9743
Szczegóły |
Tytuł |
9743 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9743 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9743 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9743 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
AGATHA CHRISTIE
�MIER� NA NILU
T�UMACZY�A NATALIA BILLI
TYTU� ORYGINA�U: DEATH ON THE NILE
ROZDZIA� I
1
Linnet Ridgeway!
��To ona! � rzek� pan Burnaby, w�a�ciciel baru Pod Trzema Koronami.
Tr�ci� �okciem przyjaciela. Stali obaj z wytrzeszczonymi oczami i lekko otwartymi ustami.
Czerwony wielki rolls�royce zatrzyma� si� przed poczt�.
Wyskoczy�a z niego dziewczyna bez kapelusza, ubrana w prost� (ale tylko z pozoru) sukienk�. Rzadka to okazja zobaczy� w Malton ko�o Wod� z�otow�os� dziewczyn� o tak pewnym siebie wygl�dzie i wdzi�cznej sylwetce.
Szybkim, zdecydowanym krokiem wesz�a do urz�du pocztowego.
��To ona! � powt�rzy� pan Burnaby i doda� niskim, pe�nym nabo�nej czci tonem: � Milionerka! Chce w�o�y� par� tysi�cy w t� miejscowo��. Maj� tu by� p�ywalnie, eleganckie ogrody i sala taneczna, po�ow� tych dom�w rozbior� i pobuduj� nowe�
��Nap�dzi do Malton pieni�dzy � odrzek� przyjaciel pana Burnaby�ego, chudy, wymizerowany cz�owiek. W g�osie jego brzmia�a zawi�� i niech��.
��Tak, to gratka dla miasteczka! � przytakn�� pan Burnaby. � Co� niebywa�ego, doprawdy!
A� promienia� z rado�ci. � Wszystkich nas to poderwie na nogi! � doda�.
��Ale nie tak jak za czas�w Sir George�a! � zauwa�y� chudzielec.
��Tylko �e on dorobi� si� na koniach � rzek� wyrozumiale pan Burnaby. � Zawsze mu szcz�cie sprzyja�o.
��Za ile to wszystko sprzeda�?
��Podobno dosta� bez trudu sze��dziesi�t tysi�cy. Chudzielec a� gwizdn��.
��Powiadaj�, �e b�dzie j� kosztowa� nast�pne sze��dziesi�t, �eby tego dokona� � stwierdzi� pan Burnaby z triumfem.
��Do licha! � odrzek� chudzielec. � Sk�d ona ma tyle forsy?
��Podobno z Ameryki. Matka jej by�a jedynaczk� w rodzinie jakich� milioner�w. Historia jak z filmu, co?
Dziewczyna wysz�a z poczty i wsiad�a do auta. Chudzielec nie spuszcza� z niej wzroku, dop�ki nie odjecha�a.
��Moim zdaniem, to nie w porz�dku � mrucza�. Pieni�dze i uroda � tego za wiele! Bogata dziewczyna nie ma prawa by� taka �adna. Bo to fakt, �e jest �adna! Niczego jej nie brakuje. Co� tu jest nie w porz�dku.
2
Notatka z kroniki towarzyskiej gazety �Codzienna Blaga�:
W�r�d go�ci spo�ywaj�cych kolacj� w lokalu Chez Ma Tanie widziano pi�kn� Linnet Ridgeway. By�a w towarzystwie panny Joanny Southwood, Lorda Windleshama oraz pana Toby�go Bryce�a. Panna Ridgeway, jak powszechnie wiadomo, jest c�rk� Melhuisha Ridgewaya, kt�ry po�lubi� Ann� Hartz. Po swym pradziadku, Leopoldzie Hartzu, dziedziczy niebywa�� fortun�. Urocza Linnet jest sensacj� dnia. Plotki g�osz�, i� wkr�tce maj� si� odby� jej zar�czyny. Lord Windlesham by� najwyra�niej oczarowany.
3
��S�dz�, moja droga, �e to b�dzie co� niezwykle cudownego � rzek�a Joanna Southwood, siedz�c z Linnet w jej sypialni w Wode Hall, wiejskiej posiad�o�ci panny Ridgeway.
Z okna roztacza� si� widok na ogrody i otwart� przestrze� zako�czon� b��kitn� smug� las�w.
��Kiedy to ju� jest cudowne � odrzek�a Linnet. Opar�a d�onie o parapet okienny. Twarz mia�a energiczn�, �yw� i pe�n� zapa�u.
Dwudziestosiedmioletnia, wysoka i szczup�a Joanna Southwood, o poci�g�ej, m�drej twarzy, z misternie wyskubanymi brwiami, wygl�da�a przy Linnet do�� blado.
��Mn�stwo zrobi�a� do tej pory. Mia�a� chyba do pomocy wielu architekt�w?
��Trzech.
��Jacy w og�le s� architekci? Nie znam �adnego.
��Ca�kiem na poziomie. Czasem wydawali mi si� niezbyt praktyczni.
��Zaraz ich pewnie przywo�a�a� do porz�dku. Jeste� przecie� uosobieniem praktyczno�ci.
Joanna wzi�a z toaletki sznur pere�. � Na pewno s� prawdziwe?
��Oczywi�cie!
��Oczywi�cie dla ciebie, droga Linnet. Dla innych co najwy�ej lepsza lub gorsza imitacja. S� fantastyczne, moja droga, a jak znakomicie dobrane! Warte pewnie fortun�?
��Nie wydaj� ci si� troch� wulgarne?
��Ale sk�d�e! S� sko�czenie pi�kne! Jaka jest ich warto��?
��Oko�o pi��dziesi�ciu tysi�cy.
��Masa pieni�dzy! Nie boisz si�, �e kto� je ukradnie?
��Nie. Nosze je stale. Poza tym s� ubezpieczone.
��Dasz mi ponosi� troch� przed kolacj�? C� to b�d� za emocje!
Linnet si� roze�mia�a.
��Je�li masz ochot�
��Wiesz, Linnet, naprawd� ci zazdroszcz�. Masz prawie wszystko. Jeste� niezale�na, fantastycznie bogata, �liczna, masz dwadzie�cia lat, doskonale zdrowie. A nawet rozum. Kiedy b�dziesz pe�noletnia?
��W przysz�ym roku, w czerwcu. Wydam z tej okazji huczne przyj�cie w Londynie.
��A potem zamierzasz wyj�� za m�� za Charlesa Windleshama? Wszyscy ci okropni, w�cibscy reporterzy a� p�on� z ciekawo�ci. On jest naprawd� bardzo tob� zaj�ty.
Linnet wzruszy�a ramionami.
��Sama nie wiem. W�a�ciwie nie mam jeszcze zamiaru wychodzi� za m��.
��S�usznie, moja droga. Po �lubie nic ju� jest nie tak, jak by�o.
Zadzwoni� dono�nie telefon. Linnet podesz�a do aparatu.
��S�ucham.
��Dzwoni panna de Bellefort � oznajmi� przez telefon kamerdyner. � Czy mam ��czy�?
��Bellefort? Ale� oczywi�cie! Prosz� ��czy�. Brz�k w s�uchawce, a potem g�os, delikatny, �arliwy, niemal zdyszany. � Czy to panna Ridgeway? Linnet?
��Kochana Jackie! Tak d�ugo si� nie odzywa�a�!
��To prawda. A� mi wstyd! Bardzo si� chc� z tob� zobaczy�, Linnet.
��Mo�e by� tu przyjecha�a? Obejrzysz moj� now� zabawk�. Bardzo bym chcia�a ci j� pokaza�.
��W�a�nie zamierzam to zrobi�.
��Wsiadaj wi�c zaraz w poci�g lub samoch�d.
��Oczywi�cie, w m�j sportowy gruchot, kupiony za pi�tna�cie funt�w. Przewa�nie je�dzi bez zarzutu, ale miewa humory. Je�li nie zjawi� si� na podwieczorek, to znak, �e m�j w�z dzi� w�a�nie jest w z�ym humorze. Do zobaczenia, moja droga!
Linnet od�o�y�a s�uchawk� i podesz�a do Joanny.
��Telefonowa�a moja przyjaci�ka z dawnych lat, Jacqueline de Bellefort. By�y�my razem na pensji we Francji. Jackie prze�ladowa� okrutny pech. Ojcem jej by� francuski hrabia, matka za� pochodzi�a z Po�udniowej Ameryki. Ojciec odszed� do innej kobiety, a matka straci�a ca�y maj�tek podezas krachu na nowojorskiej gie�dzie. Jackie zosta�a bez grosza. Nie mam poj�cia, jak radzi�a sobie przez ostatnie lata.
Joanna zaj�ta by�a polerowaniem wymanikiurowanych paznokci po�yczonymi od Linnet przyborami. Przechyli�a g�ow�, by nale�ycie oceni� swe dzie�o.
