9961

Szczegóły
Tytuł 9961
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9961 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9961 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9961 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Powie�ci JONATHANA KELLERMAIMA w Wydawnictwie Amber ALBUM MORDERSTW BOMBA ZEGAROWA CIA�O I KREW CICHA WSP�LNICZKA DIABELSKI WALC DOKTOR �MIER� KLINIKA NIEDOBRA MI�O�� OCZY DO WYNAJ�CIA PAJ�CZYNA POKR�TNY UMYS� POTW�R SELEKCJA TERAPIA W OBRONIE W�ASNEJ IONATHAN KELLERMAN POKR�TNY UMYS� MBP Szczecin Pokr�tny umys�, nr inw.: 1.38 - 38297 F38821.111(73)-3 Przek�ad Przemys�aw Bieli�ski AWBER Tytu� orygina�u TWISTED Redaktorzy serii MA�GORZATA CEBO-FONIOK ZBIGNIEW FONIOK Redakcja stylistyczna EL�BIETA NO VAK Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI Korekta JOLANTA KUCHARSKA RENATAKUK Ilustracja na ok�adce DANILODUCAK Opracowanie graficzne ok�adki STUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWA AMBER Sk�ad WYDAWNICTWO AMBER Wydawnictwo Amber zaprasza na stron� Internetu http://www.wydawnictwoamber.pl Copyright � 2004 by Jonathan Kellerman. Ali rights reserved. For the Polish edition Copyright � 2004 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-241-2001-7 Dla Faye Na moje szczeg�lne podzi�kowania zas�uguj�: John Ahouse, RickAlbee, prywatny detektyw Miguel Porras, Terri Porras i Susan Wllcox. l Maj przyni�s� Hollywood lazurowe niebo i kalifornijski optymizm. Petra Connor pracowa�a nocami, a dnie przesypia�a. Mia�a powody do rado�ci: rozwi�za�a sprawy dw�ch trudnych morderstw. Pierwsze: trup na weselu. Japo�sko-korea�skim weselu, w g��wnej sali balowej hotelu Roosevelt. Panna m�oda by�a Amerykank� japo�skiego pochodzenia, pan m�ody, Amerykanin - korea�skiego; oboje studiowali prawo i poznali si� na uniwerku. Ojciec panny m�odej, chirurg, urodzi� si� w Glendale; ojciec pana m�odego, imigrant i sprzedawca mebli kuchennych, ledwie m�wi� po angielsku. Petra zastanawia�a si�, jak poradzili sobie ze zderzeniem kultur. Trup, Baldwin Yoshimura, by� jednym z kuzyn�w panny m�odej, trzy-dziestodwuletnim ksi�gowym; znaleziono go w kabinie m�skiej toalety. Kark mia� tak skr�cony, �e wygl�da� jak bohaterka Egzorcysty. Koroner oznajmi�, �e morderca musia� by� bardzo silny, ale na tym jego medyczna wiedza si� ko�czy�a. Petra, zn�w pracuj�c bez partnera, spotka�a si� ze wszystkimi krewnymi i znajomymi zabitego, i w ko�cu odkry�a, �e Baldwin Yoshimura by� niepoprawnym kobieciarzem, kt�remu nie robi�o r�nicy, czy ofiara jego podboj�w jest zam�na, czy nie. Naciskaj�c i sonduj�c dalej, zauwa�y�a nerwowe spojrzenia panny m�odej. W ko�cu jedna z kuzynek, Wendy Sakura, wykrztusi�a prawd�: Baldwin przystawia� si� do �ony swojego brata Darwina. Do tej dziwki. Darwin, czarna owca wykszta�conego klanu Yoshimur�w, by� instruktorem sztuk walki; pracowa� w szkole w Woodland Hills. Petra zmusi�a si�, �eby wsta� w ci�gu dnia, wpad�a do dodzio i przygl�da�a si�, jak Darwin prowadzi zaj�cia judo dla zaawansowanych. Przysadzisty facet, ogolona g�owa, przyjemna aparycja. Kiedy sko�czy� zaj�cia, podszed� do Petry i wyci�gn�� r�ce, czekaj�c, �e zakuje go w kajdanki. - Ja to zrobi�em. Aresztujcie mnie. Na posterunku odm�wi� widzenia z adwokatem, od razu wszystko wyzna�. Od pewnego czasu co� podejrzewa�; na weselu poszed� za swoj� �on� i bratem do pustej sali bankietowej. Ukrywszy si� za przepierzeniem, rzeczona �ona, wykazuj�c przy tym du�o entuzjazmu, zrobi�a rzeczonemu bratu lask�. Darwin pozwoli� jej sko�czy�, poczeka�, a� Bal-dwin p�jdzie do kibelka, poszed� za nim i zrobi�, co zrobi�. - A pana �ona? - spyta�a Petra. - Co moja �ona? - Jej pan nie ukara�. - To kobieta - powiedzia� Darwin Yoshimura. - Jest s�aba. To Bal-dwin powinien by� m�drzejszy. Druga sprawa: zacz�o si� od plam krwi w Los Feliz, a sko�czy�o trupem w lesie pa�stwowym Angeles Crest. Ofiar� by� w�a�ciciel sklepu spo�ywczego, niejaki Bedros Kashigian. Krew znaleziono na parkingu za jego marketem przy Edgemont. Kashigian i jego pi�cioletni cadillac znikn�li. � Dwa dni p�niej stra�nicy le�ni znale�li w�z przy drodze w lesie. Martwy Kashigian siedzia� za kierownic�. Strumyk zaschni�tej krwi wycieka� mu z lewego ucha na twarz i koszul�, ale nie by�o wida� �adnej rany. Analiza larw much wykaza�a, �e nie �y� od pe�nych dw�ch dni lub co� ko�o tego. Oznacza�o to, �e zamiast wr�ci� po pracy do domu, pojecha� czterdzie�ci pi�� kilometr�w na wsch�d. Albo kto� go tam wywi�z�. Z tego, czego Petra si� dowiedzia�a, by� porz�dnym obywatelem, �onatym, z tr�jk� dzieci, �adnym domem i bez wi�kszych d�ug�w. Tydzie� solidnego dochodzenia pozwoli� stwierdzi�, �e na dwa dni przed znikni�ciem Kashigian bra� udzia� w b�jce. W barowej b�jce w lokalu przy Alvarado, kt�rego klientami byli g��wnie Latynosi; Kashigian romansowa� z jedn� z salwadorskich kelnerek i chadza� tam cz�sto, �eby wypi� kilka piw i pi��dziesi�tek, a potem zaszy� si� z dziewczyn� w jej pokoiku nad barem. Wszystko zacz�o si� od b�jki dw�ch pijak�w. Kashigian przypadkiem znalaz� si� mi�dzy nimi i zarobi� w g�ow�. Wed�ug barmana tylko raz. Przypadkowy cios go�ej pi�ci; Kashigian wyszed� z baru o w�asnych si�ach. Wdowa po nim, zmagaj�ca si� ze strat� i z odkryciem, �e Bedros j� zdradza�, powiedzia�a, �e m�� narzeka� na b�l g�owy spowodowany, jego zdaniem, uderzeniem o p�k� z chlebem. Po kilku aspirynach podobno mu przechodzi�o. Petra zadzwoni�a do koronera Rosenberga, nad wyraz weso�ego faceta, i zapyta�a, czy pojedynczy cios go�� pi�ci� w g�ow� m�g� doprowadzi� do czyjej� �mierci dwa dni p�niej. Rosenberg odpar�, �e raczej w�tpi. Wgl�d w akta ubezpieczeniowe Bedrosa Kashigiana ukaza� solidne polisy na �ycie, a tak�e rachunki za leczenie wyp�acone pi�� lat temu po tym, jak Kashigian uczestniczy� w karambolu na Pi�tej P�nocnej, z kt�rego wyszed� z p�kni�t� czaszk� i wewn�trznym krwotokiem. Przywieziony nieprzytomny na ostry dy�ur zosta� oddany w r�ce chirurg�w, kt�rzy wyci�li mu z czaszki kawa�ek wielko�ci p�dolar�wki, �eby m�c oczy�ci� m�zg. Kawa�ek ten, nazwany przez Rosenberga plakietk�, przymocowano z powrotem przy u�yciu �rub i szw�w. Kiedy Rosenberg us�ysza� o wypadku, zmieni� zdanie. - Plakietka trzyma�a si� na tkance bliznowej - powiedzia� Petrze. -A to dra�stwo