9731

Szczegóły
Tytuł 9731
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9731 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9731 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9731 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

AGATHA CHRISTIE DOP�KI STARCZY �WIAT�A I INNE OPOWIADANIA PRZE�O�Y�A MIRA MICHA�OWSKA TYTU� ORYGINA�U ANGIELSKIEGO WHILE THE LIGHT LASTS AND OTHER STORIES PRZEDMOWA Agatha Christie, pierwsza Dama Zbrodni, wci�� sprawuje niepodzieln� w�adz� jako najwi�ksza i najs�ynniejsza autorka klasycznych powie�ci detektywistycznych. Jej najs�awniejsza powie��, a prawdopodobnie r�wnie� najs�awniejsza z wszystkich krymina��w, to �Zab�jstwo Rogera Ackroyda� (1926), kt�r� wprawi�a we w�ciek�o�� krytyk� i dzi�ki temu przebojem zdoby�a sobie pozycj� w pierwszych szeregach autor�w tego gatunku. Spraw� rozwi�za� Herkules Poirot, emerytowany belgijski policjant, kt�ry pojawia si� w trzydziestu trzech powie�ciach, w tym w �Morderstwie w Orient Expressie� (1930), �ABC� (1936), �Pi�ciu ma�ych �winkach� (1942), �Po pogrzebie� (1953), �Zagadce gwiazdkowego puddingu� (1969) i �Kurtynie� (1975). Sama Agatha Christie spo�r�d swoich detektyw�w najwi�ksz� sympati� darzy�a pann� Jane Marple, wiekow� star� pann�, kt�ra sta�a si� bohaterk� dwunastu powie�ci, w tym �Morderstwa na plebanii� (1930), �Nocy w bibliotece� (1942), �Kieszeni pe�nej �yta� (1953), �Karaibskiej tajemnicy� (1964) i jej dalszego ci�gu �Nemezis� (1971), a wreszcie �U�pionego morderstwa� (1976), kt�re, podobnie jak �Kurtyna�, powsta�o podczas drugiej wojny �wiatowej, prawie trzydzie�ci lat wcze�niej, nim ukaza�y si� drukiem. W�r�d dwudziestu jeden powie�ci, w kt�rych nie wyst�puje �aden z detektyw�w Agathy Christie, znajduj� si� �And Then There Were None� (1939) � pierwotnie opublikowany pod tytu�em �Dziesi�ciu Murzynk�w�, gdzie nie spotkamy si� z �adnym detektywem, �Dom przest�pc�w� (1949), �Ordeal by Innocence� (1959) i �Noc bez ko�ca� (1967). W ci�gu swojej trwaj�cej ponad p� wieku kariery Agatha Christie napisa�a sze��dziesi�t sze�� powie�ci, autobiografi�, sze�� romans�w pod pseudonimem Mary Westmacott, pami�tnik z udzia�u w archeologicznej ekspedycji do Syrii, dwa tomiki poezji, wiersze i powiastki dla dzieci, kilkana�cie sztuk teatralnych i radiowych i oko�o stu pi��dziesi�ciu opowiada�. Niniejszy zbiorek przynosi dziewi�� nowelek, kt�re, z kilkoma wyj�tkami, od chwili pierwodruku (niekiedy sze��dziesi�t, a nawet siedemdziesi�t lat temu) nigdy nie zosta�y wznowione. Poirot pojawia si� w dw�ch opowiadaniach, w �Tajemnicy bagdadzkiego kufra� i w �Bo�onarodzeniowej przygodzie�. S� to oryginalne wersje nowelek zawartych w zbiorze �Zagadka gwiazdkowego puddingu� (1960). �Na kraw�dzi� to pe�na napi�cia historia psychologiczna, a �Aktorka� zr�cznie wprowadza na fa�szywy trop. Enigmatyczne �Otoczony �cian�� i �Samotny bo�ek� to romanse, powsta�e w najwcze�niejszych latach pisarstwa Agathy Christie. W �Domu ze snu� i �Dop�ki starczy �wiat�a� znajdujemy elementy fantastyczne. Wreszcie �Z�oto Manks�w�, opowiadanie, kt�rego forma i koncepcja w czasie jego powstania by�y unikatowe, lecz od tamtej pory sta�y si� niezwykle naturalne �na ca�ym �wiecie. Przedstawione tu opowie�ci s� doskona�ym przyk�adem niepowtarzalnego stylu Agathy Christie, prawdziw� uczt� dla koneser�w! Tony Medawar Londyn Grudzie� 1996 PODZI�KOWANIA Z wdzi�czno�ci� dla Johna Currana, Jared Cade, Karla Pike�a, autora ksi��ki �Agatha Christie: Przewodnik kolekcjonera�, i Geoffa Bradleya, wydawcy �Crime and Detective Stories� T.M. DOM ZE SNU To jest historia Johna Segrave�a, jego �ycia, kt�re nie przynios�o mu satysfakcji, i jego mi�o�ci, kt�ra pozosta�a niespe�niona, a tak�e jego sn�w i �mierci. Ale je�eli dwa ostatnie aspekty egzystencji przynios�y mu to, czego nie zazna� w dw�ch pierwszych, to mo�e jego �ycie mo�na by uzna� za sukces. Kto wie? John Segrave pochodzi� z rodziny, kt�ra od bez ma�a stuleci z wolna traci�a na znaczeniu. Jeszcze za panowania kr�lowej El�biety jej cz�onkowie byli wielkimi posiadaczami, teraz jednak ostatni skrawek ziemi zosta� sprzedany. Postanowiono wobec tego, �e jeden z syn�w nauczy si� po�ytecznej sztuki robienia pieni�dzy. To, �e wyb�r pad� na Johna, mo�na uzna� za ironi� �lepego losu. Rzecz� wr�cz kuriozaln� by�o, �e ten m�odzieniec o dziwnie wra�liwych ustach, w�skich ciemnoniebieskich oczach, przypominaj�cy raczej elfa czy fauna � dzikiego mieszka�ca lasu, sta� si� w�a�nie ofiar�, z�o�on� na o�tarzu Finans�w. Zapach ziemi, smak s�onej morskiej wody na ustach, bezkresne niebo nad g�ow� � oto, co John Segrave ukocha� nade wszystko. A w�a�nie z tym wszystkim kazano mu si� po�egna�. W wieku lat osiemnastu zosta� drobnym urz�dnikiem wielkiego przedsi�biorstwa. Siedem lat p�niej by� urz�dnikiem mo�e nieco wy�szego szczebla, ale zasadniczo jego pozycja prawie si� nie zmieni�a. Nie mia� przecie� zdolno�ci do �robienia kariery�. Odznacza� si� punktualno�ci�, pracowito�ci�, solidno�ci�, ale by� urz�dnikiem i niczym wi�cej ni� urz�dnikiem. A przecie� m�g�by zosta� kim� � tylko kim? Trudno mu by�o odpowiedzie� na to pytanie. Nie by� jednak w stanie pozby� si� przekonania, �e gdzie� na �wiecie istnieje �rodowisko, w kt�rym i on by si� liczy�. Tkwi�a w nim jaka� si�a, zdolno�� szybkiej orientacji, innymi s�owy, to co�, o czym jego koledzy z pracy nie mieli poj�cia. Obdarzano go sympati�. Cieszy� si� te� popularno�ci� i roztacza� doko�a siebie pewn� aur� bezinteresownej przyja�ni. Koledzy nie orientowali si�, �e nie pozwala im si� zanadto zbli�y� do siebie, tym samym uniemo�liwiaj�c jak�kolwiek za�y�o��. Pewnej nocy zaskoczy� go niezwyk�y sen. Nie mia� nic wsp�lnego z dzieci�c� fantazj�, kt�ra ro�nie i rozwija si� w nas przez d�ugie lata. Przytrafi�o mu si� to w letni� noc, �ci�le m�wi�c, wczesnym rankiem. Obudzi� si� roztrz�siony, przylgn�� do swego snu, chcia� go zatrzyma� za wszelk� cen�, ale ten oddala� si� od niego, wymyka� mu si� � ulotny, jak to sny. Trzyma� si� go rozpaczliwie. Nie pozwoli mu si� rozp�yn�� � nie, o nie! Zachowa w pami�ci jego obraz! Obraz domu, kt�ry by� mu tak doskonale znany. Nie wiedzia�, czy jest