9947

Szczegóły
Tytuł 9947
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9947 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9947 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9947 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Waldemar �ysiak RZECZPOSPOLITA K�AMC�W SALON Spis tre�ci: Zamiast noty edytorskiej Cz�� I � WST�P czyli � � Wkurza mnie dos�ownie wszystko!". Cz�� II � SALON WP�YWU 1. Salon historyczny 2. �Dzieci Sartre'a". 3. �Co� w m�zgu". 4. �Salon" PRL-u � cz�� I (prostytucja) 5. �Salon" PRL-u � cz�� II (klika i alibi) 6. W stron� Sartre'a 7. �Opozycja koncesjonowana". 8. Elitarne dziuple i centra Cz�� III � MALEFICUS MAXIMUS 1. Z�o 2. Od trockizmu do KOR-u 3. Pieski przydro�ne 4. Tajny cyrograf ��winksa" 5. Przej�cie w�adzy 6. Budowanie zr�b�w Cz�� IV � CZTERECH JE�D�C�W �SALONU" 1. Czerwony harcerz 2. Gensek honorowy 3. Post�powy katolik 4. �wi�ty guru Cz�� V ��SALONU" GRZECHY G��WNE 1. Klientela 2. �Polityczna poprawno��". 3. �Murzynek Bambo" a sprawa polska 4. �Salon" ci wszystko wybaczy 5. �Caritas maior iustitia� 6. Elegancja tolerancja 7. Rozd�wi�ki w�r�d tolerast�w Cz�� VI � DYKTAT KULTUROWY �SALONU". 1. �Terroryzm intelektualny" 2. �No pasaran!� 3. Cenzura 4. � � Panu ju� dzi�kujemy! " 5. Laur Nobla daj mi luby! 6. Literacki geniusz, � Mirek " 7. Promocja, czyli �przemys� kreowania polskich Kunder" 8. Desperados ZAKO�CZENIE � Copyright by Waldemar �ysiak 2004 [copyright autora obejmuje r�wnie� wszystkie rozwi�zania graficzne i typograficzne ksi��ki ] Wydanie I Warszawa 2004 Opracowanie typograficzne i graficzne: Waldemar �ysiak i Adam Wojtasik Projekt ok�adki: Adam Wojtasik Redakcja techniczna: Adam Wojtasik WYDAWNICTWO NOBILIS � Krzysztof Sobieraj ul. Dominika�ska 33, 02-738 Warszawa, tel./fax: 853-12-61, e-mail: [email protected] ISBN 83-917612-5-8 Sk�ad i �amanie: Wydawnictwo Key Text, Warszawa Druk: ��dzka Drukarnia Dzie�owa SA 90-215 ��d� ul Rewolucji 1905 r. nr 45 Zamiast noty edytorskiej Zamiast noty edytorskiej chcemy da� tylko kr�tki cytat. Pasuje on do niejednej z ksi��ek Waldemara �ysiaka, lecz do �adnej innej jego ksi��ki tak bardzo, jak do tej, kt�r� w�a�nie oddajemy w r�ce Czytelnik�w. Dziewi�� lat temu ameryka�ski (polonijny) publicysta i edytor, J�zef Dudkiewicz, rzeki: � Pisarz tak wra�liwy jak �ysiak jest genialnym sejsmografem nastroj�w spo�ecznych, wydobywa i wypowiada to, co skryte jest g��boko, jeszcze nie artyku�owane, niepokoi, porusza, a nawet kieruje zbiorowymi emocjami (...) W polskiej tradycji uwa�a si�, �e je�eli nar�d nie mo�e m�wi� w�asnym g�osem, B�g zsy�a mu pisarza. On m�wi za nar�d i w imieniu narodu". Pami�ci Zbigniewa Herberta ksi��k� t� po�wi�cam �niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda dla szpicl�w kat�w i tch�rzy (...) i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy przebacza� w imieniu tych kt�rych zdradzono o �wicie" Zbigniew Herbert, �Pan Cogito" � Nie masz ze z�ymi pokoju" Jean de La Fontaine Cz�� I WST�P czyli �� Wkurza mnie dos�ownie wszystko� � Wkurza mnie dos�ownie wszystko! Ale najbardziej wkurzaj� mnie Zo�ka i telewizja. I Zo�ka, i telewizja, m�wi� mi, �e nie jestem stuprocentowym m�czyzn�. Wed�ug Zo�ki powinienem zwolni� lub przynajmniej zastrzeli� mojego szefa, a wed�ug telewizji powinienem ca�y czas wymierza� ciosy karate i grza� z broni maszynowej do wielu bezczelnych os�b, robi�c przy tym przerwy dla akrobatycznego seksu lub dla lizania silikonu o rozmiarach pi�ek futbolowych. No i powinienem by� kulturyst�, jak ci telewizyjni m�czy�ni, kt�rzy s� zawsze opaleni i u�miechaj� si� dwiema koliami idealnie r�wnych, �nie�nobia�ych z�b�w. Kto tak m�wi ? Tak m�wi niejeden maj�cy jak�� Zo�k� i �ykaj�cy zglobalizowan� telewizj� mieszkaniec naszego globu, lecz nie Polak. Polak m�wi cosik innego, kiedy zaczyna od s��w: � � Wkurza mnie dos�ownie wszystko!". Polaka bowiem wkurzaj� problemy wa�niejszej rangi ni� g�upi-wredny-sk�py szef i wy�cigowy megaerotyzm supersamc�w i supersamic, lansowany przez media jako zwyk�a norma gatunku �homo sapiens". Polaka wkurza wielostronna mocarstwowo�� jego niepodleg�ej ojczyzny, wypracowana mozolnie w ci�gu pi�tnastu lat kultywowania suwerenno�ci (1989-2004). Mi�dzy innymi: � Mocarstwowo�� aferalna. III Rzeczpospolita jest absolutnym rekordzist� �wiata pod wzgl�dem mnogo�ci i cz�stotliwo�ci wyst�powania afer finansowych z udzia�em sfer rz�dz�cych i wy�szych szczebli administracji. Liczba tych kryminalnych afer w stosunku do liczby ludno�ci daje imponuj�cy wska�nik procentowy � mocarstwowy tout court. � Mocarstwowo�� parlamentarna. III Rzeczpospolita ma funkcjonuj�cy parlament, mimo i� ogromna wi�kszo�� pos��w tudzie� senator�w to analfabeci, p�analfabeci oraz wszelkiej ma�ci szumowiny. Tylko prawdziwe mocarstwo jest w stanie przetrzyma� taki poziom parlamentaryzmu. � Mocarstwowo�� korupcyjna. III Rzeczpospolita (obok kilku kraj�w Czarnej Afryki) plasuje si� na samym wierzcho�ku pot�g �ap�wkarskich, gdy� bez trudu (a cz�sto i bez mo�liwo�ci unikni�cia tego) kupuje si� w niej wszystkich, od gliniarza i biurokraty niskiego szczebla, przez s�dziego, prokuratora i cz�onka administracji ka�dego szczebla, do funkcjonariusza rangi rz�dowej i do ustawodawcy czyli do Sejmu w��cznie (exemplum ustawa o grach losowych). � Mocarstwowo�� kooperacyjna. Rodzimi politycy i urz�dnicy nagminnie kooperuj� z gangsterami, gangsterzy z policj�, a policja z ka�dym, kto wr�czy st�w� lub wi�cej, czemu parasol daj� tzw. �s�u�by", wobec kt�rego to uk�adu legendarna siatka powi�za� i model skuteczno�ci mafii sycylijskiej s� mizernym przedszkolem systemowo-strukturalnej kooperacji. � Mocarstwowo�� my�liwska. W III Rzeczypospolitej nie ma ludzi kuloodpornych, bez k�opot�w odstrzeliwuje si� ka�dego, z premierami (exemplum by�y premier Jaroszewicz), ministrami (exemplum D�bski czy Seku�a) tudzie� komendantami g��wnymi policji (exemplum Papa�a) w��cznie. Czasami tylko bro� my�liwsk� zast�puj� wnyki p��cienne b�d� sznurowe (exemplum regularne �samob�jstwa" pope�niane wewn�trz cel przez tzw. �g��wnych �wiadk�w" w sprawach kryminalnych gro��cych zdemaskowaniem politykom szczebla rz�dowego). � Mocarstwowo�� walutowa. III Rzeczpospolita ma walut� du�o silniejsz� od permanentnie s�abn�cej waluty USA, co Amerykanom