9113
Szczegóły |
Tytuł |
9113 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9113 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9113 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9113 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MARY HIGGINS CLARK
�MIER� W�R�D Rӯ
(Prze�o�y�a: Hanna Baltyn)
Pr�szy�ski i S-ka
2003
Podzi�kowania
Nikt z nas nie �yje ca�kiem samotnie. Obracamy si� w�r�d ludzi. Im w�a�nie jako
pisarka bardzo wiele zawdzi�czam. Niniejszym sk�adam serdeczne podzi�kowania moim
wydawcom - s� nimi Michael V. Korda i Chuck Adams. Byli patronami tej ksi��ki od
wst�pnej koncepcji a� po publikacj� - bez nich nigdy by nie powsta�a. Zachowywali si�
wspaniale - tym razem jeszcze wspanialej ni� zazwyczaj.
Tysi�czne dzi�ki pragn� z�o�y� na r�ce Eugene�a H. Winicka, mego agenta, oraz Lisi
Cade, zajmuj�cej si� reklam�. Ich pomoc by�a r�wnie nieoceniona.
Pisz�c powie��, w kt�rej jest mowa o chirurgii plastycznej, zasi�ga�am opinii
konsultant�w, to znaczy doktora Bennetta C. Rothenberga z Saint Barnabas Hospital w
Livingstone w New Jersey oraz Kim White z New Jersey Department of Corrections. Dzi�ki.
Dzi�kuj� te� Inie Winick za konsultacj� w kwestii prawdopodobie�stwa psychologicznego
wymy�lonej przeze mnie historii.
Moje dzieci - ca�a pi�tka - czyta�y ksi��k� po kawa�ku, w miar� jak powstawa�a.
Tylko dzi�ki ich uwagom typu : �Mamo, kto tak dzisiaj m�wi?�, dialogi s� realistyczne.
Dzi�kuj� wam, kochani.
Nie mog� tak�e przemilcze� roli mojej dziesi�cioletniej wnuczki Lizy, kt�ra w
znacznym stopniu by�a modelem dla ma�ej Robin. Ci�gle pyta�am: �Liz, a co by� zrobi�a lub
powiedzia�a w takiej sytuacji?...� Jej odpowiedzi by�y wprost niesamowite!
Kocham was, wszystkich razem i ka�dego z osobna.
Wszelkie podobie�stwo postaci opisanych w tej ksi��ce do prawdziwych os�b jest
najzupe�niej przypadkowe. Bohaterowie powie�ci nale�� do �wiata fikcji, zostali zrodzeni
wy��cznie w wyobra�ni autorki.
Nie rzucaj na ten gr�b
Jej ukochanych r�;
Po co zak��ca� spok�j,
gdy ich nie ujrzy ju�?
Edna St. Vincent Millay, Epitafium
Pr�bowa� ze wszystkich si� wyrzuci� z my�li Suzanne. Czasami udawa�o mu si�
uzyska� par� z�udnych godzin spokoju, czasem nawet przesypia� ca�� noc. Bez snu nie m�g�by
przecie� funkcjonowa�.
Kocha� j�, czy tylko nienawidzi�? Nie umia� sobie odpowiedzie� na to pytanie. By�a
bosko pi�kna - l�ni�ce oczy mruga�y drwi�co spod burzy czarnych w�os�w, a zmys�owe usta
u�miecha�y si� zalotnie lub wygina�y w zabawn� podk�wk�, jak buzia dziecka, kt�remu mama
nie chce da� cukierka.
Zapami�ta� na zawsze ostatni� chwil� jej �ycia - kiedy najpierw dra�ni�a si� z nim, a
potem odwr�ci�a plecami...
A teraz, blisko jedena�cie lat od tamtego wieczoru, Kerry McGrath chce zak��ci�
spok�j Suzanne. Pyta i pyta za du�o tych pyta�. Tego nie spos�b znie��. Trzeba j�
powstrzyma�.