prawdziwy, czy stanowi jedynie mrzonk�. Zna� go jednak dobrze, cho� niezupe�nie sobie u�wiadamia� sk�d. Jeszcze nie� Do sypialni wkrada�o si� cicho szare �wiat�o poranka. Panowa�a niezwyk�a cisza. By�o wp� do pi�tej i Londyn, zm�czony Londyn, prze�ywa� kr�tkie chwile spokoju. John Segrave le�a� w ��ku nieruchomo, upajaj�c si� pi�knem i niezwyk�o�ci� snu. Jak to cudownie, �e uda�o mu si� go zapami�ta�! Sny zazwyczaj ulatniaj� si� natychmiast po przebudzeniu, oddalaj� si� wraz z naszym powrotem do rzeczywisto�ci, i to mimo �e zawsze usi�ujemy je zapami�ta� i pochwyci� niezdarnymi palcami. Ale dzi� John okaza� si� szybszy od swego snu. Zatrzyma� go w locie! A by� to zaiste sen niezwyk�y! Tre�ci� jego by� dom i � na tym w�a�ciwie koniec, nic szczeg�lnego si� przecie� nie dzia�o. John u�wiadomi� sobie w nag�ym przyp�ywie rozczarowania, �e nie zna tego domu, �e nigdy przedtem nie zaistnia� on w jego snach. Dom by� bia�y, sta� na niewielkim wzg�rzu na tle �a�cucha niebieskawych g�r, ale jego szczeg�lna uroda nie zale�a�a od otoczenia. By� po prostu (i na tym polega�a jego w�a�ciwo��) pi�kny, zaskakuj�co pi�kny. Gdy Segrave sobie to wszystko u�wiadomi�, serce zabi�o mu szybko i rado�nie. Zobaczy� go oczywi�cie tylko od zewn�trz, do �rodka jeszcze nie zajrza�. Na razie by�o to wykluczone, absolutnie wykluczone. Powoli z mroku wy�ania�o si� wn�trze jego skromnej sypialni i Segrave�a ogarn�o uczucie rozczarowania. Pomy�la�, �e mo�e ten jego sen wcale nie jest taki nadzwyczajny, a ta jego nadzwyczajna cz��, kt�ra by co� t�umaczy�a, zdo�a�a mu umkn��, �miej�c si� z niezr�czno�ci jego wyci�gni�tych r�k? No, ale po co przejmowa� si� zwyk�ym domem, stoj�cym na ma�ym wzg�rzu? By� raczej domostwem z mn�stwem zas�oni�tych okien. Mieszka�cy albo wyjechali (by� tego raczej pewien), albo wszyscy jeszcze spali. Nagle roze�mia� si�, ubawiony gr� w�asnej wyobra�ni, i przypomnia� sobie, �e jest dzi� zaproszony na kolacj� do pa�stwa Wetterman�w. Maisie Wetterman, jedyna c�rka Rudolfa Wettermana; od dawna by�a przyzwyczajona do zaspokajania wszystkich swoich zachcianek. Pewnego dnia odwiedzi�a ojca w biurze i wzrok jej pad� na Johna Segrave�a. W�a�nie przyni�s� szefowi kilka list�w. Kiedy si� oddali�, Maisie zapyta�a ojca, kim jest �w m�ody cz�owiek. Wetterman ch�tnie odpowiedzia�. ��To jeden z syn�w sir Edwarda Segrave�a. Dobra, stara rodzina, ale ten ch�opak z pewno�ci� nie odznaczy si� niczym szczeg�lnym. Nawet go lubi�, chocia� nie ma iskry bo�ej. Maisie mniej dba�a o iskr� bo�� ni� jej ojciec. Tote� w dwa tygodnie p�niej sk�oni�a pap�, by zaprosi� Johna na kolacj�. Raczej w ma�ym gronie. Gospodarz, jego c�rka, John i jedna z kole�anek Maisie, kt�ra go�ci�a u Wetterman�w. W pewnym momencie kole�anka zauwa�y�a: ��Przypuszczam, �e to pr�ba, Maisie. Je�eli towar ci si� spodoba, tw�j ojciec ka�e go �adnie zapakowa� i przyniesie do domu dla swojej ukochanej c�reczki. Oczywi�cie po uiszczeniu odpowiedniej zap�aty. ��Allegro! C� to za pomys�y! Allegra Kerr roze�mia�a si�. ��Przecie� znam twoje kaprysy, Maisie. Wo�asz: �Podoba mi si� ten kapelusz. Musz� go mie�. Je�eli kapelusz, to czemu nie m��? ��Nie b�d� �mieszna. Nawet z nim jeszcze na serio nie rozmawia�am. ��Ale upatrzy�a� go sobie. Co ty w nim w�a�ciwie widzisz? ��Sama nie wiem � zamy�li�a si� Maisie. � Jest jaki� inny. ��Inny? ��Tak. Nie potrafi� ci tego wyt�umaczy�. Jest nawet do�� przystojny, ale nie o to chodzi. Zachowuje si� tak, jak gdyby ci� nie widzia�. Wtedy, w gabinecie ojca, kiedy zobaczy�am go po raz pierwszy, w og�le nie zwr�ci� na mnie uwagi. Allegra zn�w si� roze�mia�a. ��Stara sztuczka. To wielki cwaniak. ��Allegro, jeste� obrzydliwa! ��Nic si� nie martw, kochanie. Tatu� kupi swojej c�reczce �licznego k�dzierzawego baranka. ��Nie o to chodzi. ��Czy�by mi�o�� przez du�e M od pierwszego wejrzenia? ��Nie widz� powodu, dlaczego nie mia�by si� we mnie zakocha�. ��Ja te� nie. Tak si� na pewno stanie. � Allegra spojrza�a z u�miechem na przyjaci�k�. Maisie Wetterman, troch� za pulchna, by�a niewielkiego wzrostu, mia�a �adnie ostrzy�one i starannie u�o�one w�osy, dobr� cer�, upi�kszon� pudrem i r�em w modnym odcieniu, kszta�tne usta i bia�e z�by, ma�e, ale bystre oczy i nieco zbyt wydatn� doln� szcz�k�. Ubrana by�a zawsze doskonale. � Na pewno tak si� stanie �powt�rzy�a, patrz�c na Maisie z aprobat�. � Doskonale wygl�dasz. Przyjaci�ka spojrza�a na ni� z pewnym niedowierzaniem. ��Daj� ci na to s�owo honoru � zapewni�a pospiesznie Allegra. � Ale wyobra�my sobie na chwil�, po prostu dla zabawy, �e tak si� nie stanie. To znaczy, �e on si� w tobie nie zakocha. �e spodobasz mu si�, ale wy��cznie platonicznie. Co wtedy? ��Mo�e przy bli�szym poznaniu on tak�e przestanie mi si� podoba�. ��Ca�kiem prawdopodobne. Jednak�e z drugiej strony� Maisie wzruszy�a ramionami. ��Mam chyba dosy� dumy, by zapanowa� nad sob� i� ��Duma pomaga ukrywa� prawdziwe uczucia, ale im nie zapobiega � przerwa�a jej Allegra. ��No c� � odpar�a z namys�em Maisie. � Nie widz� powodu, �eby nie by� z tob� szczera. Doskona�a ze mnie partia. Powinien to rozumie�. W ko�cu jestem c�rk� papy, no i w og�le. ��Ewentualne partnerstwo w firmie i tak dalej� O tak, Maisie, rzeczywi�cie jeste� wykapan� c�reczk� swojego tatusia. Pochwalam to. Lubi�, jak moi przyjaciele si� sprawdzaj�. Maisie wyczu�a w tonie przyjaci�ki lekk� kpin� i poczu�a si� troch� nieswojo. ��Allegro, jeste� obrzydliwa. ��Mylisz si�. Jestem bardzo ostro�na. Ta moja s�ynna szczero�� jest �ci�le kontrolowana. Musz� bardzo uwa�a�, �eby nie wypa�� z roli. Do p�nej staro�ci. ��Czemu nie wyjdziesz za m��? Wiem, �e mia�a� wiele propozycji. Allegra nagle zesztywnia�a. ��O tym nie ma mowy � powiedzia�a. ��Czy dlatego, �e�? � Maisie przerwa�a w p� s�owa, a Allegra skin�a g�ow�. Na schodach rozleg�y si� kroki. S�u��cy otworzy� drzwi i zaanonsowa�: ��Pan Segrave. Do pokoju wszed� John. Mia� raczej niepewn� min�. Zastanawia� si�, dlaczego stary go zaprosi�. Gdyby tylko m�g�, odm�wi�by, ale to by�o niemo�liwe. Dom szefa przyt�acza� go solidn� wspania�o�ci� i grubymi, mi�kkimi dywanami. Podesz�a do niego m�oda dziewczyna i poda�a mu r�k�. Przypomina� j� sobie