9180

Szczegóły
Tytuł 9180
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9180 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9180 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9180 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Tadeusz Pilch Spory o szko�� Pomi�dzy tradycj� a wyzwaniami wsp�czesno�ci Wydawnictwo Akademickie "�ak" Warszawa 1999 Recenzent W�adys�aw Misiak - i/ti Spis tre�ci Redakcja J�zef Marek �nieci�ski Opracowanie graficzne El�bieta Malik Korekta Ewa R�ycka Copyright by Wydawnictwo Akademickie "�ak" and Tadeusz Pilch ISBN 83-88149-05-9 Wydawnictwo Akademickie "�ak" Teresa i J�zef �nieci�scy 02-127 Warszawa, ul. Mo�dawska 13/56 tel./fax 822-82-67 Druk i oprawa: Tel. (0-22) 613 21 65 I Rozdzia� I - Mi�dzy przesz�o�ci� a przysz�o�ci� 7 1. R�ne drogi przesz�o�ci 7 2. Z�udzenie post�pu 9 3. Trzy owoce post�pu 12 4. W poszukiwaniu rozwi�za� 14 5. �yczenia i projekty 17 Rozdzia� II - U progu nowego wieku 20 1. Cz�owiek technopolu 20 2. Zwiastuny kryzysu spo�ecznego 23 3. Rozterki moralne edukacji 27 4. Koncepcja cz�owieka i �wiat warto�ci w edukacji 31 5. Cele wychowania 34 Rozdzia� III - Wielkie i ma�e dylematy edukacyjne wsp�czesno�ci 38 Rozdzia� IV - Dziedzictwo przesz�o�ci i beznadziejno�� dnia dzisiejszego 52 1. Bariery i zagro�enia dost�pu do o�wiaty 52 2. Czynniki r�wnego startu 69 2.1. R�wno�� szans a wychowanie przedszkolne 72 2.2. R�wno�� szans a wychowanie pozalekcyjne i pozaszkolne 76 2.3. R�wno�� szans a komercjalizacja edukacji 82 2.4. R�wno�� szans a nauczyciele i poradnictwo 89 2.5. R�wno�� szans a materialne warunki edukacji 96 Rozdzia� V - Elementy diagnozy i warunki konieczne reformy 108 1. Wst�p do diagnozy 108 1.1. Socjotechnika czy etyka w wychowaniu 108 1.2. Zagubienie programowe wsp�czesnej szko�y 112 2. Zakres i znaczenie poj�cia reformy 118 3. Czas reformy 125 4. Warunki konieczne, zasady ustrojowe i organizacyjne przysz�ego szkolnictwa 129 4. 4.1. Zasada dro�no�ci pionowej i poziomej 130 4.2. Zasada jednolito�ci porgramowej 133 4.3. Zasada obowi�zkowo�ci kszta�cenia 136 4.4. Zasada powszechno�ci (demokratyczno�ci) szko�y 138 5. Zasada bezp�atno�ci nauczania 141 6. Zasada nadzoru pedagogicznego pa�stwa 145 7. Zasada polifurkacji programowej 147 8. Zasada elastycznego przystosowania 148 9. Zasada neutralno�ci ideologicznej 149 Rozdzia� VI - Organizacja, program i zadania spo�eczne po��danego systemu edukacji 151 1. Nauczanie czy wychowanie 151 2. Trzy wyzwania przysz�o�ci 153 3. Poszukiwanie �adu spo�ecznego przez edukacj� 155 4. Nauczyciele-wychowawcy: nadzieja, szansa, zagro�enie? 158 5. System warto�ci i aksjologia nowej edukacji 166 6. Przes�anki zmian programowo-organizacyjnych 172 6.1. Przed�u�enie obowi�zku szkolnego 173 6.2. Konieczno�� odbudowy wychowania przedszkolnego 174 6.3. Wzrost trudno�ci wychowawczych i agresji w szkole 177 6.4. Szko�a z instytucji wychowania staje si� plac�wk� nauczania 180 :; 6.5. Edukacja ustawiczna - nowe, trwa�e ogniwo systemu szkolnego 182 6.6. System wchowania r�wnoleg�ego i wspieraj�cego 185 7. Sk�adniki i organizacja systemu o�wiaty 188 7.1. Wychowanie przedszkolne 190 7.2. Pogranicze szko�y 191 7.3. Nauczanie wczesnoszkolne 192 7.4. Nauczanie p�noszkolne 195 7.5. Szkolnictwo ponadpodstawowe 195 7.6. Szkolnictwo policealne 196 7.7. Kszta�cenie licencjackie 197 7.8. Edukacja ustawiczna 199 7.9. Wychowanie r�wnoleg�e 201 Konkluzje. Cele wychowania, kondycja nauczyciela, model szko�y 204 1. Cele indywidualne i spo�eczne wychowania 205 2. Przygotowanie i cechy osobowe nauczyciela 207 3. W�a�ciwo�ci ideowe i ustrojowe szko�y 209 Bibliografia 213 ROZDZIA� I Mi�dzy przesz�o�ci� a przysz�o�ci� 1. R�ne drogi przesz�o�ci Przysz�� cywilizacj� bezpo�rednio lub po�rednio ukszta�tuje szko�a. Wobec nieodwracalnych proces�w kszta�cenia powszechnego przy ka�dym rozumieniu poj�cia cywilizacji, jej tre�ci duchowe i kszta�t materialny zale�a� b�dzie od w�a�ciwo�ci emocjonalnych, intelektualnych i tw�rczych cz�owieka, w jakie wyposa�y go dowolna posta� systemu edukacji. Nie oznacza to oczywi�cie, �e chcia�bym zanegowa� lub cho�by pomniejszy� w wychowaniu rol� rodziny i innych naturalnych i instytucjonalnych �rodowisk wychowawczych. Jednak ich rola b�dzie rol� wspieraj�c�, pomocnicz� wobec zorganizowanych planowo i realizowanych systematycznie proces�w nauczania i wychowania w samej szkole. Wyra�aj�c takie przekonanie, nie mog� zapomnie� o nowym rozumieniu nauczania, kt�re na prze�omie XIX i XX w. opisa� polski my�liciel - Ludwik Krzywieki, a co potem, nie pami�taj�c, �e by�o to dzie�o Polaka, w literaturze angielskiej nazwano lifelong education i co powr�ci�o do nas ju� jako rozwini�ty system kszta�cenia przez ca�e �ycie. Kszta�cenie traci swe czasowe ramy i jednoznaczn� szkoln� form�. Staje si� powinno�ci� i konieczno�ci� wsp�czesnego cz�owieka od wczesnego dzieci�stwa do p�nej staro�ci. Znajduje to sw�j wyraz w obni�aniu wieku inicjacji szkolnej oraz w masowym rozwoju instytucjonalnych form o�wiaty doro- 7 s�ych, coraz cz�ciej nazywanej obecnie o�wiat� ustawiczn� lub edukacj� permanentn�, ��cznie z tworzeniem plac�wek typu: uniwersytety trzeciego wieku. To w�a�nie ta powszechno�� kszta�cenia nie ograniczona czasem i formami przemawia za uznaniem edukacji za podstawowy czynnik kreowania i kszta�tu naszej przysz�ej cywilizacji. Dlatego wielkim zadaniem poznawczym i wielkim pytaniem moralnym wsp�czesnej my�li pedagogicznej i praktyki edukacyjnej jest wizja przysz�o�ci cz�owieka i jego �wiata. Cz�owiek rzekomo wkracza lub s�uszniej b�dzie powiedzie�, �e musi wkroczy� w nowy, trzeci typ cywilizacji. Pierwszym by�a cywilizacja rolnicza, trwaj�ca tysi�ce lat, rozwijaj�ca si� powoli, w harmonii i respekcie dla �wiata przyrody i si� natury. Drugim by�a cywilizacja przemys�owa, zrodzona przed trzema wiekami. �r�d�a narodzin epoki industrialnej by�y t�umaczone idealistycznie stosownie do zafascynowania cz�owieka tzw. post�pem technicznym i rozwojem ekonomicznym. Dzi�, gdy ludzko�� dzi�ki owym "dobrodziejstwom" rozwoju stoi nad brzegiem przepa�ci, nale�a�oby inaczej spojrze� na narodziny epoki przemys�owej, dokona� reinterpretacji przyczyn socjologicznych, psychologicznych i spo�ecznych fenomenu uprzemys�owienia. Jest to jednak na razie postulat, jako �e cz�owiek nie wyzwoli� si� z owej fascynacji post�pem technicznym, a wiedza o jego zagro�eniach jest na razie refleksem �wiadomo�ci w�skiej grupy uczonych, mi�o�nik�w przyrody i innych "odmie�c�w". Oni w�a�nie g�osz� nadej�cie nowej "trzeciej fali" (okre�lenie Alvina Tofflera), cywilizacji nowego, nieagresywnego przemys�u, nowej odmiennej kultury, harmonii przyrody i cz�owieka oraz zgody i solidarno�ci mi�dzyludzkiej, tolerancji i wolno�ci, autentycznej demokracji i nowych warto�ci oraz nowego �adu politycznego �wiata, kt�ry zast�pi skompromitowane wsp�czesne biurokratyczne i totalne systemy polityczne. Bli�sz� i dok�adniejsz� wizj� nowej epoki mo�na pozna� w licznych publikacjach, m.in. R. Jungk - Cz�owiek tysi�clecia, A. Toffler - Trzecia fala, E. Mishan - Sp�r o wzrost gospodarczy i wiele innych. Jest to jeden z najp�odniejszych kierunk�w my�li ludzkiej ostatnich dziesi�cioleci. 