9227

Szczegóły
Tytuł 9227
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9227 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9227 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9227 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Grzegorz Walczak PAMI�TNIK MA��E�SKI TOWER PRESS GDA�SK 2001 2 Chyli si� ku wio�nie. Wlaz�em wi�c na sw�j stryszek, by zaczerpn�� �wie�ego powietrza. �wiat mnie oblepia paskudnie, wi�c by si� z niego otrz�sn��, staj� w zabitym na krzy� deskami oknie jak bocian w starym gnie�dzie po d�ugim, d�ugim locie. Ale i tu zmierzcha. Si�gam do starego kufra, dop�ki si� jeszcze ca�kiem nie �ciemni�o, by si� dokopa� do przesz�ych zdarze�, do fascynacji i obsesji dawnych, a mo�e jeszcze nie dotla�ych. Spod kupy zakurzonych starych ksi��ek i po��k�ych maszynopis�w wydobywam dwa zapisane stukartkowe kajety w szarych, zmaltretowanych ok�adkach. Pismo nier�wne, nerwowe, jak gdyby nie moje, a moje. Czytam. � Powiedz, po co ty �yjesz? � Oho, ju� si� czepia � my�li. Patrz� na ni�, jak si� pochyla nad miednic� pe�n� pieluch. � Powiedz, po co si� urodzi�a�? � Milczy. � Wiesz co, wiesz, co ci powiem? � najtrudniej jest uwie�� w�asn� �on�. Ale tak ca�kiem, w pe�ni. � Milczy. Kr��� nad ni� jak z�y ptak. Czy to moja wina? Mo�e i moja. Mojej historii. Tego, �e mam swoj� histori�, wyryt� w twej pami�ci, nieust�pliwej, zawzi�tej pami�ci. � Co to znaczy �w pe�ni�? � pyta w ko�cu. � Wyobra� sobie, �e dopiero�my si� poznali. Jeste�my w tym oto pokoju. Jest mi�dzy nami napi�cie, a zarazem spok�j. Odnajdujesz co� we mnie, jaki� szczeg�, sama nie wiesz co, ale chcesz tego, chcesz coraz bardziej. Owszem � banalne. Tak! Z ka�d� inn� mog� to prze�y�, a pewnie, �e tak! Mo�e to nie jest nasza wina, c�, nie jeste�my zach�anni � a co to za mi�o��? Najpierw mieli�my siebie za cel � tylko siebie, w spos�b idealnie egoistyczny � i to by�o pi�kne, a teraz? Nie, ja nie mam nic przeciwko rozmna�aniu � kocham przecie� dzieci, wiem, �e to dla ciebie wszystko i niech sobie tak b�dzie. Wcale nie jestem zazdrosny, tylko w�ciek�y, bo to, co by�o mi�dzy nami, to jest czas przesz�y. Ja dobrze pami�tam, jak poszli�my do tego hotelu i jak ca�� noc si� ba�a�, �e kto� wejdzie, zastuka. Tu i ona si� o�ywia. M�wi o tym, jak stara portierka dobrze wiedzia�a, �e my to tak w obydwu pokojach mieszka� nie b�dziemy. Owszem, le�eli�my na w�skim luksusowym � tak si� nam wtedy zdawa�o � tapczanie i by�a �liczna lampka z odpowiednim p�mrokiem, i 3 telefon na nocnym stoliku, nawet ten telefon raz zadzwoni�, bo spodoba�a� si� numerowi obok, numer nie wiedzia�, �e jestem u ciebie, wi�c jeszcze bardziej dr�a�a�, ale czy tylko ze strachu? przed nimi? ca�� s�u�b� hotelow�? milicj�? rodzicami? i tym panem, co ci� tak kulturalnie zaprasza� do swojego pokoju? Dlaczego tak dr�a�a�, dlaczego teraz ju� nie dr�ysz?! Stoisz nad misk� i paprzesz swoje wci�� jeszcze delikatne r�ce w ��to-bia�ej melasie pieluch. � Ty zawsze by�e� bezczelny. � Co ty wiesz o mojej nie�mia�o�ci? Stara portierka okaza�a si� cz�owiekiem, ale sk�d ja o tym mog�em wiedzie�, kiedy szed�em zameldowa� nas w warszawskim hotelu, maj�c dow�d z warszawskim miejscem zamieszkania, a to ju� przecie� zbrodnia. A jak ju� powiedzia�em, �e dla pani musi by� jednoosobowy, bo mnie wszystko jedno, to zaraz prze�kn��em �lin�. Okaza�o si�, �e w pokojach kilkuosobowych m�skich nie ma ju� miejsca, wi�c sobie przypomnia�em, �e to w�a�nie ja lubi� wygod� i koniecznie musz� mie� jednoosobowy, a pani wystarczy miejsce w damskim zbiorowym. Nie mieli�my zbyt wiele pieni�dzy. Poda�em wi�c ten m�j kiepski dow�d, a potem by� d�ugi korytarz z mi�kkim chodnikiem, intymnym jak tu wszystko, l�ni�cy czerni� telefon i w ko�cu tw�j g�adki napi�ty grzbiet. Pytasz, co to znaczy posi��� w pe�ni? Nie chodzi mi o formalno��. Na t� mechaniczn� przyjemno�� mo�emy sobie zawsze pozwoli�, no oczywi�cie jak ju� wypierzesz, pozmywasz, wysiusiasz, u�pisz, zagotujesz, wywietrzysz, przewiniesz, po�cielesz, uklepiesz poduszk� i jak ju� jeste� tak zm�czona, �e zanim si� po�o�ysz, musz� ci� budzi�. Wiem, wiem, m�g�bym ci pom�c, tak, ale ja mam hobby niepomagania, powie��, kt�rej nigdy nie napisz�, telewizor i Erosa w spodniach na wszystkie twoje przyjaci�ki. Co to znaczy �w pe�ni�? � przez chwil� nawet wiedzia�em, mog�em to sformu�owa�, ale ty tyle milczysz, tyle milczysz, �e ju� nie pami�tam. Aha... uwie�� ci� w pe�ni � to znaczy, �eby� mnie naprawd� chcia�a � mimo wszystkich trudno�ci i w�asnych opor�w, kiedy si� mieszka u kogo� k�tem, kiedy si� kr��y po ulicach p� dnia, chocia� pada �nieg, i p� nocy siedzi si� na poczcie g��wnej, bo tam najwi�kszy komfort i milicja obywatelska si� nie czepia, a potem wszystkiego przestaje si� chcie�. Twardo i dooko�a g�upie, zm�czone g�by podr�nych, na wp� uchylone g�by, bo �pi�. I wtedy � rozumiesz? � jak przy tym wszystkim spojrzysz niespodzianie tak ciep�o, inaczej, tak jak ja pami�tam, to wtedy w�a�nie wiem, �e ci� uwiod�em ca�kowicie, w pe�ni. � Jeste� dziwny � m�wi � zawsze chcia�e� wi�cej ni� masz. � Tak, owszem. Jak ci� poca�owa�em pierwszy raz pod ko�cio�em, to zaraz chcia�em dotkn�� twoich piersi. Wcale mi si� nie podoba�a�, ale ja ciebie chcia�em kocha�, bo co mia�em robi�. By�a noc. Gada�a� mi co� o obojczykach, o tych kostkach, co tu wystaj�. Nazywa�a� je solniczkami. Dotyka�em ich 4 na �aweczce czcigodnych, coniedzielnych chrze�cijan, m�wi�em ci o �brzytwie Okhama� i o �panta rhei� i r�ce mi dr�a�y. Nie umia�em ci rozpi�� stanika. Wiesz, najgorsze jest to, �e jeste�my dojrzali, to znaczy wystudzeni. Patrz� na ni�, nie widz�c. A jej ta�cz� te jeszcze delikatne r�ce w miednicy albo przy kaftaniku, bo ju� chyba szyje. Ig�a jej miga w szybkich palcach, a ja stoj�, jak gdybym si� zatrzyma�. Tak, mo�emy wspomina�. Jeste�my m�odymi lud�mi, kt�rzy mog� wspomina�. � Ty ju� mnie nie kochasz � skar�y si� cicho. � Ja... ja... My ju� nie jeste�my siebie �akomi, nie jeste�my zach�anni. � Milkn�. Nie wiem, co chcia�em powiedzie�. A ona? Ona ju� nawet nie potrafi p�aka�. Zabiera si� do swojej rob�tki. Druty tylko jakby oporniej przebijaj� si� przez mas� bia�ej we�ny. Ko�czy