�ci�, jakby od tego zale�a�o jej �ycie.
��Franciszko � odezwa� si� Siergiej z rezygnacj� w g�osie. � Nie musisz harowa� jak w�, by zas�u�y� na nasz� akceptacj�. Zrozum wreszcie, �e jeste� cz�owiekiem i masz swoj� warto��.
��U�ywasz zbyt trudnych s��w � mrukn�� Miro. Siergiej westchn��:
��To na nic si� nie zda, Franciszko. Nie mog� bra� za ciebie odpowiedzialno�ci. Zjemy �niadanie, a potem odprowadz� ci� z powrotem do Anu�ki.
Franciszka si� nie odezwa�a. Ogarn�a j� apatia. Bezmy�lnie grzeba�a w talerzu, a Siergiej i Miro udawali, �e nie dostrzegaj� b�agalnego spojrzenia jej sarnich oczu.
W drodze -przez las dziewczynka ci�gn�a si� jak skazaniec trzy kroki za Siergiejem, kt�ry przez ca�y czas wyg�asza� mow� obro�cz�:
��Zrozum, Franciszko, jest tysi�c powod�w, dla kt�rych nie mo�esz u nas zosta�. Przede wszystkim taki, �e nie mam poj�cia o wychowaniu dziewczynek.
��Anu�ka rozmawia�a ze mn� � odezwa�a si� cicho. � Poradz� sobie i nie b�d� dla ciebie ci�arem. Poczu�, �e si� czerwieni.
��Jest jeszcze tyle innych spraw. Miro i ja rzadko bywamy w domu. Wyruszamy na niebezpieczne wyprawy. W ka�dej chwili mog� nas z�apa� albo zabi�. Pomy�l, co b�dzie, je�li kto� zastanie ci� sam� w chacie?
Nie odpowiedzia�a i nadal wlok�a si� trzy kroki �a nim.
��Poza tym � nie przestawa� m�wi� Siergiej � ani Miro, ani ja nie jeste�my dla ciebie odpowiednim towarzystwem. Rozumiesz? Nie jeste�my anio�ami. P�dzimy bimber, wkr�tce urz�dzimy hulank�. B�dziemy pi� i gra� w karty... Nie mo�emy zmieni� ca�ego �ycia z twego powodu, Franciszko.
Dziewczynka wci�� milcza�a. A gdy dotarli na miejsce, Anu�ka potrz�sn�a g�ow�.
��Nic z tego, kapitanie Rodan. Wiedzia�am od razu, �e nie zechce tu zosta�.
��Co robi�, Anu�ko? Jestem ca�kiem bezradny. Pomijaj�c wszystkie inne wzgl�dy, po prostu za du�o ju� mam na g�owie. Haruj� jak w�, bo chc� od�o�y� troch� grosza na szko�� dla Mira.Ten ch�opak poyvinien otrzyma� odpowiednie wykszta�cenie, �eby mia� inne
�ycie ni� ja. Zas�uguje na to. Anu�ka przytakn�a i doda�a: � Spr�bujemy jeszcze raz!
Tym razem Franciszka nie protestowa�a. Wtuli�a si� w �cian� niczym blady cie� i patrzy�a na odchodz�cego Siergieja. Przez ca�� drog�, id�c pod g�r� przez las, czu� na sobie spojrzenie wielkich zrozpaczonych oczu. W pewnej chwili przystan�� i wtedy us�ysza�, �e kto� ostro�nie st�pa jego �ladem. Odwr�ci� si� gwa�townie. Franciszka drgn�a i zastyg�a w bezruchu na �rodku �cie�ki.
Westchn�� zrezygnowany i zamkn�� oczy. A potem na jego twarzy pojawi� si� u�miech pe�en goryczy.
��C�, wy�ywi� dwie czy trzy osoby, jaka to r�nica? � Nie musia� si� ju� wi�cej ogl�da� za siebie, by wiedzie�, �e dziewczynka pod��a za nim po�piesznie i cicho jak myszka.
W le�nej zagrodzie czas szybko up�ywa�. Franciszka stara�a si� ze wszystkich si�, by bracia Rodanowie mieli z niej pociech�. Pracowa�a z takim zapa�em, �e prosili j� nieraz, by troch� odpocz�a i zrozumia�a, i� jest cz�owiekiem, a nie koniem poci�gowym. Dawno spalili pejcz Siergieja. Miro dosta� nowe podr�czniki do samodzielnej nauki. Pilnie czyta�a je tak�e Franciszka. Miro nie mia� nic przeciwko temu, a nawet mu to odpowiada�o, bo wreszcie m�g� si� przed kim� popisa� wiedz� i do�wiadczeniem. Komu�, kto zawsze by� najm�odszy w rodzinie, musia�o to sprawia� przyjemno��.
