9948
Szczegóły |
Tytuł |
9948 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9948 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9948 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9948 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
WALDEMAR �YSIAK
SZACHISTA
KRAJOWA AGENCJA WYDAWNICZA
KRAK�W 1989
Opracowanie graficzne Marek Pietrzak
Redaktor Henryk Szydlowski
Redaktor techniczny Gra�yna Suder
Korektor Halina Baszak
Reprodukcje i zdj�cia z Gostynia Waldemar �ysiak
Zdj�cia z Szamotu� Marian R�a�ski
�Copyright by Waldemar �ysiak, Warszawa 1980
ISBN 83-03-02343-8
Krajowa Agencja Wydawnicza, Krak�w 1989
Wyd. III. Ark. wyd. 20,347. Nak�ad 49650 + 350 egz. I rzut.
Drukarnia Narodowa w Krakowie � zam. nr 93/89
M-24/2751
Mojemu bratu, Henrykowi �ysiakowi
WST�P
W tomie I bia�okruczych ju� dzisiaj �Wspomnie� Wielkopolski...�1 na stronach 336�343 znajduje si� wielce w jednym ze szczeg��w intryguj�ca relacja oficera sztabu wojsk pruskich Ottona Pircha, kt�ry w latach dwudziestych minionego stulecia wykona� mapk� okolic Gostynia z kopu�y s�awnego barokowego ko�cio�a. Zaczyna si� �w cytat nast�puj�co:
�O kilka staj od miasta Gostynia na wzg�rku le�y klasztor XX. Filipin�w, najpi�kniejszy podobno gmach w ca�ej okolicy mi�dzy Poznaniem a Wroc�awiem; zachwalano mi w wielu miejscach dobry byt tych ksi�y i swobodne ich �ycie, pragn��em wi�c ich pozna�, a g�ow� nabit� maj�c romansami, w kt�rych kiedy� tyle by�em czyta� o intrygach ksi�y katolickich, o chytro�ci mnich�w, o zbytkach opas�ych opat�w, o srogich na ubogich zakonnik�w karach, pospieszy�em do klasztoru, pragn�c naocznie si� przekona�, ile te� te opisy z rzeczywisto�ci� si� zgadzaj��.
Przerwijmy w tym miejscu nudnaw� nieco w dalszej partii relacj� Pircha (nadmieniaj�c tylko, �e jak to zwykle bywa, romansowe opisy nie okaza�y si� zgodne z rzeczywisto�ci�) i przejd�my do najciekawszego fragmentu tekstu:
�W�r�d uprzejmych ksi�y w Gostyniu spostrzeg�em jednego, kt�rego powierzchowno�� mocno mnie zastanowi�a. Da�bym dzi� co za to, �ebym go m�g� odmalowa�. Mocne religijne przekonanie malowa�o si� na zapadni�tych rysach ciemnej jego twarzy; by� to �ywy obraz pustelnika z Tebaidy w pierwszych wiekach chrze�cija�stwa. Pomimo codziennych w klasztorze ze wsp�zakonnikami swemi stosunk�w, szuka� on widocznie osobno�ci w celi swojej; towarzysze jego przecie� wszyscy jednomy�lnie przede mn� wychwalali jego nauk� i powiadali mi, �e go duchowie�stwo tej prowincji by�o niegdy� do Pary�a wys�a�o, aby u cesarza Napoleona spraw� Ko�cio�a polskiego popiera�.
Usi�owa�em pozna� tego ksi�dza, a �e dok�adnie j�zyk francuski posiada�, zagadn��em go w refektarzu po obiedzie i o Pary�u m�wi� z nim zacz��em. Widzia�em, �e niech�tnie wdawa� si� ze mn� i jakby z przymusem niekt�re mi szczeg�y o koronacji Napoleona przytoczy�. W dalszym ci�gu rozmowy pyta�em go si�, czy nie by� w Rzymie, czy nie widzia� miasta tak niegdy� s�awnego, w kt�rym dzi� g�owa jego Ko�cio�a na tronie zasiada.
� C� bym tam widzia� � odpowiedzia� � ludzi takich jak wsz�dzie, dalekich od b�stwa w niezmierzonym stosunku.
� Czyli� nie by�e� ciekawy � m�wi�em mu dalej � przypatrze� si� z bliska rozmaitym narodom; czyli� nie s�dzisz, �e wiara w ka�dym niemal kraju inn� przybiera posta�?
� M�odym jeste� � przerwa� mi ksi�dz � do �wiata nale�ysz i dlatego tak my�lisz, lecz ja inaczej.
� Wszak�e i ty � odrzek�em � w Pary�u m�odym by�e�.
� By�em nim � powiedzia� � ale nie tak; B�g mi swoj� okaza� �ask�, pozwoli� mi wszystko na bok odsun�� i jemu si� wy��cznie po�wi�ci�. Pierwszym celem cz�owieka by� powinno stara� si� o to, aby Zbawiciela pozna�.
Mocny skurcz piersiowy, kt�ry go w tej chwili porwa�, przymusi� go oddali� si� z refektarza�.
Z relacj� t� zetkn��em si� po raz pierwszy przed kilkunastu laty (w drugiej po�owie lat sze��dziesi�tych) i nie przypuszcza�em, �e przyjdzie mi kiedy� do niej powr�ci�. W niespe�na dwa lata p�niej przypomnia�em j� sobie, dowiedziawszy si� przypadkowo o kr�tkiej informacji opublikowanej po roku 1812 w jakiej� holenderskiej gazecie2. Tre�ci� jej by�o opowiadanie sier�anta Gijsberta Berntropa, kt�ry wzi�� udzia� w wyprawie rosyjskiej nale��c do u�an�w holenderskich i po Berezynie przedziera� si� do ojczyzny przez Polsk�, Prusy i pa�stewka niemieckie. Ot� Berntrop, chory na zapalenie p�uc
i w�tpi�cy w osi�gni�cie celu, w styczniu 1813 roku szuka� pilnie katolickiego spowiednika, z kt�rym m�g�by si� porozumie�. Wskazano mu takiego �blisko Odry, w klasztorze, kt�rego �wi�tyni� wie�czy�a pi�kna kopu�a�. Spowiada� si� po francusku, co jest mo�e ma�o istotne, wa�ny jest natomiast swego rodzaju szok, jakiego dozna� Holender ujrzawszy spowiednika w okienku konfesjona�u, kt�re przes�ania�o d�ugie w�osy, ukazuj�c sam� twarz. By�a to twarz Napoleona! Pomy�la�em w�wczas �e Berntrop, je�li nie uleg� naciskowi swej podra�nionej chorob� imaginacji, widzia� fizjonomi� podobn� do cesarskiej, by� mo�e twarz sobowt�ra, co t�umaczy�oby fakt, �e w kilkana�cie lat p�niej twarz nieznanego zakonnika zauroczy�a Pircha, kt�ry mimo wysi�k�w nie m�g� sobie przypomnie�, sk�d jest mu znana.
Skojarzenie obydwu relacji w jeden ci�g przyczynowy by�o mimo wszystko do�� dowolne i dopiero w maju 1971 roku przekona�em si�, �e s�uszne. Do mojego �pokoju umeblowanego� w Rzymie przy via del Boschetto 60 (Pensione �Conca d'Oro�) zapuka� cz�owiek, kt�ry przedstawi� si� jako Garcia Tejada, powiedzia�, �e jest Hiszpanem i �e prowadzi we W�oszech studia historyczne na temat epoki napoleo�skiej, i poprosi� o pomoc w wyja�nieniu kilku spraw polskich. O�wiadczy�, �e dowiedzia� si� o mnie w redakcji miesi�cznika �Historia� w Mediolanie, gdzie z�o�y�em artyku� o stosunkach Murata z Polakami.3 Interesowa�y go g��wnie: pobyt Napoleona w Poznaniu w roku 1806, znajduj�ca si� w Szamotu�ach �wie�a czarnej ksi�niczki� oraz... klasztor filipin�w w Gostyniu!
Tejada kr�ci�, co szybko wyczu�em, a �e sprawa mnie interesowa�a (i to jak!), r�wnie szybko o�wiadczy�em, �e albo powie, o co chodzi, od A do Z, albo niech szuka pomocy gdzie indziej. Da�em mu jednocze�nie do zrozumienia, �e je�li chodzi o jak�� tajn� gr� polityczn� z roku 1806, to nie m�g� lepiej trafi� i na poparcie tych s��w pokaza�em mu swoje notatki z bada� na temat sprawy Robeaud-Revard-�Wielki Joker�4. Zafrapowa� go problem sobowt�ra, a tak�e nazwisko wybitnego szpiega napoleo�skiego, wiceszefa kontrwywiadu francuskiego, Schulmeistra. Doszli�my do porozumienia.
