9193

Szczegóły
Tytuł 9193
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9193 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9193 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9193 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JAN DOBRACZY�SKI NIEZWYCIʯONA ARMADA 1966 INSTYTUT WYDAWNICZY � PAX � �...Czym mog�em j� obrazi�? Do tej winy nie poczuwam si�.. To s� moje ostatnie s�owa, wi�c powinni�cie mi wierzy�: modli�em si� i modl� za ni�, za El�biet�, kr�low� wasz� i�kr�low� moj�, kt�rej �ycz� d�ugiego, spokojnego panowania l wszelkie) pomy�lno�ci..." bt. Edmund Campion Zapewniam wasz� kr�lewsk� mo��, �e gdyby kiedykolwiek kto� mia� zamiar wyst�pi� zbrojnie przeciwko waszej kr�lewskiej mo�ci, wola�bym, aby nasze serca by�y przebite przez nieprzyjacielskie miecze, ni�: aby nasze miecze mia�y rozlewa� krew naszych braci...'*' bt. Robert SouthioeU �...Ka�dego poddanego �ycie nale�y do kr�la, Ka�dego poddanego dusza nale�y do niego samego..." Szekspir (�Henryk V" a. IV, �c. 1) CZʌ� PIERWSZA l 1 Zatrzymali si� przed katedr�. W ciasnej uliczce trzeba by�o dobrze zadziera� g�ow�, by zobaczy� tr�jk�tny fronton i stercz�c� spoza niego spiczast� wie�yc�, kt�ra bod�a roziskrzone niebo. Tu� obok przysiad� drugi ko�ci�. By� ni�szy, o �wie�ych tynkach. Zdawa� si� tuli� do urwistej �ciany katedry. Jego ci�kie do�em mury wy�ej nabiera�y lekko�ci kr�g�ych, mi�kkich kszta�t�w, obcych otaczaj�cym je budowlom. Na schodach ko�cio�a siedzia�o kilku �ebrak�w okutanych w �achmany. Zabe�kotali na widok wchodz�cych. Oczy k�u�y, gdy opu�ciwszy rozb�yszczan� zimowym s�o�cem ulic� zanurzyli si� w g��b ciemnego przedsionka. Musieli si� zatrzyma� i poczeka�, a� pod powiekami przestan� wirowa� z�ociste plamy. Obok wej�cia sta�y dwie kamienne figury zwierz�t: lwa i nied�wiedzia. Potem by�y drzwi prowadz�ce do ko�cio�a. Przykl�kn�li na chwil� na progu, pochylili g�owy. W g��bi przedsionka odnale�li nisk� furt�, a przy niej ma�e okienko. Gdy zapukali, wyjrza�a stamt�d ostrzy�ona g�owa. � A co tam? Sk�d B�g prowadzi? � Laudetur Jesus Christus. Jeste�my bra�mi zakonnymi. Przyjechali�my... � In saecula. Zaraz otwieram. Drzwi uchyli�y si� ze skrzypni�ciem. Przez chwil� jeden drugiemu ust�powa� pierwsze�stwa. Hugh w ko�cu uleg� i wszed� pierwszy. Na jego widok braciszek od�wierny cofn�� si�, zaskoczony. Tu, w Polsce, ludzie nie nawykli do ogl�dania zakonnik�w z brod� przystrzy�on� po hiszpa�sku w szpic. Za ojcami wcisn�� si� ch�opak, kt�ry ni�s� ich rzeczy. St�oczyli si� w�ciasnym korytarzyku. Ale brat furtian otworzy� spiesznie drzwi do ma�ego wyzi�bionego parlatorium. Schyliwszy si� do ojca Konstantego, powiedzia�: � Prosz� ojca tutaj. Id� zaraz powiedzie� ojcu superiorowi. A wolno wiedzie�, sk�d ojciec przybywa? I ten... � dorzuci� ciszej, wskazuj�c ruchem g�owy na Hugha. � Powiedzcie, bracie, �e przyjecha� ojciec Kraszewski z Krakowa. A to jest ojciec Palmer, tak�e z naszego zgromadzenia. Cudzoziemiec. Nie zna naszego j�zyka. Przybywa z Rzymu... Oczy furtiana utkwione by�y w Hughu. Przez chwil� waha� si�, lecz pos�usze�stwo zakonne wzi�o g�r� i schyli� si� tak�e do r�ki tego tak dziwnie wygl�daj�cego ojca. Ale i�dalej przygl�da� mu si� ciekawie. Przyby�y by� m�ody, wysoki, delikatny z wygl�du. Mia� jasne w�osy, b��kitne oczy, r�owe policzki. � A� z Rzymu?... � powt�rzy� z podziwem braciszek. Sk�oni� si� i wyszed�. Grube mury zadzwoni�y echem oddalaj�cych si� krok�w. Potem cisza zamkn�a si� na nowo. Ojciec Kraszewski usiad� na �awie. By� m�ody, dobrej tuszy. Wyci�gn�� daleko przed siebie zm�czone nogi. Jego towarzysz spacerowa� wolno po parlatorium i rozgl�da� si�. Sklepienie zwisa�o nisko, zdawa�o si� przygniata� czo�a. Od �cian wia�o ch�odem. By�o mroczno � wstawione w gruby mur okno o malutkich szybkach przepuszcza�o niewiele �wiat�a. Na jednej ze �cian wisia� krucyfiks, a pod nim pali� si� olejny kaganek. Po przeciwnej stronie po�yskiwa� obraz malowany na blasze. Z przodu nie by�o na nim nic wida� i dopiero gdy si� spojrza�o z boku, widzia�o si�, jak z mrocznego t�a wynurza si� �ysa czaszka, a pod ni� p�przykryte powiekami oczy i usta o zaci�ni�tych mocno wargach. Za�o�yciel i tu tak�e � w tej mie�cinie mi�dzy lasami � czuwa� nad stworzonym przez siebie dzie�em. Nie czekali d�ugo. Znowu zadzwoni�y kroki na kamiennej posadzce. Braciszek od�wierny uchyli� drzwi i w progu stan�� niski zakonnik. By� to superior. St�pa� pr�dko, mia� ruchy nag�e; witaj�c si� przysiada� i obraca� gwa�townie, a� furkota�a sutanna. Obj�� ojca Konstantego i uca�owa� go w rami�. � Co za go��! Ciesz� si�, �e ojca widz�. A tak wypatrywali�my kogo� z Krakowa. Zaraz b�dzie nam musia� ojciec o wszystkim opowiedzie�. Nasi ojcowie prawie chorzy z ciekawo�ci. Ksi��� ju� jest? � W�a�nie przyjecha� z Piotrkowa, gdy�my wyje�d�ali... � A Maksymilian? Kr�ci si�, szuka sojusznik�w... Ale ojciec superior pozwoli, �e o tym za chwil�. Chcia�em wpierw przedstawi�... � S�usznie, s�usznie... � wyci�gn�� obie r�ce do :Hugha. Przyci�gn�� go do siebie i tak�e poca�owa� w rami�. - Ju� mi m�wi� brat furtian, �e mamy go�cia a� z Rzymu. A w jakim j�zyku mog� do ojca? � zapyta� po �acinie. Palmer u�miechn�� si� uprzejmie. Stara� si� tym u�miechem pokry� sw� nieumiej�tno�� odpowiadania w spos�b r�wnie wylewny na serdeczno�� tutejszych ludzi. - Mo�emy po �acinie, mo�emy po w�osku lub francusku. Bo angielskiego ojciec pewno nie zna... � To ojciec Anglik? Ano po angielsku rzeczywi�cie ani w z�b. I po w�osku niet�go... To ju� niech b�dzie mowa Wergiliusza.