do�� m�tnie. Chyba widzia� j� w gabinecie szefa. ��Witam pana, panie Segrave. A to panna Kerr. I w�a�nie w tym momencie si� obudzi�. Kim jest ta dziewczyna?! Sk�d si� tu wzi�a?! P�omienny jedwab jej wieczorowej sukni, ma�e skrzyde�ka wpi�te we w�osy jak u Merkurego, kszta�tna grecka g��wka � wszystko to czyni�o z niej posta� ulotn�, jakby gotow� do ucieczki. W�r�d ci�kich ciemnych mebli wygl�da�a niczym istota z innego �wiata. Do pokoju wszed� Rudolf Wetterman. Mia� na sobie smoking i mocno wykrochmalon� koszul�. Po nied�ugiej chwili wszyscy zeszli na parter do jadalni. Allegra Kerr gaw�dzi�a z gospodarzem. John czu�, �e powinien zabawia� rozmow� Maisie, ale by� ca�kowicie skoncentrowany na id�cej przed nim dziewczynie. Wydawa�a si� nies�ychanie efektowna. Jednak jej wdzi�k by� raczej wystudiowany ni� naturalny. I jeszcze co�, pomy�la�. Przypomina�a niespokojny p�omyk, kapry�ny, rozta�czony, b��dny ognik jak ze starej legendy, kt�ry wci�ga� m�czyzn w grz�zawiska. Nie wiedzia�, jak zacz�� z ni� rozmow�. Maisie w�a�nie opowiada�a ojcu, �e niedawno spotka�a ich starego przyjaciela. John uzna�, �e nale�y si� teraz zaj�� Allegra. Ale nie potrafi� wydoby� z siebie s�owa. Popatrzy� na dziewczyn� nie�mia�o, jakby prosi� o pomoc. ��S� tematy na takie okazje � u�miechn�a si� Allegra. � Mo�e pan zacz�� od teatru lub od byle jakiego pytania, na przyk�ad: czy lubi pani�? John roze�mia� si�. ��Je�eli si� oka�e, �e oboje lubimy psy i nie znosimy kot�w, to czy powstanie mi�dzy nami tak zwana wi�? ��Niew�tpliwie � zapewni�a Allegra. ��Mo�e lepiej nie rozpoczyna� od komuna��w? ��No tak. Ale z nich sk�ada si� banalna towarzyska konwersacja. ��Z fatalnym rezultatem. ��Dobrze jest zna� zasady gry, chocia�by po to, by je �ama�. John u�miechn�� si�. ��Wnosz� z tego, �e oboje b�dziemy ple��, co nam tylko �lina na j�zyk przyniesie, a szczero�� graniczy czasami z odrobin� szale�stwa. Dziewczyna zrobi�a szeroki gest i str�ci�a ze sto�u kieliszek. Rozleg� si� d�wi�k t�uczonego szk�a. Maisie i jej ojciec zamilkli. ��Jak�e mi przykro! � zawo�a�a Allegra. � St�uk�am kieliszek. ��Droga Allegro, to bez znaczenia. ��St�uczenie szk�a przynosi pecha. Niedobrze si� sta�o � powiedzia� cicho John Segrave. ��Niech si� pan nie martwi. Jest te� powiedzenie, kt�re m�wi, �e pech nie szkodzi nikomu we w�asnym domu. Allegra wda�a si� w rozmow� z panem Wettermanem, wi�c John zwr�ci� si� ku Maisie. Usi�owa� sobie przypomnie�, sk�d zna przypowie�� o pechu. Wreszcie na to wpad�. By�y to s�owa u�yte przez Sieglind� w operze �Walkirie�. Powiedzia�a tak do Zygfryda, kiedy opuszcza� dom. Co te� mia�a na my�li? � zastanawia� si�, ale musia� odpowiedzie� Maisie, kt�ra zapyta�a go w�a�nie o zdanie na temat ostatniej rewii. Przyzna�, �e lubi muzyk�. ��Po kolacji � o�wiadczy�a Maisie � poprosimy Allegr�, �eby nam co� zagra�a. Wszyscy czworo udali si� do salonu. Wetterman w cicho�ci ducha uznawa� ten zwyczaj za barbarzy�ski. Wola�, gdy panie wychodzi�y z jadalni i pozostawia�y pan�w przy stole. Lubi� te m�skie chwile, kiedy podawano porto i cygara. Ale dzisiaj sytuacja by�a szczeg�lna. Nie mia� poj�cia, o czym m�g�by rozmawia� z m�odym Segrave�em. Maisie miewa�a naprawd� okropne kaprysy. I �eby ten m�odzieniec by� chocia� przystojny � naprawd� przystojny � albo interesuj�cy. Ul�y�o mu, gdy Maisie poprosi�a Allegr�, �eby zasiad�a do fortepianu. To mo�e skr�ci wiecz�r. Ten m�ody idiota nawet nie zna� zasad bryd�a. Allegra gra�a ca�kiem nie�le, chocia� nieprofesjonalnie. Pocz�stowa�a ich nowoczesn� muzyk�: Debussym, Ravelem i Skriabinem. Potem przesz�a do �Sonaty patetycznej� Beethovena, utworu wyra�aj�cego bezbrze�ny smutek, odwieczn� �a�ob�, lecz mimo to przepe�nionego wol� przetrwania. P�yn�cego z niez�omn� powag� pot�nym rytmem ku ostatecznej zag�adzie. Pod koniec zacz�a fa�szowa�, wi�c urwa�a gwa�townie. Popatrzy�a na Maisie i roze�mia�a si� drwi�co. ��Widzisz! � zawo�a�a. � �Oni� mi nie pozwalaj�. Potem, nie czekaj�c na odpowied�, zacz�a gra� jak�� niesamowit�, natr�tn� melodi� o dziwacznym rytmie. Segrave nigdy w �yciu nie zetkn�� si� z takim utworem, lekkim jak lot ptaka, rozedrganym, lecz stoj�cym niemal w miejscu. Nagle, bez najmniejszego ostrze�enia, Allegra przejecha�a palcami po klawiaturze, tworz�c dysonans, istne k��bowisko nut, roze�mia�a si� i wsta�a. Mimo �e u�miechni�ta, robi�a wra�enie zdenerwowanej i jak gdyby przestraszonej. Przysiad�a si� do Maisie i John us�ysza�, jak ta szepn�a jej do ucha: ��Nie powinna� tego robi�. Naprawd�, nie powinna�. ��Czyj by� ostatni utw�r? � zapyta� John z wielkim zainteresowaniem. ��M�j w�asny � odpar�a lakonicznie. Pan Wetterman zmieni� temat. Tej�e nocy Segrave�owi znowu przy�ni� si� Dom. John by� nieszcz�liwy. �ycie dokucza�o mu jak nigdy dotychczas. Do dzi� znosi� je cierpliwie, niby co� w rodzaju koniecznego z�a, ale takiego, kt�re pozostawia�o mu wewn�trzn� wolno��. Teraz wszystko si� zmieni�o. Jego wewn�trzne �ycie pomiesza�o si� z zewn�trznym. Nie ukrywa� przed sob� przyczyny tego zjawiska. Zdawa� sobie spraw�, �e zakocha� si� w Allegrze od pierwszego wejrzenia. I nic nie potrafi� na to poradzi�. Tamtego wieczoru by� tak tym zaskoczony, �e nie potrafi� powzi�� �adnych plan�w. Nie pr�bowa� nawet ponownie zobaczy� si� z Allegra. Wreszcie Maisie zaprosi�a go na weekend do posiad�o�ci ojca. Przyj�� to z entuzjazmem, ale ku swojemu rozczarowaniu nie zasta� tam dziewczyny. Zapyta� o ni� tylko raz i dowiedzia� si�, �e pojecha�a w odwiedziny do Szkocji. Mia� wprawdzie ochot� porozmawia� o niej z Maisie, jednak s�owa wi�z�y mu w gardle. Maisie za� zdziwi�o jego zachowanie. Jakby nie spostrzega� tego, co przecie� by�o takie jasne. Maisie odznacza�a si� bezpo�rednio�ci� i jasno dawa�a mu do zrozumienia, o co jej chodzi. John natomiast zdawa� si� niczego nie rozumie�. Uzna�, �e jest mi�a, cho� troch� onie�mielaj�ca. Jednak�e Parki, boginie losu silniejsze od Maisie, sprawi�y, �e ju� niebawem John zetkn�� si� z Allegra. Spotka� j� pewnego niedzielnego popo�udnia w miejskim parku. Dostrzeg� j� z daleka i serce zacz�o mu bi� jak oszala�e. Co b�dzie, je�eli ona go wcale nie zapami�ta�a? A jednak rozpozna�a