nakr�ca eksport (wiadomo, �e im s�absza waluta, tym zyskowniejszy eksport), a sternikom polskiego monetaryzmu (L. Balcerowicz i sp�ka) winduje dum� i stop� �yciow�. A. Kaletsky (�The Times"): �Dla gospodarki uzale�nionej od eksportu silna waluta to poca�unek �mierci (...) Ameryka�ski biznes kwitnie dzi�ki niskiemu kursowi dolara". Znacz�cym rewersem tej walutowej mocarstwowo�ci III RP jest fakt, i� Polska to bezkonkurencyjne Eldorado dla mi�dzynarodowych spekulant�w walutowych, kt�rych �kr�tkoterminowe kapita�y spekulacyjne" determinuj� (�ataj� dorywczo) polski bud�et, z gigantyczn� szkod� dla bie��cych i dla perspektywicznych finans�w pa�stwa, a cudzoziemskim spekulantom przynosz� szybkie fortuny. � Mocarstwowo�� eksportowa. III Rzeczpospolita eksportuje rekordow� liczb� czarnej si�y roboczej do europejskich kraj�w rozwini�tych i za ocean. � Mocarstwowo�� zatrudnieniowa. A� 80% Polak�w nadaj�cych si� do pracy zdoby�o zatrudnienie! Co prawda wi�kszo�� z nich ma prac� bardzo �le p�atn�, lecz 80% to jest liczba! � Mocarstwowo�� egzystencjalna. A� 50% polskich rodzin nie egzystuje w strefie ub�stwa, i a� 70% polskiego spo�ecze�stwa nie egzystuje na granicy wegetacji biologicznej z braku �rodk�w do �ycia! � Mocarstwowo�� post�powo-artystyczna. Antykatolicko ukrzy�owany przez polsk� artystk� penis jako sztandarowe (bo najg�o�niejsze) dzie�o sztuki III RP, daj�ce nam bardzo wysok� pozycj� w rankingu kulturowym �post�powej ludzko�ci", kt�rego kryteria wyznacza mi�dzynarodowa awangarda. � Mocarstwowo�� sportowa. Polski g�ral, skacz�cy na nartach, parokrotnie zwyci�y� wszystkich konkurent�w z kilku kraj�w uprawiaj�cych t� dyscyplin� sportow�. Owa wieloraka pr�no�� pa�stwowa (kt�r� ino nadmieni�em, bo mo�na d�ugo wskazywa� jej filary) coraz to wyrywa Polakom warkni�cie: � � Wkurza mnie dos�ownie wszystko!". Gdy na pocz�tku lipca tego roku (2004) zebra� si� wewn�trz salki warszawskiego Stowarzyszenia Studi�w i Inicjatyw Spo�ecznych t�umek patriot�w, znany pisarz-satyryk, M. Wolski, rzek� dziennikarzom: � � Przysz�o nas tak wielu, poniewa� ka�dego z nas krew zalewa pi�� razy w tygodniu. A mnie mo�e nawet cz�ciej, kiedy widz� co si� dzieje w kraju z wywalczon� wolno�ci�!". Jak ten czas leci! Wywalczyli�my j� p�torej dekady temu! Pi�tna�cie lat to du�o czasu. Co prawda tu� przed tymi latami wasalna Polska (PRL) odnotowa�a dekadencj� gospodarcz� (g��boki kryzys ekonomiczny lat 80-ych XX stulecia) i zbiednia�a koszmarnie (kartki zaopatrzeniowe, ocet na p�kach sklepowych), lecz pi�tna�cie lat to wystarczaj�ca ilo�� czasu, by suwerennie i m�drze si� rz�dz�c � rozkwitn��. Niemcy (NRF) w ci�gu pi�tnastu lat (1949-1964) d�wign�li si� ze schy�kowowojennej i pokl�skowej n�dzy do stanu kwitn�cego, lecz mieli polityk�w (K. Adenauer) i ekonomist�w (L. Erhard) klasy super. Kogo mia�a przez swoje pi�tna�cie wiosen (1989-2004) III Rzeczpospolita? Przez ca�y ten czas rz�dzili ni� kombinatorzy i nieudacznicy, dlatego Ojczyzna dalej jest europejskim krajem drugiej kategorii, na cokolwiek nie spojrzymy: krajem n�dznych szos trzeciej (prowincjonalnej) i czwartej (�miertelnej) klasy; krajem n�dznych pensji i n�dznego prawodawstwa (utrudniaj�cego rozw�j, a kr�puj�cego sprawiedliwo��); krajem n�dznych (wr�cz katastrofalnych) system�w ubezpiecze�, o�wiaty i s�u�by zdrowia; krajem n�dznych �str��w prawa" (nie odr�niaj�cych �uski pistoletowej od czo�gowej); krajem n�dznych polityk�w (nie odr�niaj�cych interes�w pa�stwa od interes�w szwagra); itd. Ze wszystkich tych fatalnych atrybut�w III Rzeczypospolitej, jako g��wn� (gdy� bazow�, �r�d�ow�) �czarn� dziur�" trzeba wskaza� tzw. �czynnik ludzki": rz�dz�cych, kt�rzy sprzeniewierzyli si� (jedni premedytacyjnie, inni mimowolnie, dzi�ki w�asnej g�upocie) swemu pos�annictwu, ergo: powinno�ciom cz�owieka sprawuj�cego w�adz�. S� one klarowne, a ich definicja nie wymaga wielu s��w. Cesarz Napoleon uj�� je kr�tk� (i ca�kowicie wyczerpuj�c�) formu��: �Zadaniem rz�dz�cych jest prawid�owe administrowanie tudzie� krzewienie gospodarki, kultury, nauki, moralno�ci, sprawiedliwo�ci i dobrobytu". Wszystko. Polska, wyzwolona (staraniem prezydenta R. Reagana i �Solidarno�ci") z t�amsz�cego komunizmu sterowanego przez Moskw�, i funkcjonuj�ca d�ugie pi�tna�cie lat jako suwerenna III Rzeczpospolita, nie dorobi�a si� niczego pr�cz owej suwerenno�ci (czyli pr�cz samostanowienia terytorialnego, demokracji elekcyjnej, swobody prywatnej dzia�alno�ci ekonomicznej i wolno�ci s�owa). �adnych plus�w uj�tych przez definicj� Bonapartego: ani du�ej, konkurencyjnej gospodarki (wyj�tki, jak Orlen, tylko potwierdzaj� czarn� regu��), ani rzetelnej administracji, ani chwalebnej kultury, ani przyzwoitej nauki, ani moralno�ci, sprawiedliwo�ci i dobrobytu. Ani nawet cywilizowanych szos. Powiedzcie Francuzowi, Hindusowi czy W�ochowi, �e najwi�ksze terytorialnie pa�stwo wschodniej Europy, kt�remu doskwiera brak dobrych dr�g, przez ostatnie pi�tna�cie lat zdo�a�o wybudowa� ledwie sto kilkadziesi�t kilometr�w autostrad, a on umrze ze �miechu. To jest jak symbol ca�ej sytuacji � ca�ej dzisiejszej kondycji pa�stwa polskiego. Czemu kilkudziesi�ciomilionowego kraju nie sta� na wi�cej ni� par� mikroskopijnych odcink�w autostrad? Bo w�adza nie ma pieni�dzy. Nie ma na drogi, na s�u�b� zdrowia, na rozw�j nauki, na renty, na zasi�ki, na godziwe pensje dla maluczkich � na wszystko (ma tylko na sowite emerytury dla dawnej �nomenklatury" i dla komunistycznych oprawc�w � esbek�w, politruk�w, wszelakich �mundurowych" � tu forsa leje si� strumieniem, ci nie p�acz�). C�, wp�ywy do bud�etu s� zbyt ma�e! � m�wi w�adza (ka�da w�adza w ci�gu minionego pi�tnastolecia). Fakt, s� zbyt ma�e. Ale prawda jest taka, �e by�yby wr�cz �zbyt du�e" (jakkolwiek bulwersuj�ce czy cudacko to brzmi), gdyby notorycznie nie tracono miliard�w. Przyczyn idiotycznego b�d� �ajdackiego tracenia przez pa�stwo polskie miliard�w z�otych mo�na wskaza� mn�stwo, lecz trzy g��wne to absurdalnie rozbuchany moloch etatowo-dietowy prominent�w (od kancelarii premiera do rad samorz�dowych), prywatyzacja i aferyzacja. Pierwszy grzech g��wny z wy�ej wzmiankowanych: mamy szesna�cie wojew�dztw, gdy starczy�oby kilka; mamy horrendaln� (zupe�nie bezsensown�) liczb� powiat�w; mamy przeogromny Sejm i du�y Senat (odchudzenie ka�dego o co najmniej 50% radykalnie poprawi�oby ich funkcjonalno��); mamy zbyt liczne i zbyt kom�rkowe (czytaj: etatowo) rozd�te ministerstwa, pe�ne multiplikuj�cych si� �gabinet�w"', mamy dziesi�tki pa�stwowych Agencji, Funduszy, Rad oraz innych, r�wnie niepotrzebnych instytucji, kt�re bez �adnego po�ytku dla ludzi ss� wielkie pieni�dze. Ca�y ten monstrualny system parlamentarnej i administracyjnej biurokracji, w kt�rej wsz�dzie funkcje i etaty si� dubluj� (exemplum Rada Polityki Pieni�nej, struktury wojew�dzkie, itd.), jest synekurowo-farmazo�sk� maszynk� do po�ykania bajo�skich pieni�dzy, kt�re zamiast wzmacnia� pa�stwo i u�atwia� �ycie spo�ecze�stwu � utrzymuj� tylko (i to utrzymuj� luksusowo) nieprzebrane rzesze �znajomych kr�lika". Wszystkie te sowite (eufemizm, gdy� bardzo cz�sto: arcylukratywne) p�ace, premie, nagrody, odprawy, diety, rekompensaty, �zwroty koszt�w", etc., etc., etc. � to kolosalna studnia bez dna, permanentnie masakruj�ca bud�et. Sekunduj� temu rytualne wr�cz procedury tracenia olbrzymich sum w ramach prywatyzacji i aferyzacji: Pierwotna prywatyzacja maj�tku postpeerelowskiego (czyli �uw�aszczeniowa" prywatyzacja fabryk przez ludzi starego, czerwonego re�imu) dawa�a pa�stwu wp�ywy komiczne, bo by�o to prywatyzowanie hucpiarskie, w�a�ciwie rozdawnictwo �samym swoim" lub sprzeda� za bezcen, a p�niejsza �przetargowa" prywatyzacja (sprzedawanie, g��wnie cudzoziemcom, metod� przetarg�w) dawa�a wp�ywy mocno zani�one (gdy� wyprzedawano g�upio lub �ap�wkarsko � cz�sto �zwyci�a�a" firma oferuj�ca mniej, a przegrywa�a ta, kt�ra proponowa�a du�o wi�cej). Do tego rozliczne mega-afery, setki g�o�nych afer � od �afery FOZZ", przez, �markow�", �rublow�", �bankow�", �alkoholow�", �papierosow�", �benzynow�", etc., etc., a� do naj�wie�szej (lato 2004), tej ze sprz�tem medycznym, plus afery ciche, nieumedialnione � zabra�y pa�stwu (czyli spo�ecze�stwu) setki miliard�w z�otych! ��cznie � sumy tak gigantyczne, �e ich po�owa uczyni�aby III Rzeczpospolit� krain� �p�yn�c� mlekiem i miodem". Tymczasem sta�o si� odwrotnie � kraj p�ynie szambem. Nie jest to wina przypadku, losu, zbiegu okoliczno�ci, naturalnych k�opot�w �transformacji", pecha, fatum, kiepskiej koniunktury mi�dzynarodowej, kl�sk �ywio�owych czy bezlitosnej Opatrzno�ci Bo�ej, tylko takich a nie innych ludzi rozdaj�cych polskie karty, vulgo: sprawuj�cych w Polsce rz�dy. Ju� dekad� temu (1994) publicznie wyrazi�em marzenie, i� kiedy� �w�adz� w dr�czonym, o�mieszanym i prostytuowanym kraju przejmie si�a honoru, wyznaj�ca kult polskiej racji stanu oraz prymat s�u�ebno�ci wobec cz�owieka. Ci, kt�rzy dzi� w�adaj�, s� lokajami diab�a". Scharakteryzowa�em ich wtedy nast�puj�co (odwo�uj�c si� metaforycznie do trzech wielkich dzie� literackich): �Buduj� ztodziejsko-bananowy ustroik, w kt�rym �folwark zwierz�cy� przybiera dla zamydlenia oczu troch� bardziej ludzk� twarz dzi�ki humorystycznym elementom �komedii ludzkiej�. Orwell + Balzac + Hugo, gdy�, kapitanowie dryfuj�cej �ajby to �n�dznicy�. Spryciarze, kt�rych przesz�o�ci� jest prosowiecka agenturalno�� b�d� kolaboracja ideologiczna, a tera�niejszo�ci� w�adza zachapana dzi�ki trikowi z �okr�g�ym sto�em�. Nie maj� �adnych talent�w do wznoszenia autentycznych struktur praworz�dno�ci. Co gorsza � nie maj� nawet ch�ci budowania czego� przyzwoitego. Maj� tylko genetyczne cwaniactwo, lepkie �apy, zgni�e sumienia i g�by pe�ne uspokajaj�cych frazes�w. Ta sama, co niegdy�, �dyktatura ciemniak�w�, wzbogacona o wsp�udzia� szuler�w dyplomowanych. Zamiast pracy dla rozwoju, zamiast realizowania zno�nej codzienno�ci i projektowania szlachetnej wizji dla milion�w ludzi � kompletny pat, kreuj�cy wszechobecn� upiorno��. Upiorna gospodarka, upiorna administracja i sejmokracja, upiorna jurysdykcja, upiorna korupcja, upiorna przest�pczo��, upiorne dziury szos i domowych bud�et�w � pe�ny rozk�ad funkcjonalno�ci, sprawiedliwo�ci, moralno�ci, zdrowego rozs�dku oraz szacunku wobec prawdy i prawa. Upiorni spryciarze-grabarze na belwederskich, sejmowych, rz�dowych, wojew�dzkich, miejskich, gminnych i bankowych-tronach. Upiorny kraj, w kt�rym �ycie to koszmarny sen � czysta upiorno��. C� zawini�a Polska losowi, �e odda� j� w pacht takim ludziom ? Pytanie egzaltowane? Bez w�tpienia. Lecz egzaltacja p�yn�ca z rozw�cieczonej duszy jest mniej karygodna ni� hipokryzja p�yn�ca z ich pysk�w nawyk�ych do �garstw, do tumanienia grabionego przez nich ludu. Tak jak histeria buntownika ma warto�� wi�ksz� od historii tworzonej przez komediowych �otrzyk�w, kt�rzy sprawuj� rz�dy lekcewa��c Dekalog". Min�o dziesi�� lat. Czy opr�cz jednego s�owa (�belwederskich" � prezydent ju� nie mieszka w Belwederze) musia�bym cokolwiek zmieni� w powy�szym tek�cie daj�c go dzisiaj do gazety jako recenzj� obecnego stanu pa�stwa i obecnej konduity tego� pa�stwa sternik�w? Nic! I wcale nie wygl�da to tak tragicznie tylko na prowincji, gdzie n�dza jest dzi� straszna, przekraczaj�ca wszelkie wyobra�enia tych grup sytych mieszczuch�w, kt�rzy s�dz�, �e odwiedzaj� prowincj�, kiedy jad� do swoich relaksowych dacz mazurskich. We�my du�e miasto, Pozna�, stolic� Wielkopolski, zamo�niejszej przecie� ani�eli tzw. �Polska B" (Polska wschodnia). Rzesz�w czy Bia�ystok nigdy nie przesta�y marzy� o dobrobycie Poznaniak�w. Tymczasem najnowsze dane (2004) m�wi�, i� w Poznaniu 85% rodzin wielodzietnych (czworo dzieci lub wi�cej) �yje poni�ej minimum socjalnego, 53% poni�ej minimum ub�stwa, i 38% poni�ej minimum egzystencji ! Co pozwala zrozumie� czemu 73 % rodak�w t�skni do PRL-u � wtedy by�o im lepiej! Kto jest temu winny? Winowajcom � r�owemu �Salonowi" � po�wi�cam t� ksi��k�. Ramy czasowe (1989-2004) nie wynikaj� tylko z faktu, i� pisz� j� w�a�nie w roku 2004. To nie jest przypadkowe pi�tna�cie lat. Rok 1989 da� pocz�tek III Rzeczypospolitej, a rok 2004 da� swoist� klamr� � Polska wst�pi�a do Unii Europejskiej, cz�ciowo trac�c odzyskan� pi�tna�cie lat wcze�niej suwerenno��. Zacz�� si� nowy etap, b�d�cy logiczn� konsekwencj� proces�w globalizuj�cych, unifikuj�cych, kosmopolityzuj�cych (czy jak je tam zwa�), trwaj�cych ju� od dawna. Od jak dawna? W sferze ideologii: od pan�wiatowego zakusu spiskuj�cych �m�drc�w Syjonu", b�d� od Leninowsko-Stalinowskiej ch�tki, by