9719
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 9719 |
Rozszerzenie: |
9719 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 9719 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 9719 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
9719 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
LEONARD CARPENTER
CONAN PAN CZARNEJ RZEKI
PRZEK�AD ROBERT PRYLI�SKI
TYTU� ORYGINA�U CONAN LORD OF THE BLACK RIVER
PROLOG
Ma�a dziewczynka rzuca�a si� niespokojnie w �o�u, j�cz�c przez sen. Jej cia�o by�o mokre od potu, a dusza b��dzi�a gdzie� w�r�d nocnych koszmar�w nios�cych ob��d i strach. Dryfowa�a w nico��, walcz�c z ca�ych si� o utrzymanie si� na powierzchni rzeki� rzeki czarnego piasku, kt�ry, gor�cy i szorstki, parzy� i rani� jej cia�o, ci�gn�c j� niestrudzenie ku nieznanemu celowi.
Co gorsze, nie by�a sama w�r�d tej czarnej powodzi � wok� majaczy�y koszmarne kszta�ty, grube k��bi�ce si� cielska w�y, zarysy p�etw i pazur�w tajemniczych potwor�w, monstrualne paszcze ozdobione garniturem pot�nych k��w, wynurzaj�ce si� czasami spo�r�d czarnego nurtu, i wreszcie wszechobecne oczy �ledz�ce ka�dy jej ruch�
Poruszy�a si� s�abo, jakby pr�buj�c uwolni� mokre od potu cia�o z wi�z�w cienkiej jedwabnej po�cieli, a z jej ust wydoby�y si� ponownie ciche okrzyki, brzmi�ce bardziej jak suchy kaszel z walcz�cej o haust powietrza krtani.
Jej niespokojny sen szybko zbudzi� czujn� prze�o�on� pokoj�wek, kt�ra pospieszy�a natychmiast ku �o�u, ton�cemu w �agodnym �wietle padaj�cych przez okno promieni ksi�yca.
� Ksi�niczko! Ismaia, zbud� si�, dziecko! To znowu ten sen. Co ci jest? Czy jeste� chora?
Ale ta, do kt�rej m�wiono, s�ysza�a tylko szum widmowej rzeki, nios�cej j� posr�d rozgrzanych do czerwono�ci przez piekielny ogie� ska�. Ich strome szczyty zia�y p�omieniami i siark�, a bij�cy od nich �ar parzy� jej cia�o. Pomi�dzy wulkanami widnia�y g��bokie w�wozy, w kt�rych spoczywa� �nieg i l�d� i jego ch��d tak�e czu�a wyra�nie. Wstrz�sa�y ni� dreszcze�
� Ismaia, co si� dzieje? Obud� si�, dziecinko, powiedz co�!
Dr��cymi z po�piechu r�kami ochmistrzyni zapali�a kaganek i wezwa�a reszt� s�u�by.
Opr�cz posady nadwornego medyka w shemickim mie�cie�pa�stwie Baalur Caspius piastowa� te� stanowisko g��wnego doradcy ukochanego przez poddanych kr�la Aphratesa. Teraz, gdy zerwano go z �o�a w jego po�o�onych w zachodnim skrzydle zamku komnatach, narzuci� na siebie szaty, wdzia� sanda�y i pospieszy� na wezwanie kr�lowej.
Pobie�nie przyjrza� si�, wci�� pogr��onej w koszmarach, ksi�niczce, a wypytawszy nast�pnie s�u�b� o szczeg�y jej diety, ostatnich podr�y i zachowania, oraz przyjrzawszy si� jej horoskopowi, zaleci� owini�cie nieprzytomnej dziewczynki w wilgotne lniane tkaniny, pojenie ch�odn� wod�, o ile uda si� rozchyli� usta, i uwa�ne przys�uchiwanie si� wszystkim s�owom, jakie wydob�d� si� spomi�dzy jej warg. To wszystko. �adnych egzorcyzm�w czy specjalnych obrz�d�w, kt�rych by� mo�e oczekiwano, cho� niezale�nie od wydanych zalece� uda� si� te� do biblioteki, by przejrze� tajemnicze, staro�ytne teksty.
Nad ranem stan dziecka poprawi� si�. Oddech sta� si� g��bszy i r�wniejszy, ksi�niczka przesta�a te� rzuca� si� przez sen. A gdy s�o�ce pojawi�o si� na wschodnim widnokr�gu, odzyska�a �wiadomo�� i przem�wi�a do czuwaj�cej przy �o�u matki i s�u��cych. Natychmiast te� wezwano Caspiusa.
� Czujesz si� lepiej, ksi�niczko? � Medyk po�o�y� d�o� na czole dziecka, odgarniaj�c mokre w�osy, kt�re by�y nieco tylko ja�niejsz� wersj� ogni�cie rudych warkoczy kr�lowej Rufii. � Zdaje si�, �e m�czy�y ci� nocne koszmary?
� Tak, doktorze � wyszepta�a s�abo dziewczynka. � Porwa� mnie nurt� rzeka gor�cego, suchego piasku. I trwa�o to tak d�ugo� i tak mn� targa�o, powtarza� si� wci�� ten sam widok� jakby rzeka p�yn�a woko�o� i by�a tam z�a czarownica, i chcia�a mnie z�apa�
� Widzia�a� t� czarownic� kobiet�, o kt�rej m�wisz?
� Tak, blada, czarnow�osa Stygijka, pi�kna, ale z�a� sk�ada�a ofiary przy dziwnym o�tarzu. By�a ubrana w sk�ry, a w r�kach trzyma�a paj�cze sieci. I mia�a przera�aj�ce w�osy�
� Rozumiem� mo�esz by� spokojna, Ismaia. � Caspius dostrzeg� strach w oczach dziecka i pod��y� za jego wzrokiem ku du�ej, oprawionej w br�z klepsydrze stoj�cej na brzegu sto�u. Zdawa�o si�, �e strumie� przesypuj�cego si� ciemnego piasku jest �r�d�em niepokoju ksi�niczki Si�gaj�c d�oni�, by pog�adzi� uspokajaj�co policzek dziewczynki, medyk zas�oni� jednocze�nie klepsydr� swym, sporym sk�din�d, cia�em.
� Ju� dobrze, dziecko. Teraz odpocznij!
� Za o�tarzem p�on�� ogie� � m�wi�a dalej ksi�niczka � a z ciemno�ci, z tego grobu, co� na mnie patrzy�o� teraz, jak zamkn� oczy, te� to widz�
� Grobu, m�wisz � mrukn�� Caspius. Jeszcze raz pog�adzi� j� po w�osach, pr�buj�c rozproszy� mroczne my�li.
� Wystarczy, Ismaia! Wypij ten ch�odny nap�j!
� Tak, doktorze! � przytakn�o pos�usznie dziecko. � Ale ten sen. � Pr�bowa�a jeszcze raz powr�ci� do tematu. � Czy on powr�ci?
� Odpocznij. � U�miechn�� si�. � Za�nij tak szybko, jak mo�esz, i nie b�j si�. Teraz b�dziesz mia�a tylko dobre sny � zapewni� j�.
Pochyli� si�, sk�adaj�c poca�unek na mokrym czole dziecka, jakby przypiecz�towywa� sw� obietnic�, co do kt�rej by� niemal pewien, �e jest k�amstwem.
Odwr�ci� si� i napotka� zm�czony wzrok kr�lowej.
� Prosz� o audiencj� u kr�la, milady � zwr�ci� si� do�, gdy wyszli na korytarz. � T� spraw� nale�y przedyskutowa� w obecno�ci twojego m�a, pani.
I
KRWAWY SZTURM
Atak na zamek barona Raguly nast�pi� o brzasku. Rebelianci wyszli zza wzg�rz, poro�ni�tych o tej porze roku naskalnymi kwiatami. I szli � odziani w sk�ry ponurzy m�czy�ni, ich �ony w grubych we�nianych odzieniach, dzikie podrostki, dorodne dziewcz�ta, wszyscy maszerowali z determinacj�. Opr�cz topor�w i �uk�w zaopatrzeni byli te� w ci�kie drabiny obl�nicze, wielkie tarcze z wo�owej sk�ry i mn�stwo strza�.
Wodzowie klan�w powstrzymali pierwszy szereg przed atakiem z marszu, gdy� pozostali nie zd��yli jeszcze zaj�� dogodnych pozycji. Potem jednak rozleg� si� dudni�cy d�wi�k rog�w i odziani w sk�ry napastnicy ruszyli do szturmu.
� Naprz�d, ludu Koth! Po wolno�� i zemst�! �ucznicy, oczy�ci� mi z wrog�w te wa�y!
