9759

Szczegóły
Tytuł 9759
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9759 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9759 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9759 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jose Arguelles FAKTOR MAJ�W Wydawnictwo PULSAR, Warszawa 2004 �cie�ka poza technologi� Ka�dy mo�e pozna� swoj� moc, lecz tylko ten j� posi�dzie, kto uwierzy. Kto nie wierzy, ten nie wie, co to spok�j. Spok�j serca to spok�j my�li. Spok�j my�li to m�dro��. Wiara i m�dro�� to moc. Gdy o czym� my�lisz, sta� si� mo�e. Gdy dasz temu wiar�, stanie si�. Staje si� nie dlatego, �e sta� si� musi, staje si�, bo to twoje dzie�o. Ty wiesz, co sta� si� mo�e, a projekcja my�li, to tw�j dar. Umiesz go coraz lepiej wykorzystywa�. Ka�da my�l to ksi�ga otwarta, ka�da nast�pna to ksi�gozbi�r. Nie mo�na stwo-rzy� dzie�a cudz� my�l� � cho�by najm�drzejsza, nie jest twoja. Gdy wszyscy to pojm�, stanie si� dzie�. �wiat�o m�dro�ci p�ynie z tre�ci, lecz tre�� jest tylko po�ow� dzie�a. Aby �wiat�u przyda� blasku, potrzeb-na jest wiara, a wiara wyp�ywa z serca. Zapa� nic nie da, gdy zabraknie wiary. Tekst czytany przez stu m�drc�w jest dla ka�dego z nich inny. Jeden przeczyta i rozumie, drugi prze-czyta dwa razy i zrozumie, a setny po stokro� przeczyta i b�dzie szuka� dalej, bo on wie, �e ka�de s�owo co� znaczy. Przeczytane s�owo daje impuls my�lom, a one s� kluczem do bram przypomnienia. Czytaj, a� zrozumiesz, �e nie s�owa s� wa�ne. Ci, co to wiedz�, nie pomog�, bo oni wiedz�, �e pom�c nie mog�. Ci, co m�wi�, �e pomog�, nie po-mog�, bo pom�c nie mog�. Czas nie mija � on jest. Tylko zegar wybija godziny. To w�a�nie jest z�udzenie up�ywu czasu. To jest kluczem tajemnicy poznania. Ten kto to zrozumie, pojmie, �e wieczne Teraz jest naszym prawdziwym czasem. Ten, kto szuka sensu �ycia, nigdy go nie znajdzie, bo sens �ycia to cel, kt�ry sam sobie wybra�. Gdy przypomnisz sobie t� prawd�, czas wr�ci na w�a�ciwe miejsce. Ka�dy wyszed� z Jasno�ci i ka�dy do Niej powr�ci, lecz szcz�ciem jest powr�ci�, maj�c Jej pe�n� �wiadomo�� w Tu. Powr�ci� nie znaczy odej��; powr�ci� to znaczy odzyska� prapami��. Hanna Kotwicka DROGI CZYTELNIKU Dzi� wszed�e� w posiadanie najwi�kszego dzie�a Jose Arguellesa. Dzi� dosta�e� klucz do zg��bienia tajemnic Maj�w. To, czy dasz sobie rad�, zale�y od Ciebie. Je�li znasz cykl JA jestem innym TY, z pewno�ci� b�dzie Ci �atwiej. Je�li nie znasz, b�dziesz mia� okazj� do podj�cia najwi�kszego wyzwania �yciowego. T� szans� ma tutaj ka�dy: Ty, ja, nasi znajomi, lekarze, politycy, jak r�wnie� � a mo�e przede wszystkim � przedstawiciele �wiata nauki we wszystkich jej dziedzinach. Wiedz, �e nie jest to �atwy kierunek. Przekona�am si� o tym sama, trzy razy zabieraj�c si� do przek�adu tego dzie�a. W tym czasie z Faktorem Maj�w zmierzy�o si� trzech t�umaczy. Niestety, mimo ich wielkiego zaanga�owania i doskona�ej znajomo�ci j�zyka, Majowie okazali si� NIEUB�AGANI i... o wiele sprytniejsi od nas wszystkich. Oni dokonali wyboru t�umacza kilka lat wcze�niej i czekali. Magia tej ksi��ki tkwi w wibracji s�owa, dlatego niedopuszczalne s� jakiekolwiek kompromisy. Tu nie wystarczy mechaniczny przek�ad, ten tekst trzeba poczu�. Majowie wymagaj� od ka�dego, nie tylko od t�umacza, pokory. Nie ka�da z os�b, kt�re pracowa�y nad Faktorem, by�a w stanie to poj��. Tego nie toleruj� Prawa Czasu. Ten, kto tego nie zrozumia�, musia� zosta� odsuni�ty od wsp�pracy. Tu nie ja jestem arbitrem, lecz galaktyczni Nawigatorzy. Mnie chodzi wy��cznie o przyst�pno�� i czysto�� wiedzy. Nie licz� si� straty finansowe. Rekompensuje je mi�o�� i sympatia czytelnik�w. Ziemia jest Planet� Sztuki. Sztuk� jest umiej�tno�� wybiegania poza materi� i materializm. W ci�gu kilku najbli�szych lat naucz� si� tego wszyscy, a przynajmniej dostan� od �ycia tak� szans�. W tym miejscu sk�adam podzi�kowanie wszystkim osobom, kt�re pojawiwszy si� na mojej drodze, sta�y si� katalizatorem, przyspieszaj�cym przyspieszenie tego, co rozpocz�am kilka lat wcze�niej. Moj� szczeg�ln� wdzi�czno�� pragn� wyrazi� Iwonie Pofelskiej (Bia�y Magnetyczny Mag) i Piotrowi Wro�skiemu (Bia�e Rytmiczne Zwierciad�o), dw�m wspania�ym �wiadomo�ciom niesionym przez �bia�e wibracje" w maja�skim kosmonogamie, bez kt�rych wsparcia, pomocy i fizycznego zaanga�owania wydanie Faktora Maj�w op�ni�oby si� o kilka tygodni. Ksi��ka musia�a ukaza� si� na pocz�tku 2004 roku i nie tylko z uwagi na warunki kontraktu autorskiego, ale i na sam rok 2004. Nie pozosta�o mi nic innego, jak ponownie zasi��� do pracy. To, czy podo�a�am, Ty ocenisz. Czasu mia�am niewiele. Dlatego prosz� Ci� o wyrozumia�o��. Nie zapomnij, �e Jose Arguelles dochodzi� do tej wiedzy trzydzie�ci trzy lata! Przed przyst�pieniem do lektury tego dzie�a zapoznaj si� z terminologi� zamieszczon� w s�owniku podr�cznym na ko�cu ksi��ki, poniewa� w przypadku tej, tak nowatorskiej wiedzy wiele potocznie u�ywanych s��w nabierze zupe�nie innego znaczenia. Z pewno�ci� chcia�by� wiedzie�, dlaczego rok 2004 jest taki wyj�tkowy. Wyja�niam, �e w lipcu 2004 domyka si� faza wgrywania programu i otwiera kolejna � faza realizacji. �niwo zaczniemy zbiera� dopiero od 2009 roku, kiedy wejdziemy w faz� artykulacji i modyfikacji wynik�w naszych dzia�a�. 26 lipca 2004 wyznacza kolejny prze�om w historii ludzko�ci (drugi po Harmonicznej Konwergencji w 1987 r.). Planeta Ziemia przestawia si� na naturalny rytm Kalendarza Trzynastu Ksi�yc�w i nic nie zdo�a jej powstrzyma�. W tym dniu rozpoczyna r�wnie� sw�j bieg siedmioletni cykl proroctwa TELEKTONON, w kt�rym dokona si� ostateczne otwarcie siedmiu piecz�ci, odnalezienie siedmiu zagubionych pokole�, powr�t siedmiu zatraconych �wiadomo�ci. By� mo�e trudno Ci w to uwierzy�. Poczekaj. W 2004 r. wiele Ci� zaskoczy, wiele te� oczaruje. Reszt� wyja�ni Ci trzynastomiesi�czny kalendarz i ta wspania�a ksi��ka, opatrzona �jak zwykle w �Pulsarze" � kontrowersyjnym tytu�em Faktor Maj�w. Otwiera ona nowy cykl studi�w nad wiedz� Maj�w na skal� megakosmiczn�, zatytu�owany �ladem Mistrz�w Czasu. Nast�pna pozycja � Wschodz�ca Ziemia � ods�aniaj�ca relacje pomi�dzy I Cingiem a �wi�tym Kalendarzem Maj�w i geopsychiczn� ewolucj� istoty ludzkiej, b�dzie lektur� znacznie �atwiejsz�. Pomy�leli�my te� o bardziej przyst�pnej wersji Faktora Maj�w, adresowanej przede wszystkim do m�odzie�y � Surfer na fali Zuvuya i Czas jest Sztuk�. Na 2004 rok zaplanowali�my jeszcze wiele innych niespodzianek, aby� zd��y� przygotowa� si� na spotkanie z Jose Arguel�esem, kt�ry odwiedzi Polsk� w 2005 roku. Teraz, skoro zdecydowa�e� si� zanurkowa� w g��bi� �wi�tego Kalendarza Maj�w, mog� Ci powiedzie� tylko jedno: Witaj w domu, �wietlany Wojowniku! Po 26 000 lat tu�aczki odnale�li�my si� dzi�ki Tzolkin. In lake'ch Hanna Kotwicka W dniu 13 stycznia 2004 roku Kin 65, Czerwony Kosmiczny W�� Fala W�drowca, Rezonansowy Ksi�yc 4, Rok Bia�ego Spektralnego Maga UZUPE�NIENIE 1997 -2003: MY�L I WIADOMO�� DLA POLSKICH CZYTELNIK�W Drodzy Czytelnicy w Polsce, to dla mnie wielkie szcz�cie dowiedzie� si�, �e mieszka�cy tak wielkiego kraju Europy Wschodniej jak Polska zyskali sposobno�� przeczytania w swoim ojczystym j�zyku Faktora Maj�w: �cie�ki poza techno-logi�. Ksi��ka ta k�adzie podwaliny dla pracy na rzecz tego, co obecnie znane jest jako �wiatowy ruch na rzecz transformacji spo�eczno�ci ludzkiej i odnowienia naszej planety do roku 2012. Pocz�wszy od 1997 roku, nasze wysi�ki, zmierzaj�ce do uczynienia �faktora Maj�w" {wiedzy Ma-j�w) naturaln� rzeczywisto�ci� planety Ziemi, doprowadzi�y nas do doskona�o�ci odkrycia Praw Czasu. Wspomniane odkrycie, potwierdzaj�ce zasady i wizje �faktora Maj�w", da�o nam mo�liwo�� uczynienia kolejnego kroku i przyst�pienia do porz�dku czwartego wymiaru czasu, tak dobrze po-znanego przez staro�ytnych Maj�w i ich systemy kalendarzowe. Porz�dek rzeczywisto�ci wymiaru czwartego jest obecnie znany jako porz�dek synchroniczny, tzn. porz�dek rzeczywisto�ci, kt�r� czas, b�d�cy uniwersalnym czynnikiem synchronizacji, razem scala. Teraz, zrozumiawszy Prawa Czasu i kosmiczn� harmoni� 28-dniowego Kalendarza Trzynastu Ksi�yc�w, posiedli�my metod� wyznaczenia �cie�ki wiod�cej poza technologi�. �cie�ka ta otworzy si� przed nami o �wicie 26 lipca 2004. Dat� t� zapami�tamy jako �Wielk� Zmian� Kalendarza 2004 roku". Od tej chwili, tzn. od kiedy powszechny ruch na rzecz zmiany kalendarza zamanifestuje si� jako nieodwracalna ju� rzeczywisto�� historyczna, droga w 2012 rok otworzy si� praktycznie dla ka�-dego. Ju� nied�ugo sami poznamy znaczenie �cie�ki poza technologi�. Niechaj ka�dy, kto we�mie do r�ki t� ksi��k� po przeczytaniu jej i przestudiowaniu, stanie si� gwiazd� przewodni�, od kt�rej inni b�d� si� mogli dowiedzie� o galaktycznych Majach i prawdziwej naturze Czasu! Jose Arguelles Valum Votan, Closerofthe Cycle Czwartek, dnia 20 listopada 2003 roku Kin 11, Niebieska Spektralna Ma�pa � Wzorzec Morfogenetyczny wzrasta do Dominuj�cej Si�y i Wizji Artystycznej" Wiod�cy Ksi�yc 6, Rok Bia�ego Spektralnego Maga Dedykowane mojemu nauczycielowi wielkiemu C. T. Mukpo Wyrazy uznania Napisanie i wydanie Faktora Maj�w nie by�oby mo�liwe bez wszechogarniaj�cej mi�o�ci, kt�ra na niego sp�ywa�a. Przede wszystkim, i jako pierwszej, chc� wyrazi� wdzi�czno�� mojej te�ciowej Mai, kt�ra czyta�a r�kopis w miar�, jak powstawa�, rozdzia� za rozdzia�em, mobilizuj�c mnie, gdy praca posuwa�a si� zbyt wolno. Chcia�bym oczywi�cie podzi�kowa� r�wnie� c�rce Mai, mojej �onie Lloydine, za nieprzerwane podtrzymywanie �r�de� ��cz�cych mnie z Ziemi�, w taki sam spos�b, w jaki Ziemia jest po��czona z gwiazdami. Chcia�bym tak�e wspomnie� o moich dzieciach: Joshue, Tarze, Heidi, Paulu, Ivonne i ich przyjacio�ach � o prawdzie mi�o�ci, kt�r� obdarowuj� tak bezwarunkowo. Ko�cz�c podzi�kowania dla najbli�szych, czu�bym si� nie w porz�dku, gdybym nie wspomnia� o naszym psie Genji i dw�ch kotach: Sponsorze i Onyksie, duchowych �r�d�ach wielowymiarowego ciep�a, �ywych dowodach na to, �e nie jeste�my sami. Opr�cz wymienionych tu os�b, kt�re dostarczy�y mi wskaz�wek i informacji oraz umo�liwi�y wgl�d w ca�o�� faktora Maj�w, s� te� inni � ci, kt�rzy byli przewodnim �wiat�em w czasie tw�rczego fermentu i przygotowa� do pracy. Ich wiara we mnie i moj� prac� by�a g��bokim �r�d�em �yciodajnej si�y. Nale�� do nich: Stan Padilla, jasnowidz�cy, kt�rego spok�j, mistrzostwo i modlitwy tworzy�y ochrony kr�g, oczyszczaj�cy kana� wizji; Brooke Medicine Eagle, kt�rej obecno�� i siostrzana mi�o�� emanuj� esencj� cz�owieczego odrodzenia; Don Eduardo Calderon, mag �sztuki �ni�cego cia�a", kt�ry towarzyszy� mi w procesie otwierania kana��w ziemskiej pami�ci; Jego Eminencja Tai Situ Rinpoche, b�d�cy pomostem ��cz�cym �wiaty; Rupert Sheldrake, tw�rca teorii pola morfo genetycznego, oraz Ted i J. J., wsp�odczuwaj�cy �kosmiczn� ca�o��". Nie mam w�tpliwo�ci, �e Faktor Maj�w pozosta�by kolejnym r�kopisem, kt�ry utkn�� w archiwach, gdyby nie dobry duch Barbary Clow z wydawnictwa Bear & Company, kt�ra otrzymawszy ten tekst natychmiast odczu�a potrzeb� udost�pnienia go �wiatu. Na podzi�kowanie zas�uguj� r�wnie� Gerry, m�� Barbary, kt�rego solidno�� i poczucie humoru towarzyszy�y nam w pracy oraz Angela Werneke, kt�ra wzi�a na siebie odpowiedzialno�� za opraw� plastyczn� ksi��ki. Na koniec pozostaj� mieszka�cy duchowych �wiat�w, kt�rych przewodnictwo i cierpliwe wsp�czucie zasia�y we mnie entuzjazm i potrzeb� wiedzy, kiedy tylko pozby�em si� w�tpliwo�ci, �e tak w�a�nie ma si� sta�. Za to wszystko i za niesko�czenie wi�cej wyra�am sw� bezgraniczn� i bezwarunkow� wdzi�czno�� z ca�ego serca raduj�cego si� prostot� tej chwili. Evam maya e ma ho! Niech b�d� pozdrowione harmonia umys�u i natury! Brian Swimme PRZEDMOWA Sinolodzy znaj� legend� o uczonych jezuitach, kt�rzy w XVII wieku, jako pierwsi ludzie Zachodu, podj�li studia nad I Cingiem. Z wielk� energi� i nadziej� przyst�pili oni do tego przedsi�wzi�cia, nauczyli si� j�zyka, rozszyfrowali i przemy�leli poj�cia. Wtedy dosz�o do tragedii. Kilku spo�r�d tych m�odych zdolnych m�czyzn popad�o w ob��d. Trudno�� zrozumienia m�dro�ci I Cingu w kategoriach w�a�ciwych dla zachodniego umys�u po prostu przeros�a tych pe�nych po�wi�cenia zakonnik�w. W rezultacie, Zakon Jezuit�w zosta� zmuszony do porzucenia projektu, co wi�cej, zabroniono jakichkolwiek studi�w nad tym egzotycznym chi�skim tekstem tak�e w przysz�o�ci. Ta opowie��, nawet je�li jest tylko apokryficzna, rzuca �wiat�o na prac� dr. Jose