Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9887 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
STANIS�AW LESZCZY�SKI
OPIS UCIECZKI Z
GDA�SKA DO KWIDZYNA
EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL
MAIL TO:
[email protected]
MMIII.
LIST STANIS�AWA [LESZCZY�SKIEGO]
KR�LA POLSKI DO [C�RKI MARII]
KR�LOWEJ FRANCJI, OPISUJ�CY PODRӯ
Z GDA�SKA [DO KWIDZYNA] � [1734]
Domy�lam si�, Pani, �e nie wystarczy�a Ci wiadomo�� o mojej
ucieczce z Gda�ska, a b�d�c niespokojn�, chcesz zapewne
dowiedzie� si� o najdrobniejszych okoliczno�ciach tego
wydarzenia. Pragn� zaspokoi� Twoj� ciekawo�� i wype�ni�
zarazem dwa obowi�zki, do kt�rych sk�ania mnie uzasadniona
wdzi�czno��: wynagrodzi� w pewnej mierze Twoje minione troski
oraz odda� Boskiej Opatrzno�ci nale�n� Jej cze��. Ona to
faktycznie wspiera�a mnie w�wczas, kiedy brakowa�o mi
jakiejkolwiek pomocy. W opowiadaniu tym zobaczysz, jak
Opatrzno�� prowadzi�a mnie, �e tak powiem, za r�k�, czuwa�a nad
wszystkimi moimi krokami, kierowa�a uczuciami tych, kt�rzy dla
zysku zdecydowali si� s�u�y� mi za przewodnik�w, a kt�rych
mo�liwo�� uzyskania wi�kszej korzy�ci mog�a sk�oni� do zdrady.
Zobaczysz, jak Opatrzno�� Boska usuwa�a wszystkie przeszkody
przede mn� a� do tego stopnia, �e sta�em si� jakby niewidzialnym
w�a�nie dla tych, kt�rych wys�ano, aby mnie rozpoznali; s�owem,
dopatrzysz si� r�ki Opatrzno�ci w najdrobniejszych szczeg�ach, o
kt�rych Ci opowiem i pomo�esz mi J� b�ogos�awi� jako jedyne
�r�d�o mojego szcz�cia i Twojej rado�ci.
Nie w�tpi� wcale, �e podobnie jak wielu ludzi mog�a� i Ty
r�wnie� mie� mi za z�e, �e tak d�ugo zwleka�em z opuszczeniem
Gda�ska, ale kiedy nale�y za
do��uczyni� obowi�zkom wobec sumienia, honoru i Ojczyzny,
czy powinno si� troszczy� o w�asne bezpiecze�stwo? Je�li o mnie
chodzi, my�la�em w�wczas � i my�l� tak nadal � �e
powinno�ci� uczciwego cz�owieka jest zapomnie� o sobie w
takich chwilach; zreszt�, poniewa� z dnia na dzie� oczekiwa�em
znacznych posi�k�w, ta nadzieja powstrzymywa�a mnie.
C� bowiem innego osi�gn��bym nag�� ucieczk�, jak tylko
otwarcie nieprzyjacielowi bram miasta, kt�re znosi�o obl�enie
jedynie z powodu najwy�szego przywi�zania do mnie? Zatem
niezale�nie od ch�ci wykazania si� odwag� i zdecydowaniem
nale�a�o wytrwa� a� do przybycia pomocy, a gdyby jej zabrak�o,
nie ba� si� zgin�� wraz z tak wieloma obywatelami, kt�rzy
sk�adali swoje �ycie w ofierze dla mojej s�awy, i z tym t�umem
Polak�w,1 jacy przybyli, aby dzieli� m�j los, pragn�c raczej zgin��
ni� z�ama� z�o�on� mi przysi�g� wierno�ci.
Trwa�em w tym postanowieniu a� do haniebnego poddania si�
fortu Wis�ouj�cie;2 jego tch�rzliwa kapitulacja zmusi�a miasto, by
pomy�la�o za moim przyzwoleniem o w�asnej kapitulacji.3
Pierwszy nak�ama�em do tego i w zwi�zku z tym zdarzy�a si�
rzecz nadzwyczajna. Wyznaczy�em ksi�cia Czartoryskiego,4 wojewod�
ruskiego i hrabiego Poniatowskiego,5 wojewod�
mazowieckiego, aby jako moi przedstawiciele brali udzia� we
wszystkich obradach rajc�w. Nazajutrz po poddaniu fortu, o
kt�rym m�wi�em, zleci�em im obu przedstawi� temu
zgromadzeniu powody, dla kt�rych uwa�a�em, �e nie nale�y
zwleka� z kapitulacj�. Rozkaza�em nawet, aby wyra�nie
powiedzieli tym panom, �e zwalniaj�c ich i wszystkich
mieszka�c�w ze z�o�onej mi przysi�gi zezwalam ca�ym sercem na
to, aby pomy�leli jedynie o w�asnym bezpiecze�stwie; ponadto,
�e przej�ty z�o�onymi mi dowodami oddania, zachowam o nich
najczulsze wspomnienie.
G�os zabra� hrabia Poniatowski. M�wi� z uczuciem i w�a�ciwym
mu przekonuj�cym tonem, gdy jeden z "centumvir�w"* (tak
bowiem nazywaj� si� deputowani mieszcza�scy) wsta� z miejsca,
zbli�y� si� do wojewody i powiedzia�:
� �Ach, panie, czy m�wisz to szczerze? Czy s� to na pewno
prawdziwe pogl�dy kr�la, naszego pana?"
� �Tak � odpar� mu Poniatowski � z jego w�asnych ust
us�ysza�em wszystko to, co mam zaszczyt przedstawia� tutaj".
� �Jak�e to � doda� centumwir � czy�by kr�l we w�asnej
osobie nak�ania� nas, �eby�my poddali si� prawu zwyci�zcy?"
Gdy wojewoda odpowiedzia�, �e taka jest wola kr�la,
cz�owiek ten zakrzykn�� ponownie:
� �O Bo�e! A zatem nasz kr�l opuszcza nas i c� si� z nim
stanie?"
W tej�e chwili chwieje si�, mamrocze co�, przestaje i pada
martwy na kolana Poniatowskiego.6 By�em tym bardziej przej�ty
owym nieszcz�liwym wypadkiem, �e serce moje by�o sk�onne do
bole�ci; bowiem w chwili strapienia odczuwamy �ywiej
nieszcz�cia innych.
Powiedzia�em ju�, �e miasto zdecydowa�o si� kapitulowa�.
Widz�c w�wczas, �e mia�o ono zmieni� w�adc� i �e nie mia�em
ju� powodu po�wi�ca� si� dla niego, postanowi�em opu�ci� je.7
By�em do tego gor�co zach�cany przez pan�w, moich stronnik�w,
kt�rzy pok�adali jeszcze we mnie ca�� nadziej� swojego i
Rzeczypospolitej ocalenia. Zmusili mnie do tego r�wnie� sami
moi nieprzyjaciele: jako pierwszy warunek [kapitulacji] ��dali
wydania mnie w ich r�ce. Nie by�o to za-
* Pan H�nn�ber [Samuel � zob. ni�ej przyp. 6].
pewne najmniejsze z nieszcz��, jakich mog�em oczekiwa�, ale
wystarczy�o, aby dope�ni� miary nieszcz�� mojej Ojczyzny, kt�ra
pok�ada�a jedyn� nadziej� w mojej wolno�ci.
Przy tej okazji lepiej ni� kiedykolwiek pozna�em oddanie ludzi
do mnie przywi�zanych. Ka�dy wysuwa� projekty zapewnienia mi
ucieczki. Pewna polska dama.* znaj�ca niemiecki, polegaj�c na
jakim� znanym jej cz�owieku doskonale obeznanym z okolic�,
chcia�a dzieli� niebezpiecze�stwa mojej podr�y � przebra� si� za
wie�niaczk� i podawa� mnie za swego m�a.
Doradzono mi inny spos�b wyj�cia z sytuacji: stan�� na czele stu
zdecydowanych ludzi i przebi� si� [konno] wraz z nimi przez
szeregi nieprzyjaci�. K�opot nie polega� na znalezieniu ludzi
odpowiednich do takiej wyprawy � zg�osi�o si� dostatecznie du�o
takich, kt�rym zale�a�o na zaszczycie uczestniczenia w niej � ale
plan ten, kt�ry odpowiada� moim my�lom, nie wyda� mi si�
dostatecznie �atwy do wykonania, zar�wno z powodu rozlanych
w�d, rozci�gaj�cych si� z jednej strony okolicy a� na trzy mile,8
jak i z powodu osza�cowa�,9 zamykaj�cych wszystkie inne przej�cia,
a kt�rych nie mo�na by�o przeby� konno. Dla takiego
odwa�nego przebicia si� potrzebna jest przynajmniej droga, a los
nawet tego mi posk�pi�.