go, przystan�a i przywita�a si� z nim. A po chwili spacerowali ju� rami� w rami�, wolno przemierzaj�c zielony trawnik. John poczu� si� szcz�liwy jak dure�. ��Wierzy pani w sny? � zapyta� niespodziewanie. ��Wierz� w koszmary. Zdumia� go jej ochryp�y g�os. ��Nie chodzi mi o koszmary. Allegra spojrza�a na� z ukosa. ��No tak � powiedzia�a. � W pana �yciu nie by�o koszmar�w. To jasne. Jej g�os by� �agodniejszy ni� przed chwil�. I wtedy opowiedzia� jej, j�kaj�c si� z lekka, sw�j sen o bia�ym domu. Od tamtej nocy �ni� o nim ju� sze��, a mo�e siedem razy. Zawsze identycznie. Zawsze r�wnie pi�knie. Pi�knie! ��Widzi pani, on ma z pani� co� wsp�lnego. Po raz pierwszy prze�y�em go w noc przed naszym poznaniem � m�wi� dalej. ��A c� ja mog� mie� z nim wsp�lnego? � Allegra roze�mia�a si� urywanym, gorzkim �miechem. � To wykluczone. Przecie� m�wi pan, �e dom jest pi�kny. ��Podobnie jak pani � zapewni� John. Allegra zarumieni�a si�. By�a speszona. ��Przepraszam bardzo, zachowa�am si� tak, jak gdybym chcia�a wymusi� na panu komplement. Ale nie. Wiem tyle, �e moja powierzchowno�� nie jest niemi�a. ��A ja jeszcze nie znam wn�trza tego domu� Kiedy je poznam, oka�e si� na pewno, �e jest r�wnie pi�kne jak jego fasada. M�wi� z powag�, k�ad�c nacisk na ka�de s�owo. Allegra pr�bowa�a udawa�, �e tego nie zauwa�a. ��Chcia�bym pani co� jeszcze powiedzie�, je�eli pani pozwoli. ��Bardzo prosz�. ��Rzucam prac�. Powinienem by� to zrobi� ju� dawno, ale dopiero teraz to sobie u�wiadomi�em. Od pocz�tku zadowala�em si� �yciem z dnia na dzie�, zdaj�c sobie spraw�, �e jestem do niczego. I wcale mi to nie przeszkadza�o. �aden m�czyzna nie powinien tak egzystowa�. Trzeba mie� cel w �yciu, d��y� do sukcesu. Teraz wszystko rzucam. Przyj��em propozycj� w zupe�nie innej dziedzinie. Wyruszam z ekspedycj� do Afryki Zachodniej. Nie mog� wtajemnicza� pani we wszystkie szczeg�y. Na razie to tajemnica. Wolno mi powiedzie� tylko tyle, �e je�eli wszystko si� uda, zostan� zamo�nym cz�owiekiem. ��Zatem pan te� mierzy sukces pieni�dzmi? ��Pieni�dze � zawo�a� John � s� mi potrzebne tylko w jednym celu! �eby pani� zdoby�! Je�eli uda mi si� powr�ci� � doda� cicho. Allegra spu�ci�a g�ow�. Twarz jej poblad�a. ��Nie zamierzam udawa�, �e nie rozumiem, o co panu chodzi. Dlatego o�wiadczam panu tu i teraz: nigdy nie wyjd� za m��. John zastanawia� si� przez chwil�, a potem zapyta� �agodnie: ��Czy mo�e mi pani wyt�umaczy� dlaczego? ��Owszem, mog�abym, ale panu nie wyznam tego za �adne skarby �wiata. John znowu milcza�. Nagle uni�s� g�ow� i uroczy u�miech rozja�ni� jego twarz fauna. ��Rozumiem � powiedzia�. � Pani nie chce, �ebym wszed� do wn�trza domu, a nawet, �ebym chocia� przez sekund� rzuci� na niego okiem. Okiennice maj� pozosta� zamkni�te. Allegra zwr�ci�a si� ku niemu i dotkn�a jego d�oni. ��Powiem panu co�. Dla pana ten dom jest snem. Dla mnie koszmarem. Wypowiedziawszy te s�owa, bez po�egnania ruszy�a szybkim krokiem przed siebie. Tej nocy sen si� powt�rzy�. John nabra� przekonania, �e Dom jest zamieszkany. Raz nawet zauwa�y� r�k� otwieraj�c� okiennice, a potem cienie jakich� postaci. Owej nocy Dom zdawa� si� pi�kniejszy ni� kiedykolwiek. Bia�e �ciany po�yskiwa�y w promieniach gor�cego s�o�ca. Pi�kno Domu, emanuj�cy ze� spok�j mia�y wymiary niesko�czono�ci. Niespodziewanie John poczu� przyp�yw rado�ci. Kto� podszed� do okna. Zna� t� osob�. R�ka, ta sama r�ka, kt�r� widzia� poprzednio, zamyka�a okiennice. Za chwil� zobaczy twarz tej osoby� Przebudzi� si� nagle. Dr�a� na ca�ym ciele z przera�enia, z dzikiej nienawi�ci do Tego Czego�, co spojrza�o na niego przez okno Domu. By�o to co� potwornego, co� tak strasznego i wstr�tnego, �e na samo wspomnienie ogarn�y go md�o�ci. Najgorsza okaza�a si� obecno�� potwornej istoty wewn�trz jego Domu � jego Pi�knego Domu. Ta istota, ta Rzecz by�a symbolem grozy � grozy, kt�ra niweczy�a spok�j i cisz� tak �ci�le zwi�zan� z aur� domostwa. Niweczy�a to cudowne, bezbrze�ne pi�kno, jakie dotychczas w nim panowa�o, bezcze�ci�a u�wi�cone �ciany, okrywa�a je cieniem Rzeczy Nieczystej! Segrave zrozumia�, �e je�eli kiedykolwiek jeszcze przy�ni mu si� Dom, to przebudzi si� zlany potem strachu, strachu przed ow� Rzecz�, kt�ra mog�a przecie� nagle spojrze� mu prosto w twarz. Nazajutrz wieczorem, natychmiast po pracy, poszed� do Wetterman�w. Chcia� koniecznie porozmawia� z Allegr� Kerr. Maisie na pewno wie, gdzie mo�na j� znale��. Nawet nie zauwa�y� rado�ci w oczach Maisie, kt�ra zerwa�a si� z fotela, by go przywita�. Natychmiast, jeszcze zanim ich d�onie si� rozdzieli�y, wymamrota� pytanie: ��Wczoraj spotka�em si� z pann� Kerr, ale nie mam jej adresu. Nie poczu�, jak d�o� Maisie wiotczeje, nie zwr�ci� uwagi na ch��d jej g�osu. ��Allegra jest u nas, ale obawiam si�, �e nie b�dzie mog�a si� z panem zobaczy�. ��Ale�� ��Dzi� rano zmar�a jej matka. Dowiedzieli�my si� o tym przed chwil�. ��Och! � j�kn�� zaskoczony John. ��To strasznie smutne � ci�gn�a Maisie. Zawaha�a si� chwil�, po czym doda�a: � Ona� widzi pan� umar�a w czym� w rodzaju domu opieki. Wszyscy w tej rodzinie maj� odchylenia od normy. Dziadek Allegry si� zastrzeli�, jedna z jej ciotek jest umys�owo chora, druga si� utopi�a. John wymamrota� co� niezrozumia�ego. ��Uwa�am, �e powinien pan o tym wiedzie�. Jeste�my wszak przyjaci�mi. Wiem, �e Allegra jest bardzo poci�gaj�ca. Mia�a mn�stwo propozycji ma��e�skich, ale z oczywistych powod�w postanowi�a nie wychodzi� za m��. Ma chyba racj�, prawda? ��Ona jest zupe�nie normalna. Nie zauwa�y�em �adnego odchylenia od normy. � Zdziwi� go ochryp�y, nienaturalny ton w�asnego g�osu. ��Tego nie mo�na przewidzie�. Matka Allegry w jej wieku te� wydawa�a si� zupe�nie normalna. Ale p�niej� nawet nie mo�na by�o powiedzie�, �e jest troch� dziwna. Po prostu rozchorowa�a si� na dobre. By�a naprawd� ob��kana. To straszne. ��Tak. To straszna rzecz � powt�rzy� John. Wiedzia� ju�, co patrzy�o na niego z okna Domu. Maisie jeszcze co� m�wi�a. Przerwa� jej niegrzecznie: ��Przyszed�em tutaj, �eby si� po�egna� i podzi�kowa� pani za wszystko. ��Czy�by pan wyje�d�a�? W jej g�osie s�ycha� by�o niepok�j. U�miechn�� si� do niej � krzywym, smutnym, a jednak