Ten, kt�ry wykrzykiwa� komendy, sta� na niewielkim wzg�rzu. By� to ciemnow�osy olbrzym, a jego bystre oczy o b��kitnej barwie i ostre rysy twarzy zdradza�y, i� pochodzi� z p�nocy. Wygl�da� gro�niej ni� otaczaj�cy go ch�opi i by� ubrany jak prawdziwy wojownik. Jego d�ugie, potargane w�osy wie�czy� stalowy he�m, zaostrzony u g�ry na wschodni� mod��, korpus za� skrywa�a kolczuga, nosz�ca �lady wielu poprzednich kampanii. Nie zbywa�o mu te� na uzbrojeniu � zza szerokiego pasa wystawa�y miecz, sztylet i top�r, a rynsztunek uzupe�nia�y metalowe nagolenniki i p�yta chroni�ca krocze.
Teraz jednak ca�� uwag� skupi� na swym �uku. Drugie bosso�skie drzewce niewiele by�o ni�sze od cz�owieka, a strza�y, kt�re wyci�ga� raz po raz z le��cego na pobliskiej skale ko�czana, osi�ga�y d�ugo�� niemal jarda. Sk�on, za�adowanie, napi�cie ci�ciwy, strza� � jego ruchy by�y p�ynne i najwyra�niej mia� w tym du�� praktyk�. A s�dz�c ze swobodnej postawy, by� pewien, i� jego pociski osi�gaj� cel.
� Ju� podchodz� pod mury � us�ysza� jaki� zaniepokojony g�os za plecami. � To ca�kiem dobra dru�yna, ci kothyjscy ch�opi i ich �ony. Mam nadziej�, �e dzisiaj si� spisz� � to ich dzie�! Ale co z nami, Conanie? S�dzi�em, �e razem poprowadzimy ten szturm�
� St�d lepiej mo�emy im pom�c � odpar� spokojnie zapytany, nie przerywaj�c swego �mierciono�nego zaj�cia. Po chwili jeden z okutych w �elazo obro�c�w przechyli� si� przez wa�y i poszybowa� w d�. D�uga strza�a przebi�a na wylot jego pancerz. W nast�pnym momencie kolejny zosta� trafiony i znikn�� za murami.
� St�d mog� ostrzeliwa� ich bardzo skutecznie, sam nie nara�aj�c si� na trafienie. Wi�c lepiej zosta� tu ze mn�, Tethrun.
Tuzin innych �ucznik�w ostrzeliwa�o zamek z otaczaj�cych go pozbawionych drzew wzg�rz. Deszcz strza� przerzedza� szeregi obro�c�w, ale i �ucznicy byli nara�eni na odpowied� z zamku. Ich kr�tkie, zakrzywione �uki nios�y jednak du�o bli�ej ni� identyczna bro�, z kt�rej strzelano z wysoko�ci mur�w i baszt. Co chwil� jeden z napastnik�w pada� na ziemi�; ch�opscy �ucznicy nie bardzo mogli opanowa� nerwy i mierzy� na zimno. Tote� wi�kszo�� strza� zosta�a zmarnowana, szybuj�c pod niew�a�ciwym k�tem. Mia�y te� znacznie mniejsz� moc przebicia ni� d�ugie bosso�skie pociski.
� Drabiny posz�y w g�r�! Teraz poka��, ile s� warci! � powiedzia� bezlitosny �ucznik, strzelaj�c ponownie. Pocisk dosi�gn�� piersi jednego z zamkowych oficer�w, kt�ry w�a�nie zagrzewa� swych �udzi do walki. Nast�pny przebi� gard�o halabardnika, wychylaj�cego si� przez mury, by odepchn�� sw� d�ug� broni� drabin� obl�nicz�. Pocisk kuszy, maj�cej jednak wi�kszy zasi�g, stukn�� o ska�y obok jego stopy. Zauwa�ywszy to, pos�a� nast�pn� strza�� wprost w otw�r strzelniczy na wie�y.
Tethrun niepokoi� si� coraz bardziej: � W�a�� na drabiny! Zobacz, Conanie! Powinienem by� tam wraz z nimi! I ty te�!
Stary wojownik o siwych, k�dzierzawych w�osach post�pi� zniecierpliwiony krok naprz�d z d�oni� na r�koje�ci miecza, jednak nie pobieg� jeszcze ku zamkowi.
� Oszcz�d� swoje �ycie jeszcze przez moment, Tethrun. Bardziej b�d� ci� potrzebowali, gdy zamek wreszcie upadnie� � Nagle przerwa�. � Co za g�upcy! To� ta drabina jest za kr�tka!
Spo�r�d sze�ciu drabin ta najbli�ej g��wnej baszty zosta�a ustawiona pod zbyt p�askim k�tem lub ze�lizgn�a si� ze stromej �ciany. Ko�czy�a si� o wysoko�� cz�owieka poni�ej blanku muru, kt�ry z kolei wyrasta� jeszcze na cztery razy tak� wysoko�� ponad kraw�d�. Mimo to oblegaj�cy t�oczyli si� na niej jak banda �lepc�w, by ostatecznie dotrze� do tej przestrzeni, kt�ra dzieli�a ich od celu, i ujrze�, �e jest nie do przebycia. Zar�wno ci na drabinie, jak i ci poni�ej byli pod ci�g�ym ostrza�em kamieni i pocisk�w z kusz, wystrzeliwanych z muru i z okr�g�ej baszty.
� Naprz�d, wy kundle! Na Mannana! W�azi� na g�r� i wyczy�ci� ten mur z robactwa! � Conan napi�� ponownie �uk i str�ci� jednego ze stoj�cych blisko baszty �o�nierzy, kt�ry ciska� kamienie w oblegaj�cych. Pozostali schowali si� za blankami. Jeden z ch�op�w ko�ysa� si� niebezpiecznie, stoj�c na ostatnim szczeblu drabiny, i pr�bowa� si�gn�� kraw�dzi muru. Uzbrojona w bu�aw� r�ka wychyli�a si�, by go str�ci�. Conan przedziurawi� ja na wylot strza��, jednak trafiony sekund� wcze�niej ch�op run�� w d�, pomi�dzy swych towarzyszy.
� Na stado ogar�w Croma! � zakl�� Cymmerianin � Nie wejd�! Jedna pi�ta naszego wojska stoi tam bezczynnie i czeka, a� wytn� j� w pie�! A ci tch�rze na szczycie nie chc� si� wychyli�!
W rzeczy samej, siedz�cy za murem obro�cy u�ywali tylko d�ugich pik i halabard, nie wystawiaj�c si� na cel �ucznikom. W innych miejscach rebelianci wdarli si� ju� na mury i toczyli ci�ki b�j z obro�cami, a sk��biony t�um czyni� strzelanie z �uku niemo�liwym. Conan odrzuci� �uk i skoczy� naprz�d.
� Teraz, Tethrun! Chcia�e� wzi�� udzia� w bitwie, wi�c biegnij za mn�! Zajmiemy si� tym obcym tyranem i jego zdradzieck� za�og�!
Pobieg� przez pole bitwy, przeskakuj�c nad rowami i cia�ami poleg�ych i wkr�tce zostawi� starszego m�czyzn� daleko z ty�u. Jaki� zab��kany pocisk obsypa� mu buty piaskiem, ale generalnie obro�cy zaj�ci byli tym, co zagra�a�o im znacznie bli�ej. Walka zmieni�a si� w jednostajne walenie �elazem o �elazo, czasami tylko przerywane krzykiem ranionego lub umieraj�cego cz�owieka. Widziany z bliska, zamek prezentowa� si� okazale na tle o�nie�onych po�udniowych g�r. Za� z otwor�w strzelniczych wci�� sypa�a si� na nich anonimowa �mier�.
� Z drogi, ciury! Z drogi! Zaraz zobaczycie, co nale�y robi�! � Odepchn�wszy brutalnie ch�op�w z wielkimi tarczami i przebieg�szy ponad powalonymi cia�ami i kamieniami, Conan dopad� do podstawy ci�kiej drabiny obl�niczej. Sta�a w zag��bieniu gruntu, co najmniej
trzy du�e kroki od muru. Na jej stopniach wci�� byli szturmuj�cy, nie mogli jednak posun�� si� dalej do g�ry. Nie mogli te� zej�� w d�, blokowani przez nast�pne szeregi � bronili si� tylko rozpaczliwie w niewygodnej pozycji.
� Na d�! Na d�, ludzie � warkn�� Conan, chwytaj�c jednego z nich za kostk�. � Z�azi� stamt�d! Wszyscy do mnie! Musimy j� d�wign�� i oprze� bli�ej o mur!
