9709
Szczegóły |
Tytuł |
9709 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9709 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9709 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9709 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Noah Gordon
Szaman
Prze�o�y� z angielskiego �ukasz Nicpan
Wydawnictwo �Ksi��nica"
Tytu� orygina�u Shaman
Opracowanie graficzne Mariusz Banachowicz
Ilustracja na ok�adce
Thomas Le Clear, �Buffalo Newsboy"
� COREL
Copyright � 1992 by Noah Gordon
For the Polish edition
Copyright � by Wydawnictwo �Ksi��nica", Katowice 1994
ISBN 83-7132-624-6
Spis tre�ci
Cz�� pierwsza
Powr�t do domu � 22 kwietnia 1864
Cz�� druga
Czyste p��tno, nowe malowid�o � 11 marca 1839
Cz�� trzecia
Holden's Crossing � 14 listopada 1841 ....
Cz�� czwarta
G�uchy ch�opiec � 12 pa�dziernika 1851 . . .
Cz�� pi�ta
Sprzeczka w rodzinie � 24 stycznia 1861 . . .
Cz�� sz�sta
Wiejski lekarz � 2 maja 1864........451
Podzi�kowania i nota od autora........591
7 23 142 220 348
Ashfield, Massachusetts 20 listopada 1991 roku
Ksi��k� t� z wyrazami mi�o�ci dedykuj� Lorraine Gordon,
Irvingowi Cooperowi, Cis i Edowi Plotkinom, Charliemu
Ritzowi oraz pami�ci nieod�a�owanej Izy Ritz
Cz�� pierwsza Powr�t do domu
22 kwietnia 1864
1 Hopsa-Sa
Ostry gwizd w ch�odnym brzasku zapowiedzia� zbli�anie si�
�Ducha Des Moines" do dworca Cincinnati. Szamanowi da�o
o nim zna� zrazu delikatne, ledwo wyczuwalne dr�enie
drewnianego peronu, potem jego wyra�ny, coraz silniejszy
dygot. Potw�r wypad� niespodzianie z szarego, pos�pnego
p�mroku
i p�dzi� na niego dysz�c woni� gor�cego oleju i pary,
po�yskuj�c mosi�nymi okuciami na czarnym smoczym
cielsku, pr꿹c pot�ne ramiona t�ok�w i niczym wieloryb
wydychaj�c w niebo chmur� siwego dymu, kt�ra�gdy parow�z
stan���odp�yn�a, podar�a si� na strz�py i rozwia�a.
W trzecim wagonie by�o tylko kilka wolnych miejsc na
twardych drewnianych �awkach. Gdy Szaman usiad�, poci�g z
szarpni�ciem podj�� przerwan� podr�. Kolej wci�� stanowi�a
nowo��, ale podr�owa�o si� ni� w nazbyt licznym
towarzystwie. Wola� samotn� jazd� konno, zatopiony w
rozmy�laniach. D�ugi wagon by� pe�en �o�nierzy, dobosz�w,
farmer�w oraz wszelakiego rodzaju kobiet, z dzie�mi i bez
dzieci. Ich p�acz nie przeszkadza� mu oczywi�cie ani troch�. W
wagonie by�o jednak duszno od sk��bionych woni �
�mierdz�cych skarpetek, zanieczyszczonych pieluch,
nie�wie�ych wyziew�w z �o��dk�w, potu nie mytych cia�,
sw�du cygar i fajek. Okno zaprojektowano najwyra�niej z
zamiarem rzucenia wyzwania temu, kto zechce je otworzy�,
lecz on by� ros�y i krzepki, tote� je w ko�cu pokona�, cho� po
to jedynie, aby stwierdzi� zaraz, �e pope�ni� b��d. Sapi�cy z
przodu, o trzy wagony dalej parow�z wyrzuca� z wysokiego
komina nie tylko dym, ale i mieszanin� sadzy, popio�u,
�arz�cych si� i zgas�ych w�gielk�w, kt�re p�d jazdy zwiewa�
do ty�u i cisn�� teraz w otwarte okno. Nowa marynarka
Szamana zaj�a si� natychmiast od jakiej� roz�arzonej
okruszyny. Kaszl�c i pomrukuj�c ze z�o�ci m�ody cz�owiek
zatrzasn�� okno i pocz�� trzepa� w sukno, p�ki nie zgasi�
zarzewia.
Siedz�ca po drugiej stronie przej�cia kobieta zerkn�a na
niego i u�miechn�a si�. Starsza od niego o jakie� dziesi�� lat,
ubrana by�a modnie, ale w str�j podr�ny � szar� we�nian�
sukni� bez krynoliny, ze wstawkami z niebieskiego lnu dla
podkre�lenia koloru blond w�os�w. Ich spojrzenia zetkn�y
si� na chwil�, po czym nieznajoma opu�ci�a wzrok na
cz�enko do frywolitek, kt�re trzyma�a na kolanach. Szaman
by� rad z tego zerwania kontaktu. �a�oba to nie pora na flirty.
Do czytania wzi�� na drog� now� ciekaw� ksi��k�, ilekro�
jednak pr�bowa� si� w niej zag��bi�, my�li bieg�y do ojca.
�rodkiem wagonu za jego plecami przepycha� si� konduktor.
Szaman zda� sobie spraw� z jego obecno�ci wtedy dopiero,
gdy tamten dotkn�� jego ramienia. Wzdrygn�� si� i podni�s�
wzrok na rumiane oblicze ozdobione w�siskami zlepionymi w
dwa napomadowane szpikulce oraz przetykan� siwizn�
ry�aw� br�dk�, kt�ra spodoba�a si� Szamanowi, pozwala�a
bowiem widzie� wargi konduktora.
� Pan to chyba musi by� g�uchy! � stwierdzi� tamten
dobrodusznie. � Ju� trzeci raz prosz� pana o bilet.
Szaman u�miechn�� si� do niego. W podobnych sytuacjach
bywa� w �yciu na ka�dym kroku.
� Istotnie, jestem g�uchy � odrzek�, podaj�c konduktorowi
bilet.
Patrzy� na przesuwaj�c� si� za oknem preri�, nie by� to jednak
widok zajmuj�cy. Teren by� monotonny, poza tym poci�g tak
szybko przemyka� obok r�nych przedmiot�w, �e ledwie mia�y
czas dotrze� do �wiadomo�ci, a ju� znika�y. Najprzyjemniej
podr�owa� piechot� lub konno. Kiedy cz�owiek poczuje
g��d albo zechce mu si� la�, zatrzymuje si� po prostu w
drodze i dogadza sobie. Ogl�dane za� z poci�gu takie miejsca
postoju miga�y tylko w postaci rozmazanych plam.
Ksi��k�, kt�r� ze sob� zabra�, by�y �Zapiski szpitalne"
mieszkanki Massachusetts nazwiskiem Alcott, kt�ra od
pocz�tku wojny zajmowa�a si� piel�gnowaniem rannych. Jej
opisy cierpie� i potwornych warunk�w panuj�cych w
szpitalach polowych wywo�a�y w lekarskich kr�gach zgroz�.
Na Szamanie
lektura ta czyni�a wyj�tkowo przygn�biaj�ce wra�enie,
zmusza�a go bowiem do wyobra�ania sobie udr�k, przez jakie
m�g� przechodzi� jego brat, Du�y, kt�ry zagin�� podczas akcji
jako szperacz konfederat�w. Je�li oczywi�cie, dopowiedzia�
sobie w duchu, nie poleg� bezimiennie. Takie rozwa�ania
wiod�y prost� drog� do my�li o ojcu. Poczu� chwytaj�cy go
za gard�o skurcz �alu, j�� wi�c gor�czkowo rozgl�da� si�
doko�a.
Z przodu wagonu wymiotowa� jaki� chudy ch�opiec. Jego
matka, blada kobiecina siedz�ca w�r�d sterty tobo��w z tr�jk�
jeszcze drobnych dzieci, zerwa�a si� podtrzyma� mu czo�o,
�eby nie zarzyga� baga�y. Gdy Szaman do niej podszed�,
zabiera�a si� w�a�nie za nieprzyjemne porz�dki.
� Mo�e m�g�bym mu pom�c? Jestem lekarzem.
� Nie mam czym panu zap�aci�.
Machn�� bagatelizuj�co d�oni�. Ch�opiec poci� si� po ataku
nudno�ci, lecz czo�o mia� zimne. W�z�y ch�onne powi�kszone,
oczy b�yszcz�ce.
Kobieta przedstawi�a si� jako Jonathanowa Sperber. Jecha�a z
Limy w Ohio do m�a, kt�ry wraz ze swoimi towarzyszami,
kwakrami, zagospodarowywa� si� jako osadnik w Springdale,
pi��dziesi�t mil na zach�d od Davenport. Pacjent mia� na imi�
Lester i liczy� sobie osiem lat. Na wymizerowan� twarzyczk�
wraca�y ju� rumie�ce. Nie wygl�da� na ci�ko chorego.
