9586
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 9586 |
Rozszerzenie: |
9586 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 9586 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 9586 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
9586 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Karen Horney
Neurotyczne osobowo�ci naszych czas�w
Przedmowa
Neurotyczna osobowo�� naszych czas�w nale�y ju� do klasyki my�li psychologicznej. Wznawiana wielokrotnie od 1937 roku i t�umaczona na wiele j�zyk�w, jest dzisiaj tekstem zawieraj�cym idee, z kt�rych wiele dopiero po latach, obocznymi drogami wesz�o w sk�ad wsp�czesnej wiedzy o cz�owieku, a zw�aszcza o jego zagubieniu. Ksi��ka ta jest r�wnie� dokumentem epoki. Dokumentem mentalno�ci owych czas�w, dominuj�cych postaw, wzor�w stosunk�w mi�dzy lud�mi, obyczaju. Karen Hornney wprawdzie uwa�a�a si� za uczennic� Zygmunta Freuda, ale na problemy pacjent�w, kt�rzy wyznawali jej tajniki swojego �ycia, powierzali l�ki i nadzieje patrzy�a w�asnymi oczyma. By�y to lata trzydzieste w Stanach Zjednoczonych Ameryki P�nocnej. Zmory erotyczne elity wiede�skiej i sadomasochizm berli�skiego mieszczucha wydawa�y si� w owym kraju i w owych czasach odleg�� egzotyk�. Tu umiera�y warto�ci kierunkowe. Pod ci�arem Wielkiego Kryzysu za�amywa�a si� wiara w sukces, jako rezultat otwartej walki, w kt�rej wygrywa lepszy. �wiat do wzi�cia, do niedawna jakoby otwarty przed ka�dym pucybutem, objawi� swe istotne oblicze �ywio�u czyni�cego tera�niejszo�� wrog�, a przysz�o�� niepewn�.
sk�adowych mo�e by� przypisywana ca�o�ci. St�d w historii nauk tej kategorii cenniejsze wci�� wydaj� si� pogl�dy pierwotne, wyj�ciowe, bowiem jeszcze w�asne i swobodne.
Niemal rok po roku wychodzi�y nowe ksi��ki K. Horney; s�dz� jednak, �e Neurotyczna osobowo�� naszych czas�w zajmuje w�r�d nich szczeg�ln� pozycj�, nie tylko jako pierwsza pr�ba uj�cia nowej koncepcji nerwic, ale r�wnie� jako ksi��ka, w kt�rej najwyra�niej chyba znalaz�a wyraz rola Autorki jako osoby poznaj�cej. Nie ma tu jeszcze wyra�nej doktryny. Jest ostra obserwacja, g��boka refleksja i pr�ba interpretacji opartej raczej na regu�ach psychoanalizy ni� na jej dogmatach. Mamy tu do czynienia z p�fabrykatem, cenniejszym dla nauki ni� podci�gni�ta do rygor�w zesztywnia�ej teorii konstrukcja zwartych my�li. Znalaz�o to swoje odbicie w formie ksi��ki mimo, �e Autorka wci�� zapewnia czytelnika, i� w�a�nie w nast�pnym rozdziale poda ju� bardziej rozwini�t� definicj� swoich podstawowych poj��, to �w nast�pny rozdzia� staje si� now� wariacj� na ten sam temat, ale ju� wzbogacony o nowe fakty i nowe przemy�lenia. ksi��ki, nier�wnej poziomem, stanowi�cej raczej szereg esej�w ni� konsekwentny wyk�ad. Wsp�uczestniczymy w ten spos�b w pr�bach zrozumienia. Czytelnik, kt�ry szuka w tej ksi��ce inspiracji pomys��w, innego spojrzenia na sprawy podstawowe, b�dzie bardziej usatysfakcjonowany jej lektur� ni� czytelnik, kt�ry oczekuje gotowej do wmontowania w umys� idei.
Karen Horney wymieniana jest jednym tchem z Erichem Frommem i Harry Stack Sullivanem jako wsp�tw�rczyni neopsychoanalizy, zwanej te� psychoanaliz� kulturalistyczn� wzgl�dnie interpersonaln� dla podkre�lenia odr�bnego, ni� w psychoanalizie klasycznej, uj�cia g��wnych relacji cz�owieka i tego co jest zasadniczym przedmiotem zainteresowania badacza. Wbrew rozpowszechnionym pogl�dom s�dz�, �e neopsychoanaliza nie da si� zaliczy� do �adnego z dysydenckich kierunk�w i nies�uszne jest nazywanie jej neofreudyzmem. Kierunki te rozpoczyna�y w�asne �ycie opieraj�c si� na prote�cie przeciwko tym lub innym tezom Freuda. Neopsychoanaliza natomiast nie by�a zaprzeczeniem koncepcji Freuda, by�a budowaniem na jej zr�bach metodycznych, a wi�c w tre�ci by�a czym� nowym. Zdolna wi�c by�a do przedstawienia w�asnego, pozytywnego programu, nie musz�c ka�dorazowo polemizowa� z uj�ciami Freuda. Karen Horney postawi�a spraw� wprost. Je�li psychoanaliza nie ma ulec stagnacji, je�li nie ma sta� si� tylko teori�, za pomoc� kt�rej coraz sprawniej odnajdujemy w rzeczywisto�ci to, co zosta�o w tej teorii za�o�one, nie nale�y psychoanalizy uto�samia� z tre�ci� teorii Freuda. Jej zdaniem psychoanaliza jest tylko pogl�dem na rol� nie�wiadomych proces�w psychicznych i sposob�w ich wyra�ania oraz specyficzn� form� terapii doprowadzaj�cej do u�wiadomienia tych.proces�w. Karen Horney pisze w swej ksi��ce, �e je�li tylko to jest psychoanaliz�, to jej koncepcja jest psychoanalityczna. My�l t� mo�na kontynuowa� pisz�c, �e je�li psychoanaliza jest czym� wi�cej, je�li jest doktryn� teoretyczn� o okre�lonej tre�ci w�o�onej w ni� przez Freuda, to pogl�dy Horney nie s� psychoanaliz�.
Takie postawienie sprawy by�o w owych czasach nie�atwe. Psychoanaliza, czyli to, co zosta�o napisane pod t� etykiet� i funkcjonowa�o w �wiadomo�ci jej zwolennik�w i oponent�w by�a w�a�nie niczym innym, ni� zestawem pogl�d�w Freuda oraz niekt�rych jego dysydent�w. Alfred Adler i Carl Gustaw Jung nie zgadzali si� wprawdzie z ca�o�ci� koncepcji Freuda, ale bytowali na jej marginesach w roli ma�o samodzielnej. Tereny, na kt�rych Jung by� ca�kowicie oryginalny i tw�rczy okaza�y si� raczej niedost�pne dla wielu umys��w i wi�za�y si� z jego zainteresowaniami prehistori�, sztuk�, magi� i niezmiennikami kulturowymi. Mo�na by wi�c powiedzie�, �e tylko cz�� doktryny Junga nale�a�a do psychoanalizy.
Alfred Adler z kolei zaprzeczaj�c prymatowi libido nie umia� wyzwoli� si� z formu�y biologizmu, podstawiaj�c tylko inne znaki do algebry Freuda. Trzeba przyzna�, �e w p�niejszych swoich pracach Adler stara si� konsekwentnie oprze� na innej ni� biologiczna koncepcji cz�owieka. Sama relacja: kompleks ni�szo�ci d��enie do mocy, ju� mu nie wystarcza. Zaczyna szuka� pozytywnego sensu ewolucji cz�owieka, a wi�c tego, czemu Freud zdecydowanie zaprzecza�. Uj�cie to jednak nie odegra�o �adnej roli w jego koncepcji i Adler pozosta� w historii psychologii jako psychoanalityk a rebours. Gdy Freud m�wi�, �e cz�owiek jest takim w �yciu, jakim jest w ��ku, Adler twierdzi�, �e takim jest w ��ku, jakim jest w �yciu. Gdy Freud twierdzi�, �e cz�owiek mo�e mie� poczucie ni�szo�ci, gdy� opanowuje go pop�d agresji, Adler twierdzi�, �e cz�owiek jest agresywny, gdy� ma kompleks ni�szo�ci itp.