Schyliwszy si�, olbrzymi Cymmerianin zapar� si� nogami o pod�o�e i zacz�� d�wiga� drabin�. Szerokie podw�jne kraty by�y potwornie ci�kie, zw�aszcza �e na g�rnych stopniach wci�� jeszcze wisia�o pi�ciu, sze�ciu rebeliant�w. Cho� do��czy�y do� teraz inne r�ce, to g��wnie ciemnow�osy Cymmerianin, napi�wszy swoje pot�ne mi�nie, uni�s� drabin�, ze skrzypieniem drewna szoruj�cego po kamiennym murze. Potem wyda� jeszcze jedn� grzmi�c� komend�, by d�wign�� drabin� wy�ej. Pocz�tkowo rozleg�y si� niepewne okrzyki zdumienia, potem za� wrzaski triumfu i odg�osy walenia topor�w w zamkowe mury � przepa�� mi�dzy obro�cami a atakuj�cymi zmniejszy�a si�. � Teraz na g�r�, psy! Po zwyci�stwo! Bra� szturmem t� �cian�! By da� przyk�ad, Conan sam uchwyci� szczeble drabiny i pogna� naprz�d, przebiegaj�c tak�e po tych, kt�rzy jeszcze wisieli na g�rze. Wspina� si� w g�r� po spryskanych �wie�� krwi� kamiennych murach, a� m�g� si�gn�� samej kraw�dzi. Tu� powy�ej niego, na drugim ramieniu drabiny walczy�a jedna z rebeliantek � dorodna wiejska dziewczyna, twardo wywijaj�ca siekier�. Conan pojawi� si� na kraw�dzi muru o u�amek sekundy za p�no i dostrzeg� tylko, jak jej pier� przeszywa d�uga w��cznia. Z wrzaskiem b�lu chwyci�a obiema d�o�mi za zakrwawione drzewce i run�a w d� wraz z broni�, kt�ra zada�a jej �mier�. Conan wykorzysta� ten kr�tki sprzyjaj�cy moment i przeskoczy� kraw�d� muru, l�duj�c po drugiej stronie. Z obu stron zaatakowali go �o�nierze. Jednak nie przebija� si� dalej, sta� u szczytu drabiny, zas�aniaj�c nast�pnych wspinaj�cych si� napastnik�w. Miecz i top�r w jego r�kach bi�y wprawnie w obie strony, blokuj�c d�ug� i niezgrabn� bro� przeciwnik�w. Ta�czy� i wirowa� w miejscu, wymachuj�c okrwawion� stal�, a� poczu� za swoimi plecami ch�op�w i us�ysza� ich ryki ��daj�ce krwi. Dopiero wtedy z koci� zr�czno�ci� skoczy� pomi�dzy gro�ne piki i halabardy. Jednego z obro�c�w przebi� mieczem, drugiego pos�a� w d� z mur�w szerokim uderzeniem topora.
Sta� teraz tu� przy okr�g�ej g��wnej baszcie, na samym rogu zamku. Z wa��w prowadzi�a do jej wn�trza jedna niska brama, si�gaj�ca olbrzymiemu Cymmerianinowi zaledwie do ramienia. Drzwi by�y zawarte g�ucho, ci�kie, drewniane i Conan natychmiast zaatakowa� je toporem. Stalowe zawiasy nie wytrzyma�y pot�nych obur�cznych uderze�. Conan za� chwyci� porzucon� pik� i podwa�y� drzwi, pr�buj�c wyrwa� je z metalowych obramowa�.
� Conan, uwa�aj!!!
Reaguj�c na krzyk, a mo�e wiedziony sz�stym zmys�em, Conan gwa�townym susem odskoczy� od drzwi. Zaledwie to zrobi�, run�� tam olbrzymi g�az, wzbijaj�c k��by py�u i rozbijaj�c w kawa�ki kamienne pod�o�e. By� to jeden z gigantycznych kamiennych z�b�w wie�cz�cych szczyt baszty, najwyra�niej obluzowany przez obro�c�w i ci�ni�ty w d�. Z uwagi na sw�j kszta�t g�az m�g� by� przydatny. Trzech muskularnych ch�op�w unios�o go i uderzy�o jak taranem w naruszone ju� przez Conana drewniane drzwi.
Cymmerianin stan�� obok siwobrodego Tethruna i schyli� si�, poszukuj�c topora.
� Nie marnowa�e� czasu, starcze. Szybko dosta�e� si� na g�r�. Niech Crom wynagrodzi ci twoje ostrze�enie!
� Nie chcia�em, �eby� straci� tu �ycie � zapewni� go Tethrun. � Zdaje si�, �e nasi wojownicy oczy�cili ju� wa�y i baszty. Trzeba jeszcze zdoby� wn�trze zamku i uwolni� je�c�w. Pami�taj, �e moja c�rka jest w r�kach barona!
Gdy m�wi� te s�owa, drzwi wiod�ce do baszty pu�ci�y wreszcie pod naporem tarana. Pierwszy z rebeliant�w, kt�ry wbieg� do �rodka, zosta� trafiony pociskiem z kuszy i pad� martwy, ale pozostali przemkn�li nad jego cia�em, a Conan nie pozosta� daleko w tyle.
B�j wewn�trz zamku by� krwawy, walczono o ka�de schody i ka�dy korytarz, zdobywano ka�de zablokowane drzwi i ka�d� komnat�, a we wszystkich tych miejscach la�y si� strumienie krwi.
Krwawy szlak wi�d� na g�r� i wreszcie na zewn�trz, na szczyt najwy�szej baszty, kt�ra ton�a teraz w promieniach porannego s�o�ca. Tam w�a�nie, na tle �yznych dolin, stromych wzg�rz i o�nie�onych g�rskich szczyt�w baron Raguly i jego pozostali jeszcze przy �yciu towarzysze stan�li na swym ostatnim sza�cu. Baron trzyma� jednak przed sob� zak�adnika, wybranego dok�adnie spo�r�d zamkowych wi�ni�w � pi�kn� Dagobrit, c�rk� przyw�dcy rebelii, Tethruna.
� No, buntownicy � ich niedawny w�adca przem�wi� w j�zyku kothyjskim, cho� z wyra�nym akcentem z Karpash � zdobyli�cie m�j zamek i teraz pewnie zamierzacie mnie zabi� albo zaku� w �a�cuchy.
Odpi�� zapink� swego szkar�atnego he�mu i wyrzuci� bezu�yteczny teraz kawa� metalu za mury, ods�aniaj�c kr�tko przystrzy�on� g�ow� o orlim nosie
� Czy s�dzicie, �e kr�l Khorshemish pu�ci p�azem bunt przeciwko jego lojalnemu wasalowi? �e nie wy�le tutaj armii i katapult i nie zr�wna tego miejsca z ziemi�?
� Szlachcic, kt�ry nie potrafi utrzyma� w ryzach w�asnej dziedziny, niewielu ma przyjaci� na dworze � zauwa�y� ponuro Conan. � Jego przyj acielem nie jest zw�aszcza kr�l, kt�ry najwyra�niej pomyli� si� co do niego. My�l�, �e tw�j w�adca ma tak samo dosy� pewnego rozpustnika i z�odzieja, jak jego poddani.
� To prawda � potwierdzi� Tethrun zza plec�w Conana. � Tw�j upadek nauczy kr�la Khoremish, by nie czyni� panem swych lojalnych Kothy�czyk�w przyb��dy zza granicy, z pozbawionej wszelkich praw tyranii Karpash!
Odpowiedzi� na jego s�owa by� radosny krzyk rebeliant�w na baszcie, jak i tych stoj�cych poni�ej na murach. Nienawi�� doskonale s�yszalna w ich g�osie spowodowa�a, �e ludzie barona mocniej zacisn�li d�onie na r�koje�ciach mieczy i zbili siew cia�niejsz� grup� na w�skiej przestrzeni, kt�ra jeszcze im pozosta�a. Obie strony by�y gotowe do wznowienia rzezi, Conan za� schyli� si� w mi�dzyczasie po kr�tki kothyjski �uk i ko�czan ze strza�ami, kt�re le�a�y przy klapie prowadz�cej na szczyt baszty.
� By� mo�e jeszcze us�yszycie, co ma w tej sprawie do powiedzenia kr�l! � Ostry g�os barona uciszy� na moment tumult, mimo i� otwarta walka wisia�a ju� na w�osku.
Przyci�gn�� bli�ej do siebie brank�.
� Jedno jest pewne � spojrza� na nich wyzywaj�co � zanim mnie dostaniecie, ta mi�a dziewczynka umrze! To zdaje si� twoja c�rka, Tethrun?
Baron z Karpash trzyma� zak�adniczk� za jasne w�osy, wykr�ciwszy jej okrutnie r�k� do ty�u. Stali oboje na samej kraw�dzi muru. Opar�szy si� dla bezpiecze�stwa o brzeg drewnianej katapulty, baron wychrypia�:
� Je�li nie zapewnisz mi bezpiecznego wyj�cia z zamku, z broni� i ko�mi dla wszystkich moich ludzi, pchn� j� w d�! Chcesz tego?