zbolszewizowa� ca�� ludzko�� (�... gdy zwi�zek nasz bratni ogarnie ludzki r�d!", �Komunizm zmiecie wszystkie granice!", etc.), a bardziej serio m�wi�c � od McLuhanowskiej teorii-przepowiedni wzgl�dem �wioski globalnej". Za� praktycznie: od zburzenia muru berli�skiego i od rozpowszechnienia Internetu. Prognozy g�osz� (exemplum tezy wybitnej socjolo�ki i politolo�ki, prof. J. Staniszkis), �e schy�ek metafizyki pa�stwa narodowego i post�puj�cy uwi�d jego znaczenia doprowadz� jeszcze w naszym stuleciu do zaniku pa�stw, a by� mo�e r�wnie� do zaniku spo�ecze�stw narodowych. Jedni (exemplum polski socjolog, prof. Z. Bauman) my�l�, i� wkr�tce nie zdo�a si� w ramach jednego pa�stwa zapewni� obywatelom wolno�ci, bezpiecze�stwa i dobrobytu, wi�c utrzymywanie swob�d demokratycznych i dawanie ludziom pracy b�dzie wymaga�o struktur wi�kszych, ponadnarodowych, globalnych. Inni (konserwaty�ci, tradycjonali�ci) biadaj�, i� zmierzch pa�stwa ca�kowicie suwerennego b�dzie Apokalips� lud�w. Lecz i oni widz�, �e nie�atwo b�dzie utrzyma� dawny porz�dek �wiata, vulgo: egzystowa� na interglobie (internetowym globie) �po staremu". Ka�dy to widzi. Jedni zrozumieli to wcze�niej, inni dopiero teraz, z chwil� wst�pienia Polski do Unii. Ja by�em w�r�d tych, kt�rzy zrozumieli (co nie znaczy, �e si� ucieszyli) wcze�niej. Wcale nie dlatego, �e jestem taki m�drala, lecz dlatego, �e by�em kibicem najbardziej uniwersalnego sportu �wiata � futbolu. Futbol radykalnie si� zmieni� pod ka�dym wzgl�dem � i pod wzgl�dem trybun, i pod wzgl�dem murawy. Kiedy chodzi�em na stadion jako smarkacz (z ojcem), jako go�ow�s (z gronem koleg�w) i jako w�sacz (z �on�) � obok siedzia�a elita artyst�w i aktor�w (K. Rudzki, G. Holoubek i inni). Mecz to by�o kulturalne �wi�to. P�niej wszyscy kulturalni uciekli z trybun, bo nikt nie lubi obrywa� szklan� butelk� w czerep. Dzisiaj na mecze pi�karskie je�dzi i chodzi ju� wy��cznie bandycka dzicz, nie po to, by obserwowa� gr�, tylko by dewastowa� kolej pa�stwow� i autobusy, dyskutowa� ze sob� �a�cuchami, no�ami, �bejsbolami", �francuzami", pr�tami i siekierami, a wsp�lnie przywala� mundurowym �psom", kt�rzy zreszt� boj� si� �kiboli" panicznie. Ale jeszcze bardziej zmieni�a si� murawa stadionu, dok�adniej za� ci, kt�rzy po niej biegaj� � przestali by� narodowi. Dziesi�tki lat dru�yny ligowe i reprezentacje pa�stwowe by�y jednolite narodowo, stanowi�c swoiste (sportowe) delegatury i zworniki patriotyzmu. Cz�owiek by� dumny, kiedy wygrywali �nasi". Kibicowa�o si� �swoim", rodakom (jak�e to �szowinistycznie" dzisiaj brzmi, z punktu widzenia regulamin�w �poprawno�ci politycznej"). Hiszpanie grali przeciwko Anglikom {�Angolom"), Niemcy (�Szkopy") przeciw Francuzom (��abojadom"), Czesi (�Pepiki") przeciw W�ochom (�Makaroniarzom"), et cetera. P�niej mi�dzynarodowe w�adze futbolu umi�dzynarodowi�y dru�yny klubowe, ale tylko kosmetycznie, zezwalaj�c, by w klubie gra�o dw�ch cudzoziemskich pi�karzy. Nacisk du�ych pieni�dzy, kt�re daje pi�ka, zni�s� po pewnym czasie wszelkie ograniczenia i bariery, dlatego dzisiaj niejedna dru�yna klubowa ma w sk�adzie wi�cej cudzoziemc�w ni� autochton�w, i wi�cej kopaczy czarnosk�rych, �niadosk�rych lub ��tosk�rych ni� bia�ych. W�r�d elity klubowej nie ma ju� dru�yn narodowych par excellence. Definitywne internacjonalizowanie sta�o si� faktem, gdy za spraw� r�nych sztuczek z imigracj� i z obywatelstwem (�naturalizacja" etc.) reprezentacje pa�stwowe Europy poczernia�y od przedstawicieli tropikalnych wysp i Czarnego L�du (Anglia, Francja, Holandia itd.) tudzie� zmuzu�manizowa�y si� od wyznawc�w islamu (Niemcy, kraje skandynawskie itd.). Cz�sto widzimy, �e 50% reprezentacji brytyjskiej sk�ada si� z Murzyn�w; w reprezentacji francuskiej 80% czarnosk�rych muzu�man�w jest norm�, a zdarza�o si� ju�, �e wybiega�a ona na boisko bez jednego bia�ego! Pan Molier umar� za wcze�nie, on by to dobrze skomentowa�. Fredro te� by mia� tw�rcz� inspiracj�, gdyby widzia� jak w reprezentacji Lechistanu biega czarnosk�ry (ksywka od kibic�w: �Czarnecki") Polonus rodem z Kenii, a mo�e z Nigerii lub innego regionu nadwi�la�skiego. Mnie to bardziej wstydzi ni� z�o�ci, czego prosz� nie myli� z rasizmem (jedyny rasizm wyznaj� wobec rasy ludzi wrednych, bez wzgl�du na kolor sk�ry) � ma to tylko zwi�zek z czym�, co zw� �elementarn� przyzwoito�ci�", no i z nostalgi�. �al mi tamtych czas�w, gdy dru�yny (klubowe i pa�stwowe) reprezentowa�y jedenastoosobowo kraj swoich przodk�w � sw�j historycznie rodzinny kraj. By�o w tym co� pi�knego, romantycznego, patriotycznego. Co� nie tylko dla oczu, lecz i dla serca. Kiedy si� to zmieni�o radykalnie w tyglu globalnej koktajlizacji i kosmopolityzacji � zrozumia�em (kilkana�cie lat temu!), �e futbolowa rewolucja to jedynie pr�g rewolucji �wiatowej (w pierwszym rozp�dzie europejskiej) o charakterze analogicznym. Jej finalnym europejskim akordem b�dzie przerobienie Wie�y Eiffla na minaret meczetu. Ta rewolucja, czy raczej rewolucyjna ewolucja, doprowadzi�a Polsk� do Unii Europejskiej, czyli do ko�chozu, gdzie patriotyzm mo�e sobie by� klubowy, lecz nie narodowy, a suwerenno�� duchowa, lecz ju� nie jurysdykcyjno-administracyjna. Polacy zgodzili si� na to w spos�b demokratyczny � g�osowaniem. Nie poszed�em g�osowa�; wcale nie dlatego, �e by�em przeciwny wst�pieniu mojego kraju do Unii, tylko dlatego, �e nie potrafi�em we w�asnym rozumie i we w�asnym sumieniu rozstrzygn�� co b�dzie lepsze, akceptacja czy odmowa. Widzia�em pewne �za", i widzia�em pewne �przeciw"; jedne i drugie r�wnowa�y�y si� jak szale wagi, kt�rej rami� tkwi poziomo. Maj�c t� ambiwalencj�, wola�em nie przyk�ada� r�ki. Wskutek tego zachowa�em czyste sumienie. Dzisiaj post�pi�bym inaczej � z czystym sumieniem odda�bym g�os. Gdyby drugie referendum by�o dzisiaj � g�osowa�bym przeciwko wst�pieniu bez wahania. Nie wst�puje si� do jaskini szuler�w. Nie zezwala na to scalaj�ca Dekalog maksyma (przykazanie przykaza�): �Pewnych rzeczy si� nie robi!". Molestowano ci�, by� rozegra� mecz pi�ki no�nej, wchodz�c do dru�yny kompletowanej przez twoich s�siad�w. Zgodzi�e� si�, bo zagwarantowano ci (pisemnie!), �e w wybranej spo�r�d tych�e s�siad�w jedenastce b�dziesz gra� jako napastnik. Tu� po pierwszym gwizdku s�dziego inni (co silniejsi) cz�onkowie dru�yny, owi sympatyczni