Karen Horney nieraz usi�owano ��czy� z Adlerem, czemu ona zawsze zdecydowanie przeciwstawia�a si� w�a�nie ze wzgl�du na �w rodzaj odr�bno�ci. R�wnie� wsp�tw�rcy neopsychoanalizy nie mogli wiele jej pom�c bazuj�c raczej na jej materiale empirycznym. Erich Fromm, kt�ry wywar� jeszcze w Niemczech wp�yw na Karen Horney formuj�c jej profil �wiatopogl�dowy i z kt�rym ��czy�a j� wieloletnia przyja��, by� przede wszystkim psychologiem osobowo�ci zajmowa� si� raczej teori� kultury. Pr�bowa� wyja�ni� takie zjawiska, jak faszyzm, formowanie si� autorytarnych dewiacji spo�ecznych, �r�d�a si� pozytywnych formuj�cych przysz�o�� gatunku ludzkiego. Z kolei Harry Stack Sullivan od pocz�tku dzia�aj�cy w USA by� silnie zwi�zany, z tym nurtem psychiatrii ameryka�skiej, kt�ry g��wny nacisk k�ad� na to, co zachodzi mi�dzy lud�mi, w czym by� bliski Karen Horney, ale g��wnym terenemjego bada� by�a schizofrenia. Sam pisa� niewiele, jego najwa�niejsze koncepcje formu�owali raczej uczniowie po przedwczesnej �mierci mistrza. Do tego grona nale�a� jeszcze Kardiner, kt�ry nie sprawdzi� si� jako osobowo�� tw�rcza. Jedynie Karen Horney tkwi�a wprost w klasycznym problemie psychoanalizy nerwicach. Jej te� musia�a przypa�� g��wna rola w okre�leniu zasad neopsychoanalizy. Nale�y doda�, �e w odr�nieniu od swoich partner�w, Horney przez kilkana�cie lat by�a ortodoksyjn� freudystk�, czynnie uczestnicz�c w pracach berli�skiego Instytutu Psychoanalizy i jako wyk�adowca, i jako psychoterapeuta. Musia�a wi�c przezwyci�y� najsilniejsze opory wewn�trzne formu�uj�c zasady nowej doktryny.
Kim by�a osoba, kt�ra podj�a tego rodzaju zadanie? Wydaje si�, �e ju� same uk�ady rodzinne K. Horney nie sprzyja�y dewocji, w jak� popad�o wiele wybitnych kobiet, kt�re trafi�y w kr�g oddzia�ywa� Zygmunta Freuda. Urodzi�a si� w 1885 roku, ojciec jej by� Norwegiem, kapitanem �eglugi wielkiej, matka wykszta�con� holendersk� wolnomy�licielsk�. M��, za kt�rego wysz�a maj�c 24 lata, by� niemieckim prawnikiem. Od wczesnych lat wiele podr�owa�a, mia�a liczne kontakty w sferach artystycznych i nie by�a zamkni�ta w w�skim kr�gu zawodowym. Po zbli�eniu z Frommem, a p�niej z Sullivanem i Kardinerem nawi�za�a blisk� wsp�prac� ze s�ynnymi ju� w�wczas etnopsychologami- ameryka�skimi, Edwardem Sapir i Ruth Benedict.
Do USA przyby�a w 1932 roku, a ju� w 1936 roku wymieniona wy�ej grupa os�b �ci�le ze sob� wsp�pracowa�a z pe�n� �wiadomo�ci� tworzenia nowego kierunku naukowego. Maj�c 51'lat, K. Horney rozwiod�a si� z m�em uwa�aj�c, �e nie jest w stanie pogodzi� swojej dzia�alno�ci naukowej i zawodowej z po�yciem ma��e�skim. Maj�c 52 lata wyda�a Neurotyczn� osobowo�� naszych czas�w, kt�ra to ksi��ka z miejsca zapewni�a jej pozycj� i rozg�os. Umar�a w 1952 roku, po za�o�eniu w�asnego i po dzie� dzisiejszy istniej�cego instytutu. Jej podstawowe dzie�a, uformowanie w�asnej szko�y naukowej, ca�o�� jej sukces�w powsta�o wi�c po 50 roku �ycia � w ci�gu jej ostatnich 15 lat �ycia.
Niew�tpliwie jeszcze berli�skie kontakty z Frommem, marksizuj�cym psychologiem, mia�y sw�j wp�yw na zachwianie ortodoksj� m�odej adeptki psychoanalizy. Wydaje si� jednak, �e tym, co od samego pocz�tku nie dawa�o jej spokoju, nie pozwoli�o jej nigdy w pe�ni pogodzi� si� z koncepcj� �wiata Freuda by� jego stosunek do kobiet. Karen Horney, jako wojuj�ca feministka by�a dosy� nieoczekiwan� postaci� w kr�gu psychoanalityk�w, w kt�rym rola kobiety zosta�a raz na zawsze i wyra�nie okre�lona przez mistrza. Jest zreszt� psychologicznie niezwykle interesuj�ce, �e Freud mimo swego biologizmu potrafi� ca�kowicie wyprze� z w�asnej doktryny jak�kolwiek mo�liwo�� konstruktywnej roli
kobiety, rodzicielki przecie�, sprawczyni biologicznej ci�g�o�ci gatunku ludzkiego. Jeszcze bardziej interesuj�ce jest to, �e popar�o go w tym tak wiele kobiet, uczennic i wielbicielek.
Sprawa kobieca by�a dla doktora Zygmunta Freuda prosta. Istnieje tylko jedna p�e�, a maj� j� m�czy�ni, gdy� dysponuj� w�asnym penisem, kobiety s� biologicznie niepe�ne, gdy� kobiecie natura go nie dala. S� wi�c o niego zazdrosne, a m�czy�ni odczuwaj� ci�g�y niepok�j przed postradaniem go. Jedyne, co mo�e uczyni� kobieta w spos�b konstruktywny, to posi��� na w�asno�� m�czyzn� wraz z jego penisem, aby w ten spos�b skompensowa� sw�j defekt. To jej jedyny rzeczywisty cel i problem. St�d egoizm kobiety i nisko�� jej pragnie�. Rzeczywisty dramat na skal� historyczn� rozgrywa si� mi�dzy M�czyzn� i Kultur� mi�dzy pot�nymi nami�tno�ciami i r�wnie pot�nym ich pogromc�. Dramat ten uprzedmiotawia mit strasznego Praojca, kt�ry bior�c dla siebie wszystkie kobiety, stawia� przed synami alternatyw� ojcob�jstwo lub asceza. Kobietom, pozostaj�cym na dalszym planie, zostaje jedynie zawi��, kompleksy i histeria, a wi�c l�k przed utrat� mi�o�ci, dzi�ki kt�rej mog� uzyska� cz�owiecze�stwo, to kt�re m�czyzna uzyskuje przez sam fakt urodzenia si� m�czyzn�. Kobiety w swej zach�anno�ci wytwarzaj� u syn�w kompleks Edypa kompensuj�c przez to swoj� ma�owarto�ciowo�� i niezdolno�� do naruszenia tabu kazirodztwa. Ju� w okresie berli�skim w wielu artyku�ach, uzupe�nionych nast�pnie i wydanych w postaci osobnej ksi��ki pt. Psychologia kobiety Karen Horney ostro i nami�tnie przeciwstawia si� freudowskiej koncepcji kobiety traktuj�c j� bardzo powa�nie. Si�ga do argument�w z dziedziny socjologii, antropologii kulturowej, psychologii rozwojowej, m�wi o roli matki, wykazuje, �e ju� ma�e dzieci w zale�no�ci od p�ci wykazuj� odr�bne wzory zachowania, co dowodzi�oby istnienia dw�ch r�nych p�ci tak�e pod wzgl�dem psychologicznym; stara si� nawet wykaza�, �e kobieta nie tylko nie zazdro�ci m�czy�nie penisa, ale na odwr�t to w�a�nie m�czyzna czuje kompleks ni�szo�ci wobec kobiety, zdolnej do wytwarzania �ycia.
Wydaje si�, �e niezale�nie od p�niejszych przemy�le� w�a�nie na tle kwestii kobiecej dosz�o do pierwszego rozd�wi�ku mi�dzy koncepcj� Zygmunta Freuda a pogl�dami Karen Horney.
Pogl�dy Ericha Fromma, odkrycia etnopsychologiczne i w�asne do�wiadczenia ameryka�skie dostarczy�y K. Horney materia�u do rewizji ju� ca�o�ci koncepcji Freuda, rewizji, kt�rej skutkiem by�o stworzenie w�asnej, odr�bnej koncepcji.