m�j sweter. Poci�g jak ogon czarownicy zamiata na zakr�tach. Szyny mu si� roz�a�� pod nogami. Nie wiem, czemu dostaj� czkawki na widok mostu, po kt�rym przebiega poci�g. Mo�e to wspomnienie z dzieci�stwa. Mia�em sze�� lat, kiedy �azili�my po dziurawym kolejowym mo�cie na rzeczu�ce bez nazwy. A� tu nagle zza lasu zakopci�o, zagwizda�o i wyskoczy�o strasznie szybko. Rzucili�my si� do ucieczki, ale powin�a mi si� noga i ju� mia�em w�a�nie wpa�� w dziur� mi�dzy szynami a balustrad�, kiedy podtrzyma� mnie starszy ch�opak. Jak ju� zlecieli�my na zbit� g�b� z nasypu, dosta�em czkawki. Od tej pory dostaj� czkawki na widok kolejowego mostu. Cz�owiekowi zawsze jest jednak ma�o, od szczeniaka cz�owiek jest chciwy. Ile razy zbli�a� si� zadyszany, �elazny potworek, biegli�my wszyscy pod most, �eby przejecha� nad nami, �eby si� wyhucza�, wydudni�, �eby nas troch� wystraszy�. Tak, kochana � ty jeste� w�a�nie taki m�j potworek, ma��e�stwo moje jest moim kolejowym mostem, i chocia� na sam� my�l o tym dostaj� czkawki, wracam pod ten most, do tego dudnienia, wracam biegiem, �eby si� nie sp�ni�. Wiesz � postanowi�em napisa� pami�tnik. To b�dzie pami�tnik o nas, o naszym ma��e�stwie. Nie przerywaj! Napisz� o tym, jaki jestem dla ciebie niesprawiedliwy, zrobi� z narratora cz�owieka, kt�ry siada ze swoj� �on� na roz�arzonej patelni i zaprasza jeszcze na to widowisko publiczno��. Pomy�l, mo�e kto� to kupi, mo�e znajdziemy frajera, co nam za to zap�aci. Pieni��ki b�d�, kochana, kupi� ci nowe po�czochy albo rajstopy na zim�, co? � Daj mi spok�j. � Odwracam si� do okna. � Tak, ja bym wszystko sprzeda� � ciebie, siebie � �eby popr�bowa�, czy to si� da sprzeda�. Sprzeda�bym nawet za darmo. Wiem, by� taki film. To zreszt� �aden pomys�. Wiadomo � wszystko jest tworzywem dla kogo�, kto chce tworzy�. I im bardziej jest to ohydne, im wi�ksze �wi�stwo, tym lepiej smakuje gawiedzi. By� raz w knajpie duet taneczny. I nikt tego do tej pory nie wie, czy tancerz by� takim 5 artyst�, czy mu si� w g�owie pomiesza�o, do�� �e si� w�y� w rol�. Pos�uchaj. On do po�owy nagi, z batem, ona raczej drobna, k�adzie mu si� u st�p, wije si�, niby prosi o lito��, on j� odrzuca od siebie, na dystans, bat trzyma w r�ku. Raz strzeli� w powietrze, drugi raz w powietrze, ale nagle co� si� w nim za�ama�o, straci� postaw�, przykurczy� si�, zaraz si� jednak wyprostowa� i przejecha� tancerk� baciorem. Jeszcze nie wierzyli�my. Ale on zacz�� j� siec raz za razem. Kobieta le�a�a na pod�odze, nie wydaj�c j�ku. Patrzyli�my jak zahipnotyzowani. Nikt nie ruszy� si� z miejsca. Nie wiem, jak to d�ugo trwa�o. Us�ysza�em pisk kobiet. Dopiero basista i klarnecista z orkiestry wybiegli na parkiet do zniech�conego nagle artysty. Klarnecista obraca� bat w r�ku. Ludzie otoczyli tancerk�. Wyrwa�a si� im i pobieg�a do garderoby. Na stopniu przy zej�ciu na parkiet siedzia� samotnie tancerz. P�aka�. Kawiarnia szybko pustosza�a. Paniom p�on�y policzki. Wychodzi�y ura�one. Przez chwil� mia�y wsp�lny temat i szybszy oddech � by�y zadowolone. Oczy �ony robi� si� krowie. Zamykaj� si� i otwieraj� na chwil�. B�dzie zasypia�. � Ciebie nic nie interesuje. � Interesuje. � Zn�w si� przymru�y�y. W�a�ciwie, nie mam nic do sprzedania. Kiedy zaczyna�em pisa�, pomy�la�em: sprzedam kawa�ek prawdy, nas, ma��e�stwo, ale tego nawet nie mo�na podarowa�, to si� nie nadaje. Gdybym jednak sprzeda� kawa�ek ma��e�stwa, ca�e ma��e�stwo mia�oby ju� jaki� sens. A mo�e ma? Wydaje mi si�, �e zacz��em spraw� za�giwa�, nawet ju� my�l� o fabu�ce. A mo�e by jak�� przygod� opisa�, pieprzyka przyda�? Tak, trzeba skleci� fabu�k�, ale z czego? � z �ycia? Nic si� nie dzieje. Szkoda, �e moja �ona nie chce pisa� pami�tnika. Namawia�em j� nawet, bo przecie� bardzo by mi si� przyda�, ale nie i nie... Uparte zwierz�. W ko�cu przyzna�a si�. Owszem, zapisa�a ca�y zeszyt, wi�cej � dwa zeszyty, ale wtedy by�a jeszcze dziewczynk�. Dwa zeszyty takich g�upich historyjek, dlatego zniszczy�a, spali�a i nie ma. Ale przecie� ja i tak dobrze czuj� jej pisanie, nie pomy�lane jeszcze, a przecie� ju� prawdziwe. Gotowe. I wcale mi to nie przeszkadza, by... 11 lipca 1972 Jeste�my w jednej z mniej znanych nadmorskich miejscowo�ci. Filip znika coraz cz�ciej. Nie ma go czasem przez p� dnia. Jemu to nic nie szkodzi, �e ja si� wszystkiego domy�lam. Joasia rozwija si� prawid�owo. Morskie powietrze jej s�u�y. Ro�nie i ma apetyt. � Tak chyba mog�aby napisa�. 6 Coraz trudniej mi odpoczywa�. Po dniu odpoczynku wpadam w depresj�. �wiadomo�� tego, �e prze�y�em dzie�, po kt�rym nic nie pozosta�o, wp�ywa na mnie przygn�biaj�co. Wszystko mnie wtedy dra�ni. Najgorsze s� ostatnie godziny przed snem, kiedy jest za p�no, by bra� si� do czegokolwiek i robota roz�azi si� w palcach. Gry z �on� znudzi�y mnie, bo by�y zawsze przeciwko �onie. Ona jest zwyczajna, ja jestem za ma�o szalony. Chcia�bym gdzie� daleko uciec, ale nie potrafi�. Wracam jak pi�eczka na gumce. Znowu le�� na przykr�tkim dla mnie ��ku. Le�� i licz� krowy na suficie. Rozlaz�y si� wychud�e, smuk�e i inteligentne. Nosz� zielone okulary i �yj� w zakamarkach po�udniowych cieni wielkiego klonu. Klon rozr�s� si� pod oknem i rozlewa odbicie swoich ga��zi na przybrudzonej bieli sufitu. Sufit � moja najdalsza ucieczka. Ile razy pot�uk�em si� solidnie o semantyk� rzeczy i z rozkwaszonym nosem gramoli�em si� na ��ko � uspokaja� mnie sufit. ��ko i ta nad g�ow� bia�a plama, na kt�rej mo�na by pisa� bez ko�ca p�dzlem wyobra�ni � to s� moje dwa najsympatyczniejsze przedmioty. Ot, dziwne, jestem przecie� cz�owiekiem chorym na ruchliwo��. Po�udniowe s�o�ce wpe�za pod firank�, a ja ju� czuj�, jaki to b�dzie okropny dzie�. Nie wolno mi napisa� ani jednego wiersza, ani jednej linijki. Przyjecha�em tu odpoczywa�, ogl�da� morze, wdycha� jod, du�o jodu. A tam, w Warszawie, puste beze mnie redakcje. Wypoczywaj�. Wielcy znajomi chodz� bezpiecznie po wymar�ych ulicach stolicy, maj� nawet nadziej� na wyjazd. � Dzie� dobry panie redaktorze � to ja. � Twarz mu si� kurczy, u�miech ca�kiem odlepia, strzepn�� go r�k�. � To ja, panie redaktorze. Pan mnie nie poznaje? Przynosz� panu nowy poemacik. � Twarz napadni�tego