8 Czy jest to nowa fala utopii spowodowana l�kiem o przysz�o�� i licznymi dramatami dnia dzisiejszego - rozstrzygnie przysz�o��, posiada ona jednak pewn� szczeg�ln� cech� odr�niaj�c� j� od klasycznych utopii znanych z historii my�li ludzkiej. Ot� jest ona iedyn� alternatyw� naszej przysz�o�ci. Cywilizacja przemys�owa i aktualne kierunki rozwoju nie maj� �adnej perspektywy racjonalnej i �adnych racji moralnych. Jest ona zgubna i niemoralna. 2. Z�udzenie post�pu Poniewa� jednak epoka industrialna jest rzeczywisto�ci� naszych dni i d�ugo jeszcze ni� zostanie - b�dzie okre�la� wszystkie wa�niejsze warunki i okoliczno�ci naszego �ycia. Ona te�, zgodnie z tez� o powszechnym zwi�zku rzeczy, wsp�wyznacza istot� formy zjawisk wychowawczych i edukacyjnych. Musimy zatem po�wi�ci� jej nieco uwagi. "Dwa stulecia bezprecedensowego rozwoju techniki pozostawi�y niezatarty �lad w �wiadomo�ci cz�owieka. Jest do�� naturalne, �e ofiara wys�awia zalety podtrzymuj�cego je narkotyku, gdy tylko zaczyna si� obawia�, �e go utraci. I podobnie dzi� mo�na spotka� powszechn� �arliwo�� w wychwalaniu etyki wydajno�ci i sprawno�ci, kt�r� kreuje �ycie tyle� przepe�nione z�udnymi motywacjami, co i pozbawione znaczenia" (wg E.J. Mishan Sp�r 0 wzrost gospodarczy, PIW 1986). Zapocz�tkowana przed dwoma niemal wiekami rewolucja techniczna, ca�kowicie zaw�adn�a umys�em i pragnieniami cz�owieka. Spe�nia wszystkie jego zachcianki i marzenia, zyskuj�c w zamian bezkrytycznego i wiernego wielbiciela i niewolnika. Takie przynajmniej perspektywy rozsnuwa Charles Sn�w (Dwie kultury i rewolucja naukowa, Warszawa 1959). Ot� uczony ten wyr�nia i charakteryzuje dwie kultury: techniczn� i humanistyczn�. Kultura humanistyczna zrodzi�a si� wraz z cz�owiekiem 1 kr��y�a z nim przez dzieje - tworz�c przede wszystkim �wiat warto�ci i zasady �adu spo�ecznego, kt�re cho� nie zapobiega�y z�u 1 zniewoleniu cz�owieka - pozwala�y odr�ni� z�o od dobra, os�- dza� winy i utrzymywa� jak� tak� r�wnowag� pomi�dzy dobrem i z�em. Kultura humanistyczna stworzy�a sens jednoznaczno�ci czyn�w cz�owieka w oparciu o fundamentalne prawdy etyczne. Kultura techniczna, kt�ra ma oczywi�cie r�wnie stare korzenie, bo nale�a�oby je widzie� nawet w wynalezieniu ko�a, przed tysi�cami lat - sta�a si� dostrzegaln� si�� w po�owie XIX wieku, a eksplodowa�a niewiarygodnymi efektami w po�owie XX wieku i od tej chwili rozlewa si� po wszelkich dziedzinach ludzkiego �ycia z si�� nie znanego wcze�niej �ywio�u. �wiat oniemia� zafascynowany pot�g� i mo�liwo�ciami techniki. "Technika jest nasz� pozornie wiern� i lojaln� przyjaci�k�. Dzi�ki niej nasze �ycie staje si� �atwiejsze, przyjemniejsze i d�u�sze. Za swoje szczodre dary ��da tylko zaufania i pos�usze�stwa" - pisze autor Technopolu Neil Postman (Technopol, Warszawa 1997, PWN). Wspomniany wy�ej Charles Sn�w uwa�a, �e mi�dzy kultur� humanistyczn� a techniczn� toczy si� bezwzgl�dna walka o panowanie nad wyobra�ni� cz�owieka, o kierowanie jego emocjami i wad� sdzenia. Walka ta jest niejawna, cicha i bezwzgl�dna. W walce tej kultura humanistyczna stoi na straconych pozycjach, bo zniewalaj�ca pot�ga techniki polega na tym, �e w niej nie ma �adnego oszustwa, "�e samoloty naprawd� lataj�, antybiotyki lecz�, radio m�wi, komputer liczy i nigdy si� nie myli", itd. itp. Nie ma w niej oszustwa, jest tylko druga strona medalu lub drugie dno. Oto jedna plastikowa butelka po smacznej coca-coli jest neutralizowana przez 80 lat, 1 litr oleju do naszego komfortowego samochodu zanieczyszcza 5 ton wody. Nasze pi�kne plony rodzi tak ska�ona chemi� ziemia, �e jej regeneracja musia�aby trwa� dziesi�tki lat, itd. Takie skutki s� jeszcze dostrzegane nawet przez technofil�w, dla kt�rych technika jest now� form� b�stwa. Prawdziwa wa�ka o dominacj� cz�owieka nad �wiatem rozegra si� w obszarach niewidocznych obserwacji, mianowicie: fascynacji cz�owieka sprawno�ci� i doskona�o�ci� technicznych nowinek, kt�re nigdy nie osi�gaj� ostatniego stadium doskona�o�ci. Ot� niekontrolowany rozw�j techniki tworzy kultur� bez fundament�w moralnych, tworzy �wiat rzeczy, kt�re maj� cen�, ale kt�re nie maj� warto�ci, albo inaczej warto�ci maj� jedynie sens ekonomiczny, a nie aksjologicz- 10 I Wiecznie doskonal�ca si� technika zniewala umys� cz�owieka, wi���c jego emocje i uwag� z rzeczami, nie z lud�mi, z posiadaniem, a nie wsp�istnieniem. Technika niszczy najwa�niejsze spoiwo ludzko�ci - wi� i solidarno�� - bez kt�rych indywidualne istnienie cz�owieka traci sens i warto��. W tym w�a�nie obszarze toczy si� walka o dusz� wsp�czesnego cz�owieka - uwa�a Neil Postman. Na dow�d szczeg�lnej istoty i niezwyk�o�ci tej walki przytacza staroegipsk� legend� o kr�lu Tamuzie. Wynalazca kr�la Tamuza po�r�d tysi�ca r�nych technicznych udoskonale� - przedstawia jako szczeg�lny wynalazek litery. Litery, jego zdaniem, potrafi� utrwala� mow�, zdarzenia, nawet my�li. Potrafi� przekazywa� wiernie tre�ci wielu pokoleniom. Zast�puj� pami��, gromadz� wiedz� i do�wiadczenie. Uczyni� z ciemnego narodu - nar�d o�wiecony. Kr�l Tamuz ma jednak w�tpliwo�ci. Litery, pismo - to nie jest lekarstwo na pami��, lecz �rodek na przypomnienie. Cz�owiek przestanie �wiczy� pami��, zaufa pismu. Ale czytanie nie zast�pi m�dro�ci, a jakie niebezpiecze�stwo kryje si� w tym, co ludzie b�d� pisa� - wiemy dopiero dzisiaj, gdy propaganda