� Zwr�ci� si� po polsku do Karszewskiego: � Ojciec jest Anglikiem, ale przybywa z Rzymu? � Z angielskiego kolegium w Rzymie. � Do nas? � Nie. Przejazdem tylko. Wysy�aj� go tam, do nich... Superior spojrza� na m�odszego zakonnika. W jego wzroku b�ysn�y r�wnocze�nie podziw i wsp�czucie. Znowu przeszed� na �acin�: � Ale tu u nas znajdzie si� kto�, kto potrafi m�wi� z ojcem w jego rodzinnym j�zyku. Ojciec Jakub... � Wiem. � P�ynna tutejsza �acina mia�a odmienne brzmienie i odmienny akcent. � Ja w�a�nie do niego. Prze�o�eni rzymscy polecili mi, bym za pozwoleniem ojca superiora m�g� z nim porozmawia�. � Oczywi�cie! Naturalnie! Rozmawiajcie sobie, ile chcecie! A to si� ojciec Jakub ucieszy. Biedaczek, odk�d wr�ci�, nikogo ze swoich nie widzia�. Ale o nowinach rzymskich musi i nam ojciec co� nieco� powiedzie�. Dobrze? � Na nowo zwr�ci� si� do ojca Konstantego. � Jak�e�cie ojcowie tu do nas przyjechali? � Sz�y wozy na dw�r wojewodzica Kiszki, to�my si� z nimi zabrali. Wygodnie i szybko. Ale ja tu mam list do ojca od naszego superiora. Wyja�nia w nim pow�d przybycia ojca Palmera i prosi o opiek� nad nim... � Dzi�kuj�. Zaraz go przeczytamy. A jak si� tam czuje ojciec Piotr? Nie t�skni tu do nas? � Bogu dzi�ki, czuje si� dobrze. A t�skni � na pewno. Tylko �e jak zawsze tak zapracowany, �e na t�sknoty czasu nie ma. Zreszt�, mo�e niezad�ugo zobacz� go tu ojcowie. � Co te� ojciec m�wi? W jaki spos�b? � Ano tak si� sk�ada, �e ojciec Piotr z�o�y sw�j urz�d... � B�jcie si� Boga, ojcze Konstanty! Dlaczego? Niedawno dopiero wybrany. Sta�o si� co? � Nic z�ego, prosz� ojca, wszystko dobrze. Po prostu m�ody ksi��� tak si� zachwyci� jego kazaniami, �e prosi� w�adze zakonne, by go przydzieli�y do jego boku. � Nie dziwi� si�. Nikt tak nie potrafi m�wi� jak ojciec Piotr. Ale dlaczego m�wi ojciec, �e przyjedzie tutaj? � Chodz� pog�oski po Krakowie, �e ksi��� zaraz po koronacji do Warszawy chce si� z dworem przenie��. Pragnie by� bli�ej morza i Szwecji. - To pi�knie. Ale gdzie tu miejsce dla kr�la i jego dworu? Zamek ciasny i jak rudera! Ale ja tu gadu gadu, a ojcowie zm�czeni. Pozw�lcie, zaprowadz� was do cel. Ju� kaza�em zapali�. Umyjecie si�, odpoczniecie. Na obiad b�d� zaraz dzwonili, ale wy nie schod�cie. Osobno was polec� zawo�a�. Wieczorem dopiero zapoznam was ze wszystkimi. Cela, do kt�rej Hugh zosta� zaprowadzony, nie r�ni�a si� od tej, w kt�rej sp�dzi� ostatnie lata w Rzymie. Tamta by�a tylko ja�niejsza. S�o�ce wdziera�o si� do niej i je�li nawet nie �wieci�o wprost w okno, roz�arza�o okoliczne mury, a one przekazywa�y dalej gor�cy, pomara�czowy blask. Cz�sto gdy pracowa� w celi, spostrzega�, jak w�druj�ce po posadzce s�oneczne plamy wy�awiaj� na pokrywaj�cych j� p�ytach jakie� stare, na wp� zatarte malowid�a. Tak bywa�o i w innych celach. Nowe mury ros�y kamieniami wyrwanymi ze starych �cian. Czasami tak�e na kamiennym ciosie dostrzec mo�na by�o zarys wyg�adzonej przez czas p�askorze�by. Tutaj �ciany by�y ciemne, jakby nasz�e wilgoci�. S�o�ce nie potrafi�o si� przebi� do wn�trza. Sp�ywa�o po murach jak woda. Za to na kominku buzowa� ogie�. Stoj�c przed nim Hugh zatar� z przyjemno�ci� d�onie. Otacza�a go cisza, w kt�rej tylko pomrukiwa� ogie� niby g�askany kot. Czasami trzasn�o przypieczone i rozpadaj�ce si� w �arze bierwiono. Ciep�o i widok tego ognia rozmarza�y. Hugh przysun�� sobie zydel. Usiad�. Zm�czenie zacz�o dawa� o sobie zna�. Podr� z Krakowa trwa�a d�ugo. Sp�niaj�ca si� zima nie �ci�a dr�g ani nie przykry�a ich �niegiem. Wozy grz�z�y w b�ocie. W�drowali lasami, kt�re zdawa�y si� nie mie� ko�ca. Nocowali po dworach. Przyjmowano ich wsz�dzie go�cinnie, karmiono, usi�owano zatrzyma� jak najd�u�ej. Nawet gdy raz trafili na szlachcica nale��cego do braci czeskich, nie odm�wi� im go�ciny, a jedynie pr�bowa� z Karszewskim dysputy teologicznej. Tu by�o ca�kiem inaczej ni� w krajach, kt�re zna� � inaczej ni� we Francji, w Tyrolu, w cesarstwie. A tak�e inaczej ni� w Rzymie. By�o tak cicho. W Rzymie krzy�owa�y si� niezliczone sprawy; zbiega�y si� nici wi���ce stolic� apostolsk� z ca�ym �wiatem. �ycie pulsowa�o �ywo. To by�a niby siedziba dow�dztwa armii prowadz�cej wojn� z wieloma naraz nieprzyjaci�mi. Stamt�d sz�y zabiegi o zorganizowanie wyprawy przeciwko su�tanowi. Toczy�y si� pertraktacje z cesarzem, z kr�lem polskim, z wys�annikami moskiewskimi. Tam zje�d�ali si� pos�owie francuscy i hiszpa�scy. Stamt�d tak�e p�yn�y rozkazy, kieruj�ce walk� z herezjami, kt�re tak bardzo zala�y Ko�ci�, i� wydawa�o si� jeszcze niedawno, �e nigdy si� spod tych fal nie wydob�dzie. R�wnie� do Rzymu sp�ywa�y wie�ci z dalekich, niedawno odkrytych i wci�� jeszcze odkrywanych ziem: z Indii Wschodnich i Zachodnich, z Japonii, z cesarstwa Kitaju. Tam narasta�y i stamt�d wyrusza�y na podb�j armie misjonarzy. Tam szuka� sobie towarzyszy ojciec Ricci. Tam wreszcie k��bi�y si� i �ciera�y ze sob� nowe idee, nowe kierunki, formowa�o si� nowe oblicze �wiata, spogl�daj�cego z zachwytem na staro�ytno��... Drgn�� us�yszawszy dzwonienie. Kto� szed� korytarzem i bi� w du�y dzwonek. S�ycha� potem by�o, jak si� otwieraj� drzwi cel. Rozleg�o si� st�panie wielu n�g. Bracia szli na obiad. Ale Hugh przypomnia� sobie, �e to wezwanie jego nie dotyczy. Wr�ci� zn�w my�l� do Rzymu. W�r�d wielu spraw, kt�re m�odego zakonnika oblega�y w wiecznym mie�cie, jedna wydawa�a mu si� najciekawsza, najbardziej godna uwagi: sprawa odkrycia na nowo staro�ytno�ci. Palmer od wczesnych lat czu� w sobie sk�onno�� do studi�w naukowych. Z tym pragnieniem przyby� do Rzymu. Jego nauczyciele podsun�li mu my�l, �e filozofia staro�ytna ujrzana oczami chrze�cijanina jest najmocniejszym potwierdzeniem chrze�cija�stwa, tego, kt�re konsekwentnie, od pi�tnastu stuleci promieniowa�o z Rzymu. To odkrycie porwa�o go. By m�c t� my�l rozwin�� w sobie i przekszta�ci� tw�rczo, wst�pi� do Towarzystwa Jezusowego. Z Towarzystwa rekrutowali si� nauczyciele i Hugh w tym m�odym, lecz pot�nym zgromadzeniu mia� nadziej� znale�� spok�j do pracy i opiek�. Od najwcze�niejszych lat czu� dotkliwie swoj� samotno��. Rodzic�w zabrak�o, rodzina zosta�a na wyspie. Z w�a�ciwym m�odo�ci rozmachem u�o�y� sobie z g�ry ca�e swoje �ycie. Widzia� siebie zanurzonego a� po staro�� w dzie�ach Platona, Arystotelesa... Nie liczy� si� z jednym: z tward� wol� za�o�yciela, kt�ry postawi� pos�usze�stwo nad wszystkie inne cnoty. Nagle jak grom spad� na Hugha rozkaz, kt�ry zniszczy� od razu wszystkie plany... Oderwa� si� od tych rozmy�la�. Wsta�, podszed� do miski z wod�. Zdj�� sutann�. Umy� si�. Rozwi�zawszy podr�n� sakw� wyj�� z niej czyst� bielizn�. Stoj�c przed lusterkiem, opartym o kominek, wzi�� si� do golenia. Nie m�g� si� przyzwyczai� do swojej twarzy, na kt�rej prze�o�eni kazali mu zapu�ci� modny zarost. Jasna, lekko k�dzierzawa broda nadawa�a jej dziwnie wojowniczy wyraz. Gdzie si� podzia� blady kleryk o zamy�lonym spojrzeniu? Niech�tnie wzi�� si� do podgalania policzk�w, usi�uj�c nie zniszczy� dzie�a