jeszcze bardziej szarzeje. Ma min� cz�owieka cierpi�cego na niestrawno��. Patrzy na moje dzie�o, marszczy si�. � Tytu� zach�caj�cy, owszem, owszem, przeczytamy, przeczytamy. Ale, ale � jaki jest pana adres... �eby to panu w razie czego, pan rozumie... aha i nazwisko, bo mi ca�kiem wylecia�o... Tak, puste kosze wielkich redakcji. Bezkarnie po ulicach chodz� redaktorzy. Maj� nawet nadziej� na wyjazd. A ja dzisiaj zn�w nic nie napisa�em i nic im nie wtarabani�, �adnego wiersza, eseju, spontanicznej dramatycznej scenki, nie wrzepi� im, nie wrzepi� si� w nich, nie popr�buj�, nie popr�buj�... Krowy na suficie rozsiad�y si� po turecku i �r� �o��dzie. Wtuli�a si� w nie u�miechni�ta staruszka i g�aszcze je po widelcach kr�gos�up�w. Na�ci moje wyalienowane, na�ci moje frustratki, zaraz dam wam na deser Picassa. Drzwi otwieraj� si�. Przez pr�g ostro�nie i rozwa�nie przechodzi Joasia, a za ni� ta znajoma pani � moja �ona. 7 14 lipca 1972 Filip na pewno ma jak�� dziewczyn�. Nic mnie to nie obchodzi. �eby si� tylko wi�cej zajmowa� dzieckiem. Ale on si� zajmuje tylko sob�. Czasem wydaje mi si�, �e to jest zupe�nie kto� inny; nie ten sam cz�owiek, kt�rego kiedy�... Filip wci�� mi powtarza, �e nie ukrywa� przede mn� swoich wad i zalet. Mo�e to i prawda, ale c� z tego? On widzi tylko koniec swojego nosa. Joasi nie kupi� jeszcze �adnego prezentu, a Joasia nied�ugo sko�czy dwa lata. � Jeszcze nie wsta�e�? Kawa ca�kiem wystyg�a, mas�o si� rozpu�ci�o, w d�emie siedzi osa... � Dzie� dobry, �ono. � K�pa�y�my si�. Ca�kiem ciep�a woda. Wiesz, Joasi� jeden ch�opczyk uderzy� �opatk� w czo�o... bo go ugryz�a. � A fe. Daj mi kanapk�. Nie reaguje. � Jak �licznie dzi� wygl�da m�j kochany krowiniec � u�miecham si� do niej. Nie reaguje. � Jedziemy do Sopotu. � Wida�, �e postanowi�a nieodwo�alnie. Po g�osie �atwo pozna�, �e postanowienie to dotyczy oczywi�cie tylko jej i Joasi, bo ja i tak chodz� swoimi drogami, jestem zupe�nie wolnym cz�owiekiem. Do Sopotu doje�d�amy o zmroku. Joasia pozostawi�a na pod�odze autobusu wielk� ka�u�� i �ona czyni mi wym�wki, �e ze mn� to tak zawsze. Dziecko powinno zaraz si� po�o�y� spa�, a mnie si� zachciewa i�� na molo, kt�re si� chyba od zesz�ego roku nie zmieni�o w Wie�� Eiffia. A w og�le to ze mn� nie mo�na si� nigdzie wybra�. Fale rozbijaj� si� o grube s�upy pomostu. Chlupie tam w dole i chlupie. �wiat�a wybrze�a k�ad� si� na wodzie. Jest ciep�o. Mi�dzynarodowy t�um zanurza si� w �agodny, lipcowy wiecz�r. High life, psiama�, przegrzany snuje si� niedbale. Dw�ch czarnych leniwym krokiem czujnego zwierz�cia przechodzi ko�o mnie i miesza si� z t�umem. Nonszalancki, rozlu�niony ch�d. Z daleka s�ycha� piszcza�ki. Joasia �pi na moich r�kach. �ona tuli si� do mnie w milczeniu. Oddaj� jej dziecko. Sam schodz� na dolny pok�ad. Jest tu zupe�nie ciemno. �wiat�o mojej latarki natrafia na zal�knione twarze zbocze�c�w. Jeszcze si� obejmuj�. Mijam ich. Id� coraz szybciej, prawie biegn�. Odbija si� echem tupot moich n�g po drewnianym pomo�cie. 8 I tu si� zaczyna moje oszustwo. Ca�a historia, kt�r� wam opowiem jest zmy�lona. A mo�e nie ca�a? Nareszcie uciek�em. Wia� leciutki swobodny wiaterek. �eglowa�em spokojnie przez morze pszenicy. Buty zwi�za�em sznurowad�ami i przewiesi�em je na patyku przez rami�. Na bosaka cz�owiek czuje si� jeszcze swobodniejszy. L�kaj�c si� po�cigu, przyspieszy�em kroku. �wiat troszk� jak gdyby por�owia�. U�miechn��em si� do siebie i pomkn��em po nawodnionej ��ce. Obiad zjad�em w przytulnej knajpce przy wejherowskiej szosie. Gdzie� daleko za mn� zosta�o morze, rozpalona pla�a, lenistwo p�nagich wczasowicz�w i to ca�e codzienne u�pienie, odr�twienie t�pe. Tymczasem mia�em przed sob� szerok� wst��k� asfaltu, tysi�c mo�liwo�ci, �adnego planu � by�em w akcji, dzia�a�em. Noc dopad�a mnie w stogu siana, �wierkaj�ca �wierszczem, zbuntowana, niewygodna. Rankiem przemy�em twarz ch�odn� wod� z niewielkiej rzeczu�ki. Wyszed�em na szos� nieco zaro�ni�ty, w pogniecionych spodniach, w swetrze tkwi�y ostre �d�b�a siana. D�u�szy czas nic nie jecha�o. Min�� mnie tylko zaspany rowerzysta i zat�oczona syrenka. Odsika�em si� przy starym, ciekawym drzewie i akurat wtedy nadlecia�o to cholerne volvo. � Zapnij si� pan i siadaj � powiedzia�a dziewczyna przy kierownicy. � Dzie� dobry, ja � ja t� sam� drog�. � By�em mocno speszony. � Zatrza�nij pan lepiej drzwi, pierwszy raz pan samochodem? � El�bietko, nie rozumiesz, �e pan si� jeszcze troszk� wstydzi? � u�miechn�a si� wyrozumiale druga dziewczyna. Obydwie mia�y identyczne bia�e kamizelki i granatowe plisowane sp�dniczki. Wygl�da�y jak uczennice... � Ja mam na imi� Filip. � To bardzo �adnie, prosz� pana. My jeste�my El�bietki. � W g�osie tej wyrozumia�ej wyczuwa�o si� spok�j i macierzy�sk� troskliwo��. M�wi�a tak, jak gdyby co� ofiarowywa�a, jak gdyby co� obiecywa�a nieokre�lonego, lecz cennego. � Dzisiaj jako� nic po tej szosie nie je�dzi, s�o�ce takie, prosz� pani..., gor�co � nieprawda�? �adnie pani prowadzi. � Co pan tyle szczebioce � przerwa�a mi El�bietka przy kierownicy. � A no tak, no bo... Samoch�d grza� przesz�o sto na godzin�. El�bietka pewnym ruchem bra�a wira�e. Na skrzy�owaniu przed drabiniast� furmank� osadzi�a maszyn� tak pi�knie, �e a� stukn��em brod� w oparcie panienek. 