Arguellesa. Tak�e on ca�ym sercem zag��bi� si� w to, co dla zachodniego umys�u jest r�wnie k�opotliwym systemem wiedzy � Tzolkin Maj�w. Po wielu latach sp�dzonych nad rozwik�aniem tej wielkiej zagadki Jose Arguelles wynurzy� si� ze swoim wyja�nieniem tego, co ona oznacza, i jest to prawdziwie szalona historia. To, obok wielu innych nie mniej obrazoburczych stwierdze�, sk�ania nas do rozwa�enie nast�puj�cych wniosk�w: Histori� ludzko�ci w znacznej cz�ci kszta�tuje pewien galaktyczny promie�, przez kt�ry przechodzi Ziemia i S�o�ce podczas ostatnich 5000 lat. Kiedy w 2012 roku dotrzemy do ko�ca tego promienia, tam b�dzie oczekiwa� nas wielka chwila transformacji. Dzia�ania i wizje �wiata poszczeg�lnych kultur pod��aj� za natur� �galaktycznych epok", kt�rych kody zosta�y opisane przez Maj�w j�zykiem matematyki i symboli. Ka�dy cz�owiek ma wystarczaj�c� moc, by bezpo�rednio � zmys�owo, ponadzmys�owo, elektro-magnetycznie � po��czy� si� z energi�-informacj� tego promienia wyp�ywaj�cego z galaktyczne-go �r�d�a i w ten spos�b przebudzi� sw�j prawdziwy, wy�szy, najg��bszy Umys�. Bez w�tpienia wielu pomy�li, �e dr Arguelles poszed� drog� jezuit�w, kt�rzy zatraciwszy si� w I Cingu � zwariowali, popadli w mani�, zostali uwi�zieni w osobistych iluzjach. Oczywi�cie dr Arguelles jest �wiadomy szokuj�cej natury swoich wniosk�w. Ju� na wst�pie uczciwie nas uprzedza: �Dla mnie ta sytuacja oznacza odwa�enie si� na zrobienie skoku poza ustalone granice w mentalne terytorium, kt�re zgodnie ze standardami naszej kultury by�y uznawane za tabu lub ca�kowity prze�ytek". Z pewno�ci� jego praca, jak ka�da nowa wizja rzeczywisto�ci, jest ekstrawagancka i niezwykle �mia�a. Ju� tylko to czyni lektur� tej ksi��ki wyzwaniem, nie wspominaj�c kosmicznych wymiar�w jego wniosk�w. Pozwol� sobie wyja�ni�, dlaczego uwa�am wizj� dr. Arguellesa za tak g��bok� i wa�n�. Jestem przekonany, �e ka�da wizja Wszech�wiata, kt�ra nie szokuje, nie ma dla nas wi�kszej warto�ci. Po-winni�my sobie u�wiadomi�, �e to w�a�nie my, przyzwoici ludzie Zachodu, racjonalni judeochrze�ci-janie, demokraci, trzymamy Ziemi� w szachu z pomoc� broni nuklearnej. To my, nowocze�ni indu-striali�ci, przyczyniamy si� do zabijania �rodowiska naturalnego i nie bacz�c na nic, rozprzestrzenia-my nasze dzia�ania na wszystkie kontynenty. Gdy m�wimy o wizji Wszech�wiata, �e jest �rozs�dna", oznacza to, �e pasuje do nowoczesnego �wiatopogl�du, kt�ry zainicjowa� i wci�� podtrzymuje ten �wiatowy terror. Nie potrzebujemy roz-s�dnych wizji, przeciwnie, potrzebujemy tych najbardziej fantastycznych i szalonych, jakie tylko mo-�emy znale��. Wizja zaproponowana przez dr. Arguellesa spe�nia te warunki. Jest ona nie tylko sza-lona. Arguelles kierowany nieomylno�ci� swojego geniuszu wie, �e jedyn� nadziej� na zr�wnowa�e-nie rozwoju zachodniej nauki i zachodnich spo�ecze�stw jest pe�ne asymilacja wiedzy kosmologicz-nej dawnych lud�w, przede wszystkim Maj�w. Dlaczego w�a�nie staro�ytne kosmologie? Dlatego, �e wszystkie dawne ludy przyj�y pewne wsp�lne za�o�enie: Ziemia, S�o�ce, Galaktyka, Wszech-�wiat � wszystko i wsz�dzie jest �ywe i obdarzone inteligencj�. To, czego oczekuje si� od nas � czytelnik�w, to pokora. Wyszkoleni w nowoczesnych pogl�dach na �wiat, podkre�laj�cych i podtrzymuj�cych militaryzm, patriarchalizm, antropocentryzm i kon-sumpcyjne nastawienie, powinni�my zrozumie� nasz fatalny b��d � za�o�enie, �e Wszech�wiat jest martwy, pozbawiony uczu�, inteligencji i celu. Czy znajdziemy w sobie odwag�, by otrz�sn�� si� z tej fatalnej iluzji? Czy znajdziemy w sobie m�dro��, kt�ra skieruje nas do Maj�w i ich wiedzy, nauczy prawdy o Wszech�wiecie? Wracaj�c do przedmowy, chcia�bym w paru s�owach skomentowa� trzy �skandaliczne" wnioski Arguellesa. Moj� specjalno�ci� jest fizyka matematyczna i moje my�lenie odzwierciedla ramy wsp�-czesnej nauki. Chc� jednak podkre�li�, �e moim celem nie jest przedstawienie wizji Maj�w w nowo-czesnych, naukowych kategoriach. Kosmologii Maj�w nie mo�na opisa� w ten spos�b. Dzi� jednak wy�ania si� nowy nurt w nauce postmodernistycznej: holistyczny panhumanizm � wiedza, kt�ra pr�buje integrowa� kosmologie dawnych lud�w z nowoczesnym �wiatopogl�dem naukowym. Po pierwsze: Zgodnie z przekazem Maj�w znajdujemy si� w sferze wp�yw�w galaktycz-nego promienia. Dot�d we wsp�czesnej nauce nie by�o mowy o takim promieniu, jaki opisali Ma-jowie. Jednak w ostatnich latach fizycy odkryli istnienie pewnego rodzaju promieniowania przep�y-waj�cego przez Galaktyk�, kt�re na nas oddzia�ywuje, i jest to rzeczywi�cie nowe odkrycie. Astrofi-zycy opisuj� to promieniowanie jako fale g�sto�ci przenikaj�ce Galaktyk� i wp�ywaj�ce na jej ewo-lucj�. Rezultatem oddzia�ywania tego promieniowania s� na przyk�ad narodziny naszego S�o�ca. To promieniowanie roz�arzy�o pierwotn� gigantyczn� gwiazd�, doprowadzaj�c j� do eksplozji, w wyni-ku kt�rej powsta�o nasze S�o�ce. Jemu zatem zawdzi�czamy narodziny gwiazd. Mo�emy wi�c m�wi� o Galaktyce jak o organizmie zaanga�owanym w proces w�asnej ewolucji lub o �samoorganizuj�cej si� dynamice" Galaktyki. Wy-chodz�c z bardziej �organicznej perspektywy", mo�emy m�wi� o rozwijaj�cej si� Galaktyce i uzna� powstanie gwiazd za cz�� galaktycznej epigenezy. Z tej perspektywy S�o�ce jest pobudzane przez dynamik� galaktycznego centrum dok�adnie w taki sam spos�b, w jaki aktywno�� oka �aby jest ste-rowana impulsami p�yn�cymi z wn�trza jej w�asnego organizmu. Nasuwa si� pytanie, jak dalece dynamika Galaktyki wp�ywa na rozw�j S�o�ca i jego systemu pla-netarnego? Czy galaktyczne si�y powo�uj� S�o�ce do istnienia, po czym zar�wno S�o�ce, jak i jego system planetarny, s� pozostawione samym sobie? Czy te� mo�e galaktyczne promieniowanie usta-wicznie wp�ywa na rozw�j �ycia? Tutaj konieczny jest komentarz. Po pierwsze: mo�emy przyj��, �e Galaktyka ma ci�g�y wp�yw na Ziemi� i jej �ycie. S�o�ce istnieje ju� niemal od 4,5 miliarda lat i ca�y czas podlega wp�ywom pro-mieniowania przenikaj�cego Galaktyk�. Galaktyczne promieniowanie zmienia dynamik� S�o�ca i w ten spos�b wp�ywa na zmiany promieniowania docieraj�cego do Ziemi. Nie mam w�tpliwo�ci, PRZEDMOWA 13 �e kiedy biolodzy, zajmuj�cy si� ewolucj�, zaczn� to rozwa�a�, rozpoznaj� i opisz� drogi rozwoju �y-da na Ziemi, kt�re odzwierciedl� t� dynamik�. Staniemy si� �wiadomi tego, �e kszta�t li�cia wi�zu nie jest wy��cznie wynikiem naturalnej selekcji, ograniczonej do ziemskich wp�yw�w, ale te� efektem oddzia�ywania Galaktyki jako Ca�o�ci. Poza tym musimy by� �wiadomi tego, �e wsp�czesna nauka nie by�a w stanie dostrzec istnienia takiego promienia galaktycznego, jaki opisali Majowie. Nowo�ytna nauka jest skoncentrowana na materii i zmianach jej stan�w. Wszystkie pozosta�e jako�ci: kolor, zapach, emocje, uczucia, dozna-nia intuicyjne, uznaje za wt�rne i je pomija. Tak wi�c wszystko zaczyna si� od ogranicze� naszej for-my �wiadomo�ci, kt�ra uniemo�liwia nam dostrze�enie galaktycznego promienia Maj�w. Powinni�my jednak w�a�ciwie oceni� stopie� trudno�ci i doceni� wag� tego, co osi�gni�to dzi�ki nowo�ytnej nauce. Np. empiryczne do�wiadczenie tego, �e S�o�ce mia�o sw�j pocz�tek, wyobra�e-nie kontynent�w w ruchu b�d� s�yszenie echa pradawnego wybuchu pierwotnej, roz�arzonej kuli przed bilionami lat, kt�ry rozpocz�� dzieje naszego Wszech�wiata, wymaga�o naprawd� wysokiego poziomu wiedzy i niezwyk�ej �wiadomo�ci. Rozpoznaj�c szczeg�lny tryb rozwoju nowoczesnej �wia-domo�ci naukowej, mo�emy zacz�� wybacza� jej przeoczenia i doceni� inne formy wiedzy, rozwija-j�ce si� wok� kulturowo odmiennych system�w. Kulturowe cele Maj�w wymaga�y rozwoju ca�kowicie odmiennych form �wiadomo�ci. Wsp�cze-�ni uczeni s� w stanie eksperymentalnie bada� fizyczny efekt oddzia�ywania fal g�sto�ci w Galakty-ce. Majowie z r�wn� skuteczno�ci� mogli do�wiadcza� promieniowania, kt�re wp�ywa�o nie tylko na narodziny i �ycie gwiazd, ale tak�e na idee, wizje i przekonania. Osobi�cie nie mam w�tpliwo�ci, �e wsp�cze�ni uczeni i Majowie dostrzegli ten sam rodzaj promieniowania. Uczeni rozwijaj� wiedz� umo�liwiaj�c� rozpoznawanie i badanie fizycznych skutk�w tego promieniowania; Majowie rozwi-n�li umiej�tno�� rozpoznawania i badania wp�ywu tego promieniowania na psychik�. Po drugie: Galaktyczne epoki. Majowie, zgodnie z tym, co napisa� o nich Arguelles, uwa�ali, �e ka�da epoka ma sw�j specyficzny charakter. Ka�d� z epok cechuje okre�lony rodzaj aktywno�ci, i t� wiedz� zakodowali w Tzolkin. Znaj�c galaktyczny kod poszczeg�lnych epok, ka�dy jest w stanie przewidzie� ich nadej�cie i skutecznie z nimi wsp�dzia�a�. W taki spos�b pojmowa�a Wszech�wiat wi�kszo�� pierwotnych lud�w, cho� zapewne bez tego subtelnego wyczucia niuans�w, kt�re cecho-wa�o Maj�w. Podobn� koncepcj� czasu odnajdujemy w �redniowiecznej, zachodniej tradycji religij-nej. Zgodnie z ni� ka�d� epok� charakteryzowa�y okre�lone cechy, wywodz�ce si� z boskiego �r�-d�a, a wiedza o jako�ci czasu umo�liwia�a jednostce g��bsze wnikni�cie w boskie zamiary. Dostrzeg�em ide� �galaktycznych epok", analizuj�c trwaj�c� 20 miliard�w lat histori� Kosmosu. Kiedy przygl�damy si� naszej wiedzy o przesz�o�ci, widzimy, �e ka�da epoka mia�a swoj� specyficz-n� jako��, unikalny moment i szczeg�lny, tw�rczy charakter. Dla przyk�adu: P� miliona lat po rozpocz�ciu kosmicznej epopei nadszed� czas formowania si� atom�w wodoru. Nale�y podkre�li�, �e w skali makrofazowej ten rodzaj kreacji zachodzi� wy��cznie w jednym, �ci�le okre�lonym momencie kosmicznym. Do tego momentu atomy wodoru jeszcze nie powstawa�y, po nim ju� nie powstawa�y. Ale w tej jednej fazie mog�y [powstawa�y w liczbie si�gaj�cej kwintyliona. We wszystkich kosmicznych epokach jest wiele podobnych przyk�ad�w, ale �eby wyodr�bni� charakterystyczne cechy aktywno�ci danego momentu kosmicznego, najlepiej pozosta� przy opisie narodzin atom�w wodoru. Powstanie pojedynczego atomu wodoru by�o w zasadzie mo�liwe tak�e przed tym momentem, tzn. zanim jeszcze pojawi� si� wod�r. Wymaga�o to jednak olbrzymiego nak�adu energii, ale taki atom szybko stapia� si� w kosmicznym pratyglu. W tym czasie wytwarzanie atom�w wodoru by�o dzia�aniem niezgodnym z �wczesnymi prawami Wszech�wiata. Intensywno�� i niewymagaj�ca wysi�-ku tw�rczo�� zale�a�a od dw�ch czynnik�w: wewn�trznej potrzeby wodoru do wyodr�bnienia si� i od jako�ci danego momentu czasu Wszech�wiata. Zgodnie ze s�owami Arguellesa, efektywny pro-ces tw�rczy jest mo�liwy tylko wtedy, gdy �chwilowa potrzeba ��czy si� z uniwersalnym celem". Kie-dy jako�� Wszech�wiata dojrza�a do powo�ania do �ycia atom�w wodoru, pojawi�y si� one w wiel-kiej obfito�ci. Aktywno�� takich kosmicznych i galaktycznych faz odnajdujemy na przestrzeni 20 miliard�w lat uniwersalnej historii. W naszym zachodnim umy�le natychmiast rodzi si� pytanie: �Skoro istniej� fazy, w kt�rych powstaj� atomy, to czy s� te� inne, w kt�rych powstaj� galaktyki i pierwotne kom�rki? A moje w�asne my�li? A kultura? Czy na nie r�wnie� wp�ywaj� zmiany galaktycznych epok?" Te pytania prowadz� nas do kolejnego punktu. Po trzecie: Osobiste interakcje z galaktyczn� �wiadomo�ci�. Co mo�emy powiedzie� o ce-lach i naszym rozumieniu inteligencji Galaktyki? Zachowa�em ten temat na koniec, jako �e si�ga-my tu najg��bszych warstw zniewolenia zachodniej psychiki. Majowie mieli poczucie zwi�zku ze �wiadomo�ci� S�o�ca, manifestuj�cego umys� i serce Galaktyki. Odczuwali te� pragnienia Galakty-ki. Nowocze�ni naukowcy, s�ysz�c to, umie�cili Maj�w i ich wiedz� na �p�ce z bajkami". Jednak ignorowanie m�dro�ci Maj�w tylko obna�a nasz� niebezpiecznie skrzywion� kondycj� duchow�. Rozwa�my to g��biej. Nasi intelektualni przodkowie, �yj�cy w XVII-wiecznej Europie, byli prze-konani, �e zwierz�ta s� pozbawione uczu�. Mogli wi�c spokojnie sta� obok skowycz�cego stworze-nia, a zapytani, sk�d ten brak serca, wyja�nialiby, �e te zwierz�ta to przecie� tylko mechanizmy, kt�-re uleg�y uszkodzeniu i wydaj� okropne d�wi�ki, jak wszystkie zepsute maszyny. Jako ich nast�pcy mamy r�wnie zniekszta�con� wra�liwo��. W jaki jeszcze spos�b mo�emy prze-jawia� oboj�tno�� wobec j�ku udr�ki, kt�ry wstrz�sa dzi� ca�� planet�? Pisz� o tym z nadziej�, �e w ko�cu dostrze�emy prawd�. Nasza wsp�czesna wra�liwo�� jest w znacznej mierze zdeformowa-na przez trwaj�c� od 50 000 lat histori� gatunku Homo sapiens. Najwy�szy czas, aby�my obudzili w sobie pe�ny zakres ludzkiej wra�liwo�ci psychicznej. Tylko pod tym warunkiem przerwiemy nasz nieustaj�cy atak, skierowany przeciwko �yciu i zaczniemy �y�, tak