wyros�o cie�sze ni� reszta czaszki. Tw�j facet mia� pecha, dok�adnie w to miejsce go trafili. Reszta jego g�owy wytrzyma�aby uderzenie, ale cie�sza ko�� nie. P�k�a, od�amki wbi�y si� w m�zg, spowodowa�y powolne krwawienie', a� w ko�cu bum! - Bum - powt�rzy�a Petra. - Znowu mydlisz mi oczy medycznym �argonem. Koroner si� za�mia�. Petra te�. �adne z nich nie chcia�o my�le� o kolosalnym pechu Bedrosa Kashigiana. - Jedno uderzenie - powiedzia�a. - Bum - powt�rzy� Rosenberg. - Powiedz mi, doktorze R., czy m�g� pojecha� do lasu, bo nie wiedzia�, co si� z nim dzieje? - Niech pomy�l�. Z kawa�kami ko�ci w szarych kom�rkach, z powolnym krwotokiem, tak, m�g� by� sko�owany, zdezorientowany. Co nie t�umaczy�o, dlaczego wybra� w�a�nie Angeles Crest. Petra zapyta�a kapitana Schoelkopfa, czy mo�e oskar�y� o morderstwo faceta, kt�ry zada� cios. - Kto to? - Jeszcze nie wiem. - B�jka w barze. - Schoelkopf rzuci� jej spojrzenie z gatunku �czy�--ty-zg�upia�a?" - Wpisz to jako przypadkowy zgon. Nie maj�c ochoty ani ch�ci si� z nim spiera�, zrobi�a, jak kaza�. Potem pojecha�a zawiadomi� o wszystkim wdow�, kt�ra powiedzia�a jej, �e Angeles Crest to miejsce, gdzie ona i Bedros je�dzili na randki jako nastolatki. - Przynajmniej zostawi� mi porz�dne ubezpieczenie - doda�a. - Najwa�niejsze, �eby dzieci zosta�y w prywatnej szkole. Kilka dni po zako�czeniu obu spraw odezwa�a si� samotno��. Petra pope�ni�a b��d, wda�a si� w romans z partnerem, a teraz pracowa�a i mieszka�a sama. Obiektem jej uczu� by� dziwny, ma�om�wny detektyw Eric Stahl, by�y oficer s�u�b specjalnych armii o przesz�o�ci, kt�ra bardzo powoli si� ujawnia�a. Za pierwszym razem, kiedy Petra zobaczy�a jego czarny garnitur, blad� cer� i matowe, ciemne oczy, pomy�la�a �grabarz". Instynktownie zapa�a�a do niego niech�ci� i to uczucie wydawa�o si� jej odwzajemnione. Wszystko jednak si� zmieni�o. Zacz�li pracowa� nad zagadk� morderstw z zimn� krwi� razem z Mi-lem Sturgisem z West LA, usi�uj�c pos�a� za kratki wszawego psychola, kt�rego kr�ci�o zabijanie utalentowanych ludzi. Doprowadzenie tej sprawy do ko�ca nie by�o �atwe; niewiele brakowa�o, a Eric umar�by pchni�ty no�em. Siedz�c i czekaj�c w poczekalni na ostrym dy�urze, Petra pozna�a jego rodzic�w i dowiedzia�a si�, dlaczego nie m�wi�, nie czu� ani nie zachowywa� si� jak cz�owiek. Kiedy� mia� rodzin�, �on� i dwoje dzieci, ale wszystkich straci�. Hea-ther, Danny'ego i Dawn. Okrutnie mu ich odebrano. Odszed� z wojska, rok przetrwa� na lekach antydepresyjnych, a potem zg�osi� si� do policji Los Angeles, gdzie dzi�ki swoim koneksjom dosta� od razu stopie� detektywa pierwszej klasy w okr�gu Hollywood, a tam Schoelkopf przydzieli� go Petrze. Je�li kapitan co� wiedzia�, zachowa� to dla siebie. Niepoinformowana Petra pr�bowa�a jako� dogada� si� ze Stahlem, ale �e jej nowy partner mia� w sobie tyle ciep�a co p�ytka pod�ogowa, szybko da�a sobie spok�j. Ostatecznie podzielili si� prac�, ograniczaj�c do minimum czas sp�dzany razem. Zimne, milcz�ce godziny obserwacji. A potem nadesz�a noc grozy. Nawet teraz Petra zastanawia�a si�, czy Eric nie pr�bowa� pope�ni� samob�jstwa przez sprawc�. Nigdy go o to nie spyta�a. Nie mia�a powodu. Nie by�a jedyn� kobiet� w jego �yciu. Podczas �ledztwa �zimnej krwi" Eric pozna� egzotyczn� tancerk�, utapirowan� blondynk� o doskona�ym ciele, Kyr� Montego alias Kathy Magary. Kyra te� by�a wtedy w poczekalni, wci�ni�ta w za ciasne ubranie, chlipa�a w chusteczk�, ogl�da�a swoje paznokcie i nie mog�a poczyta� nawet najg�upszego pisma z niepokoju albo, jak podejrzewa�a Petra, z powodu zaburze� koncentracji. Petra wykaza�a wi�cej wytrwa�o�ci i kiedy Eric si� ockn��, to ona trzyma�a go za r�k�, to ona patrzy�a w jego um�czone, br�zowe oczy. Podczas kilkumiesi�cznej rehabilitacji Erica Kyra wpada�a do jego wynaj�tego bungalowu w Studio City z zup� na wynos i plastikowymi 10 �y�kami. Mia�a do zaoferowania plastikowe cycki, trzepocz�ce rz�sy i B�g wie co jeszcze. Petra znalaz�a na to spos�b: zacz�a gotowa� dla Erica. Dorastaj�c w Arizonie z pi�cioma bra�mi i owdowia�ym ojcem, nauczy�a si� nie�le radzi� sobie w kuchni. Podczas swojego kr�tkiego ma��e�stwa bawi�a si� wr�cz w smakosza. Teraz, jako rozw�dka i nocny marek, rzadko cho�by w��cza�a piekarnik. Ale leczenie Erica domowym jedzeniem wyda�o jej si� niezwykle wa�ne. Ostatecznie blond laska znikn�a, a Petra zadomowi�a si� w �yciu Erica na dobre. Przeszli od niezr�czno�ci przez niech�tne odkrywanie si� przed sob� nawzajem i przyja�� do blisko�ci. Gdy w ko�cu poszli do ��ka, Eric rzuci� si� na Petr� z ��dz� wyg�odzonego zwierz�cia. Kiedy zacz�li regularnie uprawia� seks, Petra odkry�a, �e Eric jest najlepszym kochankiem, jakiego mia�a, czu�ym, gdy takim go potrzebowa�a, silnym i wytrwa�ym, kiedy to by�o specja�em dnia. Rozstali si� jako partnerzy, ci�gn�c sw�j zwi�zek jako kochankowie. Mieszkali osobno: Eric w bungalowie, Petra w swoim mieszkaniu przy Sz�stej, niedaleko Museum R�w. Potem by� jedenasty wrze�nia i specjalne wyszkolenie Erica kaza�o departamentowi zobaczy� go w nowym �wietle. Przeniesiono go z wydzia�u zab�jstw do nowo utworzonego Oddzia�u Bezpiecze�stwa Krajowego i wys�ano za ocean na przeszkolenie antyterrorystyczne. W tym miesi�cu Eric by� w Izraelu, uczy� si� o zamachowcach samob�jcach i jak sporz�dza� profile, dowiadywa� si� te� innych rzeczy, o kt�rych nie m�g� Petrze powiedzie�. Dzwoni�, kiedy m�g�, sporadycznie przysy�a� e-maile, ale nie m�g� odbiera� wiadomo�ci elektronicznych. Ostatnio odezwa� si� tydzie� temu: Jerozolima jest pi�knym miastem, Izraelczycy s� twardzi, nietaktowni i kompetentni; zamierza� wr�ci� za dwa tygodnie. Dwa dni p�niej przysz�a kartka pocztowa z Wie�� Dawida i schludnym, pochy�ym pismem Erica. P. My�l� o tobie, wszystko OK. E. Praca w pojedynk� jej pasowa�a, ale Petra wiedzia�a, �e nast�pny przydzia� jest tylko kwesti� czasu. Po zamkni�ciu spraw Yoshimury i Kashigiana wzi�a kilka dni wolnego, spodziewaj�c si� mniejszego nawa�u pracy. Zamiast tego dosta�a krwaw� �a�ni� i Isaaca Gomeza. 