9734
Szczegóły |
Tytuł |
9734 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9734 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9734 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9734 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
AGATA CHRISTIE
NIEMY �WIADEK
T�UMACZY�Y BEATA HRYCAK ANNA ROJKOWSKA
TYTU� ORYGINA�U DUMB WITNESS
ROZDZIA� PIERWSZY
PANI Z LITTLEGREEN HOUSE
Panna Arundell zmar�a pierwszego maja. Chocia� chorowa�a kr�tko, jej �mier� nic wywar�a wi�kszego wra�enia na ma�ym miasteczku Market Basing, gdzie mieszka�a od szesnastego roku �ycia. Emilia Arundell, ostatnia z pi�ciorga rodze�stwa, mia�a bowiem dobrze po siedemdziesi�tce i ju� od wielu lat by�a znana ze s�abego zdrowia, a jakie� p�tora roku wcze�niej o ma�y w�os nie umar�a na atak podobny do tego, kt�ry ostatecznie j� zabi�.
I cho� sama �mier� panny Arundell nie zaskoczy�a nikogo, mieszka�c�w zdumia�o co innego. Tre�� jej testamentu wzbudzi�a mieszane uczucia: zdziwienie, przyjemne podniecenie, g��bokie pot�pienie, w�ciek�o��, rozpacz, z�o�� i powszechne plotki. Ca�ymi tygodniami, a nawet miesi�cami w Market Basing nie m�wi�o si� o niczym innym! Ka�dy wtr�ca� swoje trzy grosze, pocz�wszy od pana Jonesa ze sklepu spo�ywczego, kt�ry twierdzi�, �e krew nie woda, a sko�czywszy na pani Lamphrey z poczty, kt�ra powtarza�a do znudzenia: �Co� si� za tym kryje, dam sobie g�ow� uci��! Wspomnicie moje s�owa�.
Spekulacjom dodawa� pikanterii fakt, i� testament zosta� sporz�dzony dopiero dwudziestego pierwszego kwietnia. Je�li dorzuci� do tego jeszcze jedn� okoliczno��, a mianowicie wizyt� bliskich krewnych Emilii Arundell w jej domu w Poniedzia�ek Wielkanocny, tu� przed wspomnian� dat�, �atwo zrozumie�, �e mog�y by� wysuwane nawet najbardziej gorsz�ce teorie, przyjemnie urozmaicaj�ce monotoni� codziennego �ycia w Market Basing.
Sprytnie podejrzewano, i� pewna osoba wie wi�cej ni� jest sk�onna przyzna�. By�a to Wilhelmina Lawson, towarzyszka panny Arundell. Tymczasem panna Lawson utrzymywa�a, �e wiadomo jej r�wnie ma�o, co innym. Pono� ona tak�e oniemia�a, gdy odczytano testament.
Oczywi�cie wiele os�b nie dawa�o temu wiary. Czy panna Lawson rzeczywi�cie by�a tak nie�wiadoma, jak twierdzi�a, czy te� rzecz przedstawia�a si� zgo�a inaczej, prawd� zna�a tylko jedna osoba. T� osob� by� nikt inny jak sama zmar�a. Zgodnie ze swym zwyczajem Emilia Arundell trzyma�a j�zyk za z�bami. Nawet w�asnemu adwokatowi nie zdradzi�a motyw�w swojego posuni�cia. Poprzesta�a na ujawnieniu swojej woli.
W owej pow�ci�gliwo�ci mo�na dopatrzy� si� g��wnego rysu charakteru Emilii Arundell. By�a ona pod ka�dym wzgl�dem typow� przedstawicielk� swojej generacji. Dzieli�a zar�wno jej przymioty, jak i wady. By�a autokratyczna i cz�sto wynios�a, a zarazem ogromnie �yczliwa. Mia�a ci�ty j�zyk, za to jej uczynki by�y dyktowane dobroci�. Z pozoru sentymentalna, ale obdarzona przenikliwym umys�em. Mia�a wiele kobiet do towarzystwa, kt�re bezlito�nie trzyma�a w ryzach, lecz traktowa�a z wielk� szczodrobliwo�ci�. Cechowa�o j� g��bokie poczucie rodzinnego obowi�zku.
W Wielki Pi�tek Emilia Arundell przystan�a w holu Littlegreen House, wydaj�c rozmaite polecenia pannie Lawson. Niegdy� Emilia by�a atrakcyjn� dziewczyn�, teraz za� dobrze zakonserwowan�, przystojn� .starsz� dam� o prostych plecach i energicznym sposobie bycia.
Ledwie widoczna ��tawo�� cery stanowi�a ostrze�enie, i� nie wolno jej bezkarnie jada� t�ustych potraw.
Panna Arundell m�wi�a w�a�nie:
��Powiedz, Minnie, gdzie ich wszystkich ulokowa�a�?
��Pomy�la�am sobie� mam nadzieje, �e post�pi�am s�usznie� doktora i pani� Tanios w pokoju d�bowym, Teres� w pokoju niebieskim, pana Karola w dawnym pokoju dziecinnym�
��Teres� mo�na umie�ci� w pokoju dziecinnym, a Karol dostanie pok�j niebieski � przerwa�a panna Arundell.
��Tak jest, przepraszam� wydawa�o mi si�, �e pok�j dziecinny nie jest tak wygodny�
��Dla Teresy b�dzie w sam raz.
W czasach panny Arundell kobiety zajmowa�y miejsce drugoplanowe. W spo�ecze�stwie prym wiedli m�czy�ni.
��Jaka szkoda, �e nie przyjad� kochane dzieciaczki � zamrucza�a sentymentalnie panna Lawson.
Uwielbia�a dzieci, ale te� zupe�nie nie potrafi�a sobie z nimi radzi�.
��Czw�rka go�ci wystarczy a� nadto � o�wiadczy�a panna Arundell. � Zreszt� Bella obrzydliwie rozpieszcza swoje dzieci. Ani my�l� robi�, co im si� ka�e.
��Pani Tanios jest bardzo oddan� matk� � odezwa�a si� p�g�osem Minnie Lawson.
��Bella to dobra kobieta � przytakn�a powa�nie panna Arundell.
Panna Lawson westchn�a i rzek�a:
��Czasem musi jej by� bardzo ci�ko � mieszka� na takim ko�cu �wiata jak Smyrna.
��Jak sobie pos�a�a, tak si� wy�pi � odpar�a Emilia Arundell.
Wypowiedziawszy to ucinaj�ce dyskusj� wiktoria�skie porzekad�o, poinformowa�a:
��Wybieram si� do miasta w sprawie zam�wie� na weekend.
��Ale� panno Arundell, ja to zrobi�
��Nonsens. Wo�g p�j�� sama. Rogersowi nale�y si� ostre s�owo. Szkopu� w tym, Minnie, �e nie jeste� dostatecznie stanowcza. Bob! Bob! Odzie� si� podzia� len pies?
Oslrow�osy terier /bieg� po schodach jak strza�a. Zacz�� kr��y� wok� swej pani, poszczekuj�c rado�nie. Wyszli razem na kr�tk� �cie�k� wiod�c� do furtki. Panna Lawson sta�a na progu domu z g�upaw� min�, posy�aj�c za nimi u�miech. Za jej plecami rozleg� si� opryskliwy g�os:
��Te poszewki nie pasuj� na poduszki.
��Co takiego? Ale ze mnie gapa.
Minnie Lawson ponownie rzuci�a si� w wir domowych zaj��.
Emilia Arundell w towarzystwie Boba sun�a dystyngowanie g��wn� ulic� Market Basing. Poch�d by� to i�cie kr�lewski. Gdy tylko przekracza�a pr�g jakiego� sklepu, w�a�ciciel natychmiast spieszy� j� obs�u�y�. Przecie� to panna Arundell z Litllegreen House. �Jedna z naszych najstarszych klientek�. Nale�a�a do �starej szko�y. W dzisiejszych czasach niewielu pozosta�o takich jak ona�.
��Dzie� dobry pani. Czym mog� s�u�y�?� Nie do�� kruchy? Ogromnie mi przykro. Comber wygl�da� �adnie� Ale� oczywi�cie, panno Arundell. Skoro pani tak m�wi, musi tak by� Nie, doprawdy, nawet przez my�l mi nie przesz�o, by przesy�a� pani Canterbury�ego� Tak, dopilnuje tego osobi�cie.
Bob i Spot, pies rze�nika, wolno okr��a�y si� nawzajem z naje�onymi grzbietami, cicho powarkuj�c. Spot by� opas�ym psem nieokre�lonej rasy. Wiedzia�, �e nie wolno atakowa� czworonog�w klient�w, ale pozwala� sobie informowa� je za pomoc� subtelnych sygna��w, jak� zrobi�by z nich miazg�, gdyby tylko dano mu woln� r�k�.