poci�gaj�cym u�miechem. ��Tak � przyzna�. � Wybieram si� do Afryki. ��Do Afryki � powt�rzy�a odruchowo Maisie. Zanim to sobie u�wiadomi�a, John potrz�sn�� na po�egnanie jej r�k� i znikn�� za drzwiami. Na policzkach dziewczyny zakwit�y rumie�ce z�o�ci. John spotka� Allegr� na progu domu. Wraca�a z miasta. Spojrza�a na niego przelotnie i zaci�gn�a do ma�ego saloniku na parterze. ��Maisie wszystko panu powiedzia�a? � zagadn�a. � Ju� pan wie? Skin�� potwierdzaj�co g�ow�. ��To nie ma �adnego znaczenia. Przecie� pani jest zdrowa. To� to nie zawsze jest dziedziczne. Popatrzy�a na niego ze smutkiem. ��Pani jest zdrowa � powt�rzy�. ��Nie wiem tego na pewno � wyszepta�a. � Naprawd� nie. M�wi�am panu� o moich koszmarach. Czasami, kiedy gram na fortepianie, �Oni� przychodz� i �api� mnie za r�ce. John patrzy� na ni� jak pora�ony. Przez u�amek sekundy zobaczy� w jej oczach co� bardzo dziwnego. Tak przelotnego, �e niemal niedostrzegalnego. Ale zrozumia�, co to jest. To Co�, co patrzy�o na niego przez okno Domu. Allegra zauwa�y�a jego reakcj�. ��No widzisz � szepn�a. � No widzisz. �a�uj�, �e Maisie ci o tym powiedzia�a. To ci odbiera wszelk� nadziej�. ��Wszelk�? ��O, tak. Nie pozostanie ci nawet sen o Domu, bo teraz ze strachu nie dopu�cisz go do siebie. Zachodnioafryka�skie s�o�ce silnie przygrzewa�o. Panowa� pot�ny upa�. John Segrave ci�gle majaczy�: ��Nie mog� go znale��. Nie mog� go znale��. Niewysoki angielski lekarz o rudych w�osach i wydatnym podbr�dku przygl�da� si� swojemu pacjentowi z niezadowoleniem. ��Co on tak ci�gle powtarza? Co to znaczy? ��Chyba �ni mu si� jaki� dom, monsieur � odparta cichym g�osem siostra mi�osierdzia z misji katolickiej i �agodnym wzrokiem obrzuci�a le��cego na ��ku m�czyzn�. ��Dom? No c�, musi wybi� sobie ten sen z g�owy, bo inaczej go nie uratujemy. Ten dom go dr�czy! Segrave! Segrave! John ockn�� si� i niemal przytomnie spojrza� na lekarza. ��Panie, niech pan mnie pos�ucha. Wyci�gn� pana z tego, ale niech pan przestanie my�le� o tym domu. On panu nie ucieknie. Wi�c niech pan przestanie teraz na niego patrze�. ��W porz�dku � wymamrota� zgodnie John. � Tak, bez w�tpienia ma pan racj�. On mi nie ucieknie, zw�aszcza �e nie wiadomo, czy w og�le istnieje. ��Oczywi�cie, �e nie istnieje � roze�mia� si� rubasznie doktor. �Teraz wyzdrowieje pan w ci�gu kilku dni. � Zrobi� szeroki gest r�k� i pospiesznie si� oddali�. Segrave le�a� i rozmy�la�. Gor�czka chwilowo ust�pi�a, wi�c mia� ja�niejszy umys�. Musi odnale�� Dom. Przez dziesi�� lat ba� si�, �e go odnajdzie. A najbardziej l�ka� si� tego, �e zobaczy go znienacka. Kiedy wreszcie przesta� o nim my�le�, Dom odnalaz� jego. Doskonale pami�ta� l�k, jaki go w�wczas ogarn��, a tak�e nag�e, wspania�e poczucie ulgi. Okaza�o si� bowiem, �e Dom jest pusty! Zupe�nie pusty i bardzo cichy. Taki jak dziesi�� lat temu. Niczego nie zapomnia�. Powoli oddala� si� wielki czarny w�z. Ostatni lokator wyprowadza� si� z Domu na dobre. Segrave podszed� do tragarzy i co� do nich m�wi�. Czarny w�z robi� gro�ne wra�enie. Konie tak�e by�y czarne, mia�y bujne ogony i grzywy. R�wnie� ca�a obs�uga by�a od st�p do g��w ubrana na czarno. Co� mu to m�tnie przypomina�o, ale co? Tak, potwierdzi�o si� jego wra�enie. Ostatni lokator w�a�nie si� wyprowadza� z ca�ym dobytkiem. Umowa najmu wygas�a. Dom mia� pozosta� nie zamieszkany a� do powrotu w�a�ciciela z zagranicy. John, ju� ca�kiem przebudzony, wch�ania� w siebie pi�kno opustosza�ego Domu. Miesi�c p�niej otrzyma� list od Maisie (pisywa�a do niego regularnie co cztery tygodnie), w kt�rym zawiadamia�a go, �e Allegra Kerr nie �yje, �e umar�a w tym samym zak�adzie co jej matka. �Jakie to smutne � pisa�a. � Jak�e strasznie smutna jest ta �mier�, cho� przecie� wyzwala�. Co za dziwna historia. Wiadomo�� o �mierci Allegry tu� po �nie o przeprowadzce! Nic z tego nie rozumia�, ale m�g� si� zastanawia� przynajmniej nad tym zbiegiem okoliczno�ci. Najgorsze by�o jednak to, �e potem nie m�g� ju� znale�� Domu. Zgubi� do niego drog�. Gor�czka zn�w narasta�a. Rzuca� si� niespokojnie w po�cieli. Przypomnia� sobie nagle, �e Dom stoi na wzg�rzu, �e trzeba si� wspina�, by do niego doj��. Panowa� taki straszliwy upa�. Z wielkim wysi�kiem porusza� nogami, uparcie posuwaj�c si� krok za krokiem. Och! Po�lizgn�� si�. Musi jeszcze raz zacz�� od samego do�u. W g�r�, w g�r�, w g�r�! Mija�y dni, tygodnie � a mo�e lata. Tego nie wiedzia�. I wci�� wspina� si� na wzg�rze! Raz dotar� do niego g�os doktora. Ale John nie zatrzyma� si�, �eby zrozumie�, co lekarz m�wi. A zreszt� by� pewien, �e ka�e mu przesta�, da� sobie spok�j z Domem. My�la� bowiem, �e chodzi o zwyk�y dom. Nie zna� prawdy. Segrave u�wiadomi� sobie nagle, �e musi by� spokojny, bardzo spokojny. W przeciwnym razie nigdy nie znajdzie Domu. Po�piech, nerwowa szarpanina na nic si� zdadz�. Ach, gdyby tylko m�g� zachowa� spok�j! Ale by�o tak w�ciekle gor�co! Gor�co? Wcale nie. By�o zimno, tak, zimno. A on wspina� si� nie po ska�ach, ale po lodowcach � ob�ych, �miertelnie zimnych g�rach. By� taki zm�czony! Trzeba si� zatrzyma� � ten wysi�ek nic nie da. Och! Wszed� na jak�� �cie�k�. Wola� j� od lodowca. �cie�ka by�a zielona, cienista, ch�odna. I te drzewa! Jakie wspania�e! Przypomina�y mu co�, ale co? Nie potrafi� sobie tego u�wiadomi�. Tylko czy mia�o to jakiekolwiek znaczenie? No i kwiaty. ��te i b��kitne! By�o tu pi�knie i dziwnie swojsko. Bez w�tpienia ju� to kiedy� widzia�. Mi�dzy drzewami majaczy� stojacy na wzniesieniu Dom. Wszystko tu by�o cudowne. Zielona �cie�ka, drzewa, kwiaty, ale nawet ich nie mo�na by�o por�wnywa� z niezwyk�� urod� Domu. Przyspieszy� kroku. I pomy�le�, �e nigdy nie by� w �rodku! Co za g�upota! Przecie� ca�y czas mia� w kieszeni klucz! By� pewien, �e pi�kno fasady Domu jest niczym w por�wnaniu z jego wn�trzem � szczeg�lnie teraz, kiedy w�a�ciciel powr�ci� z zagranicy. Segrave wspi�� si� po szerokich schodach, wiod�cych do frontowych drzwi. Brutalnie odci�gn�y go od nich silne r�ce. Szarpa�y go na wszystkie strony, w prawo, w lewo, w prz�d, w ty�. Doktor potrz�sa� nim, krzycz�c: ��Trzymaj si�, cz�owieku! Nie daj si�! Poradzisz sobie! Trzymaj si�! No, trzymaj