9709

Szczegóły
Tytuł 9709
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9709 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9709 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9709 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Noah Gordon Szaman Prze�o�y� z angielskiego �ukasz Nicpan Wydawnictwo �Ksi��nica" Tytu� orygina�u Shaman Opracowanie graficzne Mariusz Banachowicz Ilustracja na ok�adce Thomas Le Clear, �Buffalo Newsboy" � COREL Copyright � 1992 by Noah Gordon For the Polish edition Copyright � by Wydawnictwo �Ksi��nica", Katowice 1994 ISBN 83-7132-624-6 Spis tre�ci Cz�� pierwsza Powr�t do domu � 22 kwietnia 1864 Cz�� druga Czyste p��tno, nowe malowid�o � 11 marca 1839 Cz�� trzecia Holden's Crossing � 14 listopada 1841 .... Cz�� czwarta G�uchy ch�opiec � 12 pa�dziernika 1851 . . . Cz�� pi�ta Sprzeczka w rodzinie � 24 stycznia 1861 . . . Cz�� sz�sta Wiejski lekarz � 2 maja 1864........451 Podzi�kowania i nota od autora........591 7 23 142 220 348 Ashfield, Massachusetts 20 listopada 1991 roku Ksi��k� t� z wyrazami mi�o�ci dedykuj� Lorraine Gordon, Irvingowi Cooperowi, Cis i Edowi Plotkinom, Charliemu Ritzowi oraz pami�ci nieod�a�owanej Izy Ritz Cz�� pierwsza Powr�t do domu 22 kwietnia 1864 1 Hopsa-Sa Ostry gwizd w ch�odnym brzasku zapowiedzia� zbli�anie si� �Ducha Des Moines" do dworca Cincinnati. Szamanowi da�o o nim zna� zrazu delikatne, ledwo wyczuwalne dr�enie drewnianego peronu, potem jego wyra�ny, coraz silniejszy dygot. Potw�r wypad� niespodzianie z szarego, pos�pnego p�mroku i p�dzi� na niego dysz�c woni� gor�cego oleju i pary, po�yskuj�c mosi�nymi okuciami na czarnym smoczym cielsku, pr꿹c pot�ne ramiona t�ok�w i niczym wieloryb wydychaj�c w niebo chmur� siwego dymu, kt�ra�gdy parow�z stan���odp�yn�a, podar�a si� na strz�py i rozwia�a. W trzecim wagonie by�o tylko kilka wolnych miejsc na twardych drewnianych �awkach. Gdy Szaman usiad�, poci�g z szarpni�ciem podj�� przerwan� podr�. Kolej wci�� stanowi�a nowo��, ale podr�owa�o si� ni� w nazbyt licznym towarzystwie. Wola� samotn� jazd� konno, zatopiony w rozmy�laniach. D�ugi wagon by� pe�en �o�nierzy, dobosz�w, farmer�w oraz wszelakiego rodzaju kobiet, z dzie�mi i bez dzieci. Ich p�acz nie przeszkadza� mu oczywi�cie ani troch�. W wagonie by�o jednak duszno od sk��bionych woni � �mierdz�cych skarpetek, zanieczyszczonych pieluch, nie�wie�ych wyziew�w z �o��dk�w, potu nie mytych cia�, sw�du cygar i fajek. Okno zaprojektowano najwyra�niej z zamiarem rzucenia wyzwania temu, kto zechce je otworzy�, lecz on by� ros�y i krzepki, tote� je w ko�cu pokona�, cho� po to jedynie, aby stwierdzi� zaraz, �e pope�ni� b��d. Sapi�cy z przodu, o trzy wagony dalej parow�z wyrzuca� z wysokiego komina nie tylko dym, ale i mieszanin� sadzy, popio�u, �arz�cych si� i zgas�ych w�gielk�w, kt�re p�d jazdy zwiewa� do ty�u i cisn�� teraz w otwarte okno. Nowa marynarka Szamana zaj�a si� natychmiast od jakiej� roz�arzonej okruszyny. Kaszl�c i pomrukuj�c ze z�o�ci m�ody cz�owiek zatrzasn�� okno i pocz�� trzepa� w sukno, p�ki nie zgasi� zarzewia. Siedz�ca po drugiej stronie przej�cia kobieta zerkn�a na niego i u�miechn�a si�. Starsza od niego o jakie� dziesi�� lat, ubrana by�a modnie, ale w str�j podr�ny � szar� we�nian� sukni� bez krynoliny, ze wstawkami z niebieskiego lnu dla podkre�lenia koloru blond w�os�w. Ich spojrzenia zetkn�y si� na chwil�, po czym nieznajoma opu�ci�a wzrok na cz�enko do frywolitek, kt�re trzyma�a na kolanach. Szaman by� rad z tego zerwania kontaktu. �a�oba to nie pora na flirty. Do czytania wzi�� na drog� now� ciekaw� ksi��k�, ilekro� jednak pr�bowa� si� w niej zag��bi�, my�li bieg�y do ojca. �rodkiem wagonu za jego plecami przepycha� si� konduktor. Szaman zda� sobie spraw� z jego obecno�ci wtedy dopiero, gdy tamten dotkn�� jego ramienia. Wzdrygn�� si� i podni�s� wzrok na rumiane oblicze ozdobione w�siskami zlepionymi w dwa napomadowane szpikulce oraz przetykan� siwizn� ry�aw� br�dk�, kt�ra spodoba�a si� Szamanowi, pozwala�a bowiem widzie� wargi konduktora. � Pan to chyba musi by� g�uchy! � stwierdzi� tamten dobrodusznie. � Ju� trzeci raz prosz� pana o bilet. Szaman u�miechn�� si� do niego. W podobnych sytuacjach bywa� w �yciu na ka�dym kroku. � Istotnie, jestem g�uchy � odrzek�, podaj�c konduktorowi bilet. Patrzy� na przesuwaj�c� si� za oknem preri�, nie by� to jednak widok zajmuj�cy. Teren by� monotonny, poza tym poci�g tak szybko przemyka� obok r�nych przedmiot�w, �e ledwie mia�y czas dotrze� do �wiadomo�ci, a ju� znika�y. Najprzyjemniej podr�owa� piechot� lub konno. Kiedy cz�owiek poczuje g��d albo zechce mu si� la�, zatrzymuje si� po prostu w drodze i dogadza sobie. Ogl�dane za� z poci�gu takie miejsca postoju miga�y tylko w postaci rozmazanych plam. Ksi��k�, kt�r� ze sob� zabra�, by�y �Zapiski szpitalne" mieszkanki Massachusetts nazwiskiem Alcott, kt�ra od pocz�tku wojny zajmowa�a si� piel�gnowaniem rannych. Jej opisy cierpie� i potwornych warunk�w panuj�cych w szpitalach polowych wywo�a�y w lekarskich kr�gach zgroz�. Na Szamanie lektura ta czyni�a wyj�tkowo przygn�biaj�ce wra�enie, zmusza�a go bowiem do wyobra�ania sobie udr�k, przez jakie m�g� przechodzi� jego brat, Du�y, kt�ry zagin�� podczas akcji jako szperacz konfederat�w. Je�li oczywi�cie, dopowiedzia� sobie w duchu, nie poleg� bezimiennie. Takie rozwa�ania wiod�y prost� drog� do my�li o ojcu. Poczu� chwytaj�cy go za gard�o skurcz �alu, j�� wi�c gor�czkowo rozgl�da� si� doko�a. Z przodu wagonu wymiotowa� jaki� chudy ch�opiec. Jego matka, blada kobiecina siedz�ca w�r�d sterty tobo��w z tr�jk� jeszcze drobnych dzieci, zerwa�a si� podtrzyma� mu czo�o, �eby nie zarzyga� baga�y. Gdy Szaman do niej podszed�, zabiera�a si� w�a�nie za nieprzyjemne porz�dki. � Mo�e m�g�bym mu pom�c? Jestem lekarzem. � Nie mam czym panu zap�aci�. Machn�� bagatelizuj�co d�oni�. Ch�opiec poci� si� po ataku nudno�ci, lecz czo�o mia� zimne. W�z�y ch�onne powi�kszone, oczy b�yszcz�ce. Kobieta przedstawi�a si� jako Jonathanowa Sperber. Jecha�a z Limy w Ohio do m�a, kt�ry wraz ze swoimi towarzyszami, kwakrami, zagospodarowywa� si� jako