9619
Szczegóły |
Tytuł |
9619 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9619 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9619 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9619 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Aby rozpocz�� lektur�,
kliknij na taki przycisk ,
kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki.
Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poni�ej.
2
SZACHY
JEGO MI�O�CI PANU
JANOWI KRYSZTOFOWI, HRABI Z
TARNOWA,
KASZTELANOWI WOJNICKIEMU
PRZYPISANE
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
PRZEDMOWA
Wojn� powiedzie� my�li serce moje,
Do kt�rej miecza nie trzeba ni zbroje,
Ani pancerz�w, ani arkabuz�w.
Ta walka czy�cie mo�e by� bez guz�w.
K�temu wyje�d�a� nie potrzeba w pole,
Wszystka si� sprawa ogl�da na stole:
Jako dwa kr�le przeciw siebie si�d�,
A r�wnym wojskiem potyka� si� b�d�.
Jeden z nich w jasnej, drugi w czarnej zbroi;
Ten wygra, przy kim dobry hetman stoi.
Tym ci� na ten czas, m�j hrabia, daruj�;
Przyjmi za wdzi�czne, p�ki nie zgotuj�
Co godniejszego, czym bych m�g� zabawi�
Uszy twe i sam lepiej si� postawi�.
Masz przed oczyma domowe przyk�ady,
Jakiej potrzeba czasu wojny rady,
Jakiego miejsca szuka� obozowi,
Jako szykowa� ufy ku bojowi;
Gdzie czas po temu, jako bitw� zwodzi�;
Kiedy nier�wno, jako lud uwodzi�.
Ja za�, czym mog�, tym si� popisuj�,
Drewniane wojska przed tob� szykuj�.
A ty si� nie wstyd�, masz li czas spokojny,
Przes�ucha� tej to krotochwilnej wojny,
Bo i Apollo �uku bez przestania
Nie ci�gnie, pilen czasem i �piewania.
Tarses, kr�l du�ski, mia� dziewk� nadobn�,
We wszytkich sprawach swoich tak osobn�,
�e jej natenczas r�wnia1 mie� nie chciano.
Przeto z dalekich krain przyje�d�ano
Chc�c si� przypatrzy� jej zbytniej g�adko�ci,
A uczestnikiem by� takiej mi�o�ci.
Pe�en dw�r zaw�dy bywa� cudzoziemc�w:
Czech�w, Polak�w, Francuz�w i Niemc�w.
Ale dwa jednak-przed wszystkimi byli,
Kt�rzy na dworze czas d�ugi s�u�yli:
Fiedor a Borzuj, wielkich dom�w oba,
Co sama mog�a pokaza� osoba.
Ci dwa przed sob� cz�sto si� skradali,
A o kr�lewn� kr�la nalegali.
Na koniec oba tak� chu� k�niej mieli,
�e si� bi� o ni� pojedynkiem chcieli.
P�ki m�g� ojciec, na s�owie je chowa�,
1 r � w n i a � r�wnego, podobnego; rzeczownik u�ywany jedynie w bierniku l. p.
5
Abowiem obu jednako mi�owa�;
Ale �e ko�ca ich pro�bie nie by�o,
Odmawia� mu si� dalej nie godzi�o.
Wzi�wszy je tedy na spokojne gmachy,
Ukaza� palcem na toczone szachy
I rzek�: �W tych szrankach wasza bitwa b�dzie;
Du�szy na �onie u mej c�ry si�dzie.�
Oba kr�lowi z chuci� dzi�kowali,
O czas i miejsce pilnie si� pytali.
Miejsce na zamku, czas we dwie niedzieli
Z wolej kr�lewskiej naznaczony mieli.
Obiema potym po karcie pos�ano,
Gdzie wszytek spos�b2 tak im opisano:
Kto grze rozumie, mo�e �miele sadzi�,
A kto nie�wiadom, lepiej si� poradzi�.
Tablica naprz�d malowana b�dzie,
T� p�l sze��dziesi�t i cztery zasi�dzie.
Pola si� czarne z bia�ymi mieszaj�,
Te si� owymi wzajem przesadzaj�.
W tym placu wojska po�o�� si� obie,
A po dwu rz�du wezm� przeciw sobie.
Czterykro� czterzej z ka�dej strony si�d�,
A tym sposobem szykowa� si� b�d�:
Rochowie z brzeg�w, wi�c Rycerze po nich,
A potym Popi przysi�d� si� do nich.
Kr�l z Pani� bierze w poj�rzodku dwie poli;
On r�zn� barw�, a ta swoj� woli.
Piechota przed nie wyci�ga na czo�o,
A mi�dzy wojski p� tablice go�o.
Ka�dy z tych tedy swoj� drog� chodzi,
A przez drugiego skaka� si� nie godzi,
Chyba Jezdnemu, bo ten �wiadom drogi,
By te� nacie�niej, nie zawadzi nogi.
Roch ma t� wolno�� i nadane prawo:
Przodkiem i zadkiem, w lewo bi� i w prawo.
W trzeci rz�d Rycerz zakoliwszy wpada,
Ale na inszej coraz barwie siada.
