9542

Szczegóły
Tytuł 9542
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9542 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9542 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9542 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Aniele Bo�y Aniele Bo�y Str�u m�j Ty w�a�nie nie st�j przy mnie jak malowana lala ale ruszaj w te p�dy niczym zaj�c po zachodzie s�o�ca skoro wygania nas dziesi�� po dziesi�tej ostatni autobus jamnik skacz�cy na smycz smutek jak akwarium z jedn� z�ot� rybk� ha�as cisza trumna jak pa�acyk �adne rzeczy gdyby�my stan�li jak dwa �wistaki i zapomnieli �e trzeba st�d odej�� Jan Twardowski przygotowa�: Maciej Jakubowski Anio� s� takie chwile kiedy si� odchodzi od Anio��w Str��w nawet Cherubin�w od tych co wysoko od tych co w pobli�u ---do Jezusa cz�owieka niziutko na ziemi Anio� nie zrozumie nie wisia� na krzy�u i mi�o�� zna �atw� skoro nie ma cia�a Anio� powa�ny i niepowa�ne pytania Czy zosta�e� anio�em dopiero po d�u�szym namy�le czy zamiast palca serdecznego masz tylko wskazuj�cy czy spowiadasz tylko z grzech�w ci�kich bo lekkie trudno ud�wign�� czy klaszczesz w d�onie patrz�c na konanie jak na sytuacj� przedbramkow� czy nigdy nie p�aczesz, �eby si� nigdy nie u�miecha� czy umiesz uwa�nie bez powodu s�ucha� czy nie przytulasz si� �eby odej�� czy nie t�sknisz za cia�em za ludzkim u�miechem za d�o�mi z�o�onymi w kominek za zi�b� co we wrze�niu opuszcza ogrody za �rebakiem zamykaj�cym powieki za chrz�szczem o nogach ��toczerwonych za ka�d� sekund� zawsze ostatni� za tym co nietrwa�e i dlatego cenne Anonim M�j ty nie�mia�y �wi�ty biedny anonimie nie szepta�e� m�j Bo�e nie wo�a�e� Pan B�g tak chcia�e� Jemu s�u�y� by o tym nie wiedzia� czemu krzy� sw�j ukry�e� zatai�e� rany nie ud�wigniesz w sekrecie wiary bez niewiary Antologia Chodz� na oko�o mnie na wysokich obcasach metafor cieniutkimi �zami piszcz� na moich obrazach przynosz� na wyci�gni�tych d�oniach liryk� jak kurczaka potem nawet na maszynie do pisania kl�kaj� oczami Prosz� o proz� �eby�cie sami nie darli si� za w�osy nie podawali mi�o�ci jak je�a w cierpieniu m�wili dobranoc nie nak�adali t�umika na serce tak zastraszeni �e niemoralni �ebym nie marz�a w antologii wierszy o sobie Ba�em si� Ba�em si� oczy s�abn� --- nie b�d� m�g� czyta� pami�� trac� --- pisa� nie potrafi� dr�a�em jak obora kt�r� wiatr ko�ysze --- B�g zap�a� Panie Bo�e bo poda� mi �ap� pies co ksi��ek nie czyta i wierszy nie pisze Baranku Wielkanocny Baranku Wielkanocny co� wybieg� z rozpaczy z paskudnego k�ta z tego co po ludzku si� nie uda�o prawda, �e trzeba sta� si� bezradnym by nie logiczne si� sta�o Baranku Wielkanocny co� wybieg� czysty z popio�u prawda, �e trzeba dosta� pa�� by wierzy� znowu Bez kaplicy jest taka Matka Boska co nie ma kaplicy na jednym miejscu pozosta� nie umie przesz�a przez Katy� chodzi po rozpaczy spotyka niewierz�cych nie p�acze rozumie Bez nas Odejd�my ju� nie wr��my nareszcie samotno�� b�dzie sama mi�o�� bez ch�ci posiadania B�g bez pyta� rozpacz bez reklamacji pi�kno bez estetyki niebo bia�e po burzy po deszczu niebieskie jeszcze troch� pomarudzi ostatnie s�owo jak bezradny baran jeszcze wiatr szarpnie oknem bo ciep�o spotka zimno poskacze zielony pasikonik kt�ry porzuci� wielko�� �eby wybra� szcz�cie jeszcze zaboli d�ugopis co mi zosta� po matce ale wszystko b�dzie ju� naprawd� bo bez nas Bezdomna Modl� si� do swej �wi�tej wci�� bezdomnej w niebie co m�wi do anio��w nie bardzo si� czuj� wol� polne kamienie zwyk�y ��ty jaskier co kwitnie tak nied�ugo od kwietnia do maja t�skni� za star� �y�k� i herbat� z mlekiem a kto w niebie jest smutny ten ziemi� rozumie Bezdzietny Anio� W�a�nie wtedy kiedy� pomy�la�em �e papugi �yj� d�u�ej �e jeste� okrutnie ma�y niepotrzebny jak kominek na niby w sto�owym pokoju jak bezdzietny anio� lekki jak 20 groszy reszty drugorz�dne genialny kiedy ob�o�y�e� si� ksi��kami jak cz�owiek chory nie wierz�c w to �e z niewiary powstaje nowa wiara �e ci co odeszli jeszcze raz ci� porzuc� �wi�ty i pe�en pomy�ek w�a�nie wtedy wybra� ciebie kto� wi�kszy ni� ty sam kt�ry stworzy� �wiat tak dobry �e niedoskona�y i ciebie tak niedoskona�ego �e dobrego Bliscy i oddaleni Bo widzisz tu s� tacy kt�rzy si� kochaj� i musz� si� spotka� aby si� omin�� bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze pisz� do siebie listy gor�ce i zimne rozchodz� si� jak w �miechu porzucone kwiaty by nie wiedzie� do ko�ca czemu tak si� sta�o s� inni co si� nawet po ciemku odnajd� lecz przejd� obok siebie bo nie �mi� si� spotka� tak czy�ci i spokojni jakby �nieg si� zacz�� byliby doskonali lecz wad im zabrak�o bliscy boj� si� by� blisko �eby nie by� dalej niekt�rzy umieraj�-to znaczy ju� wiedz� mi�o�ci si� nie szuka jest albo jej nie ma nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek s� i tacy co si� na zawsze kochaj� i dopiero dlatego nie mog� by� razem jak ba�anty co nigdy nie chodz� parami mo�na nawet zab��dzi� lecz po drugiej stronie nasze drogi poci�te schodz� si� z powrotem. Boj� si� Twojej mi�o�ci Nie boj� si� d�tej orkiestry przy ko�cu �wiata biblijnego tupania boj� si� Twojej mi�o�ci �e kochasz zupe�nie inaczej tak bliski i inny jak mr�wka przed nied�wiedziem krzy�e ustawiasz jak �o�nierzy na wysokich nie patrzysz moimi oczyma mo�e widzisz jak pszczo�a dla kt�rej bia�e lilie s� zielononiebieskie pytaj�cego omijasz jak je�a na spacerze g�osisz �e czysto�� jest oddaniem siebie ludzi do ludzi zbli�asz i stale uczysz odchodzi� m�wisz zbyt cz�sto do �ywych umarli to wyt�umacz� boj� si� Twojej mi�o�ci tej najprawdziwszej i innej Bo�e Bo�e kt�rego nie widz� a kiedy� zobacz� przychodz� bezrobotny przystaj� w ogonku i prosz� Ci� o mi�o�� jak o ci�k� prac� Bo�e Darwin znik� z d�ug� brod� posiwia�y ma�py Wolter ju� jak nekrolog w k�ciku humoru nawet Kopernik zmala� cho� obraca� ziemi� spaniel �yczy przed sklepem kr�tkiego ogonka wszystko na pysk zbity wali si� bez Ciebie Bo�e Narodzenie Podszed� na palcach niedowiarek bo Konstytucja nie zabrania do Matki Bo�ej. M�wi� do Niej --- tak nam si� wszystko popl�ta�o partia przy ko�cu zbarania�a niech