9319

Szczegóły
Tytuł 9319
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9319 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9319 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9319 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jack London Wr�g �wiata Cz�owiekiem, kt�ry pokona� ostatecznie uczonego czarownika i arcywroga ludzko�ci, Emila Glucka, by� Silas Bannermann. Wyznanie Glucka, przed zawleczeniem go na elektryczne krzes�o, rzuci�o snop �wiat�a na szereg wypadk�w, z kt�rych nie wszystkie dosz�y do naszej �wiadomo�ci, a kt�re tak straszliwie wstrz�sa�y �wiatem w latach 1933-1941. Dopiero z chwil� og�oszenia tego zdumiewaj�cego dokumentu zrodzi�o si� w umys�ach ludzkich przypuszczenie, �e zachodzi� mo�e zwi�zek jaki� pomi�dzy zamordowaniem kr�la i kr�lowej Portugalii a zbrodniami, dokonanymi na osobach policjant�w nowojorskich. Pomimo �e czyny Emila Glucka by�y nieprawdopodobnie potworne, trudno oprze� si� pewnemu uczuciu lito�ci dla nieszcz�snego, zwyrodnia�ego, zmaltretowanego geniusza. Dzieje jego nie by�y nigdy rozpatrywane z tego punktu widzenia, za� mn�stwo fakt�w, protoko��w i dokument�w z owego czasu daje nam mo�no�� odtworzenia jego wzgl�dnie wiernego wizerunku oraz zdania sobie sprawy z czynnik�w i wp�yw�w, kt�re urobi�y z niego w nast�pstwie potwora w ludzkiej postaci i skierowa�y go na wynaturzon� drog�, po jakiej stale odt�d kroczy�. Emil Gluck urodzi� si� w stanie Nowy Jork, w Syrakuzach, w 1895 roku. Ojciec jego, J�zef Gluck, policjant i str� nocny, umar� nagle na zapalenie p�uc w 1900 roku. Matka � �adna, w�t�a istota, kt�ra przed �lubem zajmowa�a si� modniarstwem, zamartwi�a si� na �mier� utrat� m�a. Nadwra�liwo�� matki, przekazana dziedzicznie ch�opcu, rozwin�a si� u niego w spos�b chorobliwie potworny. W 1901 roku maty Emilek, w�wczas sze�cioletni, zamieszka� u ciotki, pani Anny Bartell. By�a ona siostr� jego matki, mimo to nie tli�a si� w niej ani krzta �ywszego uczucia dla wra�liwego, wyl�knionego dziecka. Anna Bartell by�a kobiet� zimn�, p�ytk� i bezlitosn�. Ci��y�a nadto na niej podw�jna kl�twa: ub�stwa i posiadania leniwego, wiecznie wa��saj�cego si�, o nic nie dbaj�cego m�a. Ch�opiec by� niepo��danym go�ciem w domu ciotki ! nikt lepiej od Anny Bartell nie potrafi�by da� mu tego do zrozumienia. Wymown� ilustracj� traktowania go przez ni� w owym wczesnym okresie kszta�towania si� duszy dzieci�cej jest fakt nast�puj�cy: W rok mniej wi�cej po wprowadzeniu si� do domu Bartell�w z�ama� ch�opiec nog�. Wypadek ten zdarzy� si� w trakcie surowo zakazanej zabawy na dachu, co czyni�, czynili i czyni� b�d� wszyscy do ko�ca �wiata ch�opcy, nie umiej�cy oprze� si� urokowi rzeczy zakazanej. Noga z�amana by�a w dw�ch miejscach pomi�dzy kolanem a biodrem. Przy pomocy wystraszonych towarzyszy uda�o si� Emilkowi dowlec na chodnik przed domem, ale tutaj, wyczerpany b�lem, zemdla�. Wszystkie dzieci w s�siedztwie ba�y si� szkaradnej sekutnicy, dzier��cej w�adz� w domu Bartell�w; zdobywszy si� wszak�e na odwag�, zadzwoni�y i opowiedzia�y jej o wypadku. Ale megiera ani spojrza�a nawet na biedne dziecko, le��ce bez duszy na �cie�ce, zatrzasn�a drzwi i powr�ci�a do swojej balii. Czas mija�, zacz�� kropi� deszcz i malec, zbudzony z omdlenia, le�a� �kaj�c i j�cz�c z b�lu. Noga powinna by�a by� nastawiona bezzw�ocznie. W danym stanie rzeczy rozwija�o si� szybko zapalenie, zaogniaj�ce spraw� w spos�b fatalny. Wreszcie, po dw�ch godzinach, oburzone kobiety z s�siedztwa natar�y ostro na nieludzk� ciotk�, kt�ra zdecydowa�a si� wreszcie wyj�� i spojrze� na ch�opca. Kopn�wszy le��cego bezradnie u jej n�g, zacz�a wrzeszcze� jak op�tana, �e nie chce mie� z nim nic wsp�lnego. Nie jest jej dzieckiem, dowodzi�a, radzi�a wi�c wezwa� pogotowie Czerwonego Krzy�a, aby zabra�o go do szpitala. Po czym wesz�a z powrotem do domu. W tej chwili nadesz�a jednak jeszcze jedna z s�siadek, El�bieta Shepston, kt�ra dowiedziawszy si�, co zasz�o, zakrz�tn�a si� od razu, aby u�o�y� ch�opca na noszach, wezwa�a lekarza ! usun�wszy na bok protestuj�c� gwa�townie Ann� Bartell pomog�a wnie�� chorego do domu. Czu�a ciotka uprzedzi�a od razu doktora, �e nie ma zamiaru p�aci� za wizyty. Dwa miesi�ce le�a� ma�y Emilek w ��ku, przez pierwszy miesi�c na wznak, i nikt ani razu nie pomy�la� o odwr�ceniu go na bok ani o zmianie po�cieli. Le�a� opuszczony i samotny z wyj�tkiem kilku przypadkowych odwiedzin nie op�acanego, przepracowanego lekarza. Nie mia� zabawek, nic, czym m�g�by skr�ci� d�ugie godziny nudy. Nikt nie zwr�ci� si� do niego z �agodnym s�owem, nigdy mi�kka d�o� nie spocz�a koj�co na jego czole, nie dozna� od nikogo pieszczoty ani dowodu wsp�czucia � nic pr�cz wym�wek i szorstkich uwag