rzymskiego cyrulika. Zaj�ty wertowanymi przez siebie dzie�ami, my�l�c o ksi��kach, kt�re mia� zamiar napisa�, ma�o zwraca� uwagi na wydarzenia polityczne. By�a w tym tak�e ch�� odej�cia od tego, co wydawa�o si� ostatecznie stracone. By� jak cz�owiek, kt�ry pali za sob� okr�t, na kt�rym przyp�yn�� na nowy l�d. Zreszt� � co tam zosta�o? Wuja prawie nie pami�ta�, zaledwie kilka razy otrzyma� od niego list. Innych cz�onk�w rodziny nawet nie zna�. Odwieziono go na kontynent, gdy by� dzieckiem. To, co by�o przedtem � pozosta�o w pami�ci jak dokuczliwy sen. Trzeba �y� szerzej, t�umaczy� sam sobie, �y� ca�ym chrze�cija�stwem. Przecie� Rzym pe�en by� ludzi z rozmaitych kraj�w, kt�rzy opu�cili swoj� ojczyzn� i wcale nie mieli zamiaru do niej powraca�. To prawda, �e inni studiuj�cy w angielskim kolegium m�odzi ksi�a nie my�leli w ten spos�b. Chcieli powrotu, marzyli o nim. �yli nadziejami, kt�re zdawa�y si� stwarza� wydarzenia polityczne. Wys�uchiwali z bij�cym sercem wie�ci, przywo�onych przez ludzi przyje�d�aj�cych z wyspy. Potem s�ysza�, jak m�wili mi�dzy sob�: �Zmienia si�, s�yszeli�cie? Wszyscy tylko marz�, aby kto� im pom�g� do zrzucenia jarzma! Bulla przechodzi z r�k do r�k... Gdyby tylko Filip zechcia�...!" Zamyka� uszy na te szepty i odchodzi� do swojej pracy. Jego ch�odno rozumuj�cy umys� odrzuca� my�l, �e Hiszpania, uwik�ana w nie ko�cz�c� si� i k�opotliw� wojn� z Holandi�, zechce wyruszy� na wypraw� przeciwko Anglii � Dlaczego jeste� taki? � zapyta� go kiedy� najbli�szy przyjaciel w kolegium, ojciec Robert Southwell. � Czy ja wiem? � Hugh wzruszy� ramionami. Ale za chwil� z u�miechem usi�owa� t�umaczy�: � Widzisz, mnie si� zdaje, �e wasze nadzieje na wojn� s� z�udne. Oczywi�cie jest rzecz� bolesn�, �e Anglia ma zosta� w r�kach heretyk�w. Lecz Ko�ci� jest wielk� ca�o�ci�. Co traci w jednym miejscu, mo�e odzyska� w drugim. Czy� nie jest powiedziane: �Gdy was prze�ladowa� b�d� w jednym mie�cie, uciekajcie do drugiego"? Uciekli�my i kiedy ju� tu jeste�my, powinni�my wy t�y� wszystkie si�y, aby wzbogaci� swoj� my�l i wiedz�... To wszystko mo�e si� pewnego dnia sta� potrzebne. W�a�nie dla Ko�cio�a. Twoje wiersze tak�e, Robercie... � po�o�y� przy jacielowi d�o� na ramieniu. Ale Southwell nie wydawa� si� przekonany. Odpowiada� z lekcewa��cym ruchem r�ki: � Moje wiersze? Nic nie s� warte... Wola�bym co innego: pojecha� tam i zosta� um�czony. Jak Campion... Tymczasem Rzymem wstrz�sn�a pewnego dnia wiadomo�� o skazaniu na �mier� kr�lowej szkockiej. Tym razem ju� nie tylko studenci angielskiego kolegium m�wili o tym, �e szy kuje si� wojna. Do Rzymu przyby� ksi�dz Allen, energiczny tw�rca kolegium w Douay. Wszyscy prawie m�odzi przyby sze z wyspy przechodzili przez t� uczelni�. Ko�czy� j� tak�e i Hugh. Allen dotychczas w swej pracy niewiele doznawa� pomocy. Lecz teraz wszystko zmieni�o si�. Ojciec �wi�ty przyj�� go z niezmiern� �askawo�ci�. Zaledwie w par� dni po przyje�dzie Allena rozesz�a si� wie��, �e papie� zamiano wa� go kardyna�em. Pewnego dnia nowy kardyna� i ojciec Persons � przed kilku laty towarzysz wyprawy Campiona � zebrali wszystkich student�w kolegium i wyruszyli z nimi na wsp�ln� pielgrzymk� do �wie�o odkrytych za miastem katakumb. Z modlitw� na ustach, z pochodniami w r�kach schodzili m�odzi ksi�a w ciemn� g��bi�. Spadziste schody ko�czy�y si� ciasnym korytarzem. Wype�nia�a go dziwna, sucha wo� niby spalenizny i ci�ka cisza, w kt�rej zamiera� stukot krok�w. W �cianach, po obu stronach korytarza, ci�gn�y si� pi�trami w�skie nisze. Rzadko kt�ra by�a zamkni�ta kamienn� p�yt�. Wida� by�o ko�ci ludzkie. W�drowali mi�dzy tymi grobami sprzed wiek�w pe�ni pobo�nego wzruszenia. Dotarli do ma�ej piwnicy, okr�g�ej, z malowid�ami na �cianach. W �rodku sta� kamienny st�. �Tu � pocz�� m�wi� st�umionym g�osem Persons � pierwsi chrze�cijanie odprawiali msz� �wi�t�. I teraz odprawimy j� tak�e. Mi�dzy grobami m�czennik�w, kt�rzy ponie�li �mier� za wiar�, pomodlimy si� za luuzi, kt�rzy i dzi� cierpi� za ni�. I nie tylko w�r�d pogan. Tak�e w krajach, kt�re do niedawna by�y krajami najgor�cej chrze�cija�skimi. W naszej ojczy�nie przede wszystkim, Wiecie, �e tam by�em. Wiecie, �e przebywa�em tam razem z ojcem Campionem. Widzia�em potem jego m�cze�sk� �mier�... Sznur, kt�rym go zduszono, przechowuj� jako relikwi�. Razem z nim um�czeni zostali i inni nasi bracia. Od tamtego czasu wielu nowych zgin�o. Niesyta krwi grzesznica, nieprawnie nosz�ca tytu� kr�lowej, niby apokaliptyczna Babilonia sro�y si� nad wiernymi. Ale nied�ugi ju� jej czas! Chc� wam powiedzie� wielk� nowin�. Sta�o si� to, czego niew�tpliwie pragn�li�cie z ca�� gor�co�ci�. Z postanowienia w�adz zakonnych i za pozwoleniem Ojca �wi�tego zostali�cie powo�ani wszyscy na misj� do Anglii. Pojedziecie tam! Pojedziecie tam, by m�c zobaczy� dzie� zwyci�stwa. Bo r�wnocze�nie arcykatolicki kr�l Hiszpanii wyrusza z pot�nym wojskiem przeciwko krwawej Jezabel. Zbli�a si� chwila, gdy z wylanej m�cze�skiej krwi wyro�nie nowy posiew! Ojcze Robercie � prosz�, aby ojciec, kt�ry pierwszy jest przeznaczony do wyjazdu, odprawi� teraz na tym pami�tkowym kamieniu Przenaj�wi�tsz� Ofiar�..." Southwell ubrany w czerwony ornat zbli�y� si� do kamiennego sto�u. Mia� �zy w oczach. By� poet� i bardziej ni� inni potrafi� si� wzruszy�. Ale i w�r�d st�oczonych ksi�y rozlega�o si� �kanie. Szybkie oddechy miesza�y si� z szeptem modlitw. Tylko Hugh mia� oczy suche. Tak�e modlitwa przychodzi�a mu z trudem... Te wspomnienia kaza�y mu wsta�, podej�� do kleczmka, z�o�y� d�onie. Pocz�� si� modli�. Chcia� podzi�kowa� za opiek� w d�ugiej drodze, za to, �e Opatrzno�� doprowadzi�a go a� tutaj. Lecz przede wszystkim prosi� o pomoc. Pod pokrywk� opanowania gorza� w nim ci�g�y bunt. My�la�: Czy nie by�oby lepiej, gdybym s�u�y�, jak chcia�em s�u�y�? Ale zg�usza� w sobie to pytanie. Wolno, starannie wymawia� s�owa: �Anima Christi sanctifica me..." Na korytarzu zastuka�y pojedyncze kroki. Zapukano do drzwi. Jasnow�osy braciszek ze skrzy�owanymi pokornie na piersiach ramionami stan�� w progu. G�adk� �acin� zaprosi� Hugha do refektarza. � Dzi�kuj�, bracie � odpowiedzia�. � Id�. Tamten czeka� na progu. Gdy Hugh przechodzi� obok niego, nagle nachyli� si� i pochwyciwszy jego r�k� uca�owa� j� gor�co. � Ale�! Co brat robi? � sprzeciwi� si� Palmer. � Wybaczcie, ojcze � braciszek sta� czerwony, z gorej� cymi oczami. � Nie gniewajcie si�. Pozw�lcie... Niech zaznam rado�ci, �e ca�uj� d�o� tego, kt�ry idzie wyla� krew dla na szego Zbawcy... 