W tej sprawie zaakceptowa�em projekt przed�o�ony mi przez
markiza de Monti,10 ambasadora francuskiego. Spos�b ten wyda�
mi si� najbardziej mo�liwy do wykonania. Uda�em si� do markiza
w niedziel� 27 czerwca pod pretekstem sp�dzenia u niego spokojnej
nocy, unikaj�c pocisk�w, kt�re znowu zacz�y spada� w
mojej dzielnicy miasta,11 i o dziesi�tej wie-
* Hrabina Czapska, wojewodzina pomorska [Konstancja z Gni�skich].
czorem przebrany za wie�niaka wyszed�em z jego rezydencji i z
miasta.
Markiz de Monti, kt�rego mia�em czas pozna�, jest jednym z
najbardziej zdolnych ludzi do wype�niania z chlub� urz�du, jakim
obarczy�a go Francja: pomys�owy w wybiegach i �rodkach
zaradczych, jest prawie zawsze pewny s�uszno�ci ich wyboru.
Nigdy zarozumia�o�� nie powoduje nim, aby zaniedba� spraw�,
kt�ra wydaje mu si� �atwa ani nieufno�� nie t�umi jego odwagi w
tym co trudne. Ma on natur� cz�owieka wybitnego i zarazem
skromnego, potrafi bez sztuczno�ci po��czy� szczero��, kt�ra
wzbudza zaufanie, ze zr�czno�ci� konieczn� m�owi stanu.
Najwi�cej k�opot�w sprawi�a mu jednak jedna z najmniejszych
cz�ci mojego nowego ubioru. Projekt mojej ucieczki, tak dobrze
pomy�lany w innych szczeg�ach, omal�e nie upad� z tego powodu
i przekonali�my si� (co zdarza si� a� za cz�sto), �e jedna
drobnostka mo�e niekiedy zniweczy� najwi�ksze plany.
U�ywane ubranie, odpowiadaj�ce roli, jak� by�em zmuszony
gra�, koszula z grubego p��tna, prosta czapka, solidny kij s�katy z
rzemykiem by�y ju� przygotowane. Brakowa�o tylko but�w z
cholewami, kt�re m�g�bym w�o�y�, aby lepiej upodobni� si� do
wie�niak�w z tych okolic, nosz�cych je zawsze. Ambasador, kt�ry
nie �mia� zrobi� u�ytku z nowych but�w, jakie znalaz�by bez
trudno�ci, od dw�ch dni mierzy� okiem nogi oficer�w garnizonu,
kt�rzy przychodzili oddawa� mi cze�� i kt�rym w ten spos�b
pozwala�em w czasie obl�enia stawa� przede mn�. Wyda�o mu
si�, �e buty pewnego oficera francuskiego maj� w przybli�eniu odpowiedni
rozmiar i s� dostatecznie � jak tego potrzebowa� �
zu�yte, ale nie �mia� o nie prosi�. C� bowiem pomy�lano by o
takim �yczeniu? A w moim
po�o�eniu czy� nie u�atwi�oby to odkrycia mego zamiaru? Minister
postanowi� przekupi� przez jednego ze swoich ludzi s�u��cego
tego oficera i s�u��cy ten ukrad� i sprzeda� buty.
Przyniesiono je godzin� przed moim wyj�ciem, poniewa� tej
wa�nej kradzie�y, kt�ra sta�a si� przedmiotem negocjacji
ambasadora, nie mo�na by�o dokona� wcze�niej, ale ju� gotowy do
wyj�cia nie mog�em ich w�o�y�. Trzeba by�o z pomoc� nowych
wydatk�w zabiega� o inne buty. Czas nagli�, by�o w p� do dziesi�tej.
Nie mog�em odk�ada� wyruszenia w drog� � rozs�dna
ostro�no�� pozwala�a mi i�� tylko pod os�on� nocy, a dnie�
zaczyna�o o drugiej nad ranem.*
Zak�opotanie ambasadora by�o ogromne, poniewa� obawia� si�,
�e nawet zachowuj�c tajemnic� i milczenie, wydanie najb�ahszych
rozkaz�w wzbudzi� mo�e podejrzenie o ich zwi�zek z moj�
ucieczk�. Wtedy znalaz�y si� pod r�k�, zupe�nie nie wiadomo jak,
d�ugie buty jednego z jego s�u��cych, kt�re � mo�na by powiedzie�
� by�y jakby zrobione dla mnie. To szcz�liwe
wydarzenie uspokoi�o go, a ja wyrzuca�em mu w �artach, �e tak
d�ugo obmy�la� wyst�pek, aby z bardzo daleka sprowadzi� to, co w
zupe�nie zwyk�y spos�b m�g� znale�� obok siebie.
B�d�c ju� w pe�ni przygotowanym, wyszed�em z domu
ambasadora ukrytymi schodami. Zaledwie zszed�em par� stopni,
wpad�em na pomys�, aby rozwia� jego obawy o mnie i otrze� �zy,
kt�re � jak widzia�em � uroni�. Zawr�ci�em i zapuka�em do
drzwi, kt�re zamkn�� by� bez ha�asu. Le�a� on w�wczas krzy�em
na ziemi i zanosi� gor�ce mod�y do Boga, pro-
* W ostatnich dniach czerwca w Gda�sku zmierzch ko�czy si� kwadrans po
dziesi�tej, kiedy zaczyna si� dosy� jasna noc. W rezultacie �wita� zaczyna o
drugiej nad ranem.
sz�c Go, by zechcia� by� moim przewodnikiem w tak
niebezpiecznej podr�y, jak� podejmowa�em. G�uchy na moje
pierwsze stukanie podni�s� si� wreszcie i otwieraj�c drzwi,
powiedzia�:
� �O panie, czy�bym mimo wszystkich mych stara� zapomnia�
o czym�, co by�oby potrzebne Waszej Kr�lewskiej Mo�ci?"
� �Tak, panie � odpowiedzia�em z min� na tyle powa�n�, na
ile by�o mnie sta� � o rzeczy wa�nej i bardzo potrzebnej. Nie
pomy�la� pan, �e b�dzie mi potrzebna moja Niebieska Wst�ga.*
Czy nie by�oby stosowne na�o�y� j� na tak� okazj�?"
Powracaj�c wkr�tce do mojej zwyk�ej weso�o�ci i do tonu
pe�nego przyja�ni, powiedzia�em: �Wracam, by pana u�ciska� na
nowo i prosi� go, aby zda� si�, jak ja to robi�, na Opatrzno��, w
r�ce kt�rej oddaj� ca�kowicie m�j los".**
Zszed�em natychmiast i o par� krok�w od domu znalaz�em
genera�a Steinflichta,12 r�wnie� przebranego za
* Orderu �wi�tego Ducha [zob. przyp. 10 do Aneksu (I)].
** Pan Tercier [Jean Pierre, ur. 1704 r. w Pary�u, z pochodzenia Szwajcar, po
kapitulacji Gda�ska przetrzymywany przez Rosjan, w 1736 r. wr�ci� do Francji,
nobilitowany przez Leszczy�skiego w 1749 r., wsp�dzia�a� przy organizowaniu
Akademii za�o�onej przez Leszczy�skigo w Nancy w 1751 r.], kt�ry by�
w�wczas sekretarzem ambasady francuskiej, �wiadek i uczestnik wszystkiego,
co zasz�o przy wyj�ciu kr�la, opisuje to szczeg�owo w li�cie do pana de
Solignac, sekretarza kr�la Polski [Pierre Joseph de la Pimpie, kawaler de
Solignac, ur. w 1684 r. Montpellier, zm. w 1773 r., osiad� w Polsce l od 1733 r.
na propozycj� ambasadora Montiego by� sekretarzem Leszczy�skiego,
towarzyszy� mu do Lotaryngii, opracowywa� i wydawa� pisma kr�la, by�
do�ywotnim sekretarzem Akademii w Nancy, rozwija� dzia�alno��
publicystyczn�, publikuj�c r�ne swoje prace]. Po opisaniu �rodk�w, jakie kr�l
Stanis�aw zastosowa� w celu przygotowania ucieczki, dodaje on: �Kr�l po
oddaleniu wielkiego podskarbiego [Franciszek Maksymilian Ossoli�ski (ok.
