917

Szczegóły
Tytuł 917
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

917 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 917 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

917 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Doris Mortman Wichry nami�tno�ci Warszawa: Wydawnictwo Alfa, 1994 Prze'o�y' Wojciech Ku�ma Przepisa' Fr. Kwiatkowski Dawidowi kt�ry nape�nia moje serce rado�ci� i mi�o�ci� Rozdzia� pierwszy Biuro Jennifer Cranshaw wygl�da�o niczym garderoba broadwayowskiego teatrzyku. Pe�no w nim by�o szczup�ych modelek, kt�re siedzia�y oparte o �ciany albo po turecku na pod�odze, �wiczy�y w rogu lub le�a�y w przej�ciu, pij�c kaw� z plastykowych kubk�w. Ca�a ich uwaga by�a skoncentrowana na Jennifer, kt�ra cierpliwie poucza�a wysok�, rud� dziewczyn� w drelichowym uniformie i podkoszulku. Jennifer zdj�a moherow� marynark� i rzuci�a j� na najbli�sze krzes�o. K�ad�c r�k� na delikatnym wygi�ciu biodra, przybra�a teatraln� poz�, odrzuci�a do ty�u g�ow�, przest�pi�a z nogi na nog� i obni�y�a lewe rami�. Potem z gracj� tancerki przesz�a przez pok�j, a jej nogi wyziera�y przez w�skie wyci�cie w sp�dnicy. Jej zadbane cia�o ko�ysa�o si� prowokacyjnie, poruszaj�c si� w rytm wymy�lonej melodii. Gdy dotar�a do biurka i przybra�a z powrotem normaln� postaw�, powita�a j� burza oklask�w. By�o to na trzy dni przed przyj�ciem - wielk� uroczysto�ci� z okazji czterdziestolecia magazynu Jolie - dokonywa�a ostatecznego wyboru modeli do pokazu mody, kt�ry mia� u�wietni� cz�� wieczoru. Jej zmartwieniem by�a Coral Trent, m�oda modelka, wyra�nie bardzo zdenerwowana. Po udzieleniu jej kilku wskaz�wek, Jennifer zostawi�a Coral pod opiek� kierownika modelek, aby zaj�� si� innymi. W��czy�a co� dyskotekowego i pokazywa�a ka�dej, jak si� ma zatrzyma� i obraca�. Za kilka dni ponad tysi�c os�b zjawi si� w Cloud 9, znanej nowojorskiej dyskotece, aby uczci� rocznic� magazynu. Jako kierownik promocji by�a odpowiedzialna za dopracowanie ka�dego szczeg�u - od retrospekcyjnego pokazu mody a� do opracowania listy go�ci, nadzorowania menu i obs�ugi prasowej. Podczas gdy inne projekty zalega�y na jej biurku na jaki� czas zapomniane, pr�bowa�a opanowa� niepok�j o w�a�ciwy przebieg zdarze�. Jennifer szczyci�a si� tym, �e zawsze dotrzymywa�a terminu. Zale�a�o jej, aby utrzyma� tak� opini�. Trzy wysokie blondynki przesz�y przez pok�j w takt muzyki, maj�c nadziej�, �e przyci�gn� jej uwag� ko�ysaniem biodrami i tanecznym krokiem z lat pi��dziesi�tych. Jennifer zach�ci�a je, aby robi�y tak dalej, gdy tymczasem sama zacz�a przegl�da� swoje notatki. "Spotka� si� z organizatorem przyj�� o trzeciej po po�udniu" - ko�o jego nazwiska dopisa�a "zak�ski", przypominaj�c sobie, aby sprawdzi� obecn� cen� kawioru. Brad Helins, szef Jennifer, upiera� si�, �eby by� kawior i szampan, ale przy tak napi�tym bud�ecie i niepokoj�cym spadku wp�yw�w z reklam, lepiej by�o by� ostro�n�. "Zadzwoni� do kwiaciarza". Jennifer da�a zna� modelkom, �eby zrobi�y sobie przerw�. Skin�a do okr�g�ej na twarzy brunetki - Uty aby usiad�a w fotelu, przy jej biurku. Sama wykr�ci�a numer do Vincente'a Matteo, najlepszego kwiaciarza na Park Avenue i cz�owieka, kt�rego wyznaczy�a na dyrektora przyj�cia. Mimi Holden - sekretarka Jennifer - z wahaniem po�o�y�a plecion� tack� z ca�ym zestawem sztucznych rz�s i czarnych kredek do oczu. Jennifer przy�o�y�a s�uchawk� do ucha i przytrzyma�a j� ramieniem, aby mie� wolne r�ce, a nast�pnie wzi�a szczypce i schwyci�a rz�s� metalowymi ko�cami. Mimi, jak dobrze wyszkolona piel�gniarka z sali operacyjnej, wcisn�a Jennifer do r�ki ma�� tubk� kleju, obserwuj�c jednocze�nie, jak starannie rozpo�ciera bia�� lini� na brzegu rz�sy, kt�r� p�niej zsuwa na powiek� i delikatnie dopasowuje. Jennifer czekaj�c na Vincente'a stara�a si� nie niecierpliwi�. Podczas ich pierwszego spotkania by�a po prostu zbyt nie�mia�a. Wysuwa�a propozycje, a on ��dania. Wymieni�a cen�, a on j� odrzuci�. Chcia�a kontraktu, a on wola� umow� zlecenia. Jennifer w ko�cu wygra�a, ale wiedzia�a, �e trzeba si� z nim delikatnie obchodzi�. Chwyci�a drug� rz�s�, gdy dotar� do niej wysoki, m�ski g�os. - Jennifer Cranshaw? - Tak, to ja. - Rozpostar�a kleist�, bia�� past� na rz�sie i wytar�a resztk� kleju z palca. - Z magazynu Jolie. Robisz co� dla nas w ten czwartek. - A, Jennifer, oczywi�cie! Przepraszam. Dobrze, �e zadzwoni�a�. Nie wiem, jak ci to powiedzie�, ale tych du�ych, szklanych wazon�w nie b�dzie. Druga rz�sa ju� by�a na miejscu. Jennifer cofn�a si�, zezuj�c, aby upewni� si�, czy s� r�wne i policzy�a do dziesi�ciu. - Nie b�dzie, dlaczego? - Wybra�a z tacki czarn� jak smo�a kredk�. - Bo s� raczej kiepskie. - Miesi�c temu by�y najbardziej przebojowe, jakie kiedykolwiek widzia�e�. - Mia�em jednak sen. - Co mia�e�?! - Jennifer zamilk�a na chwil�, aby zrozumie� to, co powiedzia�, a potem dalej rysowa�a grube, czarne linie w p�kr�gi pod powiekami Uty. - Mia�em sen, kochanie. Widzia�em lilie w koszykach. By�y tam i unosi�y si� przede mn�. Ca�e p�ki bajecznych lilii. W najcudowniejszych koszykach na �wiecie. Kolory by�y po prostu boskie, a efekt, wiesz kochanie, mo�na by�o pa��. Zrozumia�em wtedy, �e wazony s� do niczego. - Naprawd�? - W jej g�osie zabrzmia�a z�o��. - Szk�o jest za bardzo przejrzyste, a koszyki s� ciep�e, subtelne, a nawet przytulne, nie uwa�asz? - Vincente, to nie jest piknik. To b�dzie elegancki wiecz�r, kt�rego gospodarzem b�dzie najstarszy przegl�d mody. - S�ysza�a, jak narzeka i mruczy pod nosem. - Vincente, czy s�uchasz mnie jeszcze? - Traktujesz mnie jak dziecko, Jennifer. - Skomlisz jak dziecko - powiedzia�a, pr�buj�c trzyma� s�uchawk� prosto, gdy nak�ada�a dolne rz�sy. - Zgodzili�my si�, �e b�d� du�e wazony pe�ne dojrza�ych lilii i tak ma by�. - Ale to mi si� ju� nie podoba. - Ale mnie tak. - Jennifer zaczerpn�a powietrza, cofaj�c si�, aby podziwia� swoje dzie�o. Jednocze�nie powstrzymywa�a si�, �eby nie krzykn�� na tego faceta po drugiej stronie telefonu. - Wiem, �e pr�bujesz zrobi� to jak najlepiej i doceniam, �e badasz inne mo�liwo�ci, ale twoim pierwszym pomys�em by�y lilie w szkle. To by�o �wietne. Po d�u�szym namy�le Vincente w ko�cu si� zgodzi�. - Dobrze, b�d� szklane wazony. Mimi