Bob, pies z temperamentem, odp�aci� mu pi�knym za nadobne.
��Bob! � krzykn�a ostro Emilia Arundell i uda�a si� do kolejnego sklepu.
W warzywniaku dosz�o do spotkania �cia� niebieskich�. Pewna starsza dama o kulistych kszta�tach, odznaczaj�ca si� takim samym kr�lewskim majestatem, jak panna Arundell, rzek�a:
��Dzie� dobry, Emilio.
��Dzie� dobry. Karolino.
��Spodziewasz si� wizyty kogo� ze swych m�odych krewnych? � spyta�a Karolina Peabody.
��Tak, wszystkich. Teresy, Karola i Belli.
��Wi�c Bella przyjecha�a? Z m�em?
��Tak.
Za t� prost� monosylab� kry�y si� pogl�dy wsp�lne obu paniom.
Bella Biggs, siostrzenica Emilii Arundell, wysz�a bowiem za Greka. A cz�onkowie rodu Amndell�w, kt�rzy bez wyj�tku s�u�yli koronie, z. Grekami si� po prostu nie wi�zali.
Staraj�c si� dyskretnie pokrzepi� pann� Arundell na duchu (bo przecie� o takich sprawach nie mo�na by�o m�wi� otwarcie), panna Peabody rzek�a:
��M�� Belli ma g�ow� na karku. I jest przemi�y w obej�ciu.
��Maniery ma czaruj�ce � przyzna�a panna Arundell. Znalaz�szy si� na ulicy, panna Peabody spyta�a:
��A c� to s�ysza�am o zar�czynach Teresy z m�odym Donaldsonem?
Panna Arundell wzruszy�a ramionami.
��W dzisiejszych czasach m�odzi s� tacy lekkomy�lni. Obawiam si�, �e b�dzie to do�� d�ugie narzecze�stwo � je�eli w og�le co� z tego wyjdzie. On jest bez grosza.
��Teresa ma w�asne pieni�dze � zauwa�y�a panna Peabody.
��To niedopuszczalne, aby m�czyzna by� na utrzymaniu �ony � odparta sztywno Emilia Arundell.
Panna Peabody wyda�a z siebie g��boki, gard�owy chichot.
��Zdaje si�, �e dzisiejsi m�czy�ni nie maja. nic przeciwko temu. Ja i ty, Emilio, mamy staro�wieckie pogl�dy. Nie mog� tylko zrozumie�, co ta dziewczyna w nim widzi. �eby spo�r�d tylu mi�ych m�odzie�c�w wybra� w�a�nie jego!
��Jest podobno zdolnym lekarzem.
��To pince�nez i ten osch�y spos�b m�wienia! Za mojej m�odo�ci nazywano by go okropnym dr�twusem!
Nast�pi�a pauza, podczas kt�rej panna Peabody si�gn�a pami�ci� w odleg�� przesz�o��, przywo�uj�c obraz dziarskich m�odzian�w z bokobrodami� Rzek�a z westchnieniem:
��Przy�lij do mnie tego m�okosa Karola, je�li si� zjawi.
��Oczywi�cie. Przeka�� mu. Po�egna�y si� i rozsta�y.
Zna�y si� od pi��dziesi�ciu z g�r� lat. Pannie Peabody nieobce by�y pewne godne politowania potkni�cia w �yciu genera�a Arundella, ojca Emilii. Wiedzia�a dok�adnie, jakim wstrz�sem dla si�str by�o ma��e�stwo Tomasza Arundella. Doskonale orientowa�a si� w k�opotach, jakich przysparza�o m�odsze pokolenie.
Niemniej na �aden z tych lemat�w nigdy nie zamieni�y ze sob� nawet s�owa. Obie sta�y na stra�y godno�ci rodziny, jej solidarno�ci i wyznawa�y zasad� zachowywania ca�kowitej dyskrecji w kwestiach rodzinnych.
Panna Arundell skierowa�a kroki ku domowi. Bob spokojnie bieg� przy nodze. Emilia Arundell przyznawa�a si� przed sob� do czego�, czego nigdy nie wyjawi�aby �adnemu innemu cz�owiekowi � do rozczarowania m�odszymi potomkami w�asnej rodziny.
Na przyk�ad Teresa. Od kiedy w wieku dwudziestu jeden lat wesz�a w posiadanie maj�tku, zupe�nie wymkn�a si� spod kontroli. Od tamtej pory dziewczyna zyska�a pewien rozg�os. Jej zdj�cie cz�sto pojawia�o si� w gazetach. Nale�a�a w Londynie do b�yskotliwego i pozbawionego hamulc�w m�odego towarzystwa, kt�re uczestniczy�o w zwariowanych przyj�ciach i od czasu do czasu l�dowa�o w komisariatach policji. Taki rodzaj rozg�osu nie by�, zdaniem Emilii Arundell, odpowiedni dla kogo� nosz�cego to nazwisko. Prawd� m�wi�c, bardzo nie pochwala�a sposobu �ycia Teresy. W sprawie zar�czyn dziewczyny mia�a nieco mieszane uczucia. Z jednej strony nie uwa�a�a parweniusza, doktora Donaldsona, za dostatecznie dobr� parti� dla rodu Arundell�w. Z drugiej za� mia�a niepokoj�c� �wiadomo��, i� trudno o bardziej nieodpowiedni� �on� dla spokojnego wiejskiego lekarza ni� Teresa.
Z westchnieniem przenios�a my�li na Bell�. Nie mia�a jej nic do zarzucenia. Bella by�a dobr� kobiet�, oddan� �on� i matk�, kt�r� mo�na by�o stawia� innym za wz�r � za to wyj�tkowo przyziemn�! Jednak nawet ona nie zas�ugiwa�a w pe�ni na aprobat�. Przecie� Bella po�lubi�a obcokrajowca � nie do�� tego � po�lubi�a Greka. W oczach nie wolnej od uprzedze� panny Arundell ma��e�stwo z Grekiem by�o prawic tak samo niestosowne, jak z Argenty�czykiem albo Turkiem. Fakt, i� doktor Tanios mia� ujmuj�cy spos�b bycia i uwa�ano go za niezwykle utalentowanego w swej profesji, jeszcze bardziej podsyca� uprzedzenia starszej damy. Podejrzliwie traktowa�a urok osobisty i tanie komplementy. R�wnie� i z tego powodu trudno jej by�o polubi� dw�jk� ich dzieci. Wygl�d odziedziczy�y po ojcu � nie mia�y w sobie ani krztyny angielsko�ci.
No i ten Karol�
Tak, Karol�
Przymykanie oczu na fakty mija�o si� z celem. Karol, jakkolwiek czaruj�cy, niewart by� zaufania�
Emilia Arundell westchn�a. Nagle poczu�a si� zm�czona, stara, przygn�biona�
Odnios�a wra�enie, i� jej dni s� policzone�
Powr�ci�a my�lami do testamentu, jaki sporz�dzi�a kilka lat temu. Zapis na rzecz s�u�by, na cele dobroczynne � i przewa�aj�ca cz�� poka�nego maj�tku do r�wnego podzia�u mi�dzy t� tr�jk� krewnych�
Nadal uwa�a�a, i� uczyni�a rzecz s�uszn� i sprawiedliw�. W�a�nie przenikn�o jej przez my�l, by sprawdzi�, czy nie ma przypadkiem jakiego� sposobu zabezpieczenia pieni�dzy przypadaj�cych w udziale Belli, �eby nie m�g� ich tkn�� jej m��� B�dzie musia�a spyta� pana Purvisa.
Skr�ci�a w furtk� Littlegreen House.
Karol i Teresa Arundell przyjechali samochodem, Taniosowie poci�giem.
Najpierw przyby�o rodze�stwo. Karol, wysoki i przystojny, odezwa� si� lekko drwi�cym tonem:
��Czo�em, ciociu Emilio, jak si� miewasz? Wygl�dasz kwitn�co.
Nast�pnie j� uca�owa�. Teresa przystawi�a oboj�tnie m�ody policzek do przywi�d�ej twarzy ciotki.
��Jak si� masz, ciociu?
Teresa, pomy�la�a ciotka, bynajmniej nie wygl�da�a dobrze. Twarz przykryta ci�kim makija�em by�a wymizerowana, wok� oczu rysowa�y si� zmarszczki.
Herbat� wypito w salonie. Bella Tanios w modnym kapeluszu nasuni�tym na niew�a�ciw� stron�, spod kt�rego wysypywa�y si� bez�adnie kosmyki w�os�w, utkwi�a wzrok w kuzynce Teresie, �a�o�nie usi�uj�c przyswoi� sobie jej styl i zapami�ta� str�j. Biedna Bella pasjami uwielbia�a si� stroi�, lecz los posk�pi� jej jakiegokolwiek zmys�u elegancji. Teresa nosi�a ubrania drogie, nieco ekstrawaganckie, a przy tym mia�a znakomit� figur�.