i reklama zaw�adn�a wyobra�ni� cz�owieka. Z pozoru wydaje si�, �e g�oszenie przez Amerykanina, Niemca lub Szweda pogardy dla post�pu technicznego, nawo�ywanie do umiarkowania i wstrzemi�liwo�ci w d��eniu do rozwoju i doskonalenia technicznego gospodarek kraj�w biednych i zacofanych jest niegodziwe. Wszak d��enie do dobrobytu, wygody, jest naturaln� sk�onno�ci� cz�owieka i pot�pianie jej nie jest rzecz� tych, kt�rzy �w standard luksusu osi�gn�li. Nale�y jednak dostrzec tych, kt�rzy g�osz� ow� ewangeli� umiarkowanie. Na og� nie s� to ci, kt�rzy p�awi� si� w dobrobycie. Co wa�niejsze, nale�y zwa�y� na rzeczywiste intencje owych herald�w wstrzemi�liwo�ci. Przecie� uznanie produktu narodowego brutto za miar� wszechrzeczy jest najbardziej niehumanitarnym ujmowaniem rozwoju spo�ecznego, sankcjonowanym nawet przez ONZ-owskie statystyki. Warto sobie u�wiadomi�, �e za tym id� okre�lone przywileje i restrykcje �wiatowych organizacji ekonomicznych, kt�re sprowadzaj� si� do i bogacenia bogatych i zuba�ania biednych. Warto sobie nade 11 wszystko u�wiadomi�, �e istot� etosu wzrostu ekonomicznego nie jest materializm, jest ni� nienasycenie. Industrializacja i doskona�o�� technologiczna - bez umiaru, bogacenie si� bez umiaru, marnotrawstwo bez umiaru, egoizm bez umiaru - to szczeble rozwoju gospodarczego i post�pu technologicznego, a zarazem szczeble degradacji przyrody i cz�owiecze�stwa. Patrz�c jak technika spe�nia powoli wszystkie marzenia cz�owieka, przychodzi na my�l staro�ytne powiedzenie o tym, �e aby ukara� �miertelnych, bogowie spe�niaj� ich �yczenia. Wszystkie bowiem w r�wnej mierze s�u�� cz�owiekowi, co i sprowadzaj� na niego zgub�, tyle �e w troch� dalszej perspektywie, dzi�ki czemu gubi si� istota zwi�zku przyczyny i skutku. Kolejne fabryki nawoz�w by�y niew�tpliwie osi�gni�ciem technologicznym i spe�nia�y autentyczne potrzeby spo�eczne. Jednak dzisiaj tylko nieliczne kraje na �wiecie pozwalaj� na badanie degeneracji przyrody i cz�owieka w skali pokole�, dokonuj�cych si� w s�siedztwie owych fabryk obfito�ci. 3. Trzy owoce post�pu Nas, pedagog�w szczeg�lnie interesuj� trzy nast�pstwa panuj�cej do dzi� mody na rozw�j przemys�owy. Pierwsze dotyczy zagadnie� spo�ecznych. Wedle ideologii powszechnej industrializacji mia�a ona sprowadzi� na rodzaj ludzki b�ogos�awie�stwo r�wno�ci, demokracji i obfito�ci. Uczono nas my�le� wedle regu� technomorficznych i scjentystycznych, co w przybli�eniu oznacza u�wi�cenie technicznego rozumienia i wyja�niania �wiata, podporz�dkowanie cz�owieka wymogom rozwoju technicznego i procesom technologicznym. Bogiem zostaje technika. Wynikiem takiej ideologii jest wiara, �e wraz z post�pem technicznym zwi�kszaj� si� warto�ci humanistyczne, czyli, �e post�p techniczny jest nie tylko konieczno�ci� ekonomiczn�, ale i warto�ci� moraln�. Jest to jeden z najbardziej szkodliwych mit�w naszych czas�w. Wbrew nadziejom wszelkich rewolucji przemys�owych i politycznych (kt�re z kolei na og� by�y pocz�tkiem lokalnych rewolucji 12 zemys�owych) proces uprzemys�owienia nie stanowi wyj�tku od krutnej regu�y naszej epoki, kt�ra bezwzgl�dnie zmierza do powi�kszania w �wiecie nier�wno�ci w podziale d�br, �rodk�w i pomniejszania demokracji i swob�d indywidualnych. Od tej regu�y nie s� wolne �adne systemy polityczne i ekonomiczne naszych czas�w. Drugim nast�pstwem nieograniczonego post�pu technicznego wa�nym dla pedagogiki spo�ecznej s� skutki psychologiczne. Industrializacja i post�p technologiczny - to synonim triumfuj�cego umys�u cz�owieka nad przyrod�. To idea panowania nad �ywio�ami i rozumnego kierowania w�asnym losem. To cz�owiek wolny od zagro�enia i si� przyrody, i l�k�w egzystencjalnych. To wreszcie �wiadomy uczestnik i kierownik proces�w produkcyjnych, tw�rczy i radosny uczestnik spo�ecznych kolektyw�w, wolny od frustracji, alienacji i zagro�enia socjalnego. Ka�dy wie, �e jest to ca�kowity mit, nie maj�cy �adnej szansy urzeczywistnienia w daj�cej si� przewidzie� przysz�o�ci lub w jakimkolwiek znanym porz�dku spo�ecznym �wiata. Cz�owiek pracy - to cz�owiek nie uwolniony od alienacji swej pracy, sprowadzony do roli nadzorcy coraz doskonalszego procesu technologicznego, pe�en poczucia zagro�enia w�asnego bezpiecze�stwa socjalnego, l�ku o w�asne przyrodnicze otoczenie, maj�cy �wiadomo�� rosn�cego rozwarstwienia spo�ecznego i ekonomicznego, niezno�nej zale�no�ci politycznej, pe�en frustracji, niepewno�ci i poczucia obco�ci. Trzecim skutkiem post�pu technicznego wywo�uj�cym zainteresowanie i niepok�j pedagog�w jest wymuszona specjalizacja. Fakty s� takie: 90% wszystkich wynalazc�w i uczonych, jakich wyda�a ludzko�� �yje w naszych czasach. W latach 1970-2000 dokona si� o�miokrotny wzrost zasob�w ludzkiej wiedzy. W proporcji do tego wzro�nie niepomiernie liczba wynalazk�w i wszelkiego typu rozwi�za� technicznych. I aczkolwiek cz�owiek rzekomo wykorzystuje tylko 10% swojej pojemno�ci m�zgu, to nie jest 1 nie b�dzie w stanie opanowa� nawet cz�stki tych zawrotnych obszar�w poznania, co by�o jeszcze mo�liwe w czasach Leonarda da Vinci. Jedyn� mo�liwo�ci� jest specjalizacja. Ale czy rzeczywi�cie jedyn�? Przymus specjalizacji nie tylko ogranicza cz�owieka, lecz sprawia, �e �wiat staje si� niewymownie 13 nudny. Specjalizacja eliminuje z istoty cz�owieka jedn� z jego fundamentalnych cech - refleksj�, czyli rozmy�lanie "filozoficzne". Cz�owiek staje si� istot� wy��cznie pragmatyczn�, co w efekcie daje specyficzny typ umys�owo�ci - po�yteczny w symbiozie ze "s�abo�ciami", niebezpieczny w momencie dominacji i kierowania rozwojem �wiata. Austriacki lekarz - psycholog Viktor Franki - powiada, �e skutkiem w�skich specjalizacji jest "opr�nienie �wiata z wszelkiego sensu". Traci si� bowiem spojrzenie na �wiat jako ca�o��, nie widz�c jego urody i m�dro�ci, i nie znajduje si� odpowiedzi na wiele podstawowych dla cz�owieka pyta�, jak cho�by o sens cierpienia, u�yteczno�� przyja�ni, u�yteczno�� dla sztuki... (Viktor Franki, Homo Pattiens, Warszawa 1984, JWPAX). 