Bia�e a czarne, co na uko� id�,
Na popy sp�em wszytki pola przyd�.
Babie si� pr�zno nawija�: i w oczy,
I w zad uderzy, w stron� tak�e skoczy;
Czasem i z Popy jedn� drog� chodzi,
2 w s z y t e k s p o s � b � w zasadach gry podane s� nazwy figur: K r � l lub P a n ; K r � l o w a , B a b a lub
P a n i ; R o c h lub S � o � , tj. wie�a umieszczona na s�oniu, kt�rego k�y nazywane s� rogami; R y c e r z lub
J e z d n y , tj. ko�; P o p , M n i c h , B i s k u p lub F e n r y c h (z niem. chor��y), tj. laufer; D r a b , P i e s z e k
lub P i e s z y , tj. pionek. Rozmaito�� ta nie odpowieda nazwom w. XVI, poeta bowiem, zgodnie z pojmowaniem
figur jako bohater�w walki, i okre�lenia ich samych, i ich �szcia� (chody) traktuje swobodnie, bez troski o �cis�o��.
6
Jeno si� z samym Rycerzem nie zgodzi.
Kr�l pospolicie swego miejsca pilen,
A wszako� mo�e swemu te� by� silen,
Bo w okr�g siebie wszytki miejsca trzyma,
Kto si� nawinie, tego i sam ima;
A kiedy g�odzien, do kuchnie rad skoczy,
Dok�d z pierwszego miejsca nie wykroczy.
Drab na prost chodzi, ale z boku kole,
A jego wszytek skok na pierwsze pole;
Chyba gdy z placu pierwszego zst�puje,
Wtenczas trzeciego pola doskakuje.
Gdzie te� na zagon ostateczny padnie,
Tak wiele jako i Kr�lowa w�adnie,
Szachu zarazem przedsi� nie zyskuje,
Bo Pieszek na kres, nie Baba wskakuje.
Tote� na koniec przypomnie� nie szkodzi:
Jeden po drugim zaw�dy w tej grze chodzi,
A nigdy wi�cej mkn�� jednym nie dadz�,
A gdzie co wezm�, tam swego posadz�.
Gra koniec bierze, kiedy najachany
Kr�l nie ma nigdziej uciec pewnej �ciany.
Gdzie by wpad� w sid�o, kiedy lud potraci,
A szachu nie wzi��, taki met nie p�aci3 .�
Te w sobie karta zamyka�a sztuki.
Oni, cho� mieli z potrzeb� nauki,
Wszako� j� przedsi� radzi przeczytali,
A dla �wiczenia zaw�dy szachy grali.
Kiedy czas przyszed�, wsiedli na swe konie
Nic nie czekaj�c, �eby s�ano po nie.
Nadzieja dobra obudwu cieszy�a,
A z drugiej strony boja�� je trapi�a;
Abowiem tam ju� mia�o si� pokaza�,
Komu tak mi�y zak�ad miano skaza�,
Kto za� z lekko�ci� mia� z pa�acu wyni�;
Ka�dy mia� z sob� nie lada co czyni�.
Ale �e by�a tak kr�lewska rada,
Ni� co pocz�li, siedli do obiada,
Gdzie drudzy go�cie i z kr�lem siedzieli,
A ci zeznawa� z obudwu stron mieli.
Gdy si� najedli, obrusy zebrano,
A potym na wet szachownic� dano.
Kr�l pomilczawszy rzecz do nich uczyni�
Prosz�c, �eby go �aden z nich nie wini�,
I� ocz by� proszon, a� dot�d odk�ada�,
Wszytko na same a ich godno�� sk�ada�,
Bo nie chcia� na si� bra� rozs�dku tego,
3 t a k i m e t n i e p � a c i � taki mat nie ma znaczenia.
7
Kto by godniejszy by� z nich dziewki jego.
�Lecz teraz niechaj fortuna poka�e,
Komu przys�dzi� kr�lewn� dzi� ka�e.
A to wam m�wi�, co�cie tu zostali,
By�cie �adnemu z tych nie pomagali.
W czym si� nie zgodz�, zdanie swe powiecie,
Dalej nic; o co idzie, sami wiecie.�
Zatym oni dwa tablice si� j�li,
A wojska na niej szykowa� pocz�li:
Bia�y si� zast�p dosta� Borzujowi,
A czarny przysz�o wodzi� Fiedorowi.
Stan�li przeciw sobie dwa Kr�lowie,
Korona z�ota na obudwu g�owie;
Tam�e zarazem wedle boku �ony,
Ta swego z lewej, owa z prawej strony.
Pop jeden s�ucha Kr�lowej spowiedzi,
A drugi sobie wedle Kr�la siedzi.
Po nich Rycerze na koniach, we zbroi,
Ka�dy z nich pewnie swego si� nie boi.
Na skrzyd�a srogie s�onie postawiono,
A z nich si� Rochom broni� polecono.
Wt�ry rz�d wszytek pieszy zast�pili.