Po przybyciu ze Smyrny do Anglii Bella pr�bowa�a gorliwie na�ladowa� szyk Teresy za ni�sz� cen�, zadowalaj�c si� po�ledniejszym krojem.
Doktor Tanios, postawny, brodaty m�czyzna o weso�ej powierzchowno�ci, rozmawia� z pann� Arundell. Mia� poci�gaj�cy g�os � ciep�y i g��boki � kt�ry oczarowywa� s�uchacza niemal wbrew jego woli. Urzek� i pann� Arundell, nieomal na przek�r jej samej.
Panna Lawson uwija�a si� jak w ukropie. Krz�ta�a si� wok� stolika do herbaty, podaj�c talerze. Karol, m�odzieniec o nienagannych manierach, par� razy wsta�, oferuj�c jej pomoc, ale nie spotka� go �aden wyraz wdzi�czno�ci z jej strony.
Kiedy po herbacie ca�e towarzystwo wysz�o na przechadzk� do ogrodu, Karol mrukn�� do siostry:
��Ta Lawson mnie nie lubi. Dziwne, prawda?
��Nies�ychane. A wi�c istnieje chocia� jedna osoba, kt�ra potrafi oprze� si� twemu zniewalaj�cemu urokowi? � dogryz�a mu Teresa.
Karol wyszczerzy� z�by w u�miechu � ujmuj�cym, od ucha do ucha � i rzek�:
��Na szcz�cie tylko ona�
Panna Lawson spacerowa�a po ogrodzie z pani� Tanios i zasypywa�a j� pytaniami o dzieci. Bezbarwna dot�d twarz Belli Tanios o�ywi�a si�. Bella zapomnia�a o obserwowaniu Teresy. M�wi�a ochoczo, z zapa�em. �Marysia powiedzia�a na statku co� absolutnie niezwyk�ego��
Znalaz�a w Minnie Lawson wyj�tkowo �yczliwego s�uchacza.
W tej chwili do ogrodu wprowadzono powa�nego jasnow�osego m�odzie�ca z pince�nez. Wygl�da� na do�� zak�opotanego. Panna Arundell powita�a go uprzejmie.
��Witaj, Rex! � wykrzykn�a Teresa.
Wsun�a mu r�k� pod rami� i oboje si� oddalili.
Karol zrobi� skwaszon� min�. Wymkn�� si� na s��wko do ogrodnika, swego sprzymierze�ca z dawnych lat.
Kiedy panna Arundell ponownie wesz�a do domu, Karol bawi� si� z Bobem. Pies sta� na szczycie schod�w, trzymaj�c w pysku pi�k� i delikatnie merdaj�c ogonem.
��Dalej, piesku � zach�ca� Karol.
Bob przysiad� na tylnych �apach i powoli posuwa� pi�k� nosem ku kraw�dzi schod�w. Gdy wreszcie popchn�� j�, podskoczy� w wielkim podnieceniu. Pi�ka zacz�a wolno stacza� si� na d�. Karol z�apa� j� i rzuci� psu. Bob zgrabnie schwyci� pi�k� z�bami. Zabawa si� powt�rzy�a.
��To jego sta�a rozrywka � rzek� Karol. Emilia Arundell u�miechn�a si�.
��Potrafi tak godzinami � przyzna�a.
Uda�a si� do salonu, a Karol poszed� w jej �lady. Bob zaszczeka� rozczarowany.
��Sp�jrz na Teres� i jej adoratora. Osobliwa z nich para � odezwa� si� Karol, wygl�daj�c przez okno.
��S�dzisz, �e Teresa traktuje to powa�nie?
��Szaleje za nim! � o�wiadczy� z przekonaniem Karol. � Dziwaczny gust, ale c� pocz��. Pewnie podoba si� jej ten szczeg�lny spos�b, w jaki na ni� patrzy, jakby by�a jakim� okazem naukowym, a nie �yw� kobiet�. Dla Teresy to raczej nowo��. Szkoda, �e m�odzieniec jest tak ubogi. Teresa ma kosztowne upodobania.
Panna Arundell odpar�a sucho:
��Nie w�tpi�, �e potrafi zmieni� sw�j styl �ycia � je�li tylko zechce! Zreszt� ma w�asne dochody.
��Co? Ale� tak, oczywi�cie � Karol rzuci� jej zmieszane spojrzenie.
Tego wieczoru, gdy rodzina zebra�a si� w salonie w oczekiwaniu na kolacj�, na schodach rozleg� si� rumor, a po chwili pop�yn�� stek przekle�stw. Wszed� Karol czerwony na twarzy.
��Przepraszam, ciociu Emilio, jestem pewnie sp�niony? Przez tego twojego psa o ma�y w�os nic wykona�em straszliwego salta. Zostawi� pi�k� na schodach.
��Nieuwa�na psina � wykrzykn�a panna Lawson, pochylaj�c si� nad Bobem.
Bob spojrza� na ni� z pogard� i odwr�ci� g�ow�.
��Stale to robi � odezwa�a si� panna Arundell. � To bardzo niebezpieczne. Minnie, schowaj gdzie� t� pi�k�.
Panna Lawson pospiesznie wysz�a.
Przez wi�kszo�� czasu rozmow� przy stole monopolizowa� doktor Tanios. Opowiada� zabawne historyjki ze swego �ycia w Smyrnie.
Go�cie wcze�nie udali si� na spoczynek. Panna Lawson towarzyszy�a swej chlebodawczyni w drodze do sypialni, nios�c za ni� we�n�, okulary, du�y welwetowy worek oraz ksi��k�, trajkocz�c przy tym z o�ywieniem.
��Doprawdy, strasznie zabawny ten doktor Tanios. Dusza towarzystwa! Nie �ebym sama marzy�a o takim �yciu� Pewnie trzeba przegotowywa� wod� I pi� kozie mleko � ono ma taki przykry smak�
��Nie b�d� g�upia, Minnic � uci�a panna Arundell. � Kaza�a� Ellen obudzi� mnie o wp� do si�dmej?
��O tak, panno Arundell. Powiedzia�am, �eby nie przynosi�a herbaty, ale nie uwa�a pani, �e m�drzej by�oby� Wic pani, pastor z Southbridge � wyj�tkowo sumienny cz�owiek � m�wi� wyra�nie, �e nie ma obowi�zku przychodzi� na czczo�
Panna Arundell przerwa�a jej po raz kolejny.
��Do tej pory nie jada�am niczego przed porannym nabo�e�stwem i nie zamierzam tego zmienia�. Ty r�b jak chcesz.
��Ale� nie� nie mia�am na my�li� naprawd� Panna Lawson by�a zmieszana i podenerwowana.
��Zdejmij Bobowi obro�� � poleci�a panna Arundell.
Niewolnica pospieszy�a wykona� rozkaz. Pr�buj�c si� jeszcze przypodoba�, rzek�a:
��Jaki mi�y wiecz�r. Wszyscy s� tacy zadowoleni z przyjazdu.
��Phi � odpar�a Emilia Arundell. � Ka�dy przyjecha� co� wy�ebra�.
��Ale� droga panno Arundell�
��Moja poczciwa Minnie, co jak co, ale oleju w g�owie mi nie brakuje! Zastanawiam si� tylko, kto pierwszy poruszy temat.
Nie musia�a d�ugo czeka� na zaspokojenie swojej ciekawo�ci. Z porannej mszy wr�ci�a z pann� Lawson tu� po dziewi�tej. Pa�stwo Taniosowie siedzieli w jadalni, natomiast po rodze�stwie Arundell�w nie by�o ani �ladu. Po �niadaniu panna Arundell zaj�a si� wpisywaniem do notesu wydatk�w.
Oko�o dziesi�tej do pokoju wszed� Karol.
��Przepraszam za sp�nienie, ciociu Emilio. Ale Teresa jest gorsza ode mnie. Nawet nie otworzy�a jeszcze oka.
��O wp� do jedenastej �niadanie zostanie uprz�tni�te � oznajmi�a panna Arundell. � Wiem, �e dzi� nikt nie liczy si� ze s�u�b�, lecz w moim domu sprawy maj� si� inaczej.
��I dobrze. To rozumiem! C� za nieugi�to��!
Karol na�o�y� sobie cynaderki i usiad� obok. U�miecha� si� jak zwykle rozbrajaj�co. Emilia Arundell wkr�tce przy�apa�a si� na tym, �e pob�a�liwie odwzajemnia u�miech. O�mielony t� oznak� przychylno�ci Karol podj�� ryzyko.