4. W poszukiwaniu rozwi�za� W zgodnej opinii uczonych r�nych specjalizacji i zapatrywa� rad� na te zagro�enia winna znale�� pedagogika, nowy typ nauczania i wychowania cz�owieka. Przez wieki g��wnym zadaniem o�wiaty by�o reprodukowanie spo�ecze�stwa w istniej�cych aktualnie strukturach, a w najgorszym razie adaptacja cz�owieka do panuj�cego porz�dku spo�ecznego. Po raz pierwszy w historii ludzko�ci o�wiata ma przygotowa� cz�owieka do nie istniej�cego jeszcze typu spo�ecze�stwa i nie istniej�cego porz�dku �wiata. Czy mo�liwe jest kroczenie edukacji tradycyjnymi drogami w sytuacji, gdy w ci�gu najbli�szych dwu-dziestu-trzydziestu lat setki zawod�w zgin�, a pojawi� si� tysi�ce nowych dziedzin zawodowej sprawno�ci. Czy podo�aj� takim zadaniom istniej�ce struktury i metody nauczania? Raczej nie. Spr�bujmy uzasadni� ten sceptyczny stosunek do aktualnego systemu o�wiaty. W wi�kszo�ci kraj�w systemy o�wiatowe s� podporz�dkowane strukturom gospodarczym. Wed�ug bada� wyspecjalizowanych komisji UNESCO sytuacja taka odbiera im funkcjonalno��, dynamik� i �w humanistyczny, uniwersalny charakter. Kszta�cenie staje si� monotechniczne, jednostronne. Trosk� 14 systemu staje si� wykszta�cenie sprawnego pracownika dla konkretnego zawodu, konkretnej fabryki. Sp�jrzmy na wydolno�� aktualnej sieci szkolnictwa na �wiecie. Og�lna liczba uczni�w w wieku 5-19 lat wynosi ponad 1,5 mld. �redni roczny przyrost uczni�w i student�w do ko�ca bie��cego wieku wynosi� b�dzie ok. 36 min os�b, natomiast roczny przyrost uczni�w, dla kt�rych nie ma mo�liwo�ci kszta�cenia przekracza 2 min os�b. W roku 1980 liczba dzieci w wieku 5-14 lat nie ucz�szczaj�cych do szko�y wynosi�a 230 min. Nie zdziwi nas zatem fakt, �e wskutek takiej sytuacji 29% ludno�ci globu - to analfabeci, tzn. ok. 820 min. Mo�na si� cieszy�, �e odsetek ten zmniejszy� si� od 1950 r. o ponad 15%, ale w liczbach bezwzgl�dnych w tym czasie przyby�o 120 min analfabet�w. Szko�a wi�c nie jest i nie b�dzie w stanie podo�a� podstawowym zadaniom o�wiaty. Wr�cz przeciwnie, przez sw� niewydolno�� przyczynia si� do powstania licznych zbiorowo�ci, kt�re musz� zosta� obj�te systemem o�wiaty kompensacyjnej, czyli pozaszkolnej. W odpowiednich proporcjach jeste�my, my Polacy, uczestnikami tych proces�w. Na ca�ym �wiecie systemy szkolne cechuj� jednakowe prawid�owo�ci: a) liczba uczni�w wst�puj�cych do szko�y jest wi�ksza od liczby uczni�w ko�cz�cych dany poziom kszta�cenia, np. na pozio mie �rednim nie ko�czy szko�y ok. 10% populacji uczni�w; b) osi�ganie g�rnych szczebli szkolnictwa jest regulowane lub ha mowane przez bariery organizacyjne, ekonomiczne, kulturo we i inne; bardzo nieliczne systemy o�wiatowe zdo�a�y je prze zwyci�y�; c) coraz wi�cej system�w o�wiaty tworzy kompensacyjne formy kszta�cenia i wychowania. S� to pozaszkolne lub paraszkolne formy edukacji rozwijane albo w �rodowiskach spo�eczno-za- wodowych, albo w spo�eczno-kulturalnych; formy doskonale nia s� bardzo gi�tkie i zr�nicowane; formalny system o�wia ty respektuje ich istnienie i jest wobec nich dro�ny. Czy nasz system o�wiaty pozaszkolnej i wychowania jest w stanie skutecznie zaj�� si� licznymi grupami m�odzie�y wymagaj�cymi troski o�wiatowej lub wychowawczej. Wymie�my je. 15 Grupy troski o�wiatowej: a) nigdy nie ucz�szczali do szko�y; b) przedwcze�nie opu�cili szko��; c) uko�czyli okre�lony szczebel szko�y, ale nie wystarcza to dla potrzeb wykonywanego zawodu; d) ludzie zmieniaj�cy prac�, �rodowisko, "�ycie"; e) ludzie pracuj�cy w dziedzinach, gdzie post�p techniczny jest szczeg�lnie szybki. Grupy troski wychowawczej i opieku�czej: a) jednostki aspo�eczne; b) ludzie dysfunkcjonalni (inwalidzi, chorzy, starzy...); c) animatorzy, tw�rcy klimatu kulturalnego i humanistycznego. �aden kraj dot�d nie rozwi�za� zadowalaj�co problem�w wy mienionych wy�ej grup spo�ecznych, kt�rych liczby tylko w na szym kraju szacowa� mo�na na kilka milion�w. Dlaczego jednak nie pr�buje si� wprz�ga� w rozwi�zywanie tych zada� np. uni wersytet�w ludowych na wz�r kraj�w skandynawskich, lub innych pozarz�dowych instytucji i inicjatyw spo�ecznych. Dok�d zadawnione nieufno�ci jako szczeg�lna posta� obskurantyzmu o�wiatowego dopuszcza� b�d� do tak ograniczonych form pracy, tak nielicznych plac�wek. Edukacja wsp�czesna staje przed konieczno�ci� przeorientowania swoich zada�, a nawet swej istoty. Wspomniany o�miokrotny wzrost wiedzy w latach 1970-2000 obecne nauczanie uczyni anachronicznym. Encyklopedyczna wiedza musi zosta� zmagazynowana w specjalnych systemach. Edukacja przestanie wyposa�a� cz�owieka w wiedz� typu "wiedzie� co", a przestawi si� na kszta�cenie w kierunku "wiedzie� jak" i "wiedzie� dlaczego". W przesz�o�ci pedagogika by�a sztuk� przekazywania wiedzy nowym pokoleniom. Dzisiaj jest to naukowy proces kulturowy, kt�ry ma na celu wydobycie i rozw�j wszystkich mo�liwo�ci jednostki. Rozw�j nowych technik nie decyduje o wszystkim. Na list� fakt�w stanowi�cych zapowied� przysz�o�ci trzeba przede wszystkim wpisa� si�y tw�rcze wyzwolonej energii spo�ecze�stwa w dobrowolnych ruchach spo�ecznych i spontanicznie organizowanych. Ta energia nie powinna by� reglamentowana biurokratycznymi decyzjami. 16 Przysz�o�� wychowania opiera si� na instytucjach o�wiatowych w du�ej mierze pozaszkolnych, kt�re b�d� w stanie po��czy� skuteczno�� urz�dze� przemys�owych i technicznych s�u��cych zdobywaniu wiedzy z �ywotnymi si�ami spo�ecznymi, kt�rych dzia�anie pozwoli na doskonalenie stosunk�w mi�dzyludzkich. Uleg�a kompromitacji technologiczna orientacja naszej kultury oraz wizja cz�owieka ekonomicznego. Uleg�y kompromitacji koncepcje totalnego zinstytucjonalizowania aktywno�ci cz�owieka i totalnej organizacji �ycia wedle wymy�lonych schemat�w. Musz� one ust�pi� orientacji humanistycznej, respektuj�cej wolno�� jednostki, odbudow� pierwotnych wi�zi mi�dzyludzkich i autonomi� grup spo�ecznych. Dowodz� takich konieczno�ci zar�wno do�wiadczenia polityczne, jak i �ci�le naukowe. Niekontrolowana bowiem humanistycznie cywilizacja szybkich zmian wywo�anych post�pem technologicznym zagra�a przetrwaniu spo�ecze�stwa ludzkiego, zinstytucjonalizowanie i zbiurokratyzowanie �ycia spo�ecznego natomiast naruszy�o elementarne mechanizmy �adu etycznego spo�ecze�stwa. 5. �yczenia i projekty Jak mo�na sformu�owa� perspektywy i zadania edukacji przysz�o�ci? Mo�na je sformu�owa� w postaci eforystycznej m�wi�c, �e pierwszym zadaniem o�wiaty spo�ecznej jest okre�li� wizj� spo�ecze�stwa przysz�o�ci oraz wizj� �adu etycznego. Nast�pnym zadaniem jest kszta�towanie rozumu i wyzwalanie uczuciowo�ci. W�wczas spokojnie mo�na oczekiwa� przysz�o�ci, kt�ra niesie wszystkim spo�ecze�stwom demokracj�, rozw�j i konieczno�� przemiany. W bardziej opisowej postaci do zada� edukacji przysz�o�ci w�r�d wielu nale�y przygotowanie cz�owieka psychicznie i intelektualnie do przemian, zdolnego do ich akceptacji, kierowania i wykorzystania oraz kszta�towanie umys�owo�ci dynamicznej i niekonformisty-cznej i niekonserwatywnej. Wychowanie musi zapobiega� i by� lekarstwem na liczne deformacje cz�owieka i spo�ecze�stwa, na frustracje, odpersonalizowanie i anonimowo�� wsp�czesnego �wiata. 