9240
Szczegóły |
Tytuł |
9240 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9240 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9240 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9240 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
PROLOG
Osiem miesi�cy po Bitwie o Endor
Orbitalna stocznia remontowa si� Imperium nad N'zoth (wywo�anie kodowe Black Pi�tna�cie) stanowi�a jednostk� znormalizowan� i posiada�a dziewi�� olbrzymich dok�w ustawionych w kwadrat. Rankiem w dniu wycofania oddzia��w imperialnych z N'zoth wszystkie by�y zaj�te.
W zwyk�ych okoliczno�ciach zesp� dziewi�ciu gwiezdnych niszczycieli tworzy�by si�� zdoln� przeciwstawi� si� skutecznie ka�demu przeciwnikowi.
Jednak tego poranka tylko jeden z gigant�w got�w by� do wyj�cia w przestrze�.
To w�a�nie budzi�o niepok�j Jiana Pareta, dow�dcy imperialnego garnizonu na N'zoth. Spogl�da� teraz na doki ze swego centrum dowodzenia, a otrzymane przed kilkoma godzinami rozkazy jeszcze d�wi�cza�y mu w uszach:
Nakazuje si� ewakuacj� ca�ego, powtarzam: ca�ego garnizonu naziemnego w najszybszym mo�liwym tempie i z u�yciem wszystkich zdolnych do lotu jednostek. Przed wycofaniem z systemu zniszczy� stoczni� remontow� i wszystkie inne instalacje.
Podobny stan ducha cechowa� tego dnia Nila Spaara, dow�dc� podziemia Yeveth�w, kt�ry wraz ze sw� brygad� pod��a� do pracy wahad�owcem orbitalnym. On tak�e niedawno otrzyma� nowe rozkazy:
�Przekaza� wszystkim zespo�om, �e imperialni dow�dcy zarz�dzili ewakuacj�. Natychmiast wykona� plan podstawowy. Nad-
7
szed� dzie� zap�aty. Te statki to nasza krwawica, wi�c je przejmiemy. Niech ka�dy oka�e si� godny miana Yevetha".
Dziewi�� okr�t�w wojennych.
Dziewi�� cennych �up�w.
Naj ci�ej uszkodzony, �Gro�ny", dosta� ci�kie baty podczas odwrotu spod Endoru. Pozosta�e zgromadzone wok� stoczni jednostki tworzy�y osobliw� zbieranin�: mo�na by�o znale�� w�r�d nich zar�wno stare, obecnie modernizowane �rednie kr��owniki, jak i niegdysiejszy pancernik klasy Dreadnaught, przebudowany na platform� testow� (typ EX-F) dla nowych system�w uzbrojenia i nap�du.
Najwa�niejszy w ca�ej flotylli by� niszczyciel �Postrach" zacumowany przy jednym z otwartych dok�w. Zdolny do �eglugi, nie osi�gn�� jednak jeszcze gotowo�ci bojowej i przyby� na Black Pi�tna�cie w celu przeprowadzenia prac wyko�czeniowych, jako �e dow�dztwu zale�a�o na jak najszybszym zwolnieniu wielkiego doku typu Super w stoczni na Core, gdzie mie�ci�a si� kwatera g��wna.
Niszczyciel by� do�� obszerny, by zabra� ca�� obsad� garnizonu i dodatkowo wiele innych os�b oraz dysponowa� si�� ognia pozwalaj�c� na zniszczenie zar�wno stoczni, jak i cumuj�cych wok� jednostek. Paret przeni�s� si� na jego mostek nieca�� godzin� po otrzymaniu nowych rozkaz�w.
Niestety, �Postrach" nie m�g� wyruszy� tak szybko, jak by Paret sobie tego �yczy�. Dysponowa� zaledwie trzeci� cz�ci� standardowej za�ogi, wystarczaj�c� na pe�ne obsadzenie tylko jednej wachty, a to za ma�o, by szybko przygotowa� do rejsu okr�t tych rozmiar�w.
Co wi�cej, dziewi�ciu na ka�dych dziesi�ciu robotnik�w pracuj�cych na Black Pi�tna�cie nale�a�o do Yeveth�w. Paret pogardza� tymi wychud�ymi niczym szkielety istotami o zaci�tych twarzach. Ale co mia� pocz��? Gdyby zamkn�� przed nimi jednostk� ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa, zacz�liby co� przeczuwa�. Podobnie zreszt�, jak w przypadku nieoczekiwanego zmuszenia ich do dodatkowych prac, by szybciej sko�czyli. Tak czy tak, Yevetho-wie zapewne spr�bowaliby w�wczas uniemo�liwi� ewakuacj� ludzi z powierzchni.
Jedyne, co m�g� zarz�dzi�, to niezapowiedziane �wiczenia. Niech si� za�aduj�, niech przejd� kolejne, d�ugie jak nieszcz�cie, procedury odliczania i kontroli, wszystko zgodnie z regu-
laminem. Gdy transportowce i wahad�owiec gubernatora dotr� do niszczyciela, szcz�tkowa obsada zamknie luki, odetnie cumy i zostawi N'zoth za ruf�. Ale dopiero wtedy i ani chwili wcze�niej .
Stan ducha komandora Pareta nie by� dla Nila Spaara �adn� tajemnic�. O rozwoju wydarze� wiedzia� tyle samo, co on, a nawet wi�cej. Od ponad pi�ciu lat pracowa� nad utworzeniem misternej siatki konspirator�w i obecnie nic wa�nego nie mia�o prawa uj�� jego uwagi. Ostatnio uzyskane informacje sta�y si� dla� podstaw� do u�o�enia ca�kiem zgrabnego planu.
Od ludzi pracuj�cych na pok�adach imperialnych okr�t�w za��da�, by zacz�li pope�nia� wi�cej drobnych b��d�w. Niech nawet prowokuj� niegro�ne wypadki, a wszystko po to, by stosowni fachowcy poczuli si� zmuszeni do udzielania im wyczerpuj�cych instrukcji i wyja�nie�. W ten spos�b robotnicy sami stawali si� specjalistami mog�cymi utworzy� za�ogi. Do czasu mieli okazywa� dow�dcom Czarnej Floty pe�n� lojalno��, zdobywa� ich zaufanie i status niezast�pionych.
Dzi�ki owemu zaufaniu nawet op�nienie tempa prac nie wzbudzi�o niczyich podejrze�. W ci�gu tych kilku miesi�cy, kt�re min�y od Bitwy o Endor, Yevethowie przej�li kluczowe stanowiska robocze zar�wno na pok�adach, jak i w samej stoczni.
Pozostawa�o tylko czeka� cierpliwie i czerpa� korzy�ci z nowego statusu. Nil Spaar wiedzia�, �e stosowna chwila wreszcie nadesz�a.
Wiedzia� te�, �e nie musi obawia� si� interwencji �Czarownicy", niszczyciela klasy Victory, kt�ry nie tak dawno ochrania� stocznie i patrolowa� ca�y system. Trzy tygodnie temu �Czarownica" otrzyma�a rozkaz do��czenia do pozosta�ych jednostek floty przegrywaj�cej sromotnie b�j o Notak.
Mia� �wiadomo��, �e Paret nie zdo�a zamkn�� �Postrach" przed jego lud�mi i nawet pe�na hermetyzacja jednostki po��czona z alarmem bojowym nic nie zmieni. Ponad tuzin zewn�trznych luk�w w sekcjach siedemna�cie i dwadzie�cia jeden zosta�o przerobionych tak, �e kontrolki informowa�y o ich zamkni�ciu i zabezpieczeniu niezale�nie od stanu faktycznego.
Nawet gdyby �Postrach" zdo�a� jako� odbi�, nie mia� szans na ucieczk� czy otwarcie ognia. Rozmieszczone w r�nych miejscach
kad�uba �adunki wybuchowe czeka�y tylko na chwil� uaktywnienia si�owych p�l okr�tu. Wraz z ustaniem sygna�u blokuj�cego zap�on mia�y otworzy� burty na pr�ni�.
Wahad�owiec zbli�a� si� w�a�nie do ko�c�wki dokuj�cej, ale Nil Spaar nie odczuwa� ani strachu, ani napi�cia. Zrobi� wszystko, co by�o w jego mocy i teraz m�g� tylko czeka� rado�nie na coraz bli�sz�, nieuniknion� ju� walk�. Nie mia� w�tpliwo�ci, czym si� ona zako�czy.
Nil Spaar, wraz z pierwsz� dru�yn�, wszed� na pok�ad �Postrachu" lukami w sekcji siedemna�cie, druga za�, pod dow�dztwem Dara Bille'a, wnikn�a do sekcji dwadzie�cia jeden. Towarzyszy� jej oddzia� wspieraj�cy.