��Pos�uchaj, ciociu Emilio, przepraszam, �e zawracam ci g�ow�, ale wpad�em w piekielne tarapaty. Mog�aby� mnie poratowa�? Setka za�atwi�aby problem.
Twarz ciotki nic wyra�a�a zach�ty. Przybra�a surowy wyraz.
Emilia Arundell nie ba�a si� g�o�no m�wi� tego, co my�li. Uczyni�a tak i tym razem.
Niewiele brakowa�o, by nadchodz�ca korytarzem panna Lawson zderzy�a si� z Karolem w chwili, gdy opuszcza� pok�j. Spojrza�a na niego z zaciekawieniem. Wesz�a do jadalni i zasta�a pann� Arundell siedz�c� bardzo sztywno z wypiekami na twarzy.
ROZDZIA� DRUGI
KREWNI
Karol lekko wbieg� po schodach i zastuka� do drzwi siostry. Natychmiast us�ysza� w odpowiedzi �prosz� i wszed� do �rodka. Teresa siedzia�a na ��ku i ziewa�a. Karol przysiad� obok.
��Urodziwa z ciebie os�bka, Tereso � zauwa�y� z uznaniem.
��Czego chcesz? � spyta�a ostro. U�miechn�� si� szeroko.
��W gor�cej wodzie k�pana, co? No wi�c ubieg�em ci�, moja droga. Postanowi�em uczyni� krok, zanim ty przyst�pisz do dzie�a.
��No i?
Karol roz�o�y� r�ce.
��Nic z tego. Ciotka Emilia zbeszta�a mnie niemi�osiernie. Oznajmi�a, �e nie ma �adnych z�udze� co do powodu, dla kt�rego jej kochaj�ca rodzinka zgromadzi�a si� wok� jej osoby. O�wiadczy�a r�wnie�, i� wy�ej wspomniana kochaj�ca rodzinka dozna zawodu, poniewa� w jej domu nie rozdaje si� nic pr�cz uczucia � i to nie w nadmiarze.
��Mog�e� troch� poczeka� � powiedzia�a oschle Teresa. Karol znowu u�miechn�� si� promiennie.
��Ba�em si�, �e ty albo Taniosowie mnie uprzedzicie. Mam powa�ne obawy, moja kochana Tereso, i� tym razem nic nie wsk�ramy. Staruszka Emilia nie jest ani troch� naiwna.
��Nigdy jej za tak� nie uwa�a�am.
��Pr�bowa�em nawet nap�dzi� jej stracha.
��Jak mam to rozumie�? � spyta�a ostrym tonem.
��Powiedzia�em, �e sama prosi si� o to, �eby kto� j� sprz�tn��. Przecie� nie mo�e wszystkiego zabra� ze sob� do nieba. Dlaczego nie otworzy sakiewki?
��Karolu; jeste� g�upcem!
��Wcale nie. Mam swoist� �y�k� psychologiczn�. Podlizywanie si� staruszce nigdy nie przynosi �adnego po�ytku. Ona du�o bardziej woli, by stawi� jej czo�o. A poza tym m�wi�em przecie� do rzeczy. Dostaniemy pieni�dze po jej �mierci � r�wnie dobrze mo�e rozsta� si� z ich cz�stk� odrobin� wcze�niej. W przeciwnym razie pokusa usuni�cia jej z drogi mo�e sta� si� nieodparta.
��Zrozumia�a, do czego zmierzasz? � spyta�a Teresa, krzywi�c z wy�szo�ci� delikatne usta.
��Nie jestem pewien. Tego nie potwierdzi�a. Podzi�kowa�a mi do�� z�o�liwie za rad� i powiedzia�a, �e doskonale potrafi si� o siebie zatroszczy�. No c�, odpar�em, ostrzega�em ci�. Na to ona, �e b�dzie o tym pami�ta�.
��Doprawdy, Karolu, jeste� sko�czonym idiot� � rzek�a ze z�o�ci� Teresa.
��Do licha, sam by�em w�ciek�y! Staruszka po prostu �pi na forsie. Za�o�� si�, �e nie wydaje nawet jednej dziesi�tej swych dochod�w � zreszt� na co mia�aby je wydawa�? Tymczasem my, m�odzi, potrafi�cy cieszy� si� �yciem, mamy fig� z makiem. Nam na z�o�� zdolna jest do�y� setki� Chc� u�ywa� �wiata teraz� Tak jak ty�
Teresa skin�a g�ow�.
��Starzy ludzie nie rozumiej�� nie wiedz�, co znaczy naprawd� �y� � powiedzia�a cichym, st�umionym g�osem.
Zamilkli na kilka minut. Wreszcie Karol wsta�.
��No to, skarbie, �ycz� powodzenia. Cho� w�tpi�, czy ci si� uda.
Teresa rzek�a:
��Pr�dzej Rex dokona tej sztuki. Licz� na niego. Je�eli zdo�am u�wiadomi� ciotce Emilii, jaki jest b�yskotliwy i jak bardzo trzeba da� mu szans�, by nie ugrz�z� w swej karierze na etapie lekarza og�lnego� Och, Karolu, kilka tysi�cy zdobyte w tym momencie ca�kowicie odmieni�oby nasze �ycie!
��Mam nadziej�, �e dopniesz swego, chocia� to ma�o prawdopodobne. Swego czasu odrobin� za du�o roztrwoni�a� na hulanki. Nie s�dzisz chyba, �e dostanie si� co� ponurej Belli albo temu podejrzanemu Taniosowi?
��Nie wierz�, by pieni�dze przynios�y Belli jaki� po�ytek. Wygl�da jak kuchta i ma typowo domowe zami�owania.
��Co z tego � powiedzia� Karol. � Pewnie troszczy si� o te swoje nijakie dzieciaki, chce zapewni� im szko�y, aparaciki na przednie z�by i lekcje muzyki. Zreszt� nic chodzi mi o Bell�, tylko o Taniosa. Za�o�� si�, �e ju� on ma nosa do pieni�dzy. W tych sprawach Grecy nie zawodz�. S�ysza�a�, �e przepu�ci� prawie ca�y maj�tek Belli? Spekulowa� i straci� wszystko co do grosza.
��Wyci�gnie co� od ciotki Emilii? Jak ci si� wydaje?
��Nie, je�li zdo�am mu przeszkodzi� � odpar� ponuro Karol.
Opu�ci� pok�j i zszed� bez celu na d�. W holu siedzia� Bob. Przymilnie podskoczy� do Karola. Pobieg� w stron� drzwi salonu i obejrza� si�.
��Czego chcesz? � spyta� Karol, pod��aj�c za nim wolnym krokiem.
Bob wpad� do salonu i usiad� wyczekuj�co przy ma�ym sekretarzyku. Karol podszed� bli�ej.
��No, co jest?
Pies zamerda� ogonem, utkwi� wzrok w szufladach sekretarzyka i b�agalnie zapiszcza�.
��Chcesz co� ze �rodka?
Karol otworzy� g�rn� szuflad�. Uni�s� brwi.
��O rany � mrukn��.
Po jednej stronie le�a�a kupka banknot�w. Karol wzi�� plik do r�ki i przeliczy�. Z szerokim u�miechem wyj�� z niego trzy banknoty jednofuntowe i dwa dziesi�cioszylingowe, po czym schowa� je do kieszeni. Reszt� ostro�nie od�o�y� na miejsce.
��Mia�e� niez�y pomys�, Bob. Wujkowi Karolowi wystarczy przynajmniej na wydatki. Drobna got�wka zawsze si� przyda.
Bob wyda� z siebie s�abe, pe�ne wyrzutu szczekni�cie, gdy Karol zamyka� szuflad�.
��Przepraszam, stary.
Wysun�� nast�pn� szuflad�. W rogu le�a�a pi�ka Boba. Wyj�� j�.
��Masz. Baw si� dobrze.
Bob z�apa� pi�k�, wybieg� truchtem z pokoju, a na schodach natychmiast rozleg�o si� swojskie b�c, b�c, b�c.
Karol wyszed� do ogrodu. By� pi�kny s�oneczny poranek przesycony woni� bzu.
Pannie Arundell dotrzymywa� towarzystwa doktor Tanios. Rozwodzi� si� nad zaletami solidnej angielskiej edukacji oraz nad tym, jak to ogromnie �a�uje, �e nie jest w stanie zapewni� takiego luksusu w�asnym dzieciom.
Karol u�miechn�� si� ze z�o�liw� satysfakcj�. Weso�o przy��czy� si� do rozmowy, zr�cznie kieruj�c j� na zupe�nie inne tory. Emilia Arundell obdarzy�a go mi�ym u�miechem. Wyobrazi� sobie nawet, i� rozbawi�a j� jego taktyka i �e udziela mu ledwie wyczuwalnego poparcia. Natychmiast poprawi� mu si� humor. Mo�e, mimo wszystko, zanim wyjedzie� Karol by� nieuleczalnym optymist�.