osadnik w Springdale, pi��dziesi�t mil na zach�d od Davenport. Pacjent mia� na imi� Lester i liczy� sobie osiem lat. Na wymizerowan� twarzyczk� wraca�y ju� rumie�ce. Nie wygl�da� na ci�ko chorego. � Co zjad�? Z wyt�uszczonego worka na m�k� wydoby�a niech�tnie kie�bas� domowego wyrobu. Kie�basa by�a zielonkawa. Powonienie potwierdza�o �wiadectwo oczu. Jezu Chryste!... � Hm... czy pani im to wszystkim dawa�a do jedzenia? Potakn�a g�ow�. Rzuci� na pozosta�ych brzd�c�w spojrzenie pe�ne uznania dla ich przewod�w pokarmowych. � Widzi pani, nie mo�na ich tym d�u�ej karmi�. Ta kie�basa jest ju� za bardzo zepsuta. Zacisn�a wargi. � Wcale nie taka zepsuta. Jest dobrze nasolona, gorsze�my ju� jadali. Gdyby by�a zepsuta, ja i te ma�e te� by�my si� pochorowali. Dostatecznie dobrze zna� takich osadnik�w � oboj�tnie jakiego wyznania � aby nie dos�ucha� si� w jej s�owach ich prawdziwej tre�ci: ta kie�basa by�a wszystkim, co mieli. Mogli je�� za�miard�� kie�bas� lub g�odowa�. Kiwn�� g�ow� i wr�ci� na swoje miejsce. Jego podr�ny r�g obfito�ci, zwini�ty z wychodz�cej w Cincinnati gazety �Commercial", mie�ci� trzy grube pajdy pumpernikla prze�o�one plastrami chudej wo�owiny, ciasto z d�emem truskawkowym i dwa jab�ka, kt�rymi chwil� �onglowa�, chc�c roz�mieszy� dzieci. Gdy wr�cza� pani Sperber te prowianty, kobieta ju� otworzy�a usta, by zaprotestowa�, lecz wnet je zamkn�a. �ona osadnika powinna kierowa� si� w �yciu trze�wym realizmem. � Jeste�my panu bardzo wdzi�czni, przyjacielu � powie- dzia�a. Blondynka z drugiej strony przej�cia strzela�a ku niemu oczkiem, a Szaman usi�owa� skupi� si� na lekturze, gdy wr�ci� konduktor. � We pan co, ja chyba pana znam? Teraz sobie przypo- mnia�em. Ch�opak doktora Cole'a z Holden's Crossing. Zgadza si�? � Zgadza � odpar� Szaman wiedz�c, �e to jego g�uchota pozwoli�a go konduktorowi zidentyfikowa�. � Pan mnie nie pami�ta? Frank Fletcher. Mia�em ten kawa�ek pola kukurydzy przy drodze do Hooppole. Pa�ski tata zajmowa� si� ca�� nasz� si�demk� przez sze�� lat z ok�adem, p�kim si� nie wyprzeda� i nie zacz�� pracowa� na kolei. Wtedy�my si� przeprowadzili do East Moline. Pami�tam, �e pan te� z nim czasem przyje�d�a�, jeszcze jako sraluch. Siedzia� pan za nim na koniu i trzyma� si� z ca�ej si�y, �eby nie zlecie�. Wizyty domowe by�y dla ojca jedyn� okazj� do przebywania z synami, a oni je uwielbiali. � Teraz sobie przypominam � powiedzia� do Fletchera. � Pami�tam pana zagrod�. Bia�y dom z desek, czerwona stodo�a z blaszanym dachem... W ziemiance zrobi� pan spi�arni�. � O, to, to. Zgadza si�. Czasem pan z nim przyje�d�a�, czasem pana brat. Jak mu by�o?... Du�y. � Alex. Brat ma na imi� Alex. � O, to, to. Gdzie� on si� teraz podziewa? � Jest w wojsku. Nie powiedzia� w kt�rym. � No tak. Uczy si� pan na duchownego? � zapyta� konduktor, rzucaj�c okiem na czarny garnitur, kt�ry dob� wcze�niej wisia� jeszcze na wieszaku w sklepie Seligmana w Cincinnati. 10 � Nie, ja te� jestem lekarzem. � Patrzcie pa�stwo! Taki m�ody... Szaman zacisn�� usta, trudniej znosi� bowiem wytykanie m�odego wieku ni� zwracanie uwagi na jego g�uchot�. � Ale dostatecznie ju� doros�y. Pracowa�em w szpitalu w Ohio. M�j ojciec, panie Fletcher... umar� w zesz�y czwartek. U�miech tak powoli i tak do szcz�tu zszed� mu z twarzy, �e trudno by�o w�tpi� o g��bi jego smutku. � M�j Bo�e! Tracimy najwspanialszych ludzi, prawda? Wojna? � Umar� w domu. Na dur brzuszny, jak doniesiono mi telegraficznie. Konduktor pokiwa� g�ow�. � Prosz� �askawie powt�rzy� swojej matce, �e wielu, ale to naprawd� wielu po��czy si� z ni� w modlitwie. Szaman podzi�kowa� mu, dodaj�c, �e jego matka potrafi to doceni�. � Czy na kt�rej� stacji nie wsi�d� aby jacy� sprzedawcy? � Nie. Ka�dy bierze na drog� w�asn� wa��wk�. � Kolejarz przyjrza� mu si� z trosk�. � Nic pan nie kupi a� do przesiadki w Kankakee. Dobry Bo�e, to nie uprzedzili pana o tym, jak pan kupowa� bilet? � Ale� tak, uprzedzili. Wszystko w porz�dku, pyta�em z ciekawo�ci. Konduktor dotkn�� daszka czapki i oddali� si�. Zaraz potem kobieta po drugiej stronie przej�cia podnios�a si� i si�gn�a na p�k� po sporych rozmiar�w kosz z d�bowego �ubu, ujawniaj�c przy tym pon�tn� figur� od biustu po uda. Szaman podszed� i pom�g� jej �ci�gn�� kosz. U�miechn�a si� do niego. � Musi pan skorzysta� z moich wiktua��w � o�wiadczy�a nie znosz�cym sprzeciwu g�osem. � Starczy�oby tego, jak pan widzi, dla ca�ej armii! Pozwoli� sobie nie zgodzi� si� z ni�, przyznaj�c jednak, �e pluton mo�e by si� po�ywi�, i wkr�tce pa�aszowa� pieczonego kurczaka, podp�omyki z dyni i placek ziemniaczany. Fletcher, powr�ciwszy z pogniecion� kanapk� z szynk�, kt�r� wycygani� od kogo� dla Szamana, roze�mia� si� na ten widok i stwierdzi�, �e m�ody pan doktor wykazuje wi�ksz� sprawno�� w aprowizacji ni� Armia Potomacu, po czym oddali� si� z wyra�nym zamiarem skonsumowania kanapki. 11 Szaman wi�cej jad�, ni� rozmawia�, zawstydzony i zaskoczony w�asnym apetytem, kt�ry tak mu dopisywa� mimo �a�oby i b�lu. Jego towarzyszka z kolei wi�cej m�wi�a, ni� jad�a. Nazywa�a si� Martha McDonald. Jej m��, Lyman, pracowa� w Rock Island jako sprzedawca w Ameryka�skiej Kompanii Handlu Narz�dziami Rolniczymi. Z�o�y�a Szamanowi wyrazy wsp�czucia z powodu jego straty. Kiedy go cz�stowa�a, ich kolana styka�y si� ze sob� i nie by�a to intymno�� nieprzyjemna. Przekona� si� ju� dawno, �e wiele kobiet reaguje na jego g�uchot� b�d� to odraz�, b�d� podnieceniem. Na to ostatnie ekscytuj�co dzia�a� by� mo�e przed�u�ony kontakt wzrokowy: gdy m�wi�y, nie odrywa� oczu od ich twarzy. Rzecz jasna z konieczno�ci � czyta� z ruchu warg. Nie robi� sobie z�udze� co do w�asnego wygl�du. Trudno by go nazwa� przystojnym, lecz by� przynajmniej ros�y i nie- oci�a�y, co zwykle idzie w parze z tak� postur�. Tryska� energi�, m�odzie�cz� m�sko�ci� i wybornym zdrowiem, a regularne rysy i odziedziczone po ojcu przenikliwe spojrzenie niebieskich oczu czyni�y go co najmniej atrakcyjnym. Nie mia�o to zreszt� i tak �adnego znaczenia dla dalszej znajomo�ci z pani� McDonald, przyj�� bowiem za regu�� � tak niewzruszon� jak nakaz