s�siedzi, kt�rzy ci� nam�wili, ka�� ci zej�� z boiska, wyznaczaj�c funkcj� podaj�cego pi�ki, jakie wylecia�y na out. A w przerwie m�g�by� przynie�� graczom piwo. Po meczu za� wysprz�ta� szatni�. Dowcipni s�siedzi, prawda? Je�eli dla kt�rego� Czytelnika futbolowa metafora jest zbyt zawi�a, u�yj� drugiej, karcianej. Nam�wiono ci�, by� zosta� cz�onkiem klubu pokerowego, zapoznano z regu�ami gry i podpisano z tob� umow�. Gdy ju� siedzia�e� przy stoliku, oznajmiono ci, �e w ka�dym rozdaniu dostaniesz jedynie trzy karty, a przewidziany regu�ami gry komplet kart (pi��) b�d� dostawali tylko gracze silniejsi od ciebie muskulatur�, na co masz si� zgodzi�, bo inaczej zostaniesz uznany za chuligana i mo�esz by� represjonowany. Dowcipne, prawda? Taki w�a�nie dowcip zrobiono Polsce. Steruj�cy Europ� lewaccy farmazoni (Francuzi, Niemcy i Belgowie) zn�cili Polak�w traktatem Nicejskim, czyli wizj� zwi�zku suwerennych pa�stw, w�r�d kt�rych Polska mia�aby mocn� rang� elektorsk�, vulgo: decyzyjn�. Dlatego g�osuj�cy w sprawie akcesji Polacy opowiedzieli si� za akcesj�: za Uni� funkcjonuj�c� wed�ug Nicejskiego traktatu � traktatu, kt�ry sygnowali wszyscy partnerzy. Tymczasem, tu� po naszym przyst�pieniu do Unii, jej wcze�niejsi cz�onkowie oznajmili Warszawie (wskutek dyktatu Francuz�w, Niemc�w i Belg�w), �e Nicea przesta�a si� im podoba�, wi�c arbitralnie uznaj� tamten pakt za niewa�ny. Miast niego, b�dzie obowi�zywa�a wykreowana przez nich konstytucja unijna, kt�ra radykalnie zmniejsza polsk� si�� g�osu, czyli deklasuje Polsk� � wyrzuca nasz kraj z grona pa�stw rozgrywaj�cych, spychaj�c go do grona ciur�w. Tym sposobem Pary�, Berlin, Bruksela and Co. z�ama�y swoje obietnice (wabiki) wobec Polski (kt�ry to ju� raz w historii Zach�d cynicznie Polsk� ok�ama�?), gwi�d��c na paragrafy �wie�o sygnowanego traktatu. Co zrobi� wobec tego �przekr�tu" (szanta�u-dyktatu) warszawski rz�d? Komunistyczny rz�d M. Belki podpisa� si� pod t� szczwan� intryg� unijnych hochsztapler�w (czerwiec 2004), �daj�c d..."! U�y�em kolokwializmu rodem z rynsztoka, bo wprowadzono nas do Rynsztoka � do europejskiej szulerni, gdzie lewicowi zachodni k�amcy, niczym farmazo�skie lumpy, kochaj� � dyma� frajer�w ". Konstytucja unijna, przyj�ta przez wszystkie rz�dy (ale miejmy nadziej�, �e nie przez wszystkie spo�ecze�stwa � b�d� jeszcze referenda konstytucyjne!), daje kilku �rozgrywaj�cym" pa�stwom (zw�aszcza Francji i Niemcom) pozycj� unijnych hegemon�w, kt�rzy mog� lekcewa�y� du�o z tego, co zosta�o ich r�kami podpisane. Klasyczny przyk�ad ju� dokonany to bezkarne z�amanie przez Francj� i Niemcy wymog�w tzw. Paktu Stabilizacyjnego, kt�ry zabrania przekracza� trzyprocentowy deficyt pa�stwa, a przekraczaj�cemu grozi surow� finansow� kar�. Pary� i Berlin przekroczy�y (2003) i nie zosta�y ukarane wcale, co jest zrozumia�e, bo w przyrodzie rzadko si� zdarza, by s�abszy m�g� kara� silniejszego. �w precedens bezspornie dowi�d�, �e � jak w ka�dej zdemoralizowanej ferajnie � zakazowe prawo obowi�zuje tylko maluczkich, nigdy gigant�w. Inne precedensy (rozliczne afery �ap�wkarskie i kumoterskie na szczytach biurokracji unijnej) dowiod�y ju�, �e ta struktura i jej formalna stolica (Bruksela) s� r�wnie zdegenerowane jak wszystkie centralistyczne biurokracje system�w, w kt�rych malwersacja stanowi regu��, a k�amstwo gra rol� �modus operandi" (sposobu dzia�ania). Tylko mi�dzy latami 1995 a 1999 wykryto wewn�trz UE p�tora tysi�ca afer i nadu�y�, na ��czn� kwot� 950 milion�w euro! Tylko za kadencji J. Santera jako przewodnicz�cego Komisji Europejskiej jego unijni komisarze (siedemnastu ludzi) dopu�cili si� co najmniej 27 wielkich z�odziejskich, �ap�wkarskich i spekulacyjnych �przekr�t�w" (27 wykryto). Skorumpowany moloch europejski cuchnie jak ka�dy centralistyczny demokratyzm-autokratyzm. Przez niespe�na p� wieku tak� dyspozycyjno-nakazow� central� dla Polski i dla kilku KDL-�w (�Kraj�w Demokracji Ludowej") by�a Moskwa. Teraz jest ni� dla prawie ca�ej Europy Bruksela, jej unijna biurokracja, kt�ra ma dzia�a� wedle traktatu konstytucyjnego, a ten r�wnie g��boko jak dyktat Kremla ogranicza suwerenno�� pa�stwow� cz�onk�w Unii. Powie kto�: demonizujesz, eurosceptyku, przecie� Unia to nie czerwony system nakazowo-rozdzielczy � to kapitalizm, liberalizm i wolny rynek! Czy�by? M. S�omczy�ski: �Gospodarka UE jest daleka nie tylko od zasad liberalnych, lecz tak�e od zasad bardzo nawet ograniczonej gospodarki wolnorynkowej. Dop�aty, kwoty produkcyjne, kontrola handlu, podzia� rynk�w zbytu, wszechobecna biurokracja, itd. � to odwzorowanie przez UE gospodarki nakazowo-rozdzielczej realnego socjalizmu". Wspomniana �wszechobecna biurokracja UE" b�dzie dyrygowa�a nie tylko gospodark� � b�dzie, wedle konstytucji, rozdawa�a karty w ka�dej dziedzinie funkcjonowania ka�dego kraju. Nie chc�c, by zarzucono mi antyunijny subiektywizm � miast wyszczeg�lniania w�tpliwo�ci czy obiekcji w�asnym j�zykiem, cytuj� szacowny �The Economist", kt�ry z chwil� przyj�cia konstytucji przez rz�dy pisa�: �Formalnie Unia b�dzie dzia�a� tylko w sprawach �ponadkrajowych�. Wszelako ka�da kwestia �ponadkrajowa� rzutuje na polityk� wewn�trzn� kraj�w-cz�onk�w, nie wy��czaj�c polityki zagranicznej, spo�ecznej, �rodowiskowej (ekologia) czy podatkowej. Owszem, kraje maj� mo�liwo�� weta w czterdziestu �obszarach�, lecz ka�de weto mo�e by� odrzucone liczb� g�os�w przez silniejszych. Brukseli oddano w pacht rozliczne aspekty s�downictwa i kodeksu karnego, problemy azylowe, migracyjne oraz zwi�zane z przep�ywem si�y roboczej, uregulowania tycz�ce sfery socjalnej pa�stw-cz�onk�w, itd. Zatem Unia b�dzie mia�a prerogatywy we wszystkich niemal �obszarach� i mo�liwo�ci rozszerzania tych prerogatyw. We�my cho�by kwesti� podatkow�. Co prawda konstytucja unijna m�wi o podatkach od firm i podatkach typu VAT, lecz kt� wzbroni Brukseli rozszerzy� te regulacje na podatki od dochod�w osobistych ? S� to kwestie tak istotne dla polityki wewn�trznej ka�dego pa�stwa, i� ka�dy suwerenny rz�d winien si� sprzeciwi� pozbawianiu swych wyborc�w prawa decydowania o nich samych". �Financial Times" sumowa� krytyk� identycznie, pisz�c, �e tylko dzi�ki radykalnemu zreperowaniu (to jest usensownieniu, i uprzyzwoiceniu, i odtotalizowaniu) tej fatalnej konstytucji �wyborcy