� Co zjad�?
Z wyt�uszczonego worka na m�k� wydoby�a niech�tnie
kie�bas� domowego wyrobu. Kie�basa by�a zielonkawa.
Powonienie potwierdza�o �wiadectwo oczu. Jezu Chryste!...
� Hm... czy pani im to wszystkim dawa�a do jedzenia?
Potakn�a g�ow�. Rzuci� na pozosta�ych brzd�c�w spojrzenie
pe�ne uznania dla ich przewod�w pokarmowych.
� Widzi pani, nie mo�na ich tym d�u�ej karmi�. Ta kie�basa
jest ju� za bardzo zepsuta.
Zacisn�a wargi.
� Wcale nie taka zepsuta. Jest dobrze nasolona, gorsze�my
ju� jadali. Gdyby by�a zepsuta, ja i te ma�e te� by�my si�
pochorowali.
Dostatecznie dobrze zna� takich osadnik�w � oboj�tnie
jakiego wyznania � aby nie dos�ucha� si� w jej s�owach ich
prawdziwej tre�ci: ta kie�basa by�a wszystkim, co mieli. Mogli
je�� za�miard�� kie�bas� lub g�odowa�. Kiwn�� g�ow� i wr�ci�
na swoje miejsce. Jego podr�ny r�g obfito�ci, zwini�ty z
wychodz�cej w Cincinnati gazety �Commercial", mie�ci� trzy
grube pajdy pumpernikla prze�o�one plastrami chudej
wo�owiny, ciasto z d�emem truskawkowym i dwa jab�ka,
kt�rymi chwil� �onglowa�, chc�c roz�mieszy� dzieci. Gdy
wr�cza� pani Sperber te prowianty, kobieta ju� otworzy�a usta,
by zaprotestowa�, lecz wnet je zamkn�a. �ona osadnika
powinna kierowa� si� w �yciu trze�wym realizmem.
� Jeste�my panu bardzo wdzi�czni, przyjacielu � powie-
dzia�a.
Blondynka z drugiej strony przej�cia strzela�a ku niemu
oczkiem, a Szaman usi�owa� skupi� si� na lekturze, gdy
wr�ci� konduktor.
� We pan co, ja chyba pana znam? Teraz sobie przypo-
mnia�em. Ch�opak doktora Cole'a z Holden's Crossing.
Zgadza si�?
� Zgadza � odpar� Szaman wiedz�c, �e to jego g�uchota
pozwoli�a go konduktorowi zidentyfikowa�.
� Pan mnie nie pami�ta? Frank Fletcher. Mia�em ten
kawa�ek pola kukurydzy przy drodze do Hooppole. Pa�ski tata
zajmowa� si� ca�� nasz� si�demk� przez sze�� lat z ok�adem,
p�kim si� nie wyprzeda� i nie zacz�� pracowa� na kolei.
Wtedy�my si� przeprowadzili do East Moline. Pami�tam, �e
pan te� z nim czasem przyje�d�a�, jeszcze jako sraluch.
Siedzia� pan za nim na koniu i trzyma� si� z ca�ej si�y, �eby
nie zlecie�.
Wizyty domowe by�y dla ojca jedyn� okazj� do przebywania z
synami, a oni je uwielbiali.
� Teraz sobie przypominam � powiedzia� do Fletchera. �
Pami�tam pana zagrod�. Bia�y dom z desek, czerwona stodo�a
z blaszanym dachem... W ziemiance zrobi� pan spi�arni�.
� O, to, to. Zgadza si�. Czasem pan z nim przyje�d�a�,
czasem pana brat. Jak mu by�o?...
Du�y.
� Alex. Brat ma na imi� Alex.
� O, to, to. Gdzie� on si� teraz podziewa?
� Jest w wojsku.
Nie powiedzia� w kt�rym.
� No tak. Uczy si� pan na duchownego? � zapyta�
konduktor, rzucaj�c okiem na czarny garnitur, kt�ry dob�
wcze�niej wisia� jeszcze na wieszaku w sklepie Seligmana w
Cincinnati.
10
� Nie, ja te� jestem lekarzem.
� Patrzcie pa�stwo! Taki m�ody...
Szaman zacisn�� usta, trudniej znosi� bowiem wytykanie
m�odego wieku ni� zwracanie uwagi na jego g�uchot�.
� Ale dostatecznie ju� doros�y. Pracowa�em w szpitalu w
Ohio. M�j ojciec, panie Fletcher... umar� w zesz�y czwartek.
U�miech tak powoli i tak do szcz�tu zszed� mu z twarzy, �e
trudno by�o w�tpi� o g��bi jego smutku.
� M�j Bo�e! Tracimy najwspanialszych ludzi, prawda?
Wojna?
� Umar� w domu. Na dur brzuszny, jak doniesiono mi
telegraficznie.
Konduktor pokiwa� g�ow�.
� Prosz� �askawie powt�rzy� swojej matce, �e wielu, ale to
naprawd� wielu po��czy si� z ni� w modlitwie.
Szaman podzi�kowa� mu, dodaj�c, �e jego matka potrafi to
doceni�.
� Czy na kt�rej� stacji nie wsi�d� aby jacy� sprzedawcy?
� Nie. Ka�dy bierze na drog� w�asn� wa��wk�. � Kolejarz
przyjrza� mu si� z trosk�. � Nic pan nie kupi a� do
przesiadki w Kankakee. Dobry Bo�e, to nie uprzedzili pana o
tym, jak pan kupowa� bilet?
� Ale� tak, uprzedzili. Wszystko w porz�dku, pyta�em z
ciekawo�ci.
Konduktor dotkn�� daszka czapki i oddali� si�. Zaraz potem
kobieta po drugiej stronie przej�cia podnios�a si� i si�gn�a na
p�k� po sporych rozmiar�w kosz z d�bowego �ubu, ujawniaj�c
przy tym pon�tn� figur� od biustu po uda. Szaman podszed� i
pom�g� jej �ci�gn�� kosz.
U�miechn�a si� do niego.
� Musi pan skorzysta� z moich wiktua��w � o�wiadczy�a nie
znosz�cym sprzeciwu g�osem. � Starczy�oby tego, jak pan
widzi, dla ca�ej armii!
Pozwoli� sobie nie zgodzi� si� z ni�, przyznaj�c jednak, �e
pluton mo�e by si� po�ywi�, i wkr�tce pa�aszowa� pieczonego
kurczaka, podp�omyki z dyni i placek ziemniaczany. Fletcher,
powr�ciwszy z pogniecion� kanapk� z szynk�, kt�r� wycygani�
od kogo� dla Szamana, roze�mia� si� na ten widok i
stwierdzi�, �e m�ody pan doktor wykazuje wi�ksz� sprawno��
w aprowizacji ni� Armia Potomacu, po czym oddali� si� z
wyra�nym zamiarem skonsumowania kanapki.
11
Szaman wi�cej jad�, ni� rozmawia�, zawstydzony i zaskoczony
w�asnym apetytem, kt�ry tak mu dopisywa� mimo �a�oby i
b�lu. Jego towarzyszka z kolei wi�cej m�wi�a, ni� jad�a.
Nazywa�a si� Martha McDonald. Jej m��, Lyman, pracowa� w
Rock Island jako sprzedawca w Ameryka�skiej Kompanii
Handlu Narz�dziami Rolniczymi. Z�o�y�a Szamanowi wyrazy
wsp�czucia z powodu jego straty. Kiedy go cz�stowa�a, ich
kolana styka�y si� ze sob� i nie by�a to intymno��
nieprzyjemna. Przekona� si� ju� dawno, �e wiele kobiet
reaguje na jego g�uchot� b�d� to odraz�, b�d� podnieceniem.
Na to ostatnie ekscytuj�co dzia�a� by� mo�e przed�u�ony
kontakt wzrokowy: gdy m�wi�y, nie odrywa� oczu od ich
twarzy. Rzecz jasna z konieczno�ci � czyta� z ruchu warg.
Nie robi� sobie z�udze� co do w�asnego wygl�du. Trudno by
go nazwa� przystojnym, lecz by� przynajmniej ros�y i nie-
oci�a�y, co zwykle idzie w parze z tak� postur�. Tryska�
energi�, m�odzie�cz� m�sko�ci� i wybornym zdrowiem, a
regularne rysy i odziedziczone po ojcu przenikliwe spojrzenie
niebieskich oczu czyni�y go co najmniej atrakcyjnym. Nie
mia�o to zreszt� i tak �adnego znaczenia dla dalszej
znajomo�ci z pani� McDonald, przyj�� bowiem za regu�� �
tak niewzruszon� jak nakaz szorowania r�k przed i po zabiegu
� nie zadawa� si� nigdy z m�atkami. Jego odmow� �atwo
mog�a poczyta� za obraz�, mimo to podzi�kowa� jej za
smaczny pocz�stunek i wr�ci� na swoje miejsce po drugiej
stronie przej�cia.
