9542
Szczegóły |
Tytuł |
9542 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9542 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9542 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9542 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Aniele Bo�y
Aniele Bo�y Str�u m�j
Ty w�a�nie nie st�j przy mnie
jak malowana lala
ale ruszaj w te p�dy
niczym zaj�c po zachodzie s�o�ca
skoro wygania nas
dziesi�� po dziesi�tej
ostatni autobus
jamnik skacz�cy na smycz
smutek jak akwarium z jedn� z�ot� rybk�
ha�as
cisza
trumna jak pa�acyk
�adne rzeczy gdyby�my stan�li
jak dwa �wistaki
i zapomnieli
�e trzeba st�d odej��
Jan Twardowski
przygotowa�: Maciej Jakubowski
Anio�
s� takie chwile kiedy si� odchodzi
od Anio��w Str��w nawet Cherubin�w
od tych co wysoko
od tych co w pobli�u ---do Jezusa cz�owieka
niziutko na ziemi
Anio� nie zrozumie nie wisia� na krzy�u
i mi�o�� zna �atw�
skoro nie ma cia�a
Anio� powa�ny i niepowa�ne pytania
Czy zosta�e� anio�em dopiero po d�u�szym namy�le
czy zamiast palca serdecznego masz tylko wskazuj�cy
czy spowiadasz tylko z grzech�w ci�kich bo lekkie
trudno ud�wign��
czy klaszczesz w d�onie patrz�c na konanie
jak na sytuacj� przedbramkow�
czy nigdy nie p�aczesz, �eby si� nigdy nie u�miecha�
czy umiesz uwa�nie bez powodu s�ucha�
czy nie przytulasz si� �eby odej��
czy nie t�sknisz za cia�em
za ludzkim u�miechem
za d�o�mi z�o�onymi w kominek
za zi�b� co we wrze�niu opuszcza ogrody
za �rebakiem zamykaj�cym powieki
za chrz�szczem o nogach ��toczerwonych
za ka�d� sekund� zawsze ostatni�
za tym co nietrwa�e i dlatego cenne
Anonim
M�j ty nie�mia�y �wi�ty
biedny anonimie
nie szepta�e� m�j Bo�e
nie wo�a�e� Pan B�g
tak chcia�e� Jemu s�u�y�
by o tym nie wiedzia�
czemu krzy� sw�j ukry�e�
zatai�e� rany
nie ud�wigniesz w sekrecie
wiary bez niewiary
Antologia
Chodz� na oko�o mnie na wysokich obcasach metafor
cieniutkimi �zami piszcz� na moich obrazach
przynosz� na wyci�gni�tych d�oniach liryk� jak kurczaka
potem nawet na maszynie do pisania kl�kaj� oczami
Prosz� o proz�
�eby�cie sami nie darli si� za w�osy
nie podawali mi�o�ci jak je�a
w cierpieniu m�wili dobranoc
nie nak�adali t�umika na serce
tak zastraszeni �e niemoralni
�ebym nie marz�a w antologii wierszy o sobie
Ba�em si�
Ba�em si� oczy s�abn� --- nie b�d� m�g� czyta�
pami�� trac� --- pisa� nie potrafi�
dr�a�em jak obora kt�r� wiatr ko�ysze
--- B�g zap�a� Panie Bo�e bo poda� mi �ap�
pies co ksi��ek nie czyta i wierszy nie pisze
Baranku Wielkanocny
Baranku Wielkanocny co� wybieg� z rozpaczy
z paskudnego k�ta
z tego co po ludzku si� nie uda�o
prawda, �e trzeba sta� si� bezradnym
by nie logiczne si� sta�o
Baranku Wielkanocny co� wybieg� czysty
z popio�u
prawda, �e trzeba dosta� pa��
by wierzy� znowu
Bez kaplicy
jest taka Matka Boska
co nie ma kaplicy
na jednym miejscu pozosta� nie umie
przesz�a przez Katy�
chodzi po rozpaczy
spotyka niewierz�cych
nie p�acze
rozumie
Bez nas
Odejd�my ju� nie wr��my
nareszcie samotno�� b�dzie sama
mi�o�� bez ch�ci posiadania
B�g bez pyta�
rozpacz bez reklamacji
pi�kno bez estetyki
niebo bia�e po burzy po deszczu niebieskie
jeszcze troch� pomarudzi ostatnie s�owo jak bezradny baran
jeszcze wiatr szarpnie oknem bo ciep�o spotka zimno
poskacze zielony pasikonik kt�ry porzuci� wielko��
�eby wybra� szcz�cie
jeszcze zaboli d�ugopis co mi zosta� po matce
ale wszystko b�dzie ju� naprawd�
bo bez nas
Bezdomna
Modl� si� do swej �wi�tej wci�� bezdomnej w niebie
co m�wi do anio��w nie bardzo si� czuj�
wol� polne kamienie zwyk�y ��ty jaskier
co kwitnie tak nied�ugo od kwietnia do maja
t�skni� za star� �y�k� i herbat� z mlekiem
a kto w niebie jest smutny ten ziemi� rozumie
Bezdzietny Anio�
W�a�nie wtedy kiedy� pomy�la�em
�e papugi �yj� d�u�ej
�e jeste� okrutnie ma�y
niepotrzebny jak kominek na niby
w sto�owym pokoju
jak bezdzietny anio�
lekki jak 20 groszy reszty
drugorz�dne genialny
kiedy ob�o�y�e� si� ksi��kami
jak cz�owiek chory
nie wierz�c w to �e z niewiary
powstaje nowa wiara
�e ci co odeszli jeszcze raz ci�
porzuc�
�wi�ty i pe�en pomy�ek
w�a�nie wtedy wybra� ciebie kto�
wi�kszy ni� ty sam
kt�ry stworzy� �wiat tak dobry
�e niedoskona�y
i ciebie tak niedoskona�ego
�e dobrego
Bliscy i oddaleni
Bo widzisz tu s� tacy kt�rzy si� kochaj�
i musz� si� spotka� aby si� omin��
bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze
pisz� do siebie listy gor�ce i zimne
rozchodz� si� jak w �miechu porzucone kwiaty
by nie wiedzie� do ko�ca czemu tak si� sta�o
s� inni co si� nawet po ciemku odnajd�
lecz przejd� obok siebie bo nie �mi� si� spotka�
tak czy�ci i spokojni jakby �nieg si� zacz��
byliby doskonali lecz wad im zabrak�o
bliscy boj� si� by� blisko �eby nie by� dalej
niekt�rzy umieraj�-to znaczy ju� wiedz�
mi�o�ci si� nie szuka jest albo jej nie ma
nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek
s� i tacy co si� na zawsze kochaj�
i dopiero dlatego nie mog� by� razem
jak ba�anty co nigdy nie chodz� parami
mo�na nawet zab��dzi� lecz po drugiej stronie
nasze drogi poci�te schodz� si� z powrotem.