Podczas drugiej wizyty Tejada przyni�s� podniszczon� sk�rzan� teczk� (barokowa �dyplomatka� z XVIII wieku), opatrzon� napisem w j�zyku angielskim �Chess-player 1806� (�Szachista 1806�). Przejrzawszy jej zawarto��5 zorientowa�em si�, �e tytu� ten nale�a�oby w�a�ciwie t�umaczy�: �operacja �Szachista� rok 1806�. Czytaj�c zasadniczy dokument, Memoria�, i widz�c w nim liczne dialogi i nawet cytaty z �Hamleta�, s�dzi�em pocz�tkowo, �e jest to opowie�� literacka. W rzeczywisto�ci by�a to relacja z jednej z najbardziej brawurowych akcji polityczno-dywersyjnych doby napoleo�skiej, akcji zorganizowanej w roku 1806 przez kilku wybitnych cz�onk�w torysowskiej opozycji w takim sekrecie, �e nawet londy�ska Secret Service nie mia�a o niej poj�cia.
Przepisywanie Memoria�u zaj�o mi kilka dni. Robi�em to w obecno�ci Tejady, kt�ry w tym samym czasie przepisywa� sobie fragmenty wypo�yczonych ksi��ek. Gdy sko�czy�em, wynotowa�em mu w bibliotece stacji naukowej Polskiej Akademii Nauk wszystko, co znalaz�em na temat Poznania, Szamotu� i Gostynia, przet�umaczy�em to na w�oski i wzbogaci�em o pewne napoleo�skie szczeg�y znane mi wcze�niej. Wr�czy�em mu to wszystko wraz z kilkoma adresami �r�de� dotycz�cych innych spraw i wi�cej si� nie ujrzeli�my. W ambasadzie hiszpa�skiej dowiedzia�em si�, �e o Garcii Tejada s�ysz� po raz pierwszy. W�adze w�oskie wyja�ni�y mi, �e nie udziela�y wizy cz�owiekowi o takim nazwisku.
W Memoriale po raz trzeci natrafi�em na tajemniczego zakonnika z Gostynia, nazywanego w li�cie do d'Antraiguesa (patrz str. 24) �mnichem�, a w tek�cie Memoria�u �mnichem Stephenem�, �polskim mnichem� lub �ksi�dzem�. By� on jednym z czo�owych aktor�w operacji �Szachista�, dla Polaka o tyle interesuj�cej, �e jej decyduj�ce etapy rozegra�y si� na terenie Polski, a dla historyka, bo � co stwierdzi�em w czasie p�niejszych �mudnych poszukiwa� weryfikacyjnych � wszyscy z wyj�tkiem jednego organizatorzy operacji oraz ludzie, kt�rzy mieli z ni� co� wsp�lnego, stali si� w latach 1806�1822 ofiarami gwa�townych �mierci, kt�rych kulis historycy nigdy nie zdo�ali do ko�ca wy�wietli�. Memoria�, z kt�rym mia�em mo�no�� zapozna� si� w Rzymie, rzuca bardzo ciekawe �wiat�o na cykl tych tajemniczych, nag�ych zgon�w.
Kto by� autorem Memoria�u i dlaczego znalaz� si� on w r�kach Hiszpana � wyja�ni� na ko�cu ksi��ki. Opar�em j� o teksty, kt�re zawiera�a teczka, oraz o w�asne ustalenia, wzbogacaj�ce lub t�umacz�ce pewne fragmenty, g��wnie w odniesieniu do �wczesnej sytuacji militarnej i politycznej, spraw polskich, detali z zakresu techniki wojskowej i cywilnej, a tak�e os�b, o kt�rych jest mowa w Memoriale.
Tekst, kt�ry zaczniecie czyta� niebawem, nie jest prac� historyczn�. Nie jest tak�e powie�ci�. Pr�dzej ju� mo�na nazwa� go beletryzowan� opowie�ci� dokumentaln� z roku 1806, lub raczej � wychodz�c od greckiego s�owa, kt�re oznacza szersze rozwini�cie my�li jakiego� tekstu, opisanie, om�wienie, przer�bk� � beletrystyczn� parafraz� Memoria�u. Beletryzacja nie wynika tu z pobudek innych ni� konstrukcyjne. S�siaduj�ce z wyj�tymi z Memoria�u dialogami autentycznymi, dialogi wymy�lone (zawsze w oparciu o przes�anki dokumentalne) maj� za zadanie wi�za� poszczeg�lne etapy akcji w �a�cuch tam, gdzie brakuje w Memoriale ogniwa lub gdzie autor Memoria�u operuje skr�tami, kt�re mog�yby by� dla Czytelnika niezrozumia�e. Podobn� rol�, rol� most�w, pe�ni� niekt�re sceny. Ca�o�� jest wi�c mozaik� z kamyk�w historycznych i okruch�w wyobra�ni. Tych drugich nie ma zbyt wiele, na szcz�cie, albowiem sporo racji mia� Bergson m�wi�c: �Ludzko�� kocha dramaty rzeczywiste, a nie wymy�lone�. Mniemam tedy, �e mozaika ta, kt�r� u�o�y�em gwoli ukontentowania mych empirowych fascynacji i mego mieszka (cho� � prawd� rzek�szy � nie przysi�g�bym, �e nie w odwrotnej kolejno�ci), i was ukontentuje.
Rozdzia� I
PLAN
Memoria� rozpoczyna si� od opisu tajnego zebrania w dniu 20 pa�dziernika 1806 roku.
By� to rok dla Johna Bulla6 nader nieprzyjemny. W styczniu wiadomo�� o zmia�d�eniu pod Austerlitz nafaszerowanej brytyjskim z�otem koalicji antynapoleo�skiej pos�a�a do grobu jej wielkiego architekta, Wiliama Pitta M�odszego. Osieroceni torysi ust�pili miejsca wigom. Nowy gabinet, na czele kt�rego stan�� lord Grenville, zainicjowa� rozmowy pokojowe z Napoleonem. Or�downikiem i re�yserem porozumienia by� minister spraw zagranicznych Fox. Kilkumiesi�czne rokowania nic nie da�y i kiedy 9 sierpnia Prusy rozpocz�y antyfrancusk� mobilizacj�, a Francja odpowiedzia�a ultimatum z dnia 12 wrze�nia, wiadomo ju� by�o, �e pok�j jest nie do osi�gni�cia. W dzie� p�niej, 13 wrze�nia 1806 roku, umar� Fox. Podobnie jak Pitt, nie by� w stanie prze�y� krachu swej polityki. Mimo to wigowie rz�dzili dalej � byli r�wnie �li jak torysi, nie by�o wi�c sensu zmienia� rz�du. Obie dotychczasowe koncepcje, wojna i pok�j, ponios�y kl�sk�, a jako �e nie istnia�a trzecia, ca�a polityka Albionu znalaz�a si� w dryfie.
Trzecia koncepcja nie istnia�a formalnie. Nieoficjalnie ju� Pitt widzia� takow� i przygotowywa� w Europie grunt do jej realizacji, lecz austerlitzki szok wyeliminowa� go z gry. Koncepcja ta polega�a na obezw�adnieniu Francji przez obezw�adnienie samego Napoleona. Po �mierci Pitta spraw� przej�� jego bliski wsp�pracownik i przyjaciel, lord Castlereagh, licz�cy na poparcie dw�ch innych gwiazd torysowskiej opozycji, tak�e przyjaci� Pitta, pan�w Bathursta i Percevala. Ka�dego z nich do bia�ej gor�czki doprowadza�a my�l, �e wszystkie linki na kontynencie trzyma w swych d�oniach cesarz Francuz�w, za� Anglia staje si� dzi�ki temu prowincjonalnym kibicem dzia�a� o �wiatowym znaczeniu, i to kibicem wielce zagro�onym, gdy� na francuskich wybrze�ach kana�u La Manche egzystowa�y w pe�nej gotowo�ci bojowej bazy wypadowe do desantowego skoku na Wyspy.
Rozdra�nienie to samo w sobie nie by�o czym� niezwyk�ym; wi�kszo�� Anglik�w, Szkot�w i Walijczyk�w czu�a podobnie. Wszelako Castlereagh, Bathurst i Perceval wyr�niali si� nienawi�ci� do Napoleona nawet w�r�d rodzimego prawego skrzyd�a torys�w. Gdyby w tym kraju, ow�adni�tym ju� w�wczas mani� wszelakiego rodzaju pojedynk�w sportowych i pseudosportowych, od boksu (w tym kobiecego) pocz�wszy, a na walkach kogut�w, ma�p, koni i ps�w sko�czywszy, urz�dzono mistrzostwa w nienawi�ci do �Apokaliptycznej Bestii nr 666�, kt�r� to liczb� z nie wiadomo jakich powod�w obdarzono Bonapartego � ci trzej ludzie bez trudu zaj�liby wszystkie miejsca na podium. W ich przypadku by�a to nienawi�� obsesyjno-biologiczna.