1676 � 1756), stronnik Augusta II, dzia�acz konfederacji sandomierskiej,
wysy�any w r�nych misjach dyplomatycznych, podskarbi nadworny od 1713 r.,
nast�pnie od 1729 r. podskarbi wielki koronny, w 1733 r. opowiedzia� si� za
Leszczy�skim i czynnie go popiera�, po kapitulacji Gda�ska znalaz� si� w
niewoli rosyjskiej, z�o�y� przysi�g� wierno�ci Augustowi III, ale potem zbieg�
ch�opa, kt�ry mnie oczekiwa�, poszed�em wraz z nim do dow�dcy
placu, Szweda z pochodzenia, kt�ry podj�� si� pomocy w mojej
ucieczce i kt�ry mia� znajdowa� si� w okre�lonym miejscu przy
sza�cu obronnym. Na dole znajdowa�y si� dwie ��dki, kt�re pos�u�y�y
nam do przep�yni�cia fosy. Pilnowali ich trzej ludzie maj�cy
mnie doprowadzi� do posiad�o�ci pruskich, lez�cych najbli�ej i
najbezpieczniejszych dla mnie ze wszystkich s�siednich miejsc,
gdzie mog�em szuka� schronienia przed atakami wroga.
Po wyj�ciu z ��dki major szed� kilka krok�w przed nami, aby
przeprowadzi� nas przez posterunek z�o�ony z paru �o�nierzy i
podoficera garnizonu. Zaledwie straci�em go z oczu, us�ysza�em,
jak m�wi� gwa�townie i rozz�oszczonym tonem. Podbieg�em na ten
ha�as i, gdy mog�em ju� rozr�nia� przedmioty, zobaczy�em, jak
podoficer mierzy� do mego z broni i grozi�, �e b�do
Leszczy�skiego do Kr�lewca, bliski wsp�pracownik i doradca kr�la
Stanis�awa, zw�aszcza w sprawach zagranicznych, uda� si� z nim do Francji,
otrzyma� liczne dowody �aski dworu francuskiego oraz samego Leszczy�skiego,
w 1737 r. mianowany wielkim majordomem dworu w Luneville, a w 1743 r. �
przewodnicz�cym rady dworu, zarz�dc� pa�acu i �owczym, od 1736 r. obywatel
francuski, we Francji uzyska� znaczne dobra, pochowany w Nancy w ko�ciele
Notre-Dame - de Bon Secouis] znalaz� si� sam na sam z panem ambasadorem
[Francji, Montim] i ze mn� Jego Kr�lewska Mo�� napisa� dwa listy: jeden do
prymasa [Teodora Potockiego, list ten by� skierowany r�wnie� do
przebywaj�cych w Gda�sku pan�w polskich] a drugi do miasta Gda�ska [AP
Gda�sk, 306, 53/138, nr 51]. Nast�pnie rozebrawszy kr�la, pomog�em mu
przywdzia� ubranie wie�niacze ju� przygotowane do tej okropnej sceny. Mia� on
na r�ku bransolet� z portretem kr�lowej [Marii, swojej c�rki � wed�ug
Niezabitowskiego]; pr�no prosi� go pan ambasador, aby j� zdj��. Kr�l nie
zgodzi� si� i zabra� nawet ze sob� ksi��eczk� z modlitwami do Ducha �w. Gdy
opu�ci� on ambasadora, poprowadzi�em go przez nasz ogr�d a� do ogrodu gdzie
znajdowa� si� namiot genera�a Stemtlichta, ogrody przylega�y do siebie. Poda�em
r�k� kr�lowi a kr�l wchodz�c do namiotu uczyni� mi zaszczyt ca�uj�c mnie i
m�wi�c: ��egnaj, m�j drogi, m�dl si� za mnie. Owe s�owa powiedziane przez
tak wielkiego kr�la w sytuacji tak smutnej i niezas�u�onej wci�� mam w
pami�ci. Czy� mo�na zapomnie� takie wydarzenie? etc... "
dzie strzela�, je�li major nie wr�ci. Major, kt�ry przewidzia�
trudno�ci przy przej�ciu, dwa razy si�ga� po podr�czny pistolet, w
jaki zaopatrzy� si� na wszelki wypadek; by� zdecydowany pozby�
si� tego cz�owieka, nie mog�c przekona� go s�owami, ale
zastanowiwszy si� jednak � jako cz�owiek rozs�dny � �e nic nie
za�atwi�by zabiciem go, a �o�nierze, r�wnie� przestrzegaj�cy
zarz�dzenia wydanego przez dow�dc�, pom�ciliby na pewno
�mier� swego [pod] oficera � zachowa� przez pewien czas spok�j,
a wreszcie zdecydowa� si� wyjawi� zamiar, kt�ry mnie sprowadzi�
w to miejsce.
Na te s�owa sier�ant za��da� zobaczenia mnie i rozmowy ze mn�,
a gdy zbli�y�em si� w tym czasie, obejrza� mnie z bliska,
rozpoznawszy mimo zmierzchu, z�o�y� mi g��boki uk�on i rozkaza�
swoim ludziom mnie przepu�ci�.
Ta pierwsza przygoda kaza�a mi snu� z�e przewidywania co do
dalszej cz�ci mojej podro�y. Nie mog�em wierzy�, �e m�j sekret
pozostanie w r�kach, w kt�re go z�o�y�em, jednakowo� myli�em
si� � Opatrzno��, zgodnie ze Swoimi zamiarami, kierowa�a tymi,
kt�rzy mieli przyczyni� si� do wykonania mego przedsi�wzi�cia, a
pozostawia�a mnie na pastw� niepokoj�w, abym p�niej lepiej
pozna� si�� i znaczenie Jej pomocy.
Odprawi�em majora, po wej�ciu do ��dki z moimi lud�mi13
p�yn�li�my przez zalane okolice z nadziej�, �e wkr�tce dotrzemy
do Wis�y i o �wicie znajdziemy si� na drugim brzegu tej rzeki,
poza nieprzyjacielskimi posterunkami.
Jakie� jednak by�o moje zdziwienie, gdy po przebyciu �wierci
mili moi przewodnicy zaprowadzili mnie do n�dznej chaty
po�o�onej w�r�d bagien! Pod pretekstem, �e by�o zbyt p�no na
przepraw� przez rzek�, o�wiadczyli mi, �e trzeba zatrzyma� si� w
tym miej
scu, tu sp�dzi� reszt� nocy i ca�y nast�pny dzie�. Pr�no stara�em
si� przedstawi� im ryzyko schronienia b�d�cego na oczach moich
nieprzyjaci� i strat� czasu tak cennego dla mojego
bezpiecze�stwa. Powzi�li postanowienie � by� mo�e, aby nie
wypa�� z roli, jak� mieli odgrywa� w�r�d ludzi, by lepiej ukry�
moje stanowisko i moj� osob� � traktowania mnie jak r�wnego;
mieli zamiar powt�rzy� t� rol� sam na sam ze mn�. Je�eli tak si�
mia�y sprawy, trzeba przyzna�, �e nie�le wywi�zali si� z tego
zadania i dobrze wykorzystali udzielone im pozwolenie, aby
obchodzi� si� ze mn�, jak z r�wnym im.
C� jednak mia�em zrobi� z lud�mi takiego pokroju, kt�rych
m�g� rozdra�ni� m�j najmniejszy sprzeciw? Los m�j by� w ich
r�kach, im go powierzy�em. Po wyj�ciu z ��dki wszed�em do tej
chaty z min� tak pewn�, jakby to by�a twierdza zdolna oprze� si�
wszystkim atakom Rosjan i Sas�w. Chata ta mia�a tylko jedn� izb�,
gdzie nie znalaz�em k�ta do wypoczynku, ale nie pragn��em snu �
zreszt�, prawd� m�wi�c, na pr�no bym go szuka�. Aby uciszy�
w�asne obawy i potworn� nud� podczas przebywania w tym
miejscu, postanowi�em pozna� moje znakomite towarzystwo.
Wprawdzie zapewniono mnie, �e przewodnik�w b�dzie tylko
trzech, jednak czwarty cz�owiek do��czy� do nas za wa�ami miasta.
Bawi�o mnie rozpoznawanie tej osoby, [a] jednocze�nie i innych.
Pierwszy, kt�ry by� ich przyw�dc�, wyda� mi si� od razu g�upi i
��cz�cy z du�� zarozumia�o�ci� wielk� lekkomy�lno��.
Stwierdzi�em potem, �e si� nie omyli�em. U�mia�aby� si� widz�c,
jak przybiera� wa�n� min�, m�wi� tonem podnios�ym i
stanowczym, nie cierpia�, aby mu si� sprzeciwiano i uwa�a� ka�d�
replik� za co� w rodzaju buntu.
By�bym ch�tnie ubawi� si� osobliwo�ci� tego charakteru � kt�ry
m�g� godzi� si� z uczciwo�ci� � gdybym nie pomy�la� o tym, �e
brak rozwagi niekiedy bardziej szkodzi ni� sama z�o�liwo�� i
gdybym patrz�c na jego porywczo�� nie stwierdzi�, i� by� to z
ca�ego kraju najmniej zdatny cz�owiek do bezpiecznego mnie prowadzenia.