Boj� si� Twojej mi�o�ci
Nie boj� si� d�tej orkiestry przy ko�cu �wiata
biblijnego tupania
boj� si� Twojej mi�o�ci
�e kochasz zupe�nie inaczej
tak bliski i inny
jak mr�wka przed nied�wiedziem
krzy�e ustawiasz jak �o�nierzy na wysokich
nie patrzysz moimi oczyma
mo�e widzisz jak pszczo�a
dla kt�rej bia�e lilie s� zielononiebieskie
pytaj�cego omijasz jak je�a na spacerze
g�osisz �e czysto�� jest oddaniem siebie
ludzi do ludzi zbli�asz
i stale uczysz odchodzi�
m�wisz zbyt cz�sto do �ywych
umarli to wyt�umacz�
boj� si� Twojej mi�o�ci
tej najprawdziwszej i innej
Bo�e
Bo�e kt�rego nie widz�
a kiedy� zobacz�
przychodz� bezrobotny
przystaj� w ogonku
i prosz� Ci� o mi�o�� jak o ci�k� prac�
Bo�e
Darwin znik� z d�ug� brod� posiwia�y ma�py
Wolter ju� jak nekrolog w k�ciku humoru
nawet Kopernik zmala� cho� obraca� ziemi�
spaniel �yczy przed sklepem kr�tkiego ogonka
wszystko na pysk zbity wali si� bez Ciebie
Bo�e Narodzenie
Podszed� na palcach niedowiarek
bo Konstytucja nie zabrania
do Matki Bo�ej. M�wi� do Niej
--- tak nam si� wszystko popl�ta�o
partia przy ko�cu zbarania�a
niech ci� za r�k� cho� potrzymam
w Noc Szcz�liwego Rozwi�zania
B�g
kto Boga stworzy�
ucze� zapyta�
ksi�dz da� si� przy�apa�
poczerwienia� nie wie
A B�g
chodzi jak po Tatrach w niebie
tak wszechmog�cy, �e nie stworzy� siebie
B�g czyta
B�g czyta wiersze na �mier� zapomniane
od razu wa�ne nie prosz�c nikogo
jak bocian co wpad� na pomys� by pozosta� sob�
tak bliskie �e nie drukowane
takie co nie chcia�y podoba� si� sobie
jak dzi�b co mia� zapia� lecz schowa� si� w rowie
nie mia�y szcz�cia ni si�y przebicia
umia�y tylko kocha� uciekaj�c z �ycia
niemodne jak Kopciuszek z poluchem w popiele
to co nowe najszybciej si� zawsze starzeje
niewystrojone jak praszczur od �wi�ta
tak zapomniane, �e Pan B�g pami�ta
By� nie zauwa�onym
By� nie zauwa�onym by spotka� si� z Tob�
nie czytanym zbytecznym
w�a�nie byle jakim
przekre�lonym do ko�ca nonszalancj� r�ki
aromatem nie mocnym jeszcze nie poznanym
tu� pomi�dzy go�dzikiem pieprzem i migda�em
fotografi� niewa�n� bo niedok�pan�
liryzmem co si� siebie coraz wi�cej wstydzi
ksi��k� kt�r� si� k�adzie wci�� jedn� na drugiej
jab�kiem po gruszce zawsze troch� kwa�nym
rakiem trzymanym w koszu z pokrzywami
w�osami co odchodz� jak myszy po cichu
szczyg�em co chcia� przyfrun�� lecz umar� wysoko
z ogonem tak leciutkim �e ponad rozpacz�
biedronk� zapomnian� gdy przechodz� �uki
�wi�tym kt�remu w czas remontu utr�cono g�ow�
niech b�dzie niewidzialnym skoro sta� si� dobrym
By�a�
By�a� taka zwyczajna
rozbawione w�osy
w ogrodzie nad porzeczk�
z jednym listkiem twarz
nic o tym nie wiedzia�a� i ja nie wiedzia�em
�e mo�na si� tak widzie� ju� ostatni raz
leciutki wierszyk a pomie�ci�
rozstanie jak kosteczki �mierci
By�o
wiersze staro�wieckie co wzruszaj� teraz
z rymami jak nale�y z przecinkiem i kropk�
z dworem co znik� nagle cicho i na zawsze
a wiadomo cisza wi�ksza ni� milczenie
i pami�� ju� pos�uszna gdy przesz�o�� przychodzi
z babci� co na werandzie cerowa�a dziur�
bez no�yczek z�bami przegryzaj�c nitk�
tu� przy koszu na grzyby by si� nie sparzy�y
z wujem co si� gazet� niepotrzebnie zaj��
wi�c pomaga� mu diabe� ale kopn�� anio�
ze smutkiem przemijania jag�d jarzyn je�yn
gdyby �mierci nie by�o nikt z nas ju� by nie �y�
przemijamy jak wszystko by w ten przetrwa�
uczucia bez �ap�wek i r�banka grzech�w
wielka mi�o�� co zawsze wydaje si� �atwa
i wie ju� tak od razu �e nie wie co b�dzie
cho� za m�odu dr�y serce a na staro�� noga
wszystko co najcenniejsze spali�o si� w piekle
wiersze staro�wieckie niemodne naiwne
ten sam baran co wtedy
ale szcz�cie inne
Chro�
o�le z anio�ami
t�skni�cy Zecheuszu na zielonym drzewie
czwarty m�drcu co� poszed� na skr�ty i za p�no stan��e�
w Betlejem
asceto z tyln� cz�ci� nag�
u�miechu
chro�
przed absolutn� powag�
Cia�o
Cia�o tak �wi�te, �e trzeba je ukry�
przed wzrokiem naszym otoczy� milczeniem
jak smuk�e palce czapli nad strumieniem
ciche pos�uszne daje istnie� Bogu
jak szcz�cie kruche i jak smutek stworze�
je�li si� wstydzi utraci�o wiar�
�e mi�o�� nawet golasa zrozumie
Cierpliwo��
Modl� si� do Ciebie o cierpliwo��
ale nie o tak� ma�� w kt�rej si� mog� pomie�ci�
ci�kie grzechy czekania
na lis
na kogo� kto wyszed� i zostawi� klucz pod s�omiank�
na oczy nieznajome lecz potrzebne
na wspomnienie szko�y kt�re ugrz�z�o w kredzie na tablicy
na Anio�a Str�a jak na protez� ---
ale o tak� kt�ra czeka tylko na Ciebie
a Ty przychodzisz albo z kim� bliskim albo sam
jak ciemno�� co ja�niej o�wietla
jak niewinno�� �mierci
wtedy staje pomi�dzy nami cisza niby go�y piasek
wypuszczony bez kaga�ca i medalu --- do nieba
nawet dziurawy parasol wzrusza bo ma druty
tak cienkie jak dla jask�ek
i nawet nie mamy pretensji
�e wieczno�� niedoko�czona
�e Biblia jest nadal uparta
jak nieostro�ne serce
�e �za wcale nie jest okr�g�a
�e spada ku g�rze
tak prosta, �e si� znowu wymkn�a rozumowaniom
Cierpliwo��
cierpliwo�� --- spok�j �e przecie� si� stanie
mi�o�� --- z Niewidzialnym milcz�ca rozmowa
rado�� --- Jego r�ce
pokora --- to On w�a�nie przed lud�mi si� schowa�
�nieg --- wdzi�czno�� do ko�ca
bo ca�uje groby
Krzy� --- kiedy mi�o�� idzie za daleko
* * *
co nam jeszcze zosta�o
ze sztubackiej nadziei i pie�ni
z pomaturalnych czere�ni
z list�w pisanych do siebie
z gor�czki pierwszego kochania
z kul uzbieranych w powstaniu
z przysi�g bez do�wiadczenia
z oczu pe�nych zdziwienia
z kasztan�w spadaj�cych
z obaw przed ruskim miesi�cem
co nam jeszcze zosta�o
�e bior�c
tom Lenina z szafy na r�ce
niby czytam, a szukam ze �zami
zwyk�ej prostej wiary dzieci�cej
Co potem
Co potem --- to co zawsze
poznika�o tylu
�mier� zajdzie starszym z przodu
a m�odszym od ty�u
takie s� od pocz�tku prawid�a niebieskie
nikogo nic nie dziwi. Poprzez �ycia bram�
przed chwil� przyszed� kto� zbawiony z pieskiem
szli razem szukaj�c Boga lepszego od ludzi
rozgl�da si� po k�tach a taki wzruszony
jak ch�opak co na choink� polecia� do szko�y
lub ten co niesie serce wyci�gni�te z piek�a
kochamy nazbyt cz�sto gdy kocha� nie mo�na
a mi�o�� im g�upsza tym bardziej ostro�na
Wchodz� w Pana Naszego kr�lestwo ubogie
doktoraty na zimno chrupie mysz pod progiem
a to co zrozumia�e� to ju� nie jest Bogiem
Co prosi o mi�o��
B�g wszechmog�cy co prosi o mi�o��
tak wszechmog�cy �e nie wszystko mo�e
skoro da� woln� wol�
mi�o�� teraz sama
wybiera po swojemu
to czyni co zechce
wi�c czasem wzruszenie jak szcz�cie przylaszczek
co si� od razu na wiosn� kochaj�
bywa oboj�tno�� to jest sprawy trudne
g�ogi tak bardzo bliskie �e siebie nie znaj�
kocha lub nie kocha --- to j�k nie pytanie
wi�c oczy zwierz�t ogromne i smutne
�pi spokojnie w gnie�dzie
szpak szpakowa szpaczek
B�g co prosi o mi�o��
rozgrzeszy zrozumie
Wszechmoc wszystko potrafi
wi�c tak�e zap�acze
Wszechmoc gdy kocha najs�abszym by� umie
Co zgin�o
Szukam co by�o zgin�o
co Ci zgin�o Panie
gwiazdy nie ruszy�y si� z miejsca
nie zmieni�y adresu
ksi�yc staro�wiecki zosta� po dawnemu
cho� jak podeptany
tak jak przedtem
p�tora miliona gatunk�w chrz�szczy
w dalszym ci�gu kaczka ma dwana�cie tysi�cy pi�r
wiatr kr�ci si� w k�ko tak stale potrzebny �e bezradny
zgodnie z planem w�druje w marcu �oso� w g�r� rzeki
niebieski i szary