roze�mia�a si�, widz�c wyraz frustracji na twarzy Jennifer. - Ten cz�owiek mnie kiedy� wyko�czy. Gdyby jego prace nie by�y takie wyj�tkowe, kopn�abym go w to jego ucho z diamentowym kolczykiem. - P�acisz i wymagasz - powiedzia�a Mimi, zdejmuj�c przykrywk� z kleju. Jennifer kiwn�a g�ow� i dalej eksperymentowa�a z kr�tk� asymetryczn� peruk� na g�owie Uty. - Voila. - Pomog�a modelce wsta� i pokaza�a j� wszystkim w pokoju. Dziewczyna sta�a si� dok�adn� kopi� Peggy Moffett, lalkowat� modelk� z fryzur� Sassoona, kt�ra pomog�a wylansowa� Rudi Gernreich w latach sze��dziesi�tych. Mimi obserwowa�a, jak Jennifer podchodzi z modelk� do okna, gdzie Hilary West - kierownik biura modelek przeprowadza�a selekcj� dziewcz�t. Mimi podziwia�a nieokie�znan� energi� Jennifer, kt�ra gestykulowa�a, bardzo podniecona, machaj�c r�kami. S�o�ce �wieci�o coraz mocniej, a jego promienie odbija�y si� w z�ocistokasztanowych w�osach Jennifer. Nawet teraz, mimo tego co si� dzia�o, wydawa�a si� g�rowa� nad wszystkimi innymi. Mia�a zapa� trenera. Mimi imponowa�o jej d��enie do doskona�o�ci, kt�re onie�miela�o innych. Pracowa�y razem dopiero od dw�ch lat, ale Mimi uwa�a�a Jennifer za przyjaci�k� i idola. Je�li kto� by� w stanie zorganizowa� to ca�e przyj�cie, to na pewno Jennifer. Co wi�cej, Mimi wiedzia�a, �e zrobi to w �wietnym stylu. Jennifer wr�ci�a do swojego biurka i usiad�a w fotelu, pr�buj�c unikn�� ostrego k�ucia w kr�gos�upie. Mimi poda�a jej fili�ank� kawy i kilka potwierdze� reklamowych. Jennifer przyjrza�a si� im i nanios�a kilka poprawek na marginesie. - Gdy to podrzucisz do Wydzia�u Sztuki - powiedzia�a sprawdzaj�c w grafiku - czy mog�aby� poprosi� Patricka Grahama, �eby przyszed�? Chyba b�d� potrzebowa�a jego pomocy. Kiedy Mimi skierowa�a si� do drzwi, wszed� fotograf ze swoim asystentem. - Albert, sp�ni�e� si�! Ju� my�la�am, �e znalaz�e� inn� prac�. - W jej g�osie by�o wi�cej przekomarzania si� ni� z�o�ci. - Czy mo�e by� co� lepszego ni� praca u ciebie? - Albert poda� torb� i kamer� asystentowi. - Dobrze, ale starczy ju� gadania. Co by� powiedzia�a na par� zdj�� s�awnej pani Cranshaw przy pracy? - Ju� masz par� moich zdj�� - powiedzia�a Jennifer. - Zajmij si� zespo�em i modelkami. I zr�b kilka zdj�� mojej sekretarce. Ta dziewczyna troch� si� zaniedba�a, a to by jej pomog�o. Albert chwyci� swojego Nikona, powiedzia� co� do asystenta po w�osku i zabra� si� do pracy. Chodzili obydwaj po sali, pstrykaj�c migawkami. Tylko jedna kamera by�a za�adowana i nawet Jennifer nie wiedzia�a, kto j� trzyma. Co chwila w��czali j� i prze��czali. W ten spos�b wyeliminowali wszelkie pozy. Robili ludziom zdj�cia z zaskoczenia. Uwa�a�a, �e w�a�nie to czyni�o prace Alberta cudownymi. - W czym mog� pom�c? - Patrick Graham, kierownik Wydzia�u Sztuki magazynu Jolie usiad� obok z papierosem zwisaj�cym w k�ciku ust. - M�g�by� mi pom�c. Mam k�opoty przy wyborze ostatnich modelek i pomy�la�am, �e zasi�gn� twej dojrza�ej rady. Patrick wykrzywi� swoj� ch�opi�c� twarz w sceptycznym grymasie. - Ile modelek potrzebujesz i jakich? - Siedem i du�o ekspresji. �adnych nudnych twarzy i zwiotcza�ych cia�. Ju� miesi�c temu kontaktowa�am si� ze wszystkimi znanymi dziewczynami: Jasmine, Brinkley, Chin, Cleveland, Imam i ju� nie pami�tam z kim jeszcze, ale wszystkich potrzebuj� trzydzie�ci. Te, tutaj, s� z agencji. Wiesz, pokazy w zamkni�tym kr�gu, �adnego do�wiadczenia z pras� i TV. S� dobre, ale chc�, �eby by�y lepsze. - Hilary si� tym nie zajmie? - Tak, ale to du�a robota, czas ucieka i wola�abym, �eby� si� w to w��czy�. - Ka�de twoje �yczenie jest dla mnie rozkazem. - Patrick zgasi� papierosa i przeszed� na drug� stron� pokoju, gdzie Hilary sta�a w�r�d ochoczych modelek. Do Jennifer podszed� fotograf. - Twoja sekretarka troch� si� boi kamery. Nie daje sobie zrobi� zdj�cia. Zupe�nie nie mog� tego zrozumie�. Nie�le wygl�da, ale zmarnowali�my z Giancarlo dwie rolki filmu na jej plecy. O co tu chodzi? Jennifer rozejrza�a si� za Mimi, ale nigdzie jej nie by�o. - Nie wiem. Powiedzia�am, �e mo�na by u�y� tych zdj�� w przysz�ym numerze Jolie. My�la�am, �e spodoba si� jej jak j� rodzice zobacz� w magazynie. Je�li nie chce - zostawcie j�. Z�apiecie j� na przyj�ciu. Albert wr�ci� do pracy. Jennifer wzi�a porann� gazet� i zacz�a sprawdza�, czy pisz� co� na temat przyj�cia. Znalaz�a ma�� notk� w Modzie Kobiecej, zakre�li�a j� czerwon� kredk�, a nast�pnie przesz�a do Przegl�du Mody, gazety, kt�rej nie mo�na by�o niczym zast�pi�. Producenci wszystkiego, od nici do futer, szukali w Przegl�dzie Mody najnowszych trend�w, informacji o wahaniach rynku i innowacjach technicznych, jak r�wnie� poufnych informacji o konkurencji oraz o wzorach, kt�re dobrze si� sprzedaj�. Detali�ci przegl�dali strony, znajduj�c tu �r�d�a dobrej reklamy, kt�ra mog�aby skutecznie oddzia�ywa� na klient�w. Projektanci natomiast szukali natchnienia, jak i uznania dla swoich obecnych kolekcji, a kierownicy pokaz�w - oryginalnych dekoracji wn�trz. I niewa�ne, kto kim by� - ka�dy to czyta�. Jak zwykle Jennifer przejrza�a wszystko uwa�nie, ale dzisiaj szczeg�lnie by�a zainteresowana rubryczk� z plotkami. Zwr�ci�a uwag� na kilka artyku��w, maj�c nadziej�, �e znajdzie wzmiank� o przyj�ciu. Niepokoi�o j�, �e nic nie znalaz�a. Gdy chcia�a ju� skontaktowa� si� ze znajomym z Przegl�du Mody, zadzwoni� telefon. - Pani Cranshaw, tutaj sekretarka pana Helinsa. Pan Helins chcia�by, aby pani natychmiast przysz�a do jego biura. G�os sekretarki by� stanowczy i powa�ny. Co� by�o nie w porz�dku. Brad rzadko organizowa� nie zapowiedziane zebrania i nigdy nie robi� tego bez powodu. - Zaraz tam b�d�. - Jennifer prawie wybieg�a ze swojego biura. Rozdzia� drugi Gdyby Bradford Adamson Helms urodzi� si� w mniej szacownej rodzinie, prawdopodobnie by�by o wiele szcz�liwszy. Helmsowie zawsze jednak wiedzieli, czego si� od nich wymaga. Zimy sp�dzali w Palm Beach, lata w Southampton, a Kto jest Kto po�wi�ca�o im przewa�nie co najmniej jeden akapit. W por�wnaniu ze swoim s�awnym klanem Brad by� zwyczajny. Sko�czy� studia w Dartmouth. Po kr�tkiej praktyce w banku rodzinnym Helms senior stwierdzi�, �e Brad nie pasuje do �wiata finansjery. Brad by� tego samego zdania, a