A gdy ju� wszyscy tak gotowi byli,
Napierwej losy (chocia na tym ma�o)
Rzuci� o przodek obiema si� zda�o.
Dwie pi�ci Borzuj zamknione pokaza�,
Jedne z nich obra� Fiedorowi kaza�.
On wzi�� za praw�; w obieraniu zb��dzi�4 ,
Pieszkowi przodek bia�emu przys�dzi�.
Teraz by czas by�, panny z Helikona5 ,
Przywie�� na pami��, jakich kt�ra strona
Fortel�w przeciw drugiej u�ywa�a,
A nim si� prawie wojna dokona�a,
Jaka moc wielka ludzi pogin�a,
A komu g�ow� czyja szabla �ci�a.
Nie �miem si� bez was pu�ci� na t� wod�,
Bo widz� zbytnie wielk� niepogod�;
Wy same naw� i �agle sprawujcie,
A gdzie to trudno, tam mi� zast�pujcie.
I� tedy przodek przypad� Borzujowi,
Kaza� wnet w pole wyci�gn�� Pieszkowi,
Kt�ry natenczas Paniej pos�ugowa�,
Jednak nikomu serca nie zepsowa�,
Bo przeciw niemu pan wojska czarnego
Wyprawi� takie� dworzanina swego.
Jeden drugiemu nie chcia� namniej z�o�y�,
4 w o b i e r a n i u z b � � d z i � � wybra� pionka przeciwnika, kt�remu tym samym da� piersze�stwo.
5 P a n n y z H e l i k o n a � Muzy.
8
Natarszy na si�, nie mogli si� po�y�;
Bo Pieszek, jesli na bok nie uderzy,
Ba� si� nie trzeba, w czo�o darmo mierzy.
Potym si� cicho z obu stron skradali,
To st�d, to zow�d na si� przymierzali,
A� jednym razem czarny si� powadzi�,
Co si� by� naprz�d przed insze wysadzi�:
Bia�ego Pieszka wnet gard�a pozbawi�,
A sam na jego miejscu si� zastawi�.
Ale nie wiedzia�, �e drugi na� stoi:
Przebi� go mieczem Pieszek w bia�ej zbroi.
Zatym Kr�l czarny przez jeden huf ca�y
Do kuchni skoczy� za ostatnie wa�y.
A wtym Rycerze na plac wyjachali,
Okrutn� szkod� w pieszych podzia�ali,
Bo gdzie si� jeno kt�ry z nich zawin��,
Trzej albo czterzej, rzadko jeden zgin��.
Ale gdy Borzuj liche Pieszki d�a�y�,
Na co� wi�tszego chytry Fiedor wa�y�,
Rycerza swego to tam, to sam wodz�c,
Prostemu ludu barzo ma�o szkodz�c,
Stan�wszy, gdzie chcia�, otrz�sn�� si� z prochu
I da� szach Panu o prawego Rochu.
Utraty Borzuj nie m�g� si� uchroni�,
Obudwu za raz trudno by�o broni�.
Wzi�� w prawo Kr�la, Rycerz natar� ku niem6 ,
Obali� Rocha i z wie��, i z s�oniem.
Nie lada szkoda przysz�a na bia�ego,
Bo po Kr�lowej nie masz m�niejszego.
�Ale� to tobie. Rycerzu, zap�aci�,
By� mia� i sto szyj, przedsi�� je tu straci�!"
Tak m�wi�c drog� pilno mu zawiera�,
A ka�d� pomoc wielkim gwa�tem spiera�.
�w n�dznik baczy7 , w jakie przyszed� b��dy,
Strach go zdj��, ano uciec nie masz k�dy.
Baba do niego rozebra�a �ciany,
A tam si� trudno wymkn�� mi�dzy pany;
Owa go mieczem Kr�lowa przebi�a;
�e nie kto inszy, ta go rzecz cieszy�a.
Dobrze �yw8 bia�y, gniew mu przyst�puje,
�e bok u siebie s�abszy jeden czuje;
Rad by si� pom�ci�, a swego te� ubi�.
Jako gdy w zwadzie w�l prawy r�g zgubi�,
O�lep si� miece, a krew z niego pluszczy,
Ryk si� rozlega wzd�u� i wszerz po puszczy,
T� twarz mia� bia�y po takim pop�ochu,
6 n a t a r � k u n i e m � w pierwodruku mamy �koniem�; brzmienie tekstu z r. 1585 �ku niem� jest poprawne.
7 � w n � d z n i k b a c z y � w wydaniach od r. 1585 wiersz ten brzmi: �A ten dopiero widzi swoje b��dy�.
8 D o b r z e � y w � ledwie �ywy.
9
Kiedy mu cnego poimano Rochu.