si�! Oczy doktora by�y szeroko otwarte, sprawia� wra�enie, �e widzi wroga. John zastanawia� si�, kim m�g� by� ten Nieprzyjaciel. Siostra w czarnym habicie modli�a si� �arliwie. To te� wydawa�o si� dziwne. A on, John, pragn�� tylko, �eby mu dano �wi�ty spok�j. �eby m�g� wej�� do Domu. A ten z ka�d� minut� zdawa� si� blakn��. Na pewno dlatego, �e doktor jest taki silny. A on, John, zbyt s�aby, by mu si� przeciwstawi�. Och, gdyby tylko m�g�! Ale stop! By� na to spos�b � niechaj sen si� zako�czy, tak jak ko�cz� si� sny w momencie przebudzenia. Nie ma takiej si�y, kt�ra mog�aby je zatrzyma�. Sny po prostu si� ulatniaj�. R�ce doktora nie utrzymaj� Johna, je�li si� po�lizgnie � je�eli zwyczajnie si� po�lizgnie! Tak, to by� jedyny spos�b! Znowu zobaczy� bia�e �ciany, s�ysza� coraz s�abszy g�os doktora, uchwyt jego r�k by� ledwie odczuwalny. John zrozumia� teraz, �e sny �miej� si� z ludzi, kiedy im umykaj�! Stan�� przed frontowymi drzwiami Domu. Dooko�a panowa�a pe�na cisza. John wsun�� do zamka klucz i wolno go przekr�ci�. Zatrzyma� si� na chwil�, by do syta nacieszy� si� absolutnie wspania��, sko�czon�, niepor�wnywaln� z niczym pe�ni� szcz�cia. A potem� a potem przekroczy� Pr�g. POS�OWIE �Dom ze snu� po raz pierwszy ukaza� si� w �Sovereign Magazine�. Opowiadanie to zosta�o uzupe�nione wersj� innego, nosz�cego tytu� �Przepi�kny Dom�, napisanego przez Agath� Christie tu� przed pierwsz� wojn� �wiatow�. Autorka w swojej autobiografii okre�la je jako �pierwsz� rzecz, jak� napisa�am, kt�ra wskazywa�a na odrobin� talentu�. Podczas gdy pierwsza wersja jest troch� niejasna i mo�e nazbyt ponura w tonie, �Dom ze snu� przypomina raczej tajemnicze opowie�ci o duchach z okresu edwardia�skiego, a szczeg�lnie tw�rczo�� E. F. Bensona. Jest ona znacznie bardziej zrozumia�a i mniej introspektywna ni� pierwsza. Autorka starannie j� przejrza�a przed oddaniem do druku. Pragn�a uwiarygodni� postacie kobiet, stonowa� nieco tajemniczo�� Allegry i rozbudowa� posta� Maisie. Podobny temat porusza w innym ze swych wczesnych opowiada�: �Zew skrzyde�� ze zbioru �The Hound of Death� (1933). W 1938 roku, zastanawiaj�c si� nad �Przepi�knym Domem�, m�wi: �podczas gdy obmy�lanie go nale�a�o do przyjemno�ci, samo pisanie okaza�o si� niezwykle trudne. Ziarno zosta�o wysiane � mia�am mn�stwo czasu. Kiedy trafia� mi si� wolny dzie�, wymy�la�am sobie opowiadanie. Nieodmiennie ze smutnym zako�czeniem, cz�sto pe�ne wznios�ych, umoralniaj�cych sentencji�. W tych wczesnych latach do pisania zach�ca� Agath� jeden z jej s�siad�w w Dartmoor, Eden Phillpotts, znany pisarz i stary przyjaciel rodziny. S�u�y� Agacie Miller, jak nazywa�a si� z domu, rad� i pomoc� i poleca� jej lektury, kt�rych styl i s�ownictwo mog�yby j� zainspirowa�. W p�niejszych latach, kiedy s�awa Agathy Christie daleko przeros�a popularno�� Phillpottsa, autorka wspomina�a, ile tak potrzebnego m�odym pisarzom taktu i �yczliwo�ci mia� jej s�siad. �Jestem szcz�liwa, �e obdarza� mnie wy��cznie zach�t�, nie s�ysza�am od niego s��w krytyki�. Po �mierci Phillpottsa napisa�a: �Nigdy nie zdo�am wyrazi� ogromu wdzi�czno�ci za okazywan� mi �yczliwo��, gdy by�am m�od�, pocz�tkuj�c� autork��. AKTORKA Ubogo odziany m�czyzna, siedz�cy w czwartym rz�dzie na parterze, wysun�� si� naprz�d, zmru�y� niespokojne oczy i patrzy� z niedowierzaniem na scen�. ��Nancy Taylor � mrukn�� pod nosem. � Ma�a Nancy Taylor, jak Boga kocham! Zerkn�� do programu. Jedno z nazwisk wydrukowano nieco grubsz� czcionk�. ��Olga Stormer! Wi�c taki przybra�a pseudonim. Wyobra�asz sobie zapewne, m�oda damo, �e jeste� gwiazd�, co? I na pewno nie�le zarabiasz. Zapomnia�a�, �e jeszcze nie tak dawno by�a� zwyczajn� Nancy Taylor. Ciekaw jestem, co by� powiedzia�a, gdyby Jake Levitt ci o tym przypomnia�. Sko�czy� si� pierwszy akt, opad�a kurtyna. Widownia wybuch�a entuzjastycznymi oklaskami. Olga Stormer, wielka aktorka dramatyczna, kt�rej nazwisko znane by�o od kilku lat w prawie ka�dym angielskim domu, raz jeszcze zatriumfowa�a jako Cora w sztuce �Anio� zemsty�. Jake Levitt nie klaska�, ale na jego wargach zakwit� pe�en zadowolenia u�mieszek. Bo�e! Co za szcz�liwy przypadek! I to w�a�nie w chwili, gdy znalaz� si� w wielkich tarapatach. Nancy z pewno�ci� spr�buje blefowa�, ale nie z nim takie sztuczki, o nie! A on, je�eli dobrze odegra swoj� rol�, znajdzie si� w posiadaniu istnej kopalni z�ota! Nazajutrz rano poczyni� pierwsze kroki, maj�ce go do tej kopalni doprowadzi�. Olga Stormer siedzia�a w swoim salonie o wystroju z czerwonej laki i czarnych zas�onach. Po raz nie wiedzie� kt�ry czyta�a zaskakuj�cy list. Jej ruchliwa, blada twarz o pi�knie rze�bionych rysach mia�a � by� mo�e � surowszy ni� zazwyczaj wyraz. Aktorka od czasu do czasu otwiera�a szarozielone oczy i patrzy�a w przestrze�, zupe�nie jak gdyby stamt�d, a nie z tre�ci listu, spodziewa�a si� niebezpiecze�stwa. ��Panno Jones! � zawo�a�a cudownym g�osem, kt�ry to dr�a� z emocji, to zn�w potrafi� upodobni� si� do stukotu maszyny do pisania. Z s�siedniego pokoju przybieg�a starannie ubrana m�oda kobieta w okularach na nosie, uzbrojona w bloczek do stenografowania i o��wek. ��Prosz� zadzwoni� do pana Danahana i poprosi�, �eby natychmiast przyszed�. Niebawem zjawi� si� Syd Danahan, impresario Olgi. By� typowym okazem cz�owieka, kt�rego �ycie up�ywa na za�atwianiu cudzych spraw i s�u�eniu innym, a zw�aszcza na spe�nianiu kaprys�w artystek. Uspokajanie, gro�enie, namawianie, odwodzenie od takich czy innych zamiar�w stanowi�o jego chleb powszedni. Syd stwierdzi� z ulg�, �e Olga jest spokojna i zr�wnowa�ona. Rzuci�a mu przez st� jaki� �wistek. ��Prosz� to przeczyta�. List napisany by� niewprawn� r�k� na lichym papierze. Szanowna Pani, Jestem pe�en uznania dla Pani za jej rol� w �Aniele zemsty�. Wydaje mi si�, �e mamy wsp�ln� znajom� w osobie panny Nancy Taylor z Chicago. Wkr�tce uka�e si� w druku artyku� na jej temat. Gdyby mia�a Pani ochot� om�wi� jego tre��, got�w jestem odwiedzi� J� w dogodnej dla Niej porze. Z szacunkiem Jake Levitt Danahan by� nieco zdziwiony. ��Nie bardzo rozumiem. Kim jest owa Nancy Taylor? ��Wola�abym, �eby nie by�o jej na �wiecie � odpar�a ponuro aktorka. Robi�a