ci� za r�k� cho� potrzymam w Noc Szcz�liwego Rozwi�zania B�g kto Boga stworzy� ucze� zapyta� ksi�dz da� si� przy�apa� poczerwienia� nie wie A B�g chodzi jak po Tatrach w niebie tak wszechmog�cy, �e nie stworzy� siebie B�g czyta B�g czyta wiersze na �mier� zapomniane od razu wa�ne nie prosz�c nikogo jak bocian co wpad� na pomys� by pozosta� sob� tak bliskie �e nie drukowane takie co nie chcia�y podoba� si� sobie jak dzi�b co mia� zapia� lecz schowa� si� w rowie nie mia�y szcz�cia ni si�y przebicia umia�y tylko kocha� uciekaj�c z �ycia niemodne jak Kopciuszek z poluchem w popiele to co nowe najszybciej si� zawsze starzeje niewystrojone jak praszczur od �wi�ta tak zapomniane, �e Pan B�g pami�ta By� nie zauwa�onym By� nie zauwa�onym by spotka� si� z Tob� nie czytanym zbytecznym w�a�nie byle jakim przekre�lonym do ko�ca nonszalancj� r�ki aromatem nie mocnym jeszcze nie poznanym tu� pomi�dzy go�dzikiem pieprzem i migda�em fotografi� niewa�n� bo niedok�pan� liryzmem co si� siebie coraz wi�cej wstydzi ksi��k� kt�r� si� k�adzie wci�� jedn� na drugiej jab�kiem po gruszce zawsze troch� kwa�nym rakiem trzymanym w koszu z pokrzywami w�osami co odchodz� jak myszy po cichu szczyg�em co chcia� przyfrun�� lecz umar� wysoko z ogonem tak leciutkim �e ponad rozpacz� biedronk� zapomnian� gdy przechodz� �uki �wi�tym kt�remu w czas remontu utr�cono g�ow� niech b�dzie niewidzialnym skoro sta� si� dobrym By�a� By�a� taka zwyczajna rozbawione w�osy w ogrodzie nad porzeczk� z jednym listkiem twarz nic o tym nie wiedzia�a� i ja nie wiedzia�em �e mo�na si� tak widzie� ju� ostatni raz leciutki wierszyk a pomie�ci� rozstanie jak kosteczki �mierci By�o wiersze staro�wieckie co wzruszaj� teraz z rymami jak nale�y z przecinkiem i kropk� z dworem co znik� nagle cicho i na zawsze a wiadomo cisza wi�ksza ni� milczenie i pami�� ju� pos�uszna gdy przesz�o�� przychodzi z babci� co na werandzie cerowa�a dziur� bez no�yczek z�bami przegryzaj�c nitk� tu� przy koszu na grzyby by si� nie sparzy�y z wujem co si� gazet� niepotrzebnie zaj�� wi�c pomaga� mu diabe� ale kopn�� anio� ze smutkiem przemijania jag�d jarzyn je�yn gdyby �mierci nie by�o nikt z nas ju� by nie �y� przemijamy jak wszystko by w ten przetrwa� uczucia bez �ap�wek i r�banka grzech�w wielka mi�o�� co zawsze wydaje si� �atwa i wie ju� tak od razu �e nie wie co b�dzie cho� za m�odu dr�y serce a na staro�� noga wszystko co najcenniejsze spali�o si� w piekle wiersze staro�wieckie niemodne naiwne ten sam baran co wtedy ale szcz�cie inne Chro� o�le z anio�ami t�skni�cy Zecheuszu na zielonym drzewie czwarty m�drcu co� poszed� na skr�ty i za p�no stan��e� w Betlejem asceto z tyln� cz�ci� nag� u�miechu chro� przed absolutn� powag� Cia�o Cia�o tak �wi�te, �e trzeba je ukry� przed wzrokiem naszym otoczy� milczeniem jak smuk�e palce czapli nad strumieniem ciche pos�uszne daje istnie� Bogu jak szcz�cie kruche i jak smutek stworze� je�li si� wstydzi utraci�o wiar� �e mi�o�� nawet golasa zrozumie Cierpliwo�� Modl� si� do Ciebie o cierpliwo�� ale nie o tak� ma�� w kt�rej si� mog� pomie�ci� ci�kie grzechy czekania na lis na kogo� kto wyszed� i zostawi� klucz pod s�omiank� na oczy nieznajome lecz potrzebne na wspomnienie szko�y kt�re ugrz�z�o w kredzie na tablicy na Anio�a Str�a jak na protez� --- ale o tak� kt�ra czeka tylko na Ciebie a Ty przychodzisz albo z kim� bliskim albo sam jak ciemno�� co ja�niej o�wietla jak niewinno�� �mierci wtedy staje pomi�dzy nami cisza niby go�y piasek wypuszczony bez kaga�ca i medalu --- do nieba nawet dziurawy parasol wzrusza bo ma druty tak cienkie jak dla jask�ek i nawet nie mamy pretensji �e wieczno�� niedoko�czona �e Biblia jest nadal uparta jak nieostro�ne serce �e �za wcale nie jest okr�g�a �e spada ku g�rze tak prosta, �e si� znowu wymkn�a rozumowaniom Cierpliwo�� cierpliwo�� --- spok�j �e przecie� si� stanie mi�o�� --- z Niewidzialnym milcz�ca rozmowa rado�� --- Jego r�ce pokora --- to On w�a�nie przed lud�mi si� schowa� �nieg --- wdzi�czno�� do ko�ca bo ca�uje groby Krzy� --- kiedy mi�o�� idzie za daleko * * * co nam jeszcze zosta�o ze sztubackiej nadziei i pie�ni z pomaturalnych czere�ni z list�w pisanych do siebie z gor�czki pierwszego kochania z kul uzbieranych w powstaniu z przysi�g bez do�wiadczenia z oczu pe�nych zdziwienia z kasztan�w spadaj�cych z obaw przed ruskim miesi�cem co nam jeszcze zosta�o �e bior�c tom Lenina z szafy na r�ce niby czytam, a szukam ze �zami zwyk�ej prostej wiary dzieci�cej Co potem Co potem --- to co zawsze poznika�o tylu �mier� zajdzie starszym z przodu a m�odszym od ty�u takie s� od pocz�tku prawid�a niebieskie nikogo nic nie dziwi. Poprzez �ycia bram� przed chwil� przyszed� kto� zbawiony z pieskiem szli razem szukaj�c Boga lepszego od ludzi rozgl�da si� po k�tach a taki wzruszony jak ch�opak co na choink� polecia� do szko�y lub ten co niesie serce wyci�gni�te z piek�a kochamy nazbyt cz�sto gdy kocha� nie mo�na a mi�o�� im g�upsza tym bardziej ostro�na Wchodz� w Pana Naszego kr�lestwo ubogie doktoraty na zimno chrupie mysz pod progiem a to co zrozumia�e� to ju� nie jest Bogiem Co prosi o mi�o�� B�g wszechmog�cy co prosi o mi�o�� tak wszechmog�cy �e nie wszystko mo�e skoro da� woln� wol� mi�o�� teraz sama wybiera po swojemu to czyni co zechce wi�c czasem wzruszenie jak szcz�cie przylaszczek co si� od razu na wiosn� kochaj� bywa oboj�tno�� to jest sprawy trudne g�ogi tak bardzo bliskie �e siebie nie znaj� kocha lub nie kocha --- to j�k nie pytanie wi�c oczy zwierz�t ogromne i smutne �pi spokojnie w gnie�dzie szpak szpakowa szpaczek B�g co prosi o mi�o�� rozgrzeszy zrozumie Wszechmoc wszystko potrafi wi�c tak�e zap�acze Wszechmoc gdy kocha najs�abszym by� umie Co zgin�o Szukam co by�o zgin�o co Ci zgin�o Panie gwiazdy nie ruszy�y si� z miejsca nie zmieni�y adresu ksi�yc staro�wiecki zosta� po dawnemu cho� jak podeptany tak jak przedtem p�tora miliona gatunk�w chrz�szczy w dalszym ci�gu kaczka ma dwana�cie tysi�cy pi�r wiatr kr�ci si� w k�ko tak stale potrzebny �e bezradny zgodnie z planem w�druje w marcu �oso� w g�r� rzeki niebieski i szary gryfon wystawia ptaki wodne