17 W raporcie E. Faure'a Uczy� si�, aby by� znajdujemy skondensowane w tre�ci zadania edukacji przysz�o�ci. Zadaniem wychowania by�o dot�d przygotowanie do typowych funkcji, do stabilnej sytuacji, do jakiego� etapu �ycia, okre�lonego zawodu lub miejsca pracy. Czy� nie nadszed� czas, aby postawi� inne wymagania systemom o�wiatowym? Uczy� si�, jak �y�, uczy� si�, jak si� uczy�, aby przez ca�e �ycie m�c przyswaja� sobie now� wiedz�, uczy� si� my�le� swobodnie i krytycznie, uczy� si� kocha� �wiat i czyni� go bardziej ludzkim, uczy� si�, jak si� rozwija� samemu w pracy tw�rczej i dzi�ki niej (Uczy� si�, aby by�, red. Edgar Faure i in., Warszawa 1975, PWN). Cele, wydawa�oby si� pozornie abstrakcyjne, jednak wychowanie jest dziedzin� szerok�, tak zasadniczo decyduj�c� o losie ludzi, �e nie mo�e ju� wystarcza� rozpatrywanie jej w kategoriach struktur, �rodk�w nauczania i metod post�powania. Trzeba dzi� m�wi� o samej istocie wychowania, o jego roli dla cz�owieka i jego losu, o zasadach, jakie rz�dz� zale�no�ciami mi�dzy oddzia�ywaniem wychowawczym i �rodowiskiem, i sprawiaj�, �e wychowanie jest jednocze�nie produktem i czynnikiem rozwoju spo�ecze�stwa. Dla naszego umys�u zniewolonego przez magi� wska�nik�w, cyfr i konkret�w wyznaczanie o�wiacie zadania uczuciowo�ci brzmi co najmniej niejasno, nieprecyzyjnie. Nak�adanie na ni� obowi�zku kreowania �adu etycznego wydaje si� zadaniem utopijnym. Bardziej naturalne s� takie zadania dla plac�wek typu uniwersytet ludowy, ale i one b�d� bezradne w realizacji takich zada� w warunkach spo�ecze�stwa niepodmiotowego, zdominowane przez biurokracj� i instytucjonalne formy �ycia zbiorowego. Nie mo�na mie� jednak w�tpliwo�ci, �e w przysz�ych zadaniach wychowawczych szko�y i plac�wek o�wiaty pozaszkolnej musi zyska� znaczenie czynnik emocjonalny, indywidualistyczny lub m�wi�c og�lnie humanistyczny. Coraz trudniej znajduje poklask i uznanie teoria rozwoju spo�ecznego poprzez uprzemys�owienie i urbanizacj�. Coraz wi�cej w�tpliwo�ci budzi teoria rozwoju cz�owieka poprzez doskonalenie jego wykszta�cenia i sprawno�ci technologicznych. Coraz rzadziej mo�na spotka� entuzjast�w idei post�pu ludzko�ci poprzez mno�enie d�br materialnych oraz auto- 18 matyzacj� ich wytwarzania. Wszystkie bowiem te koncepcje rozwoju spo�ecznego i porz�dku ekonomicznego b�d� to nie przynosz� oczekiwanych efekt�w, lub co gorsza, wp�dzaj� jednostk� ludzk� w wi�ksze nieszcz�cia ni� zagra�a�y jej dot�d. Mo�na uzna� za pewne, �e w zachowaniach cz�owieka przysz�o�ci wi�ksz� rol� odegra sztuka �ycia z lud�mi, ni� sztuka pos�ugiwania si� rzeczami, umiej�tno�� panowania nad sob� ni� panowanie nad przyrod�. Era "robotnik�w umys�owych", kt�ra ma rych�o nadej��, brzmi poci�gaj�co, cho� troch� niejasno i niepokoj�co. W opozycji do niej kszta�tuje si� dynamiczny ruch intelektualny, a mo�e raczej spo�eczny wok� idei "cywilizacji mi�o�ci". Szko�y ani �adnej instytucji nie wolno pozbawia� funkcjo emocjonalnych i wychowawczych, bo wychowanie przygotowuje cz�owieka do ka�dej cywilizacji, a sprawno�ci intelektualne osi�gane w procesie dydaktycznym g��wnie do postmodernistycznej sprawno�ci i wydajno�ci. Szko�a musi zatem sta� si� now� instytucj�. Musi podj�� wielkie dzie�o formacji ducha cz�owieka przysz�o�ci w dwu najwa�niejszych wymiarach jego spo�ecznego istnienia: rodzinnym i obywatelskim (wsp�lnotowym), oraz w dwu wymiarach istnienia pragmatycznego: ekologicznym i komunikacyjno-instrumentalnym. Te obszary wychowania formacyjnego wzbogacone o emocje, rozum, wyobra�ni� mog� dopiero stworzy� harmoni� cz�owieka z otoczeniem spo�ecznym i przyrodniczym oraz prawdziwy �ad spo�eczny. I takiej w�a�nie szko�y potrzeba. I chc� udowodni�, �e tak� szko�� mo�na stworzy�. ROZDZIA� II U progu nowego wieku 1. Cz�owiek technopolu Cz�owiekowi ustawicznie towarzyszy przekonanie, i� czasy, w kt�rych �yje nale�� do wyj�tkowych oraz �e jest to czas kryzysu i prze�omu. Nie jeste�my wi�c dzi� oryginalni, �ywi�c takie przekonanie, z t� tylko r�nic�, �e istnieje kilka argument�w, aby uzna� takie prze�wiadczenie za bardziej uzasadnione ni� kiedykolwiek. Wbrew pozorom w�r�d tych argument�w nie b�dzie faktu o spotkaniu tysi�cleci, bo z kalendarzowego rachunku nic rzeczywistego i materialnego nie wynika poza magi� cyfr i odczuciami ludzi o pot�dze i tajemniczo�ci czasu. Argumenty, kt�re istotnie ukazuj� nam wyj�tkowo�� naszych czas�w - to kryzys �wiata cz�owieka i kryzys cywilizacji opartej dot�d na trzech atrybutach nowoczesno�ci, liczonej w przybli�eniu na ostatnie p� tysi�ca lat. S� to: system komunikacji i zapisu tre�ci spo�ecznych - drukiem, �ad spo�eczny regulowany dominuj�c� rang� prawa, przy kt�rym religie, obyczaj odgrywa�y rol� jakby katalizatora zachowa� spo�ecznych, oraz pa�stwo narodowe jako podstawowy element �adu politycznego reguluj�cego zachowania w makroskali (por. Minc Alain, Le Nouueau Moyen Age, Paris 1993, Gallimard). Ot� wszystkie te atrybuty nowo�ytno�ci, si�gaj�ce korzeniami nawet staro�ytno�ci, ale dominuj�ce w �yciu indywidualnym 20 i zbiorowym przez ostatnie 500 lat, zostaj� dzisiaj b�d� zakwestionowane, b�d� trac� sw� sprawcz� si��. Rozpocz�te przed stu laty wielkie w�dr�wki lud�w z�ama�y bariery zamkni�tych pa�stw narodowych i tworz� now� rzeczywisto�� spo�eczn�, wobec kt�rej tradycyjne struktury pa�stwa oraz system prawny zdaj� si� bezradne. Na wielkich obszarach naszej ziemi eksplodowa�y ruchy religijne i parareligijne, dla kt�rych wiara lub ideologia sta�y si� jedynym regulatorem zachowa�. Nie ma przecie� w�tpliwo�ci, �e komunizm przez 70 lat istnienia w Rosji, a i dzi� w Chinach, Korei czy na