Prawie ca�e popo�udnie sp�dzi� na lekturze. Louisa Alcott
opisywa�a operacje chirurgiczne przeprowadzane bez
�rodk�w znieczulaj�cych, opowiada�a o rannych, kt�rzy marli
od zaka�e� w szpitalach ton�cych w brudzie i smrodzie.
�mier� i cierpienie nie przestawa�y go zasmuca�,
niepotrzebny jednak b�l i niekonieczna �mier� przyprawia�y
go o istn� w�ciek�o��. P�nym popo�udniem zjawi� si�
Fletcher, aby oznajmi�, �e poci�g p�dzi z pr�dko�ci�
czterdziestu pi�ciu mil na godzin�, trzy razy szybciej od
galopuj�cego konia, i nie odczuwa przy tym zm�czenia!...
Szaman otrzyma� przes�an� telegrafem wiadomo�� o �mierci
ojca nast�pnego ranka po tym smutnym zdarzeniu. Zdj�ty
podziwem zaduma� si� teraz nad �wiatem, co wje�d�a� ca�ym
p�dem w epok� szybkich �rodk�w transportu i jeszcze
szybszych sposob�w komunikacji, nowych szpitali i metod
leczenia, chirurgii bez zadawania cierpie�. Zm�czywszy si�
tymi powa�nymi my�lami, rozebra� wzrokiem Marth�
McDonald
i sp�dzi� przyjemne p� godziny przeprowadzaj�c w
wyobra�ni jej lekarskie badanie zako�czone uwiedzeniem �
najbezpieczniejszy i najmniej szkodliwy spos�b z�amania
przysi�gi Hipokratesa.
Rozrywka nie trwa�a d�ugo. Ojciec!... Im bli�ej by� domu, tym
trudniej znosi� konfrontacj� z rzeczywisto�ci�. Pod powiekami
zapiek�y go �zy. Dwudziestojednoletni lekarze nie powinni
becze� na forum publicznym. Tata... Par� godzin przed
przesiadk� w Kankakee zapad�a czarna noc. Wreszcie � i o
wiele za pr�dko, ledwie jedena�cie godzin od wyjazdu z
Cincinnati � Fletcher zapowiedzia� kolejn� stacj�: �Ro-o-ok
A-a-a-aj-lend!"
Dworzec ja�nia� jak oaza �wiat�a. Po wyj�ciu z poci�gu
Szaman dojrza� zaraz Aldena. Parobek czeka� na niego pod
jedn� z gazowych latar�. Poklepa� go po ramieniu, u�miechn��
si� smutno i przywita� go rodzinnym przezwiskiem:
� Witaj w domu, Hopsa-sa.
� Serwus, Alden. � Zatrzymali si� chwil� pod latarni�, �eby
porozmawia�. � Jak matka? � zapyta� Szaman.
� Domy�lasz si� chyba. �le. To jeszcze do niej w pe�ni nie
dotar�o. Nie mia�a zreszt� dot�d okazji, �eby poby� sama. Te
ko�cielne kwoki z wielebnym Blackmerem siedzia�y u niej
przez ca�y bo�y dzie�.
Szaman kiwn�� g�ow�. Niez�omna nabo�no�� jego matki
dawa�a si� we znaki wszystkim domownikom, ale gdyby
Pierwszy Ko�ci� Baptyst�w pom�g� im przebrn�� przez ten
trudny czas, by�by mu wdzi�czny.
Alden domy�li� si� trafnie, �e Szaman przywiezie tylko jedn�
torb�, tote� przyjecha� po niego dwuk�k�, kt�ra mia�a dobre
resory, zamiast wozem, kt�ry nie mia� �adnych. Zaprz�g� do
niej Bossa, siwego wa�acha, ulubie�ca ojca. Szaman zanim
wsiad� na w�zek, pog�aska� konia po pysku. Kiedy ruszyli,
rozmowa sta�a si� niemo�liwa, poniewa� w ciemno�ci nie
widzia� twarzy Aldena. Parobek pachnia� jak dawniej �
sianem, tytoniem, surow� we�n� i whisky. Przejechali Rocky
River po drewnianym mostku i pomkn�li k�usem drog� na
p�nocny wsch�d. Jechali w zupe�nych ciemno�ciach, ale
Szaman zna� tu ka�de drzewo, ka�dy kamie�. Go�ciniec by�
miejscami trudny do przebycia, topniej�ce �niegi zmieni�y go
bowiem w b�otniste grz�zawisko. Po godzinie jazdy Alden
�ci�gn�� wodze, w miejscu tym samym co zwykle, by da�
odpocz�� koniowi. Wysiedli obaj, odlali si� na
12
13
podmok�e pastwisko Hansa Buchanana, a potem jaki� czas szli
pieszo dla rozprostowania ko�ci. Wkr�tce przekroczyli w�ski
mostek nad ich w�asn� rzek�, ukaza� im si� dom i stodo�a i
Szaman stan�� przed najtrudniejsz� pr�b�. Dot�d wszystko
odbywa�o si� normalnie: Alden czeka� na niego w Rock Island,
�eby go zawie�� do domu, lecz gdy wejdzie do �rodka, nie
zastanie ojca. Ju� nigdy.
Nie od razu jednak to zrobi�. Pom�g� Aldenowi wyprz�c konia
i poszed� za nim do stajni, gdzie zapali� lamp� naftow�, by
mogli rozmawia�. Parobek wsun�� r�k� pod siano i wydoby�
butelk�, w jednej trzeciej pe�n�, lecz Szaman odm�wi�
ruchem g�owy.
� Zosta�e� tam w Ohio abstynentem?
� Nie � odpar� kr�tko, bo sprawa by�a bardziej skom-
plikowana. Jak wszyscy Cole'owie by� niet�gim pijakiem, co
wa�niejsze jednak, ojciec powiedzia� mu kiedy�, ju� do��
dawno temu, �e alkohol os�abia Dar. � Po prostu ma�o pij�.
� No tak. Tak jak on. Ale dzi� chyba powiniene�.
� Nie chc�, �eby poczu�a ode mnie w�dk�. I bez tego b�d�
mia� z ni� do�� k�opotu. Ale zostaw j� tutaj, dobrze? Jak si�
po�o�y, zajd� po drodze do kibla i �ykn� sobie.
Alden kiwn�� g�ow�.
� Oka� jej troch� pob�a�liwo�ci � doradzi� z wahaniem. �
Wiem, �e potrafi by� niezno�na, ale...
Zd�bia�, kiedy Szaman podszed� i obj�� go. To si� nie mie�ci�o
w ich wzajemnych stosunkach, m�czy�ni nie przytulaj� si�
do m�czyzn. Zmieszany klepa� m�odzie�ca po ramieniu. Ten
zlitowa� si� nad nim w ko�cu, zdmuchn�� lamp� i przez
ciemne podw�rze ruszy� w stron� kuchni, gdzie sama po
odej�ciu pocieszycieli, czeka�a na niego matka.
2 Spadek
Nazajutrz obudzi� si� z potwornym b�lem g�owy, cho� poziom
brunatnej cieczy w butelce obni�y� o par� tylko cali. �le spa�;
starego sznurowego materaca od lat nie naci�gano i nie
przewi�zywano na nowo. Przy goleniu zaci�� si� w brod�.
14
W po�udnie nie pami�ta� ju� jednak o �adnej z tych
przykro�ci. Ojca pochowano szybko jako zmar�ego na dur, ale
sam� ceremoni� �a�obn� od�o�ono do powrotu Szamana. W
ciasnym budynku Pierwszego Ko�cio�a Baptyst�w t�oczy�y si�
trzy pokolenia pacjent�w ojca. Odbiera� ich przy porodzie,
leczy� z chor�b, postrza��w, ran od no�a, wysypki w
pachwinach, z�ama� ko�ci i B�g wie czego jeszcze. Wielebny
Lucian Blackmer wyg�osi� mow� pogrzebow��dostatecznie
ciep��, by z�agodzi� niech�� zgromadzonych, nie na tyle
wszak�e, aby mog�o komukolwiek posta� w g�owie, �e godziw�
jest rzecz� umiera� tak, jak umar� doktor Robert Judson Cole,
kt�ry nie mia� do�� rozumu, �eby przy��czy� si� do jedynego
prawdziwego Ko�cio�a. Matka Szamana niejeden raz wyrazi�a
pastorowi Blackmerowi wdzi�czno�� za to, �e z szacunku dla
niej zezwoli� na pogrzebanie jej m�a na przyko�cielnym
cmentarzu.