��Kochanie, to mo�e by� do�� k�opotliwe � wycedzi�a. � Ilekro� moich przyjaci� zaczyna prze�ladowa� pech, natychmiast z nimi zrywam. Mo�e to okrutne, ale oszcz�dza mas� k�opot�w na przysz�o��. Tacy zawsze chc� po�ycza� pieni�dze albo bior� si� do projektowania mody i trzeba pod przymusem kupowa� od nich koszmarne kreacje. Albo maluj� r�cznie klosze do lamp lub jedwabne szaliki.
��Je�li strac� ca�y maj�tek, czy te� natychmiast ze mn� zerwiesz?
��Oczywi�cie, moja droga. Nie mo�esz mi zarzuci� braku szczero�ci. Ceni� tylko ludzi, kt�rym si� powodzi. Przekonasz si�, �e wszyscy post�puj� tak samo, ale niewielu ma odwag� przyzna� si� do tego otwarcie. M�wi� tylko, �e im trudno wytrzyma� z Mary, Emili� czy Pamel�, bo taka si� biedactwo zrobi�a cierpka od trosk i dziwaczna.
��Jeste� nieludzko okrutna, Joanno!
��Id� przez �ycie przebojem, jak inni.
��A ja nie!
��To oczywiste! Nie musisz �y� z wyrachowaniem, skoro dystyngowany, w �rednim wieku ameryka�ski adwokat co kwarta� wyp�aca ci olbrzymi� rent�.
��Poza tym mylisz si� co do Jacqueline � odrzek�a Linnet. � Wy�udzanie pieni�dzy nie le�y w jej charakterze. Od dawna proponuj� jej pomoc, ale si� nie zgadza. Jest diabelnie dumna.
��Dlaczego tak jej spieszno zobaczy� si� z tob�? Za�o�� si�, �e czego� potrzebuje. Zaczekaj, a przekonasz si�.
��By�a wyra�nie czym� podekscytowana � przyzna�a Linnet. � Jackie jest okropnie porywcza. Kiedy� nawet d�gn�a kogo� scyzorykiem.
��Ale� to pasjonuj�ce, moja droga!
��Jakiego� ch�opca, kt�ry dra�ni� psa. Prosi�a, �eby przesta�, ale on nie pos�ucha�. Dopad�a go i zacz�a szarpa�, ale by� silniejszy od niej, wi�c w ko�cu si�gn�a po scyzoryk i d�gn�a nim ch�opca. Wynik�a z tego okropna awantura.
��Wyobra�am sobie. To brzmi bardzo niepokoj�co. Do pokoju wesz�a pokoj�wka Linnet. Mrucz�c s�owa przeproszenia, wyj�a z szafy sukni� i wysz�a z pokoju.
��Co� si� Marii przydarzy�o? � spyta�a Joanna. � Jest zap�akana.
��Biedaczka. Jak ci ju� wspomina�am, chcia�a wyj�� za m��. M�czyzna ten pracuje w Egipcie. Niewiele o nim wiedzia�a. Pomy�la�am, �e lepiej upewni� si�, kto to taki. Okaza�o si�, �e jest �onaty i ma troje dzieci.
��Ilu� ty musisz przysparza� sobie wrog�w, Linnet!
��Wrog�w? � spyta�a zdumiona Linnet. Joanna potakn�a g�ow� i si�gn�a po papierosa.
��Tak, kochanie. Wrog�w. Twoja sprawno�� ma niszczycielsk� moc. Poza tym niebywale skutecznie dzia�asz w s�usznych sprawach.
Linnet za�mia�a si�.
��Ale� sk�d! Nie mam absolutnie �adnych wrog�w.
4
Lord Windlesham siedz�c pod cedrem przygl�da� si� pe�nym uroku zarysom Wode Hall. Nic nie szpeci�o urody wiekowej budowli, gdy� nowe budynki i dobud�wki za w�g�em by�y st�d niewidoczne. Pi�kny i pe�en spokoju pejza� ton�� w jesiennym s�o�cu. W miar� jak Charles Windlesham patrzy� na Wode Hall, jawi� mu si� przed oczyma ca�kiem inny widok. Ujrza� przed sob� okazalsz�, w el�bieta�skim stylu siedzib� magnack� na tle rozleg�ego, znacznie pos�pniejszego parku. By�o to rodzinne gniazdo Windlesham�w � Charltonbury, a na jego tle widnia�a posta� dziewczyny o z�otych w�osach, ufnej i �ywej twarzy� Linnet � pani na Charltonbury!
Odezu� przyp�yw nadziei. Odmowa ze strony Linnet nie by�a ca�kiem kategoryczna, brzmia�a raczej jak pro�ba o zw�ok�. Mo�e wi�c z powodzeniem troch� z tym zaczeka�
Jak�e si� wszystko nadzwyczaj dobrze uk�ada�o! M�g� si� o�eni� bogato, co by�o ze wszech miar s�uszne, a przy tym nie musia� wcale t�umi� g�osu serca. Kocha� Linnet. Cho�by nawet nie mia�a grosza, ch�tniej j� by po�lubi�, ni� kt�r�kolwiek z posa�nych angielskich panien. Na szcz�cie, by�a r�wnie� najbogatsz� pann� w Anglii.
Bawi� si� snuciem pasjonuj�cych plan�w na przysz�o��: wej�� w posiadanie Roxdale, by� mo�e odnowi� zachodnie skrzyd�o budynku i �adnych ju� wi�cej imprez dochodowych jak polowania.
Charles Windlesham marzy� w cieple s�o�ca.
5
By�a czwarta po po�udniu, kiedy rozklekotany sportowy samoch�d zatrzyma� si� ze zgrzytem na �wirowanej �cie�ce. Wysiad�a z niego drobna, szczup�a dziewczyna z chmur� czarnych w�os�w. Wbieg�a po stopniach i poci�gn�a za sznur dzwonka.
W par� minut p�niej wprowadzono j� do pod�u�nego, okaza�ego salonu, a uroczysty kamerdyner zaanonsowa� odpowiednio pogrzebowym tonem: � Panna de Bellefort!
��Linnet!
��Jackie!
Windlesham sta� nieco z boku spogl�daj�c �yczliwie na ma��, rozpromienion� istot�, kt�ra z otwartymi ramionami rzuci�a si� ku Linnet.
��Lord Windlesham. Panna de Bellefort, moja najlepsza przyjaci�ka.
�Co za �liczne dziecko � pomy�la�. � Mo�e nie tyle �adna, co zdecydowanie poci�gaj�ca z tymi ciemnymi, kr�conymi w�osami i wielkimi oczyma�.
Wymrucza� par� uprzejmych i b�ahych s��w i po�egna� obie przyjaci�ki.
Jacqueline z miejsca zagadn�a, w typowy dla niej spos�b, tak dobrze znany Linnet. � Windlesham? To za niego, podobno, wychodzisz za m��? Pisano o tym w gazetach. Czy to prawda, Linnet? Powiedz!
��By� mo�e � mrukn�a Linnet.
��Jak�e si� ciesz�, kochanie! Jest taki mi�y!
��Zaczekaj z wypowiadaniem opinii, bo jeszcze nie podj�am decyzji.
��Naturalnie! Przecie� kr�lowa zawsze z wielk� powag� traktuje wyb�r ma��onka�
��Nie b�d� �mieszna, Jackie!
��Przecie� jeste� jak kr�lowa, Linnet. Zawsze by�a�. Sa Majest�, la reine Linette. Linette la blonde!* A ja jestem powiernic� kr�lowej. Zaufan� dam� dworu.
��Straszne g�upstwa pleciesz, moja droga! Gdzie� si� podziewa�a tyle czasu? Po prostu znikn�a�! Nigdy nawet nie napiszesz.
��Nienawidz� pisania list�w! Gdzie si� podziewa�am? By�am pogr��ona po uszy. W pracy! Wstr�tnej pracy z wstr�tnymi kobietami.
��Kochana moja! Gdyby� si� tylko zgodzi�a�
��Skorzysta� ze szczodrobliwo�ci kr�lowej? C�, m�wi�c szczerze, w�a�nie po to przyjecha�am. Ale nie po po�yczk�. Jeszcze tak �le nie jest. Przyjecha�am prosi� o wielk�, wa�n� dla mnie przys�ug�.
��Jak�? Powiedz.
��Skoro masz zamiar po�lubi� tego Windleshama, by� mo�e lepiej mnie nawet zrozumiesz.
Przez moment Linnet by�a wyra�nie zaskoczona, ale niebawem pojawi� si� na jej twarzy wyraz zrozumienia.
��Czy to znaczy, Jackie, �e�
��Oczywi�cie, moja droga! Zar�czy�am si�!