Odby�o si� bez zb�dnego gadania, ka�dy z nich zna� rozk�ad pomieszcze� i przej�� r�wnie dobrze, jak imperialna za�oga. Przemykali niczym duchy korytarzami i w�azami oficjalnie niby zamkni�tymi (o co postarali si� ju� inni konspiratorzy), korzystali z luk�w nie widniej�cych na �adnym oficjalnym planie niszczyciela. Nie musieli nawet wyci�ga� broni, nie m�wi�c
0 strzelaniu. W ci�gu kilku minut niedostrze�eni dotarli do mostka.
Kiedy tam weszli, ju� z broni� w d�oniach i pe�n� �wiadomo�ci�, kt�re stanowiska b�d� obsadzone, gdzie stoj� stra�e
1 kto mo�e w��czy� alarm pok�adowy, Nil Spaar nie bawi� si� w dyplomacj�. Miast nawo�ywa� do poddania czy wyg�asza� inne, pe�ne patosu i dramatyczne teksty, podbieg� po prostu do oficera wachtowego i jednym strza�em zmasakrowa� jego oblicze.
Reszta dru�yny natychmiast skoczy�a ku swoim celom. W kilka sekund zabili tych sze�ciu dy�urnych na mostku, kt�rzy mogli ze swych stanowisk og�osi� alarm. Pozostali, wraz z komandorem Paretem, niebawem le�eli pokotem na pod�odze ze zwi�zanymi z ty�u r�kami.
Posz�o naprawd� �atwo. Przej�li niszczyciel. Dobre zgranie w czasie ma swoje niezaprzeczalne plusy.
- Sygna� z wahad�owca gubernatora - zameldowa� jeden z Yeveth�w, sadowi�c si� przy module ��czno�ci. -Transportowce w�a�nie wystartowa�y. �adnych k�opot�w.
Nil Spaar z zadowoleniem kiwn�� g�ow�.
10
- Potwierdzi� odbi�r. Przekaza� za�odze, �e podejmujemy manewry dla przyj�cia sk�adu garnizonu. Powiadomi� stoczni�, �e odbijamy.
Grupa imperialnych transportowc�w wy�oni�a si� z atmosferycznej mgie�ki niczym zmierzaj�cy do ula r�j owad�w. Na pok�adach statk�w t�oczy�o si� ponad dwadzie�cia tysi�cy obywateli Imperium: �o�nierze, urz�dnicy, technicy i ich rodziny.
- Otworzy� wszystkie wrota hangar�w - nakaza� Nil Spaar.
Maj�c wielki, sztyletowaty kszta�t niszczyciela w zasi�gu wzroku, transportowce zwolni�y i zacz�y ustawia� si� na kursach do dokowania.
- Gotowo�� dla baterii z samonaprowadzaniem - rzuci� Spaar. Obecni na mostku je�cy a� j�kn�li i spojrzeli na ekrany.
- Ale z was tch�rze! - krzykn�� komandor Paret. - Prawdziwy �o�nierz nigdy by si� tak nie zachowa�. To nie honorowo zabija� bezbronnych.
Nil Spaar zignorowa� jego uwag�.
- Wprowadzi� cele.
- Ty �a�osny g�upcze. Przecie� ju� wygrali�cie. Po co?
- Ognia - rozkaza� Spaar.
Pok�ad lekko zawibrowa�, gdy baterie przem�wi�y. Zbli�aj�ce si� transportowce wybuch�y kulami ognia. Chwila, i by�o po wszystkim. �aden nie ocala�. W chwil� p�niej wewn�trzne ��cza przynios�y potok krzyk�w i pe�nych zgrozy pyta� ze wszystkich zak�tk�w jednostki. �wiadk�w masakry mo�na by�o liczy� w setki.
Spaar odwr�ci� si� od ekranu i przeszed� przez mostek do miej -sca, gdzie le�a� komandor Paret. Z�apa� imperialnego dow�dc� za w�osy, wyci�gn�� go spomi�dzy je�c�w i kopniakiem odsun�� jeszcze dalej. Potem podni�s� go za ubranie. Przez chwil� zawis� nad komandorem niczym pot�ny demon zemsty - z zimnymi, czarnymi i szeroko osadzonymi oczami nad wydatn�, bia�� chrz�ci� nosow� i szkar�atnymi smugami w�os�w porastaj�cymi policzki i szcz�k�.
Potem sykn�� i zwin�� praw� d�o� w pi��. W okolicy nadgarstka pokaza� si� d�ugi, zakrzywiony pazur.
- Ty szczurze - powiedzia� lodowatym g�osem Spaar i przeci�gn�� pazurem po gardle komandora.
11
Odczeka� chwil�, a� ustan� drgawki, i cisn�� trupa na pok�ad. Odwr�ci� si� do spiskowca siedz�cego przy module ��czno�ci.
- Przeka� za�odze, �e zostali wi�niami Protektoratu Yeve-th�w i Jego Wysoko�ci wicekr�la - poleci�, ocieraj�c pazur o nogawk� spodni ofiary. - Powiedz im te�, �e od dzisiaj ich przetrwanie b�dzie zale�e� od tego, na ile oka�� si� dla nas u�yteczni. A potem chc� rozmawia� z wicekr�lem. Niech dowie si� o naszym sukcesie.
ROZDZIA�
Dwana�cie lat p�niej
Pi�ta Grupa Bojowa, cz�� Si� Samoobrony Nowej Republiki, wychyn�a bezg�o�nie z ciszy kosmosu i zawis�a nad planet� Bes-simir� niczym cudowny, ale �miertelnie niebezpieczny kwiat.
Pierwsza pojawi�a si� niespodziewanie formacja ci�kich jednostek z bia�ymi niczym p�omie� kilwaterami poszarpanej tkanki przestrzeni: p�kate lotniskowce uderzeniowe w eskorcie uzbrojonych po z�by niszczycieli. Za nimi pokaza�y si� kr��owniki z pok�adami lotniskowymi, wszystkie o wypolerowanych na lustrzan� g�ad� kad�ubach.
Niemal w tym samym czasie wy�oni�a si� z niebytu grupa mniej -szych statk�w. Obecne w�r�d nich my�liwce otoczy�y je zaraz kulistym ekranem obronnym. Tymczasem niszczyciele nieco przefor-mowa�y szyki i zacz�y wypluwa� kolejne eskadry my�liwc�w.
Chwil� p�niej z pok�ad�w lotniskowc�w i kr��ownik�w zacz�y startowa� bombowce, desantowce i jednostki artyleryjskie. Wylatywa�y w wyra�nym po�piechu, ale taka w�a�nie taktyka by�a najskuteczniejsza. Si�y zbrojne Republiki zap�aci�y wysok� cen�, zanim si� o tym przekona�y. Nad Orind� dow�dca lotniskowca szturmowego �Wytrwa�o��" pragn�� ochroni� mniejsze jednostki od imperialnego ognia i trzyma� my�liwce na stanowiskach startowych tak d�ugo, a� jego okr�t pad� ofiar� ataku niszczyciela klasy Super. W ognistej eksplozji stracono i cenny lotniskowiec, i wszystkie my�liwce.
Nied�ugo po tym wydarzeniu ponad dwie�cie mniejszych i wi�kszych okr�t�w wojennych ruszy�o na Bessimir� i jej bli�nia-
13
cze ksi�yce. Na razie z pot�gi armady zdawa�y sobie spraw� tylko jej za�ogi. Wszystko odbywa�o siew niemal idealnej ciszy, przerywanej j edynie kr�tkimi trzaskami kodowanych wiadomo�ci przekazywanych b�yskawicznie pomi�dzy jednostkami.
Po�rodku formacji p�yn�� okr�t flagowy Pi�tej Grupy Bojowej, lotniskowiec uderzeniowy �Nieustraszony". By�a to nowiutka jednostka, kt�ra dopiero opu�ci�a stoczni� na Hakassi. Na pok�adach wci�� czu�o si� zapach uszczelniaczy i �rodk�w u�ywanych przy ostatnim pucowaniu, a wielkie silniki pod�wietlne zawodzi�y wysokimi tonami w spos�b typowy dla mechanizm�w nie do ko�ca dotartych. Za�ogi nazywa�y to �kwileniem".
Zmiana woni na bardziej codzienn� mia�a potrwa� co najmniej rok, dopiero po takim czasie go�cie na pok�adach nowych jednostek przestawali zwykle poci�ga� podejrzliwie nosem. Silnikom powinno wystarczy� jeszcze ze sto godzin pracy, a ich ton opadnie o dwie oktawy i zmieni si� w typowy pomruk ci�gu pomocniczego.