Dom Cole'�w ca�e popo�udnie wype�niali �a�obnicy, z kt�rych
wi�kszo�� przynios�a ze sob� p�miski z pieczeniami,
faszerowanym mi�sem, leguminami, ciastami, w takich przy
tym ilo�ciach, �e stypa nabra�a niemal charakteru uczty.
Nawet Szaman zacz�� poskubywa� plastry pieczonych serc na
zimno, swej ulubionej potrawy. Rozsmakowa� si� w niej pod
wp�ywem Makwa-ikwy i uwa�a� j� za przysmak india�ski,
podobnie jak gotowane psy i przyrz�dzane razem z
wn�trzno�ciami wiewi�rki, tote� ucieszy� si� stwierdziwszy,
�e r�wnie� wielu bia�ych s�siad�w gotuje serca zar�ni�tych
kr�w i upolowanych jeleni. Nak�ada� sobie w�a�nie drug�
porcj�, kiedy podni�s�szy wzrok zobaczy� Lillian Geiger,
stanowczym krokiem zmierzaj�c� przez pok�j w stron� jego
matki. Postarza�a si� i zmizernia�a, ale wci�� by�a atrakcyjna;
Rachel po matce odziedziczy�a urod�. Lillian mia�a na sobie
swoj� najlepsz� sukni� z czarnego at�asu, czarn� lnian�
narzutk� i fa�dzisty bia�y szal. Na jej bujnych piersiach
wisia�a na �a�cuszku ma�a srebrna gwiazda Dawida.
Zauwa�y�, �e ostro�nie rozdaje pozdrowienia, w�r�d go�ci
znajdowali si� bowiem tacy, kt�rzy z �yd�wk� byliby sk�onni
przywita� si� uprzejmie, cho� niech�tnie, ale z sympatyczk�
konfederat�w �nigdy. Lillian by�a kuzynk� Judy Benjamina,
sekretarza stanu Konfederacji, za� jej m�� Jay zaraz na
pocz�tku wojny wyjecha� do rodzinnej Po�udniowej Karoliny i
wraz z dwoma z tr�jki swoich braci wst�pi� do armii
buntownik�w.
Lillian podesz�a do Szamana z napi�tym u�miechem na
twarzy.
15
� Dzie� dobry, ciociu Lillian � przywita� j�. Nie by�a jego
ciotk�, lecz kiedy by� ma�y, Geigerowie i Cole'owie �yli ze
sob� jak jedna rodzina i zawsze si� tak do niej zwraca�.
Spojrzenie jej oczu zmi�k�o.
� Witaj, Rob. � rzek�a po dawnemu serdecznie. Nikt poza
ni� tak go nie nazywa�, tym imieniem zwracano si� do jego
ojca, Lillian za to rzadko u�ywa�a miana Szaman. Poca�owa�a
go w policzek, nie zapewniaj�c go niepotrzebnie, jak bardzo
jej przykro.
Powiedzia�a mu, �e z wiadomo�ci, jakie otrzymuje od Jasona
(nadchodz� rzadko, gdy� jego listy musz� przechodzi� przez
linie frontu), wynika, �e jej m�� jest zdrowy i nie zagra�a mu
chyba niebezpiecze�stwo. Poniewa� by� aptekarzem,
zrobiono go, gdy si� zaci�gn��, administratorem polowego
szpitalika w Georgii, a obecnie jest komendantem wi�kszego
szpitala nad brzegami rzeki James w Wirginii. W ostatnim
li�cie donosi�, �e jego brat, Joseph Reuben Geiger,
farmaceuta, jak i reszta m�skich cz�onk�w rodziny, kt�ry w
przeciwie�stwie do pozosta�ych braci zosta� kawalerzyst�,
zgin�� w bitwie pod Stuart.
Szaman pokiwa� z powag� g�ow�, r�wnie� nie sk�adaj�c Lillian
wyraz�w wsp�czucia, bo dla wszystkich stawa�y si� ju�
czym� samo przez si� zrozumia�ym.
� A jak si� miewaj� dzieci? � zagadn��.
� Do�� dobrze. Ch�opcy tak wyro�li, �e Jay ich pewnie nie
pozna! Maj� wilczy apetyt.
� A co u Rachel?
� W czerwcu zesz�ego roku umar� jej m��, Joe Regensberg.
Na tyfus, podobnie jak tw�j ojciec.
� Ach � westchn�� z �alem. � S�ysza�em, �e zesz�ego lata
panowa�a w Chicago istna epidemia duru. A Rachel jak si�
czuje?
� Dobrze, tak samo jak jej dzieci. Ma syna i c�rk�. �
Zawaha�a si�. � Spotyka si� teraz z innym m�czyzn�,
kuzynem Joego. Zar�czyny zostan� og�oszone, jak tylko
sko�czy si� jej rok �a�oby.
Zadziwiaj�ce, jak to jeszcze boli, jak g��boko �widruje.
� A jak ty si� czujesz w rob babki?
� �wietnie � odpar�a, po czym odsun�wszy si� od niego,
wda�a si� w cich� pogaw�dk� z pani� Pratt, kt�rej ziemia
graniczy�a z posiad�o�ci� Geiger�w.
Pod wiecz�r Szaman na�o�y� na talerz stert� jedzenia i zani�s�
je do ma�ej, dusznej chaty Aldena Kimballa, gdzie wisia�
zawsze
16
sw�d drzewnego dymu. Parobek siedzia� na ��ku w samej
bieli�nie i poci�ga� z dzbanka. Nogi mia� czyste, umy� je z
okazji pogrzebu. Reszta jego bielizny, raczej szara ni� bia�a,
suszy�a si� na sznurze, rozci�gni�tym przez �rodek izby
mi�dzy gwo�dziem w belce a zakleszczonym za krokwiami
kijem.
Szaman podzi�kowa� ruchem g�owy za propozycj� poci�g-
ni�cia z dzbana. Usiad� na jedynym w chacie drewnianym
zydlu i przygl�da� si� jedz�cemu Aldenowi.
� Gdyby to ode mnie zale�a�o, pochowa�bym tat� na naszej
ziemi, nad rzek�.
Alden pokr�ci� g�ow�.
� Ona by si� na to nigdy nie zgodzi�a. Za blisko grobu tej
Indianichy. Zanim j�... zamordowali �rzek� ostro�nie�ludzie
co� tam gadali o nich dwojgu. Twoja matka by�a o ni�
zazdrosna jak diabli.
Szamana a� korci�o, �eby wypyta� go o Makwaikw�, matk�,
ojca, uzna� jednak za niestosowne plotkowanie na temat
rodzic�w z parobkiem, kiwn�� mu wi�c tylko na po�egnanie
r�k� i wyszed�. Kiedy dotar� nad rzek�, gdzie stercza�y ruiny
hedonoso-te Makwa-ikwy, zapada� ju� zmierzch. Jeden koniec
chaty sta� nie naruszony, ale drugi zawali� si� i zmieni� w
stert� gnij�cych k��d i ga��zi, siedlisko w�y i gryzoni.
� Wr�ci�em � powiedzia� na g�os.
Wyczuwa� jej obecno��, mimo �e od dawna nie �y�a. Teraz
pozosta� mu po niej ju� tylko �al, cho� i on przyblad� na tle
smutku po �mierci ojca. Pragn�� pociechy, tymczasem czu�
tylko jej w�ciek�y gniew, tak wyra�ny, a� w�osy zje�y�y mu si�
na karku. Niedaleko znajdowa� si� jej gr�b, nie oznakowany,
lecz �adnie zadbany; trawa by�a przyci�ta i obsadzona ��tym
liliowcem, przeflancowanym z pobliskiej ��czki nad rzek�.
Zielone kie�ki wyrzyna�y si� ju� z wilgotnej gleby. Wiedzia�, �e
to ojciec tak dba� o t� mogi��, ukl�k� wi�c i wyrwa� spomi�dzy
kwiat�w troch� chwast�w.
By�o ju� prawie ciemno. Odnosi� wra�enie, �e Makwa-ikwa
chce mu co� powiedzie�. Zdarza�o si� to ju� przedtem, on za�
na po�y wierzy�, �e jej gniew, kt�ry wyra�nie wyczuwa�,
budzi�o to, �e nie mog�a mu wyjawi�, kto j� zabi�. Chcia�
zapyta�, co ma robi� teraz, po odej�ciu taty... Wiatr
zmarszczy� powierzchni� wody, na niebie zaiskrzy�y si�
pierwsze blade gwiazdy. Przebieg� go dreszcz. Czuje si�
jeszcze w powietrzu zim�, stwierdzi� w duchu wracaj�c do
domu.
17
Zdawa� sobie spraw�, �e nazajutrz powinien siedzie� w domu,
na wypadek gdyby zjawili si� jacy� sp�nieni go�cie, ale nie
potrafi� si� do tego zmusi�. W�o�y� robocze ubranie i ca�e
rano k�pa� z Aldenem owce. Urodzi�o si� kilka jagni�t,
wykastrowa� wi�c samce. Alden mia� zamiar usma�y� sobie na
obiad jajecznic� na tych ostrygach prerii.