Trzeba stwierdzi�, �e front problem�w, kt�rymi musia�a zaj�� si� by� niema�y. Freud stworzy� nie tylko koncepcj� osobowo�ci i nerwic, nietylko teori� kultury, ale i ca�� filozofi� cz�owieka. By� niezwykle konsekwentny i radykalny, gdy chodzi o zakres ujmowanych problem�w, a posuwa� si� szybko naprz�d. W latach trzydziestych w�a�ciwie ju� ca�� nauk� traktowa� jako element na sw�j spos�b poj�tej kultury, a wi�c jako mitologi� b�d�c� kontynuacj� mit�w i tabu prymitywnego cz�owieka. By� nawet sk�onny sw�j podzia� ca�o�ci wiedzy na przyrodnicz� i psychologiczn� zredukowa� jedynie do psychologii, w niej w�a�nie widz�c wyja�nienie tego wszystkiego, co si� dzieje zar�wno w cz�owieku jak i na zewn�trz niego.
Karen Horney pocz�tkowo nie pr�bowa�a sformu�owa� alternatywnej doktryny. Ograniczy�a wyra�nie zakres swych zainteresowa� cofaj�c si� do klasycznych problem�w psychoanalizy, a wi�c do mechanizm�w deformacji nerwicowej. Musia�a przy tym jednak odnie�� si� do tej koncepcji cz�owieka, kt�ra stanowi�a paradygmat psychoanalizy. Musia�a j� zrewidowa� gruntownie, co nie by�o �atwe, je�li zwa�y si�, �e i jej w�asny spos�b widzenia cz�owieka ukszta�towa� si� w kr�gu psychoanalizy. Jak znaczny musia� by� zwrot w jej koncepcji cz�owieka uzmys�owi� sobie mo�na dopiero w�wczas, gdy przedstawi si� w spos�b ostry to, czym jest cz�owiek w �wietle freudyzmu i czym s� jego g��wne problemy.
Podstawow� spraw� dla psychoanalizy klasycznej jest konfrontacja mi�dzy kultur� i biologiczn� natur� cz�owieka. Konflikt ten przes�oni� Freudowi i jego kontynuatorom problemy stosunk�w mi�dzy lud�mi. Obraz jak ze Starego Testamentu cz�owiek i Jahwe. Tylko relacja mi�dzy nimi jest wa�na i brzemienna w skutki. Cz�owiek z natury jest u�omny i z�y, gdy� nie ma w�asnych zasad, ma tylko d��enia, pop�dy. Jest w zasadzie zwierz�ciem, dzia�aj�cym wy��cznie po to, aby zaspokoi� swe najbardziej podstawowe potrzeby. Aby cz�owiek �y� zgodnie z Prawem trzeba wi�c go nieustannie przywo�ywa� do porz�dku i nieustannie korygowa�. Jego stw�rca i w�adca jest dla niego nieprzenikniony w swych celach, a przymierze z nim, to rezygnacja z siebie i interioryzacja jego praw, wmontowanie w swoj� osobowo�� narz�dzia kary i miary grzechu. Cz�owiek na domiar z�ego ma woln� wol�. Zanim spotka go kara, mo�e w zasadzie zaspokoi� swoje pop�dy tak, jak to uzna za stosowne. Nie ufa wi�c samemu sobie, boi si� samego siebie, w�asnych impuls�w, gdy� wie, �e s� one z natury grzeszne i tylko pokora, pogodzenie si� z konieczno�ci� z�o�enia w ofierze tego, co ma najcenniejsze, tego, co wysz�o z niego, mo�e mu zapewni� spok�j.
Przy takim modelu cz�owieka fakt, �e spo�ecze�stwo jest takie lub inne, nie mo�e mie� dla jednostki, wi�kszego znaczenia i w og�le nie jest spraw� istotn�. Kapitalizm, feudalizm, ustr�j niewolniczy, cywilizacja techniczna, prymitywny byt plemienny, to rezultaty zmaga� utajonych
pop�d�w jednostki z moc� tego, co nakazuje i kt�rego s�owo musi by� przyj�te jako konieczno��. Trzeba przyzna�, �e psychoanalitycy konsekwentnie nie wykazali wi�kszych pow�ci�gliwo�ci w pr�bach wyja�nie� historycznych, t�umacz�c na przyk�ad kapitalizm fiksacj� narcystyczn�, a morskie zainteresowania Brytyjczyk�w kompleksem narz�d�w p�ciowych kobiety, itp.
Gdy jest �le, gdy ludzie cierpi�, oskar�anie spo�ecze�stwa,, uk�ad�w spo�ecznych, przypisywanie im ujemnej lub oczekiwanie po nich pozytywnej roli jest w �wietle psychoanalizy nieporozumieniem. Los cz�owieka rozstrzyga si� wewn�trz niego i �adne uk�ady spo�eczne nie mog� mie� na to istotnego wp�ywu. S� tylko t�em, przypadkow� scenografi� dramatu �ycia, kt�ry jest ten sam w murach Elsynoru i w gabinecie wsp�czesnego mena�era.
Zygmunt Freud nie by� zreszt� autorem takiej ahumanistycznej koncepcji cz�owieka, zdeterminowanej ca�kowicie si�ami biologicznymi. Wype�niony brutalnymi atawizmami ma�polud pojawi� si� w m�zgach my�licieli, jako konsekwencja upowszechnienia si� teorii ewolucji w czasach, gdy naturalnym by�o przeciwstawianie sobie dw�ch �wiat�w po�ytecznej, sztucznie wyprodukowanej kultury i dzikiego, jakoby pozbawionego wszelkich regu� �wiata zwierz�t.
Z�o�one s� drogi post�pu w nauce, zw�aszcza wobec nier�wnomierno�ci rozwoju r�nych jej dzia��w. Prostoduszny dzikusek wytw�r my�licieli O�wiecenia, nie mia� �adnych szans wobec sukces�w biologii ewolucjonistycznej, a zrozumienie idei Markea i Engelsa o decyduj�cej roli stosunk�w spo�ecznych w formowaniu si� jednostki ludzkiej b�d�cej ich wytworem i tw�rc� w procesie pracy, by�o nie tylko niewygodne, ale i intelektualnie nie�atwe. Marksizm swego czasu mocno wyprzedzi� nauki szczeg�owe, zw�aszcza te, kt�re dotycz� istoty cz�owieka. Zajmowa� stanowisko, kt�re niewiele umys��w zdolnych by�o zrozumie�. W toku ostrej walki mi�dzy stanowiskiem biologicznym uto�samianym z materializmem i stanowiskiem metaficznym stanowisko trzecie z trudno�ci� mog�o uchowa� samodzielno��.
W my�li europejskiej ko�ca dziewi�tnastego wieku najsilniejsze podstawy w istniej�cych stosunkach spo�ecznych mia� indywidualizm, g��wny nurt mieszcza�skiej my�li o cz�owieku. Indywidualizm musia� by� biologizmem, gdy� tylko biologizm m�g� nada� rang� prawa bezprawiu, interpretuj�c wszelkie zachowania pro spo�eczne po prostu jako degeneracj� gatunku. To Nietzsche pisa� ���da� od si�y, by nie objawia�a si� jako si�a, aby nie by�a ch�ci� przemo�enia, ch�ci� obalenia, ch�ci� ow�adni�cia, pragnieniem wrog�w, opor�w i triumf�w, jest r�wnie� niedorzeczne, jak ��da� od s�abo�ci, by objawia�a si� jako si�a..." Warto�ci spo�eczne, jego zdaniem, s� tylko ratunkiem dla s�abych, kt�rzy i tak musz�
ulec w walce o byt. �Pragnie si� wolno�ci p�ki si� nie ma mocy. Gdy si� j� posiad�o, pragnie si� sprawiedliwo�ci". Schopienhauer r�wnie� stara� si� wykaza�, �e �wiadomo�� jest wt�rna w stosunku do organizmu jako �bezpo�redniego przejawu woli".
To by� ten sam nurt my�li o cz�owieku, kt�ry znajdujemy u Freuda, antyhumanistyczny, antyspo�eczny, na tyle przera�aj�cy, �e wielu wybitnych badaczy, kt�rzy zdolni byli dojrze� to, co tw�rcze i odkrywcze w ideach freudyzmu, po prostu wypiera�o ze �wiadomo�ci koncepcj� cz�owieka, na kt�rej opiera�a si� psychoanaliza.
Wiara w bezsens szamotania si� indywiduum, kt�re i tak musi zniszczy� kultur� lub siebie, wydawa�a si� znajdowa� potwierdzenie w rzeziach wojny �wiatowej i okrucie�stwie hitleryzmu, kt�rego sam Freud by� ofiar�, zamkni�ty w wiede�skim getcie, po ucieczce umieraj�cy na wygnaniu. Freud by� przera�ony tak dok�adnym potwierdzeniem w�asnego pesymizmu i nigdy nie pogodzi� si� z nim, co by�o jego osobistym dramatem. Ale ju� C.G. Jung nie ukrywa� sympatii do faszyzmu. I to by�o konsekwentne.