Anny Bortell, kt�ra nieustannie wymawia�a mu, �e niepotrzebnie zwali� si� jej na g�ow�. �atwo zrozumie�, ile w�r�d takiego otoczenia musia�o nagromadzi� si� w duszy samotnego, opuszczonego dziecko nienawi�ci dla bli�nich i goryczy, kt�re w przysz�o�ci mia�y znale�� wyraz w czynach straszliwych, piorunuj�cych �wiat. Dziwnym mo�e si� wyda�, �e, pozostaj�c pod opiek� Anny Bartell, m�g� Emil Gluck ucz�szcza� na studia. Pow�d by� wszak�e zupe�nie prosty. Jej nie dbaj�cy o nic, wiecznie rozpr�niaczony m�� opu�ci� j� i, natrafiwszy na �y�� z�otodajn� w kopalniach Newady, powr�ci� do domu jako wielokrotny milioner. Anna Bartell nienawidzi�a siostrze�ca, wys�a�a go te� niezw�ocznie do odleg�ej o setki mil Akademii w Farrington. Nie�mia�y i wra�liwy, samowolny i przez nikogo nie zrozumiany ch�opiec czu� si� w Farrington bardziej jeszcze osamotnionym ni� gdziekolwiek. Nie wraca� nigdy do domu na �wi�ta i wakacje jak inni koledzy. �azi� po pustym gmachu i po opuszczonych przez uczni�w ogrodach i ��kach, czyta� bardzo wiele, sp�dzaj�c dnie cale na dworze lub przed kominkiem z nosem wiecznie utkwionym w stronice ksi��ki. W tym w�a�nie czasie nadwer�y� wzrok i zmuszony by� nosi� szk�a, stanowi�ce tak wydatny rys na podobiznach jego, publikowanych w czasopismach z roku 1941. By� uczniem niezwyk�ym. Pilno�� taka jak jego wystarczy�aby, aby zaprowadzi� go bardzo daleko; wcale mu ona jednak nie by�a potrzebna. Do�� mu by�o rzuci� okiem na jaki� tekst, aby opanowa� go w zupe�no�ci. Wynikiem tego by�a olbrzymia suma dokonanych studi�w, kt�re umo�liwi�y mu nagromadzenie w ci�gu p�rocza takiego zasobu wiedzy, jaki przeci�tny ucze� zdobywa w ci�gu sze�ciu conajmniej lat. W 1909 roku, maj�c czterna�cie lat, by� przygotowany � �bardziej ni� got�w� � jak wyrazi� si� g��wny dyrektor Akademii � do wst�pienia na uniwersytet Yale albo Harwarda. M�ody wiek by� mu jedyn� w tym kierunku przeszkod� i dlatego w 1909 roku znajdujemy go na li�cie nowicjusz�w w klasycznym kolegium Bowddoinowskim. W 1913 zosta� mo�liwie najzaszczytniej promowany i pojecha� z profesorem Bradlonghiem do Berkeley w Kalifornii. Jedynym przyjacielem, jakiego spotka� Gluck w ca�ym swoim �yciu, by� profesor Bradlongh. S�abe p�uca profesora zniewoli�y go do przeniesienia si� ze stanu Maine do Kaliforni, zw�aszcza �e przenosiny umo�liwi�a katedra, Jak� ofiarowano mu w uniwersytecie stanowym. W ci�gu ca�ego 1914 roku przebywa� Emil Gluck w Berkeley, ucz�szczaj�c na specjalne wyk�ady naukowe, Ku ko�cowi tego roku dwa zgony zmieni�y jego widoki na przysz�o�� i jego stosunek do �wiata. �mier� profesora Bradlongha pozbawi�a go jedynego przyjaciela, jakiego danym mu by�o posiada� w ca�ym �yciu, a �mier� Anny Bartell pozostawi�a go bez �rodk�w utrzymania. Nienawidz�c siostrze�ca do ko�ca dni swoich, wydziedziczy�a go zupe�nie poza marn� jak�� setk� dolar�w. W nast�pnym roku, jako dwudziestoletni m�odzieniec, mianowany zosta� Instruktorem chemii w uniwersytecie kalifornijskim. Lata up�ywa�y mu tutaj spokojnie. Spe�niaj�c sumiennie ci�k�, daj�c� mu zarobek prac�, nie przestawa� zarazem Emil uczy� si� w dalszym ci�gu i uzyska� jeszcze z p� tuzina stopni naukowych. By�, mi�dzy innymi, doktorem socjologii, filozofii i nauk �cis�ych, jakkolwiek w p�niejszych latach znany by� �wiatu jedynie jako profesor Gluck. Mia� dwadzie�cia siedem lat, kiedy po raz pierwszy g�o�no zacz�o robi� si� o nim w prasie dzi�ki wydanej przez niego ksi��ce: �P�e� i post�p�. Dzie�o to pozostaje do dnia dzisiejszego podstawowym w dziedzinie historii i filozofii ma��e�stwa. Ogromny, licz�cy z g�ra siedemset stronic, tom opracowany jest z niezwyk�� staranno�ci� i �cis�o�ci�, a zarazem ze zdumiewaj�c� oryginalno�ci�. By� on przeznaczony dla ludzi nauki, a nie dla wzburzenia og�u. Ale autor w ostatnim rozdziale, po�wi�ciwszy tej kwestii trzy wiersze jedynie, wspomnia� � w spos�b hipotetyczny � o tym, �e po��dane by�yby ma��e�stwa na pr�b�. Pisma podchwyci�y od razu owe trzy wiersze, �przejecha�y si� po nich zdrowo�, jak si� w�wczas m�wi�o potocznie, i o�mieszy�y w oczach ca�ego �wiata dwudziestosiedmioletniego profesora w okularach. Fotografowie czyhali na niego ze swoimi migawkaml, reporterzy oblegali go, dok�dkolwiek si� ruszy�, kluby kobiece w ca�ym kraju og�asza�y rezolucje, potepiaj�ce jego i niemoralne teorie, a w Kalifornijskim Zgromadzeniu Ustawodawczym, podczas obrad w sprawie uposa�enia rz�dowego dla uniwersytetu, postawiony zosta� wniosek wydalenia Glucka pod groz� cofni�cia uniwersytetowi dotocji. Oczywi�cie �aden z prze�ladowc�w profesora nie czyta� jego ksi��ki: wystarczy�a im przekr�cona wzmianka gazeciarska. Od tej chwili datuje si� nienawi�� Emila Glucka do