2 Refektarz pe�en by� zapachu kaszy i polewki piwnej. Og�lny posi�ek ju� si� sko�czy�. Dwaj bracia w fartuchach zbierali naczynia i �cierali sto�y. Przy ko�cu jednego z nich siedzieli ojciec Konstanty i superior. Gestem superior przywo�a� Hugha i wskaza� mu miejsce obok siebie, a brat szafarz przyni�s� zaraz miski. Zakonnicy powstali, odm�wili modlitw�, po czym wzi�li si� do jedzenia. Ale superior nie m�g� d�ugo wytrzyma� i po chwili zapyta� Karszewskiego. � Jak si� podoba� ksi���? Powiedzcie, ojcze. � Rozmaicie: jednym wi�cej, drugim mniej. Wielu na rzeka, �e jest zanadto cudzoziemcem. Tak�e podobno skryty i ma�o dla otoczenia serdeczny... � Jestem pewny, �e nie b�dzie taki jak Francuz. Zawsze jagiello�ska w nim krew. � I to tak�e m�wi�. Podobno kr�lowa bardzo go kocha. Wyjecha�a mu naprzeciwko, swoim drogim Zyziem nazywa... . � A wiary b�dzie broni�, jak my�li ojciec? Bo m�wi�, �e kr�l szwedzki na nowo popad� w luterskie b��dy. � Popad�, to prawda. Ale ksi�cia wychowywa� ojciec War- szewicki. Zobaczy ojciec superior, �e b�dzie r�wnie gorliwy jak kr�l Stefan. W Krakowie otoczy� si� zaraz naszymi ojca mi, a ojca Piotra, jak m�wi�em, chce wzi�� na swego ka pelana. � Chwa�a Bogu, chwa�a Bogu. Ju� to ojciec Piotr potrafi umocni� kr�lewsk� wol�. Wielki z niego i �arliwy m�wca. Serce ma tylko za mi�kkie dla ludzi... Sam s�ysza�em, jak g�osi�, �e herezja jest z�a, ale heretycy mog� by� lud�mi poczciwymi. Ja tam, Bo�e odpu��, nie wierz� �adnemu! Wszyscy oni � lutrzy, kalwini, bracia czescy � tacy sami! By�y tu przeciwko nim prawa na Mazowszu, by�y � westchn�� � ale kr�l Stefan za namow�'kanclerza zni�s� je... � 'Kanclerz te� miewa mi�kkie serce. Lecz u ojca Piotra z mi�osierdziem idzie w parze i rozum. Powiada nieraz, �e najwi�kszym wrogiem herezji jest sama herezja. I t�umaczy: b�dziecie z nimi walczyli, to si� zatn�. Lepiej zostawcie ich. Mi�o�� im bratersk� pokazujcie. Niech zobacz� katolik�w takimi, jakimi powinni by�. Lepiej mniej m�wi� o prawdzi wej wierze, a tylko �y� tak, jak ona tego ��da. Wtedy �adna herezja nie utrzyma si�. Nie mo�e si� utrzyma�... Nieraz tak nam m�wi�. I powiada�, �e bardzo b��dz� Hiszpanie i Fran cuzi, gdy zabijaj� heretyk�w. � Pewno, �e b��dz�. Nieludzka rzecz pali� cz�owieka za to, �e inaczej wierzy. Ale te� krew si� burzy, gdy r�ni dissidentes pierwsze stanowiska w Rzeczypospolitej bior�! Hugh w milczeniu przys�uchiwa� si� nie znanej sobie mowie. Domy�la� si�, o czym tamci rozmawiali. Jeszcze gdy by� w Rzymie, rozesz�a si� tam wiadomo�� o �mierci polskiego kr�la, kt�ry umar� nagle, gdy szykowa� si� do wielkiej wojennej wyprawy. Potem, ju� w czasie drogi, dochodzi�y go nowiny o sporach tocz�cych si� mi�dzy kandydatami do korony polskiej. W Wiedniu narzekano, �e arcyksi��� Maksymilian, kt�rego poleca� sam Ojciec �wi�ty i kt�ry zosta� powo�any na tron przez grup� mo�now�adc�w, spotka� si� z oporem szlachty. Wola�a ona ksi�cia szwedzkiego tylko dlatego, �e wywodzi� si� przez matk� z dynastii, kt�ra poprzednio panowa�a w Polsce. �W tym kraju � m�wiono w Austrii � nigdy nie wiadomo, czego si� mo�na spodziewa�. O sprawach korony decyduje ca�a masa szlachecka, a ona kieruje si� jedynie swoimi gustami i fanaberiami. Przecie� powinni pami�ta�, �e cesarstwo Habsburg�w i Polsk� ��czy to, �e maj� wsp�lnego wroga � p�ksi�yc!" Drzwi skrzypn�y, wszed� jeszcze jeden zakonnik. By� niem�ody, lekko przygarbiony. �ys� po wierzchu czaszk� otacza�y bia�ym wie�cem przyci�te kr�tko w�osy. Podszed� do sto�u i jasne, o przekrwionych bia�kach oczy utkwi� w Hughu. � Ojciec Jakub � powiedzia� superior podnosz�c si� z szacunkiem z �awy. Obaj przybyli tak�e powstali. � Niech b�dzie pochwalony Jezus Chrystus � rzek� sk�a niaj�c si� Bosgrave. Jego wzrok by� ci�gle utkwiony w Pal- merze. � To jest pewno ten ojciec, kt�ry przyby� z Rzymu? � W�a�nie � powiedzia� superior. � Rozmawiamy z nim po �acinie. Ale ojciec niech z nim m�wi po waszemu. B�dzie wam �atwiej. Sk�oni� g�ow� dzi�kuj�c za to pozwolenie. Ale zwr�ciwszy si� do Hugha zapyta� go po �acinie � Chcia�e� ze mn� m�wi�? � Tak, ojcze. � Dobrze. Teraz siadaj i jedz. Potem, je�li ojciec superior pozwoli, b�dziemy rozmawiali. Pos�usznie uczyni�, jak mu kazano. Cho� pochylony nad misk�, czu� wci�� na sobie ci���cy wzrok Bosgrave'a. � Ale� oczywi�cie, nagadajcie si�, ile chcecie � m�wi� superior. � Przecie� go tu z Rzymu przys�ali, aby zobaczy� si� z ojcem. Prosz� go tak�e wypyta�, co s�ycha� w �wiecie. Pisze mi w li�cie ojciec Skarga, abym zatroszczy� si� o niego, a potem pom�g� mu w dalszej drodze. Bo posy�aj� go do kr� lestwa tej babilo�skiej nierz�dnicy... � Czy pozwoli ojciec, �e p�ki dzie�, zabior� go na ma�� przechadzk�? � Naturalnie! Niech ojciec czyni wed�ug swej woli. Id�cie, pospacerujcie. Potem mo�ecie rozmawia� a� do nabo�e�stwa. Niech ojciec wyobrazi sobie � wzi�� Bosgrave'a za rami� � opowiada ojciec Konstanty, �e ksi��� Zygmunt upatrzy� sobie ojca Piotra na kapelana. � M�dry ksi��� � powiedzia� Bosgrave. � Bystre ma oko. Znam przecie� ojca Piotra, bo pod jego okiem nauki w Wilnie pobiera�em. � To ojciec � zapyta� Karszewski � ca�e �ycie u nas, w Rzeczypospolitej? � Prawie ca�e... Gdy rozmawiali, Hugh jad� pr�dko. �ykaj�c gor�c� kasz� spogl�da� od czasu do czasu na le��ce na brzegu sto�u d�onie Bosgrave'a. By�y suche, p�przynikni�te, d�onie zakonnika, kt�ry trawi �ycie w celi. Nie wida� by�o na nich �lad�w tego, czym, wydawa�o mu si�, powinny by�y by� naznaczone. � Ju� jestem got�w, prosz� ojca � powiedzia� odk�adaj�c �y�k�. � Zjad�e�, ile trzeba? � Zjad�em. � Popro� ojca superiora, by ci pozwoli� wsta�. Superior jednak, nie czekaj�c na odezwanie si� Palmera, potrz�sn�� �yczliwie r�k�. � Ite, carissimi fratri � rzek� � ite. Opu�cili refektarz. Id�c mrocznym korytarzem nie m�wili nic. Tylko w pewnej chwili Hugh poczu�, jak sucha d�o� Bosgrave'a dotkn�a jego ramienia dziwnie serdecznym gestem. � Ale mo�e jeste� zm�czony? � Nie, ojcze. � Widzisz, lubi� si� przej�� po obiedzie. Dzi� s�o�ce, jak