Kto si� nawinie, bierze, siecze, pali
I tym nie cierpia�, co pod str� stali;
By jeno z nim te� nieprzyjaciel le�a�,
Z nieszcz�snym wojskiem na �mier� pewn�
bie�a�
Fortelu wsz�dy patrza� Fiedor swego,
Jedno szcie sobie przegl�da� z drugiego,
A ju� nie blizu na Kr�low� �owi,
Ka�e si� pod nie przymyka� Pieszkowi;
Zdrady nie da zna�, wnet potym �a�uje,
Jakoby �le szed�, w rzeczy si� frasuje;
I ju� by� Popu prawego nasadzi�
(A kogo by tak z�y cz�owiek nie zdradzi�!),
Jeden�e Pieszek drog� by� zas�oni�,
Tym natar� na huf, a nikt go nie broni�.
Borzuj ju� dawno na Draba przymierza9 ,
Jeno �e jeszcze nieprawie dowierza;
Ledwe tkn�� palcem, a ten, jako z kusze,
Porwa� Kr�low� wnet za federpusze.
�St�j! - rzecze Borzuj. - Gor�co� k�pany.
Nie tak ci graj�, bracie, mi�dzy pany;
Wr�� mi sam Bab�, czekaj, a� ja p�jd�,
Bo pewnie z tob� tak rz�du nie d�jd�!�
Wi�c Fiedor: �Bychwa poprawia� si� mia�a,
Do s�dnego dnia gra by trwa� musia�a;
Ju�e� si� dotkn��, a w tej grze kto ruszy,
Wym�wki nie masz, z tym�e na plac
k�uszy!10�
Odpowie Borzuj: �Tego na wymowie
Nie by�o, niechaj powiedz� panowie!�
Tak by przysta�o i tak ma by� s�usznie:
Czego kto dotknie, tym by mia� i�� dusznie;
Lecz i� nie by�o �adnej o tym zmianki,
Kazano zasi� pu�ci� Bab� w szranki.
Ale na potym niech si� nikt nie myli,
Czyme� tkn��, tym jed�, tak starzy chodzili.
Nie z dobr� wol� Paniej Fiedor wr�ci�,
Dobrze si� wstrzyma�, �e tu� nie przewr�ci�
Wszytkiego wojska za raz i z Hetmany,
Jeno �e baczy� na zak�ad a pany.
Na koniec do tej rady si� przychyli�,
Aby go by� gdzie przez nog� nachyli�11 ,
I kaza� Ksi�dzu drog� rycerzow�
Najecha� krzywym skokiem na Kr�low�.
9 B o r z u j j u � d a w n o ... p r z y m i e r z a � w wyd. 1585 mamy �i� dawno�, tj. poniewa� dawno.
10 z t y m � e n a p l a c k r w a w y � z tym k�usuj (wyje�d�aj) do walki,
11 p r z e z n o g � n a c h y l i � � podstawi� nog�, pokona� fortelem.
10
Rzecze mu Borzuj: �Tym mi� nie oszukasz,
Raczej w czym inszym swoje bieg�o�� uka�!"
On jakoby si� w tym by� nie obaczy�,
Upomnia� Ksi�dza, �eby na zad raczy�.
Ju� mu na r�ce pilniej pogl�daj�,
A rady czasem dwiema pomykaj�;
I swego, widz�, swym�e bra� nie wadzi,
Kiedy po�ytek jaki na to radzi.
Nie mi�o stronie, ale dzie� targowy -
Patrz ka�dy swego12, a umykaj g�owy!
Kap�an z Rycerzem, a obadwa biali,
Jeno przez jeden plac od siebie stali;
Uj�rza� Drab czarny i natar� na obu,
Pewnie jednego ponios� do grobu.
Ka�dy z nich dobrze nogi nagotowa�,
Kogo li dro�ej Kr�l b�dzie szacowa�.
Wielka si� godno�� w Rycerzu najduje,
�e jego drogi nikt nie zast�puje.
A swoim szachem mo�e wiele szkodzi�,
Bo zaw�dy przed nim musi Kr�l uchodzi�;
A on tymczasem rad co z�ego zbroi,
Jesli gdzie Baba albo Roch �le stoi.
Popu mi �aden niechaj te� nie gani,
Bo tak szkodliwie jako kt�ry13 rani.
Kto drugi z bliska, a ten i z daleka
Podeprze� mo�e w potrzebie cz�owieka:
Mo�e da� abszach, co te� nie p� rzeczy,
Trzeba si� w ten czas dobrze mie� na pieczy.
Tak tedy m�wi� gracze nauczeni:
W cie�ni m�� Rycerz, a Pop na przestrzeni14 .
I ta przyczyna by�a Borzujowi,
�e tam folgowa� wi�cej Rycerzowi,
A Popu zabi� Pieszek niecnotliwy;
Trz�s� go drudzy, a on ju� nie�ywy.
Na bab� dawno czarny Rycerz godzi,
Jeno �e mu Pop od spasi zachodzi.
Roch si� te� bia�y ku potkaniu stroi,
A w �wietnej sobie poskakuje zbroi.
Potym o Bab� da� szach Rycerz w bieli,
Tusz�c, �e mu jej obroni� nie mieli.
Ale si� bardzo t� nadziej� zdradzi�,
Bo si� na� z �ukiem czarny Pop wysadzi�.