dziennikarzy. Za ich sprawa jego powa�na i rzetelnie warto�ciowa praca sze�ciu lat sta�a si� celem ur�ga� t�umu. Do dnia �mierci swojej, ku wieczystemu ich �alowi, nigdy im tego nie przebaczy�. Gazety r�wnie� ponosz� odpowiedzialno�� za nast�pna katastrof�, jaka na niego spad�a. W ci�gu pi�ciu lat po og�oszeniu drukiem pierwszej swojej ksi��ki milcza�, a milczenie nie jest bynajmniej dobre dla samotnego cz�owieka. Ze wsp�czuciem podkre�li� nale�y fatalne osamotnienie Glucka w ludnym uniwersytecie, faktem jest bowiem, �e nie posiada� on w nim ani jednego przyjaciela i znik�d te� nie doznawa� dowod�w sympatii. Jedyn� jego ucieczk� pozostawa�y ksi��ki, czyta� te� i studiowa� bezmiernie. W 1927 roku zaproszono go do wzi�cia udzia�u w obradach Towarzystwa Przyjaci� Ludzko�ci w Emeryville. Nie ufam dostatecznie swojej pami�ci i dzi�ki temu, pisz�c te s�owa, mam przed sob� egzemplarz uczonego jego referatu. Napisany jest obiektywnie �ci�le naukowo i doda� nale�y, zachowawczo. W jednym wszak�e miejscu � cytuj� wiernie jego s�owa � m�wi o �przemys�owym i spo�ecznym przewrocie, dokonywaj�cym si� w spo�ecze�stwie�. Jeden z obecnych na posiedzeniu reporter�w podchwyci� wyraz ,,przewr�t�, oddzieli� go od tekstu i napisa� ostre sprawozdanie, pi�tnuj�c Emila Glucka jako anarchist�. W jednej chwili miano �Profesor Gluck � anarchista� obieg�o po drutach telegraficznych ca�y �wiat i zyska�o odpowiedni� �opraw� we wszystkich pismach w ca�ym kraju. O ile pr�bowa� odeprze� poprzednie napa�ci prasy, o tyle teraz pozosta� wobec nich zupe�nie niemy. Gorycz prze�ar�a ju� do cna jego dusz�. Fakultet wezwa� go, aby stan�� we w�asnej obronie, stanowczo jednak odm�wi�, wzbraniaj�c si� nadto przedstawienia kopii swojego referatu celem uratowania si� od dymisji. �e za� sam nie chcia� si� do niej poda�, skre�lono go z listy profesor�w. Zaznaczy� nale�y, �e cia�o profesorskie z rektorem na czele dzia�a�o w tym wzgl�dzie pod wp�ywem nacisku ze strony rz�du. Prze�ladowany, wyszydzany i opacznie rozumiany samotnik nie pr�bowa� nawet rehabilitowa� si�. Przez ca�e �ycie grzeszono przeciwko niemu, a on przez cale dotychczasowe �ycie nie zgrzeszy� przeciwko nikomu. Ale przeznaczona mu czara goryczy nie by�a jeszcze pe�na. Utraciwszy stanowisko i pozostaj�c bez wszelkich dochod�w, szuka� musia� zaj�cia. Pierwsz� prac� otrzyma� w fabryce metalurgicznej w San Francisco, gdzie okaza� si� bardzo zdolnym projektantem. Tutaj w�a�nie zdoby� pierwszorz�dn� znajomo�� budowy okr�t�w wojennych. Odnale�li go wszak�e reporterzy i tutaj i obrobili odpowiednio. Wycofa� si� natychmiast i znalaz� inne stanowisko. W miar� wszak�e, jak reporterzy wygryzali go z szeregu posad, hartowa� si� coraz skuteczniej w niereagowaniu na ich prze�ladowania. Odporno�� t� zdoby� ju� w zupe�no�ci w okresie otworzenia zak�adu galwanoplastycznego przy ulicy Telegraficznej w Oakland. By� to ma�y warsztacik, zatrudniaj�cy trzech doros�ych robotnik�w i dw�ch ch�opc�w. Gluck sam pracowa� ca�ymi dniami i wieczorami. Noc po nocy stwierdza� stoj�cy na posterunku policjant, �e nie opuszcza� warsztatu przed pierwsz� lub drug� w nocy. W�wczas w�a�nie udoskonali� dzia�anie zap�onu silnik�w spalinowych i dochody z opatentowania tego wynalazku rych�o powa�nie go wzbogaci�y. Otworzy� sw�j zak�ad galwanoplastyczny wczesn� wiosn� 1928 roku i w tym samym te� roku zbudzi�a si� w jego sercu nieszcz�liwa mi�o�� dla Ireny Tackley. Trudno sobie dzisiaj wyobrazi�, aby cz�owiek, tak niezwyk�y jak Emil Gluck, m�g� nie by� te� niepospolitym w mi�o�ci. Poza jego geniuszem, jego osamotnieniem i chorobliwym z natury usposobieniem, wzi�� nale�y nadto pod uwag�, �e by� on zupe�nym ignorantem na punkcie znajomo�ci kobiet. Bez wzgl�du na wzbieraj�ce w nim ��dze nie by� wy�wiczony ani w znajdowaniu zwyk�ego dla nich uj�cia, ani w wypowiadaniu swoich uczu�; za� nadmierna nie�mia�o�� czyni�a jego zaloty zupe�nie niezwyk�ymi. Irena Tackley by�a przystojn�, ale pusta, lekkomy�ln� istot�. Pracowa�a w owym czasie w ma�ej cukierence naprzeciwko warsztatu Glucka. Zachodzi� cz�sto do jej sklepu, aby wpatrywa� si� w ni� przy szklance lemoniady lub porcji lod�w. Zdaje si�, �e dziewczyna nie czu�a nic dla niego i jedynie bawi�a si� nim. "Taki dziwak� � m�wi�a o nim; czasem zn�w nazywa�a go wariatem i opowiada�a, jak siedzi przy ladzie sklepowej i wpatruje si� w ni� spora okular�w, czerwieni�c si� i be�koc�c, ilekro� zwraca si� do niego, i cz�sto uciekaj�c pospiesznie w najwi�kszym zmieszaniu. Gluck przynosi� jej najwspanialsze i zarazem najdziwniejsze podarunki: srebrn� zastaw� do herbaty, pier�cionek brylantowy, futro, lornet� teatraln�, wielotomow� Histori� �wiata i bicykl motorowy ca�y posrebrzany we