9708

Szczegóły
Tytuł 9708
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9708 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9708 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9708 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Noah Gordon SPADKOBIERCZYNI MEDICUSA Tytu� orygina�u Choices ( T�um Maria Grabska-Ry�ska) 1997 Ksi��k� t� dedykuj� mojej ukochanej Lorraine i naszym dzieciom - Michaelowi Gordonowi, Lisie Gordon, Rogerowi Weissowi i Jamie Beth Gordon, kt�rej czu�o�� i wyobra�nia pozwoli�y dostrzec czarodziejsk� moc serdecznych kamieni. Najtrudniej w �yciu jest dokona� wyboru. George Moore, The Bending of the Bough Nigdy nie mia�em prywatnej praktyki; wiem, �e si� do tego nie nadaj�. Ale autentyczna pomoc ludziom - o ka�dej porze i w ka�dych warunkach, towarzyszenie im w najwa�niejszych chwilach: przy narodzinach i �mierci, mo�liwo�� obserwacji, jak walcz� z chorob�, poddaj� si� lub zdrowiej� - to wszystko zawsze mnie fascynowa�o. dr William Carlos Williams, Autobiografia Bliski, krzepi�cy, ciep�y dotyk lekarza, pociecha i troska, d�ugie, niespieszne rozmowy [...] znikaj� z codziennej praktyki lekarskiej, a to mo�e si� okaza� niepowetowan� strat�. Gdybym by� studentem medycyny lub sta�yst�, kim�, kto stawia dzi� pierwsze kroki, najbardziej niepokoi�by mnie w�a�nie ten aspekt przysz�o�ci. L�ka�bym si�, �e istota mojej pracy - opieka nad chorym - mo�e wkr�tce zosta� mi odebrana i pozostanie mi tylko ca�kiem inne zaj�cie - nadz�r nad maszynami. Stara�bym si� znale�� spos�b, by temu zapobiec. dr Lewis Thomas, The Youngest Science: Notes of a Medicine Watcher . CZʌ� PIERWSZA DZIEDZICTWO I KANDYDATURA Roberta ockn�a si� ze snu. Od lat zdarza�o jej si�, �e w �rodku nocy otwiera�a oczy i wpatrywa�a si� w mrok w prze�wiadczeniu, i� wci�� jest zapracowan� sta�ystk� w bosto�skim szpitalu Lemuel Grace, korzystaj�c� z pustej separatki, �eby zdrzemn�� si�, cho� przez chwil� w ci�gu trzydziestosze�ciogodzinnego dy�uru. Ziewn�a; tera�niejszo�� coraz obfitszym strumieniem dociera�a do m�zgu. Z ulg� zda�a sobie spraw�, �e lata sta�u ma ju� za sob�. Postara�a si� zapa�� z powrotem w nie�wiadomo��; fosforyzuj�ce palce zegarka wskazywa�y, �e ma do dyspozycji jeszcze dwie godziny snu, a dawno temu w�a�nie w czasie sta�u nauczy�a si� wykorzystywa� ka�d� tak� okazj�. Dwie godziny p�niej obudzi�a si� ju� bez paniki w szarym �wietle brzasku. Wyci�gn�a r�k�, �eby wy��czy� budzik. Nieodmiennie wstawa�a, jeszcze zanim zadzwoni�, lecz stanowi� gwarancj� na wszelki wypadek. Strugi wody z natrysku z impetem b�bni�y jej po g�owie, r�wnie o�ywcze jak dodatkowa godzina snu. Myd�o �lizga�o si� po ciele pe�niejszym, ni�by chcia�a. Szkoda, �e nie ma czasu na codzienny jogging. Wysuszy�a suszark� kr�tkie czarne w�osy, wci�� g�ste i b�yszcz�ce, i z zadowoleniem przyjrza�a si� twarzy. Sk�ra jasna i g�adka, nos w�ski, troch� przyd�ugi, pe�ne szerokie usta. Zmys�owe? Mo�e, lecz dawno nie ca�owane. Pod oczami zauwa�y�a woreczki. - Czego ci si� zn�w zachciewa? - zapyta�a niegrzecznie kobiety w lustrze. W ka�dym razie nie Toma Kendricksa, powiedzia�a sobie. To jedno jest pewne. Ubranie przygotowa�a poprzedniego wieczoru; wisia�o na drzwiach szafy - bluzka, dobrze skrojone spodnie, eleganckie, lecz wygodne buty. Z przedpokoju zajrza�a przez otwarte drzwi do sypialni Toma. Garnitur, kt�ry mia� na sobie wczoraj, wci�� le�a� rzucony na pod�odze. Tom wstawa� wcze�niej od niej; ju� dawno wyszed�, wiedz�c, �e ma si� stawi� w sali operacyjnej na sz�st� czterdzie�ci pi��, umyty i odka�ony. Roberta zesz�a na d�, nala�a sobie szklank� soku pomara�czowego i zmusi�a si�, by wypi� go bez po�piechu. Potem w�o�y�a p�aszcz, wzi�a akt�wk� i przesz�a przez nie u�ywan� kuchni� do gara�u. Wielki stary dom by� maskotk� Toma, lecz tu sta�a ulubiona zabawka Roberty - ma�e czerwone BMW. Napawa�a si� warkotem silnika, ka�dym ruchem czulej kierownicy. W nocy spad�o troch� �niegu, ale s�u�by drogowe w Cambridge zd��y�y ju� odwali� kawa� dobrej roboty; zostawiwszy wi�c za sob� Harvard Square i JFK Boulevard, mog�a si� odpr�y�. W��czy�a radio i s�ucha�a Mozarta, sun�c wraz ze sznurem samochod�w wzd�u� Memorial Drive, potem przez Most Uniwersytecki nad Charles River do nadrzecznej dzielnicy Bostonu. Mimo wczesnej pory parking przed szpitalem by� prawie zape�niony. Ustawi�a BMW pod murem, aby zmniejszy� ryzyko, �e kto� zniszczy jej karoseri� nieostro�nie otwieraj�c drzwi, a potem �wawo wesz�a do budynku. Stra�nik skin�� jej g�ow�. - Dzie� dobry, pani doktor. - Cze��, Louie. Czekaj�c na wind� przywita�a si� jeszcze z paroma osobami. Wysiad�a na drugim pi�trze i szybkim krokiem przesz�a do pokoju 308. Zawsze rano zjawia�a si� w pracy g�odna jak wilk. I ona, i Tom rzadko jadali w domu obiady, �niada� za� nigdy; w lod�wce nie by�o nic poza sokiem i piwem. Przez cztery lata, zanim jej asystentk� zosta�a Tessa Martula, Roberta wst�powa�a ka�dego ranka do zat�oczonej sto��wki. Tessa jednak upar�a si�, �e b�dzie przynosi� jej �niadania. Pomys� ten z pewno�ci� nie posta�by jej w g�owie, gdyby Roberta by�a m�czyzn�. - I tak schodz� po kaw� dla siebie, wi�c nie sprawia mi to r�nicy - argumentowa�a. Roberta w�o�y�a, wi�c �wie�y fartuch i zacz�a przegl�da� historie chor�b, kt�re le�a�y na biurku. Siedem minut p�niej zosta�a nagrodzona widokiem tacy z gor�c� bagietk�, twaro�kiem i czarn� mocn� kaw�. Poch�on�a wszystko w par� chwil. Tessa przynios�a harmonogram spotka� i przejrza�y go wsp�lnie. - Dzwoni� doktor Ringgold - powiedzia�a. - Chce ci� zobaczy�, zanim zaczniesz biega� po szpitalu. Biuro lekarza naczelnego mie�ci�o si� w rogu budynku na trzecim pi�trze. - Prosz� wej��, doktor Cole. Szef czeka na pani� - powita�a j� sekretarka. Ringgold skin�� jej g�ow�, wskaza� krzes�o i dok�adnie zamkn�� drzwi. - Max Roseman mia� wczoraj wylew w czasie konferencji na temat chor�b zaka�nych. Le�y w szpitalu w Nowym Jorku. - Biedak. W jakim jest stanie? Ringgold