Wojna Francji z Prusami powstrzyma�a Castlereagha od dzia�ania, liczy� on bowiem (podobnie jak ca�a Anglia) na to, �e pruskie zapowiedzi si� spe�ni� i armia fryderycja�ska odniesie zwyci�stwo. Rankiem 20 pa�dziernika, po przeczytaniu dostarczonej mu depeszy, straci� wszelkie z�udzenia. Jak wiemy z podr�cznik�w, Prusacy nie pomylili si� w swych przechwa�kach, ich wojna z Francj� okaza�a si� prawdziwym �Blitzkriegiem�. 5 pa�dziernika Wielka Armia ruszy�a przez Las Franko�ski ku Saksonii i w dziewi�� dni p�niej, 14 pa�dziernika 1806 roku, w dw�ch symultanicznie rozegranych bitwach, pod Jen� i pod Auerstaedt, pot�ga Prus rozsypa�a si� w proch. Oficjalnie ta czarna wiadomo�� przyfrun�a do Londynu dopiero 27 pa�dziernika, lecz Castlereagh mi�dzy innymi dlatego w�a�nie by� Castlereaghiem, a nie zmumifikowanym mo�now�adc� w jakiej� prowincjonalnej siedzibie rodowej, �e o wielu rzeczach potrafi� dowiadywa� si� o wiele szybciej ni� w�adza. Depesza, kt�r� otrzyma�, by�a przys�owiow� kropl� o decyduj�cym znaczeniu. Zadecydowa�a o tym, �e Castlereagh zwo�a� tajne posiedzenie z udzia�em swoim oraz Bathursta i Percevela jeszcze tego samego dnia, wyznaczaj�c spotkanie na wiecz�r.
Wicehrabia Robert Stewart Castlereagh, markiz Londonderry, urodzi� si� w roku 1769, by� wi�c r�wie�nikiem Napoleona i Wellingtona. Kariera tego bogatego Anglo-Irlandczyka przebiega�a w spos�b nader b�yskotliwy. Zaczyna� jako wig, lecz szybko zdradzi� kompan�w, przenosz�c si� w szeregi partii konserwatywnej. Maj�c zaledwie trzydzie�ci sze�� lat wszed� do ostatniego gabinetu Pitta jako minister wojny i kolonii. Kl�ska pod Austerlitz by�a osobist� pora�k� zaciek�ego �jastrz�bia�. Ust�puj�c sto�ka wigowi Wyndhamowi, po raz pierwszy w �yciu zakosztowa� goryczy politycznego outsiderstwa. Opozycyjna bierno��, urozmaicana parlamentarnymi rozgrywkami, nie by�a tym, co mog�o podnieca� gracza o ambicji Castlereagha.
Spos�b, w jaki cz�owiek ten znalaz� si� w roku 1794 w irlandzkiej Izbie Gmin, doskonale symbolizowa� jego metod� dzia�ania politycznego. Kosztowa�o to jego i jego ojca trzydzie�ci lub sze��dziesi�t tysi�cy (r�nica w �r�d�ach) funt�w szterling�w, wetkni�tych w odpowiednim czasie w odpowiednie r�ce. Z przekupstwa Castlereagh uczyni� efektywny instrument gry politycznej i wkr�tce zosta� uznany za najwi�kszego na Wyspach Brytyjskich wirtuoza w tej dziedzinie. Sw�j popisowy recital da� w roku 1800, kupuj�c za milion funt�w szterling�w g�osy irlandzkich koleg�w-parlamentarzyst�w na rzecz unii z Angli�. Lord Cornwallis nazwa� to �sromotnym targiem�7, lecz Castlereagh mia� w nosie takie gl�dzenie, liczy� si� cel. A cel zosta� osi�gni�ty: parlament irlandzki, a wraz z nim ca�a Irlandia (ojczyzna Castlereagha) utraci�y resztki niezawis�o�ci na mocy stanowi�cej Zjednoczone Kr�lestwo unii z roku 1801. Nawet krytycy podziwiali jego wirtuozeri�, co dowodzi s�uszno�ci twierdze� Machiavela, zw�aszcza za� tego, �e reputacji politycznej nie buduje si� na �rodkach, lecz na efektach.
Miejsce spotkania stanowi� pewien skromny z zewn�trz, a do�� wytworny w zawarto�ci dom, po�o�ony wewn�trz nieregularnego placka, jaki tworzy�a sie� uliczek mi�dzy High Holborn a Oxford Street, i nale��cy do niejakiej Ethel Gibson; pierwszy w jej �yciu dom prywatny. Dwa poprzednie, w Dublinie, by�y � u�ywaj�c terminologii obecnie stosowanej � ca�kowicie nieprywatne. Castlereagh sprowadzi� j� z Irlandii wraz z jej c�rk� i osadzi� we wspomnianym domu, p�ac�c wysok� miesi�czn� pensj� za wy��czno�� praw do pi�knej Phyllis. Dzi�ki temu nie musia� korzysta� z us�ug niefrasobliwych dam, wyczekuj�cych od zmroku w okolicach Strandu, Haymarket, Covent Garden i Drury Lane, i co wa�niejsze, m�g� czerpa� satysfakcj� zgodnie z w�asnym rytua�em, kt�ry Phyllis Gibson opanowa�a do perfekcji. Nie by� hedonist� � gdyby nim by�, nie m�g�by by� dobrym politykiem. Wyznawa� tylko zasad�, �e polityce i erotyce trzeba narzuca� w�asne regu�y, a potem przestrzega� ich skrupulatnie, dop�ki s� skuteczne (w pierwszym przypadku) i przyjemne (w drugim). Tego dnia drugie mia� ju� za sob�, pierwsze przed. By� poniedzia�ek 20 pa�dziernika 1806 roku, godzina dziewi�tnasta.
Kwadrans po dziewi�tnastej Castlereagh, z �Timesem� pod pach�, od�wie�ony i najedzony, przeszed�, by oczekiwa� go�ci, do du�ego salonu, pe�nego klasycznych form w stylu Roberta Adama, z wielkim kryszta�owym �yrandolem, kt�rego �wiec nie wypar� tu jeszcze najnowszy oliwny wynalazek genewczyka Arganda. Na �cianach roi�o si� od obraz�w i luster, a porcelana z Derby, Chelsea i Worcester oraz francuskie br�zy przyt�acza�y swym nadmiarem meble. W�a�cicielki najwyra�niej pozbawione by�y gustu, co z pewno�ci� dra�ni�oby Castlereagha, gdyby m�odsza z nich pozbawiona by�a na dodatek urody i kilku innych r�wnie cennych przymiot�w kobiecego charakteru. Oczekiwanie wype�ni�a mu lektura �personal column�, na kt�rej zdarza�y si� bardzo zabawne og�oszenia.
Pierwszy, kilka minut przed godzin� dwudziest�, zjawi� si� hrabia Henryk Bathurst, baron Apsley, przed �mierci� Pitta zarz�dca mennicy pa�stwowej. By� o siedem lat starszy od Castlereagha, lecz w takim samym stopniu przebieg�y, bezwzgl�dny i reakcyjny w kwestiach spo�ecznych, wyznaniowych i politycznych. Nawet angielski historyk napisze o nim p�niej: �By� jednym z tych dziwnych dzieci naszego systemu politycznego, kt�ry ma w zwyczaju obsadza� najwy�sze urz�dy najni�sz� pod�o�ci��8.
Witaj�c si� Bathurst spyta�:
� C� to za nag�a potrzeba?
� Cierpliwo�ci, Henryku, nie chc� si� powtarza�, dlatego wyjawi� przyczyn�, gdy ju� b�dziemy w komplecie. Przekonasz si� w�wczas, �e musia�em was tu zaprosi�. Czas jest w�a�ciwy...
� A miejsce?
� Miejsce jest r�wnie� w�a�ciwe. Pr�cz nas trzech, nikt nie wiedzia�, gdzie si� spotkamy, te �ciany jeszcze chyba nie maj� uszu. O North Cray9 i o St. James Square10 nie m�g�bym powiedzie� tego samego.
� Doprawdy, nie m�wisz tego serio, Robercie.