w�asnym jego warsztacie. W chwili, kiedy ofiarowywa� jej ten prezent, wszed� do cukierni kochanek dziewczyny, kopn�� z rozmachem ko�o i gniewnym tonem nakaza� jej, aby zwr�ci�a Gluckowi ca�y dziwaczny zbi�r jego podarunk�w. Kochankiem tym by� William Sherbourne, t�py, gruboszcz�ki prostak, zbogacony na drobnych przedsi�biorstwach budowlanych. Gluck nie zrozumia� sytuacji. Szuka� wyja�nienia u dziewczyny, staraj�c si� o chwil� rozmowy z ni�, kiedy wraca�a wieczorem do domu. Irena poskar�y�a si� Sherbournowi, kt�ry pewnej nocy porz�dnie obi� wsp�zawodnika. O sile i ci�ko�ci pi�ci Sherbourna �wiadcz� sprawozdania Pogotowia Czerwonego Krzy�a, w kt�rego szpitalu na�o�ono Gluckowi tej nocy pierwszy opatrunek i sk�d nie by� on w stanie przez tydzie� jeszcze wyj��, b�d�c przez ca�y ten czas przykuty do ��ka. Gluck wci�� jeszcze nie rozumia�. Stara! si� w dalszym ci�gu szuka� wyja�nienia u dziewczyny, W obawie przed napa�ci� Sherbourna prosi� komendanta policji o pozwolenie noszenia rewolweru, spotka� si� wszak�e z odmow�, a gazety, jak zawsze, wykorzysta�y fakt ten dla sensacji. Na sze�� dni przed ustalon� dat� �lubu Ireny z Sherbournem pope�niony zosta� na dziewczynie mord. By�o to w nocy z soboty na niedziel�. Zaj�ta by�a do p�nego wieczora w cukierni i dopiero po jedenastej wysz�a, maj�c w woreczku swoj� pensj� tygodniow�. Pojecha�a tramwajem z alei San Peblo na Trzydziest� czwart� ulic�, gdzie wysiad�a, aby przej�� pieszo niewielki kawa�ek drogi do domu. Nazajutrz znaleziono j� uduszona na pustym placu. Emil Gluck zosta� natychmiast aresztowany. �adne jego t�umaczenia nie mog�y mu nic pom�c. Uwi�ziony zosta� nie tylko na zasadzie okoliczno�ci obci��aj�cych, ale na podstawie dowod�w sfabrykowanych przez policj�. Nie ma kwestii, �e znaczna cz�� dowod�w przeciwko niemu zosta�a sfabrykowana. �wiadectwo kapitana Shetana by�o najwyra�niejszym krzywoprzysi�stwem, ustalono bowiem znacznie p�niej, �e w tragiczn� ow� noc nie tylko nie znajdowa� si� Gluck w pobli�u miejsca zbrodni, ale nie by� wcale w mie�cie, gdy� uczestniczy� w zgromadzeniu, odbywaj�cym si� w San Leandro. Skazano go na do�ywotnie wi�zienie w San Quentin, Gazetom i og�owi publiczno�ci by�o tego jednak ma�o; uwa�ano, �e wyrok ten by� wykroczeniem przeciwko zasadzie sprawiedliwo�ci i �e nale�a� mu si� wyrok �mierci, Emil Gluck odsiadywa� zacz�� wi�zienie od 17 kwietnia 1929 roku. Liczy� w�wczas trzydziesty rok �ycia. W ci�gu trzech i p� lat, kt�rych znaczn� cz�� sp�dzi� w samotnej celi, mia� a� nadto czasu na rozmy�lanie nad niesprawiedliwo�ci� ludzka. W tym te� okresie gorycz strawi�a mu dusz� do reszty i odt�d znienawidzi� ca�� si�� r�d ludzki. W ci�gu tego samego okresu dokona� on nadto trzech Innych rzeczy: napisa� s�ynny sw�j traktat: o �Moralno�ci ludzkiej�, wybitn� broszur� pod tytu�em: �Zdrowy zbrodniarz� oraz opracowa� potworny, straszliwy sw�j plan zemsty. Fakt pewien, maj�cy miejsce w jego zak�adzie galwanoplastyczoym, podsuna� mu my�l o jedynym narz�dziu odwetu. Jak stwierdza sam w swoim zeznaniu, opracowa� podczas pobytu w wi�zieniu ka�dy szczeg�, tak �e bezpo�rednio po uwolnieniu m�g� przyst�pi� do urzeczywistnienia nies�ychanych, zbrodniczych swoich zamierze�. Jego uwolnienie by�o sensacj� dnia. Podleg�o ono niegodziwej, wyst�pnej zw�oce, wynikaj�cej z bezdusznej biurokracji. W nocy 1 lutego 1932 roku Tim Haswell, cz�owiek pozostaj�cy stale pod dozorem policyjnym, zosta� zraniony �miertelnie przez pewnego obywatela z Piedmontu, na kt�rego dom napad� w celu rabunku. Napastnik �y� jeszcze trzy dni i przed �mierci� nie tylko przyzna� si� do zamordowania Ireny Tackley, ale dostarczy� przekonywaj�cych na to dowod�w. Bert Danniker, jeden ze skaza�c�w, umieraj�cy na suchoty w wi�zieniu Folsom, wpl�tany by� w t� spraw� jako pomocnik. i on r�wnie� z�o�y� zgodne ze wsp�lnikiem zeznanie. Nam, ludziom dzisiejszym, niepoj�ty wydaje si� partacki, powolny wymiar sprawiedliwo�ci, stosowany przez poprzednie pokolenia. Ju� w lutym stwierdzona zosta�a niewinno�� Emila Glucka, uwolniono go jednak z wi�zienia dopiero w pa�dzierniku tego� roku. W ci�gu o�miu zatem miesi�cy ten ci�ko skrzywdzony cz�owiek zmuszony by� do odbywania w dalszym ci�gu niezas�u�onej kary. Nie sprzyja�o to bynajmniej s�odyczy charakteru i pogodzie usposobienia, mo�emy te� �atwo wyobrazi� sobie, jaka gorycz przepe�nia�a serce jego podczas tych ponurych o�miu miesi�cy. Powr�ci� do �wiata pod koniec 1932 roku, staj�c si� jak zwykle przedmiotem napa�ci wszystkich gazet. Zamiast wyra�enia serdecznego �alu z powodu okrutnej pomy�ki sprawiedliwo�ci, prowadzi�y one w dalszym ci�gu systematyczn� na Glucka nagonk�. Jedna z gazet � �Wiadomo�ci San Francisco� � posun�a