wzruszy� ramionami. - B�dzie �y�, ale nie jest najlepiej. Stwierdzili g��boki cz�ciowy parali�; twarz i ko�czyny niewra�liwe na bod�ce. Zobaczymy, co przyniesie najbli�sze kilka godzin. Przed chwil� dzwoni� Jim Jeffers. Obieca�, �e b�dzie mnie informowa� na bie��co, ale tak, czy owak minie wiele czasu, nim Max wr�ci do pracy. Prawd� m�wi�c, zwa�ywszy jego wiek, w�tpi�, czy w og�le wr�ci. Roberta kiwn�a g�ow�, nagle czujna. Max Roseman by� zast�pc� lekarza naczelnego. - Kto� taki jak ty- ci�gn�� Ringgold - dobry lekarz z do�wiadczeniem prawniczym, m�g�by wznie�� tu �wie�y powiew zast�puj�c Maxa. Roberta nie mia�a na to szczeg�lnej ochoty. Zast�pca szefa d�wiga� ogromn� odpowiedzialno��, a jego kompetencje by�y raczej ograniczone. Sidney Ringgold najwyra�niej czyta� w jej my�lach. - Za trzy lata osi�gn� wiek emerytalny. M�j zast�pca b�dzie mia� spor� przewag�, staraj�c si� o fotel lekarza naczelnego. - Proponuje mi pan miejsce swojego zast�pcy? - Nie, Roberto. Szczerze m�wi�c, porozmawiam o tym jeszcze z kilkoma osobami. Ale jeste� powa�n� kandydatk�. - Jasno powiedziane - kiwn�a g�ow�. Dzi�kuj�, �e wzi�� mnie pan pod uwag�. Jego spojrzenie zatrzyma�o j� w miejscu. - Jeszcze jedno - rzek�. - Od dawna uwa�am, �e trzeba powo�a� komisj� do spraw publikacji. Etatowi lekarze musz� wi�cej pisa�. Chc�, �eby� si� tym zaj�a. Potrz�sn�a g�ow�. - Nie dam rady - powiedzia�a bez ogr�dek.- Ju� i tak z trudem znajduj� czas na wszystko. Powinien o tym wiedzie� pomy�la�a z uraz�. W poniedzia�ki, wtorki, �rody i pi�tki przyjmowa�a pacjent�w w szpitalnym ambulatorium. We wtorki prowadzi�a dwugodzinne zaj�cia w szkole medycznej naprzeciw szpitala. Uczy�a zapobiegania chorobom i urazom, spowodowanymi przez lekarza lub personel szpitalny. W �rody po po�udniu wyk�ada�a na akademii zasady unikania i odpierania pozw�w s�dowych o b��d w sztuce lekarskiej. W czwartki przeprowadza�a zabiegi wczesnego usuwania ci��y w Klinice Planowania Rodziny w Jamaica Plain. W pi�tki po po�udniu przyjmowa�a pacjentki z zespo�em napi�cia przedmiesi�czkowego. Dzia�alno�� ta, podobnie jak kurs zapobiegania b��dom w sztuce, zosta�a przez ni� stworzona od podstaw i musia�a wykaza� nader siln� wol�, by pokona� obiekcje bardziej konserwatywnych koleg�w po fachu. Zdawa�a sobie spraw�, �e jest d�u�niczk� Sidneya Ringgolda. On zreszt� tak�e o tym wiedzia�. Jako lekarz naczelny, mimo wielu sprzeciw�w, popiera� jej akcje. Z pocz�tku tak jak inni traktowa� j� nieufnie. Baba-adwokat, kt�ra zosta�a lekarzem, spec od wyszukiwania b��d�w w sztuce medycznej; kto�, kto sporz�dza� raporty dla izb lekarskich i os�dza� koleg�w, przysparzaj�c im cz�sto koszt�w i przykro�ci. M�wiono o niej �doktor W�cibinos�, cho� przezwisko to wprawia�o j� raczej w dum� ni� w z�o��. Naczelny lekarz widzia�, �e W�cibinos daje sobie rad� i powoli zostaje pani� doktor Cole, szanowan�, bo by�a uczciwa i twarda. Teraz i jej wyk�ady, i przychodnia dla kobiet sta�y si� osi�gni�ciami, kt�rymi sam Sidney Ringgold nieraz podpiera� si� we w�asnej karierze. - Mo�e ograniczysz inne zaj�cia? Oboje wiedzieli, �e m�wi o czwartkowych zabiegach w Klinice Planowania Rodziny. Ringgold pochyli� si� do przodu. - Zale�y mi na tej komisji, Roberto. - Bardzo powa�nie to przemy�l�, szefie. Roberta podnios�a si� z krzes�a. Wychodz�c, z za�enowaniem zda�a sobie spraw�, �e pr�buje odgadn�� pozosta�e nazwiska na li�cie kandydat�w. 2 DOM PRZY BRATTLE STREET Jeszcze przed �lubem Tom przekonywa� Robert�, �e powinna po��czy� prawo i medycyn� dla osi�gni�cia maksymalnego rocznego dochodu. Gdy mimo jego rad rozsta�a si� z Temid� i po�wi�ci�a wy��cznie medycynie, namawia� j� na otwarcie gabinetu w kt�rej� z bogatych dzielnic. Z lekcewa�eniem wyra�a� si� o szpitalnych pensjach, niemal o jedn� czwart� ni�szych ni� potencjalny doch�d z prywatnej praktyki. Miesi�c miodowy - w�a�ciwie tylko tydzie� - sp�dzili na jednej z Wysp Dziewiczych. Zaraz po powrocie zacz�li si� rozgl�da� za jakim� lokum i w pi�tym dniu poszukiwa� po�redniczka sprzeda�y nieruchomo�ci zabra�a ich na ogl�dziny wytwornego, lecz zniszczonego domu przy Brattle Street w Cambridge. Roberta nie zachwyci�a si� nim. By� zbyt du�y, za drogi, wymaga� remontu, a tu� przed drzwiami hucza� ruch uliczny. - Musieliby�my na g�ow� upa�� mrukn�a. - Nie, nie, nie masz racji odpar� Tom. Tego dnia prezentowa� si� wyj�tkowo korzystnie; wraca� wprost od fryzjera, a na sobie mia� doskonale skrojony nowy garnitur. To wcale nie by�oby g�upie. Widzia� w nim zabytkowy georgia�ski dom przy �adnej staro�wieckiej ulicy o brukowanych czerwon� ceg�� chodnikach, po kt�rych ongi� przechadzali si� poeci i filozofowie ludzie, o kt�rych czyta si� w podr�cznikach. P� mili dalej mieszka� kiedy� Henry Wadsworth Longfellow, a tu� obok sta�a Divinity School. Jej m�� czu� si� ju� bardziej bosto�ski od samych bosto�czyk�w, piel�gnowa� w�a�ciwy akcent, zamawia� ubrania na miar� u Braci Brooks. W gruncie rzeczy jednak pozosta� prowincjuszem z �rodkowego Zachodu, kt�ry uko�czy� szko�� Bowling Green i uniwersytet stanowy w Ohio. My�l, �e b�dzie mieszka� w s�siedztwie Harvardu - niemal w samym Harvardzie - uderzy�a mu do g�owy. Dom oczarowa� go bez reszty - fasada z czerwonej ceg�y, ornamenty z vermonckiego marmuru, zgrabne, smuk�e kolumny, ma�e szybki nad drzwiami, ceglany mur dooko�a parceli. Kiedy sta�o si� jasne, �e m�wi powa�nie, zdegustowana Roberta pr�bowa�a perswazji. - To b�dzie strasznie drogie. Musieliby�my naprawi� wszystkie tynki, dach i fundamenty te� prosz� si� o remont. Agencja jawnie przyznaje, �e trzeba by wymieni� kocio� centralnego ogrzewania. To nie ma sensu. Tom. - A w�a�nie, �e ma sens. To wymarzony dom dla pary uznanych lekarzy. Musimy dba� o image. �adne z nich nie posiada�o wi�kszych oszcz�dno�ci. Dzi�ki uzyskanemu wcze�niej dyplomowi prawnika Roberta by�a w stanie zarobi� do�� pieni�dzy, by uko�czy� studia i odby� praktyk� lekarsk� z nie znacznym tylko zad�u�eniem. Ale Tom