9872

Szczegóły
Tytuł 9872
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9872 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9872 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9872 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

OWEN YEATES LUDZIE Z TAMTEJ STRONY CZASU PRZEK�AD KAROL M. DO�GOWICZ Tytu� orygina�u: FROM THE OTHER SIDE OF TIME Copyright � 1986 by Owen Yeates Automatyczny dezynfektor przemierza� korytarz oddzia�u reanimacji cztery razy na dob�. Wygl�da� jak du�y t�ok bez dna. Bezsensownie i uparcie usi�owa� spr�y� powietrze w czworok�tnym cylindrze pomieszczenia. Naje�d�a� na mnie ju� dziewi�� razy. Teraz przystan��, cierpliwie czekaj�c a� przejd� przeze� jak tresowany tygrys przez p�on�c� obr�cz. Skierowa� si� na koniec korytarza, pod okno, gdzie szczeg�lnie starannie oczyszcza� �ciany i pod�og� z naniesionych przeze mnie bakterii. Za ka�dym razem, gdy przygotowywa�em si� do skoku przez obr�cz, tryska� mg�� jakiego� preparatu, dzi�ki czemu chyba ju� po drugim razie ca�y tchn��em specyficznym szpitalnym zapachem czysto�ci, �wie�o�ci i choroby. Po ka�dej dezynfekcji szed�em do �azienki, by przynajmniej z twarzy i d�oni zmy� osad dezopary. Gdy dziewi�ty raz wr�ci�em z sanitariatu i opar�em si� o �cian� przy oknie, dobieg� mnie szept: � Pst! Prosz� pana! Piel�gniarka sta�a w g��bi korytarza, trzymaj�c d�o� na klamce, drug� r�k� przywo�ywa�a mnie, jakby sam szept nie wystarcza�. Szybko przemierzy�em dziel�cy mnie od niej odcinek. Zas�oni�a piersi� drzwi i zatrzyma�a mnie gestem otwartej d�oni. � Odzyska� przytomno�� � powiedzia�a wolno i wyra�nie jakby w obawie, �e s�abo znam ameryka�ski i mog� j� opacznie zrozumie�. � �adnych rozm�w! Mo�e go zabi� g�o�niejszy d�wi�k. Tylko dlatego pana wpuszczamy, �e on ci�gle pana wzywa i denerwuje si�. Prosz� go uspokoi� i zaraz wyj��. � Dobrze, siostro. Przyrzekam. Wpatrywa�a si� we mnie kilkana�cie sekund, szukaj�c w moim spojrzeniu pretekstu, kt�ry pozwoli�by jej wycofa� si� z zezwolenia. Bardzo, najbardziej w �wiecie pragn�a nie wpu�ci� mnie do Yayo, ale nie mia�a szcz�cia. Odsun�a si�, okraszaj�c ten ruch zgrzytem zaciskanych z�b�w. Tr�ci�em ko�cami palc�w klamk� i gdy drzwi wsun�y si� w �cian�, wszed�em do pokoju. Trzy d�ugie, ciche kroki przenios�y mnie do ��ka, na kt�rym w pl�taninie r�nej grubo�ci przewod�w i rurek le�a� Yayo. Oplata�o go to wszystko szczelnie niczym kilka warstw sieci narzuconej na cia�o. Widoczne by�o tylko jedno oko, prawe. Po chwili, gdy zacz�� m�wi�, ods�oni�a si� ma�a szczelinka w miejscu ust. Powieka na kr�tko ods�oni�a ga�k� oczn�, m�tn� i z krwawymi zaciekami. Szept by� nies�yszalny. Pochyli�em si� nad nim. Chcia� co� powiedzie�. Gdy t� sam� sekwencj� d�wi�k�w us�ysza�em chyba pi�ty raz, dopiero zrozumia�em. Spr�bowa�em nada� swej twarzy dziarski wyraz i wyprostowa�em si�. U�miech kosztowa� mnie tyle energii co wypchni�cie ci�ar�wki z b�otnistego do�u, ale uda�o mi si� na kr�tko przyklei� go do twarzy. � Dobrze, Yayo. B�d� uwa�a�, na pewno. Nie przejmuj si� mn� i szybko wracaj do roboty, nie sta� mnie na fundowanie ci wylegiwania si� tutaj. Skracaj pobyt do minimum. No! � Kiwn��em energicznie g�ow� i poszerzy�em u�miech. � Na razie! Stara�em si� nie �pieszy�, specjalnie zrobi�em a� cztery wolne kroki i jeszcze od drzwi pomacha�em d�oni�. Dopiero gdy drzwi zamkn�y si�, biegiem ruszy�em do najbli�szej toalety. Woda by�a za ciep�a, cho� sp�yn�o jej kilkadziesi�t litr�w na moj� twarz i g�ow�; lustro, pozornie g�adkie i czyste, wci�� odbija�o obc�, rozfalowan� twarz, a przynajmniej twarz, jakiej nie chcia�bym nosi� � szar�, ozdobion� jak tani tort dwoma rodzynkami rozbieganych, wytrzeszczonych oczu. W stulonych d�oniach nie uda�o si� utrzyma� wi�cej ni� kilkadziesi�t kropli wody. D�ugo pi�em. Zu�y�em p� rolki r�cznika. Skutek by� taki, jakiego oczekiwa�em, czyli �aden. Na ko�cu korytarza znalaz�em drzwi z napisem: Walter C. Olheiser. Dotkn��em klamki. Wsta� na m�j widok, gestem wskaza� fotel. Sam, po chwili wahania, podszed� do szeregu kaset tworz�cych jedn� ze �cian pokoju i z jednej wyj�� butelk� bourbona. Bez zb�dnych pyta� nala� mi p� szklanki i charkn�� sobie. W jego porcji nie utopi�aby si� nawet sparali�owana mucha. Poda� mi szklank� i usiad� w drugim fotelu. Przytrzyma�em pierwszy �yk na j�zyku, a� poczu�em smak alkoholu. Trwa�o to d�ugo, ale nast�pne �yki by�y ju� szybsze. � Pos�ucha pan pana Radera? � zapyta�. � Co? � Mamy, oczywi�cie, podgl�d do separatki. Zrozumia�em, �e prosi�, aby pan wycofa� si� z tej sprawy. � Jest pan pewien? � zabe�ta�em whisky. � Jestem. Zreszt� jego stan jednoznacznie wskazuje, �e macie do czynienia ze zwierz�tami, bestiami. Nawet zwyk�y ogl�dacz krymina��w zrozumie, �e nadepn�li�cie komu� na odcisk. � Wychyli� si� w moj� stron� i stara� si� m�wi� bardzo przekonuj�co. � Rzadko ogl�dam krymina�y � zapali�em papierosa i zaci�gn��em si� ostro�nie. Doktor Walter C. O�heiser nie zrozumia� mnie albo uda�, �e nie zrozumia�, wsta� po jak�� tekturk�. Usiad� ponownie i po�o�y� kartonik na stoliku. Patrzy�em w �cian�. � Panie Yeates � nie ustawa� � Rader ma oderwane prawe ucho, wybite lewe oko, z�aman� praw� stron� �uchwy, z�amane lewe rami�, prawe przedrami�, wy�amane palce lewej d�oni. Dalej... � nabra� powietrza do p�uc � ...odbit� praw� nerk�, zmia�d�one lewe j�dro i prawe kolano, z�aman� lew� gole� i pogruchotane prawe �r�dstopie. Niech pan popatrzy � podsun�� mi kartonik. Oderwa�em wzrok od �ciany. Sylwetka m�czyzny narysowana czarn� kresk� na bia�ym papierze by�a upstrzona czerwonymi znaczkami. Gdyby poprowadzi� od g�ry ku do�owi kresk� ��cz�c� te znaczki, utworzy�aby nieregularn� spiral�. M�czyna na kartoniku nie mia� rys�w twarzy Yayo, ale to by� on. Zatrz�s�a mi si� g�owa, jakby pu�ci�y jakie� przeguby albo kr�gi szyjne nabra�y nagle luz�w. � Zaserwowali Raderowi gigantyczn� porcj� �rodk�w znieczulaj�cych � powiedzia�. Pomy�la�em, �e cz�� tej porcji przyda�aby si� teraz i mnie. Walter C. Olheiser musia� by� kiepskim lekarzem, skoro tego nie zauwa�y�. Musia�em postuka� palcem w szklank�, by zrozumia� czego mi trzeba. Westchn�� i przyni�s� butelk�. Zaoszcz�dzi� troch�, pomijaj�c