� Je�li dotrze do kr�la przed nami � us�ysza� Tethrun jaki� g�os za swymi plecami � w ci�gu dw�ch tygodni zobaczymy pod tymi murami armi� imperium.
� Tak, sire � szepn�� kto� inny � Ten pies musi by� uciszony! Tylko wtedy b�dziemy mie� jak�� szans�.
Raguly u�miechn�� si� szeroko do swego przeciwnika. Blade, w�skie wargi ods�oni�y ��te zepsute z�by.
� I co, giermku? Jaka jest twoja decyzja? Czy mam twoje s�owo?
Tethrun wstrzyma� oddech i sta� bezradnie. Milcza�.
� Zabi� go i sko�czy� z tym wszystkim � zamrucza� t�um. � Je�li taka b�dzie wola Mitry, dziewczyna ocaleje.
� Tak! � powiedzia� inny g�os � wyrzuci� ich wszystkich przez wa�y!
� Tak, ojcze! Wys�uchaj ich, nie bacz�c na moj� �mier�! � Dagobrit walczy�a zaciekle, by wyrwa� si� z u�cisku barona, skoczy� w d� przez wa�y i poci�gn�� za sob� swego prze�ladowc�. � Moja �mier� jest warta �ycia tych wszystkich ludzi! � b�aga�a ze szlochem.
� A wi�c, giermku? � szydzi� baron Raguly ze zjadliwym u�miechem. � Twoi poddani wypowiedzieli ju� sw� wol�, chyba chc� tej �mierci. Czy naprawd� jeste� wiernym s�ug� ludu? Czy mam j� zepchn�� w d�, czy b�dziemy walczy� jak m�czy�ni?
Tethrun wci�� toczy� wewn�trzn� walk�. Nie m�g� pozwoli� sobie na b��d, to bowiem zawa�y�oby na ca�ym jego p�niejszym panowaniu� Ale �ycie jego c�rki, jedynego dziecka i dziedziczki, by�o zbyt wielk� cen�.
� Musisz podj�� decyzj� � nalega� g�os za jego plecami � a tw�j wyb�r musi s�u�y� temu krajowi.
Nagle Conan, czekaj�cy w milczeniu, dostrzeg� szans�. Gdy jeden z odzianych w zbroj� �o�nierzy barona poruszy� si� nerwowo, Cymmerianin uni�s� b�yskawicznym ruchem �uk i celuj�c na wysoko�ci piersi, zwolni� ci�ciw�. Strza�a wbi�a si� w brzeg katapulty, o kt�r� opiera� si� baron Raguly. Ten spojrza� w d� z irytacj�, a potem ponownie uni�s� wzrok� tylko po to, by ujrze� drug� strza�� Conana, kt�ra wlecia�a pomi�dzy zaciskaj�cych obronny szyk stra�nik�w. Uderzy�a prosto w �le ogolone gard�o barona, tu� powy�ej brzegu jego �elaznego ko�nierza. Si�a uderzenia pchn�a go w ty� i przerzuci�a przez blanki, gdzie run�� bez najmniejszego d�wi�ku. Dagobrit polecia�a za nim, jednak zawis�a na swej grubej we�nianej sp�dnicy, kt�r� Conan przyszpili� pierwsz� strza�� do drewnianej katapulty. Gdy tak zwisa�a g�ow� w d�, grupa ��dnych krwi rebeliant�w run�a naprz�d, odpychaj�c w mgnieniu oka zaskoczonych obro�c�w. Natychmiast te� wyci�gn�li Dagobrit, kt�ra szlochaj�ca, znalaz�a si� w ramionach ojca. Gdy ci dwoje zajmowali si� tylko sob�, wok� nich w�r�d szcz�ku stali ko�czy�o si� starcie. Ostatnimi jego odg�osami by�y przeci�g�e, gasn�ce okrzyki spadaj�cych ludzi, t�pe uderzenia zbroi o zamkowe mury i wrzaski triumfu ��dnych zemsty rebeliant�w.
� Wielkie dzi�ki, Conanie � powiedzia� Tethrun, gdy gwar wreszcie ucich�. � Pomog�e� nam wiele razy, odk�d ta rebelia si� rozpocz�a, ale to by�o niewiarygodne. B�dziemy ci wdzi�czni na tym i na tamtym �wiecie.
� Bardziej interesuje mnie wasza wdzi�czno�� na tym �wiecie. Obieca�e� mi cz�� skarbc�w starego barona. Mam nadziej�, �e pami�tasz.
M�wi�c to, patrzy� na Dagobrit. Dziewczyna podzi�kowa�a mu za uratowanie �ycia tylko ledwie zauwa�alnym mrugni�ciem oczu, potem za� zabra�a j� mi�dzy siebie grupa surowych ch�opskich �on. Powiod�y j� w d�.
� My�l�, �e nadszed� czas na �wi�towanie zwyci�stwa � zwr�ci� si� Conan do Tethruna, gdy r�wnie� zacz�li schodzi� z baszty. � No i, oczywi�cie, na rozlokowanie si� w tym zamku. Powiedz mi, bracie, czy raczej baronie, jak du�e s� tu piwnice z winem? Po zdobyciu Khorusun �wi�towali�my i pili�my przez trzy dni i noce.
� Uroczysto�� tak, oczywi�cie � Tethrun skin�� przyzwalaj�co g�ow�. � Ale b�dzie przy niej tyle� rado�ci, co smutku. Wielu z tych ludzi straci�o dzisiaj przyjaci� i krewnych.
Conan wzruszy� ramionami.
� Stracili przyjaci�, to fakt. Ale zabili znacznie wi�cej wrog�w. Moim zdaniem to zwyci�stwo nie by�o okupione zbyt drogo.
� Nawet je�li, najtrudniejsze jest jeszcze przed nami. Trzeba wys�a� bogat� danin� kr�lowi, aby zyska� jego zgod� na zmian� w�a�ciciela tej prowincji.
� Bior�c pod uwag�, jak wiele zagrabi� Raguly, nie powiniene� mie� z tym du�ych problem�w.
� Musz� zobaczy�, czy znale�li pozosta�ych bra�c�w � zas�pi� si� Tethrun. � Oby Mitra i Isztar sprawili, i� oni wci�� �yj�.
� Je�li �yj�, b�dzie dodatkowy pow�d do �wi�towania � powiedzia� z nadziej� Conan.
Podczas w�dr�wki przez zamek widzieli wiele rozradowanych, cho� zm�czonych twarzy.
Rozes�ano kilku zaufanych ludzi, by powstrzyma� ewentualne grabie�e, niekt�rzy za� tym czasem zacz�li ju� usuwanie cia� i zmywanie plam z krwi. Bro� oraz zbroje zebrano w jednym miejscu i zinwentaryzowano, za� przed zamkow� bram� wzniesiono wielki stos, na kt�rym mieli ostatecznie zako�czy� sw� ziemsk� w�dr�wk� stary baron i jego najemnicy.
W pomieszczeniach prywatnych samego lorda rebelianci spogl�dali na siebie nawzajem podejrzliwie, oszo�omieni przepychem. Jednak bogato zastawiony st� by� nietkni�ty, r�wnie� przysmaki, kt�re si� tam znajdowa�y. Opr�cz tych, kt�re nosi�y �lady walki, wszystkie obrazy, srebrne lustra, poz�acane sztu�ce i wspaniale pos��ki sta�y nienaruszone.
� A� trudno uwierzy� w tak� uczciwo�� twoich ludzi � powiedzia� Conan, przygl�daj�c si� temu bogactwu.
� Jeste�my pobo�nymi rolnikami � rzek� nowy baron � nie rabusiami. Przyw�dcy naszych klan�w s� m�drzy i ciesz� si� szacunkiem nale�nym ich wiekowi. Ich polecenia s� wykonywane.
� A, jest wreszcie wino � powiedzia� Conan, podchodz�c do sto�u i nape�niaj�c pucharek z wysokiego dzbana. � Uhh, dobre! Jednak po walce zawsze ma si� pragnienie. Ciekawe, czy skarbiec Raguly jest gdzie� niedaleko? Mo�e te dziewczyny wiedz�.
Conan dopiero teraz dostrzeg� dwie, odziane w jedwab kobiety, kul�ce si� na sofie w rogu komnaty. Nie uda�o im si� zyska� sympatii m�odych rolnik�w, kt�rzy trzymali stra� w tej izbie, wi�c siedzia�y cichutko, staraj�c si� nie rzuca� za bardzo w oczy. Teraz jednak spojrza�y z nadziej� na Conana, kt�ry by� typem m�czyzny, do jakich by�y przyzwyczajone.
� To kobiety by�ego barona � zauwa�y� Tethrun. � Konkubiny. P�aci� im zapewne, tak jak swoim najemnikom. Najprawdopodobniej wyrzekli si� ich krewni. Nie b�d� bezpieczne, je�li nasze uczciwe kobiety zobacz� je tutaj.