Kapitan Rodan z niepokojem obserwowa�, jak Franciszka zaczyna si� rozwija�. Nabra�a pe�niejszych kszta�t�w, a id�c lekko ko�ysa�a biodrami. Stare koszule Mira nie by�y ju� wstanie ukry�, �e oto Franciszka przemienia si� w kobiet�. Anu�ka mia�a racj�. Franciszka by�a starsza, ni� im si� to zrazu zdawa�o. Ale pozosta�a bardzo dziecinna, cho� nadal nie potrafi�a wykrzesa� z siebie rado�ci �ycia. Cz�sto spogl�da�a zal�kniona na Siergieja. Ci�gle jeszcze wzbudza� w niej strach. Miro zastanawia� si�, kto j� tak �le traktowa�. Ten kto� musia� by� podobny do Siergieja, skoro dziewczynka nie mog�a zapomnie�.
Od czasu do czasu Siergiej wyje�d�a� do miasta i wraca� dopiero p�n� noc�. Kt�rego� dnia zaskoczy� Mira wcze�niejszym powrotem z takiej eskapady.
��Franciszko � zacz�� na poz�r oboj�tnie. � Zobaczy�em to na wystawie i pomy�la�em, �e pewnie chcia�aby� mie� co� takiego � rzek�, k�ad�c na stole niewielk� pozytywk�. By�o to prawdziwe cacko, na wieczku znajdowa� si� obrazek przedstawiaj�cy sielank� pastersk�. Kiedy si� je podnosi�o, rozlega�y si� delikatne d�wi�ki melodyjki.
Franciszka zdziwiona podesz�a bli�ej.
��We�, prosz�! To dla ciebie � powiedzia� Siergiej troch� zawstydzony.
��Dla mnie?
��Tak, dla ciebie. Nigdy nie mia�a� zabawek? Pokr�ci�a g�ow�, nie odrywaj�c wzroku od pozytywki.
��Musia�a sporo kosztowa� � rzek� z nabo�e�stwem
Miro. � Popatrz, Franciszko, na te owieczki... albo na te obrazki z boku. Potrzymaj!
Franciszka zas�uchana w d�wi�ki melodii bezwiednie wzi�a do r�ki pozytywk�. Bracia przygl�dali si� jej w napi�ciu.
��Siergiej � szepn�� Miro. � Siergiej, ona si� �mieje. Tak, naprawd� si� u�miecha!
��Przynios� wod� � odezwa� si� Siergiej st�umionym g�osem i po�piesznie wyszed� z izby. D�ugo nie wraca�. Miro widzia� go przez okno, jak usiad� przy studni i z r�kami opartymi na kolanach spogl�da� na kolysz�ce si� na wietxze korony drzew. Kiedy wr�ci�, Franciszka ju� zd��y�a si� po�o�y�. Pozytywk� postawi�a przy ��ku. Nast�pnego ranka przy talerzu starszego z braci sta� kubek z bukietem polnych kwiat�w. Siergiej spojrza� na onie�mielon�, wyczekuj�c� w napi�ciu Franciszk� i podzi�kowa� jej lekkim skinieniem g�owy: Dziewczynka u�miechn�a si� promiennie.
Siergiej coraz rzadziej wyje�d�a� do miasta. W�a�ciwie Miro lubi�, gdy go nie by�o w domu, bo wtedy Franciszka zachowywa�a si� swobodnie i naprawd� by�o im weso�o. Prowadzili wojn� na poduszki, bawili si� w r�ne gry albo wychodzili na dw�r. Miro uczy� j� je�dzi� konno, gonili si� i biegali na wy�cigi. Kt�rego� dnia Miro podczas gonitwy schwyta� j� i przytrzyma� przez moment.
��Franciszko, jeste� ju� doros�a � stwierdzi� naraz, zak�opotany dokonanym przez siebie odkryciem.
��Ja? Jak to?
Patrzy� na ni�, a ona tak�e spojrza�a mu w twarz,
kt�ra nieoczekiwanie znalaz�a si� tak blisko � w jego pi�kne zdziwione oczy, br�zowe w�osy, l�ni�ce w promieniach zachodz�cego s�o�ca.
��Ro�nie ci broda � zauwa�y�a, nadal rozbawiona. Nie odpowiedzia�, wi�c Franciszka spojrza�a na niego ze zdziwieniem.
��Jaka jeste� pi�kna, Franciszko! � wyszepta�.
��Ty te� � odrzek�a prostodusznie. � Najpi�kniejszy na �wiecie.
Musn�� palcami jej usta i podbr�dek.
��Dlaczego to robisz? � spyta�a naiwnie. Natychmiast j� pu�ci�. Zrozumia�, �e w�a�nie przed tym przestrzega� go Siergiej. Wtedy s�owa brata go rozbawi�y, ale teraz wcale nie by�o mu do �miechu.