Indywidualistyczna koncepcja cz�owieka oparta na biologistycznych przes�ankach1, z natury rzeczy pesymistyczna, gdy� ka�dy z jej wyznawc�w musia� zdawa� sobie spraw� z nieuchronno�ci rozwoju kultury, by�a wi�c paradygmatem my�lenia o cz�owieku psychoanalizy klasycznej i tej filozofii, kt�ra na jej tw�rc� wywar�a najwi�kszy wp�yw. Przeciwstawi� mu si� konstruktywnie, wysuwaj�c w�asn� propozycj�, mo�na by�o tylko z pozycji kompleksowej koncepcji teoretycznej jak� jest marksizm.
Odrzucenie koncepcji Freuda wy��cznie na podstawie w�asnych nastawie� spo�ecznych, do�wiadcze� klinicznych, a wi�c wy��cznie na empirii wymaga�o bardzo wysokiego poziomu refleksji, niezale�no�ci my�lenia i pro spo�ecznej koncepcji �wiata.
Odrzucenie nie oznacza przezwyci�enia. Ujawnia to przewijaj�ca si� przez wiele rozdzia��w ksi��ki K. Horney fiksacja na problemach wrogo�ci, kt�ra w nierozerwalnym splocie z l�kiem stanowi trwa�e t�o poczyna� ludzkich. Karen Horney nie oskar�a tak jednostronnie cz�owieka.-
1 �biologistyczne" w dziewi�tnastowiecznym, pochodz�cym z pocz�tk�w teorii ewolucji sensie tego s�owa. Po badaniach zoopsycholog�w i zoosocjolog�w � Tinbergena, Lorenza wiemy ju�, �e �wiat zwierz�t to nie jest wy��cznie bezwzgl�dna walka o byt indywidualny i gatunkowy. W �wiecie tym rz�dz� z�o�one regu�y spo�ecznego wsp�ycia, a system rytua��w, tabu i r�l spo�ecznych jest, by� mo�e, �ci�lej przestrzegany ni� w spo�ecze�stwie ludzkim. Nawet za�o�enie o bezrefleksyjno�ci i wrodzono�ci tych regu� nie Jest ju� dzisiaj takie pewne. Oczywi�cie Freud nie m�g� zna� tych bada�, a antropomorfizuj�ce bajeczki Jules Fabre i Metterlincka nie mog�y by� traktowane przeze� powa�nieSenatori boni viri, sed senatus mala bestia. Z�e zwierz� pozosta�o, tyle, �e sta�o si� istot� kolektywn� z szans� na ob�askawienie. Nie spos�b nie doceni� faktu, jak trudn� drog� trzeba by�o przej��, aby zajmuj�c si� przez lata klasyczn� psychoanaliz�, napisa� dzie�o b�d�ce nie demaskacj� cz�owieka, jak s�dzi� Freud o swoim dziele i co uwa�a� za g��wn� zas�ug�, ale b�d�ce w swej tre�ci demaskacj� spo�ecze�stwa, deprawuj�cej cz�owieka kultury i to okre�lonej kultury, a nie kultury w og�le.
Karen Horney zak�ada, �e je�li mamy nerwic�, to oznacza to, �e kultura, w kt�rej �yjemy ma defekty, gdy� nie nasze d��enia s� z�e, ale z�e jest to, �e te d��enia nabieraj� cech z�ych wskutek istnienia okre�lonych uk�ad�w. .Takich uk�ad�w, w kt�rych cz�owiek jako jednostka czuje si� zagro�ony niemal ka�d� interakcj� i w zaciskaj�cej si� p�tli narastaj�cych zagro�e� przestaje by� zdolny do czegokolwiek poza obron�. Bogactwo jego �ycia staje si� fikcj�. Kocha, aby czu� si� bezpiecznym, ' d��y do sukces�w, aby si� nie ba�, walczy o w�adz�, aby czu� si� pewniejszy. Czyni�c to z l�ku, boi si� jeszcze bardziej, aby rzeczywiste przes�anki jego d��e� nie zosta�y ujawnione. Wypiera je nawet z w�asnej �wiadomo�ci ukrywaj�c przed samym sob�. W ten spos�b wmontowuje sobie na sta�e w�asny generator l�ku produkuj�cy l�k podstawowy. Czyni on cz�owieka kalek� psychicznym deformuj�c jego osobowo�� tak dalece, �e przestaje by� zdolny do dzia�a� niestereotypowych, dostosowanych do okoliczno�ci. Cele, kt�re realizuje, staj� si� celami nerwicowymi, nie mog�cymi prowadzi� do sukcesu, gdy� s� nieosi�galne w swej kra�cowo�ci, a poza tym w realnym �yciu z regu�y sprzeczne. Wynikaj�ce st�d trudno�ci sk�aniaj� do nowych dzia�a� obronnych i tak zaciska si� spirala nerwicy. Egoizm otoczenia, twarde regu�y konkurencji utrwalaj� ten proces podobnie jak go zapocz�tkowa�y.
Niewiele jest ksi��ek zawieraj�cych tak tre�ciw�, mimo �e nie opart� na naukowo zorganizowanym programie badawczym, krytyk� podstawowych instytucji ameryka�skiego stylu �ycia. Pod tym wzgl�dem szczeg�lnie interesuj�cy jest ostatni rozdzia� Neurotycznej osobowo�ci naszych czas�w. Jest to rozdzia� kr�tki. Autorka wyra�nie o�wiadcza, �e brak jej kompetencji socjologa. Poszczeg�lne my�li tego rozdzia�u nie s� oryginalne, gdy� wielu innych badaczy podejmowa�o ju� przedstawione tam problemy, jak chocia�by deprawuj�c� cz�owieka konkurencj� i czyni�cy go zale�nym infantylizm, stanowi�ce podstawowe zasady kierunkowe uczestnika ameryka�skiej kultury.
Zwracaj�c tak du�o uwagi na spo�eczne �r�d�a dolegliwo�ci ludzkich zak�adaj�c, �e to nie z�e impulsy w�a�ciwe cz�owiekowi ka�� mu si� ich ba�, ale �e impulsy wyparte z obawy przed zagro�eniem spo�ecznym rodz� l�k, Karen Horney w swej koncepcji cz�owieka zaprzeczy�a wi�c nast�pnemu paradygmatowi freudyzmu. Dziwne, �e tak niewielu to dostrzega, by� mo�e sugeruj�c si� wsp�lnym szyldem �psychoanaliza". Jak wspomnia�em poprzednio, Karen Horney wyra�nie odr�ni�a przedmiot zainteresowa� psychoanalizy i jej tre��. Z psychoanaliz� klasyczn�, freudyzmem ��czy j� tylko przedmiot zainteresowa� oraz w cz�ci metoda. Gdy chodzi o tre��, by� to ca�kowicie odr�bny kierunek w�a�nie dlatego, �e w my�l jej za�o�e� cz�owiek jest taki, jakie s� stosunki spo�eczne, jacy s� ludzie w�r�d kt�rych �yje.
Odkryciem Karen Horney by�o poza tym, i� istot� zainteresowa� psychoanalityka nie s� formy, zgodnie z kt�rymi cz�owiek uczestnicz�cy w danej kulturze realizuje sw�j styl �ycia. W zasadzie wsp�zawodnictwo, mi�o��, w�adza, posiadanie, dawanie nie musi odbywa� si� w spos�b patogenny wobec osobowo�ci. Same formy kultury nie s� z�e ani dobre. Z�y jest spos�b realizacji zwi�zanych z nimi d��e� i ich cel. Z�e jest to, w imi� czego d��enia te s� realizowane. Istotna jest wi�c nie forma kultury, ale jej warto�ci naczelne, jej ideologia.