rzadko o tej porze. Id�c mo�na tak�e m�wi�. � Ch�tnie p�jd�. � To id�, ubierz si� w co� ciep�ego. Tu nie Italia. Brat od�wierny otworzy� im furt�. Mijaj�c prowadz�ce do ko�cio�a drzwi przykl�kn�li na progu. We wn�trzu by�o ju� mroczno, z�ote figury na o�tarzach oplata�a szaro��, �e wygl�da�y jak przysypane popio�em. Czerwony ognik pe�ga� w lampce. By�o cicho. Przez grube mury nie przebija� si� �aden ha�as. Hughowi zn�w przelecia�a przez g�ow� my�l, pr�dka i nieoczekiwana � jak tu jest cz�owiek daleko od spraw �wiata! W ciasnym w�wozie ulicy nie by�o s�o�ca. �arzy�o si� ono jeszcze wysoko na �cianie katedry. Bosgrave w ko�uszku i w futrzanej czapie by� ca�kiem niby jeden z tutejszych ksi�y. Przechodz�ce dzieci powiedzia�y: �Niech b�dzie pochwalony" i zbli�ywszy si� poca�owa�y go w r�k�, a on je pog�adzi� po twarzach. Ale na Hugha patrzy�y nieufnie. Za rogiem skr�cili i wyszli poza mury miejskie. Rozleg�y plac za bram� by� pusty. Gdy Hugh przechodzi� t�dy rano, sta�a tu ca�a ci�ba woz�w ch�opskich. Odbywa� si� targ. Obecnie po wozach zosta�y tylko kupy nawozu � pasma rozsypanej s�omy. G��boko rozryta przez ko�a droga prowadzi�a w d� mi�dzy murem zamkowym a �cianami dw�ch przytulonych do siebie ko�cio��w. Bosgrave szed� szybko. Ledwo min�li zakr�t, zobaczyli rzek� p�yn�c� w dole. By�a szeroko rozlana, jasnobura. Blask s�o�ca �lizga� si� po jej g�adkiej powierzchni. Z tej strony podchodzi�a blisko pod wysoki brzeg* Po drugiej, jak okiem si�gn��, ci�gn�y si� ��gi poros�e szarymi, bezlistnymi krzewami. Ci�gle bez s�owa schodzili w d�. Dopiero gdy znale�li si� nad samym brzegiem i pocz�li i�� wzd�u� niego, Bosgrave zwolni� kroku. Miasto wisia�o nad nimi, pod blask s�o�ca, ciemnym zarysem spadzistych dach�w. Dalej wysoka skarpa obni�a�a si�. W tym miejscu bieg� przez rzek� most, wzmocniony drewnianymi kratami. � Wi�c jedziesz? � zapyta� nagle Bosgrave. � Tak. Najczcigodniejszy ojciec genera� wyda� polecenie, by wszyscy bracia pochodzenia angielskiego maj�cy �wi�ce nia jechali na prac� do kraju... � Wszyscy? � powt�rzy�. W g�osie starego zakonnika by� niby lekki ton melancholii. � Dawniej tak nie bywa�o. Wy sy�ano tylko niekt�rych. Lecz dlaczego jad�c do Anglii zaje cha�e� tutaj? Kr�lestwo polskie nie le�y na drodze. � Taka by�a wola ojca genera�a. Poleci� mi, bym si� zoba czy� z ojcem. � Kazano ci co� mnie powiedzie�? � Nie. Kazano mi wys�ucha� tego, co ojciec powie. � Co ja powiem? � powt�rzy� jakby z niedowierzaniem. � Jeste� pierwszym, kt�rego przys�ali. Jeste� w og�le pierw szym... My�la�em, �e zapomniano o mnie... Angielszczyzna Bosgrave'a brzmia�a twardo. Razi�a nawet ucho Hugha, kt�ry �yj�c poza krajem, nawyk� do nieporadnej wymowy cudzoziemc�w. S�ysza�, �e to w�a�nie ona zdradzi�a Bosgrave'a, gdy pojecha� do Anglii. � Sk�d pochodzisz? � zapyta� znowu starszy. � Z North Riding. � Znam. Twoi byli w powstaniu? � Ojciec walczy� przy lordzie Dacre. Zgin��. � By�e� wtedy dzieckiem? � Ma�ym ch�opcem. Matka uciek�a ze mn�. Rozesz�a si� wie��, �e lord Cecil ka�e odbiera� syn�w rodzinom buntowni k�w... � Wiem. � Nie przetrzyma�a trud�w. Mnie odwieziono do| jej brata, a on odes�a� mnie na kontynent. � P�niej Douay, Rzym...? � Tak. � Wydeptana �cie�ka. A co potem? � My�la�em, prosz� ojca, o pracy naukowej. Chcia�em si� odda� badaniom nad staro�ytn� wiedz�. W dzie�ach antycz nych filozof�w tyle, wydaje mi si�, przeb�yskuje naturalnego chrze�cija�stwa... � Zamiast tego kazano ci jecha�? � Tak. Chwil� szli bez s�owa. Stary zakonnik zdawa� si� nad czym� zastanawia�. W ko�cu powiedzia�: � Wci�� nie mog� poj��, dlaczego ci� tu do mnie przy s�ano. � Ten pomys�, prosz� ojca, wyszed� od ksi�dza kardy na�a. � M�wisz o ksi�dzu Allenie? � Tak. On pierwszy powiedzia�, �e ojciec m�g�by mi udzieli� pewnych wiadomo�ci. Przecie� ojciec przebywa� tam, by� skazany, siedzia� w wi�zieniu... Poczu� na sobie przenikliwy wzrok Bosgrave'a. Stary zakonnik mia� mocno zmarszczone brwi. � To wszystko prawda � powiedzia�. � By�em tam. Wi� ziono mnie. Przeszed�em tortury. Ale kiedy oczekiwa�em, �e mnie zawlek� na Tyburn, przysz�o nieoczekiwane uwolnie nie... Od tego jednak czasu min�o kilka lat... � Mimo to ksi�dz kardyna� chcia�, abym us�ysza�, co mi ojciec powie. Bosgrave znowu zamilk� na czas jaki�. Szed� ze zwieszon� g�ow�, z za�o�onymi z ty�u r�kami. Hugh nie odzywa� si� tak�e, a� us�ysza� pytanie: � Kiedy chcesz jecha�? � Jak najpr�dzej. � A jak wyobra�asz sobie dalsz� drog�? � Ojciec Skarga bardzo mi pom�g�. W Krakowie podczas uroczysto�ci powitania m�odego ksi�cia wyszuka� na dworze podskarbiego pruskiego i poprosi� go o pomoc dla mnie. To rycerz bardzo �yczliwy Towarzystwu. Kuzyn owego brata Stanis�awa, kt�ry umar� w Rzymie in odore sanctitatis. Obie ca�, �e znajdzie dla mnie miejsce na kr�lewskim okr�cie, kt� ry mnie dowiezie do Danii. Stamt�d ju� podobno bez trudu mo�na si� dosta� do Anglii. � Mo�e to i dobrze, �e przyb�dziesz ze strony, z kt�rej nikt si� misjonarzy nie spodziewa. Czy ci m�wiono, jak tam jest? � Owszem, wiele razy. M�wi� ojciec Persons, m�wili lu dzie, kt�rzy stamt�d przyje�d�ali. Ale... Poczu� na sobie wzrok Bosgrave'a. � Ale co? Zrobi� zak�opotany gest. � Nie wiem doprawdy, jak mam ojcu odpowiedzie�. My �l�, �e wina tkwi we mnie. Zbyt gor�co chcia�em czego in nego... � Nauki? � Tak. S�dzi�em, �e przez ni� mog� by� bardziej po trzebny... � Nie chcia�e� jecha�? � Nie wydaje mi... Nie wydawa�o mi si�, �eby to by�o potrzebne... � Dlaczego? � Je�li tam jest tak, jak m�wi�, �e jest, to trzeba naj pierw zwyci�y� ziemskim or�em tych, kt�rzy przyw�aszczyli sobie w�adz�, a potem dopiero my�le� o nawracaniu! � Wiesz jednak chyba, �e naszym zadaniem jest nawra ca�, nie walczy�. � Naszym � tak. Ale je�li przybywamy tam, by natych miast zosta� schwytani i zabici, bez mo�no�ci uczynienia cze gokolwiek, to... � Rozumiem ci�. Wydaje ci si�, �e ka�dy, kt�ry tam po p�ynie, musi zgin��, zanim zdo�a cokolwiek dla wiary uczy ni�. A jednak Campion trwa� wi�cej ni� rok. � Podobno jest obecnie gorzej. Pojmuj� sens m�cze�stwa. Ale czy p�j�cie na pewn� �mier� tylko po to, by j� ponie��, nie zniekszta�ca samej idei m�cze�stwa? Nie wiem... Przy si�g�em pos�usze�stwo i uczyni� wszystko, co mi ka��, ale... � To dobrze. W�a�ciwie