gryfon wystawia ptaki wodne unosz�c przedni� �ap�
g� tylko pod skrzyd�o chowa g�ow�
je�li si� mr�wki zgubi� to si� same odnajd�
bo mrowisko zawsze przy drzewie od po�udniowej strony
podobno ma�p przybywa --- nie ubywa
tylko cz�owiek stale Ci si� gubi
urodzony dezerter
Co zosta�o we mnie
Nie o grzechy mnie pytaj
co zosta�o we mnie
Ile szczero�ci tego co ju� by�o dawno
ile u�miech�w wcze�niejszych od my�li
niewinno�ci jak d�ugow�osego jamnika
albumu z wierszem "kto bibu�� buchnie niech mu �apa spadnie"
snu od b�lu g�owy
li�cia wi�zu co drapie
serce widz�cego bez okular�w
barwy kt�rej si� uczy�em jak muzyki
kamienia wystrzelonego z procy kt�ry nie dolecia� jaszcze do ziemi
modlitwy szumi�cej jak ogie�
siostry przy rodzinnym stole jak niebieska ostr�ka
pokazuj�cej mi j�zyk po drugiej stronie lampy
s��w wci�� czujnych by nie u�pi� krzywdy
sumienia tak wiernego jak anio� i zwierz�
i tego niewidomego --- co dalej
Czas niedoko�czony
Nie opowiadajcie razem i osobno
�e nie ma ludzi niezast�pionych
bo przecie� moja matka
�agodna i nieub�agana
ca�a w czasie tera�niejszym niedoko�czonym
wychyla si� z nieba
�eby mi przyszy� oberwany guzik
kto to lepiej potrafi
w czyich palcach dr�y ig�a jak drucik ciep�a
gdy tyle dzisiaj uczu� a ma�o mi�o�ci
i tyle cudzych kobiet a �adna nie moja
a �mier� tak bardzo wa�na bo si� nie powt�rzy
i smutek jak sprzed wojny ostatnia choinka
a przecie� ta babcia z przeciwka
przy stoliku na k�kach
z pasjansem co nie wychodzi
tak bardzo szybko �y�a umar�a poma�u
a czasami tak skryta �e p�aka�a w wannie
lub ta co z sercem przysz�a wojna j� zabi�a
razem z jasn� torebk� do letniej sukienki
kto przywr�ci jej cia�o kiedy nie ma cia�a
jej nos na mnie skrzywiony
i kogutek w�os�w
Czekanie
kiedy na mi�o�� niecierpliwie czekasz
pomi�dzy dzwonkiem a otwarciem drzwi
czasem wepchnie si� kurczak za chudy na ros�
opluje deszcz
nie kracz
jeszcze podzi�kujesz Bogu
gdy przyjdzie tylko pies
Czekanie
Popatrz na psa uwi�zanego przed sklepem
o swym panu my�li
i rwie si� do niego
na dw�ch �apach czeka
pan dla niego podw�rzem ��k� lasem domem
oczami za nim biegnie
i t�skni ogonem
poca�uj go w �ap�
bo uczy jak na Boga czeka�
Czemu
czemu si� urwa�em czemu mnie nie by�o
czemu jak stra�ak bieg�em nieprzytomnie
stale w drodze jak Kolumb kt�ry szuka� pieprzu
nim wr�ci�em by� Jezus
pyta� si� o mnie
Dawna wigilia
Przysz�a mi na wigili� zzi�bni�ta g�uchociemna
z gwiazd� jak z jasn� twarz� --- wigilia przedwojenna
z domem co zosta� jeszcze na cienkiej fotografii
z sercem co nigdy umrze� porz�dnie nie potrafi
z niem�drym bardzo pi�rem skrobi�cym w ka�amarzu
z przedpotopowym �wi�tym z Pi�sudskim w kalendarzu
z mamusi� co od nieszcz�� zas�oni� chcia�a �zami
podaj�c barszcz czerwony co �mieszy� nas uszkami
z lampk� z czajnikiem starym wydartym chyba niebu
z ca�� rodzin� jeszcze to znaczy sprzed pogrzeb�w
Nad sto�em mym samotnym zwiesi�a czu�� g�ow�
Nad wszystkie figi z makiem --- dzi� ju� posoborowe
Przysz�a usiad�a sobie . Jak �o�nierz pomilcza�a
Jezusa z klasy pierwszej z op�atkiem mi poda�a
Deszcz
Deszcz co pada�e� w ewangelii
zar�wno na dobrych jak i na z�ych
co dzwoni�e� o dom na skale
nie zajmuj� si� tob� egzegeci
bo deszcz --- to tylko deszcz
co prawda w �wi�tym tek�cie ale nie na temat
troch� bezmy�lny chowa rozum jak przysmak
�wi�ty deszczu nie�wi�ty
bardziej samotny od anio�a
u�miechu niepogody
�wiatku nadliczbowy
przecie� to ty
obmywa�e�
nogi id�cemu Jezusowi
jak m�� sprawiedliwy
o wiele ciszej
po m�sku
nie tak jak Magdalena
Dlaczego
Dlaczego
Stworzy�e�
nasz� rado�� niepok�j
nasz� rozpacz i dowcip
nasze szcz�cie nieszcz�cie
z niczego
Dlatego
Nie dlatego �e wsta�e� z grobu
nie dlatego �e wst�pi�e� do nieba
ale dlatego �e Ci podstawiono nog�
�e dosta�e� w twarz
�e Ci� rozebrano do naga
�e skurczy�e� na krzy�u jak czapla szyj�
za to �e umar�e� jak B�g niepodobny do Boga
bez lekarstw i r�cznika mokrego na g�owie
za to �e mia�e� oczy wi�ksze od wojny
jak polegli w rowie z niezapominajk� ---
dlatego �e brudny od �ez podnosz� Ciebie
stale we mszy
jak baranka wytarganego za uszy
D�ugo
wsz�dzie tylko s�ycha� --- kazanie si� d�u�y
go�� siedzia� godzin� w dodatku nie w por�
list szed� jak �aba z �ab� powoli ze smutkiem
za d�ugie szcz�cie za d�ugie rozstanie
piekielnie d�ugi spacer pod r�k� ze sob�
za d�ugo Pan B�g milczy za d�ugo komunizm
nie spa�em bo s�siad uparty
�wi�ty cichy obrazek przybija� do �ciany
o moje �ycie d�ugie i stale za kr�tkie
a to co na kr�tko mo�e by� na zawsze
Dobro i z�o
Ze z�em skrada si� si�a
W�adza
urz�dowe twarze
z dobrem przychodzi serce
cho�by najmniejsze
jamnik
z ka�d� nog�
skrzywion� jak szcz�cie
wiejskie na wsi Godzinki
gdy zmieniaj� s�owa
"i niezwyci�onego
plask w mord� Samsona "
Do albumu
pisa� wiersz niczyj dla wszystkich
jak zabawny byczek co podchodzi z bliska
by� biedronk� co ukl�k�a w s�o�cu
bez adresu imienia nazwiska
Do Jezusa um�czonego organami
Panie Jezu chyba nie lubisz jak Ci� m�cz� organami
w ko�cio�ach
do�� masz muzyki Bacha----
mo�e chcia�by� pos�ucha�
jak skrzypi w Biblii na czarnych nogach hebrajska litera
jak spowiadaj�cy mrucz� w samo ucho sumienia
boli rosn�ca aureola nad �wi�tym
p�acz� uciekaj�ce spojrzenia----
ciekn� buty po deszczu na posadzce
ziewa babcia nad litani�
skacze szczygie� �niegu po tramwajowych przystankach
piszczy nad �wiec� w lichtarzu
jedna p�on�ca zapa�ka
Nawet w skrzypcach nie s�yszymy strun tylko pud�o
Do Jezusa
z warszawskiej katedry
Jezu z warszawskiej katedry,
Jezu czarny i srebrny---
cierpi�cy --- rzu� na r�ce
niemego smutku wi�cej
Jeszcze jedno cierpienie,
jeszcze jedno rozstanie---
lampk� jasn� na stole,
jak najmniejsze mieszkanie
Bardziej gorzk� niewdzi�czno��---
po�egnania, powroty---
okno takie, by ksi�yc
dowi�zywa� si� z�oty
Je�li las --- to szumi�cy,
je�li rzeki --- urwiste,
a serce na z�o�� ludziom
i naiwne i czyste
Do kaznodziei
Na rekolekcjach nie strasz �mierci�---
bo po co
Za oknami b�r pachnie �ywic�,
pszczo�y z pasiek si� z�oc�
w abecad�ach dzieci oczy mru��
Nie dr�cz babek, dziadk�w czcigodnych,
oblubieniec w kapeluszach modnych
rozmodlonych przed po�lubn� podr�
M�w o cz�stej komunii z Chrystusem---
z�otych sercach bij�cych w ukryciu,
z katechizmu o cnotach najpro�ciej,
i �e grzechy przeciwko nadziei
s� tak ci�kie jak przeciw mi�o�ci
Nie o �mierci m�w z ambony--- o �yciu ---
O �onie szukaj�cej z lamp� w r�ku
ig�y zagubionej w ciemny wiecz�r,
�eby m�� nie mia� skarpet podartych---
wczesnej wiosny na pi�tach nie czu�
Jak najwi�cej o dobrych uczynkach,
o go�cinnych domach, po�wi�ceniu,
o Jezusie na naszych o�tarzach
tak samotnym w ka�dym Podniesieniu
I b�ogos�aw kaznodziejsk� d�oni�
babciom, starcom, m�odzie�com i pannom---
wszystkim dzieciom, co si� w berka goni�,
zim� t�skni�c za �y�wami i sann�
Do Ksi�dza Bronis�awa Bozowskiego
mo�na kocha� i chodzi� samemu po ciemku
z przyja�ni� jest inaczej --- ta zawsze wzajemna
Ksi�e Bozowski patronie przyja�ni
z nosem swym i u�miechem ukry�e� si� w niebie
kto� dzwoni d�ugo stuka
zn�w pyta o Ciebie
Do moich uczni�w
Uczniowie moi, uczenniczki drogie,
ze szk� dla umys�owo niedorozwini�tych,
com wam uczy� lat kilka, straci� nerwy swoje,
i wam niechaj po�wi�c� kilka wspomnie� �wietych.