si� dalej jeszcze: John Hartwell, jej redaktor, opracowa� nader pomys�ow� teori�, opart� na zeznaniach obu zbrodniarzy i wykazuj�c�, �e pomimo wszystko Gluck ponosi� odpowiedzialno�� za zabicie Ireny Tackley. Hartwell zosta� zabity. Sherbourne umar� r�wnie�, za� policjant Phillips postrzelony zosta� w nog� i zwolniony ze swojego stanowiska. �mier� Hartwella pozostawa�a przez d�ugi czas zagadk�. By� w chwili zab�jstwa sam jeden w biurze. Ch�opiec na posy�ki siedz�cy w przedpokoju us�ysza� wystrza�y rewolwerowe i wbieg� zastaj�c Hartwella konaj�cego � na jego fotelu, W najwi�ksze zdumienie wprawi� policj� nie tylko fakt, �e Hartwell zastrzelony zosta� kul� z w�asnego rewolweru, ale �e rewolwer wypali�, spoczywaj�c w szufladzie biurka. Kula przebi�a na wskro� front szuflady i utkwi�a w jego ciele. Policja odrzuci�a przypuszczenie samob�jstwa, zab�jstwo wykluczone by�o r�wnie�, jako supozycja zbyt niedorzeczna, i ca�a wina przypisana zosta�a nabojom bezdymnym Towarzystwa �Eureka�. Samorzutny wybuch � tak obja�ni�a policja � a chemicy Towarzystwa nas�uchali si� niema�o podczas �ledztwa. Nie znany by� natomiast policji szczeg�, �e w domu przeciwleg�ym wynaj�ty przez Emila Glucka pok�j nr 633 zaj�ty by� te� przez niego w momencie tajemniczej eksplozji Hartwellowego rewolweru. W owym czasie nie podejrzewano �adnego zwi�zku pomi�dzy �mierci� Hartwella i �mierci� Sherbourna. Ten ostatni zajmowa� w dalszym ci�gu mieszkanie urz�dzone dla Ireny Tackley i pewnego styczniowego ranka 1933 roku znaleziono go martwego. �ledztwo ustali�o jako przyczyn� �mierci samob�jstwo, zastrzelony by� bowiem z w�asnego rewolweru. Ciekawym wypadkiem, kt�ry wydarzy� si� tej nocy, by�o postrzelenie policjanta Phillipsa na trotuarze przed domem Sherbourna. Policjant dowl�k� si� do telefonu policyjnego i zadzwoni� do Pogotowia Ratunkowego. Utrzymywa�, �e kto� postrzeli� go z ty�u w nog�. Noga tak fatalnie pogruchotana by�a trzema kulami kalibru 38, �e zaistnia�a konieczno�� amputacji. Stwierdzenie wszak�e, i� wystrza� spowodowa� w�asny jego rewolwer, wywo�a�o g�o�ny wybuch �miechu oraz oskar�enie go o to, �e musia� by� pijany. Pomimo zaprzecze� jego, jakoby mia� mie� w ustach kropl� chocia�by alkoholu, i uporczywych zapewnie�, �e rewolwer le�a� spokojnie w bocznej kieszeni i �e nie dotkn�� go palcem, zwolniony zosta� ze stanowiska. Wyznanie Emila Glucka, z�o�one w sze�� lat p�niej, oczy�ci�o nieszcz�liwego policjanta z ha�bi�cego zarzutu, �yje te� on do dnia dzisiejszego i cieszy si� dobrym zdrowiem oraz poka�na emerytur�, wyp�acan� mu przez zarz�d miasta. Po za�atwieniu si� w ten spos�b z bezpo�rednimi swoimi nieprzyjaci�mi, poszuka� teraz Emil Gluck szerszego pola dzia�ania, jakkolwiek wrogi jego stosunek do dziennikarzy i do policji w jednakowym wci�� trwa� napi�ciu. Odsetki z jego wynalazku na ulepszone �wiece do silnik�w spalinowych wzros�y znacznie podczas jego pobytu w wi�zieniu i z roku na rok przynosi�y coraz wi�kszy doch�d. By� niezale�ny, m�g� odbywa�, jakie tylko zapragn�� podr�e, a nade wszystko m�g� nasyci� sw�j bezgraniczny g��d zemsty. Sta� si� maniakiem i anarchist� � nie filozoficznym anarchist� jedynie, lecz gwa�townym anarchist� czynnym. Mo�liwe, �e wyraz ten nadu�ywany jest w opacznym znaczeniu i �e nale�a�oby raczej okre�li� Glucka jako nihilist� lub anihilist�. Wiadomo, �e nie by� zwi�zany z �adn� z grup terrorystycznych. Dzia�a� zupe�nie samoistnie, szerzy� wszak�e dzia�aniami swoimi tysi�ckro� wi�cej grozy i spowodowa� tysi�ckro� wi�cej zniszczenia ani�eli wszystkie grupy terrorystyczne razem wzi�te. Zasygnalizowa� sw�j wyjazd z Kalifornii wysadzeniem w powietrze fortu Masona. W zeznaniu swoim m�wi o tym, jako o drobnym eksperymencie � chcia� wypr�bowa� tylko � jak si� wyrazi� � swoj� r�k�. W ci�gu o�miu lat w�drowa� po �wiecie, szerz�c tajemn� groz�, powoduj�c szkody w wysoko�ci setek milion�w dolar�w i niwecz�c niezliczone �ycia ludzkie. Jedynym dodatnim wynikiem straszliwych jego czyn�w by�o szerzenie zniszczenia r�wnie� w szeregach samych terroryst�w. Ilekro� dokona� nowego aktu zemsty, policja robi�a zasadzk� na znajduj�cych si� w pobli�u terroryst�w i wielu z nich posy�ano na stracenie. Siedemnastu stracono w samym tylko Rzymie po zamordowaniu kr�la w�oskiego. Najbardziej bodaj zdumiewaj�cym dzie�em jego r�ki by�o zabicie kr�la i kr�lowej Portugalii w dzie� ich za�lubin. Przedsi�wzi�te zosta�y wszelkie mo�liwe �rodki ostro�no�ci przeciwko terrorystom i ca�a droga z katedry do pa�acu poprzez ulice Lizbony strze�ona by�a przez podw�jne szeregi �o�nierzy, za� eskorta, z�o�ona z dwustu kawalerzyst�w na koniach, otacza�a pow�z. Nagle sta�a si� rzecz niepoj�ta. Automatyczne karabinki kawalerzyst�w