siebie, ale do mojej nala� szczodrze. � Tylko dlatego jeszcze �yje � podsumowa� i zawiesi� g�os. Wla�em do ust po�ow� porcji. � B�dzie �y�? � zapyta�em, patrz�c przed siebie. � By� mo�e. Je�li przetrzyma te dawki lek�w, os�abienie spowodowane up�ywem krwi i par� jeszcze rzeczy. Wie pan, mam ju� d�ug� praktyk�, rzadko anga�uj� si� uczuciowo w leczenie jakiego� pacjenta, musz� mie� dystans, ale tak jak wsp�czuj� Raderowi... � si�gn�� bez pytania do mojej paczki i zapali� r�wnie�. Przez chwil� szamota� si� wewn�trznie, ale w ko�cu nie nala� sobie ju� ani kropli. � Obiecuj�, �e zrobi� wszystko co mo�liwe... � zako�czy� zdanie wzruszeniem ramion. Z�ama�em papierosa w popielniczce i starannie go zgasi�em. U�cisn�li�my sobie d�onie bez s�owa. Dopiero pod drzwiami przypomnia�em sobie co�, o co chcia�em zapyta�. W tej samej chwili Olheiser zawo�a�: � Panie Yeates! Mo�e przyda si� panu na co� ta karteczka, kt�ra... � odchrz�kn�� � ...by�a przypi�ta do penisa Radera. Si�gn�� do stosu papier�w na biurku i zrobi� dwa kroki z wyci�gni�t� d�oni�. Ma�y karteluszek by� poplamiony krwi�. Wzi��em �wistek do r�ki i przelecia�em wzrokiem kilka wierszy, kombinacj� �aci�skich nazw, skr�t�w i ekierek. Zwyk�a czcionka z ma�ej, kieszonkowej drukareczki, jakich miliony nosz� w kieszeniach rodacy. Olheiser zakr�ci� palcem w powietrzu, odwr�ci�em kartonik. Tu tekst by� bardziej dla mnie zrozumia�y: �Mamy ca�e wagony takich specyfik�w. Ale zawsze mo�e zabrakn��. Trzymaj�c kartonik za ro�ek, na kt�rym nie by�o krwi, wsun��em do kieszeni i skinieniem podzi�kowa�em lekarzowi. � To s� te dawki, kt�re w niego wpompowali � powiedzia� jeszcze. � Prosz� dzwoni�. Kiwn��em g�ow� i wyszed�em. W recepcji na dole op�aci�em pod��czenie mojego komputera do sieci szpitalnej i otworzy�em rachunek za leczenie Yayo. Na ulicy d�ugo przypomina�em sobie, gdzie zostawi�em samoch�d. Na szcz�cie by� blisko. Silnik pos�usznie zaskoczy�, gdy tylko wsun��em klucz do zamka drzwi, w��czy�em si� do ruchu i bez po�piechu pojecha�em do domu. Zostawi�em w�z przed gara�em i zabieraj�c po drodze z kasety towarowej zakupy sprzed trzech dni, wyl�dowa�em w mieszkaniu. Wstawi�em torby do kuchni i nie rozbieraj�c si�, pod��czy�em komputer do szpitala. Od tej chwili ka�da zmiana stanu Yayo znajdzie odbicie w sygnale mojego minikompa. Upakowa�em zakupy w lod�wce, zaparzy�em p� wiadra kawy i po�kn��em podw�jny zestaw neuropleg�w. Zd��y�em wypi� �wier� butelki kukurydzianki i rozegra� z kompem jedn� ca�� i prawie po�ow� drugiej partii yao-in, kiedy komp przerwa� gr� i przekaza� sygna� ze szpitala. Nie ruszy�em si� z miejsca i nie pozna�em szczeg��w walki o �ycie Yayo Radera. Dowiedzia�em si� tylko, �e dwadzie�cia sze�� minut trwa�a akcja reanimacyjna, �e doktor Walter C. Olheiser dotrzymuje s�owa. Potem komputer szpitalny przekaza� standardowy komunikat zredagowany w oszcz�dnym, ale nie suchym tonie. A jeszcze potem m�j minikomp drobniutkimi literkami poinformowa� mnie, �e dokona� przelewu na konto szpitala. Doktor Olheiser nie odezwa� si�. Tak wi�c przej�cie Yayo na tamten �wiat za�atwi�y � jakby mi�dzy sob� � dwa komputery. Sprawdzi�em stan swojego konta i nakupi�em za dwie trzecie sumy sprz�tu, kt�ry mia� mi pom�c pom�ci� �mier� Yayo Radera i wcze�niejsz� Claude�a Scarrowa. I innych, kt�rych nazwisk i imion wtedy jeszcze nie zna�em. 1 Poklepa�em si� po lewej piersi, po kieszeni, gdzie spoczywa� archaiczny zasilacz aparatu s�uchowego wmontowanego w okulary. Tak to wygl�da�o, a w rzeczywisto�ci aparat s�uchowy zosta� zast�piony aparatem fotograficznym. Moje poklepywanie po wypuk�ej kieszonce i inne energiczne dzia�ania kosztowa�y Ariadn� Wood dwie�cie dolar�w za dzie� �ledzenia i zbierania dowod�w zdrady jej ma��onka. Ten ostatni za ka�de klepni�cie udokumentowane zdj�ciem zap�aci przy rozwodzie du�o wi�cej, ale to ju� nie by�o moj� spraw�. Chocia� z przyjemno�ci� prowadzi�bym j� d�u�ej. Klienci nie wy�amywali drzwi w mojej agencji, wi�c z nud�w potraktowali�my trywialn� rozwod�wk� jak symulacj� sprawy najwy�szej wagi � zmieniali�my si� na �ogonie� co trzy dni, a wolny czas traktowali�my jak wakacje. Yayo przesiadywa� w bilardziarniach, Claude rwa� dziewczyny jak porzeczki, a ja dusi�em si� w saunach i nawija�em kilometry w basenach. Na szcz�cie Rem Wood nie siedzia� zbyt d�ugo w jednym miejscu. Po��czy� przyjemne z po�ytecznym i w dziewi�� dni przemierzy� odleg�o�� z Chicago do Flagstaff przez Iow�, Nebrask�, Kolorado, Nowy Meksyk, po drodze wizytuj�c swoje filie i zabawiaj�c si� spontanicznie z Sim� Cavendisch. Jego ma��onka zaakceptowa�a wydatki naszej trzyosobowej ekipy i dorzuci�a premi� za pozytywny wynik. Praca by�a lekka, �atwa i nieprzyjemna. Ale dotychczas nie znalaz�em przyjemnej pracy, cieszy�em si� wi�c z lekkiej i �atwej. Flagstaff zaowocowa�o czterdziestoma zdj�ciami, ostatnie sze�� zrobi�em tu, w Kraterze Zgubionego Czasu. Razem � dwie�cie dziewi��dziesi�t sze��. Postanowi�em pstrykn�� jeszcze dziesi��. Czu�em, �e je�li nie dobij� do trzystu, to Ariadna Wood nie omieszka wytkn�� nam lenistwa. Na razie odwr�ci�em si� od rozanielonego Rema przytulonego do boku Simy i � opieraj�c si� o masywn� barierk� � przyjrza�em si� najwi�kszemu skarbowi Time Exploring Company. Je�li wierzy� przewodnikowi, to pi�tna�cie lat temu Flagstaff znane by�o, je�li w og�le, tylko z olbrzymiego meteorytowego krateru. �Odkryty w 1891 roku � przeczyta�em w ulotce � rozpoznany w 1905, nazywany by� Canyon Diablo. Inne nazwy to: Krater Meteorytowy, Krater Barringer, Coon Mountain, Coon Butte. �rednica przed pi�tnastu laty wynosi�a 1207 metr�w, a g��boko�� 174 metry. Swego czasu w jego wn�trzu, na obrze�ach oraz na otaczaj�cej go pustyni znaleziono dziesi�tki tysi�cy od�amk�w meteorytu �elaznego o ��cznej masie oko�o 30 ton. Od�amki znajdowano r�wnie� w odleg�o�ci 10 km, co powinno da� wyobra�enie o sile wybuchu, kt�ry towarzyszy� powstaniu krateru. Uczeni obliczyli, �e szybko�� uderzenia meteorytu Canyon Diablo wynosi�a oko�o 11-30 km/s, a mas� meteorytu okre�lono na 70 000 � 170 000 ton. Energia by�a olbrzymia...