��Wi�c o to chodzi? Wydawa�o mi si�, �e jeste� dzi� szczeg�lnie o�ywiona. Bardziej ni� zwykle, cho� i tak bywasz zawsze nadto �ywa.
��Bo w�a�nie tak si� czuj�.
��Opowiedz mi o nim.
��Nazywa si� Simon Doyle. Jest wysoki, barczysty, niewiarygodnie naiwny i ch�opi�cy, a przy tym nadzwyczaj mi�y. Z ziemia�skiej rodziny, jak wy to okre�lacie, lecz bardzo zubo�a�ej. M�odszy syn, po prostu. Rodzice jego pochodz� z Devon. Kocha wie� i wszystko, co wiejskie. Ostatnie pi�� lat sp�dzi� w centrum Londynu, w dusznym biurze. Przeprowadzaj� tam redukcj� urz�dnik�w, wi�c go zwolniono. Linnet, umr�, je�li nie b�d� mog�a wyj�� za niego! Umr�, na pewno umr�!
��Nie b�d� �mieszna, Jackie!
��Umr�! Zapewniam ci�. Szalej� za nim, a on za mn�. Nie mo�emy �y� bez siebie.
��Chyba za silnie to prze�ywasz, moja droga.
��Wiem. Czy to nie straszne? Ale nie ma rady, kiedy mi�o�� ogarnia cz�owieka.
Milcza�a przez chwil�. Jej szeroko otwarte, ciemne oczy nabra�y tragicznego wyrazu. Przeszed� j� lekki dreszcz.
��Sama niekiedy l�kam si� z tego powodu. Jeste�my z Simonem jakby dla siebie stworzeni. Nigdy nie b�dzie mi na nikim tak zale�a�o. Naprawd�, musisz nam pom�c, Linnet. S�ysza�am, �e kupi�a� t� posiad�o��, i przyszed� mi do g�owy pomys�. B�dziesz, jak s�dz�, musia�a zatrudni� administratora maj�tku. Chcia�abym, by� da�a t� prac� Simonowi�
Linnet by�a tym zaskoczona.
��Ma to wszystko w ma�ym palcu � m�wi�a dalej Jacqueline. � Potrafi zarz�dza� maj�tkiem, przecie� wychowa� si� w maj�tku. Ma za sob� tak�e praktyk� handlow�. Dasz mu t� posad�, Linnet? Prawda? Z mi�o�ci dla mnie. Je�li nie b�dzie si� nadawa�, to go zwolnisz. Ale na pewno da sobie rad�. Mo�emy zamieszka� w jakim� ma�ym domku, b�d� ci� cz�sto widywa� i wszystko w ogrodzie b�dzie cudowne�
Wsta�a.
��Powiedz, �e si� zgadzasz, Linnet. Powiedz, �e tak. Pi�kna Linnet! Smuk�a, z�ota Linnet! Moja jedyna! Powiedz, �e si� zgadzasz.
��Jackie!
��Wi�c zgadzasz si�? Linnet wybuchn�a �miechem.
��Jeste� zabawna! Przywie� tego m�odzie�ca, niech mu si� przyjrz�. Wtedy om�wimy spraw�.
Jackie rzuci�a si� ku Linnet, ca�uj�c j� serdecznie.
��Najukocha�sza! Jeste� prawdziw� przyjaci�k�! Zawsze by�am tego pewna. Na tobie mo�na polega�. Jeste� najbardziej kochanym stworzeniem na �wiecie. Do widzenia!
��Ale�, Jackie! Przecie� zostajesz�
��Nie, sk�d�e! Wracam do Londynu i przyjad� tu jutro z Simonem, �eby za�atwi� spraw�. B�dziesz go uwielbia�. Jest taki kochany! � Nie mog�aby� zosta� i napi� si� chocia� herbaty?
��Nie mog� czeka�, Linnet. Jestem taka podniecona. Musze wraca� i opowiedzie� wszystko Simonowi. Istna wariatka ze mnie. Ale c� na to poradz�! S�dz�, �e wyleczy mnie dopiero ma��e�stwo. Podobno w og�le dzia�a na ludzi trze�wi�co.
Zatrzyma�a si� przy drzwiach, odwr�ci�a na chwil� i raz jeszcze podbieg�a do Linnet, by j� u�ciska�. � Nie ma takiej drugiej na �wiecie jak ty, Linnet!
6
Pan Gaston Blondin, w�a�ciciel modnej restauracyjki Chez Ma Tante, nie mia� zwyczaju chyli� zbytnio czo�a przed sw� klientel�. Bogaci, znani z urody, s�awni czy te� wysoko urodzeni klienci na pr�no czekaliby na serdeczny, gest powitania z jego strony lub oznaki szczeg�lnej atencji. Jedynie w bardzo rzadkich wypadkach pan Blondin wita� go�cia �askawie, prowadzi� do uprzywilejowanego stolika i wymienia� w rozmowie odpowiednie i trafne uwagi.
Owego niezwyk�ego wieczoru pan Blondin a� trzykrotnie okaza� kr�lewski gest: raz wobec ksi�nej, nast�pnie wzgl�dem s�ynnego arystokraty � maniaka wy�cig�w konnych, a na koniec wobec niepozornego cz�owieczka o komicznym wygl�dzie i d�ugich czarnych w�sach, kt�ry zdaniem postronnego obserwatora nie m�g�by w �adnym wypadku sw� obecno�ci� przysporzy� chwa�y Chez Ma Tante.
Jednak�e pan Blondin najwyra�niej okazywa� mu niebywa�� uprzejmo��. Chocia� od p� godziny powtarzano ju� go�ciom, �e nie ma wolnych stolik�w, to jednak znaleziono jeden i to ustawiony w najlepszym miejscu. Pan Blondin, nad wyraz ugrzeczniony, powi�d� do� swego go�cia.
��Ale� naturalnie! Dla pana Poirot zawsze znajdzie si� stolik! By�oby mi mi�o go�ci� tu pana cz�ciej.
Herkules Poirot u�miechn�� si� na wspomnienie pewnego wydarzenia z przesz�o�ci, w kt�rym udzia� bra�y: zw�oki cz�owieka, pewien kelner, bardzo urocza dama i pan Blondin.
��Jest pan nader uprzejmy, panie Blondin.
��Jest pan sam, panie Poirot?
��Oczywi�cie, �e tak.
��Zatem Jules przygotuje panu skromny posi�ek, kt�ry b�dzie na pewno prawdziwym poematem. Kobiety, chocia� czaruj�ce, maj� t� wad�, �e odwracaj� uwag� od jedzenia. Obiad b�dzie panu na pewno smakowa�, panie Poirot. Obiecuj�. A teraz, co do wina�
By�a to istna narada znawc�w, przy kt�rej asystowa� Jules, ma�tre d�h�tel*.
Ju� na odehodnym, pan Blondin zatrzyma� si� na chwil� i zni�y� konfidencjonalnie g�os.
��Zn�w jaka� ponura sprawa na rozk�adzie? Poirot pokr�ci� przecz�co g�ow�. � Jestem, niestety, na urlopie � odrzek� smutno. Uda�o mi si� zaoszcz�dzi� troch� czasu i teraz mog� oddawa� si� lenistwu.
��Jak�e zazdroszcz�!
��Niem�drze z pana strony. To wcale nie jest takie zabawne, jakby si� z pozoru wydawa�o � westchn��. � Ile� prawdy tkwi w powiedzeniu, i� cz�owiek musia� wymy�li� prac�, by unikn�� przymusu my�lenia.
Pan Blondin roz�o�y� r�ce. � Tyle rzeczy mo�na przecie� robi�! Podr�owa� na przyk�ad.
��Istotnie. Jak dot�d podr�owa�em sporo. Chyba tej zimy wybior� si� do Egiptu. Klimat jest tam wspania�y! �wietna okazja, by uciec od mg�y, szarzyzny i ci�g�ego deszczu.
��Ach, Egipt! � westchn�� pan Blondin.
��Zdaje si�, �e teraz mo�na tam dojecha� poci�giem, unikaj�c podr�y statkiem, z wyj�tkiem przeprawy przez Kana�.
��Wnosz� z tego, �e nie bardzo lubi pan morskie podr�e?
Herkules Poirot przecz�co pokr�ci� g�ow� i lekko si� wzdrygn��.
��Ja te� nie � rzek� pan Blondin ze wsp�czuciem. � A� dziw bierze, jak to wp�ywa na �o��dek.
��Tylko na pewne �o��dki. S� ludzie, na kt�rych ko�ysanie nie robi �adnego wra�enia. W�a�ciwie sprawia im nawet przyjemno��.