zyskaliby wreszcie poczucie, ze Europa biurokrat�w i bankier�w mo�e by� w ka�dej chwili rozliczona przez zwyk�ych obywateli". Czy� nie o to chodzi w demokracji? Unijny demokratyzm ma si� do demokracji mniej wi�cej tak, jak mia�a si� do demokracji bolszewicka �demokracja ludowa", a do prawid�owej ekonomii � �gospodarka socjalistyczna". Co rodzi obaw�, �e zamieniaj�c Moskw� na Bruksel� � �zamieni� stryjek siekierk� na kijek". W�r�d eurosceptyk�w Unia budzi wiele obaw, nie wy��czaj�c gastronomicznych (vide szokuj�ce czasami, a czasami komiczne regulacje i restrykcje wobec lokalnych przysmak�w, mierzenie krzywizny banan�w i d�ugo�ci og�rk�w, etc.) tudzie� terytorialnych. Polscy eurosceptycy boj� si� zw�aszcza o nasze Ziemie Zachodnie, traktuj�c unifikacj� Europy jako niemiecki spisek, kt�ry umo�liwi �Szwabom" pokojow� restytucj� dawnych niemieckich teren�w metod� gier prawnych, gdy metoda wojenna jest obecnie niemodna i niewykonalna. Co wcale nie musi by� oszo�omsk� �spiskow� teori� dziej�w"', bo historia wielokrotnie ju� dowiod�a, i� �spiskowa teoria dziej�w" ma permanentn� sk�onno�� do zamieniania si� w spiskow� praktyk� dziej�w. Mno��ce si� niemieckie organizacje (Powiernictwo Pruskie, Ziomkostwo �l�zak�w, Zwi�zek Wyp�dzonych itp.), kt�re twardo i coraz bezczelniej ��daj� zwrotu niemieckich �maj�tk�w" (czyli, m�wi�c klarownie: polskich Ziem Odzyskanych), licz� na to, �e prawodawstwo UE da im je przej��, a politycy niemieccy wypowiadaj� si� w tej materii m�tnie, mydl�c oczy. Euroentuzjasta ceni niedawne s�owa kanclerza G. Schr�dera, i� Berlin nie b�dzie akceptowa� i wspomaga� d��e� do zwrotu. �w euroentuzjasta zapomina (lub nie wie), �e ten sam Schr�der wcze�niej rzek� � ziomkostwom"'. �� B�d�cie cierpliwi, ja wam zwr�c� wschodnie landy. Zaufajcie mojej metodzie". Dlatego dzisiaj sytuacja zrobi�a si� taka, i� nawet liberalny �Newsweek" (pi�rem W. Korzyckiego) pi�tnuje terytorialne ��dania Niemc�w (2004): �Wygl�da na to, ze zwolennicy zbli�enia polsko-niemieckiego nie docenili potrzeby uregulowa� prawnych. Skupiaj�c si� przez minione dziesi�ciolecia na wybaczaniu i proszeniu o wybaczenie, i taktownie czekaj�c a� niezabli�nione rany przesz�o�ci same si� zagoj�, zostawili�my po�ywk� dla gangreny, kt�ra dzi� rozprzestrzenia si� z zaskakuj�c� szybko�ci�". Unijna konstytucja nie rozprasza takich obaw � raczej obawy pot�guje. Mi�dzy innymi przez rozwlek�o��, zawi�o�� i m�tny j�zyk swych paragraf�w, dzi�ki czemu mo�liwe s� r�ne triki z �interpretacj�". Wzorem bezb��dnej konstytucji jest konstytucja USA. Kr�tka, lapidarna, klarowna � samo sedno. Natomiast pisana biurokratycznym �argonem konstytucja unijna to dwustustronicowy (!) gniot o 450 (!) artyku�ach, z kt�rego normalni ludzie zrozumiej� ma�o. Przez sw� be�kotliwo�� u�atwia ona kr�tactwo �interpretacyjne" i generalnie sprawia, �e � jak si� wyrazi� znany niemiecki filozof, J. Habermas � �Elity polityczne b�d� teraz mog�y realizowa� co chc� nad g�owami lud�w". �Financial Times": �Autorzy konstytucji unijnej niczego si� nie nauczyli od ameryka�skich �ojc�w-za�o�ycieli�, kt�rych dzie�o to jasny i zwi�z�y dokument". Unijny dokument jest r�wnie jasny co hieroglify faraon�w. Dam przyk�ad. Oto fragment pewnego bardzo istotnego paragrafu: �Zgodnie z traktatem Amsterdamskim, postanowiono o przeniesieniu JHA z trzeciego filaru do pierwszego, z automatyczn� klauzul� przej�ciow�". T�umaczenie tego hieroglifu (alias wyra�enie jego tre�ci po ludzku) brzmi tak: sprawy wewn�trzkrajowe, r�wnie� zwi�zane z s�downictwem, mog� by� rozpatrywane na poziomie europejskim, a wi�c ponadkrajowym (czyli ograniczaj�cym, uszczuplaj�cym b�d� wr�cz lekcewa��cym suwerenno�� kraju w wielu dziedzinach). Kto zmajstrowa� t� � eurokonstytucj� " dziel�c� cz�onk�w Unii po orwellowsku ( na �r�wnych" i �r�wniejszych"), a b�d�c� zbiorem praw zaspokajaj�cych g��wnie ambicje Francji i Niemiec? Europejski lewicowy �Salon"� r�owe (lewicuj�ce) towarzystwo, kt�re od dawna wyznacza polityczno-obyczajowy tudzie� laicki kurs �starego kontynentu" dzi�ki licznym �awom rz�dowym i przede wszystkim dzi�ki swej nieomal monopolistycznej sile opiniotw�rczej (medialnej), indoktrynuj�cej miliony ludzi lewacko-ateistyczn�, modernistyczno-leseferyczn�, tolerancjonistyczno-utopijn�, tresuj�c� �wiadomo�� formu�� 3 x �po" (�post�powa polityczna poprawno��"). Przynosi ona autentyczny, znany medycynie, �parali� post�powy" � rosn�cy parali� m�zg�w i sumie� du�ej cz�ci europejskiego stada. Ale w�a�nie o to lewackim dyrygentom idzie � o �atwo�� sterowania byd�em ludzkim, tak gminnym, jak i (zw�aszcza) wykszta�conym, fakultetowym, maj�cym si� (ca�kowicie nies�usznie) za ludzi inteligentnych, a nie tylko za formalnych inteligent�w. Jako naczelny redagowa� � eurokonstytucj� " by�y prezydent Francji, V. Giscard-d'Estaing (klasyczny przyk�ad rozpowszechnionego we Francji, kryptolewicowego �post�powca", graj�cego centryst� b�d� centro-prawicowego libera�a, jak cho�by obecny prezydent, J. Chirac), kt�ry mia� du�o wsp�pracownik�w i doradc�w z kilkunastu kraj�w, jednak w�r�d tych pomagier�w nie widziano autentycznych prawicowc�w, konserwatyst�w, tradycjonalist�w (prawicowe rz�dy Hiszpanii czy W�och wnios�y jedynie poprawki, dla kosmetyki). Nic wi�c dziwnego, �e teraz lewica zazwyczaj wychwala �eurokonstytucj�", a prawica j� toleruje (exemplum W�ochy), gani (exemplum Holandia) lub przeklina jako skandaliczny knot (exemplum Anglia). R�wnie� w Polsce zachwyt deklaruj� czerwoni (SLD, SdPl, UP) i r�owi (UW), gdy ca�a opozycja wiesza psy na tym dokumencie i na sygnatariuszu, kt�rym by� pupil prezydenta A. Kwa�niewskiego, premier M. Belka. Nie musia� sygnowa� bez walki o polskie interesy � konstytucja wcale nie musia�a by� uchwalona w czerwcu 2004 (premier Irlandii, B. Ahern, obejmuj�c kilka miesi�cy wcze�niej prezydencj� Unii, g�osi�, i� nie s�dzi, by �eurokonstytucja" zosta�a uchwalona ju� w roku 2004). To fakt, �e Hiszpanie, sterroryzowani przez muzu�ma�skich ludob�jc�w, b�yskawicznie wymienili sobie rz�d na lewicowy, i Warszawa straci�a sojusznika negocjacyjnego, lecz to nie pow�d, by haniebnie, w dzikim po�piechu, kapitulowa� przed Niemcami i Francj�. Zw�aszcza co doliczby nale�nych Polsce g�os�w i co do braku Chrze�cija�stwa wewn�trz preambu�y