Niech umarli odpoczywaj� w spokoju. Ile� m�dro�ci w tym starym powiedzeniu! Tak,
trzeba powstrzyma� Kerry. Za wszelk� cen�.
�roda, 11 pa�dziernika
l
Kerry wyg�adzi�a sp�dnic� ciemnozielonego kostiumu, poprawi�a z�oty �a�cuszek na
szyi i przeczesa�a palcami si�gaj�ce ko�nierzyka ciemnoblond w�osy. Przez ca�e popo�udnie
mia�a straszny m�yn: wp� do trzeciej wybieg�a z s�du i odebra�a Robin ze szko�y; wracaj�c z
Hohokus do centrum zakorkowan� szos� numer 17, potem numer 4, a p�niej jad�c mostem
Waszyngtona na Manhattan, z ledwo�ci� zd��y�a na wyznaczon� o czwartej wizyt�.
Teraz, po tym ca�ym po�piechu, pozostawa�o tylko czeka� na wezwanie do gabinetu
zabiegowego, gdzie miano usun�� szwy Robin. Kerry b�aga�a, by pozwolono jej towarzyszy�
c�rce, ale piel�gniarka by�a nieugi�ta:
- Doktor Smith nie pozwala na wpuszczanie rodziny do sali zabiegowej.
- Ale ona ma dopiero dziesi�� lat! - wykrzykn�a Kerry, zaraz jednak zacisn�a wargi,
przypominaj�c sobie o d�ugu wdzi�czno�ci wobec doktora Smitha. Przecie� zgodzi� si� zaj��
ma�� natychmiast po wypadku. Siostry ze szpitala St. Luke-Roosevelt upewni�y j�, �e to
najlepszy fachowiec w bran�y, a dy�urny lekarz doda�, �e Smith jest prawdziwym
cudotw�rc�.
Przywo�uj�c w pami�ci �w wiecz�r sprzed tygodnia, Kerry uprzytomni�a sobie, �e
wci�� znajduje si� w szoku po telefonie Boba. Zamierza�a d�u�ej posiedzie� w biurze
mieszcz�cym si� w s�dzie w Hackensack, przygotowuj�c si� do jutrzejszego wyst�pienia w
sprawie o morderstwo. Chcia�a wykorzysta� fakt, �e ojciec Robin, a jej by�y m�� Bob
Kinellen, nieoczekiwanie zaprosi� c�rk� do cyrku. Po przedstawieniu mieli si� wybra� razem
na kolacj�.
Telefon zadzwoni� wp� do si�dmej. Bob powiedzia�, �e zdarzy� si� wypadek. Jaka�
furgonetka potr�ci�a jego jaguara w momencie, gdy wyje�d�a� z gara�u. Robin ma twarz
poci�t� od�amkami szk�a. Karetka odwioz�a j� do St. Luke-Roosevelt, dok�d wezwano
chirurga plastycznego. A poza tym wszystko w porz�dku, cho� na wszelki wypadek
sprawdzaj�, czy Robin nie mi �adnych obra�e� wewn�trznych.
Na my�l o tym koszmarnym dniu Kerry potrz�sn�a g�ow�. Pragn�a pozby� si�
wspomnienia rozpaczliwej jazdy przez Nowy Jork, kiedy wstrz�sana bezg�o�nym,
konwulsyjnym szlochem, powtarza�a jedno jedyne s�owo �b�agam�, a przez g�ow�
przelatywa�a jej bez ko�ca dalsza cz�� modlitwy: �B�agam Ci�, Panie, nie pozw�l jej
�umrze�. Mam tylko j� jedn� na �wiecie. B�agam, to przecie� ma�e dziecko. Nie odbieraj mi
jej...�
Zanim dotar�a na miejsce, Robin by�a w trakcie operacji. Kerry nie pozostawa�o zatem
nic innego, jak czeka� na �awce obok Boba - niby z nim, ale przecie� nie razem. Mia� teraz
drug� �on� i dw�jk� innych dzieci. Kerry przypomnia�a sobie ogromn� ulg�, jak� odczu�a,
gdy w drzwiach sali pojawi� si� w ko�cu doktor Smith, kt�ry suchym, dziwnie niech�tnym
tonem o�wiadczy�:
- Na szcz�cie uszkodzenia s� przewa�nie powierzchowne, nie si�gaj� g��bszych
warstw sk�ry. Dziecko nie b�dzie mia�o blizn. Zapraszam za tydzie� na kontrol� w moim
gabinecie.