� Mo�e to i tak, ale krater, cho� jeden z wi�kszych na �wiecie, nie �ci�gn�� turyst�w. Po prostu dziura, du�a dziura. Pi�tna�cie lat temu Orth A. Hoertl zacz�� opowiada� swoim najbli�szym, �e potrafi spowolni� czas. Omal nie trafi� do czubk�w. Przesta� gada�, przygotowywa� si� dwa lata, przymierza� i czeka�. W ko�cu zaatakowa�. Napad� na kilka zamo�nych os�b, proponuj�c wsp�lne hamowanie czasu. Jednym z zaatakowanych by� Mosered Goldleaf, kt�ry uwierzy� w brednie Hoertla i to by� pocz�tek TEC, czyli Imperium Spowolnionego Czasu. Goldleaf zainwestowa� w pomys� ca�y sw�j maj�tek i potrafi� przekona� innych. Zakupi� i znacznie pog��bi� krater, tysi�ce ludzi wyla�o miliony ton najlepszego betonu, kilka tysi�cy ton o�owiu i innych metali... Szczeg�owymi danymi ju� od godziny bombardowa� nas przewodnik. Powsta�a w ten spos�b gigantyczna kula, w kt�rej czas bieg� 3,086743 razy wolniej ni� tu, gdzie sta�em. Przewodnik widocznie zauwa�y�, �e ci�gle stoj� z boku grupy, bo przysun�� si� bli�ej i kontynuowa� z napi�t� przepon�: � ...samo uzwojenie tak zwanej cewki Hoertla poch�on�o tyle nadprzewodliwego, wykonanego ze specjalnych stop�w, przewodu, �e mogliby�my po nim dotrze� do Ksi�yca i z powrotem! Zu�ycie hipertajnego stopu by�o rozliczone z dok�adno�ci� do dw�ch setnych grama! Ka�de zdanie ko�czy� wykrzyknikiem. Na pewno by�a to ci�sza praca ni� moje �ledzenie niczego nie podejrzewaj�cego Wooda, mimo to wygl�da� na bardziej zadowolonego ni� ja. Imponowa�y mu gigantyczne, wielopi�trowe liczby, olbrzymie ilo�ci cementu, z kt�rego mo�na by�o wybudowa� ma�e miasto oraz wody, kt�ra wype�ni�aby jedno z Wielkich Jezior, tyle cynku, tyle tytanu, tyle polimer�w, tyle... TYLE energii!!! Poszed�em wzd�u� barierki okalaj�cej platform� widokow� p�wyspu wcinaj�cego si� w kwadratowy plac o powierzchni dwa i p� na dwa i p� kilometra, ze �rodka kt�rego wypi�trza� si� olbrzymi b�bel, upiornej wielko�ci p�kula pokryta b�yszcz�cymi w s�o�cu brodawkami. Co� tam si� pod nimi kry�o, przewodnik m�wi� o nich czterdzie�ci minut; nie zdoby� jednak moich uszu. Teraz szed�em po okr�gu, zamierzaj�c zaj�� Wooda z drugiej strony, by uwieczni� na zdj�ciu jego d�o� poleruj�c� sp�dniczk� na biodrze Simy. Pstrykn��em dwa razy i wtedy rozleg� si� d�ugi, przenikliwy �wiergot, a przewodnik niczym ko� po mocnym razie palcatem, podskoczy� i rykn��: � Teraz zobaczycie pa�stwo efekt Hoertla! Prosz� do mnie! Prosz�!!! Sima pisn�a i wyrwa�a si� z obj�� Rema. Ruszy� za ni�, ja zosta�em jeszcze chwil�, przygl�daj�c si� stoj�cym bezpo�rednio na placu budynkom, sk�d co jaki� czas wychodzili stra�nicy. Sta�y tam trzy wozy z pracuj�cymi wci�� silnikami i pe�n� obsad� w �rodku. Bior�c pod uwag� zasieki, rowy, autostra�nice i ludzi w mundurach, by�o to jedno z efektywniej strze�onych miejsc, jakie zna�em. Niedba�ym krokiem do��czy�em do grupy. � Firma Tayco dostarcza zegarki do pokazu, kt�ry za chwil� pa�stwo zobaczycie � przewodnik starannie modulowa� g�os. � Specjalny w�zek ze stumetrowym wysi�gnikiem zanurzy zegarek w obrze�u strefy Hoertla, co wystarczy, by�cie pa�stwo zobaczyli, jak ona dzia�a. Zegarek b�dzie tam minut� i zobaczymy, co p�niej wska�e � u�miechn�� si� obiecuj�co. W polu widzenia pojawi� si� d�ugi w�zek, odjecha� od platformy na jakie� trzydzie�ci metr�w, zatrzyma� si� i zacz�� wyd�u�a� w nasz� stron� teleskopowy wysi�gnik. Na jego czubku wisia� niewielki elektroniczny zegarek, wskazuj�cy t� sam� godzin� co kilka umieszczonych na platformie du�ych zegar�w ulicznych. � Zapami�tajmy! � wrzasn�� przewodnik. Nawet mnie udzieli�o si� pewne napi�cie. Rem zapomnia� o Simie, czym ta nie wydawa�a si� zaniepokojona. W�zek przejecha� tymczasem dwie�cie metr�w, zatrzyma� si� i wysun�� wysi�gnik. Zamar� w bezruchu. Zamar�a r�wnie� ca�a grupa � jakby by�o to zara�liwe. � Prosz� pa�stwa � dramatycznym, dono�nym szeptem wzmocnionym przez mocn� aparatur� przerwa� cisz� przewodnik. � Wysi�gnik nie mo�e bardziej zbli�y� si� do kuli, poniewa� dzia�a tam sie� czujnik�w uruchamiaj�cych dzia�ka laserowe. Nic bowiem nie mo�e zak��ci� dzia�ania strefy. Niewidzialna kopu�a z wycelowanych we wszystkie strony luf chroni kul�. � Nabra� powietrza. � W ci�gu sze�ciu lat dzia�ania TEC zanotowano tu osiem pr�b samob�jstwa. Trzy udane, niestety nasi agenci nie zd��yli przechwyci� desperat�w Ale oto wraca w�zek! � wpad� w entuzjastyczny ton. � Jeszcze chwila! Sima zacisn�a kciuki i w najwy�szym podnieceniu zab�bni�a pi�ciami po ramieniu Wooda. Na wszelki wypadek klepn��em si� w lew� cz�� klatki piersiowej, cho� w�tpi�em, by takie zdj�cie spodoba�o si� Mrs Wood. W�zek uni�s� wysi�gnik i podsun�� go pod nos stoj�cych najbli�ej przewodnika. � No i co tu mamy?! � zapia� facet w mundurze TEC. � Na wszystkich zegarkach jest siedemnasta trzydzie�ci siedem i czterdzie�ci dwie sekundy. W tej samej chwili na naszym znakomitym zegarku Tayco by�a siedemnasta trzydzie�ci siedem i prawie dwie sekundy. Znaczy to, �e zegarek po minucie obecno�ci w strefie Hoertla zgubi� czterdzie�ci i trzy dziesi�te sekundy! Kto nie wierzy, mo�e sprawdzi� � wskaza� r�k� p�yty zegar�w, wy�wietlaj�cych aktualny czas, czas zegarka Tayco i odpowiednie dzia�ania weryfikuj�ce jego s�owa. Wykona�em ca�� seri� zdj�� Simy rado�nie ca�uj�cej Rema i si�gn��em do kieszeni po papierosy. W tej samej chwili kto� g�o�no pisn��. Ponad barierk� mign�y szczup�e nogi w przera�liwie jaskrawych po�czochach. Rzuci�em si� do barierki i roztr�ci�em t�um piszcz�cych kobiet i be�koc�cych bez sensu m�czyzn. M�oda dziewczyna, uczestniczka naszej wycieczki, podnios�a si� w�a�nie z betonu i lekko kulej�c, bieg�a w stron� kuli. Wyszarpn��em z kieszeni aparat s�uchowy, wcisn��em wraz z okularami jakiej� kobiecie i skoczy�em w d�. Dziewczyna wyprzedza�a mnie o czterdzie�ci, pi��dziesi�t metr�w. Mia�em drugie tyle, by j� zatrzyma�, potem zaczyna�o si� oddzia�ywanie strefy Hoertla. Bieg�em, jakby mnie �ciga�o stado wyg�odnia�ych bloodhound�w, gdzie� z boku us�ysza�em przera�liwy wizg syreny i wycie silnika pracuj�cego na najwy�szych obrotach, odleg�o�� mi�dzy mn� i dziewczyn� zmniejsza�a si�, ale wiedzia�em, �e nie mam szans jej dogoni�. Wrzasn��em co� i nagle, jakby ten krzyk podci�� jej nogi, potkn�a si� i szeroko machaj�c r�kami wykona�a