��Wracamy � uci�� kr�tko.
Zabawa si� sko�czy�a i oboje wiedzieli, �e ju� nigdy nie b�dzie tak jak kiedy�. Nawet Franciszka to poj�a, cho� nie rozumia�a przyczyny, bo nadal by�a bardzo dziecinna. Miro jednak sta� si� ju� dojrza�ym m�odzie�cem.
Wreszcie nadszed� dzie�, w kt�rym Siergiej przyni�s� z miasta nie najlepsze nowiny. Wzi�� Mira na stron� i powiedzia�:
��Trafi� mi si� fantastyczny transport. Do granicy zbli�a si� trzydziestoosobowa grupa uchod�c�w. Sam nie dam rady ich przeprowadzi�. Miro, musisz jecha� ze mn�!
Miro zagryz� wargi. Po raz pierwszy Franciszka mia�aby zosta� w domu sama. Sytuacj� pogarsza�o dodatkowo to, �e, jak wspomina� Siergiej, nadal kr�cili
si� po mie�cie jacy� obcy ludzie i rozpytywali o zaginion� dziewczynk�.
��Ale przecie� jest u nas ju� od roku � dziwi� si� Miro. � Z jakiego powodu ci�gle jej szukaj�?
��Przygl�da�e� si� jej ostatnio? � spyta� Siergiej Miro przytakn�� z pewnym oci�ganiem. Siergiej spojrza� na brata badawczo, troch� zaniepokojony, ale m�wi� dalej:
��Ona nie jest zwyk�� s�u��c�, Miro! Kto� j� tylko tak traktowa�. Sp�jrz jednak na ten profil, na jej rysy twarzy. Potrzeba kilku pokole� wybra�c�w z wy�szych sfer, aby osi�gn�� efekt tak doskona�y.
��Nie mo�emy jej przecie� zostawi� tu samej rzek� zaniepokojony Miro.
��Co si� sta�o? � zapyta�a Franciszka, kt�ra podesz�a bli�ej.
Miro opowiedzia� jej o transporcie i o rozpytuj�cych o ni� szpiegach.
��Czy nie mog�abym pojecha� z wami? � spyta�a, wstrzymuj�c oddech.
��Oszala�a�?! � krzykn�� Siergiej. � Przecie� to �miertelnie niebezpieczne! Wszyscy od razu poznaj�, �e nie jeste� m�czyzn�, chocia� nosisz spodnie i d�ugie buty. To niemo�liwe, Franciszko!
Jej oczy przygas�y. Siergiej westchn�� ci�ko i odwr�ci� si� do Mira.
��St�d wyjedziemy konno wieczorem. W mie�cie spotkamy pozosta�ych, a jutro o �wicie nad rzek� przejmiemy transport. Dostaniemy wysok� zap�at�...
��My�lisz tylko o pieni�dzach � �achn�� si� Miro.
��A co mam robi�? Nie mamy gospodarstwa, jest nas troje, a ty na jesieni powiniene� zacz�� nauk� w szkole... Gdzie jest Franciszka? Musimy co� zje��. � Wzi�a n� i posz�a do swojego pokoju.
��Co? Wzi�a n�? Dobry Bo�e, czy ju� cz�owiek nic nie mo�e powiedzie� w tym domu?
Rzuci� si� p�dem w stron� niewielkiego pokoiku Franciszki, ale zderzy� si� z ni� w drzwiach. Cofn�� si� i zszokowany zawo�a�:
��Franciszko, co zrobi�a� z w�osami? Miro tylko j�kn��.
��Twoje w�osy, Franciszko! Twoje przepi�kne w�osy!
Dziewczynka obci�a d�ugie warkocze, by upodobni� si� do m�czyzny, ale efekt okaza� si� �a�osny.
��Bo�e, dopom� � wzdycha� m�odszy z braci. Siergiej patrzy� na ni�, zacisn�wszy usta.
��Miro, przynie� no�yce do strzy�enia owiec! Spr�bujemy uratowa� te n�dzne resztki!
Franciszka cofn�a si� przera�ona, kiedy Miro wr�ci� z no�ycami.
��Przesta� si� wyg�upia� i siadaj! � nakaza� Siergiej. � Chyba �e to dla ciebie takie straszne, �e mam ci� dotkn��.
��Miro � poprosi�a zawstydzona i opu�ci�a g�ow�.
ROZDZIA� III
Siergiej z rozmachem cisn�� no�yce na st� i wyszed�. Miro zna� doskonale swego brata i wiedzia�, �e ci�g�a nieufno�� Franciszki sprawia mu przykro��. Rozz�o�ci� si� wi�c na dziewczyn�.