Castlereagh ruchem r�ki wskaza� trzy wygodne fotele otaczaj�ce st� w pobli�u kominka, daj�c tym zapraszaj�cym gestem znak, �e ju� zbyt d�ugo stoj�, i dopiero gdy zasiedli, odpowiedzia�:
� M�j drogi, dziwisz si� tak, jakby� nie wiedzia�, �e Londyn roi si� od agent�w Fouchego i Savary'ego11, kt�rzy udaj� wygnanych z Francji rojalist�w. Najdowcipniejsze jest to, �e my ich utrzymujemy i nia�czymy.
� Przesadzasz, Robercie. Nie kosztuj� zbyt wiele, a w przysz�o�ci mog� si� przyda�. My�l� o rojalistach. Z pewno�ci� s� w�r�d nich sukinsyny, kt�re pracuj� dla francuskiego wywiadu, ale wi�kszo�� nienawidzi Korsykanina tak jak jakobin�w. Gilotyny otar�y si� o nich, zabrano im maj�tki, pogwa�cono c�rki. Kiedy wr�c� do Pary�a...
� To si� im nie uda bez naszej pomocy � przerwa� mu Castlereagh � a wierz mi, kiedy wr�c�, w jednej chwili wraz z podr�nym brudem zmyj� z siebie pami�� o wszystkim, co dla nich zrobili�my. To s� Francuzi, Henryku, Francuzi z krwi i ko�ci! Popatrz zreszt�, coraz wi�cej ich nie czeka na zwyci�stwo. Wracaj� do domu i wst�puj� w s�u�b� Buonapartego. My�lisz, �e w�r�d powracaj�cych nie ma takich, kt�rym zgwa�cono c�rki? Tylko �e tych gwa�t�w dokonali jakobini, a Buonaparte wydusi� jakobin�w niczym pluskwy i oni o tym wiedz�. Ciekaw jestem, dlaczego jeszcze wszyscy nie poczo�gali si� do niego, i kiedy si� nad tym zastanawiam, dochodz� do wniosku, �e s� mu potrzebni tutaj, w�r�d nas. Jeszcze bardziej jestem ciekaw, z kt�rych pensji przekupuj� naszych ludzi: za to, co bior� z Pary�a, czy za pieni�dze, kt�re wyci�gaj� od nas. Niedawno odkry�em, �e jeden z moich s�u��cych grzebie mi w papierach, i nawet wiem, kt�ry.
� Ka� go zamkn��!
� Dlaczego mia�bym robi� takie g�upstwo? Gdybym to uczyni�, pr�dzej czy p�niej przekupiono by innego, a tak mog� kontrolowa� gr�, mog� podsuwa� mu to, co zechc�, i robi� durni�w z jego mocodawc�w. A poza tym on przyrz�dza bajeczne poncze. W�a�nie, czego si� napijesz, ponczu czy wina?
W momencie, gdy pokoj�wka ustawi�a na stole porto, poncz i kielichy, Ethel Gibson wprowadzi�a Percevala. By�a dok�adnie dwudziesta, czego nie musia�y m�wi� zegary, wystarczy�o stwierdzi� fakt pojawienia si� cz�owieka, kt�ry by� chodz�c� klepsydr�. Spencer Perceval, drugi syn ksi�cia Egmont, urodzi� si� w roku 1762. By� wi�c r�wie�nikiem Bathursta, chocia� wygl�da� na starszego ode� przynajmniej o dziesi�� lat, co niew�tpliwie by�o nast�pstwem punktualnego p�odzenia niezliczonej gromady dzieci. Podczas ostatniego w�adania torys�w pe�ni� odpowiedzialn� funkcj� prokuratora generalnego, b�d�c wcieleniem protestanckiej bigoterii i �lepego okrucie�stwa. Pocz�tkowo byl zaufanym Pitta, kt�ry w perspektywie pojedynku z Tierneyem upatrywa� w Percevalu swego sukcesora. Potem stosunki mi�dzy nimi nieco och�od�y, wszelako po �mierci wielkiego premiera zwi�za� si� silnie z prawym, �pittowskim�, skrzyd�em torys�w. Kiedy we wrze�niu 1806 roku, po �mierci Foxa, nieoczekiwanie lord Grenville zwr�ci� si� do Percevala z propozycj� udzia�u w rz�dzie, ten, wci�gni�ty ju� w orbit� gry Castlereagha, zdecydowanie odm�wi�.
I on, widz�c opuszczaj�ce salon kobiety, zacz�� od pytania:
� Milordzie, ufasz tym kobietom?
� Ca�kowicie. S� mi oddane, gdy� ich los spoczywa w moim r�ku. S�u��ca jest niemow�, a �ciany tego pokoju s� podw�jnie izolowane i dzi�ki temu ca�kowicie d�wi�koch�onne.
Bathurst u�miechn�� si� w duchu. S�u��ca niemowa bardzo sprawnie pos�ugiwa�a si� pi�rem i za godziw� sumk� opisa�a jego osobistemu sekretarzowi, nie szcz�dz�c przy tym pikantnych szczeg��w, jakie to sekrety kryje rezydencja pani Gibson. Niespe�na dziesi�� godzin, pocz�wszy od otrzymania zaproszenia, wystarczy�o Bathurstowi, by lepiej pozna� miejsce spotkania. Mia� bowiem hrabia niewinny, a przed�u�aj�cy �ycie zwyczaj nie stawiania nogi w ciemno, lubi� wiedzie�, gdzie wkracza, zanim otworz� si� drzwi.
Kiedy ju� i Perceval zasiad� w fotelu, Castlereagh wsta�, podkre�laj�c tym wag� s��w, kt�re mia� powiedzie�. Powiedzia� kr�tko:
� Panowie, Prusy wylecia�y z gry.
Nie nast�pi� szok i nie by�o �adnych okrzyk�w, gdy� obaj jego partnerzy nie byli przekupkami. Zapanowa�a chwila milczenia, po czym Perceval spyta� spokojnie:
� Jak?
� Bardzo dla nich nieprzyjemnie, w dw�ch bitwach, pod Jena i w drugim miejscu, kt�rego nazwy nie pami�tam.
� Kompletnie rozbici?
� Tak kompletnie, �e ju� kompletniej nie mo�na. Ich armie przesta�y istnie�.
� Kiedy?
� Kilka dni temu, 14 pa�dziernika.
Dopiero teraz Bathurst zakl�� pod nosem:
� Damned! Wiedzia�em, �e te pruskie os�y nie oka�� si� lepsze od Austriak�w i Rosjan!
Znowu zapanowa�a cisza. Castlereagh odczeka� stosown� chwil�, by nast�pnie przej�� do rzeczy. Oznajmi�, �e w sytuacji, gdy Prusy zosta�y rozbite i nie ma ju� nadziei na zwyci�stwo militarne, nale�y zrealizowa� pomys� Pitta12, polegaj�cy na porwaniu Napoleona i podstawieniu na jego miejsce sobowt�ra.
� Szalenie proste! � zadrwi� Bathurst, rozdra�niony wiadomo�ci� o kl�sce Prus. � Proste jak wszystkie pomys�y tej zwariowanej amazonki, kt�ra op�ta�a Williama.
� Widzisz inn� mo�liwo�� miast wzi�cia go za kark? � spyta� Castlereagh.
� Za gard�o, Robercie, za gard�o. Za kark mo�na wzi�� kr�lika, tygrysowi strzela si� w �eb! Nawet to b�dzie niezmiernie trudne, ale i tak stokro� �atwiejsze ni� porwanie.
� Za to stokro� g�upsze � odpar� Castlereagh � bo zupe�nie bezowocne. A je�li ju� zaowocuje, to jedynie �wietlan� legend� i aureol�, jaka wykwita nad �wi�tymi m�czennikami. Blask takiego po�miertnego nimbu mo�e jeszcze bardziej scementowa� cesarstwo, ale rozsypie si� ono, je�li porwiemy Buonapartego.
� Milordzie � odezwa� si� z namys�em Perceval � wiemy przecie�, �e ca�a pot�ga imperium opiera si� tylko i wy��cznie na zwyci�stwach bitewnych Buonapartego. Jego wojska zapewne id� teraz na wsch�d.
� To prawda, pr� w kierunku Odry � potwierdzi� Castlereagh.
� Je�li tak, to najp�niej za kilka miesi�cy zderz� si� z Rosjanami. Czy mam racj�?
� To prawie pewne � potwierdzi� raz jeszcze Castlereagh.
� Gdyby wi�c uda�o nam si� zabi� Buonapartego zanim dojdzie do starcia Francuz�w z Rosjanami, pozbawieni swego geniusza militarnego Francuzi zostan� pobici i cel b�dzie osi�gni�ty.
� Mam na ten temat zdanie akurat odwrotne! � Castlereagh po raz pierwszy podni�s� g�os. � Za��my, �e Buonaparte zgin�� dzisiaj. C� by si� sta�o? Pojutrze na tronie siedzia�by J�zef13 a jego wojska...