Jurku, z buzi� otwart�, doros�y g�uptasie-
gdzie si� teraz podziewasz, w jakim obcym t�umie -
czy ci zn�w dokuczaj� na pauzie i w klasie -
i kto twe smutne oczy nareszcie zrozumie.
Janko Kosiarska z r�czkami sztywnymi,
z noskiem co si� tak upar�, �e zosta� kr�ciutki -
za oknem wiatr czerwcowy z pannami �adnymi -
a tobie kto daruje cho� u�miech malutki.
Pami�tasz tamta lekcj�, gdym o niebie m�wi,
te �zy co w okularach na religii staj� -
w�a�nie o robotnikach my�la�em z winnicy,
co wo�ali na dworze - nikt nas nie chce naj��.
Janku bez nogi prawej, z dusz� pod rz�sami -
grubasku i j�ka�o - osowia�y, niemy -
Zosiu co� wcze�nie zmar�a, aby n�ki krzywe
szybko okry� �a�obnym cieniem chryzantemy.
Wojtku wiecznie p�acz�cy i ty co� po sznurze
drapa� si�, by mi ukra�� parasol, �obuzie -
Pawe�ku z wod� w g�owie i ty niewdzi�czniku
co� mi �aby po�o�y� na szkolnym dzienniku.
Czekam na was, najdro�si, z ka�d� pierwsz� gwiazdk� -
ze srebrem betlejemskim co w pude�kach �wieci -
z barankiem wielkanocnym. - Bez was �wieczki gasn� -
i nie ma �yc dla kogo.
Ten od g�upich dzieci.
Do Pani Dokt�r
Blance Mamont
Pani dokt�r
w bia�ym fartuchu
w podkolankach co odm�adzaj�
przynosz� Pani serce do naprawy
Bogu po�wi�cone
a takie serdecznie niezgrabne
jak nie wyczesany do ko�ca wr�bel
niezupe�ne bo pojedyncze
nie do pary
biedakom do wynaj�cia
od zaraz i na zawsze
niemo�liwe i konieczne
niewierz�cych irytuj�ce
zdaniem kobiet zmarnowane
dla Anio�a Str�a za ludzkie
dla �wi�tych podejrzane
dla rz�du niepewne
dla teolog�w nieprzepisowe
dla medyk�w niezno�nie normalne
dla pozosta�ych �adne
po�� je do szpitala
i nawymy�laj
�eby si� cho� troch� poprawi�o
Do samego siebie
�ebym pisz�c wiersze nie wzywa� Imienia Pana Boga nadaremno
nie t�umaczy� Biblii na nie --- Bibli�
nie przychodzi� w wilczej sk�rze wtajemniczonych
nie polowa� na pi�kne s�owa jak na p�ochliwe zaj�ce
wci�gaj�ce w puste pole
lub na karasie w tataraku
nie udowadnia� --- to znaczy nie zam�cza�
nie by� zbyt pewny
(przecie� nawet bia�a kawa nie jest bia�a)
nie sadza� sumienia jak spoconej babci na mi�kkim fotelu
�ebym nie patrzy� w nie jak w okrucie�stwo pami�ci
nie odk�ada� milczenia na jutro
nie kocha� mi�o�ci� mniejsz� od mi�o�ci
nie uprawia� zdenerwowanej teologii
nie pociesza� b�lu
a nade wszystko �ebym nie chowa� twarzy do r�kawa
nie zamyka� si� w budce poezji ---
kiedy trzeba m�wi� najpro�ciej
o Matce Naj�wi�tszej
o cierpliwo�ci sakrament�w d�u�szej ni� �ycie
o ciep�ym pomruku schod�w
po kt�rych nios� nadziej� chorym ---
o �niegu kt�ry padaj�c na r�ce --- uczy chyba rozdawania
o Jezusie kt�ry nieraz tak wygl�da mi�dzy nami
jakby chodzi� od nie swoich do obcych
Do siostry zakonnej
Cho� nie ma gwiazdy nad twoj� g�ow�
z Betlejem---
Niewidocznego w chlebie i cierniach
przyzywasz �piewem
Cho� w�asnej duszy nawet nie widzisz
oczyma---
w obrazach tylko Matka Naj�wi�tsza
Dzieci�tko trzyma
Sw�j dawny u�miech dzieci�cej twarzy
uka� nade mn�---
cho� tak si� nagle z Bogiem ukry�a�
w ogromn� ciemno��
Do �wi�tego Antoniego
szukam ewangelii z przedsoborowych t�umacze�
spod g�siego pi�ra Jakuba Wujka
w kt�rej czytano "onego czasu "
fruwa�y ptaki niebieskie
r�s� k�kol nieogolony
pachol� podawa�o koszyk na pustyni
dzie� si� nachyli�
na Taborze Jezus ja�nia� jak �nieg
martwi� si� o rent� nie rz�dca lecz w�odacz
jedno s�owo "maluczko" krzycza�o szeptem
bieg�y po ciemku panny g�upie
a cia�o jak cia�o by�o md�e
szukam ewangelii
Kiedy dzieci�stwo by�o jak raz tylko
�wi�ty Antoni Padewski Ratowniku Po�pieszny
niech utyje chwa�a Twoja --- niech si� znajdzie zguba moja
Do �wi�tego Franciszka
�wi�ty Franciszku patronie zoolog�w i ornitolog�w
dlaczego
�ubr j�czy
jele� beczy
lis skomli
wiewi�rka pryska
kos gwi�d�e
orze� szczeka
przepi�rka pili
drozd wykrzykuje
s�onka chrapi
sikorka dzwoni
go��b b�bni i grucha
kwiczo� piska
derkacz skrzypi
kawka plegoce
jask�ka piskocze
�uraw struka
drop ksyka
cz�owiek m�wi �piewa i wyje
tylko motyle maj� wielkie oczy
i wci�� tyle przera�liwego milczenia
kt�re nie odpowiada na pytania
Do �wi�tej Tereski
Ciemna pod powiekami �wi�ta Teresko
nie trzymaj stale r�
oklepanych arystokratek
sztywnych jak wiersze na imieniny
poka� nam le�ny �nie�ny zawilec
najmniejszy i nieostatni
jask�cze ziele co leczy kurzajki
��ty �arnowiec znad morza
czerwon� sm�k� jak lep na owady
przylaszczk� kt�ra z r�owej staje si� niebiesk�
wrotycz z zapachem na kilka metr�w
b�awatek jak wianek
nieustanny i kr�tki
wiosenn� firletk�
polodowcowy bia�y si�dmaczek
mlecze dla nie ogolonych kr�lik�w
gotyckie rdzawe szczawie
storczyk jak przystojnego paj�ka
i wszystkie inne jeszcze bo�e zielska
na li�ciach kt�rych s�o�ce staje si� pokarmem
tyle tego �e nie mo�na si� po�apa�
przy nich nawet ka�dy uczony --- niedouczony
zw�aszcza w lipcu kiedy wy�a�� ma�laki i rydze
Drzewa
Brzozo nad zbyt wie�niacza aby rosn�� w mie�cie
dyskretny grabie w sam raz na szpalery
jarz�bino dla drozd�w dzwoni�cych i szpak�w
akacjo z kt�rej nie z�ote tylko bia�e miody
olcho co jedna masz przy li�ciach szyszki
g�ogu co chronisz gaj�wk� krewniaczk� s�owika
jesionie co pierwszy tracisz li�cie zbli�aj�c nam jesie�
Popro�cie Matk� Bo��, aby�my po �mierci
w ka�d� woln� sobot� chodzili po lesie
bo niebo nie jest niebem je�li wyj�cia nie ma
Drzewa niewierz�ce
Drzewa po kolei wszystkie niewierz�ce
ptaki si� zupe�nie nie ucz� religii
pies bardzo rzadko chodzi do ko�cio�a
naprawd� nic nie wiedz�
a takie pos�uszne
nie znaj� ewangelii owady pod kor�
nawet bia�y kminek najcichszy przy miedzy
zwyk�e polne kamienie
krzywe �zy na twarzy
nie znaj� franciszkan�w
a takie ubogie
nie chc� s�ucha� mych kaza� gwiazdy sprawiedliwe
konwalie pierwsze z brzegu bliskie wi�c samotne
wszystkie g�ry spokojne jak wiara cierpliwe
mi�o�ci z wad� serca
a takie wci�� czyste
Dyskusja
�wi�ty Tomasz orzek� --- caritas
�wi�ty Cyryl --- amor
�wi�ty Alojzy ---- dilectio
wszyscy wiedli dyskusje jak nied�wiedzia
przyszed� �wi�ty pastuszek
i najmocniej przeprasza�
bo powiedzia� im ---
guzik z tego
Dzieci�stwo
Zabra�e� mi dzieci�stwo a ono powraca
z ch�opcem kt�ry biega po lesie za s�jk�
co mieszka raz wysoko albo ca�kiem nisko
po przesz�o�� trzeba wznie�� si� by si� przed ni� schyli�
zabra�e� moj� m�odo�� a ona si� zjawia
m�wi jakie nad Polsk� by�o niebo czyste
a starczy�o na zawsze by spojrze� raz tylko
zabierz wszystko co boli
by wr�ci�o do mnie
Dzieci�stwo wiary
Moja �wi�ta wiaro z klasy 3b
z coraz dalej i bli�ej