poniewa� by� bystry, stwierdzi�, �e jego najwi�ksze atuty to urok osobisty i uroda gwiazdy filmowej. Dzi�ki temu zdoby� stanowisko wydawcy magazynu Jolie oraz Ivy Calder. Patrz�c w przesz�o��, Brad przypuszcza�, �e to co czu� do Ivy, to by�y pocz�tki mi�o�ci. W ko�cu by�a debiutantk� roku, rozchwytywan� przez m�czyzn. Wtedy wydawa�a si� doskona�� parti�. Szybko jednak odkry�, �e jego pi�kna narzeczona jest wyrze�biona z lodu. Przez dziesi�� lat znosi� jej ozi�b�o��. Pi�� lat temu zacz�� szuka� innych rozwi�za�. By� dyskretny, zadaj�c sobie wiele trudu, �eby nie wpl�ta� si� w jaki� grz�ski romans, ale chyba niewystarczaj�co dyskretny. Teraz Ivy wnios�a do s�du spraw� o rozw�d, gro��c, �e narobi w gazetach szumu na temat jego niewierno�ci. By�a zdecydowana wyci�gn�� od niego wszystko, co mo�na. Brad nie mia� nic przeciwko ��daniom finansowym. Jego konto bankowe mog�o znie�� jej zach�anno��, ale ona uzyska�a nakaz s�dowy zabraniaj�cy mu widywania si� z dzie�mi. Za namow� adwokata Brad prowadzi� przyk�adny, aczkolwiek kawalerski �ywot, chc�c zrobi� wszystko, aby okaza� si� godnym ojcem. Wiedzia�, �e jego sytuacja nie jest najlepsza. Ivy nie wystarcza�a zwyk�a zemsta. Obserwowa�a ka�dy jego ruch, czekaj�c na po�li�ni�cie, kt�re da�oby jej ca�kowite zwyci�stwo. Brad b��dzi� oczami po biurze. By�o imponuj�ce, z du�ymi oknami po obu stronach, ze wspania�ym widokiem na g�rn� cz�� Lexington Avenue. Na jego ��danie dwie wewn�trzne �ciany obito boazeri� z naturalnych desek cedrowych, odtwarzaj�c atmosfer� drewnianych wn�trz luksusowego schroniska narciarskiego w Vermont. Mimo swoich rozmiar�w pok�j by� przytulny z d�ugimi, mahoniowymi kanapami wy�cie�anymi sk�r�, a od �ciany do �ciany rozpo�ciera�y si� czarno-br�zowe pluszowe dywany. Krzes�a, kt�re wybra�, sta�y na jesionowych klockach. Oparcia i siedzenia by�y obite sk�r� antylopy. Nad kanap� kolekcja rog�w zwierz�cych tworzy�a tr�jwymiarowy kola� z ostro zako�czonymi spiralami i szpicami, kt�re si�ga�y g��w go�ci. Na przeciwleg�ej �cianie wisia� olbrzymi dywan Navaho. Gdy przypatrywa� si� otoczeniu, ch��d przenika� jego cia�o. "Czy by�o mo�liwe, �eby Ivy te� mu to zabra�a?" - Ju� s� wszyscy, panie Helms. - Sekretarka Brada sta�a w drzwiach, czekaj�c na skinienie szefa, zanim wpu�ci pracownik�w do �rodka. Na jego skinienie usun�a si� z przej�cia. Pierwsza wesz�a Jennifer, a za ni� Gwendolyn Stuart, redaktor naczelny i Terk Conlon, kierownik dzia�u reklamy. - Gdzie jest Brooke Wheeler? - spyta� Brad. - Panny Wheeler dzisiaj nie ma, poniewa� jest chora - powiedzia�a Clara, zamykaj�c za sob� drzwi. - Co za nag�y wypadek? - Gwen Stuart usiad�a naprzeciwko Brada, trzymaj�c okulary przeciws�oneczne na czubku g�owy z ciemnymi, kr�tko obci�tymi w�osami. W�a�nie wr�ci�a z Pary�a i b�yszcza�a jak gwiazda. Mia�a na sobie mi�kki, szarob��kitny sweter z wypchanymi ramionami i w�sk�, robion� na drutach sp�dnic� rozci�t� do kolan. - A dlaczego nie ma tutaj redaktora g��wnego i redaktora do spraw mody, je�eli ju� o to chodzi? - Poniewa� podj��em bardzo wa�n� decyzj�. Od dzisiaj b�dziemy si� spotykali tylko w tym gronie. Ton g�osu Brada przekre�la� wszelkie dyskusje. Jennifer i Terk usiedli na krzes�ach obok Gwen, kt�ra prztyka�a palcami w torebk� i marszczy�a brwi w oczekiwaniu. - Chcia�bym przeczyta� wam ma�y fragment dzisiejszego wydania Przegl�du Mody - powiedzia� Brad, trzymaj�c gazet� w r�ku tak jakby trzyma� ksi��eczk� do nabo�e�stwa: - M�wi si�, �e jaki� nikomu nie znany milioner pragnie zdoby� pewn� m�od� kobiet�, a raczej pismo dla m�odych kobiet. Podobno bardzo mu na tym zale�y. Ciekawe, czy FP dostarcz� mu zaj�cia, czy te� odwrotnie? Brad od�o�y� gazet� i spr�bowa� oceni� reakcj�. Gwen dalej prztyka�a palcami, a twarz Terka pozostawa�a bez wyrazu. Tylko po Jennifer by�o wida�, �e jest przej�ta. Wydawa�o si�, �e jest zaszokowana. Spojrza�a najpierw na Brada, a p�niej na w�asny egzemplarz gazety. By� tam kr�tki artyku� na dole strony, kt�r� czyta�a. FP oznacza�o Fellows Publications - firm� za�o�ycielsk� Jolie. Zrozumia�a natychmiast, dlaczego zwo�a� to nadzwyczajne spotkanie. - Wed�ug tego - Brad m�wi� dalej - magazyn jest do wzi�cia. Jeden m�j znajomy z Przegl�du Mody podsun�� mi ten kawa�ek kilka dni temu, ale nie m�g� niczego potwierdzi� ani niczemu zaprzeczy�. Nikt tutaj w zarz�dzie chyba nic na ten temat nie wie, a je�li nawet, to nic nie m�wi. Wiemy tylko, �e nasza sytuacja jest kiepska i wszystko jest mo�liwe. - Mo�e oni maj� na my�li Allure? - powiedzia� Terk Conlon. - W�tpliwe. - Brad potrz�sn�� g�ow�. - Przewy�szaj� nas liczb� czytelnik�w o kilka milion�w. Mamy nieca�e cztery miliony nak�adu, a oni stoj� twardo przy sze�ciu i maj� jeszcze tendencj� zwy�kow�. I my, i oni mamy tych samych rodzic�w, ale oni zarabiaj� na siebie, a my nie. Nietrudno sobie wyobrazi�, �e jedno z nas zostanie sierot�. - Nie wiem, jak mo�na by powstrzyma� Fellows�w od sprzeda�y - powiedzia� Terk Conlon. - A mo�e nowy zarz�d by�by lepszy? - Nie zgadzam si� z tob�. - W g�osie Brada s�ycha� by�o niech�� do Terka. - Je�li dojdzie do sprzeda�y, to mo�e doj�� do zupe�nej reorganizacji zespo�u, a ja nie chcia�bym tego ogl�da�. - Mnie pierwszego by wyrzucili, pomy�la�. - Ale my�l�, �e mo�emy do tego nie dopu�ci� - m�wi� dalej Brad. - Je�li spadek sprzeda�y jest problemem, a wydaje mi si�, �e tak, to musimy wymy�li� plan, kt�ry przyniesie nam natychmiastowy i imponuj�cy wzrost. Chyba znalaz�em na to spos�b. Ca�y kwietniowy numer po�wi�cimy Hawajom. - To najbardziej absurdalna rzecz, jak� kiedykolwiek s�ysza�am - natychmiast zareagowa�a Gwen. - Wszystko mi jedno, czy zostaniemy sprzedani na aukcji, czy w publicznej telewizji. Po�wi�cenie ca�ego numeru jednemu stanowi jest przecie� nudne, a Hawaje nie maj� zupe�nie sensu. Jennifer my�la�a tak samo jak Gwen, ale nie mia�a w zwyczaju odrzuca� pomys�u, zanim nie zosta� przedyskutowany do ko�ca. - Brad, dlaczego zdecydowa�e� si� na Hawaje? - powiedzia�a, maskuj�c swoje zarzuty w delikatnie sformu�owanym pytaniu. Brad nie m�g� wywnioskowa� z tonu g�osu, czy Jennifer jest za, czy przeciw, a on potrzebowa� sprzymierze�ca. Prze�kn�� wi�c z�o�� do Gwen i odpowiedzia� Jennifer. - Od miesi�cy wys�uchuj� ju� od