Na mostku �Nieustraszonego" spacerowa� tam i z powrotem wysoki Dorneanin w mundurze genera�a. Powieki mia� spuchni�te, a bezw�ose oblicze czerwone z napi�cia, co stanowi�o typow� acz nie�wiadom� reakcj� Dornean. Chocia� akcja zacz�a si� nieca�� minut� temu, by�y ju� pierwsze ofiary.
Transportowiec floty �Ahazi" zako�czy� skok za daleko i wyszed� z nadprzestrzeni w g�rnych warstwach atmosfery planety. Za�oga nie mia�a nawet czasu, by skorygowa� b��d. Dowodz�cy po raz pierwszy tak wielk� operacj � Etahn A' Baht ujrza� j edynie ognist� smug� na ekranach i by�o po wszystkim. Sze�cioosobowa, m�oda za�oga zgin�a.
Nie mia� jednak czasu, by op�akiwa� ich �mier�. Na monitorach b�yska�y obrazy dostarczane przez tuziny skaner�w z jednostek desantowych i satelit�w szpiegowskich. Centrala bojowa nadsy�a�a w ka�dej sekundzie kilkana�cie nowych meldunk�w.
Plan desantu przewidywa� �cis�e zgranie dzia�a� poszczeg�lnych zespo��w i �mier� paru os�b nie mia�a prawa niczego zmieni�. Centrala szybko wyznaczy�a rezerwowy transportowiec na miejsce utraconego. Oby wasze duchy wzlecia�yjak najwy�ej, a cia�a spocz�y spokojnie w g��binach, pomy�la� genera� A'baht, wspominaj�c dawn� modlitw� dornea�skich marynarzy. Potem spojrza� na diagram planu operacji. Przyjdzie jeszcze czas na �a�ob�.
- Faza pierwsza zako�czona - rzuci� porucznik przy pobliskiej konsolecie. - Przej�cie i wst�pna penetracja wykonane. Dow�dca
14
desantu melduje si�y na pozycjach wyj�ciowych. Czeka na ostateczny rozkaz przyst�pienia do akcji.
- Faza pierwsza zako�czona, przyj��em - potwierdzi� A'baht. -Niech wszystkie stanowiska potwierdz� gotowo��.
- Centrala bojowa, potwierdzam.
- Zwiad bojowy, potwierdzam.
- Wsparcie taktyczne, potwierdzam.
- ��czno��, potwierdzam.
- Operacyjny floty, potwierdzam.
- Kontrola obszaru, potwierdzam.
- Sekcja naziemna, potwierdzam.
- Rozumiem, �e wszyscy potwierdzaj � gotowo�� - powiedzia� genera� A'baht zdecydowanym tonem. - Rozkazuj� rusza�, zielone �wiat�o dla wszystkich. Powtarzam, zielone �wiat�o.
- Zielone �wiat�o, potwierdzam - zameldowa� porucznik i przekr�ci� klucz na sw�j ej konsolecie. - Do dow�dcy desantu. Masz zielone �wiat�o. Wszystko gotowe, systemy ciep�e, cel czeka.
Niemal natychmiast trzy kr��owniki w asy�cie eskadry bombowc�w typu K wy�ama�y si� z szyku i wysun�y przed formacj�. Ich nowa orbita mia�a przebiega� nad po�udniowym biegunem planety, idealnym obszarem do wyprowadzenia ataku na ksi�yc alfa, gdzie mie�ci�a si� tutejsza g��wna baza my�liwc�w i fort z ci�kimi bateriami. W tej chwili, z punktu widzenia armady, ksi�yc ci�gle wznosi� si� nad horyzontem.
Para szybkich my�liwc�w typu A skoczy�a na bok, by przechwyci� i zniszczy� satelity obserwacyjne i planety ��czno�ciowe. To w�a�nie te my�liwce wystrzeli�y pierwsze salwy w desancie na Bessimir. Wszystkie zreszt� celne. Po satelitach pozosta�o tylko troch� orbitalnego �miecia.
My�liwce pierwsze �ci�gn�y te� na siebie ogie� baterii dzia� jonowych z powierzchni planety. O�y�y one zbyt p�no, by ochroni� orbitalne oczy, a na dodatek lekkomy�lnie ujawni�y swe po�o�enie. Starczy�o kilka chwil, by artylerzy�ci prowadz�cych atak kr��ownik�w wstrzelali si� w cel.
Lasery wysokiej mocy obrysowa�y stanowiska baterii i o�lepi�y systemy celownicze. Potem umilk�y w oczekiwaniu na ogie� kontrbateryjny ze stanowisk rezerwowych, a gdy �adne sienie uaktywni�o, dzia�o pulsacyjne niszczyciela zacz�o metodycznie niszczy� jedn� bateri� po drugiej, zmieniaj�c wszystkie w dymi�ce, czarne kratery. Jedyn� strat� by� my�liwiec typu A z eskadry Black-
15
fire, kt�ry podczas podej�cia do satelity zwiadowczego trafi� prawym skrzyd�em na u�pion�, dryfuj�c� min�.
Z drugiej strony planety flotylla kr��ownik�w podchodzi�a szybko na kursie kolizyjnym do ksi�yca alfa. Z ukrytych wyrzutni natychmiast wystrzeli�y drony, niemal w pe�ni zautomatyzowane my�liwce. Nie zra�eni tym napastnicy zmienili szyk na czo�owy i zacz�li wystrzeliwa� roje bomb penetruj�cych.
Wysokie na ch�opa bomby, ka�da czarna i zwie�czona wzmocnionym szpikulcem, poszybowa�y ku powierzchni ksi�yca, a kr��owniki wyrwa�y w g�r�. Podobnie zreszt� uczyni�y zdalniaki. Chwil� p�niej opad�o maskowanie z tuzina ksi�ycowych baterii, kt�re otworzy�y ogie� do nadlatuj�cych bomb.
Jednak trafienie w poruszaj�c� si� jedynie dzi�ki sile bezw�adno�ci bomb� penetruj�c� nie przedstawia�o si� zbyt �atwo. Ich czarne pow�oki by�y niemal r�wnie lodowate jak pr�nia, nie stanowi�y te� wcale du�ego celu. Wi�kszo�� przedosta�a si� przez ogie� zaporowy bez szwanku. Dwie sekundy przed upadkiem w��czy�y si� ma�e silniczki rakietowe umieszczone w ogonie ka�dej z bomb, co zwi�kszy�o impet uderzenia i pozwoli�o �adunkom wbi� si� g��biej w grunt.
Nim jeszcze opad� wzniecony tym py�, wszystkie bomby eksplodowa�y jak jedna. Z g�ry da�o dojrze� si� jedynie kr�tki b�ysk i troch� ognia, g��wny impet eksplozji skierowa� si� ku wn�trzu planety. Fala uderzeniowa zdruzgota�a pancerne �ciany, zawali�a stropy. Po chwili przez wy�amane wrota wyrzutni buchn�� kurz, a grunt zacz�� si� zapada�. Najwi�ksza niecka utworzy�a si� w miejscu, gdzie wcze�niej kry� si� g��wny hangar.
W chwili eksplozji bomb Esege Tuketu lecia� na czele formacji osiemnastu bombowc�w pod��aj�cych �ladem kr��ownik�w.
- S�odka mamu�ko chaosu - westchn�� pora�ony widokiem. Na moment zdj�� d�onie ze ster�w, z�o�y� nadgarstki i pochyli� ku nim czo�o, oddaj�c, wedle zwyczaju Narvath�w, ho�d trawi�cym wszystko p�omieniom.
Z drugiego fotela dobieg�o podobne westchnienie.
- Niechgadaj�cochc�-stwierdzi�operatorbroni.-Toby�oco�.
- Na dodatek mieli�my najlepszy widok ze wszystkich - doda� Tuketu.
Rozejrzeli si� wko�o, sprawdzili na skanerach. Nie zauwa�yli �adnych nowych my�liwc�w. Baterie naziemne te� milcza�y.
16
Za to ocala�e zdalniaki nadal pr�bowa�y walczy�. Zostawione bez kontroli, uruchomi�y awaryjne programy bojowe z samodzielnym wyszukiwaniem cel�w. Najpierw kierowa�y si� oczywi�cie ku tym najwi�kszym, ku kr��ownikom. Zwrotne, ale s�abo uzbrojone, nie zdzia�a�y zbyt wiele. Baterie kr��ownik�w niszczy�y je masowo.
- Ale polowanie! - wykrzykn�� Tukutu, lecz nie s�ysza� go nikt poza towarzyszem na pok�adzie. Wci�� obowi�zywa�a �cis�a cisza radiowa, trudna wprawdzie do pogodzenia z konieczno�ci� latania w ciasnych formacjach i sztywnym rozk�adem czasowym operacji, ale konieczna.