� Tak, ale to idiota, a na wojnie zna si� tak, jak ja na komponowaniu arietek. (Bathurst)
� No i co z tego?! On rzeczywi�cie nie wstanie z fotela, by si��� na konia, ale siedz�c w tym fotelu b�dzie przyjmowa� parady zwyci�stw! Wi�kszo�� francuskich marsza�k�w to t�pi zabijacy, lecz wystarczy jeden dobry, by Francuzi dalej odnosili sukcesy w polu. A oni maj� kilku dobrych i jednego znakomitego, kt�ry jako strateg w niczym nie ust�puje Buonapartemu. To Davout.
W tym momencie Bathurst pomy�la�, �e jego przyjaciel zaczyna bredzi�, gdy� pe�ni�c przez rok funkcj� ministra wojny zbyt szybko uwierzy� w swoj� znajomo�� rzeczy i zbyt szybko zapomnia�, jakimi kompromitacjami sko�czy�o si� kilka jego inicjatyw militarnych, zw�aszcza za� niefortunny atak na francusk� flot� desantow� skoncentrowan� w Boulogne. Swoje my�li ubra� jednak w zdanie r�wnie delikatne jak bezpieczne:
� W�tpi�, Robercie, czy eksperci wojskowi podpisaliby si� pod twoim os�dem.
Castlereagh podszed� do �licznego pianoforte, kt�re wysz�o spod r�ki samego Zumpe'a, nacisn�� boczn� �ciank� i z ukrytej szufladki, wyskakuj�cej jak kuku�ka z zegara, wyj�� kartk�.
� Za kilka dni ka�dy z ekspert�w podpisze si� bez wahania.
Oto depesza jednego z moich agent�w14. Zawiera ona kr�tki opis kl�ski Prusak�w. Propaganda francuska twierdzi �e rozstrzygni�cie nast�pi�o pod Jen�. W rzeczywisto�ci pod Jen� Buonaparte rozbi� zaledwie cz�stk� Prusak�w. Prawdziwego pogromu dokona� Davout w tym drugim miejscu, nie opodal, i to wy��cznie z pomoc� trzech dywizji w�asnego korpusu przy pi�ciokrotnej przewadze liczebnej nieprzyjaciela!15 Czy uwa�acie panowie, �e ten cz�owiek nie jest w stanie pobi� Rosjan, tych samych rosyjskich genera��w kt�rzy zb�a�nili si� pod Austerlitz? Ile razy trzeba zabi�, by Francuzi przestali zwyci�a�? Zabijemy Napoleona, pozostanie Davout; zabijemy Davout�, pozostanie Massena, kt�ry pr�bk� swych mo�liwo�ci da� r�wnie� na karku Rosjan16. Zabijemy Massen�, to oka�e si�, �e Soult, Lannes czy Ney s� nie gorsi, bo wyszli z tej samej szko�y. Mo�e wi�c od razu po�lijmy im tort z arszenikiem z uprzejm� pro�b� o gremialne skonsumowanie!
Otar� pot z czo�a, cho� zapomniany ogie� w kominku dogorywa� i w pokoju zrobi�o si� ch�odnawo, usiad� i opr�niwszy kielich, a nie doczekawszy si� reakcji ze strony Bathursta i Percevala, kontynuowa�:
� Wy�uszczy�em wam, panowie, powody, dla kt�rych koncepcj� zabicia Buonapartego uwa�am za bezsensown�. Chc�, �eby�my si� dobrze zrozumieli. Moje stanowisko nie bierze si� z idealistycznej interpretacji zasad moralnych, zapewniam was, to czysty racjonalizm. Nie uwa�am, by zamordowanie tego cz�owieka by�o rzecz� niemoraln�. Cz�owiek, kt�ry tak jak on wzbija si� ku s�o�cu, winien by� przygotowany na ewentualno�� podzielenia losu Ikara i zdawa� sobie spraw� z tego �e ma niewielkie szans� na uwi�d starczy. Zab�jstwo Buonapartego by�oby rzecz� tak samo naturaln� jak �mier� starca i nie widz� powodu, dla kt�rego jego zab�jca mia�by si� wstydzi� przed potomno�ci�. Ale nie widz� te� racji, kt�ra uzasadnia�aby celowo�� takiego kroku. Zreszt�... tyle razy pr�bowano go wyko�czy� i co? Bomby, no�e, strzelby, trucizna, jakobini, rojali�ci, nasi agenci, austriaccy, neapolita�scy i pewnie od samego szatana � wszystko na nic, chocia� wpakowali�my w to worki z�ota! Przypomnijcie sobie. W 1800 szuani wysadzili w powietrze p� paryskiej dzielnicy, krew p�yn�a ulicami jak po ulewie, a on, chocia� by� tam, nie zosta� nawet dra�ni�ty!17 Mam informacj�, �e ostatni zamach przygotowany przez Jersey18 te� si� nie uda�19. Wszystko to jest z g�ry skazane na niepowodzenie! Savary strze�e go dzie� i noc, mucha nie dotknie Korsykanina nie zauwa�ona. Jak my�licie, ilu �andarm�w le�y pod jego ��kiem, kiedy on wielbi t� swoj� dziwk� po Barrasie?20 Reasumuj�c: nawet gdybym m�g� go zabi�, nie uczyni�bym tego, gdy� by�oby to sprzeczne z logik�.
� Sprzeczne z logik� wydaje mi si� to � zareplikowa� Bathurst � �e obstajesz, Robercie, przy porwaniu, twierdz�c jednocze�nie, �e mucha nie jest w stanie dotkn�� Korsykanina bez zgody jego obstawy. Je�li tak, to czy porwanie jest mo�liwe?
� Jest mo�liwe. Ale tylko wtedy, gdy uderzy si� my�l�, nie t�p� si��. Si�a wobec niego jest nieskuteczna, gdy� on jest silniejszy. Do wykonania operacji zaplanowanej przeze mnie potrzebna b�dzie grupa ludzi dzielnych, dobrze uzbrojonych i wyekwipowanych, kt�rzy jednak nie b�d� musieli atakowa� Buonapartego, on sam wejdzie im w �apy. Ich najlepszym narz�dziem b�dzie m�j plan, ich jedynym zadaniem � przygotowanie pu�apki. Nie si�a, panowie, lecz my�l b�dzie d�wigni�, kt�ra wyjmie Korsykanina z jego obstawy i to tak, �e nikt nie zauwa�y zamiany na sobowt�ra, ten za�...
� Je�li wolno, milordzie � wtr�ci� Perceval � ile czasu mo�e potrwa� taka mistyfikacja, zak�adaj�c, �e uda si� jej dokona�? Dob�, dwie, godzin�? Tydzie� graniczy�by z cudem.
� Wystarcz� dwie doby, nawet jedna. Tyle mniej wi�cej czasu potrzebowa� b�d� filadelfowie, by sparali�owa� sztab francuski i wywo�a� rozprz�enie w Wielkiej Armii.
� Filadelfowie? Ta nazwa obi�a mi si� o uszy, s�dzi�em wszelako, �e to jedna z tych fa�szywych konspiracji antybuonapartystowskich, organizowanych przez francuski Cabinet Secret w celu wyprowadzenia nas w pole. Afera Meheego21 dowodzi, �e udaje im si� to dziwnie �atwo i zmusza do szczeg�lnej ostro�no�ci. (Perceval)
� S�usznie, dlatego by�em bardzo ostro�ny przejmuj�c po �mierci Williama jego kontakty z d'Antraiguesem.
� Z d'Antraiguesem?! � krzykn�� Bathurst, zrywaj�c si� z miejsca. � Ale� to podw�jny albo i potr�jny agent! Ostatnio pracowa� dla Rosjan i dla Austriak�w, i jeden diabe� wie, dla kogo jeszcze! Udzieli� temu cz�owiekowi dw�ch pens�w po�yczki, zmuszaj�c go do trzymania krucyfiksu w jednej r�ce i podpisania drug� rewersu, to jeszcze nie mia�oby si� gwarancji zwrotu! Je�li ten cz�owiek ma cokolwiek wsp�lnego z twoim planem, Robercie, mnie mo�esz od razu skre�li� z listy udzia�owc�w!