Acz widzia� Draba, kt�ry na� te� mierzy�,
Wszako� Rycerza tak barzo uderzy�,
�e na nim przednia blacha si� przepad�a,
12 d z i e � t a r g o w y � P a t r z k a � d y s w e g o � staropolskie przys�owie o znaczeniu: w zam�cie,
niebezpiecze�stwie dbaj o w�asn� sk�r�.
13 j a k o k t � r y � jak ka�dy inny.
14 W c i e � n i m � � R y c e r z , a P o p n a p r z e s t r z e n i � w t�oku ko� okazuje si� m�em (zuchem),
na wolnej przestrzeni natomiast laufer.
11
A strza�a prawie a� do pierza wpad�a.
Wzi�to go z placu. Tam�e te� i Ksi�dza
Zabi�a z proce, jako mog�a, n�dza15 .
A tego zasi�, przybie�awszy, drugi:
A ty sna bijesz, psie, kr�lewskie s�ugi
Zatym si� wielkie zamieszanie ssta�o,
Co raz tym wi�cej burdy przybywa�o.
Rochowie srodzy z wie� na wojsko bij�,
Kap�ani z �uk�w bez przestanku szyj�,
Rycerze bystre konie rozpu�cili,
Nie by� k�t jeden, gdzie by si� nie bili.
Rada, dw�r. Drabi spo�em si� mieszaj�,
Nic wi�cej, jeno po bindach si� znaj�.
M�stwo z fortun� pospo�u stan�o,
To wojsko teraz, owo za�16 moc wzi�o.
Ten tego bije, ali sam za� mdleje,
Wszytek si� zast�p to tam, to sam chwieje.
R�wnie tak jako szumne morskie wody
Prze wielkie wiatr�w upornych niezgody
Na oceanie p�nocnym ba�wany
Do krzywych brzeg�w wal� na przemiany;
Tak Pani bia�a z mieczem si� zawija,
Kto si� nagodzi, do razu zabija.
Sprz�tn�a Popu, jeszcze dalej bie�y,
Dosi�g�a Rochu na wysokiej wie�y.
To w t�, to w ow� stron� szabl� b�yska,
A przed ni� w kop� huf si� czarny �ciska.
Pe�no jej wsz�dy, rwie si� i w namioty,
Przez g�ste wozy, przez wa�y, przez p�oty.
Widz�c Kr�l czarny, �e �le na wsze strony,
Uciek� si� i sam do lepszej obrony:
Wys�a� Kr�low� w smalcowanej zbroi,
Ali� ju� ona troje dziwy broi.
Kogo� tam na prz�d, kogo� na zad �ci�a?
Wiele� g��w, pani, na sw� dusz� wzi�a?
Na po�y �ywe bia�e, czarne konie
Wal� si� prawie na obiedwie stronie;
Pospo�u z Draby siek� i Fenrycha,
Tego tu wlok�, sam owego Mnicha.
Kto kl�sk� mo�e, kto pobite g�owy
Tej ci�kiej walki wypowiedzie� s�owy?
Drewniane trupy wsz�dy w ko�o le��,
A tu, co dalej, tym si� barziej rze��.
Szyku nie patrz�, spo�em si� motaj�,
Czarni lada gdzie i biali padaj�;
Tak jezdni jako pieszy, krom r�nice;
Bowiem kr�lewskie obie mi�osnice,
15 Z a b i � a z p r o c e , j a k o m o g � a , n � d z a � wyd. 1585 ujmuje spraw� pro�ciej: �zabi�a z proce
piesza licha n�dza�, tj. marny pionek.
16 o w o z a � � to znowu tamto.
12
Ogniste miec�c na przemiany strza�y,
W zupe�nych zbrojach przeciw sobie sta�y,
Pewne jednego nie ust�pi� kroku,
A�by z nich kt�ra kulk� mia�a w boku.
Tymczasem wi�ni�w oba Kr�le strzegli
I trup�w tych, co na placu polegli
�eby za� jako z martwych nie powstali,
A drugi raz si� znowu nie potkali.
Nie wiedzie�, kt�rym fortelem szampierza
Podszed� w�dz bia�y i dosta� Rycerza,
Kt�ry niedawno przez kap�a�sk� kusz�
Przed samym Kr�lem da� by� Bogu dusz�.
Wi�c go przy desce, by nie czu�a horda,
Cicho posadzi; a ten za� do korda.
Jako gdy wiedmy tesalskie17 dosta�y
�wie�ego trupa, a czart�w zwo�a�y,
Fa�szyw� dusz� podmiataj� w cia�o,
Po chwili poj�rzysz, ali� ono wsta�o,
M�wi bezpiecznie, widzi, jako trzeba,
U�ywa takie� jako drugi nieba;
Poszed� na tego Rycerz by� cz�owieka,
Ale go Fiedor obaczy� z daleka;
U�miechn�wszy si� rzecze: �To� nowina!
A nie ty�e� by� wskrzesi� Piotrowina18?
Nie trzeba �wiadk�w trzecioletnych tobie.
Masz prawo dobre, chowaj tego w grobie!�
�mia�by si� Borzuj, lecz mu nie do �miechu,
Nie ka�e �wi�tych wspomina� dla grzechu19.