szorowania r�k przed i po zabiegu � nie zadawa� si� nigdy z m�atkami. Jego odmow� �atwo mog�a poczyta� za obraz�, mimo to podzi�kowa� jej za smaczny pocz�stunek i wr�ci� na swoje miejsce po drugiej stronie przej�cia. Prawie ca�e popo�udnie sp�dzi� na lekturze. Louisa Alcott opisywa�a operacje chirurgiczne przeprowadzane bez �rodk�w znieczulaj�cych, opowiada�a o rannych, kt�rzy marli od zaka�e� w szpitalach ton�cych w brudzie i smrodzie. �mier� i cierpienie nie przestawa�y go zasmuca�, niepotrzebny jednak b�l i niekonieczna �mier� przyprawia�y go o istn� w�ciek�o��. P�nym popo�udniem zjawi� si� Fletcher, aby oznajmi�, �e poci�g p�dzi z pr�dko�ci� czterdziestu pi�ciu mil na godzin�, trzy razy szybciej od galopuj�cego konia, i nie odczuwa przy tym zm�czenia!... Szaman otrzyma� przes�an� telegrafem wiadomo�� o �mierci ojca nast�pnego ranka po tym smutnym zdarzeniu. Zdj�ty podziwem zaduma� si� teraz nad �wiatem, co wje�d�a� ca�ym p�dem w epok� szybkich �rodk�w transportu i jeszcze szybszych sposob�w komunikacji, nowych szpitali i metod leczenia, chirurgii bez zadawania cierpie�. Zm�czywszy si� tymi powa�nymi my�lami, rozebra� wzrokiem Marth� McDonald i sp�dzi� przyjemne p� godziny przeprowadzaj�c w wyobra�ni jej lekarskie badanie zako�czone uwiedzeniem � najbezpieczniejszy i najmniej szkodliwy spos�b z�amania przysi�gi Hipokratesa. Rozrywka nie trwa�a d�ugo. Ojciec!... Im bli�ej by� domu, tym trudniej znosi� konfrontacj� z rzeczywisto�ci�. Pod powiekami zapiek�y go �zy. Dwudziestojednoletni lekarze nie powinni becze� na forum publicznym. Tata... Par� godzin przed przesiadk� w Kankakee zapad�a czarna noc. Wreszcie � i o wiele za pr�dko, ledwie jedena�cie godzin od wyjazdu z Cincinnati � Fletcher zapowiedzia� kolejn� stacj�: �Ro-o-ok A-a-a-aj-lend!" Dworzec ja�nia� jak oaza �wiat�a. Po wyj�ciu z poci�gu Szaman dojrza� zaraz Aldena. Parobek czeka� na niego pod jedn� z gazowych latar�. Poklepa� go po ramieniu, u�miechn�� si� smutno i przywita� go rodzinnym przezwiskiem: � Witaj w domu, Hopsa-sa. � Serwus, Alden. � Zatrzymali si� chwil� pod latarni�, �eby porozmawia�. � Jak matka? � zapyta� Szaman. � Domy�lasz si� chyba. �le. To jeszcze do niej w pe�ni nie dotar�o. Nie mia�a zreszt� dot�d okazji, �eby poby� sama. Te ko�cielne kwoki z wielebnym Blackmerem siedzia�y u niej przez ca�y bo�y dzie�. Szaman kiwn�� g�ow�. Niez�omna nabo�no�� jego matki dawa�a si� we znaki wszystkim domownikom, ale gdyby Pierwszy Ko�ci� Baptyst�w pom�g� im przebrn�� przez ten trudny czas, by�by mu wdzi�czny. Alden domy�li� si� trafnie, �e Szaman przywiezie tylko jedn� torb�, tote� przyjecha� po niego dwuk�k�, kt�ra mia�a dobre resory, zamiast wozem, kt�ry nie mia� �adnych. Zaprz�g� do niej Bossa, siwego wa�acha, ulubie�ca ojca. Szaman zanim wsiad� na w�zek, pog�aska� konia po pysku. Kiedy ruszyli, rozmowa sta�a si� niemo�liwa, poniewa� w ciemno�ci nie widzia� twarzy Aldena. Parobek pachnia� jak dawniej � sianem, tytoniem, surow� we�n� i whisky. Przejechali Rocky River po drewnianym mostku i pomkn�li k�usem drog� na p�nocny wsch�d. Jechali w zupe�nych ciemno�ciach, ale Szaman zna� tu ka�de drzewo, ka�dy kamie�. Go�ciniec by� miejscami trudny do przebycia, topniej�ce �niegi zmieni�y go bowiem w b�otniste grz�zawisko. Po godzinie jazdy Alden �ci�gn�� wodze, w miejscu tym samym co zwykle, by da� odpocz�� koniowi. Wysiedli obaj, odlali si� na 12 13 podmok�e pastwisko Hansa Buchanana, a potem jaki� czas szli pieszo dla rozprostowania ko�ci. Wkr�tce przekroczyli w�ski mostek nad ich w�asn� rzek�, ukaza� im si� dom i stodo�a i Szaman stan�� przed najtrudniejsz� pr�b�. Dot�d wszystko odbywa�o si� normalnie: Alden czeka� na niego w Rock Island, �eby go zawie�� do domu, lecz gdy wejdzie do �rodka, nie zastanie ojca. Ju� nigdy. Nie od razu jednak to zrobi�. Pom�g� Aldenowi wyprz�c konia i poszed� za nim do stajni, gdzie zapali� lamp� naftow�, by mogli rozmawia�. Parobek wsun�� r�k� pod siano i wydoby� butelk�, w jednej trzeciej pe�n�, lecz Szaman odm�wi� ruchem g�owy. � Zosta�e� tam w Ohio abstynentem? � Nie � odpar� kr�tko, bo sprawa by�a bardziej skom- plikowana. Jak wszyscy Cole'owie by� niet�gim pijakiem, co wa�niejsze jednak, ojciec powiedzia� mu kiedy�, ju� do�� dawno temu, �e alkohol os�abia Dar. � Po prostu ma�o pij�. � No tak. Tak jak on. Ale dzi� chyba powiniene�. � Nie chc�, �eby poczu�a ode mnie w�dk�. I bez tego b�d� mia� z ni� do�� k�opotu. Ale zostaw j� tutaj, dobrze? Jak si� po�o�y, zajd� po drodze do kibla i �ykn� sobie. Alden kiwn�� g�ow�. � Oka� jej troch� pob�a�liwo�ci � doradzi� z wahaniem. � Wiem, �e potrafi by� niezno�na, ale... Zd�bia�, kiedy Szaman podszed� i obj�� go. To si� nie mie�ci�o w ich wzajemnych stosunkach, m�czy�ni nie przytulaj� si� do m�czyzn. Zmieszany klepa� m�odzie�ca po ramieniu. Ten zlitowa� si� nad nim w ko�cu, zdmuchn�� lamp� i przez ciemne podw�rze ruszy� w stron� kuchni, gdzie sama po odej�ciu pocieszycieli, czeka�a na niego matka. 2 Spadek Nazajutrz obudzi� si� z potwornym b�lem g�owy, cho� poziom brunatnej cieczy w butelce obni�y� o par� tylko cali. �le spa�; starego sznurowego materaca od lat nie naci�gano i nie przewi�zywano na nowo. Przy goleniu zaci�� si� w brod�. 