9342

Szczegóły
Tytuł 9342
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9342 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9342 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9342 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

22 lipca 1979 roku Edward Stachura ju� nie �y�. W pokoju zmar�ego, na stole (obok przewr�conej szklanki i �lad�w rozlanej herbaty) le�a� r�kopis wiersza.... � List do pozosta�ych � Umieram za winy moje i niewinno�� moj� za brak, kt�ry czuj� ka�d� cz�stk� cia�a i ka�d� cz�stk� duszy, za brak rozdzieraj�cy mnie na strz�py jak gazet� zapisan� ha�a�liwymi nic nie m�wi�cymi s�owami za mo�liwo�� zjednoczenia si� z Bezimiennym, z Pozas�ownym, Nieznanym za nowy dzie� za cudne manowce za widoki nad widoki za zjaw� realn� za kropk� nad ypsylonem za tajemnic� �mierci w l�ku, w grozie i w pocie czo�a za zagubione oczywisto�ci za zagubione klucze rozumienia z malutk� iskierk� ufno�ci, �e je�eli ziarno obumrze, to wyda owoc za samotno�� umierania bo trupem jest wszelkie cia�o bo ci�ko, strasznie i nie do zniesienia za mo�liwo�� przemienienia za nieszcz�cie ludzi i moje w�asne, kt�re d�wigam na sobie i w sobie bo to wszystko wygl�da, �e snem jest tylko, koszmarem bo to wszystko wygl�da, �e nieprawd� jest bo to wszystko wygl�da, �e absurdem jest bo to wszystko tu niszczeje, gnije i nie masz tu nic trwa�ego poza t�sknot� za trwa�o�ci� bo ju� nie jestem z tego �wiata i mo�e nigdy z niego nie by�em bo wygl�da, �e nie ma tu dla mnie �adnego ratunku bo ju� nie potrafi� kocha� ziemsk� mi�o�ci� bo noli me tangere bo jestem bardzo zm�czony, nieopisanie wycie�czony bo ju� wycierpia�em bo ju� zosta�em, cho� to si� dzia�o w ob��dzie, najdos�owniej i najciele�niej ukrzy�owany i jak�e bardzo i realnie mnie to bola�o bo chcia�em zbawi� od wszelkiego z�ego ludzi wszystkich i �wiat ca�y i je�eli tak si� nie sta�o, to winy mojej w tym nie umiem znale�� bo wygl�da, �e ju� nic tu po mnie bo nie czuj� si� oszukany, co by mi pozwoli�o raczej trwa� ni� umiera�; trwa� i szuka� winnego, mo�e w sobie; ale nie czuj� si� oszukany bo kto mo�e trwa� w tym �wiecie - niechaj trwa i ja mu �ycz� zdrowia, a kiedy przyjdzie mu umiera� - niechaj �mier� ma lekk� bo co do mnie, to id� do ciebie Ojcze pastewny �eby mo�e wreszcie znale�� uspokojenie, zas�u�one jak mniemam, zas�u�one jak mniemam bo nawet ob��d nie zosta� mi zaoszcz�dzony bo wszystko mnie boli straszliwie bo dusz� si� w tej klatce bo samotna jest dusza moja a� do �mierci bo ko�czy si� w por� ostatni papier i ju� tylko krok i niech �yje �ycie bo stan��em na pocz�tku, bo poci�gn�� mnie Ojciec i stan� na ko�cu i nie skosztuj� �mierci. � � Na ostatniej stronie r�kopisu znajduje si� tekst pisany r�k� Autora - w odr�nieniu od ca�o�ci bardzo nieczytelny. Trudno rozstrzygn�� czy stanowi on integraln� cz�� tego utworu, czy te� jest ju� zapisem nowego wiersza: � bo kto �pi nikomu krzywdy nie czyni bo rozumiem nie-bycie i nie-czynienie bo kocham braci moich: Lao-tse, Budd� i Jezusa i kocham wszystkich ludzi i nie pot�piam za...(tekst nieczytelny) Bo w szpitalu...