musia� sp�aci� przera�aj�c� sum�. Mimo to upar� si�, �e chce kupi� ten dom. Dowodzi�, �e jako chirurg zarabia ju� ca�kiem nie�le, a gdy doliczy� nieco ni�sz� pensj� Roberty, z �atwo�ci� dadz� sobie rad�. Powtarza� to i powtarza� do znudzenia. By�o to w pocz�tkowym okresie ich ma��e�stwa, zanim Robercie spad�y �uski z oczu. Tom by� lepszy w ��ku ni� w �yciu, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedzia�a. Ws�uchiwa�a si� w jego s�owa z powag� i szacunkiem. W ko�cu, otumaniona, podda�a si�. Wydali mn�stwo pieni�dzy na antyki, prawdziwe i podrabiane. Na �yczenie Toma zakupili fortepian g��wnie, dlatego, �e �idealnie pasowa�� do salonu. Mniej wi�cej raz w miesi�cu jej ojciec szcz�liwy, �e Roberta wreszcie si� ustatkowa�a jecha� taks�wk� na Brattle Street i dawa� kierowcy suty napiwek za wniesienie do domu p�katej violi da gamba. Grali razem d�ugie, prze�adowane trelami duety. Muzyka maskowa�a liczne zgrzyty, kt�re pojawi�y si� ju� na pocz�tku, i sprawia�a, �e dom nie wydawa� si� taki pusty. Jadali przewa�nie poza domem i nie mieli nawet gosposi na sta�e. Ma�om�wna Murzynka nazwiskiem Beatrix Johnson sprz�ta�a w ka�dy poniedzia�ek i czwartek, z rzadka tylko co� t�uk�c. Trawnikiem zajmowa�a si� firma ogrodnicza. Prawie nie zapraszali go�ci. Nie przyjmowali pacjent�w; profesj� gospodarzy zdradza�y jedynie dwie niewielkie mosi�ne tabliczki, przybite przez Toma do prawej futryny drzwi: dr med. Thomas Allen Kendricks dr med. Roberta J. Cole W owych czasach Roberta m�wi�a do niego �Tommy�. Po wyj�ciu od Ringgolda zrobi�a obch�d. Na nieszcz�cie nigdy nie mia�a wi�cej ni� jednego lub dw�ch pacjent�w. Jako internistka o inklinacjach lekarza rodzinnego, w szpitalu nie prowadz�cym stosownej przychodni by�a czym� w rodzaju omnibusa, nie przypisan� nigdzie zapchajdziur�. Jej praca w szpitalu i na akademii wciska�a si� pomi�dzy liczne specjalizacje. Przyjmowa�a kobiety w ci��y, lecz porody odbiera� kt�ry� z po�o�nik�w; podobnie przekazywa�a swych pacjent�w chirurgom, gastrologom lub komu� innemu z ponad tuzina fachowc�w w�skiej bran�y. Zwykle ju� ich nie ogl�da�a, bo dalsz� opiek� zajmowa� si� specjalista albo lekarz domowy. Zreszt� do szpitala trafiali przewa�nie ludzie, kt�rych leczenie wymaga�o intensywnych metod. Swego czasu prze�amywanie barier i poczucie, �e odkrywa nowe l�dy, dodawa�o smaku jej pracy w Lemuel Grace, ale od dawna ju� szpitalna rutyna przesta�a jej sprawia� rado��. Zbyt wiele czasu po�wi�ca�a na przegl�danie i podpisywanie dokument�w ubezpieczeniowych - d�u�szych lub kr�tszych w zale�no�ci od przypadku; w dw�ch, trzech, czterech egzemplarzach, innych dla ka�dej firmy ubezpieczeniowej. Kontakty z pacjentami sta�y si� z konieczno�ci bezosobowe i kr�tkie. Anonimowi eksperci od ubezpiecze� okre�lili dok�adnie, ile czasu mo�e po�wi�ci� ka�demu choremu, kt�rego szybko odsy�ano do laboratorium, rentgena, na badanie do pracowni rezonansu magnetycznego lub USG. Techniki te zast�powa�y wi�kszo�� rzeczywistej pracy diagnostycznej i chroni�y przed oskar�eniem o b��d w sztuce. Cz�sto zastanawia�a si�, kim s� ludzie, kt�rzy zwracaj� si� do niej o pomoc. Jakie aspekty ich �ycia, ukryte przed jej jak�e pobie�nym spojrzeniem, doprowadzi�y do rozwoju choroby? Nie mia�a ani czasu, ani sposobno�ci, by traktowa� ich jednostkowo i by� dla nich prawdziwym lekarzem. Po po�udniu spotka�a si� z Gwen Gabler w si�owni Alexa, o�rodku sportowym dla lepszej klienteli przy Kenmore Square. Gwen by�a jej kole�ank� jeszcze z czas�w studenckich i zarazem najlepsz� przyjaci�k�. Pracowa�a jako ginekolog w O�rodku Planowania Rodziny, a wigorem i niewyparzonym j�zykiem maskowa�a swoje trudno�ci finansowe. M�� Gwen handlowa� nieruchomo�ciami i prze�ywa� w�a�nie zast�j w interesach. Do tego dwoje dzieci, zm�czenie, brak z�udze� czasami Gwen by�a bliska depresji. Chodzi�y do Alexa dwa razy w tygodniu, �eby katowa� si� d�ugimi sesjami aerobiku, wypoci� w saunie g�upie zachcianki, zmy� bezowocne �ale w wannie gor�cej wody, wypi� kieliszek wina w foyer, poplotkowa� i wymieni� kilka uwag na tematy zawodowe. Ich najulubie�sz�, z�o�liw� rozrywk� by�o taksowanie pojawiaj�cych si� w klubie nieznajomych m�czyzn. Roberta odkry�a przy tym, �e w m�skiej twarzy szuka powagi, introspekcji, czego�, co wskazywa�oby na istnienie duszy. Gwen ceni�a bardziej zalety cia�a. Jej idolem by� w�a�ciciel klubu, smag�y Grek nazwiskiem Alexander Manakos. C�, Gwen mog�a si� podnieca� marzeniami o igraszkach z muskularnym kochankiem. W domu czeka� na ni� Phil pulchny facet w okularach, kt�rego darzy�a nie s�abn�cym uczuciem. Roberta zasypia�a z czasopismem medycznym w obj�ciach. Na poz�r ona i Tom osi�gn�li sukces: mieli swe stanowiska, prac� zawodow�, elegancki dom przy Brattle Street, wiejsk� posiad�o�� w g�rach Berkshire, gdzie sp�dzali niezmiernie rzadkie urlopy i weekendy. Ich ma��e�stwo jednak wypali�o si� do cna. Powiada�a sobie, �e mog�o by� inaczej, gdyby mieli dziecko. Jak na ironi�, cho� tak cz�sto leczy�a bezp�odno�� u innych, sama od lat nie mog�a zaj�� w ci���. Tom podda� si� badaniu nasienia, ona ca�emu szeregowi test�w, nie uda�o si� wszak�e stwierdzi� przyczyny. P�niej oboje pr�dko wpadli w wir pracy. Wymogi kariery by�y tak wysokie, �e stopniowo oddalili si� od siebie. Gdyby ich ma��e�stwo mia�o g��bsze podstawy, Roberta rozwa�y�aby sztuczne zap�odnienie lub adopcj�. Teraz jednak nie interesowa�o to ju� ani jej, ani Toma. Od dawna by�a �wiadoma dw�ch rzeczy: �e po�lubi�a cz�owieka p�ytkiego i �e cz�owiek ten j� zdradza. 