11 To si� sta�o w dniu, kiedy zn�w zacz�a malowa�. Zmusi�a si�, �eby wsta� o dziesi�tej i przy �wietle dziennym skopiowa� Georgi� O'Kee-fe, kt�r� zawsze uwielbia�a. Nie kwiaty czy czaszki; szar�, pionow� scen� miejsk� z Nowego Jorku, z wczesnego okresu O'Keefe. Czysty geniusz; nie mog�a mie� nadziei, �e uda si� jej go uchwyci�, ale warto by�o chocia� spr�bowa�. Min�y ca�e miesi�ce, odk�d trzyma�a w r�ku p�dzel, i nie�atwo by�o jej zn�w zacz��. Ale o drugiej ju� si� rozp�dzi�a i stwierdzi�a, �e idzie jej ca�kiem nie�le. O sz�stej usiad�a na kanapie w salonie, �eby podziwia� swoje dzie�o, i zasn�a. O pierwszej pi�tna�cie w nocy obudzi� j � telefon z posterunku. - Wielokrotne zab�jstwo pod klubem Paradiso, Sunset przy Western, wszyscy na pok�ad - informowa� dy�urny. - Pewnie m�wi� ju� o tym w telewizji. Petra w��czy�a telewizor, id�c pod prysznic. W pierwszej stacji informacyjnej, kt�r� wybra�a, ju� to sz�o. Grupa dzieciak�w zastrzelonych pod Paradiso. Koncert hiphopowy, rozr�ba na parkingu, lufa wystaj�ca z okna samochodu. Cztery trupy. Kiedy Petra dojecha�a na miejsce, teren by� ju� ogrodzony, a ofiary przykryte koronerskimi p�achtami - cztery pakunki pod czarnogranato-wym hollywoodzkim niebem. Wiatr podwin�� r�g jednej z p�acht, ods�aniaj�c stop� w adidasie. R�owym, niedu�ym. W �wietle mocnych reflektor�w nawierzchnia parkingu l�ni�a. Chyba ponad setk� dzieciak�w - niekt�re wygl�da�y na o wiele za m�ode, �eby o tej porze by� poza domem - podzielono na grupy i sp�dzono na bok; pilnowali ich mundurowi policjanci. Pi�� grup, wszyscy potencjalni �wiadkowie. Paradiso, kiedy� kino, potem ko�ci� ewangelicki, teraz klub, m�g� pomie�ci� ponad tysi�c os�b. Wybrano te dzieciaki. Petra rozejrza�a si� za innymi detektywami, wypatrzy�a Abramsa, Mon-toy�, Dilbecka i Haasa. Razem z ni� pi�cioro detektyw�w na pi�� grup. MacDonald Dilbeck by� detektywem trzeciej klasy z ponadtrzydziesto-letnim sta�em i to on kierowa� akcj�. Petra podesz�a do niego. Z odleg�o�ci dziesi�ciu metr�w pomacha� jej. Sze��dziesi�ciojednoletni Mac, by�y marin� o srebrnosiwych, nab�ysz-czonych brylantyn� w�osach, nosi� szary garnitur, l�ni�cy tak samo jak w�osy. W�skie, zaokr�glone klapy marynarki �wiadczy�y, �e ubi�r ten jest ju� zabytkiem, ale Petra wiedzia�a, �e Dilbeck kupi� go w sklepie 12 jako nowy. Mac mia� metr siedemdziesi�t pi�� wzrostu, pryska� si� aqua velva, nosi� pami�tkowy pier�cie� ze szko�y, ze sztucznym rubinem, i spink� do krawata z logo policji Los Angeles. Mieszka� w Simi Yalley, poza s�u�b� je�dzi� starym cadillakiem, w weekendy - konno i na harleyach. �onaty od czterdziestu lat, na bicepsie mia� tatua� SEMPER Fi. Petra uwa�a�a go za m�drzejszego od wi�kszo�ci prawnik�w i lekarzy, jakich zna�a. - Przykro mi, �e spieprzy�em ci urlop - powiedzia�. Oczy mia� zm�czone, ale postaw� nienagann�. - Wygl�da na to, �e potrzebujemy ka�dego. Mac skrzywi� si�. - Masakra. Czworo dzieci. Odci�gn�� j� od zw�ok w stron� szerokiego podjazdu, prowadz�cego na Western Avenue. Poranny ruch by� jak zwykle niewielki. - Koncert sko�czy� si� o jedenastej trzydzie�ci, ale dzieciaki zosta�y na parkingu, pali�y, pi�y, troch� rozrabia�y. Samochody wyje�d�a�y, ale jeden cofn�� i podjecha� do t�umu. Powoli, nikt nie zwr�ci� na to uwagi. Wtedy z okna kto� wystawi� bro� i zacz�� strzela�. Ochroniarz by� za daleko, �eby to zobaczy�, ale us�ysza� z tuzin strza��w. Cztery trafienia, wszystkie �miertelne, wygl�da na kaliber 9. Petra zerkn�a na najbli�sz� gromad� dzieciak�w. - Nie wygl�daj� gro�nie. Co to by� za koncert? - Zwyk�y, lekki hip-hop, remiksy taneczne, troch� muzyki latino. �adnego �gangsta". Mimo grozy Petra poczu�a, �e si� u�miecha. - �adnego �gangsta"? Dilbeck wzruszy� ramionami. - Wnuki. Z tego, co s�yszeli�my, to by�a grzeczna gromada, kilku wyrzucono za alkohol, ale nic powa�nego. - Kogo wyrzucili? - Trzech ch�opak�w z Yalley. Bia�ych, niegro�nych, zabrali ich rodzice. To nie o to chodzi�o, Petra, ale o co - nikt nie wie. W��cznie z naszymi potencjalnymi �wiadkami. - Nic? - spyta�a Petra. Dilbeck jedn� d�oni� zas�oni� oczy, drug� usta. - To dzieciaki, kt�re mia�y pecha i by�y jeszcze na miejscu, kiedy przyjecha�y radiowozy. Wydostali�my z nich tylko w miar� sp�jny opis samochodu, z kt�rego strzelano. Ma�y, czarny, granatowy albo ciemnoszary, najpewniej honda albo toyota z chromowanymi wyko�czeniami. Ani jednej cyfry z tablicy rejestracyjnej. Kiedy zacz�a si�^^^^e^^lw^ wszyscy padli na ziemi�, schowali si� albo uciekli. 13 -- Ale te dzieciaki zosta�y. - Mundurowi przyjechali w ci�gu dw�ch minut, kod trzy - powiedzia� Dilbeck. - Nie pozwolili nikomu i�� do domu. - Kto ich wezwa�? - Przynajmniej osiem os�b. Oficjalnym informatorem jest bramkarz. - Zmarszczy� brwi. - Ofiary to dw�ch ch�opc�w i dwie dziewczyny. - Ile lat? - Zidentyfikowali�my troje: pi�tna�cie, pi�tna�cie i siedemna�cie. Czwarta, jedna z dziewczynek, nie mia�a przy sobie dokument�w. - �adnych? Dilbeck potrz�sn�� g�ow�. - Jacy� biedni rodzice b�d� si� martwi�, a potem us�ysz� z�e wiadomo�ci. Paskudna sprawa, co? Mo�e jednak powinienem zwin�� sw�j namiot. M�wi� o przej�ciu na emerytur�, odk�d Petra go zna�a. - Ja z�o�� sw�j pierwsza. - Pewnie tak - przyzna�. - Chcia�abym spojrze� na zw�oki, zanim je zabior�. - Patrz do woli, a potem zajmij si� t� najbli�sz� grup�, o tam. Petra postara�a si� dowiedzie� jak najwi�cej o ofiarach. Paul Allan Montalyo, dwa tygodnie do szesnastych urodzin. Puco�owaty, kraciasta koszula, spodnie od dresu. G�adka, oliwkowa sk�ra, rozerwana postrza�em pod prawym okiem. Dwie dziury w nogach. Wanda Leticia Duarte, siedemna�cie lat. Pi�kna, blada, o d�ugich, czarnych w�osach, pier�cionki na o�miu palcach, pi�� kolczyk�w. Trzy postrza�y w pier�. Lewa strona, bingo. Kennerly Scott Dalkin, lat pi�tna�cie, wygl�da� raczej na dwana�cie. Jasna cera, piegi, ogolona g�owa barwy kitu do okien. Czarna, sk�rzana kurtka i czaszka zwisaj�ca na sk�rzanym rzemyku z przebitej kul� szyi. Ubranie i zdarte martensy �wiadczy�y, �e chcia� wygl�da� na twardziela, ale mu to nie wychodzi�o. W portfelu mia� legitymacj� cz�onka honorowego Stowarzyszenia Liceum Birmingham. Niezidentyfikowana dziewczyna by�a prawdopodobnie Latynosk�. Niska, piersiasta, o si�gaj�cych do ramion w�osach z farbowanymi na rudo ko�c�wkami. Obcis�y bia�y top, obcis�e czarne d�insy, tanie, z supermarketu, r�owe adidasy - te, kt�re Petra zauwa�y�a wcze�niej - rozmiar najwy�ej pi��. Jedna rana g�owy, postrz�piona czarna dziura tu� przed prawym uchem. Cztery nast�pne w tu�owiu. Kieszenie d�ins�w wywr�cone. Petra zajrza�a do taniej torebki z imitacji sk�ry. Guma do �ucia, chusteczki, dwadzie�cia dolar�w w got�wce, dwie paczki prezerwatyw. 