konstytucyjnej. Koron� niemoralno�ci �eurokonstytucji" jest milczenie preambu�y g��wnego dokumentu jednocz�cej si� Europy na temat g��wnego fundamentu Europy, jakim by�o Chrze�cija�stwo. Ca�a kultura i cywilizacja europejska tworzy�y si�, wzrasta�y i krzep�y w oparciu o t� wiar� � bez niej by�yby zupe�nie inne, vulgo: Europa by�aby zupe�nie inna. Negowanie tego (przemilczenie jest w tym wypadku aktem brutalnej wprost negacji) to sprawka nikczemna. A. Besancon (antylewicowy filozof francuski): � Co�, co nazywamy Europ�, uformowa�o si� na terenie panowania Ko�cio�a rzymskiego z obrz�dkiem �aci�skim. Takie s� fakty. Ich negowanie przez wojuj�cy laicyzm jest zniekszta�caniem przesz�o�ci. Z�y to znak, �e zaprzeczamy prawdzie". Amerykanin K. L. Woodward: �Jakiego rodzaju przysz�o�� mo�e by� udzia�em zjednoczonej Europy, je�eli wypiera si� ona swej w�asnej przesz�o�ci?". Woodwarda ostrzeg�bym, �e to samo si� szykuje i w jego kraju, w zjednoczonej Ameryce (United States), bo Amerykanie r�wnie� zaczynaj� si� wypiera� � oto w�a�nie S�d Apelacyjny Kalifornii nakaza� usun�� z pustyni Mojave wielki �elbetowy krzy� (wzniesiony tam A. D. 1934 ku czci ameryka�skich �o�nierzy, kt�rzy zgin�li podczas I Wojny �wiatowej), bo razi� uczucia... buddyst�w! W Europie krzy� i ca�y Chrystianizm najwcze�niej zacz�y razi� przesi�kni�tych Wolterem Francuz�w, kt�rzy od ponad stu lat tak dziarsko sw�j kraj laicyzuj� (mieli ju� kilka rz�d�w maso�skich jawnie, wr�cz formalnie!), �e wspomniany pi�rem Besancona �wojuj�cy laicyzm" zrobi� stolic� Francji metropoli� europejskiego antychrze�cija�skiego zacietrzewienia. Francja i Niemcy przeforsowa�y pomini�cie Chrze�cija�stwa w preambule konstytucji r�wnie� ze strachu: s� obecnie dwoma najbardziej zmuzu�manizowanymi (nie licz�c potureckich Ba�kan�w) krajami starej Europy. Kiedy� kr�l M�ot, a p�niej kr�l Sobieski wstrzymali inwazj� islamu na zachodni� Europ�. Dzisiaj kontynent europejski sta� si� bezbronny. K. Grzybowska: �Zgoda na wy��czenie warto�ci chrze�cija�skich z preambu�y jest poddaniem si� pr�bie narzucenia wszystkim nam �wiatopogl�du laickiego, ateistycznego, odebraniem Europie duszy i jej prawdziwych korzeni. Jest r�wnie� ust�pstwem na rzecz mniejszo�ci muzu�ma�skich, z kt�rymi przyw�dcy kilku kraj�w, a najbardziej Niemiec i Francji, musz� si� liczy�, i kt�rych po prostu si� boj�". Czego wystraszy� si� premier Rzeczypospolitej, �e przyklepa� swym podpisem formu�� antychrze�cija�sk�? Mo�e gniewu swego protektora, bo �Aleksander Kwa�niewski jest antykleryka�em i nie kryje tego". Czyja to opinia? Opinia eksperta i naocznego �wiadka, Francuza J. Segueli, specjalisty od kampanii wyborczych, kt�rego zaanga�owa� sztab wyborczy Kwa�niewskiego, i kt�ry tak solidnie pom�g� Kwa�niewskiemu, �e zyska� miano �architekta triumfu Olka". Seguela opublikowa� kilka lat p�niej wspomnienia ze swej roboty dla Kwa�niewskiego, ujawniaj�c r�ne pikantne szczeg�y, mi�dzy innymi fakt, �e ci�gle musia� t�umi� antyko�cielno�� pretendenta: �Musia�em go wci�� namawia� do oparcia si� pokusom wsadzania Ko�cio�owi szpili przy ka�dej okazji". Szpila wsadzona Ko�cio�owi jednym podpisem przez premiera arcykatolickiego kraju ma du�y ci�ar. Sam M. Belka to bagatelizuje, m�wi�c (konferencja prasowa), �e �nie ucierpi� na tym ani chrze�cija�stwo, ani b�g". Co do Boga ma racj�; co do Chrze�cija�stwa � te� chyba ma racj�; lecz Europa ucierpi na tym bez w�tpienia (patrz �Zako�czenie" ksi��ki). Pytanie: czy Rzeczpospolita ucierpi, czy zyska jako cz�onek Unii? W przysz�o�ci by� mo�e ekonomicznie zyska; chwilowo cierpi dalej, tak jak cierpia�a przez pi�tna�cie minionych lat. Dzi�ki wyzwoleniu z p�t komunizmu mia�a by� og�lna poprawa, a jest bonanza dla garstki uprzywilejowanych, chwiejna stabilizacja (�da si� �y�") dla nielicznych, i piek�o nieko�cz�cej si� �transformacji" (wegetacja) dla wi�kszo�ci, st�d wi�kszo�� rodak�w m�wi: � � Wkurza mnie dos�ownie wszystko! ". Wszystko, czyli �perpetuum mobile" niesprawiedliwo�ci, rosn�cego ub�stwa, szalej�cego z�odziejstwa i dominuj�cego w �yciu publicznym k�amstwa. To nie przypadek, �e � jak wykaza� tegoroczny (2004) sonda� � 71% Polak�w twierdzi, i� za PRL-u k�amstwa by�o w �yciu publicznym mniej! Wed�ug tych cierpi�cych ludzi � k�amcy ery komunizmu (przecie� systemu k�amliwego �ex definitione") mogliby si� uczy� �ga� od k�amc�w wyzwolonej Polski, vulgo: III RP zosta�a zak�amana totalnie. Gdyby ankieterzy zapytali rozgoryczonych i w�ciek�ych: kto tak ok�amuje spo�ecze�stwo? � us�yszeliby, ze politycy wszelakiego sortu. Premierzy, ministrowie, wojewodowie, burmistrzowie, parlamentarzy�ci, radni, etc. � horda demokratycznie wybieranych mandaryn�w i kacyk�w, tudzie� ich kolesi�w i kumotr�w �ci�gn�cych do siebie" metod� rozkradania maj�tku pa�stwowego, dzielenia wp�yw�w podatkowych, �ykania dotacji, pseudokredytowania, itd., itp. (jako �e ka�dy taki cwaniak jest bezpo�rednim lub po�rednim produktem urn � w Polsce g�osuje coraz mniejszy elektorat, co si� zwie fachowo: �zniech�ceniem elektoratu"). To oni s� wszystkiemu winni! � krzycz� masy. �apownicy, pijawki, darmozjady, karierowicze, wydrwigrosze, bufony, Dyzmy z piek�a rodem � nowi �Oni", banda k�amc�w, �g�ra"! Prawdziwego, g��wnego, �r�d�owego, genezowego winowajc� i kr�la k�amc�w � r�owy � Salon" � wskaza�by ma�o kto spo�r�d ankietowanych. Dlatego ja chc� im go wskaza� t� ksi��k�. Naturalnie � obywatele wykszta�ceni, my�l�cy i bystrzy, bez �ci�gawki wiedz�, �e z�e elity polityczne (administracyjne, partyjne, sejmowe, rz�dowe et cetera) to tylko zauwa�alny �atwo tr�d lub widoczna go�ym okiem wysypka sk�rna, gdy �r�d�o choroby tkwi g��biej, w innej elicie � elicie decyduj�cego wp�ywu. O tej ukrytej elicie m�wi�a ju� dwana�cie lat temu (1992) szefowa emigracyjnego pisma �Echo � Niezale�ny Tygodnik Polski" (Toronto), G. Farmus: �Polski uk�ad polityczny ma w �rodku jaki� niedostrzegalny go�ym okiem stalowy trzon, jakie� spoiwo niewiadomego pochodzenia, kt�re ujawnia si� w momentach konflikt�w. Okazuje si�, ze jest pewna grupa ludzi, kt�ra tym wszystkim steruje". Steruje i deprawuje � nie tylko polityk�w, lecz i masy ludzi. Nawet lewicuj�cy B. Margueritte (spolszczony Francuz) przyzna� dekad� temu: �Wy�mienitym sposobem zagwarantowania w�adzy pewnych grup, pewnych elit, jest