kilka nieregularnych sus�w, staraj�c si� utrzyma� r�wnowag�. Upad�a jakie� dwa metry przed czerwon�, grub� krech� wyrysowan� na betonie. Ma�a torebka trzymana przez ca�y czas w r�ce du�ym �ukiem poszybowa�a do przodu i gdy rzutem cia�a przybi�em podrywaj�c� si� na nogi dziewczyn�, w�wczas ta w�a�nie torebeczka przekroczy�a lini�, na kt�rej stra� pe�ni�y sterowane komputerami lasery. Kr�tki b�ysk na krzywej balistycznej wykre�lanej przez torebk� oznaczy� koniec jej istnienia. Dziewczyna szarpn�a si� kilka razy, ale nie mia�em wi�kszych k�opot�w z utrzymaniem jej. Zapiszcza�y opony i otoczy�y nas wysokie buty stra�nik�w TEC. Kilka r�k poderwa�o nas oboje. Dziewczyn� b�yskawicznie umieszczono w samochodzie. Nie zd��y�em nawet przyjrze� si� jej twarzy. Mign�� mi tylko ma�y, cwany nosek i intensywnie b��kitne oczy. Z drugiego auta wyskoczy� m�czyzna w cywilnym ubraniu i spr�ystym krokiem podszed� do mnie i podtrzymuj�cych mnie trzech stra�nik�w. Wyci�gn�� r�k�, strzepn�� palcami i gdy d�onie stra�nik�w opad�y, u�cisn�� moj�. � Serdecznie panu dzi�kujemy � przed�u�y� o kilka sekund ceremoni� potrz�sania, pami�taj�c zapewne o kamerze wycelowanej w nas z okien jego wozu. � Uratowa� pan t� dziewczyn� od �mierci, a nas od k�opot�w, bo cho� ka�dy ze zwiedzaj�cych podpisuje znane panu o�wiadczenie, to... � machn�� r�k�. � Zapraszam do siebie do biura. Skin��em g�ow� i przestawi�em stopy, by p�j�� za nim. Nadepn��em na co�, co okaza�o si� ma�ym notesikiem w twardej ok�adce z wtopionym zdj�ciem niedosz�ej samob�jczyni. Pod spodem bieg� rz�d literek tworz�cych jej imi� i nazwisko. Chyba. Zanim przeczyta�em dane, jeden ze stra�nik�w wyrwa� mi z r�ki notesik i od razu poda� cywilowi. Ten wsun�� go do kieszeni i wskaza� sw�j w�z. Wsiad�em i spr�bowa�em wyr�wna� oddech, wygodnie rozsiadaj�c si� i wykonuj�c kilka g��bokich wdech�w. Nie rozmawiali�my w trakcie jazdy, dopiero gdy znale�li�my si� w pokoju, cywil gestem g�owy skierowa� mnie do fotela, a sam na chwil� odwr�ci� si� do mnie ty�em, zas�aniaj�c sob� szafk�. Dopiero gdy �ykn�li�my, powiedzia�: � James Creal. Dow�dca tej kohorty � uniesionym ku g�rze kciukiem zatoczy� w powietrzu ko�o. � Owen Yeates. Urlopowicz. � Ma pan niez�y refleks � przeszed� do rzeczy. � Tak � potwierdzi�em. � Tak � powiedzia� r�wnie�, ale nieco innym tonem. Chwil� s�uchali�my ciszy, potem kto� zapuka� do drzwi, a gdy Creal szczekn�� co� kr�tko, do pokoju wsun�� si� jeden ze stra�nik�w i poda� szefowi m�j aparat s�uchowy. Mrukn�� mu co� na ucho i wyszed� bez salutowania. Creal po�o�y� zdobycz na biurku. � Po co urlopowiczowi taki aparacik? � zapyta� przymilnie. Dopi�em whisky i westchn��em. Z drugiej kieszeni na piersi wyj��em licencj� i rzuci�em Crealowi. Musn�� j� okiem i przeni�s� spojrzenie na mnie. � Ma pan przegl�dark�? � zapyta�em. Stukn�� palcem w blat biurka, rozbroi� aparat i ma�y kr��ek wcisn�� w szczelin� ods�oni�tego mihikompa. Szybko przelecia� zawarto��, wyj�� kr��ek z terminalu i poda� mi razem z aparatem. � Prywatne zlecenie, sprawa rozwodowa � wyja�ni�em, chowaj�c aparat i zapalaj�c papierosa. � Przecie� widz� � powiedzia� �agodnie. � Kilku facet�w w tym kraju zawdzi�cza mi wolno��, a kilka �on maj�tek � zabra� butelk� i przysiad� si� do mnie. Nala�. � Na staro�� si� ustatkowa�em. Ale czasem... � uni�s� brwi i pokiwa� g�ow�. Wypi�em darmoch� i plasn��em d�oni� w oparcie fotela. Kiwn��em brod� w stron� biurka, gdzie wci�� le�a�a moja licencja. Creal bez s�owa podni�s� si� i zwr�ci� mi j�. � A ta dziewczyna? � zapyta�em. Wr�ci� do biurka i postuka� w klawiatur�. Przeczyta� odpowied� z monitora. � Bonnie Le Fay z Duluth � wzruszy� ramionami. � Mieli�my ju� tu kilka takich pieprzni�tych � niedbale trzasn�� w klawisz. Gdy wstawa�em, p�yta maskuj�ca zas�oni�a ju� pulpit terminalu. Poda�em mu r�k� i skierowa�em si� do drzwi. Na korytarzu przej�� mnie jeden ze stra�nik�w, u�miechn�� si� i poszed� pierwszy. Pa rozgrzanym betonie dotarli�my do drzwi w podstawie platformy, z kt�rej kwadrans temu skaka�em i poszli�my jasno o�wietlonym korytarzem. Wyszli�my na placyk, gdzie najwi�ksz� atrakcj� by�o dwa i p� tysi�ca zegark�w umieszczonych w trzech olbrzymich gablotach, wszystkie oczywi�cie sp�nia�y si� o czterdzie�ci i trzy dziesi�te sekundy. � Nie ba� si� pan? � zapyta� nagle. � Jeszcze troch� i... � kierowa� kciuk w niebo. � Bez przesady � prychn��em. � Zatrzyma�bym si�. Gorzej by�oby z ni�. Jakby si� nie wywr�ci�a... Ja ju� zaczyna�em hamowanie. Stra�nik jako� dziwnie zerkn�� na mnie, chyba si� lekko u�miechn��. Chwyci�em haczyk. � Ile u was w Flagstaff kosztuj� dwie butelki Johny Walkera? � Nie wiem � zacz�� prawid�owo. Ju� by�em z�apany, zosta�o mu tylko holowanie, �adnego podbieraka, z ciekawo�ci sam by�em got�w si� oskroba�, wypatroszy�, obtoczy� w jajku i m�ce i wskoczy� na rozgrzan� patelni�. � Za ile nie wiem? � Za dwadzie�cia. Poszuka�em w kieszeni i z�o�y�em w kostk� dwudziestk�. � To pozorantka � powiedzia� stra�nik i wyszczerzy� z�by. Stali�my ju� przy bramie, wystarczaj�co jednak daleko, by nikt nas nie s�ysza�. � Mieszka chyba w hotelu �By-Eddy�. Co jaki� czas pope�nia samob�jstwo. Zawsze tu� przed czerwon� lini� si� wywraca i udaje nam si� j� uratowa�. Ma szcz�cie � mrugn��. Skl��em w duchu w�asn� ciekawo��, dzi�ki kt�rej pozby�em si� dwudziestki. Poda�em stra�nikowi r�k�, zgrabnie przej�� banknocik i zasalutowa�. Przynajmniej tyle. Skin��em d�oni� i wyszed�em z terytorium TEC. M�j w�z sta� na pocz�tku parkingu. Zanim dotar�em tam, przypomnia�em sobie, �e �By-Eddy� mija�em po drodze ze swojego hotelu do Krateru Zgubionego Czasu. Jeszcze ruszaj�c, rozwa�a�em ewentualno�� wst�pienia do tej Bonnie i wytargania jej za w�osy, potem rycersko przyzna�em w duchu, �e winna jest nie ona, lecz moja chorobliwa ciekawo��. Min��em �By-Eddy Hotel� oboj�tnie, kasuj�c ca�e zaj�cie z pami�ci. Wyda�o mi si� to najlepszym wyj�ciem. Zmieni�em zdanie dopiero kilka godzin p�niej. 2 Dobrze po si�dmej, maj�c za sob� prawie godzin� sam na sam z tenisowym autotrenerem i tyle samo w wannie wr�ci�em do pokoju. Wycieraj�c w�osy, poszed�em w kierunku balkonu i potkn��em si� o porzucone w nie�adzie buty. Czasem zdarza