wra�enie zm�czonej i nagle zacz�a wygl�da� na swoje trzydzie�ci cztery lata. � By�a martwa do chwili, w kt�rej przywr�ci� j� do �ycia ten z�owrogi kruk! ��Ach, tak� ��Tak, Danny, to ja ni� jestem. ��Co, oczywi�cie, oznacza szanta�. Skin�a g�ow�. ��O tak, i to ze strony cz�owieka, kt�ry wie, jak to si� robi. Danahan zmarszczy� brwi i zamy�li� si�. Olga podpar�a g�ow� smuk�� r�k� i patrzy�a na niego z napi�ciem. ��Mog�aby� zablefowa�. Wyprze� si� wszystkiego. Ten cz�owiek nie mo�e by� pewien, czy nie jeste� kim� �udz�co do tamtej podobnym. Olga potrz�sn�a g�ow�. ��Levitt �yje z szanta�owania kobiet. On wie, co robi. ��Mo�e policja? � podsun�� Danahan. Miast odpowiedzie�, u�miechn�a si� tylko blado. Doskonale nad sob� panowa�a i zr�cznie ukrywa�a zniecierpliwienie jego powolno�ci�. Zastanawia� si� nad czym�, co jej �ywa inteligencja pochwyci�a niemal w mgnieniu oka. ��Nie uwa�asz, �e by�oby dobrze, gdyby� zwierzy�a si� z tego sir Richardowi? Pozwoli�oby mu to przynajmniej troch� si� przygotowa�, zanim wybuchnie skandal. Jej zar�czyny z pos�em do parlamentu, sir Richardem Everardem, og�oszone zosta�y kilka tygodni temu. ��Wyzna�am Richardowi wszystko, kiedy mi si� o�wiadczy�. ���wietnie! M�dre posuni�cie! � powiedzia� Danahan z podziwem. Olga u�miechn�a si� blado. ��To �adna m�dro��, drogi Danny. Nie zrozumiesz tego. No, ale je�eli ten Levitt zrobi to, czym grozi, b�d� sko�czona, a przy okazji sko�czy si� parlamentarna kariera Richarda. Widz� tylko dwa wyj�cia z sytuacji. ��Jakie? ��Zap�aci� mu, ale przecie� w takim przypadku szanta�owi nie b�dzie ko�ca. Albo wyjecha� i zacz�� wszystko od pocz�tku. � W jej g�osie zabrzmia�o wielkie zm�czenie. � Nie zrobi�am niczego, czego mia�abym teraz �a�owa�. By�am wiecznie g�odn� sierot� i pr�bowa�am si� za wszelk� cen� ratowa�. Zastrzeli�am cz�owieka. Ale to by� potw�r, kt�ry na to zas�ugiwa�. Zw�aszcza w okoliczno�ciach, jakie ka�dy s�d wzi��by pod uwag� i na pewno mnie uniewinni�. Teraz to ju� wiem, ale wtedy by�am tak przera�ona, �e uciek�am. Danahan skin�� g�ow�. ��Czy mamy co� na tego cz�owieka? � zapyta� bez wi�kszej nadziei w g�osie. Olga potrz�sn�a g�ow�. ��Chyba nie. Jest zbyt wielkim tch�rzem, �eby zrobi� co� naprawd� kryminalnego � westchn�a z udr�k�. � O tak, to tch�rz. Zastanawiam si�, czy nie mo�na by tego jako� przeciwko niemu wykorzysta�. ��Mo�e sir Richard spotka�by si� z nim i jako� go nastraszy�? �zastanawia� si� Danahan. ��Richard jest na to zbyt delikatny. Do ludzi takich jak ten dra� nie mo�na podchodzi� w r�kawiczkach. ��Wobec tego ja si� z nim rozprawi�. ��Danny, daruj, ale ty te� si� do tego nie nadajesz. Tutaj potrzebna jest kombinacja mi�kkich r�kawiczek i twardych pi�ci. A mo�e najlepsze by�yby mitenki! A to oznacza kobiet�! Tak, tak, kobieta by�aby najlepsza. Kobieta obdarzona pewn� doz� finezji, kt�ra z w�asnego gorzkiego do�wiadczenia zna ponure strony �ycia. Na przyk�ad Olga Stormer! Poczekaj! Nic nie m�w, co� mi zaczyna �wita�. � Pochyli�a g�ow� i zakry�a twarz d�o�mi. Po chwili opu�ci�a r�ce. � Jak si� nazywa ta dziewczyna, kt�r� przygotowywa�e� jako moj� dublerk�? Chyba Margaret Ryan? Ta, kt�ra ma identyczne jak ja w�osy? ��W�osy ma w porz�dku � mrukn�� Danahan, przygl�daj�c si� z�otobr�zowemu warkoczowi okalaj�cemu g�ow� Olgi. � Rzeczywi�cie, s� bardzo podobne do twoich. Ale poza tym dziewczyna jest do niczego. W przysz�ym tygodniu zamierzam jej wym�wi�. ��Je�eli wszystko dobrze p�jdzie, prawdopodobnie b�dziesz musia� obsadzi� j� w roli Cory. � Gestem d�oni oddali�a jego protesty. �Danny, powiedz mi szczerze, czy uwa�asz mnie za dobr� aktork�? Naprawd� dobr�? A mo�e jestem tylko �adn� kobiet�, kt�ra snuje si� po scenie w pi�knych toaletach? ��Czy jeste� dobr� aktork�? Olgo, na Boga, nie by�o takiej od czasu Duse. ��Wobec tego, je�eli Levitt jest rzeczywi�cie tch�rzem, to wszystko si� uda. O nie, nie zamierzam ci� we wszystko wtajemnicza�. Prosz� ci� tylko, �eby� si� porozumia� z t� ma�� Ryan. Powiedz jej, �e si� ni� interesuj� i zapraszam j� jutro na kolacj�. Na pewno si� ucieszy. ��Niew�tpliwie. ��Poza tym musisz zdoby� dla mnie jakie� usypiaj�ce kropelki, takie, co to nokautuj� cz�owieka na par� godzin i nie wywo�uj� nazajutrz b�lu g�owy. Danahan u�miechn�� si�. ��Nie gwarantuj�, �e nasza przyjaci�eczka nie dostanie migreny, ale z pewno�ci� nie dozna uszczerbku na zdrowiu. ���wietnie! A teraz id� ju� sobie, Danny. Reszt� pozostaw mnie. Panno Jones! � zawo�a�a g�o�no. M�oda okularnica jak zawsze zjawi�a si� natychmiast. ��Chc� pani co� podyktowa�. Przechadzaj�c si� wolno po pokoju, Olga d�u�szy czas dyktowa�a odpowiedzi na poczt� dnia. Lecz na jeden list odpowiedzia�a w�asnor�cznie. W swoim n�dznym pokoju Jake Levitt u�miechn�� si� do siebie. Z satysfakcj� otworzy� kopert� i wyci�gn�� z niej arkusik papieru. Drogi Panie! Nie przypominam sobie kobiety, o kt�rej Pan wspomina, ale widuj� tak wiele os�b, �e nie mog� by� pewna. Zawsze jestem gotowa pom�c koledze po fachu. Jestem dzi� wieczorem w domu i je�eli zechce si� Pan pofatygowa�, mog� go przyj�� o dziewi�tej. Z powa�aniem Olga Stormer Levitt skin�� g�ow� z uznaniem. Bardzo cwany tek�cik! Nie przyznaje si� do niczego, ale jest gotowa do rozm�w. Najwyra�niej kopalnia z�ota stawa�a si� realna. Punktualnie o dziewi�tej Levitt sta� pod drzwiami apartamentu Olgi i naciska� dzwonek. Nikt nie odpowiada� i Levitt ju� chcia� zadzwoni� po raz drugi, gdy si� zorientowa�, �e drzwi wej�ciowe s� otwarte. Pchn�� je lekko i wszed� do holu. Na prawo zobaczy� szeroko otwarte drzwi do jasno o�wietlonego salonu o szkar�atno�czarnym wystroju. Pod stoj�c� na stole lamp� ujrza� du�� kartk�, na kt�rej widnia�y s�owa: Prosz� poczeka� na m�j powr�t � O. Stormer Usiad� i uzbroi� si� w cierpliwo��. Jednak w sercu poczu� nieuchwytne uk�ucie strachu. W apartamencie panowa�a niesamowita wprost cisza. Nie ma w tym nic gro�nego, uspokaja� sam siebie, ale by�o mu nieswojo. Mia� prawie pewno��, �e nie jest tu sam. Nonsens! Otar� pot z czo�a. A jednak to dziwne uczucie tylko przybra�o na sile. W tym pokoju na pewno kto� by�! Jake zakl�� pod nosem. Za chwil� pojawi si� gospodyni, a wtedy� Nagle