Po po�udniu, wyk�pany i przebrany w czarny garnitur,
Szaman siedzia� z matk� w saloniku.
� Lepiej, �eby� przejrza� rzeczy po ojcu i zdecydowa�, co
komu ma przypa�� � powiedzia�a.
Cho� jasne w�osy matki ca�kiem ju� prawie posiwia�y, z tym
swoim pi�knym prostym nosem i delikatnymi ustami wci��
nale�a�a do najatrakcyjniejszych kobiet, jakie w �yciu widzia�.
To co�, co stale tkwi�o mi�dzy nimi zadr�, teraz tak�e si�
pojawi�o. Wyczu�a jego niech��.
� Trzeba si� tym b�dzie wcze�niej czy p�niej zaj��,
Robercie � powiedzia�a.
Zbiera�a si� odnie�� do ko�cio�a pozmywane talerze i naczy-
nia, sk�d mieli je sobie odebra� ci, kt�rzy przynie�li na nich
jedzenie na styp�, zaofiarowa� si� wi�c, �e j� w tym wyr�czy,
ale ona chcia�a przy okazji z�o�y� wizyt� wielebnemu
Blackmerowi.
� Chod� ze mn��zaproponowa�a, na co pokr�ci� przecz�co
g�ow�, wiedz�c, �e musia�by znowu wys�uchiwa� namawiania
do przyj�cia Ducha �wi�tego. Naiwna wiara jego matki w
niebo i piek�o nie przestawa�a go zdumiewa�. Maj�c w
pami�ci jej dawne spory z ojcem, zdawa� sobie spraw�, �e
musi teraz doznawa� szczeg�lnego niepokoju, wci�� bowiem
prze�ladowa�a j� my�l, �e jej m��, odm�wiwszy przyj�cia
chrztu, nie b�dzie czeka� na ni� w raju.
Unios�a r�k� i wskaza�a otwarte okno.
� Kto� jedzie do nas na koniu.
Nas�uchiwa�a chwil�, po czym odwr�ci�a si� do niego ze
smutnym u�miechem.
� Jaka� kobieta spyta�a Aldena, czy jest pan doktor.
Powiada, �e jej m�owi zdarzy� si� wypadek u nich w
zagrodzie. Alden m�wi jej, �e pan doktor nie �yje. Na co ona:
�M�ody doktor?" �A, nie � odpowiada Alden � ten jest,
�yje."
Szamanowi tak�e wyda�o si� to zabawne. Matka sz�a ju� po
lekarsk� torb� Roba, kt�ra sta�a na swoim zwyk�ym miejscu
przy drzwiach, i poda�a j� synowi.
� We� w�z, ju� zaprz�ony. Do ko�cio�a pojad� p�niej.
18
Kobiet� okaza�a si� Liddy Geacher. Kupili z m�em pod
nieobecno�� Szamana pole Buchanana. Drog� zna�
doskonale, wszystkiego par� mil. Geacher spad� ze stogu
siana. Le�a� wci�� tam, gdzie upad�, chwytaj�c powietrze
p�ytkimi, bolesnymi haustami. J�kn��, gdy spr�bowali go
rozebra�, wi�c Szaman rozci�� ubranie, staraj�c si� pru�
wzd�u� szw�w, �eby pani Geacher mog�a je p�niej
pozszywa�. Nie stwierdzi� krwawienia, tylko paskudne si�ce i
obrz�k lewej kostki. Z torby po ojcu wyj�� stetoskop.
� Prosz� tu podej�� i m�wi� mi, co pani us�yszy�poprosi�
kobiecin� i wetkn�� jej do uszu ko�c�wki instrumentu.
Gdy przytkn�� lejek do piersi Geachera, oczy jego �ony
rozszerzy�y si�. Pozwoli� jej przys�uchiwa� si� przez d�u�sz�
chwil�. W lewej r�ce trzyma� lejek stetoskopu, palcami prawej
bada� puls rannego.
� �upu, �upu, �upu, �upu � wyszepta�a w ko�cu.
U�miechn�� si�. Henry Geacher t�tno mia� przyspieszone, ale
czy� mo�na go by�o o to wini�?
� Co jeszcze pani s�yszy? Prosz� si� nie spieszy�.
Ws�uchiwa�a si� d�ugo.
� �adnego cichego trzeszczenia, jakby kto� zgniata� w gar-
�ci s�om�? � zapyta�.
Pokr�ci�a g�ow�.
� Tylko �upu, �upu, �upu.
Dobra wiadomo�� � z�amane �ebro nie przebi�o p�uca.
Uwolni� j� od stetoskopu, a nast�pnie cal po calu obmaca�
ca�e cia�o Geachera. Nie mog�c posi�kowa� si� s�uchem,
musia� baczniej i czujniej ni� inni lekarze korzysta� z po-
zosta�ych zmys��w. Uj�wszy r�k� rannego pokiwa� z sa-
tysfakcj� g�ow�. Otrzyma� wiadomo�� od Daru. Geacher mia�
szcz�cie, upadek na �ci�k� zle�a�ego siana ustrzeg� go od
gorszej kontuzji. Uszkodzi� sobie �ebra, Szaman nie domaca�
si� jednak �adnego gro�niejszego z�amania. Wydawa�o mu
si�, �e �ebra od pi�tego do �smego � a chyba i dziewi�te te�
� s� p�kni�te. Gdy obanda�owa� farmerowi klatk� piersiow�,
ten zacz�� l�ej oddycha�. Opatrzy� mu jeszcze kostk�, a
nast�pnie wyj�� z torby butelk� ze �rodkiem przeciwb�lowym,
na kt�ry sk�ada�y si� alkohol, odrobina morfiny i zestaw kilku
zi�.
� M�a b�dzie troch� bola�o. Prosz� mu podawa� dwie �y�ki
co godzina.
19
Dolar za wizyt�, pi��dziesi�t cent�w za opatrunki, pi��dziesi�t
za lekarstwo. Wype�ni� jednak na razie tylko cz�� zadania.
Do najbli�szych s�siad�w Geacher�w, Reisman�w, mia�
dziesi�� minut konnej jazdy. Zajecha� do nich i pogada� z
Todem Reismanem i jego synem Dave'em. Zgodzili si�
zagl�da� do Geacher�w i pomaga� im przez jaki� tydzie� w
gospodarce, p�ki Henry nie wydobrzeje.
W drodze powrotnej do domu pozwoli� Bossowi wlec si�
noga za nog�, a sam napawa� si� wiosn�. Czarnoziem by�
jeszcze zbyt mokry na ork�. Tego rana stwierdzi� na
rodzinnym pastwisku, �e wschodz� ju� niskie kwiatki �
fio�kowa komonica, pomara�czowy gorzknik, r�owy fluks
preriowy. Za kilka tygodni r�wnina rozkwitnie jaskrawymi
kolorami wysokich kwiat�w. Z rozkosz� wci�ga� w p�uca
znajom�, duszn� i s�odk� wo� nawiezionych p�l.
W domu nie zasta� nikogo. Kosz na jajka znikn�� z haczyka,
na kt�rym zawsze wisia�, domy�li� si� wi�c, �e matka wysz�a
do kurnika. Nie poszed� jej szuka�. Zanim odstawi� torb� na
miejsce przy drzwiach, dok�adnie j� sobie obejrza�, jak gdyby
widzia� j� pierwszy raz w �yciu. Zd��y�a si� ju� podniszczy�,
ale �e by�a to dobra krowia sk�ra, torba mog�a s�u�y� przez
d�ugie jeszcze lata. Narz�dzia, opatrunki i lekarstwa
pouk�adane by�y w �rodku porz�dnie r�k� Roba J.,
przygotowane do u�ytku na ka�d� okoliczno��.
Wszed� do gabinetu i przyst�pi� do metodycznego przegl�du
rzeczy po ojcu. Przetrz�sn�� szuflady biurka, otworzy�
sk�rzan� skrzyni� i posegregowa� znajduj�ce si� w niej
przedmioty na trzy kategorie. Dla matki: co lepsze z
drobiazg�w, kt�re mog�y przedstawia� dla niej jak�� warto��
uczuciow�. Dla Du�ego: p� tuzina swetr�w zrobionych na
drutach przez Sar� Cole z we�ny ich owiec, �eby jej m�� nie
marz� wezwany do chorego w mro�n� noc, my�liwski i rybacki
sprz�t ojca oraz skarb nowy, kt�ry pierwszy raz widzia� �
kolt kaliber 44 teksa�skiej marynarki z r�koje�ci� z czarnego
orzecha w�oskiego i d�ug� na dziewi�� cali gwintowan� luf�.