Conan przygl�da� im si� przez moment badawczo, zastanawiaj�c si�, czy zechc� si� m�ci� na tym, kt�ry zabi� ich poprzedniego pana. Ale kiedy zrelacjonowano im, co zasz�o w zamku, nie rozpacza�y specjalnie, nie by�y nawet zasmucone, martwi�y si� wy��cznie o swe dalsze losy. Conan spotka� ju� wiele takich kobiet � by�y produktem warunk�w, w jakim przysz�o im �y�.
� Na razie � powiedzia� � mo�esz odda� je pod moj� opiek�. Chod�cie, moje panie, poka�ecie mi kilka miejsc w tym zamku.
Zgodnie z poleceniem, konkubiny barona powiod�y zdobywc�w do skarbca, a potem tak�e do ukrytej komnaty, gdzie trzymano je�c�w. Wci�� �yli. Uroczysto�ci z okazji zwyci�stwa zapowiedziano na wiecz�r, a w kuchni zacz�to ju� warzenie wielkiego gulaszu. Na rozkaz Tethruna g��wn� sal�, gdzie mia�a si� odby� zabawa, opr�niono z mebli, przygotowuj�c si� na weso�e ta�ce ludowe.
Podano tak�e wino, ale niezbyt wiele, tote� Conan szybko wymkn�� si� na g�r�, gdzie Raguly mia� prywatne zapasy napitk�w i wiktua��w, dot�d nietkni�tych. Obie kurtyzany, Lilith i Thelia, ch�tnie posz�y za nim, zw�aszcza �e ju� zosta�y obrzucone wymy�lnymi wyzwiskami przez kilka kobiet.
Nadszed� czas leniwego wypoczynku, wi�c ca�a tr�jka roz�o�y�a si� wygodnie na szerokim �o�u, racz�c si� smako�ykami ze sto�u i popijaj�c wino. Wtedy Lilith zada�a Conanowi pytanie:
� Powiedz mi, dlaczego nie usuniesz Tethruna i sam nie og�osisz si� baronem. Kto� tak wyj�tkowy jak ty z �atwo�ci� m�g�by przej�� kontrol� nad zamkiem i uchroni� go przed zakusami innych.
Conan potrz�sn�� leniwie g�ow�.
� Nie, dziewczyno. To nie jest miejsce dla mnie. Oni nie ufaj� obcym, jak same mia�y�cie okazj� si� przekona�. Nawet je�li uda�oby mi si� na pocz�tku, ca�y czas grozi�yby mi bunty i rebelie i w ko�cu usun�liby mnie, tak jak swego poprzedniego pana. A ja wol� szybk� walk� ni� d�ug� tyrani� i u�eranie si� z poddanymi.
� Ale czy oni wykorzystaj� swoj� szans�? � spyta�a Thelia. � Czy Tethrun b�dzie wystarczaj�co sprawnym w�adc�?
� Kt� to mo�e wiedzie� � wzruszy� ramionami Conan. Potem roze�mia� si� g�o�no � Je�li on nie b�dzie wystarczaj�co silny, mo�e jego c�rka, Dagobrit?
Wreszcie noc zast�pi�a dzie� krwawych walk i wiecz�r zabaw oraz ta�c�w. �o�e w sypialni barona by�o szerokie i mi�kkie, co zapowiada�o komfortowy wypoczynek. Mimo to Conan nie spa� spokojnie. Czy zawdzi�cza� to zem�cie duch�w, kt�re nie zd��y�y jeszcze opu�ci� zamku, gdzie wiele zw�ok wci�� jeszcze le�a�o na dziedzi�cu, czy posapywaniu dw�ch �pi�cych obok kobiet, czy wreszcie du�ej ilo�ci alkoholu, kt�ry wypi� dzisiejszego wieczora� do��, �e tej nocy Cymmerianina dopad�y koszmary.
Niekt�re dotyczy�y wydarze� wczorajszego niespokojnego dnia � widzia� pospieszne przygotowania do bitwy, odbywaj�ce siew �wietle pochodni, to zn�w gwa�towny atak na zamek o �wicie, wykrzywione b�lem twarze zabijanych ludzi, tryskaj�c� krew, wreszcie ciemne kamienne korytarze� Potem dostrzeg� obrazy odleg�ej przesz�o�ci � o�nie�one g�rskie szczyty i zielone doliny, krwawe pola bitew i wielkie miasta po�udnia, otoczone kamiennymi murami. Dostrzeg� te� przyjaci� i wrog�w � dobrze znane istoty z setek kraj�w, kt�re przemierzy� w swej burzliwej m�odo�ci.
Najcz�ciej jednak powraca�o jedno oblicze � urodziwa twarz kobiety, otoczona burz� ciemnoczerwonych w�os�w. Kurtyzana wystarczaj�co sprytna, by rz�dzi� monarchami i opr�nia� kr�lewskie skarbce � Rufia, niewolnica shemickich kr�l�w i genera��w. Jednak tej nocy nie pokaza�a si� Conanowi odziana w kr�lewskie szaty, ale taka, jak� j� ujrza�, gdy spotkali si� po raz pierwszy � naga, walcz�ca o �ycie, ch�ostana i zagro�ona torturami. Przy piersiach trzyma�a jakie� ma�e zawini�tko, �ciskaj�c je troskliwie. Za ni� za� w zacienionych zakamarkach porusza� si� jaki� nieregularny kszta�t, czarna kobieta�demon trzymaj�ca w r�ku bicz a odziana w b�yszcz�c� w�ow� sk�r�. Czy jej twarz te� nie wydawa�a si� znajoma?
Potem nagle, tak jak to bywa tylko we �nie, scena sta�a si� niezwykle wyrazista. Czerwonow�osa kobieta znajdowa�a si� na szerokim kamiennym o�tarzu, a teraz zwr�ci�a twarz ku tej, kt�ra jej zagra�a�a. Ma�o zawini�tko by�o dzieckiem � dziewczynk�, martw� lub nieprzytomn�, spoczywa�a bowiem bez�adnie na r�kach kobiety, jak szmaciana lalka.
Kobieta przygl�da�a si� rozszerzonymi z przera�enia oczami, jak z mroku przed ni� wysuwa si� �owca, przyczajony i got�w do uderzenia. Odrzuciwszy bicz, kobieta odziana w sk�r� w�a si�gn�a po sztylet. W b�ysku �wiat�a, kt�ry teraz nast�pi�, jakby kto� rozpali� wszystkie piekielne ognie, Conan ujrza� wyra�nie i rozpozna� jej twarz � Zeriti, przekl�ta stygijska kr�lowa Asgalun, ta, kt�ra torturowa�a Rufi� w realnym �wiecie w przesz�o�ci.
Zeriti!!! Ta suka ju� dawno powinna nie �y�. Czy�by jej magiczna moc by�a silniejsza ni� stal miecza najemnika, kt�ry przeszy� j� na wylot.
Rufia zachwia�a si�, przera�aj�co wolno w tym �wiecie sn�w, gdy rozpozna�a t�, kt�ra nie �y�a. Straciwszy r�wnowag�, opad�a na ciemn� bry�� o�tarza, wznosz�cego si� tu� za ni�, a ma�a dziewczynka wci�� znajdowa�a si� w jej ramionach. Zeriti skoczy�a naprz�d gwa�townym susem, a jej sztylet wzni�s� si� nad cia�em ofiary. Obok ca�ej tr�jki, za mrocznym kamieniem o�tarza poruszy�o si� co� przera�aj�co czarnego i wielkiego� co�, co czeka�o niecierpliwie i �mia�o si� za� ogromne, ciemne oczy spogl�da�y w d�.
Porwany w wir walcz�cych cia�, Conan pr�bowa� odskoczy� i uderzy�. Jednak jego ciosy kr�powa�a jaka� sie� lub tkanina, na kt�rej zacisn�� kurczowo d�onie� wtedy poczu� na twarzy lekkie, ale powtarzaj�ce si� z determinacj� uderzenia ma�ej pi�ci�
� Przesta�, ty wielki brutalu!!! Z czymkolwiek walczy�e� przez sen to ju� odesz�o, gdy zapali�y�my �wiat�o! Przesta�! Omal nie udusi�e� biednej Lilith!
� Dziewcz�ta� Thelia, tak mi przykro, przepraszam� Lilith, nic ci si� nie sta�o?
Odrzuciwszy ko�dr�, Conan si�gn�� ku kobiecie i odci�gn�� delikatnie jej r�k�, kt�r� trzyma�a si� za gard�o. Nie mia�a, na szcz�cie, �adnej szramy na szyi.
� Nie chcia�em zrobi� ci krzywdy � przeprosi� raz jeszcze.