14 W po�udnie nie pami�ta� ju� jednak o �adnej z tych przykro�ci. Ojca pochowano szybko jako zmar�ego na dur, ale sam� ceremoni� �a�obn� od�o�ono do powrotu Szamana. W ciasnym budynku Pierwszego Ko�cio�a Baptyst�w t�oczy�y si� trzy pokolenia pacjent�w ojca. Odbiera� ich przy porodzie, leczy� z chor�b, postrza��w, ran od no�a, wysypki w pachwinach, z�ama� ko�ci i B�g wie czego jeszcze. Wielebny Lucian Blackmer wyg�osi� mow� pogrzebow��dostatecznie ciep��, by z�agodzi� niech�� zgromadzonych, nie na tyle wszak�e, aby mog�o komukolwiek posta� w g�owie, �e godziw� jest rzecz� umiera� tak, jak umar� doktor Robert Judson Cole, kt�ry nie mia� do�� rozumu, �eby przy��czy� si� do jedynego prawdziwego Ko�cio�a. Matka Szamana niejeden raz wyrazi�a pastorowi Blackmerowi wdzi�czno�� za to, �e z szacunku dla niej zezwoli� na pogrzebanie jej m�a na przyko�cielnym cmentarzu. Dom Cole'�w ca�e popo�udnie wype�niali �a�obnicy, z kt�rych wi�kszo�� przynios�a ze sob� p�miski z pieczeniami, faszerowanym mi�sem, leguminami, ciastami, w takich przy tym ilo�ciach, �e stypa nabra�a niemal charakteru uczty. Nawet Szaman zacz�� poskubywa� plastry pieczonych serc na zimno, swej ulubionej potrawy. Rozsmakowa� si� w niej pod wp�ywem Makwa-ikwy i uwa�a� j� za przysmak india�ski, podobnie jak gotowane psy i przyrz�dzane razem z wn�trzno�ciami wiewi�rki, tote� ucieszy� si� stwierdziwszy, �e r�wnie� wielu bia�ych s�siad�w gotuje serca zar�ni�tych kr�w i upolowanych jeleni. Nak�ada� sobie w�a�nie drug� porcj�, kiedy podni�s�szy wzrok zobaczy� Lillian Geiger, stanowczym krokiem zmierzaj�c� przez pok�j w stron� jego matki. Postarza�a si� i zmizernia�a, ale wci�� by�a atrakcyjna; Rachel po matce odziedziczy�a urod�. Lillian mia�a na sobie swoj� najlepsz� sukni� z czarnego at�asu, czarn� lnian� narzutk� i fa�dzisty bia�y szal. Na jej bujnych piersiach wisia�a na �a�cuszku ma�a srebrna gwiazda Dawida. Zauwa�y�, �e ostro�nie rozdaje pozdrowienia, w�r�d go�ci znajdowali si� bowiem tacy, kt�rzy z �yd�wk� byliby sk�onni przywita� si� uprzejmie, cho� niech�tnie, ale z sympatyczk� konfederat�w �nigdy. Lillian by�a kuzynk� Judy Benjamina, sekretarza stanu Konfederacji, za� jej m�� Jay zaraz na pocz�tku wojny wyjecha� do rodzinnej Po�udniowej Karoliny i wraz z dwoma z tr�jki swoich braci wst�pi� do armii buntownik�w. Lillian podesz�a do Szamana z napi�tym u�miechem na twarzy. 15 � Dzie� dobry, ciociu Lillian � przywita� j�. Nie by�a jego ciotk�, lecz kiedy by� ma�y, Geigerowie i Cole'owie �yli ze sob� jak jedna rodzina i zawsze si� tak do niej zwraca�. Spojrzenie jej oczu zmi�k�o. � Witaj, Rob. � rzek�a po dawnemu serdecznie. Nikt poza ni� tak go nie nazywa�, tym imieniem zwracano si� do jego ojca, Lillian za to rzadko u�ywa�a miana Szaman. Poca�owa�a go w policzek, nie zapewniaj�c go niepotrzebnie, jak bardzo jej przykro. Powiedzia�a mu, �e z wiadomo�ci, jakie otrzymuje od Jasona (nadchodz� rzadko, gdy� jego listy musz� przechodzi� przez linie frontu), wynika, �e jej m�� jest zdrowy i nie zagra�a mu chyba niebezpiecze�stwo. Poniewa� by� aptekarzem, zrobiono go, gdy si� zaci�gn��, administratorem polowego szpitalika w Georgii, a obecnie jest komendantem wi�kszego szpitala nad brzegami rzeki James w Wirginii. W ostatnim li�cie donosi�, �e jego brat, Joseph Reuben Geiger, farmaceuta, jak i reszta m�skich cz�onk�w rodziny, kt�ry w przeciwie�stwie do pozosta�ych braci zosta� kawalerzyst�, zgin�� w bitwie pod Stuart. Szaman pokiwa� z powag� g�ow�, r�wnie� nie sk�adaj�c Lillian wyraz�w wsp�czucia, bo dla wszystkich stawa�y si� ju� czym� samo przez si� zrozumia�ym. � A jak si� miewaj� dzieci? � zagadn��. � Do�� dobrze. Ch�opcy tak wyro�li, �e Jay ich pewnie nie pozna! Maj� wilczy apetyt. � A co u Rachel? � W czerwcu zesz�ego roku umar� jej m��, Joe Regensberg. Na tyfus, podobnie jak tw�j ojciec. � Ach � westchn�� z �alem. � S�ysza�em, �e zesz�ego lata panowa�a w Chicago istna epidemia duru. A Rachel jak si� czuje? � Dobrze, tak samo jak jej dzieci. Ma syna i c�rk�. � Zawaha�a si�. � Spotyka si� teraz z innym m�czyzn�, kuzynem Joego. Zar�czyny zostan� og�oszone, jak tylko sko�czy si� jej rok �a�oby. Zadziwiaj�ce, jak to jeszcze boli, jak g��boko �widruje. � A jak ty si� czujesz w rob babki? � �wietnie � odpar�a, po czym odsun�wszy si� od niego, wda�a si� w cich� pogaw�dk� z pani� Pratt, kt�rej ziemia graniczy�a z posiad�o�ci� Geiger�w. Pod wiecz�r Szaman na�o�y� na talerz stert� jedzenia i zani�s� je do ma�ej, dusznej chaty Aldena Kimballa, gdzie wisia� zawsze 16 sw�d drzewnego dymu. Parobek siedzia� na ��ku w samej bieli�nie i poci�ga� z dzbanka. Nogi mia� czyste, umy� je z okazji pogrzebu. Reszta jego bielizny, raczej szara ni� bia�a, suszy�a si� na sznurze, rozci�gni�tym przez �rodek izby mi�dzy gwo�dziem w belce a zakleszczonym za krokwiami kijem. Szaman podzi�kowa� ruchem g�owy za propozycj� poci�g- ni�cia z dzbana. Usiad� na jedynym w chacie drewnianym zydlu i przygl�da� si� jedz�cemu Aldenowi. � Gdyby to ode mnie zale�a�o, pochowa�bym tat� na naszej ziemi, nad rzek�. Alden pokr�ci� g�ow�. � Ona by si� na to nigdy nie zgodzi�a. Za blisko grobu tej Indianichy. Zanim j�... zamordowali �rzek� ostro�nie�ludzie co� tam gadali o nich dwojgu. Twoja matka by�a o ni� zazdrosna jak diabli. Szamana a� korci�o, �eby wypyta� go o Makwaikw�, matk�, ojca, uzna� jednak za niestosowne plotkowanie na temat rodzic�w z parobkiem, kiwn�� mu wi�c tylko na po�egnanie r�k� i wyszed�. Kiedy dotar� nad rzek�, gdzie stercza�y ruiny hedonoso-te Makwa-ikwy, zapada� ju� zmierzch. Jeden koniec chaty sta� nie naruszony, ale drugi zawali� si� i zmieni� w stert� gnij�cych k��d i ga��zi, siedlisko w�y i gryzoni. � Wr�ci�em � powiedzia� na g�os. Wyczuwa� jej obecno��, mimo �e od dawna nie �y�a. Teraz pozosta� mu po niej ju� tylko �al, cho� i on przyblad� na tle smutku po �mierci ojca. Pragn�� pociechy, tymczasem czu� tylko jej w�ciek�y gniew, tak wyra�ny, a� w�osy zje�y�y mu si� na karku. Niedaleko znajdowa� si� jej gr�b, nie oznakowany, lecz �adnie zadbany; trawa by�a przyci�ta i obsadzona ��tym liliowcem, przeflancowanym z pobliskiej ��czki nad rzek�. Zielone kie�ki wyrzyna�y si� ju� z wilgotnej gleby. Wiedzia�, �e to ojciec tak dba� o t� mogi��, ukl�k� wi�c i wyrwa� spomi�dzy kwiat�w troch� chwast�w. By�o ju� prawie ciemno. Odnosi� wra�enie, �e Makwa-ikwa chce mu co� powiedzie�. Zdarza�o si� to ju� przedtem, on za� na po�y wierzy�, �e jej gniew, kt�ry wyra�nie wyczuwa�, budzi�o to, �e nie mog�a mu wyjawi�, kto j� zabi�. Chcia� zapyta�, co ma robi� teraz, po odej�ciu taty... Wiatr zmarszczy� powierzchni� wody, na niebie zaiskrzy�y si� pierwsze blade gwiazdy. Przebieg� go dreszcz. Czuje si� jeszcze w powietrzu zim�, stwierdzi� w duchu wracaj�c do domu. 17 Zdawa� sobie spraw�, �e nazajutrz powinien siedzie� w domu, na wypadek gdyby zjawili si� jacy� sp�nieni go�cie, ale nie potrafi� si� do tego zmusi�. W�o�y� robocze ubranie i ca�e rano k�pa� z Aldenem owce. Urodzi�o si� kilka