Widok rewolweru wprawi� go w zdumienie. Nawet gdy ojciec
� z przekona� pacyfista � zgodzi� si� w ko�cu leczy�
�o�nierzy Unii, pozostawa�o zawsze jasne, �e robi to jako
cywil i nigdy nie b�dzie nosi� broni. Po co wi�c kupi� ten
kosztowny zapewne rewolwer?
Ksi��ki medyczne, mikroskop, torba lekarska, apteka zi� i
medykament�w przypadn� jemu, Szamanowi. W skrzyni pod
20
pud�em mikroskopu znalaz� kilkana�cie zeszyt�w
rejestrowych. Przegl�daj�c je stwierdzi�, �e zawieraj�
prowadzony przez ca�e �ycie dziennik jego ojca.
Tom, kt�ry wybra� na chybi� trafi�, obejmowa� zapiski z roku
1842. Kartkuj�c go ujrza� bogat�, cho� przypadkow� kolekcj�
medycznych oraz farmakologicznych notatek i osobistych re-
fleksji. Dziennik by� upstrzony szkicami � twarze, rysunki
anatomiczne, w�r�d nich pe�ny akt kobiecy. Domy�li� si�, �e
przedstawia jego matk�. Wpatrywa� si� w jej m�od� twarz i
wlepia� zafascynowany wzrok w to zakazane cia�o, �wiadom,
�e w brzuchu (by�a niew�tpliwie ci�arna) nosi p��d, z kt�rego
on mia� wyrosn��. Otworzy� inny zeszyt. Zawiera� zapiski
wcze�niejsze, pochodz�ce z czas�w, gdy m�odziutki Robert
Judson Cole przyby� do Bostonu okr�tem ze Szkocji. Tu
r�wnie� Szaman natrafi� na akt kobiecy. Tej twarzy jednak nie
rozpoznawa�; jej rysy naszkicowane zosta�y pobie�nie, za to
srom � z kliniczn� precyzj�. Po chwili wczytywa� si� ju� w
opis erotycznej przygody, jak� jego ojciec prze�y� z jak��
dziewczyn� w pensjonacie, w kt�rym si� zatrzyma�.
Czytaj�c t� relacj� czu�, jak m�odnieje. Ubywa�o mu lat, zacz��
male�, ziemia zawirowa�a wstecz, od�y�y delikatne tajemnice i
m�odzie�cze m�ki. By� znowu ch�opcem po�eraj�cym w
bibliotece zakazane ksi��ki, szukaj�cym s��w i rycin, kt�re by
mu odkry�y owe sekretne, ohydne, a mo�e sko�czenie
cudowne rzeczy, jakie m�czy�ni robi� z kobietami. Czyta� na
stoj�co, dr��c na ca�ym ciele i nas�uchuj�c w obawie, �e
ojciec stanie nagle w progu i nakryje go.
Naraz poczu� mocne trza�ni�cie drzwi z ty�u domu. To matka
wr�ci�a z kurnika. Zmusi� si� do zamkni�cia zeszytu i od�o�y�
go do kufra.
Przy kolacji oznajmi� matce, �e przejrza� rzeczy po ojcu,
staszczy wi�c teraz ze strychu jakie� puste pud�o i zapakuje w
nie to, co przeznaczy� dla brata.
Kiedy to powiedzia�, zawis�o mi�dzy nimi nie wypowiedziane
pytanie, czy Alex jeszcze �yje i czy wr�ci, by obj�� t� sched�.
Po chwili Sara odwa�y�a si� przytakn��.
� Dobrze � powiedzia�a z widoczn� ulg�, �e zaj�� si� tym, o
co prosi�a.
Nie spa� tej nocy. Ostrzega� sam siebie, �e lektura dziennika
uczyni ze� podgl�dacza, intruza wciskaj�cego si� w �ycie
prywatne rodzic�w, a mo�e nawet do ich sypialni. Lepiej,
�eby
21
spali� te tomy. Zdrowy rozs�dek perswadowa� mu jednak, �e
ojciec prowadzi� ten dziennik po to, by zawrze� w nim esencj�
swego �ycia. Le�a� w zapadaj�cym si� ��ku i zastanawia� si�,
jak te� naprawd� �y�a i jak umar�a Makwa-ikwa, i dr�a� z
obawy, �e odkryta prawda mo�e si� okaza� niebezpieczna.
Na koniec wsta�, zapali� lamp� i cicho, by nie zbudzi� matki,
przekrad� si� przez sie�.
Przyci�� kopc�cy knot i podkr�ci� go tak, by dawa� jak
najja�niejsze �wiat�o, i tak zreszt� za s�abe � z trudem odcyf-
rowywa� litery. O tej porze nocy w gabinecie panowa� nie-
przyjemny ch��d, mimo to Szaman wyci�gn�� pierwszy zeszyt
i zabra� si� do lektury. Wnet zapomnia� i o kiepskim
o�wietleniu, i o ch�odzie, dowiaduj�c si� wi�cej o swoim ojcu i
o sobie samym, ni�by tego pragn��.
Cz�� druga Czyste p��tno, nowe
malowid�o
11 marca 1839
Imigrant
Rob J. Cole po raz pierwszy ujrza� Nowy �wiat w mglisty
wiosenny dzie�, gdy pocztowiec �Kormoran" � niezgrabny
statek z trzema przysadzistymi masztami i ster�aglem, b�d�cy
mimo to przedmiotem dumy Unii �eglugowej Black Ball �
wszed� w czasie przyp�ywu do wielkiego portu, w kt�rym
zakotwiczy� na rwanej stromej fali. Wschodni Boston nie
przedstawia� si� okazale: par� rz�d�w byle jak skleconych
drewnianych bud. Z pirsu zabra� wszak�e przybysza za op�at�
trzech pens�w ma�y parowiec i powi�z� w�r�d imponuj�cego
skupiska zakotwiczonych w porcie statk�w na g��wne
nabrze�e, zabudowane bez �adu i sk�adu domami mieszkal-
nymi oraz sklepami, od kt�rych zalatywa� pokrzepiaj�cy,
znany mu ze szkockich port�w zapach gnij�cych ryb, z�z i
smo�owanych lin.
Przybysz by� wysoki i barczysty, ro�lejszy od wi�kszo�ci
mijanych m�czyzn. Po wybiegaj�cych z portu kr�tych ulicz-
kach, brukowanych kocimi �bami, szed� z trudem, gdy� po
morskiej podr�y bola�y go ko�ci. Na lewym ramieniu d�wiga�
ci�ki kufer, pod prawym za� ni�s�, jak gdyby obejmowa� w
talii niewiast�, olbrzymi instrument strunowy. Wszystkimi
porami sk�ry ch�on�� Ameryk�. W�skimi ulicami ledwie
mog�y si� przecisn�� furgony i powozy, wi�kszo�� budynk�w
wzniesiono z drewna b�d� z krwi�cie czerwonej ceg�y, sklepy
pe�ne by�y towar�w, a szyldy nad nimi krzykliwe, kolorowe, o
z�oconych literach. Stara� si� nie po�era� oczyma kobiet
wchodz�cych do sklep�w lub z nich wychodz�cych, cho�
dr�czy�a go op�ta�cza niemal ��dza, by kt�r�� pow�cha�.
23
Zajrza� do jakiego� hotelu American House"�sp�oszy�y go
jednak �yrandole i tureckie dywany, zmiarkowa� bowiem, �e
ceny maj� nie na jego kiesze�. W jad�odajni przy Union Street
zjad� talerz zupy rybnej i poprosi� dw�ch kelner�w, �eby mu
polecili jaki� czysty i tani pensjonat.
� Zdecyduj si�, m�odzie�cze: albo czysty, albo tani �rzek�
jeden z nich. Drugi pokiwa� jednak g�ow� i skierowa� go do
niejakiej pani Burton na Spring Lane.
Jedyny wolny pok�j wygl�da� jak s�u�b�wka i mie�ci� si� na
poddaszu obok izdebek s�u��cego i pokoj�wki. By�a to ma�a
klitka, latem bez w�tpienia gor�ca, zim� lodowata, do kt�rej
wchodzi�o si� po trzech pi�trach schod�w. Sta�o tam w�skie
��ko, stolik z pop�kan� misk� i bia�y nocnik nakryty
wyszywanym w niebieskie kwiatki lnianym r�cznikiem. W
cen� pokoju (p�tora dolara za tydzie�) wliczone by�o
�niadanie, sk�adaj�ce si� z owsianki, suchar�w i jednego
kurzego jajka, jak mu obwie�ci�a Louise Burton, po��k�a
wdowa po sze��dziesi�tce, kt�rej poczciwie patrzy�o z oczu.
� Co pan tam ma?
� Wiolonczel�.
� Zarabia pan na �ycie jako muzykant?