Tego popo�udnia doktor Donaldson przyjecha� po Teres� samochodem i zabra� j� do opactwa Worthern, jednej z miejscowych atrakcji. Id�c w stron� lasu, Rex Donaldson szczeg�owo rozprawia� o swoich teoriach i kilku najnowszych eksperymentach. Teresa rozumia�a z tego niewiele, ale s�ucha�a jak urzeczona, my�l�c sobie w duchu: �Jaki ten Rex m�dry � i absolutnie cudowny!� Narzeczony zrobi� pauz� i rzek� z nag�ym zw�tpieniem:
��Obawiam si�, �e ci� zanudzam, Tereso.
��Ale� kochany, to niezwykle pasjonuj�ce � o�wiadczy�a stanowczo Teresa. � M�w dalej. Pobra�e� krew od zainfekowanego kr�lika� i co?
Potem rzek�a z westchnieniem:
��Praca znaczy dla ciebie tak wiele.
��Naturalnie � przytakn�� doktor Donaldson.
Teresie wcale nie wydawa�o si� to takie naturalne. Zaledwie garstka jej przyjaci� mia�a jakiekolwiek zaj�cie, a je�li ju�, polega�o ono g��wnie na robieniu szumu wok� siebie. Pomy�la�a sobie nie po raz pierwszy, jakie to wyj�tkowo niestosowne, �e musia�a zakocha� si� w�a�nie w Reksie Donaldsonie. Dlaczego cz�owiekowi przydarzaj� si� takie rzeczy, takie niedorzeczne i zdumiewaj�ce szale�stwa? Daremne pytanie. Ona tego do�wiadczy�a.
Zmarszczy�a czo�o, dziwi�c si� sama sobie. Jej znajomi prowadzili rozwi�z�y tryb �ycia, byli cyniczni. Romanse s�, oczywi�cie, niezb�dnym elementem �ycia, ale po co traktowa� je powa�nie? Cz�owiek kocha, a potem wszystko przemija.
Jednak jej uczucie do Rexa Donaldsona by�o inne, si�ga�o g��biej. Instynkt podpowiada� jej, �e nie przeminie� Potrzebowa�a Rexa dog��bnie i szczerze. Wszystko j� w nim zachwyca�o. Jego spok�j i opanowanie, tak odmienne od gor�czkowo�ci i zach�anno�ci znamionuj�cych jej w�asne �ycie, jasno�� i ch�odna logika naukowego umys�u, i co� jeszcze, nie do ko�ca zrozumia�ego, tajemna m�ska si�a ukryta pod bezpretensjonalnymi, odrobin� pedantycznymi manierami, kt�rej obecno�� wyczuwa�a instynktownie.
W Reksie Donaldsonie tkwi� geniusz, a fakt, �e po�wi�ca� si� g��wnie pracy zawodowej, ona za� by�a jedynie cz�stk� � �co prawda nieodzown� � jego �wiata, tylko wzmaga� jego atrakcyjno��. Po raz pierwszy w swym samolubnym, goni�cym za przyjemno�ciami �yciu Teresa zadowala�a si� drugorz�dn� rol�. Ta perspektywa j� fascynowa�a. Dla Rexa by�aby zdolna do wszystkiego � bez wyj�tku!
��Brak pieni�dzy to piekielna kula u nogi � powiedzia�a rozdra�niona. � Gdyby ciotka Emilia umar�a, mogliby�my bezzw�ocznie si� pobra�, ty m�g�by� osi��� w Londynie, mie� laboratorium pe�ne prob�wek i morskich �winek, i ju� nigdy wi�cej nie zawraca� sobie g�owy dzieciakami chorymi na �wink� albo starszymi paniami z dolegliwo�ciami w�troby.
��Nie ma powodu, dla kt�rego twoja ciotka nie mia�aby cieszy� si� d�ugim �yciem, pod warunkiem, �e zachowa ostro�no�� � rzek� Donaldson.
��Wiem� � odpar�a Teresa z przygn�bieniem.
W du�ej sypialni z podw�jnym �o�em umeblowanej staro�wieckimi d�bowymi sprz�tami doktor Tanios odezwa� si� do �ony:
��My�l�, �e dostatecznie przygotowa�em grunt. Teraz twoja kolej, moja droga.
Nalewa� wod� do porcelanowej miski w r�yczki ze staromodnego, miedzianego dzbanka. Bella Tani os siedzia�a przy toaletce, zachodz�c w g�ow�, dlaczego jej w�osy nie uk�adaj� si� tak jak w�osy Teresy, skoro czesze je w ten sam spos�b.
Nie odpowiedzia�a od razu. Po chwili rzek�a:
��Nie mam ochoty prosi� ciotki Emilii o pieni�dze.
��Nie prosisz dla siebie, Bello, chodzi o dobro dzieci. Nasze inwestycje okaza�y si� takie niefortunne.
Sta� odwr�cony plecami, nie widzia� wi�c szybkiego spojrzenia, jakie mu rzuci�a � ukradkowego, niech�tnego. Odpowiedzia�a z �agodnym uporem:
��Mimo wszystko, wola�abym nie� Ciotka Emilia ma do�� trudny charakter. Potrafi by� hojna, ale nie lubi, gdy si� j� prosi.
Wycieraj�c r�ce, Tanios odszed� od miski.
��Doprawdy, Bello, ten up�r jest do ciebie niepodobny. Ostatecznie, po co tu przyjechali�my?
��Nie mia�am zamiaru� nawet nie przysz�o mi do g�owy �ebra� o pieni�dze � odpar�a p�g�osem.
��Jednak sama przyzna�a�, �e je�li chcemy zapewni� dzieciom w�a�ciwe wykszta�cenie, nasz� jedyn� nadziej� jest pomoc ze strony twojej ciotki.
Bella Tanios nie odpowiedzia�a. Poruszy�a si� niespokojnie. Ale jej twarz nosi�a wyraz �agodnej zawzi�to�ci, kt�r� wielu m�drych m��w niem�drych �on odczu�o na w�asnej sk�rze.
Rzek�a:
��Mo�e ciotka Emilia sama zaproponuje�
��Niewykluczone, lecz jak dot�d nic na to nic wskazuje.
��Szkoda, �e nie mogli�my zabra� tu dzieci. Na pewno nie opar�aby si� Marysi. No i Edwardowi � jest taki inteligentny.
Tanios odezwa� si� ch�odno:
��Twoja ciotka nie wygl�da na wielk� mi�o�niczk� dzieci. Ich obecno�� prawdopodobnie nie zrobi�aby r�nicy.
��Och, Jakubie, ale�
��Tak, tak, moja droga. Wiem, co czujesz. Lecz te zasuszone angielskie stare panny s� wyzute z cz�owiecze�stwa. Chcemy jak najlepiej zatroszczy� si� o przysz�o�� Marysi i Edwarda, prawda? Panna Arundell, czy raczej jej maj�tno��, nic by na tym nie ucierpia�a.
Bella Tanios odwr�ci�a si� z wypiekami na twarzy.
��Och, prosz� ci�, Jakubie, nie tym razem. Jestem pewna, �e by�oby to nieroztropne. Bardzo si� przed tym wzbraniam.
Tanios sta� tu� za jej plecami. Otoczy� j� ramieniem. Odrobin� zadr�a�a, potem znieruchomia�a, niemal zesztywnia�a.
Jego g�os nadal brzmia� przyjemnie.
��A jednak my�l�, Bello, �e zrobisz, o co prosz� Przecie� wiesz, �e tak si� zwykle ko�czy� Chyba nie odm�wisz�
ROZDZIA� TRZECI
WYPADEK
By� wtorek po po�udniu. Boczne drzwi do ogrodu by�y otwarte. Na progu sta�a panna Arundell i rzuca�a Bobowi pi�k�. Terier p�dem wypada� na �cie�k� w pogoni za zabawk�.
��Jeszcze tylko raz, Bob � powiedzia�a Emilia Arundell. � Za to daleko.
Pi�ka znowu potoczy�a si� po ziemi, a w �lad za ni� Bob pogna� jak szalony.
Panna Arundell schyli�a si�, podnios�a spod n�g pi�k� przyniesion� przez Boba i wesz�a do domu, pies tu� za ni�. Zamkn�a drzwi, skierowa�a si� do salonu i schowa�a pi�k� do szuflady. Bob nadal nie odst�powa� jej na krok. Zerkn�a na zegar na kominku. By�o wp� do si�dmej.
��Kr�tki odpoczynek przed kolacj�, Bob.