kiedy w ko�ciele by�o tak cicho �e ciemno
a w domu wci�� to samo wi�c inaczej
kiedy �wi�ty Antoni ostrzy�ony i zawsze z grzywk�
odnajdywa� zagubione klucze
a Matka Boska by�a lepsza bo przedwojenna
kiedy nie mia�a pretensji do nikogo nawet zmok�a kawka
a mi�o�� by�a tak czysta �e karmi�a Boga
wielka i dlatego mo�liwa
kiedy martwi�em si� �eby Pan Jezus nie zachorowa�
bo by si� komunia nie uda�a
kiedy rysowa�em diab�a bez rog�w --- bo samiczka
prosz� ciebie moja wiaro malutka
powiedz swojej starszej siostrze --- wierze doros�ej
�eby nie t�umaczy�a
--- dopiero wtedy mo�na naprawd� uwierzy�
kiedy si� to wszystko zawali
Dzi�kuj�
Dzi�kuj� Ci za mi�o�� pr�dk� bez namys�u
za to �e nie jest ca�ym cz�owiek pojedynczy
za oczy nagle bliskie i niebezimienne
za g�os niedawno obcy a teraz znajomy
za to �e nie ma czasu by pisa� list kr�tki
wi�c dlatego si� pisze same tylko d�ugie
cho� pisanie jest po to by szkodzi� pisz�cym
a mi�o�� wci�� niezr�cznym mijaniem si� ludzi
�e nie mo�na Ci� zabi� w obronie cz�owieka
Dzi�kuj� Ci za tyle b�lu �eby sprawdza� siebie
za wszystko co niewa�ne najwa�niejsze
za pytania tak wielkie �e ju� nieruchome
Dzi�kuj�
Dzi�kuj� Ci �e mia�e� r�ce nogi cia�o
�e przyja�ni�e� si� z grzeczna Magdalen�
�e wyrzuci�e� na zbit� g�ow� kupc�w ze �wi�tyni
�e nie by�e� oboj�tn� liczb� doskona��
Dzi�kuj�
dzi�kuj� za Twoje w�osy
nie malowane na obrazach
za Twoje brwi podniesione na widok anio�a
za piersi karmi�ce
za ramiona co przenosi�y Jezusa przez zielon� granic�
za kolana
za plecy pochylone nad �mieciem w lampie
za czwarty palec serdeczny
za oddech na szybie
za ciep�o d�oni na klamce
za stopy stukaj�ce po kamiennych schodach
za to �e cia�o mo�e prowadzi� do Boga
* * *
Dzi�kuj� Ci po prostu za to, �e jeste�
za to �e nie mie�cisz si� w naszej g�owie, kt�ra jest za logiczna
za to, �e nie spos�b Ci� ogarn�� sercem, kt�re jest za nerwowe
za to, jeste� tak bliski i daleki, �e we wszystkim inny
za to, �e jeste� ju� odnaleziony i nie odnaleziony jeszcze
�e uciekamy od Ciebie do Ciebie
za to, �e nie czynimy niczego dla Ciebie, ale wszystko dzi�ki Tobie
za to, �e to czego poj�c nie mog� --- nie jest nigdy z�udzeniem
za to �e milczysz. Tylko my --- oczytani analfabeci
chlapiemy j�zykiem
Dziwi� si�
Waldemarowi Smaszczowi
dziwi� si� duchy ogromne
wielkie du�e ma�e
mo�e si� Pan B�g pomyli�
gdy ��czy� mi�o�� z cia�em
patrz� spod ciemnej gwiazdy
na jawnogrzesznic� ziemi�
a mi�o�� cia�a poi
�wi�tym wzruszeniem
g�adzi r�ce w�osy
przez �z� zagl�da do oka
--- m�j ty �miertelny g�uptasie
nie mog� ci� przecie� nie kocha�
Gdyby
nawet by nie wiedziano
ile razy si� biegnie po schodach bez windy
ile czystego pi�kna mo�e by� w nieszcz�ciu
jak cicho po pierwszym wzruszeniu
nikt by nie wiedzia�
�e naj�adniej w gnie�dzie czy�yka
�e bia�y dziwaczek zakwita kiedy deszcz pada
�e motyl odr�nia ��te od zielonego
�e matk� mo�e przypomnie� jeden krzy�yk w��czki
�e rybitwa fruwa z jask�czym ogonem
�e wierzba w fujarce smutna przy krowach weso�a
�e �wiec� si� stawia tu� obok �mierci
gdyby by� B�g bez ludzi
Gdyby�my sami wymy�lili
Gdyby�my sami sobie Ciebie wymy�lili
by�by� bardziej zrozumia�y i elastyczny
albo tak doskona�y �e oboj�tny
albo tak kochaj�cy �e niedoskona�y
jak wytworni geniusze b�d� �li b�d� za dobrzy
wolnomy�lny i liberalny
mieliby�my etyk� z win� ale bez grzechu
�ycie bez �mierci
mi�o�� bez rozpaczy
nie by�oby
ko�atania z l�kiem do bramy
samotnego sumienia
dy�urnego anio�a str�a czasem jak niewiernego kota
dzikich pretensji : mam za dobr� opini�
o Bogu �eby w Niego uwierzy�
albo --- nic nie wiem ale jestem tak smutny
jakbym wszystko ju� wiedzia�
musia�by� si� liczy� z nami i uwa�a� na siebie
nie straszy� kiedy rado�� zaczyna by� grzechem
spe�nia�by� po kolei nasze �yczenia
urodzi�by� si� nie w Betlejem ale w M�dralinie
i dopiero by�by� naprawd� niemo�liwy
Gor�tsza od spojrzenia
�eby nie by� tak� czcigodn� osob�
kt�rej podaj� parasol
kt�r� do Rzymu wysy�aj�
w telewizji jak srebrnym nieboszczykiem kr�c�
wieszaj� przy gwiazdach filmowych
Ale by� chlebem
kt�ry kroj�
�ywic� kt�r� z sosny na kadzid�o skrobi�
czym� z czego robi� radio
�eby choremu przy termometrze �piewa�o
zegarem kt�ry w samolocie jak obrazek
ze �wi�tym Krzysztofem leci
��tym dla dzieci balonem---
a zawsze hosti� ma��
gor�tsz� od spojrzenia
co si� zmienia w ofierze
Gwiazdy
gwiazdy by ciemniej by�o
smutek by stale drepta�
oczy po prostu by kocha�
wiara by czasem nie wierzy�
rozpacz by wi�cej wiedzie�
jeszcze b�l by nie my�le�
ale z innymi przetrwa�
koniec by nigdy nie ko�czy�
czas by bliskich utraci�
�zy by chodzi�y parami
�mier� aby wszystko si� sta�o
pomi�dzy �wiatem a nami
Ile
Ile tracisz spokoju na dobranoc
ile faux pas pope�niasz
jak niegrzeczny �wi�ty co bez pytania usiad� przy aniele
zapomnisz nawet �e Pan B�g wie wszystko
je�li wyskoczysz z pyskiem za szybko
Jak d�ugo
Jak d�ugo wierzy� nie rozumie�
jak d�ugo jaszcze wierzy� nie wiedzie�
ciemno jak pod bukiem o g�adkiej korze
poka� si� cho� na chwil� w ko�ciele --- rozebranym do naga
ze �wiecide�ek
jak �wi�ci co nie maj� niczego do ukrywania
jak w promieniu mi�o�ci promie� przyja�ni
podaj r�ce kt�rymi odwiedza�e�
ani za p�no ani za daleko
nie daj nam tak d�ugo wierzy�
Jak jest
Jak jest z dzieckiem
co schodzi na zim�
z p�pkiem jak wzruszeniem
cz�owiek wie �e umiera
nie wie gdy si� rodzi
nieprawda �e reszta
ca�o�� jest milczeniem
Jak si� nazywa
Jak si� nazywa to nie nazwane
jak si� nazywa to co uderzy�o
ten --- smutek co nie ��czy a rozdziela
przyja�� lub inaczej mi�o�� niemo�liwa
to co bieg�o naprzeciw a by�o rozstaniem
wci�� najwa�niejsze co przechodzi mimo
przykro�� byle jaka jak ch�odny skurcz w piersi
ta straszna pustka co graniczy z Bogiem
to �e je�li nie wiesz dok�d i��
sama ci� droga prowadzi
Jak zawsze
Rozp�aka�a si� Matka Boska
J�zefowi na ucho si� zwierza
zamiast --- Domie z�oty
m�wi� --- do mnie z�oty
zamiast Arko ---
---- miarko przymierza
Znowu teraz jak na pocz�tku
li�e �ap� z�ote ciel�tko
Jak�e
Jak�e si� teraz nie ba�
Nie tworzy� ---
Z tylu ranami naraz
Na krzy� Ci� z�o�y� ---
Matka Boska si� �ni�a
P�aka�a
jak we mszy �wi�tej
krew Tw� oddzieli� od cia�a
z powrotem pi�tek
s�o�ce umiera
nie wida�
je�li jest mi�o�� przesta� si� martwi�
i �mier� si� przyda
Jest
Gil zgrzyta sroka sroczy
odchodz� szpak�w pokolenia
jelonki li�� milcz� grzyby
ciel� z prob�wki szuka matki
kr�ci si� Ziemia bez sumienia
s�uchaj� s�u�� i nie m�wi�
--- a je�li Jest a je�li nie ma
Jest ....