14 Bezpieczny seks. Petra ukl�k�a obok dziewczyny. Po chwili wsta�a, �eby zaj�� si� robot�. Nic nie wiedzieli, ca�a osiemnastka. Zwr�ci�a si� do nich jako do grupy, stara�a si� by� �agodna, przyjazna, podkre�la� wag� wsp�pracy, �eby co� takiego si� nie powt�rzy�o. Odpowiedzi� by�o osiemna�cie pustych spojrze�. Kiedy ich przycisn�a, kilkoro powoli pokr�ci�o g�owami. M�g� to by� szok, ale Petra mia�a wra�enie, �e ich nudzi. - Nic mi nie powiesz? - spyta�a szczup�ego, rudego ch�opaka. �ci�gn�� usta i pokr�ci� g�ow�. Kaza�a im si� ustawi� w kolejce, spisa�a nazwiska, adresy i numery telefon�w. Ukradkiem obserwuj�c, co zdradzali swoim zachowaniem. Dwie dziewczyny wyr�nia�y si� z grupy nerwowo�ci�. Jedna ca�y czas wykr�ca�a sobie palce, druga tupa�a. Petra kaza�a im zosta�, reszt� pu�ci�a do domu. Bonnie Ramirez i Sandra Leon, obie po szesna�cie lat. By�y podobnie ubrane - obcis�e topy, d�insy biodr�wki i pantofle na wysokim obcasie -ale nie zna�y si� nawzajem. Top Bonnie by� czarny, z taniego, podobnego do krepiny materia�u; twarz wytapetowa�a grub� warstw� makija�u, �eby ukry� g�sty tr�dzik. Mia�a br�zowe, postrz�pione w�osy, uczesane w skomplikowan� fryzur�, kt�rej u�o�enie musia�o trwa� kilka godzin, ale kt�ra wygl�da�a przy tym na niedba��. Bez przerwy wykr�ca�a palce, s�uchaj�c przemowy Petry na temat wagi otwarto�ci i szczero�ci. - Jestem szczera - powiedzia�a p�ynnym angielskim, ze �piewnym akcentem wschodniego LA, ka��cym przeci�ga� ostatnie s�owa. - A samoch�d, Bonnie? - M�wi�am pani, nie widzia�am go. - W og�le? - W og�le. Musz� i��, naprawd� musz� ju� i��. Wykr�t, wykr�t, wykr�t. - Dlaczego tak ci si� spieszy, Bonnie? - George siedzi z ma�ym tylko do pierwszej, a pierwsza ju� dawno min�a. - Masz dziecko? - Dwa latka - odpar�a Bonnie z dum� i zdumieniem zarazem. - Jak ma na imi�? - Rocky., - Masz jego zdj�cie? 15 Bonnie si�gn�a do wyszywanej cekinami torebki i znieruchomia�a. - Co to pani� obchodzi? George powiedzia�, �e jak nie wr�c� do domu na czas, to on po prostu wyjdzie, a Rocky czasami budzi si� w nocy, nie chc�, �eby si� przestraszy�. - Kto to jest George? - Ojciec Rocky'ego. Rocky to te� George. Jorge Junior. M�wi� na niego Rocky, �eby go odr�ni� od George'a, bo nie podoba mi si�, jak George post�puje. - A jak George post�puje? - Nic mi nie daje. Bluzka Sandry Leon by�a uszyta z przylegaj�cej do sk�ry satyny i ods�ania�a jedno rami�. G�adkie, nagie rami� z g�si� sk�rk�. Dziewczyna przesta�a tupa�, zacz�a za to obejmowa� si� mocno ramionami, wypychaj�c mi�kki biust na �rodek w�skiej klatki piersiowej. Jej ciemna cera kontrastowa�a z burz� platynowych blond w�os�w. Ciemnoczerwona szminka, przyklejony pieprzyk nad ustami. Sandra nosi�a w nadmiarze tani� bi�uteri� z imitacji z�ota. Jej pantofle a� kapa�y od g�rskich kryszta��w. Parodia seksu; szesnastolatka udaj�ca trzydziestk�. - Nic nie wiem - powiedzia�a, zanim Petra zd��y�a o cokolwiek zapyta�. Jej spojrzenie bezwiednie pow�drowa�o w stron� trup�w. I r�owych adidas�w. - Ciekawe, sk�d wzi�a te buty - rzuci�a Petra. Sandra patrzy�a wsz�dzie, tylko nie na ni�. - Sk�d mam wiedzie�? - Przygryz�a warg�. - Dobrze si� czujesz? Dziewczyna zmusi�a si�, �eby spojrze� Petrze w oczy. Spojrzenie mia�a t�pe. - Dlaczego mia�abym si� �le czu�? Petra nie odpowiedzia�a. - Mog� ju� i��? - Na pewno nie chcesz mi niczego powiedzie�? T�pe oczy si� zw�zi�y. Nag�a wrogo��; raczej nie na miejscu. - Nie musz� nawet z pani� rozmawia�. - Kto tak twierdzi? - Prawo. - Masz do�wiadczenie z prawem? - Nie. - Ale si� na nim znasz. - M�j brat jest w wi�zieniu. 16 - Gdzie? - W Lompoc. - Za co? - Za kradzie� samochodu. - Tw�j brat jest twoim ekspertem od prawa? - pyta�a dalej Petra. -Zobacz, gdzie trafi�. Sandra wzruszy�a ramionami. Platynowe w�osy si� przesun�y. Peruka. Petra przyjrza�a si� dziewczynie uwa�niej. Zauwa�y�a co� jeszcze. Oczy by�y t�pe, bo mia�y ��te obw�dki. - Dobrze si� czujesz? - Poczuj� si� dobrze, kiedy mnie pani pu�ci. - Sandra poprawi�a peruk�. Wsun�a palec pod grzywk� i u�miechn�a si�. - Bia�aczka. Mia�am chemi� w Western Peds - wyja�ni�a. - Kiedy� mia�am bardzo �adne w�osy. Powiedzieli, �e odrosn�, ale mo�e k�ami�. W jej oczach pojawi�y si� �zy. - Mog� ju� i��? - Jasne. Dziewczyna odesz�a. Wci�gu nast�pnego tygodnia strzelanin� pod Paradiso zajmowa�o si� pi�cioro detektyw�w: przes�uchiwali rodziny zabitych nastolatk�w i kontaktowali si� z potencjalnymi �wiadkami. �adna z ofiar nie mia�a powi�za� z gangami, wszystkie by�y chwalone: �To dobre dzieciaki". Nikt z ich krewnych nie mia� kryminalnej przesz�o�ci, nikt nie potrafi� powiedzie� nic wa�nego. Dziewczyna w r�owych adidasach wci�� pozostawa�a niezidentyfikowana, co dla Petry by�o osobist� pora�k�. Zg�osi�a si� na ochotnika do �ledztwa, zabra�a si� do niego, niczego si� nie dowiedzia�a, z wyj�tkiem informacji od koronera: dziewczyna przed paroma miesi�cami przesz�a aborcj�. Petra spyta�a Maca Dilbecka, czy mo�e zwr�ci� si� do medi�w, a on powiedzia�: �Prosz� bardzo". Trzy stacje pokaza�y szkice twarzy dziewczyny w wieczornych wiadomo�ciach. Zadzwoni�o kilka os�b, nic wa�nego. 2 - Pokr�tny umys� 17 Petra zainteresowa�a si� adidasami w nadziei, �e mo�e to co� niespotykanego. Wr�cz przeciwnie: produkcja supermarketowa, mad� in Makao, wysy�ane do Stan�w olbrzymimi partiami przez ca�y rok. Znalaz�a je nawet na eBayu. Pr�bowa�a skontaktowa� si� z Sandr� Leon, bo Sandra by�a jaka� niespokojna, ale mog�o to by� po prostu napi�cie spowodowane chorob�. Petra postanowi�a traktowa� biedn� dziewczyn� �agodnie. B�g jeden wie, co przesz�a przez t� sw�j � bia�aczk�. Telefon dzwoni�, ale nikt nie podnosi� s�uchawki. Dziesi�� dni po masowym morderstwie zesp� wci�� nie mia� �adnych trop�w, a na nast�pnej naradzie Mac Dilbeck poinformowa�, �e sk�ad zredukowano z pi�ciu do trzech os�b: on dalej pozostawa� szefem, Luc Montoya i Petra mieli go wspiera�. - Co to znaczy? - zapyta�a go Petra po spotkaniu. Mac zebra� swoje papiery, nie podnosz�c wzroku. - Co znaczy co? - Wspiera�. - Jestem otwarty na propozycje. - Niezidentyfikowana dziewczyna - powiedzia�a Petra. - Zastanawiam si�, czy to ona jest kluczem. Nikt nie zg�osi� jej zagini�cia. - Dziwne, prawda? - mrukn�� Mac. - Mo�e komu� zale�a�o na tym, �eby znikn�a. Przyg�adzi� l�ni�ce w�osy. - Chcesz p�j�� tym tropem? - Mog� spr�bowa�. - W porz�dku, to dobry pomys�. - Zmarszczy� brwi. - O co chodzi? Dotkn�� swojego p�askiego, zrytego zmarszczkami czo�a. - T�ucze mi si� tam wielkie, ci�kie �a co, je�li?" W sensie, a co, je�li nie by�o motywu? Je�li zgraja bandzior�w postanowi�a po prostu kogo� sobie zabi�? - To by dopiero by�o - powiedzia�a Petra. - Ale mog�o tak by�. - Pewnie, �e mog�o. Dwa dni pracy nad anonimow� dziewczyn� niemal doprowadzi�y j � do sza�u. Siedzia�a za swoim biurkiem i jad�a hot doga, kiedy us�ysza�a chrz�kni�cie i podnios�a wzrok. Isaac Gomez. Znowu. 