naszych projektant�w, �e tropiki b�d� mia�y najwi�kszy wp�yw na mod�. Hawaje s� tropikalnym rajem dla Ameryki. Dlaczego mamy z tego nie skorzysta�? Kalifornia by�a ju� przedstawiana do znudzenia, a Floryda nie ma w sobie tyle czaru, �eby wylansowa� now� mod�. Jennifer wci�� nie by�a przekonana, ale podziela�a pogl�d Brada, �e trzeba szybko co� zrobi�. - B�d� potrzebowa� wszystkich informacji na ten temat - m�wi� Brad. - Ka�dy wydzia� b�dzie zaanga�owany. Niech kto� si� zajmie kwesti� pracy na wyspach. Potrzebuj� artyku��w na temat potraw, napoj�w, sposobu od�ywiania, mebli i oczywi�cie stylu ubierania. - Brad, kochanie. - Wrogo�� Gwen zawsze �atwo by�o zmierzy� przez sztuczno�� jej wypowiedzi. Im bardziej by�a przekorna, tym bardziej stawa�a si� brytyjska, a nie jest to takie proste dla dziewczyny z Brooklynu. - Czy ma pani jaki� problem, Pani Redaktor? - spyta� Brad z kwa�nym grymasem na twarzy. - Ale� nie, Monsieur Wydawco, to pan ma problem. W�a�nie wr�ci�am z Pary�a i nie przypominam sobie, �ebym s�ysza�a o projektach na lato. Jej sarkazm rozgniewa� Brada. - Jako� nie wydaje mi si�, aby pani ca�kiem zrozumia�a sytuacj�, Gwendolyn. Pani �wietnie wystrojony ty�ek jest tak samo nara�ony jak i nasze, wi�c radz�, �eby da�a pani z siebie wszystko. Gwen opanowa�a furi�. Nie cierpia�a, jak jej si� m�wi, co ma zrobi� ze swoim magazynem, szczeg�lnie gdy by� to Brad Helms. Przyci�ni�ta do muru, musia�a przyzna�, �e przestaje by� najlepsza w interesie, ale przez te trzydzie�ci lat cz�ciej jej si� udawa�o i by�a pewna, �e wie o modzie wi�cej ni� Bradford Helms. Na jej twarzy wyryte by�o oburzenie, ale Brad zwr�ci� si� do Jennifer. - Chc� poprze� ten numer promocj� w sklepach w wi�kszym stopniu, ni� robili�my to do tej pory - powiedzia�, jednocze�nie notuj�c. - Wiem, �e to dziedzina Brooke Wheeler, ale ty, Jennifer, b�dziesz musia�a zabra� si� z ni� do roboty nad tymi wszystkimi udziwnieniami - tancerzami hula, miotaczami ognia, to musi by� co� naprawd� egzotycznego. Poza tym my�l�, �e jaka� du�a impreza pomog�aby wyci�gn�� troch� reklam z tych dusigroszy w bran�y ubraniowej. Nawet nie my�l o bud�ecie. Entuzjazm Brada by� buduj�cy. By�o oczywiste, �e ma zamiar przeprowadzi� wszystko g�adko do ko�ca. Jennifer czu�a, �e musi go troch� ostudzi�. Przykro mi, Brad - powiedzia�a - ale musimy my�le� o bud�ecie. To przyj�cie doprowadzi�o nas do punktu krytycznego. Nie mamy nic. Terk Conlon siedzia� zamy�lony. W g�osie Jennifer by�o co�, co kaza�o mu na ni� spojrze�. Zauwa�y�, jak zmys�owa zwykle Jennifer nabiera stanowczo�ci. Widzia� t� poz� ju� wcze�niej i wiedzia� co to oznacza - Jennifer ma co� do powiedzenia, co� czego warto b�dzie pos�ucha�. Brad te� to zauwa�y�. Mia� nadziej� na nie kwestionowane poparcie. Oczekiwa� uczciwej opinii. - Od d�u�szego ju� czasu niepokoi mnie ta zmiana w rankingu. Teraz Allure jest zdecydowanie przed Jolie i zgadzam si�, �e potrzeba drastycznych �rodk�w. - G�os Jennifer by� �agodny, ale stanowczy. - Chcia�abym co� zasugerowa�. My�l�, �e powinni�my ustali� op�at� za wydanie kwietniowe. Gwendolyn zacz�a be�kota�. - Brooke Wheeler zemdla�aby, gdyby to us�ysza�a. Nigdy nie nak�adali�my op�at na promocj�. Nie mog�abym si� z tym pogodzi�, i jestem pewna, �e Brooke te� nie. To nies�ychane. Nigdy przedtem nie robili�my czego� takiego. - Mia�a wypieki, kt�re ubarwi�y jej zwykle blad� twarz. - Rozumiem twoje obawy, Gwen - powiedzia�a Jennifer - ale nigdy przedtem nie byli�my w takiej sytuacji. Prawd� powiedziawszy, nie sta� nas ju�, aby zap�aci� rachunek. - To naprawd� poni�aj�ce. - Gwen zwr�ci�a si� do Terka, szukaj�c aprobaty, ale jego oczy wci�� skupione by�y na Jennifer. - Czy nie uwa�asz, �e to do nas nie pasuje? Jennifer odwr�ci�a si� do Gwen. - Jak si� jest na dnie, to wszystko pasuje - powiedzia�a. - Poza tym to wszystko kwestia interpretacji. Dla ciebie to ostatnia deska ratunku. Ja to pojmuj� jako znak absolutnej pewno�ci. - To �ebranina - upiera�a si� Gwen. Ta wymiana zda� sprawia�a Jennifer przyjemno��. - Lepiej rozpatrz to w perspektywie czasu - powiedzia�a. - Sp�jrzmy na styl sprzeda�y Gucciego. Zamykaj� w godzinach lunchu, zmuszaj�c klient�w do czekania, zanim im pozwol� znowu wydawa� horrendalne sumy na swoje produkty. Czy trac� klient�w? Ani jednego. Stworzyli aur� ekskluzywno�ci i wszystko im �wietnie idzie. Je�li rozreklamujemy kwietniowe wydanie i po��czon� z tym promocj� jako najbardziej podniecaj�c� rzecz, jaka mo�e trafi� do sklep�w, to b�dziemy mieli wi�cej sklep�w, ni� nam potrzeba. Jennifer zacz�a szkicowa� dwuwariantowy plan, opieraj�cy si� na �wie�o pocz�tym wydaniu kwietniowym. Mimo �e ci�gle �ywi�a w�tpliwo�ci, je�li chodzi o ten pomys�, by�a gotowa go broni� przynajmniej do czasu, kiedy kto� wymy�li lepsze rozwi�zanie. Podczas spotkania robi�a wst�pne notatki. Zaproponowa�a wypr�bowan� form� pokazu mody, w czasie kt�rego profesjonali�ci demonstrowaliby modele na ochotnikach z sali, ale zale�a�o jej, aby rozszerzy� zasi�g przedsi�wzi�cia. Przedstawi�a bardziej szczeg�owe studium, proponuj�c us�ugi swojego wydzia�u w stworzeniu projekt�w i dekoracji. Obieca�a, �e ludzie od mody i od handlu w ka�dym sklepie b�d� stale otrzymywali Jolie wraz z nowo�ciami prasowymi i reklamami. Powiedzia�a, �e chce doprowadzi� promocj� do rozmiar�w hollywoodzkich - wi�cej plakat�w, upomink�w dla klient�w, naklejek i wszystkich innych gad�et�w, kt�re m�g� wymy�li� jej tw�rczy zesp�. �eby powiod�a si� druga cz�� mistrzowskiego planu Jennifer, sklepy musia�yby kupi� cztery ca�ostronicowe og�oszenia. Op�ata z ka�dego sklepu prawdopodobnie przekroczy�aby dziesi�� tysi�cy dolar�w, co pokry�oby koszty podr�y personelu oraz koszty produkcji. Ocenia�a, �e passa zmieni�aby si� ju� przy promocji. - Ona jest genialna. Ta kobieta jest genialna! - Terk Conlon wsta� klaszcz�c. Jennifer si� zarumieni�a, przestraszona jego reakcj�. Brad po�o�y� d�onie na biurku, rozwa�aj�c propozycje Jennifer. By� jej wdzi�czny za ofiarowanie pomocy i tylko troch� zirytowany, �e sam nie pomy�la� o na�o�eniu op�at. - Tw�j pomys� nie�le pasuje do mojego - powiedzia�, gorliwie przy��czaj�c si� do jej propozycji. Jednocze�nie poczu� sympati� do swojego pomys�u. Brad