� Jeste� za wielki i za silny � poskar�y�a si� Lilith, a jej g�os wci�� dr�a� lekko z emocji czy mo�e na skutek duszenia. D�sa�a si� wyra�nie, cho� z drugiej strony Conan dostrzeg�, �e nie robi nic, by ukry� swe kobiece wdzi�ki, ods�oni�te przez rozerwan� koszul� nocn�.
Teraz odwr�ci� si� w stron� Thelii � ta r�wnie� nie by�a szcz�liwa.
� Przepraszam, czasami ka�dego prze�laduj� duchy� Thelia przerwa�a mu bezceremonialnie:
� Rozbi�am sobie d�onie na tej twojej twardej czaszce!
� Pozw�l, �e je poca�uj� � powiedzia� Conan, ale dziewczyna cofn�a r�ce ze z�o�ci�.
� Jeste� naprawd� dobrym wojownikiem � zauwa�y�a Lilith, wci�� jednak opryskliwym tonem, nakrywaj�c si� koszul�. � Na pewno nie chcesz tu zosta�? Na przyk�ad jako dow�dca gwardii nowego barona?
� Nie, ci ch�opi b�d� chcieli pozby� si� mnie tak szybko, jak to tylko mo�liwe. To s� pokojowi ludzie, nie ufaj� wojownikom, chyba �e jeste�my potrzebni do roboty takiej jak ta. � Conan opad� ponownie w jedwabn� po�ciel. � Tethrun wynaj�� mnie do poprowadzenia tego powstania, nie do rz�dzenia zamkiem.
� Czujesz si� tu niepotrzebny� tak jak my � westchn�a Lilith. � Obawiam si�, �e nie zaznamy tu spokoju.
� Wi�c jed�cie ze mn� � powiedzia� Conan, otaczaj�c obie kobiety ramionami. � Powiedzcie, czy by�y�cie kiedy� na po�udniu, w miastach�pa�stwach Shem?
P�nym rankiem nast�pnego dnia Tethrun i jego porucznicy zapukali do drzwi Conana. Czuli pewne obawy, zwa�ywszy na cel, z jakim tu przyszli. Conan powinien opu�ci� komnaty barona, wzi�� swoj� zap�at� i wyjecha�, a wiedzieli, �e je�li obcy wojownik b�dzie mia� w tej sprawie inne zdanie, zmuszenie go do tego mo�e kosztowa� ich bardzo wiele.
Ch�opcy kuchenni poinformowali ich jednak, �e Cymmerianin ju� wsta� � przed �witem, je�li chodzi o �cis�o��. Zjad� �niadanie w kuchni wraz z dwoma na�o�nicami barona, a potem wszyscy troje odjechali o pierwszym blasku s�o�ca.
S�ysz�c to, Tethrun i jego oficerowie w�ciekli si�, ale tylko do momentu, gdy ustalili, �e uciekaj�cy zabrali ze sob� jedynie trzy pary koni, zapasy �ywno�ci i przewidzian� za us�ugi Conana sum� ze skarbca barona. Po tym odkryciu ich jedyn� reakcj� by�o ju� tylko westchnienie ulgi.
II
ZERITI
Czarodziejka uko�czy�a misterium i dopiero odwr�ciwszy si� od o�tarza, poczu�a jak bardzo jest wyczerpana.
Kamienna platforma za jej plecami, o splamionej i prze�artej nieznanymi substancjami powierzchni, wci�� jeszcze ton�a w k��bach dymu. Ten mieni�cy si� wieloma barwami i dra�ni�cy oczy i gard�o ob�ok wype�nia� ka�dy zakamarek ciasnej, mrocznej, o�wietlanej jedynie s�abym p�omieniem �wiec, krypty. Rozchodzi� si� leniwie pomi�dzy masywnymi kolumnami, a znajduj�cy si� w tyglach tajemniczy proszek, kt�ry by� jego pokarmem, powoli zmienia� si� w popi�. Tylko tyle pozosta�o z wielogodzinnej pracy, z pot�nych zakl�� przyzywania � tym razem wci�� jeszcze nie zako�czonych sukcesem, ale Zeriti czu�a, �e post�p dokona� si�. Ju� wkr�tce jej nieugi�ta wola skruszy niewidzialne bariery, a staro�ytne wi�zy i strzeg�ce zakl�cia p�kn�� w�wczas jej wielki plan zbli�y si� ku spe�nieniu.
Schodz�c po kamiennych stopniach prowadz�cych do o�tarza, czarodziejka potkn�a si� i niemal upad�a na tward� pod�og�. Utrzyma�a r�wnowag�, opieraj�c si� ci�ko o p�k� ze starymi zwojami. Ich pergaminowa powierzchnia po��k�a ju� dawno ze staro�ci, ale i tak by�y ciemniejsze ni� blady tors, z kt�rym si� zetkn�y. Sk�ra Zeriti mia�a niegdy� br�zowy odcie�, ale d�ugie przebywanie w podziemnej krypcie nada�o jej niezdrow� ziemist� barw�. Jak dawno nie widzia�a ju� promieni s�onecznych�
By�a os�abiona. D�ugie godziny koncentracji i magicznych inkantacji wyssa�y z niej niemal ca�� �yciow� energi�, a w g�owie wci�� wirowa�o od przebywania w dusz�cym dymie kadzide�. Musi odzyska� si�y, przezwyci�y� s�abo�� cia�a, teraz, zanim pozwoli sobie na sen�
Pracowa�a wszak bez wytchnienia. We dnie w�drowa�a niezliczonymi labiryntami innych sfer egzystencji, zawieraj�c konieczne sojusze z nieznanymi mocami, przygotowuj�c kana�y przep�ywu mocy, jak stygijski ch�op kopi�cy irygacje, by u�y�ni� swe spieczone s�o�cem grunty. A w nocy � o ile tu, w krypcie, mo�na by�o dzieli� czas na dnie i noce � w nocy spa�a jak inni� jak pro�ci ch�opi, dworacy czy rzemie�lnicy� cho� bardziej jak staro�ytni kap�ani i faraonowie w jej ojczystej Stygii � w przejmuj�cych ch�odem ciemno�ciach katakumb, czy jak inne, jeszcze starsze istoty, spoczywaj�ce przez lata, wieki, eony, nim kto� wreszcie odwa�y si� jej zbudzi�.
Jej spoczynek by� jednak inny � Zeriti �ni�a� �ni�a wiele sn�w w tym samym czasie, �ni�a sny, kt�re, przera�liwie realne, wzbija�y si� na skrzyd�ach nocnego wiatru jak nietoperze lub �my i znajdowa�y wrota do �wiata na jawie, by tak jak �my z�o�y� swe jajeczka w umys�ach zwyk�ych �miertelnik�w. Tam mia�y wyklu� si� i dojrze� jak bia�e larwy i odby� dalsz� drog� ku pewnemu miastu i pewnej dynastii, na kt�rej ci��y kl�twa. Ku ma�emu, nieszcz�snemu b�kartowi, kt�ry, cho� z nieprawego �o�a, pojawi� si� na tym �wiecie z bardzo konkretnym pi�tnem przeznaczenia.
Teraz jednak odpoczynek. Za wszelk� cen� musi odzyska� utracon� energi�. Ledwie pow��cz�c nogami, podesz�a ze �wiec� w d�oni ku ciemnemu zakamarkowi krypty, o�wietlaj�c ska�� z wyra�nie widocznymi �y�ami saletry, podobnymi do siwej brody, po kt�rych sp�ywa�y migocz�ce w blasku ognia krople gorzkiej wody. Tam gnie�dzi�y si� nietoperze. Ponad stosem cuchn�cych czerwono�br�zowych odchod�w zwisa�o spore stado ma�ych ostrouchych istot, niczym ki�� dziwnych, pokrytych futrem owoc�w.
Moi mali pos�a�cy � pomy�la�a � �r�d�o mojego �ycia.
Zeriti si�gn�a w g�r� i oderwa�a od sufitu najt�ustszego z nietoperzy. Pozosta�e poruszy�y si� nerwowo, z pewnym niepokojem, ten za�, kt�rego chwyci�a, trzepota� si� z przera�eniem w jej d�oniach, wydaj�c wibruj�ce, przenikliwe d�wi�ki. Uciszy�a go, t�umi�c jednocze�nie pr�by oporu, gdy zacisn�a mocniej pi�� wi꿹c jego g�ow�. Poczu�a tylko drobne k�y rani�ce jej d�o�.