18 Sta� z boku, ubrany jak zwykle w niebiesk� koszul�, wyprasowane w kant spodnie khaki i mokasyny. Czarne w�osy, uczesane z przedzia�kiem i przy-lizane jak u ch�opca z ch�ru. G�adka, br�zowa twarz, �wie�o umyta. Trzyma� przed sob� plik starych ksi��ek morderstw. - Mam nadziej�, �e pani nie przeszkadzam, detektyw Connor - powiedzia�. Oczywi�cie przeszkadza�. Oczywi�cie u�miechn�a si� do niego. Za ka�dym razem, kiedy widzia�a Isaaca, kojarzy� si� jej z m�odym Diego River�. W�osy naje�one jak szczotka; cera barwy ga�ki muszkato�owej; wielkie, wilgotne migda�owe oczy; wyra�ne �lady india�skiej krwi w wystaj�cych ko�ciach policzkowych i delikatnym nosie. Isaac mierzy� metr osiemdziesi�t, wa�y� mo�e siedemdziesi�t pi�� kilo, mia� proste ramiona, ko�ciste nadgarstki i porusza� si� jakby w celowo niezdarny spos�b. Chronologicznie mia� dwadzie�cia dwa lata. Dwadzie�cia dwa lata i rok do doktoratu. B�g jeden wie, ile lat Isaac mia� intelektualnie. Ale kiedy rozmowa schodzi�a z fakt�w i liczb, cz�sto grz�z� w nieporadnej niedojrza�o�ci. Petra by�a pewna, �e by� prawiczkiem. - Co tam, Isaac? Spodziewa�a si� u�miechu - zak�opotanego u�miechu, kt�ry wydawa�a si� u niego wywo�ywa�. Nie mia� nic wsp�lnego z rado�ci�, za to bardzo wiele z nerwami. Kilka razy, kiedy byli razem, zauwa�a�a wybrzuszenie jego spodni w okolicach krocza. Czerwieni� si� wtedy po uszy i szybko zas�ania� ksi��k� albo laptopem. Petra udawa�a, �e nic nie widzi. Tego wieczoru si� nie u�miecha�. Wygl�da� na spi�tego. �sma czterna�cie wieczorem. Pok�j detektyw�w by� prawie pusty, rozs�dni ludzie poszli ju� do domu. Petra bawi�a si� komputerem - logowa�a do baz danych zaginionych dzieci, wci�� pr�buj�c wytropi� dziewczyn� w r�owych butach. - Na pewno nie przeszkadzam? - Na pewno. Co tu robisz o tej porze? Isaac wzruszy� ramionami. - Wci�gn�o mnie... Zacz��em od jednej rzeczy, a sko�czy�em na innej. - Podni�s� stos niebieskich notatnik�w. Spojrzenie mia� rozgor�czkowane. - Po�� to - powiedzia�a Petra. - Przysu� sobie krzes�o. - Przepraszam, je�li pani� niepok�j �, detektyw Connor. Wiem, �e pracuje pani nad Paradiso, i w normalnych okoliczno�ciach nie zawraca�bym 19 pani g�owy. - B�ysk u�miechu. - To chyba nieprawda. Zawraca�em pani g�ow� do�� cz�sto, prawda? - Wcale nie - sk�ama�a Petra. Co tu du�o m�wi�, opieka nad Ch�opcem- -M�zgowcem by�a straszliwie upierdliwa, kiedy trzeba by�o zajmowa� si� jeszcze czym� innym. Petra wskaza�a Isaacowi krzes�o przy biurku. Usiad�. - Co.jest? Skuba� guzik ko�nierzyka. - Pracowa�em nad swoj� analiz�regresji wielorakiej, dok�ada�em nowe zmienne... - Potrz�sn�� g�ow�. Mocno. Jakby chcia� j� opr�ni� ze zb�dnych informacji. - Nie musi pani tego wys�uchiwa�. Chodzi o to, �e szuka�em dodatkowych sposob�w zorganizowania danych i, zbiegiem okoliczno�ci, trafi�em na co�, co wed�ug mnie powinna pani zobaczy�. Przerwa�. Wzi�� g��boki oddech. - Co takiego, Isaac? - spyta�a. - To zabrzmi... Na pierwszy rzut oka to nic specjalnego, przypadek... Ale przeprowadzi�em testy statystyczne, kilka test�w, z kt�rych ka�dy wyklucza matematyczne s�abo�ci innych, i jest dla mnie oczywiste, �e to nie jest tylko zbieg okoliczno�ci, nie przypadek. Moim zdaniem to prawda, detektyw Connor. Nieskazitelnie g�adkie, br�zowe policzki nagle pokry�y si� potem. Petra siedzia�a bez ruchu; milcza�a. - To przedziwne - ci�gn�� g�osem, kt�ry nagle wyda� si� jej dziecinny - ale jestem pewien, �e tak jest. Zacz�� otwiera� ksi��ki morderstw. Na pocz�tku m�wi� cicho, prawie szeptem. Potem wyrzuca� z siebie s�owa jak karabin maszynowy. M�zg w natarciu. Petra s�ucha�a. Genialny czy nie, ch�opak by� amatorem, to musia�y by� bzdury. - Przysi�gam, to prawda - powiedzia�, jakby czyta� jej w my�lach. - Mo�e opowiedz mi o tych swoich testach statystycznych. Irma Gomez pracowa�a u Lattimore'�w dziewi�� lat, zanim w og�le wspom-mnia�a o problemie z Isaakiem. Pa�stwo doktorowie Seth i Marilyn Lattimore mieszkali w dziewi�tna-stopokojowym domu przy Hudson Avenue, w Hancock Park. Oboje byli 20 chirurgami po sze��dziesi�tce, on kardiochirurgiem, ona oftalmolo�k�. Ci twardo st�paj�cy po ziemi perfekcjoni�ci byli jednak uprzejmi i hojni, je�li nie zaprz�ta�y ich sprawy zawodowe. Bardzo si� kochali, wychowali troje dzieci, kt�re teraz studiowa�y, na r�nych etapach, medycyn�. W czwartki grali razem w golfa, poniewa� czwartek by� dniem koeduka-cyjnym w klubie country. W styczniu wyje�d�ali na tydzie� na Cabo San Lucas, a w maju lecieli Air France do Pary�a, pierwsz� klas�, tam wynajmowali zawsze ten sam apartament w hotelu Le Bristol i urz�dzali sobie wycieczki po trzygwiazdkowych restauracjach. W domu, w Kalifornii, co trzeci weekend sp�dzali w apartamencie w Palm Desert, gdzie spali do p�na, czytali n�dzne powie�ci i smarowali si� obficie kremem do opalania. Przez dziesi�� lat, sze�� dni w tygodniu, Irma Gomez jecha�a autobusem ze swojego trzypokojowego mieszkania w Union District, by o �smej rano stawi� si� w posiad�o�ci Lattimore'�w, do kt�rej wchodzi�a kuchennymi drzwiami i wy��cza�a system alarmowy. Zaczyna�a od sprz�tania ca�ego domu - powierzchownie, ustawiaj�c tylko wszystko na miejscu. Bardziej szczeg�owe prace - polerowanie, czyszczenie, powa�ne odkurzanie za meblami - dzieli�a sobie na kilka dni w tygodniu za rad� doktor Marilyn, bo dom by� przyt�aczaj�co wielki. Od poniedzia�ku do �rody d�, od czwartku do soboty g�ra. - W ten spos�b - zapewni�a j� doktor Marilyn - nie b�dziesz mia�a tyle roboty na koniec tygodnia. Zw�aszcza �e pokoje dzieci s� pozamykane. �Dzieci" mia�y kolejno dwadzie�cia cztery, dwadzie�cia sze�� i trzydzie�ci lat i od dawna nie mieszka�y ju� z rodzicami. Irma pokiwa�a g�ow�. Jak si� okaza�o, doktor Marilyn mia�a racj�, ale nawet gdyby nie mia�a, Irma by si� nie k��ci�a. By�a cich� kobiet�, cich�, tym bardziej �e przez jedena�cie lat, kt�re prze�y�a w Stanach, nie uda�o si� jej nauczy� dobrze angielskiego. Ona i jej m�� Isaiah mieli troje dzieci i kiedy Irma zacz�a pracowa� u Latti-more'�w, ma�y Isaiah mia� cztery latka, Isaac dwa, a Joel by� rozbrykanym niemowlakiem, ruchliwym jak ma�pka. W wieku dwudziestu trzech lat Irma Flores wyruszy�a ze swojej wioski w San Francisco Guajoyo w Salvadorze, przejecha�a przez Meksyk i granic� Stan�w Zjednoczonych, niedaleko na wsch�d od San Diego, szturchana w ciemno�ci przez pod�ego coyote o imieniu Pa�, kt�ry pr�bowa� szanta�em wymusi� od niej wi�cej pieni�dzy, ni� si� um�wili, a na odmow� zareagowa� usi�owaniem gwa�tu. Irmie uda�o si� uwolni� i jakim� cudem dotar�a do �r�dmie�cia LA. Do drzwi ko�cio�a zielono�wi�tkowc�w, gdzie mia�a obiecane schronienie. 21 Pastor by� dobrym cz�owiekiem. Kiedy nie wyg�asza� kaza�, pracowa� jako str� i znalaz� Irmie nocn� prac� przy sprz�taniu biur. Ko�ci� by� jej schronieniem i w ko�ciele w�a�nie pozna�a Isaiaha Go-meza. Jego nie�mia�o�� i n�dzne ubranie obudzi�y w niej matczyne uczucia. Zarabia� na �ycie, farbuj�c p�achty materia�u w zak�adzie w East LA; nachylony nad paruj�cymi kadziami wdycha� toksyczne opary i wraca� do domu nad ranem blady i zm�czony. Pobrali si�, a kiedy Irma zasz�a w ci���, zrozumia�a, �e nie mo�e ju� pracowa� nocami. Zdoby�a fa�szywe papiery i zarejestrowa�a si� w agencji przy Larchmont Avenue. Jej pierwszy szef, re�yser mieszkaj�cy w Hollywood Hills, przera�a� j � napadami sza�u, piciem i kokain�, wi�c zrezygnowa�a po tygodniu. B�g ulitowa� si� jednak nad ni� i za drugim razem zes�a� jej Lattimore'�w. W po�owie dziewi�tego roku pracy Irmy doktor Marilyn bardzo si� przezi�bi�a i przez dwa dni siedzia�a w domu. By� mo�e w�a�nie dlatego zauwa�y�a wyraz twarzy Irmy. Irma pracowa�a przewa�nie w samotno�ci, nuc�c, �piewaj�c i wzbudzaj�c echa w wielkich, sklepionych pomieszczeniach. Rozmowa odby�a si� w pokoju �niadaniowym. Doktor Marilyn siedzia�a z gazet�, popijaj�c kaw� i wycieraj�c ciekn�cy nos. W przyleg�ej kuchni Irma z zapa�em czy�ci�a pokrywy palnik�w kuchenki. - Dasz wiar�, Irmo? Tydzie� operowania, a mnie powala taki arogancki, ma�y wirus. - G�os doktor Marilyn, normalnie lekko ochryp�y, teraz brzmia� jak m�ski. - Na studiach, Irmo, kiedy pracowa�am na pediatrii, z�apa�am wszystkie wirusy, jakie zna ludzko��. I p�niej, oczywi�cie, kiedy urodzi�am dzieci. Ale odt�d ca�a lata ju� nie chorowa�am i uwa�am, �e to po prostu oburzaj�ce. Na pewno zarazi� mnie jaki� pacjent. Chcia�abym tylko wiedzie�, kt�ry, �eby osobi�cie mu podzi�kowa�. Doktor Marilyn by�a �adn� kobiet�, niewysok�, o w�osach koloru miodu; wygl�da�a na o wiele m�odsz�, ni� by�a. Codziennie o sz�stej rano chodzi�a na trzykilometrowy spacer, potem p� godziny sp�dza�a na maszynie eliptycznej i podnosi�a ci�ary. Jad�a niewiele, nadrabia�a tylko w Pary�u. - Pani silna, pani szybko wyzdrowieje - powiedzia�a Irma. - Mam nadziej�... Dzi�kuj� za t� odrobin� optymizmu, Irmo... Czy by�aby� tak dobra i przynios�a mi troch� figowych konfitur do grzanki? Irma przynios�a jej s�oik. - Dzi�kuj�, moja droga. - Co� jeszcze, pani doktor Em? 22 - Nie, dzi�kuj�, moja droga... Wszystko w porz�dku, Irmo? Irma zmusi�a si� do u�miechu. - Tak. - Na pewno? - Pewnie, tak, doktor Em. - Hm... Nie oszcz�dzaj mnie ze wzgl�du na m�j katar. Je�li co� ci� martwi, wydu� to z siebie. Irma zacz�a cofa� si� do kuchni. - Moja droga - zawo�a�a za ni� doktor Marilyn. - Znam ci� dobrze i widz�, �e co� ci� trapi. Tak samo wygl�da�a�, zanim zaj�li�my si� twoimi papierami. A potem zn�w, kiedy si� martwi�a�, czy zadzia�a amnestia. Zdecydowanie co� ci� dr�czy. - Wszystko jest w porz�dku, doktor Em. - Odwr�� si�, sp�jrz mi w oczy i powt�rz to. Irma pos�ucha�a. Doktor Marilyn wbi�a w ni� wzrok. Mia�a uwa�ne piwne oczy i zdecydowane usta. - Jak sobie chcesz. Dwie minuty p�niej, kiedy sko�czy�a je�� grzank�: - Prosz�, Irmo. Przesta� si� chmurzy� i wydu� to z siebie. W ko�cu jak cz�sto mo�esz z kim� porozmawia�, skoro mnie i doktora Ess nigdy nie ma? To taka samotnicza praca, prawda... To w�a�nie tak ci doskwiera? - Nie, nie, kocham prac�, doktor... - W takim razie co? - Nada. Nic. - Jeste� uparta, m�oda damo. - Ja... Nic. - Irmo! - Martwi� si� o Isaaca. Bystre piwne oczy rozjarzy�y si� niepokojem, zrobi�y si� lisie, prawie straszne. - O Isaaca? Co� mu jest? - Nie, jest bardzo zdrowy. Bardzo m�dry. Irma wybuch�a p�aczem. - Jest m�dry, a ty p�aczesz? - Doktor Marilyn si� zdziwi�a. - Czego� tu nie rozumiem. Napi�y si� herbaty, zjad�y po cienkiej grzance z d�emem figowym, a potem Irma opowiedzia�a wszystko doktor Marilyn. O tym, jak Isaac wraca� ze szko�y, p�acz�c z nud�w i frustracji. O tym, jak sko�czy� ca�y materia� sz�stej klasy w dwa miesi�ce, �po�yczy�" ksi��ki do klasy si�dmej, �smej, 23 a nawet kilka do dziewi�tej, i je te� poch�on��. W ko�cu przy�apano go, jak czyta� �wiczenia do algebry, wyniesione ze sk�adziku, i wys�ano na dywanik do dyrektorki za �nieupowa�nion� nauk� i nienormalne zachowanie". Irma posz�a do szko�y, pr�bowa�a zaj�� si� spraw� sama. Dyrektorka na jej prosty ubi�r i ci�ki akcent zareagowa�a pogard�; nakaza�a, by Isaac darowa� sobie �rozw�j ponad wiek" i skupi� si� na spe�nianiu �klasowych standard�w". Kiedy Irma pr�bowa�a zauwa�y�, �e ch�opiec dawno ju� wyprzedzi� te standardy, dyrektorka przerwa�a jej w p� s�owa i poinformowa�a j�, �e Isaac b�dzie musia� zadowoli� si� powtarzaniem wszystkiego jeszcze raz. - To oburzaj�ce - powiedzia�a doktor Marilyn. - Po prostu oburzaj�ce. No ju�, ju�, wytrzyj oczy... Trzy lata do przodu? Sam? - Dwa, prawie trzy. - M�j najstarszy, John, by� troch� podobny. Nie a� tak m�dry jak tw�j Isaac, ale szko�a zawsze go m�czy�a, bo za szybko mu sz�o. Ale� mieli�my z nim przej�cia! Teraz jest starszym rezydentem na psychiatrii w Stan-ford. - Doktor Marilyn si� rozpromieni�a. - A mo�e tw�j Isaac m�g�by by� lekarzem, Czy to by nie by�o cudowne, Irmo? Irma