S�uchaj�c go mo�na by mniema�, �e nie pragn�� niczego
innego, jak tylko stawi� czo�a wszelkim niebezpiecze�stwom, jakie
mog�y mnie spotka�; ponadto na nieszcz�cie nie wiedzia� o
�adnych posterunkach rozstawionych przez nieprzyjaciela.
Nadzieja wielkiej nagrody sk�oni�a go, by wobec markiza de Monti
poda� si� za zr�czniejszego ni� by�, a dyplomata ten zmuszony
chwyta� w jednej chwili okazj� nie mia� czasu gruntownie go
zbada� i pozna�. Zreszt� zachowanie tajemnicy wymaga�o od
niego wzi�cia pierwszych ludzi, jakich nastr�czy� los. Po ich
odrzuceniu ka�dy inny wyb�r sta�by si� r�wnie niebezpieczny, co
bezu�yteczny. Dalszy ci�g wypadk�w potwierdzi� decyzj�
ambasadora i ju� nie czas dyskutowa�, czy powinien by� uwa�a�
przyw�dc� moich przewodnik�w za tak zr�cznego, za jakiego ten
si� podawa� i nie przeszkadza� w powierzeniu mnie temu�.
Nadliczbowy towarzysz niepokoi� mnie jeszcze bardziej.
Zapyta�em go, kim jest � nie pozostawi� mi z�udzenia, �e mnie nie
zna i tonem r�wnie szczerym, co pe�nym szacunku odpowiedzia�
mi, i� ucieka z Gda�ska z powodu bankructwa, jakie go spotka�o,
dodaj�c te�, �e moi przewodnicy obiecali zaprowadzi� go do Prus,
gdzie spodziewa� si� by� bezpiecznym wobec dochodze�
wierzycieli.
� Bankrut! � powiedzia�em sobie w duchu � zrujnowany
kupiec, kt�rego nic nie zobowi�zuje do zachowania mojej
tajemnicy i kt�ry dobrze wie, �e wy
daj�c mnie moim nieprzyjacio�om, mo�e jednorazowo otrzyma�
tyle, aby nie tylko pokry� swoje straty, ale r�wnie� nie
potrzebowa� nigdy trudni� si� czy handlem, czy prac�! �adnego
mam towarzysza podr�y! Jednak strzeg�em si� ujawni� swoje
obawy. Cz�sto jawne podejrzenie zrodzi�o zdrajc�w, a cz�ciej
pozory zaufania st�umi�y zamiary zdrady, ale ta ostro�no�� nie
by�a potrzebna wobec owego cz�owieka. Jego gorliwo�� wobec
mnie nape�nia�a go uczuciami, kt�re powinny by�y mnie uspokoi�,
gdybym m�g� dostrzec je w g��bi jego duszy.
Dwaj inni byli tymi, kt�rych w Niemczech nazywa si�
sznapanami;14 znali oni lepiej ni� pierwszy drogi okoliczne, ale
je�eli kiedykolwiek natura zasia�a w nich jakie� poczucie honoru,
nie mo�na by�o go dostrzec poprzez brutalno�� instynkt�w i
drapie�no�� sposobu zachowania. Reszt� nocy sp�dzi�em le��c na
�awiea z g�ow� opart� na kupcu, z kt�rym by�o mi naj�atwiej
rozmawia�, poniewa� doskonale zna� j�zyk polski.
W poniedzia�ek 28 [czerwca] rano wyszed�em z izby i zwr�ci�em
spojrzenie ku Gda�skowi, kt�rego nie przestawano bombardowa�.
Moje serce od dawna przej�te losem tego nieszcz�snego miasta
by�o jeszcze bardziej wzruszone, gdy patrzy�em na nie z tego
miejsca. � Oto wi�c � m�wi�em sobie w duchu � oto nagroda
za jego wierno��. By� mo�e od dzisiejszego dnia dostanie si� ono
w r�ce nieprzyjaciela 15 i wykupi si� od jednych nieszcz�� � nie
mog�c ju� ich znosi� � nowymi nieszcz�ciami, kt�re dope�ni�
jego niedol�.
Smutny los pozostawionych tam przyjaci�, kt�rych b�dzie si�
zmusza� pod gro�b� or�a do opowiedzenia si� przeciwko mnie,
przej�� mnie tak dotkliwym b�a
W tek�cie: �cach� sous un banc" (�schowany pod �aw�"), zapewne biednie
zamiast �couch� sur un banc".
lem, �e o ma�o nie straci�em przytomno�ci. Na pr�no zbiera�em
si�y, kt�re mnie opu�ci�y. Nie by�em ju� cz�owiekiem odpornym
na zmartwienia, przyzwyczajonym do niepowodze�. Na szcz�cie
�zy zas�oni�y mi obiekt tak drogi, a gdy przyszed�em nieco do
siebie, wznios�em r�ce ku niebu i prosi�em, bym nie pozosta� w
tym stanie przygn�bienia i os�abienia, kt�rego nie mog�em ju�
opanowa�.
Wraca�em do chaty, gdy nagle us�ysza�em salw� wszystkich
baterii obozu i floty nieprzyjaci�; od razu wywnioskowa�em, �e
by� to znak rado�ci z powodu decyzji miasta o poddaniu si�, o
czym musia�o ono zawiadomi� w przeddzie� hrabiego Munika,16
genera�a Moskali. Ale moje serce �cisn�o si� na nowo. Mniej
dotkni�ty w�asnymi niebezpiecze�stwami ni� nieszcz�ciami,
jakie te oznaki rado�ci zwiastowa�y mojej Ojczy�nie i kt�rych
by�y niejako sygna�em, na pewien czas znieruchomia�em i
pozosta�em prawie bez czucia. Genera� Steinflicht czyni� wszelkie
wysi�ki, abym doszed� do siebie. Przygotowa� w�a�nie obiad, nie
najlepszy wprawdzie � jak �atwo sobie wyobrazi� � by
zadowoli� smak, ale kt�ry m�g�by przynajmniej zaspokoi� m�j
g��d, gdyby moje zmartwienia nie pozbawi�y mnie apetytu.
Musz� opowiedzie� tu o zdarzeniu, o kt�rym dopiero niedawno
si� dowiedzia�em. Ot� tego samego dnia i o tej samej porze
panowie polscy przyszli do ambasadora,17 s�dz�c, �e u niego
sp�dzi�em noc. Jednak nie widz�c mnie, przypuszczali, �e jestem
chory � wiedzieli bowiem, i� zwyk�em bardzo wcze�nie
wstawa�; ambasador za� nie przestawa� ich zapewnia�, �e bardzo
p�no uda�em si� na spoczynek. Aby zmyli� ich jeszcze bardziej,
prosi�, aby jak najciszej zachowywali si� w apartamentach. Kiedy
tak m�wi�, us�ysza� salw�
artyleryjsk�, o kt�rej wspomina�em, a maj�c my�l zaprz�tni�t�
tylko moj� ucieczk�, nabra� przekonania, �e �w znak rado�ci
oznacza� utrat� mojej wolno�ci i w odruchu, kt�rego nie m�g�
powstrzyma�, krzykn��: � �O Bo�e! A wi�c kr�l pojmany!"
Te s�owa, kt�re w chwil� p�niej chcia�by cofn��, wyda�y
tajemnic�, jakiej by� jedynym powiernikiem. A by�em w�wczas
tylko o �wier� mili od miasta i na domiar z�ego na oczach i � �e
tak powiem � pod r�k� nieprzyjaci�.
Nie mog�em do�� nachwali� si� ostro�no�ci tego dyplomaty �
kt�ry posiadaj�c sztuk� zg��biania serc, sam jednocze�nie zawsze
pozostawa� nieprzeniknionym � ale to powinno by� lekcja dla
ludzi obdarzonych jego charakterem, aby bardziej ni� on w podobnych
okoliczno�ciach wystrzegali si� �ywo�ci swego
temperamentu albo raczej podobnych wybuch�w gorliwo�ci.
Niezale�nie od tego, jaka by�a przyczyna tego b��du, niemniej
jednak by� to b��d. Jako� w chwil� p�niej wie�� o mojej ucieczce
roznios�a si� po ca�ym mie�cie, docieraj�c a� do obozu Rosjan i
Sas�w.