� Nie gor�czkuj si�, Henryku, pozw�l, �e rozwa�ymy wszystko spokojnie. W tym przypadku mamy gwarancj� niew�tpliw�. D'Antraigues w ci�gu kilku pierwszych miesi�cy tego roku, kt�re sp�dzi� w Saksonii i okolicach, przygotowywa� na m�j rozkaz grunt do operacji, na kt�rej realizacj� chc� was nam�wi�. Opu�ci� Drezno 2 sierpnia, 3 wrze�nia przyby� do Londynu. Wynaj�� dom w Barnes Terrace, a moi ludzie nie spuszczaj� go z oczu. Kontaktuje si� z Foreign Office22, ale to dobrze, to kryje jego robot� dla nas. Nasza gwarancja opiera si� na gwarancji, kt�r� ja mu da�em. Zagwarantowa�em mu dwie rzeczy: du�e pieni�dze za robot�, kt�r� wykona� w Niemczech i w Prusach, oraz pewno��, �e je�li jakakolwiek informacja o moim planie przesi�knie poza kr�g os�b, kt�re sam wtajemniczy�em, to nie szukaj�c �r�d�a przecieku ka�� bezzw�ocznie poder�n�� mu gard�o. Jak oceniasz t� gwarancj�, Henryku?
Bathurst u�miechn�� si�, daj�c g�ow� znak, i� uwa�a rzecz za za�atwion�.
� W porz�dku.
Castlereagh zrobi� kr�tk� przerw� dla opr�nienia kieliszka.
� Przejd�my teraz do filadelf�w. Organizacja ta jest poza wszelkim podejrzeniem. Wed�ug d'Antraiguesa istnieje kilka konspiracyjnych stowarzysze� o tej nazwie, jedno we Franche-Comte, inne w Italii i jeszcze inne, cho� nie wykluczone, �e powi�zane z kt�rym� z tamtych, w Wielkiej Armii23. Ono nas interesuje, gdy� jego celem jest kl�ska Buonapartego. Swoista masoneria wewn�trz francuskiej armii. �eby by�o dowcipniej, jak twierdzi d'Antraigues, w roku 1795, bodaj�e pierwszego wrze�nia, Korsykanin zosta� przyj�ty podczas sekretnej ceremonii w lesie Fontainebleau do stowarzyszenia Francs-Juges, kt�re sta�o si� p�niej jedn� z kolebek filadelf�w.
� To rzeczywi�cie zabawna anegdota � powiedzia� Perceval � lecz mnie interesuje bardziej, kto kieruje filadelfami konspiruj�cymi w Wielkiej Armii.
� Rojali�ci, kt�rzy s�u�� Buonapartemu, lecz woleliby Ludwika XVIII24. Na ich czele stoi oficer sztabowy wysokiej rangi, pu�kownik lub mo�e nawet genera� z bezpo�redniego otoczenia Korsykanina.
�- Czy�by� nie wiedzia�, milordzie, kto?
� Tego nie wiedzia� sam Pitt. Cz�owiek ten komunikowa� si� z nami poprzez d'Antraiguesa. ��cznikiem by� cywilny emisariusz. Nie ma to zreszt� znaczenia. Wa�ne jest, �e szef filadelf�w podejmuje si� opanowa� za pomoc� swoich ludzi sztab generalny Wielkiej Armii i sztaby korpus�w, pod jednym warunkiem, je�li usuni�ci zostan� oficjalnie Davout i Savary oraz ich ludzie25. Oficjalnie, to znaczy: przez Buonapartego. Dowcip polega na tym, �e obaj ci panowie maj� w zwyczaju stawia� pod �cian� lub wiesza� za cie� niesubordynacji wobec Korsykanina, i to cz�sto bez s�du. Same ich nazwiska wywo�uj� g�si� sk�rk� u wszystkich tych r�baj��w spod Marengo i Austerlitz. Davout rozstrzeliwuje nawet kwatermistrz�w, kt�rzy nie dostarczyli w por� banda�y dla rannych! Gdyby cesarz pozbawi� ich nagle stanowisk i pod pierwszym lepszym pozorem zamkn��, filadelfowie mogliby bez obaw przyst�pi� do dzia�ania. Ot� naszym zadaniem jest da� im takiego Napoleona, kt�ry to uczyni. Natychmiast po zamianie szef sprzysi�enia zg�osi si� do sobowt�ra i poka�e znak rozpoznawczy. Jak widzicie, nie musimy zna� nazwiska tego cz�owieka.
� Musimy wi�c zna� nazwisko ��cznika, kt�ry powiadomi szefa filadelf�w, �e zamiana zosta�a dokonana. (Perceval)
� S�usznie. � Castlereagh spojrza� na Percevala ze szczerym podziwem. � Znamy je. To znaczy zna je d'Antraigues i ja. Trzeci� osob� z naszej strony, kt�ra pozna to nazwisko, b�dzie dow�dca grupy operacyjnej.
� My nie jeste�my godni? (Bathurst)
� Nie zaakceptowali�cie jeszcze propozycji, to po pierwsze. A po drugie nie musicie, panowie, zna� tego nazwiska. Mog� wam tylko powiedzie�, �e najprawdopodobniej cz�owiek ten b�dzie obecny przy zamianie, gdy� to szaser z osobistej ochrony Buonapartego, oficer, kt�ry, by by� bli�ej Korsykanina, przybra� mundur prostego �o�nierza. Fakt, �e filadelfom uda�o si� tak go ustawi�, �wiadczy�, i� maj� spore mo�liwo�ci.
Bathurst �achn�� si�, kr�c�c z niedowierzaniem g�ow�.
� Mo�liwe, Robercie, �e maj� takie mo�liwo�ci, ale maj� te� nie po kolei w g�owach. Durnie! Wierz�, �e uda si� im przywr�ci� tron Burbonowi za pomoc� pistolet�w! �atwiej by�oby im zmusi� Ziemi� do obrot�w w drug� stron�! Francuzi nie chc� restytuowania bia�ych lilii i bez zbrojnej interwencji z zewn�trz nigdy to nie nast�pi. Gdyby nawet uda�o si� nam przeprowadzi� t� szalon� zabaw�, to jak B�g na niebie � po kilkudziesi�ciu godzinach wszyscy ci filadelfowie (Bathurst cedzi� s�owa z pogard�) b�d� wisie�!
� Z pewno�ci� m�j drogi, ale w tym czasie nasi ludzie za�aduj� ju� Korsykanina na okr�t i najp�niej w miesi�c po tym za�adunku b�dziemy mieli przesy�k� w Londynie. Inaczej m�wi�c: b�dziemy mieli Napoleona jako zak�adnika, b�dziemy dyktowa� warunki. I to jako rz�d, bo wigowie natychmiast ust�pi� nam miejsca, a nar�d obsypie kwiatami. Tymczasem w Pary�u zrobi si� jeden wielki burdel, wszyscy tam potrac� g�owy, Davout i Savary b�d� ju� gry�li ziemi�, a rodzina cesarska pozbawiona swego m�zgu... Nie, nie zg�adzimy go, ale te� nie wypu�cimy. Zamkniemy go, niczym dzikie zwierz�, w jakiej� klatce i to b�dzie dla� gorsze od �mierci. Po czym pohandlujemy nim, zmusimy Francj� do wycofania si� z wielu terytori�w i w og�le do wszystkiego, co nam przyjdzie do g�owy. Cen� b�dzie jego g�owa. Zreszt� za wcze�nie o tym m�wi�. Maj�c go w r�ku, b�dziemy posiadali atutow� kart� o sile �ami�cej wszelkie francuskie opory, bo dla nich b�dzie kwesti� honoru, naj�wi�tszym narodowym obowi�zkiem, uwolni� go! Dlatego i oni i on zgodz� si� na wszystko. Mamy tedy do wyboru: albo zdecydowa� si� na t�, jak okre�li�e�, Henryku, zabaw�, albo dalej �udzi� si� nadziej� militarnego zwyci�stwa i pakowa� miliony w koalicje eunuch�w, kt�re on masakruje jak lis kurcz�ta. Kr�tko m�wi�c: nie mamy wyboru, pozostaje porwanie.
� Szalenie proste! � powt�rzy� Bathurst.
� Henryku! � po raz drugi tego wieczoru Castlereagh podni�s� g�os. � Jak dot�d tw�j udzia� w dyskusji ograniczy� si� do jednej propozycji morderstwa i kilku drwin. Czy mo�esz zaproponowa� co� lepszego?
� Chwilowo nie mog�. Ale nie mog� te� poj��, �e ty traktujesz na serio fantazje smarkuli, kt�rej uda�o si� sko�owa� chorego Williama, i roisz mrzonki, jak dzieciak bawi�cy si� w rycerza �pi�cej kr�lewny i t�uk�cy w marzeniach smoki! To si� nigdy nie uda, jest po prostu niemo�liwe!