zacz�y strzela�, a r�wnocze�nie z nimi i karabiny stoj�cych w bezpo�rednim z kawaleri� s�siedztwie �o�nierzy piechoty. W zamieszaniu i podnieceniu zwr�cone by�y lufy eksploduj�cych karabin�w we wszystkich kierunkach. Rze� by�a przera�liwa � konie, �o�nierze, publiczno��, kr�l i kr�lowa literalnie podziurawieni zostali kulami. Na domiar z�ego skomplikowa�y ca�� spraw� dwie bomby, ukrywane przez obecnych w t�umie terroryst�w, kt�re wybuch�y w ich kieszeniach. Zamierzali oni rzuci� je, o ile nadarzy�aby si� sprzyjaj�ca po temu sposobno��. Ale kt� m�g� wiedzie� o tym? Straszliwe spustoszenie, spowodowane przez p�kaj�ce bomby, spot�gowa�o niesamowity obraz grozy; uwa�ano je za przemy�lany szczeg� og�lnego ataku. Osza�amiaj�c� wr�cz i nie daj�c� si� wyt�umaczy� rzecz� by�o zachowanie si� kawalerzyst�w z ich wybuchaj�cymi karabinkami. Niepodobie�stwem by�o wyobrazi� sobie, aby i oni te� mieli by� w zmowie, a jednak�e setki ludzi, a w ich liczbie kr�la i kr�low�, po�o�y�y ich w�a�nie kule. Z drugiej strony niemniej niezrozumia�ym by� fakt, �e siedemdziesi�t procent samych tych kawalerzyst�w zosta�o zabitych lub poranionych. Niekt�rzy t�umaczyli to w ten spos�b, �e lojalni �o�nierze piechoty, b�d�cy �wiadkami ataku na pow�z kr�lewski, zacz�li strzela� do zdrajc�w. Ani jednego wszak�e faktu oczywistego, potwierdzaj�cego przypuszczenie podobne, nie da�o si� wyci�gn�� z ust tych, kt�rzy pozostali przy �yciu, jakkolwiek wielu poddano w tym celu najsro�szym torturom. Wszyscy utrzymywali uparcie, �e wcale nie strzelali ze swoich karabink�w i �e wypali�y one same przez si�. Chemicy wy�miali ich, dowodz�c, �e o ile by�oby nawet mo�liwe, aby pojedynczy nab�j na�adowany prochem bezdymnym m�g� wystrzeli� spontanicznie, bezwzgl�dnie nieprawdopodobne jest i niemo�liwe, aby wszystkie na danej przestrzeni naboje wypali�y od razu z nie tkni�tej r�k� ludzk� broni. W ten spos�b nie zyskano �adnego wyt�umaczenia zdumiewaj�cego faktu. Powszechna opinia reszty �wiata twierdzi�a, �e cala sprawa by�a wynikiem �lepej paniki, jaka ogarn�a nerwowych przedstawicieli rasy �aci�skiej i jak� wywo�a� w samej rzeczy wybuch dw�ch bomb, rzuconych przez terroryst�w. W zwi�zku z tym przypominano sobie te� �mieszne spotkanie, na wiele lat przedtem, floty rosyjskiej z angielskimi �odziami rybackimi. A tymczasem Emil Gluck �mia� si� w ku�ak i szed� obran� przez siebie drog�. On jeden wiedzia�. Ale sk�d m�g� �wiat wiedzie�? Natkn�� si� on po raz pierwszy na swoj� tajemnic� w galwanoplastycznym warsztacie przy ulicy Telegraficznej w Oakland. Zdarzy�o si� w owym czasie, �e stacja telegrafu bez. drutu zosta�a za�o�ona przez Towarzystwo Elektryczne Thurston w bliskim s�siedztwie jego warsztatu. Niebawem jego kad� galwanoplastyczna przesta�a funkcjonowa�. Druty kadzi mia�y wiele uszkodzonych po��cze� i, po bli�szym zbadaniu, odnalaz� Gluck uszkodzenia, wywo�uj�ce zwarcia na miejscu po��cze�. Uszkodzenia te, os�abiaj�c op�r, spowodowa�y przenikanie przez roztw�r nadmiernej ilo�ci pr�du, doprowadzaj�c roztw�r do �wrzenia�, a tym samym niwecz�c prac�. Co by�o przyczyn�? � zada� sobie Gluck pytanie. Rozumowanie jego by�o proste. Przed urz�dzeniem stacji telegrafu bez drutu kad� dzia�a�a sprawnie. Uszkodzenie jej wyst�pi�o dopiero po za�o�eniu stacji. Ale w jaki spos�b? Je�li wy�adowanie elektryczne mo�e wywo�a� zwarcie poprzez trzy tysi�ce mil oceanu, oczywi�cie wywo�a� je te� mo�e na uszkodzonych po��czeniach drut�w kadzi wy�adowanie elektryczne ze stacji odleg�ej o czterysta st�p zaledwie. W owym czasie nie my�la� o tym Gluck wi�cej. Zmieni� tylko druty swojej kadzi i w dalszym ci�gu zajmowa� si� galwanoplastyk�. W nast�pstwie wszak�e, b�d�c ju� w wi�zieniu przypomnia� sobie �w wypadek i b�yskawicznie ol�ni�o umys� jego pe�ne znaczenie tego faktu. Dostrzeg� ukryte w nim tajemne narz�dzie zamierzonej zemsty nad �wiatem. Jego odkrycie, zatracone wraz z jego �mierci�, polega�o na zdobyciu kontroli nad kierunkiem i miejscem wy�adowania pr�du elektrycznego. W owym czasie stanowi�o ono nie rozwi�zany problemat telegrafu bez drutu � jak stanowi do dnia dzisiejszego � ale Emil Gluck w swojej celi wi�ziennej opanowa� to zagadnienie. I po uwolnieniu zastosowa� je. By�o ono do�� proste wobec zdolno�ci kierowania pr�dem, jak� posiada�, a dzi�ki niej mo�no�ci wprowadzenia iskry do prochowni fortu, do wn�trza okr�tu wojennego, do magazynu rewolweru. I nie tylko m�g� w ten spos�b wywo�ywa� wybuch prochu na odleg�o��, lecz m�g� zarazem wznieca� po�ary. Wielki po�ar Bostonu by� jego dzie�em � zupe�nie przypadkowym zreszt�, jak stwierdzi� w swoim zeznaniu, dodaj�c, �e byt to przyjemny przypadek i �e nigdy nie mia� powodu, aby go �a�owa�. Straszliwa