jak Majowie, w stanie zachwytu nad ziemsk� form� bytu. �r�d�em naszych trudno�ci jest uwarunkowany kulturowo b��d, kt�ry prowadzi do my�lenia o atomach wodoru, gwiazdach i podobnych fenomenach jak o najzwyklejszej �materii fizycznej". W�a�nie to ca�kowicie odcina nas samych i nasze �ycie psychiczne, rozumiane jako przejaw transcendencji , od reszty Wszech�wiata. Inny punkt widzenia na histori� kosmicznej kreacji, tzn. postrzeganie Wszech�wiata jako jednorodnego zdarzenia przejawionego w r�norodnych formach energii, proponuje postmodernistyczny nurt nauki. I tak, ludzka �wiadomo��, cia�o cz�owieka, cia�o sowy i �wiadomo�� sowy, wszystko to jest owocem jednego, stw�rczego (boskiego) procesu kosmicznego. Przyj�cie takiej holistycznej postawy pozwoli nam zaakceptowa� spos�b, �e nasze ko�ci, my�li i intuicja (a tak�e my�li, ko�ci i intuicja sowy) s� przejawem tej samej fundamentalnie u�wi�conej dynamiki. Przy takim za�o�eniu �uczucia" nie s� tworem transcendentnej �wiadomo�ci cz�owieka. Przeciwnie, uczucia s� transmitowane, tak jak transmitowane s� fotony i jest to zupe�nie naturalny proces. Osoba stoj�ca przed wspania�ym granitowym klifem jest zalewana bogactwem uczu�, jakie ska�y przesy�aj� cz�owiekowi. Pomy�lmy o Majach, sk�panych w blasku S�o�ca. C� mo�emy powiedzie� o tym zdarzeniu? To zjawisko, jak ka�de inne, ma jednocze�nie aspekt fizyczny i psychiczny. Mo�emy m�wi� o kwantowej, elektrodynamicznej interakcji foton�w s�onecznych z ludzkimi elektronami albo o do�wiadczanych w tym momencie �g��bokich", wewn�trznych uczuciach. Pe�ny opis wydarzenia wymaga uwzgl�dnienia obu biegun�w wiedzy. S�o�ce rozgrzewa sk�r� i o�ywia ducha; dzieli si� z nami swoim ciep�em i wewn�trznymi uczuciami. S�o�ce wydziela energi� j�drow�, a tak�e przekazuje swoje idee i oczekiwania. Trudno przerwa� refleksje nad fascynuj�cymi ideami, jakie zawiera ksi��ka Arguellesa. Wniknijcie w to sami. Mo�e i wy wyniesiecie z niej now� moc, kt�ra pobudzi uzdrowienie i kreatywno�� Ziemskiej Wsp�lnoty. Brian Swimme Institute in Culture and Creation Spirituality Holy Names College, Oakland � WPROWADZENIE ZAGADKA MAJ�W: WIEDZA TRANSCENDENTNA Twierdzenie, �e nowoczesna nauka jest szczytem osi�gni�� gatunku ludzkiego, to obowi�zuj�cy truizm od czasu zwyci�stwa racjonalizmu i rewolucji przemys�owej XVIII wieku. Ta wiara jest kamieniem w�gielnym materialistycznej doktryny post�pu technologicznego. Przypuszczenie, �e mog�aby istnie� nauka bardziej zaawansowana od tej, kt�r� znamy, stanowi�ca fundament globalnej cywilizacji przemys�owej, jest nie do pomy�lenia. Jednak dzi� rozwi�zanie �nie do przyj�cia" z racjonalnego punktu widzenia mo�e by� jedynym, kt�re pozwoli nam bezpiecznie wyj�� poza zasadzki nuklearnego militaryzmu i zatrucia �rodowiska, zagra�aj�ce istnieniu planety. Zawsze czujne si�y naukowego materializmu maj� tylko jeden cel: podtrzymywanie mitu o dominacji i sta�ym post�pie technologicznym. Zazdro�nie pilnuj� one podstaw swego bytu i broni� dost�pu w strefy swoich wp�yw�w. Rygorystycznie utajni�y i uniemo�liwi�y opinii publicznej wgl�d do do-kumentacji niewyt�umaczalnych z �racjonalnego" punktu widzenia fenomen�w marsja�skich odkry-tych w 1976 roku. W podobny spos�b zosta�y utajnione informacje na temat UFO i wielu innych zja-wisk paranormalnych. Niemniej jednak rankiem 28 stycznia 1986 roku, na oczach telewidz�w ogl�-daj�cych bezpo�redni� transmisj� z przebiegu lotu, eksplodowa� prom kosmiczny Challenger. Sta�o si� to zaledwie cztery dni po triumfalnym locie Voyagera 2 w kierunku Urana, kt�remu towarzyszy-�y, masowo w�wczas publikowane, osza�amiaj�ce informacje. W tragicznym momencie katastrofy Challengera mit o dominacji techniki dozna� powa�nego uszczerbku. W przyp�ywie w�tpliwo�ci, wywo�anych tragiczn� misj� Challengera, w umys�ach my�l�cych ludzi po raz pierwszy zrodzi�y si� refleksje kwestionuj�ce cel naukowej, technologicznej ekspansji i �nieomyl-no��" nowoczesnej nauki. W ten spos�b mit o dominacji technologii straci� swoje nadrz�dne znaczenie, a przez powsta�y wy�om zacz�y wnika� dziwne pr�dy. Teraz, w brzasku wy�aniaj�cym si� na tle nauko-wego racjonalizmu rodzi si� pytanie: A mo�e wybrany przez nas spos�b dzia�ania nie jest najlepszy i naj-rozs�dniejszy? Mo�e nie jeste�my najinteligentniejsz� cywilizacj�, jak� zna�a Ziemia? Mo�e by�y ludy inteligentniejsze, m�drzejsze, bardziej zaawansowane ni� my; ludy, kt�re w naszym samozadowoleniu przeoczyli�my. Mo�e na naszej planecie i poza ni� istnia�a nauka wy�ej rozwini�ta od tej, kt�r� my zna-my? Sk�d bierze si� nasza pewno�� co do wy�szo�ci naukowego materializmu i uznanie go za najlepszy system wyja�niaj�cy Kosmos, niesko�czenie wi�kszy i bardziej tajemniczy ni� to, co jest w stanie obj�� racjonalny umys�? Innymi s�owy, widmo kryzysu technologicznego wymusza na nas radykaln� zmian� obowi�zuj�cych paradygmat�w, taka zmiana jest wyczuwalna od d�u�szego czasu. Przybli�y�y j� pionier-skie badania w dziedzinie fizyki kwantowej, chocia� nadal konieczny jest wstrz�s, kt�ry by te zmiany ugruntowa�. W XX wieku wnikliwi uczeni, kt�rzy dostrzegli, �e �wiat zjawisk, obserwowany przez racjonaln� nauk� zachowuje si� irracjonalnie, starali si� t� wiedz� przekaza� spo�ecze�stwu. Te informacje umkn�y jednak uwadze pan�w �wiata i technokrat�w decyduj�cych o formach porz�dku spo�ecz-nego, mimo �e popularyzatorzy �nowej nauki", tacy jak: Fritjof Capra, Isaac Bentov i Gary Zukav w�o�yli wiele wysi�ku w to, by w przyst�pny spos�b zakomunikowa� nam o podobie�stwach mi�dzy fizyk� kwantow� i wschodnim mistycyzmem, przynajmniej tym z nas, dzi� jeszcze nielicznym, kt�rzy my�l� krytycznie. Konkluzja ksi��ki pt. Ta�cz�cy Mistrzowie Wu Li G. Zukava przynosi rzecz nie do pomy�lenia: deklaracj� zbli�aj�cego si� �ko�ca nauki". Ale nawet on nie jest w stanie zrezygnowa� z tezy o nieustannej pogoni i sta�ym udoskonalaniu coraz bardziej wnikliwych i u�ytecznych teorii fizycznych. Przeczuwany od dawna radykalny zwrot paradygmatu oznacza rzeczywisty �koniec nauki" i po-ci�ga za sob� rezygnacj� z poj�cia post�pu albo spojrzenie na� z takiego dystansu, kt�ry pozwoli sprawdzi�, czy nie ma wiedzy nie-fizycznej lub nie-materialistycznej, kt�ra wykracza poza nasze defi-nicje. Oczywi�cie nic