powinienem ci przypomnie�, �e i takie pos�usze�stwo wystarczy. B�d�my przynajmniej jak martwe cia�a, kt�re niesie woda. Ale wydaje mi si�, �e rozu miem troch� twoje w�tpliwo�ci... Czy�by to dla nich przys�ali ci� do mnie? � Nie wiem, prosz� ojca... � I ja nie wiem. B�g czyni czasami dziwne rzeczy. Dobrze, trzeba nam b�dzie do tych spraw wr�ci�. Lecz teraz powiedz mi co innego: co s�ycha� w �wiecie? Czy wojna nieunikniona? � W Rzymie m�wiono o niej jako o rzeczy nieuniknionej. Ojciec Persons wr�ciwszy z Yaladolid opowiada�, �e w Hisz panii buduje si� flot�, jakiej jeszcze nie by�o. Ale odk�d wy jecha�em z Rzymu, nic wi�cej nie wiem. Tu wszyscy zaj�ci albo spraw� nowego kr�la, albo gro�b� tureck�. � To prawda. Mimo to i do nas dosz�o troch� wie�ci. Tak, wygl�da na to, �e nic ju� nie powstrzyma wojny. Lecz po wiedz mi: co o tej wojnie my�li si� w Rzymie? � Hiszpanie s� najwi�ksz� pot�g� na �wiecie. To mocar stwo, w kt�rym nie zachodzi s�o�ce. Flota hiszpa�ska rozgro mi�a Turk�w pod Lepanto. Gdy przyp�ynie do brzeg�w Anglii, nic si� jej nie oprze. A kiedy wojska hiszpa�skie wy l�duj�, ca�y kraj porwie si� do walki. � Przeciwko komu? Zaskoczony tym pytaniem spojrza� na starego zakonnika. Bosgrave mia� twarz czerwon� od zimnego wiatru, jaki za- wiewa� od rzeki. Oczy, ukryte w workach powiek, patrzy�y w przestrze�. Suche, pozbawione prawie warg usta mia� zaci�ni�te. � Oczywi�cie przeciwko El�biecie i jej rz�dowi... M�wi�c patrzy� na Bosgrave'a, Ale on spogl�da� gdzie� daleko przed siebie. Nagle po suchych policzkach zakonnika przenikn�� b�ysk. Zatrzyma� si�. Zapyta�, a w jego g�osie zad�wi�cza� niepok�j: � Chyba nie wysy�aj� was tam po to, by�cie pr�bowali wywo�a� nowe powstanie? � Nie! Udzia� w jakichkolwiek spiskach jest surowo za kazany. M�wiono nam nawet, by�my nie wspominali o bulli Ojca �wi�tego. Nie obowi�zuje ona na wyspie, p�ki nie ma warunk�w jej og�oszenia... Przytakiwa� ruchem g�owy s�owom Hugha. Przypomina� nauczyciela, kt�ry s�ucha wydawanej lekcji. Gdy Hugh sko�czy�, ruszy� powoli w dalsz� drog�. Mrukn�� cicho: � Nic si� nie zmieni�o... Byli teraz na drodze, kt�ra prowadzi�a od mostu w g�r�, z powrotem ku miastu. S�o�ce zapada�o coraz ni�ejtza dachy i za wie�� ko�cio�a stercz�c� niby czworok�tna baszta. Droga wesz�a mi�dzy domy. Dostatnie, murowane dworki gin�y w masie n�dznych, drewnianych bud. Mijali ludzi, kt�rzy d�wigali na nosi�kach wiadra z wod�. Przejecha� konny poczet rycerski. � Nie s�dzisz chyba, �e b�dzie ci tam �atwo? � zapyta� nagle stary zakonnik. Hugh podni�s� na niego wzrok. � Nie � zapewni�. � Przeciwnie. Jestem pewny, �e za ledwie tam przyjad�, zostan� schwytany. To jest wyprawa po szybk� �mier�. Bosgrave uczyni� r�k� niecierpliwy gest. � Nie powiniene� tak my�le�. �mier�... �mier� wsz�dzie na nas czyha. I tam, i tu... Mniej my�l o niej. Je�li m�wi�, �e nie b�dzie ci �atwo, to dlatego, �e przyjd� tam do ciebie ludzie z pytaniami. Z pytaniami, od kt�rych bielej� w�osy. A ty b�dziesz im musia� odpowiada�... Rozumiesz? Kiwn�� g�ow�, lecz nie powiedzia� nic. Zreszt� Bosgrave nie zdawa� si� oczekiwa� niczego wi�cej. Hugh mia� dziwne uczucie, �e wraz z zachodz�cym szarym zmierzchem zsuwa si� na jego serce bolesny ci�ar. D�wiga� go od dawna, od tamtej chwili w katakumbach. Ale tli�a si� w nim tak�e iskra nadziei, �e po to wys�ali go t� okr�n�, dalek� drog�, by us�ysza� co�, co ten ci�ar zdejmie mu z serca, a przynajmniej umniejszy. Jednak s�owa, kt�re mu m�wi� Bosgrave, nie by�y pociech�. Poczu� gorycz: wi�c po co obje�d�a� p� Europy? Iskra zgas�a. Wiedzia� znowu jedno: oderwano go od wszystkiego, co wydawa�o mu si� s�uszne, i skazano na �mier�, kt�rej celu nie rozumia�! Zmierzcha�o si� coraz bardziej. Od rzeki ci�gn�o ch�odem. S�oneczny dzie� dopala� si� na wie�ycach baszty, wznosz�cej si� nad bram� w murach miejskich. � Na pewno zmarz�e� � powiedzia� Bosgrave. � Wra cajmy. Min�li bram� i szli spiesznie uliczk�, wiod�c� ku rynkowi. Skrzypi�c, kiwa�y si� nad ich g�owami �elazne wywieszki kupieckie. Na kamienicy naro�nej, przed znajduj�c� si� we wn�ce figur�, jaki� cz�owiek, stoj�cy na drabinie, zapala� kaganek. W�ska uliczka wyprowadzi�a ich na rynek. �rodek placu zawala� ci�ki masyw ratusza. Min�o ich dw�ch szlachcic�w w p�aszczach z wielkimi, futrzanymi ko�nierzami. Jeden z nich id�c wspiera� si� na czekaniku. Unie�li grzecznie czapek � i zaraz weszli na kamienne schodki, kt�re, wida�, prowadzi�y do gospody, bo z otwartych drzwi buchn�o na ulic� zapachem grzanego wina, �piewem i muzyk�. Znowu znale�li si� w uliczce, z kt�rej wyszli. W zag�szczaj�cej si� �mie �wie�e mury ich ko�cio�a odbija�y od czarnej �ciany katedry. Sie� roz�wietla� tl�cy si� przed furt� kaganek. Mijaj�c zamkni�te krat� drzwi ukl�kli na progu. Wn�trze by�o jedn� czerni�, w kt�rej migota�a czerwona gwiazdka. Bosgrave schyli� g�ow�. Ukry� twarz w d�oniach i modli� si�. Wstawszy powiedzia�: � A teraz chod� do mnie. 4 Cela by�a taka sama jak jego � ma�a i niska. Sklepienie zdawa�o si� przyt�acza�. Kominek przygas�, ale w bia�ej kupce popio�u tli�y si� jeszcze iskry. Bosgrave ukl�k� i �elaznym hakiem pocz�� przegarnia� popi�. � Ojciec pozwoli � chcia� mu pom�c. � Daj spok�j. Nie znasz si� na tym. � U�o�y� na rozgrze banym popiele kilka szczapek drzewa. U�miechaj�c si� po wsta�. Rzek�: � Kiedy ju� tam b�dziesz, nauczysz si�. W Anglii wsz�dzie zaczynaj� stawia� kominki. Kraj staje si� zasobny we wszystko. � M�wiono nam o tym. Ale powiadano tak�e, �e to wszy stko... Przerwa� gestem obu r�k. � Wiem! S� tacy, kt�rzy wyobra�aj� sobie, �e najlepszym sposobem okazania wrogo�ci jest m�wienie �le o przeciwni ku. �le i nieprawd�. Musisz wiedzie�, �e Anglia sta�a si� naprawd� krajem bogatym. To nie znaczy wcale, �e tam nie ma n�dzarzy. Ci, kt�rzy dostali du�o, chc� mie� zawsze jesz cze wi�cej. Naj�atwiej jest uwierzy� Kalwinowi, �e bogactwo jest b�ogos�awie�stwem Bo�ym. Ale si�d�. Wskaza� Hughowi zydel. Sam usiad� na drugim. Siedzieli w p�mroku bez s�owa. Ogie� wysuwa� si� wolno spod popio�u. By� niby drapie�nik, kt�ry na mi�kkich �apach zbli�a si� do swej ofiary i zanim si� na ni� rzuci, obw�chuje j� ze wszystkich stron. � Wi�c m�wi�e� � odezwa� si� Bosgrave � �e chcia�e� pracowa� naukowo? Poci�ga�a ci� wiedza