pokiwa�a g�ow�, jednym uchem s�uchaj�c szczebiotania doktor Marilyn. - Kiedy dziecko jest takie m�dre, Irmo, nie ma granic... Daj mi numer tej dyrektorki, a ja sobie z ni� porozmawiam. - Kichn�a, zakaszla�a, wytar�a nos. Za�mia�a si�. - Ten baryton z pewno�ci� doda mi autorytetu. Irma milcza�a. - Podaj mi numer, moja droga. Cisza. - Irmo? - Nie chc� k�opot�w, doktor Em. - Ju� masz k�opoty, Irmo. Teraz musimy znale�� rozwi�zanie. Irma wbi�a wzrok w pod�og�. - Co? - Doktor Marilyn spyta�a ostro. - Ach. Martwisz si� o konsekwencje, o to, �e kto� wykorzysta to przeciwko tobie i twojej rodzinie. C�, moja droga, nie przejmuj si� tym. Jeste� tu legalnie. Kiedy za�atwiali�my wam papiery, przy�o�yli�my du�� wag� do wszystkich szczeg��w. - Nie rozumiem - powiedzia�a Irma. Doktor Marilyn westchn�a. - Kiedy wynaj�li�my adwokata... abogado... - Nie to - przerwa�a Irma. - Nie rozumiem, sk�d wzi�� Isaac. Ja nie m�dra, Isaiah nie m�dry, tamci dwaj nie m�drzy. 24 Doktor Marilyn zastanawia�a si� chwil� nad odpowiedzi�. Nadgryz�a grzank� i od�o�y�a j� na talerz. - Jeste� m�dra, moja droga. - Nie jak Isaac. On zawsze szybki, Isaac. Chodzi szybko, m�wi szybko. Ocho... osiem miesi�cy on m�wi, m�wi papa, mama,pan*, vaca**. Tamci dwaj czterna�cie, pi�tna�cie... - Osiem miesi�cy? - powiedzia�a doktor Marilyn. - O rany. To niesamowite, nawet John nie powiedzia� ani s�owa, dop�ki nie sko�czy� roku. - Opad�a na oparcie krzes�a, zamy�li�a si�, a potem nachyli�a do Irmy i wzi�a j� za r�ce. - Zdajesz sobie spraw�, jaki otrzyma�a� dar? Czego taki kto� jak Isaac mo�e dokona�? Irma wzruszy�a ramionami. Doktor Marilyn wsta�a, zakaszla�a i podesz�a do wisz�cego na �cianie w kuchni telefonu. - Zadzwoni� do tej durnej dyrektorki. W taki czy inny spos�b jako� to za�atwimy. Doktor Marilyn stawi�a czo�o biurokracji szko�y pa�stwowej i nie wsk�ra�a wi�cej ni� Irma. - Nies�ychane! - zawo�a�a. - Ci ludzie to sko�czeni kretyni! Rozm�wi�a si� z doktorem Sethem i we dw�jk� postanowili porozmawia� z doktorem Melvynem Pogue'em, dyrektorem Burton Academy, w kt�rej John, Bradley i Elizabeth Lattimore'owie dostawali prawie same pi�tki. To by� strza� w dziesi�tk�. Burton dosta�a si� pod ogie� krytyki swoich co bardziej post�powych alumn�w jako uczelnia bia�a i elitarna, i chocia� nakre�lono plany zwi�kszenia r�norodno�ci uczni�w, nie podj�to jeszcze ku temu �adnych krok�w. - Ten ch�opiec - stwierdzi� doktor Pogue - wygl�da na doskona�ego kandydata. - Jest nies�ychanie bystry - powiedzia� doktor Seth. - To dobrze wychowany, religijny m�ody cz�owiek. Ale nie wymagajmy od niego doskona�o�ci. Nie ma potrzeby go naciska�. - Tak, tak, oczywi�cie, doktorze Lattimore. - W szufladzie biurka Pogue^ le�a� �wie�o podpisany przez Lattimore'a czek. Czesne za pe�ny rok nauki, do tego pieni�dze na remont sali gimnastycznej. - To dobrze, �e m�dry i religijny... Ehem, to na pewno katolik? * Pan (hiszp.) - chleb (przyp. red.). ** Vaca (hiszp.) - krowa (przyp. red.). 25 Isaac zjawi� si� w kampusie Burton, na Trzeciej przy McCadden - w odleg�o�ci kr�tkiego spaceru od posiad�o�ci Lattimore'�w - �wie�o ostrzy�ony i ubrany w najlepsze ko�cielne ubranie. Szkolny psycholog przepu�ci� go przez seri� test�w i oznajmi�, �e ch�opiec �wykracza poza skal�". Irma i Isaiah Gomez oraz ich syn zostali um�wieni z doktorem Melyynem Pogue'em, jego asystentem, z Ralphem Gottfriedem, przewodnicz�cym komitetu fakultet�w, oraz Mon�Hornsby, kierowniczk� administracji. Wszyscy ci ludzie byli u�miechni�ci, bia�or�owi, bez wyj�tku otyli. M�wili bardzo szybko, a Isaac t�umaczy�, kiedy jego rodzice wydawali si� nie rozumie�. Tydzie� p�niej przeni�s� si� do Burton jako si�dmoklasista. Dodatkowo zapewniono mu indywidualne �lekcje wzbogacaj�ce", polegaj�ce g��wnie na samodzielnym czytaniu w zastawionym ksi��kami gabinecie Melvyna Pogue'a. Jego bracia, szcz�liwi i krn�brni w szkole pa�stwowej, uznali wszystko to za dziwactwo - burto�ski mundurek: �mieszne, niebieskie, plisowane spodnie, bia�a koszula, szaroniebieska marynarka i pasiasty krawat; to, �e Isaac je�dzi� z mam� autobusem do pracy i ca�y dzie� zadawa� si� z Angolami; to, �e uprawia� sporty, o kt�rych nigdy nie s�yszeli, a wi�c hokej na trawie, wodne polo, s�uasha, oraz jeden, o kt�rym s�yszeli, ale kt�ry uwa�ali za nieosi�galny: tenis. Kiedy pytali Isaaca, jak to jest, m�wi�, �e �mo�e by�", ale pilnowa� si�, �eby nie ujawnia� za du�o uczu�. Nie by�o powodu, �eby bracia czuli si� gorsi. W rzeczywisto�ci nie tylko �mog�o by�" - by�o po prostu bajecznie. Pierwszy raz w �yciu Isaac czu�, �e jego umys� mo�e w�drowa� wsz�dzie tam, gdzie chce - mimo �e wi�kszo�� uczni�w Burton uwa�a�a go za ma��, ciemnosk�r� ciekawostk� i najcz�ciej zostawia�a samemu sobie. Uwielbia� by� sam. Papierowo-sk�rzany zapach gabinetu Melyyna Po-gue'a zagnie�dzi� si� w jego �wiadomo�ci, bliski jak mleko matki. Poch�ania� ksi��ki, robi� notatki, kt�rych nikt nie czyta�, zostawa� w szkole d�ugo po lekcjach. Czeka� z plecakiem pe�nym podr�cznik�w, a� przyjedzie po niego Irma, a potem razem wyruszali w d�ug� podr� autobusem do Union District. Czasami mama pyta�a go, czego si� uczy�. Zazwyczaj jednak drzema�a w autobusie, podczas gdy on czyta�. Uczy� si� o cudownych, dziwnych rzeczach, innych �wiatach - innych wszech�wiatach. W wieku jedenastu lat widzia� �wiat jako co� niesko�czonego. Kiedy sko�czy� lat dwana�cie, mia� ju� kilkoro przyjaci� - dzieci, kt�re zaprasza�y go do swoich wspania�ych dom�w, chocia� on sam nie m�g� im si� odwzajemni� tym samym. Mieszkanie jego rodzic�w by�o czyste, 26 ale ma�e, a Union District, wielkomiejska dzielnica, ponura i brudna, s�yn�a z wysokiej przest�pczo�ci. Nawet bez pytania Isaac wiedzia�, �e rodzice dzieci z Burton w �adnym razie nie pu�ciliby swoich latoro�li tak daleko na wsch�d od Van Ness. Przywyk� do podw�jnego �ycia: eleganckich budynk�w szko�y i szmaragdowych boisk za dnia, w nocy za� do wystrza��w, wrzask�w i salsy brz�cz�cej natr�tnie za oknami sypialni wielko�ci schowka na miot�y, kt�r� dzieli� ze swoimi bra�mi. Nocami cz�sto rozmy�la� o tym, jak r�ni s� ludzie. Biedni i bogaci, o sk�rze jasnej i ciemnej. O przest�pczo�ci, o tym, dlaczego niekt�rzy post�puj� �le. Czy �ycie jest sprawiedliwe? Czy B�g interesuje si� osobi�cie ka�dym cz�owiekiem? Czasami