si�, �e informacja dociera do mnie jak przez budy�. Tym razem te� dopiero po minucie przygl�dania si� k�pi�cym si� w basenie, u�wiadomi�em sobie, �e z moimi butami jest co� nie tak. Z�apa�em je i usiad�em na ��ku. Chwil� lustrowa�em ich wierzchy, potem obejrza�em podeszwy. Do lewej przyklei� si� kawa�ek gumy do �ucia, a do gumy z�oty, owalny wisiorek. Powierzchnia owalu by�a nie�le poharatana, ale nawet na pierwszy rzut oka by�y widoczne inicja�y: B.L.F. Oderwa�em wisiorek od gumy i poszed�em do �azienki. Obmy�em blaszk�, odkry�em dwa niewielkie brylanciki na drugiej stronie i p�kni�cie na uszku. Wr�ci�em do pokoju i ubra�em si�. Lubi� jasne sytuacje. Ta by�a a� nadto jasna. Los wyra�nie wskazuje palcem uratowan� przeze mnie samob�jczyni�. Przekona�em si�, �e ilekro� trzepn��em los po palcach, tylekro� zwija� je w rewan�u w pi�� i grzmoci�, gdzie popad�o. Nie ryzykowa�em wi�c zadzwoni�em do Claude�a, potem do Yayo. �aden nie odezwa� si�. Zmarnowa�em chwil�, by nagra� dla nich polecenie zbi�rki o dziesi�tej u mnie i zaprogramowa�em telefon. Do �By-Eddy Hotel� dojecha�em w dziesi�� minut. � Hallo, panienko � u�miechn��em si� do m�odego rudzika za pulpitem recepcji. � Kt� to zmusza ci� do pracy w taki pi�kny wiecz�r? � Mo�e ojciec sam to panu powie? � zaakcentowa�a s�owo �ojciec�. Cmokn��em i obliza�em wargi. Wci�gn��em powietrze przez z�by. � Szukam Bonnie Le Fay. Mieszka tu u pani. � Mieszka�a � odpowiedzia�a spokojnie. � A kiedy si� wyprowadzi�a? � A nie udzielamy informacji o klientach! � wygl�da�o, �e mia�a t� kwesti� na ko�cu j�zyka ju� od samego pocz�tku rozmowy. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e skoro zacz�a ju� odgrywa� tak pryncypialn�, to i dziesi�ciodolarowy banknot nie skruszy mur�w jej zasad. Si�gn��em do kieszonki, wyj��em wisiorek i pokaza�em stron� oznaczon� inicja�ami. � Nie jest to bardzo cenna rzecz, ale nie kosztuje te� st�wy ani dw�ch. Chc� go zwr�ci� w�a�cicielce � dziewczyna wpatrywa�a si� we mnie uwa�nie. Westchn��em. � Zgubi�a to dzisiaj w Canyon Diablo � t�umaczy�em cierpliwie. � Sprawdzi�em na li�cie zwiedzaj�cych, tylko ona ma takie inicja�y, a kto� z wycieczki tu mieszka i widzia� j�. Nie rozumiem, dlaczego pani tak strze�e niewinnej informacji? � Wyprowadzi�a si� dwie godziny temu i to na zawsze � powiedzia�a wolno. � I nie wiem dok�d � doda�a tonem wskazuj�cym zako�czenie rozmowy. � Ma tu jakich� znajomych? Chwil� zastanawia�a si�, czy powiedzie�. Potem drugi raz w ci�gu kilku minut z�ama�a swoje zasady. � W �Charley Crabs� gra na perkusji Mike Skinner. Widzia�am ich kilka razy razem � roz�o�y�a d�onie gestem kaznodziei i opu�ci�a je na pulpit kompa. � M-m-a-ach... � b�kn��em. � Same k�opoty � skubn��em nos w rozterce. � Mo�e um�wmy si� tak pojad� do tego Skinnera, a pani zostawi� sw�j adres, mo�e Bonnie si� odezwie. Po�o�y�em wizyt�wk� przed ni�. Nie poruszy�a si�, lecz gdy b�d�c ju� za drzwiami, odwr�ci�em si�, zobaczy�em, jak wcisn�a j� w szpar� memoretki. Zauwa�y�a moje spojrzenie i odwr�ci�a si� ostentacyjnie. Pojecha�em do �Charley Crabs� drog� obsadzon� g�sto jak aleja parkowa informacjami o cudzie XXI wieku. Gdybym chcia� przeczyta� przynajmniej jedn� trzeci� tych informacji o TEC i Kraterze Zgubionego Czasu, musia�bym wysi��� i uda� si� piechot�. Na szcz�cie, przewodnik przekaza� mi wystarczaj�c� porcj� wiedzy, du�o r�wnie� zobaczy�em, mo�e nawet za du�o, prowadzi�em wi�c r�cznie nie zje�d�aj�c na pasy sterowane przez komputer, jak robi�a to wi�kszo�� kierowc�w. Mogli dzi�ki temu spokojnie syci� si� wiedz� z przydro�nych ekran�w. Po pi�tnastu minutach wjecha�em do Flagstaff i kierowany wskaz�wkami miejskiego komputera odnalaz�em �Charley Crabs�. Mia� trzy pi�tra i kszta�t litery L, balkony na ca�ej d�ugo�ci wszystkich pi�ter, a na dachu ca�y szereg mocnych lunet, zapewne do obserwacji kopu�y Najwi�kszej Ba�ki �wiata Hoertla. Obszed�em kr�tszy bok hotelu i znalaz�em wej�cie s�u�bowe. Przemierzy�em spory odcinek korytarza, zanim natkn��em si� na drobniutk� Mulatk�, kt�ra poinformowa�a mnie, gdzie mog� znale�� Mike�a Skinnera i nie pytaj�c o nic odesz�a. Przez reszt� drogi do sali pr�b zastanawia�em si�, czy m�g�bym wy�y�, pracuj�c jako pokoj�wka. Zabrak�o mi kilku metr�w, by doj�� do jakich� wniosk�w. Pchn��em drzwi do sali pr�b. Wiedzia�em, �e to on. P�le�a� w fotelu otoczony paroma kubikami aparatury, z g�ow� wpasowan� w dwie stereoszyny, kiwa� si� w rytm nies�yszalnej dla mnie muzyki. Poci�gn��em nosem, ale nie wyczu�em zapachu hajcu, co k��ci�o si� z moim wyobra�eniem o muzykach. Podszed�em bli�ej, by tr�ci� zas�uchanego perkusist�, ale zobaczy�em, �e Skinner ma otwarte oczy, wi�c k�apn��em kilka razy szcz�k�. Zrozumia�, bo pstrykni�ciem w sterownik wy��czy� multifoniczn� aparatur�, a potem, siadaj�c, ruchem karku strz�sn�� szyny. � Mike Skinner, jak s�dz�? � Tak, panie Stanley. Ka�demu d�wi�kowi wydobywaj�cemu si� z jego gard�a towarzyszy� lekki szurgot, jakby kto� pow��czy� nogami, chodz�c po dnie basenu. Z t� chryp� m�g�by by� niez�ym odtw�rc� starych blues�w. � Zna pan Bonnie Le Fay? � wyj��em paczk� papieros�w i wyci�gn��em w jego stron�. Wzi�� jednego, poczeka� na ogie� i dopiero potem skin�� g�ow�. Czeka� na nast�pne pytania. � Wie pan, gdzie mog� j� znale��? � Nie. � A b�dzie j� pan widzia� w najbli�szym czasie? � Nie. Nie by� to o�ywiony dialog. Wypu�ci�em strug� dymu w stron� sufitu. � Dzisiaj znalaz�em ten wisiorek � wyj��em z kieszeni z�ote cude�ko i pokaza�em Mike�owi. � To jej? � Uhu. � Chc� jej zwr�ci�, ale wyprowadzi�a si� z hotelu. � Kim pan jest, Stanley? � zapyta�, odpinaj�c si� od kilku przewod�w. � Prosz� � wyj��em z kieszeni licencj� i pokaza�em mu. � Bonnie zupe�nie mnie nie obchodzi, spotka�em j� ca�kiem przypadkowo w tym waszym Kraterze. Chc� tylko odda� jej wisiorek albo niech pan jej odda � wzruszy�em ramionami. Wsta� i przysiad� na usianym klawiszami pulpicie, trzyma� papierosa w ustach, lekko przechyli� g�ow�, by dym omija� oczy. Zastanawia� si� chwil�. Skrzy�owa� ramiona na piersi. � Co robi�a w Kraterze? � By�a s�u�bowo, pope�nia�a samob�jstwo. Kiwn�� g�ow� i otworzy� usta, ale w tej samej chwili odezwa� si� melodyjny