opar� ramiona na biurku, a jego g�os by� pe�en pewno�ci siebie. - Terk, opracuj wszystkie dane szacunkowe za reklam�. Dziesi�� tysi�cy dolar�w to brzmi troch� za skromnie. Gwen, spotkaj si� z lud�mi z redakcji i opowiedz im o zmianie koncepcji na wydanie kwietniowe. Jennifer, zmu� sw�j tw�rczy umys� do my�lenia. Gdy wszyscy troje wyszli z jego pokoju, nikt z nich nie m�g� sobie wyobrazi� ulgi, jak� uczu� Bradford Helms. Wiedzia�, �e wszed� w to spotkanie brawurowo, ukrywaj�c si� za mask� po�piesznie zredagowanego pomys�u. Tak jak cz�sto w przesz�o�ci, tak i teraz liczy� na spryt innych, kt�rzy wprowadz� projekt w �ycie. Mia� nadziej�, �e nikt go nie b�dzie wini� za kryzys Jolie. Wi�kszo�� personelu nie obawia�a si� o sprzeda� magazynu. Byli utalentowan� grup� ludzi, zdoln� zrobi� wra�enie na nowych w�a�cicielach. To on si� nara�a�, to jego posada by�a w niebezpiecze�stwie. I to w�a�nie w tym momencie czu� si� niezmiernie wdzi�czny Jennifer Cranshaw za od�o�enie egzekucji. Jennifer usiad�a na krze�le, dopasowuj�c ma�� poduszk�, kt�rej u�ywa�a, by podeprze� plecy i masowa�a sobie skronie. Terk zwali� swoje krzepkie cielsko na krzes�o, kt�re sta�o naprzeciwko niej i zacz�� rycze� ze �miechu. Jennifer spojrza�a na niego przez p�otwarte oczy. - Terk, twoje poczucie humoru jest naprawd� szalone - powiedzia�a. - Magazyn mo�e by� zlicytowany, ten magazyn w szczeg�lno�ci, a Brad da� nam du�� robot�. Wydaje mi si�, �e przyda�by si� moment ciszy dla jego zdrowia, a ty odpowiadasz demonicznym �miechem. - Do dupy z tak� cisz�. - Terk w�lizgn�� si� w siedzenie i po�o�y� nogi na biurku. - Gdyby Bradford Helins przestudiowa� swoje drzewo genealogiczne dok�adnie, odkry�by, �e jest potomkiem jakiej� popieprzonej ga��zi. Proponowa�bym, by da� spok�j swojemu pochodzeniu i przesta� my�le�, �e jest geniuszem. Powinien si� rozlu�ni� i da� temu wszystkiemu spok�j. - Przecie� wiesz, �e nie mo�e tego zrobi� - powiedzia�a Jennifer. - Masz racj� - odpar� Terk. - Zamiast tego b�dziemy �wiadkami historii, kt�ra b�dzie powstawa� na naszych oczach. Ju� to widz�. Na pocz�tku by�o Waterloo Napoleona. P�niej Last Stand Custera. A teraz, panie i panowie, Hula-Hoop Helmsa. - Profesorze Conlon - Jennifer przerwa�a weso�o�� Terka. - My�l�, �e przeoczy� pan jeden bardzo wa�ny fakt w pa�skiej wspania�ej analizie poronionych manewr�w wojskowych. W ka�dym przypadku, zawsze, by�y bataliony niewinnych, kt�re umiera�y, walcz�c w tych bitwach. To dlatego ofiarowa�am pomoc. Nie chc� sko�czy� za wcze�nie. - Ale to Helms zbierze laury, chocia� na nie nie zas�uguje - ostry d�wi�k w g�osie Terka by� bezb��dny. - Dlaczego marnujesz czas i energi� na ratowanie takiego idioty? - Bo my ratujemy Jolie, a nie Brada. A co wi�cej - powiedzia�a - ty mi w tym pomo�esz. - Nic z tego, �licznotko. Bardzo bym chcia� zobaczy�, jak kto� kupuje t� szmat� i wyrzuca Helinsa na zbity pysk. - A jak nowy w�a�ciciel zlikwiduje interes? - Nie zrobi tego - powiedzia� Terk. - Dlaczego jeste� taki pewny? - Zaufaj mi, nie zrobi tego. - Terk, czy wiesz co�, czego ja nie wiem? - Mn�stwo, ale ja nie jestem takim facetem, kt�ry p�niej opowiada, nigdy taki nie by�em - powiedzia� znacz�co marszcz�c brwi. - Cwany jeste�. Troch� chamski, ale cwany. - Pos�uchaj, Kasandro, tak mi dobrze, �e postawi� ci lunch. - Zdaj� sobie spraw�, �e trac� szans� mojego �ycia, ale ju� jestem um�wiona. Terk wsta� z udawanym wysi�kiem, jedn� r�k� trzymaj�c si� za serce. - Teraz wiem co musia� czu� Artur, gdy dowiedzia� si� o Lancelocie. - Z�apa� si� za serce raz jeszcze, gdy zamyka� drzwi. Jennifer czu�a jak jej dr�y serce. Uwielbia�a flirtowa� z Terkiem. By�o to bardzo niewinne, ale w g��bi duszy musia�a przyzna�, �e wzrusza� j� od momentu, kiedy pojawi� si� w redakcji Jolie po raz pierwszy, czyli dwa lata temu. Od razu oczarowa� Jennifer swoim obyciem i bystro�ci�, fascynowa� zdrowym rozs�dkiem i wojownicz� osobowo�ci�. Poza tym gdyby j� zapyta�, nie zaprzeczy�aby, �e uwa�a go za niepokoj�co atrakcyjnego. Terk mia� sze�� st�p wzrostu, by� silnie zbudowany, szeroki w barach i muskularny, o twarzy kwadratowej z wyrytym na niej zdecydowaniem. Mia� jasne, g�ste, koloru piasku w�osy i r�ow� cer�, kt�ra czerwienia�a kiedy si� z�o�ci� albo by� podniecony. Mia� siln� szcz�k�, du�e pe�ne usta, ale to jego oczy dominowa�y w twarzy. By�y pe�ne wyrazu i tak niebieskie, �e czasami a� hipnotyzuj�ce. Terk by� prostym, pogodnym cz�owiekiem z przyziemnym charakterem, kt�ry wydawa� si� wype�nia� pok�j zwierz�cym zapachem. Jennifer i Terk sp�dzili ze sob� wiele godzin nie raz podczas lunchu, sprzeczaj�c si� ze sob�, ale on by� �onaty, a ona mia�a m�a. Gdy chodzi�a po swoim gabinecie, pr�buj�c usun�� b�l z plec�w, zastanawia�a si� czy Terk kiedykolwiek my�la� nad zwi�zkiem z ni�. Zostawi�a to pytanie bez odpowiedzi, skupiaj�c si� za to nad �mieciami, kt�rych nie sprz�tn�a Mimi. Jej biuro to by� du�y, kwadratowy pok�j z jednym oknem na ca�� �cian�, ze zwyk�ymi szarymi chodnikami na pod�odze. Reszta wystroju by�a �wiadectwem zale�no�ci Jennifer od kierownictwa. Fellows Publications nak�ada�y przepisy na wszystko, pocz�wszy od struktury zarobk�w, a sko�czywszy na liczbie obraz�w, kt�re mo�na powiesi� na �cianie. Jennifer mia�a w gabinecie zakazany wariant trzech foteli i kanapy w wykl�tych kolorach. Opr�cz fotela za biurkiem trzy inne obite by�y czarno-czerwonym materia�em w ��te kropki. Gdy z powrotem podesz�a do biurka, poprzek�ada�a irysy stoj�ce w kamionkowej wazie. Co trzy dni kupowa�a w kwiaciarni na rogu �wie�e kwiaty. Jennifer podnios�a Przegl�d Mody otwarty na stronie, gdzie by� artyku�, kt�ry przeczyta� Brad podczas spotkania. Przeczyta�a go kilka razy, szukaj�c ukrytych wskaz�wek czy ukrytego znaczenia. Niestety wiedzia�a, �e je�li jakikolwiek z magazyn�w Fellows�w by� na sprzeda�, to by�oby to w�a�nie Jolie - podr�cznik mody dla m�odych, robi�cych karier� kobiet, zarazem wykszta�conych, samodzielnych i bardzo energicznych. Allure by� najwi�kszym konkurentem Jolie, ale Jennifer zawsze uwa�a�a, �e te magazyny kr��� w innych kr�gach. Kobiety, kt�re czyta�y Allure nale�a�y do tej samej grupy wiekowej co te, kt�re prenumerowa�y Jolie, ale ich warunki �yciowe by�y