Wzi�to Rycerza zatym z szachownice,
Idzi�, niebo�e, znowu do ciemnice!
Ju� teraz barziej oba na si� wa��,
Przeskoki lepsz� opatruj� stra��.
A Baby przed si� pu�cili w zagony,
I strzeg� pilnie swoich Kr�l�w obie.
A oto bia�a z ty�u przyskoczy�a,
Murzynk� �ci�a, ni si� obaczy�a.
Sama te� w boku tu� odnios�a strza��,
Nied�ugo mia�a z zacnych �up�w chwa��.
Wszyscy poj�rzeli z tej strony i z owej,
Litowa� z p�aczem ka�dy swej Kr�lowej;
S�ysza�by tam by� lamenty niewie�cie,
Kiedy niesiono cia�a na przedmie�cie.
Nu� hurmem za raz prawie wszytki roty
Na hetma�skie si� naciska� namioty.
Ka�demu za swe: jednako si� boj�,
17 w i e d m y t e s a l s k i e � czarownice, w kt�re wedle wierze� greckich obfitowa�a Tesalia, kraj w p�nocnej
Grecji; wyst�powa�y nieraz w poezji staro�ytnej.
18 P i o t r o w i n a � �artobliwa aluzja do rycerza, kt�rego w trzy lata po zgonie mia� wskrzesi� biskup Stanis�aw
Szczepanowski, by dowie��, �e ma �prawo dobre� do jego maj�tku.
19 d l a g r z e c h u � by nie pope�ni� grzechu.
13
Wszyscy nieprawie w dobrej toni stoj�.
Lecz im nie wszytka jeszcze moc ustala,
Oboja strona swe posi�ki mia�a.
Masz Rochu z Popem, Kr�lu czarnej zbroje,
Masz i Rycerza, k�temu Pieszk�w dwoje;
I ty tak wiele, bia�ych huf�w panie!
Jeszcze� na zamiar jeden Drab zostanie.
Ostatek sami mi�dzy sob� sk�oli;
Cz�owieka patrz�c prawie serce boli20
Ano z obu stron barzo poczet ma�y;
Szlacht� wybito, dwory spustosza�y,
Kr�lowie smutni po swych mi�osnicach
Morduj�, bij� okrutne, z�e �ony.
Siad�y nierych�o potym przeciw sobie
T�skni�, �e sami legaj� w �o�nicach.
Acz pierwsza mi�o�� obiema panuje,
Wszako� potrzeba sama rozkazuje,
Aby dla rz�du i lepszej obrony
Ka�dy, gdzie mo�e, patrza� sobie �ony
Naprz�d do panien s�u�ebnych Kr�l bia�y
Rozkaza�, kt�re na ostroniu sta�y,
�e, nie brakuj�c bynajmniej w osobie,
Jedn� z nich my�li wzi�� za �on� sobie,
Tylko �eby si� m�nie popisa�a,
A ostatniego kresu dobie�a�a.
Wnet serce wzi�y trzy kr�lewskie s�ugi,
Posz�y za sob�, jako by� plac d�ugi.
Lecz jedna przedsi� ochotniejsza by�a,
Daleko nazad drugie zostawi�a;
Wykrzyka lec�c, skrzyd�a jej pod nogi
S�awa przyda�a i zak�ad tak drogi.
Nikt nie przeszkadza, bo te� z drugiej strony
Kr�l czarnej barwy szuka sobie �ony.
Wi�c r�wnym p�dem biegn� ku kresowi;
Przypatruj� si� drudzy zawodowi.
Ale �e czarna pozad zosta� mia�a,
Na towarzysza poczeka� wola�a.
A Pop tymczasem z Rycerzem wyciekli,
Ostatek wojska bia�ego wysiekli,
Rycerz nie zgin�� i Roch si� obroni�,
Ale nabarziej Kr�l ma��onki chroni�21:
Skoro te� Pani na kresie stan�a,
Z�ot� koron� wnet na g�ow� wzi�a.
Przyby�o serca niema�o bia�emu,
Ale za� wiele upad�o czarnemu.
Sam si� Kr�l barzo do k�ta napiera,
Bo na� Kr�lowa ju� barzo naciera,
20 C z � o w i e k a p a t r z � c ... s e r c e b o l i � cz�owieka, kt�ry patrzy.
21 W wyd. 1585 i p�niejszych dwuwiersz ten brzmi (z b��dem, kt�ry mo�na poprawi� wprowadzeniem wyrazu
�tam�): �Krom Rochu, bo ten m�nie si� [tam] stawi�, a Kr�l natenczas Kr�low� si� bawi��.
14
A �eby Pana tym rychlej po�y�a,
Rz�d wszytek po nim Rochem zasadzi�a.
Sama ju� po nim cicho si� przykradnie,
Sk�d mog�a Kr�la ju� pochodzi� snadnie.
Z�a Fiedorowa22 stoi w mecie prawie,
Tusz�, �e b�dzie rych�o po rozprawie,
�Daj si�, niebo�e!" - coraz kto mu rzecze23,
A tego �a�o�� nieboraka piecze.