Jest jeszcze taka mi�o��
�lepa bo widoczna
jak szcz�liwe nieszcz�cie
p� rado�� p� rozpacz
ile to trzeba wierzy�
milcze� cierpie� nie pyta�
skaka� jak osio� do skrzynki pocztowej
by dosta� nic
za wszystko
miej serce i nie patrz w serce
odstraszy ci� kocha�
Jest czas
U nas wakacje. Nic si� nie dzieje
usiad�y li�cie lnu
siedem tysi�cy pszcz� bez urlopu
pracuje za darmo
nikt z nas si� teraz nie �pieszy
jest czas
Rozmawiamy
--- pani stale co rok m�odsza
tylko si� kapelusz jak Pa�ac Kultury starzeje
zreszt� wszystko wiadomo, bo nikt nie wie
czytamy o sympatycznej �wi�tej, kt�ra posz�a z grzechem do nieba
opodal milcz�cy po upadku kamie�
jemu wierz�
Jest mi�o�� trudna
jest mi�o�� trudna
jak s�l czy po prostu kamie� do zjedzenia
jest przewiduj�ca
taka co gr�b zamawia wci�� na dwie osoby
niedok�adna jak ucze� co czyta po �ebkach
jest cienka jak op�atek bo wewn�trz wzruszenie
jest mi�o�� wariatka egoistka gapa
jak jesie� lekko chora z ksi�ycem k�amczuchem
jest mi�o�� co by�a cia�em a sta�a si� duchem
i ta co nie odejdzie --- bo zn�w niemo�liwa
Jeste�
Jeste� --- bo chocia� jesie�
renta jak trumienka w kieszeni
jeszcze przysz�o�� jak ciel� na razie m�wi niewiele
trzy pi�ra na g�owie czapli kt�re wr� szcz�cie
to co tak niemo�liwe �e na pewno b�dzie
parasol co si� u�miecha do deszczu
j�dza ca�owana na dzie� dobry
drozd z bia�ym kuperkiem co nie zgin�� w zawiei
mi�o�� zdj�ta z krzy�a
jeste� --- bo sk�d tyle jeszcze nadziei
Jeste�
jestem bo jeste�
na tym stoi wiara
nadzieja mi�o�� spisane pacierze
wielki Tomasz z Akwinu i Teresa ma�a
wszyscy co na �wi�tych rosn� po kryjomu
lampka skrypulatka skoro Boga strze�e
�za po pierwszej mi�o�ci jak per�a bez wieprza
�ycia ludzi i zwierz�t za kr�tka choroba
�mier� za przeprowadza przez gr�b jak przez kamie�
bo gdy sensu ju� nie ma to sens si� zaczyna
jestem bo Jeste�. Wierzy si� najpro�ciej
wiary przem�drza�ej szuka si� u diab�a
Jeszcze nie umiesz
r�ce na krzy�u s�abe
nogi dawno omdla�e
serce zwyczajne jak serce
chodz� dooko�a nie wiem
piwu dotykam w �piewie
uczy mnie niska stokrotka:
jeszcze nie umiesz tak kocha�
by si� bez siebie spotka�
ukl�kn� w krzy� Tw�j zastukam
otworz� oczy by s�ucha�
przynosz� Ci moj� ran�
jak�e mie� mi�o�� ca��
je�li tu �ycie nieca�e
Je�li mi�o��
najpierw nie chcieli uwierzy�
wi�c m�wili do siebie
�e ich mi�o�� za wielka
nieobj�ta jak li�cie
za wysokie za bliskie
potem �e to nieprawda
przecie� tak jest ze wszystkim
lecz Ty co znasz ptaki po kolei
i buki z�ote
wiesz �e je�li mi�o�� to tak jak wieczno��
bez przed i potem
Ju�
Ju� po �lubie. Odchodz�
ona ca�a na bia�o
on jak pompa w ogrodzie
byle ich nie dobi�
poca�unek na co dzie�
Kaznodzieja
Ty co nie zbawiasz dusz poro�ni�tych s�owami
chro� mnie od pi�knej g�adkiej wymowy ko�cielnej
od homiletyki na pi�tk�
naoliwionych zda�
proroczych ryk�w
zgrabnego szeptu
czasem mo�na przecie� przez dziur� w�asnego
kazania zobaczy� Ciebie
j�ka� si� ---
chocia� powiedz�
znowu wyszed� sta� jak rura
czerwieni� si� przez mikrofon
wszystkie palce stercza�y --- jak uszy na ambonie
Kiedy
kiedy deszcz przyjdzie porozmawia� z ziemi�
�uki nie wyjd� pocieszy� na drog�
na strachy nocne
na niepogod�
tym co s� dla siebie lecz si� nie zobacz�
tym co przegraj� wi�c tym bardziej znacz�
daj Bo�e szcz�cie
Kiedy m�wisz
Aleksandrze Iwanowskiej
Nie p�acz w li�cie
nie pisz �e los ciebie kopn��
nie ma sytuacji na ziemi bez wyj�cia
kiedy B�g drzwi zamyka --- to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadaj� z ob�ok�w
ma�e wielkie nieszcz�cia potrzebne do szcz�cia
a od zwyk�ych rzeczy naucz si� spokoju
i zapomnij �e jeste� gdy m�wisz �e kochasz
K�opoty zakochanych
zakochani m�wili
--- przecie� nie do wiary
czy to prawda mo�e si� nam zdaje
czy tak �atwo si� spotka� cierpi�cym na mi�o��
w �wiecie w kt�rym k�opoty nasze nie ustaj�
bo jak diabe� ucieknie odejdzie i anio�
jeste� i nie ma ciebie . Ten sam znowu inny
troch� na odczepnego i troch� na niby
jak len co kwitnie niebiesko bia�o i r�owo
cho� �wiat i zmierzch sprawia �e inne kolory
czy to ty jeste� blisko jakby� s�ucha� serca
i jak matka przechodzisz przez �rodek sumienia
jesieni� deszcz zas�ania zim� �nieg zabawny
ten kt�rego si� kocha jest wci�� niewidzialny
Kochanowskiego przek�ad psalm�w
Przywr�� mi Panie z dawnych lat
herbaty gorzkiej �yk w manierce
i umar�ego ojca list
sweter od siostry matki serce
Kochanowskiego przek�ad psalm�w
spalony z Wilcz� w czas powstania
i wszystko, czego �ycz� innym---
a sam niestety nie dostan�
I spowied� �wi�t� z dawnych burz
gdy �zy wa�y�a r�ka Zbawcy---
i jeszcze jeden jaki� dzie�
z dzieci�stwa mego na �lizgawce
Ten �nieg co mi na oczy spad�,
i to com szepta� bezrozumny---
a potem jak najci�szy msza�
postaw z kielichem mi na trumnie
Ko�o
Chcia�em wiar� utraci� lecz spok�j by� dalej
gwiazd� zgasi� --- nie drgn�a ca�a reszta �wiata
ptakom lato przed�u�y� --- zosta�a sikorka
jasnoniebieska zawsze na pocz�tku zimy
chcia�em dzia�a� pozmienia� --- napomnia� mnie kamie�
czy�e� zg�upia� do ko�ca --- aktywni czas trac�
chcia�em zw�tpi� --- w zw�tpieniu znalaz�em milczenie
to od czego si� wiara z powrotem zaczyna
Koma�cza
Kocham deszcz, kt�ry pada czasami z Koma�czy,
Nawet taki szorstki i ch�odny,
gwiazd� �niegu, co nieraz mu w oknach zata�czy,
�eby by� tak jak zawsze pogodny
Prost� lampk� na stole. Wszystkie jego ksi��ki,
Brewiarz, zegar, wieczorn� cisz� ---
nawet taki najmniejszy z Matk� Bo�� obrazek,
kt�ry komu� z wygnania podpisze
Krzy�e �adne nie krwawi� gdy jest �wi�to�� i spok�j,
Gdy z wygna�cem po cichu dr�y Polska---