��Niesprawiedliwo�� ze strony Pana Boga � odrzek� pan Blondin, pokiwa� ze smutkiem g�ow� i odszed� rozwa�aj�c w duchu t� my�l niepobo�n�.
Bezszelestnie poruszaj�cy si� kelnerzy o sprawnych d�oniach podawali do stolik�w specjalne grzanki, mas�o, kube�ki z lodem � wszelkie akcesoria wytwornego posi�ku.
Murzy�ska orkiestra buchn�a kaskad� dziwnych, dysharmonijnych d�wi�k�w. Londyn ta�czy�.
Herkules Poirot rozgl�da� si� doko�a i notowa� spostrze�enia w swej usystematyzowanej i pedantycznej pami�ci.
Jak�e znudzone i wym�czone by�y niekt�re twarze! Tam jacy� panowie bawili si� nawet dobrze, ale za to na twarzach ich partnerek malowa�o si� wyra�nie uczucie cierpliwej udr�ki.
Tu gruba niewiasta ubrana na fioletowo promienia�a z uciechy. Niew�tpliwie tusza ma swoje dobre strony: daje w zamian radosn� witalno��, kt�rej nie posiadaj� osoby o modniejszych kszta�tach. Siedz�cy tu i �wdzie m�odzie�cy sprawiali wra�enie osamotnionych lub znudzonych, a niekt�rzy wr�cz nieszcz�liwych. Jakim� absurdem jest nazywa� m�odo�� okresem szcz�cia, por� najwi�kszej wra�liwo�ci!
Spojrzenie pana Poirot z�agodnia�o na widok jednej z par. Niezwykle dobranej: wysokiego, barczystego m�czyzny i szczup�ej delikatnej dziewczyny. Dwa te cia�a porusza�y si� w idealnym rytmie szcz�cia, szcz�cia, �e s� razem, w danej chwili i miejscu.
Nagle taniec przerwano. Zacz�to klaska� i zn�w zabrzmia�a muzyka. Po nast�pnym ta�cu dwoje m�odych powr�ci�o do swego stolika, nie opodal pana Poirot. Dziewczyna by�a zar�owiona i promienna. Kiedy usiedli, m�g� obserwowa� jej u�miechni�t� twarz wpatrzon� w m�odzie�ca. W oczach dziewczyny by�o jednak co� wi�cej poza rozbawieniem.
Herkules Poirot pokr�ci� g�ow� z pow�tpiewaniem.
��Zbyt tej ma�ej zale�y na ch�opcu � wymrucza� do siebie. � To ryzykowne.
Wtedy to do jego uszu dolecia�o s�owo �Egipt�. G�osy ich dociera�y do niego wyra�nie: dziewczyny � m�odzie�czy, �wie�y, butny z lekkim nalotem mi�kko brzmi�cego cudzoziemskiego r, m�odzie�ca za� mi�y, niski i dystyngowany.
��Nigdy nie wo�am hop, p�ki nie przeskocz�, Simon. M�wi� ci, �e nas Linnet nie zawiedzie.
��Ale mo�e ja zawiod� jej oczekiwania?
��Nonsens! To jest posada w sam raz dla ciebie.
��W gruncie rzeczy i ja tak s�dz�. W�a�ciwie nie mam w�tpliwo�ci co do mych kwalifikacji. Poza tym b�d� si� stara�, jak tylko mo�na. Dla twego dobra. Dziewczyna roze�mia�a si� �agodnie, �miechem czystego szcz�cia.
��Zaczekamy trzy miesi�ce, �eby mie� pewno��, �e utrzymasz si� na posadzie, a potem�
��Do n�g ci rzuc� skarby �wiata i niech si� co chce dzieje!
��Jak ju� powiedzia�am, w podr� po�lubn� wyjedziemy do Egiptu. Pal licho koszty! Ca�e �ycie marzy�am o tej podr�y. Nil, piramidy, piasek�
��Obejrzymy to razem �powiedzia� m�odzieniec troch� niewyra�nie. � We dwoje, Jackie! Czy to nie cudowne?
��Zastanawiam si� tylko, czy b�dzie to dla ciebie r�wnie przyjemne? Czy pragniesz tego tak samo jak ja? � W g�osie jej zabrzmia� ostry ton, a oczy rozszerzy�y si� z l�ku.
��Przesta� m�wi� g�upstwa, Jackie! � odpowiedzia� szybko i stanowczo m�odzieniec.
��Zastanawiam si� jednak � powt�rzy�a dziewczyna, po czym wzruszy�a ramionami i rzek�a: � Zata�czmy!
��Jedno kocha, a drugie pozwala si� kocha�, jak m�wi� Francuzi � zamrucza� do siebie Poirot. � Ja si� te� zastanawiam�
7
��A je�li oka�e si�, �e ma trudny charakter? � odezwa�a si� Joanna Southwood.
Linnet pokr�ci�a g�ow�. � Nie s�dz�. Polegam w ca�ej pe�ni na gu�cie Jacqueline.
��Zakochani s� przewa�nie �lepi � zamrucza�a Joanna.
Linnet potrz�sn�a niecierpliwie g�ow� i zmieni�a temat rozmowy.
��Musz� zobaczy� si� z panem Pierce w sprawie plan�w.
��Jakich plan�w? � spyta�a Joanna.
��Chodzi o te okropne, niehigieniczne wiejskie domy. Kaza�am je burzy�, a mieszka�com przenie�� si� gdzie indziej.
��Co za rzeczniczka higieny i spo�ecznica z ciebie!
��W ka�dym razie musz� si� st�d wynie��. Ich domy szpeci�yby moj� nowo wybudowan� p�ywalni�.
��Czy ci ludzie maj� na to ochot�?
��Wi�kszo�� jest temu rada. Paru, najwyra�niej g�upc�w, robi istotnie trudno�ci. Czy nie mog� zrozumie�, jak bardzo poprawi� sobie warunki �ycia?
��Spodziewam si�. �e jeste� wobec nich hojna?
��Naprawd� chodzi mi o ich dobro, droga Joanno!
��Oczywi�cie, kochanie. Jestem tego pewna. Przymusowa �aska!
Linncl skrzywi�a si�. Joanna wybuchn�a �miechem.
��No, nie gniewaj si�! Wiesz przecie� sama, jaki z ciebie tyran! Lub jak wolisz: tyran szczodrobliwy.
��Ale� nic podobnego!
��Lubisz jednak postawi� na swoim.
��Nie zawsze.
��Sp�jrz mi w oczy, Linnet, i powiedz, czy chocia� raz zgodzi�a� si�, by co� by�o wbrew twej woli?
��Wiele razy.
��W�a�nie: wiele razy. Zamiast jednego konkretnego przyk�adu. Po prostu nie przypominasz sobie takiej okoliczno�ci, cho� bardzo wyt�asz pami��, moja mi�a. Triumfalna podr� przez �ycie Linnet Ridgeway w samochodzie ze z�ota. � Uwa�asz, �e jestem samolubna? � spyta�a ostro Linnet.
��Nie. Tobie po prostu nie spos�b si� oprze�. ��czysz maj�tno�� i wdzi�k w jednej osobie. Wszystko chyli przed tob� czo�a. Czego nie mo�esz zdoby� za pieni�dze, kupujesz u�miechem. A skutek tego taki, �e jeste� Dziewczyn�, Kt�ra Ma Wszystko � Linnet Ridgeway!
��Nie b�d� �mieszna, Joanno!
��A co! Czy nie posiadasz wszystkiego?
��Oczywi�cie, �e tak. Ale to wstr�tnie brzmi.
��Bo to naprawd� jest wstr�tne, moja droga. Pewnego dnia poczujesz si� strasznie znudzona i zblazowana. Ale p�ki czas, raduj si� swym triumfalnym pochodem w z�otym aucie! Ciekawi mnie jednak, co si� stanie, kiedy dotrzesz do drogi, przed kt�r� b�dzie napis: Przejazd zamkni�ty.
��To s� idiotyczne brednie, Joanno.
��Strasznie mi Joanna naur�ga�a przed chwil� � powiedzia�a Linnet do lorda Windleshama, kt�ry w�a�nie do nich podszed�.
��Nie bez powodu, moja droga, nie bez powodu � odpowiedzia�a mgli�cie Joanna podnosz�c si� z fotela. Odesz�a bez s�owa usprawiedliwienia. Dostrzeg�a bowiem pewien b�ysk w oczach Windleshama.
Przyby�y milcza� chwil�, po czym od razu przyst�pi� do sedna sprawy.
��Zdecydowa�a� si� ju�, Linnet?
��Nie jestem potworem. Skoro nadal si� waham, powinnam chyba da� ci negatywn� odpowied�.
��Nie s�dz�. Potrzebny ci jest czas do namys�u. Chyba tak�e wierzysz, �e b�dziemy szcz�liwi.