gong, przebiegaj�c przez ca�y szereg g�o�nik�w. � Mo�e pan poczeka� pi�� minut? Musz� dogra� perkusj� do dzisiejszego wyst�pu. Gdy kiwn��em g�ow�, wskaza� du�y fotel nieco z boku, a sam nie zwracaj�c ju� na mnie uwagi, usiad� w swoim i odwr�ci� si� do panelu. Klawisze, przyciski, potencjometry i wska�niki r�nego rodzaju mog�yby �mia�o obs�u�y� prom ksi�ycowy. Zapad�em w fotel. Skinner chwil� manipulowa� jakimi� wichajstrami. Pulpit rozjarzy� si�. Mia�em ochot� zacz�� odliczanie, ale w�a�nie z kilkunastu kolumn pop�yn�a muzyka. Skinner chwil� trwa� nieruchomo, potem delikatnie przesun�� fotel i po�o�y� palce na klawiaturze perkusji. Poruszy� nimi i do subtelnej, harmonicznej melodii do��czy�o kilka d�wi�k�w punktuj�cych rytm. Nie wiem dlaczego, ale by�em nastawiony raczej sceptycznie do Mike�a i jego umiej�tno�ci, lecz teraz w ci�gu kilkunastu sekund musia�em zrewidowa� swoje pogl�dy. Znakomicie podkre�la� ko�ysz�cy, �piewny rytm, wyprowadza� z klawiatury w�asn�, melodi� idealnie wplecion� w t� nagran� wcze�niej. Pod koniec utworu mia� p�minutow� brawurow� sol�wk�. By�em pe�en uznania. Powiedzia�em mu to, gdy odsun�� si� od klawiatury i odwr�ci� do mnie. Podzi�kowa� skinieniem g�owy. � Wydawa�o mi si� dotychczas, �e klawiperkusja to po prostu instrument dla leniwych muzyk�w � doda�em jeszcze. Chyba zrozumia�, �e mu nie kadz�, bo nagle u�miechn�� si� szeroko i powiedzia�: � Dasz jeszcze papierosa, to ci udowodni�, �e myli�e� si� w kilku punktach. Rzuci�em mu paczk�. Mike skin�� r�k� i poszed� pierwszy. W du�o mniejszej sali znajdowa�a si� standardowa perkusja i malutki pulpit. Cztery k�ty sali zajmowa�y pot�ne kolumny. Skinner zapali� papierosa i odda� mi paczk�, potem usiad� na sto�ku za kot�em i wzi�� do r�ki pa�eczki. Zawirowa�y mu w palcach, mrugn�� okiem i powiedzia�: � Wci�nij start. Wykona�em polecenie. Chwil� trwa�a cisza, potem rozleg� si� kr�tki gwizd i nagle Skinner ruszy�. Zacz�� od prostego, monotonnego rytmu, stopniowo dodaj�c do niego jakby uboczne, dodatkowe. Nie by�o to nic rewelacyjnego, ale czu�o si�, �e ten facet wie, co to jest break-machina w przeciwie�stwie do tysi�cy zafascynowanych klawiszami koleg�w z bran�y. Do perkusji do��czy�a muzyka z g�o�nik�w i Mike Skinner zabra� si� z pasj� do roboty. Bez w�tpienia by� to utw�r napisany specjalnie dla dobrego perkusisty, a on by� dobry, pracowa� jak szalony, wszystkie cztery ko�czyny porusza�y si� niezale�nie od siebie jakby sterowane przez minikomp, ale by�a to ludzka muzyka, kt�rej najlepsza maszyna nie jest w stanie podrobi�. Sta�em zafascynowany umiej�tno�ciami chudzielca z wygolon� g�ow�. Odp�yn��em na falach muzyki wydobywaj�cej si� spod pa�eczek. Dopiero gdy sko�czy�, nabra�em powietrza do p�uc i d�ugo je wypuszcza�em. Mike w tym czasie, nie czekaj�c na brawa, wy��czy� magnetofon i podszed� do mnie. � Marnuj� si� w tym hotelu, nie? � skrzywi� si� i przechyli� g�ow�. � Niew�tpliwie. Stukn�� mnie palcem w pier� i pokaza� drzwi za plecami. Wr�cili�my do pierwszej sali. Gdy usiedli�my znowu w swoich fotelach, podrapa� si� po szyi. � No? Co chcesz wiedzie�? Wzruszy�em ramionami. � Nic. Chcia�em jej odda� wisior. � Nie wiem, jak to zrobi�. Cztery dni temu po�egnali�my si�. Za obop�ln� zgod�. Zjedli�my ju� siebie i trzeba by�o wytrze� usta. � Wiedzia�e�, �e pracuje dla TEC? � Pewnie � prychn��. � Nawet wprowadzi�a mnie kiedy� na sw�j pokaz. Niez�y numer, nie? Kto chce, kiwa wsp�obywateli w tym kraju, a� furczy. Szambo. � A jak ona si� tu znalaz�a? � Chcia�a zosta� dziennikark�. Kr�ci�a si� wok� TEC, bo tu jest najcieplej. � TEC? � pokr�ci�em g�ow�. � Przecie� o tym nie da si� ju� napisa� niczego nowego. Paru facet�w zestarza�o si�, pisz�c � tylko o TEC i nie�le na tym zarabiaj�c. � Ona twierdzi�a, �e jeszcze mo�na si� obje��. Wiesz, stara�a si� dopcha� do tych naukowc�w, kt�rzy zostali wybrani do zamkni�cia w kuli, ale oczywi�cie ci byli tak obsadzeni, �e nie mia�a �adnych szans. TEC dobrze dba, by wy��czno�� mia�y ich pieprzone gazety. � Do�� naiwnie podchodzi�a do tej roboty � mrukn��em. � Aha. Ale mia�a, tak twierdzi�a, jeden atut: Ot� facet, jeden z dw�ch, kt�ry odm�wi�. On si� nazywa�... � uni�s� oczy ku g�rze i cmokn�� kilka fazy. � Mmm... A! Bogg. Saul Bogg odm�wi�, nie zgodzi� si� na przed�u�enie swojego �ycia, a Bonnie wy�ebra�a u niego zgod� na wywiad. Napali�a si� jak diabli, tyle �e facet wzi�� i si� zmy�. I ta bidula od roku ca�y wolny czas i ca�� fors� puszcza�a na szukanie Bogga. Kiedy j� pozna�em, ob�era�a si� orzeszkami arachidowymi, nie mog�a bez nich �y�, a gdy Bogg znikn��, rzuci�a nawet to, �eby mie� wi�cej forsy, wie pan: detektywi, og�oszenia w prasie, jazdy po ca�ych Stanach i tak dalej, i tak dalej. I nic z tego. Zero. � A w domu, w Duluth? Mo�e tam pojecha�a? � Nie! � zaprzeczy�. � Nie ma tam nikogo, sierota. Zerkn�� na zegarek. Wsta�em i wyj��em wisiorek. Podrzuci�em go na d�oni. � To co? Zostawi� ci go? Mo�e wr�ci? � Nie, nie! � podni�s� obie d�onie jakby odgradzaj�c si� nimi od mojej propozycji. � Po pierwsze, ona mnie na pewno nie odwiedzi, a po drugie, wyje�d�am i to chyba do Eurazji. Nie mamy szans na spotkanie. � Trudno � wrzuci�em wisiorek do kieszeni i podszed�em do Mike�a. � �egnam i �ycz� powodzenia. Moim zdaniem zas�ugujesz na nie. U�cisn�� mi d�o� i niespodziewanie przytrzyma�. Poci�gn�� nosem i spojrza� na moj� kiesze�. Wzdychaj�c teatralnie wyj��em papierosy i wyszarpn��em swoj� d�o� z jego, wciskaj�c paczk�. Na korytarzu nie spotka�em nikogo. Na autostradzie w��czy�em si� do sieci i p�drzemi�c, popijaj�c piwo, wr�ci�em do hotelu. Minikomp zameldowa�, �e Yayo przyj�� polecenie, a Claude nie odebra� dotychczas telefonu, ale by�o dopiero wp� do dziewi�tej. Wisiorek wrzuci�em do walizki, a sam uda�em si� na basen. Widmo zwisaj�cego brzucha by�o silniejsze od coraz cz�ciej ogarniaj�cej mnie gnu�no�ci. Kilka minut po dziewi�tej powita�em w pokoju Yayo Radera, a gdy tylko nape�nili�my swoje szklaneczki, zjawi� si� r�wnie� Claude. Rozsiedli�my si� wygodnie w fotelach. � To co? Sko�czyli�my? � zapyta� Claude. � Ta... Mamy ponad trzysta zdj��, z czego dziesi�� procent wystarczy�oby do bezapelacyjnego rozwodu. Inkasujemy