3 BETTS Tom by� zaskoczony, kiedy w jego �yciu pojawi�a si� ponownie Elizabeth Sullivan. Za m�odu mieszkali razem przez dwa lata w Columbus. S�ysz�c, co i jak Tom o niej m�wi, Roberta domy�li�a si�, �e bardzo j� kocha�. Betts jednak zerwa�a z nim, gdy pozna�a Briana Sullivana. Wysz�a za Briana i wyjechali do Holandii, gdzie Brian zosta� szefem marketingu filii IBM w Hadze. W kilka lat p�niej przeniesiono go do Pary�a, a jeszcze przed dziewi�t� rocznic� �lubu zmar� na wylew. Do tego czasu Elizabeth zd��y�a wyda� dwie powie�ci kryminalne i zyska� spor� popularno��. Bohaterem jej ksi��ek by� podr�uj�cy na zlecenie swej firmy informatyk, akcja za� ka�dej z nich dzia�a si� w innym kraju, tote� Betts zacz�a je�dzi� wsz�dzie tam, gdzie prowadzi�y j� jej ksi��ki. Zwykle mieszka�a przez rok lub dwa w miejscu, o jakim w�a�nie pisa�a. Tom trafi� na nekrolog Briana Sullivana w �New York Timesie� i wys�a� Betts kondolencje. Poza tym nie pisywali do siebie nawet kartek i Tom niewiele o niej my�la� a� do dnia, w kt�rym zadzwoni�a do niego i oznajmi�a, �e ma raka. - By�am u lekarzy w Hiszpanii i Niemczech. Wiem, �e stan jest powa�ny. Postanowi�am wr�ci� i chorowa� w domu. Lekarz z Berlina poleca� mi szpital Sloana-Ketteringa w Nowym Jorku, ale poniewa� wiedzia�am, �e pracujesz w Bostonie, przyjecha�am tutaj. Tom zrozumia� to, czego nie dopowiedzia�a. Ma��e�stwo Betts r�wnie� by�o bezdzietne. Ojca straci�a w wypadku samochodowym, kiedy mia�a osiem lat. W cztery lata p�niej jej matka zmar�a na ten sam rodzaj raka, jakiego mia�a obecnie Betts. Przygarn�a j� jedyna siostra ojca, kt�ra teraz, stara i schorowana, znajdowa�a si� w domu opieki w Cleveland. Jedyn� osob�, do kt�rej Betts mog�a si� zwr�ci�, by� Tom Kendricks. - Czuj� si� okropnie - powiedzia� Tom do Roberty. - To oczywiste. Problem przerasta� jego wiedz�. Przedyskutowali go z Robert� dog��bnie, bior�c pod uwag� wszystko, co wiedzieli o przypadku Betts; po raz pierwszy od dawna dzielili si� my�lami. Tom um�wi� Elizabeth na badania w Instytucie Onkologicznym Dana-Farbera, po czym uda� si� na rozmow� do Howarda Fishera. - S� ju� przerzuty- twierdzi� Fisher.- Widywa�em remisje w gorszych stanach, ale rozumie pan chyba, �e nie rokuj� zbyt wielkich szans na popraw�. - Rzumiem - rzek� Tom. Onkolog ustali� kuracj�, ��cz�c� na�wietlania i chemioterapi�. Roberta od pierwszego wejrzenia polubi�a t� postawn� kobiet� o kr�g�ych policzkach, kt�ra ubiera�a si� z europejskim szykiem, ale z wiekiem pozwoli�a sobie przybra� na wadze wi�cej, ni� nakazywa�a moda. Betts by�a daleka od my�li o poddaniu; nale�a�a do tych, kt�rzy walcz� do ko�ca. Roberta pomog�a jej znale�� niewielkie mieszkanie przy Massachusetts Avenue i wraz z Tomem odwiedzali chor� tak cz�sto, jak tylko mogli w charakterze przyjaci�, nie lekarzy. Zabra�a Betts na ��pi�c� Kr�lewn� w wykonaniu bosto�skiego baletu, a tak�e na pierwszy jesienny koncert w Filharmonii. Sama wys�ucha�a go z balkonu, odst�piwszy Betts swoje zwyk�e miejsce w �rodku si�dmego rz�du parteru. - Macie tylko jeden karnet? - Tom nie chodzi na koncerty. Nie interesuje go muzyka. Woli mecze hokejowe - powiedzia�a Roberta, Elizabeth za� skin�a z powag� g�ow� i zacz�a wychwala� kunszt dyrygencki Seiji Ozawy. - Spodobaj� ci si� letnie koncerty Boston Pops. Siedzi si� przy stolikach, popija szampana albo lemoniad�, s�uchaj�c l�ejszych utwor�w. Bardzo gemutlich. - Och, musz� to zobaczy�! - zapali�a si� Betts. Nie by�o jej to jednak pisane. Nowotw�r zaatakowa� ju� na pocz�tku zimy; korzysta�a z mieszkania tylko przez siedem tygodni. P�niej otrzyma�a prywatny pok�j na pi�trze dla VIP-�w w szpitalu Middlesex Memorial i zwi�kszono jej dawki na�wietlania. Wkr�tce wypad�y jej w�osy i zacz�a chudn��. Nie straci�a jednak pogody ducha. - By�aby z tego ca�kiem interesuj�ca ksi��ka, wiesz? - powiedzia�a kiedy� do Roberty. - Tylko nie mam si�, �eby j� napisa�. Nawi�za�a si� mi�dzy nimi ni� szczerej sympatii, ale gdy pewnego wieczoru siedzieli we tr�jk�, Elizabeth zwr�ci�a si� do Toma: - Chc�, �eby� mi co� obieca�. Przyrzeknij, �e nie pozwolisz mi cierpie� zbyt d�ugo. - Przyrzekam rzek� Tom takim tonem, jakby sk�ada� przysi�g� ma��e�sk�. Betts chcia�a zmieni� testament, wprowadzaj�c w nim klauzul�, i� nie chce, by sztucznie przed�u�ano jej �ycie lekami lub za pomoc� aparatury medycznej. Poprosi�a Robert� o znalezienie prawnika. Roberta skontaktowa�a si� z Susanne Lorentz z firmy Wigoder, Grant i Berlow, w kt�rej sama niegdy� kr�tko pracowa�a. Kilka dni p�niej, gdy wr�ci�a z pracy, samoch�d Toma sta� ju� na podje�dzie. Tom siedzia� w kuchni, pi� piwo i ogl�da� telewizj�. - Cze��. Rozmawia�a� mo�e z t� Lorentz? - zapyta�, wy��czaj�c odbiornik. - Cze��. Z Susanne? Nie, nie mia�am okazji. - Dzwoni�a do mnie. Chcia�a, �ebym by� prawnym pe�nomocnikiem Betts w kwestiach leczenia. Nie mog�. Jestem asystentem lekarza prowadz�cego, wi�c stworzy�oby to niejako konflikt interes�w, prawda? - Z pewno�ci�. Nie podj�aby� si� tego? To znaczy, pe�nomocnictwa? Tom zaczyna� ty� i wygl�da�, jakby za ma�o sypia�. Prz�d koszuli usiany mia� okruszkami krakers�w. Roberta nagle zacz�a mu wsp� czu�. W ko�cu wraz z Betts Sulivan umiera pewna istotna cz�� jego �ycia. - Owszem, nic nie stoi na przeszkodzie - powiedzia�a. - Dzi�kuj�. - Nie ma, za co - odpar�a, posz�a do swojego pokoju i po�o�y�a si� spa�. Max Roseman mia� przed sob� d�ug� rekonwalescencj� i zdecydowa� si� przej�� na emerytur�. Ringgold oficjalnie nie poda� jeszcze nic do wiadomo�ci, Roberta za� us�ysza�a o tym od Tessy Martuli. Rozpromieniona Tessa nie zdradzi�a �r�d�a informacji, ale Roberta mog�aby si� za�o�y�, �e by�a nim Bess Harrison, sekretarka Rosemana. - Bardzo powa�nie zastanawiaj� si� nad twoj� kandydatur� poinformowa�a j� Tessa. - Ju-hu! Masz naprawd� spore szans�, dziewczyno. A to dopiero pierwszy szczebel wysokiej drabiny. Kim wola�aby� zosta�? Dyrektorem szpitala czy dziekanem akademii medycznej? A tak przy okazji: we�miesz mnie ze sob�? - W�tpi�, �ebym dosta�a t� fuch�, wi�c na razie nie r�b sobie apetytu. Oczywi�cie, �e wsz�dzie b�d� ci� ze sob� w��czy�. Znasz wszystkie plotki, a przede wszystkim przynosisz mi rano kaw�, naiwniaczko. By�a to tylko jedna z wielu pog�osek, jakie kr��y�y po szpitalu. Od czasu do czasu kto� aluzyjnie dawa� jej do zrozumienia, �e powszechnie wiadomo o jej kandydaturze. Roberta nie zaciska�a kciuk�w. Nie wiedzia�a nawet, czy