Kubie, ideologi� -swoist� religi� - stawia wy�ej ni� prawo, kt�re ma zastosowanie o tyle, o ile chroni i umacnia ideologi�. To samo mo�na powiedzie� o wszelkich ruchach fundamentalistycznych. Dla pedagogiki najbardziej donios�e skutki przyniesie zmierzch epoki druku, czyli cywilizacji opartej na s�owie drukowanym, kt�re ukszta�towa�o filozofi� i metodyk� wsp�czesnej szko�y, kt�re nada�o specyficzn� rang� nauczycielowi, a proces socjalizacji niemal ca�kowicie uto�sami�o z procesem dydaktycznym. Kryzys epoki druku jest klasycznym przyk�adem narodzin mechanizm�w zag�ady w �onie zjawiska, kt�re go wywo�a�y. Druk przecie� by� aku-szerem narodzin nowej epoki - epoki technopolu (Sn�w Charles, Dwie kultury i rewolucja naukowa, Warszawa 1959). Idea "technopolu", kt�ra do�� silnie zadomowi�a si� w humanistyce ko�ca XX wieku zaowocowa�a koncepcj� cz�owieka oraz koncepcj� �adu spo�ecznego. Warto tu przytoczy� bardzo rozwini�t� definicj� "cz�owieka technopolu", bo w niej wida� orientacje aksjologiczne, a co wa�niejsze, zadania wychowania spo�ecznego, kt�re takiego w�a�nie cz�owieka stworzy. A oto cechy i w�a�ciwo�ci "cz�owieka technopolu": - uznaje wydajno�� za najwa�niejszy cel stosunk�w mi�dzy lud� mi; - odnosi si� z kultem do wszelkich danych (liczb, wska�nik�w) jako produktu i strawy komputera - demiurga i s�dziego rze czywisto�ci; �wiat to baza danych; precyzja jest to�sama z praw d�, rachunek zast�puje s�d; 21 - wizj� �wiata opiera o sonda�e, nie interesuj�c si� przy tym tre �ci� pyta�; - my�lenie zdroworozs�dkowe zast�pi� teoriami nauk spo�ecznych; - informacj� uto�samia ze zrozumieniem; - rodzin�, lojalno��, kontakty twarz� w twarz uznaje za obci��e nia lub zb�dny relikt obyczajowo�ci; - tylko nauka mo�e produkowa� prawd�; religia, historia to mity pozbawione efektywno�ci i produktywno�ci; - wierzy, �e najwy�sz� form� ludzkich osi�gni�� jest technika i technologia. Trzeba przyzna�, �e ta intelektualna i etyczna sylwetka cz�owieka przysz�o�ci budzi� musi bardzo powa�ny niepok�j pedagogiki humanistycznej. To nie tylko przecie� cz�owiek, jednostka, to tak�e wizerunek spo�ecze�stwa i �wiata, w kt�rym mieliby�my �y�. W tym �wiecie s�owami-kluczami by�yby: post�p, wydajno��, skuteczno��, umiej�tno�ci, korzy�� ekonomiczna itp. Z kultury cz�owieka mog�yby znikn�� poj�cia i zachowania, kt�re dot�d tworzy�y ludzk� kultur� i by�y rdzeniem edukacji. Nie by�oby w tym �wiecie miejsca na solidarno��, pomoc s�abszemu, wyrozumia�o�� dla s�abo�ci, s�u�b� spo�eczn� itp. Prawda, wolna wola, odpowiedzialno��, z�o i dobro by�yby kategoriami semantycznymi, przedmiotami analiz filozoficznych i antropologicznych, a nie sk�adnikami idea�u wychowawczego. Ten �wiat zmieni�by cele wychowania i idea�y wychowawcze. Tak zakre�lony idea� cz�owieka utrwala obecne tendencje, koncepcj� szko�y i now� filozofi� edukacji. W nowych szko�ach uczniowie otrzymywaliby wiedz� i umiej�tno�ci, a nie stawaliby si� lud�mi. W takiej szkole zmieni�aby si� rola i sprawno�ci nauczyciela. Z mistrza, przewodnika musia�by si� przeistoczy� w instruktora obs�uguj�cego technologiczny proces nauczania, w kt�rym dominowa�yby nowe no�niki przekazu informacji. Przekaz ustny k�adzie nacisk na grupowe uczenie si�, na wsp�dzia�anie, wsp�prac�. Druk faworyzuje indywidualizm w uczeniu si�. Przez cztery wieki nauczyciele potrafili ��czy� kult s�owa drukowanego z przekazem ustnym. Ksi��k� wprz�gli w proces 22 nauczania - jako swego pomocnika. Ale oto komputer �amie ten sojusz. Komputer w sensie dos�ownym odwraca ucznia ty�em do nauczyciela. Komputer anga�uje ucznia w ca�o�ci. U�wi�ca izola-cjonizm, osamotnienie, podkre�la omnipotencj� narz�dzia i proporcjonaln� ma�o�� cz�owieka. Jakie b�d� tego skutki. Technika zwi�ksza nasz� wydajno��, w�adz� i wolno��. Rodzi si� pytanie: z czyjego punktu widzenia wi�ksza wydajno�� jest korzystna, czy potrafimy dobrze korzysta� z w�adzy i wolno�ci? Rodzi si� nast�pne pytanie o sens oprzyrz�dowania technologicznego procesu nauczania, o jego stechnicyzowanie? Czy zast�puj�c s�owo cz�owieka maszyn�, nawet tak doskona�� jak komputer, nie zubo�ymy stosunk�w mi�dzyludzkich, czy przekazuj�c nowoczesne nauczanie maszynom oraz nowoczesnym technologicznie procesom samokszta�cenia nie uwolnimy procesu nauczania od niewidocznego, ale niezb�dnego elementu wychowawczego? Wszak ju� w staro�ytnym Rzymie m�wiono: verba docent, exem-pla trahunt (s�owo naucza, ale poci�ga przyk�ad osoby). A co b�dzie, gdy zabraknie i wychowawcy, i s�owa, kt�rych zast�pi obraz, tekst, modu� informacji? Czy jeste�my w stanie wyobrazi� sobie proces nauczania z udzia�em Internetu? Czy szko�a przysz�o�ci to sk�adnica technologicznych nowo�ci, rozdaj�ca je wraz z instrukcjami swoim uczniom i rejestruj�ca tylko wyniki test�w i etapy kszta�cenia? Nie wystarcza w tej chwili wyobra�ni, aby przewidzie�, ku jakim rozwi�zaniom organizacyjnym i metodycznym sterowa� b�dzie przysz�a szko�a. Nie ulega natomiast w�tpliwo�ci, �e proces dydaktyczny prawdopodobnie zostanie ca�kowicie uwolniony od element�w wychowawczych. Czy mo�na przewidzie� skutki wy��czenia z nowoczesnej dydaktyki funkcji wychowawczych? 2. Zwiastuny kryzysu spo�ecznego Zanim jednak technologiczna nowoczesno�� zrujnuje odwieczne metody nauczania i zrewolucjonizuje szko��, sp�jrzmy na te elementy kryzysu, kt�re zdaj� si� obecne w naszej codzienno�ci. 23 Jeste�my sk�onni postrzega� kryzys wsp�czesno�ci w kategoriach technologicznych oraz etycznych. Cho� nie rozdziela ich wyra�na granica, cho� wydaje si�, �e wzajemnie si� warunkuj� i generuj�, sp�jrzmy w pierwszym rz�dzie na w�a�ciwo�ci kryzysu cywilizacyjnego. U. Beck wymienia g��wne w�a�ciwo�ci kryzysu, przed jakim stoi dzi� ludzko�� (cyt. za: M. Hirszowicz, Spory o przysz�o��, Warszawa 1998, s. 155): 1. Nie jest zwi�zany ze zmianami czysto naturalnymi. 2. Jest bardzo szybki w odr�nieniu od ewolucyjnych przemian przesz�o�ci trwaj�cych setki czy tysi�ce lat. 3. Jest nieodwracalny. 