Uczestniczenie w kulturze w postaci wsp�zawodnictwa, mi�o�ci, posiadania, dawania, w�adzy, pomocy i rezygnacji oraz wszelkich innych wynikaj�cych z niej form wsp�dzia�ania z innymi lud�mi mo�e i powinno by� �r�d�em rado�ci, satysfakcji z w�asnego istnienia i z blisko�ci innych ludzi. Tu jest zawarta implicite my�l warta uwagi. Je�li cz�owiek chce si� przypodoba� drugiemu cz�owiekowi, je�li chce by� lepszy od drugiego cz�owieka lub mu ulega�, je�li chce zdoby� s�aw�, jest ambitny, lub odwrotnie chcia�by roztopi� si� w masie ludzkiej to wszystko mo�e mie� wp�yw pozytywny na osobowo��. Ulepszenie kultury, gdyby je podj��, polega�oby nie na tym, �e koniecznie musimy wytwarza� jednego rodzaju d��enia a t�pi� inne. Ulepszenie kultury polega�oby na tym, aby d��enia cz�owieka mog�y by� realizowane przez niego w my�l u�wiadamianych sobie przez niego za�o�e�. Defekt kultury polega na tym, �e zmusza do fa�szu, �e w jej ramach cz�owiek realizuje r�ne spo�eczne zachowania wy��cznie w celach egocentrycznych niezale�nie od ich zewn�trznej formy, �e musi my�le� tylko o sobie, o swoim bezpiecze�stwie, a w dalszej konsekwencji o swoim l�ku, �e w og�le musi ba� si� innych ludzi i ta obawa staje si� rzeczywist� osi� jego dzia�a�. Spo�ecze�stwo jest winne temu, �e cz�owiek musi si� ba� i ze strachu kocha�, wsp�zawodniczy� lub by� ambitnym.
Karen Horney nie formu�uje tego tak ostro. W og�le nie stawia sprawy zmiany spo�ecze�stwa, odrzucenia kultury. Jest tylko psychoterapeut�, kt�ry chce pom�c ludziom zg�aszaj�cym si� ze swoimi nieporadno�ciami. Chc�c im pom�c snuje refleksje, pyta dlaczego u jej pacjent�w mi�o�� musi by� nigdy niezaspokojonym pragnieniem i �r�d�em cierpie� zar�wno dla kochaj�cego jak i kochanego, dlaczego wsp�dzia�anie musi przeradza�-si� w wyzysk, a pomoc w zniewolenie? Horney nie stawia spo�ecze�stwu diagnozy ani nie wypisuje recept. Nie potrafi lub nie zamierza wyj�� poza �kliniczny" punkt widzenia. Interesuj� j� losy jednostki w tym spo�ecze�stwie, w kt�rym pracuje. Losy, kt�re s� zwierciad�em �typowych trudno�ci" naszej kultury i o tyle tylko interesuje j� kultura, �ycie spo�eczne, jego determinanty. Nasuwaj�ce si� wnioski ideologiczne s� ubocznym produktem jej praktyki klinicznej lub nawet wnioskami czytelnika i by�oby przesad� pos�dza� j� o marksizm nawet w tej pierwszej, najbli�szej jego ideom ksi��ce, podobnie zreszt� jak przesad� by�oby beztrosko zarzuca� j� przymiotnikami pochodz�cymi ze swobodnych skojarze� od s�owa �psychoanaliza".
O Karen Horney mo�na by powiedzie�, �e zetkni�cie si� z ideami marksizmu ods�oni�o przed ni� t� stron� rzeczywisto�ci, na kt�r� psychoanalitycy byli wyj�tkowo odporni poznawczo. Przecie� nie musia�a si� trudzi�. Mog�a i mia�a do tego prawo przypisuj�c si� do psychoanalizy pozwoli� sobie na �atwizn�, jak� w istocie jest hipoteza Freuda, i� wszelkim trudno�ciom winna jest natura ludzka, kt�ra nie da si� pogodzi� z kultur�, hipoteza, z kt�rej wynika dyrektywa rezygnacji, poddania si�. Freud przecie� wierzy�, i� u�wiadomienie cz�owiekowi rzeczywistego pod�o�a jego cierpie� wynikaj�cych z kultury b�dzie mog�o mu pom�c, ale nie oznacza�o to nic innego jak sk�onienie cz�owieka do �wiadomego pogodzenia si� z losem. Samorealizacja mog�aby wi�c mie� tylko charakter niszcz�cy. Trzeba doda�, �e ju� sam Freud na pocz�tku lat dwudziestych zda� sobie spraw� z bezwarto�ciowo�ci terapeutycznej swojej metody, co tylko pog��bi�o jego pesymizm, a zainteresowania skierowa�o na sprawy bardziej og�lne.
Karen Horney stwierdzaj�c natomiast, �e mi�o�� czy ka�da inna relacja z cz�owiekiem, ka�de d��enie spo�eczne mo�e by� �r�d�em zdrowia psychicznego i satysfakcji, a tylko w�wczas, gdy s�u�� nie temu czemu mia�y s�u�y�, staj� si� �r�d�em cierpie� i choroby, postawi�a przed terapeut� zadanie trudniejsze i zawar�a w tym my�l optymistyczn�. My�l ta u innych autor�w znalaz�a swoje rozwini�cie w idei samorealizacji cz�owieka, kt�ra zak�ada, �e cz�owiek b�dzie tym lepszy, zdrowszy, szcz�liwszy, w im pe�niejszym zakresie b�dzie realizowa� swoje mo�liwo�ci wewn�trzne i zwi�zki wsp�dzia�ania mi�dzy lud�mi, kt�rzy go otaczaj�. Samorealizacja nie tylko nie jest si�� niszczycielsk�, ale jest si�� odradzaj�c�. Materia� empiryczny Horney i zwi�zane z nim idee, kt�ry przedstawi�a, stanowi wi�c ogniwo po�rednie, a mo�e po prostu stanowi podstaw� humanistycznej koncepcji cz�owieka jako jednostki uspo�ecznionej, koncepcji, z kt�rej wynika zar�wno konieczno�� ci�g�ych zmian rozwojowych osobowo�ci, jak i takiego kszta�towania stosunk�w spo�ecznych, kt�re by samorealizacji cz�owieka sprzyja�y najpe�niejKaren Horney, jak wspomnia�em, nie wypowiada�a si� wprost w sprawach spo�ecznych. By� mo�e, by�a jeszcze pod zbyt silnym wp�ywem klasycznej psychoanalizy, by� mo�e, nie uwa�a�a tego za sw�j obowi�zek. Zwr�ci�a jednak uwag� na jeszcze jeden istotny fakt. Stwierdzaj�c, �e istnieje relacja mi�dzy deformacj� osobowo�ci a stosunkami spo�ecznymi, wielokrotnie podkre�la�a, �e relacje te s� nie tylko bardzo z�o�one, kompleksowe, ale te�, �e pomi�dzy powstaniem np. u cz�owieka l�ku podstawowego a okre�lonym uk�adem wymaga� i norm spo�ecznych po�redniczy wielo ogniowy, z�o�ony mechanizm zmian osobowo�ci, �e nie ma tu bezpo�rednich zwi�zk�w mi�dzy przyczyn� a skutkiem. Dlatego te�, jak pisze, na najprostsze pytania w tej mierze s� tylko bardzo skomplikowane odpowiedzi. Najprostsze problemy ludzkie wymagaj� skomplikowanych metod poznania i ich rozwik�ania. Kultura odzwierciedla si� w nerwicy nie tylko swoimi defektami. S� kulturowo wytworzone �rodki obrony przeciw l�kom, kt�re powoduj�, �e nawet sytuacje, kt�re wydawa�oby si� powinny rodzi� defekty osobowo�ci, odbierane s� jako neutralne b�d� nawet podwy�szaj� zdolno�� cz�owieka do pokonywania trudno�ci. Zdrowy cz�owiek odczuwaj�c w trudnej sytuacji l�k po prostu go redukuje rozwi�zuj�c t� sytuacj�. Autorka zwraca r�wnie� uwag� na spraw� jeszcze bardziej og�ln�, kt�rej nie rozwija, ale kt�ra podobnie jak zapowied� problemu samorealizacji jest tym, co sta�o si� jedn� z przes�anek wsp�czesnej, humanistycznej psychologii osobowo�ci. Pisze ona, �e cz�owiek mo�e znie�� znaczne nawet deprawacje, frustracje, gdy ma poczucie, �e maj� one okre�lony sens, �e s� sprawiedliwe. W tym stwierdzeniu kryje si� klucz do zrozumienia niezbyt jasno wyra�onych w jej ksi��ce przyczyn formowania si� l�ku podstawowego. Rozumiemy, �e jest tu winne przekonanie cz�owieka o wrogo�ci jakiej nale�y oczekiwa� ze strony spo�ecze�stwa i wrogo�ci b�d�cej w�a�ciw� odpowiedzi� cz�owieka. Okre�lenie to powtarza si� w tek�cie wiele razy. Wydaje si� jednak, �e tym, co powoduje, i� cz�owiek odczuwa stosunek otoczenia jako wrogi jest w�a�nie brak zrozumienia, �e mo�e on by� sprawiedliwy, a tak�e przyj�cie stanowiska, �e je�li sens oddzia�ywa� spo�ecznych jest niezrozumia�y, to lepiej przyj��, �e jest on zagra�aj�cy ni� pozytywny. W pierwszym wypadku mo�emy podj�� �rodki obrony, w drugim natomiast zdali�my si� na �ask� i nie�ask� niewiadomego.