Obrony �adnej od m�tu nie widzi,
Szkody lituje, a k�temu si� wstydzi.
Wtym wiecz�r zaszed�, s�o�ce ju� pada�o:
Prosto� si� metu, Fiedorze, nie chcia�o.
Borzuj nalega, przedsi� ka�e chodzi�,
C� o jedno szcie mamy si� rozchodzi�?
Stan�o na tym, aby gra� przestali,
A jutro rano ostatka dograli.
Wszako� odchodz�c szachy poznaczyli,
A z ka�dej strony grze si� przypatrzyli.
Naprz�d Kr�l czarny (aby ka�dy wiedzia�)
Rochu si� trzyma�, kt�ry w k�cie siedzia�.
Przed Kr�lem sta� Ko� w pi�tym polu prawie.
A Pieszek w sz�stym i na tej�e �awie,
A wedle niego drugi w prawej stronie,
Ten mia� nad sob� Popa ku obronie.
Kr�l bia�y patrza� na swego Szampierza
Przez Draba i przez czarnego Rycerza,
A swego Rochu posadzi� na stronie,
Pod Kr�lem czarnym, na wt�rym zagonie.
Na tym�e rz�dzie te� Kr�lowa by�a,
A jednym okiem na Ksi�dza patrzy�a.
Tym obyczajem oba ufy sta�y,
A czarnej przodek zeznawa�24 Kr�l bia�y.
Tego pa�acu oba str�om zwierz�,
Sami za kr�lem id� na wieczerz�.
Troch� je Fiedor, pije barzo ma�o,
Cz�sto poziewa, wier� by si� spa�o25!
Ciesz� go drudzy, drudzy k�niemu pij�,
A jemu prawie psi za uchem wyj�.
Pok�j ka�demu potym naznaczono
A mury zewsz�d stra�� opatrzono.
22 Z � a F i e d o r o w a � z�a sprawa, sytuacja.
23 c o r a z k t o m u r z e c z e � we wszystkich wydaniach b��dnie: �coraz to�.
24 p r z o d e k z e z n a w a � � przyznawa� pierwsze�stwo.
25 C z � s t o p o z i e w a , w i e r � b y s i � s p a � o � w wyd. 1585 mamy tu: �Wszystko mu serce u szach�w
zosta�o�
15
Anny ju� teszno (tak dziano kr�lewnie),
�e dot�d nie wie, czyja ma by� pewnie.
Na obu wprawdzie patrzy�a �askawie,
Ale co wiedzie�, komu serce prawie26 .
Wywiedziawszy si�, na czym gra stan�a,
Jedn� za r�k� pani� star�27 wzi�a
I przysz�a prosto przez tajemne gmachy
Na te drzwi, k�dy zostawiono szachy.
Str�e poczuj�; poznawszy po mowie,
Pu�cili razem obie bia�eg�owie.
Panna si� zaraz do szach�w rzuci�a,
Wi�c pilnie pyta, gdzie by czyja by�a.
Poj�rzy na czarn�, gorzej by� nie mo�e:
Do28 pierwszego szcia bia�a j� przemo�e:
Jedno �e czarnej przyjdzie naprz�d chodzi�;
Sna�by jej jeszcze nieco m�g� pogodzi�.
I rzecze: �Dobry Rycerz jest od zwady,
Popu te� nie�le zachowa� od rady;
Da� za mi�ego wdzi�czn� rzecz nie szkodzi,
Piechota przed si� jako �ywo chodzi�.
Obr�ci Rochu na Kr�la rogami,
Sama wynidzie zalawszy si� �zami.
Fiedor ju� dawno zw�tpi� o kr�lewnie,
A Borzuj mniema, �e ju� wygra� pewnie;
Ten prosi Boga, by rychlej �wita�o,
�w raczej, �eby nocy przybywa�o.
W sw� miar� przedsi� zesz�a noc, a potym
�wiat si� roz�wieci� wszytek s�o�cem z�otym.
Leniwo Fiedor ubiera si� w szaty,
Widzi, �e trudno ma by� bez utraty.
Id� przedsi�; kto wie, co szcz�cie przyniesie,
Nie ka�dy� jedn� dzie� fortun� niesie29;
Komu B�g jeszcze nie obieca� �mierci,
By dobrze skona�, z grobu si� wywierci.
Ju� go nie blizu czekaj� na sieni,
Wyszed� nierych�o, a twarz mu si� mieni.
Wszako�, gdzie mo�e, �miechem �al pokrywa,
A sob� przedsi� n�dznik pochutnywa.
Przyszli na szachy do dawnego sto�a;
Tam (jako m�wi�) ta� baba,30 te� ko�a.
Obrony przedsi� nie widzi metowi;
Pyta, kto rog�w nakrzywi� Rochowi,
Bo wczora by�o wszytko poznaczono.
26 S e r c e p r a w i e � przychylne, sprzyja.
27 p a n i � s t a r � � ochmistrzyni�.