podejmowana szeroko pr�ba deprawowania ludzi, co czyni ich podatnymi na wszelkie manipulacje". Ten w�a�nie mechanizm i te "pewne grupy, pewne elity" � chc� wskaza� moj� ksi��k�. K�opot ze wskazywaniem nie b�dzie merytoryczny (dowod�w i argument�w jest a� nadto), tylko rynkowy. By wskaza� super-k�amc� biedniej�cemu spo�ecze�stwu (owym trzem czwartym b�d� czterem pi�tym spo�ecze�stwa, kt�rym w III Rzeczypospolitej wiedzie si� tak �le, i� szorstki �kraj demokracji ludowej" jawi si� im krain� raju, st�d bez u�miechu powtarzaj� dowcip: �lepiej ju� by�o") � trzeba tym ludziom sprzeda� napisan� ksi��k�. Jednak �tym ludziom" brak pieni�dzy na mleko i na skarpetki dla dzieciak�w, wi�c �adnej ksi��ki nie kupi�, cho�by kosztowa�a kilka z�otych. M�wi� o ludziach czytaj�cych dawniej (o belfrach, studentach, absolwentach, piel�gniarkach, ni�szej rangi medykach, urz�dnikach, itp.), kt�rzy dzisiaj wegetuj�. Sprzeda� ksi��ek mala�a co roku przez te pi�tna�cie lat � by�a to pi�tnastoletnia �krzywa opadaj�ca", z ka�dym rokiem mniejsze nak�ady. Im bardziej wzrasta�a pauperyzacja spo�ecze�stwa, tym s�abiej sprzedawa� si� druk � to s� naczynia po��czone. Swoj� rol� gra tu r�wnie� urynkowienie koszt�w: koszty tzw. �przygotowalni", papieru oraz druku, plus mar�e hurtownik�w i ksi�garzy (a wi�c ��cznie rynkowa cena ksi��ki) s� w Polsce por�wnywalne z kosztami produkcji i dystrybucji (a wi�c z cen� ksi��ki) na Zachodzie, tymczasem p�ace, emerytury i renty s� wielokrotnie mniejsze ni� tam. Krach definitywny nast�pi� p�n� wiosn� 2004, gdy r�wnoczesne wej�cie Polski do Unii i skok cen benzyny wywo�a�y lawinowy wzrost cen �ywno�ci i nie tylko (podro�enie kredyt�w, inflacja etc.). W�wczas �ostatni Mohikanie" czytelnictwa zacz�li omija� ksi�garnie. Hurtownicy ksi��kowi masowo bankrutuj�, ksi�garze te� (w mojej dzielnicy, na Saskiej K�pie, pad�a w�a�nie przedostatnia ksi�garnia � zosta�a ju� tylko jedna); bessa ksi�garska przypomina legendarny krach z Wall Street. B�g wie dla ilu ludzi (dla ilu niedobitk�w) pisz� t� ksi��k�. Mam zreszt� wra�enie, i� to nie ja winienem j� pisa�, ale kto� inny, bardziej utalentowany. Znam co najmniej sze�ciu ludzi, kt�rzy napisaliby j� lepiej. M. Og�rek lub M. Rybi�ski � wirtuozi satyry felietonowej � zrobiliby sobie z tematu cudowne �jaja", gdyby chcieli, jednak pierwszy na pewno nie chcia�by, bo pracuje dla flagowej gazety �Salonu", organu A. Michnika, za� drugi te� chyba nie ryzykowa�by, bo pracuje dla �Rzeczypospolitej", kt�ra si� o �Salon" ociera, wykazuj�c instynkt samozachowawczy �comme il f aut". Cudownie wypatroszy�by �Salon" rymami satyryk-poeta, M. Wolski, ale tu dla jednej tylko (cho� ju� wyblak�ej) gwiazdy �Salonu"� dla �pana Tadeusza" Mazowieckiego � trzeba by�oby u�y� niewiele mniej rym�w ni� w �Panu Tadeuszu", wi�c pewnie Wolskiemu nie chce si� a� tak rymotw�rczo harowa�. R�wnie� J. Szpota�ski, autor kapitalnych kontrpeerelowskich satyr pisanych sekretnie za czas�w PRL-u (�Cisi i g�gacze", etc.) � rymami wrzuci�by �Salon" do wychodka, czyli tam, gdzie jego miejsce. Brawurowo mog�oby si� rozprawi� z �Salonem" pi�ro wybornego publicysty i pisarza, R. A. Ziemkiewicza, kt�ry niegdy� sma�y� pyszne anty salonowe felietony (b�d� je cytowa�), lecz teraz szef jego rodzimej .Gazety Polskiej", P. Wierzbicki, tak lizusowsko kokietuje Michnika, �e autorzy publikuj�cy w �GP" maj� �szlaban" na flekowanie �Salonu" (wolno im ci�ko dok�ada� tylko Lepperowi, Millerowi i innym czerwonym) � nie wiem, czy to formalny zakaz szefa, czy autocenzura odk�d �Gazeta Wyborcza" publikuje felietony Wierzbickiego. No i wreszcie S. Kisielewski � �Kisiel"! Ka�dy, kto zna �Dzienniki" �Kisiela", wie, �e m�g�by on roznie�� na strz�py swym bezlitosnym, ostrym niby brzytwa pi�rem, ca�y r�owy �Salon". M�g�by � i nie m�g�by. Wpierw powiem dlaczego m�g�by to zrobi� jak nikt inny. �Kisiel" pisa� diariusz w latach 1968-1980. Formalnie pisa� �do szuflady" (o czym wielokrotnie wspomina, wyra�aj�c obaw�, i� pr�dzej czy p�niej bezpieka skonfiskuje zapiski), lecz jak ka�dy pisz�cy tw�rca (by� kompozytorem, publicyst� i literatem) musia� bra� pod uwag�, �e kiedy� doczekaj� si� druku. Ciche pisarstwo (antykomunistyczne pisanie w erze komunizmu) nie zmienia faktu, �e cz�owiek tworz�cy pi�rem nigdy nie pisze wy��cznie �sobie a muzom" lub tylko dla w�asnych wnuk�w � zawsze smaruje dla szerszego grona odbiorc�w, cho�by jeszcze nienarodzonych, i cho�by realia polityczne mia�y uniemo�liwi� druk przez wiele lat. Czy jest to �wiadome, czy pod�wiadome � nie ma znaczenia. Znaczenie ma wszak�e inny fakt: takie notatki pisane bez szansy rych�ego druku (a �Kisiel" nie przewidzia�, i� komunizm padnie nim up�ynie wiek XX) � czyli, z punktu widzenia bie��cej logiki, istotnie pisane �do szuflady" � s� zawsze swobodniejsze vel prawdom�wniejsze, bardziej bezkompromisowe, gdy� pisz�cego nie kr�puje autocenzura stricte polityczna tudzie� (co mo�e i wa�niejsze) autocenzura towarzyska (�rodowiskowa) oraz �adne hamulce obyczajowe tego rodzaju, kt�ry dzi� zwiemy �polityczn� poprawno�ci�". St�d kolosalna r�nica mi�dzy tymi notatkami a p�niejszym (p�niej pisanym, lecz wcze�niej wydanym) �Abecad�em Kisiela", gdzie �jak eufemizowa� w przedmowie do �Dziennik�w" L. B. Gorzeniewski � �czytelnik znajdzie s�dy o ludziach bardziej wywa�one". Co znaczy: ju� ufryzowane (ocenzurowane koneksjami i uwik�aniami towarzyskimi autora), bo t� rzecz �Kisiel" pisa� (dyktowa�) �z perspektywy ko�ca PRL-u", licz�c na jej rych�e upublicznienie drukiem. Zatem jedynie �Dzienniki", wydane pi�� lat po �mierci autora, s� ekspozycj� m�wionej przeze� bezlito�nie �prawdy, ca�ej prawdy i niczego jak tylko prawdy". �Kisiel" zmar� w 1991, mia� wi�c trzy lata wolnej Polski � 1989, 1990 i 1991 � by samemu zdecydowa� o ich druku, lecz si� nie odwa�y� (na edycj� zezwoli�y roku 1995 jego dzieci, we wst�pie, dla �wi�tego spokoju, zastrzegaj�c, �e r�ne s�dy ojca �z perspektywy czasu wyda� si� mog� zbyt surowe"). Notabene � m�g�by to �Kisiel" sam opublikowa� ju� du�o wcze�niej, korzystaj�c z wydawnictw emigracyjnych, lub w kraju roku 1981, kiedy wystraszona przez �Solidarno��" cenzura (kto dzi� jeszcze o tym pami�ta?) w�a�ciwie nie dzia�a�a, puszczano do druku wszystko (ja w�wczas publikowa�em m.in. kilkuodcinkowy arty