Skaleczenia by�y jedyn� szkod�, jakiej dozna�a Robin. Dzi�ki temu opu�ci�a jedynie
dwa dni szko�y. Wygl�da�o nawet na to, �e jest dumna ze swych opatrunk�w. Dopiero dzi�,
jad�c z Kerry do Nowego Jorku na kontrol�, spyta�a troch� przestraszonym g�osem:
- Ale wszystko b�dzie dobrze, prawda, mamo? I nie zostan� mi �adne �lady?
Robin, kt�ra mia�a du�e niebieskie oczy, regularn� twarz o wysokim czole i
wyrazistych rysach, by�a prze�liczn� dziewczynk�, �yw� replik� przystojnego ojca. Kerry
pocieszy�a j�, przekonuj�c, �e niebawem b�dzie wygl�da� r�wnie �adnie, jak przed
wypadkiem. Mia�a ju� do�� projektowania w wyobra�ni przysz�ych k�opot�w i nieszcz��.
Aby si� troch� rozerwa�, omiot�a poczekalni� uwa�nym spojrzeniem. Pomieszczenie
urz�dzono ze smakiem. Pod �cianami sta�y krzes�a i kanapy obite jasnym kretonem w drobny
kwiatowy wz�r. Z kinkiet�w s�czy�o si� �agodne �wiat�o, dywany za� by�y grube i puszyste.
Opr�cz Kerry w poczekalni siedzia�a jeszcze czterdziestoletnia na oko pacjentka z
opatrunkiem na nosie. Dalej dwie przyjaci�ki, z kt�rych jedna nerwowo zwierza�a si�
drugiej:
- Wiesz, tak si� ciesz�, �e mnie w ko�cu nam�wi�a�. Wygl�dasz fantastycznie.
Owszem, potwierdzi�a w duszy Kerry, odruchowo si�gaj�c po puderniczk�.
Spojrzawszy do lusterka, stwierdzi�a samokrytycznie, �e dzi� wygl�da na ka�d� minut�
uko�czonych niedawno trzydziestu sze�ciu lat. Wiedzia�a, �e uwa�ana jest za �adn� i
atrakcyjn� kobiet�, ale nie przewr�ci�o jej si� z tego powodu w g�owie. Przejecha�a puszkiem
po nosie, pr�buj�c ukry� pod pudrem wy�a��ce zdradliwie piegi, a potem wpatrzy�a si� w
odbicie swych oczu i jeszcze raz zobaczy�a, �e gdy s� zm�czone, tak jak dzisiaj, zmieniaj�
kolor z zielonego na buroszary. Z westchnieniem wsun�a za ucho niesforne pasmo w�os�w i
poprawi�a grzywk�, kt�ra domaga�a si� przyci�cia.
Niespokojne spojrzenie zn�w wlepi�a w drzwi prowadz�ce do gabinet�w
zabiegowych. Dlaczego zwyk�e zdejmowanie szw�w tak d�ugo trwa? Czy�by nast�pi�y jakie�
komplikacje?
Po chwili drzwi si� otworzy�y, a Kerry poderwa�a si� z nadziej�. Ale zamiast Robin
pojawi�a si� w nich m�oda, dwudziestoparoletnia dziewczyna. Spod burzy czarnych w�os�w
wygl�da�a delikatna, �liczna twarz.