9 � Taka jazda to jest wy�mienita � zn�w mi si� wyrwa�o. � Jaki on jest s�odki, prawda El�bietko? On musi z nami spa�. Przez moment mnie �ci�o. Dobrotliwa El�bietka spojrza�a na mnie figlarnie, a zarazem ciep�o. � No wreszcie � pomy�la�em � to jest chyba prawdziwa przygoda, interesuj�ce dziewczyny. Otrz�sn��em si� ju� z pierwszego niepowodzenia przy wsiadaniu i, �eby w ko�cu znale�� si� jak nale�y, paln��em dyszkantem: � Ale ja �pi� na golasa. � Jaki on s�odki, nieprawda�? � powt�rzy�a �agodnie El�bietka. Ta druga, przy kierownicy, wygl�da�a na starsz� i nieco zdenerwowan�. � To jest myd�ek � spointowa�a kr�tko. Rozumia�em, dlaczego sobie panny ze mnie kpi� � ot taka konwersacja, ale nie mog�em si� domy�li�, dlaczego jedna z nich naprawd� mi ur�ga. Niespodzianie dla mnie samego obudzi� si� we mnie lew. � Przepraszam uprzejmie � ma pani nad podziw po�ladki, to fakt, ale to nie pow�d, �eby si� do mnie dobiera�. � Ty, ma�y... By�a ode mnie wyra�nie m�odsza. �agodna tym razem przyzna�a jej racj�. � My lubimy grzecznych ch�opc�w. Odwr�ci�a si� ode mnie do okna. Jechali�my d�u�szy czas milcz�c. S�ycha� by�o tylko miarowy, precyzyjny mechanizm. Dobry to samoch�d volvo. � Mo�e pan chce cukierka mi�towego? � niespodziewanie uprzejmie zwr�ci�a si� do mnie ponura El�bietka znad kierownicy. Przyj��em i �lamka�em bezmy�lnie. � Pan jest autostopowiczem? � agresywna dot�d dziewczyna przyj�a ton do z�udzenia podobny do brzmienia g�osu kole�anki. � Nie, dlaczego? W�a�ciwie to tak tylko wsiad�em. � Porozmawia� troch�? � Mhy. � Rzeczywi�cie jest pan s�odkim ch�opcem, niepotrzebnie pana skrzycza�am. � M�wi�a do mnie jeszcze jaki� czas delikatnie, wyrozumiale, ofiarowywa�a ca�� siebie, ca�� sensowno�� bytu, wszystkie rozkosze �wiata, utajone w tym jej intymnym, wyciszonym p� g�osie, p� u�miechu. Zupe�nie jak jej kole�anka, kt�ra teraz pos�pna, nieobecna, �ledzi�a szybkie pomykanie przydro�nych s�up�w, skamienia�a w rozp�dzonym aucie. Mnie tymczasem coraz bardziej dogania�y psy go�cze my�li mojej �ony. Wielkimi susami 10 gna�y za samochodem. Nic dla nich nie znaczy�a szybko�� przecudownego volvo. Dar�y si�: mleko kipi! Jeszcze nie wsta�e�! Dziwkarz! Joasia. p�acze � id� do niej! Raz ty by� si� m�g� ruszy�. A te dwie panie co tu robi�? Przegryz� ci opony, przegryz� ci zaraz. Ju� nawet s�ycha� jak powietrze z sykiem ucieka ze wszystkich k�. Monotonny d�ugotrwa�y szum � usun��em. 17 lipca 1972 Filip tak jak przedtem gdzie� gania�, tak teraz godzinami siedzi w domu i my�li. Nie mo�na si� do niego odezwa�. Jest zupe�nie niezr�wnowa�ony. Joasia raz go doprowadza do sza�u z byle powodu, to znowu szaleje za ni� z ub�stwienia. Zm�czy�y mnie te jego tw�rcze harce. Jak pisze, trzeba chodzi� na palcach, a ju� pomy�le�, �eby co� wtedy zrobi� � to w og�le nie mo�na. A jak co� napisze, chce mi zaraz czyta�, kiedy ja nie mam czasu, wi�c si� w�cieka, �e nie rzucam wszystkiego i nie s�ucham na baczno��, co on napisa�. Widzi on tylko to swoje pisanie, co jest na razie m�cz�ce i nudne. Zreszt� w gruncie rzeczy, to on taki z�y nie jest. � Ja cholernie szanuj� ludzk� prac�. Rozumiej� panie, by�em niedawno u kolegi geologa na otworze i przygl�dam si� jednej wiertarce, co boruje dziur� w ziemi. �wider taki, prosz� pani, wchodzi czasem cztery kilometry w g��b albo i pi��, albo jeszcze g��biej. Pok�j troch� za ciasny jak na trzy osoby, tapczan rozk�adany by� za to szeroki, obok ma�a kozetka � napchali tych mebli. M�odsza El�bietka bra�a prysznic. Druga przypudrowa�a nosek, odwin�a ko�dr� na bok i spulchni�a poduszk�. Jeszcze nie bardzo orientowa�em si� w sytuacji. Rozpi�a sp�dniczk�, �ci�gn�a sweter � rozebra�a si� bez najmniejszego skr�powania. By�em nieco oszo�omiony, postanowi�em jednak podtrzymywa� konwersacj� i jakby nigdy nic kontynuowa�em opowiadanie. � Wierc� tak, prosz� pani, cztery kilometry w g��b. W Zwi�zku Radzieckim to nawet prawie siedem, bo to urz�dzenia bardzo kosztowne i prosz� sobie wyobrazi�, jaka tam jest temperatura! Na pi�ciu tysi�cach metr�w p�uczka normalnie paruje, a bez p�uczki � pani wie � nie da rady; ani to nie wyci�gnie urobku, ani to nie och�odzi. �wider diamentowy kruszy si� wtedy jak sucharek i co? W drzwiach �azienki stan�a druga panienka, r�wnie� naga. � Doskonale si� czuj�. Znakomicie si� od�wie�y�am. 11 Po�o�y�a si� obok kole�anki. Zaci�o mi si� sznurowad�o, zasup�a�o na w�ze�ek. Nie mog�em zdj�� buta. � No co tak marudzisz? � odezwa�a si� El�bietka. Po�o�y�em si� na brzegu ��ka przy jednej z pa�. � E, nie, tak nie b�dzie � zaprotestowa�a � k�ad� si� w �rodku. G�upio mi by�o jako�, bo mi m�sko�� naros�a, wi�c le�a�em mi�dzy nimi i wci�� m�wi�em: � Takie wiert�o, prosz� pani, czyli �wider, to jest bardzo � ciekawy instrument i kosztowny � wart jest prawie p� miliona z�otych. Wykonuje tak� po�yteczn� prac�. A ja bardzo szanuj� ludzk� prac�. Amerykanie to nawet potrafi� na osiem tysi�cy metr�w si� zag��bi�. � Naprawd� s�odki ch�opak. Pochyli�em si� nad ni�, przylgn��em ca�ym cia�em, zacz��em j� gor�czkowo ca�owa�. Szybkim ruchem El�bietka wy�lizn�a si� spode mnie. Dosta�em w pysk. � S�odki ch�opak � przedrze�nia�a El�bietka�szofer. � Tak si� nie post�puje � wyrozumiale t�umaczy�a mi moja pogromczyni � przecie� jest pan grzecznym, kulturalnym ch�opcem, nieprawda�? M�wi�a to, jak gdyby si� nic nie sta�o, jak gdyby to nie ona swoj� ma��, szybk� r�czk� przelecia�a po mojej twarzy. Nie wiedzia�em, jak si� zachowa�. Chcia�em jeszcze co� doda� o przewodzie wiertniczym, o tym, �e stal francuska, kt�rej u�ywamy do tej historyjki, nie utrzymuje w�asnego ci�aru i tego ca�ego wisiora, co si� wdr��a w ziemi�, �e stal japo�ska to zupe�nie co innego, ale jej u nas nie ma, wi�c s� trudno�ci z zawieszeniem nast�pnych rur i nast�pnych; nie ma mowy o sze�ciu, siedmiu kilometrach, a co dopiero o biciu rekordu. Ale i tak takie wiercenie to rzecz nie byle jaka i warto si� tym zainteresowa�, i warto o tym opowiedzie�... Nic ju� jednak nie opowiedzia�em. Dotkn��em tylko rozpalonego policzka. D�ugo jeszcze my�la�em o tym, �e praca humanisty to zupe�nie inna praca, te� po�yteczna, owszem. I wyobra�a�em sobie, co mo�e by� pod ziemi� i jak to taki d�uga�ny wariat w niej si� obraca. Cztery kilometry idzie si� prawie godzin�, gdy si� idzie na spacer po p�askim terenie na �wie�ym powietrzu, a tam... Rozejrza�em si� wok� siebie. Po moich obydwu bokach spokojnie spa�y El�bietki niby dwa antyczne amorki. Ja jeszcze d�ugo nie mog�em zasn��. Wreszcie, kiedy ju� sen zacz�� mnie przenosi� w swe coraz bardziej m�tne i odleg�e koncentryczne ko�a i jawa zaciera�a si� na granicy �wiadomego i nie�wiadomego, uczu�em czyj� delikatny dotyk. Porazi�o mnie jak pr�dem, ale rozkosznie. To jedna z dziewcz�t przesuwa�a lekko palcami po moim karku i plecach. By�a to ta m�odsza, bardziej dla mnie wyrozumia�a. Zamar�em w bezruchu, prawie nie oddycha�em. R�ka, w kt�rej czai�a si� ca�a dziewcz�ca ciekawo�� i tkliwo��, przesuwa�a 12 si� powoli po moim ciele. Czu�em, jak budzi si� we mnie ochota. Wci�� jeszcze udawa�em, �e �pi�. M�j krzykacz jednak pocz�� si� ju� wyra�nie wychyla� i wpiera� w wypi�t� kr�g�o�� �pi�cej El�bietki. Dziewczyna poruszy�a si� z cichym westchnieniem. Powoli, jak najdelikatniej przekr�ci�em si� na ��ku. Znalaz�em si� wreszcie twarz� w twarz z t�, kt�rej oddech wyda� mi si� przyspieszony. Trwali�my przez chwil� w znieruchomieniu. Zbli�y�em swe wargi do jej ucha, muskaj�c je tak lekko, �e nie by�em pewien, czy to mog�a poczu�. Moje r�ce wyci�gn�y si� same i odnalaz�y jej piersi, kt�re dojrzewa�y dla mnie chyba ju� od osiemnastu lat. Dziewczyna przywar�a do mnie ustami. Ca�owali�my si� w pe�nym skupieniu i ciszy, dbaj�c o to, by nie obudzi� drugiej El�bietki. Mia�a ona jednak dobry sen. Nadal oddycha�a miarowo, nawet wtedy, gdy z zachowaniem jak najwi�kszej ostro�no�ci wgramoli�em si� na jej kole�ank�. Rozwin�� mi si� w pe�ni. El�bietka uj�a go subtelnie. Musia�em zbyt silnie �cisn�� jej r�k�, gdy� sykn�a z b�lu i powstrzyma�a swoje delikatne palc�w przebieranie. By�o ono tak nie�mia�e albo te� tak wyrafinowane, �e zn�w znalaz�em si� nad niezg��bion� przepa�ci�, w kt�r� run�� ju� mia�em haniebnie i przed czasem. Jeszcze raz si� jednak uda�o, ale dziewczyna nie mog�a zrozumie�, o co chodzi. �eby to zatuszowa� i mie� czas na ostudzenie, wrazi�em jej mi�dzy z�by sw�j j�zyk, dotykaj�c podniebienia. Mnie to pomog�o, bo specjalnie w tym nie gustuj�, j� za to doprowadzi�o do wrzenia. Zacz�a obraca� swoim ozorkiem i dysze� tak nami�tnie, a r�ka jej zn�w odnalaz�a mojego pieszczocha, �e ju� nic innego mi nie pozosta�o, jak tylko j� zrosi� obficie. Kiedy poczu�a, co si� ze mn� dzieje, dosi�gn�y j� spazmy podobne moim. A przecie� nawet nie zd��y�em w�a�ciwie si� pos�u�y� moj� zbyt szybkostrzeln� broni�. Le�a�em wzruszony, rozdygotany, zawstydzony, a ona przytuli�a si� do mnie mocno, mocno i nie wydawa�a si� z�a ani zawiedziona. M�j sen. M�j sen by� taki, �e �ni�o mi si� r�ysko. Zwyczajne ostre r�ysko, po kt�rym uciekam na bosaka. Niesie mnie po tym r�ysku bez pami�ci, bez zrozumienia, a za mn�, jak za jakim kombajnem albo samolotem, albo �mig�owcem, co sieje wiatr, dymny wiatr �rodk�w owadob�jczych przeciwko szkodnikom, kt�re chcia�yby wszystko po�re�, ze�re� i przetrawi�, wlecze si� ogon ciemnoczerwony, mo�e troch� brunatny. Ju� wiem � to nie �aden helikopter i nie dymny wiatr � to po prostu krew, smuga krwi z moich poranionych na r�ysku st�p. Biegn� wci�� po tym polu, �eby si� od czego� oddali�, ale nadaremnie, bo wci�� si� przybli�am, chocia� nie bardzo wiem, do czego. W ko�cu widz� k�p� drzew, a po�rodku nich dziewczyn�, kt�ra w staromodnym m�skim surducie gra na harfie. Jest pi�kna, jest tak pi�kna, �e robi mi si� czemu� �al, strasznie �al. Biegn� wi�c jeszcze szybciej i p�acz�, bo dziewczyna 13 jest taka pi�kna, a surdut taki staromodny. Nagle przebiegam nad ni�, chc� jej dotkn��, chc� j� mie� dla siebie, ale nie potrafi� si� zatrzyma�, bo ju� jestem ptakiem, kt�ry sobie frunie i bardzo chcia�bym, i bardzo nie mog�. Skrzyd�a ci��� mi ogromnie. Spadam z wysoka. I im bardziej spadam, tym dziewczyna robi si� mniejsza, malutka, w ko�cu ca�kiem niknie. I jest tylko harfa, kt�ra strasznie j�czy, targa si� sama na wszystkie strony. Gra w sobie Chopina. Tak � to ten polski powiew. Szumi mi w uszach Chopinem. Natychmiast wyrastaj� maki. Czerwone maki ze wszystkich p�l naszych i id� �o�nierze, i nios� bohater�w zastyg�ych w pos�gi. Nie ma ju� mojej krwi na r�ysku. R�ysko si� rozpu�ci�o w smutnej melodii, okropnie smutnej. I wtedy widz� zn�w harfistk�. Zrywa co pr�dzej z siebie surdut. To nie jest surdut � to s� d�ugie wierzbowe ga��zki, zrywa te ga��zki z siebie. A stoj� wok� niej polskie ch�opy w siermi�gach z kosami i rycz� z �a�o�ci, i rzewnie spogl�daj�. Wierzby i topole hen odp�yn�y, a ona naga wchodzi pod rozedrgan� harf�, a struna harfy spada z �oskotem, z d�wi�kiem z�owr�bnym zerwanej struny. I ten dysonans obcina g�ow� harfistce jak gilotyna. Szyja tak mnie boli, �e si� prawie budz�, ale jeszcze nie, jeszcze niezupe�nie, bo widz�, �e g�owa harfistki toczy si�, toczy prosto na mnie. Usi�uj� uskoczy� w bok, ale nie mog�, bo oczy harfistki s� oczami mojej �ony i strasznie w milczeniu mnie strofuj�... Rozgl�da�em si� przez pewien czas nie bardzo wiedz�c, gdzie jestem. Przez zaci�gni�te w oknach zas�ony wdziera�o si� s�o�ce. Na stole poniewiera�y si� plasterki wysuszonego sera i okruchy chleba z wczorajszej kolacji. P�otwarte drzwi od szafy, niezno�nie skrzypi�c, porusza�y si� to w jedn�, to w drug� stron�. Po kraw�dzi nocnego stolika przebieg�a pospiesznie d�uga mr�wka z pot�nymi szcz�kami. Sk�d ona si� tu wzi�a? � pomy�la�em �powierzchniowo�, chocia� w rzeczywisto�ci my�la�em zupe�nie o czym innym. Tak � le�a�em sam na wygodnym szerokim tapczanie. El�bietki znik�y. � Mr�wka chodzi po nocnym stoliku. Co ona tam robi? Dlaczego po stoliku? � Ani jedna z tych my�li nie dochodzi�a do mnie. Zatrzymywa�y si� gdzie� w okolicach podkorowych. Wraca�y niezauwa�alnie jak refren natr�tnej piosenki. Tymczasem to, co by�o moim istotnym my�leniem, nie uformowane w s�owa, nie zamkni�te w sko�czone, pe�ne zdania, niepokoi�o mnie, by�o nierozdzielne z niech�ci� do tego szarego, nie wiadomo kiedy i gdzie rozpocz�tego dnia. Umy�em si�, wykorzystuj�c znalezione w �azience myd�o. Wytar�em si� u�ywan� chusteczk� i wyszed�em na podw�rze. Sta� tam przybrudzony nieco, ale kszta�tny samoch�d 14 El�bietek � volvo. Drzwiczki by�y nie zamkni�te. � S� pewnie gdzie� niedaleko � pomy�la�em. � Zaraz przyjd�. � Wgramoli�em si� do �rodka. Zielony diabe�ek wisia� jak wczoraj ze spuszczonym chwostem. Stukn��em go lekko, zachwia� si� i zadzyndoli� o szyb�. Mia�em ochot� jak najszybciej st�d odjecha�. Znowu goni�o mnie, nie wiadomo dok�d. Przesiedzia�em w aucie oko�o godziny. Nie wraca�y. Musia�y wypu�ci� si� do jakiego� sklepiku. W�a�ciwie nie wiedzia�em, dok�d jad�. By�o mi to zreszt� oboj�tne � byle dalej, byle do przodu. Ciekawa noc. Dlaczego kaza�y mi ze sob� spa�? Dziwne dziewczyny. El�bietki � dlaczego obydwie El�bietki? Mog�yby ju� wr�ci�. Wysz�y bez uprzedzenia. Zostawi�y mnie w tym dusznym, obrzydliwym pokoju z