��Zrozum mnie, prosz� � powiedzia�a Linnet przepraszaj�cym, niemal dziecinnym g�osem. � Tu mnie wszystko tak cieszy! Zw�aszcza to � zatoczy�a woko�o r�k�. � Pragn� zrobi� z Wode Hall idealn� wiejsk� posiad�o��. Czuj�, �e mi si� to powiedzie.
��Pi�knie! Znakomicie zaprojektowane. Masz wielki talent, Linnet.
��Charltonbury chyba tak�e ci si� podoba? � spyta� Windlesham po chwili milczenia. � Wymaga oczywi�cie renowacji. Ale z twoim talentem w tej dziedzinie� Sprawi ci to na pewno du�� przyjemno��.
��Nie w�tpi�. Charltonbury jest zachwycaj�ce! Wypowiedzia�a te s�owa z pozornym entuzjazmem, ale w g��bi ducha zda�a sobie spraw� z przenikaj�cego j� nagle ch�odu. Us�ysza�a w nich jak�� obc� nut�, kt�ra zm�ci�a w niej ca�� rado�� �ycia. Pocz�tkowo nie zaprz�ta�a sobie tym g�owy, dopiero kiedy Windlesham poszed� do domu, zacz�a zastanawia� si� nad ca�� t� spraw� dog��bnie.
Charltonbury! Tak, to w�a�nie wzmianka o Charltonbury pobudzi�a jej niech��. Ale dlaczego? By�a to nawet s�awna posiad�o��, przodkowie Windleshama w�adali ni� od czas�w kr�lowej El�biety. Rola pani na Charltonbury zapewnia�a niezachwian� pozycj� towarzysk�. A sam Windlesham by� jednym z najbardziej po��danych kandydat�w na m�a w�r�d par�w Anglii. Przecie� nie mo�e on traktowa� powa�nie Wode Hall, kt�re nawet si� nie umywa do Charltonbury.
Ale Wode Hall jest jej. Sama je wynalaz�a, kupi�a, przebudowa�a nie szcz�dz�c koszt�w. By�o jej w�asno�ci�, jej kr�lestwem. W jaki� spos�b jednak straci na wa�no�ci, je�li ona po�lubi Windleshama. Po co im wtedy dwie posiad�o�ci? Trzeba b�dzie zrezygnowa� z Wode Hall. Ona sama te� przestanie istnie� jako Linnet Ridgeway. Zostanie ksi�n� Windlesham wnosz�c wspania�y posag do ma��e�stwa z panem na Charltonbury. Zostanie wtedy zaledwie ksi�n��ma��onk�, ale nigdy wi�cej kr�low�.
��Jestem �mieszna � powiedzia�a do siebie Linnet. Dziwne, jak nienawistn� by�a dla niej my�l o wyrzeczeniu si� Wode Hall�
Czy jednak nie kry�o si� za tym co� jeszcze, co j� dotkn�o g��boko � dziwnie �ami�cy si� g�os Jackie, kiedy m�wi�a: � �Umr�, je�li go nie po�lubi�. Umrꅔ
Ile� by�o w tym ufno�ci i �aru. Czy� ona, Linnet, odezuwa to samo wobec Windleshama? Z pewno�ci� nie. Nic potrafi�aby nigdy darzy� nikogo podobnym uczuciem! Jakie� to musi by� cudowne doznanie!
Przez otwarte okno doszed� j� warkot samochodu. Wzdrygn�a si� niecierpliwie. To pewnie Jackie i ten m�odzieniec. Wyjdzie, �eby ich przywita�.
Sta�a ju� w otwartych drzwiach, kiedy Jacqueline i Simon Doyle wysiadali z samochodu. Jackie podbieg�a do niej.
��Linnet, to jest Simon. Poznajcie si�. Linnet jest najcudowniejsz� osob� na �wiecie � rzek�a zwracaj�c si� do Simona.
Panna Ridgeway dojrza�a wysokiego, barczystego m�odzie�ca o ciemnoniebieskich oczach, k�dzierzawej czuprynie, kwadratowym podbr�dku i ch�opi�cym ujmuj�cym u�miechu.
Wyci�gn�a ku niemu r�k�. U�cisk jego d�oni by� mocny i ciep�y. Podoba� jej si� spos�b, w jaki na ni� patrzy�: naiwny, pe�en szczerego zachwytu.
Skoro Jackie powiedzia�a, �e Linnet jest cudowna, wi�c i on j� za tak� uwa�a�
Ciep�e, s�odkie uczucie upojenia przenikn�o j� na wskro�.
��Mi�o mi ci� pozna� � powiedzia�a. � Pozw�l, Simon, �e ci� powitam jako mego nowego administratora.
�Czuje si� bardzo szcz�liwa � pomy�la�a wskazuj�c im drog�. � Podoba mi si� ukochany Jacqueline. Ogromnie mi si� podoba. Ona ma szcz�cie!� � stwierdzi�a z nag�ym uk�uciem w sercu.
Tim Allerton rozpar� si� w trzcinowym fotelu i ziewaj�c spogl�da� na morze. Rzuci� szybkie, ukradkowe spojrzenie na matk�.
Pani Allerton by�a przystojn�, siw�, pi��dziesi�cioletni� dam�. Ilekro� spogl�da�a na syna, jej usta przybiera�y wyraz udawanej surowo�ci, gdy� chcia�a w ten spos�b ukry� g��bok� do niego mi�o��. Nawet ca�kiem nieznajomi ludzie rzadko dawali si� zwie�� tym sztuczkom, Tim za� przejrza� ca�� rzecz doskonale.
��Naprawd� lubisz Majork�, mamo?
��No c�. Jest tam tanio � odrzek�a pani Allerton.
��I zimno � dorzuci� Tim wstrz�saj�c si� lekko. By� wysokim, szczup�ym m�odzie�cem o ciemnych oczach i do�� w�skich ramionach. Mia� �liczne usta, melancholijne spojrzenie, ma�o energiczny podbr�dek i w�skie, delikatne d�onie.
Zagro�ony gru�lic� przed paroma laty, nigdy nie osi�gn�� prawdziwej t�yzny fizycznej. Jakoby zajmowa� si� �pisaniem�, ale w gronie przyjaci� wiedziano dobrze, z jak� niech�ci� Tim przyjmowa� wszelkie pytania dotycz�ce jego literackiej tw�rczo�ci.
��A co ty s�dzisz, Tim? � zaniepokoi�a si� pani Allerton. W jej promiennych ciemnobr�zowych oczach kry�a si� podejrzliwo��. Tim u�miechn�� si� kwa�no.
8
��My�la�em o Egipcie.
��Egipcie? � spyta�a pani Allerton z niedowierzaniem.
��Prawdziwe ciep�o, kochana mamo. Nieruchome piaski. Nil. Bardzo bym chcia� tam pojecha�. A ty?
��Ja te� � powiedzia�a sucho. � Ale to mas� kosztuje. Nie dla tych, co musz� liczy� si� z groszem.
Tim wybuchn�� �miechem. Wsta�. Przeci�gn�� si�. Nagle o�ywi� si� i nabra� werwy. Nawet jego g�os brzmia� ra�niej.
��Wydatki bior� na siebie. Tak, droga mamo. Drobna spekulacja na gie�dzie. I to z niez�ym skutkiem. Mia�em dzi� rano wiadomo��.
��Dzi� rano? � spyta�a szorstko pani Allerton. � Dosta�e� tylko jeden list i to od� � zamilk�a i ugryz�a si� w warg�.
Tim jakby si� waha� przez moment. Nie m�g� w pierwszej chwili zdecydowa� si�, czy go to z�o�ci, czy bawi, ale rozbawienie wzi�o g�r�.
��Tak, od Joanny � doko�czy� ch�odno. � Masz s�uszno��, mamo. By�aby� kr�low� detektyw�w. S�ynny Herkules Poirot musia�by dobrze pilnowa� swych laur�w, gdyby mia� ciebie za przeciwnika.
Pani Allerton by�a wyra�nie obra�ona.
��Ja tylko rzuci�am okiem na charakter pisma.
��I zaraz domy�li�a�, si�, �e to nie od maklera. I nie myli�a� si�. Prawd� m�wi�c wiadomo�� od niego przysz�a wczoraj. Pismo Joanny istotnie rzuca si� w oczy. bo roz�azi si� po kopercie jak pijany paj�k.
��O czym pisze Joanna? Co� ciekawego?