nie mog�oby bardziej podwa�y� mitu o post�pie i dominacji technologii ni� od-krycie, �e zanim ten mit powsta� i rozwin�� si�, istnia�a nauka znacznie bardziej zaawansowana od wsp�czesnej � nauka uprawiana przez spo�eczno�ci, kt�re zgodnie z naszymi dzisiejszymi kryteria-mi wci�� tkwi� w epoce kamiennej. Mam tutaj na my�li system wiedzy praktykowany przez dawnych Maj�w, przeoczony przez przedstawicieli �nowej nauki". Przyk�adem wiedzy najbli�szej Majom jest I Cing, chi�skie dziedzictwo znane wybitnym przed-stawicielom �nowej nauki". Nie zosta� on jednak w pe�ni zrozumiany przez zachodnich uczonych. Przekonani o prawdziwo�ci doktryny o post�pie, nie dostrzegli tego, �e I Cing jest kodem form wy-prowadzonym z wiedzy opartej na znajomo�ci zasad holonomicznego rezonansu, a nie z wiedzy 0 atomowej strukturze materii. Kilku autor�w, w�r�d nich: Martin Sch�nberger, w ksi��ce The I Cing and the Genetic Code: The Hidden Key to Life (1973), Robert Anton Wilson w The Illuminati Papers (1980) i ja sam w pracy Earth Ascending (1984), przedstawiamy I Cing jako przyk�ad systemu wiedzy znacznie bardziej wszechstronnej ni� wsp�czesna nauka. Jak pisze Sch�nberger: �I Cing jest �wiatem regu� definiu-j�cych zmiany porz�dku rzeczy, odpowiedzi� na poszukiwania Heisenberga fundamentalnych cz�-stek elementarnych i spolaryzowanej symetrii jedno�ci natury". Porz�dek �wiata opisany w I Cingu i system wiedzy Maj�w odwo�uj� si� do zasady holonomicz-nego rezonansu, maj�cego wp�yw w jednakowym stopniu na przesz�o�� i na przysz�o��. Z perspek-tywy wiedzy Maj�w terminy przesz�o�� i przysz�o�� nie maj� wi�kszego znaczenia w definicjach �po-st�pu" i �wy�szo�ci". Dla Maj�w czas, je�li w og�le istnia�, by� jednym nurtem, zarazem przesz�ym 1 przysz�ym, wyp�ywaj�cym z tego samego �r�d�a; zawsze obecnym i zawsze po��czonym w tera�niej- szo�ci. Obydwa te systemy, wiedz� Maj�w i chi�ski I Cing, mo�emy uzna� za systemy w jednakowym stopniu przednaukowe, jak i postnaukowe. Jak to si� sta�o, �e dzi�, w dobie kryzysu technologicznego i zmiany paradygmat�w, to w�a�nie Majowie zaistnieli w naszej �wiadomo�ci? Kim byli, kim s� Majowie? Sk�d pochodz�? Jakie s� ich osi�gni�cia? Dlaczego uczynili to, co uczynili? Dlaczego porzucili swoj� cywilizacj� u szczytu rozwo-ju? Dok�d si� udali i dlaczego? Wschodni spos�b my�lenia i wschodnie sztuki, takie jak joga, medytacja a nawet ikebana, nie-ub�aganie rewolucjonizuj� zachodni� kultur�, przenikaj� nasz� my�l naukow�, natomiast Majowie nadal pozostaj� nieuchwytni i zagadkowi. Gdy wspominamy Maj�w zamieszkuj�cych Ameryk� �rodkow�, nie spos�b unikn�� skojarze� si�-gaj�cych Wschodu � maja jest kluczowym terminem hinduskiej filozofii, oznaczaj�cym �pochodzenie �wiata" (�r�d�o rzeczywisto�ci) i ��wiat iluzji". S�owo maja w sanskrycie zwi�zane jest z takimi poj�cia-mi, jak: �wielki", �miara", �umys�", �magiczny" oraz �matka". Nie jest wi�c dla nas zaskoczeniem, gdy dowiadujemy si�, �e imi� matki Buddy brzmia�o Maja. W klasycznym wedyjskim eposie Mahabharata Maja to imi� s�ynnego astronoma, astrologa, maga i architekta; to r�wnie� nazwa wielkiego w�drowne-go ludu. S�owo maja odnajdujemy nie tylko w staro�ytnych Indiach, kraju wysoko rozwini�tej metafizyki i poszukiwa� duchowych, ale r�wnie� dalej na zach�d: skarbnik s�ynnego egipskiego kr�la Tuten-hamona nosi� imi� Maja. Mayet � termin filozofii egipskiej � oznacza �uniwersalny porz�dek �wia-ta". W greckiej mitologii Maja to jedna spo�r�d siedmiu Plejad, si�str Hiad, c�rek Atlasa i Plejony. Tak samo nazywa si� najja�niejsza gwiazda z gwiazdozbioru Plejad. Na koniec przypomnijmy nazw� wiosennego miesi�ca � maj, pochodz�c� od imienia rzymskiej bogini Mai, Wielkiej Bogini Wiosny, c�rki Fauna i �ony Wulkana. Nazwa ludu Maya, dzi� zamieszkuj�cego Ameryk� �rodkow�, pochodzi od s�owa Mayab � na-zwy p�wyspu Jukatan, rodzimego regionu Maj�w. Zn�w wracaj� pytania: Kim byli Majowie? Dla-czego nazwa �rodkowoameryka�skiej cywilizacji przewija si� w tak wielu kulturach �wiata? Czy jest to tylko zbieg okoliczno�ci? Sk�d oni przybyli? Zgodnie z dogmatem obowi�zuj�cym w antropologii, Majowie nale�eli do plemion zamieszku-j�cych Azj� i w czasie ostatniego zlodowacenia, oko�o 12 000 lat temu, przekroczyli Cie�nin� Berin-ga, ostatecznie osiedlaj�c si� w miejscu nazywanym dzi� Ameryk� �rodkow�. Kiedy czytamy p�ne teksty Maj�w, epopej� Popul Vuh i Ksi�g� Chilam Ba�am, odnosimy wra�enie, �e przybyli oni rze-czywi�cie z daleka: Z tamtej strony morza przybyli�my do miejsca zwanego Tulan, kt�re sta�o si� naszym pocz�t-kiem i gdzie zostali�my zrodzeni z naszych matek i ojc�w. (Kroniki Cakchi�uels) Gdyby komu� wyda�o si� to oczywiste, nieco dalej znajdujemy inn� wersj� tych wydarze�. Tu mo-wa jest o czterech Tulan: Z czterech stron ludzie przybyli do Tulan. Na wschodzie jest jedno Tulan; inne w Xibalbay; in-ne na zachodzie, to z kt�rego my pochodzimy; a jeszcze inne jest tam, gdzie przebywa B�g; dla-tego te� byty cztery Tulan. Kiedy zajmujemy si� bli�ej tematem w�dr�wek Maj�w, stwierdzamy, �e swoj� genez� i miejsce, sk�d pochodz�, opisuj� w kategoriach kosmicznych, niebia�skich i mandalicznych; cztery Tulan to miejsca Wschodu i Zachodu S�o�ca wraz ze �wiatem Dolnym i Niebia�skim. Co wi�cej, kiedy stu-diujemy histori� i mitologi� nie tylko maja�sk�, ale ca�ego Staro�ytnego Meksyku, stwierdzamy, �e Tulan (albo Tollan) jest w r�wnym stopniu s�owem archaicznego kodu, jak i nazw� realnie istniej�-cego miejsca. Mo�e wi�c Tulan jest s�owem okre�laj�cym proces pojawienia si� i moment przej�cia z jednego �wiata do innego, a nie nazw� geograficzn�? Legendy Maj�w s� zbie�ne z legendami In-dian Hopi, kt�rzy r�wnie� opisuj� w�dr�wki pomi�dzy �wiatami. Obecny �wiat jest dla nich czwar-tym z kolei. Czym s� owe �wiaty? Czy s� to wcze�niejsze stadia rozwoju cywilizacji na Ziemi, czy mo-�e s� to opisy kosmicznych �w�dr�wek" po Wszech�wiecie? Pomijaj�c tymczasem pytania o pochodzenie i zwracaj�c uwag� w kierunku osi�gni�� Maj�w, znajdziemy trwalszy grunt dla naszych rozwa�a�. Nie ma w�tpliwo�ci, �e s� przedstawicielami jed-nej z wielkich cywilizacji, jakie rozkwit�y na Ziemi. Pozostawili po sobie niewiarygodn� liczb� miast i zespo��w �wi�tynnych � wysokie piramidy schodkowe, rytualne