- Chyba si� uda - stwierdzi� operator z nadziej� w g�osie. -Jak s�dzisz?
- Musi si� uda� - odpar� Tuketu, my�l�c o tym, co jeszcze mieli do zrobienia.
Jedynym realnym zagro�eniem dla floty pozostawa�o obecnie wielkie dzia�o liniowe skryte na drugiej p�kuli wiruj�cego w swoim tempie ksi�yca. Ju� niebawem stanowisko dzia�a mia�o wzej�� nad Bessimir�, a w�wczas ca�a republika�ska flota znalaz�aby si� w zasi�gu jego strza�u.
Wed�ug raport�w android�w zwiadowczych bateria zosta�a wyposa�ona w skuteczne pola si�owe chroni�ce tak przed promieniowaniem czy strumieniami energii, jak i przed klasycznymi �rodkami napadu. Co wi�cej, poniewa� zasilanie samego dzia�a oraz generatory os�on skryto g��boko pod skaln� powierzchni� ksi�yca, atak taki jak w przypadku bazy my�liwc�w, tutaj m�g� okaza� si� nieskuteczny. Gdyby za� g��wne jednostki musia�y manewrowa� pod ogniem, strata przynajmniej kilku z nich by�aby nieunikniona. Osiemna�cie bombowc�w Tukety mia�o temu zapobiec.
- Dochodzimy do punktu rozej�cia - oznajmi� Skids, spogl�daj�c to na wy�wietlacz czasu pok�adowego, to na przemykaj�c� tu� poni�ej nier�wn� powierzchni� ksi�yca.
- Panuj� nad sytuacj� - mrukn�� Tuketu.
- Mam nadziej� - stwierdzi� nieco nerwowo Skids. - Mamusia liczy, �e osi�gn� co� w �yciu. I nie chodzi jej o dziurawienie miejsc i bez tego do�� dziurawych.
- Rozej�cie za dziesi�� - powiedzia� Tuketu. - Sygna� dla formacji. Za pi��. - Odezwa� si� alarm kolizyjny. Ska�y ksi�yca przep�ywa�y upiornie blisko. - Teraz!
2 Przed burz� 17
Ca�y stateczek zadr�a�, gdy awaryjne dysze hamuj�ce unios�y nos bombowca ponad horyzont. Tuketu i Skids tkwili w fotelach przygnieceni przeci��eniem, a ksi�yc ta�czy� pod nimi. Ledwo mogli z�apa� oddech.
W ko�cu wibracje usta�y. Le�eli na nowym kursie, jednak teraz towarzyszy�y im w szyku tylko dwa bombowce. Nalot mia� zosta� przeprowadzony przez ma�e grupy nadci�gaj�ce z r�nych stron. Przy odrobinie szcz�cia wszystkie powinny zjawi� si� nad celem niemal w tym samym czasie.
- Przepraszam, ale czy kto� mo�e widzia� moj� pi�t� klepk�? -spyta� piskliwie Skids. - Jeszcze przed chwil� by�a na miejscu...
Tuketu roze�mia� si�.
- To jest jazda, co?
- Wol� ju� drapa� rankora za uchem. Obawiam si�, �e musz� pana pozbawi� dowodzenia, sir. Natychmiast, sir. Jak tylko wr�cimy, zaraz zamelduj�, �e postrada� pan zmys�y, sir. Prosz� odda� stery i zachowa� spok�j.
Tuketu u�miechn�� si� i si�gn�� do kontrolek ci�gu pomocniczego.
- Z�apali�my drobne op�nienie nad pierwszym punktem kontrolnym. Troch� pogoni�. Pilnuj, by tamci utrzymali szyk.
- Potwierdzam, Tuke - powiedzia� Skids i spojrza� najpierw w lewo, potem w prawo. - Na klejnot Haarkana, podwiesili nam tyle �elastwa, jakby�my sami mieli naprawi� ca�e z�o tego �wiata.
- Miejmy nadziej�, �e nie wszystko b�dzie nam potrzebne -mrukn�� Tuketu pod nosem.
Wedle meldunk�w Wywiadu Floty dostarczonych sztabowi Pi�tej Grupy dzia�o liniowe w systemie Bessimiry mia�o szybko-strzelno�� sto dwadzie�cia pocisk�w na minut�, chocia� rzadko prowadzi�o ogie� ci�g�y d�u�ej ni� przez dziesi�� sekund. Dla unikni�cia odchyle� toru lotu �adunk�w przyspieszanych do pr�dko�ci nad�wietlnej system odpalania zsynchronizowany by� ze sterownikami tarczy, kt�ra znika�a na u�amek sekundy potrzebny dla przepuszczenia pocisku.
Podczas prowadzenia ostrza�u migota�a zatem z wielk� cz�stotliwo�ci� niczym lampa stroboskopowa. Nale�a�o tylko stosownie si� dostroi� i za�atwi� spraw�. Dlatego w�a�nie dwa spo�r�d trzech bombowc�w ka�dego klucza przygotowano jak do klasycz-
18
nego napadu powietrznego- �adnej broni energetycznej, tylko zwyk�e dzia�ka i masa rakiet. Je�eli chocia� jeden pocisk z tego arsena�u przeniknie przez pole i dotrze do celu...
Jednak �eby mie� szans� zdzia�ania czegokolwiek, musz� podej�� naprawd� blisko. No i artylerzystom nale�y da� jaki� pow�d do otwarcia ognia.
W roli przyn�ty mia� wyst�pi� niszczyciel �Decyzja", kt�ry wyposa�ono na t� okazj� w dodatkowe ochronne pola si�owe, zasilane wprost z generator�w g��wnego nap�du. Okr�t wyszed� z nadprzestrzeni niemal dok�adnie w �rodku pola ostrza�u dzia�a i dok�adnie w chwili, gdy zespo�y bombowc�w zbli�a�y si� do strefy chronionej przez tarcz�. Nadal lecia�y bardzo nisko, korzystaj�c z ka�dej przeszkody terenowej, byle tylko jak najd�u�ej unikn�� wykrycia.
A'bach spogl�da� nerwowo na ekran i mr�wki chodzi�y mu po kr�gos�upach. Jeszcze kilka chwil, a obrona dostrze�e bombowce, pojmie, co si� szykuje.
- Strzelajcie - wyszepta�. - No, po�knijcie haczyk.
Esege Tuketu odmierza� odleg�o�� pozosta�� jeszcze do strefy obronnej, przedstawion� na wy�wietlaczu jako gruba, czerwona linia, i przygotowywa� si� do zamazuj�cej obraz w oczach ostrej �wiecy wyprowadzaj�cej z kursu bojowego.
Sekundy ci�gn�y si� jak wieczno��.
Nagle, wiedziony dziwnym impulsem, si�gn�� do prze��cznika nadawania.
- Dow�dca Czerwonych do Dw�jki i Tr�jki - powiedzia�, przerywaj�c nakazan� cisz� w eterze. - Trzyma� si� celu, nie odchodzi�!
- Co robisz?! - zaprotestowa� Skids. Tuketu pokr�ci� g�ow�.
- Nie mo�emy czeka�, a� sami zaczn�.
Trzeci skoczy� gwa�townie w prawo, by z minimalnym zapasem przemkn�� obok tarczy, ale pilot dw�jki zaryzykowa�. Bez zmiany kursu min�� punkt wyci�gni�cia i otworzy� ogie�. Srebrzysty strumie� pocisk�w wystrzeli� spod skrzyde� w stron� wie�y mieszcz�cej emitery pola.
- Przepraszam, Tuke, nie zd��y�em, podchodz� ponownie -zameldowa� pilot tr�jki.
W tej samej chwili dzia�o rykn�o i ci�g�ym staccato zacz�o wypluwa� pociski w kierunku �Decyzji".
Drugi uciek� w lewo i w g�r�, jednak jego dzia�ka nie przerwa�y ognia.
19
- No dalej, dalej - mrucza� Tuketu. - Za�atw drania.
Salwa dosi�g�a tarczy, zanim wielkie dzia�o umilk�o. Wi�kszo�� pocisk�w po prostu odbi�a si� i uszkodzona spad�a na ziemi�, cz�� eksplodowa�a zwiedziona silnymi pr�dami indukcyjnymi, dwa jednak przesz�y dalej. I trafi�y. Kopu�a na szczycie wie�y zap�on�a i rozpad�a si� przy wt�rze huku detonacji.
- Sk�d wiedzia�e�? - spyta� zdumiony Skids. Tuketu potrz�sn�� g�ow�.
- Nie wiedzia�em - powiedzia� zwi�kszaj�c szybko��. Przed nimi le�a�y instalacje baterii.