fors�... � pokaza�em palcem pulpit minikompa, Yayo wychyli� si� i postuka� w klawisze � ...i �egnamy urocz� Ariadn� Wood. Ile? � Trzyna�cie dni po dwie paczki plus premia, to razem trzy tysi�ce trzysta osiemdziesi�t � Claude klasn�� trzy razy w d�onie. � Nie wiem, czy nie jeste�my za tani? � z zadum� powiedzia� Yayo. � Mo�e Ariadna narai nam jakie� kole�anki spragnione wolno�ci podbudowanej kilkoma milionami? � Na pewno � nala�em sobie i poda�em butelk� Yayo. � Jutro wracamy do domu. Zaraz po��cz� si� z klientk� i um�wi� na rozliczenie. Tyle mam do was. Jeszcze jedno, jak wracamy? � A nie uwa�asz, �e twoje zarz�dzenie by�my zawsze je�dzili osobno nie dotyczy rozwod�wek? Przecie� to bez sensu � mrukn�� Claude. � Pos�uchaj mnie, b�czku. Zaczynasz dopiero kr�ci� si� w tej bran�y. Pewne rzeczy musz� dzia� si� automatycznie, a to zdobywa si� przez trening. � Nada�em twarzy mi�y wyraz. � Pewnie, �e mogliby�my mieszka� w jednym hotelu i wraca� tym samym samolotem, a je�li mam mie� w przysz�o�ci z ciebie pociech�, to musz� by� kilku rzeczy pewien, mi�dzy innymi tego, �e nie podejdziesz do mnie na ulicy i nie rykniesz na ca�e gard�o: Znowu kogo� �ledzimy, Owen? Sam mam na koncie kup� spraw zawalonych przez idiotyczne drobiazgi i przyrzek�em sobie, �e wyeliminuj� je cho�by nie wiem co. I dlatego b�dziemy si� zawsze konspirowa�, nawet je�li to czasem wygl�da na kiepski krymina�. Nie ma wi�cej pyta�? No to �egnam pan�w. Lec� jutro o dziewi�tej pi�tna�cie. Jeden z was mo�e lecie� ze mn�, albo le�cie razem, byle nie wszyscy trzej tym samym lotem. Pa! Dopili swoje drinki i po�egnali mnie niedba�ymi skini�ciami d�oni. Po��czy�em si� z Ariadn� Wood bezpods�uchowym kana�em i poinformowa�em o pomy�lnym zako�czeniu pracy. Um�wili�my si� na drug� i oboje zadowoleni od�o�yli�my s�uchawki. Od razu po�o�y�em si� spa�, by nie je�� kolacji i nie mia�em, niestety, �adnych proroczych sn�w. 3 Z masochistyczn� przyjemno�ci� powita�em swoje biuro. Niewiele zazna�em w nim radosnych chwil, ale teraz, po dw�ch tygodniach sp�dzonych w kilkunastu hotelach, na widok odkurzonej wyk�adziny, pustego blatu biurka i pulpitu minikompa poczu�em si� rze�ko i przyjemnie. Niew�tpliwie zasadnicz� przyczyn� dobrego humoru by� fakt, �e za chwil� mia�a tu si� zjawi� klientka i wyp�aci� ponad trzy tysi�ce baks�w, do�� pilnie potrzebnych i mnie, i pracownikom. Zapali�em fajk�, by zag�uszy� panuj�cy zapach pustki i nudy, przejrza�em poczt�, sprawdzi�em rachunki i wyci�gn��em na blat �s�u�bow�� teczk�, kt�rej jedynym zadaniem by�o stworzenie atmosfery pracy. Wy�o�y�em z niej kilka zdj�� i sze�� stron notatek dotycz�cych ubieg�orocznej gonitwy o Puchar Pi�ciu Jezior. Punktualnie o drugiej zaparzy�em kaw�, a tak�e �ykn��em z ukrytej w biurku butelki. Ludzie maj� zakodowany w umy�le pewien stereotyp detektywa � naczelne miejsce w nim zajmuje oddech przesi�kni�ty whisky. Ariadna Wood nie odbiega�a od stereotypu klientki wyposa�onej w stereotyp detektywa. Nie mia�em zamiaru sprawia� jej zawodu. Tacy jak ona nie lubi� si� myli�. Zadzwoni�a do drzwi sze�� po drugiej. Otworzy�em sam, z przyjemno�ci� stwierdzi�em, �e od razu nieznacznie wci�gn�a nosem powietrze i w jej oczach pojawi�o si� zadowolenie. � Dzie� dobry � wymin�a mnie zgrabnie i szybko dopad�a fotela. � Rzeczywi�cie ma pan dla mnie te zdj�cia? Wr�ci�em do biurka i chwil� milcza�em. Potem po�o�y�em przed ni� wyj�t� z pancernej kasety szyfrow� kopert�. � Ponad trzysta zdj�� i szczeg�owy raport. Nie daje to pani m�owi �adnych szans. � Chc� zerkn�� � za��da�a. � Oczywi�cie � wsun��em kopert� do kieszeni minikornpa, odwr�ci�em ekran w stron� klientki i poda�em jej sterownik. Rzetelnie przejrza�a ca�� dokumentacj�, cho� ju� po kilku sekundach oczy jej rozb�ys�y i dostrzeg�em w nich zapowied� kilkucyfrowych aliment�w. Wy��czy�a komp i zwr�ci�a mi sterownik. � Kod? � rzuci�a. � Koperta otwiera si� na has�o: trzy tysi�ce trzysta osiemdziesi�t. �atwo zapami�ta�. Tyle jest mi pani winna. D�ug� chwil� patrzy�a mi w oczy, staraj�c si� bym zauwa�y�, jak mn� gardzi. � Niech pan przekoduje na cztery tysi�ce � powiedzia�a wolno, � Nie mam pami�ci do tak trudnych liczb � odchyli�a si� w fotelu i zadowolona za�o�y�a nog� na nog�. Kleistym spojrzeniem przejecha�em po ko�czynach Ariadny Wood. Wyj��em kopert� z kieszeni i posun��em po blacie w jej stron�. � Niestety � powiedzia�em. � To koperta jednorazowa. Nie do przekodowania. Nie b�d� jej marnowa�, kosztowa�a mnie czterdzie�ci trzy centy. Prosz� � wsta�em i wskaza�em jej klawiatur� minikompa. Dyskretnie usun��em si� do okna i poczeka�em chwil�, a� Mrs Wood, jeszcze Mrs Wood, przeleje na moje konto wskazan� kwot�. Zrobi�a to, trzaskaj�c w klawisze ostentacyjnie g�o�no. � Ju� � sykn�a. Zanim odwr�ci�em si�, by�a przy drzwiach. Obrzuci�a mnie jeszcze pe�nym politowania spojrzeniem i wysz�a. Teraz, ju� dla w�asnej przyjemno�ci wypali�em fajk� i wypi�em dwa razy po dwa �yczki whisky. P�le��c w fotelu z r�kami za g�ow�, zakotwiczy�em spojrzenie na suficie. Kilka minut min�o na ja�owych rozmy�laniach, potem przyszed� Claude. Zerkn�� na ekran wci�� wy�wietlaj�cy ostatni� operacj� i uwali� si� w fotelu. � Wakacje � stwierdzi� i wsypa� do ust gar�� maicornu. Pozbiera�em do teczki dokumentacj�, by czeka�a na nast�pnych klient�w. Z trosk� spojrza�em na Claude�a. Czo�o pokry�a mi sie� zmarszczek. Kilka sekund zmarnowa�em na poszukiwania w kieszeniach. � Znajd� w Duluth Bonnie Le Fay i wy�lij jej ten wisiorek. � Rzuci�em mu z�oty owal. � To znaczy, je�li b�dzie w domu. � Mo�e pojad� tam? � skrzywi� si� b�aze�sko. � Na w�asny koszt, prosz� bardzo. � Eee... � Masz dwa dni wolnego, tylko zostaw komputerowi namiar. Sp�ywaj � wykona�em wierzchem d�oni znany od stuleci gest. Podni�s� si� i skierowa� do drzwi. W po�owie drogi zastopowa� i zapyta� przez rami�: � A jak tam nasza klientka? � Zadowolona. Szczeg�lnie, �e pozna�a si� na mnie. � Nie znudzi� ci� ten numer? � Dlaczego mam nie sprawi� cz�owiekowi przyjemno�ci? Mnie to nic nie kosztuje. � A Yayo? � To samo, urlop. Zaraz do niego zadzwoni�. � No to... � chwil� my�la� � ...chyba wszystko. Okr�ci� si� na palcach stopy i wyszed�. Ziewn��em. Z nud�w kopn��em odkurzacz i dziesi�� minut obserwowa�em, jak snuje si� po pokoju. Parti� szach�w przerwa�em po czterech ruchach. W biurze wytrzyma�em do pi�tej. Wyszed�em wy�adowuj�c si� trzaskiem drzwi. Poziom cieczy pozostawiony w butelce opad� o trzy palce, ale by�a to jedna z dw�ch czy trzech rzeczy, kt�re mnie nie martwi�y � w domu te� mia�em co nieco. 