Mieszka�cy Gda�ska byli ogromnie zaniepokojeni t� salw� z
muszkiet�w. Ci spo�r�d nich, kt�rzy znali formy rado�ci
wojskowej, zorientowali si� wkr�tce, �e by�a to jedna z nich, ale
takich by�o niewielu i nie znali jej przyczyny. Jedni s�dzili, i� by�o
to z okazji zwyci�stwa odniesionego przez wojska cesarskie nad
Francuzami i ich sprzymierze�cami we W�oszech,18 drudzy, �e
Rosjanie mieli zwyczaj �wi�towania rocznicy bitwy pod Po�taw�,19
przypadaj�cej tego w�a�nie dnia, jeszcze inni, �e nast�pny dzie� �
�w. Piotra [29 czerwca] � m�g� by� przyczyn� tego przejawu
rado�ci lub �e mog�a doj�� wie�� o przybyciu elektora saskiego do
obozu Moskali, kt�rzy oczekiwali go od
dawna. Posp�lstwo my�la�o inaczej. Wyobra�a�o sobie, �e jest to
szturm generalny na miasto przypuszczony przez Rosjan,
wspieranych przez Sas�w.20 Dowiedzia�em si�, �e w owej chwili
przera�enie by�o powszechne. Widziano na ulicach jedynie kobiety
z rozwianym w�osem, wydaj�ce przera�liwe okrzyki i zdesperowanych
m�czyzn, kt�rzy dostrzegaj�c niebezpiecze�stwo, zdolni byli
tylko obawia� si� go i wyolbrzymia� [je]; nie wiedzieli natomiast,
czy powinni podj�� ostatni wysi�ek, by odeprze� nieprzyjaciela,
czy te� oczekiwa�, jak po domach i na placach publicznych
zaspokoi on swoj� w�ciek�o�� i wytnie wszystkich w pie�. Rada
Miejska, kt�ra zwo�a�a zgromadzenie, by naradzi� si� nad
odpowiedzi� na propozycje hrabiego Munika,21 by�a r�wnie
zaskoczona jak lud, wys�a�a po informacje na r�ne odcinki wa��w,
chc�c dowiedzie� si�, czy rzeczywi�cie Rosjanie dokonuj� jakich�
posuni��. Dopiero po trzeciej salwie, kiedy deputowani wys�ani do
obozu [rosyjskiego] wr�cili do zgromadzenia, donie�li oni, �e
oznajmienie genera�owi moskiewskiemu gotowo�ci [miasta]
uznania elektora saskiego [Fryderyka Augusta � Augusta III]
wywo�a�o takie jego zadowolenie, �e natychmiast postanowi� da�
temu wyraz w ca�ym swoim obozie.
Wzburzenie, jakie ta manifestacja rado�ci Rosjan wywo�a�a w
mie�cie, mog�o oczywi�cie usprawiedliwi� zaskoczenie
ambasadora, kt�ry r�wnie jak Rada Miejska nie zna� przyczyny
tego nadzwyczajnego huku. Lecz od jakich obaw by�bym
uwolniony, gdybym o roztargnieniu ambasadora 22 � kt�re by�o
prawie nie do unikni�cia � dowiedzia� si� w odpowiednim czasie!
Mog�em otrzyma� wiadomo�� prawie natychmiast za
po�rednictwem pewnego sznapana, kt�ry dop�yn�� do chaty swoj�
male�k� ��dk�. Przywi�z� on genera�owi
Steinflichtowi dwa w�dzone ozory i bardzo grzeczny bilet �
jedynie z �yczeniami szcz�liwej dla nas podr�y. �w tak ma�o
oczekiwany sygna� bardzo nas zaintrygowa�. Li�cik by�
anonimowy i nigdy nie uda�o si� nam dociec, sk�d pochodzi� ani w
jaki spos�b �w pos�aniec zdo�a� odnale�� miejsce naszego
schronienia. Daremnie wypytywali�my go � powr�ci�, zachowuj�c
sw�j sekret; pozostawi� nas jednak w przera�aj�cym
niepokoju, czy nasza tajemnica nie zosta�a odkryta.
Jak ju� powiedzia�em � a nie mog�em powtarza� tego tyle razy,
ile bym chcia� � B�g dopuszcza� owe smutne wr�by albo je
powodowa� dla zobowi�zania mnie, bym tylko od Niego oczekiwa�
szcz�liwego wyzwolenia, przedmiotu wszystkich moich pragnie�.
Z najwi�ksz� niecierpliwo�ci� sp�dzi�em reszt� dnia, czekaj�c na
jego schy�ek; wreszcie nadesz�a noc i zn�w wsiedli�my do ��dki.
Droga nasza by�a niesko�czenie trudniejsza od tej po opuszczeniu
Gda�ska. By�y tylko g�ste trzciny, kt�re stawia�y op�r �odzi �
zgina�y si� one pod ni� z czym� w rodzaju gwizdu, kt�ry rozchodzi�
si� daleko i m�g� zdradzi� nasze przej�cie; pogi�te trzciny
znakowa�y nasz przejazd i nape�nia�y nas obaw�, by nast�pnego
dnia nie odkryto drogi, jak� przebyli�my. Cz�sto musieli�my
schodzi� z ��dki i stoj�c w mule, przesuwa� j� r�kami na g��bsz�
wod�.
Oko�o p�nocy dotarli�my do grobli rzeki, kt�r� wzi��em za
Wis��, a nasi przewodnicy zacz�li od razu naradza� si� mi�dzy
sob�. Genera� ani ja nie zostali�my wezwani na t� rozmow�;
przewodnicy postanowili, �e ich przyw�dca ze Steinflichtem i
bankrutem p�jd� pieszo grobl�, podczas gdy ja z dwoma innymi
pop�yn� bagnami wzd�u� tej grobli. Wszyscy razem zapewnili
mnie, �e wkr�tce po��czymy si� zn�w. Dostosowa
�em si� do ich postanowienia, nie bardzo jednak ufaj�c ich
obietnicom. Z b�lem obserwowa�em t� roz��k� i B�g tak chcia�, �e
niedostatecznie powa�nie potraktowa�em jakie� przeczucie, kt�re
zapowiada�o, �e nie odnajd� ju� Steinflichta przez reszt� mojej
wyprawy.
B�d�c przekonanym, i� wreszcie dop�yn�li�my do Wis�y,
s�dzi�em, �e w tym miejscu powinni�my si� przeprawi� przez ni�.
Ale by� to Nogat23 i kiedy dowiedzia�em si� o tym, �atwiejsza by�a
moja zgoda na oddalenie si� genera�a. By�em mu nawet
wdzi�czny, �e sam uda� si� na poszukiwanie najbezpieczniejszych
dr�g, kt�rymi mieli�my w ko�cu dotrze� do tak po��danej Wis�y.
Nie przestawa�em jednak cz�sto pyta� moich ludzi, gdzie i kiedy
w przybli�eniu b�dziemy mogli go odnale��.
� �Oto on � odpowiadali mi � jest przed nami, nie mo�emy
go zgubi�, gdy� nie schodzimy z [linii] grobli, po kt�rej on idzie".
Tym niemniej zeszli z niej, sam nie wiem, w jakim celu;
spostrzeg�em to dopiero, gdy nie mo�na ju� by�o posuwa� si� i gdy
brzask dnia ostrzega� nas, by�my schronili si� gdzie� przed oczyma
ludzi zainteresowanych wytropieniem mnie i by� mo�e maj�cych
ju� rozkaz �cigania mnie.
K�opot nasz polega� na znalezieniu w�a�ciwego miejsca dla
ukrycia mnie. Poniewa� moi przewodnicy wiedzieli dobrze, �e
wszystkie domy w okolicy pe�ne by�y Rosjan i Kozak�w, nie
pozostawa�o nam nic innego, jak znale�� dom, w kt�rym by w
razie potrzeby chciano � b�d� interesownie, b�d� z przyja�ni �
spe�ni� nasze �yczenia.
Przypomnieli sobie, �e w s�siedztwie mieszka� ich znajomy.
Dotarli�my do niego. By� to wie�niak, kt�re
go ca�y dom nie by� wiele wi�cej wart ni� chatka, z jakiej
wyruszy�em zesz�ego wieczoru.
� �Czy s� tu Moskale?" � zapytali od razu moi przewodnicy.
� �Obecnie � odpowiedzia� � nie ma �adnego, ale je�li
macie do nich interes, dosy� ich przychodzi tu w ci�gu dnia".
Dokonali�my wyboru. Ze wszystkich niebezpiecze�stw, jakie
nas otacza�y, uznali�my to za najmniejsze. Wprawdzie z
przykro�ci�, ale zatrzymali�my si� tam.
Abym nie zosta� jednak�e rozpoznany przez tego cz�owieka,
kt�rego nastawienia nie znali�my, dwaj przewodnicy nie daj�c mu
czasu na przypatrzenie mi si� i na wszcz�cie rozmowy � co by z
pewno�ci� uczyni� � zaprowadzili mnie na strych ponad ma��
izb�, kt�ra stanowi�a ca�� powierzchni� tego domu. Dali mi wi�zk�
s�omy, znajduj�c� si� tam przypadkowo i poprosili, abym
odpocz��, podczas gdy oni trzyma� b�d� na dole stra�, a jeden z
nich p�jdzie na poszukiwanie genera�a, o kt�rego nie
przestawa�em si� dopytywa�.