Ciekawe, czy to naturalna uroda, zastanawia�a si� Kerry, podziwiaj�c wydatne ko�ci
policzkowe, prosty nosek, wygi�te w �uk Kupidyna zmys�owe wargi, b�yszcz�ce oczy i
wyraziste �uki brwiowe przyby�ej. Czuj�c na sobie uwa�ne spojrzenie, wychodz�ca
dziewczyna zatrzyma�a wzrok na twarzy Kerry.
Kerry z wra�enia a� zasch�o w gardle. Znam ci� przecie�, pomy�la�a. Tylko sk�d? Z
trudem prze�kn�a �lin�. Ta twarz... Z ca�� pewno�ci� ju� j� gdzie� widzia�a. Gdy tylko za
pi�kn� kobiet� zamkn�y si� drzwi, podesz�a do recepcjonistki i niewinnie zagadn�a, kim jest
tamta pacjentka, bo chyba si� znaj�. Jak brzmi jej nazwisko?
Barbara Tompkins. Kerry nic to nie m�wi�o. Pomy�ka? Chyba nie. Nie opuszcza�o jej
dojmuj�ce uczucie deja vu. By�o tak niepokoj�ce i dr�cz�ce, �e a� zadr�a�a, jakby ca�e jej
cia�o przenikn�� nagle ch��d.
2
Piel�gniarka Kate Carpenter kosym okiem spogl�da�a na pacjent�w w poczekalni. Od
czterech lat wsp�pracowa�a z doktorem Smithem jako asystentka przy zabiegach
chirurgicznych. By�o dla niej oczywiste, i� jest geniuszem.
Jej samej nie kusi�o jako� nigdy, by odda� si� w czarodziejskie r�ce doktora Smitha.
Zbli�a�a si� do pi��dziesi�tki - mia�a mocn� budow�, mi�� twarz i szpakowate w�osy.
Uwa�a�a si� za kontrrewolucjonistk� w dziedzinie chirurgii plastycznej, powtarzaj�c
przyjacio�om: �Dla mnie si� liczy zawarto��, nie opakowanie�.
Rozumiej�c i wsp�czuj�c tym, kt�rzy mieli prawdziwe problemy, gardzi�a w duchu
kobietami i m�czyznami pojawiaj�cymi si� tu z czystej pr�no�ci i usi�uj�cymi za pieni�dze
uzyska� idealn� urod�. �Cho� z drugiej strony - mawia�a do m�a - to w�a�nie dzi�ki nim
zarabiam na �ycie�.
Czasami Kate Carpenter zastanawia�a si�, co j� w�a�ciwie trzyma u Smitha. By� ostry
w obej�ciu i pomiata� pacjentami oraz personelem, cz�sto przekraczaj�c granice zwyk�ego
chamstwa. Rzadko kogokolwiek chwali�, nigdy natomiast nie przepu�ci� okazji do z�o�liwego
wytkni�cia najdrobniejszego b��du. Trzeba by�o jednak przyzna�, �e warunki finansowe
oferowa� doskona�e i �e budzi�a podziw precyzja, z jak� pracowa�.
Ostatnio doktor Smith cz�sto bywa w pod�ym humorze, pomy�la�a piel�gniarka.
Potencjalni pacjenci, zra�eni jego brutaln� szorstko�ci�, po pierwszej wizycie ju� si� na og�
nie pojawiali. Jedynymi wyj�tkami by�y pacjentki, kt�rym nadawa� specjalny �wygl�d� - a ta
sprawa budzi�a jeszcze wi�kszy niepok�j pani Carpenter...
Doktor nie tylko sta� si� zupe�nie niezno�ny ale, co gorsza, popada� w stany ot�pienia,
jakby jego umys� odp�ywa� w jakie� odleg�e rejony. Czasem, gdy si� do niego odzywa�a,
patrzy�, nic nie rozumiej�c, jakby przywo�ywany z drugiego ko�ca �wiata.