zmartwia� i wyda� z siebie st�umiony okrzyk. Zza czarnej aksamitnej zas�ony wysun�a si� ludzka r�ka! Sta� jak sparali�owany, ale po chwili jej dotkn��. Zimna! Strasznie zimna! R�ka trupa! J�kn�� g�ucho i rozsun�� draperi�. Za ni� le�a�o cia�o kobiety. Jedna r�ka odrzucona, druga bezw�adnie wyci�gni�ta. Le�a�a twarz� do pod�ogi, na jej karku wi�y si� g�ste z�otobr�zowe loki. Olga Stormer! Dr��cymi d�o�mi uj�� jej lodowaty nadgarstek. Szuka� t�tna. Kobieta nie �y�a. Wynikn�a mu si�, wybieraj�c najprostsz� form� ucieczki. Nagle jego wzrok przyci�gn�� widok dw�ch kra�c�w czerwonego sznura, zako�czonych fr�dzl� i na p� ukrytych .w g�stych w�osach nieboszczki. Dotkn�� ich ostro�nie. Wtedy g�owa opad�a. Levitt zobaczy� twarz wykrzywion� w straszliwym grymasie. Odskoczy� z krzykiem, zakr�ci�o mu si� w g�owie. Czego� tu nie rozumia�. Szybkie spojrzenie na zmar�� przekona�o go, �e nie pope�ni�a samob�jstwa, lecz zosta�a zamordowana! Uduszona! A poza tym nie by�a to wcale Olga Stormer! Och! A to co? Za plecami us�ysza� niewyra�ny d�wi�k. Obr�ci� si� b�yskawicznie i spojrza� prosto w przera�one oczy m�odej s�u��cej, kt�ra kuli�a si� pod �cian�. Twarz mia�a r�wnie bia�� jak czepeczek i fartuszek, przykrywaj�cy jej sp�dniczk�. Ale na dobre przerazi� si� dopiero wtedy, kiedy dziewczyna, wyba�uszaj�c oczy, wybe�kota�a: ��O m�j Bo�e! Pan j� zabi�! Nie ca�kiem jeszcze u�wiadamiaj�c sobie niebezpiecze�stwo, w jakim si� znalaz�, odpar�: ��O nie, nie �y�a ju�, kiedy j� znalaz�em. ��Przecie� widzia�am na w�asne oczy, jak pan zacisn�� sznur i udusi� pani�. S�ysza�am jej charczenie. Pot wyst�pi� mu na czo�o. Odtworzy� sobie w my�lach ruchy, jakie wykona� w ci�gu ostatnich kilku minut. Dziewczyna musia�a wej�� do salonu w chwili, kiedy trzyma� w d�oniach fr�dzle czerwonego sznura. Zobaczy�a opadaj�c� g�ow� zamordowanej kobiety, a jego krzyk przypisa�a ofierze. Przyjrza� si� uwa�nie drobnej dziewczynie. Na jej twarzy malowa�y si� t�pota i przera�enie. Na pewno powie policji, �e by�a �wiadkiem zbrodni, i �aden krzy�owy ogie� pyta� nie zachwieje jej przekonania. Tego by� pewien. Pod przysi�g� dziewczyna zgubi go, w pe�ni przekonana, �e m�wi prawd�. Co za straszny, nieprzewidziany zbieg okoliczno�ci! Diabli nadali! Wiedziony instynktem, rzek� wpatruj�c si� w pokoj�wk�: ��To nie twoja pani. Widzisz chyba? Jej mechaniczna odpowied� rzuci�a nowe �wiat�o na sytuacj�. ��Wiem, �e to nie ona, to jej przyjaci�ka. Te� aktorka. By�y z sob� na no�e. K��ci�y si� jak pies z kotem. Dzisiaj te� wybuch�a awantura. A wi�c to pu�apka! Zrozumia� to natychmiast. ��Gdzie twoja pani? ��Wysz�a jakie� dziesi�� minut temu. O, tak. To by�a pu�apka. A on wszed� w ni� potulnie jak baranek. Co za cwaniara, co za diablica z tej Olgi Stormer. Za jednym zamachem pozby�a si� rywalki, z niego za� zrobi�a morderc�. Morderstwo! M�j Bo�e, przecie� za morderstwo grozi stryczek. A on jest niewinny� niewinny! Nagle co� zaszele�ci�o. Ma�a s�u��ca ostro�nie ruszy�a ku drzwiom. Wida� odzyskiwa�a r�wnowag�. Patrzy�a to na telefon, to na drzwi. Trzeba j� za wszelk� cen� uciszy�. Nie ma innego wyj�cia. Je�eli grozi mu stryczek, to niech b�dzie przynajmniej za prawdziw� zbrodni�, a nie za fikcj�. Ani on, ani nieboszczka nie mieli �adnej broni. Ale on mia� silne d�onie! Nagle serce podskoczy�o mu do gard�a. Na stoliku, przy kt�rym sta�a s�u��ca, prawie w zasi�gu jego r�ki le�a� ma�y, ozdobny rewolwer. Gdyby chwyci� go pierwszy� Co� j� ostrzeg�o. Instynkt, a mo�e jego spojrzenie. Ubieg�a go, zanim doskoczy� do stolika, chwyci�a bro� i skierowa�a w jego pier�. Palec trzyma�a na spu�cie. Z tak niewielkiej odleg�o�ci nie mog�a chybi�. Levitt znieruchomia�. By� pewien, �e rewolwer nale��cy do kobiety takiej jak Olga Stormer jest nabity. Dziewczyna przesun�a si� ku niemu. Nie odgradza�a go ju� od drzwi. Postanowi� zaryzykowa�. Zygzakiem przemierzy� pok�j, hol i dotar� do drzwi frontowych. Szybko zatrzasn�� je za sob�. S�ysza�, jak pokoj�wka wo�a dr��cym g�osem: ��Policja! Ratunku! Morderstwo! Musia�aby krzycze� znacznie g�o�niej, �eby j� us�yszano. B�yskawicznie pokona� kilka schodk�w i znalaz� si� na opustosza�ej ulicy. Natychmiast zwolni� kroku. Jaki� starszy cz�owiek w�a�nie znika� za rogiem. Levitt w mgnieniu oka wymy�li� plan ucieczki. Postanowi� mo�liwie jak najszybciej pojecha� na Gravesend. Wiedzia�, �e jeszcze tego wieczoru odp�ywa stamt�d w dalekie strony statek. Zna� kapitana i orientowa� si�, �e ten za niewielk� sum� powstrzyma swoj� ciekawo��. Marzy� o tym, by si� znale�� na pok�adzie sun�cego pe�n� par� statku. Wtedy poczuje si� bezpieczny. O jedenastej w mieszkaniu Danahana zadzwoni� telefon. W s�uchawce rozleg� si� g�os Olgi. ��Przygotuj dla panny Ryan kontrakt na zast�pstwo w roli Cory. Nie sprzeciwiaj mi si�, to nic nie da. Jestem jej co� winna za dzisiejszy wiecz�r. Za wszystko, co dla mnie zrobi�a. S�ucham? Owszem, chyba wybrn�am z tarapat�w. Ale s�uchaj, je�eli ona opowie ci jutro, �e jestem �wietn� hipnotyzerk� i �e wprowadzi�am j� w trans, nie oka� wielkiego zdziwienia. Jak ja to robi�? Wla�am jej do kawy te nasenne krople, wymalowa�am jej twarz na sino i za�o�y�am jej na lewe rami� opask�. Nic nie rozumiesz? Jutro ci wszystko wyt�umacz�. Teraz nie mam czasu. Musz� zdj�� czepeczek i fartuszek, zanim moja ukochana Maude wr�ci z kina. Powiedzia�a mi, �e dzisiaj graj� �pi�kny dramat�. Nie wie, �e najpi�kniejszy �dramat� mia� miejsce przed chwil� w naszym salonie. Zagra�am dzisiaj moj� najlepsz� rol�. Wszystko posz�o na medal! Jake Levitt rzeczywi�cie jest strasznym tch�rzem. A ja? Ja, Danny, jestem znakomit� aktork�. POS�OWIE Opowiadanie �Aktorka� ukaza�o si� po raz pierwszy w �Novel Magazine� w maju 1923 roku pod tytu�em �Pu�apka na nieostro�nych�. Pod tym samym tytu�em wydrukowano je w 1990 roku w tomiku wydanym z okazji setnej rocznicy urodzin Agathy Christie. Opowiadanie o zr�cznym powtarzaniu po raz kt�ry� tego samego w�tku, w tej samej formie, ale z innej perspektywy lub z pewnymi subtelnymi, lecz znacz�cymi zmianami, ma s�u�y� do zmylenia czytelnika. Prosty zabieg, polegaj�cy na �onglerce fabu��, pojawia si� w kilku innych nowelkach Agathy Christie, a