pragnie tego awansu na tyle, by go przyj��, je�li ju� sprawa zajdzie tak daleko. Wkr�tce Elizabeth schud�a tak, �e Roberta zyska�a ulotne wyobra�enie, jak wygl�da�a ta smuk�a dziewczyna, w kt�rej kocha� si� Tom. Jej oczy wydawa�y si� teraz wi�ksze, sk�ra niemal przezroczysta. Roberta zdawa�a sobie spraw�, �e organizm Betts znajduje si� na kraw�dzi, za kt�r� zacznie si� stopniowe wyniszczenie. Panowa�a mi�dzy nimi dziwaczna za�y�o��, podbudowana do �wiadczeniem wi�, mocniejsza ni� siostrzana. Po cz�ci mia�o to zwi�zek z faktem, �e obie kiedy� �y�y z tym samym m�czyzn�. Roberta nie potrafi�a sobie wyobrazi� Toma i Betts w ��ku. Czy Tom robi� to tak samo jak z ni�? Czy ujmowa� w d�onie po�ladki Elizabeth, czy ca�owa� j� w p�pek, kiedy by�o po wszystkim? Zdawa�a sobie spraw�, �e patrz�c na ni�, Betts zapewne my�li podobnie. Mimo to nie by�o mi�dzy nimi zazdro�ci; zbli�y�y si� do siebie. Nawet ci�ko chora, Elizabeth zachowa�a wra�liwo�� i lotno�� umys�u. - Czy ty i Tom zamierzacie si� rozsta�? - spyta�a pewnego wieczoru, kiedy Roberta wst�pi�a do niej po pracy. - Przypuszczam, �e tak. I to pewnie nied�ugo. Elizabeth pokiwa�a g�ow�. Najwyra�niej potwierdzenie domys��w jej nie zaskoczy�o. - Szkoda - szepn�a. Znajdowa�a jeszcze w sobie do�� si�, by j� pociesza�. Roberta �a�owa�a, �e nie zna�y si� wcze�niej. By�yby �wietnymi przyjaci�kami. 4 DECYZJA Czwartki. W m�odo�ci Roberta bardzo cz�sto manifestowa�a swoje przekonania. Teraz pozosta�y jej ju� tylko czwartki. Dzieci zawsze stanowi�y dla niej szczeg�ln� warto�� i nie podoba�o jej si� usuwanie ci��y. Uwa�a�a je za co� brzydkiego i wstydliwego. Czasem praca w klinice aborcyjnej stawa�a na przeszkodzie innym dzia�aniom zawodowym Roberty, poniewa� cz�� koleg�w tego nie pochwala�a. R�wnie� Tom si� na ni� z�o�ci�. Ba� si� i o jej opini�, i o swoj�. W Stanach jednak toczy�a si� wojna o aborcj�. Wielu lekarzy, sp�oszonych przez drastyczne gro�by, rezygnowa�o z wykonywania zabieg�w. Roberta wyznawa�a pogl�d, �e kobieta ma prawo decydowa� o w�asnym ciele, w ka�dy czwartek rano jecha�a wi�c do Jamaica Plain i wkrada�a si� tylnym wej�ciem do kliniki, staraj�c si� unikn�� pikiet, hase�, wyzwisk, wyci�ganych ku niej krucyfiks�w, bryzg�w krwi, podtykanych jej pod nos p�od�w w formalinie. W ostatni czwartek lutego zaparkowa�a przed domem Ralpha Aiella, s�siada kliniki, kt�ry za t� uprzejmo�� otrzymywa� zap�at�. Na podw�rku le�a� �wie�y g��boki �nieg, ale w ramach umowy Aiello odmiata� w�sk� �cie�k� do furtki w p�ocie na ty�ach domu. Prowadzi�a na ty�y budynku kliniki, gdzie znajdowa�o si� drugie wej�cie. Roberta pokonywa�a t� tras� prawie biegiem z obawy, �e rzuc� si� ku niej demonstranci. Targa�a ni� z�o�� i irracjonalny wstyd, �e musi ukradkiem wykonywa� sw�j zaw�d. Tego dnia przed klinik� panowa� spok�j, nie s�ysza�a wrzask�w ani przekle�stw, by�a jednak szczeg�lnie przygn�biona. Po drodze od wiedzi�a Elizabeth Sullivan. Dla Betts nie by�o ju� �adnej nadziei; wkroczy�a w pasmo nieuleczalnych m�k. Automat, za pomoc� kt�rego mog�a sama aplikowa� sobie lek przeciwb�lowy, niemal od pocz�tku przesta� jej wystarcza�. Teraz doktor Fisher zacz�� jej podawa� silne dawki morfiny. Le�a�a bez ruchu z zamkni�tymi oczyma. - Cze��, Betts - powiedzia�a g�o�no Roberta. Dotkn�a palcem ciep�e), lekko pulsuj�ce) szyi. Po chwili, nieomal wbrew woli, uj�a d�o� nieprzytomnej kobiety. Z g��bi cia�a Elizabeth Sullivan nap�yn�a informacja, kt�ra wdar�a si� do �wiadomo�ci Roberty. Czu�a, jak niewielki jest rezerwuar si�, jak powoli, bezustannie wycieka z niego �ycie. Och, Betts, tak mi przykro - szepn�a w duchu. - Tak mi ci� �al, kochana. Wargi Elizabeth drgn�y. Roberta pochyli�a si� nad ni�, wyt�aj�c s�uch. - Zielon�... T� zielon�... Roberta wspomnia�a o tym piel�gniarce z oddzia�u, Beverly Martin. - B�g ma nad ni� lito�� powiedzia�a piel�gniarka. - Rzadko budzi si� na tyle, by cokolwiek m�wi�. Roberta mia�a wra�enie, jak gdyby w tym tygodniu dokr�cono �ruby we wszystkich narz�dziach tortur, jakim poddawany by� jej system nerwowy. Noc� podpalono klinik� aborcyjn� w stanie Nowy Jork, maniakalna agresja wezbra�a te� w Bostonie. Burzliwe demonstracje, granicz�ce wr�cz ze zbiorowym sza�em, dotkn�y dw�ch klinik w Brooklinie. Zak��cenie porz�dku poci�gn�o za sob� stanowcze dzia�ania policji i masowe aresztowania. Spodziewano si�, �e o�rodek w Jamaica Plain b�dzie nast�pny. Gwen pi�a kaw� w pokoju lekarzy, dziwnie przygaszona. - Czy co� si� sta�o? - zaniepokoi�a si� Roberta. Gwen odstawi�a fili�ank� i si�gn�a do torebki. Wyj�a z niej z�o�ony na p� arkusz papieru. By� to list go�czy podobny do tych, jakie wisz� w urz�dach pocztowych. Wymieniono w nim personalia i adres Gwen, zamieszczono jej zdj�cie, tygodniowy harmonogram zaj��, napisano te�, �e porzuci�a lukratywn� praktyk� ginekologiczn� w Framingham, �eby �bogaci� si� na skrobankach�. Zarzut g�osi�: morderstwa pope�niane na dzieciach. - Dobrze, �e nie napisali wprost: �poszukiwana �ywa lub martwa� - rzek�a z gorycz� Gwen. - Leszka te� tak urz�dzili? Leszek Ustinovich, nim zacz�� tu prac�, przez dwadzie�cia sze�� lat praktykowa� jako ginekolog w Newton. Tylko on i Gwen Gabler pracowali w o�rodku na pe�nym etacie. - Nie, to ja jestem koz�em ofiarnym, cho� o ile wiem, podobny zaszczyt spotka� Waltera Hearsta z Deaconess Hospital. - Co masz zamiar z tym zrobi�? Gwen przedar�a plakat na p�, potem jeszcze na p�, wrzuci�a kawa�ki do kosza na �mieci i lekcewa��co wyd�a wargi. - Nie wyp�dz� nas st�d, je�li im nie pozwolimy. Roberta w zadumie dopi�a kaw�. Od dw�ch lat dokonywa�a tu aborcji w pierwszym trymestrze ci��y. Mia�a na swoim koncie praktyk� ginekologiczn�, a Les Ustinovich, wspania�y lekarz z pot�nym do�wiadczeniem, nauczy� j� wszystkiego o wczesnych zabiegach. By�y one ca�kowicie bezpieczne, o ile dokonywano ich w�a�ciwie i ostro�nie, a Roberta dok�ada�a stara�, �eby robi� to dobrze. Mimo to w ka�dy czwartek by�a tak spi�ta, jak gdyby czeka�y j� operacje na otwartym m�zgu. Westchn�a, wyrzuci�a papierowy kubek i posz�a do pracy. Nazajutrz rano w szpitalu Tessa, podaj�c jej kaw� i dro�d��wk�, obrzuci�a j� bardzo powa�nym spojrzeniem. - Sprawa przybiera coraz konkretniejszy obr�t. Podobno doktor Ringgold zaw�zi� list� do czterech os�b, a jedn� z nich jeste� ty. Roberta prze�kn�a k�s. - I kto jeszcze? - spyta�a, nie mog�c poskromi� ciekawo�ci. - Nie wiem. S�ysza�am tylko, �e to same gwiazdy.