my�la� o swojej matce. Czyjej �ycie te� jest podw�jne? Zastanawia� si�, czy kt�rego� dnia jej o to nie zapyta�. W wieku czternastu lat u�miecha� si� i m�wi� jak ucze� Burton; mia� ju� za sob� ca�y program matematyki, ca�� biologi� i dwa lata zaawansowanej historii. Cztery lata liceum zosta�y skr�cone do dw�ch. Maj�c pi�tna�cie lat, Isaac uko�czy� szko�� ze wszystkimi mo�liwymi wyr�nieniami i zosta� przyj�ty �w wyj�tkowych okoliczno�ciach" na Uniwersytet Stanu Po�udniowa Kalifornia. To na studiach postanowi� zosta� lekarzem. Sko�czy� matematyk� i biologi�. Uniwersytet chcia� go zatrzyma� i kiedy Isaac uko�czy� studia sum-ma cum laude, Phi Beta Kappa, w wieku zaledwie dziewi�tnastu lat przyj�to go do Szko�y Medycznej Kecka. Jego rodzice byli zachwyceni, ale on sam nie by� pewien, czy dobrze zrobi�. Kolejne cztery lata wyk�ad�w bez przerwy. Wszystko dzia�o si� tak szybko. W g��bi ducha wiedzia�, �e nie jest do�� dojrza�y, by opiekowa� si� innymi lud�mi. Poprosi� o urlop dzieka�ski i dosta� go. Potrzebowa� odpoczynku, czego� l�ejszego, mniej wymagaj�cego. Oznacza�o to dla niego doktorat z epidemiologii i biostatystyki. W wieku dwudziestu jeden lat wype�ni� wszystkie wymagania programowe, otrzyma� tytu� magistra i zacz�� prac� nad rozpraw� doktorsk�. Dyskryminacyjne i przewidywalne wzorce rozwi�zanych i nierozwi�zanych spraw morderstw w Los Angeles w latach 1991-2001. Kiedy siedzia� i uk�ada� swoje hipotezy, skulony w k�cie piwnicy Biblioteki Doheny'ego, w g�owie hucza�y mu wspomnienia wystrza��w, wrzask�w i salsy. 27 Chocia� uniwersytet stara� si� chroni� swoje cudowne dziecko przed rozg�osem, wie�ci o naukowych osi�gni�ciach Isaaca trafi�y na biurko radnego miejskiego Gilberta Reyesa; ten natychmiast zwo�a� konferencj� prasow�, na kt�rej przypisa� sobie wszystko, czego m�ody cz�owiek dokona�. Isaac pos�ucha� rady swojego promotora i uda� si� na uroczysty obiad, na kt�rym siedzia� obok Reyesa, �ciska� d�onie grubych, ha�a�liwych ludzi i nie zaprzecza� niczemu, co radny m�wi�. Wod� na m�yn Reyesa by�y fotografie: w jego hiszpa�skoj�zycznych ulotkach, rozdawanych przed nast�pnymi wyborami, pojawi�y si� odpowiednie zdj�cia. Isaac, wygl�daj�cy jak harcerz w pobitewnym szoku, zosta� w nich ochrzczony El Prodigio *. Do�wiadczenie to pozostawi�o w nim lekki niepok�j, ale kiedy przysz�a pora poprosi� o dost�p do archiw�w policji, Isaac wiedzia�, do kogo zadzwoni�. Po dw�ch dniach mia� za�atwion� przepustk� sta�ego go�cia, lewy status �sta�ysty", zagwarantowany dost�p do akt zamkni�tych spraw morderstw i wszystkiego innego, co tylko znalaz� w piwnicach archiwum. Biurko mia� dosta� w Hollywood Division, poniewa� Gilbert Reyes by� dobrym koleg� Randy'ego Diaza, nowego komendanta tego okr�gu. Pewnego kwietniowego poniedzia�ku promiennie u�miechni�ty Isaac zjawi� si� w Hollywood i trafi� do nieuprzejmego kapitana Schoelkopfa, kt�ry wygl�da� jak Stalin. Schoelkopf potraktowa� go jak podejrzanego, nawet nie udawa�, �e s�ucha ani kiedy Isaac recytowa� swoje hipotezy, ani kiedy wyra�a� g��bok� wdzi�czno�� za w�asne biurko. Wpatrywa� si� tylko martwo w przestrze� i �u� sumiaste, czarne w�sy, jakby to by� jego obiad. Kiedy Isaac przesta� m�wi�, twarz kapitana rozci�gn�a si� w zimnym u�miechu. - No, dobra - powiedzia�. - Zapytaj o Connor. Ona b�dzie si� umia�a tob� zaopiekowa�. �-%etra nigdy by tego nie zauwa�y�a. Nawet gdyby samo si� jej narzu-I ca�o.Przed ni� le�a�a kartka schludnie zapisana na maszynie przez Isaaca. On za� siedzia� na metalowym krze�le obok biurka. B�bni� palcami. Przesta�. Udawa� nonszalancj�. * El Prodigio (hiszp.) - cud (przyp. red.). 28 Petra jeszcze raz przeczyta�a nag��wek. T�ustym drukiem. Zab�jstwa 28 czerwca: ukryty wzorzec? Jak tytu� pracy semestralnej. W�a�ciwie, dlaczego nie? Isaac mia� dopiero dwadzie�cia dwa lata. Nie zna� niczego poza szko��. Poni�ej tytu�u znajdowa�a si� lista sze�ciu zab�jstw pope�nionych dwudziestego �smego czerwca o p�nocy albo tu� ko�o niej. Sze�� w ci�gu sze�ciu lat: Petra najpierw zareagowa�a: �Co z tego". Przez ostatni� dekad� roczna liczba morderstw w Los Angeles waha�a si� od stu osiemdziesi�ciu do sze�ciuset, a w ci�gu kilku ostatnich lat utrzymywa�a si� na poziomie dwustu pi��dziesi�ciu. �rednio oznacza�o to jedno morderstwo co p�tora dnia. Oczywi�cie jedne dni by�y gorsze, a w inne zupe�nie nic si� nie dzia�o. Bior�c pod uwag� letnie upa�y, dwudziesty �smy czerwca m�g�by z pewno�ci� by� jednym z tych gorszych. Powiedzia�a to wszystko Isaacowi. Po szybko�ci jego odpowiedzi domy�li�a si�, �e przewidzia� takie argumenty. - Nie chodzi tylko o ilo��, pani detektyw Connor. Chodzi o jako��. Te wielkie, wilgotne oczy. Pani detektyw Connor. Ile razy m�wi�a mu, �eby m�wi� jej po imieniu? Ch�opak by� uroczy, ale w pewien spos�b uparty. - Jako�� morderstw? - Nie w sensie oceny warto�ci. Przez jako�� rozumiem pewne nieod��czne w�a�ciwo�ci zbrodni, pewne... - Ucich�. Skubn�� r�g listy. - M�w dalej - zach�ci�a Petra. - Tylko nie komplikuj, bez �adnych pi er kwadrat i jakich� tam analiz. Ko�czy�am malarstwo. Zaczerwieni� si�. - Przepraszam, czasami mam sk�onno�ci do... - Przesta� - przerwa�a mu. - Tylko �artowa�am. Kaza�am ci opowiedzie� o twoich testach statystycznych, a ty to zrobi�e�. - Na z�amanie karku, z zapa�em gorliwego wyznawcy. - Testy to nic wielkiego, badaj� tylko ten fenomen z matematycznego punktu widzenia. W sensie prawdopodobie�stwa, �e co� si� przypadkiem wydarzy. Jednym ze sposob�w przeprowadzenia takiej analizy jest por�wnanie grup przez zbadanie rozk�adu... wzorca rozk�adu wynik�w. I to w�a�nie zrobi�em. Por�wna�em dwudziesty �smy czerwca z ka�dym innym dniem roku. Ma pani racj�, �e morderstwa si� skupiaj�, ale �adna inna data nie podchodzi pod ten wz�r. Nawet skutki letnich upa��w objawiaj� si� raczej w weekendy i dni wolne. Tych sze�� przypadk�w wypada w r�ne dni tygodnia. Tylko jedno morderstwo, pierwsze, zosta�o pope�nione w weekend. Petra si�gn�a po kubek. Herbata jej wystyg�a, ale i tak j� wypi�a. - Przynie�� pani wody? - spyta� Isaac. 29 - Nie trzeba. Co jeszcze? - No wi�c... Mo�na na to spojrze� inaczej, po prostu zbada� w�a�ciwe prawdopodobie�stwa podstawowe... - Podkre�la� ka�de s�owo, d�gaj�c powietrze palcem. Przerwa� i zaczerwieni� si� jeszcze ba