staro�ytnych filo zof�w? � Tak. � A mimo to wys�ano ci�? � Taka by�a wola ojca genera�a. Powiedzia� nam, �e przy szed� czas, i� trzeba wszystko porzuci�, a jednemu po�wi�ci� �ycie. � I po to, aby� si� upewni�, �e tak w�a�nie trzeba, przy s�ano ci� do mnie? P�omyki ognia to obejmowa�y drzewo, to znowu chowa�y si� w popiele. Twarze zakonnik�w co chwil� �yka� mrok. � Tak. Tak to poj��em... Stary zakonnik za�mia� si� sucho, bez weso�o�ci. � Kto� musia� pope�ni� omy�k�. Albo... � Ogie� rozpali� si� wreszcie. Trzaska� � hucza�. Bosgrave wyci�gn�� przed siebie nogi. Patrzy� w czubki but�w. � Pos�uchaj � rzek�. � Gdy przed dziesi�ciu laty powsta� projekt, by wysy�a� misjo narzy do Anglii, napisano do mnie. Siedzia�em wtedy w Wil nie i ani mi w g�owie posta�o, �e zobacz� jeszcze kiedy� zie mi� ojczyst�. Z�y�em si� zreszt� z lud�mi tutaj... Ale kiedy otrzyma�em wezwanie � pop�yn��em. To by�o jeszcze wcze �niej, zanim pop�yn�� Campion, zanim wybuch�o powstanie na p�nocy i zanim zosta�a og�oszona bulla przeciwko El�bie cie. Nie by�o jeszcze wielkich prze�ladowa�. Tylko surowe przepisy, kt�re zreszt� nie zawsze stosowano. W Rzymie przypuszczano, �e post�powanie El�biety mo�e si� jeszcze od- mieni�. Wi�c, jak ci m�wi�em, pop�yn��em. Ledwo tam wyl�dowa�em, poznano mnie od razu. Znalaz�em si� w wi�zieniu. Nie by�o ono zbyt surowe. Co pewien czas wzywano mnie na przes�uchanie. Dopytywano si�, po co przyjecha�em. Zapewnia�em, �e m�j przyjazd nie ma na celu �adnych spisk�w, �e mam jedynie s�u�y� tym, kt�rzy pozostali wierni wierze rzymskiej. Starano mi si� wyt�umaczy�, �e mi�dzy wiar� rzymsk� a wiar�, kt�ra istnieje w Anglii, nie ma �adnych r�nic. Zaproponowano mi, �e mnie zwolni�, je�li zgodz� si� p�j�� kilka razy na ich nabo�e�stwa, aby naocznie przekona� si�, �e tak jest, jak oni m�wi�. Zgodzi�em si�. Rozumia�em moj� zgod� w ten spos�b, �e p�j�� mog�, cho� wiem z g�ry, �e mnie nie zdo�aj� przekona�. Widzisz � przyjecha�em st�d. Tu jest inaczej. Tu �yj� obok siebie katolicy, lutrzy, prawos�awni, �ydzi. Mo�na p�j�� do zboru lub synagogi zobaczy�, jak si� tamci modl�. Idzie si� z ciekawo�ci, a nie po to, by przyjmowa� obc� wiar�. Ale tam jest inaczej. Tam wszystko jest jedn� ran�. Gdy mnie zwolniono, a ja poszed�em do anglika�skiej �wi�tyni � katolicy oddalili si� ode mnie i pocz�li si� przede mn� kry�. Uznali mnie za zdrajc�... Urwa�. Jedna ze szczap, wida� wilgotna, zaskwiercza�a jak �ywa istota. Bosgrave milcza� chwil�. Mia� oczy przymkni�te, g�ow� przechylon� na bok, d�onie splecione. � Potem przyjechali Campion i Persons. Ten ostatni by� zamianowany przez genera�a superiorem na Angli�. Zebra� ksi�y, katolik�w i wyra�nie postawi� spraw�: nie wolno chodzi� na anglika�skie nabo�e�stwa. Kto tak czyni, cho�by tylko dla ciekawo�ci lub dla uchylenia si� od kary, jest schi- zmatykiem. Mnie wyznaczy� pokut�. Kaza� publicznie obwi nie si� za to, co uczyni�em. Z jego polecenia napisa�em list do w�adz. O�wiadczy�em w nim, �e pope�ni�em b��d i �e zro zumiawszy go, odrzucam jakikolwiek kontakt z przedstawi cielami anglika�skiego wyznania. Od tej chwili by�em znowu poszukiwany. Schwytano mnie po raz drugi. Trafi�em do wi� zienia. Znalaz�em si� w nim razem z Campionem, Sherwi- nem, Poundem, Briantem... Odchrz�kn�� kilka razy. � W tamtej sprawie na pewno post�pi�em �le, lekkomy�l nie. Zgorszy�em ludzi. Bo ich karami zmusza si�, by brali udzia� w nabo�e�stwach anglika�skich... Ale nie mia�em z�ych intencyj. My�la�em: wielu zmieni�o wiar� nawet tego nie do strzegaj�c... M�wi� o ludziach prostych. Sk�d oni mogli wie dzie�, �e msza, kt�ra odprawia si� prawie tak samo jak msza prawdziwa, ju� ni� nie jest? By�o mi ich �al... Wydawa�o mi si�, jakbym ich wydawa� w r�ce wroga... Chcia�em by� z nimi... Ojciec Pcrsons t�umaczy� tak, jak naucza� nasz �wi�ty za�o�yciel, �e gdy nie mo�na zdoby� wszystkich, trzeba zdobywa� przede wszystkim tych, kt�rzy maj� w�adz� i znaczenie... A zgni�e cz�onki odcina�. Gdy si� odcina r�k� � boli. Ale kiedy si� odcina cz�owieka � boli jeszcze wi�cej... A lu-d/.�e odchodzili masami. Jedni dlatego, �e nie rozumieli; inni dlatego, �e w nowej wierze by�o �atwiej. Tak�e rozesz�a si� wie��, �e papie� razem z kr�lem hiszpa�skim wys�ali wojsko do Irlandii, a potem, gdy tam zwyci꿹, wy�l� wojsko do Anglii. I znowu wr�c� rz�dy hiszpa�skie... Ludzie w Anglii wspominaj� �le tamte czasy. Pragn��em t�umaczy�, �e czym innym s� Hiszpanie, a czym innym Ojciec �wi�ty... Ale wzi��em si� do tego niew�a�ciwie. Gdy trafi�em do wi�zienia, i ja, i tamci uwa�ani byli�my na r�wni za hiszpa�skich szpieg�w. Torturowano nas. Campiona najbardziej. Jego przede wszystkim... Potem zawlekli ich na Tyburn... Opu�ci� nisko g�ow�. W blasku drgaj�cego na kominku ognia wida� by�o l�ni�c� strug�, kt�ra sp�yn�a po policzku zakonnika. � Mnie to nie by�o dane � podj�� po chwili ciszy. � Pewnego dnia zaprowadzono mnie na rozmow� do prokura tora Pophama. Przyj�� mnie z�o�liwym u�miechem. �Kr�l polski wyprosi� ci �ycie � rzek�. � Uda�o ci si�, odje�d�aj. Ciekawy tylko jestem, co b�dziesz m�wi�, gdy si� ju� znaj dziesz w�r�d swoich. Czy to samo, co nam m�wi�e�? Czy da lej b�dziesz twierdzi�, �e( co innego papie�, a co innego Filip?" Ogie� strawi� drzewo, zamieni� grube polana w ezerwo-noz�ote kostki, te za� rozsypywa�y si� i czernia�y. Le��cy na posadzce czerwony j�zyk blasku pocz�� si� kurczy�. � Wr�ci�em wi�c ca�o na kontynent � m�wi� dalej Bos- grave. � Witano mnie rado�nie; opowiadano, cho� prosi�em, ab"y tego nie m�wili, o moim bohaterstwie, o moich cierpie niach... Chciano mnie obwozi� po ca�ej Europie. Ale ja nie chcia�em m�wi� inaczej jak w wi�zieniu. Ci�gle my�la�em o tym, co mi powiedzia� Popham... Powtarza�em: co innego Ojciec �wi�ty, co innego kr�l hiszpa�ski... To si� nie podo ba�o... Czu�em to. Poprosi�em, aby mi pozwolono wr�ci� do Polski. Otrzyma�em zgod� i wr�ci�em. Nie dojecha�em do Rzymu, nie widzia�em nikogo z naszych. Nikogo do mnie nie pr/ysy�ano, o nic nie pytano... Dopiero ciebie... Zapad�a cisza. Ogie� ju� nie trzaska�, tylko mrucza� cicho, niby drzemi�cy kot. � A jednak � powiedzia� Hugh � je�li Hiszpanie nie przyjd� i nie zwyci꿹, pr�na jest nasza ofiara... � Pr�na? � Bosgrave, kt�ry wypowiedziawszy ostatnie