� Grywam dla przyjemno�ci. Jestem lekarzem. Pokiwa�a z
pow�tpiewaniem g�ow�. Za��da�a zap�aty z g�ry
i poinformowa�a nowego lokatora o sto��wce w bok od
Beacon Street, gdzie mo�e za dolara tygodniowo wykupi�
obiady.
Po jej wyj�ciu zwali� si� na ��ko jak k�oda. Przespa�
popo�udnie, wiecz�r i noc ci�kim, pozbawionym marze�
snem. Czu� tylko ko�ysanie i chybotanie statku, rankiem
obudzi� si� jednak jak nowo narodzony. Gnany wilczym
apetytem zbieg� na d� na �niadanie. Usiad� obok innego
lokatora, Stanley a Fincha, kt�ry pracowa� w sklepie
kapelusznika na Summer Street. Otrzyma� od niego dwie
informacje o kapitalnym znaczeniu: za dwadzie�cia pi��
cent�w wod� do k�pieli grzeje i nalewa do cynowej wanny
str�, Lem Raskin; w Bostonie s� trzy szpitale: og�lny,
po�o�niczy oraz przychodnia dla chorych na uszy i oczy.
Po �niadaniu Rob p�awi� si� w wannie, a wyszorowa� si�
dopiero wtedy, gdy woda ju� wystyg�a, po czym doprowadzi�
sw�j ubi�r do stanu godziwej prezencji. Na schodach spotka�
pos�ugaczk�, kt�ra na kolanach my�a podest. Jej nagie
ramiona by�y usiane piegami, obfite kr�g�o�ci kszta�t�w
koleba�y si� w rytm szorowania. Kiedy j� mija�, podnios�a na
niego chmurn�,
24
koci� twarz. Spostrzeg�, �e spod jej czepka wymykaj� si�
kosmyki w�os�w takiego koloru, jaki najmniej lubi� � w od-
cieniu mokrej marchwi.
W szpitalu og�lnym stanu Massachusetts wyczeka� si� do
po�udnia, zanim zosta� przyj�ty przez doktora Waltera
Channinga, kt�ry poinformowa� go bez ogr�dek, �e nie
potrzebuj� wi�cej lekarzy. Podobn� odpowied� us�ysza�
niebawem w dw�ch kolejnych szpitalach. W po�o�niczym
m�ody lekarz nazwiskiem David Humphreys Storer pokr�ci�
wsp�czuj�co g�ow�.
� Wydzia� lekarski Harvardu, panie Cole, wypuszcza co
roku zast�p medyk�w, kt�rzy musz� si� ustawia� w kolejce
do pracy. Przyjezdni, prawd� powiedziawszy, niewielkie tu
maj� szans�.
Rob J. domy�li� si� tego, czego mu Storer nie powiedzia�
wprost: �e za niekt�rymi z tutejszych absolwent�w stoi
presti� rodzin i koneksje. On r�wnie� korzysta� w Edynburgu
z przynale�no�ci do lekarskiego klanu Cole'�w.
� Osobi�cie spr�bowa�bym szcz�cia w jakim� innym mie-
�cie. Mo�e w Providence albo w New Haven�doradzi�
Storer. Rob wymamrota� s�owa podzi�kowania i wyszed�.
Storer dogoni� go po chwili.
� Prawd� m�wi�c istnieje pewna nik�a szansa � rzek�.
� Powinien pan si� zwr�ci� do doktora Waltera Aldricha.
Gabinet tego lekarza mie�ci� si� w jego schludnym, pomalo-
wanym na bia�o drewnianym domu, stoj�cym na
po�udniowym kra�cu podobnego do ��ki skweru, kt�ry
miejscowi nazywali B�oniem. By�y akurat godziny przyj��,
Robowi przysz�o wi�c d�ugo czeka�. Doktor Aldrich okaza�
si� pulchnym jegomo�ciem z bia�� jak mleko brod�, kt�ra nie
zakrywa�a mu jednak ust podobnych do ci�tej rany.
Wys�ucha� Roba, przerywaj�c mu od czasu do czasu
pytaniami:
� Szpital uniwersytecki w Edynburgu?... U chirurga
Williama Fergussona?... I czemu� to porzuci� pan tak�
asystentur�?
� Gdybym nie uciek�, zes�ano by mnie do Australii.�Rob J.
zdawa� sobie spraw�, �e ca�a jego nadzieja w szczero�ci.
� Napisa�em broszur�, kt�ra wywo�a�a w okr�gach przemys-
�owych rozruchy przeciwko Koronie angielskiej, od lat
wysysaj�cej ze Szkocji krew. Dosz�o do walki, padli zabici.
� Jasno powiedziane � stwierdzi� doktor Aldrich potak-
n�wszy g�ow�. � M�czyzna powinien walczy� o
pomy�lno�� w�asnej ojczyzny. M�j ojciec i dziad te� walczyli
z Anglikami.
25
�Przyjrza� si� Robowi spod oka.
�Znalaz�oby si� jedno wolne miejsce. W organizacji
dobroczynnej, kt�ra otacza opiek� miejsk� biedot�.
Zapowiada�o to prac� brudn� i niewdzi�czn�. Doktor
Aldrich powiedzia�, �e lekarze zarabiaj� w tej instytucji oko�o
pi��dziesi�ciu dolar�w rocznie i s� szcz�liwi, �e dostali tak�
praktyk�. R�b J. pow�tpiewa� w duchu, by lekarz z
Edynburga m�g� posi��� gruntowniejsz� wiedz� medyczn� w
prowincjonalnych dzielnicach biedoty.
� Je�li wst�pi pan do Bosto�skiego Towarzystwa Dob-
roczynnego, postaram si�, �eby m�g� pan wieczorami
asystowa� jako asystent w laboratorium anatomii Akademii
Medycznej Tremont. Przynios�oby to panu dodatkowe
dwie�cie pi��dziesi�t dolar�w.
� Nie s�dz�, �ebym si� zdo�a� utrzyma� za trzysta dolar�w,
sir. Nie posiadam prawie �adnych zasob�w.
� Nic wi�cej nie mog� panu zaproponowa�. Roczne pobory
wynios�yby jednak w istocie nie trzysta, a trzysta pi��dziesi�t
dolar�w. Pracowa�by pan w �smej Dzielnicy, a rada
nadzorcza Towarzystwa postanowi�a ostatnio w g�osowaniu
przyzna� lekarzowi tego okr�gu pobory w wysoko�ci nie
pi��dziesi�ciu, tylko stu dolar�w.
� I czemu� to w �smej Dzielnicy p�ac� dwa razy wi�cej ni� w
innych?
Doktor Aldrich odp�aci� szczero�ci� za szczero��.
� Bo mieszkaj� tam Irlandczycy � rzek� g�osem, kt�ry
idealnie pasowa� do jego cienkich, bezkrwistych warg.
Nast�pnego dnia rano R�b J. wspi�� si� po skrzypi�cych
schodach domu pod numerem 109 na Washington Street i
wszed� do zagraconej apteki, b�d�cej jedynym biurem
Bosto�skiego Towarzystwa Dobroczynnego. T�oczyli si� ju�
tam lekarze czekaj�cy na codzienne skierowania. Gdy przysz�a
kolej Roba, kierownik plac�wki, Charles K. Wilson,
potraktowa� go do�� obcesowo.
� Aha, nowy lekarz na �sm� Dzielnic�, tak? No c�, nikt si�
ni� dotychczas nie zajmowa�. Oto pana dzisiejszy przydzia� �
rzek� wr�czaj�c mu plik kartelu szk�w z nazwiskami i adresami.
Nast�pnie zapozna� nowego wolontariusza z zasadami pracy i
opisa� pobie�nie przydzielony mu rewir. Jego g��wna ulica,
Broad Street, bieg�a mi�dzy portowymi dokami a wynios�ym
26
garbem Fort Hill. Zaraz po za�o�eniu miasta by�a to
dzielnica kupc�w, kt�rzy pobudowali tu sobie
przestronne rezydencje, aby mie� oko na swoje
magazyny i trzyma� r�k� na pulsie handlu na nabrze�u.
Po jakim� czasie wszak�e wyprowadzili si� stamt�d
na elegantsze ulice, a w ich domach zamieszkali
jankescy robotnicy, po nich � w miar� jak budynki
dzielono na coraz mniejsze klitki � miejscowa
biedota, na koniec za� wypluwani regularnie przez
�adownie statk�w emigranci z Irlandii. Okaza�e
niegdy� domy podupad�y w�wczas ostatecznie, nie
remontowane, podzielone na ma�e izdebki, kt�re
podnajmowano za wyg�rowany tygodniowy czynsz.