tak odmienne jak poliester od jedwabiu. Allure by� wydawany dla klasy �redniej. Jego czytelniczki pracowa�y. Strony Jolie by�y eleganckie i szykowne, podczas gdy Allure promowa� ubrania zwyczajne, po bardziej przyst�pnych cenach. Jennifer czu�a si� zmieszana. Przez lata Jolie by�o pismem dla kobiet od osiemnastu do trzydziestu czterech lat, jednym z najlepiej sprzedaj�cych si�, kipi�cym od reklam. Dwa lata temu tendencja zmieni�a si�, wyprowadzaj�c Allure na pierwsze miejsce. Fellowsowie wydawali tak�e Elegancj�, weterana w�r�d magazyn�w mody, Wszystko do �lubu - magazyn �lubny i Wspania�e �ycie - przegl�d wystroju wn�trz posiadaj�cy tak� sam� klientel� jak Elegancja. Ka�dy magazyn przynosi� zyski, z wyj�tkiem Jolie. Nie by�a szczeg�lnie przej�ta swoim losem. Czu�a si� pewnie w zaistnia�ej sytuacji, wierz�c w sw�j talent i zdolno�ci. Nawet gdyby by�a bezmy�lna, uwa�a�a, �e mia�a szans� dosta� inn� prac�. Przez lata proponowano jej wiele r�nych posad. To nie by� problem. Problemem by�o to, �e Jennifer uwielbia�a Jolie. Czy nowy w�a�ciciel kocha�by to pismo tak samo jak Jennifer? A co si� stanie, je�li nie zrozumiej�, �e to co� wi�cej ni� tylko magazyn, �e jest to �ywy organizm, z wybitn�, niepowtarzaln� osobowo�ci�? Jolie by�o kobiet�, istot� wybitnie kobiec�, pe�n� mi�o�ci do pi�knych ubior�w, zadbanych cia� i twarzy z pomys�owym makija�em. Czasami by�o dra�ni�ce, wmuszaj�c swoje opinie wahaj�cej si� publiczno�ci. Innym razem inspirowa�o, tworzy�o nowe trendy, stwarza�o atmosfer� podniecenia. Jolie mia�o poczucie humoru, dociekliwo��, radosn� wol� �ycia, poczucie siostrzanej solidarno�ci w stosunku do innych kobiet, odwag�, by podj�� wyzwanie i Jennifer nie mog�a wyobrazi� sobie pracy gdzie indziej. O nie! Nie pozwoli Jolie zmarnie�. By�o najlepsze zbyt d�ugo i Jennifer by�a pewna, �e obecne k�opoty to tylko okres przej�ciowy, �e to si� zmieni. Nie wiedzia�a tylko, czy mo�e tego dokona� od razu, ale wiedzia�a, �e mo�e pom�c. Telefon przestraszy� j�, rozwiewaj�c jej my�li. Podnios�a s�uchawk�, pozwalaj�c Charlesowi Cranshawowi zm�ci� jej wizje. - Pomy�la�em sobie, �e sprawdz�, co tam u ciebie s�ycha� - powiedzia�. - Wsta�a� i wysz�a� tak wcze�nie, �e nie mog�em z tob� porozmawia�. - Wiem, przepraszam. - Pr�bowa�a przypomnie� sobie, ile razy ostatnio przeprasza�a swojego m�a. - Pr�bna selekcja modelek wysz�a nawet nie�le, ale p�niej Brad zwo�a� nie zaplanowan� konferencj� i pu�ci� farb�. Wed�ug artyku�u w Przegl�dzie Mody, jeden z magazyn�w jest na sprzeda�, a wszyscy my�l�, �e chodzi o Jolie. - Jestem troch� zdziwiony, bo nic o tym nie s�ysza�em - powiedzia� Charles. Czu� zaniepokojenie w jej g�osie i �a�owa�, �e nie jest ono jego udzia�em, lecz jego �wiat by� �wiatem nakaz�w s�dowych i poniesionych szk�d. Wewn�trzne mechanizmy pracy magazynu pozostawa�y dla niego tajemnic� nawet po o�miu latach ma��e�stwa z Jennifer. - Nabycie Jolie w ten spos�b wywo�a�oby troch� szumu. - My�la�am o tym. Prawd� m�wi�c zastanawia�am si�, czy nie m�g�by� poszpera� i spr�bowa� wyci�gn�� jakich� informacji. - M�g�bym spr�bowa� - powiedzia�. - Jeste� zdenerwowana? - Troch�, ale chcia�abym przemy�le� to wszystko, zanim wpadn� w panik�. M�wi�c o panice - powiedzia�a, �agodz�c nastr�j - czy przyjdziesz dzisiaj wieczorem do domu, czy wola�by� zabra� mnie na obiad gdzie� na mie�cie? - Naprawd� bardzo bym chcia�, ale o pi�tej mam spotkanie i nie jestem pewien, jak d�ugo potrwa. Czy mam do ciebie zadzwoni�? Jennifer wyczu�a, �e walczy� ze sob�, my�l�c o priorytetach i czu� si� winny, �e musi jej odm�wi�. Ostatnio jego godziny pracy strasznie si� wyd�u�y�y, i rzadko bywa� w domu wi�cej ni� dwie noce na tydzie�. - Wiesz, co m�wi� o pracy bez rozrywek? - ostrzeg�a go. - Je�li chcesz mi powiedzie�, �e staj� si� nudnym facetem, to masz racj�, ale nic nie mog� na to poradzi�. Mam tyle spraw, �e ju� mnie nie wida� zza segregator�w na moim biurku. Obiecuj� ci, �e nied�ugo si� wyrw� i wtedy p�jdziemy poszale�. Co ty na to? - No, ju� lepiej - powiedzia�a zawiedziona. - Ale chyba zdajesz sobie spraw�, �e ko�a handlu nie zatrzyma�yby si�, gdyby� wzi�� woln� noc? - Jennifer, ju� ci powiedzia�em, �e �a�uj�. Postaram si� to jako� za�atwi�. Nie mog� zrobi� nic wi�cej. Ostro�� w jego g�osie odczu�a jak policzek. Przeprosi�a go zn�w, zapewniaj�c, �e rozumie i od�o�y�a s�uchawk�, czuj�c si� troch� winna. Charles zawsze popiera� j� w karierze. - "Wspinaj si� jak najwy�ej, kochanie. Jestem przy tobie." Ale czasami chcia�aby, �eby byli cz�ciej razem, �eby wi�cej rozmawiali nie o tym, co w pracy. Po �lubie sp�dzali ze sob� du�o czasu. Chodzili na koncerty i do teatru, wydawali przyj�cia i chodzili na nie. Ale przez ostatnie par� lat ich �ycie towarzyskie si� skurczy�o. I ona by�a temu winna tak samo jak jej m��. Ona mia�a ambicje, pracuj�c w magazynie, podczas gdy mog�a w tym czasie skoncentrowa� si� na Charlesie. Zastanawia�a si�, czy zach�caj�c go do tego, by uwa�a� prac� za co� drugorz�dnego nie zmusi�a go mimowolnie do tego, �e sta� si� taki stanowczy w traktowaniu spraw zawodowych. Ta my�l przeszkadza�a jej. Nie lubi�a przegrywa� i przygn�bia�o j�, �e jej ma��e�stwo zaczyna�o si� chwia�. Odepchn�a krzes�o od biurka i odwr�ci�a si� do okna. Obydwiema r�kami zagarn�a do g�ry w�osy, kt�re jednak opad�y z powrotem na ramiona. Wyg�adzi�a fa�dy na sp�dnicy i skierowa�a si� ku drzwiom. Dlaczego by�a taka przekonana, �e mo�e uratowa� Jolie, a zarazem tak niepewna swego ma��e�stwa? To pytanie j� nurtowa�o, kiedy zje�d�a�a wind�. Mia�a tylko nadziej�, �e Josh by� w lepszym nastroju ni� ona. Rozdzia� trzeci Stolik na k�kach sta� dyskretnie w rogu. Na wp� zjedzone rogaliki marnia�y na porcelanie o z�oconych brzegach, a resztki mas�a unosi�y si� w czarce z topniej�cym lodem. Jednorazowe serwetki le�a�y w rogu sto�u zu�yte i zapomniane, rzucone na pokryte marmolad� no�e i �y�eczki. W �rodku tego eleganckiego rumowiska, w ciemnym pokoju delikatnie drga�a �wieca. Ci�kie zas�ony ze z�otego brokatu by�y zaci�gni�te, zatrzymuj�c �wiat�o po�udnia, pozostawiaj�c jedynie mglisty p�mrok, kt�ry wype�nia� bogato umeblowany pok�j. M�ski garnitur wisia� mi�kko na oparciu jednego z krzese�, a koszula i krawat zwisa�y