4. Jest wywo�any wy��cznie przez cz�owieka. Opini� U. Becka nale�y traktowa� raczej jako metodologiczny spos�b postrzegania i analizy zjawiska ni� jako symptomy i elementy zagro�e� stoj�cych przed cz�owiekiem. Bardziej konkretny obraz zagro�e� i kryzysu przysz�ej cywilizacji rysuje H. Schelsky, formu�uj�c zasady, na jakich tworzy� si� b�dzie przysz�y �wiat. W wizji �wiata przysz�o�ci H. Schelsky'ego przeplataj� si� zjawiska z obszaru techniki, organizacji �ycia zbiorowego oraz etycznej kondycji cz�owieka (H. Schelsky, Der Mensch in Wissenscha-ftlicher Cywilization, Cologne/Oploden 1961). Oto kilka w�a�ciwo�ci nowej cywilizacji, kt�ra "grozi" cz�owiekowi: - �mier� nie jest rozpatrywana w kategoriach nieuchronnego losu ludzkiej egzystencji, ale jako techniczny wypadek; - ludzie nie postrzegaj� si� jako ograniczani przez prawa natury; - si�y wytworzone przez technologi� przeobrazi�y si� w destruk cyjn� pot�g�; - ludzkie zdolno�ci uciele�niaj� si� coraz bardziej w maszynach i urz�dzeniach technicznych; - psychologiczne i spo�eczne stosunki s� poddane coraz bardziej manipulacji poprzez spo�eczne technologie; - instytucje s� planowane i celowo modelowane. Schelsky wymienia 17 zasad nowoczesnego spo�ecze�stwa tech-nopolu, z kt�rych wy�ania si� obraz �wiata inny ni� ten, kt�ry 24 da�o nam do�wiadczenie spo�eczne i tradycja kulturowa. Generaln� w�a�ciwo�ci� owego �wiata jest nieobecno�� w nim czynnika emocjonalnego, metafizycznego, transcendentalnego. Rodzi si� wi�c pytanie, czy �wiat zbudowany na regu�ach cybernetycznych sprz�e�, �wiat uwolniony od pierwiastka wsp�czucia, przyja�ni, wierno�ci i wszelkich cn�t mi�kkich - b�dzie dalej cz�owieczym �wiatem? Czy do takiego �wiata trzeba tak samo wychowywa� takiego samego cz�owieka jak dot�d? Czy taki �wiat jest mo�liwy? Z jednej strony mamy wi�c g��bokie przekonanie �wiata nauki 0 nieuchronnym ko�cu naszej cywilizacji, zrodzonej i istniej�cej w pierwiastku materialnym i duchowym (A. Toffler, N. Postman, J. Naisbit, J.R. Beniger itd.). Z drugiej za� r�wnie powszechnie podzielane jest przekonanie E. Gellnera, i� �adna cywilizacja nie mo�e istnie�, je�li nie s� uznawane pewne wsp�lne "regu�y gry", czyli normy, warto�ci, zasady i pryncypia (E. Gellner, Postmoder- nism. Reason and Religion, London 1992, Rontledge). Z kryzysu niekoniecznie wi�c musi wy�oni� si� chaos moralny 1 pr�nia kulturowa. Potrzeb� �adu moralnego i transcendental nych uzasadnie� dla etycznego post�powania podnosz� nie tylko morali�ci lub teologowie. Konieczno�� zasad moralnych jako regu� �ycia zbiorowego uzasadnia� ojciec ekonomii politycznej A. Smith w XVIII w. i F. Hayek - przedstawiciel skrajnego liberalizmu w ekonomii w ko�cu XX w. F. Hayek dowodzi�, �e spo�ecze�stwa, kt�re pos�ugiwa�y si� w swoim �yciu zbiorowym normami altruizmu i solidaryzmu grupowego rozwija�y si� lepiej ni� te, kt�re indywidualizm i egoizm wynios�y do rangi cn�t publicznych (cyt. za M. Hirszowicz, op.cit., F. Hayek, New Studies in Philosophy, Politics, Economics and the History ofldeas, London 1978, Rontledge). Z tych rozumowa� wy�ania si� szczeg�lna funkcjonalno�� moralno�ci - te� przecie� nie nowa, bo w starej zasadzie do ut des (daj� aby� ty mi da�) zawarta by�a raczej filozofia ekonomiki daru ni� filozofia altruizmu. �ad moralny cz�ciej w historii ludzkiej oparty by� na �wiadomo�ci interesu zbiorowego ni� na wskaz�wkach indywidualnego sumienia. 25 Tu powstaje zasadnicze pytanie o �r�d�a i fundament przysz�ej moralno�ci przysz�ego �wiata. Systemy etyczne tworzy�y si� spontanicznie, czy by�y stanowione przez cz�owieka? Czy porz�dek spo�eczny jest procesem dokonuj�cym si� spontanicznie, czy te� jest przez nas konstruowany? W jakim stopniu mo�emy przewidywa� przysz�o��, a tym samym wp�ywa� na niesko�czony �a�cuch interakcji, z kt�rego wy�oni si� przysz�o��? W poszukiwaniu odpowiedzi na takie pytania znowu lepiej odwo�a� si� do obiektywnych praw rozwoju ni� do woluntarystycz-nych wizji humanistycznych. Zwolennicy skrajnego liberalizmu mechanizm kreacji i regulacji �wiata ludzkiego widz� "w niewidzialnej r�ce rynku" (por. K. Polanyi, The Great Transformation, Boston 1957, Beacon Field). K. Polanyi rysuje katastroficzn� wizj� spo�ecze�stwa skazanego na sterowanie losem ludzi przez mechanizmy rynkowe. Konsekwencj� by�aby destrukcja spo�ecze�stwa i bezradno�� cz�owieka wobec losu, r�wna z bezradno�ci� cz�owieka pierwotnego, z t� tylko r�nic�, �e cz�owiek wsp�czesny �y�by ponadto w ca�kowicie zdegradowanym �rodowisku. "Pozwoli� mechanizmom rynkowym, by by�y jedynym kierownikiem losu ludzi i ich naturalnego �rodowiska, a w istocie nawet w ilo�ci i wykorzystywaniu si�y nabywczej, prowadzi�oby do destrukcji spo�ecze�stwa. Pozbawieni ochronnej warstwy instytucji kulturowych ludzie, zgin�liby wystawieni na efekty spo�ecznego otoczenia. Zgin�liby jako ofiary ostrych dyslokacji spo�ecznych spowodowanych wyst�pkiem, zboczeniem, zbrodni� i g�odem. Przyroda by�aby ograniczona do �ywio��w, s�siedztwo i krajobrazy zniszczone, rzeki zatrute, bezpiecze�stwo wojskowe wystawione na szwank, moc produkowania �ywno�ci i surowc�w zniszczona. I ostatnie - administracja poprzez rynek si�y nabywczej periodycznie niszczy�aby przedsi�biorstwa przemys�owe, gdy� brak i nadmiar pieni�dzy by�yby r�wnie katastrofalne dla biznesu, jak powodzie i susze w prymitywnych spo�ecze�stwach" (K. Polanyi, op.cit., s. 73). "Niewidzialna r�ka rynku" bowiem nie zna �adnych racji moralnych ani interes�w innych ni� zysk i ca�a jej spo�eczna isto- 26 ta wyra�a si� w rygorystycznym imperatywie "rozwijaj si� lub gi�", podobn� my�l wyra�a L.K. Caldwell. "B�d�c zwierz�ciem spo�ecznym ludzie nie mog� prze�y� w izolacji, ani nie mog� rozwi�za� swych zbiorowych problem�w spo�ecznych przez nieskoordynowan� indywidualn� dzia�alno��. Spo�eczne problemy wymagaj� spo�ecznego dzia�ania dla ich rozwi�zywania. �wiat indywidualnie ograniczonych libertyn�w nie trwa�by d�u�ej ni� czas, jakiego potrzeba, by si� za�ama� (cyt. za M. Hirszowicz, op.cit., L.K. Caldwell, Enuironment as a Focus for Public Policy, Texas 1995, Uni-yersity Press, s. 315). Jeszcze ciekawiej o prawach i powinno�ciach ekonomicznego rozwoju wyra�a si� ameryka�ski socjolog Francis Fukuyama -autor s�ynnej i kontrowersyjnej tezy o ko�cu historii. Pisze on o konieczno�ci "przyzwoitego" traktowania wszystkich cz�onk�w zbiorowo�ci, a wi�c tak�e s�abych, niewydolnych, o konieczno�ci ochrony i piel�gnacji wszelkich instytucji, w kt�rych tkwi "kapita� spo�eczny", czyli rodziny, wsp�lnoty lokalnej, religii... (por. M. Hirszowicz, op.cit., s. 17). 