� Mylisz si�. S�owo �niemo�liwe� winno by� wykre�lone ze s�ownika. Je�li ju� jeste�my przy Korsykaninie, to r�wno przed dziesi�ciu laty on sam najlepiej to udowodni�. Kiedy stan�� na czele bandy wyg�odnia�ych obdartus�w, kt�r� chyba dla �artu nazwano armi� w�osk�, wszyscy, nawet jego rozkazodawcy, powiadali, �e niemo�liwe jest, by wyp�dzi� Austriak�w z W�och, i w kategoriach zdrowego rozs�dku mieli racj�. A on w niespe�na rok przytroczy� W�ochy do francuskiego siod�a, czyni�c z nich przedtem cmentarz kilku armii austriackich. Gdyby Kolumb uwierzy�, �e niemo�liwe, a potem Cortez i inni... Nie, Henryku, �niemo�liwe� niech idzie do diab�a. Tylko ci, kt�rzy nie toleruj� tego s�owa, zwyci�aj�!... Zreszt� jest nas trzech, po to was zaprosi�em, by�my zadecydowali...
Obaj, Castlereagh i Bathurst, spojrzeli pytaj�co na zapomnianego przez chwil� Percevala. Ten za� z niewzruszonym spokojem oznajmi�:
� To hazard, ale hazard ma to do siebie, �e mo�na przegra� lub wygra�. Ten, kto gra, zawsze musi si� liczy� z przegran�, lecz ten, kto nie gra, nie wygra nigdy. Nie wiem, ile mo�na tu przegra�, opr�cz zainwestowanych funduszy, mo�e niewiele, a mo�e reputacj� polityczn�, je�li przegrana sprawa si� rozniesie. Wygra� natomiast mo�na bardzo du�o. �eby jednak m�c wyrazi� sw� opini�, chcia�bym pozna� szczeg�y planu. Wiem, �e William mia� w zanadrzu jakiego� sobowt�ra, lecz nie wiedzia�, jak dokona� zamiany. My�l� zreszt�, �e nie po�wi�ca� temu zbyt wiele czasu, licz�c na koalicj�. Z twoich s��w, milordzie, wnioskuj�, �e opracowa�e� detale. W jaki spos�b b�dzie mo�na zamieni� Buonapartego na sobowt�ra?
� Za pomoc� �Szachisty� von Kempelena � odpar� Castlereagh. � Mniemam, panowie, �e pami�tacie �w genialny automat?
Zapad�o milczenie, podkre�lane sykiem dogasaj�cych szczap. Castlereagh, widz�c os�upia�e twarze tamtych, u�miechn�� si�, wsta�, podszed� do kominka i dorzuciwszy szczap odwiesi� pogrzebacz, a potem znowu spyta�:
� Zaskoczy�em was, prawda?
Bathurst, kt�remu zacz�o si� wydawa�, i� poza dwiema mo�liwo�ciami � �e potomek Stewart�w i Camden�w zwariowa� lub te� kpi sobie, czyni�c z zebrania fars� dla jemu tylko znanych powod�w � trzecia nie istnieje, warkn�� cierpko:
� O, tak! Przesta�em ju� liczy�, po raz kt�ry dzisiejszego dnia!
Percevalowi, kt�rego bardzo trudno by�o wyprowadzi� z r�wnowagi, a kt�ry jednak poczu� si� zaszokowany, chwila ciszy i s�owa Bathursta da�y czas na opanowanie. Odezwa� si� tym samym, co zawsze, monotonnym g�osem, nie zdradzaj�cym �adnych emocji:
� Przypominam sobie �w android. Nazywano go �Turkiem�. Kilkana�cie lat temu wywo�a� w Londynie wielk� sensacj�, wygrywa� ze wszystkimi. Nie wiedzia�em, milordzie, �e opr�cz gry w szachy posiada on umiej�tno�� �onglowania lud�mi. To doprawdy niepoj�te.
� Niepoj�te jest dla nas to wszystko, czego dok�adnie nie znamy, sir Spencer. Ja dzi�ki d'Antraiguesowi znam sekret �Szachisty� von Kempelena, sekret, kt�ry pomo�e nam wygra� nasz� gr�. Tylko ludzie �ongluj� lud�mi, automaty nigdy.
M�wi�c to Castlereagh wyj�� z szufladki pianoforte i roz�o�y� na stole sztych z widokiem i dwoma przekrojami najs�awniejszego androidu w dziejach.
�Szachista� von Kempelena nale�a� do tego gatunku automatycznych zabawek dla doros�ych, kt�re zwano �sztucznymi lud�mi�26 i kt�re znali ju� staro�ytni. U Grek�w i Rzymian mechaniczne lalki biega�y dooko�a sto�u, poruszaj�c g�owami i r�kami. Android Alberta Wielkiego, otwieraj�cy drzwi wchodz�cym i witaj�cy ich dobrym s�owem, zosta� � jak m�wi podanie � zniszczony przez ogarni�tego zgroz� �wi�tego Tomasza z Akwinu, co wydar�o z ust Alberta s�ynne zdanie: �Pertiit opus triginta annorum� (przepad� owoc trzydziestoletniej pracy). Kartezjuszowi przypisywano zbudowanie automatycznej �filie Francine� (c�rki Franusi).
Apogeum popularno�ci android�w nast�pi�o w wieku XVIII za spraw� trzech mechanik�w tak genialnych, �e nawet dzisiaj fachowcy nie znaj� wszystkich sekret�w ich dzie�. Byli to: Francuz Vaucancon (tw�rca automatycznego flecisty i dobosza), Szwajcar Droz (autor pisz�cego ch�opca, dziewczyny graj�cej na klawicymbale i dziewczyny rysuj�cej) oraz Austriak von Kempelen.
Baron Wolfgang von Kempelen (1734�1804), radca dworu Marii Teresy, zas�yn�� dzi�ki skonstruowaniu androidu m�wi�cego (wymawia� on kilka zda� dzi�ki skomplikowanemu po��czeniu za pomoc� systemu dr��k�w i klapek miecha, kt�ry pe�ni� rol� p�uc, z fujark� imituj�c� krta�), a jeszcze bardziej, gdy zbudowa� automat szachowy. To ostatnie dzie�o, uwa�ane za prawdziwy cud techniki, zosta�o zaprezentowane przez von Kempelena po raz pierwszy w roku 1769 w Bratys�awie. Sk�ada�o si� ono z wielkiego sto�u w kszta�cie skrzyni (na blacie szachownica) oraz z siedz�cej przy nim figury du�ego m�czyzny, przyodzianej w tureckie szaty, trzymaj�cej w prawej d�oni d�ug� wschodni� fajk�, a lew� przesuwaj�cej figury i piony.
�Turek�, jak go zwano, wygrywa� z �atwo�ci� wszystkie partie, budz�c powszechne uwielbienie. Tysi�ce ludzi ze zrozumia�� nieufno�ci� stara�o si� rozwik�a� tajemnic� jego funkcjonowania, szukano cz�owieka ukrytego w skrzyni sto�owej lub w figurze muzu�manina, te jednak wype�nione by�y niemal szczelnie maszyneri�. Badali �Szachist� von Kempelena matematycy, fizycy, technicy i zegarmistrze, i ka�dy z nich bi� w ko�cu brawo wynalazcy. Zachwycali si� �Turkiem� monarchowie: cesarzowa Maria Teresa i cesarz J�zef II, kt�ry pochwali� si� wspania�ym androidem przed go�ciem z Rosji, wielkim ksi�ciem Paw�em. Rozpocz�ty w roku 1783 rajd von Kempelena i jego automatycznego wirtuoza po Europie (Bazylea, Lipsk, Drezno, Pary�) sta� si� jednym pasmem niebywa�ych triumf�w. Nie inaczej by�o w Londynie w roku 1784. Nast�pnie �Turek� wyl�dowa� w Berlinie, zakupiony przez Fryderyka II. Od tego w�a�nie pomaza�ca rozpocz�� sw�j kolejny spicz Castlereagh:
� Stary Fryc nie wiedzia� chyba, o co tu chodzi, i dlatego �Turek� w jego r�kach nie by� zbyt u�yteczny. Mo�e zreszt� wiedzia�, nie ma to znaczenia. Dla nas istotne jest, �e ja wiem, i� �Szachista� von Kempelena jest genialnym oszustwem. Ale to, �e jest on fa�szywym androidem, nie zmienia jego oceny: to arcydzie�o!
Pog�aska� wizerunek �Szachisty� palcami z tym rodzajem czu�o�ci, z jakim g�aszcze si� zwierz� przed wydaniem mu rozkazu.