drobnomieszcza�skimi firankami. Pewnie nie chcia�y mnie obudzi�. �adnie to z ich strony � takie delikatne. Ca�kiem niepotrzebnie pozuj� na kobiety wolne od wszelkich przes�d�w. Chc� by� zupe�nie naturalne, a to jest w�a�nie najbardziej sztuczne. Ale poza tym mi�e dziewczyny � zw�aszcza ta, co mi tak przygrzmoci�a, no a potem... To by� prawdziwie szczery odruch. M�g�bym si� z nimi wybra� gdzie� na kilka dni. Maj� ca�kiem przyjemne buzie, �e nie wspomn� ju� o..., mo�e s� nawet nieg�upie. Zreszt� to niewa�ne. Byle dalej, byle jecha� � uciec od tego nudnego pensjonatu, w kt�rym si� gnie�dzi m�j kochany grzechotnik z tysi�cem spraw codziennych, z tysi�cem pretensji pod moim adresem, nie wypowiadanych nawet, szczelnie ukrytych, od czasu do czasu s�cz�cych si� jak trucizna. Byle uciec od codzienno�ci, od potoczno�ci �ycia, od cudownego obowi�zku bycia m�em, ojcem, od tego przygn�biaj�cego monotonnego zaklasyfikowania � od siebie samego. Nu�y mnie w�asna to�samo��. Gdyby si� wyzwoli� z siebie, ale jak? Niemo�no�� bycia kim� innym najwyra�niej odczuwam, przebywaj�c z bliskimi. Wtedy szczeg�lnie jestem taki, jaki jestem, mam przyprawion� g�b� nobliwego ojca, a to �liczne dzieci�tko, co mi si� wdzi�cznie pl�cze pod nogami, jest moim dzieci�tkiem i to niebezpiecznie fajnym. Wi�c tym �atwiej da� si� wci�gn��, przyzna� do ciep�ego rozmem�ania, da� si� upupi�, da� sobie w r�k� w�o�y� butelk� ze smoczkiem, u kt�rego uwieszone, tak uroczo wessane jest Ono. Uciec by od tego, co by� powinno, od przyk�adno�ci wszelkiej, bo poza ni� nic si� nieoczekiwanego nie zdarza. No bo jak mo�na i�� ulic�, popychaj�c przed sob� w�zek, i zaczepia� przy tym kilkunastoletnie dziewczyny? Jak mo�na nagle odepchn�� ten w�zek i zrobi� obok na trawie mostek lub gwiazd�, albo te� wpa�� mi�dzy zgraj� uganiaj�cych si� za pi�k� ch�opak�w i r�wnie� si� za ni� ugoni� � z ca�� pasj� rozkoszowa� si� trzepotaniem siatki, kiedy wbi�o si� gola w�asn� ojcowsk� nog�? Stateczno�� ubrana w d�ugie spodnie, uczesana z r�wnym przedzia�kiem spogl�da na niezauwa�aln�, stopniow� �mier� szczeniaka. A to r�wnie� stopniowa �mier� cz�owieka, 15 kt�ry nieoczekiwanie chcia�by si� wci�gn�� do walki politycznej z jej wszystkimi konsekwencjami, albo pojecha� na trzy lata na Antarktyd�, �eby obserwowa� zachowanie t�ustej foki i lwa morskiego, bada� zimne pr�dy powietrzne i prze�ywa� trzaskaj�c� zielonymi iskrami mrozu d�ug� polarn� noc. Dyscyplina � duchowa dyscyplina, to s�owo, kt�re mnie przera�a. Nikt go w�a�ciwie przy mnie nie wypowiada, ale czuj�, jak mnie omotano aluzj� wok� tego s�owa. � M�� mojej kuzynki Adelki jest cz�owiekiem zupe�nie innego pokroju ni� ty. On dba, on wie � to jest cz�owiek powa�ny, nawet sam zmajstrowa� szafk� na papucie domowe, jest zreszt� w komitecie rodzicielskim, poza tym nosi zegarek na �a�cuszku. Tak � m�� kuzynki Adelki jest cz�owiekiem innego pokroju. A Jacek, m�� Barbary, ca�y sw�j miesi�czny urlop... a do tego �niadania..., a do tego swoje skarpetki..., a nawet... Rozla�o si� w naszym domu takie lepkie bajoro, w kt�rym jak ta�-ta�ki mo�emy si� chlapa� i maza� pupy b�otem. � To ten, to ten! � krzyczy baba, wskazuj�c palcem w moim kierunku. Biegnie ku mnie z tym gro�nie wyci�gni�tym szpikulcem. W bramie pojawiaj� si� nieco powolniejsi od niej dwaj milicjanci i cywil. W babie rozpoznaj� w�a�cicielk� wynaj�tego przez nas mieszkania. � Od razu mnie tkn�o � sapie nade mn� za�ywna gospodyni. � Prosz� dow�d osobisty � milicjant ma cienki g�os. Czego oni chc�? Po co ta baba ich tu sprowadzi�a? � S�ucham? � Wy�a� pan stamt�d. Gdzie dow�d? � W�a�nie, gdzie dow�d? Nie mam dowodu, panie posterunkowy. � Pan pozwoli z nami. Maj� s�u�bowe twarze, s�u�bowe spojrzenia. � To chyba jaka� pomy�ka � pr�buj� oponowa�, ale drugi milicjant ju� otwiera drzwi samochodu. Baba tymczasem wciska mu si� pod pach� i jak dobry my�liwski pies aportuje w�adzy. � To ten! � od razu wiedzia�am. Od razu mi si� to ca�e towarzystwo nie spodoba�o. Pan wie, panie milicjancie, jak to jest � cz�owiek zaufa, da drugiemu schronienie, dach nad g�ow�... � Ale chyba nie z czystego serca � sier�ant pr�buje powstrzyma� agresywn� kobieco��. � ...Now� po�ciel pow��czy, a samo pranie to nie kosztuje? A posprz�ta� nie trzeba, firank� czyst� powiesi�, lampk� nocn� zreperowa�, �eby takim lepiej si� by�o bar�o�y�? A 16 tak, tak � ��eczko tego pana, prosz� pana milicjanta, w og�le nie tkni�te, prosz� sprawdzi�. R�wniutko, tak jak zas�a�am, ko�derka le�y, jak �nieg bia�a, prze�cierade�ko nawet nie zmarszczone � �wie�e, jak mi B�g �wiadkiem. � Gdzie wsp�lniczki? � pyta mnie cywil. � Co prosz�? � Niech pan si� nie wyg�upia. Gdzie si� podzia�y te panienki? � El�bietki? � Mo�e i El�bietki. Jeszcze nie zidentyfikowane. � Nie wiem. � Dobrze. Porozmawiamy w komisariacie. Idziemy! Historia, kt�ra wprawi�a mnie najpierw w g��bokie zdumienie, zaczyna mnie �mieszy�. � Wprawdzie nie wybiera�em si� dzisiaj na komisariat, ale skoro panowie nalegaj�, ch�tnie ich odprowadz�. � Ej, inteligent � zamknij dzi�b. � A mo�e by mu do�o�y�? � ofiarowuje swe us�ugi milcz�cy do tej pory kapral. Cywil nie zwraca na niego uwagi. Po czym on pozna�, �e ja jestem inteligent? Pewnie inteligentnie wygl�dam. � My z takimi nie patyczkujemy si� � dorzuca gro�nie cywil. Nie w�tpi� w to, wi�c ju� bez s�owa, pokornie, daj� si� prowadzi� przez bram� prowadz�c� na ulic�. Za nami ujada babsztyl: � Ale za to ten szeroki tapczan, to m�wi� panom, panowie w�adza � taki zbar�o�ony, �e istna gehenna. Tabun koni jakby si� po nim przebieg�, to by tak nie zbar�o�y�. Baba trzeszczy bez przerwy. Jestem prowadzony. Ludzie si� za nami ogl�daj�. Wydaje mi si�, �e Oni jednak maj� racj�. Jest przecie� jaka� niewidzialna karz�ca r�ka, jaka� moralno�� absolutna, kt�ra bez odwzajemnienia poniewiera� si� nie pozwoli. Przypominam sobie minion� noc. Kobieta m�wi�a prawd� � moje ��ko zosta�o nie tkni�te. Za to trzeba ponie�� odpowiedzialno��. Przypominam sobie wszystkie zdj�cia nagich dziewcz�t, wszystkie zdj�cia dziewcz�t w najrozmaitszych pozach, a nawet zdj�cia dziewcz�t z Murzynami i karty japo�skie, i karty szwedzkie, kt�rymi gra�em u jednego