wojna niemiecko-ameryka�ska, z utrat� 800 000 ludzi i poch�oni�ciem nieobliczalnych nieomal �rodk�w, wywo�ana by�a r�wnie� przez niego. Przypomnie� nale�y, �e w roku 1939 panowa�y z powodu sprawy Pickarda napi�te stosunki pomi�dzy obu krajami. Niemcy, jakkolwiek pokrzywdzone, nie d��y�y do wojny, pos�a�y wi�c na znak pokoju nast�pc� tronu z siedmioma okr�tami wojennymi w odwiedziny przyjacielskie do Stan�w Zjednoczonych. W nocy 15 lutego sta�y wszystkie te okr�ty na kotwicy na rzece Hudson naprzeciwko Nowego Jorku. W t� sam� te� noc by� Emil Gluck sam z ca�ym swoim aparatem w szalupie na otwartym morzu. Szalup� t� � jak stwierdzono w nast�pstwie, kupi� od Towarzystwa �Barka�, za� znaczn� cz�� aparat�w u�ytych owej nocy naby� od Elektrycznych Warsztat�w �Kolumbia�. W�wczas wszak�e nie wiedziano o tym. Wiadomo by�o jedynie, �e nast�pi�o wysadzenie w powietrze wszystkich owych siedmiu okr�t�w wojennych, jednego po drugim, w regularnych, czterominutowych odst�pach. Zgin�o dziewi��dziesi�t procent za�ogi z nast�pc� tronu na czele. O wiele lat wcze�niej wysadzony zosta� w powietrze w porcie Hawana ameryka�ski okr�t wojenny Maine, co spowodowa�o bezpo�redni wybuch wojny z Hiszpani�, jakkolwiek zawsze istnia�a uzasadniona w�tpliwo��, czy to wysadzenie w powietrze by�o dzie�em zamachu czy przypadku. Ale przypadek nie m�g� wyt�umaczy� wysadzenia w powietrze siedmiu okr�t�w wojennych na Hudsonie w czterominutowych regularnych odst�pach. Niemcy przypuszczali, �e dokona�a tego ��d� podwodna i niezw�ocznie wypowiedzia�y wojn�. Dopiero w sze�� miesi�cy po wyznaniu Glucka zwr�ci�y one Stanom Zjednoczonym Filipiny i Wyspy Hawajskie. Tymczasem Emil Gluck, z�y cz�owiek i arcywr�g ludzko�ci, w dalszym ci�gu pustoszy� �wiat wichrem zniszczenia. Nie pozostawia� po sobie �lad�w. Ze �cis�� dok�adno�ci� naukow� oczyszcza� je zawsze starannie. Metoda jego post�powania polega�a zawsze na wynajmowaniu domu lub pokoju i ustawiania w nim w tajemnicy swojego aparatu, tak udoskonalonego i uproszczonego do owego czasu, �e zajmowa� bardzo niewiele miejsca. Po dokonaniu swojego zamiaru starannie usuwa� aparat i w ten spos�b m�g� bezpiecznie liczy� na d�ugotrwa�� bezkarno�� potwornych swoich zbrodni. Epidemia postrzele� w�r�d policjant�w nowojorskich by�a rzecz� zdumiewaj�c�. Sta�a si� ona jedn� z tajemniczych kl�sk owego czasu. W ci�gu niespe�na dw�ch tygodni z g�r� stu policjant�w postrzelonych zosta�o w nogi kulami z w�asnych rewolwer�w. Inspektor Jones nie rozwi�za� tej zagadki, jednak�e pomys� jego wytr�ci� w ko�cu Gluckowi bro� z r�ki. Za jego porad� przestali policjanci nosi� rewolwery i odt�d przypadkowe takie postrzelenia nie zdarza�y si� ju� ani razu. Wczesn� wiosn� 1940 roku zniszczy� Gluck ca�� flot�, zgromadzon� w warsztatach okr�towych Mare Island. Z pokoju wynaj�tego w Vallejo skierowa� promie� swojego aparatu poprzez cie�nin� Vallejo ku wyspie. Najpierw pos�a� iskry swoje na okr�t wojenny Maryland, stoj�cy w doku jednego ze sk�ad�w min. Na przednim jego pok�adzie, na wielkiej platformie z desek, spoczywa�a przesz�o setka min, przeznaczonych na obron� Z�otych Wr�t. Ka�da z nich zdolna by�a zniweczy� tuzin okr�t�w wojennych, a by�o tych min z g�r� sto. Zburzenie by�o straszliwe, ale dla Glucka stanowi�o ono jedynie wst�p do dzia�ania. Skierowa� b�ysk swojego aparatu wzd�u� wybrze�a Mare Island, wysadzaj�c w powietrze pi�� torpedowc�w, przysta� oraz wielk� prochowni� na wschodnim kra�cu wyspy. Kieruj�c si� ponownie na zach�d, natrafiaj�c na pojedyncze, samotnie stoj�ce sk�ady na wzniesieniu nieco z dala od wybrze�a, wysadzi� w powietrze trzy kr��owniki oraz okr�ty wojenne: Oregon, Delaware, New Hampshire i Florid�. Ten ostatni zd��y� w�a�nie wej�� do suchego doku i wspania�y dok zburzony zosta� r�wnocze�nie z wysadzonym w powietrze okr�tem. Katastrofa by�a przera�liwa i dreszcz grozy wstrz�sn�� ca�ym krajem. By�o to wszak�e drobiazgiem w por�wnaniu z tym, co mia�o nast�pi�. Ku ko�cowi tego samego roku oczy�ci� Gluck do cna wybrze�a Atlantyku od stanu Maine do Florydy. Nic nie usz�o ca�o. Forty, miny, wszelkiego rodzaju obrona wybrze�a, stacje torpedowc�w, sk�ady � wszystko wylecia�o w powietrze. W trzy miesi�ce p�niej zmi�t� Gluck p�nocne wybrze�e Morza �r�dziemnego od Gibraltaru do Grecji w ten sam zdumiewaj�cy spos�b. J�k rozpaczy rozleg� si� ze wszystkich kraj�w. Jasne by�o, �e wszystkim tym kieruj� ludzkie r�ce i tak samo jasne by�o, dzi�ki bezstronno�ci Emila Glucka, �e dzie�em zniszczenia nie kierowa� �aden poszczeg�lny nar�d. Jedno tylko by�o wyra�ne, �e, bez wzgl�du na to, kto by� tw�rc� tych kl�sk straszliwych, stanowi� on najsro�sz� dla �wiata gro�b�. �aden nar�d nie by� zabezpieczony