� ...Tak, tak. Trzeba by� doprawdy fenomenem i mie� jubilersk� cierpliwo��, by skonstruowa� maszyn�, w kt�rej �ywy cz�owiek jest ukryty w taki spos�b, �e nie mo�na go dostrzec zagl�daj�c do wn�trza. A rzecz jest bardzo prosta, i na dobr� spraw� domy�le� si� wszystkiego mo�na samemu, bez informatora i grzebania w bebechach. Bo czy u licha jest mo�liwe, by metal i drewno reagowa�y jak istota obdarzona rozumem? By k�ania�y si� przeciwnikowi, z�yma�y na jego nieprawid�owe posuni�cia, przewidywa�y pewn� liczb� ruch�w i posiada�y zmys� kombinacyjny? Absolutna bzdura! Szachy na wysokim poziomie to wielka sztuka, a ta nie rodzi si� bez ingerencji cz�owieka. Z dobrego instrumentu mo�na wydoby� pi�kne d�wi�ki, ale nawet najlepszy instrument nie b�dzie sam komponowa�. Mo�na skonstruowa� taki mechanizm, kt�ry napisze lub powie kilka zda�, b�d� te� wykona kilka rysunk�w lub melodii, zawsze tych samych, zdeterminowanych odpowiednim uk�adem d�wigni, linek i k� z�batych27. Ale przecie� w szachach istniej� miliony mo�liwych pozycji! Ich u�o�enie trwa�oby nie wiem, mo�e tysi�c lat, mo�e dziesi�� tysi�cy, mo�e wieczno��, a st�, kt�ry ma teraz trzy i p� na dwie i p� stopy28, nie zmie�ci�by si� na obszarze ca�ego Londynu. Konsultowa�em to u Duboucheta29 oraz z jednym mechanikiem z Nottingham... W efekcie doszed�em do wniosku, �e chocia� pewne czynno�ci mo�na zmechanizowa�, to przecie� w szachy nie gra si� r�kami, lecz m�zgiem, jak za� wiadomo von Kempelen nie by� Bogiem, nie m�g� wi�c skonstruowa� m�zgu.
Przerwa� ponownie i napi� si� ponczu. M�wi� zbyt du�o, ale musia� m�wi�, by poruszy� ich wyobra�ni�.
� ... To by�a my�l, od kt�rej zacz��em, my�l nieobca wszystkim tym, kt�rzy zetkn�li si� z �Turkiem�. Ka�dy my�la�: Niemo�liwe! Lecz gdy von Kempelen otworzy� drzwiczki do skrzyni sto�u i pokaza� wn�trze figury, a nast�pnie zamkn�wszy je nakr�ci� mechanizm i muzu�manin gra�, wszyscy pozbywali si� w�tpliwo�ci.
� Nietrudno si� domy�li�, �e cz�owiek wchodzi� do wn�trza skrzyni ju� po jej zamkni�ciu, przez otw�r w pod�odze lub w �cianie � zauwa�y� Bathurst.
� Gdyby tak by�o, Henryku, dawno rozszyfrowano by tajemnic�, bo rzeczywi�cie nietrudno na to wpa��. Tylko �e skrzynia sta�a zawsze w przyzwoitej odleg�o�ci od �cian i porusza�a si� na rolkach izoluj�cych j� od pawimentu. Zapozna�em si� z dwoma opisami, angielskim i niemieckim30, w kt�rych istnieje wystarczaj�ca liczba szczeg��w pozwalaj�cych wnioskowa� bez ogl�dania dzie�a von Kempelena. S�dz� nawet, �e bezpo�rednia z nim styczno�� dzia�a og�upiaj�co, gdy� zafascynowane oczy zdominowuj� rozs�dek, co nie grozi przy lekturze. Czytaj�c wspomniane relacje natrafi�em na kilka fragment�w, kt�re spot�gowa�y moje w�tpliwo�ci. Dlaczego na przyk�ad von Kempelen najch�tniej otwiera� liczne drzwiczki do skrzyni po kolei, za ka�dym razem zamykaj�c uprzednio otworzone? A gdy nawet otworzy� wszystkie jednocze�nie, w�wczas zamkni�ta by�a figura. Dlaczego po otwarciu wszystkich drzwiczek nie wsz�dzie by� widok na wylot? Dlaczego zbli�a� si� do skrzyni mo�na by�o tylko przed gr�? Podczas gry �Turek� sta� zawsze za barierk� oddzielaj�c� t�um. Dlaczego von Kempelen podczas gry od czasu do czasu otwiera� tylne drzwiczki? Dla nakr�cenia mechanizmu, jak sam twierdzi�, czy te� dla wpuszczenia do �rodka �wie�ego powietrza? Dlaczego uprzedza� partner�w swego �Szachisty� by stawiali figury dok�adnie w centrum p�l! Takich pyta� nasun�o mi si� wi�cej, nie chc� was wszelako zanudza�, panowie. W ka�dym razie doszed�em do wniosku, �e za ka�dym razem wewn�trz musia� by� ukryty doskona�y szachista, a �e von Kempelen produkowa� si� ze swym dzie�em prawie przez dwadzie�cia lat, musia�o by� kilku szachist�w, i to wybitnych, kt�rzy z nim wsp�pracowali i znaj� sekrety urz�dzenia. W marcu tego roku poleci�em d'Antraiguesowi p�j�� tym tropem. Mieli�my olbrzymie szcz�cie. W dwa miesi�ce p�niej d'Antraigues odnalaz� jednego z nich w Karlsbadzie z pomoc� Gimela, agenta rojalist�w, pe�ni�cego obecnie funkcj� ich przedstawiciela w Altonie31. Moje przypuszczenia potwierdzi�y si�, wewn�trz skrzyni rezydowa� zawsze �ywy szachista! Podczas prezentacji wn�trza przesuwa� si� na ma�ej deseczce wyposa�onej w rolki w to miejsce, kt�re by�o akurat zas�oni�te drzwiczkami, je�li za� otwarte by�y wszystkie drzwiczki, wsuwa� si� w korpus figury.
Bathurst, kt�ry od d�u�szej chwili przygl�da� si� le��cemu na stole sztychowi, przerwa� ponownie, pytaj�c:
� Jak to mo�liwe? Wygl�da na to, i� kot nie zmie�ci�by si� we wn�trzu, ca�e jest wype�nione walcami, spr�ynami, d�wigniami.
� Wi�ksza cz�� tej maszynerii zrobiona jest z tektury i mo�na j� sk�ada� partiami. W tym w�a�nie tkwi geniusz von Kempelena. G�sto�� element�w utrudnia w�tpi�cym dok�adne penetrowanie wn�trza, kt�re po z�o�eniu maszynerii jest prawie puste i pozwala szachi�cie na swobod� ruch�w. Kieruje on gr� wk�adaj�c lew� r�k� w lew� r�k� �Turka�. Orientowa� si� w sytuacji na szachownicy pomaga mu system magnes�w i linek. Oto ca�a tajemnica32.
Zamilkli wszyscy, Castlereagh wyczerpany d�ugim wyk�adem, Bathurst i Perceval zafrapowani ods�oni�ciem tajemnicy i zastanawiaj�cy si�, w jaki spos�b Castlereagh zamierza wykorzysta� ten sekret. Przerwa� milczenie Perceval:
� Milordzie, zanim przejdziesz do wyja�nienia nam szczeg��w twego planu, chcia�bym si� dowiedzie�, czy ci dwaj ludzie, Gimel i odnaleziony przez niego szachista wiedz�, �e zamierzamy porwa� Buonapartego?
� Nie. Gimel wie tylko, �e chcemy wykorzysta� automat do jakiej� wielkiej gry. B�dzie on pierwszym cz�owiekiem, z kt�rym skontaktuje si� szef grupy operacyjnej po wyl�dowaniu na kontynencie. Znaj�c aktualn� sytuacj� Gimel udzieli naszym ludziom wskaz�wek koryguj�cych nieaktualne ustalenia. Szachista, kt�rego d'Antraigues przerzuci� ju� do Berlina i z kt�rym Gimel pozostaje w kontakcie, ma tylko jedno zadanie: zorganizowanie Korsykaninowi gry.
� Buonaparte ma gra� z muzu�maninem?! (Bathurst)
� Tego nie mo�na wykluczy�. Buonaparte to zapalony szachista, grywa� cz�sto, nawet w knajpach33. Teraz te� grywa cz�sto ze swymi dworakami. O automacie von Kempelena musia� s�ysze� i zapewne wie, �e znajduje si� on w pa�acu kr�lewskim w Berlinie.
Perceval, kt�ry wyr�czaj�c gospodarza podszed� do kominka i poprawi� ogie�, zapyta� w tym momencie:
� Powiedzia�e�, milordzie, �e gra Buonapartego z �Turkiem� jest nie do unikni�cia, przez co rozumiem, �e lepiej by�oby gdyby z nim nie zagra� w Berlinie. Dlaczego?
� By�oby o wiele lepiej, gdyby�my mogli uprzedzi� go,