place, �wi�tynie ozdobione zna-komitymi kamiennymi p�askorze�bami i hieroglificznymi inskrypcjami � rozrzucone w d�unglach Jukatanu i na wy�ynach wsp�czesnej Gwatemali. Gdy odwiedzamy wspania�e pozosta�o�ci architektury Maj�w, najwi�ksze wra�enie wywo�uje w nas oryginalno�� ich tw�rczo�ci. Styl sztuki maja�skiej pozostaje unikalny nawet na tle sztuki s�-siaduj�cych z nimi mieszka�c�w g�rzystej cz�ci Meksyku. Majowie, odosobnieni w �rodkowo-ameryka�skiej d�ungli, zawsze pozostaj� na uboczu, wci�� odlegli. Kiedy podziwiamy piramidy g�-ruj�ce nad lini� drzew czy zawi�e hieroglify, jeste�my poruszeni tym, jak p�no cywilizacja Maj�w zaistnia�a w powszechnej historii. S�usznie por�wnywana z cywilizacj� egipsk�, pojawia si� na sce-nie niemal 3000 lat po szczytowym okresie budowy piramid w Egipcie. Nag�y upadek cywilizacji Maj�w niesie w sobie jeszcze wi�kszy dramatyzm ni� jej relatywnie p�-ny rozkwit. Oko�o 830 roku n. e., po 500 � 600 latach intensywnego rozwoju, Majowie porzucili swoje g��wne miasta i o�rodki kultu religijnego, pozostawiaj�c je d�ungli i czasowi. Ze wszystkich zagadek, kt�re pozostawili, ta wydaje si� najwi�ksza. Wci�� brak dowod�w potwierdzaj�cych kt�r�-kolwiek z licznych hipotez � rewolucja, susza, epidemia � t�umacz�cych ich nag�e znikni�cie. Jest natomiast prawdopodobne, chocia� wykracza to poza nasze wzorce my�lowe, �e Majowie celowo porzucili swoj� cywilizacj� w momencie jej najwi�kszego rozkwitu. Pozostaje pytanie: dlaczego? Z t� zagadk� �ci�le wi��� si� zar�wno znaczenia hieroglif�w, jak i astronomiczne i matematycz-ne wyliczenia oraz pozostawione przez nich kalendarze. Chocia� sami porzucili swoje dzie�a sztuki i pomniki architektury, ich tw�rczo�� dor�wnuje osi�gni�ciom najwy�ej rozwini�tych kultur egip-skiej czy greckiej, osi�gni�ciom hinduskiej dynastii Gupta, dynastii Tang w Chinach, Heian w Japo-nii czy �wi�tynnej architekturze Jawy. Jeszcze wi�ksze zdumienie i podziw ni� doskona�o�� ich sztu-ki wzbudzaj� naukowe osi�gni�cia Maj�w. Gdy m�wimy o osi�gni�ciach naukowych Maj�w, mamy na my�li przede wszystkim ich wylicze-nia kalendarzowe. Chocia� nie posiadali �adnych precyzyjnych instrument�w, obliczyli d�ugo�� or-bity ziemskiej z dok�adno�ci� do tysi�cznych miejsc po przecinku, dor�wnuj�c w tym wsp�czesnym astronomom. Sporz�dzili dok�adny kalendarz faz Ksi�yca i jego za�mie�, co wi�cej, opierali si� na kalendarzach obejmuj�cych cykle synodyczne i synchroniczne obieg�w Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza i Saturna. Na niekt�rych z ich budowli mo�emy znale�� zapisy dat, odnosz�ce si� do wyda-rze� sprzed 400 000 000 lat. Tego wszystkiego dokonali, pos�uguj�c si� unikalnym i wyj�tkowo pro-stym, dwudziestkowym systemem, u�ywaj�c tylko trzech symboli. Co ��czy t� rozbudowan� wiedz� kalendarzow� z tajemniczym pochodzeniem Maj�w i zagadko-wym porzuceniem najwi�kszych miast w roku 830 n. e.? Dok�d udali si� Majowie? Niekt�rzy zapew-ne pozostali na miejscu. Ponowny rozkwit kultury maja�skiej nast�pi� dopiero pod koniec X wieku. Tak wi�c wszystko wskazuje na to, �e owo znikni�cie by�o zamierzone i �wiadome. Istniej� g��bokie r�nice mi�dzy tzw. Nowym Kr�lestwem Maj�w, a cywilizacj� sprzed 830 roku. Kiedy przybyli Hisz-panie, nikt ju� nie pami�ta� o przesz�o�ci. Pozosta� jedynie kalendarz-wskaz�wka, tylko dla kogo? Dla archeolog�w kalendarz jest tylko systemem odliczania dni. To nie wyja�nia, dlaczego Majo-wie przywi�zywali do tej czynno�ci tak wielk� wag�. Rodzi si� przypuszczenie, �e by� czym� wi�cej ni� tylko zwyk�ym kalendarzem. Ten doskona�y system liczenia dni m�g� by� �rodkiem s�u��cym nie tylko do orientacji w czasie i przestrzeni, lecz tak�e do pomiaru jako�ci rezonans�w w �yciu. S� to jako�ci, kt�rych obecno�� umyka naszej materialistycznie uwarunkowanej �wiadomo�ci. W obfitej literaturze na temat Maj�w i ich intelektualnych osi�gni�� przewa�a pogl�d, �e jest to kultura �przebrzmia�a" i nie dor�wnuje naszym wsp�czesnym osi�gni�ciom. Zdanie nieprzejedna-nych wyznawc�w post�pu, �e Majowie s� kolejnym przyk�adem cywilizacji borykaj�cej si� z otacza-j�cym �rodowiskiem przyrodniczym na drodze materialnego post�pu i rozwoju nauki, zamyka w so- -e ca�okszta�t naszej wiedzy na temat Maj�w. Dlatego niemal wszystko, co dot�d napisano lub po-wiedziano na ich temat, mo�e okaza� si� z gruntu fa�szywe. Po wielu latach bada� i rozwa�a� nad zagadk� Maj�w zyska�em pewno��, �e nie mo�na ich zro-rumie�, stosuj�c przyjmowane dot�d kryteria. Czu�em intuicyjnie, �e ich �yciu przy�wieca� inny cel, kt�rego nie ogarnia nasza materialistycznie zdeterminowana wyobra�nia. Doszed�em do wniosku, �e tw�rcy miast porzuconych w 830 roku byli znacznie inteligentniejsi od nas, a ich nauka bardziej :zaawansowana ni� wsp�czesna; mimo �e nie u�ywali ko�a, �elaznych narz�dzi ani instrument�w u�atwiaj�cych prac� i nie hodowali zwierz�t poci�gowych. Skoro wi�c zdo�ali osi�gn�� tak wiele przy u�yciu tak skromnych �rodk�w, by� mo�e dzi�, w dobie kryzysu technologicznego i zmiany paradygmatu, mog� nas czego� nauczy�. Mo�e to w�a�nie oni okryli �nowy" paradygmat, wok� kt�rego zbudowali swoj� wiedz�, co wi�cej, zdo�ali go wcieli� * praktyk�? Mo�e nie bez przyczyny byli ostatni� dawn� cywilizacj� na Ziemi, kt�ra dosz�a do ta-kiego rozkwitu? Nie przypadkiem te� reprezentuj� jedyn� spo�r�d wielkich kultur, kt�ra tak d�ugo pozostawa�a praktycznie niezauwa�ona, a ich nowatorski spos�b my�lenia nie ujrza� dot�d �wiat�a dziennego. Mo�e w�a�nie teraz nadszed� czas na ponowne odkrycie Maj�w? Kiedy sobie to u�wiadomi�em, odczu�em duchow� obecno�� Maj�w, cichy �miech mistrz�w syn-chronizacji, tajemniczych znawc�w tego, co my nazywamy czasem. Nadszed� w�a�ciwy moment. Wszystko zosta�o zaplanowane i przygotowane. Pozostawili nam wyra�ne wskaz�wki. Aby to do--trzec, nale�a�o tylko dostroi� umys�. Obecne zmiany �wiadomo�ci otwieraj� nowe mo�liwo�ci inter-pretacji tych wskaz�wek i stwarzaj� szans� wyci�gni�cia w�a�ciwych wniosk�w, kt�re mog� odmie-ni� bieg spraw na naszej planecie. Podczas pisania tego tekstu towarzyszy�o mi, z jednej strony, pragnienie przekazania tego, co sam zrozumia�em, tzn. galaktycznego kodu mistrz�w, z drugiej za�, przeczucie, �e zmiana obowi�-zuj�cego paradygmatu nauki jest