Wesz�a po schodach do sypialni. Pies ci�gle jej towarzyszy�. Po�o�ywszy si� na du�ej, obitej perkalem sofie, z psem przy nodze, panna Arundell westchn�a. Cieszy�a si�, �e ju� wtorek i go�cie wyjad� nast�pnego dnia. Ich wizyta nie odkry�a przed ni� wprawdzie niczego, o czym dot�d by nie wiedzia�a. Chodzi�o raczej o fakt, �e nie pozwoli�a jej zapomnie� o czym� a� za dobrze wiadomym.
Powiedzia�a do siebie:
��Chyba si� starzej�
A po chwili doda�a z nag�ym zaskoczeniem:
��Przecie� ja ju� jestem stara�
Le�a�a z przymkni�tymi oczami przez p� godziny. Kiedy Ellen, podstarza�a pokoj�wka, przynios�a gor�c� wod�, wsta�a i zacz�a szykowa� si� do kolacji.
W wieczornym posi�ku mia� im towarzyszy� doktor Donaldson. Emilia Arundell pragn�a przyjrze� mu si� z bliska. Nadal wydawa�o si� jej do�� nieprawdopodobne, �e niekonwencjonalna Teresa chce po�lubi� tego raczej sztywnego i pedantycznego m�odzie�ca. R�wnie osobliwy by� fakt, i� ten sztywny i pedantyczny m�odzieniec chce si� o�eni� z Teres�.
W miar� up�ywu wieczoru nie odnios�a wra�enia, �e uda�o si� jej pozna� doktora Donaldsona cho� troch� lepiej. By� bardzo uprzejmy, bardzo oficjalny i, jej zdaniem, przera�liwie nudny. Zgodzi�a si� w duchu z ocen� pani Peabody. Przemkn�a jej przez g�ow� my�l: �Za naszej m�odo�ci by�o w czym wybiera�.
Doktor Donaldson nie zosta� d�ugo. O dziesi�tej zebra� si� do wyj�cia. Po jego odej�ciu Emilia Arundell r�wnie� oznajmi�a, �e idzie spa�. Uda�a si� na pi�tro, a m�odsi krewni poszli w jej �lady. Tego wieczora wszyscy wydawali si� jacy� przyt�umieni. Panna Lawson zosta�a na dole, by wype�ni� ostatnie wieczorne obowi�zki: wypu�ci� psa, wygasi� ogie�, ustawi� os�on� przed kominkiem i odsun�� dywanik na wypadek po�aru.
Mniej wi�cej pi�� minut p�niej wesz�a zdyszana do sypialni swej chlebodawczyni.
��Chyba wszystko zabra�am � powiedzia�a, k�ad�c we�n�, rob�tk� i ksi��k� z biblioteki. � Mam nadziej�, �e ksi��ka b�dzie dobra. Nie by�o �adnego tytu�u z listy, ale bibliotekarka powiedzia�a, �e ta na pewno si� pani spodoba.
��C� to za g�upia dziewczyna � o�wiadczy�a Emilia Arundell. � Nigdy nie spotka�am osoby o gorszym gu�cie czytelniczym.
��Ojej. Bardzo mi przykro. Mo�e powinnam�
��Bzdura, to nie twoja wina. Po chwili doda�a �yczliwie:
��Mam nadziej�, �e przyjemnie sp�dzi�a� dzisiejsze popo�udnie.
Twarz panny Lawson si� rozja�ni�a. By�a o�ywiona i wygl�da�a niemal m�odzie�czo.
��O tak, dzi�kuj�. Bardzo mi�o, �e da�a mi pani wychodne. Mia�y�my talerzyk dla medium, odczyta�y�my z niego nies�ychane rzeczy. Wiadomo�ci by�o kilka� Oczywi�cie to nie to samo co normalny seans� Julii Tripp powiod�o si� machinalne pisanie. Kilka przes�a� od tych, kt�rzy odeszli z tego �wiata. Zawsze ogarnia mnie taka wdzi�czno�� za to, �e jest nam dane do�wiadcza� takich rzeczy�
Panna Arundell powiedzia�a z lekkim u�miechem:
��Lepiej �eby nasz pastor tego nie s�ysza�.
��Ale droga panno Arundell, jestem przekonana � ca�kowicie przekonana � �e nie ma w tym nic z�ego. Szkoda, �e szanowny pan Lonsdale nic chce zg��bi� tego zjawiska. Uwa�am pot�pianie czego�, czego si� nawet nic zbada�o, za przejaw ciasnoty umys�owej. Zar�wno Julia, jak i Izabela Tripp s� prawdziwie uduchowionymi kobietami.
��A� nadto uduchowionymi jak na �ywe istoty � odpar�a panna Arundell.
Nie przepada�a za Juli� i Izabel� Tripp. Uwa�a�a ich stroje za �mieszne, wegetaria�skie posi�ki i dania z surowych owoc�w za absurd, a spos�b bycia za afektowany. By�y kobietami bez tradycji, bez korzeni � co gorsza � bez wychowania! Jednak ich powaga i gorliwo�� dostarcza�y jej pewnej rozrywki, a poniewa� w gruncie rzeczy by�a osob� �yczliw�, nic �a�owa�a biednej Minnie przyjemno�ci, jak� sprawia�a jej ta znajomo��.
Biedna Minnie! Emilia Arundell spojrza�a na swoj� towarzyszk� z mieszanin� serdeczno�ci i pogardy. S�u�y�o u niej ju� tak wiele niezbyt rozgarni�tych kobiet w �rednim wieku � a wszystkie do siebie podobne: poczciwe, gderliwe, us�u�ne i niemal ca�kowicie pozbawione zdolno�ci rozumowania.
Tego wieczoru biedna Minnie rzeczywi�cie wygl�da�a na bardzo podniecon�. B�yszcza�y jej oczy. Kr�ci�a si� po pokoju, bezwiednie dotykaj�c r�nych przedmiot�w.
Zdenerwowana wyj�ka�a:
��Wielka szkoda, �e pani tam nie by�o� Cho� mam wra�enie, �e nie bardzo pani w to wierzy. W ka�dym razie dzi� nadesz�a wiadomo�� dla E.A. � inicja�y by�y widoczne jak na d�oni. Od m�czyzny � bardzo przystojnego wojskowego, kt�ry zmar� wiele lat temu. Izabela widzia�a go zupe�nie wyra�nie. To musia� by� genera� Arundell. Pi�kna wiadomo��, pe�na mi�o�ci i otuchy � �e cierpliwo�� jest drog� do osi�gni�cia celu.
��Takie sentymenty s� do papy zupe�nie niepodobne � rzek�a panna Arundell.
��Po tamtej stronie nasi bliscy si� zmieniaj�. Tam rz�dzi mi�o�� i wyrozumia�o��. A potem by�o co� o kluczu� Zdaje si�, �e chodzi�o o klucz do sekretarzyka Boule�a � czy to mo�liwe?
��Klucz do sekretarzyka Boule�a? � w ostrym tonie Emilii Arundell pobrzmiewa�a nuta zainteresowania.
��Tak mi si� wydaje. Pomy�la�am sobie, �e mo�e le�� tam wa�ne dokumenty albo co� w tym rodzaju. Pami�tam pewien dobrze udokumentowany wypadek, kiedy to medium poleci�o zajrze� do jakiego� mebla i w �rodku znaleziono testament.
��W sekretarzyku nie ma testamentu � powiedzia�a panna Arundell. Po chwili doda�a bezceremonialnie:
��Id� spa�, Minnie. Jeste� zm�czona. Ja r�wnie�. Wkr�tce zaprosimy na wiecz�r siostry Tripps.
��Och, wspaniale! Dobranoc. Niczego wi�cej nie potrzeba? Mam nadziej�, �e odwiedziny tak wielu os�b bardzo pani nie dokuczy�y. Musz� powiedzie� Ellen, by dobrze wywietrzy�a jutro salon i wytrzepa�a zas�ony � zapach dymu tytoniowego unosi si� w powietrzu tak d�ugo. Swoj� drog� bardzo mi�o z pani strony, �e pozwoli�a im pani wszystkim pali� w pokoju.
��Musz� czyni� pewne ust�pstwa wobec nowoczesno�ci � odpar�a Emilia Arundell. � Dobranoc, Minnie.
Kiedy panna Lawson znikn�a za drzwiami, Emilia Arundell zacz�a si� zastanawia�, czy te spirytystyczne zabawy rzeczywi�cie s�u�� Minnie. Oczy niemal wychodzi�y jej z orbit, by�a niespokojna i rozgor�czkowana.