Jak ogromna bestia walcz�ca o �ycie, dzia�o nie przerywa�o ostrza�u �Decyzji". Wielki okr�t by� zbyt �atwym celem, by m�c broni� si� skutecznymi unikami, tote� komandor Syub Snunb z niepokojem my�la�, czy ekrany wytrzymaj� dostatecznie d�ugo. Pociski atakowa�y je z tak� si��, �e ca�y kad�ub dr�a� i wibrowa�.
- Klucz Czerwonych przenikn�� do perymetru - zameldowa� porucznik.
Oparty o grod� Snunb skin�� g�ow�.
- No to zrobili�my ju� swoje. �ledzi� tor nadlatuj�cych pocisk�w. Nawigacyjny, ustawi� nas ruf� do ognia, kurs ucieczkowy. Gdyby zrobili przerw� w ostrzale, zrzucamy tarcze i uciekamy skokiem.
- Tak jest, komandorze.
Ledwie to powiedzia�, najdalsza tarcza otrzyma�a kolejn� seri� trafie�. Tym razem energia pocisk�w by�a zbyt wielka i generatory nie zdo�a�y w por� odtworzy� pola. Na mostku zawy�y alarmy, wstrz�sy jeszcze si� nasili�y.
- Tarcza D posz�a. Mamy przeci��enie generator�w! Snunb pokiwa� g�ow�.
- B�d� musia� opowiedzi� genera�owi A'bahtowi, jak to mi�o s�u�y� za wabik. Ile jeszcze?
Pierwszy oficer spojrza� na wy�wietlacz sytuacyjny.
- Tuketu powinien dolecie� nad cel za kilka sekund. W��czy�y si� kolejne alarmy.
- Mam nadziej�, �e tyle mo�emy im da�.
Blok dzia�a ja�nia� na wy�wietlaczu celownika na podczerwie� niczym choinka.
20
- Spr�bujemy za�atwi� go przy pierwszym podej�ciu - rzuci� Tuketu.
- Uzbrajam jedynk�- zameldowa� w odpowiedzi Skids. -Uzbrajam dw�jk�. Przejmuj� kontrol� pu�apu. Ju�!
Tuketu cofn�� d�onie od steru i przepustnicy.
- S� twoje.
Nos bombowca d�wign�� si� ku niebu.
- Punkt celowania... Jedynka posz�a. Dw�jka posz�a. Zwijamy si� st�d, Tuke.
Obie bomby oddzieli�y si� od zawiesze�, po czym poszybowa�y po krzywej balistycznej. Przez chwil� si� wznosi�y, a potem run�y w d� studni grawitacyjnej. Tuketu przej�� tymczasem stery i wykona� tak ostry zwrot bojowy, �e obu za�ogantom zrobi�o si� na moment ciemno przed oczami. Bombowiec odwraca� si� w�a�nie brzuchem do instalacji, gdy co� �upn�o i okoliczne ska�y porysowa�y powierzchni� ksi�yca d�ugimi cieniami. Stateczkiem rzuci�o, jakby co� z wielk� moc� trafi�o w kad�ub.
- Za wcze�nie! - krzykn�� zaniepokojony Skids. - To nie nasze ptaszki!
W g�rze przemkn�� klucz Czarnych.
- Skre�lcie j edno wielkie dzia�o - zanuci� rado�nie w g�o�niczku g�os ich prowadz�cego. - Ale r�bn�o. Wci�� strzelali, gdy ich dopadli�my. Chyba musieli�my nasypa� im par� kulek do lufy. Widzia�e� Czerwony?
- Nie, Czarny.
Na dole zn�w co� dwukrotnie b�ysn�o, chocia� nie tak pot�nie jak wcze�niej.
- Wygl�da na to, �e nie zostawi�e� nic dla nas, Hodo - powiedzia� Tuketu i nieco si� skrzywi�.
- Na przysz�o�� tak si� nie obijaj... znaczy, sir.
- Tu dow�dca Zielonych - odezwa� si� nowy g�os. - Przejd� nad obiektem, �eby potwierdzi� zniszczenie celu.
- Tu �Decyzja". Dow�dca Zielonych mo�e si� nie trudzi�. Potwierdzamy zniszczenie celu. Dzi�kuj�, ch�opaki.
- Dow�dca Zielonych, potwierdzam, �Decyzja", potwierdzam - powiedzia� Tuketu, przechodz�c na wznoszenie i bior�c kurs na oczekuj�ce ich kr��owniki. - Do wszystkich, zbi�rka za mn�. Wracamy.
21
Admira� Ackbar zamaszystym gestem wskaza� na widniej�cy z jego prawej strony wielki ekran �cienny. Na dzisiejsz� okazj� za�o�y� uniform nale�ny cz�onkowi Po��czonych Sztab�w Operacji Obronnych, a nie ten mundur polowy Kalamarian, kt�ry trwale kojarzy� si� z jego postaci� i otaczaj�c� bohatera s�aw�.
- Poniewa� flota przej�a ju� panowanie w miejscowej przestrzeni, mo�na bezpiecznie skierowa� jednostki artyleryjskie do dzia�a� maj�cych na celu utworzenie korytarza do powierzchni planety - powiedzia�, spogl�daj�c na nieliczn� i starannie dobran� publiczno��. - Stosuj emy taktyk� niemal identyczn�, jak w przypadku akcji przeciwko instalacjom dzia�a liniowego. Najpierw wystawili�my na ogie� nieprzyjaciela kilka dobrze opancerzonych jednostek, by sk�oni� go do otwarcia ognia i zdemaskowania pozycji obronnych. Potem zniszczymy jego stanowiska w sektorze celu. W tym przypadku, jak widzicie, ogie� kontrbateryjny prowadzony jest z pok�ad�w ci�kich jednostek znajduj�cych si� na orbicie.
Ekrany w sali konferencyjnej kwatery g��wnej Si� Samoobrony Nowej Republiki pokazywa�y taki sam obraz, jak monitory na mostku �Nieustraszonego", tyle �e z kilkusekundowym op�nieniem.
Przesy�any przez transponder nadprzestrzenny na odleg�o�� pi�tnastu parsek�w sygna� podlega� jeszcze cenzurze wojskowej. G��wnie po to, by dostosowa� tre�� przekazu do poziomu widowni. Tego popo�udnia by�o to dzia�anie naprawd� konieczne. W sali zasiada�o o�mioro cz�onk�w Senackiej Rady Obrony, sze�ciu wy�szych oficer�w floty oraz ksi�niczka Leia Organa Solo, kt�ra pe�ni�a funkcje przewodnicz�cej Senatu i g��wnodowodz�cego si� zbrojnych Nowej Republiki.
- Krzywizna planety ogranicza skuteczno�� ostrza�u zainstalowanymi na powierzchni broniami prostotorowymi, dzi�ki czemu zniszczenie nawet zaledwie kilku takich stanowisk stwarza powa�n� luk� w systemie obronnym i pozwala na utrzymanie wolnego korytarza z orbity na d�. Widzicie w�a�nie, jak flota wywalcza sobie wspomniane przej�cie. Na tym etapie najwi�ksze niebezpiecze�stwo stanowi� zwykle my�liwce atmosferyczne i pociski ziemia-powietrze wystrzeliwane spoza linii horyzontu, jednak na Bessimirze tego akurat uzbrojenia nie ma. Po pe�nym zabezpieczeniu przej�cia rozpoczniemy desant.
- Mam pytanie, admirale Ackbar - odezwa� si� senator Tolik Yar. - Na ile ten desant jest faktycznym sprawdzianem mo�liwo�ci floty, a na ile tylko realizacj� rutynowego scenariusza?
22
- Ca�o�� jest tak realistyczna, jak to mo�liwe. To prawdziwy test gotowo�ci bojowej, a nie wy��cznie symulacja. Owszem, ze strony �przeciwnika" mamy do czynienia jedynie ze zdalniakami i produkcjami komputer�w, jednak mog� zapewni�, �e zesp� przygotowuj�cy obron� planety w�o�y� w swoj� prac� wiele serca i u-czyni� wszystko, by jak najbardziej utrudni� �ycie taktykom floty.
- Admirale Ackbar - powiedzia� senator Cion Marook, wstaj�c z miejsca i wypuszczaj�c powietrze z ci�kich miech�w plecowych. - Nigdy dot�d nie ogl�dali�my czego� podobnego. To robi wra�enie. Jednak w imieniu moich koleg�w oraz tych istot, kt�re reprezentujemy, musz� wyrazi� zdumienie, �e dow�dztwo nowego zgrupowania trafi�o w r�ce kogo�, kto tak niedawno wst�pi� w nasze szeregi.
- Ale� senatorze, genera� Etahn A'baht to nie m�odzieniaszek. Jest dwukrotnie starszy ode mnie i zapewne tak�e od pana.
Marook nieco si� zje�y�.