jagni�t, wykastrowa� wi�c samce. Alden mia� zamiar usma�y� sobie na obiad jajecznic� na tych ostrygach prerii. Po po�udniu, wyk�pany i przebrany w czarny garnitur, Szaman siedzia� z matk� w saloniku. � Lepiej, �eby� przejrza� rzeczy po ojcu i zdecydowa�, co komu ma przypa�� � powiedzia�a. Cho� jasne w�osy matki ca�kiem ju� prawie posiwia�y, z tym swoim pi�knym prostym nosem i delikatnymi ustami wci�� nale�a�a do najatrakcyjniejszych kobiet, jakie w �yciu widzia�. To co�, co stale tkwi�o mi�dzy nimi zadr�, teraz tak�e si� pojawi�o. Wyczu�a jego niech��. � Trzeba si� tym b�dzie wcze�niej czy p�niej zaj��, Robercie � powiedzia�a. Zbiera�a si� odnie�� do ko�cio�a pozmywane talerze i naczy- nia, sk�d mieli je sobie odebra� ci, kt�rzy przynie�li na nich jedzenie na styp�, zaofiarowa� si� wi�c, �e j� w tym wyr�czy, ale ona chcia�a przy okazji z�o�y� wizyt� wielebnemu Blackmerowi. � Chod� ze mn��zaproponowa�a, na co pokr�ci� przecz�co g�ow�, wiedz�c, �e musia�by znowu wys�uchiwa� namawiania do przyj�cia Ducha �wi�tego. Naiwna wiara jego matki w niebo i piek�o nie przestawa�a go zdumiewa�. Maj�c w pami�ci jej dawne spory z ojcem, zdawa� sobie spraw�, �e musi teraz doznawa� szczeg�lnego niepokoju, wci�� bowiem prze�ladowa�a j� my�l, �e jej m��, odm�wiwszy przyj�cia chrztu, nie b�dzie czeka� na ni� w raju. Unios�a r�k� i wskaza�a otwarte okno. � Kto� jedzie do nas na koniu. Nas�uchiwa�a chwil�, po czym odwr�ci�a si� do niego ze smutnym u�miechem. � Jaka� kobieta spyta�a Aldena, czy jest pan doktor. Powiada, �e jej m�owi zdarzy� si� wypadek u nich w zagrodzie. Alden m�wi jej, �e pan doktor nie �yje. Na co ona: �M�ody doktor?" �A, nie � odpowiada Alden � ten jest, �yje." Szamanowi tak�e wyda�o si� to zabawne. Matka sz�a ju� po lekarsk� torb� Roba, kt�ra sta�a na swoim zwyk�ym miejscu przy drzwiach, i poda�a j� synowi. � We� w�z, ju� zaprz�ony. Do ko�cio�a pojad� p�niej. 18 Kobiet� okaza�a si� Liddy Geacher. Kupili z m�em pod nieobecno�� Szamana pole Buchanana. Drog� zna� doskonale, wszystkiego par� mil. Geacher spad� ze stogu siana. Le�a� wci�� tam, gdzie upad�, chwytaj�c powietrze p�ytkimi, bolesnymi haustami. J�kn��, gdy spr�bowali go rozebra�, wi�c Szaman rozci�� ubranie, staraj�c si� pru� wzd�u� szw�w, �eby pani Geacher mog�a je p�niej pozszywa�. Nie stwierdzi� krwawienia, tylko paskudne si�ce i obrz�k lewej kostki. Z torby po ojcu wyj�� stetoskop. � Prosz� tu podej�� i m�wi� mi, co pani us�yszy�poprosi� kobiecin� i wetkn�� jej do uszu ko�c�wki instrumentu. Gdy przytkn�� lejek do piersi Geachera, oczy jego �ony rozszerzy�y si�. Pozwoli� jej przys�uchiwa� si� przez d�u�sz� chwil�. W lewej r�ce trzyma� lejek stetoskopu, palcami prawej bada� puls rannego. � �upu, �upu, �upu, �upu � wyszepta�a w ko�cu. U�miechn�� si�. Henry Geacher t�tno mia� przyspieszone, ale czy� mo�na go by�o o to wini�? � Co jeszcze pani s�yszy? Prosz� si� nie spieszy�. Ws�uchiwa�a si� d�ugo. � �adnego cichego trzeszczenia, jakby kto� zgniata� w gar- �ci s�om�? � zapyta�. Pokr�ci�a g�ow�. � Tylko �upu, �upu, �upu. Dobra wiadomo�� � z�amane �ebro nie przebi�o p�uca. Uwolni� j� od stetoskopu, a nast�pnie cal po calu obmaca� ca�e cia�o Geachera. Nie mog�c posi�kowa� si� s�uchem, musia� baczniej i czujniej ni� inni lekarze korzysta� z po- zosta�ych zmys��w. Uj�wszy r�k� rannego pokiwa� z sa- tysfakcj� g�ow�. Otrzyma� wiadomo�� od Daru. Geacher mia� szcz�cie, upadek na �ci�k� zle�a�ego siana ustrzeg� go od gorszej kontuzji. Uszkodzi� sobie �ebra, Szaman nie domaca� si� jednak �adnego gro�niejszego z�amania. Wydawa�o mu si�, �e �ebra od pi�tego do �smego � a chyba i dziewi�te te� � s� p�kni�te. Gdy obanda�owa� farmerowi klatk� piersiow�, ten zacz�� l�ej oddycha�. Opatrzy� mu jeszcze kostk�, a nast�pnie wyj�� z torby butelk� ze �rodkiem przeciwb�lowym, na kt�ry sk�ada�y si� alkohol, odrobina morfiny i zestaw kilku zi�. � M�a b�dzie troch� bola�o. Prosz� mu podawa� dwie �y�ki co godzina. 19 Dolar za wizyt�, pi��dziesi�t cent�w za opatrunki, pi��dziesi�t za lekarstwo. Wype�ni� jednak na razie tylko cz�� zadania. Do najbli�szych s�siad�w Geacher�w, Reisman�w, mia� dziesi�� minut konnej jazdy. Zajecha� do nich i pogada� z Todem Reismanem i jego synem Dave'em. Zgodzili si� zagl�da� do Geacher�w i pomaga� im przez jaki� tydzie� w gospodarce, p�ki Henry nie wydobrzeje. W drodze powrotnej do domu pozwoli� Bossowi wlec si� noga za nog�, a sam napawa� si� wiosn�. Czarnoziem by� jeszcze zbyt mokry na ork�. Tego rana stwierdzi� na rodzinnym pastwisku, �e wschodz� ju� niskie kwiatki � fio�kowa komonica, pomara�czowy gorzknik, r�owy fluks preriowy. Za kilka tygodni r�wnina rozkwitnie jaskrawymi kolorami wysokich kwiat�w. Z rozkosz� wci�ga� w p�uca znajom�, duszn� i s�odk� wo� nawiezionych p�l. W domu nie zasta� nikogo. Kosz na jajka znikn�� z haczyka, na kt�rym zawsze wisia�, domy�li� si� wi�c, �e matka wysz�a do kurnika. Nie poszed� jej szuka�. Zanim odstawi� torb� na miejsce przy drzwiach, dok�adnie j� sobie obejrza�, jak gdyby widzia� j� pierwszy raz w �yciu. Zd��y�a si� ju� podniszczy�, ale �e by�a to dobra krowia sk�ra, torba mog�a s�u�y� przez d�ugie jeszcze lata. Narz�dzia, opatrunki i lekarstwa pouk�adane by�y w �rodku porz�dnie r�k� Roba J., przygotowane do u�ytku na ka�d� okoliczno��. Wszed� do gabinetu i przyst�pi� do metodycznego przegl�du rzeczy po ojcu. Przetrz�sn�� szuflady biurka, otworzy� sk�rzan� skrzyni� i posegregowa� znajduj�ce si� w niej przedmioty na trzy kategorie. Dla matki: co lepsze z drobiazg�w, kt�re mog�y przedstawia� dla niej jak�� warto�� uczuciow�. Dla Du�ego: p� tuzina swetr�w zrobionych na drutach przez Sar� Cole z we�ny ich owiec, �eby jej m�� nie marz� wezwany do chorego w mro�n� noc, my�liwski i rybacki sprz�t ojca oraz skarb nowy, kt�ry pierwszy raz widzia� � kolt kaliber 44 teksa�skiej marynarki z r�koje�ci� z czarnego orzecha w�oskiego i d�ug� na dziewi�� cali gwintowan� luf�. Widok rewolweru wprawi� go w zdumienie. Nawet gdy ojciec � z przekona� pacyfista � zgodzi� si� w ko�cu leczy� �o�nierzy Unii, pozostawa�o zawsze jasne, �e robi to jako cywil