4 Dwa nast�pne dni sp�dzi�em w podobny spos�b, tyle �e przejrza�em instrukcj� obs�ugi odkurzacza i zmusi�em go, by wyszczotkowa� wyk�adzin� w szachownic�. Rozegra�em na niej kilka partii, w kt�rych partnerem by� komp, a figury przesuwa� odkurzacz. Dawno ju� nie zajmowa�em si� czym� tak przyjemnym i po�ytecznym. Trzeciego dnia, w pi�tek, odwiedzi� mnie Wood. Naszed� mnie sam Rem Wood! I jeszcze jaki� g�adko wygolony jegomo�� ze stercz�cym ty�kiem, czego nie by�a w stanie ukry� nawet szyta na miar�, przed�u�ona marynarka. Wskaza�em Woodowi fotel. Ten z wystaj�cym zadem usiad� skromnie pod �cian�. W teczce, kt�r� po�o�y� na kolanach, m�g� mie� tylko papiery albo jakiego� gnata. Wood chwil� przygl�da� mi si� z uwag�. � Panie Owen � powiedzia� wolno. � Moja �ona jest bardzo zadowolona z pana us�ug. Serdecznie poleca pana wszystkim znajomym. Poniewa� ceni� sobie, jej zdanie i wierz� w jej znajomo�� ludzkich charakter�w, dlatego zwracam si� do pana z pewn� propozycj� � si�gn�� do kieszeni i wyj�� futera� na cygara ozdobiony etykiet�, od Kt�rej portfel robi� si� l�ejszy o kilkaset dolc�w. Wyci�gn�� futera� w moj� stron�, a gdy odm�wi�em, kr�c�c w milczeniu g�ow�, schowa� go. � Ja nie pal�, ale lubi� ich zapach � wyja�ni�. � Jak pan si� domy�la � wr�ci� do sedna � Ariadna rozpocz�a proces rozwodowy � towarzysz Wooda pokiwa� z oburzeniem g�ow�. � W �wietle dokumentacji, jak� pan jej dostarczy�, jestem za�atwiony. Jest jeszcze szansa, �eby wyst�pi� z kontrdowodami, czyli udowodni�, �e Ariadna mia�a przyjaci� w tym samym czasie co ja albo jeszcze wcze�niej. To mog�oby mnie uratowa� przynajmniej finansowo. Pan � wychyli� si� w moj� stron� � mo�e chyba znale�� takie dowody? Na pewno � odpowiedzia� sam sobie. � Moja �ona wcale nie jest wierniejsza mnie ni� ja jej, tylko wystartowa�a do rozwodu o kilka tygodni przede mn�. Pan... � u�miechn�� si� z wysi�kiem � ...jest poniek�d sprawc� moich nieszcz��. Mo�e pan chyba teraz dla odmiany poszpera� w �yciorysie mojej ma��onki? � A gdybym przypadkiem niczego nie znalaz�, to czy wystarczy, �e nie potwierdz� dokumentacji pana �ony? To pana zadowoli? Wood otworzy� usta, ale chrz�kni�cie totumfackiego zamkn�o mu je. � S�usznie � powiedzia�em do tego pod �cian�. � Nagrywam wszystkie rozmowy w tym biurze. Popatrzy� na mnie oboj�tnie, po czym za�o�y� nog� na nog�. Zako�ysa� stop�. Podeszw� zdobi� szereg cyfr uk�adaj�cych si� w liczb� 30 000. Widzia�em, �e Wood patrzy na mnie w napi�ciu, podrapa�em si� po karku. � Niestety, nie mog� przyj�� pana zlecenia. Jestem ob�o�ony robot� na najbli�sze dwa miesi�ce, a panu chyba zale�y na czasie. �a�uj�. Spod �ciany dobieg�o mnie teatralne chrz�kni�cie, a k�tem oka zauwa�y�em zmian� uk�adu n�g. Druga podeszwa r�wnie� oferowa�a kilkadziesi�t kawa�k�w w najlepszej walucie �wiata. � Nie wystarczy wam sklepu obuwniczego � u�miechn��em si� jak mog�em najszerzej, najwredniej. Wood spojrza� przez rami� pod �cian�, poderwa� si� z fotela i prawie wybieg� z pokoju. Wyczekuj�co spojrza�em na drugiego z go�ci. Wsta� wolno, wcisn�� teczk� pod pach�. Przesun�� si� bokiem, tak by sta� dok�adnie na wprost mnie. Wsun��em r�k� pod blat biurka i szcz�kn��em zatrzaskiem zamka. �wietnie udawa� d�wi�k kurka kolta. M�j gest zosta� w�a�ciwie odczytany. � Post�pi� pan nierozs�dnie � powiedzia�. � Jeste�my wielce niezadowoleni. Pan nie przyjmuje zlecenia, cho� nie ma w tej chwili �adnego innego. Nie �wiadczy uslug wykonywania kt�rych si� podj��. Postaramy si�, by pana licencja zosta�a wycofana, wstrzymana lub przynajmniej zrewidowana. �egnam � sk�oni� uprzejmie g�ow�. Wsta�em. � Na rogu Justine i Osiemdziesi�tej Drugiej jest sklep znakomicie zaopatrzony w pasomajtki � oznajmi�em. � �wietnie �ci�gaj� zar�wno brzuch, jak i zad. Polecam, bo niezmiernie korci mnie, by zaaplikowa� kopa w t� zwisaj�c�, galaretowat�, spocon� i bezw�os� dup�. �egnam � sk�oni�em uprzejmie g�ow�. Bez s�owa odwr�ci� si� i wyszed�. Nawet nie trzasn�� drzwiami. Wywo�a�em Claude�a i Yayo, by kr�tko zawiadomi� o niezadowoleniu Rema Wooda. Obiecali by� ostro�ni. Przez trzy dni nie wzi��em do ust kropli alkoholu. Potem zadzwoni� Yayo. � Owen � wychrypia�. Fotel zmrozi� mi plecy, nie odpowiedzia�em. � Owen � powt�rzy�. � W�z Claude�a eksplodowa� na autostradzie. Policja podejrzewa trafienie rakiet�. Nadal milcza�em. Ze zdziwieniem us�ysza�em w�asny oddech wype�niaj�cy ca�y pok�j. Spr�bowa�em oddycha� ciszej. � Jestem w drodze na to miejsce � powiedzia� Yayo. � Jad� do jego mieszkania. Przyjed� tam � us�ysza�em. To by� m�j g�os. Rzuci�em s�uchawk�. Do kieszeni w�o�y�em biffaxa i zapalniczk� strzelaj�c� zatrutymi mikrostrza�kami. Uruchomi�em system alarmowy i wyszed�em z biura. Do mieszkania Claude�a jecha�em wolno, nie �piesz�c si�. Podejrzewa�em, �e po�piech nie jest ju� do niczego potrzebny. Chyba si� nie myli�em. Yayo przyjecha� p�torej godziny po mnie. Do tego czasu dok�adnie przejrza�em mieszkanie i obie skrytki. Nie by�o tam nawet cienia wskaz�wki co do sprawc�w zamachu. Wprowadzi�em Yayo do pokoju. Chwil� siedzieli�my w milczeniu. � Mo�e by� co� powiedzia�? � wrzasn��em w ko�cu. � Bezpo�rednie trafienie minirakiet� przeciwpancern� � wycedzi�. � Co� jeszcze chcesz wiedzie�? � Nie ma �wiadk�w, brak jakiejkolwiek informacji � pochyli� si� w fotelu i spl�t� palce obu d�oni; Umie�ci� je mi�dzy kolanami i �cisn�� nimi. Przesun��em szklank� w jego stron�, uspokoi�em si� nieco. � Chcesz? � zapyta�em. Skin�� g�ow�. Nala�em mu i kilka kropel sobie. Milczeli�my jak para ludzi szukaj�cych tematu do rozmowy, cho� przecie� temat podsun�� nam kto�, kto zabi� Claude�a. Taki temat nie lubi po�piechu. Odpali�em od niedopa�ka nast�pnego papierosa, Yayo si�gn�� do kieszeni i skr�ci� grubego gwo�dzia z mieszanki tytoniu i canitoo. Gorzki, ostry zapach zdominowa� wo� moich golden gate��w. �