3. Rozterki moralne edukacji Przewidywa� przysz�o��, kierowa� si� ni�, umie� w rzece zdarze� dokona� selekcji na zjawiska po�yteczne i gro�ne, umie� wreszcie odr�ni� z�o od dobra - to podstawowe warunki, dzi�ki kt�rym �ycie i dzia�anie cz�owieka nabiera sensu. �wiat nasz przepe�niony lud�mi, przenikni�ty l�kami, uwik�any w konflikty - nie uniknie katastrofy, je�li nie przyjmie za fundament swego istnienia negocjacji i kompromisu. Z pewnym �alem trzeba porzuci� nadziej� na �ad spo�eczny oparty o ewangeliczne zasady wsp�lnoty i s�u�by. Dobrze b�dzie, je�li uda si� nam upowszechni� przekonanie, �e r�norodno�� jest norm�, �e odmienno�� nie jest grzechem, �e prawda nie jest broni�, a si�a nie jest prawem. W pozytywnym zjawisku nabo�nego stosunku do wykszta�cenia i kwalifikacji mo�emy dostrzec niebezpiecze�stwa, o jakich nie �ni�o si� ideologom pozytywizmu widz�cym w o�wiacie g��wny 27 mechanizm wyzwolenia cz�owieka. Wykszta�cenie sta�o si� dzisiaj przepustk� do kr�g�w elitarnych. Elity coraz bardziej si� alienuj� i wykazuj� coraz wi�kszy egoizm spo�eczny. O ile w latach 50-60 najwy�si mened�erowie przyznawali sobie uposa�enie w wysoko�ci 20- i 30-krotnej wysoko�ci uposa�enia robotnika, to w latach 90. r�nica w uposa�eniach wyra�a si� w 150-180-krotno�ci. Przynale�no�� do elit oznacza g��wnie przywileje. To rodzi poczucie frustracji i jest zaczynem niezadowolenia spo�ecznego, kt�re upodabnia nas strukturalnie do spo�ecze�stwa stanowego, a psychologicznie mo�e owocowa� mentalno�ci� rewolucyjn�. Angielski raport Grupy Supermarketowej "Asola" (Evening Standart z 20.08.1996 r.) wykazuje, �e ca�kowity koszt wychowania, utrzymania, wykszta�cenia i dostarczenia rozrywek dziecku - wynosi w Anglii 100 tys. funt�w. To dopiero daje czek na ewentualny wst�p do grup przywileju, do pracy symboliczno-analitycz-nej (wg nomenklatury Roberta Reicha - ekonomisty z Uniwersytetu Harward). Tylko 15-20% ludno�ci USA ma dostateczne wykszta�cenie, aby aspirowa� do grup mened�erskich - premiowanych niemoralnymi stawkami uposa�e�. R�wnocze�nie 80-85% ludno�ci b�d� nie ma go wcale, b�d� posiada niewielkie wykszta�cenie skazuj�ce j� na prac� w zrutynizowanej produkcji, niskop�atn� i niepewn�, b�d� w us�ugach, lepiej p�atnych, lecz r�wnie� niepewnych. To z tej niewykszta�conej ludno�ci rekrutuj� si� spo�eczne frustracje "ludzi wykluczonych" i to oni tworz� w bogatych spo�ecze�stwach zachodu - "destrukcyjne uczestnictwo". Trwa�� tendencj� spo�ecznych proces�w jest marginalizowanie grup z siln� dynamik� wzrostu grup upo�ledzonych i ludzi zb�dnych. Tu a� si� prosi podanie polskiego przyk�adu stworzenia wielkiej grupy "ludzi wykluczonych". To pracownicy dawnych PGR-�w, kt�rych �lepa i zideologizowana polityka rz�du pozbawi�a szansy na transformacj� i adaptacj� do nowych warunk�w �ycia i pracy. Dzi� grupa kilkuset tysi�cy os�b o w�asno�ciach samo-reprodukcji stanowi zmor� w�adz lokalnych i o�rodk�w pomocy spo�ecznej. Na przyk�adzie polskich PGR-�w, ale tak�e na przyk�adzie �wiata zachodniego, w tym najbogatszych pa�stw kapitalistycz- 28 nych, widzie� si� daje ca�kowit� bezsilno�� szko�y w zakresie wyr�wnywania szans �yciowych i rozpaczliw� bezradno�� systemu polityki spo�ecznej w profilaktyce i skutecznej pomocy ludziom zmarginalizowanym. Kult jednostkowych osi�gni�� jest bezrefleksyjnym przyznaniem prawa jednostce do �erowania na owocach pracy innych. �r�d�em bogactwa mo�e by� tylko praca. Indywidualne zr�nicowanie w dost�pie do bogactwa warunkowane wykszta�ceniem, zdolno�ciami, pracowito�ci�, jest uzasadnione. Wszelako wyra�anie r�nic w bogactwie setkami, a nawet tysi�cami iloraz�w �wiadczy tylko o starej prawdzie g�oszonej przez b�ogos�awionego Cezarego z Heisterbach - "ka�dy bogacz jest albo z�odziejem, albo synem z�odzieja". Wydaje si�, �e okre�lenie pola poszukiwa� warto�ci i regu� dla przysz�ego spo�ecze�stwa jest trudniejsze ni� to samo zadanie w odniesieniu do jednostki. �wiat indywidualnych d��e� i potrzeb cz�owieka jest bardziej konkretny ni� d��enia, potrzeby i zasady dzia�ania polimorficznego spo�ecze�stwa. Wydaje si� tak�e, �e o ile spo�ecze�stwo z racji swej niepowtarzalno�ci potrzebuje nowych dr�g i rozwi�za�, o tyle cz�owiek uwik�any w swoje odwieczne, ale zawsze takie same wyzwania losu - oczekuje regu� i dr�g ju� poznanych, wypr�bowanych, co nie znaczy, �e i z tym nie ma k�opotu. Homo viator - cz�owiek w�drowiec po labiryncie �ycia, poszukiwacz uzasadnie� i racji, celu �ycia i sensu dzia�ania, jest albo zalewany nadmiarem propozycji, kierunk�w i dr�g w�dr�wki �yciowej, albo �yje poza informacjami, regu�ami i szansami wyboru - w pustce aksjologicznej. Od indywidualnych w�a�ciwo�ci, �rodowiska rodzinnego i wychowania instytucjonalnego zale�y, jaki wybierze kod informacji i zasad, a tym samym, strategi� �ycia. Jest ich wszak wiele, ale wszystkie wyrastaj� na fundamencie warto�ci i zasad, kt�re spo�ecze�stwo, okre�lony kr�g kulturowy wytwarza i wpaja. Jakie warto�ci stanowi� powinny o� to�samo�ci etycznej cz�owieka przysz�o�ci? To zasadnicze pytanie, kt�re musimy sobie Postawi� w sytuacji zam�tu ideologicznego, upadku autorytet�w, utraty jednoznaczno�ci podstawowych kategorii, reguluj�cych sto- 29 sunki mi�dzyludzkie. W odpowiedzi na to pytanie pomocne mo�e by� przywo�anie genezy uniwersytet�w ludowych i motywacji, jakimi kierowali si� ich tw�rcy; zar�wno w Skandynawii, jak i w Polsce. Narodziny uniwersytet�w ludowych wi�za�y si� z krytycznym os�dem instytucjonalnej edukacji i profetycznym prze�wiadczeniem N.S. Gruntviga o szczeg�lnej roli mas ludowych w przemianach cywilizacyjnych. Powstaj�ce p� wieku p�niej polskie plac�wki Jadwigi Dziubi�skiej, a jeszcze p�niej ks. Antoniego Lu-dwiczaka i in�. Ignacego Solarza, mia�y troch� odmienn� proweniencj�. Zak�adano je nie tyle z pobudek ku�turowo-filozo-ficznych, charakteryzuj�cych tw�rc� "Mitologii P�nocy", lecz z pobudek bardziej pragmatycznych. Mia�y s�u�y� wyzwoleniu cz�owieka z ciemnoty, a sama o�wiata tak upowszechniana, mia�a by� d�wigni� post�pu spo�ecznego, utrwalaniem to�samo�ci narodowej, umocnieniem m�odego pa�stwa i �adu moralnego w spo�ecze�stwie. Wszystkie te cele, u pocz�tku kt�rych sta� prosty, upo�ledzony spo�ecznie cz�owiek, zmierza�y do zrealizowania sakralnego w