Pani Allerton usi�owa�a nada� g�osowi zwyk�e, oboj�tne brzmienie. Przyja�� syna z dalek� kuzynk�, Joann� Southwood, zawsze j� bardzo irytowa�a. Ale nie dlatego, �e uroi�a sobie, �e co� si� za tym kryje. Nie wierzy�a w to. Tim nigdy nie by� uczuciowo zainteresowany Joann� ani ona nim. ��czy�o ich, jak si� zdaje, obop�lne zami�owanie do plotek i liczne grono wsp�lnych przyjaci� i znajomych. Oboje lgn�li do ludzi i lubili o nich rozmawia�. Joanna by�a dowcipna i mia�a ci�ty j�zyk.
Nie mia�a powod�w do obaw, �e Tim mo�e zakocha� si� w Joannie, a jednak sztywnia�a na widok dziewczyny lub listu od niej.
By�o to trudne do okre�lenia uczucie bezwiednej jakby zazdro�ci o to, �e Tim zawsze z tak� niek�aman� przyjemno�ci� przebywa w towarzystwie Joanny.
Pani Allerton by�a tak idealnie z�yta z synem, i� widok Tima zainteresowanego i poch�oni�tego inn� kobiet� troch� j� niepokoi�. Wydawa�o jej si� w takich sytuacjach, �e sw� obecno�ci� stwarza barier� mi�dzy dwojgiem przedstawicieli m�odszego pokolenia.
Czasem natyka�a si� na nich ca�kowicie pogr��onych w rozmowie, kt�r� przerywali na jej widok, i odnosi�a wtedy wra�enie, i� przyjmuj� j� do swego towarzystwa najwyra�niej przez grzeczno��, jakby z poczucia obowi�zku.
Pani Allerton zdecydowanie nie lubi�a Joanny Southwood. Uwa�a�a j� za nieszczer�, sztuczn�, a przede wszystkim powierzchown�. Z trudem powstrzymywa�a si�, by nie powiedzie� czego� podniesionym g�osem.
W odpowiedzi na jej pytanie Tim wyci�gn�� z kieszeni list i szybko przebieg� go oczyma. Pani Allerton zauwa�y�a, �e list by� do�� d�ugi.
��Nic specjalnego � rzek� Tim. � Pa�stwo Devilish rozwodz� si�. Stary Monty mia� spraw� w s�dzie za prowadzenie samochodu po pijanemu. Windlesham wyjecha� do Kanady. Zdaje si�, �e bardzo prze�y� kosza, jakiego da�a mu Linnet. Zdecydowa�a si� wyj�� za m�� za swego administratora. � Nie do wiary. Bardzo jest okropny?
��Ale� sk�d! To jeden z Doyle��w z hrabstwa Devonshire. Oczywi�cie bez grosza i zar�czony w�a�nie z najlepsz� przyjaci�k� panny Ridgeway. Bardzo niesmaczna sprawa.
��Te� uwa�am, �e to nie jest �adne � odrzek�a pani Allerton z wypiekami na twarzy.
Tim rzuci� w jej stron� szybkie, czu�e spojrzenie.
��Wiem, droga mamo. Ty nie pochwalasz przyw�aszczania sobie cudzych m��w i temu podobnych rzeczy.
��Moje pokolenie mia�o swoje zasady � powiedzia�a pani Allerton. � I to by�o dobre. Obecnie m�odzi najwyra�niej uwa�aj�, �e mog� robi�, co im si� �ywnie podoba.
Tim u�miechn�� si�.
��Nie tylko uwa�aj�, ale tak post�puj�. Na przyk�ad Linnet Ridgeway.
��To mnie oburza! Tim mrugn�� do matki.
��Nie przejmuj si� tym, moja konserwatystko. Chyba nawet podzielam twe zdanie. Jak dot�d nie przyw�aszczy�em sobie ani cudzej �ony, ani narzeczonej.
��Nigdy by� czego� podobnego nie zrobi� � rzek�a pani Allerton i doda�a z otuch� w g�osie: � Bo wychowa�am ci� nale�ycie.
��Zatem cale uznanie dla ciebie. U�miechn�� si� z�o�liwie, kiedy sk�ada� list.
�Daje mi wi�kszo�� list�w do czytania � przemkn�o przez g�ow� pani Allerton � ale z tych od Joanny czyta mi tylko fragmenty�. Natychmiast jednak odp�dzi�a od siebie t� nikczemn� my�l i postanowi�a zachowywa� si� jak na dam� przysta�o.
��Dobrze si� wiedzie Joannie?
��Zno�nie. Zamierza otworzy� sklep z delikatesami w zamo�nej dzielnicy.
��Ci�gle m�wi o swym trudnym po�o�eniu � odezwa�a si� pani Allerton z jadem w g�osie � a przecie� stale gdzie� bywa i stroje musz� j� kosztowa� mas� pieni�dzy. Ma zawsze takie �liczne suknie.
��No c� � odpowiedzia� Tim. � Chyba za nie nie p�aci. Nie mam na my�li nic zdro�nego w tym staro�wieckim znaczeniu tego s�owa. S�dz�, �e ona dos�ownie nie p�aci za nie rachunk�w.
Pani Allerton westchn�a.
��Nie wyobra�am sobie doprawdy, jak mo�na robi� co� podobnego.
��Wymaga to specjalnego talentu � odrzek� Tim.
��Trzeba mie� do�� ekstrawagancki gust, �adnego poczucia warto�ci pieni�dza, a ma si� u ludzi nieograniczony kredyt.
��Ale w ko�cu dochodzi si� do bankructwa i rozprawy s�dowej, jak w wypadku biednego Sir George�a Wode�a.
��Masz wyra�n� s�abo�� do tego starego, zwariowanego koniarza. Pewnie dlatego, �e w roku osiemset siedemdziesi�tym dziewi�tym nazwa� ci� w ta�cu p�czkiem.
��Ale� mnie wtedy jeszcze nie by�o na �wiecie
��odpar�a stanowczo pani Allerton. � Sir George ma poza tym czaruj�ce maniery. Nie znios�, je�li b�dziesz go nazywa� zwariowanym koniarzem.
��S�ysza�em o nim zabawne historie od jego znajomych.
��Oboje z Joann� nie liczycie si� wcale z lud�mi w waszych rozmowach. Wszystko przyjmujecie za prawd�, je�li jest dostatecznie z�o�liwa.
Tim uni�s� brwi.
��Zbyt to sobie bierzesz do serca, droga mamo. Nie wiedzia�em, �e tak lubisz starego Wode�a. � Nie wyobra�asz sobie, jak mu ci�ko by�o, kiedy musia� sprzeda� Wode Hall. By� tak ogromnie przywi�zany do tej posiad�o�ci.
Tim m�g� z �atwo�ci� zby� matk� g�adk� uwag�. Ale czy� mia� prawo kogo� os�dza�? Wobec tego powiedzia� znacz�co: � My�l�, �e jeste� bliska prawdy. Odm�wi� Linnet do�� niegrzecznie, kiedy go zaprosi�a, by przyjecha� obejrze�, czego dokona�a w pa�acu.
��Nie ma si� co dziwi�. Powinna by�a zastanowi� si� troch�, nim wys�a�a zaproszenie.
��Mam wra�enie, �e jest bardzo wobec niej zjadliwy. Mruczy co� pod nosem, ilekro� j� widzi. Nie mo�e jej darowa�, �e mu a� tyle zap�aci�a za te zmursza�e, rodzinne dobra.
��Tobie wydaje si� to niezrozumia�e? � spyta�a szorstko pani Allerton.
��Prawd� m�wi�c, tak. Nie rozumiem, po co �y� przesz�o�ci�? Po co tak uparcie trwa� przy tym, co min�o?
��A czym proponujesz to zast�pi�?
��Jakimi� emocjami! Czym� nowym! Rado�ci�, �e nie wiadomo, co si� jutro zdarzy. Zamiast dziedziczy� bezu�yteczny szmat ziemi, wola�bym samodzielnie zarabia� pieni�dze, w�asn� g�ow� i konceptem.
��To znaczy za pomoc� chytrych machinacji na gie�dzie?
��Czemu�by nie! � roze�mia� si� Tim.
��A je�li przydarzy si� strata?
��To ju� jest nietaktowne, droga mamo. Zupe�nie nie na miejscu. Zw�aszcza dzisiaj. Co s�dzisz o wyje�dzie do Egiptu?
��No c�
��Wi�c ju� postanowione � wtr�ci� energicznie Tim u�miechaj�c si� do matki. � Zawsze pragn�li�my zobaczy� Egipt.
��Kiedy proponujesz wyruszy�?
��W przysz�ym miesi�cu. Stycze� jest najlepsz� por�. Zostaniemy wi�c tu w hotelu jeszcze par� tygodni, rozkoszuj�c si� doborowym towarzystwem.
��Tim! � wykrzykn�a karc�co pani Allerton i doda�a potulnie. � Obieca�am, niestety, pani Leech, �e p�jdziesz z ni� na posterunek policji. Ona nie m�wi s�owa po hiszpa�sku.