i nigdy nie b�dzie nosi� broni. Po co wi�c kupi� ten kosztowny zapewne rewolwer? Ksi��ki medyczne, mikroskop, torba lekarska, apteka zi� i medykament�w przypadn� jemu, Szamanowi. W skrzyni pod 20 pud�em mikroskopu znalaz� kilkana�cie zeszyt�w rejestrowych. Przegl�daj�c je stwierdzi�, �e zawieraj� prowadzony przez ca�e �ycie dziennik jego ojca. Tom, kt�ry wybra� na chybi� trafi�, obejmowa� zapiski z roku 1842. Kartkuj�c go ujrza� bogat�, cho� przypadkow� kolekcj� medycznych oraz farmakologicznych notatek i osobistych re- fleksji. Dziennik by� upstrzony szkicami � twarze, rysunki anatomiczne, w�r�d nich pe�ny akt kobiecy. Domy�li� si�, �e przedstawia jego matk�. Wpatrywa� si� w jej m�od� twarz i wlepia� zafascynowany wzrok w to zakazane cia�o, �wiadom, �e w brzuchu (by�a niew�tpliwie ci�arna) nosi p��d, z kt�rego on mia� wyrosn��. Otworzy� inny zeszyt. Zawiera� zapiski wcze�niejsze, pochodz�ce z czas�w, gdy m�odziutki Robert Judson Cole przyby� do Bostonu okr�tem ze Szkocji. Tu r�wnie� Szaman natrafi� na akt kobiecy. Tej twarzy jednak nie rozpoznawa�; jej rysy naszkicowane zosta�y pobie�nie, za to srom � z kliniczn� precyzj�. Po chwili wczytywa� si� ju� w opis erotycznej przygody, jak� jego ojciec prze�y� z jak�� dziewczyn� w pensjonacie, w kt�rym si� zatrzyma�. Czytaj�c t� relacj� czu�, jak m�odnieje. Ubywa�o mu lat, zacz�� male�, ziemia zawirowa�a wstecz, od�y�y delikatne tajemnice i m�odzie�cze m�ki. By� znowu ch�opcem po�eraj�cym w bibliotece zakazane ksi��ki, szukaj�cym s��w i rycin, kt�re by mu odkry�y owe sekretne, ohydne, a mo�e sko�czenie cudowne rzeczy, jakie m�czy�ni robi� z kobietami. Czyta� na stoj�co, dr��c na ca�ym ciele i nas�uchuj�c w obawie, �e ojciec stanie nagle w progu i nakryje go. Naraz poczu� mocne trza�ni�cie drzwi z ty�u domu. To matka wr�ci�a z kurnika. Zmusi� si� do zamkni�cia zeszytu i od�o�y� go do kufra. Przy kolacji oznajmi� matce, �e przejrza� rzeczy po ojcu, staszczy wi�c teraz ze strychu jakie� puste pud�o i zapakuje w nie to, co przeznaczy� dla brata. Kiedy to powiedzia�, zawis�o mi�dzy nimi nie wypowiedziane pytanie, czy Alex jeszcze �yje i czy wr�ci, by obj�� t� sched�. Po chwili Sara odwa�y�a si� przytakn��. � Dobrze � powiedzia�a z widoczn� ulg�, �e zaj�� si� tym, o co prosi�a. Nie spa� tej nocy. Ostrzega� sam siebie, �e lektura dziennika uczyni ze� podgl�dacza, intruza wciskaj�cego si� w �ycie prywatne rodzic�w, a mo�e nawet do ich sypialni. Lepiej, �eby 21 spali� te tomy. Zdrowy rozs�dek perswadowa� mu jednak, �e ojciec prowadzi� ten dziennik po to, by zawrze� w nim esencj� swego �ycia. Le�a� w zapadaj�cym si� ��ku i zastanawia� si�, jak te� naprawd� �y�a i jak umar�a Makwa-ikwa, i dr�a� z obawy, �e odkryta prawda mo�e si� okaza� niebezpieczna. Na koniec wsta�, zapali� lamp� i cicho, by nie zbudzi� matki, przekrad� si� przez sie�. Przyci�� kopc�cy knot i podkr�ci� go tak, by dawa� jak najja�niejsze �wiat�o, i tak zreszt� za s�abe � z trudem odcyf- rowywa� litery. O tej porze nocy w gabinecie panowa� nie- przyjemny ch��d, mimo to Szaman wyci�gn�� pierwszy zeszyt i zabra� si� do lektury. Wnet zapomnia� i o kiepskim o�wietleniu, i o ch�odzie, dowiaduj�c si� wi�cej o swoim ojcu i o sobie samym, ni�by tego pragn��. Cz�� druga Czyste p��tno, nowe malowid�o 11 marca 1839 Imigrant Rob J. Cole po raz pierwszy ujrza� Nowy �wiat w mglisty wiosenny dzie�, gdy pocztowiec �Kormoran" � niezgrabny statek z trzema przysadzistymi masztami i ster�aglem, b�d�cy mimo to przedmiotem dumy Unii �eglugowej Black Ball � wszed� w czasie przyp�ywu do wielkiego portu, w kt�rym zakotwiczy� na rwanej stromej fali. Wschodni Boston nie przedstawia� si� okazale: par� rz�d�w byle jak skleconych drewnianych bud. Z pirsu zabra� wszak�e przybysza za op�at� trzech pens�w ma�y parowiec i powi�z� w�r�d imponuj�cego skupiska zakotwiczonych w porcie statk�w na g��wne nabrze�e, zabudowane bez �adu i sk�adu domami mieszkal- nymi oraz sklepami, od kt�rych zalatywa� pokrzepiaj�cy, znany mu ze szkockich port�w zapach gnij�cych ryb, z�z i smo�owanych lin. Przybysz by� wysoki i barczysty, ro�lejszy od wi�kszo�ci mijanych m�czyzn. Po wybiegaj�cych z portu kr�tych ulicz- kach, brukowanych kocimi �bami, szed� z trudem, gdy� po morskiej podr�y bola�y go ko�ci. Na lewym ramieniu d�wiga� ci�ki kufer, pod prawym za� ni�s�, jak gdyby obejmowa� w talii niewiast�, olbrzymi instrument strunowy. Wszystkimi porami sk�ry ch�on�� Ameryk�. W�skimi ulicami ledwie mog�y si� przecisn�� furgony i powozy, wi�kszo�� budynk�w wzniesiono z drewna b�d� z krwi�cie czerwonej ceg�y, sklepy pe�ne by�y towar�w, a szyldy nad nimi krzykliwe, kolorowe, o z�oconych literach. Stara� si� nie po�era� oczyma kobiet wchodz�cych do sklep�w lub z nich wychodz�cych, cho� dr�czy�a go op�ta�cza niemal ��dza, by kt�r�� pow�cha�. 23 Zajrza� do jakiego� hotelu American House"�sp�oszy�y go jednak �yrandole i tureckie dywany, zmiarkowa� bowiem, �e ceny maj� nie na jego kiesze�. W jad�odajni przy Union Street zjad� talerz zupy rybnej i poprosi� dw�ch kelner�w, �eby mu polecili jaki� czysty i tani pensjonat. � Zdecyduj si�, m�odzie�cze: albo czysty, albo tani �rzek� jeden z nich. Drugi pokiwa� jednak g�ow� i skierowa� go do niejakiej pani Burton na Spring Lane. Jedyny wolny pok�j wygl�da� jak s�u�b�wka i mie�ci� si� na poddaszu obok izdebek s�u��cego i pokoj�wki. By�a to ma�a klitka, latem bez w�tpienia gor�ca, zim� lodowata, do kt�rej wchodzi�o si� po trzech pi�trach schod�w. Sta�o tam w�skie ��ko, stolik z pop�kan� misk� i bia�y nocnik nakryty wyszywanym w niebieskie kwiatki lnianym r�cznikiem. W cen� pokoju (p�tora dolara za tydzie�) wliczone by�o �niadanie, sk�adaj�ce si� z owsianki, suchar�w i jednego kurzego jajka, jak mu obwie�ci�a Louise Burton, po��k�a wdowa po sze��dziesi�tce, kt�rej poczciwie patrzy�o z oczu. � Co pan tam ma? � Wiolonczel�. � Zarabia pan na �ycie jako muzykant? � Grywam dla przyjemno�ci. Jestem lekarzem. Pokiwa�a z pow�tpiewaniem g�ow�. Za��da�a zap�aty z g�ry i poinformowa�a nowego lokatora o sto��wce w bok od Beacon Street, gdzie mo�e za dolara tygodniowo