Osobliwa sprawa z tym sekretarzykiem, pomy�la�a, k�ad�c si� spa�. U�miechn�a si� ponuro, przypomniawszy sobie obrazek sprzed wielu lat. Klucz odnaleziony po �mierci taty i lawin� opr�nionych butelek po brandy, kt�ra spad�a z �oskotem po otwarciu sekretarzyka. B�ahostki, o kt�rych ani Minnie Lawson ani Izabela czy Julia Tripp z pewno�ci� nie mog�y wiedzie�, sk�ania�y do namys�u, czy mimo wszystko w ca�ym tym spirytyzmie nie tkwi�o ziarno prawdy�
Le�a�a bezsennie w du�ym �o�u z baldachimem. Z wiekiem coraz trudniej by�o jej zasn��. Ale wzgardzi�a rzucon� mimochodem sugesti� doktora Graingera, by pi� zio�a nasenne. Takie napary s� dobre dla s�abeuszy, dla tych, kt�rzy nic potrafi� znie�� b�lu palca, s�abego b�lu z�ba albo nudy i uci��liwo�ci bezsennej nocy.
Cz�sto wstawa�a i bezszelestnie kr��y�a po domu, to bior�c jak�� ksi��k�, to przesuwaj�c bibeloty, poprawiaj�c kwiaty w wazonie, pisz�c par� list�w. W tych nocnych godzinach mia�a wra�enie, �e dom jest tak samo rozbudzony, jak ona. Owe w�dr�wki o p�nocy by�y wcale przyjemne. Wydawa�o si�, �e obok spaceruj� duchy jej si�str: Arabelli, Matyldy i Agnieszki, duch brata Tomasza, porz�dnego cz�owieka, p�ki nie zaw�adn�a nim tamta kobieta. Nawet duch genera�a Karola Lavertona Arundella, domowego tyrana o ujmuj�cych manierach, kt�ry wrzeszcza� na c�rki i je terroryzowa�, a kt�ry mimo to, ze wzgl�du na swoje prze�ycia z czasu rewolty sipaj�w oraz znajomo�� �wiata, by� dla nich powodem do dumy. C� z tego, �e zdarza�y si� dni, kiedy �nie miewa� si� zbyt dobrze�, jak wymijaj�co okre�la�y jego stan c�rki.
Powr�ciwszy my�lami do narzeczonego bratanicy, panna Arundell pomy�la�a: �Jemu ten na��g zapewne nie grozi. Uwa�a si� za m�czyzn�, tymczasem przez ca�y wiecz�r pi� wy��cznie wod�. Nic tylko wod�! A ja otworzy�am porto papy na specjalne okazje.
Karol za� portem nie pogardzi�. Och, gdyby tylko mo�na by�o mu ufa�. Gdyby cz�owiek nie wiedzia�, �e z nim� Tok jej my�li si� urwa�� Si�gn�a pami�ci� do wydarze� tego weekendu� Wszystko wydawa�o si� niejasno zatrwa�aj�ce� Pr�bowa�a wyprze� z g�owy dr�cz�ce my�li. Nic z tego. Podpar�a si� na �okciu i spojrza�a na zegar o�wietlony lampk� nocn�, kt�ra zawsze si� pali�a. Pierwsza, a ona nie mog�a nawet zmru�y� oka. Wsta�a z ��ka, w�o�y�a ranne pantofle i ciep�y szlafrok. Zejdzie na d� i przejrzy przygotowane na jutro do zap�aty rachunki z ostatniego tygodnia.
Niczym cie� wy�lizn�a si� z pokoju i przemkn�a korytarzem, gdzie przez ca�� noc �wieci�a si� ma�a lampka elektryczna*
Dosz�a do szczytu schod�w, wyci�gn�a rami� w stron� por�czy i nagle z niewyja�nionych powod�w potkn�a si�, mimo wysi�k�w nie zdo�a�a odzyska� r�wnowagi i spad�a na sani d� g�ow� naprz�d.
Odg�os upadku i krzyk wyrwa�y ca�y dom ze snu. Otworzy�y si� drzwi, rozb�ys�o �wiat�o.
Panna Lawson wystawi�a g�ow� ze swego pokoju przy schodach. Wydaj�c kr�tkie, rozpaczliwe okrzyki, p�dem zbieg�a na d�. Jeden po drugim zjawiali si� pozostali � ziewaj�cy Karol w kosztownym szlafroku, Teresa otulona ciemnym jedwabiem, Bella w granatowym kimonie, z g�ow� naje�on� grzebykami, kt�re powtyka�a we w�osy dla �u�o�enia fal�.
Oszo�omiona i skonsternowana Emilia Arundell le�a�a nieruchomo jak k�oda. Bola�o j� rami� i kostka � ca�e cia�o by�o jednym wielkim b�lem. Zdawa�a sobie spraw�, �e stoj� nad ni� ludzie, �e ta g�upia Minnie Lawson p�acze i daremnie usi�uje co� zrobi�, �e w ciemnych / oczach Teresy maluje si� strach i zaskoczenie, �e Bella stoi z otwartymi ustami i wyrazem wyczekiwania na twarzy, s�ysza�a dobiegaj�cy sk�d� � jakby z bardzo daleka � g�os Karola:
��To przez tego przekl�tego psa! Musia� zostawi� na g�rze pi�k�, a ciotka si� o ni� potkn�a. Prosz�. Jest tutaj.
Po chwili dotar�a do niej �wiadomo�� obecno�ci kogo� z autorytetem, kto odsun�� pozosta�ych na bok, kl�kn�� przy niej i dotyka� d�o�mi, kt�re nie b��dzi�y niezdarnie, lecz wiedzia�y, czego szukaj�.
Ogarn�o j� uczucie ulgi. Teraz b�dzie ju� dobrze.
Doktor Tanios m�wi� stanowczym, uspokajaj�cym g�osem:
��Nie, wszystko w porz�dku. Nie ma z�ama� Jest tylko mocno poturbowana i posiniaczona � i oczywi�cie dozna�a ogromnego szoku. Ale mia�a du�o szcz�cia. Mog�o by� gorzej.
Nast�pnie odsun�� nieco zgromadzonych, podni�s� j� bez wysi�ku i zani�s� na g�r� do sypialni. Tam uj�� jej nadgarstek, trzyma� przez minut�, sprawdzaj�c puls, kiwn�� g�ow� i poleci� Minnie (kt�ra ci�gle p�aka�a i by�a Jedynie zawad�) przynie�� brandy i zagrza� wod� do termoforu.
Oszo�omiona, roztrz�siona i udr�czona b�lem czu�a w tej chwili dog��bn� wdzi�czno�� dla Jakuba Taniosa. I ulg� z powodu znalezienia si� w kompetentnych r�kach. Dawa� jej poczucie bezpiecze�stwa, pewno�ci, jakie lekarz dawa� powinien.
By�o w tym wszystkim co�, czego nie potrafi�a sprecyzowa�, co� niejasno niepokoj�cego � ale postanowi�a nie zawraca� sobie tym na razie g�owy. Wypije brandy i postara si� zasn��.
Jednak bez w�tpienia czego� tutaj brakowa�o � a raczej kogo�.
Co tam, teraz nie czas si� zastanawia� Doskwiera b�l ramienia.
Wypi�a podany trunek. S�ysza�a, jak doktor Tanios m�wi zr�wnowa�onym, pewnym g�osem: �Ju� nic jej nie grozi�.
Zamkn�a oczy.
Obudzi� j� dobrze znany d�wi�k � ciche, st�umione szczekni�cie. W jednej chwili ca�kowicie oprzytomnia�a. Bob � niezno�ny Bob! Szczeka� na dworze pod drzwiami frontowymi � w ten sw�j specyficzny spos�b, kt�ry oznacza�: �nie by�o mnie przez ca�� noc i okropnie mi wstyd� � g�osem �agodnym i przyciszonym, ale pe�nym nadziei.
Panna Arundell wyt�y�a s�uch. Ach, w porz�dku. Us�ysza�a, jak Minnie schodzi na d� wpu�ci� psa. Us�ysza�a skrzypni�cie otwieranych drzwi frontowych, wypowiadane p�g�osem bez�adne i daremne wyrzuty Minnie: �Och, ty niegrzeczna psino � bardzo niegrzeczny ma�y Bobik�� Potem s�ycha� by�o otwieranie drzwi do spi�arni. Legowisko Boba znajdowa�o si� pod spi�arnianym sto�em.
W tym momencie Emilia zda�a sobie spraw�, czego brakowa�o jej pod�wiadomie w chwili wypadku. Brakowa�o Boba. Na ca�e to zamieszanie � jej upadek, bieganin� � powinien zareagowa� wzmagaj�cym si� szczekaniem, kt�re dobiega�oby zza drzwi spi�arni.
Zatem to m�ci�o jej spok�j. Teraz jednak sprawa si� wyja�ni�a � Bob wypuszczony wczorajszego wieczora bezwstydnie i z premedytacj� uda� si� na poszukiwanie przyg�d. Takie uchybienia cnocie zdarza�y mu si� od czasu do czasu � za to p�niejszym przeprosinom nie mo�na by�o nigdy nic zarzuci�.