niedbale z fotela, prawie dotykaj�c chodnika w pastelowe wzory. Na pikowanej �awie le�a� szlafrok i koronkowa bielizna. Brooke Wheeler le�a�a naga na r�owym, at�asowym prze�cieradle, wtulaj�c pomalowane palce n�g w mi�kk� ko�dr� elektryczn�, kt�ra by�a przyci�ni�ta do �ciany w nogach ��ka. G�ow� mia�a opart� o kilka poduszek. Obserwowa�a wyraz ekstazy na twarzy Clinta Rogersa, gdy wolno, umy�lnie wylewa�a na siebie Dom Perignon. Szampan rozpryskiwa� si� nad jej pe�nymi, okr�g�ymi piersiami, sprawiaj�c, �e zacz�a dr�e� od zetkni�cia z zimnym winem. Pieni�o si� troch�, a p�niej znikn�o w tuzinie strumyczk�w wij�cych si� po jej ciele. Wygi�a plecy i podnios�a piersi do jego g�odnych ust. Liza� jej cia�o, ch�epta� szampan, pot�niej�c i twardniej�c za ka�dym smakowitym li�ni�ciem. Otoczy� ustami jeden z jej nabrzmiewaj�cych sutk�w, gryz�c, ss�c i zach�annie j� posiadaj�c. Brooke odchyli�a si�, ponaglaj�c go, by wchodzi� w ni� powoli. Ca�y czas rozlewa�a szampan, dop�ki nie pokry� jej warstw� p�owych p�cherzyk�w. Gdy j�zyk Clinta bada� j�, ona dziwi�a si� jak �atwo jest panowa� nad m�czyzn�. Clint by� bogatym biznesmenem, kt�remu si� powiod�o. By� w�a�cicielem sieci sklep�w, a jednak tutaj dyszy i prosi jak szczeniak na smyczy. "I tak powinno by� zawsze" - my�la�a Brooke. Brooke schwyci�a m�sko�� Clinta, g�aszcz�c j� swymi wilgotnymi palcami. Jej biodra zacz�y falowa�, wi�a si� i skr�ca�a jak w��, ociera�a si� o niego doprowadzaj�c go do ekstazy. Zanim zorientowa� si�, co ona robi, Brooke wsun�a si� pod niego i umiejscowi�a jego m�sko�� mi�dzy zwilgotnia�ymi piersiami. Trzyma�a j� obur�cz, �ciska�a, masowa�a, naciska�a. Jej piersi by�y j�drne i twarde, a on czu�, �e jest podniecony. Schowa� twarz w poduszk� i j�kn��. Brooke s�ucha�a z przyjemno�ci�. Gdy obserwowa�a, jak Clint zwija si� w oczekiwaniu, �a�owa�a, �e nie mo�e tak samo �atwo panowa� nad kobietami. Kobiety wymaga�y delikatnego spiskowania i wyrozumia�ego pob�a�ania, szczeg�lnie kobiety tak silne jak Jennifer Cranshaw. Ale Brooke nie by�a kim�, kto �atwo si� poddaje. Chcia�a dosta� prac� Jennifer i j� dostanie. Odwr�ci�a Clinta na plecy i usadowi�a si� na nim, wylewaj�c reszt� Dom Perignon na siebie. Wtar�a w niego szampan, a� w�osy na jego klatce piersiowej sta�y si� b�yszcz�ce od mieszaniny potu i szampana. Pie�ci�a d�o�mi jego szerokie ramiona, przesuwa�a je wzd�u� bok�w poni�ej pasa. Zni�y�a si� tak bardzo, �e by�a od niego o milimetr. Posuwa�a si� powolutku w d�, dotykaj�c go i wycofuj�c si�, a� Clint by� zmuszony �ebra�. - Jestem zadowolona, �e b�dziesz w czwartek na przyj�ciu - powiedzia�a ni st�d, ni zow�d, opieraj�c go o siebie. Clint j�kn�� z zamkni�tymi oczyma, ledwie �api�c oddech. - Nie mam co na siebie w�o�y� - szepn�a. - A to bardzo wa�na uroczysto��. - Co tylko b�dziesz chcia�a. - Clint prawie krzycza�, gdy opad�a na niego. Czu�a, �e triumfuje, gdy je�dzi�a na nim z furi� kowboja, kt�ry uje�d�a dzikiego rumaka, dop�ki nie poczu�a, �e ten rumak podskakuje, dr�y, a p�niej wiotczeje. Brooke zesz�a z niego i po�o�y�a si� obok na ��ku. Wci�� ci�ko oddycha�, le�a� z zamkni�tymi oczami. Twarz mia� pokryt� kropelkami potu. By� wyczerpany. Brooke przygl�da�a mu si� uwa�nie. Cicho, ukradkiem schyli�a si� i poca�owa�a go. Pie�ci�a go i ca�owa�a, czeka�a na reakcj�. Wiedzia�a, �e nie jest to mo�liwe. - Brooke, jeszcze ci ma�o? - Nic mnie nie ruszy�o. - Chyba �artujesz! - Oczy zaokr�gli�y si� Clintowi ze zdziwienia. - Znowu by�e� samolubny. Zatroszczy�am si� o ciebie, a ty mnie ola�e�. Teraz moja kolej. - Brooke, ju� nie mog�, nie mam si�y. Nie odpowiedzia�a mu, lecz dalej pie�ci�a jego zwiotcza�e cia�o. Clint uni�s� si� na �okciach. - Dobrze - powiedzia� - p�jdziemy teraz po zakupy. Kupi� ci tego Saint Laurenta, kt�rego widzia�a� par� dni temu. A p�niej wr�cimy i obiecuj� ci, tak ci� wypieprz�, �e mnie popami�tasz. - �wietny pomys�! - Brooke wyskoczy�a z ��ka i posz�a pod prysznic. Clint opad� na poduszk�. "Dostaniesz, jak za to zap�acisz", pomy�la� z zamkni�tymi oczyma. Rozdzia� czwarty Gdy Jennifer zamyka�a drzwi taks�wki na Drugiej Alei, poczu�a orze�wiaj�cy, zimowy wiatr. Samochody i autobusy przemyka�y przez labirynt zaparkowanych na ulicy furgon�w dostawczych, podczas gdy t�um biega� z miejsca na miejsce. Jennifer podnios�a r�ce, aby ochroni� w�osy, kiedy przechodzi�a pod br�zowym, faluj�cym baldachimem L'Oliviera. Otworzy�a ci�kie, drewniane drzwi i stan�a w malutkim korytarzu. Odczeka�a chwil�, �eby przyzwyczai� si� do ciemno�ci. Powoli stylizowane na wiejsk� ober�� wn�trze restauracji stawa�o si� widoczne. �ciany w�skiego, d�ugiego pomieszczenia pokryte by�y stiukiem, a co kilka st�p ozdobione r�cznie ciosanymi belkami w kolorze mahoniu. Na suficie grubsze belki przecina�y pomieszczenie w poprzek, gdzieniegdzie usiane by�y zwisaj�cymi koszykami albo p�czkami ususzonych, wiejskich, dzikich kwiat�w. Ma�e, pasterskie obrazki oprawione w mocno zu�yty d�b tatuowa�y �ciany, a ich sielankowa sceneria odbija�a si� w lustrze przy barze. By� tam ju�, Joshua Mandell siedzia� okrakiem na sk�rzanym sto�ku barowym, a Jennifer poczu�a od razu mieszank� emocji, kt�re zawsze j� ogarnia�y, kiedy go widzia�a. U�miechn�a si� do tego m�czyzny, kt�ry tak wiele znaczy� w jej �yciu. Wygl�da� teraz zupe�nie inaczej i uwa�a�a, �e jest przystojniejszy ni� kiedykolwiek. Wystaj�ce, rze�bione policzki g�ruj�ce nad brod� z do�eczkiem i prawie oliwkowa cera nadawa�y mu niemal�e �r�dziemnomorski wygl�d. Mia� szeroki, lekko zakrzywiony nos i usta z pe�nymi wargami, kt�re uk�ada�y si� w ujmuj�cy u�miech. Du�e, br�zowe oczy sugerowa�y szczero�� i uczciwo��. Czarne w�osy, miejscami przechodz�ce w szare, by�y przyci�te brzytw�, aby powstrzyma� je przed uporczywym skr�caniem, a jego granatowy garnitur w bardzo rzadkie paski zdradza� kr�j europejskiego krawca. Podesz�a do niego od ty�u, zas�oni�a mu oczy r�koma i szepn�a: "hej!" prosto w ucho. Przestraszy�a go, natychmiast obr�ci� si� na sto�ku. - Jennie, tylko p� godziny sp�nienia. Cuda nigdy si� nie ko�cz�? - Poca�owa� j� lekko w policzek i obj�� w u�cisku. Jennifer u�cisn�a go mocno, rozkoszuj�c si� zapachem drzewa sanda�owego, kt�re sta�o si� jego znakiem