- Nie sugeruj�, �e jest za m�ody, senatorze, ale �e brakuje mu chyba do�wiadczenia. Dow�dcy wszystkich pozosta�ych flot to zas�u�eni weterani bitew o Yavin, Hoth czy Endor.
Ackbar podzi�kowa� skinieniem g�owy za uznanie.
- Ten za� Dorneanin nosi nasz mundur od nieca�ych dw�ch standardowych lat. Pi�ta Flota powsta�a przy pa�skim znacznym zaanga�owaniu i kosztowa�a Now� Republik� niebagatelne sumy. By�bym o wiele spokojniejszy, gdyby to pan sta� dzi� na mostku �Nieustraszonego", a genera� A'baht by� tu z nami i obja�nia� nam pa�skie poczynania.
- Zapewniam pana, senatorze, �e nie ma najmniejszych powod�w do niepokoju - odpar� zdecydowanie Ackbar. - Wprawdzie planeta Dornea nie od pocz�tku nale�y do si� Rebelii, jednak w�r�d jej mieszka�c�w znalaz�o si� sporo bohater�w walki przeciwko Imperium. Genera� A'baht za� mo�e si� pochwali� d�ug� i wzorow� s�u�b� w rodzimej flocie. Mieli�my szcz�cie, zyskuj�c tak dobrego oficera.
- A ca�a flota Dornei to tylko osiemna�cie jednostek - powiedzia� senator Marook, machaj�c lekcewa��co d�oni�.
Stoj�ca pod tyln� �cian� sali konferencyjnej Leia unios�a oczy do nieba i potrz�sn�a g�ow�. Mog�a przewidzie�, �e Marook jak zwykle zacznie narzeka�. Ca�y porz�dek spo�eczny Hrasskich opiera� si� na bezwzgl�dnym przestrzeganiu prawa starsze�stwa i oczekiwanie na swoj� kolej w dost�pie do zaszczyt�w, celebro-
23
wane jak nigdzie indziej, stanowi�o dla nich tre�� �ycia. Pi�� lat w Senacie nie odmieni�o Marooka na tyle, by przesta� odruchowo ocenia� innych wedle kryteri�w w�asnej rasy.
- Niemniej ta skromna flota za czas�w Palpatine'a kilkakrotnie odpiera�a z powodzeniem ataki par� razy liczniejszych si� Imperium - stwierdzi�a Leia w nadziei, �e zdo�a w ten spos�b przerwa� sp�r. - Spokojnie, senatorze, to chyba niezbyt stosowna chwila na kwestionowanie przydzia��w. Mamy wa�niejsze sprawy do om�wienia.
- Za pozwoleniem - odezwa� si� admira� Ackbar, podnosz�c d�o�. - Chwila mo�e jednak okaza� si� nader stosowna. Od paru tygodni dobiegaj� mnie z szereg�w Rady odg�osy niezadowolenia wywo�anego tym w�a�nie mianowaniem, jednak po raz pierwszy kto� wyrazi� je g�o�no w mojej obecno�ci. Chcia�bym zatem wyja�ni� senatorowi Marookowi, jak bardzo si� myli.
Ton g�osu admira�a, zwykle spok�j onego i niesk�onnego do szukania zwady, nie pozostawia� w�tpliwo�ci co do stanu jego ducha. Leia poj�a, �e Kalamarianina po prostu trafi� cichy szlag.
- Dobrze, admirale - odpar�a i usiad�a, zamierzaj�c cierpliwie go wys�ucha�.
- Musicie panowie zrozumie�, �e desant planetarny lub obrona przed takim desantem, to co� zupe�nie odmiennego ni� zadanie zniszczenia cia�a niebieskiego, zablokowania go lub oblegania -zacz�� Ackbar, zwracaj�c si� do reszty zgromadzonych i zupe�nie ignoruj�c senatora Marooka. -1 w tej dziedzinie mamy bardzo nik�e do�wiadczenie - ci�gn��, wychodz�c zza m�wnicy. - Wszyscy ci weterani sojuszu, kt�rych senator Marook by� �askaw z takim uznaniem wspomnie�, z�by zjedli na dowodzeniu flot�, lecz by�y to g��wnie operacje ofensywne w g��bokiej pr�ni. Niespodziewane na szlaki zaopatrzeniowe przeciwnika, wymierzone z chirurgiczn� precyzj� uderzenia, dzia�ania wymagaj�ce dobrego maskowania, mobilno�ci i umiej�tno�ci sprawnego wycofania si�. Wyszkolone w tym zgrupowania nie nadaj� si� jednak do obrony jakiejkolwiek planety, systemu czy sektora. Tak zorganizowane si�y nie przeprowadz� desantu. W niczym nie przypominaj� floty zdolnej wi�za� przeciwnika sam� swoj� obecno�ci�. Wspomnijcie, prosz�, �e Sojusz nigdy i nigdzie nie prowadzi� wojny typu konwencjonalnego. Gdy raz, pod Hoth, okoliczno�ci zmusi�y nas do czego� podobnego, ponie�li�my dotkliw� kl�sk�. I dlatego na dow�dc� Pi�tej Floty wybrany zosta� w�a�nie Etahn A'baht. Ma do�wiad-
24
czenie zebrane w krwawym trudzie podczas obrony Dornei. Nam podobnego do�wiadczenia brakuje. To on jest autorem testowanego dzisiaj taktycznego planu operacji - zaznaczy� Ackbar wskazuj�c na ekran za plecami.
- W odr�nieniu od moj ego kolegi z Hrasski, j a nie zamierzam kwestionowa� kompetencji genera�a A'bahta. O wiele bardziej interesuje mnie sam or�, a nie to, kto nim w�ada - powiedzia� senator Tig Peramis, wstaj�c z fotela tu� przy drzwiach. - Chcia�bym zada� kilka pyta� zwi�zanych z samymi za�o�eniami �wicze�.
Leia, zaalarmowana, podnios�a g�ow�. Senator Peramis by� najm�odszym sta�em cz�onkiem Rady Obrony i reprezentowa� �wiaty Si�dmego Sektora, w tym sw�j w�asny, Walalla�. Jak dot�d, nie zabiera� g�osu, studiowa� tylko te dokumenty Rady, kt�re m�g� otrzyma� zgodnie ze swym stopniem dost�pu, zadawa� wiele pyta� i rzadko wyg�asza� jakiekolwiek opinie.
- S�ucham - zwr�ci� si� do niego admira� Ackbar z zach�caj�cym ruchem d�oni.
- Widz�, �e skierowa� pan Pi�t� Flot� przeciwko celowi pozbawionemu tarczy planetarnej. Dlaczego?
- Senatorze, nie da si� przeprowadzi� desantu na planet� chronion� przez tarcz�, o ile uprzednio nie zneutralizuje si� samej tarczy. A takie dzia�anie to dla nas nic nowego, zatem symulacja ataku na instalacje tarczy nic by nam nie da�a. Poza tym planety na tyle bogate i zaawansowane technologicznie, �e sta� je na globaln� tarcz�, s� niezmiernie rzadkie. Zdecydowana wi�kszo�� przypomina Bessimir�.
- Ale czy nie ostrzega� nas pan przed chwil�, �e to w�a�nie najsilniej uzbrojone �wiaty s� sol� w naszym oku? �e ich zdobywania musi si� flota Nowej Republiki najpilniej nauczy�? Czy nie obieca� pan r�wnie� Radzie, i� je�li stworzymy Pi�t� Flot�, uzyskamy narz�dzie zdolne zapewni� nam dost�p do nawet najsilniejszych imperialnych �wiat�w?
Ackbar przytakn�� z powag�.
- S�dz�, �e wywi�zuj� si� z tej obietnicy, senatorze. Obrona Bessimiry zosta�a zaplanowana zgodnie z tym, co wiemy o aktualnej taktyce Imperium. �wiczenia M�ota odpowiadaj� za� w og�lnym zarysie temu typowi operacji, do jakich Pi�ta Flota b�dzie najpewniej kierowana.
- S�ucham? Chce j� pan wykorzysta� do opanowywania nie bronionych �wiat�w?
25
- Senatorze, tego nie powiedzia�em...
- Ale ja tak to rozumiem. �o�nierz tak walczy, jak wcze�niej �wiczy� - stwierdzi� senator Peramis. - Czy stworzy� pan Pi�t� Flot� po to, by uzyska� dla nas przewag� strategiczn�, czy mo�e by ucieszy� Coruscant? Gdzie w�a�ciwie dopatruje si� pan wi�kszego zagro�enie? Poza granicami Republiki czy te� w ich obr�bie? - Obr�ci� si� i oskar�ycielsko wskaza� palcem na Lei�. - Kogo w�a�ciwie zamierzacie najecha�?