konieczna, je�li chcemy nie tylko przetrwa�, ale r�wnie� dokona� zmian w po��danym i pozytywnym kierunku. W tym w�a�nie celu po-winni�my wnikliwie przestudiowa� tak d�ugo pomijany faktor Maj�w. My�l o napisaniu tej ksi��ki przysz�a mi do g�owy do�� nagle, bior�c pod uwag� fakt, �e tym te-matem zajmowa�em si� przez po-nad 30 lat. Nadszed� jednak taki moment w moim �yciu i w �yciu pla-nety, kiedy nale�a�o powiedzie� prawd� w jasny, sp�jny i uczciwy spos�b. S� r�ne drogi wiod�ce do prawdy: wgl�d, bezpo�rednia intu-icja, do�wiadczenie lub odkrycie uzupe�nione studiowaniem, bada-niem, testowaniem. Badaj�c i pre-zentuj�c faktor Maj�w, uwzgl�dni-�em wszystkie metody. Moim celem jest opisanie harmonicznego modu- �u � kodu Maj�w � w jak najbardziej bezpo�redni i prosty spos�b. Prezentowany tutaj modu� harmonii, b�d�c czym� znacznie wi�cej ni� tylko kalendarzem, odpo-wiada opisowi 49 heksagramu I Cingu: Rewolucja (Zrzucanie sk�ry) Ogie� w Jeziorze. Obraz REWOLUCJI Szlachetna istota ustala porz�dek kalendarza I okre�la pory roku. WIELKA MANDALA PACALA YOTANA Napisa�em t� ksi��k� po to, aby�my mogli ustali� taki porz�dek kalendarza, kt�ry u�wiadomi nam, �e jeste�my w��czeni w zmiany galaktycznych epok i porz�dek, jaki znali Majowie, kosmiczni w�drowcy. Upewnieni i uzbrojeni w t� wiedz� mo�emy odbudowa� nasze zwi�zki z Ziemi�, rezygnu-j�c z panuj�cego obecnie infantylnego i bardzo niebezpiecznego za�lepienia mitem o post�pie i do-minacji technologii. St�d w�a�nie p�ynie znaczenie Faktora Maj�w � �cie�ki poza technologi�. FAKTOR MAJ�W �CIE�KA POZA TECHNOLOGI� KAMIE� KALENDARZOWY AZTEK�W, XV w. n.e. ROZDZIA� I MOJE 33-LETNIE POSZUKIWANIA MAJ�W Mimo i� w moich ksi��kach pisz� o rzeczach, kt�re wydaj� si� tak odleg�e lub nazbyt kosmiczno--transcendentne, uznanie Maj�w za �niedost�pnych" by�oby wielkim b��dem. Po wielu latach bada� odkry�em, �e do�wiadczenie Maj�w z bogactwem ich artystycznych i naukowych dokona� nie jest wcale czym� obcym czy �innym", lecz zadziwiaj�co bliskim, chocia�by z uwagi na obecno�� s�owa maya i jemu pokrewnych w wi�kszo�ci kultur na �wiecie. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e wiedza Maj�w lub faktor Maj�w, jak zacz��em t� wiedz� nazywa�, jest niezwykle rozleg�a, a jej implikacje prze-kraczaj� granice naszej wyobra�ni. Mam 47 lat*. Potrzebowa�em 33 lat, aby w pe�ni u�wiadomi� sobie, �e faktor Maj�w, mimo swej g��bi, jest przyjazny, przyst�pny i zrozumia�y. Aby wskaza� innym dost�p do tego �wiata, w kilku s�o-wach opowiem teraz, w jaki spos�b ja sam do niego dochodzi�em. Urodzi�em si� w Stanach Zjed-noczonych, chocia� zosta�em pocz�ty w Meksyku i tam sp�dzi�em pierwszych pi�� lat �ycia. Fakt, �e mieszkanie moich rodzic�w znajdowa�o si� w Mexico City przy Calle Tul� 100, uzna�em p�niej za kuriozaln� synchroniczno��, poniewa� nazwa Tula to toltecka forma Tulan b�d� Tollan, miejsca po-chodzenia Maj�w. By� rok 1953, proroczy rok odkrycia kodu genetycznego i pas�w Van Allena (pole magnetyczne Ziemi), kiedy po raz pierwszy natkn��em si� na Maj�w. Tamtego lata ojciec zabra� mnie i mojego brata bli�niaka do Meksyku. Dla mnie, w�wczas czternastolatka, by�o to fantastyczne wydarzenie. Nie odwiedza�em tego kraju od chwili opuszczenia Meksyku w wieku pi�ciu lat. Mexico City pozo-sta�o kolonialn� stolic�, tak� sam�, jak w moich dzieci�cych wspomnieniach. Chocia� nasze wypra-wy ograniczy�y si� do Cuernavaca, po�o�onego niedaleko na po�udnie od Mexico City, wizyta w Na-rodowym Muzeum Antropologicznym dostarczy�a mi wystarczaj�co du�o wra�e�, by poruszy� g��-bokie, prastare uczucia. Jednak samo muzeum, mimo fantastycznej ekspozycji � jak aztecki Ka-mie� Kalendarzowy � by�o niczym w por�wnaniu do tego, czego do�wiadczy�em w mie�cie wielkich piramid w Teotihuacan, �Miejscu, gdzie Bogowie dotykaj� Ziemi". Kiedy wspina�em si� na Piramid� S�o�ca, spogl�daj�c w stron� g�r poc�tkowanych chmurami za-cieniaj�cymi dosy� klarowny jeszcze b��kit nieba jak na t� por� dnia, ow�adn�o mn� pot�ne uczu-cie, ogromna t�sknota za tym, by wiedzie�. Czu�em, �e to, do czego tak mocno t�skni�em, nie by�o wiedz� o rzeczach i faktach, ale wiedz�, kt�ra pochodzi z czego� pomi�dzy rzeczy i fakt�w. Schodz�c w d�, pora�ony i nape�niony cudowno�ci� harmonijnego monumentalizmu miasta Teotihuacan, przyrzek�em sobie, �e cokolwiek si� tutaj wydarzy�o, poznam to, ale nie jako kto� stoj�cy na ze-wn�trz czy archeolog, lecz prawdziwie wiedz�cy, jako jasnowidz. Musia�o to by� jesieni� tego samego roku (1953), kiedy pracuj�c w bibliotece publicznej w Ro-chester, w stanie Minnesota, natrafi�em na kolejne powi�zanie. Sporz�dza�em kartotek� ksi��ek; czynno�� t� wprost uwielbia�em, gdy� by�a to okazja do poznawania nowych, r�norodnych koncep-cji i poj��. Spo�r�d wszystkich ksi��ek, kt�re mnie najbardziej nurtowa�y i kierowa�y m�j umys� po-za dotychczasowe granice, dwie wyr�nia�y si� szczeg�lnie. By�y to: Tertium Organum P. D. Uspien-skiego i The Ancient Maya Sylvanusa Griswolda Morleya. * w chwili pisania ksi��ki, tzn. wl986 r. (przyp. t�um.) Pierwsza z nich z przyprawiaj�cymi o zawr�t g�owy opisami mo�liwo�ci istnienia niesko�czonej liczby r�wnoleg�ych �wiat�w wystarczy�a, by wprowadzi� moj� wyobra�ni� w stan b�ogiej transcen-dencji lub co� w rodzaju przypomnienia. Nie potrafi�em tego wyrazi�. Z takich czy innych powod�w ksi��ka Morleya o Majach wywo�a�a podobny skutek. Albo te�, otwieraj�c widoki na kulturowe do-�wiadczenie wy�szych wymiar�w, umo�liwi�a mi prze�ycie kosmicznych dozna�, o kt�rych pisa� Uspienski w Tertium Organum. W ka�dym razie ksi��ka Morleya wywar�a na mnie niezapomniane wra�enie. Fotografie z �ycia Maj�w, niezwyk�e opisy antropologiczne por�wnuj�ce ich z przedsta-wicielami rasy mongoidalnej, plany staro�ytnych �wi�ty�, reprodukcje kamiennych rze�b o nieopi-sanej subtelno�ci, harmonii i tajemniczo�ci � to wszystko po prostu mnie urzek�o. Nic jednak nie fascynowa�o mnie tak, jak system liczbowy i matematyczny Maj�w. Szybko nauczy�em si� ich systemu: kropka r�wna�a si� jedynce lub jednost-ce wielokrotno�ci dwudziestu; kreska to pi�� lub wielokrotno�� pi�� razy dwa-dzie�cia; glif muszli odpowiada� zeru lub zako�czeniu. By�o to fantastycznie proste i klarowne. Ponadto istnia�y jeszcze nazwy do