unosz�c przedni� �ap� g� tylko pod skrzyd�o chowa g�ow� je�li si� mr�wki zgubi� to si� same odnajd� bo mrowisko zawsze przy drzewie od po�udniowej strony podobno ma�p przybywa --- nie ubywa tylko cz�owiek stale Ci si� gubi urodzony dezerter Co zosta�o we mnie Nie o grzechy mnie pytaj co zosta�o we mnie Ile szczero�ci tego co ju� by�o dawno ile u�miech�w wcze�niejszych od my�li niewinno�ci jak d�ugow�osego jamnika albumu z wierszem "kto bibu�� buchnie niech mu �apa spadnie" snu od b�lu g�owy li�cia wi�zu co drapie serce widz�cego bez okular�w barwy kt�rej si� uczy�em jak muzyki kamienia wystrzelonego z procy kt�ry nie dolecia� jaszcze do ziemi modlitwy szumi�cej jak ogie� siostry przy rodzinnym stole jak niebieska ostr�ka pokazuj�cej mi j�zyk po drugiej stronie lampy s��w wci�� czujnych by nie u�pi� krzywdy sumienia tak wiernego jak anio� i zwierz� i tego niewidomego --- co dalej Czas niedoko�czony Nie opowiadajcie razem i osobno �e nie ma ludzi niezast�pionych bo przecie� moja matka �agodna i nieub�agana ca�a w czasie tera�niejszym niedoko�czonym wychyla si� z nieba �eby mi przyszy� oberwany guzik kto to lepiej potrafi w czyich palcach dr�y ig�a jak drucik ciep�a gdy tyle dzisiaj uczu� a ma�o mi�o�ci i tyle cudzych kobiet a �adna nie moja a �mier� tak bardzo wa�na bo si� nie powt�rzy i smutek jak sprzed wojny ostatnia choinka a przecie� ta babcia z przeciwka przy stoliku na k�kach z pasjansem co nie wychodzi tak bardzo szybko �y�a umar�a poma�u a czasami tak skryta �e p�aka�a w wannie lub ta co z sercem przysz�a wojna j� zabi�a razem z jasn� torebk� do letniej sukienki kto przywr�ci jej cia�o kiedy nie ma cia�a jej nos na mnie skrzywiony i kogutek w�os�w Czekanie kiedy na mi�o�� niecierpliwie czekasz pomi�dzy dzwonkiem a otwarciem drzwi czasem wepchnie si� kurczak za chudy na ros� opluje deszcz nie kracz jeszcze podzi�kujesz Bogu gdy przyjdzie tylko pies Czekanie Popatrz na psa uwi�zanego przed sklepem o swym panu my�li i rwie si� do niego na dw�ch �apach czeka pan dla niego podw�rzem ��k� lasem domem oczami za nim biegnie i t�skni ogonem poca�uj go w �ap� bo uczy jak na Boga czeka� Czemu czemu si� urwa�em czemu mnie nie by�o czemu jak stra�ak bieg�em nieprzytomnie stale w drodze jak Kolumb kt�ry szuka� pieprzu nim wr�ci�em by� Jezus pyta� si� o mnie Dawna wigilia Przysz�a mi na wigili� zzi�bni�ta g�uchociemna z gwiazd� jak z jasn� twarz� --- wigilia przedwojenna z domem co zosta� jeszcze na cienkiej fotografii z sercem co nigdy umrze� porz�dnie nie potrafi z niem�drym bardzo pi�rem skrobi�cym w ka�amarzu z przedpotopowym �wi�tym z Pi�sudskim w kalendarzu z mamusi� co od nieszcz�� zas�oni� chcia�a �zami podaj�c barszcz czerwony co �mieszy� nas uszkami z lampk� z czajnikiem starym wydartym chyba niebu z ca�� rodzin� jeszcze to znaczy sprzed pogrzeb�w Nad sto�em mym samotnym zwiesi�a czu�� g�ow� Nad wszystkie figi z makiem --- dzi� ju� posoborowe Przysz�a usiad�a sobie . Jak �o�nierz pomilcza�a Jezusa z klasy pierwszej z op�atkiem mi poda�a Deszcz Deszcz co pada�e� w ewangelii zar�wno na dobrych jak i na z�ych co dzwoni�e� o dom na skale nie zajmuj� si� tob� egzegeci bo deszcz --- to tylko deszcz co prawda w �wi�tym tek�cie ale nie na temat troch� bezmy�lny chowa rozum jak przysmak �wi�ty deszczu nie�wi�ty bardziej samotny od anio�a u�miechu niepogody �wiatku nadliczbowy przecie� to ty obmywa�e� nogi id�cemu Jezusowi jak m�� sprawiedliwy o wiele ciszej po m�sku nie tak jak Magdalena Dlaczego Dlaczego Stworzy�e� nasz� rado�� niepok�j nasz� rozpacz i dowcip nasze szcz�cie nieszcz�cie z niczego Dlatego Nie dlatego �e wsta�e� z grobu nie dlatego �e wst�pi�e� do nieba ale dlatego �e Ci podstawiono nog� �e dosta�e� w twarz �e Ci� rozebrano do naga �e skurczy�e� na krzy�u jak czapla szyj� za to �e umar�e� jak B�g niepodobny do Boga bez lekarstw i r�cznika mokrego na g�owie za to �e mia�e� oczy wi�ksze od wojny jak polegli w rowie z niezapominajk� --- dlatego �e brudny od �ez podnosz� Ciebie stale we mszy jak baranka wytarganego za uszy D�ugo wsz�dzie tylko s�ycha� --- kazanie si� d�u�y go�� siedzia� godzin� w dodatku nie w por� list szed� jak �aba z �ab� powoli ze smutkiem za d�ugie szcz�cie za d�ugie rozstanie piekielnie d�ugi spacer pod r�k� ze sob� za d�ugo Pan B�g milczy za d�ugo komunizm nie spa�em bo s�siad uparty �wi�ty cichy obrazek przybija� do �ciany o moje �ycie d�ugie i stale za kr�tkie a to co na kr�tko mo�e by� na zawsze Dobro i z�o Ze z�em skrada si� si�a W�adza urz�dowe twarze z dobrem przychodzi serce cho�by najmniejsze jamnik z ka�d� nog� skrzywion� jak szcz�cie wiejskie na wsi Godzinki gdy zmieniaj� s�owa "i niezwyci�onego plask w mord� Samsona " Do albumu pisa� wiersz niczyj dla wszystkich jak zabawny byczek co podchodzi z bliska by� biedronk� co ukl�k�a w s�o�cu bez adresu imienia nazwiska Do Jezusa um�czonego organami Panie Jezu chyba nie lubisz jak Ci� m�cz� organami w ko�cio�ach do�� masz muzyki Bacha---- mo�e chcia�by� pos�ucha� jak skrzypi w Biblii na czarnych nogach hebrajska litera jak spowiadaj�cy mrucz� w samo ucho sumienia boli rosn�ca aureola nad �wi�tym p�acz� uciekaj�ce spojrzenia---- ciekn� buty po deszczu na posadzce ziewa babcia nad litani� skacze szczygie� �niegu po tramwajowych przystankach piszczy nad �wiec� w lichtarzu jedna p�on�ca zapa�ka Nawet w skrzypcach nie s�yszymy strun tylko pud�o Do Jezusa z warszawskiej katedry Jezu z warszawskiej katedry, Jezu czarny i srebrny--- cierpi�cy --- rzu� na r�ce niemego smutku wi�cej Jeszcze jedno cierpienie, jeszcze jedno rozstanie--- lampk� jasn� na stole, jak najmniejsze mieszkanie Bardziej gorzk� niewdzi�czno��--- po�egnania, powroty--- okno takie, by ksi�yc dowi�zywa� si� z�oty Je�li las --- to szumi�cy, je�li rzeki --- urwiste, a serce na z�o�� ludziom i naiwne i czyste Do kaznodziei Na rekolekcjach nie strasz �mierci�--- bo po co Za oknami b�r pachnie �ywic�, pszczo�y z pasiek si� z�oc� w abecad�ach dzieci oczy mru�� Nie dr�cz babek, dziadk�w czcigodnych, oblubieniec w kapeluszach modnych rozmodlonych przed po�lubn� podr� M�w o cz�stej komunii z Chrystusem--- z�otych