Dr��c ze zniecierpliwienia, unios�a swego wi�nia ku ustom i wbi�a chciwie z�by w pokryte futrem cia�o. Poczu�a wpierw s�ony smak potu zwierz�cia, kt�re odby�o wszak d�ug� nocn� podr�, potem za� s�odki smak jego krwi. Ch�on�a �yciodajn� energi�, ss�c i po�ykaj�c zach�annie, a� poczu�a si� syta, a jej ofiara przypomina�a pusty worek cho� wci�� �ywy, przynajmniej w tym momencie. Odrzucony precz, nietoperz poczo�ga� si� ku swym pobratymcom, pr�buj�c resztk� si� ukry� si� pomi�dzy nimi. Prze�yje czy nie � to nie by�o istotne. Je�li tak, usadowi si� gdzie� w g��bi stada i zn�w kiedy� pos�u�y za pokarm, gdy nadejdzie ponownie jego kolej. Je�li nie � by�y przecie� inne� i je�li nie ten, to one zanios� jej moc w u�piony nocny �wiat. Bo ich krew by�a jej krwi�, by�a jedno�ci� z ca�ym stadem, a jej wola wraz z mistycznymi wi�zami krwi by�a niesiona dalej i dalej. Je�li kt�ry� z tych ma�ych pos�a�c�w uk�si drapie�nego ptaka, on r�wnie� znajdzie si� pod jej panowaniem, jego wzrok stanie si� jej wzrokiem, a jego szpony b�d� s�u�y� jej woli.
Ogarnia�o j� przyjemne poczucie senno�ci, skierowa�a wi�c kroki ku przeciwleg�ej �cianie krypty, ku znajduj�cemu si� tam kamiennemu sarkofagowi. By� typowym grobowcem z jej ojczyzny � pokrytym jaskrawymi wzorami, p�askorze�bami i z�otem. Tylko gdzieniegdzie z blaskiem tego bogactwa kontrastowa�y ciemniejsze pasma, a wieko zdobi�a kamienna g�owa kota. Zeriti wst�pi�a we� i wpasowa�a swe cia�o w mi�kki materia� ca�unu. Dopiero teraz, skrzy�owawszy r�ce na piersiach, zamkn�a oczy i pogr��y�a si� w �wiecie sn�w.
III
PLAGA Z�YCH SN�W
Otoczone murami miasto Baalur, le��ce pomi�dzy pyrrhenie�ski � mi wzg�rzami, wygl�da�o jak o�miok�tny amulet spoczywaj�cy na piersiach kobiety odzianej w zielon� sukni�. �yzne doliny i zbocza wzg�rz, bogato nawadniane przez deszcze oraz topi�cy si� �nieg z le��cych dalej g�r, czyni�y ziemie podleg�e Baalur najbardziej urodzajnym zak�tkiem Shem. A nale�a�o te� doda� do tego bogactwo czerpane z handlu dzi�ki karawanom pod��aj�cym z po�udnia, od g�r stanowi�cych naszyjnik z pere� na szyi kobiety. Pieni�dze z pot�nych imperi�w po�udnia przep�ywa�y wartkim strumieniem przez miasto ku p�nocy, a drugi podobny strumie� p�yn�� w przeciwnym kierunku.
Mimo to Baalur, gdy Conan dotar� wreszcie do jego granic, zdawa�o si� dotkni�te jakim� ponurym czarem. Wielka p�nocna brama by�a zawarta g�ucho, a opryskliwe, podejrzliwe stra�e zadawa�y mn�stwo pyta�, nim wreszcie niech�tnie wpu�ci�y podr�nika i towarzysz�ce mu kobiety do �rodka.
W�skie uliczki miasta by�y zat�oczone przez ludzi o smutnych, wyn�dznia�ych twarzach i w ponurych nastrojach. Ca�e miasto wydawa�o si� pogr��one w jakim� trudnym do zdefiniowania mroku.
Conan spodziewa� si� tego. Ta ponura i smutna podr� na po�udnie zosta�a mu ju� wszak przepowiedziana. Teraz nie mia� ju� najmniejszych w�tpliwo�ci, �e przeznaczone by�o mu przyby� do tego miasta, �r�d�a prze�laduj�cych go przeczu� a przynajmniej pierwszego stopnia na drodze, kt�r� musia� przeby�.
Sceptyczny Cymmerianin raczej nie wierzy� w sny i prorocze wizie Na og� najmniejszy nawet objaw nadnaturalnej mocy powodowa� u niego przemo�n� ch�� odwr�cenia si� na pi�cie i pod��enia w przeciwnym kierunku. Ale te ostatnie nocne wizje, dotycz�ce b�d� co b�d� jego by�ej kochanki, dotyka�y te� poniek�d jego, a dok�adniej pewnej nie zamkni�tej do ko�ca sprawy.
Nie by� wi�c specjalnie zaskoczony, nie zamierza� te� na razie zawraca�, nawet gdy ujrza� czarne s�py kr���ce nad centrum miasta, wysoko nad samym kr�lewskim pa�acem.
Lilith i Thelia zupe�nie nie przejmowa�y si� panuj�c� tutaj atmosfer� przygn�bienia, zachwycaj�c si� bogactwem miasta i pogod�. Nastroje dziewczyn poprawia�y si� z ka�dym dniem, z kt�rym oddalali si� od Koth. P�nocne kr�lestwa by�y dla nich najwyra�niej za ch�odne, zar�wno je�li chodzi o klimat, jak i temperament ludzi. Teraz za� z entuzjazmem przygl�da�y si� bogato odzianym mieszka�com Baalur, minaretom o z�oconych kopu�ach oraz wysadzanym klejnotami oknom �wi�ty�. A ich weso�e okrzyki i �miechy dochodz�ce z ko�skich grzbiet�w, jak r�wnie� niezwyk�a skwapliwo��, z jak� pozbywa�y si� zb�dnych fragment�w odzie�y, przyczynia�y si� nieco do rozproszenia panuj�cego wok� mroku, przynajmniej w najbli�szej okolicy.
O ile do�� energicznie pogania�y Conana, kiedy przeje�d�ali przez targ niewolnik�w, o tyle gdy dotarli do dzielnicy rozrywki, musieli zatrzyma� si� na d�u�szy post�j. Ulice pe�ne fakir�w, sztukmistrz�w i przekupni�w, cho� dzi� nieco mniej gwarne i weso�e, odzyska�y cz�� swego blasku przy ich obecno�ci.
Conan po�egna� si� z kobietami w pe�nej go�ci karczmie, darowuj�c im sporo grosza i obietnic� rych�ych odwiedzin. W ramach przysz�ego posagu dorzuci� te� konie, na kt�rych tu przyjecha�y. Pozostawiwszy w bezpiecznej stajni w�asnego wierzchowca, wyszed� na miasto, by oceni� sytuacj�.
Od karczmarza w nast�pnej do�� popularnej gospodzie, gdzie cz�sto stawali przeje�d�aj�cy przez miasto kupcy � podpitego nieco Shemity, kt�ry doprowadzi� si� do tego stanu, s�cz�c swoje w�asne trunki � Conan dowiedzia� si� nieco o wydarzeniach ostatnich dni. Kr��y�y plotki, �e w mie�cie pojawi�a si� jaka� dziwna zaraza � plaga z�ych sn�w. Zacz�o si�, jak m�wiono, od choroby ksi�niczki Ismai, ukochanej przez mieszka�c�w przysz�ej legalnej dziedziczki tronu. Pierwszym wie�ciom o chorobie dziecka od razu towarzyszy�y plotki o truci�nie albo z�ych urokach. Potem za� choroba zacz�a si� rozprzestrzenia�, dotykaj�c najpierw tych, kt�rzy osobi�cie stykali si� z ksi�niczk� i byli w �askach rodziny panuj�cej. Chorzy krzyczeli i rzucali si� w �o�ach przez ca�e noce, trapieni bez ustanku przez najgorsze z mo�liwych koszmar�w. W dzie� odzyskiwali przytomno��, ale byli coraz bardziej wyczerpani i otumanieni brakiem snu. W miar� up�ywu kolejnych dni stan chorych pogarsza� si�, dochodzi�o nawet do napad�w szale�stwa podczas straszliwych nocy i niemal ca�kowitej utraty �wiadomo�ci w dzie�. Cierpi�cy szukali wypoczynku i snu, a zarazem resztkami si� bronili si� przed nim, gdy� ka�de zamkni�cie oczu przynosi�o kolejne tortury dla ich umys��w. Teraz za�, jak wyja�ni� Conanowi pijany ober�ysta, choroba przechodzi�a z najwy�szych kr�g�w arystokracji Baalur ku ni�szym grupom spo�ecznym, dotykaj�c na przyk�ad m�odszych oficer�w gwardii. Na pewno dotkn�a te� kr�low� Rufie i kr�la Aphratesa, kt�rzy ostatnimi czasy nie opuszczali pa�acu. Chocia� urz�dnikom dworskim zakazano m�wi� komukolwiek o zarazie, zaczynali na ni� chorowa� tak�e zwykli ludzie, a sny, jaki mieli, wystarcza�y, by by� pewnym, �e jej pochodzenie jest demoniczne. Zreszt� zaraza by�a tylko jednym z szeregu z�owr�bnych znak�w, takich jak na przyk�ad czarne ptaki kr���ce nad miastem. M�wiono, �e ksi�niczka jest pogr��ona w g��bokim delirium, a jej umys� prze�ywa tortury w nocy i za dnia. W mie�cie nikt nie sprawowa� teraz w�adzy, a Baalur, w zale�no�ci od tego, komu wierzy�, sta�o na skraju upadku lub wojny domowej.