Spojrza�a na zegarek. Jak si� domy�la�a, po wizycie Barbary Tompkins, ostatniej
pacjentki, kt�r� doktor wyposa�y� w �wygl�d�, Smith zamkn�� si� samotnie w swym
gabinecie. Co on tam robi? - zastanawia�a si�. Musi chyba wiedzie�, �e ka�e ludziom zbyt
d�ugo czeka�. Ta ma�a Robin ju� od p� godziny siedzi sama w tr�jce, nie m�wi�c o innych
pacjentach, oczekuj�cych w recepcji. Ale, jak ju� wcze�niej zauwa�y�a Kate Carpenter, po
ka�dej wizycie uprzywilejowanej pacjentki z �wygl�dem�, doktor potrzebowa� sporo czasu,
by podj�� normalne obowi�zki.
- Pani Carpenter! - Zaskoczona, poderwa�a si� zza biurka. Doktor Smith wpatrywa� si�
w ni� z nagan�.
- Uwa�am, �e Robin Kinellen czeka ju� wystarczaj�co d�ugo - powiedzia�
oskar�ycielskim tonem. Jego oczy, ukryte za okularami bez oprawek, by�y zimne jak dwie
bry�ki lodu.
3
- Nie lubi� doktora Smitha - orzek�a stanowczo Robin, gdy Kerry manewrowa�a
mi�dzy pojazdami, usi�uj�c wydosta� si� z parkingu przy Dziewi�tej Ulicy na Pi�t� Alej�.
- Dlaczego? - Matka zerkn�a na c�rk� spod oka.
- Bo mnie straszy. Kiedy chodz� do naszego doktora Wilsona, to zawsze �mieje si� i
�artuje. A doktor Smith nawet si� nie u�miecha. Jakby by� na mnie z�y. I co� mi takiego
dziwnego m�wi�. Co� o pi�kno�ci, kt�r� jedni maj�, a drudzy zdobywaj�, i �e nikt nie ma
prawa jej zmarnowa�.
Robin, jak i jej ojciec, mia�a rzeczywi�cie wyj�tkow� urod�. Fakt, uzna�a Kerry, �e w
przysz�o�ci mo�e jej to napyta� biedy, ale jaki lekarz rozmawia na takie tematy z ma�ym
dzieckiem?
- �a�uj�, �e mu powiedzia�am o tych nie zapi�tych pasach, kiedy tatu� rusza� - doda�a
Robin. - W�a�nie wtedy doktor Smith zacz�� mnie poucza�.
Kerry jeszcze raz spojrza�a na c�rk�. Robin zawsze porz�dnie zapina�a pasy
bezpiecze�stwa. Tym razem prawdopodobnie Bob ruszy� tak szybko, �e nie mia�a na to
szansy. Kerry pr�bowa�a ukry� gniew, m�wi�c:
- Tata prawdopodobnie si� �pieszy�.
- Po prostu nie zauwa�y�, �e ich nie zapi�am - wyst�pi�a z obron� ojca Robin,
wyczuwaj�c ostry ton w g�osie matki.
Kerry zn�w zala�a fala niepokoju o c�reczk�. Bob Kinellen porzuci� je, gdy Robin
by�a jeszcze niemowl�ciem. Teraz by� �onaty z c�rk� swego wsp�lnika, g��wnego w�a�ciciela
kancelarii; z drug� �on� mia� pi�cioletniego ch�opca i trzyletni� dziewczynk�. Robin
uwielbia�a ojca, a on, kiedy tylko mia� czas, demonstracyjnie j� rozpieszcza�. Ale zarazem tak
cz�sto j� krzywdzi�, w ostatniej chwili odwo�uj�c um�wione spotkania! Jego �ona nie chcia�a
pami�ta�, �e Bob mia� przedtem inne dziecko, nigdy wi�c nie zaprasza�a Robin do swego
domu. W rezultacie Robin prawie nie zna�a przyrodniego rodze�stwa.