28 D o � dzi�: od.
29 W wyd. 1585 wersja: �Nie ka�dy� szcz�cie jednakie dzie� niesie�.
30 t a � b a b a � staropolskie przys�owie znacz�ce: ten sam k�opot.
16
�S�uchaj, to� na to, b�a�nie uczyniono.�
Str�e powiedz�, �e kr�lewna wczora
Przysz�a tu by�a jedno samowtora,
Niema�� chwil� na szachy patrzy�a,
Potym odchodz�c Rochem obr�ci�a.
�A c� w�dy rzek�a? - pocznie Borzuj pyta�.-
Ju� widzi, kogo ma za m�a wita�?�
Powiada: �Dobry Rycerz jest od zwady,
Popu te� nie�le zachowa� od rady;
Da� za mi�ego wdzi�czn� rzecz nie szkodzi,
Piechota przed si� jako �ywo chodzi.�
�Tom dawno s�ycha� - Borzuj na to powie -
Ka�dy si� tego barzo �acno dowie,
�e Rycerz m�stwa r�k� dokazuje,
Biskup podobno wi�cej w g�owie czuje;
I Fiedor, co ma, da�by wszytko pewnie,
By si� m�g� jako zosta� przy kr�lewnie;
Tote� nie dziwno, �e piechota chodzi,
Bo nie ma konia ani je�dzi� �odzi."
Odpowie Fiedor: �Niechaj pan b�aznuje,
�acno durowa�, kiedy przyst�puje31�
A sam, po stole po�o�ywszy �okcie,
My�li nad szachy, a gryzie paznokcie;
My�li, co ma by� z Rycerzem za zwada,
Jaka to ma by� ta Popowa rada,
Gdzie ta wdzi�czna rzecz albo gdzie ten mi�y,
Dlaczego przed si� piechoty chodzi�y?
Na koniec, czemu Rochem obr�ci�a?
Pewnie, �e darmo tego nie czyni�a.
Dobrze �yw my�l�c; a ten upomina:
�Fiedorze, bracie! Sna niedobra sina32?�
Fiedor nie s�yszy nawi�tszego szumu,
Wszytki tam zmys�y zwabi� do rozumu;
Potym si� dobrze d�ugo namy�liwszy
Wsta� i rzek�: �Kr�lu m�j nami�o�ciwszy!
Jeden jest fortel na szcz�cie wszelakie,
Lub �le, lub dobrze, serce mie� jednakie.
Kogo fortuna srogim nie pobi�a,
Tego �askawym okiem nie zmami�a;
A kto si� barzo rozbuja w pogod�,
Ten zasi� skrzyd�a powiesi w przygod�.
Niech�e ju� idzie; a ty patrzaj pilnie:
Mam za to, �e� si� radowa� omylnie.
A niechaj nie mam za wygran� k�temu,
Jesli trzecim szciem met nie b�dzie twemu.�
Kr�l zatym do nich bli�ej si� przysi�dzie;
31 � a c n o d a r o w a � , k i e d y p r z y s t � p u j e � przys�owie bia�oruskie: �atwo stroi� �arty, kiedy
przybywa.
32 S n a n i e d o b r a s i n a � poniewa� �sina� znaczy ran� sin�, t�uczon� (siniec), wi�c sens zdania: Czy
ma�o ci si�ca? Czy ma�o oberwa�e�?
17
Wszyscy czekaj�, co na koniec b�dzie.
Uderz� w larm�33; A Roch jednym skokiem
Usiad� Kr�lowi tu� pod samym bokiem.
Co czynisz, g�upi? Mierzi ci� ta trocha?
Chcesz darmo straci� tak wdzi�cznego Rocha?
Tu pr�no szuka� jakiej inszej rady,
Przyjdzie do ko�ca z Rochem patrzy� zwady;
Folgowa� darmo, bo tak Kr�la dusi,
�e mu rad nierad Kr�l wzi�� gard�o musi,
Wtym Drab przyskoczy. Kr�l ust�pi kroku,
Przypad�szy drugi,poima� ji z boku.
To by�o tej gry s�awnej dokonanie,
Prawie nad wszytkich ludzi domniemanie.
Tam�e zarazem po pann� pos�ano,
Kt�r� za �on� Fiedorowi dano.
A Borzuj nie chcia� by� proszon na gody
Ani �egnawszy jecha� precz z gospody.
Mnie te� czas b�dzie uchwyci� si� brzegu
A odpoczywa� nieco sobie z biegu,
Wysiadszy z morza, gdziem Wid� przejmowa�34,
Kt�ry po wodach auzo�skich35 �eglowa�,
Udatnym rymem opisuj�c boje,
Na kt�rych miecza nie trzeba ni zbroje.
33 U d e r z � w l a r m � � daj� has�o do boju.
34 g d z i e m W i d � p r z e j m o w a � � t�umaczy�; Marek Vida (1480 � 1560) � humanista w�oski, autor
poematu Scacchia ludus, na kt�rym opar� si� Kochanowski tworz�c Szachy.
35 p o w o d a c h a u z o � s k i c h � w�oskich; poeci staro�ytni nazywali W�ochy Auzoni�.
18