kolegi. Przed oczami przesuwaj� mi si� moje pi�kne, nieprzyzwoite marzenia, wszystkie te historyjki, kt�re sobie m�czyzna po cichu przed snem uk�ada, kt�re sobie z zamkni�tymi oczami opowiada bez s��w. Wiem, �e to nie �redniowiecze i �e sala tortur z ko�em do �amania kr�gos�upa na mnie nie czeka, ale przecie� jaka� sprawiedliwo�� musi w ko�cu by�. W komisariacie za to wszystko dadz� mi porz�dnie w dup�, za to moje uciekanie i za mocno niepobo�ne ch�ci. 17 � Ech, te zafajdane ma�e miasteczka! � wymkn�o mi si� niespodziewanie. Milicjanci przystaj�. � Panie poruczniku � zwraca si� do cywila kapral � a mo�e mu jednak przy�o�y�? Cywil, �ysiej�cy blondyn, patrzy na mnie smutno, nawet melancholijnie, poprawia sw�j cywilno-milicyjny krawat. Idziemy dalej. Mam typow� zgag�. Co ja u licha jad�em? W�a�ciwie to ja dzisiaj jeszcze nic nie jad�em. Wyskoczy�em szuka� El�bietek i zapomnia�em o �niadaniu. Aha, ju� wiem, po czym mam zgag� � to wczorajsza golonka. Bardzo to lubi�. Kiedy� przez p� dnia szuka�em golonki w mie�cie �odzi. Oblecia�em wszystkie znane mi jad�odajnie, bary samoobs�ugowe, restauracje � fig�, nie znalaz�em. Dotar�em wreszcie do obskurnej knajpy pod tytu�em �Golonka�. No to jeste�my w domu � pomy�la�em i przy ma�o wykwintnym stoliku zam�wi�em golonk�. � Nie ma � brzmia�a odpowied�. Mia�em twarz cz�owieka nieszcz�liwego. � Panie � powiedzia�em � panie, przecie� to jest restauracja �Golonka�. � Nomen omen � za�mia� si� wykszta�cony kelner. � Panie � powiedzia�em � ja tu przyjecha�em prosto z Warszawy. U nas, prosz� pana, nigdzie nie mo�na dosta� golonki. Pan wie, co to znaczy dla smakosza? � Wiem � odpowiedzia� kelner. Si�gn�� do kieszeni i wyci�gn�� z niej poplamione zdj�cie, zu�yte przez cz�ste ogl�danie. By�a na nim m�oda, do�� t�usta Mulatka. � Ca�e �ycie, prosz� pana � mo�e mi pan wierzy� lub nie � marzy�em o Mulatce. Mia�em wyra�ny smak na Mulatk�, ca�kowicie zdeklarowany � ci�gn�� kelner. Patrzy�em na niego ze zrozumieniem. Mulatki to dla nas egzotyka. S� zreszt� poci�gaj�ce. � Mulatki, musz� si� przyzna�, jeszcze nigdy nie mia�em. � A ja mia�em i mam � powiedzia� jegomo�� w bia�ym fartuchu. Stukn�� palcami w zdj�cie. � Tak. To jest moja �ona. � Podrapa� si� w g�ow�, nie wiedzia�, czy ma by� zadowolony z siebie, czy nie. � Ot... widzi pan. Po niespe�na p�godzinie przyni�s� mi golonk�. Jako� straci�em na ni� apetyt. Wczoraj jednak na drodze do Wejherowa na golonk� mia�em wyra�n� ochot�. Podano mi z kartofelkami, kapustk� i musztard�, ale by�a troch� za t�usta, wi�c mam zgag�. � Nie ma obywatel dowodu osobistego � s�ysz� g�os wysokiego funkcjonariusza � nie chce obywatel powiedzie�, jak si� nazywa i gdzie mieszka. Usi�uje obywatel na ten przyk�ad wprowadzi� nas w b��d i nie chce ujawni� nazwisk wsp�lniczek ani miejsca, do kt�rego si� uda�y. To wszystko przemawia przeciwko obywatelowi. A na ten przyk�ad, dlaczego obywatel si� tak upiera? Nied�ugo wszystkie nici b�dziemy mieli w r�kach. 18 Wi�c po nitce do k��bka � my�l� sobie od rzeczy. Z pa�stwowego portretu spogl�da na mnie dobrotliwie u�miechni�ta �yczliwa twarz. C� mo�e mi si� sta� z�ego? Mam prawo do ewolucji. Przecie� pragn� tylko zmiany w�asnej osobowo�ci � czy mi nie wolno? Nie przyznaj� si� do siebie, bo chc� by� kim� innym. To nawet dobrze o mnie �wiadczy. Na krytyczny do siebie stosunek nie ka�dy mo�e sobie pozwoli�, a tym bardziej na wyci�gni�cie tak radykalnych wniosk�w i zastosowanie ich w praktyce. W �adnym wypadku nie zgodz� si� na rozszyfrowanie w�asnej to�samo�ci. Ju� jej zreszt� nie mam. Przecie� nie na darmo tyle kilometr�w ucieka�em przed sob�. Niech mnie zamkn�, je�li chc�, a nie powiem, kim by�em � nie przyznam si� do niczego, ani do nadmorskiego pensjonatu, ani do nadmorskiej pla�y, po kt�rej obydwie wdzi�cznie hasaj� moje panny prze�liczne, domowe. Niech mnie zamkn� o chlebie i wodzie, a nie powiem, dlaczego znalaz�em si� na wejherowskiej szosie w towarzystwie El�bietek i w domu tego grubego grzdyla, hycla i babsztyla. Sam zreszt� tego nie wiem. I nie powiem. Naczelnik stuka o��wkiem w biurko �ledcze. Aby doda� sobie otuchy, spogl�dam na �yczliw�, dobrze mi znan� twarz z portretu. Niech mnie nawet zamkn� � i tak b�d� wolny. W�a�ciwie dopiero wtedy b�d� wolny, prawdziwie wolny! � Jak si� obywatel nazywa? Pytam po raz ostatni. � Naczelnik surowo marszczy czo�o, o��wek wraz z r�k� zawiesi� w powietrzu, g�os r�wnie�, patrzy na mnie ma�o przychylnie. � No tak � jest obywatel oskar�ony o wsp�udzia� w kradzie�y samochodu osobowego marki volvo oraz rodzinnego kilimu we�nianego. Piecz�tuje to uderzeniem o��wka w pulpit. � To znaczy, �e ja... ja i El�bietki...? � S� to c�rki jednej z wysoko postawionych osobisto�ci � b�dziesz mia� pan pasztet. Poniewa� do�� wcze�nie obydwie panienki wykaza�y sk�onno�� do deprawacji, typowej dla z�otej m�odzie�y, zosta�y wi�c na ten przyk�ad oddane pod opiek� siostrom zakonnym, ale zbieg�y... i obywatel za to odpowie! � macza� w tym palce. � Nie macza�! � sprzeciwiam si� gwa�townie. W�adza spogl�da na mnie takim okiem, �e te najbardziej k��liwe, ��te mr�wki przebiegaj� mi przez krzy�e. Czuj� si� do tego sromotnie oszukany przez El�bietki. � Tak � to ja ju�, panie naczelniku, do wszystkiego si� przyznam. Od czego by tu zacz��? � Aha � ja, panie naczelniku, mam jedn� tak� �on�... S�o�ce przebi�o si� znowu przez nik�e ob�oczki. Pla�a zaroi�a si� tysi�cem kochanych nagusk�w. Le�� w�r�d nich i w g�owie mi si� m�ci. �ona stoi nade mn�, strzepuje z siebie piasek. 19 � Filipie � m�wi troskliwym g�osem. � Niedobrze jest tak d�ugo przebywa� na s�o�cu. Co si� sta�o, �e� si� tak wcze�nie zerwa� dzisiaj z ��ka? Mo�e si� �le czujesz? Oczy ci si� �wiec�. � Gdzie ja w�a�ciwie jestem? Aha, w tym samym grajdo�ku. Le�� nieruchomo od wielu godzin, a czuj� si�, jak gdybym odby� jak�� dalek� podr�. 