wszystko proste jak wiersze --- brewiarz, lampka, pok�j,
drzew warszawskich na niebie ga��zka
Koniec
Co si� spotka�o a potem rozesz�o
co by�o razem by biec w r�ne strony
szcz�cie co nagle rozdar�o si� w �rodku
chocia� �egnaj�c kocha si� najd�u�ej
bliscy co potem wydaj� si� obcy
i m�wi� sobie wszystko si� sko�czy�o
Nie martw si� o nic, bo szpak zamy�lony
I smutna ziemia w niewidzialnych r�kach
orzeszek grabu z skrzyde�kiem zielonym
�yrafa co szyj� wypatrzy najdalej
wiedz� jak serce nie zabite sercem
koniec --- to k�amczuch w �wiecie niesko�czonym
Korona
tuli� Jego g�ow� z pierwszymi w�osami
w Betlejem pod gwiazd� uprzejmie schylon�
w Nazarecie g�askan� Maryi r�kami
kto przytuli do siebie z koron� cierniow�
Kr�lewno
Kr�lewno ze Sk�pego
podaj r�czk�
prosz�
uratuj wiersze nie�mia�e i bose
takie co nie biegn� jak krytyk za mod�
szanuj� ksi�dza Bak� z klerykaln� brod�
takie co nie �wiec� jak szyja ozdobna
za kt�re nie p�ac� dolarami Nobla
Kr�tka i d�uga
mi�o�� kr�tka zaboli jak odcisk nie w por�
jak j�czmie� co czerwienieje gdy na deszcz si� zbiera
zreszt� dajcie mi spok�j
t�umaczy si� sama
najgorsza mi�o�� d�uga ale nie do ko�ca
Krzy�
M�j krzy� co przyszed� z niewidzialnej strony
zna samotno�� w spotkaniu przy stole
niepok�j i spok�j bez serca bliskiego
wie �e m�� wzdycha cz�ciej ni� kawaler
nie dziwi si� ju� Hegel �e w szkole dostawa� po �apie
nie ka�dy go rozumia�
krzy� wszystko upro�ci
nie cz�owieka --- o mi�o�� prosi Boga
od tego zacz�� �eby i�� do ludzi
wie i nie m�wi bo s�owom przeszkadzaj� s�owa
milczenie nawet rybk� w akwarium obudzi
dopiero �y� zaczniesz gdy umrzesz kochaj�c
m�j krzy� co przyszed� z niewidzialnej strony
wie �e wszystko wydarzy� si� mo�e
cho�by nie chcia� tego
na przyk�ad wilia z barszczykiem czerwonym bez �niegu
cho� przecie� zima w sam raz o tej porze
czasami krzy� ofuka uderzy ubodzie
z krzy�em jest si� na zawsze by sprzecza� si� co dzie�
je�li go nie utrzymasz to sam ci� podniesie
a szcz�cie tak jak zawsze o tyle o ile
bywa �e si� u�miecha gdy my�li zapewne
chce mnie zrzuci�
zobaczysz �e ci�ej beze mnie
Kto winien
To tylko nagrzeszy�a �wi�toszka maciejka
ksi�yc nieuleczalny co nocami bredzi
piorun co w ko�ci� trafi� by pszczo�� omin��
i rozum nierozumny s�uszno�� wci�� bez sensu
i b�l tak bardzo czysty �e ju� uspakaja
po��k�a pora lata gdy trzeba si� �egna�
popatrze� sobie w oczy gdy dom pachnie jab�kiem
a w ulach dawna cisza wytapiania wosku
tak �agodna jak bo�ek kt�rego psy li��
zabawna parasolka i d�ugie trzy po trzy
bo gdy jemy je�yny kolor warg si� zmienia
(w takiej chwili granica przyja�ni niepewna)
to tylko nagrzeszy�a zwyczajna t�sknota lub po prostu
wzajemna nasza nieznajomo��
�rebak �wiat�a co biega� niezgrabnie po �cianie
serce co milczy m�drze by m�wi� od rzeczy
pi�kno po kt�rym cz�sto zjawia si� nieprawda
jakimi to drogami mi�o�� wci�� niewinna
sama do nas przychodzi i odchodzi sama
Kt�r�dy
kt�r�dy do Ciebie
czy tylko przez oficjaln� bram�
za �wi�tymi bez przerwy
w sztywnych ko�nierzykach
nios�cymi przymusowy papier z piecz�tk�
mo�e od innej strony
na prze�aj
troch� naoko�o
od ty�u
poprzez ciekaw� wszystkiego rozpacz
poprzez poczekalni� II i III klasy
z biletem w inn� stron�
bez wiary tylko z dobroci� jak na gap�
przez ratunkowe przej�cia na wszelki wypadek
z zapasowym kluczem od Matki Boskiej
przez wszystkie ma�e furtki zielone otwierane z haczyka
przez drog� niewybran�
przez biedne pokraczne �cie�ki
z ka�dego miejsca sk�d wzywasz
nie umar�ym nigdy sumieniem
Kt�ry
Kt�ry stworzy�e�
pasikonika jak szmaragd z oczami na przednich nogach
czerwon� trajkotk� z w�sami na g�owie
bociana gimnastykuj�cego si� na ��ce
kruka nios�cego brod� z d�u�szych pi�r
barana znaj�cego tylko drug� liter� �aci�skiego alfabetu
kolibra lec�cego ty�em
s�onia wstydz�cego si� umiera� mo�e dlatego �e taki du�y
os�a tak mi�ego �e g�upiego
kowalika chodz�cego do g�ry ogonem
zreszt� wszystkich co nie wiedz� dlaczego ale wiedz� jak
kanciaste orzeszki buku co p�kaj� tylko na czworo
anio�a po nieobecnej stronie --- bez w�asnego pogrzebu z braku cia�a
�ab� graj�c� jak nakr�cony budzik
nie�miertelniki wiod�ce ---- wi�c prawid�owe i nieprawdziwe
dyskretn� rozpacz jak pogodne krakanie
logiczn� formu�k� nad przepa�ci�
niezawinion� win�
psiaka z p�opadni�tym uchem
�z� jak skr�cony rachunek
chyba jeszcze nie powsta� na serio �wiat
jaszcze trwa Tw�j u�miech niedoko�czony
Kt�ry stwarzasz jagody
Ty kt�ry stwarzasz jagody
kr�lika z marchewk�
lato chrab�szczowe
cie� wielki ma�ych li�ci
zawilec p�obecny bo uwi�dnie zanim go si� przyniesie do domu
czosnek nied�wiedzi dla trzmieli
smutek ro�lin
wydr� na kr�tkich nogach
�limaka co zasypia na sze�� miesi�cy
niezgrabny �nieg co ma wdzi�k wi�kszy zanim zacznie ta�czy�
serce cho�by na chwil�
spraw
niech poeci pisz� wiersze prostsze od wspania�ej poezji
Kuku�ka
kuku�ka kuka tylko do Szkaplerznej
cichnie wieczorem szesnastego lipca
B�g odpowiedzia� nigdy nie zapomni
Kiedy� o dniu Twym wszyscy pami�tali
Karmelita�ska Mamusiu Naj�wi�tsza
w miesi�cu kt�ry pami�ta o Annie
szkaplerzem strzeg�e�
nawet zaj�ca co burz� roz�miesza
cho� komputer zapomni
kuku�ka pami�ta
List do Matki Boskiej
W pierwszych s�owach donosz� nic si� nie zmieni�o
��ta pliszka si� cieszy swoim czarnym dziobem
�oso� wraca do rzeki w kt�rej si� urodzi�
mr�wki si� oblizuj� jak na nie przysta�o
sarna leczy si� �lazem wi�c mniej pokas�uje
las tak rzeczywisty �e zdaje si� zjaw�
pszczo�a nie zna Szopena ale jest muzyk�
�mier� jak zwykle niziutko uk�ada na ziemi
�wi�tym mo�na tu zosta� nawet na podw�rku
rzucaj�c kurom ziarno staro�wieck� mod�
zn�w najpi�kniejszy w Polsce jest lipiec nad wod�
a pi�kno jest najbli�ej gdy czas si� oddala
�adna ryba nie traci nawet jednej �uski
sroka z w�skim ogonem powtarza dowcipy
rzeczy maj� w�asn� po umar�ych pami��
wi�c pami�ta m� matk� czajniczek rozbity
dla s�owika w czerwcu ka�da noc za ma�a
poniewa� wierzy w mi�o�� nie boi si� cia�a
�piewa �e serce ca�e a ju� nie�miertelne
bocian dalej podnosi tylko lew� nog�
pisz� list bo Ci� przecie� zobaczy� nie mog�
my�l� jednak �e chyba czasem Ciebie s�ysz�
bo sk�d si� nagle bierze ten szept kiedy zasn�
Li��
Li�� porzeczki co zmienia barw� na deszczu
sowa co ma oczy ��te z bia�ymi brwiami
jerzyk co nie siedzi tylko stale fruwa
a kto biegnie w niesko�czono�� od niej si� oddala
las w kt�rym przy�o�ono ju� no�yk do grzyba
bekasy stale czyste bo biegn� po b�ocie
ksi�yc co si� zabawia udaje �e umar�
zreszt� jest ksi�ycem stanowczo za d�ugo
anio� co ju� nie strze�e, bo na grzech za p�no
nie denerwuj� patrz� zwyczajnie
jak Niewidzialny chodzi ko�o mnie
Ma�a litania
�wi�ty Florianie od po�aru
�wi�ty Tadeuszu od burzy
�wi�ta Agnieszko od tego co najpro�ciej
ocal jak szafirek
co si� pojawia w kwietniu
przyja�� w mi�o�ci
bo wierna nie dostaje bzika
Ma�o czasu
�wi�ty Stanis�awie Kostko
opisany w ksi��kach
�y�e� kr�tko Jezusem przyj�ty
jak ma�o nieraz czasu �eby zosta� �wi�tym
Mamusia
�wi�ty J�zef za�ama� r�ce,
denerwuj� si� w niebie �wi�ci,
teraz id� ju� nie Trzej M�drcy,
lecz uczeni, doktorzy, docenci
Teraz wszystko ca�kiem inaczej,
to, co stare, odesz�o, min�o,
zamiast z�ota nios� dolary,
zamiast kadzid�a --- komputer,
zamiast mirry --- video
--- Ach te czasy --- my�li Pan Jezus ---
nawet gwiazda troch� zwariowa�a
ale nic si� ju� nie zawali,
bo wci�� mamusia ta sama.
Matka
nieludzki urok gwiazd nad sputnikami
nieludzki pomys� �mierci
nieludzkie cierpienie
nieludzki czas co czeka z kr�tkim no�em renty
nieludzkie pi�kno mistrz�w
a tu zwyk�a matka
jej nos okulary i pacierz na stole
moczop�dna pietruszka
z selerem sa�atka
i bardzo ludzka mi�o��
z pocz�tkiem romantycznym
z krzy�ykiem na ko�cu
bez �rodka
Matka Boska powsta�cza
B�g Ci s�o�ca na d�onie Twe nie �a�owa�
ani ciszy na usta Twe zbyt ma�o da�---
bro� bym zdoby� dla Ciebie, o g�odzie w�drowa�,
potajemnie orzechy na o�tarz Ci rwa�.
Naj�wi�tsza, utracona, z rozkazami spalona---
w barykady r�wnoczarnym strumieniu---
z Tob� twarz zap�akana, z Tob� bitwy do rana
i u�miechy, i sen na kamieniu.
Matka Boska Staro�wiecka
Matko Boska Staro�wiecka
z dawnego ko�cio�a podobnego do zakochanego co osiwia�
znowu spadaj� skrzydlaki jesionu
tak samo szczeka owczarek szorstkow�osy ze szczotk�
na ogonie
ziewa po adoracji niewyspany �wi�ty
znowu kiedy si� nie kocha --- przedmioty stoj� bez po�ytku
w sierpniu m�ode bociany staj� si� samodzielne
teza i antyteza ko�cz� si� pobiciem i protez�
kura si� stale j�ka
zim� troch� li�ci trzyma si� na grabie
nawet �acina milczy �eby wr�ci�
znowu najwa�niejsi niewa�ni
stale kos d�u�szy od szpaka
po dawnemu osio� zakochany uczy si� fruwa�
i nie mamy zielonego poj�cia
umieraj�c po raz pierwszy
Tylko nam si� w g�owie poprzewraca�o
i chcemy wymy�li� dzisiaj bez wczoraj
nowe bez starego
Mi�dzy go��biem a ornitologi�
Ile jest jeszcze �wi�tego luzu
niespodzianek z nastawionym uchem
ile tego co najprostsze a nie wyliczone
cho�by r�owego �luzu pospolitej bylicy bia�ego krwawnika
orzeszk�w grabu i �o��dzi dla dzik�w
ile jeszcze miejsca na modlitw�
ile miejsca na pokor� ---
ile okazji na spowied� �wi�t� z cienkim milczeniem w gardle
ile dos�owno�ci serca
ile kom�rek do wynaj�cia ---
pomi�dzy go��biem w s�o�cu --- a ornitologi�
pomi�dzy kolorem czerwonym a pomidorowym
pomi�dzy koniem jab�kowitym a jasnogniadym
pomi�dzy rezed� dziewann� na ��tej nodze --- a botanik�
pomi�dzy �wi�t� zasad� --- a �ywym sumieniem
pomi�dzy t�gimi naukami o Bogu --- a Bogiem
Mi�o��
�wiat zmaglowany
polityka pud�o
dom ju� nie tamten
inna brama
nie wierz�cy na roratach w ko�ciele
tylko mi�o��
wariatka ta sama
mi�o��
Jest mi�o�� trudna
jak s�l czy po prostu kamie� do zjedzenia
jest przewiduj�ca
taka co gr�b zamawia wci�� na dwie osoby
niedok�adna jak ucze� co czyta po �ebkach
jest cienka jak op�atek bo wewn�trz wzruszenie
jest mi�o�� wariatka egoistka gapa
jak jesie� lekko chora z ksi�ycem k�amczuchem
jest mi�o�� co by�a cia�em a sta�� si� duchem
i ta co nie odejdzie - bo zn�w niemo�liwa
mi�o��
czysto�� cia�a
czysto�� r�k pana przewodnicz�cego
czysto�� idei
czysto�� �niegu co p�acze z zimna
wody co chodzi nago
czysto�� tego co najpro�ciej
i to wszystko psu na bud�
bez mi�o�ci
Mniej wi�cej
Ach te s�owa --- mniej wi�cej
powtarzaj� je od niechcenia
tak sobie
byle jak
przekazuj� jak niezdarne r�ce
kto zrozumie kto wyt�umaczy
�e mniej
to znaczy wi�cej
Modlitwa
�wi�ta Dziewczynko z Zapa�kami
chro� nas przed staruchami
co p�acz�, �e wsz�dzie z�o
martwi� si�, �e nas ok�amuj�
nie m�wi�c nam o tym
a nas cieszy pole r�owe
kiedy wschodzi zbo�e
nagietek kt�ry przekwita w pa�dzierniku
pszczo�y dok�adnie z�ote
leszczyna co wydaje jednocze�nie kwiaty i orzechy
spotykamy si� z Matk� Bosk� w ogrodzie
�yjemy z kundlem na co dzie�
czujemy niewidzialne r�ce
widzimy dalej i wi�cej
Modlitwa
Kt�ry� si� modli� bo by�o Ci za ciasno w pacierzu
kt�ry� rozgrzeszy� Magdalen� nie s�uchaj�c jej grzech�w tylko �ez
kt�ry� nie t�umaczy� do ko�ca cierpienia
kt�ry wygadanym kaznodziejom k�adziesz do ust g�bk� ciszy
ods�aniasz czas jak pi�kno
kt�ry� widzia� na audiencji w Betlejem trzech monarch�w
na klepisku ziemi
jak trzy z�ote placki
kt�ry masz wi�cej ni� pi�� ran
kt