Wydaje si�, �e rzecz mo�na uj�� nawet og�lniej, �e w og�le tam, gdzie frustrowane s� dzia�ania nie maj�ce na celu redukcji l�ku, to frustracja ta nie musi mie� destruktywnego charakteru. Karen Horney twierdzi, na przyk�ad, �e cz�owiek znosi dobrze abstynencj� seksualn�, gdy czynno�ci seksualne nie maj� na celu redukcji l�ku. Nawet sam protest cz�owieka, jego wyra�anie wrogo�ci wobec otocz�-
ni� nie musi by� destruktywne, co dla Freuda by�o pewnikiem. Protest ten mo�e po prostu doprowadzi� do zmiany stosunk�w spo�ecznych na bardziej sprzyjaj�ce cz�owiekowi.
Karen Horney pisze �Niebezpieczne dla kszta�towania si� osobowo�ci dziecka jest nie tyle odczuwanie czy wyra�anie protestu, ile jego wypieranie". Wydaje si�, �e w og�le tak znaczna rola, jak� Horney przypisuje problemowi l�ku przed wyra�eniem protestu, wyra�eniem wrogo�ci jest �wiadectwem, jak precyzyjnie uchwyci�a ona specyficzny element ameryka�skiej kultury, polegaj�cy na blokowaniu ekspresji wszelkich stan�w ujemnych. Wi��e si� to chyba zar�wno z tradycjami religijnymi, jak i szczeg�lnym uk�adem zale�no�ci w stosunkach zawodowych, jakie w latach trzydziestych by�y zdecydowanie dominuj�ce. Strona pozytywna kultury jest tylko marginesem problematyki ksi��ki, kt�rej tre�ci� jest odzwierciedlenie si� w osobowo�ci cz�owieka jej defekt�w. Taki a nie inny uk�ad rodzi, jak wspomniano, wrogo��, wrogo�� wyparta rodzi l�k, l�k rodzi obron� przed nim, ale obrona ta nie wyst�puje w postaci dowolnie, przypadkowo dobranych kierunk�w dzia�a� zabezpieczaj�cych. Jest to jedno z kolejnych wa�nych odkry� K. Horney. Sprzeciwi�a si� ona koncepcji Adlera, kt�ry szuka� przyczyn wyboru symptomu w kompensacji indywidualnych defekt�w. Sprzeciwi�a si� te� szukaniu �r�de� zachowa� obronnych w przesz�o�ci, cz�owieka, na czym koncentrowa� si� psychoanalityk ortodoksa, uwa�aj�c, �e po pi�tym roku �ycia cz�owieka w�a�ciwie nie mo�e ju� zaj�� nic, co mog�oby mie� istotne znaczenie zar�wno dla przysz�o�ci, jak i dla aktualnego obrazu nerwicy. Karen Horney s�dzi, �e drogi dzia�a� obronnych wyznacza sytuacja spo�eczna b�d�ca wynikiem uczestnictwa cz�owieka w kulturze, jego zwi�zk�w interpersonalnych, konflikt�w. Tre�� kultury okre�la zakres dzia�a� obronnych neurotyka. Neurotyczna osobowo�� opisywanych przez ni� czas�w broni si� d���c przede wszystkim do mi�o�ci i do w�adzy. To s� g��wne linie dzia�a� obronnych obok uleg�o�ci i rezygnacji, stanowi�cych odmian� linii poprzednich St�d dwa jedyne rzeczywiste problemy neurotyka to: jak zdoby� mi�o��, a cz�sto dzi�ki mi�o�ci w�adz�, oraz jak uzasadni� swoje wymagania przed samym sob� i przed innymi.
musi wywo�a� niewsp�miernie siln� reakcj� obronn�. W�adza neurotyczna nie mo�e nie by� w�adz� autokratyczn�, musi by� drobiazgowa, bezwzgl�dna � absolutna. Idea ta zosta�a p�niej rozwini�ta przez E. Fromma w jego koncepcji osobowo�ci autorytarnej.
Podobnie zreszt� jak u Fromma, problem szeroko poj�tej mi�o�ci sta� si�. u Karen Horney jednym z g��wnych przedmiot�w analizy d��e� cz�owieka. Zajmuje si� ona jednak g��wnie nie mi�o�ci� uzdrawiaj�c�, daj�c� poczucie jedno�ci i spe�nienia, ale mi�o�ci� neurotyczn�. S�dz�, �e warto po�wi�ci� temu problemowi nieco wi�cej uwagi. Ju� u dziecka neurotycznego, u kt�rego wyst�puj� symptomy, kt�re identyfikujemy jako kompleks Edypa, sprawa ma si�, zdaniem Horney, ca�kiem inaczej, ni� to s�dzi� Freud. Dziecko lgnie do jednego z rodzic�w nie dlatego, �e na przyk�ad syn zazdrosny jest o ojca odczuwaj�c kazirodczy pop�d do matki. Syn, wed�ug Horney, lgnie do matki w poszukiwaniu bezpiecze�stwa. Pisze ona: �Kompleks Edypa, tak jak go opisa� Freud, wykazuje wszystkie tendencje charakterystyczne dla neurotycznej potrzeby mi�o�ci, jak na przyk�ad nadmierne ��danie mi�o�ci bezwarunkowej, zazdro��, zaborczo�� i nienawi�� w wypadku odrzucenia". Pozwol� tu sobie na przytoczenie jeszcze jednego d�u�szego cytatu, kt�ry najwyra�niej ujawnia to, co Karen Horney uwa�a za istot� mi�o�ci neurotycznej �Postawa taka musi doprowadzi� do przecenienia rzeczywistego znaczenia bycia kochanym. Tak naprawd� to nie jest takie wa�ne czy ludzie w og�le nas lubi�. Wa�ne mo�e by� w�a�ciwie tylko to, czy lubi� nas niekt�rzy ci, kt�rych lubimy, z kt�rymi musimy mieszka� lub pracowa�, albo na kt�rych op�aca si� wywiera� dobre wra�enie. Nie ma znaczenia, czy opr�cz nich kto� nas lubi, czy nie. Neurotycy natomiast odczuwaj� i zachowuj� si� tak, jakby ca�e ich istnienie, szcz�cie i bezpiecze�stwo zale�a�o od tego, czy s� lubiani czy nie". Widzimy tu, jak szeroko K. Horney traktuje poj�cie mi�o�ci, uto�samiaj�c je w�a�ciwie z wszelkimi pozytywnymi stosunkami mi�dzy lud�mi.
Wiele jest jeszcze problem�w, kt�rych wypreparowanie z Neurotycznej osobowo�ci naszych czas�w mog�oby si� okaza� bardzo interesuj�ce dla refleksji nad cz�owiekiem wsp�czesnym i wsp�czesnym spo�ecze�stwem. Czytelnik zreszt� sam dostrze�e wiele przyst�pnie podanych opis�w sytuacji znanych mu dobrze z osobistego do�wiadczenia i my�l�, �e Autorka by�a pesymistk� s�dz�c, �e lektura tej ksi��ki nie pomo�e cz�owiekowi w zrozumieniu siebie samego, a tym bardziej nie pomo�e ludziom o neurotycznie zniekszta�conej osobowo�ci. S�dzi ona, �e lektura tej ksi��ki mo�e nam tylko pom�c w lepszym zrozumieniu problem�w innych ludzi. To oczywi�cie jest ju� du�o. Mo�e jednak przyczyn� tego ograniczenia jest fakt, �e Autorka mia�a kontakt z innymi lud�mi, lud�mi innych pokole�, o mniej rozbudowanej samo refleksji, mniejsze
samo�wiadomo�ci spo�ecznej, nie nastawionych na modelowanie swojego obrazu �ycia. Moje do�wiadczenie psychologiczne sk�ania mnie do wniosku, �e ksi��ka ta b�dzie po�yteczna dla neurotycznych osobowo�ci naszych czas�w. Mo�e w�a�nie na tym polega r�nica mi�dzy pokoleniem doros�ych Amerykan�w lat trzydziestych a pokoleniem doros�ych Polak�w lat siedemdziesi�tych? Mo�e nawet jest to najbardziej istotna r�nica?