Ju� dwie noce sp�dzi�em bezsennie, stara�em si� odpoczywa�,
ale nie udawa�o mi si� to zupe�nie. Buty pe�ne b�ota i wody, utrata
Steinflichta, widoczny zamiar moich przewodnik�w zboczenia z
drogi, jakiej mieli si� trzyma�, niebezpiecze�stwa gro��ce mi w
miejscu, gdzie mnie zaprowadzili � tak wi�c tysi�ce ponurych
my�li przychodzi�o mi do g�owy, pozbawiaj�c jedynego szcz�cia,
jakiego mog�em si� spodziewa� po tak przyt�aczaj�cym
zm�czeniu, kt�re powinno by�o oczywi�cie uspokoi� my�li,
uwolni� mnie przynajmniej na jaki� czas od odczuwania w�asnych
cierpie�.
Podnios�em si� i wyjrzawszy przez okienko strychu zauwa�y�em
rosyjskiego oficera, kt�ry przechadza� si�
wolno po ��ce, i dw�ch �o�nierzy pas�cych tam konie. Na ten
widok zamar�em. Ten zadumany cz�owiek, kt�ry wydawa� si�
obmy�la� jaki� plan, te konie, do kt�rych powraca� nieustannie, jak
gdyby z niecierpliwo�ci� chcia� si� nimi mo�liwie najszybciej
pos�u�y�, uzbrojeni �o�nierze, a wreszcie ich post�j w miejscu do��
odleg�ym od ich obozu � wszystko to nape�nia�o mnie obaw�,
abym nie wpad� w pu�apk�, kt�rej tak stara�em si� unikn��. O ma�o
nie utraci�em wtedy czego� cenniejszego od odwagi, to jest nadziei
podtrzymuj�cej m�stwo, a cz�sto je pobudzaj�cej.
Boja�� moja zwi�kszy�a si� jeszcze bardziej, gdy o sto krok�w
dalej spostrzeg�em wielu Kozak�w jad�cych p�dem przez pola.
Przybyli oni do tego n�dznego schronienia, gdzie pochlebia�em
sobie by� bezpiecznym bardziej ni� w jakimkolwiek innym. Na tak
nieoczekiwany widok odszed�em od okna, z kt�rego ich dostrzeg�em.
Po�o�y�em si� na wi�zce s�omy, my�l�c wy��cznie nad
sposobami ucieczki � je�li ta by�a mo�liwa � przed
poszukiwaniami tego oddzia�u, kt�ry mnie otacza�.
Mniema�em, �e lada chwila otocz� dom, ale oni zrobili wi�cej,
gdy� nie bawi�c si� w okr��anie domu, zaj�li go od razu. Prawie
natychmiast us�ysza�em kogo� wchodz�cego na m�j strych � by�a
to gospodyni, wys�ana przez moich przewodnik�w, a przysz�a
ostrzec mnie o przybyciu Kozak�w, prosz�c jednocze�nie, bym nie
ha�asowa�. By�a to dobra rada i sam si� jej uprzednio domy�li�em.
Na szcz�cie jednak owi tak niebezpieczni Kozacy, kt�rzy � jak
s�dz� � mieli rozkaz mnie �ciga�, weszli do tego domu tylko po
to, aby odpocz��, kazali da� sobie obiad, a odpoczynek ich trwa�
ponad dwie godziny. Z mojej nory s�ysza�em ca�� ich rozmow�:
by�y to nikczemne opowie�ci, w kt�rych
prze�cigali si� wzajemnie i z kt�rych najmniej straszna by�a godna
tylko ludzi nie maj�cych ani honoru, ani religii. Nie zapomnieli o
obl�eniu Gda�ska i o wi�kszo�ci swoich wyczyn�w w Polsce,
kt�re napawa�y mnie tyle� groz�, co politowaniem.
Po ich odje�dzie gospodyni zn�w przysz�a do mnie, m�wi�c:
� �Ju� ich nie ma, ale niech pan powie, co go sk�ania tak bardzo
do ich unikania? Dlaczego nie zszed� pan pi� i bawi� si� z nimi i z
pa�skimi towarzyszami? Kim�e pan jest wreszcie i sk�d
przybywa? Na pewno nie pochodzi pan z tych stron, poznaj� to po
pana mowie, a pr�cz tego pa�ska twarz �wiadczy o czym�, czemu
przeczy str�j, jaki pan nosi. Niech pan m�wi i zwierzy mi si�,
wcale nie chc� pana zdradzi�, pa�ski wyraz twarzy wzrusza mnie
ogromnie i sk�ania do oddania panu przys�ugi".
Nie wiedzia�em, co odrzec na tak natr�tne wypowiedzi. Moja
wrodzona szczero�� ze dwadzie�cia razy sk�ania�a mnie do
m�wienia, ale zbyt niebezpieczne by�o uczyni� j� pani� mego losu.
Zado��uczyni�em nieco podejrzeniom tej kobiety, ale by�o to
dalekie od prawdy, uda�em, �e jestem wszystkim, kim chcia�a. Na
szcz�cie nie by�a do�� lotna, by wyczuwa� wszystkie
sprzeczno�ci, jakie sama pope�nia�a i na jakie ja z grzeczno�ci
przystawa�em. Zw�aszcza p�mrok strychu by� dla mnie bardzo
korzystny � nie spostrzeg�a mego wzruszenia przy ka�dym
s�owie, kt�re wymawia�em. Niestety! Prawda rysowa�a si� na mej
twarzy przez samo usi�owanie jej zatajenia.
Po uwolnieniu si� od jej ciekawo�ci wcale tak �atwo nie by�o
uspokoi� jej obawy.
� �Je�eli tak si� maj� rzeczy � rzek�a � �e jest pan w tak
z�ych stosunkach z Moskalami, prosz�, aby
pan opu�ci� m�j dom. Je�li pana odkryj�, b�d� zgubiona, by� mo�e
dojdzie do tego, �e spal� m�j dom".
By�a bliska wyrzucenia mnie za drzwi, gdybym nie znalaz�
sposobu przekonania jej, �e nie ma czego si� obawia�, dopiero
jednak po licznych zapewnieniach, czuj�c si� uspokojon�,
wreszcie zostawi�a mnie w spokoju.
Boj�c si�, aby zn�w nie nadeszli Kozacy lub Moskale, ca�y dzie�
sp�dzi�em na wi�zce s�omy. Znalaz�em tam schronienie przed ich
wrogo�ci�, ale nie by�em przez to bardziej spokojny. Dr�czony
nat�okiem wielkich zgryzot nie mog�em ich odp�dzi�. Mia�em jednak�e
dosy� odwagi, by z nimi walczy� i wbrew sobie �mia�o��,
by si� nimi zaj��. Jedynie nieszcz�cie prawie zawsze si� rachuje,
natomiast przyjemno�ci nigdy si� nie wymierza.
Na pr�no tutaj stara�bym si� odmalowa� sw�j stan. Nie ma
nikogo, kto wczuwaj�c si� w moje po�o�enie, nie odnalaz�by
wkr�tce w g��bi w�asnego serca tych wszystkich r�norodnych
uczu�, jakie rodzi�y si� w moim. Odczuwa�em ten rodzaj udr�ki,
moim zdaniem najokrutniejszej ze wszystkich: to jest nie m�c
dzia�a�, gdy jest si� najg��biej wzburzonym, a jednocze�nie by�
zmuszonym oczekiwa� bezczynnie na wydarzenia najbardziej
przykre i fatalne.
Dwie my�li jednak�e nieco mnie pociesza�y: pierwsza, �e B�g
pozbawi� mnie Steinflichta � jedynego cz�owieka, od kt�rego
mog�em oczekiwa� pomocy � w tym celu, abym jedynie Jemu
zaufa�, druga, �e nie powinienem podda� si� zw�tpieniu ze
wzgl�du na pewne zdarzenie, jakie sobie przypomnia�em i kt�re
opowiem, jak to B�g zatroszczy� si� szczeg�lnie o mnie w
najdrobniejszych okoliczno�ciach mojej podr�y.