wykupi� obiady. Po jej wyj�ciu zwali� si� na ��ko jak k�oda. Przespa� popo�udnie, wiecz�r i noc ci�kim, pozbawionym marze� snem. Czu� tylko ko�ysanie i chybotanie statku, rankiem obudzi� si� jednak jak nowo narodzony. Gnany wilczym apetytem zbieg� na d� na �niadanie. Usiad� obok innego lokatora, Stanley a Fincha, kt�ry pracowa� w sklepie kapelusznika na Summer Street. Otrzyma� od niego dwie informacje o kapitalnym znaczeniu: za dwadzie�cia pi�� cent�w wod� do k�pieli grzeje i nalewa do cynowej wanny str�, Lem Raskin; w Bostonie s� trzy szpitale: og�lny, po�o�niczy oraz przychodnia dla chorych na uszy i oczy. Po �niadaniu Rob p�awi� si� w wannie, a wyszorowa� si� dopiero wtedy, gdy woda ju� wystyg�a, po czym doprowadzi� sw�j ubi�r do stanu godziwej prezencji. Na schodach spotka� pos�ugaczk�, kt�ra na kolanach my�a podest. Jej nagie ramiona by�y usiane piegami, obfite kr�g�o�ci kszta�t�w koleba�y si� w rytm szorowania. Kiedy j� mija�, podnios�a na niego chmurn�, 24 koci� twarz. Spostrzeg�, �e spod jej czepka wymykaj� si� kosmyki w�os�w takiego koloru, jaki najmniej lubi� � w od- cieniu mokrej marchwi. W szpitalu og�lnym stanu Massachusetts wyczeka� si� do po�udnia, zanim zosta� przyj�ty przez doktora Waltera Channinga, kt�ry poinformowa� go bez ogr�dek, �e nie potrzebuj� wi�cej lekarzy. Podobn� odpowied� us�ysza� niebawem w dw�ch kolejnych szpitalach. W po�o�niczym m�ody lekarz nazwiskiem David Humphreys Storer pokr�ci� wsp�czuj�co g�ow�. � Wydzia� lekarski Harvardu, panie Cole, wypuszcza co roku zast�p medyk�w, kt�rzy musz� si� ustawia� w kolejce do pracy. Przyjezdni, prawd� powiedziawszy, niewielkie tu maj� szans�. Rob J. domy�li� si� tego, czego mu Storer nie powiedzia� wprost: �e za niekt�rymi z tutejszych absolwent�w stoi presti� rodzin i koneksje. On r�wnie� korzysta� w Edynburgu z przynale�no�ci do lekarskiego klanu Cole'�w. � Osobi�cie spr�bowa�bym szcz�cia w jakim� innym mie- �cie. Mo�e w Providence albo w New Haven�doradzi� Storer. Rob wymamrota� s�owa podzi�kowania i wyszed�. Storer dogoni� go po chwili. � Prawd� m�wi�c istnieje pewna nik�a szansa � rzek�. � Powinien pan si� zwr�ci� do doktora Waltera Aldricha. Gabinet tego lekarza mie�ci� si� w jego schludnym, pomalo- wanym na bia�o drewnianym domu, stoj�cym na po�udniowym kra�cu podobnego do ��ki skweru, kt�ry miejscowi nazywali B�oniem. By�y akurat godziny przyj��, Robowi przysz�o wi�c d�ugo czeka�. Doktor Aldrich okaza� si� pulchnym jegomo�ciem z bia�� jak mleko brod�, kt�ra nie zakrywa�a mu jednak ust podobnych do ci�tej rany. Wys�ucha� Roba, przerywaj�c mu od czasu do czasu pytaniami: � Szpital uniwersytecki w Edynburgu?... U chirurga Williama Fergussona?... I czemu� to porzuci� pan tak� asystentur�? � Gdybym nie uciek�, zes�ano by mnie do Australii.�Rob J. zdawa� sobie spraw�, �e ca�a jego nadzieja w szczero�ci. � Napisa�em broszur�, kt�ra wywo�a�a w okr�gach przemys- �owych rozruchy przeciwko Koronie angielskiej, od lat wysysaj�cej ze Szkocji krew. Dosz�o do walki, padli zabici. � Jasno powiedziane � stwierdzi� doktor Aldrich potak- n�wszy g�ow�. � M�czyzna powinien walczy� o pomy�lno�� w�asnej ojczyzny. M�j ojciec i dziad te� walczyli z Anglikami. 25 �Przyjrza� si� Robowi spod oka. �Znalaz�oby si� jedno wolne miejsce. W organizacji dobroczynnej, kt�ra otacza opiek� miejsk� biedot�. Zapowiada�o to prac� brudn� i niewdzi�czn�. Doktor Aldrich powiedzia�, �e lekarze zarabiaj� w tej instytucji oko�o pi��dziesi�ciu dolar�w rocznie i s� szcz�liwi, �e dostali tak� praktyk�. R�b J. pow�tpiewa� w duchu, by lekarz z Edynburga m�g� posi��� gruntowniejsz� wiedz� medyczn� w prowincjonalnych dzielnicach biedoty. � Je�li wst�pi pan do Bosto�skiego Towarzystwa Dob- roczynnego, postaram si�, �eby m�g� pan wieczorami asystowa� jako asystent w laboratorium anatomii Akademii Medycznej Tremont. Przynios�oby to panu dodatkowe dwie�cie pi��dziesi�t dolar�w. � Nie s�dz�, �ebym si� zdo�a� utrzyma� za trzysta dolar�w, sir. Nie posiadam prawie �adnych zasob�w. � Nic wi�cej nie mog� panu zaproponowa�. Roczne pobory wynios�yby jednak w istocie nie trzysta, a trzysta pi��dziesi�t dolar�w. Pracowa�by pan w �smej Dzielnicy, a rada nadzorcza Towarzystwa postanowi�a ostatnio w g�osowaniu przyzna� lekarzowi tego okr�gu pobory w wysoko�ci nie pi��dziesi�ciu, tylko stu dolar�w. � I czemu� to w �smej Dzielnicy p�ac� dwa razy wi�cej ni� w innych? Doktor Aldrich odp�aci� szczero�ci� za szczero��. � Bo mieszkaj� tam Irlandczycy � rzek� g�osem, kt�ry idealnie pasowa� do jego cienkich, bezkrwistych warg. Nast�pnego dnia rano R�b J. wspi�� si� po skrzypi�cych schodach domu pod numerem 109 na Washington Street i wszed� do zagraconej apteki, b�d�cej jedynym biurem Bosto�skiego Towarzystwa Dobroczynnego. T�oczyli si� ju� tam lekarze czekaj�cy na codzienne skierowania. Gdy przysz�a kolej Roba, kierownik plac�wki, Charles K. Wilson, potraktowa� go do�� obcesowo. � Aha, nowy lekarz na �sm� Dzielnic�, tak? No c�, nikt si� ni� dotychczas nie zajmowa�. Oto pana dzisiejszy przydzia� � rzek� wr�czaj�c mu plik kartelu szk�w z nazwiskami i adresami. Nast�pnie zapozna� nowego wolontariusza z zasadami pracy i opisa� pobie�nie przydzielony mu rewir. Jego g��wna ulica, Broad Street, bieg�a mi�dzy portowymi dokami a wynios�ym 26 garbem Fort Hill. Zaraz po za�o�eniu miasta by�a to dzielnica kupc�w, kt�rzy pobudowali tu sobie przestronne rezydencje, aby mie� oko na swoje magazyny i trzyma� r�k� na pulsie handlu na nabrze�u. Po jakim� czasie wszak�e wyprowadzili si� stamt�d na elegantsze ulice, a w ich domach zamieszkali jankescy robotnicy, po nich � w miar� jak budynki dzielono na coraz mniejsze klitki � miejscowa biedota, na koniec za� wypluwani regularnie przez �adownie statk�w emigranci z Irlandii. Okaza�e niegdy� domy podupad�y w�wczas ostatecznie, nie remontowane, podzielone na ma�e izdebki, kt�re podnajmowano za wyg�rowany tygodniowy czynsz. Magazyny zamieni�y si� w ule ciasnych klitek bez dop�ywu �wiat�a i powietrza. Niedostatek przestrzeni mieszkalnej by� tak dotkliwy, �e do ka�dej budowli przyrasta�y z bok�w i z ty�u