- Tessa zerkn�a na ni� z ukosa. - Wiesz, �e by�aby� pierwsz� kobiet� na tym stanowisku? Roberta u�miechn�a si� nieweso�o. Naciski wcale nie s� �atwiejsze do zniesienia, kiedy wywiera je w�asna sekretarka. - To nic nowego, prawda? - Prawda odpowiedzia�a Tessa. Tego popo�udnia Roberta wraca�a pieszo z przychodni dla kobiet, kiedy przed drzwiami ambulatorium natkn�a si� na Ringgolda. - Cze�� - powiedzia�. - Witam. - Postanowi�a� co� w sprawie publikacji? Zawaha�a si�. Prawd� m�wi�c, dot�d nie my�la�a o tym. By�o to jednak nie w porz�dku wobec Sidneya. - Nie, jeszcze nie. Ale wkr�tce dam odpowied�. Skin�� g�ow�. - Znasz �elazn� zasad� obsadzania kierowniczych stanowisk w ka�dym szpitalu klinicznym w tym mie�cie? Wybiera si� kandydata, kt�ry jest ju� znany jako b�yskotliwy naukowiec. S�owem, kogo�, kto wiele publikowa�. - Jak na przyk�ad miody Sidney Ringgold i jego prace o spadku wagi, ci�nieniu krwi i fazach rozwoju choroby. - Tak, w�a�nie jak ten dawny m�ody jajog�owy Sidney Ringgold. Dorobek naukowy, oto, czemu zawdzi�czam ten fotel przyzna�. - Jest to nie bardziej logiczne ni� wybieranie na rektor�w uczelni wybitnych dydaktyk�w. Ale co do ciebie... Ringgold zamy�li� si� na moment. - Z tob� jest inaczej - podj��. - Opublikowa�a� par� dysertacji, wsadzi�a� tu i �wdzie kij w mrowisko, ale jeste� lekarzem, nie badaczem. Osobi�cie uwa�am, �e najwy�szy czas, by zast�pc� lekarza naczelnego zosta� kto�, kto naprawd� leczy ludzi, ale nominacja musi zyska� poparcie personelu szpitala i spo�eczno�ci lekarskiej. Je�li wi�c ma to by� kto�, kto nie jest naukowcem, musi on czy te� ona mie� w �yciorysie tak wiele do�wiadczenia w pracy na kierowniczych stanowiskach, ile tylko mo�liwe. U�miechn�a si� do niego, czuj�c, �e jest jej przyjazny. - Rozumiem. Po niedzieli dam panu zna�, co postanowi�am w kwestii tej komisji. - B�d� wdzi�czny, doktor Cole. �ycz� mi�ego weekendu. - Nawzajem, doktorze Ringgold. Znad morza nadci�gn�a paskudna, ciep�a wichura, n�kaj�c Boston i Cambridge ulewnymi deszczami i topi�c przedwiosenny �nieg. Na dworze wszystko ocieka�o wod�, w studzienkach kanalizacyjnych tworzy�y si� ka�u�e. Sobotni ranek Roberta sp�dzi�a w ��ku, s�uchaj�c deszczu i rozmy�laj�c. Nie podoba� jej si� w�asny nastr�j; by� coraz bardziej pos�pny i m�g� wp�yn�� na jej decyzj�, je�li si� przed nim nie uchroni. Nie skaka�a z rado�ci na my�l, �e mia�aby zast�pi� Maxa Rosemana. Ale te� obecne �ycie zawodowe nie napawa�o jej entuzjazmem. Cieszy�a si� natomiast, �e Sidney Ringgold wci�� w ni� wierzy i po raz kolejny stworzy� jej mo�liwo�ci, o kt�rych gros m�czyzn nie pozwoli�oby jej nawet marzy�. Ponadto wci�� mia�a przed oczami min� Tessy, m�wi�cej, �e jeszcze nigdy zast�pc� lekarza naczelnego nie zosta�a kobieta. Przed po�udniem wsta�a z ��ka, w�o�y�a star� trykotow� bluz�, wiatr�wk�, najbardziej zniszczone adidasy i czapeczk� z emblematem Red Sox, kt�r� wci�gn�a g��boko na uszy. Wysz�a z domu i pu�ci�a si� biegiem przez ka�u�e. Po dwudziestu jardach mia�a kompletnie przemoczone nogi. Mimo roztop�w w Massachusetts nadal trwa�a zima; Roberta dr�a�a z ch�odu, lecz w miar� biegu krew zacz�a jej �piewa� w �y�ach i szybko si� rozgrza�a. Zamierza�a dobiec tylko do Memoria� Drive i wr�ci�, ale jogging sprawia� jej tak� przyjemno��, �e bieg�a wzd�u� zamarzni�tej rzeki, patrz�c jak krople deszczu bij� o l�d, dop�ki nie zacz�a odczuwa� zm�czenia. W drodze powrotnej dwukrotnie obryzga� j� przeje�d�aj�cy samoch�d, ale nie mia�o to wielkiego znaczenia i tak by�a mokra. Wesz�a do domu kuchennymi drzwiami, zrzuci�a kapi�c� odzie� na wykafelkowan� pod�og� i wytar�a si� �cierk� do naczy�, �eby nie zmoczy� dywanu. Potem d�ugo sta�a pod gor�cym natryskiem. Gdy si�gn�a po suchy r�cznik i zacz�a si� energicznie wyciera�, na lustrze osiad�o ju� tyle pary, �e nie widzia�a w nim swojego odbicia. Wk�adaj�c bielizn� postanowi�a wej�� do gry i stworzy� komisj�, o kt�rej m�wi� Sidney. Nie mia�a jednak zamiaru z jej powodu okrawa� swych dotychczasowych zaj��. Wara od moich czwartk�w, doktorze Ringgold - pomy�la�a. Ubrana tylko w majtki i bluz� z emblematem Tufts University, wzi�a do r�ki przeno�ny telefon i wykr�ci�a domowy numer Ringgolda. - Tu Roberta Cole - oznajmi�a, gdy si� zg�osi�. - Nie by�am pewna, czy pana zastan�. Ringgoldowie mieli nadmorski domek w Martha's Vineyard i Gloria Ringgold prawie w ka�dy weekend ci�gn�a m�a na wysp�. - Pogoda jest ohydna prychn��.- Nie ruszamy si� z domu. Trzeba by� kompletnym idiot�, �eby pcha� si� na dw�r w taki dzie� jak dzi�. Roberta spu�ci�a klap� sedesu, usiad�a na niej i roze�mia�a si�. - Ma pan absolutn� racj� - powiedzia�a. 5 ZAPROSZENIE NA BAL We wtorek mia�a kolejny wyk�ad na temat powik�a� wewn�trzszpitalnych. Przebieg� g�adko, a zaciek�a dyskusja wype�ni�a niemal dwie godziny �wicze�. Niekt�rzy studenci wci�� si� spodziewali, �e uczelnia zrobi z nich wszechmocnych bog�w lecznictwa, wy�wiczy w nieomylno�ci. Ci nie chcieli dyskutowa� o tym, �e mimo najlepszych intencji lekarz mo�e wyrz�dzi� pacjentowi krzywd�. Wi�kszo�� student�w by�a jednak �wiadoma swego miejsca w �wiecie i epoki, w kt�rej �yli, oraz zdawa�a sobie spraw�, �e zaawansowana technologia nie wyklucza ludzkich b��d�w. Chcieli jak najbardziej uczuli� si� na sytuacje, mog�ce spowodowa� �mier� lub dalsz� utrat� zdrowia ich pacjent�w, a w konsekwencji pozbawi� ich ci�ko zapracowanych pieni�dzy na koszty odszkodowa�. To by�a zdolna grupa. Dzi�ki temu Roberta wr�ci�a do szpitala nieco bardziej ni� zwykle zadowolona z �ycia. Sp�dzi�a w gabinecie ledwie par� minut, kiedy Tessa poinformowa�a j�, �e dzwoni Tom. - Robbie? Elizabeth zmar�a dzi� nad ranem. - Och... - Tak. C�, przynajmniej ju� nie cierpi. - Wiem. Tak jest lepiej. Tom. Tom jednak cierpia� nadal. Ze zdumieniem u�wiadomi�a sobie, jak g��boko mu wsp�czuje. Ich zwi�zek nie by� ju� fajerwerkiem, mimo to gdzie� na dnie tli�o si� uczucie. Mo�e Tom czu� si� samotny. - S�uchaj, um�wmy si� gdzie� na kolacj� - powiedzia�a impulsywnie. - Na przyk�ad w North End. - O... nie, ja... - by� zak�opotany.