��Czy musisz by� taka wobec Siergieja? � m�wi� z wyrzutem, przycinaj�c jej r�wno ko�ce w�os�w.
��Nic na to nie mog� poradzi� � szepn�a. � Kapitan Rodan mnie przera�a.
Kapitan Rodan... Miro u�wiadomi� sobie naraz, �e Franciszka nigdy nie zwraca�a si� do Siergieja po imieniu. Kiedy starszy brat wr�ci�, podzieli� si� z nim tym odkryciem.
��Mo�e twoje imi� wywo�uje w niej l�k?
��Nie s�dz�, to imi� rosyjskie, rzadkie w naszym kraju.
Siergiej przykucn�� przed dziewczynk� i zapyta�: � Dlaczego si� mnie boisz, Franciszko?
Odwr�ci�a g�ow�, ale Miro upomnia� j� surowo, �eby si� nie kr�ci�a, bo mo�e j� skaleczy�.
��Czy nie mog�aby� mnie traktowa� jak starszego brata? � poprosi�, ale ujrzawszy �zy w jej oczach, wsta� po�piesznie. � Nie b�d� ci� m�czy� � rzek�. � A zreszt�, skoro ju� si� tak po�wi�ci�a�, nie mamy chyba wyboru, musimy ci� zabra�.
Poderwa�a si� z krzes�a uszcz�liwiona.
Siergiej roze�mia� si� i poda� jej stary filcowy kapelusz. � Naci�gnij go porz�dnie, �eby zakry� twarz. Jeste� zbyt �adna, by mo�na ci� wzi�� za ch�opaka. Na ramiona zarzucisz peleryn�. O, tak w�a�nie! Teraz w~~gl�dasz jak rozb�jnik. Czy� nie, Miro?
Miro tak�e si� roze�mia�.
��Mnie nie nabierze, ale innych, kto wie! Franciszko, chyba si� domy�lasz, �e w najbli�szym czasie nie b�dziemy wiele spali?
��Teraz si� wy�pi� na zapas! Czy b�d� mog�a po�yczy� konia?
Bracia mieli trzy konie, jednego zwykle zaprz�gali do bryczki. By�a to stara, �agodna i powolna koby�a, kt�ra sama potrafi�a wybra� drog�.
��Mo�esz po�yczy� � zgodzi� si� Siergiej. Przepe�niona uczuciem szcz�cia westchn�a g��boko. Raptem Siergiej u�wiadomi� sobie, �e jego wycho
wanka nigdy nie by�a w mie�cie. Jaki z niego opiekun, skoro dopu�ci� si� takiego zaniedbania!
��Franciszko, chcesz jecha� z nami wieczorem do miasta? Zabawimy si�!
��Zabawimy si�? To znaczy, upijemy si�? Dobrze! Zaczerwieni� si� gwa�townie. Czy�by o tym wiedzia�a? Miro usi�owa� st�umi� weso�o��, ale bez powodzenia. Wybuchn�� �miechem tak serdecznym, �e zarazi� nim dziewczynk� i brata i zaraz wszyscy troje �miali si� do �ez.
Pojechali do miasta do przyjaci� Siergieja. To oni
zwykle przekazywali mu informacje o uciekinierach, kt�rych mia� przeprowadzi� przez zielon� granic�. Znajdowali si� w �adnym, do�� du�ym pomieszczeniu. Panowa� tu p�mrok. Franciszka nie mia�a poj�cia, �e to gospoda, tego wieczoru zamkni�ta dla go�ci. Podziwia�a wisz�ce rz�dkiem wielkie kufle do piR>a i pi�kne malowid�a na �cianach, cho� co prawda w wi�kszo�ci przedstawia�y one sk�po odziane damy. Obserwowa�a te� przyjaci� Siergieja siedz�cych przy niewielkich sto�ach. Jedni grali w karty, inni raczyli si� piwem. Miro rozmawia� ze znajomymi, ale nawet na moment nie spuszcza� Franciszki z oka, co sprawia�o, �e czu�a si� bezpieczna. Kapitan Rodan rozgrywa� parti� pokera. Podesz�a bli�ej i stan�a za nim.
��O, jakie �adne karty � rzek�a. � Czy to s� damy? Siergiej odwr�ci� si� w�ciek�y, a jego towarzysze wybuchn�li �miechem.
��Zdaje si�, �e braciszek okaza� si� niedyskretny kpi� jeden z nich. � Ale dajmy ju� spok�j kapitanowi Rodanowi. Tak si� po�wi�ca dla swych m�odszych braci. Zas�u�y� na odrobin� rozrywki!
Siergiej poderwa� si� z miejsca.
��Dosy� na dzi�! Dalsza gra i tak nie ma sensu. Poddaj� si�.
Inni tak�e wstali o