Wydaje si�, �e niezb�dne jest om�wienie przynajmniej jeszcze jednego problemu, kt�ry wci�� budzi tyle nieporozumie� i kontrowersji. Czy neurotyk r�ni si� jako�ciowo od osoby normalnej czy nie? Pomin� tu niezbyt m�dry sp�r nad tym, czy w og�le istniej� osoby normalne w sensie psychologicznym; sp�r wyros�y z bezmy�lnego stosunku do statystyki. Karen Horney formu�uje wprost pogl�d, �e nie ma jako�ciowej r�nicy mi�dzy neurotykiem a osob� normaln�. Chcia�bym ostrzec tu czytelnika przed nieporozumieniem. Istot� koncepcji Horney jest jako�ciowe rozr�nienie mi�dzy nerwic� a norm� psychiczn�. Jednak�e, i na tym polega sens jej uj�cia, i neurotyk i cz�owiek normalny zewn�trznie przejawiaj� te same d��enia, �wiat ich pragnie� i idea��w mo�e w og�le nie r�ni� si�. W tym uj�ciu wyra�a si� polemika z Freudem, dla kt�rego ka�dy neurotyk jest z natury z�y dla innych ludzi lub dla siebie. Dla Karen Horney neurotyk nie jest z�y nawet wtedy, gdy dzia�a agresywnie, gdy owocem jego czynno�ci jest destrukcja neurotyk po prostu si� boi. L�k zmusza go do poczyna�, kt�re powoduj� coraz wi�kszy strach. Powstaje zamkni�te ko�o l�k�w i dzia�a� obronnych deformuj�ce osobowo�� i uniemo�liwiaj�ce jej rozw�j.
Dzia�ania normalnego cz�owieka oczywi�cie mog� r�wnie� powodowa� l�k, ale w ich wyniku l�k nie musi si� nasila� i nie musz� pojawia� si� nowe dzia�ania generuj�ce ten l�k. Cz�owiek normalny mo�e funkcjonowa� w pe�nym zakresie dobra i z�a, odczuwaj�c pe�ny zakres doli i niedoli. Jego �ycie sk�ada si� z rado�ci, strachu, z�o�ci i konstruktywnych, rzeczowych poczyna� maj�cych na celu realizacj� tego, czego rzeczywi�cie chce, co sobie w pe�ni u�wiadamia i co stanowi realizacj� jego samego.
Lektura Neurotycznej osobowo�ci naszych czas�w pozwala odnie�� wra�enie, �e tak jak u Freuda cz�owiek by� niewolnikiem w�asnych pop�d�w, tak u Karen Horney jest on niewolnikiem wzor�w kultury. By�aby to jednak opinia nies�uszna. Gdy Autorka pisze, �e ksi��k� t� napisa�a po to, aby ludzie mogli przynajmniej lepiej zrozumie� innych, wykazuje pewien trudny optymizm, kt�ry tak dok�adnie wyrazi� jeden z badaczy maj�cych po�rednio wp�yw na jej pogl�dy. Franz Boas pisa� �Nikomu z nas nie jest danym wyzwoli� si� z toru wyznaczonego przez bieg swego �ycia. My�limy, czujemy i dzia�amy wierni tradycji, w kt�rej�yjemy. Jedyny �rodek wyzwolenia stanowi zatopienie si� w inne �ycie, zrozumienie my�lenia, czucia i dzia�ania, kt�re nie wyros�o na gruncie naszej cywilizacji, ale ma �r�d�o w innych warstwach kultury". S�owa te s� wystarczaj�cym uzasadnieniem do przeczytania tej ksi��ki, jakkolwiek wydaje si�, �e czasy wsp�czesne stworzy�y przed lud�mi wiele innych dr�g wyrwania si� z p�t tradycji. Nieraz mamy nawet poczucie, �e jeste�my z niej wyrzucani, a brak nam czasu na tworzenie nowej. Mo�e to jest w�a�nie ta nowa forma tradycji, z kt�r� b�d� musia�y zmaga� si� przysz�e pokolenia?
Kazimierz Obuchowski Pozna�, luty 1975
Wst�p
Celem, jaki sobie postawi�am pisz�c t� ksi��k� jest przedstawienie dok�adnego obrazu �yj�cego w�r�d nas neurotyka, ��cznie z jego aktualnymi konfliktami, ��kami, cierpieniem i licznymi trudno�ciami, jakich doznaje w kontaktach z innymi, a tak�e jakie ma z samym sob�. Nie zajmuj� si� tutaj �adnym okre�lonym typem czy typami nerwic, koncentruj�c si� jedynie na strukturze osobowo�ci przejawiaj�cej si� w takiej czy innej postaci u niemal wszystkich neurotyk�w naszych czas�w. Szczeg�ln� uwag� zwr�ci�am na aktualnie istniej�ce konflikty i wysi�ki neurotyka w kierunku ich rozwi�zania, na jego l�ki i na wytworzone przeciwko nim systemy obrony i. Ten nacisk na aktualn� sytuacj� nie oznacza, jakobym odrzuca�a pogl�d, zgodnie z kt�rym nerwice rozwijaj� si� zasadniczo na pod�o�u do�wiadcze� wczesnodzieci�cych. Od wielu autor�w psychoanalitycznych r�ni� si� tym, �e nie ulegam jednostronnej-
1 Autorka u�ywa okre�lenia �obrona" w szerszym znaczeniu ni� to przyj�o si� obecnie. M�wi�c o obronie ma ona na my�li nie tylko takie mechanizmy psychologiczne obrony, jak wypieranie, projekcja, racjonalizacja, itp. ale r�wnie� zachowania spo�eczne cz�owieka, kt�rych realizacja redukuje jego l�k (przy. red. nauk.)
fascynacji dzieci�stwem i nie traktuj� wszelkich p�niejszych reakcji jako powt�rze� zdarze� z wczesnego dzieci�stwa. Chc� pokaza�, �e zwi�zek mi�dzy do�wiadczeniami z dzieci�stwa a p�niejszymi konfliktami jest o wiele bardziej zawi�y, ani�eli przyjmuj� psychoanalitycy, utrzymuj�cy, �e istnieje mi�dzy nimi prosty zwi�zek przyczynowo-skutkowy. Chocia� do�wiadczenia wczesnodzieci�ce tworz� warunki sprzyjaj�ce kszta�towaniu si� nerwicy, nie s� one jedyn� przyczyn� p�niejszych trudno�ci.
Kiedy skupiamy nasz� uwag� na aktualnych trudno�ciach nerwicowych, stwierdzamy, �e przyczyn� nerwic s� nie tylko warunki kulturowe, w jakich �yjemy. W�a�ciwe warunki kulturowe nie tylko zabarwiaj� dodaj� wagi do�wiadczeniom jednostkowym, ale okre�laj� szczeg�owo ich posta�. Posiadanie dominuj�cej lub �po�wi�caj�cej si�" matki jest na przyk�ad spraw� indywidualnego losu, natomiast dopiero wskutek zaistnienia konkretnych warunk�w kulturowych posiadanie dominuj�cej czy te� po�wi�caj�cej si� matki i rodzaj do�wiadcze� z tym zwi�zanych mo�e zawa�y� na p�niejszym �yciu.
Gdy u�wiadomimy sobie, jak wielk� rol� odgrywaj� w nerwicach warunki kulturowe, to oka�e si�, �e czynniki biologiczne i fizjologiczne uwa�ane przez Freuda za podstawowe nie odgrywaj� tak du�ej roli. Wp�yw tych ostatnich uzna� mo�na jedynie w wypadku posiadania dobrze uzasadnionych dowod�w.
Przyj�ty przeze mnie kierunek my�lenia prowadzi do kilku nowych interpretacji szeregu podstawowych problem�w w dziedzinie nerwic. Interpretacje te dotycz� tak r�nych spraw, jak problem masochizmu, skutki neurotycznej potrzeby mi�o�ci, znaczenie neurotycznego poczucia winy; a ��czy je nacisk po�o�ony na decyduj�c� rol� l�ku w powstawaniu neurotycznych cech osobowo�ci
Wiele moich interpretacji r�ni si� od tych, jakie podawa� Freud, wobec czego niekt�rzy czytelnicy mog� zapyta�, czy jest to jeszcze psychoanaliza? Odpowied� b�dzie zale�a�a od tego, co si� uwa�a za istot� psychoanalizy. Je�li kto� traktuje psychoanaliz� wy��cznie jako sum� teorii wysuni�tych przez Freuda, to przedstawione tutaj rozwa�ania nie s� psychoanaliz�. Je�li natomiast kto� uwa�a, �e zasadniczym sk�adnikiem psychoanalizy s� pewne podstawowe kierunki my�lenia dotycz�ce roli proces�w nie�wiadomych i sposob�w ich wyra�ania oraz specyficzna forma terapii doprowadzaj�cej do u�wiadomienia sobie tych proces�w, to przedstawiony tu materia� jest psychoanaliz�. Uwa�am, �e �cis�e przestrzeganie wszystkich interpretacji teoretycznych Freuda kryje w sobie niebezpiecze�stwo pojawienia si� tendencji do odnajdywania w nerwicy tego, czego ka�� oczekiwa� teorie Freuda. Jest to niebezpiecze�stwo stagnacji. Wydaje si�, �e szacunek dla ogromnych osi�gni�� Freuda powinien-
przejawia� si� w budowaniu na fundamentach przez niego stworzonych i �e w ten spos�b mo�emy rozwin�� potencjalne mo�liwo�ci, jakie zawiera psychoanaliza, zar�wno jako teoria jak i metoda terapii. Uwagi te s� r�wnie� odpowiedzi� na inne jeszcze pytanie: czy moja interpretacja nie jest zbli�ona do interpretacji adlerowskiej. Mo�na tu dostrzec pewn� zbie�no�� z niekt�rymi stwierdzeniami Adlera, ale w sprawach zasadniczych moje uj�cie opiera si� na podstawach teorii freudowskiej. W�a�nie interpretacja Adlera jest dobrym przyk�adem tego, �e pocz�tkowo odkrywczy wgl�d w procesy psychologiczne mo�e z czasem sta� si� bezp�odny, o ile przebiega jednostronnie i nie opiera si� na podstawowych odkryciach Freuda.