sercach bij�cych w ukryciu, z katechizmu o cnotach najpro�ciej, i �e grzechy przeciwko nadziei s� tak ci�kie jak przeciw mi�o�ci Nie o �mierci m�w z ambony--- o �yciu --- O �onie szukaj�cej z lamp� w r�ku ig�y zagubionej w ciemny wiecz�r, �eby m�� nie mia� skarpet podartych--- wczesnej wiosny na pi�tach nie czu� Jak najwi�cej o dobrych uczynkach, o go�cinnych domach, po�wi�ceniu, o Jezusie na naszych o�tarzach tak samotnym w ka�dym Podniesieniu I b�ogos�aw kaznodziejsk� d�oni� babciom, starcom, m�odzie�com i pannom--- wszystkim dzieciom, co si� w berka goni�, zim� t�skni�c za �y�wami i sann� Do Ksi�dza Bronis�awa Bozowskiego mo�na kocha� i chodzi� samemu po ciemku z przyja�ni� jest inaczej --- ta zawsze wzajemna Ksi�e Bozowski patronie przyja�ni z nosem swym i u�miechem ukry�e� si� w niebie kto� dzwoni d�ugo stuka zn�w pyta o Ciebie Do moich uczni�w Uczniowie moi, uczenniczki drogie, ze szk� dla umys�owo niedorozwini�tych, com wam uczy� lat kilka, straci� nerwy swoje, i wam niechaj po�wi�c� kilka wspomnie� �wietych. Jurku, z buzi� otwart�, doros�y g�uptasie- gdzie si� teraz podziewasz, w jakim obcym t�umie - czy ci zn�w dokuczaj� na pauzie i w klasie - i kto twe smutne oczy nareszcie zrozumie. Janko Kosiarska z r�czkami sztywnymi, z noskiem co si� tak upar�, �e zosta� kr�ciutki - za oknem wiatr czerwcowy z pannami �adnymi - a tobie kto daruje cho� u�miech malutki. Pami�tasz tamta lekcj�, gdym o niebie m�wi, te �zy co w okularach na religii staj� - w�a�nie o robotnikach my�la�em z winnicy, co wo�ali na dworze - nikt nas nie chce naj��. Janku bez nogi prawej, z dusz� pod rz�sami - grubasku i j�ka�o - osowia�y, niemy - Zosiu co� wcze�nie zmar�a, aby n�ki krzywe szybko okry� �a�obnym cieniem chryzantemy. Wojtku wiecznie p�acz�cy i ty co� po sznurze drapa� si�, by mi ukra�� parasol, �obuzie - Pawe�ku z wod� w g�owie i ty niewdzi�czniku co� mi �aby po�o�y� na szkolnym dzienniku. Czekam na was, najdro�si, z ka�d� pierwsz� gwiazdk� - ze srebrem betlejemskim co w pude�kach �wieci - z barankiem wielkanocnym. - Bez was �wieczki gasn� - i nie ma �yc dla kogo. Ten od g�upich dzieci. Do Pani Dokt�r Blance Mamont Pani dokt�r w bia�ym fartuchu w podkolankach co odm�adzaj� przynosz� Pani serce do naprawy Bogu po�wi�cone a takie serdecznie niezgrabne jak nie wyczesany do ko�ca wr�bel niezupe�ne bo pojedyncze nie do pary biedakom do wynaj�cia od zaraz i na zawsze niemo�liwe i konieczne niewierz�cych irytuj�ce zdaniem kobiet zmarnowane dla Anio�a Str�a za ludzkie dla �wi�tych podejrzane dla rz�du niepewne dla teolog�w nieprzepisowe dla medyk�w niezno�nie normalne dla pozosta�ych �adne po�� je do szpitala i nawymy�laj �eby si� cho� troch� poprawi�o Do samego siebie �ebym pisz�c wiersze nie wzywa� Imienia Pana Boga nadaremno nie t�umaczy� Biblii na nie --- Bibli� nie przychodzi� w wilczej sk�rze wtajemniczonych nie polowa� na pi�kne s�owa jak na p�ochliwe zaj�ce wci�gaj�ce w puste pole lub na karasie w tataraku nie udowadnia� --- to znaczy nie zam�cza� nie by� zbyt pewny (przecie� nawet bia�a kawa nie jest bia�a) nie sadza� sumienia jak spoconej babci na mi�kkim fotelu �ebym nie patrzy� w nie jak w okrucie�stwo pami�ci nie odk�ada� milczenia na jutro nie kocha� mi�o�ci� mniejsz� od mi�o�ci nie uprawia� zdenerwowanej teologii nie pociesza� b�lu a nade wszystko �ebym nie chowa� twarzy do r�kawa nie zamyka� si� w budce poezji --- kiedy trzeba m�wi� najpro�ciej o Matce Naj�wi�tszej o cierpliwo�ci sakrament�w d�u�szej ni� �ycie o ciep�ym pomruku schod�w po kt�rych nios� nadziej� chorym --- o �niegu kt�ry padaj�c na r�ce --- uczy chyba rozdawania o Jezusie kt�ry nieraz tak wygl�da mi�dzy nami jakby chodzi� od nie swoich do obcych Do siostry zakonnej Cho� nie ma gwiazdy nad twoj� g�ow� z Betlejem--- Niewidocznego w chlebie i cierniach przyzywasz �piewem Cho� w�asnej duszy nawet nie widzisz oczyma--- w obrazach tylko Matka Naj�wi�tsza Dzieci�tko trzyma Sw�j dawny u�miech dzieci�cej twarzy uka� nade mn�--- cho� tak si� nagle z Bogiem ukry�a� w ogromn� ciemno�� Do �wi�tego Antoniego szukam ewangelii z przedsoborowych t�umacze� spod g�siego pi�ra Jakuba Wujka w kt�rej czytano "onego czasu " fruwa�y ptaki niebieskie r�s� k�kol nieogolony pachol� podawa�o koszyk na pustyni dzie� si� nachyli� na Taborze Jezus ja�nia� jak �nieg martwi� si� o rent� nie rz�dca lecz w�odacz jedno s�owo "maluczko" krzycza�o szeptem bieg�y po ciemku panny g�upie a cia�o jak cia�o by�o md�e szukam ewangelii Kiedy dzieci�stwo by�o jak raz tylko �wi�ty Antoni Padewski Ratowniku Po�pieszny niech utyje chwa�a Twoja --- niech si� znajdzie zguba moja Do �wi�tego Franciszka �wi�ty Franciszku patronie zoolog�w i ornitolog�w dlaczego �ubr j�czy jele� beczy lis skomli wiewi�rka pryska kos gwi�d�e orze� szczeka przepi�rka pili drozd wykrzykuje s�onka chrapi sikorka dzwoni go��b b�bni i grucha kwiczo� piska derkacz skrzypi kawka plegoce jask�ka piskocze �uraw struka drop ksyka cz�owiek m�wi �piewa i wyje tylko motyle maj� wielkie oczy i wci�� tyle przera�liwego milczenia kt�re nie odpowiada na pytania Do �wi�tej Tereski Ciemna pod powiekami �wi�ta Teresko nie trzymaj stale r� oklepanych arystokratek sztywnych jak wiersze na imieniny poka� nam le�ny �nie�ny zawilec najmniejszy i nieostatni jask�cze ziele co leczy kurzajki ��ty �arnowiec znad morza czerwon� sm�k� jak lep na owady przylaszczk� kt�ra z r�owej staje si� niebiesk� wrotycz z zapachem na kilka metr�w b�awatek jak wianek nieustanny i kr�tki wiosenn� firletk� polodowcowy bia�y si�dmaczek mlecze dla nie ogolonych kr�lik�w gotyckie rdzawe szczawie storczyk jak przystojnego paj�ka i wszystkie inne jeszcze bo�e zielska na li�ciach kt�rych s�o�ce staje si� pokarmem tyle tego �e nie mo�na si� po�apa� przy nich nawet ka�dy uczony --- niedouczony zw�aszcza w lipcu kiedy wy�a�� ma�laki i rydze Drzewa Brzozo nad zbyt wie�niacza aby rosn�� w mie�cie dyskretny grabie w sam raz na szpalery jarz�bino dla drozd�w dzwoni�cych i szpak�w akacjo z kt�rej nie z�ote tylko bia�e miody olcho co jedna masz przy li�ciach szyszki g�ogu co chronisz gaj�wk� krewniaczk� s�owika