- Mam spotkanie, kt�rego nie mog� prze�o�y�. Pocieszy go kto inny - pomy�la�a cierpko i nie bez �alu. Podzi�kowa�a mu, �e da� jej zna� o �mierci Elizabeth, i wr�ci�a do pracy. P�nym popo�udniem odebra�a telefon od jego asystentki. - Doktor Cole? M�wi Cindy Wolper. Pan doktor Kendricks kaza� pani� zawiadomi�, �e dzi� nie wr�ci do domu. Musi jecha� na konsultacj� do Worcester. - Dzi�kuj� za informacj� - odpowiedzia�a sucho. W najbli�sz� sobot� jednak Tom nieoczekiwanie zaprosi� j� na lunch na Harvard Square. Zdziwi�o j� to. Zwykle o tej porze robi� poranny obch�d w szpitalu Middlesex Memoria�, gdzie by� konsultantem, p�niej gra� w tenisa, a lunch zjada� w klubie. Nowin� obwie�ci�, pokrywaj�c precyzyjnie kromk� pumpernikla cienk� warstewk� mas�a. - Do dyrekcji szpitala wp�yn�o doniesienie, �e spowodowa�em �mier� pacjentki. - Kto je z�o�y�? Piel�gniarka z oddzia�u, na kt�rym le�a�a Betts. Niejaka Beverly Marun. - Tak, pami�tam j�. Ale dlaczego, na Boga... - Zameldowa�a, �e wstrzykn��em Betts �nieproporcjonalnie du��� dawk� morfiny, wysy�aj�c j� na tamten �wiat. - Och, Tom... Pokiwa� g�ow�. - I co teraz? - spyta�a. - Raport zostanie rozpatrzony na posiedzeniu szpitalnej komisji do spraw merytorycznych - Tom zatrzyma� przechodz�c� obok kelnerk� i zam�wi� jeszcze jedn� kaw�. - Jestem pewien, �e wszystko rozejdzie si� po ko�ciach - doda� - ale chcia�em ci� uprzedzi�, zanim us�yszysz o tym od kogo� innego. W poniedzia�ek, zgodnie z �yczeniem wyra�onym w testamencie Elizabeth Sullivan, jej zw�oki zosta�y poddane kremacji. Tom, Roberta i Susanne Lorentz udali si� do domu pogrzebowego, gdzie Susanne, jako wykonawczyni testamentu, otrzyma�a szare kartonowe pude�ko zawieraj�ce prochy. Poszli na lunch do Ritza. Przy sa�atce Susanne odczyta�a im fragmenty ostatniej woli Betts. Maj�tek, okre�lony przez Susanne jako �znaczny�, zosta� przeznaczony na pokrycie koszt�w utrzymania i leczenia ciotki Betts, Sally Frances Bosshard, pensjonariuszki Lutera�skiego Domu dla Chorych i Starc�w w Cleveland Heights w stanie Ohio. Po �mierci pani Bosshard pozosta�e fundusze, je�li takowe b�d�, mia�y zosta� przekazane Towarzystwu Bada� nad Rakiem. Najdro�szemu przyjacielowi, doktorowi Thomasowi Kendricksowi, zmar�a pozostawi�a mi�e - tak� wyra�a nadziej� - wspomnienia oraz ta�m� magnetofonow� z nagraniem �Strawberry Fields� w wykonaniu tego� Toma Kendricksa i Elizabeth Bosshard, p�niej Sullivan. Nowej, acz nieocenionej przyjaci�ce, doktor Robercie J. Cole, Elizabeth Sullivan zapisa�a osiemnastowieczny srebrny serwis do kawy na sze�� os�b, nieznanego francuskiego wytw�rcy. Serwis, podobnie jak kaseta magnetofonowa, znajdowa� si� w magazynie w Antwerpii wraz z innymi rzeczami, g��wnie meblami i dzie�ami sztuki. Doch�d z ich sprzeda�y mia� powi�kszy� fundusz na rzecz Sally Frances Bosshard. Zmar�a prosi�a pani� Cole o jeszcze jedn�, ostatni� przys�ug�. �yczy�a sobie, by jej prochy zosta�y oddane doktor Cole celem z�o�enia w ziemi, �bez mszy ani ceremonii, w jakim� pi�knym miejscu�, kt�rego wyb�r pozostawia�a Robercie. Roberta by�a zdumiona, zar�wno zapisem, jak i nieoczekiwanym zadaniem. Tom mia� �zy w oczach. Zam�wi� butelk� szampana i wypili za pami�� Betts. Na parkingu Susanne wyj�a z samochodu pude�ko i wr�czy�a je Robercie. Nie maj�c co z nim zrobi�, Roberta po�o�y�a je na przednim siedzeniu BMW i wr�ci�a do Lemuel Grace. W �rod� o pi�tej dwadzie�cia rano obudzi� j� d�ugi, uporczywy d�wi�k dzwonka, oznajmiaj�cy, �e kto� stoi pod drzwiami. Wygramoli�a si� z ��ka i narzuci�a szlafrok. Nie mog�a znale�� pantofli, pocz�apa�a wi�c boso do zimnego holu. Wyjrza�a przez szybk� w drzwiach. Na dworze wci�� by�o ciemno, ale rozr�ni�a dwie postaci. - Kto tam? - zawo�a�a. - Policja stanowa. Kiedy w��czy�a �wiat�o, przekona�a si�, �e tak jest w istocie. Otworzy�a drzwi, pe�na najgorszych obaw. - Czy co� si� sta�o mojemu ojcu? - Nie, nie, prosz� pani, nic takiego. Chcemy porozmawia� z doktorem Kendricksem - powiedzia�a �ylasta policjantka w mundurze. Towarzyszy� jej t�gi wywiadowca w cywilu: czarny kapelusz, czarne buty, szare spodnie, prochowiec. Roztaczali wok� siebie aur� �miertelnie powa�nego profesjonalizmu. - Co si� sta�o, Robbie? - Tom stan�� u szczytu schod�w w podkoszulku, granatowych spodniach od garnituru i skarpetkach. - Doktor Kendricks? - Tak. O co chodzi? - Jestem kapral Flora McKinnon - przedstawi�a si� policjantka. - A to wywiadowca Robert Travers z Wydzia�u Prewencji przy Prokuraturze Okr�gowej hrabstwa Middlesex. Prokurator, pan Wilhoit chcia�by zamieni� z panem kilka s��w. - Kiedy? - Teraz. Prosi, �eby pan uda� si� z nami do jego biura. - Chryste, chce mi pani powiedzie�, �e o wp� do sz�stej rano ju� pracuje? - Tak jest - odpar�a kobieta. - Macie nakaz aresztowania? - Nie, prosz� pana. - Wobec tego przeka�cie panu Wilhoitowi, �e zmuszony jestem odrzuci� jego �askawe zaproszenie. Za godzin� musz� by� w szpitalu i zoperowa� p�cherzyk ��ciowy pacjenta, kt�ry na mnie liczy. Powiedzcie, �e mog� przyj�� o wp� do drugiej. Je�li mu to odpowiada, niech da zna� mojej sekretarce. Je�li nie, ustalimy inn� por�, dogodn� dla obu stron. Czy wyra�am si� jasno? - Tak, prosz� pana. Zrozumieli�my - odpar�a rudow�osa pani kapral. Oboje skin�li g�owami i znikli w mroku. Tom wci�� sta� na schodach. Roberta tkwi�a w holu, wpatrzona w niego i przera�ona nie na �arty. - Bo�e drogi.Tom - powiedzia�a. - Co si� dzieje? - Mo�e