Tim skrzywi� si�.
��W sprawie pier�cionka? Tego z krwistym rubinem? Czy dalej si� upiera, �e go ukradziono? P�jd�, je�li chcesz, ale to tylko strata czasu. Jeszcze wp�dzi w k�opoty jak�� nieszcz�sn� pokoj�wk�. Wyra�nie przecie� widzia�em ten pier�cionek na r�ce pani Leech, kiedy sz�a si� k�pa� tamtego dnia. Zsun�� si� jej z palca i nawet tego nie zauwa�y�a.
��M�wi, �e jest pewna, �e go zdj�a i po�o�y�a na toaletce.
��Tak jej si� tylko zdaje. Widzia�em przecie� na w�asne oczy. Co za g�upia kobieta! Musi by� g�upia, skoro wchodzi do morza w grudniu udaj�c, �e woda jest ciep�a, tylko dlatego, �e s�o�ce przez chwil� ja�niej za�wieci�o. Nale�a�oby zabroni� t�gim kobietom k�pieli w morzu. Wygl�daj� w kostiumach wr�cz odra�aj�co.
��Czy mam wobec tego zrezygnowa� z k�pania si� w morzu? � burkn�a pani Allerton.
Tim wybuchn�� �miechem.
��Ty? Mog�aby� pod tym wzgl�dem zdystansowa� wi�kszo�� m�odych kobiet.
Pani Allerton westchn�a.
��Jaka szkoda, �e nie masz tu troch� m�odzie�y do towarzystwa � powiedzia�a.
��Nie �a�uj� tego. Dobrze jest sp�dza� tak czas we dwoje, bez �adnych zak��ce� z zewn�trz. � Chcia�by� jednak, �eby tu by�a Joanna?
��Nie � odpar� stanowczo Tim. � Mylisz si�, mamo. Joanna bawi mnie, ale prawd� m�wi�c, to za ni� nie przepadam. Jej towarzystwo na d�u�sz� met� dzia�a�oby mi na nerwy. Ciesz� si�, �e jej tu nie ma. Nie czu�bym �alu, gdybym mia� jej ju� wi�cej nie ogl�da�. Jest tylko jedna osoba na �wiecie � doda� prawie szeptem � kt�r� naprawd� szanuje i wielbi�. S�dz�, droga pani Allerton, �e bardzo dobrze wiesz, kto ni� jest.
Pani Allerton zarumieni�a si� i wygl�da�a na zmieszan�.
��Ma�o jest na �wiecie naprawd� mi�ych kobiet � rzek� ponuro Tim. � Ale tak si� w�a�nie sk�ada, �e ty jeste� jedn� z nich.
9
��Czy to nie cudowne? � wykrzykn�a pani Robson w mieszkaniu, kt�rego okna wychodzi�y na nowojorski Central Park. � Masz naprawd� szcz�cie, Kornelio!
Kornelia Robson zareagowa�a na to zmieszaniem. By�a ros��, niezdarn� dziewczyn� i mia�a br�zowe oczy o psim spojrzeniu.
��Rzeczywi�cie, cudowne � wyszepta�a z zachwytem.
S�dziwa panna Van Schuyler skin�a �askawie g�ow� zadowolona z w�a�ciwego zachowania si� swych ubogich krewnych.
��Zawsze marzy�am o podr�y do Europy � westchn�a Kornelia. � Ale nie przypuszcza�am nigdy, �e tam kiedykolwiek b�d�.
��Panna Bowers, oczywi�cie, pojedzie ze mn� jak zawsze � oznajmi�a panna Van Schuyler. � Ale na dam� do towarzystwa jest, moim zdaniem, zbyt ograniczona. Kornelia za� b�dzie mi bardzo pomocna w wielu drobnych sprawach.
��Z rozkosz� b�d� wszystko robi�, kuzynko Mario
��powiedzia�a �artobliwie Kornelia.
��No to w porz�dku. Sprawa za�atwiona � odrzek�a panna Van Schuyler. � Id� poszuka� panny Bowers, moja droga. Ju� czas na m�j kogel�mogel.
Kornelia wysz�a.
��Moja droga Mario � powiedzia�a pani Robson.
��Jestem ci nad wyraz wdzi�czna. Zdaje mi si�, �e Kornelii strasznie dokucza brak powodzenia w towarzystwie. Czuje si� przez to jakby poza nawiasem �ycia. Gdyby mnie sta� by�o na wo�enie jej po �wiecie� ale wiesz przecie, jak si� sprawy maj� od �mierci Neda.
��Z przyjemno�ci� wezm� j� ze sob� � rzek�a panna Van Schuyler.
��Kornelia jest mi�� i us�u�n� dziewczyn�, ch�tn� do spe�niania polece� i nie tak samolubn� jak dzisiejsza m�odzie�.
Pani Robson wsta�a, uca�owa�a bogat� krewn� w pomarszczony i nieco po��k�y policzek.
��Jestem ci niebywale wdzi�czna � o�wiadezy�a. Na schodach min�a wysok� kobiet� o energicznym
wygl�dzie, kt�ra nios�a szklank� wype�nion� ��tawym pienistym p�ynem.
��Zatem wybiera si� pani do Europy, panno Bowers?
��Tak jest, pani Robson.
��C� to b�dzie za urocza podr�!
��Zdaje mi si�, �e tak.
��Ale pani by�a ju� kiedy� za granic�? � Oczywi�cie. Je�dzi�y�my z pann� Van Schuyler do Pary�u zesz�ej jesieni. Ale nigdy jeszcze nie by�am w Egipcie.
Pani Robson zawaha�a si� przez moment.
��Ufam, �e nie b�dziecie mia�y �adnych k�opot�w � rzek�a zni�aj�c g�os.
��Oczywi�cie, �e nie � odpowiedzia�a na to normalnym g�osem panna Bowers. � Ju� ja si� o to postaram. Zawsze mam na wszystko baczne oko.
Na twarzy pani Robson pozosta� jednak cie� w�tpliwo�ci, kiedy schodzi�a wolno po schodach.
10
W swoim biurze w �r�dmie�ciu pan Andrew Pennington przegl�da� osobist� korespondencj�. Nagle pi�� jego zacisn�a si� bezwiednie i z ha�asem opad�a na biurko. Twarz nabieg�a krwi� i dwie wielkie �y�y wyst�pi�y na czo�o. Nacisn�� dzwonek zamocowany na biurku i z godn� pochwa�y szybko�ci� pojawi�a si� przystojna stenotypistka.
��Prosz� powiedzie� panu Rockfordowi, �eby do mnie wst�pi�.
��Dobrze, prosz� pana.
W par� minut p�niej Sterndale Rockford, wsp�lnik pana Penningtona, zjawi� si� w biurze. Byli nawet do siebie podobni: obaj wysocy, o siwiej�cych skroniach i g�adko wygolonych rozumnych twarzach.
��Co� si� sta�o?
Pennington spojrza� znad listu, kt�ry w�a�nie odezytywa� na nowo.
��Linnet wysz�a za m��.
��Co?
��Ju� powiedzia�em. Linnet wysz�a za m��.
��Jak to? Kiedy? Dlaczego my o tym nie wiemy? Pennington spojrza� na kalendarz stoj�cy na biurku.
��Pisa�a ten list jeszcze przed �lubem, ale teraz ju� jest m�atk�. Czwartego rano. To znaczy dzisiaj.
Rockford zwali� si� na krzes�o.
��Tak bez �adnego zawiadomienia? Za kogo? Pennington ponownie zerkn�� do listu.
��Doyle. Simon Doyle.
��Kt� to taki? S�ysza�e� o nim kiedy?
��Nie. Ona te� pisze niewiele.
Przebieg� oczyma linijki zapisane wyra�nym, strzelistym pismem.
��Odnosz� wra�enie, �e co� si� za tym wszystkim kryje. Ale to niewa�ne. Najistotniejsze jest, �e wysz�a za m��.
Spojrzeli sobie w oczy. Rockford pokiwa� g�ow�.
��Ta sprawa wymaga ma�ego przemy�lenia � doda� ze spokojem.
��A co potem?
��O to samo chcia�em ciebie zapyta�. Siedzieli w milczeniu.
��Masz jaki� pomys�? � zagadn�� Rockford.
��Dzi� odp�ywa �Normandie� � wycedzi� Pennington. � Jeden z nas z powodzeniem m�g�by si� zabra�.
��Zwariowa�e�? I to ma by� ten wspania�y pomys�?
��Ci brytyjscy prawnicy � zacz�� Pennington i zamilk�.
��Co przez to rozumiesz? Nie zamierzasz chyba wci�gn�� ich do tego. By�oby to szale�stwem!