Przy wyj�ciu moim z Gda�ska ambasador da� mi
dwie�cie dukat�w.24 Odwyk�y przez wiele lat od noszenia
pieni�dzy przy sobie, nie mog�em przyzwyczai� si� do tego
ci�aru. Od pierwszego dnia prosi�em Steinflichta, aby mnie od
niego uwolni�, ale on odrzuca� t� propozycj�, daj�c mi do
zrozumienia, i� owe dukaty mog� by� mi bardzo pomocne i usilnie
mnie prosi�, bym si� ich nie pozbywa�. Pochwala�em jego wywody,
a w chwil� p�niej, odczuwaj�c niewygod� brz�cz�cego w moich
kieszeniach z�ota, podwaja�em nalegania, kt�re spotyka�y si�
zawsze z now� odmow�. Dla zaprzestania tego sporu
zdecydowali�my, �e Steinflicht we�mie po�ow� tej sumy, a ja
zatrzymam przy sobie drug�. To w�a�nie nazywam szcz�ciem,
kt�re Opatrzno�� mi zgotowa�a i o kt�rym opowiem. W istocie
c�bym zrobi� sam i zdany na siebie samego, jak to w�wczas mia�o
miejsce � poniewa� nie bardzo mog�em liczy� na swoich ludzi �
gdybym nie mia� czym p�aci� w pozosta�ej drodze lub za co
zapewni� sobie wygody, jakie mog�y by� mi potrzebne dla ul�enia
trudom w�dr�wki, czy zapewni� milczenie os�b, w ten spos�b
skuteczniejsze.
Pod wiecz�r, strapiony swoim po�o�eniem, zszed�em, aby
pom�wi� z mymi przewodnikami. Powiedzieli mi, i� wed�ug ich
informacji genera� Steinflicht przebywa tylko o �wier� mili od nas
i �e ma zamiar po��czy� si� z nami w nocy w ustalonym miejscu
nad Wis��, gdzie znajduje si� gotowa do przeprawy ��dka. W�tpili
oni jednak, czy mo�na b�dzie podj�� ryzyko przeprawy w czasie
wiej�cego w�wczas bardzo gwa�townego wiatru w tak ma�ej i z�ej
��dce, o jak� postara� si� Steinflicht.
� �W ka�dym razie, chod�my st�d � powiedzia�em im � bo ja
nie widz� wi�kszego niebezpiecze�stwa jak pozostawanie tu
d�u�ej".
Nie wypada�o mi ju� nie ufa� tym ludziom, kt�rzy � chocia� pili
i jedli z moimi nieprzyjaci�mi � przed�o�yli byli moje ocalenie
nad korzy�ci w�asne i w�r�d tytoniowego dymu i opar�w piwa,
zdolnego zam�ci� im zmys�y, mieli dosy� odwagi i honoru, by
dochowa� przyrzeczonej mi wierno�ci. Przystali oni bardzo ch�tnie
na moj� decyzj�, kt�r� im podsuwa�em. Z zapadni�ciem nocy
udali�my si� do �odzi, kt�r� zostawili�my o �wier� mili, tam gdzie
ko�czy�y si� zalane tereny.
Przez kilka godzin szli�my pieszo, prawie ca�y czas po grz�skiej i
b�otnistej ziemi, w kt�rej brodz�c a� po kolana, musieli�my co
chwil� udziela� sobie wzajemnie pomocy. Nasze wysi�ki cz�sto
powodowa�y, �e zag��biali�my si� jeszcze bardziej w tym
b�otnistym terenie i nara�ali�my si� na jeszcze wi�ksze niebezpiecze�stwo
� mogli�my stamt�d nigdy nie wyj��.
Dotarli�my wreszcie do grobli nadwi�la�skiej i jeden z moich
sznapan�w poprosi� mnie, bym zaczeka� przez chwil� razem z jego
towarzyszem, podczas gdy on sam p�jdzie zobaczy�, czy ��d�
znajduje si� w tym miejscu rzeki, gdzie obiecano trzyma� j� w
pogotowiu. Czekali�my na niego dobr� godzin�. Powr�ci� w ko�cu
i powiedzia� nam, �e ��dki nie ma i �e prawdopodobnie zabrali j�
Moskale.
Trzeba by�o wr�ci� na bagno, sk�d wyszli�my. Wybrali�my inn�
tras�, a po przej�ciu jednej mili drogi, r�wnie uci��liwej jak ta
przebyta wcze�niej, obrali�my na schronienie pewien dom, gdzie
mnie natychmiast rozpoznano.
� �Kogo widz�?!" � krzykn�� gospodarz, gdy tylko mnie
dostrzeg�.
� �Widzisz jednego z naszych towarzyszy � odpo
wiedzieli mu moi przewodnicy � c� tak osobliwego widzisz w
jego wygl�dzie?"
� �Naprawd�, wcale nie myl� si� � odpar� �w cz�owiek � to
kr�l Stanis�aw".
� �Tak, m�j przyjacielu � odpowiedzia�em mu natychmiast w
spos�b stanowczy i pewny � to on we w�asnej osobie, ale widz� z
waszej twarzy, �e jeste�cie zbyt uczciwym cz�owiekiem, by mi
odm�wi� pomocy, kt�rej mog� potrzebowa� w stanie, w jakim
zjawiam si� przed waszymi oczami".
To proste i szczere wyznanie odnios�o najszcz�liwszy w �wiecie
rezultat; nie pochwalam tego wyznania wed�ug skutk�w, nawet
gdyby si� nie powiod�o, ceni�bym je jeszcze jako najrozs�dniejsz�
postaw�, jak� mo�na by�o w tej sytuacji przyj��. W tym przypadku
nie chodzi�o o ow� kobiet� z wczorajszego dnia, o s�abym i
lekkomy�lnym charakterze, kt�rej ciekawo�� budzi�a we mnie
podejrzenie o to, co zwykle ciekawo�ci towarzyszy: o nieprzepart�
ch�� m�wienia i powtarzania wszystkiego. Rozpozna�em w nim
[wie�niaku] od razu cz�owieka o charakterze szczerym i prostym,
pop�dliwym wprawdzie, ale solidnym, roztropnym, czynnym i
zdecydowanym, takiego, kt�ry nie wybaczy�by mi, gdybym
o�mieli� si� mu zaprzeczy�. Jego swobodny i zdecydowany spos�b
bycia zapowiada� b�d� nieprzyjaciela, by� mo�e niebezpiecznego,
gdybym nie okaza� mu zaufania, b�d� te� cz�owieka
zdecydowanego na wszystko, je�li zaufa�bym mu z r�wnie dobr�
wiar�, jak� sam mi okaza� swoim zachowaniem. Nie twierdz� tu
wcale, i� dzi�ki pochwale, jak� okrasi�em swe wyznanie, wbi�em
go w dum� i wskaza�em mu zr�cznie, co winien robi�, aby s�u�y�
mi w tej sytuacji.
Wie�niak ten przyrzek� przeprawi� mnie przez Wis�� i dotrzyma�
s�owa. Wyszed� z domu i pe�en gorli
wo�ci pospieszy� poszuka� �odzi oraz wybada� na brzegach rzeki
miejsce, w kt�rym m�g�bym j� przeby� jak najbezpieczniej.
By�a to �roda, 30 [czerwca]. Poniewa� nie mog�em spa�, a
do�wiadczenie nauczy�o mnie, �e moje my�li nigdy nie bywa�y
smutniejsze ni� wtedy, gdy zaznawa�em d�u�szego spoczynku,
usi�owa�em je rozproszy� widokiem wiejskiej okolicy. Chocia�
zamiast Kozak�w � kt�rzy poprzedniego dnia do�� mocno mnie
zaalarmowali � z okna strychu, na kt�ry wszed�em, widzia�em
tylko przedmioty oboj�tne, a nawet przyjemne, nie by�em w stanie
radowa� si� nimi. Trosk nie rozprasza si� za pomoc� wysi�ku, a
oczy nic nie widz�, gdy serce nie patrzy razem z nimi. Nied�ugo jednak
patrzy�em bez zainteresowania na to, co ofiarowywa� mi
widok, dostrzeg�em bowiem szefa moich przewodnik�w
pospiesznie zmierzaj�cego ku domowi, gdzie si� znajdowa�em.
Zaledwie wszed�, zapyta�em go o wiadomo�ci o generale
Steinflichcie.
� �Zesz�ej nocy � powiedzia� mi � byli�my na wale
nadwi�la�skim, gdzie mieli�my wyznaczone spotkanie.
Czekali�my tam na pana z ogromn� niecierpliwo�ci�, kiedy nagle
zobaczyli�my oddzia� Kozak�w zmierzaj�cych w nasz� stron�. Nie
mog�c stawi� im czo�a i nie mog�c si� ukry�, uciek�em i s�dz�, �e
genera� i bankrut to samo uczynili, ka�dy w swoj� stron�".
� �O nieszcz�sny � powiedzia�em � dlaczego opu�ci�e�
Steinflichta? Czy� zabrak�o ci pomys��w, by zatrze� swoje i jego
�lady? Jego wygl�d zdradzi go, a wystarczy�oby mu twoje
towarzystwo, by uznano go za takiego samego wie�niaka. Bez
w�tpienia jest ju� w r�kach nieprzyjaci�".