jesionie co pierwszy tracisz li�cie zbli�aj�c nam jesie� Popro�cie Matk� Bo��, aby�my po �mierci w ka�d� woln� sobot� chodzili po lesie bo niebo nie jest niebem je�li wyj�cia nie ma Drzewa niewierz�ce Drzewa po kolei wszystkie niewierz�ce ptaki si� zupe�nie nie ucz� religii pies bardzo rzadko chodzi do ko�cio�a naprawd� nic nie wiedz� a takie pos�uszne nie znaj� ewangelii owady pod kor� nawet bia�y kminek najcichszy przy miedzy zwyk�e polne kamienie krzywe �zy na twarzy nie znaj� franciszkan�w a takie ubogie nie chc� s�ucha� mych kaza� gwiazdy sprawiedliwe konwalie pierwsze z brzegu bliskie wi�c samotne wszystkie g�ry spokojne jak wiara cierpliwe mi�o�ci z wad� serca a takie wci�� czyste Dyskusja �wi�ty Tomasz orzek� --- caritas �wi�ty Cyryl --- amor �wi�ty Alojzy ---- dilectio wszyscy wiedli dyskusje jak nied�wiedzia przyszed� �wi�ty pastuszek i najmocniej przeprasza� bo powiedzia� im --- guzik z tego Dzieci�stwo Zabra�e� mi dzieci�stwo a ono powraca z ch�opcem kt�ry biega po lesie za s�jk� co mieszka raz wysoko albo ca�kiem nisko po przesz�o�� trzeba wznie�� si� by si� przed ni� schyli� zabra�e� moj� m�odo�� a ona si� zjawia m�wi jakie nad Polsk� by�o niebo czyste a starczy�o na zawsze by spojrze� raz tylko zabierz wszystko co boli by wr�ci�o do mnie Dzieci�stwo wiary Moja �wi�ta wiaro z klasy 3b z coraz dalej i bli�ej kiedy w ko�ciele by�o tak cicho �e ciemno a w domu wci�� to samo wi�c inaczej kiedy �wi�ty Antoni ostrzy�ony i zawsze z grzywk� odnajdywa� zagubione klucze a Matka Boska by�a lepsza bo przedwojenna kiedy nie mia�a pretensji do nikogo nawet zmok�a kawka a mi�o�� by�a tak czysta �e karmi�a Boga wielka i dlatego mo�liwa kiedy martwi�em si� �eby Pan Jezus nie zachorowa� bo by si� komunia nie uda�a kiedy rysowa�em diab�a bez rog�w --- bo samiczka prosz� ciebie moja wiaro malutka powiedz swojej starszej siostrze --- wierze doros�ej �eby nie t�umaczy�a --- dopiero wtedy mo�na naprawd� uwierzy� kiedy si� to wszystko zawali Dzi�kuj� Dzi�kuj� Ci za mi�o�� pr�dk� bez namys�u za to �e nie jest ca�ym cz�owiek pojedynczy za oczy nagle bliskie i niebezimienne za g�os niedawno obcy a teraz znajomy za to �e nie ma czasu by pisa� list kr�tki wi�c dlatego si� pisze same tylko d�ugie cho� pisanie jest po to by szkodzi� pisz�cym a mi�o�� wci�� niezr�cznym mijaniem si� ludzi �e nie mo�na Ci� zabi� w obronie cz�owieka Dzi�kuj� Ci za tyle b�lu �eby sprawdza� siebie za wszystko co niewa�ne najwa�niejsze za pytania tak wielkie �e ju� nieruchome Dzi�kuj� Dzi�kuj� Ci �e mia�e� r�ce nogi cia�o �e przyja�ni�e� si� z grzeczna Magdalen� �e wyrzuci�e� na zbit� g�ow� kupc�w ze �wi�tyni �e nie by�e� oboj�tn� liczb� doskona�� Dzi�kuj� dzi�kuj� za Twoje w�osy nie malowane na obrazach za Twoje brwi podniesione na widok anio�a za piersi karmi�ce za ramiona co przenosi�y Jezusa przez zielon� granic� za kolana za plecy pochylone nad �mieciem w lampie za czwarty palec serdeczny za oddech na szybie za ciep�o d�oni na klamce za stopy stukaj�ce po kamiennych schodach za to �e cia�o mo�e prowadzi� do Boga * * * Dzi�kuj� Ci po prostu za to, �e jeste� za to �e nie mie�cisz si� w naszej g�owie, kt�ra jest za logiczna za to, �e nie spos�b Ci� ogarn�� sercem, kt�re jest za nerwowe za to, jeste� tak bliski i daleki, �e we wszystkim inny za to, �e jeste� ju� odnaleziony i nie odnaleziony jeszcze �e uciekamy od Ciebie do Ciebie za to, �e nie czynimy niczego dla Ciebie, ale wszystko dzi�ki Tobie za to, �e to czego poj�c nie mog� --- nie jest nigdy z�udzeniem za to �e milczysz. Tylko my --- oczytani analfabeci chlapiemy j�zykiem Dziwi� si� Waldemarowi Smaszczowi dziwi� si� duchy ogromne wielkie du�e ma�e mo�e si� Pan B�g pomyli� gdy ��czy� mi�o�� z cia�em patrz� spod ciemnej gwiazdy na jawnogrzesznic� ziemi� a mi�o�� cia�a poi �wi�tym wzruszeniem g�adzi r�ce w�osy przez �z� zagl�da do oka --- m�j ty �miertelny g�uptasie nie mog� ci� przecie� nie kocha� Gdyby nawet by nie wiedziano ile razy si� biegnie po schodach bez windy ile czystego pi�kna mo�e by� w nieszcz�ciu jak cicho po pierwszym wzruszeniu nikt by nie wiedzia� �e naj�adniej w gnie�dzie czy�yka �e bia�y dziwaczek zakwita kiedy deszcz pada �e motyl odr�nia ��te od zielonego �e matk� mo�e przypomnie� jeden krzy�yk w��czki �e rybitwa fruwa z jask�czym ogonem �e wierzba w fujarce smutna przy krowach weso�a �e �wiec� si� stawia tu� obok �mierci gdyby by� B�g bez ludzi Gdyby�my sami wymy�lili Gdyby�my sami sobie Ciebie wymy�lili by�by� bardziej zrozumia�y i elastyczny albo tak doskona�y �e oboj�tny albo tak kochaj�cy �e niedoskona�y jak wytworni geniusze b�d� �li b�d� za dobrzy wolnomy�lny i liberalny mieliby�my etyk� z win� ale bez grzechu �ycie bez �mierci mi�o�� bez rozpaczy nie by�oby ko�atania z l�kiem do bramy samotnego sumienia dy�urnego anio�a str�a czasem jak niewiernego kota dzikich pretensji : mam za dobr� opini� o Bogu �eby w Niego uwierzy� albo --- nic nie wiem ale jestem tak smutny jakbym wszystko ju� wiedzia� musia�by� si� liczy� z nami i uwa�a� na siebie nie straszy� kiedy rado�� zaczyna by� grzechem spe�nia�by� po kolei nasze �yczenia urodzi�by� si� nie w Betlejem ale w M�dralinie i dopiero by�by� naprawd� niemo�liwy Gor�tsza od spojrzenia �eby nie by� tak� czcigodn� osob� kt�rej podaj� parasol kt�r� do Rzymu wysy�aj� w telewizji jak srebrnym nieboszczykiem kr�c� wieszaj� przy gwiazdach filmowych Ale by� chlebem kt�ry kroj� �ywic� kt�r� z sosny na kadzid�o skrobi� czym� z czego robi� radio �eby choremu przy termometrze �piewa�o zegarem kt�ry w samolocie jak obrazek ze �wi�tym Krzysztofem leci ��tym dla dzieci balonem--- a zawsze hosti� ma�� gor�tsz� od spojrzenia co si� zmienia w ofierze Gwiazdy gwiazdy by ciemniej by�o smutek by stale drepta� oczy po prostu by kocha� wiara by czasem nie wierzy� rozpacz by wi�cej wiedzie� jeszcze b�l by nie my�le� ale z innymi przetrwa� koniec by nigdy nie ko�czy� czas by bliskich utraci� �zy by chodzi�y parami �mier� aby wszystko si� sta�o pomi�dzy �wiatem a nami Ile Ile tracisz spokoju na dobranoc ile faux pas pope�niasz jak niegrzeczny �wi�ty co bez pytania usiad� przy