��Czy ja m�wi�, �eby jecha� do Anglii?
��Wi�c na czym ten wspania�y pomys� polega? Pennington wyg�adzi� le��cy na biurku list. � Linnet jedzie w podr� po�lubn� do Egiptu. Prawdopodobnie sp�dzi tam miesi�c lub dwa.
��Do Egiptu, powiadasz?
Rockford zastanowi� si� w milczeniu. Potem uni�s� g�ow� i spojrza� w oczy wsp�lnikowi.
��Egipt? � mrukn��. � Wi�c taki jest tw�j plan?
��Tak. Przypadkowe spotkanie. Podezas wycieczki. Z Linnet i jej m�em. W aurze podr�y po�lubnej. Plan ma szans� powodzenia.
��Linnet jest jednak ogromnie bystra � odrzek� Rockford sceptycznie.
��My�l�, �e znajdzie si� spos�b, �eby j� wymanewrowa� � powiedzia� �agodnie Pennington.
Zn�w spojrzeli sobie w oczy. Rockford skin�� g�ow�.
��Zgoda, m�j stary. Pennington popatrzy� na zegarek.
��Komu w drog�, temu czas. Wi�c kt�ry z nas jedzie?
��Pojedziesz ty � rzek� stanowczo Rockford. � Zawsze wspaniale radzi�e� sobie z Linnet. Wujcio Andrew! Oto �elazny argument!
Twarz Penningtona st�a�a.
��Ufam, �e uda mi si� to za�atwi� � powiedzia�.
��Musi si� uda� � doda� wsp�lnik. � Jeste�my w krytycznym po�o�eniu.
11
��Prosz� przys�a� do mnie pana Jima � rzek� William Carmichael do chudego, nadmiernie wyro�ni�tego m�odzie�ca, kt�ry otworzy� drzwi i zajrza� z pytaj�cym wyrazem twarzy.
Jim Fanthorp wszed� i spojrza� wyczekuj�co na wuja. Starszy pan zerkn�� w jego stron�, kiwn�� g�ow� i chrz�kn��.
��Dobrze, �e jeste�.
��Wezwa�e� mnie, wuju.
��Prosz�, rzu� na to okiem.
M�odzieniec usiad� i przysun�� ku sobie plik papier�w. Starszy pan bacznie go obserwowa�.
��No i co?
��Wygl�da mi to do�� podejrzanie � odpowiedzia�
nie zwlekaj�c m�odzieniec.
Starszy wsp�lnik firmy Carmichael, Grant i Carmichael wyda� z siebie charakterystyczne chrz�kni�cie.
Jim Fanthorp przeczyta� raz jeszcze list, kt�ry nadszed� poczt� lotnicz� z Egiptu:
�Pisanie urz�dowych list�w w taki dzie� mo�e wydawa� si� niestosowne. Od tygodnia jeste�my w Kairze, w Mena House, i zrobili�my ju� wypraw� do Fajum. Pojutrze ruszamy statkiem w g�r� Nilu do Luksoru i Asuanu, a by� mo�e i do Chartumu. Prosz� zgadn��, kto by� pierwsz� napotkan� przez nas osob� kiedy zjawili�my si� w biurze Cooka dzi� rano, by za�atwi� bilety. M�j ameryka�ski opiekun prawny, Andrew Pennington. Zdaje mi si�, �e go Pan pozna� przed dwoma laty, kiedy bawi� w Anglii. Nie mia� poj�cia, �e jestem w Egipcie. Ja go si� te� tu nie spodziewa�am. W dodatku nie wiedzia�, �e wysz�am za m��. List, w kt�rym zawiadomi�am go o �lubie, wida� nie dotar� do niego na czas. Pan Pennington p�ynie w g�r� Nilu w tej samej grupie, co my. Czy to nie zbieg okoliczno�ci?
Dzi�kuj� serdecznie za wszystko, co Pan uczyni� w tym tak gor�czkowym okresie.
Z powa�aniem�
W chwili kiedy m�odzieniec odwraca� kartk�, pan Carmichael odebra� mu list.
��To wszystko � powiedzia�. � Reszta nie jest wa�na. Co o tym s�dzisz?
M�odzieniec chwil� si� zastanawia�.
��Jestem przekonany, �e to nie by� zbieg okoliczno�ci � rzek�.
Pan Carmichael skin�� potakuj�co g�ow�.
��Masz ochot� na wycieczk� do Egiptu? � zagadn��.
��Czy to konieczne?
��My�l�, �e nie ma czasu do stracenia.
��Ale dlaczego ja?
��Rusz g�ow�, ch�opcze! Linnet Ridgeway nigdy ci� nie widzia�a. Pennington te�. Je�li polecisz samolotem, zd��ysz na czas.
��Ale� ja nie mam ochoty. Co mam tam robi�?
��Mie� oczy i uszy otwarte. Kieruj si� rozumem, o ile go masz. Je�li zajdzie potrzeba � dzia�aj.
��Kiedy ja nie mam ochoty�
��Rozumiem ci�, ale musisz to zrobi�.
��Czy to konieczne?
��Moim zdaniem absolutnie konieczne � stwierdzi� pan Carmichael.
12
Pani Otterbourne, poprawiaj�c upi�ty na g�owie turban z tkaniny miejscowego wyrobu, powiedzia�a z rozdra�nieniem:
��W�a�ciwie dlaczego nie mia�yby�my pojecha� do Egiptu? Ju� mnie Jerozolima m�czy i nudzi.
C�rka jej nie zareagowa�a.
��Mog�aby� chocia� si� odezwa�, kiedy si� do ciebie m�wi!
Rozalia Otterbourne wpatrywa�a si� w fotografi� zamieszczon� w gazecie. Tekst poni�ej brzmia�:
Pani Linnet Doyle. Przed zam��p�j�ciem znana w sferach towarzyskich pi�kno��, panna Linnet Ridgeway. Pa�stwo Doyle bawi� na wczasach w Egipcie.
��Wi�c chcia�aby� pojecha� do Egiptu, mamo? � spyta�a Rozalia.
��Oczywi�cie! � pani Otterbourne strzeli�a palcami.
��Dosz�am do wniosku, �e nas tu traktuj� troch� lekcewa��co. M�j pobyt tutaj jest dla nich reklam�. Powinni zatem udzieli� nam specjalnego rabatu. Zrobi�am na ten temat aluzj�, ale oni zachowali si�, moim zdaniem, bardzo niegrzecznie. Powiedzia�am wi�c, co o nich my�l�.
Rozalia westchn�a.
��Wszystkie miejscowo�ci s� do siebie podobne � rzek�a. � Chcia�abym ju� st�d wyjecha�.
��Dzi� rano � m�wi�a dalej pani Otterbourne � zarz�dzaj�cy mia� czelno�� powiedzie� mi. �e wszystkie pokoje s� od dawna zarezerwowane, a nasz b�dzie mu potrzebny za dwa dni.
��Wobec tego musimy st�d wyjecha�.
��Nie s�dz�. Jestem gotowa walczy� o swoje prawa.
��Mo�emy z powodzeniem jecha� do Egiptu � wymrucza�a pod nosem Rozalia. � Nic nie stoi temu na przeszkodzie.
��Oczywi�cie, �e nie jest to kwestia �ycia czy �mierci � odrzek�a zgodnym tonem pani Otterbourne.
Myli�a si� jednak ca�kowicie, by�a to bowiem kwestia �ycia albo �mierci.
ROZDZIA� II
��To jest Herkules Poirot, ten detektyw � powiedzia�a pani Allerton. Siedzia�a z synem w pomalowanych na jaskraw� czerwie� trzcinowych fotelach przed hotelem Katarakta w Asuanie. Obserwowali oddalaj�ce si� sylwetki dw�ch os�b: niskiego m�czyzny w bia�ym garniturze z jedwabiu i wysokiej, smuk�ej dziewczyny.
Tim Allerton wierci� si� niespokojnie w fotelu.
��Ten �mieszny cz�owieczek? � spyta� z niedowierzaniem.
��Ten w�a�nie �mieszny cz�owieczek.
��C� on, u licha, tu robi? � spyta�. Pani Allerton wybuchn�a �miechem.
��Widz�, �e� si� przej��, kochanie. Dlaczego m�czy�ni pasjonuj� si� zbrodni�? Nienawidz� powie�ci kryminalnych i nigdy ich nie czytam. Nie s�dz� jednak, by pan Poirot przyjecha� tu z jakim� ukrytym zamiarem. Zarobi� tyle pieni�dzy, tote� pewnie u�ywa �ycia.
��Upatrzy� sobie, zdaje si�, najprzystojniejsz� z dziewczyn.
Pani Allerton przechyli�a na bok g�ow� obserwuj�c