Sk�onny do dr�czenia samego siebie my�la�em o tym
uporczywie, czyni�c z tego nowy przedmiot zgryzoty.
Przezwyci�y�em j� jednak zwa�ywszy, �e je�li by�o dla mnie
nieszcz�ciem zosta� w taki spos�b porzuconym to by�oby jeszcze
wi�kszym nieszcz�ciem uchybi� sobie samemu i nie wykorzysta�
wszystkich mo�liwo�ci pomocy, jak� mog�em sk�dkolwiek
uzyska�. Odzyska�em pewno�� siebie i to � jak s�dzi�em � do
tego stopnia, �e powinno by�o mi jej wystarczy� w ka�dym
przykrym wydarzeniu, kt�re jeszcze mog�o mi si� trafi�.
W ten spos�b bij�c si� z my�lami dostrzeg�em oko�o pi�tej
wieczorem wchodz�cego gospodarza. Oznajmi� mi, �e znalaz� ��d�
u pewnego rybaka, u kt�rego mieszka�o dw�ch Moskali, ale ze
wzgl�du na bardzo wielu Kozak�w rozproszonych w okolicy � z
kt�rych jedni pa�li konie, a drudzy przeszukiwali okolice, maj�c
rozkaz p�j�cia moim �ladem25 i schwytania mnie, gdziekolwiek by
mnie znale�li � nie radzi�, by rych�o zaryzykowa� przepraw�.
Doda� te�, �e Kozacy szukaj�c mnie, zatrzymywali wszystkich bez
r�nicy przechodni�w, rewidowali i przes�uchiwali ich, ��dali od
nich paszport�w lub por�cze� s�siad�w i �e szczeg�lnie
przyk�adali si� do badania ludzi mniej wi�cej mojego wieku,
wzrostu, mojej postury � i to bez wzgl�du na ubi�r lub stan.
Na szcz�cie uspokoi�em si� ju� i doszed�em do przekonania, �e
odt�d jedyn� podpor� ma by� moja odwaga. Gdyby nie to, owa
smutna nowina przyt�oczy�aby mnie do tego stopnia, �e straci�bym
wszelk� nadziej� unikni�cia nieszcz��. Zwo�a�em rad� z udzia�em
moich wie�niak�w i po d�ugich rozwa�aniach zdecydowano, �e
noc i dzie� nast�pny sp�dz� w domu, w kt�rym by�em, nadal
unikaj�c z rozs�dnej ostro�no�ci pokazywania si� przybyszom.
Nazajutrz, w czwartek, dnia pierwszego lipca zwo�a�em
wszystkich moich ludzi, aby zasi�gn�� ich rady w wa�nej sprawie
przeprawy przez Wis��, tak mocno le��cej mi na sercu.
Rozpatrzyli�my wszystkie miejsca, z kt�rych mo�na by�o ze
wzgl�dnym bezpiecze�stwem pr�bowa� przeprawy. Pogl�dy moich
przewodnik�w by�y mniej lub bardziej �mia�e, zapatrywania ich
mniej lub wi�cej rozs�dne � w zale�no�ci od tego, czy butelka
w�dki stoj�ca mi�dzy nimi by�a mniej czy bardziej pe�na. Ona to
bowiem przewodniczy�a zgromadzeniu i kierowa�a naradami. I tak
jedynie pocz�tkowe wypowiedzi by�y nie�mia�e i nie widziano
zupe�nie sposob�w przeprawienia si� � nadzieja przyrzeczonych
wielkich nagr�d znik�a i w to miejsce przed oczami
[przewodnik�w] jawi�y si� jedynie wi�zienia, tortury i szubienice.
Nowa porcja w�dki podnosi�a niepostrze�enie stopnia�� odwag� �
nadszed� moment, w kt�rym gotowi byli oni stawi� czo�a ca�emu
obozowi Rosjan i przeprowadzi� mnie bez strachu przez ogie�
tysi�ca baterii armatnich. Sprowadzi�em sprawy do w�a�ciwej
proporcji: zabra�em butelk� i dawkowa�em ka�demu takie miarki
odwagi, do jakich by� usposobiony.
Umys�y by�y mniej wi�cej w takim stanie, jakiego sobie
�yczy�em, kiedy oko�o sz�stej wieczorem gospodarz domu �
bardziej czynny i rozumny ni� wszyscy ci doradcy razem wzi�ci �
przyby� pe�en rado�ci. Zapewni� mnie, �e Kozacy wycofali si� z
okolicy, a przej�cie jest wolne i gotowa ��d� czeka na brzegu Wis�y
o mil� od miejsca naszego pobytu. Z niecierpliwo�ci� oczekiwa�em
nadej�cia nocy, by uda� si� w drog�.
Ja i m�j gospodarz dosiedli�my koni. Gospodarz jecha� przede
mn�, wyprzedzaj�c mnie o pi��dziesi�t krok�w, trzej wie�niacy
post�powali pieszo za nami,
stanowi�c moj� stra� tyln�. Owi powa�ni senatorowie z
poprzedniego dnia stali si� moimi �o�nierzami i by�a to ca�a armia,
jak� mog�em przeciwstawi� tej, kt�rej si�a zwr�cona by�a
wy��cznie przeciwko mnie. Przebyli�my bardzo g��bokie bagna, na
kt�rych ko� m�j, s�aby w nogach, potyka� si� przy ka�dym kroku;
ze wszystkich stron wida� by�o ognie w�drownych oboz�w
nieprzyjaci� � nie tak bardzo oddalonych, jak s�dzi� m�j
gospodarz. Blask tych ognisk, o�wietlaj�cy moj� drog�, by� mi na
r�k� i kt� by w�wczas powiedzia� Rosjanom, �e to w�a�nie oni
sami �wiecili, by pom�c mi ich omin��?
Zmuszeni byli�my przejecha� zupe�nie blisko wsi Keismarg,26
gdzie nieprzyjaciel mia� silny posterunek. Tam w�a�nie od chwili
rozpocz�cia obl�enia urz�dzili oni park artylerii, a nast�pnie
g��wny magazyn �ywno�ci. Przebyli�my ju� p� mili nie
spotkawszy nikogo, gdy m�j gospodarz zawr�ci� i powiedzia� mi,
bym zatrzyma� si�, a on p�jdzie zbada� pewne miejsce, gdzie
przej�cie � jak si� obawia� � by�o obecnie mniej bezpieczne ni�
pocz�tkowo si� spodziewa�.
Nie czeka�em d�ugo � gospodarz wr�ci� silnie zaniepokojony,
by oznajmi� mi, �e pe�no tam by�o nowo przyby�ych Kozak�w;
wymkn�� si� im jedynie dzi�ki t�umaczeniu, �e wracaj�c po
dostarczeniu �ywno�ci ich armii, zgubi� konie na pastwisku i szuka
ich na wszystkie strony.
Opowiadanie to tak skonsternowa�o moj� grup�, i� bez mojej
zgody zwo�ali rad� i zdecydowali, �e trzeba bezzw�ocznie
zawr�ci�.
� �Nie uczynicie tego � powiedzia�em im � ja b�d� z kolei
raz panem. Jaki� to pow�d mamy, aby obawia� si� garstki tych
nieszcz�nik�w, kt�rzy sami przestraszyliby si� nas, je�liby�my
odwa�yli si� do nich
zbli�y�? Wierzcie mi, uzbr�jmy si� w grube kije, kt�re wraz z
odwag� wystarcz�, by ich wyp�dzi� z posterunku � je�eli nie s�
od nas liczniejsi".
S�owa moje nie poruszy�y ich wcale, ale poniewa� widzia�em
r�wnie wielkie ryzyko w odwrocie, jak i w posuwaniu si� naprz�d,
kontynuowa�em:
� �No c�! Je�eli m�j projekt wydaje si� wam �mia�y, u�yjmy
podst�pu zamiast si�y, pos�u�my si� tym samym wybiegiem, jaki
si� powi�d� naszemu gospodarzowi � powiedzmy, jak on, �e
szukamy zab��kanych koni".
Lecz i ta propozycja nie poruszy�a ich bardziej ni� poprzednia,
co nie zdziwi�o mnie wcale: strach s�ucha tylko siebie samego i �
na nieszcz�cie � nie widzi innego rozwi�zania ni� ucieczka,
kt�ra niezdolna st�umi� go s�u�y zwykle tylko jego powi�kszeniu.
� �Zr�bmy co� lepszego � odezwa� si� m�j gospodarz widz�c
z b�lem, �e nic nie mog�o zagrza� tych lodowatych serc �
zaczekajcie tu na mnie, a