przeciwko jego pot�dze. Nie by�o obrony przed nieznanym a wszechpot�nym wrogiem. Obrona wojskowa by�a daremna � nie, nie tylko by�a daremna, lecz tkwi� w niej w�a�ciwy rdze� niebezpiecze�stwa. W ci�gu dwunastu miesi�cy zaprzestano fabrykowania prochu oraz wycofano wszystkich �o�nierzy i marynarzy ze wszystkich twierdz, fort�w i statk�w wojennych. Rozwa�ano nawet zupe�nie powa�nie, na zgromadzeniu Konwentu Pa�stw, kt�ry obradowa� w owym czasie w Hadze, spraw� powszechnego rozbrojenia. W�wczas to Silas Bannermann, tajny agent polityczny na us�ugach rz�du Stan�w Zjednoczonych, zyska� s�aw� wszech�wiatow� uj�ciem Emila Glucka. Zrazu wy�miano Bannermanna, tak dobrze jednak przygotowa� on ca�� spraw�, �e zaledwie up�yn�o par� tygodni, a zdo�a� przekona� najzagorzalszych nawet niedowiark�w o winie Emila Glucka. Jedyn� wszak�e rzecz�, kt�rej nie umia� Silas Bannermann nigdy wyt�umaczy�, dla w�asnej chocia�by satysfakcji, by�o stwierdzenie pierwszego momentu, w kt�rym przysz�o mu na my�l po��czenie osoby Glucka z potwornymi zbrodniami. Prawda, �e Bannermann bawi� w Vallejo w tajnych sprawach urz�dowych w czasie zburzenia wyspy Mare, prawda te�, �e na ulicach Vallejo wskazano mu Emila Glucka jako osobliwego dziwaka; nie wywar�o to na nim w�wczas jednak �adnego wra�enia. Znacznie p�niej dopiero, bawi�c na wakacjach w G�rach Skalistych i czytaj�c pierwsze og�oszone raporty o doszcz�tnym zniszczeniu wybrze�a Atlantyckiego, przypomnia� sobie nagle Bannermann o Glucku. I w tej samej chwili ol�ni�a go, niby mgnieniem b�yskawicy, my�l o mo�liwym zwi�zku pomi�dzy Gluckiem a dzie�em zburzenia. By�a to jedynie hipoteza, ale wystarcza�a. Jej powstanie by�o przeb�yskiem genialno�ci, aktem pod�wiadomego my�lenia � zatem rzecz�, z kt�rej tak samo niepodobna by�o zda� sobie sprawy, jak na przyk�ad ze zrodzenia si� w m�zgu Newtona zasady ci��enia. Reszta posz�a ju� �atwo. Gdzie przebywa� Gluck w chwili zburzenia ca�ego wybrze�a Atlantyku? � brzmia�o pierwsze pytanie, sformu�owane przez Bannermanna. Za��da� informacji w tym przedmiocie. Bardzo pr�dko uda�o mu si� stwierdzi�, �e ku ko�cowi 1940 roku w�drowa� Gluck w g�r� i w d� wybrze�a atlantyckiego. Stwierdzi� r�wnie�, �e Gluck przebywa� w Nowym Jorku podczas epidemii ranienia policjant�w w nogi kulami z w�asnych rewolwer�w. Gdzie bawi Gluck obecnie? � brzmia�o nast�pne pytanie Bannermanna. I, jak gdyby w odpowiedzi na to, przysz�a wie�� o ca�kowitym zburzeniu wybrze�a Morza �r�dziemnego. Gluck odp�yn�� przed miesi�cem do Europy, jak dowiedzia� si� o tym Bannermann. Zbyteczn� by�o dla niego rzecz� osobiste udawanie si� za ocean. Za po�rednictwem telegram�w i przy wsp�udziale tajnych agent�w europejskich �ledzi� on posuwanie si� Glucka krok za krokiem wzd�u� ca�ego wybrze�a Morza �r�dziemnego i przekona� si�, �e w ka�dym wypadku zbiega�o si� ono z wysadzeniem w powietrze obrony nadbrze�nej i okr�t�w. Dowiedzia� si� te�, �e Gluck wsiad� na Plutonika, okr�t linii Zielonej Gwiazdy, odp�ywaj�cy do Stan�w Zjednoczonych. Sprawa ca�a gotowa by�a najzupe�niej w umy�le Bannermanna, bowiem przez ten czas zd��y� opracowa� i zestawi� wszystkie jej szczeg�y. Dopomaga� mu w tym bardzo zr�cznie operator pracuj�cy dla Towarzystwa Telegrafu bez Drutu systemu Wooda. Kiedy Plutonik zbli�a� si� do Sandy Hook, wys�a� mu Bannermann naprzeciw statek rz�dowy i Emil Gluck zosta� uwi�ziony. Proces i zeznanie nast�pi�y bezpo�rednio po tym. W zeznaniach wyrazi� Gluck jeden, jedyny �al, mianowicie, �e nie zd��y� dzia�a� szybciej. Gdyby � jak powiedzia� � m�g� przypuszcza�, �e zostanie kiedykolwiek wykryty, by�by �pracowa�� daleko energiczniej i po�pieszniej i spowodowa�by tysi�ckro� wi�cej zniszczenia. Tajemnica jego zesz�a wraz z nim do grobu, jakkolwiek wiadomo teraz, �e rz�d francuski stara� si� zyska� dost�p do niego i ofiarowa� mu miliard frank�w za jego wynalazek, przy kt�rego pomocy m�g� kierowa� wy�adowaniem elektryczno�ci i �ci�le ustali� miejsce jego dzia�ania. �Co? � zawo�a� Gluck � sprzeda� to, co umo�liwi�oby wam ujarzmienie i prze�ladowanie cierpi�cej ludzko�ci?!� Ministerstwa wojny wszystkich kraj�w nie zaprzestawa�y bada� i pr�b w tajnych laboratoriach, nie uda�o im si� wszak�e, do obecnej chwili przynajmniej, najs�abszego bodaj rzuci� �wiat�a na ca�e zagadnienie i natrafi� na najdrobniejszy bodaj �lad tajemnicy. Emil Gluck stracony zosta� 4 grudnia 1941 roku. Zgin�� w ten spos�b, maj�c 46 lat, jeden z najwi�kszych i najnieszcz�liwszych zarazem geniusz�w �wiata, cz�owiek o zdumiewaj�cym intelekcie, kt�rego pot�ga wszelako, zamiast dzia�ania w kierunku dobra, tak by�a znieprawiona i spaczona, �e uczyni�a z niego najbardziej zdumiewaj�cego, najpotworniejszego zbrodniarza.