rozpoznawczym. Uwielbia�a, �e wci�� do niej m�wi� Jennie. Tylko on tak m�wi�. - Za ka�dym razem, kiedy ci� widz�, coraz trudniej mi por�wna� t� czaruj�c� kobiet�, kt�ra stoi tu przede mn�, z malutk� c�rk� piekarza ubran� w bia�y fartuszek. - Zmierzy� j� wzrokiem z wyra�nym podziwem. - Jeste�my tacy sami, a ja jestem strasznie g�odna! Obieca�e� mi �wietny lunch i je�li nie dotrzymasz s�owa, to poskar�� na ciebie mojej mamie. - Jak zawsze skar�ypyta. - Dra�ni� si� z ni�, kieruj�c j� w kierunku drugiego ko�ca baru. Claude, maitre d'h�tel, poprowadzi� ich do cz�ci restauracji, gdzie by�o pe�no kwiat�w. �wiat�o s�oneczne pada�o prosto z sufitu, obmywaj�c pomieszczenie rozproszonym blaskiem. Stylowe bia�e krzes�a i �wie�e bukiety kwiat�w r�wnowa�y�y soczyst� ziele�, kt�ra zwisa�a od sufitu w pokrytych mchem koszykach. W jednym ko�cu pie� masywnej r�y przedziera� si� przez dach i rozwija� swoje listowie ponad �wietlikiem. L'Olivier nale�a� do takiego typu restauracji, jakie Josh najch�tniej wybiera� na ich spotkania: ma�e, pe�ne intymnej atmosfery. Kiedy obydwoje wygodnie usiedli, Jennifer spojrza�a w g�r�. Napotka�a oczy Josha i tak trwali przez chwil�. Trzyna�cie lat temu, ledwie sko�czywszy dwadzie�cia jeden lat, skierowa�a ich losy na odmienne tory, wykopuj�c mi�dzy nimi przepa��, kt�ra zmniejszy�a si� dopiero wtedy, gdy wsp�lni znajomi i okoliczno�ci zbli�y�y ich do siebie. Niedawno, w kwietniu, byli zaproszeni na to samo przyj�cie i zobaczyli si� wtedy po raz pierwszy od wielu lat. �ona Josha zmar�a dwa lata temu. Gdy Jennifer rozmawia�a z nim na przyj�ciu, odkry�a, �e ten sk�din�d �wietnie prosperuj�cy biznesmen jest samotny i nawet jego dobry humor nie m�g� tego ukry�. To Jennifer zaproponowa�a mu, aby si� od czasu do czasu umawiali na lunch. ��czy�o ich zbyt wiele, by mog�a odm�wi� mu przyja�ni. On zrobi�by dla niej to samo. - Joshua, jeste� w�a�nie tym, co zaleci� mi doktor - powiedzia�a. - Mia�am nieciekawy ranek! - Tak si� sk�ada, �e nieciekawe poranki to moja specjalno��. Mo�e drinka? - Bia�y Lillet z lodem i plasterkiem pomara�czy, a kiedy ju� podadz�, wlej mi to po prostu do gard�a. Josh z�o�y� zam�wienie u barmana i odwr�ci� si� do Jennifer, kt�ra siedzia�a opromieniona snopem �wiat�a odbitym przez �wietlik. W�osy nadal mia�a potargane od wiatru, a kilka loczk�w pie�ci�o jej policzki. Jej sk�ra by�a nieskazitelnie g�adka, nawet w ostrym �wietle s�onecznym, ale Josh zauwa�y� znu�enie w jej oczach. Nachyli� si�, aby przypali� papierosa i uchwyci� delikatny zapach jej perfum. - Zaprosi�em ci�, by wyegzorcyzmowa� twoje demony, ale jedzenie jest tutaj zbyt dobre, �eby je psu� gotyckimi opowie�ciami o krwi. Jennifer wyczu�a zaniepokojenie w jego g�osie. Zaci�gn�a si� papierosem i zacz�a opowiada�, co wydarzy�o si� dzi� rano. Nie da�a po sobie pozna�, �e obawia si� ewentualnej sprzeda�y Jolie. - Rodzina Fellows�w mog�aby sprzeda� Jolie z przyczyn zupe�nie niezale�nych od magazynu - zasugerowa� Josh. - Maj� sie� gazet, kilka stacji telewizyjnych i radiowych i mo�e szukaj� pieni�dzy na sfinansowanie nowego przedsi�wzi�cia. Poza tym, by� mo�e, jest to najlepsza rzecz jaka mog�aby si� zdarzy� Jolie. - Jeste� ju� drug� osob�, kt�ra mi to dzisiaj m�wi - powiedzia�a, zastanawiaj�c si�, dlaczego sama nie dostrzega �adnej zalety w sprzeda�y. - Jak mi to wyt�umaczysz? S�ucha�a, jak Josh wyja�nia�, �e nowy w�a�ciciel zwykle czuje si� zobowi�zany do zainwestowania powa�nej sumy pieni�dzy w przedmiot zakupu. Oczywi�cie Jolie czeka�by nap�yw funduszy. - Albo rozlew krwi - powiedzia�a Jennifer. - Raczej nie. Przynajmniej nie od razu. Gdy wchodz� w jakie� przedsi�biorstwo, miesi�cami obserwuj� zesp� - powiedzia�. - To jedyny spos�b, �eby zorientowa� si�, kto jest naprawd� odpowiedzialny za k�opoty. Jennifer zgasi�a papierosa. Obserwowa�a, jak dym snuje si� ma�ymi k�leczkami, pr�bowa�a strawi� to, co powiedzia�. Josh mia� prawdopodobnie racj�, ale jego wyw�d nie polepszy� ani troch� jej nastroju. - Prawdopodobnie masz racj� - powiedzia�a na g�os. - Przewa�nie masz racj�. Wiesz, to jedna z tych rzeczy, kt�rych w tobie nie znosz�. - I czego jeszcze? - spyta� przysuwaj�c si� do niej bli�ej. - Tego wyszczerzonego u�miechu, takiego jak teraz. Odpowiedzia� szczerym �miechem, zmuszaj�c Jennifer, �eby przypomnia�a sobie tego ma�ego ch�opca, kt�rego rodzice mieli sklep obok piekarni jej rodzic�w, a kt�ry by� teraz milionerem i siedzia� przed ni�. Ci�gle trudno by�o jej zrozumie�, �e Josh stworzy� imperium. Szczeg�lnie gdy przypomina�a sobie dyskusje, kt�re prowadzi� z Davidem, jej bratem. Zawsze chowa�a si� na schodach i pods�uchiwa�a zafascynowana, jak ch�opcy planowali swoj� przysz�o��. David chcia� by� lekarzem, leczy� ludzi i ratowa� �ycie. Obsesj� Josha by�o robienie interes�w. Nie jakich� drobnych interes�w, ale tworzenie wielkich koncern�w, kt�re wsp�dzia�a�yby ze sob�. M�odzie�cze plany Davida i Josha by�y pe�ne determinacji doros�ych. David by� teraz chirurgiem w szpitalu Hadassah w Izraelu, a Josh - dyrektorem Joshua Mandell Industries, grupy przedsi�biorstw, kt�re zaczyna�y jako n�dzne fabryczki, produkuj�ce oprzyrz�dowanie hydrauliczne. Obydwaj byli uwa�ani za fachowc�w w swoich dziedzinach. Obydwaj mieli te� olbrzymi wp�yw na �ycie Jennifer. - Kiedy szanowny doktor Sheldon powraca do Ziemi Ojczystej? - spyta� Josh, jakby czytaj�c w jej my�lach. - Nie wiem. - Czu�a si� zak�opotana, bo musia�a mu powiedzie�, �e nie mia�a od Davida wiadomo�ci. - Piszecie do siebie. Jak to si� sta�o, �e nie wiesz? Josh us�ysza� ton obrony w jej g�osie. Wiedzia�, �e ich drogi si� rozesz�y. Josh nie zna� szczeg��w, ale wiedzia�, �e mia�o to co� wsp�lnego z Charlesem. Josh da� kelnerowi znak, aby przyni�s� kart� da�. Gdy przegl�da� francuskie potrawy, Jennifer z uwag� przygl�da�a si� jego r�kom. By�y szerokie i silne, Jennifer trudno by�o zapomnie� ich dotyku na swoim ciele. By�y takie stanowcze i kochaj�ce. To te r�ce pierwsze j� dotyka�y, a robi�y to delikatnie i czule. To te r�ce nauczy�y j�, co to znaczy dzieli� swoje cia�o z kim� innym. Gdy tak my�la�a, po�o�y�a swoj� d�o� na stole obok niego, tak blisko, �e go musn�a. Zarumieni�a si�. S�czy�a trunek jak gdyby to mog�o zetrze� wspomni