szpetne ko�lawe budy. W rezultacie powsta�y n�dzarskie czynsz�wki, gdzie w izbie gnie�dzi�o si� nawet po dwana�cie os�b � �ony, m�owie, bracia, siostry, dzieci, �pi�cy nieraz wszyscy pospo�u w jednym ��ku. Kieruj�c si� wskaz�wkami Wilsona, Rob J. odszuka� �sm� Dzielnic�. Od Broad Street bi� przera�liwy smr�d � fetor nielicznych wychodk�w, z kt�rych korzysta�o zbyt wielu u�ytkownik�w � �w od�r n�dzy, wsp�lny wszystkim metropoliom �wiata. Zm�czony ju� w�asn� cudzoziemsko�ci�, z rado�ci� wita� irlandzkie oblicza, bo� przecie ��czy� go z nimi wsp�lny celtycki rodow�d. Pierwszy karteluszek skierowa� go do Patricka Geoghegana zamieszka�ego przy Half Moon Place. Adres m�g�by r�wnie dobrze wskazywa� na s�o�ce, ledwo bowiem skr�ci� z Broad Street, zgubi� si� w labiryncie odchodz�cych od tej ulicy zau�k�w i przesmyk�w bez nazwy. W ko�cu da� pensa jakiemu� umorusanemu ch�opcu i ten zaprowadzi� go na ciasne, zagracone podw�rko. Dopytuj�c si� o drog�, dotar� na najwy�sze pi�tro s�siedniego domu i przeszed�szy przez izby zamieszkane przez dwie inne rodziny, znalaz� si� w dziupelce Geoghegan�w. Siedzia�a tam jaka� kobieta i przegl�da�a przy ogarku g��wk� dziecka. � Tu mieszka Patrick Geoghegan? Rob J. musia� powt�rzy� pytanie, nim doczeka� si� udzielonej ochryp�ym szeptem odpowiedzi. � To m�j tatu�... Umar� pi�� dni temu na zapalenie m�zgu. Mieszka�cy Szkocji r�wnie� okre�lali tym terminem ka�d� wysok� gor�czk�, kt�ra ko�czy�a si� �mierci�. 27 � Wsp�czuj� pani w nieszcz�ciu � wyb�ka� cicho. Nie podnios�a nawet oczu. Zszed�szy na d� przystan�� i rozejrza� si� wok�. Wiedzia�, �e w ka�dym kraju s� takie ulice, rezerwaty niesprawiedliwo�ci tak przygniataj�cej, �e wytwarza w�a�ciwe sobie widoki, d�wi�ki i zapachy. Dziecko o twarzy koloru serwatki siedzia�o na schodach i obgryza�o, niczym pies ko��, kawa�ek wieprzowej sk�ry bez odrobiny mi�sa; w brudnym, za�mieconym zau�ku wala�y si� trzy buty nie do pary, tak zniszczone, �e nie nadawa�y si� ju� do dalszych reperacji; zapijaczony m�ski g�os zawodzi� rzewn� pie�� o zielonych wzg�rzach porzuconej ojczyzny, gdzie indziej kto� miota� przekle�stwa z modlitewnym wr�cz �arem. Zapach gotowanej kapusty gin�� pod bij�cym zewsz�d odorem przepe�nionych rynsztok�w i wszelakiego rodzaju brud�w. Rob J. napatrzy� si� biednych dzielnic w Edynburgu i w Paisley. Przywyk� do widoku kamiennych szeregowych dom�w w dziesi�tkach innych miast, gdzie doro�li i dzieci wychodzili do pracy przed �witem, wlok�c nogi do fabryk w��kienniczych i prz�dzalni, a do dom�w wracali dobrze po zapadni�ciu nocy. Zastanowi�a go ironia jego po�o�enia: ze Szkocji musia� ucieka�, gdy� wyst�powa� przeciwko si�om odpowiedzialnym za powstanie takich jak te slums�w, i oto w nowym kraju wpakowano go w taki sam rynsztok. Drugi kartonik kierowa� go do Martina O'Hary na Humphrey Place. By�o to skupisko bud i ruder wczepionych w zbocze Fort Hill, a wiod�y tam drewniane schody, wysokie na jakie� pi��dziesi�t st�p i tak strome, �e na dobr� spraw� mo�na by je uzna� za drabin�. Wzd�u� tej�klatki schodowej" bieg�a odkryta drewniana rynna, kt�r� sp�ywa�y �cieki z Humphrey Place, przyczyniaj�c si� do powi�kszenia kloacznych zator�w na Half Moon Place. Nie zwracaj�c uwagi na n�dz� otoczenia, Rob wspi�� si� szybko po stromych schodach. Zaczyna� si� ju� przyzwyczaja� do swojej praktyki. Cho� praca by�a wyczerpuj�ca, po po�udniu m�g� jedynie liczy� na ubo�uchny kiepskiposi�ek, po kt�rym spieszy� wieczorem na dodatkow� posad�. �aden pojedynczy etat nie zapewni�by mu miesi�cznego utrzymania, te za� oszcz�dno�ci, jakie mu jeszcze zosta�y, nie wystarczy�yby na wiele obiad�w. Prosektorium i sala wyk�adowa Akademii Medycznej Tremont mie�ci�y si� w jednym du�ym pokoju nad aptek� Thomasa Metcalfe'a pod numerem 35 przy Tremont Place. Zaj�cia 28 prowadzi�a grupa wyedukowanych na Harvardzie profesor�w, kt�rzy zatrwo�eni poziomem edukacji medycznej oferowanej przez ich alma mater, postanowili otworzy� trzyletni program studi�w maj�cych (w ich mniemaniu� wypuszcza� warto�ciowszych lekarzy. Profesor patologii, u kt�rego Rob J. mia� by� asystentem--prosektorem, okaza� si� niskim m�czyzn� o szpotawych kolanach, o dziesi�� mniej wi�cej lat ode� starszym. Skin�� mu niedbale g�ow�. � Nazywam si� Holmes. Czy jest pan asystentem z do�wiadczeniem, doktorze Cole? � Nie. Nigdy nie pracowa�em jako asystent. Ale jestem do�wiadczonym chirurgiem i prosektorem. Ozi�b�y ruch g�owy profesora Holmesa m�wi� �ano, zobaczymy". Wyja�ni� mu pokr�tce, jakie ma poczyni� przygotowania przed jego wyk�adem. Poza niewielu wyj�tkami sk�ada�y si� one na rutynowe zaj�cia, z kt�rymi Rob J. by� obznajomiony. W Edynburgu co rano przed obchodem robili z Fergussonem sekcje zw�ok � dla cel�w badawczych, a tak�e po to, by nie wyj�� z wprawy w operowaniu �ywych. �ci�gn�� wi�c teraz prze�cierad�o z ko�cistych zw�ok jakiego� m�odzie�ca i w�o�y� d�ugi szary fartuch prosektora. Rozk�ada� w�a�nie narz�dzia, gdy zacz�li si� schodzi� studenci. By�o ich tylko siedmiu. Doktor Holmes stan�� przy katedrze obok sto�u sekcyjnego. � Kiedy studiowa�em w Pary�u anatomi�zacz�� � ka�dy student m�g� sobie w pewnym miejscu kupi� ca�e zw�oki. Sprzedawano je tam po pi��dziesi�t sous codziennie w po�udnie. Dzi� mamy do czynienia z niedoborem zw�ok do bada�. Te oto, zw�oki szesnastoletniego ch�opca, kt�ry zmar� dzi� rano na przekrwienie p�uc, otrzymali�my ze stanowej Rady Dobroczynno�ci. Dzi� wieczorem nie b�d� pa�stwo jeszcze przeprowadzali sekcji. Na nast�pnych zaj�ciach cia�o zostanie rozdane mi�dzy was. Dwie osoby otrzymaj� do bada� rami�, dwie nog�, reszta podzieli si� korpusem. Doktor Holmes opisywa� czynno�ci Roba, gdy ten otworzy� klatk� piersiow� ch�opca i j�� wydobywa� poszczeg�lne narz�dy. Wa�y� je kolejno, po czym wyra�nie, by profesor m�g� zanotowa�, podawa� ich wag�. Jego obowi�zki ogranicza�y si� nast�pnie do wskazywania r�nych punkt�w cia�a dla zilustrowania s��w profesorskiego wyk�adu. Holmes m�wi� g�osem piskliwym 29 i zacina� si�, ale Rob J. zorientowa� si� szybko, �e studenci uwa�aj� jego wyk�ady za pyszn� zabaw�. Wyk�adow