21 lipca 1972 Samoloty wci�� nam lataj� nad g�owami. Joasia pada przed nimi plackiem, chowa g�ow� w piasku i p�acze. Dziecko jest nerwowe. Filip m�wi, �e to swoisty atawizm. To podobno on przekaza� Joasi tradycje pokoleniowe, bo zachowywa� si� tak samo jak ona, kiedy lecia�y meserszmity. Chowa� si� w kartoflisku i czeka�. Mia� wtedy tyle lat, co Joasia teraz. Ciekawe, co ja w tym czasie robi�am. Pewnie by�am zwyczajnym nierozumnym dzieckiem. Samoloty lataj� bez ustanku, jutro 22 lipca � �wi�to. Dla mnie nie ma �wi�t. W moim �yciu wszystko si� zgadza z programem wsp�czesnej przeci�tno�ci: wakacje, ch�opak, kilka lat doje�d�aj�cej mi�o�ci � studia, dyplom, po roku dziecko, wreszcie sp�dzielcze M3. I ju� wydawa� by si� mog�o, �e koniec po�piechu, zaniedbania; ale to si� dopiero zacz�o. Nie mog�am sobie da� rady � my�la�am, �e mi pomo�e... Taka nadzieja okaza�a si� z mojej strony bezczelno�ci�. Nie stara�am si� go zrozumie�, nie zabiega�am. Poczu� si� opuszczony. Pieluszki, zupki, higiena. Wszystko wed�ug zegarka, do tego praca zawodowa. Nie mia�am czasu dla m�a, ju� go wi�c nie kocha�am. A on � do kina, na spacerek, czasem co� pisa�... � Jak wiedzia�a�, �e jeste� taka niezaradna � m�wi� � to nie trzeba by�o rodzi� dziecka. � Teraz ju� nic od niego nie chc�. I to te� ma mi za z�e. Wra�liwy jest na siebie. Ka�de swoje ziewni�cie musz� uzasadnia�. Rzyga� mi si� chce od tej jego precyzji. Milcz�, na wszystko milcz�. To go gniewa najbardziej. Dowiaduj� si� wtedy, �e jestem p�inteligentk�, nie mam �wiadomo�ci i jestem klasycznie przeci�tna! Jestem u�piona intelektualnie i erotycznie. Ale jak si� cz�owiek pochyla nad praniem i pot mu si� leje po plecach, to nawet nie ma si�y my�le� o rozwodzie. Na komendzie milicji. Uginam si� jak papro� na wietrze pod spojrzeniem wy�szego urz�dnika, jeszcze wy�szego ni� naczelnik, kt�ry mnie przes�uchiwa�. Jestem pewny, �e teraz dadz� mi porz�dnie w dup�. Patrz� na �wiat spode �ba. Cisza. Spogl�daj� na mnie pe�ni apriorycznej wiedzy. Jedynie na twarzy wy�szego urz�dnika, nie wiedzie� czemu, pojawia si� sceptyczny u�miech. Cisza przed�u�a si�. Przerywam j� niespodziewanie dla samego siebie. � 20 Owszem, nale�y mi si�. � Wypu�ci�. � G�os wy�szego urz�dnika nie dopuszcza sprzeciwu. � Jak to? � dziwi si� decyzji zwierzchnika �ledczy. Wy�szy urz�dnik wstaje. Sprawa wydaje si� sko�czona. Budzi si� jednak we mnie sprawiedliwy protest. Usi�uj� wyt�umaczy� prokuratorowi, �e ju� pogodzi�em si� w duchu z kar�, jak� powinni mi wymierzy�, �e ju� j� zaaprobowa�em, jest mi nawet potrzebna, z moralnego punktu widzenia... Wypychaj� mnie za drzwi, ka�� i�� do wszystkich diab��w i nie zadawa� si� wi�cej z podejrzanymi obywatelkami. Daremnie staram si� im wyt�umaczy�, �e takie panienki potrafi� jednak wci�gn�� � i owszem � wci�gn�y mnie, tak, tak � B�g wie, w co mnie wci�gn�y. Domy�lam si� nawet, ale jestem zadowolony, wcale nie �a�uj� i dlatego nale�y mi si� kara. Spa�em, tak, spa�em z obydwoma obywatelkami naraz, zbezcze�ci�em, by�em i jestem ewidentnie niemoralny. Gospodyni mia�a racj�, zbar�o�y�em, a moje prze�cierade�ko zosta�o nie tkni�te. To wszystko jest jednak drobiazgiem przy tym, co ja sobie jeszcze wyobra�am i co zrobi�, jak tylko b�d� m�g�, je�eli mnie zaraz nie zamkn�, wi�c lepiej, �eby jednak zamkn�li. Potrzebny jest mi zimny prysznic, bo inaczej si� zdeprawuj� i b�d� deprawowa� wszystkich dooko�a. Milicjant macha r�k� � odgania mnie jak natr�tn� much�. W�adza widzi, �e mnie wyra�nie stukn�o. Mam si� st�d zabiera� i nie przeszkadza� im w odpowiedzialnej s�u�bie. � Jeszcze o mnie us�yszycie! � wo�am na koniec. Wyprowadzaj� mnie poza obr�b budynku komendy. W tej chwili nadje�d�a szybki samoch�d volvo. Uderza w parkuj�cy opodal w�z milicyjny. Wyskakuje z niego dw�ch m�czyzn w ciemnych okularach. Jeden ma g�ow� w bia�ym imadle � jest bardzo stanowczy i energiczny. Chwytaj� mnie z dw�ch stron pod r�ce i na oczach zdumionych milicjant�w uwo�� przecudownym volvo. Milicjanci jednocze�nie wyjmuj� gwizdki. � �Uderza w parkuj�cy w�z milicyjny�. � Przesadzi�em. Wyobra�nia powiod�a mnie szlakiem gangsterskich komedii filmowych. Co ja na to poradz�? � Mog� skre�li�. Ten cz�owiek z g�ow� w imadle?! � Potrzebny mi jest. Pomieszanie styl�w, pomieszanie p�aszczyzn! Co jest u licha prawdziw� akcj�? Mo�e to moda na pomieszanie. Trudno. Kto chce, czyta dalej. Chwytaj� mnie z dw�ch stron pod r�ce i na oczach zdumionych milicjant�w... nie widzia�em zdumionego milicjanta, jak �yj�, nie widzia�em takiego milicjanta... Wyjmuj� gwizdki i gwi�d��. To ju� bardziej prawdopodobne... Dopiero w aucie nieco przytomniej�. � Panowie, o co chodzi? Co ja zrobi�em? � El�bietki � lakonicznie informuje gangster w imadle. Kul� si� pod wra�eniem tego imienia. Nagle 21 zdecydowanym ruchem otwieram drzwiczki samochodu. Klaps! Mokra plama! Jaki jestem �adny. Ech! Gniot� w r�ku �wie�o zapisan� kartk�. Po�o�y�em si� w tym samym grajdo�ku, co rano. I zn�w powolne ot�pienie sp�ywa na mnie ze s�o�cem, niebem, ze z�otym piaskiem. Ju� od d�u�szego czasu przesta�em zwraca� uwag� na kszta�tne biodra dziewcz�t, kt�re zgrabniejsze wydaj� si� w sukienkach. Odpoczywam, sam nie wiem, po czym. Le�� bezczynnie, s�ucham morza, kt�re gdzie� powoli odp�ywa ode mnie, mruczy jeszcze obok jak kot. � Dzie� dobry panu. Pan mnie poznaje?... � Widz� od do�u d�ugie nogi, g�adkie opalone cia�o w zielonym, kusym kostiumiku. Na tle �r�cego w oczy nieba widz� blond w�osy. � U�miecham si� troch� niepewnie. Tak, to ona � El�bietka. � A gdzie siostra? � pytam troch� g�upio, bo niby dlaczego ma by� przy niej siostra? � Pan mnie chyba nie poznaje. Jestem El�bietka. Ja nie mam siostry. � Tak, ty masz ch�opaka, zdaje si�, �e masz takiego �adnego ch�opaka ze skuterem. � To przecie�... A mo�e pan... Ja zreszt� ju� z nim nie chodz�. � Pani jest taka m�odziutka. � Prosz� mi m�wi� po imieniu. Rzeczywi�cie, jeszcze nie jestem zbyt stara � dziewczyna u�miecha si� do mnie. � Siadaj sobie na kocu, porozmawiamy troch�... �adnie si� opali�a�, nie? A co si� w�a�ciwie sta�o z tym samochodem? To wy�cie go �wisn�y? Co ja gadam? Popl�ta�em w tym s�o�cu. � Nie rozumiem. O czym pan m�wi? El�bietka patrzy na mnie podejrzliwie. Domy�la si� pewnie jakiego� �artu. Mo�e sobie chc� z niej zakpi�? Rzeczywi�cie. Czego ja od niej chc�? Jaki samoch�d mia�a �wista� ta grzeczna dziewczynka? Ten cywil w �ledztwie, co mi si� przy�ni�, musia� by� dobry nicpo�. � O czym pan m�wi? � E nic, nic, to