Ackbarowi odj �o mow� na tak� bezczelno�� i tylko zamruga� oczami. Obecni w sali oficerowie zamruczeli z irytacj�. Pozostali senatorowie te� poczuli si� ura�eni absurdalno�ci� podobnych insynuacji. Tylko Marook z�yma� si� w duchu na m�odzika, kt�ry nie czeka� na swoj� kolejno��, by zabra� g�os.
- Zastanawiam si�, gdzie pan by� podczas g�osowania, senatorze Peramis. Gdyby w�wczas zaszczyci� nas pan swoj� obecno�ci�, dzi� nie zadawa�by pan takich pyta� - odpali�a ostro Leia, wychodz�c na �rodek. - A tak, rzuca pan kalumnie na admira�a Ackbara.
- W najmniejszym stopniu do tego nie d��� - stwierdzi� Peramis patrz�c znacz�co w oczy Leii. - Pewien jestem, �e admira� Ackbar to oficer kompetentny i w pe�ni lojalny wobec prze�o�onych.
- Jak �miesz! - krzykn�� senator Tolik Yar i zerwa� si� na r�wne nogi. - Je�li nie wycofa swoich s��w, to osobi�cie zaraz tak go paln�, �e...
Leia podzi�kowa�a swemu obro�cy przelotnym u�miechem i powstrzyma�a go gestem d�oni.
- Senatorze Peramis, Pi�ta Flota powsta�a, aby chroni� Now� Republik�. Tylko w tym i w �adnym innym celu. Nie ro�cimy sobie najmniejszych pretensji terytorialnych, nie pragniemy podboj�w. Po co zreszt� mieliby�my sobie ich �yczy�, skoro codziennie otrzymujemy do dziesi�ciu zg�osze� �wiat�w pragn�cych w��czy� si� w nasze struktury? Na honor rodu Organa, daj� panu s�owo, �e Pi�ta Flota nigdy nie zostanie wykorzystana do �adnej akcji przeciwko cz�onkowi naszej federacji, nie stanie si� narz�dziem narzucania mu naszej woli czy d�awienia lokalnych ambicji.
Zanim jeszcze sko�czy�a, Peramis skrzywi� si�, daj�c do zrozumienia, �e te s�owa niewiele dla niego znacz�.
- C� znaczy przysi�ga na honor rodu, kt�ry ju� wygas�, nie zostawiwszy �adnego prawowitego potomka? - spyta�.
26
Tolik Yar poczerwienia� na obliczu i poszuka� d�oni� paradnego kordu, kt�ry nosi� na piersi. Stoj�cy obok oficer powstrzyma� jego d�o�.
- Poczekaj chwil�- szepn�� admira� Antilles. - Niech uplecie sobie jeszcze kawa�ek liny. �atwiej b�dzie go potem powiesi�.
Senator Peramis omi�t� sal� spojrzeniem. Wszyscy patrzyli tylko na niego.
- Przepraszam, �e zepsu�em nastr�j. Przepraszam, �e przeze mnie admira� Ackbar i genera� A'baht na darmo odpalili tyle fajerwerk�w. Przepraszam te�, �e mimowolnie podnios�em ci�nienie krwi senatorowi Yarowi, senatora Marooka za� zdegustowa�em, naruszaj�c tak cenion� przeze� etykiet�. Jednak nie mog� milcze�. W ci�gu tych kilku miesi�cy, kt�re up�yn�y od chwili z�o�enia �lubowania, zauwa�y�em wiele niepokoj�cych symptom�w. Dostrzegam je te� dzisiaj, tutaj i teraz. Gdybym m�g�, najch�tniej poruszy�bym t� spraw� przed ca�ym Senatem, na oczach ca�ej Republiki. Bo prawda jest taka, �e miast zapewni� wszystkim nam bezpiecze�stwo, stworzyli�cie aparat ucisku, piekieln� machin�, kt�r� na dodatek zamierzacie powierzy� potomstwu najwi�kszego w historii zbrodniarza. Sprzeciwiam si�, stanowczo i jednoznacznie, obecnym zbrojeniom wymierzonym przeciwko �wiatom cz�onkowskim Nowej Republiki...
- Myli si� pan... - zacz�� admira� Ackbar.
- W �adnym wypadku! - krzykn�� gniewnie senator Peramis. -Pi�ta Flota to ni mniej, ni wi�cej, tylko or� mog�cy pos�u�y� podbojom i ustanowieniu tyranii! A or� raz wykuty zaczyna kusi�. To silna pokusa, na tyle silna, �e kto� w ko�cu znajdzie pow�d, by tej broni u�y�. I to b�dzie wasza wina. Bo komu dajecie do r�k ten or�? Synowi Dartha Vadera, kt�ry mo�e dzi�ki temu zapragn�� p�j�� w �lady ojca. A jego c�rk� zach�cacie, w zakamuflowany co prawda spos�b, aby zbrojnie wzmocni�a swoj� w�adz�. I na dodatek siedzicie przy tym, jakby nigdy nic, u�miechacie si� i potakujecie, �e to wszystko dla naszego bezpiecze�stwa. Wstyd mi za was, naprawd� wstyd!
Senator Peramis potrz�sn�� energicznie g�ow�, jakby pragn�� rozproszy� w ten spos�b ciemne, gn�bi�ce go my�li, po czym wyszed� z sali konferencyjnej.
Leia odwr�ci�a si�, �eby ukry� wysi�ek, z jakim stara si� panowa� nad w�asn� mimik�. Ci�k� cisz� przerwa�o w ko�cu kas�a-nie. Oficerowie i senatorzy poruszyli si� w fotelach.
27
- Przewodnicz�cy! - sapn��, odzyskawszy g�os, senator To-lik, zwracaj�c si� do przewodnicz�cego Senatu Behn-kihl-nahma. -Oczekuj� wyci�gni�cia konsekwencji. Prosz� skierowa� wniosek do Komisji Dyscyplinarnej! Nie mo�emy tolerowa� czego� podobnego. Niech Si�dmy Sektor przy�le kogo� innego, by godniej go reprezentowa�. Prosz� si� tym zaj��, s�yszy pan?
- Wszyscy dobrze pana s�yszymy, senatorze Yar - powiedzia� Beh-kikl-nahm spokojnym, �agodnym tonem i podszed� do Leii. -Pani prezydent, prosz� przyj�� przeprosiny za po�a�owania godny post�pek senatora Peramisa...
- Mo�e przeprosi pan te� za po�a�owania godne post�pki Imperatora? - parskn�� Tolk Yar. - Wysz�oby na to samo.
Beh-kihl-nahm zignorowa� zaczepk�.
- Mo�e pami�ta pani, ksi�niczko, �e Imperium ci�ko do�wiadczy�o mieszka�c�w Walalli. Tig Peramis by� w�wczas dzieckiem, ale dobrze pami�ta czasy podboju i p�niejszych represji. I w�a�nie te wspomnienia mobilizuj� go do rozmaitych dzia�a�, podejmowanych jednak w dobrej wierze. Porozmawiam z nim. Pewien jestem, �e ju� teraz �a�uje swoich porywczych s��w.
Wyj�cie przewodnicz�cego Senatu stanowi�o sygna� do zako�czenia spotkania. Pozostali omal si� nie zadeptali, odpracowuj�c rytualny taniec salut�w, dyg�w, rewerans�w i innych pe�nych dwor-no�ci gest�w. Apogeum farsy rozegra�o si� pod samymi drzwiami, kt�re ostatecznie wszyscy zdo�ali pokona� w kolejno�ci mieszanej, wszelako zgodnej z etykiet�. Leia nawet nie zauwa�y�a, kiedy zosta�a sama z admira�em Ackbarem.
Spojrza�a na pe�nego wsp�czucia Ackbara i spr�bowa�a si� u�miechn��.
- Chyba si� uda�o, nie s�dzisz?
W tej�e chwili na g��wnym ekranie pojawi�a si� podobizna genera�a A'bahta.
- Etan A'baht z meldunkiem do Sztabu Floty na Coruscant, kopia dla prezydenta Senatu - zabrzmia� jego g�os. - �wiczenia Cios M�ota dobieg�y ko�ca z wynikiem zadowalaj�cym. Szczeg�owy raport o stratach i niedostatkach oraz o zachowaniu konkretnych dow�dc�w w przygotowaniu. Sugeruj�, by z dniem dzisiejszym nada� Pi�tej Grupie Bojowej status jednostki operacyjnej.
Obraz znikn��.
Ackbar przytakn�� i po�o�y� wielk� d�o� na ramieniu Leii. U�cisn�� j� w przyjacielskim ge�cie pocieszenia.