aniele zapomnisz nawet �e Pan B�g wie wszystko je�li wyskoczysz z pyskiem za szybko Jak d�ugo Jak d�ugo wierzy� nie rozumie� jak d�ugo jaszcze wierzy� nie wiedzie� ciemno jak pod bukiem o g�adkiej korze poka� si� cho� na chwil� w ko�ciele --- rozebranym do naga ze �wiecide�ek jak �wi�ci co nie maj� niczego do ukrywania jak w promieniu mi�o�ci promie� przyja�ni podaj r�ce kt�rymi odwiedza�e� ani za p�no ani za daleko nie daj nam tak d�ugo wierzy� Jak jest Jak jest z dzieckiem co schodzi na zim� z p�pkiem jak wzruszeniem cz�owiek wie �e umiera nie wie gdy si� rodzi nieprawda �e reszta ca�o�� jest milczeniem Jak si� nazywa Jak si� nazywa to nie nazwane jak si� nazywa to co uderzy�o ten --- smutek co nie ��czy a rozdziela przyja�� lub inaczej mi�o�� niemo�liwa to co bieg�o naprzeciw a by�o rozstaniem wci�� najwa�niejsze co przechodzi mimo przykro�� byle jaka jak ch�odny skurcz w piersi ta straszna pustka co graniczy z Bogiem to �e je�li nie wiesz dok�d i�� sama ci� droga prowadzi Jak zawsze Rozp�aka�a si� Matka Boska J�zefowi na ucho si� zwierza zamiast --- Domie z�oty m�wi� --- do mnie z�oty zamiast Arko --- ---- miarko przymierza Znowu teraz jak na pocz�tku li�e �ap� z�ote ciel�tko Jak�e Jak�e si� teraz nie ba� Nie tworzy� --- Z tylu ranami naraz Na krzy� Ci� z�o�y� --- Matka Boska si� �ni�a P�aka�a jak we mszy �wi�tej krew Tw� oddzieli� od cia�a z powrotem pi�tek s�o�ce umiera nie wida� je�li jest mi�o�� przesta� si� martwi� i �mier� si� przyda Jest Gil zgrzyta sroka sroczy odchodz� szpak�w pokolenia jelonki li�� milcz� grzyby ciel� z prob�wki szuka matki kr�ci si� Ziemia bez sumienia s�uchaj� s�u�� i nie m�wi� --- a je�li Jest a je�li nie ma Jest .... Jest jeszcze taka mi�o�� �lepa bo widoczna jak szcz�liwe nieszcz�cie p� rado�� p� rozpacz ile to trzeba wierzy� milcze� cierpie� nie pyta� skaka� jak osio� do skrzynki pocztowej by dosta� nic za wszystko miej serce i nie patrz w serce odstraszy ci� kocha� Jest czas U nas wakacje. Nic si� nie dzieje usiad�y li�cie lnu siedem tysi�cy pszcz� bez urlopu pracuje za darmo nikt z nas si� teraz nie �pieszy jest czas Rozmawiamy --- pani stale co rok m�odsza tylko si� kapelusz jak Pa�ac Kultury starzeje zreszt� wszystko wiadomo, bo nikt nie wie czytamy o sympatycznej �wi�tej, kt�ra posz�a z grzechem do nieba opodal milcz�cy po upadku kamie� jemu wierz� Jest mi�o�� trudna jest mi�o�� trudna jak s�l czy po prostu kamie� do zjedzenia jest przewiduj�ca taka co gr�b zamawia wci�� na dwie osoby niedok�adna jak ucze� co czyta po �ebkach jest cienka jak op�atek bo wewn�trz wzruszenie jest mi�o�� wariatka egoistka gapa jak jesie� lekko chora z ksi�ycem k�amczuchem jest mi�o�� co by�a cia�em a sta�a si� duchem i ta co nie odejdzie --- bo zn�w niemo�liwa Jeste� Jeste� --- bo chocia� jesie� renta jak trumienka w kieszeni jeszcze przysz�o�� jak ciel� na razie m�wi niewiele trzy pi�ra na g�owie czapli kt�re wr� szcz�cie to co tak niemo�liwe �e na pewno b�dzie parasol co si� u�miecha do deszczu j�dza ca�owana na dzie� dobry drozd z bia�ym kuperkiem co nie zgin�� w zawiei mi�o�� zdj�ta z krzy�a jeste� --- bo sk�d tyle jeszcze nadziei Jeste� jestem bo jeste� na tym stoi wiara nadzieja mi�o�� spisane pacierze wielki Tomasz z Akwinu i Teresa ma�a wszyscy co na �wi�tych rosn� po kryjomu lampka skrypulatka skoro Boga strze�e �za po pierwszej mi�o�ci jak per�a bez wieprza �ycia ludzi i zwierz�t za kr�tka choroba �mier� za przeprowadza przez gr�b jak przez kamie� bo gdy sensu ju� nie ma to sens si� zaczyna jestem bo Jeste�. Wierzy si� najpro�ciej wiary przem�drza�ej szuka si� u diab�a Jeszcze nie umiesz r�ce na krzy�u s�abe nogi dawno omdla�e serce zwyczajne jak serce chodz� dooko�a nie wiem piwu dotykam w �piewie uczy mnie niska stokrotka: jeszcze nie umiesz tak kocha� by si� bez siebie spotka� ukl�kn� w krzy� Tw�j zastukam otworz� oczy by s�ucha� przynosz� Ci moj� ran� jak�e mie� mi�o�� ca�� je�li tu �ycie nieca�e Je�li mi�o�� najpierw nie chcieli uwierzy� wi�c m�wili do siebie �e ich mi�o�� za wielka nieobj�ta jak li�cie za wysokie za bliskie potem �e to nieprawda przecie� tak jest ze wszystkim lecz Ty co znasz ptaki po kolei i buki z�ote wiesz �e je�li mi�o�� to tak jak wieczno�� bez przed i potem Ju� Ju� po �lubie. Odchodz� ona ca�a na bia�o on jak pompa w ogrodzie byle ich nie dobi� poca�unek na co dzie� Kaznodzieja Ty co nie zbawiasz dusz poro�ni�tych s�owami chro� mnie od pi�knej g�adkiej wymowy ko�cielnej od homiletyki na pi�tk� naoliwionych zda� proroczych ryk�w zgrabnego szeptu czasem mo�na przecie� przez dziur� w�asnego kazania zobaczy� Ciebie j�ka� si� --- chocia� powiedz� znowu wyszed� sta� jak rura czerwieni� si� przez mikrofon wszystkie palce stercza�y --- jak uszy na ambonie Kiedy kiedy deszcz przyjdzie porozmawia� z ziemi� �uki nie wyjd� pocieszy� na drog� na strachy nocne na niepogod� tym co s� dla siebie lecz si� nie zobacz� tym co przegraj� wi�c tym bardziej znacz� daj Bo�e szcz�cie Kiedy m�wisz Aleksandrze Iwanowskiej Nie p�acz w li�cie nie pisz �e los ciebie kopn�� nie ma sytuacji na ziemi bez wyj�cia kiedy B�g drzwi zamyka --- to otwiera okno odetchnij popatrz spadaj� z ob�ok�w ma�e wielkie nieszcz�cia potrzebne do szcz�cia a od zwyk�ych rzeczy naucz si� spokoju i zapomnij �e jeste� gdy m�wisz �e kochasz K�opoty zakochanych zakochani m�wili --- przecie� nie do wiary czy to prawda mo�e si� nam zdaje czy tak �atwo si� spotka� cierpi�cym na mi�o�� w �wiecie w kt�rym k�opoty nasze nie ustaj� bo jak diabe� ucieknie odejdzie i anio� jeste� i nie ma ciebie . Ten sam znowu inny troch� na odczepnego i troch� na niby jak len co kwitnie niebiesko bia�o i r�owo cho� �wiat i zmierzch sprawia �e inne kolory czy to ty jeste� blisko jakby� s�ucha� serca i jak matka przechodzisz przez �rodek sumienia jesieni� deszcz zas�ania zim� �nieg zabawny ten kt�rego si� kocha jest wci�� niewidzialny Kochanowskiego przek�ad psalm�w Przywr�� mi Panie z dawnych lat herbaty gorzkiej �yk w manierce i umar�ego ojca list sweter od siostry matki serce Kochanowskiego przek�ad psalm�w spalony z Wilcz� w czas powstania i wszystko, czego �ycz� innym--- a sam niestety nie dostan� I spowied� �wi�t� z dawnych burz gdy �zy wa�y�a r�ka Zbawcy--- i jeszcze jeden jaki� dzie� z dzieci�stwa mego na �lizgawce Ten �nieg co mi na oczy spad�, i to com szepta� bezrozumny--- a potem jak najci�szy msza� postaw z kielichem mi na trumnie Ko�o Chcia�em wiar� utraci� lecz spok�j by� dalej gwiazd� zgasi� --- nie drgn�a ca�a reszta �wiata ptakom lato przed�u�y� --- zosta�a sikorka jasnoniebieska zawsze na pocz�tku zimy chcia�em dzia�a� pozmienia� --- napomnia� mnie kamie� czy�e� zg�upia� do ko�ca --- aktywni czas trac� chcia�em zw�tpi� --- w zw�tpieniu znalaz�em milczenie to od czego si� wiara z powrotem zaczyna Koma�cza Kocham deszcz, kt�ry pada czasami z Koma�czy, Nawet taki szorstki i ch�odny, gwiazd� �niegu, co nieraz mu w oknach zata�czy, �eby by� tak jak zawsze pogodny Prost� lampk� na stole. Wszystkie jego ksi��ki, Brewiarz, zegar, wieczorn� cisz� --- nawet taki najmniejszy z Matk� Bo�� obrazek, kt�ry komu� z wygnania podpisze Krzy�e �adne nie krwawi� gdy jest �wi�to�� i spok�j, Gdy z wygna�cem po cichu dr�y Polska--- wszystko proste jak wiersze --- brewiarz, lampka, pok�j, drzew warszawskich na niebie ga��zka Koniec Co si� spotka�o a potem rozesz�o co by�o razem by biec w r�ne strony szcz�cie co nagle rozdar�o si� w �rodku chocia� �egnaj�c kocha si� najd�u�ej bliscy co potem wydaj� si� obcy i m�wi� sobie wszystko si� sko�czy�o Nie martw si� o nic, bo szpak zamy�lony I smutna ziemia w niewidzialnych r�kach orzeszek grabu z skrzyde�kiem zielonym �yrafa co szyj� wypatrzy najdalej wiedz� jak serce nie zabite sercem koniec --- to k�amczuch w �wiecie niesko�czonym Korona tuli� Jego g�ow� z pierwszymi w�osami w Betlejem pod gwiazd� uprzejmie schylon� w Nazarecie g�askan� Maryi r�kami kto przytuli do siebie z koron� cierniow� Kr�lewno Kr�lewno ze Sk�pego podaj r�czk� prosz� uratuj wiersze nie�mia�e i bose takie co nie biegn� jak krytyk za mod� szanuj� ksi�dza Bak� z klerykaln� brod� takie co nie �wiec� jak szyja ozdobna za kt�re nie p�ac� dolarami Nobla Kr�tka i d�uga mi�o�� kr�tka zaboli jak odcisk nie w por� jak j�czmie� co czerwienieje gdy na deszcz si� zbiera zreszt� dajcie mi spok�j t�umaczy si� sama najgorsza mi�o�� d�uga ale nie do ko�ca Krzy� M�j krzy� co przyszed� z niewidzialnej strony zna samotno�� w spotkaniu przy stole niepok�j i spok�j bez serca bliskiego wie �e m�� wzdycha cz�ciej ni� kawaler nie dziwi si� ju� Hegel �e w szkole dostawa� po �apie nie ka�dy go rozumia� krzy� wszystko upro�ci nie cz�owieka --- o mi�o�� prosi Boga od tego zacz�� �eby i�� do ludzi wie i nie m�wi bo s�owom przeszkadzaj� s�owa milczenie nawet rybk� w akwarium obudzi dopiero �y� zaczniesz gdy umrzesz kochaj�c m�j krzy� co przyszed� z niewidzialnej strony wie �e wszystko wydarzy� si� mo�e cho�by nie chcia� tego na przyk�ad wilia z barszczykiem czerwonym bez �niegu cho� przecie� zima w sam raz o tej porze czasami krzy� ofuka uderzy ubodzie z krzy�em jest si� na zawsze by sprzecza� si� co dzie� je�li go nie utrzymasz to sam ci� podniesie a szcz�cie tak jak zawsze o tyle o ile bywa �e si� u�miecha gdy my�li zapewne chce mnie zrzuci� zobaczysz �e ci�ej beze mnie Kto winien To tylko nagrzeszy�a �wi�toszka maciejka ksi�yc nieuleczalny co nocami bredzi piorun co w ko�ci� trafi� by pszczo�� omin�� i rozum nierozumny s�uszno�� wci�� bez sensu i b�l tak bardzo czysty �e ju� uspakaja po��k�a pora lata gdy trzeba si� �egna� popatrze� sobie w oczy gdy dom pachnie jab�kiem a w ulach dawna cisza wytapiania wosku tak �agodna jak bo�ek kt�rego psy li�� zabawna parasolka i d�ugie trzy po trzy bo gdy jemy je�yny kolor warg si� zmienia (w takiej chwili granica przyja�ni niepewna) to tylko nagrzeszy�a zwyczajna t�sknota lub po prostu wzajemna nasza nieznajomo�� �rebak �wiat�a co biega� niezgrabnie po �cianie serce co milczy m�drze by m�wi� od rzeczy pi�kno po kt�rym cz�sto zjawia si� nieprawda jakimi to drogami mi�o�� wci�� niewinna sama do nas przychodzi i odchodzi sama Kt�r�dy kt�r�dy do Ciebie czy tylko przez oficjaln� bram� za �wi�tymi bez przerwy w sztywnych ko�nierzykach nios�cymi przymusowy papier z piecz�tk� mo�e od innej strony na prze�aj troch� naoko�o od ty�u poprzez ciekaw� wszystkiego rozpacz poprzez poczekalni� II i III klasy z biletem w inn� stron� bez wiary tylko z dobroci� jak na gap� przez ratunkowe przej�cia na wszelki wypadek z zapasowym kluczem od Matki Boskiej przez wszystkie ma�e furtki zielone otwierane z haczyka przez drog� niewybran� przez biedne pokraczne �cie�ki z ka�dego miejsca sk�d wzywasz nie umar�ym nigdy sumieniem Kt�ry Kt�ry stworzy�e� pasikonika jak szmaragd z oczami na przednich nogach czerwon� trajkotk� z w�sami na g�owie bociana gimnastykuj�cego si� na ��ce kruka nios�cego brod� z d�u�szych pi�r barana znaj�cego tylko drug� liter� �aci�skiego alfabetu kolibra lec�cego ty�em s�onia wstydz�cego si� umiera� mo�e dlatego �e taki du�y os�a tak mi�ego �e g�upiego kowalika chodz�cego do g�ry ogonem zreszt� wszystkich co nie wiedz� dlaczego ale wiedz� jak kanciaste orzeszki buku co p�kaj� tylko na czworo anio�a po nieobecnej stronie --- bez w�asnego pogrzebu z braku cia�a �ab� graj�c� jak nakr�cony budzik nie�miertelniki wiod�ce ---- wi�c prawid�owe i nieprawdziwe dyskretn� rozpacz jak pogodne krakanie logiczn� formu�k� nad przepa�ci� niezawinion� win� psiaka z p�opadni�tym uchem �z� jak skr�cony rachunek chyba jeszcze nie powsta� na serio �wiat jaszcze trwa Tw�j u�miech niedoko�czony Kt�ry stwarzasz jagody Ty kt�ry stwarzasz jagody kr�lika z marchewk� lato chrab�szczowe cie� wielki ma�ych li�ci zawilec p�obecny bo uwi�dnie zanim go si� przyniesie do domu czosnek nied�wiedzi dla trzmieli smutek ro�lin wydr� na kr�tkich nogach �limaka co zasypia na sze�� miesi�cy niezgrabny �nieg co ma wdzi�k wi�kszy zanim zacznie ta�czy� serce cho�by na chwil� spraw niech poeci pisz� wiersze prostsze od wspania�ej poezji Kuku�ka kuku�ka kuka tylko do Szkaplerznej cichnie wieczorem szesnastego lipca B�g odpowiedzia� nigdy nie zapomni Kiedy� o dniu Twym wszyscy pami�tali Karmelita�ska Mamusiu Naj�wi�tsza w miesi�cu kt�ry