Magazyny zamieni�y si� w ule ciasnych klitek bez
dop�ywu �wiat�a i powietrza. Niedostatek przestrzeni
mieszkalnej by� tak dotkliwy, �e do ka�dej budowli
przyrasta�y z bok�w i z ty�u szpetne ko�lawe budy. W
rezultacie powsta�y n�dzarskie czynsz�wki, gdzie w
izbie gnie�dzi�o si� nawet po dwana�cie os�b � �ony,
m�owie, bracia, siostry, dzieci, �pi�cy nieraz wszyscy
pospo�u w jednym ��ku.
Kieruj�c si� wskaz�wkami Wilsona, Rob J. odszuka�
�sm� Dzielnic�. Od Broad Street bi� przera�liwy
smr�d � fetor nielicznych wychodk�w, z kt�rych
korzysta�o zbyt wielu u�ytkownik�w � �w od�r
n�dzy, wsp�lny wszystkim metropoliom �wiata.
Zm�czony ju� w�asn� cudzoziemsko�ci�, z rado�ci�
wita� irlandzkie oblicza, bo� przecie ��czy� go z nimi
wsp�lny celtycki rodow�d. Pierwszy karteluszek
skierowa� go do Patricka Geoghegana zamieszka�ego
przy Half Moon Place. Adres m�g�by r�wnie dobrze
wskazywa� na s�o�ce, ledwo bowiem skr�ci� z Broad
Street, zgubi� si� w labiryncie odchodz�cych od tej
ulicy zau�k�w i przesmyk�w bez nazwy. W ko�cu da�
pensa jakiemu� umorusanemu ch�opcu i ten
zaprowadzi� go na ciasne, zagracone podw�rko.
Dopytuj�c si� o drog�, dotar� na najwy�sze pi�tro
s�siedniego domu i przeszed�szy przez izby
zamieszkane przez dwie inne rodziny, znalaz� si� w
dziupelce Geoghegan�w. Siedzia�a tam jaka� kobieta i
przegl�da�a przy ogarku g��wk� dziecka.
� Tu mieszka Patrick Geoghegan?
Rob J. musia� powt�rzy� pytanie, nim doczeka� si�
udzielonej ochryp�ym szeptem odpowiedzi.
� To m�j tatu�... Umar� pi�� dni temu na zapalenie
m�zgu. Mieszka�cy Szkocji r�wnie� okre�lali tym
terminem ka�d�
wysok� gor�czk�, kt�ra ko�czy�a si� �mierci�.
27
� Wsp�czuj� pani w nieszcz�ciu � wyb�ka� cicho.
Nie podnios�a nawet oczu.
Zszed�szy na d� przystan�� i rozejrza� si� wok�.
Wiedzia�, �e w ka�dym kraju s� takie ulice, rezerwaty
niesprawiedliwo�ci tak przygniataj�cej, �e wytwarza
w�a�ciwe sobie widoki, d�wi�ki i zapachy. Dziecko o
twarzy koloru serwatki siedzia�o na schodach i
obgryza�o, niczym pies ko��, kawa�ek wieprzowej
sk�ry bez odrobiny mi�sa; w brudnym, za�mieconym
zau�ku wala�y si� trzy buty nie do pary, tak zniszczone,
�e nie nadawa�y si� ju� do dalszych reperacji;
zapijaczony m�ski g�os zawodzi� rzewn� pie�� o
zielonych wzg�rzach porzuconej ojczyzny, gdzie
indziej kto� miota� przekle�stwa z modlitewnym wr�cz
�arem. Zapach gotowanej kapusty gin�� pod bij�cym
zewsz�d odorem przepe�nionych rynsztok�w i
wszelakiego rodzaju brud�w. Rob J. napatrzy� si�
biednych dzielnic w Edynburgu i w Paisley. Przywyk�
do widoku kamiennych szeregowych dom�w w
dziesi�tkach innych miast, gdzie doro�li i dzieci
wychodzili do pracy przed �witem, wlok�c nogi do
fabryk w��kienniczych i prz�dzalni, a do dom�w
wracali dobrze po zapadni�ciu nocy. Zastanowi�a go
ironia jego po�o�enia: ze Szkocji musia� ucieka�, gdy�
wyst�powa� przeciwko si�om odpowiedzialnym za
powstanie takich jak te slums�w, i oto w nowym
kraju wpakowano go w taki sam rynsztok.
Drugi kartonik kierowa� go do Martina O'Hary na
Humphrey Place. By�o to skupisko bud i ruder
wczepionych w zbocze Fort Hill, a wiod�y tam
drewniane schody, wysokie na jakie� pi��dziesi�t
st�p i tak strome, �e na dobr� spraw� mo�na by je
uzna� za drabin�. Wzd�u� tej�klatki schodowej" bieg�a
odkryta drewniana rynna, kt�r� sp�ywa�y �cieki z
Humphrey Place, przyczyniaj�c si� do powi�kszenia
kloacznych zator�w na Half Moon Place. Nie
zwracaj�c uwagi na n�dz� otoczenia, Rob wspi�� si�
szybko po stromych schodach. Zaczyna� si� ju�
przyzwyczaja� do swojej praktyki.
Cho� praca by�a wyczerpuj�ca, po po�udniu m�g�
jedynie liczy� na ubo�uchny kiepskiposi�ek, po
kt�rym spieszy� wieczorem na dodatkow� posad�.
�aden pojedynczy etat nie zapewni�by mu
miesi�cznego utrzymania, te za� oszcz�dno�ci, jakie
mu jeszcze zosta�y, nie wystarczy�yby na wiele
obiad�w.
Prosektorium i sala wyk�adowa Akademii Medycznej
Tremont mie�ci�y si� w jednym du�ym pokoju nad
aptek� Thomasa Metcalfe'a pod numerem 35 przy
Tremont Place. Zaj�cia
28
prowadzi�a grupa wyedukowanych na Harvardzie
profesor�w, kt�rzy zatrwo�eni poziomem edukacji
medycznej oferowanej przez ich alma mater,
postanowili otworzy� trzyletni program studi�w
maj�cych (w ich mniemaniu� wypuszcza�
warto�ciowszych lekarzy.
Profesor patologii, u kt�rego Rob J. mia� by�
asystentem--prosektorem, okaza� si� niskim
m�czyzn� o szpotawych kolanach, o dziesi�� mniej
wi�cej lat ode� starszym. Skin�� mu niedbale g�ow�.
� Nazywam si� Holmes. Czy jest pan asystentem z
do�wiadczeniem, doktorze Cole?
� Nie. Nigdy nie pracowa�em jako asystent. Ale
jestem do�wiadczonym chirurgiem i prosektorem.
Ozi�b�y ruch g�owy profesora Holmesa m�wi� �ano,
zobaczymy". Wyja�ni� mu pokr�tce, jakie ma
poczyni� przygotowania przed jego wyk�adem. Poza
niewielu wyj�tkami sk�ada�y si� one na rutynowe
zaj�cia, z kt�rymi Rob J. by� obznajomiony. W
Edynburgu co rano przed obchodem robili z
Fergussonem sekcje zw�ok � dla cel�w
badawczych, a tak�e po to, by nie wyj�� z wprawy w
operowaniu �ywych. �ci�gn�� wi�c teraz
prze�cierad�o z ko�cistych zw�ok jakiego� m�odzie�ca
i w�o�y� d�ugi szary fartuch prosektora. Rozk�ada�
w�a�nie narz�dzia, gdy zacz�li si� schodzi� studenci.
By�o ich tylko siedmiu. Doktor Holmes stan�� przy
katedrze obok sto�u sekcyjnego.
� Kiedy studiowa�em w Pary�u anatomi�zacz��
� ka�dy student m�g� sobie w pewnym miejscu
kupi� ca�e zw�oki. Sprzedawano je tam po
pi��dziesi�t sous codziennie w po�udnie. Dzi� mamy
do czynienia z niedoborem zw�ok do bada�. Te oto,
zw�oki szesnastoletniego ch�opca, kt�ry zmar� dzi�
rano na przekrwienie p�uc, otrzymali�my ze stanowej
Rady Dobroczynno�ci. Dzi� wieczorem nie b�d�
pa�stwo jeszcze przeprowadzali sekcji. Na
nast�pnych zaj�ciach cia�o zostanie rozdane mi�dzy
was. Dwie osoby otrzymaj� do bada� rami�, dwie
nog�, reszta podzieli si� korpusem.
Doktor Holmes opisywa� czynno�ci Roba, gdy ten
otworzy� klatk� piersiow� ch�opca i j�� wydobywa�
poszczeg�lne narz�dy. Wa�y� je kolejno, po czym
wyra�nie, by profesor m�g� zanotowa�, podawa� ich
wag�. Jego obowi�zki ogranicza�y si� nast�pnie do
wskazywania r�nych punkt�w cia�a dla zilustrowania
s��w profesorskiego wyk�adu. Holmes m�wi� g�osem
piskliwym
29
i zacina� si�, ale Rob J. zorientowa� si� szybko, �e
studenci uwa�aj� jego wyk�ady za pyszn� zabaw�.
Wyk�adow