W takim razie problem zosta� rozwik�any. Ale czy na pewno? C� jeszcze trapi�o j� w g��bi duszy, nie dawa�o spokoju? Wypadek � co� dotycz�cego upadku ze schod�w.
A w�a�nie, kto� powiedzia� � chyba Karol � �e potkn�a si� o pi�k� Boba pozostawion� na g�rze schod�w� Pi�ka rzeczywi�cie musia�a tam le�e� � Karol trzyma� j� w r�ku� Emilii Arundell dokucza� b�l g�owy. Rami� rwa�o. Posiniaczone cia�o by�o obola�e�
Jednak pomimo cierpienia umys� mia�a jasny i bystry. Doznany szok nic pl�ta� ju� my�li. Absolutnie nic nie m�ci�o pami�ci.
Prze�ledzi�a wszystkie wydarzenia wczorajszego wieczoru od godziny sz�stej� Odtworzy�a ka�dy krok� a� do chwili, kiedy dotar�a do schod�w i zacz�a schodzi� w d�
Przeszy� j� dreszcz przera�enia pomieszanego z niedowierzaniem�
Z ca�� pewno�ci� si� myli� Cz�sto miewa si� dziwaczne urojenia. Pr�bowa�a � i to z wielk� gorliwo�ci� � przypomnie� sobie niebezpieczn� kr�g�o�� pi�eczki Boba pod stop��
Jednak nie potrafi�a odszuka� w pami�ci niczego podobnego.
Zamiast tego�
��To tylko nerwy � orzek�a Emilia Arundell. � Niedorzeczne fantazje.
Tymczasem jej praktyczny, przenikliwy wiktoria�ski umys� nawet na chwil� nie zadowoli� si� takim wyt�umaczeniem. Duchowi spadkobiercy epoki wiktoria�skiej nie mieli w sobie naiwnego optymizmu. Z najwi�ksz� �atwo�ci� potrafili uwierzy� w najgorsze.
Emilia Arundell wierzy�a w najgorsze.
ROZDZIA� CZWARTY
PANNA ARUNDELL PISZE LIST
By� pi�tek. Go�cie wyjechali. Opu�cili jej dom w �rod�, jak pierwotnie planowano. Wszyscy jak jeden m�� okazali gotowo�� pozostania d�u�ej, ale ich propozycje zosta�y kategorycznie odrzucone. Panna Arundell wyja�ni�a, �e woli mie� �ca�kowity spok�j�.
Przez dwa dni, jakie up�yn�y od wyjazdu rodziny, Emilia Arundell trwa�a w dziwnym zamy�leniu. Cz�sto nie s�ysza�a, co m�wi do niej Minnie Lawson. Wbija�a w ni� wzrok i szorstko nakazywa�a zacz�� od pocz�tku.
��To ten szok. Biedaczka � kwitowa�a panna Lawson. I zaraz dodawa�a, zdradzaj�c pos�pne upodobanie do katastrof, kt�re o�ywiaj� sk�din�d monotonne �ycie tak wielu ludzi:
��Przypuszczani, �e ju� nigdy nie b�dzie w pe�ni sob�.
Natomiast doktor Grainger serdecznie sobie z Emilii �artowa�.
Powiedzia�, �e zejdzie na d� jeszcze przed ko�cem tygodnia, �e to po prostu wstyd, i� nie po�ama�a sobie �adnych ko�ci, no bo co z niej za pacjentka dla lekarza lubi�cego wyzwania. Gdyby wszyscy pacjenci byli tacy jak ona, m�g�by r�wnie dobrze od razu zdj�� z drzwi wywieszk�.
Emilia Arundell odparowa�a mu z werw� � ona i doktor Grainger byli wypr�bowanymi przyjaci�mi. On j� karci�, ona post�powa�a na przek�r, a wzajemne towarzystwo zawsze sprawia�o obojgu niema�� przyjemno��.
Tym razem, gdy lekarz wyszed� z pokoju, starsza dama zmarszczy�a brwi i intensywnie rozmy�la�a, z roztargnieniem reaguj�c na krz�tanin� Minnie Lawson. Raptem oprzytomnia�a, ci�t� uwag� przywo�uj�c Minnie do porz�dku.
��Ma�y, biedny Bobik � szczebiota�a panna Lawson, pochylaj�c si� nad psem, kt�remu pos�ano dywanik w rogu ��ka. � Ma�y Bobik by�by pewnie zmartwiony, gdyby wiedzia�, co zrobi� swojej biednej pani.
Panna Arundell warkn�a:
��Nie zachowuj si� idiotycznie, Minnie. Gdzie si� podzia�o twoje angielskie poczucie sprawiedliwo�ci? Nie wiesz, �e ka�dy obywatel tego kraju jest uznawany za niewinnego, p�ki jego wina nie zostanie udowodniona?
��Och, przecie� wiadomo� Emilia przerwa�a oschle:
��Zupe�nie nic nie wiadomo. Przesta� si� kr�ci�, Minnie. Tu co� dotkniesz, tam poci�gniesz. Nie potrafisz si� zachowa� w pokoju chorego? Wyjd� i przy�lij do mnie El len.
Panna Lawson potulnie wymkn�a si� za drzwi.
Emilia Arundell popatrzy�a za ni�, czyni�c sobie lekkie wyrzuty. Chocia� Minnie by�a irytuj�ca, stara�a si�, jak mog�a najlepiej.
Po chwili na czole panny Arundell znowu pojawi�a si� bruzda.
By�a g��boko nieszcz�liwa. Jak na energiczn�, stanowcz� starsz� pani� przysta�o, nie znosi�a bezczynno�ci. Lecz w tych szczeg�lnych okoliczno�ciach nie potrafi�a zdecydowa�, jakie podj�� kroki.
Chwilami nie dowierza�a w�asnym zmys�om, w�asnej pami�ci. A nie mia�a nikogo, absolutnie nikogo, komu mog�aby si� zwierzy�.
P� godziny p�niej, kiedy skrzypi�c pod�og� panna Lawson wesz�a na palcach do pokoju z fili�ank� bulionu i przystan�a niezdecydowanie na widok swej chlebodawczyni le��cej z zamkni�tymi oczami, Emilia Arundell nieoczekiwanie wym�wi�a dwa s�owa z tak� si�� i determinacj�, �e panna Lawson niemal upu�ci�a fili�ank�.
��Maria Fox � rzek�a panna Arundell.
��Koks? � odezwa�a si� panna Lawson. � M�wi�a pani co� o koksie?
��G�uchniesz, Minnie. Nie m�wi�am nic o �adnym koksie. Powiedzia�am: Maria Fox. To kobieta, kt�r� pozna�am w Cheltenham w zesz�ym roku. Siostra jednego z kanonik�w katedry w Exeter. Daj mi t� fili�ank�. Wyla�a� bulion na podstawk�. I nie wchod� do pokoju na palcach. Nie masz poj�cia, jakie to denerwuj�ce. Teraz id� na d� i przynie� londy�sk� ksi��k� telefoniczn�.
��Odszuka� jaki� numer? Albo adres?
��Gdyby mi na tym zale�a�o, nie omieszka�abym ci powiedzie�. R�b, co m�wi�. Przynie� ksi��k�, a obok ��ka po�� moje przybory do pisania.
Panna Lawson pos�ucha�a rozkazu. Gdy opuszcza�a pok�j, wype�niwszy wszystkie polecenia, Emilia Arundell rzek�a niespodziewanie:
��Jeste� dobr�, oddan� istot�, Minnie. Nie zwa�aj na moj� opryskliwo��. Nie jestem taka straszna, na jak� wygl�dam. Jeste� dla mnie bardzo cierpliwa i dobra.
Panna Lawson wysz�a z pokoju z rumie�cem na twarzy, mamrocz�c co� niewyra�nie pod nosem.
Emilia Arundell usiad�a w ��ku i zacz�a pisa� list. Pisa�a powoli i starannie, robi�c liczne przerwy dla skupienia my�li i wielokrotnego podkre�lania fragment�w. Skre�la�a s�owa, poprawia�a, nauczono j� bowiem, �e nie wolno marnowa� papieru listowego. Wreszcie z westchnieniem satysfakcji z�o�y�a podpis i wsadzi�a list do koperty. Na kopercie napisa�a nazwisko. Potem wyj�a czyst� kartk� papieru. Tym razem sporz�dzi�a brudnopis, a po przeczytaniu go i dokonaniu pewnych poprawek przepisa�a tekst na czysto. Odczyta�a ca�o�� bardzo uwa�nie, po czym, zadowolona