pami�ta o Annie szkaplerzem strzeg�e� nawet zaj�ca co burz� roz�miesza cho� komputer zapomni kuku�ka pami�ta List do Matki Boskiej W pierwszych s�owach donosz� nic si� nie zmieni�o ��ta pliszka si� cieszy swoim czarnym dziobem �oso� wraca do rzeki w kt�rej si� urodzi� mr�wki si� oblizuj� jak na nie przysta�o sarna leczy si� �lazem wi�c mniej pokas�uje las tak rzeczywisty �e zdaje si� zjaw� pszczo�a nie zna Szopena ale jest muzyk� �mier� jak zwykle niziutko uk�ada na ziemi �wi�tym mo�na tu zosta� nawet na podw�rku rzucaj�c kurom ziarno staro�wieck� mod� zn�w najpi�kniejszy w Polsce jest lipiec nad wod� a pi�kno jest najbli�ej gdy czas si� oddala �adna ryba nie traci nawet jednej �uski sroka z w�skim ogonem powtarza dowcipy rzeczy maj� w�asn� po umar�ych pami�� wi�c pami�ta m� matk� czajniczek rozbity dla s�owika w czerwcu ka�da noc za ma�a poniewa� wierzy w mi�o�� nie boi si� cia�a �piewa �e serce ca�e a ju� nie�miertelne bocian dalej podnosi tylko lew� nog� pisz� list bo Ci� przecie� zobaczy� nie mog� my�l� jednak �e chyba czasem Ciebie s�ysz� bo sk�d si� nagle bierze ten szept kiedy zasn� Li�� Li�� porzeczki co zmienia barw� na deszczu sowa co ma oczy ��te z bia�ymi brwiami jerzyk co nie siedzi tylko stale fruwa a kto biegnie w niesko�czono�� od niej si� oddala las w kt�rym przy�o�ono ju� no�yk do grzyba bekasy stale czyste bo biegn� po b�ocie ksi�yc co si� zabawia udaje �e umar� zreszt� jest ksi�ycem stanowczo za d�ugo anio� co ju� nie strze�e, bo na grzech za p�no nie denerwuj� patrz� zwyczajnie jak Niewidzialny chodzi ko�o mnie Ma�a litania �wi�ty Florianie od po�aru �wi�ty Tadeuszu od burzy �wi�ta Agnieszko od tego co najpro�ciej ocal jak szafirek co si� pojawia w kwietniu przyja�� w mi�o�ci bo wierna nie dostaje bzika Ma�o czasu �wi�ty Stanis�awie Kostko opisany w ksi��kach �y�e� kr�tko Jezusem przyj�ty jak ma�o nieraz czasu �eby zosta� �wi�tym Mamusia �wi�ty J�zef za�ama� r�ce, denerwuj� si� w niebie �wi�ci, teraz id� ju� nie Trzej M�drcy, lecz uczeni, doktorzy, docenci Teraz wszystko ca�kiem inaczej, to, co stare, odesz�o, min�o, zamiast z�ota nios� dolary, zamiast kadzid�a --- komputer, zamiast mirry --- video --- Ach te czasy --- my�li Pan Jezus --- nawet gwiazda troch� zwariowa�a ale nic si� ju� nie zawali, bo wci�� mamusia ta sama. Matka nieludzki urok gwiazd nad sputnikami nieludzki pomys� �mierci nieludzkie cierpienie nieludzki czas co czeka z kr�tkim no�em renty nieludzkie pi�kno mistrz�w a tu zwyk�a matka jej nos okulary i pacierz na stole moczop�dna pietruszka z selerem sa�atka i bardzo ludzka mi�o�� z pocz�tkiem romantycznym z krzy�ykiem na ko�cu bez �rodka Matka Boska powsta�cza B�g Ci s�o�ca na d�onie Twe nie �a�owa� ani ciszy na usta Twe zbyt ma�o da�--- bro� bym zdoby� dla Ciebie, o g�odzie w�drowa�, potajemnie orzechy na o�tarz Ci rwa�. Naj�wi�tsza, utracona, z rozkazami spalona--- w barykady r�wnoczarnym strumieniu--- z Tob� twarz zap�akana, z Tob� bitwy do rana i u�miechy, i sen na kamieniu. Matka Boska Staro�wiecka Matko Boska Staro�wiecka z dawnego ko�cio�a podobnego do zakochanego co osiwia� znowu spadaj� skrzydlaki jesionu tak samo szczeka owczarek szorstkow�osy ze szczotk� na ogonie ziewa po adoracji niewyspany �wi�ty znowu kiedy si� nie kocha --- przedmioty stoj� bez po�ytku w sierpniu m�ode bociany staj� si� samodzielne teza i antyteza ko�cz� si� pobiciem i protez� kura si� stale j�ka zim� troch� li�ci trzyma si� na grabie nawet �acina milczy �eby wr�ci� znowu najwa�niejsi niewa�ni stale kos d�u�szy od szpaka po dawnemu osio� zakochany uczy si� fruwa� i nie mamy zielonego poj�cia umieraj�c po raz pierwszy Tylko nam si� w g�owie poprzewraca�o i chcemy wymy�li� dzisiaj bez wczoraj nowe bez starego Mi�dzy go��biem a ornitologi� Ile jest jeszcze �wi�tego luzu niespodzianek z nastawionym uchem ile tego co najprostsze a nie wyliczone cho�by r�owego �luzu pospolitej bylicy bia�ego krwawnika orzeszk�w grabu i �o��dzi dla dzik�w ile jeszcze miejsca na modlitw� ile miejsca na pokor� --- ile okazji na spowied� �wi�t� z cienkim milczeniem w gardle ile dos�owno�ci serca ile kom�rek do wynaj�cia --- pomi�dzy go��biem w s�o�cu --- a ornitologi� pomi�dzy kolorem czerwonym a pomidorowym pomi�dzy koniem jab�kowitym a jasnogniadym pomi�dzy rezed� dziewann� na ��tej nodze --- a botanik� pomi�dzy �wi�t� zasad� --- a �ywym sumieniem pomi�dzy t�gimi naukami o Bogu --- a Bogiem Mi�o�� �wiat zmaglowany polityka pud�o dom ju� nie tamten inna brama nie wierz�cy na roratach w ko�ciele tylko mi�o�� wariatka ta sama mi�o�� Jest mi�o�� trudna jak s�l czy po prostu kamie� do zjedzenia jest przewiduj�ca taka co gr�b zamawia wci�� na dwie osoby niedok�adna jak ucze� co czyta po �ebkach jest cienka jak op�atek bo wewn�trz wzruszenie jest mi�o�� wariatka egoistka gapa jak jesie� lekko chora z ksi�ycem k�amczuchem jest mi�o�� co by�a cia�em a sta�� si� duchem i ta co nie odejdzie - bo zn�w niemo�liwa mi�o�� czysto�� cia�a czysto�� r�k pana przewodnicz�cego czysto�� idei czysto�� �niegu co p�acze z zimna wody co chodzi nago czysto�� tego co najpro�ciej i to wszystko psu na bud� bez mi�o�ci Mniej wi�cej Ach te s�owa --- mniej wi�cej powtarzaj� je od niechcenia tak sobie byle jak przekazuj� jak niezdarne r�ce kto zrozumie kto wyt�umaczy �e mniej to znaczy wi�cej Modlitwa �wi�ta Dziewczynko z Zapa�kami chro� nas przed staruchami co p�acz�, �e wsz�dzie z�o martwi� si�, �e nas ok�amuj� nie m�wi�c nam o tym a nas cieszy pole r�owe kiedy wschodzi zbo�e nagietek kt�ry przekwita w pa�dzierniku pszczo�y dok�adnie z�ote leszczyna co wydaje jednocze�nie kwiaty i orzechy spotykamy si� z Matk� Bosk� w ogrodzie �yjemy z kundlem na co dzie� czujemy niewidzialne r�ce widzimy dalej i wi�cej Modlitwa Kt�ry� si� modli� bo by�o Ci za ciasno w pacierzu kt�ry� rozgrzeszy� Magdalen� nie s�uchaj�c jej grzech�w tylko �ez kt�ry� nie t�umaczy� do ko�ca cierpienia kt�ry wygadanym kaznodziejom k�adziesz do ust g�bk� ciszy ods�aniasz czas jak pi�kno kt�ry� widzia� na audiencji w Betlejem trzech monarch�w na klepisku ziemi jak trzy z�ote placki kt�ry masz wi�cej ni� pi�� ran kt