G��wnym celem tej ksi��ki nie jest okre�lenie punkt�w stycznych i rozbie�nych mi�dzy moimi pogl�dami a pogl�dami autor�w psychoanalitycznych, wobec czego ograniczy�am w zasadzie omawianie punkt�w spornych do tych zagadnie�, kt�re dotycz� moich pogl�d�w w wyra�ny spos�b odbiegaj�cych od freudowsk�ch.
Problemy, jakie przedstawiam w tej ksi��ce, s� oparte na do�wiadczeniach zdobytych przeze mnie w toku d�ugoletnich bada� psychoanalitycznych nad nerwicami. Przedstawienie pe�nego materia�u, na kt�rym opieram swoje interpretacje, wymaga�oby przytoczenia wielu szczeg�owych przypadk�w klinicznych. By�oby to nader niewygodne w ksi��ce, kt�rej celem jest og�lne przedstawienie problem�w wyst�puj�cych w nerwicach. Jednak�e i bez tego materia�u specjalista, a nawet i laik, mo�e sprawdzi� trafno�� moich twierdze�. Je�eli jest uwa�nym obserwatorem, mo�e por�wna� moje przypuszczenia z w�asnymi obserwacjami i do�wiadczeniem i na tej podstawie odrzuci� lub przyj��, zmodyfikowa� lub uwydatni� twierdzenia, jakie tu przedstawi�am. Ksi��ka napisana jest prostym j�zykiem i dla zachowania jasno�ci wywodu zrezygnowa�am z omawiania zbyt wielu w�tk�w. Stara�am si� unika� stosowania termin�w technicznych, gdy� zawsze istnieje niebezpiecze�stwo, �e takie terminy zak��caj� jasno�� my�lenia. Wielu bowiem czytelnikom, szczeg�lnie laikom, mo�e si� wydawa�, �e problemy osobowo�ci neurotycznej s� �atwe do zrozumienia; jednak taki wniosek by�by b��dny i wr�cz niebezpieczny. Nie mo�emy nie uzna�, �e wszelkie problemy psychologiczne s� z natury swej wysoce zawi�e i subtelne. Je�eli kto� nie chce przyj�� tego do wiadomo�ci, nie radz� mu czyta� tej ksi��ki, aby nie znalaz� si� w labiryncie i nie rozczarowa� si� nie znajduj�c w swoich poszukiwaniach gotowych rozwi�za�.
Ksi��ka ta jest adresowana zar�wno do zainteresowanych tym problemem laik�w, jak i do tych, kt�rzy z racji swego zawodu maj� do czynienia z neurotykami i kt�rym znane s� zwi�zane z nimi problemy. Przeznaczona jest nie tylko dla psychiatr�w, ale tak�e dla pracownik�w
socjalnych i nauczycieli oraz dla tych grup antropolog�w i socjolog�w, kt�rzy u�wiadamiaj� sobie rol� czynnik�w psychologicznych w badaniu r�nych lektur. Mam te� nadziej�, �e ksi��ka ta b�dzie interesuj�ca r�wnie� dla samego neurotyka. Je�eli ju� z zasady nie odrzuca si� wszelkiego psychologizowania jako ingerencji w jego osobiste sprawy, to w wyniku w�asnych cierpie� zawi�o�ci psychiki rozumie cz�sto bardziej przenikliwie i subtelnie ni� jego bardziej odporni bracia. Niestety, sama lektura na temat w�asnej sytuacji nie wyleczy go; w tym, co przeczyta, mo�e o wiele �atwiej rozpoznawa� innych, ni� siebie samego. Korzystam tu z okazji, aby wyrazi� swoj� wdzi�czno�� Pani Elizabeth Todd, kt�ra redagowa�a t� ksi��k�. Autor�w, wobec kt�rych czuj� si� zobowi�zana, wymieniam w tek�cie. Najwi�cej zawdzi�czam Freudowi, kt�ry stworzy� podstaw� teoretyczn� i wyposa�y� nas w narz�dzia pracy, oraz moim pacjentom, poniewa� to zrozumienie, jakie osi�gn�am, wyros�o z naszej wsp�lnej pracy.
Implikacje kulturowe
i psychologiczne w nerwicach
Dzisiaj zupe�nie swobodnie u�ywamy terminu �neurotyczny", nie zawsze jednak zdaj�c sobie dok�adnie spraw� z jego znaczenia. Jest ono cz�sto nieco zintelektualizowanym sposobem wyra�ania dezaprobaty � kto�, kto dawniej zadowoli�by si� takimi wyra�eniami, jak leniwy, wra�liwy, zbytnio wymagaj�cy czy podejrzliwy, dzisiaj powie raczej �neurotycz�ny". Co� jednak mamy na my�li u�ywaj�c tego terminu i, cho� nie�wiadomie, wybieramy go opieraj�c si� na okre�lonych kryteriach. Po pierwsze, osoby neurotyczne r�ni� si� od przeci�tnych jednostek swoimi reakcjami. Na przyk�ad sk�onni byliby�my nazwa� neurotyczk� dziewczyn�, kt�ra woli pozosta� szeregowym pracownikiem, odmawia przyj�cia podwy�ki, aby nie uto�samia� si� ze zwierzchnikami; nazwie�my te� neurotykiem artyst�, kt�ry zarabia trzydzie�ci dolar�w tygodniowo, chocia� m�g�by zarabia� wi�cej, gdyby wi�cej czasu po�wi�ca� pracy, a kt�ry jednak woli czerpa� z �ycia tylko tyle, na ile pozwala mu ta suma, wi�kszo�� czasu sp�dzaj�c na przyk�ad w towarzystwie kobiet lub na majsterkowaniu. Nazwaliby�my ich tak dlatego, �e wi�kszo�� z nas aprobuje niemal wy��cznie model zachowania, zgodnie z kt�rym cz�owiek powinien robi� post�py, wyprzedza� innych i zarabia� wi�cej
pieni�dzy ni� tylko minimum zaledwie wystarczaj�ce dla skromnej egzystencji.
Jak wynika z tych przyk�ad�w, jednym ze stosowanych przez nas kryteri�w przy nazywaniu kogo� neurotycznym jest zbie�no�� jego stylu �ycia z kt�rym� z uznawanych aktualnie wzorc�w zachowania. Gdyby wy�ej opisana dziewczyna nie maj�ca potrzeb rywalizacyjnych a przynajmniej jawnych potrzeb rywalizacyjnych �y�a w kulturze Indian Pueblo, uwa�ana by�aby za zupe�nie normaln�; gdyby za� �w artysta �y� na wsi w po�udniowych W�oszech lub w Meksyku, on tak�e uznany by�by za normalnego, poniewa� w tych �rodowiskach rzadko spotykane jest �eby kto� chcia� zarobi� wi�cej pieni�dzy lub podejmowa� wi�kszy wysi�ek ani�eli taki, jaki jest niezb�dny do zaspokojenia podstawowych potrzeb. W staro�ytnej Grecji praca wykraczaj�ca poza ramy konieczne dla zaspokajania tych podstawowych potrzeb uwa�ana by�a za co� wr�cz nieprzyzwoitego.
Tak wi�c, terminu �neurotyczny", maj�cego pocz�tkowo charakter terminu medycznego, nie da si� obecnie stosowa� bez jego implikacji kulturowych. Mo�na postawi� diagnoz� z�amania nogi nie znaj�c przyn