lepiej b�dzie, je�li p�jdziesz ze mn�. Jeszcze nigdy nie mia�am do czynienia z prokuratur�. - P�jd�; ale lepiej wezwijmy fachowca. Odwo�a�a wyk�ad i sp�dzi�a przy telefonie trzy godziny, rozmawiaj�c z prawnikami, kt�rych dyskrecji by�a pewna i wiedzia�a, �e uczciwie jej doradz�. Wszyscy powtarzali to samo nazwisko: Nat Rourke. Rourke siedzia� w bran�y od dawna; nie by� mo�e efektowny, ale inteligentny i cieszy� si� du�ym uznaniem. Roberta nie zna�a go osobi�cie. Kiedy po��czy�a si� z jego biurem, by� zaj�ty, lecz godzin� p�niej oddzwoni�. Stre�ci�a mu spraw�. Wys�ucha� jej w milczeniu. - Nie, nie - rzek� w ko�cu �agodnie. - O wp� do drugiej nie p�jdziecie do Wilhoita, tylko do mnie. O trzeciej mam spotkanie, nie zajmie mi wiele czasu. Do biura prokuratora okr�gowego udamy si� wszyscy razem na czwart� czterdzie�ci pi��. Moja sekretarka zawiadomi Wilhoita. Biuro Nata Rourke'a znajdowa�o si� w solidnym, nieco podniszczonym budynku za gmachem w�adz stanowych. Sam prawnik niski m�czyzna o ziemistej cerze i ostrych rysach przypomina� Robercie ogl�dane zdj�cia Irvinga Berlina. Ubrany by� w ciemny, stonowany garnitur z kamizelk�, �nie�nobia�� koszul� i uniwersytecki krawat z emblematem, kt�rego nie rozpozna�a. Pensylwania, jak si� okaza�o p�niej. Rourke kaza� Tomowi zrelacjonowa� wszystkie okoliczno�ci, jakie doprowadzi�y do �mierci Elizabeth Sullivan. By� dobrym s�uchaczem. Patrzy� na Toma z uwag�, nad��a� za tokiem jego my�li i nie przerywa�, p�ki nie wys�ucha� do ko�ca. Potem pokiwa� g�ow�, wyd�� usta i przechyli� si� do ty�u w krze�le, splataj�c d�onie na symbolu Phi Beta Kappa. - Czy pan j� zabi�, doktorze? - Nie musia�em jej zabija�. Zrobi� to nowotw�r. Sama wyda�aby ostatnie tchnienie za kilka godzin albo kilka dni. Nie nale�a�a ju� do �wiata �ywych. Gdyby odzyska�a przytomno��, cierpia�aby straszliwie. Obieca�em jej, �e nie b�dzie cierpie�. Ju� wcze�niej dostawa�a silne dawki morfiny. Zwi�kszy�em dawk�, �eby si� upewni�, �e nie b�dzie odczuwa�a b�lu. Nie czuj� si� winny, nawet, je�li w efekcie przyspieszy�o to jej �mier�. - Pani Sullivan otrzymywa�a doustnie trzydzie�ci miligram�w morfiny dwa razy dziennie. Domy�lam si�, �e by�a to forma leku o powolnym dzia�aniu? - zapyta� Rourke. - Tak. - A czterdzie�ci miligram�w, kt�re pan jej wstrzykn��, zadzia�a�o natychmiast i by�a to ilo�� wystarczaj�ca, by zatrzyma� oddychanie? - Tak. - I przez to spowodowa� �mier�? - Tak. - Czy mia� pan romans z pani� Sullivan? - Nie. Om�wili dawne zwi�zki Toma z Elizabeth. Prawnik wydawa� si� zadowolony. - Czy odni�s� pan jakiekolwiek korzy�ci finansowe w zwi�zku ze zgonem Elizabeth Sullivan? - Nie. - Tom stre�ci� mu zawarto�� testamentu Betts. - Czy Wilhoit ma zamiar robi� mi k�opoty? - Bardzo mo�liwe. To ambitny polityk, kt�ry pnie si� w g�r�; interesuje go fotel zast�pcy gubernatora. Sensacyjny proces by�by dla niego trampolin�. Gdyby uda�o mu si� udowodni� panu morderstwo z premedytacj� i uzyska� wyrok do�ywotniego wi�zienia bez mo�liwo�ci zwolnienia warunkowego, b�dzie wiele ha�asu, krzykliwe nag��wki w prasie i deszcz pochwa� s�owem, do pnie swego. Tylko, �e w tym przypadku morderstwo z premedytacj� w og�le nie wchodzi w gr�. A pan Wilhoit jest za cwany, �eby wnie�� spraw� pod obrady przysi�g�ych, je�li nie b�dzie mia� realnej szansy na wyrok skazuj�cy. Zaczeka na opini� bieg�ych z Izby Lekarskiej. - Co mi grozi w najgorszym razie? - Chce pan us�ysze� najbardziej pesymistyczny scenariusz? - Tak. - Oczywi�cie nie gwarantuj�, �e mam racj�. Ale moim zdaniem w najgorszym wypadku zosta�by pan skazany za zwyk�e zab�jstwo. S�dzia najpewniej zachowa�by si� mi�osiernie i wlepi� panu, jak my to nazywamy, �konkordat�. Dwadzie�cia lat w Stanowym Zak�adzie Poprawczym w Concorde. W ten spos�b utrzyma�by reputacj� bezkompromisowego t�piciela zbrodni, a r�wnocze�nie nie skrzywdzi�by pana zbytnio, bo w Concorde mo�na ubiega� si� o zwolnienie warunkowe po odsiedzeniu dwudziestu czterech miesi�cy wyroku. Czas ten m�g�by pan wykorzysta� na napisanie ksi��ki, zyskuj�c przy tym s�aw� i mn�stwo pieni�dzy. - Straci�bym prawo wykonywania zawodu - rzek� ch�odno Tom i Roberta prawie zapomnia�a, �e ju� od dawna go nie kocha. - Prosz� pami�ta�, rozwa�amy scenariusz najgorszy. Najlepszy scenariusz to taki, w kt�rym sprawa w og�le nie trafia pod obrady �awy przysi�g�ych. I za doprowadzenie do takiego w�a�nie rozwi�zania ja bior� grub� fors� - rzek� Rourke. W naturalny spos�b przeszli do kwestii honorarium. - W tego typu sprawie wszystko mo�e si� zdarzy�. Szarych obywateli prosz� zwykle o zaliczkow� wp�at� w wysoko�ci dwudziestu tysi�cy. Pan jednak jest cenionym specjalist�, cz�owiekiem o dobrej opinii. My�l�, �e najkorzystniej dla pana b�dzie zatrudni� mnie na godziny. Dwa tysi�ce dwie�cie pi��dziesi�t za godzin�. Tom skin�� g�ow�. - To brzmi jak �wietny interes rzek�,- a Rourke u�miechn�� si�. Do wysokiego gmachu s�du dotarli za pi�� pi�ta, sp�nieni o dziesi�� minut. Ko�czy� si� dzie� pracy, ludzie wylewali si� z budynku z werw� dzieci wypuszczonych ze szko�y. - Spokojnie, nie musimy si� spieszy� - rzek� Rourke. - Wilhoitowi tylko na zdrowie wyjdzie, je�li troch� spu�ci z tonu. To, �e o brzasku wys�a� do pana policj�, okre�li�bym jako bardzo tani� zagrywk�, doktorze Kendricks. Zaproszenie na bal, mo�na by powiedzie�. Je�li Wilhoit specjalnie zada� sobie trud, �eby pozna� rozk�ad zaj�� Toma u�wiadomi�a - sobie Roberta z dreszczem zgrozy znaczy�o to, �e potraktowa� spraw� wyj�tkowo i chcia�, �eby oni o tym wiedzieli. Musieli wpisa� si� do rejestru przy biurku stra�nika w holu, a potem winda wywioz�a ich na pi�tnaste pi�tro. Wilhoit by� wysokim opalonym m�czyzn�, u�miechni�tym kordialnie jak stary przyjaciel. Roberta przejrza�a jego �yciorys. W 1972 roku uko�czy� Harvard College, nast�pnie wydzia� prawniczy Boston College, p�niej by� wy�szym urz�dnikiem w prokuraturze okr�gowej i deputowanym w parlamencie stanowym. W 1988 roku zosta� wybrany na stanowi