28
- Ca�kiem dobrze, pani przewodnicz�ca - mrukn��. - Zreszt� szermierka na s�owa zawsze mniej boli ni� prawdziwa walka. A tej mamy ju� chyba wszyscy dosy�.
Leia spojrza�a na drzwi, za kt�rymi znikn�� Peramis.
- Czy on naprawd� jest a� tak g�upi? - spyta�a. - Jak mo�e s�dzi�, �e po tym wszystkim mo�emy jeszcze lubowa� si� w wojaczce? Po Palpatine, Hethrirze, Durdze, Daali, Thrawnie, kt�rzy ledwie dawali nam tyle czasu, by�my z grubsza zaleczyli rany po jednej bitwie i natychmiast zmuszali do nast�pnej...
- Ju� kiedy� doszed�em do wniosku, �e najwi�ksze g�upstwa pope�nia si� ze strachu - stwierdzi� Ackbar.
- Ale ja nie przywyk�am si� ba� - odpar�a Leia i pokr�ci�a g�ow�. - Szczeg�lnie, gdy nie ma widocznego powodu do strachu. Z�o�ci mnie takie zachowanie.
Ackbar chrz�kn�� wyrozumiale.
- Co do mnie, to zamierzam wr�ci� teraz do kwatery i utr�ci� �eb zamarzni�temu gruntowi. Proponuj�, by� zrobi�a to samo. Na pewno znajdziesz jakie� kruche paskudztwo do st�uczenia...
Leia u�miechn�a si� blado i poklepa�a d�o� Ackbara.
- Dobry pomys�. Bo wiesz, chyba mam jeszcze t� kalama-ria�sk� skorup�, kt�r� da�e� nam w prezencie �lubnym...
ROZDZIA�
Luk� wystawi� twarz w stron� nap�ywaj�cego z do�u ciep�ego i wilgotnego podmuchu i spojrza� na ci�gn�c� si� a� po horyzont, pe�n� �ycia d�ungl�. Siedzia� na szczycie ruin �wi�tyni Atun, najwy�szego sanktuarium Massass�w na Yavinie Cztery. Olbrzymi, pomara�czowy dysk gazowego giganta, kt�ry wype�nia� zwykle wi�kszo�� nieba, chyli� si� ku zachodowi.
Nawet po pi�ciu latach ten widok robi� wra�enie. Szczeg�lnie na Luke'u, kt�ry wyr�s� na Tatooine, gdzie g��bok� czer� nocnego nieba m�ci�y tylko bia�awe ogniki gwiazd, a i tarcze obu upiornie gor�cych dziennych s�o�c by�y zaledwie nieco wi�ksze i chowa�y si� za uniesion� d�oni�. B�dzie mi tego brakowa�o, pomy�la�.
Luk� skrywa� si� w Atun ju� od kilku miesi�cy. To miejsce, w odr�nieniu od Wielkiej �wi�tyni, kt�ra o�y�a ponownie za spraw� odrodzonych Jedi, zostawiono nie zmienione: martwe mechanizmy, mroczne przej�cia. Zewn�trzne pomieszczenia ju� dawno zosta�y z�upione, ale g�rne kondygnacje ocala�y. Wykonana z dw�ch obsuwaj�cych si� ska� przemy�lna pu�apka wype�ni�a swoje zadanie, a szcz�tki pechowych z�odziei wci�� jeszcze poniewiera�y si� w jej pobli�u.
Luk� wyczu� w okolicy co� nowego. Przymkn�� oczy i ws�ucha� si� w omywaj�ce �wi�tyni� pr�dy Mocy.
Wsz�dzie wok� k��bi�o si� �ycie, jako �e fauna Yavina Cztery dawno ju� odkry�a, i� Massassowe odeszli i mo�na zaj�� ich w�o�ci. Gryzonie opanowa�y g��wnie dolne kondygnacje, wy�ej dotar�y tylko te najbardziej uparte, dla kt�rych brak schod�w (zawali�y
30
si�) nie stanowi� szczeg�lnej przeszkody. G��wnie gacki skalne urz�dzi�y sobie gniazda w niemal wszystkich za�omach frontonu �wi�tyni i opanowa�y przewody wentylacyjne. Luk� przywyk� ju� do ich obecno�ci. Co wiecz�r wzbija�y si� na purpurowych skrzyd�ach i szybowa�y wolno po niebie, by wypatrywa� zdobyczy gdzie� na konarach g�rnych poziom�w d�ungli.
W pobli�u wydawa�y si� pobrzmiewa� jeszcze jakie� d�wi�ki. Nowe, ale spodziewane. Nadchodzi� Streen.
Luk� wyznaczy� mu spotkanie na szczycie �wi�tyni Atun, nie podpowiedzia� jednak, jak tam dotrze�. Uzna�, �e je�li m�czyzna stawi si� ca�y, zdrowy i na czas, b�dzie to r�wnoznaczne zdaniu ostatecznego egzaminu. Nie ingeruj�c w Moc, Luk� obserwowa� post�py podopiecznego. Nawet jako adept Streen wyr�nia� si� dojrza�o�ci�, a teraz te� zachowywa� si� nad wyraz rozwa�nie. Ostro�nie omija� gniazda, bez l�ku wst�powa� w ciemne przej�cia.
Ostatnie pi�tna�cie metr�w wie�y musia� pokona� na zewn�trz, wspinaj�c si� po pop�kanym zachodnim murze. Za ca�� pomoc mia� d�onie i stopy. Gdy by� ju� blisko wierzcho�ka, Luk� zmobilizowa� gacki my�l� i wys�a�je na ucznia ciemn�, rozkrzyczan� chmur�. Ten si� nie wystraszy�. Znieruchmia�, wr�cz niewidoczny na tle sp�kanych kamieni i poczeka�, a� stadko odleci. Potem doko�czy� wspinaczki.
- Mi�o, �e jeste� - stwierdzi� Luk�, otwieraj�c oczy. - Wygl�da na to, �e s�usznie ci� wybra�em. Chod� tu i siadaj obok mnie. Twarz� na wsch�d.
Streen pos�ucha� bez s�owa. Kraw�d� pomara�czowego dysku dotyka�a ju� linii horyzontu. Oto widok, kt�ry dla Massass�w ur�s� do miana symbolu. Wywiedzione z niego piktogramy wyst�powa�y obficie w ruinach wszystkich budowli tej zaginionej rasy.
- Jak ci idzie odczytywanie ksi�g Massass�w? - spyta� cicho Luk�. - Doszed�e� do czego�?
Chodzi�o mu o zbi�r tabliczek znalezionych w pobliskiej d�ungli. Le�a�y pod warstw� gruzu na dnie dawno zawalonych podziemi. Pokrywaj�ce je pismo korzysta�o z symboli Sith�w, jednak na tym podobie�stwo si� ko�czy�o. Brakowa�o te� jakichkolwiek informacji o autorze zapisk�w. Luk� podejrzewa�, i� by�o to dzie�o �ycia jakiego� pojedynczego Massassi, kt�ry po�wi�ci� si� studiowaniu historii i teologii. Inni wszak�e, co prawda pozostaj�cy w mniejszo�ci, sugerowali, i� mog� to by� �wi�te ksi�gi Massass�w, pradawne teksty przekazywane uprzednio d�ugie wieki jedy-
31
nie w tradycji ustnej i spisane z czasem przez wykszta�conych niewolnik�w.
- Zak�ada�em, �e do dzi� sko�cz�, ale na razie doszed�em dopiero do szesnastej ksi�gi - powiedzia� Streen. - To znacznie trudniejsze, ni� s�dzi�em. Jakkolwiek bym si� stara�, wszystko jeszcze troch� potrwa.
- A dowiedzia�e� si�, jak ci pradawni patrzyli na to, co my dzi� ogl�damy?
- Yavin by� dla nich bogiem. Pi�knym i strasznym - odpar� Streen. - Przyci�ga� ich oczy ku niebu, ale nape�nia� te� l�kiem i pokor�.
- I co jeszcze?
Streen wskaza� na horyzont.
- O ile dobrze zrozumia�em to, co uda�o mi si� odcyfrowa�, chyba ostatecznie zbuntowali si� przeciwko owemu nieustannie obecnemu w ich �yciu b�stwu. Dosz�o do paradoksalnej sytuacji, kt�ra zawa�y�a na ich historii. �yli dostatnio, panowali nad �yzn� planet�, a jednak czuli si� niczym, za nic mieli wszystkie swoje dzie�a.
- W�a�nie - westchn�� Luk�. - Odrzucili pokor�. Im wi�cej osi�gali, tym bardziej t�sknili za wielko�ci� na miar� dla nich nieosi�galn�. Te tutaj kamienie spi�trzyli w daremnej pr�bie dosi�gni�cia oblicza swego boga. Szukali dost