s�owa siedzia� skulony i jakby z�amany, wyprostowa� si�. Ko�cem buta dotkn�� kupki zachodz�cego bia�ym nalotem popio�u. � Ja te� tak my�la�em � rzek� cicho. � Ale Cam- pion... � urwa�, zacz�� na nowo: � Sp�jrz na ten popi�. Gdy�my przyszli, zdawa� si� wygas�y. Poruszy�em go i o�y�. Teraz znowu przygas�. Lecz rzu� mu kawa� drzewa, kt�re by m�g� poch�on��, a zap�onie znowu. � Lecz w ko�cu drzewa zabraknie... � Nie mo�e go zabrakn��! Ono jest wa�ne � nie nasze pewniki, nie nasze przekonania. My�la�em: wyrzekli si� mnie... A oni przys�ali mi ciebie... Nie ma irzeczy zmarnowa nych... Schyli� si�. Przeora� hakiem palenisko, a� rozbudzony �ar pocz�� na nowo pulsowa�. Rzuci� w czerwie� kilka szczap. � Jest we wszystkim sens... � dorzuci�. � Przekonasz si� o tym, gdy tam przyp�yniesz. Pami�taj tylko: nic sobie z g� ry nie uk�adaj. Najpierw patrz. Wielu ludziom tutaj wydaje si�, �e zmiany, jakie si� dokona�y w Anglii, s� niby strza�a tkwi�ca w ciele. Wyjmiesz strza�� � rana si� zabli�ni. Nie prawda. Tam codziennie rosn� nowe pokolenia. Tam codzien nie �ycie wygl�da inaczej. Zanim zaczniesz dzia�a�, musisz je pozna�... Na korytarzu rozleg�o si� dzwonienie. Bosgrave urwa�. Uni�s� g�ow�, zmarszczy� czo�o. Zdawa� si� zastanawia� nad przyczyn� tego ha�asu. Potem lekki u�miech przewin�� si� po jego wargach. � Czas zbieg� szybko... � powiedzia�. � Teraz idziemy do kaplicy. Jutro wr�cimy do naszej rozmowy. � Je�li tylko ona nie m�czy zbytnio ojca... � �artujesz. Ciesz� si�, �e mog� m�wi�. W ci�gu tych lat nosi�em niby ci�ar... Szli ku drzwiom, gdy nagle Bosgrave zatrzyma� si� i po�o�y� Hughowi d�o� na ramieniu. � Czy masz intencj� na jutrzejsz� msz� �wi�t�? � Nie. � W takim razie odpraw j� za dusz� Campiona. On jest m�czennikiem � na pewno cieszy si� ju� w niebie wieczyst� chwa��. Ale mnie si� czasami wydaje, �e kiedy modlimy si� za tych, kt�rzy naszych modlitw nie potrzebuj�, to tak, jak by�my ich przywo�ywali. Zawo�aj na niego! Niech ci powie... Odprawisz w tej intencji? � Odprawi�, ojcze � rzek� schylaj�c si� do r�ki starego zakonnika. 5 Od wybitego kamieniami wybrze�a odchodzi� w mrok drewniany pomost. Gdy na niego weszli, poczu�, jak deski uginaj� si� elastycznie pod stopami. Z ciemno�ci wynurzy� si� stra�nik okutany w ko�uch, w he�mie wci�ni�tym na oczy, wsparty na halabardzie. Ale ma�y marynarz co� do niego powiedzia� i tamten bez s�owa odsun�� si� na bok, by ich przepu�ci�. Noc by�a ciemna i wietrzna. Na niebie okrytym k��bi�cymi si� cfimurami nie by�o wida� gwiazd. Na ko�cu niewidocznego mola migota�a latarnia morska. Blask od niej pada� na czarn� wod� i dr�a� na niej. Latarnia, kt�r� ni�s� ma�y marynarz, rzuca�a niepewn� smug� �wiat�a na jego krzywe nogi. Pod pomostem targa�o si� morze. Uderza�o o pale, jakby je chcia�o wyrwa�. Po ka�dym wstrz�sie s�ycha� by�o szuih �ciekaj�cej wody.' Czasami ponad pomost wytryskiwa�a fontanna, podobna do pojawiaj�cej si� nagle jasnej postaci. Cho� wzrok nie m�g� przebi� ciemno�ci, czu�o si� szeroko rozwart�, rozdygotan� wiatrem przestrze�. Id�c za swoim przewodnikiem Hugh oddycha� pe�n� piersi�. Mocno wci�ga� powietrze w p�uca. Dzia�a�o ono na niego koj�co. Tak�e serce wraca�o do zwyk�ego rytmu. Gdy obudzono go w nocy, jakby jakie� kleszcze �cisn�y mu gard�o. Trz�s�o go zimno, po ciele biega�y mr�wki niepokoju. Dopiero na tym drgaj�cym pod nogami pomo�cie odzyska� panowanie nad sob�. Nad ramieniem marynarza zobaczy� majacz�cy blask. Z mroku wyst�pi�y zarysy maszt�w, rei, lin. Statek sta� przyci�ni�ty burt� do pomostu. Wydawa� si� bardzo ma�y. Na czubie stercza� uko�ny dr�g bukszprytu. Pod nim wida� by�o wynurzon� do p� cia�a kobiec� posta�. Zdawa�a si� opiera� z�otymi piersiami o deski pomostu. Na �r�dokr�ciu pali�a si� latarnia, niby ukryte w�r�d drzew ognisko. Przy burcie sta� wartownik w grubym tu�ubie, z nagim pa�aszem zatkni�tym za pas. Spokojnie po�o�y� d�o� na r�koje�ci i rzuci� jakie� pytanie. Ma�y marynarz odpowiedzia�. Ale tamten pyta� dalej. W ci�gu swego pobytu w Krakowie, Warszawie i Brunsberdze Hugh oswoi� si� nieco z j�zykiem polskim. Mimo to nie m�g� zrozumie� ani pyta� tamtego, ani dawanych odpowiedzi. Rozmowa przeci�ga�a si�. W ko�cu stra�nik wyst�pi� poza burt�. Wzi�� latarni� z r�ki ma�ego i podni�s� j� w g�r�. Przez chwil� przygl�da� si� uwa�nie Palmerowi. Ciemny p�aszcz, spod kt�rego stercza�a rurkowana kreza, kapelusz, haftowane r�kawice, wynurzaj�ca si� z fa�d p�aszcza g�ownia rapieru � wszystko to obudzi�o wida� jego zaufanie, bo mrukn�� zezwalaj�ce. Ma�y odebra� mu latarni� i skin�� na Hu-gha, by szed� za nim. Statek by� ma��, dwumasztow� pink�. Po pok�adzie trzeba by�o st�pa� ostro�nie, by si� nie potkn�� na zwojach lin i �a�cuchach. Nad wyszorowanymi deskami unosi� si� zapach farb i oleju. Przewodnik doprowadzi� Hugha do ci�kich, okutych drzwi. Zastuka�. Energiczny g�os odkrzykn�� z wewn�trz: � W�a�! Po�rodku kajuty sta� st�. Na nim le�a�a rozwini�ta mapa, a obok wala�y si� w nie�adzie busola, luneta, pistolety. Dwie grube �wiece pali�y si� w lichtarzu. Za sto�em sta� m�czyzna z nog� opart� na zydlu. Mia� pochylon� g�ow�, gdy� przygl�da� si� czemu� na mapie. Po chwili dopiero podni�s� wzrok na stoj�cych w progu. Trudno by�o okre�li� jego wiek: na pierwszy rzut oka wydawa� si� m�ody i dopiero po chwili mo�na by�o spostrzec, �e jasne w�osy przetkane by�y siwizn�. Twarz by�a dzika i gro�na. Oczy poprzez w�sk� szpar� powiek patrzy�y drapie�nie. Spod p�owych w�s�w b�yska�y wilcze z�by. Lewy policzek naznaczony by� sin� blizn�, kt�ra zaczyna�a si� nad ustami, a gubi�a za uchem. Os�aniaj�c d�oni� oczy �d �wiat�a patrzy� na Hugha. Potem rzek� z�� angielszczyzn�, przemieszan� ze s�owami niemieckimi: � Ach, to pan? To jest ojciec, tak? Schoen. � Machni� ciem r�ki kaza� wyj�� ma�emu i zamkn�� za sob� drzwi. � Niech ojciec siada... � Kopni�ciem przepchn�� pod sto�em zydel, na kt�rym poprzednio trzyma� nog�. � Dzi�kuj�. � Hugh usiad� sztywno wyprostowany. Ubi�r, kt�ry mia� na sobie, cho� si� stara� do niego przyzwyczai�, by� mu wci�� obcy i kaza� o sobie ustawicznie pami�ta�. Zw�aszcza dra�ni�a go opieraj�ca si� o policzki kreza. � Czy mam zaszczyt z kapitanem? � To ja, Brycht. � Nad sto�em wyci�gn�� r�k�. U�cisn�� d�o� Hugha tak mocno, �e zak