� O czym oni wszyscy �ni�? � spyta� Conan.
� Och, to zale�y kto? � Karczmarz dotkn�� wskazuj�cym palcem po kolei obu uszu, aby odp�dzi� z�y omen. � Ja osobi�cie tylko raz ujrza�em jakby cie� jakiej� demonicznej krainy, dzi�ki za to Mardurowi. Gdybym ujrza� co� wi�cej, nie opowiada�bym o tym wszystkim tak beztrosko. � �ciszy� g�os do szeptu. � Ale wszyscy wspominaj� o jednym, o odzianej w sk�r� diabelskiej wied�mie, kt�ra kusi ich i zniewa�a w snach, o jakiej� nekromantce. � Pokr�ci� z zadum� �ys� g�ow�. � Uliczni prorocy m�wi�, �e to zemsta, mroczne przeznaczenie, kt�re sprowadzi�a na siebie i nasze miasto kr�lowa Rufia, kara za grzechy jej przesz�o�ci. � Rozejrza� si� po pustej gospodzie i doko�czy� konspiracyjnie: � Widzisz, cudzoziemcze, nim po�lubi�a naszego kr�la i zosta�a wyniesiona ponad harem, nikt nie wie, co robi�a.
� Hmmm � Conan by� zaskoczony, �e ten cz�owiek tak wiele m�wi o swych w�adcach cudzoziemcowi. Zdaje si�, �e podobne rzeczy plot�y teraz wszystkie j�zyki w Baalur, teraz, w godzinie pr�by Cymmerianin przem�g� ch�� oblania �ysej g�owy ober�ysty zawarto�ci� swojego pucharu � Opr�ni� go jednak jednym haustem i podzi�kowa�, rzucaj�c srebrn� szekl�. Wyszed�.
Nied�ugo zaj�o mu znalezienie drogi do dzielnicy rz�dowej i otoczonego niskim murem pa�acu. Tutaj uliczki by�y niemal zupe�nie opustosza�e, wi�c miejsce wydawa�o si� spokojne, prawie beztroskie. Jednak aby popatrze� na kr���ce wysoko s�py, wystarczy�o zadrze� g�ow�. Conan nie mia� pewno�ci, czy pozwol� mu wej�� do pa�acu. Zewn�trzna brama wygl�da�a solidnie � sporz�dzona z poz�acanego �elaza, ozdobiona p�askorze�bami ziej�cych ogniem smok�w. Podszed� ku niej, st�paj�c po szerokich stopniach schod�w i przytkn�� twarz do znajduj�cego si� na wysoko�ci oczu otworu. Z drugiej strony pojawi�o si� zm�czone, ozdobione he�mem oblicze. Zanim zdo�a� otworzy� usta, wrota uchyli�y si�, a okryta z�otym odzieniem r�ka zaprosi�a go gestem do �rodka.
� Ty jeste� tym, kt�rego zw� Conan, czy tak? � spyta� go uzbrojony kapitan gwardii, gdy tylko wkroczy� na wy�o�ony marmurem dziedziniec.
� Dlaczego pytasz? � spojrza� czujnie na trzech stoj�cych obok �o�nierzy, kiedy brama zatrzasn�a si� za nim. � Przecie� doskonale znasz odpowiedz.
� Chod� za mn�, barbarzy�co. � Oficer uprzejmie pochyli� g�ow�. � Zawiadomi� Jej Wysoko�� o twoim przybyciu.
Z ozdobionego winoro�l� dziedzi�ca Conan wkroczy� w labirynt korytarzy i komnat pa�acowych. W samym centrum pa�acu zaskoczy� go inny, wewn�trzny ogr�d, daleko bardziej nas�oneczniony i znacznie pi�kniejszy ni� ten na dziedzi�cu zewn�trznym. Stan�� pomi�dzy obsypanymi kwieciem krzewami i marmurowymi fontannami. Natychmiast podbieg�y do� dwie m�ode dziewczyny odziane w lu�ne przezroczyste szaty i powiod�y go ku zacienionej �awce obok jednego z pe�nych wody basen�w. Zadba�y o go�cia, przynosz�c chleb, ser i wino. By�y m�ode, uleg�e, przygotowane do dawania m�czyznom rozrywki i rozkoszy, ale nawet one nie mog�y ukry� aury zmartwienia i niepokoju, kt�r� Conan natychmiast wyczu�. Gdy wr�ci�y ze z�otymi tacami i posrebrzanymi pucharami, siad�y obok niego i �miej�c si� rado�nie pr�bowa�y karmi� go i poi� winem, wlewaj�c je wprost w jego usta. Ledwie jednak zacz�y t� zabaw�, ich weso�y chichot nagle ucich�. Do ogrodu wkroczy�a wysoka, dostojna posta�, a kobiecy g�os przem�wi� rozkazuj�co:
� Wystarczy, dziewcz�ta, mo�ecie ju� wr�ci� do haremu. Dzi�kuj� za umilenie czasu naszemu go�ciowi.
Kr�lowa Rufia podesz�a bli�ej. Ophirskie rysy jej twarzy wygl�da�y jak zwykle poci�gaj�co.
� Witaj, Conanie. Dawno si� nie widzieli�my.
W tym czasie Rufia nabra�a dostoje�stwa i manier prawdziwie kr�lewskich. Jej ozdabian� z�otymi haftami tog� okrywa� jedwabny p�aszcz, a rude w�osy by�y wysoko upi�te i zwi�zane z�ot� wst��k�. Stroju dope�nia�y z�ote trzewiki ozdobione rubinami. Zaprawd� emanowa�a z niej kr�lewska pot�ga i dostoje�stwo. Kiedy wyci�gn�a ku niemu r�k�, Conan w pierwszej chwili nie wiedzia�, co zrobi�. Nie wstaj�c z �awy, uca�owa� j�, cho� nie w zewn�trzn� cz��, ale w mi�kkie, pachn�ce wn�trze. Nie cofn�a d�oni. Usiad�a na �awie obok.
� Wci�� masz du�o tupetu, w��cz�go. � Przeci�gn�a koniuszkami palc�w po j ego twarzy � 1 niewiele si� zmieni�e�, nie licz�c kilku nowych blizn.
� Twoja gwardia pa�acowa pozna�a mnie od razu � odpar�, puszczaj�c jej d�o�. � Od dawna mnie szukasz?
� Dopiero wczoraj wyda�am rozkaz kapitanowi Furio, aby ci� odnalaz� � wyja�ni�a Rufia. � Powiedzia�am, by wys�a� ludzi na wsch�d do Khorai, bo plotki g�osi�y, �e tam mo�na ci� zasta�. Podobno dowodzi�e� tam armi� i odnios�e� zwyci�stwo pod Shamla Pass.
Conan zmarszczy� brwi, jakby szukaj�c w pami�ci tego wydarzenia, a potem roze�mia� si�.
� To by�o ponad rok temu! Dawno ju� o tym zapomnia�em. By�em genera�em w Khorai przez jaki� czas.
Rufia spojrza�a na� badawczo.
� Yasmela, tamtejsza kr�lowa, by�a wielce zadowolona z twoich us�ug� jak mi powiedziano.
Conan u�miechn�� si�.
� Tak, to prawda, ale jej �aski nie by�y wieczne. Du�o potem podr�owa�em � do Turami, Hyrkanii, �eglowa�em przez Vilayet. I dalej na wsch�d do Vendhii. Potem by�em te� na pustyniach Stygii i w Czarnych Kr�lestwach po�udnia.
Teraz z kolei Rufia unios�a swe pi�kne brwi, ze zdziwieniem� lub niedowierzaniem.
� Czy to znaczy, �e zosta�e� handlarzem niewolnik�w? Stra� miejska donios�a mi, �e przyby�e� tu w towarzystwie dw�ch kobiet.
� Masz na my�li Lilith i Theli, moje weso�e przyjaci�ki z Koth. � Conan roze�mia� si� beztrosko. � Nie, one po prostu zachwyci�y si� twoim miastem i postanowi�y tu osi���. Gwarantuj�, �e w ci�gu miesi�ca op�taj� dw�ch t�ustych kupc�w i wkr�tce b�d� mia�y ich pod sanda�kiem razem z ich haremami i wielb��dami. � Wytrzyma� bez mrugni�cia spojrzenie Rufii. � To mi przypomina dawne czasy�
� Jeste� taki sam, jak zawsze � powiedzia�a wreszcie kr�lowa. � Jak zawsze gonisz za kobietami.
� A jak si� miewa nasz stary przyjaciel Mazdak? �