Nigdy si� ni� nie zajmuje, a kiedy ju�, od wielkiego dzwonu, to od razu musi
narozrabia�, my�la�a z gorycz� Kerry. Postanowi�a, �e nie zdradzi si� ze swymi uczuciami.
Najlepszym sposobem by�a zmiana tematu.
- Spr�buj si� zdrzemn��. Do wujka Jonathana i cioci Grace jeszcze kawa� drogi.
- Dobrze - zamrucza�a Robin, przymykaj�c powieki. - Za�o�� si�, �e kupili mi co�
fajnego.
4
Jonathan i Grace Hoover, czekaj�c na Kerry i Robin z kolacj�, s�czyli jak zwykle
popo�udniowe martini w salonie swego domu w Old Tappan. Posiad�o�� le�a�a nad jeziorem
Tappan. Zachodz�ce s�o�ce k�ad�o d�ugie cienie na spokojn� wodn� tafl�. Czerwone korony
drzew, przyci�tych tak, by nie zas�ania�y widoku na jezioro, pyszni�y si� p�omieni�cie, jakby
wiedz�c, �e niebawem li�cie opadn�. Jonathan rozpali� po raz pierwszy tej jesieni w kominku,
a Grace przypuszcza�a, �e noc� nadejdzie zapewne pierwszy przymrozek.
Pi�kna para ludzi, kt�rzy w�a�nie zacz�li si�dmy krzy�yk, �y�a razem od ponad
czterdziestu lat. Wydawa�o si�, �e ��czy ich co� wi�cej ni� wi� uczuciowa i przyzwyczajenie.
Z biegiem lat upodobnili si� do siebie jak rodze�stwo: oboje mieli wyraziste, szlachetne rysy
twarzy, okolonych g�stymi w�osami. On mia� srebrn�, naturalnie faluj�c� grzyw�, ona nosi�a
kr�tkie szpakowate loczki.
Tylko ich cia�a by�y inne. Jonathan, wysoki i wyprostowany, siedzia� w fotelu z
uszatym zag��wkiem, podczas gdy Grace bezw�adnie spoczywa�a vis d vis na sofie, z
wykrzywionymi nienaturalnie d�o�mi i nieruchomymi nogami, przykrytymi afga�skim
kobiercem. Inwalidzki fotel na k�kach sta� tu� obok. Przez ca�e lata Grace cierpia�a na
post�puj�cy nieub�aganie artretyzm, coraz bardziej atakuj�cy ko�czyny.
Jonathan po�wi�ca� jej sw�j czas bez reszty. B�d�c wsp�udzia�owcem kancelarii
wyspecjalizowanej w prowadzeniu spraw maj�tkowych, od ponad dwudziestu lat piastowa�
tak�e godno�� senatora. Odmawia� kandydowania na gubernatora stanu. �Wystarczaj�co
wiele szk�d czyni� w Senacie - �artowa�, udzielaj�c wywiad�w. - A poza tym w�tpi�, czy
mia�bym szans� wygra�.
Nikt, kto zna� go bli�ej, nie wierzy� w t� fa�szyw� skromno��. Przyjaciele domu
dobrze wiedzieli, �e g��wnym powodem rezygnacji Jonathana jest Grace. Zastanawiali si�
nieraz, czy przypadkiem senator nie odczuwa wobec �ony, b�d�cej mu kul� u nogi, ukrytej
niech�ci. Je�li nawet, to nigdy tego nie okazywa�.
Grace z westchnieniem poci�gn�a �yczek martini.
- Jesie� to moja ulubiona pora roku. Tak tu teraz pi�knie, prawda? Dzisiejszy dzie�
przypomina mi, jak je�dzili�my poci�giem do Princeton na mecze, a potem jedli�my kolacj�
w �Nassau Inn�...
- I jak nocowali�my u twojej ciotki, kt�ra zawsze czeka�a, a� za�niemy... Mimo moich
mod��w stara czarownica nigdy nie da�a si� wywie�� w pole - zachichota� Jonathan.
- A kiedy tylko taks�wka zbli�a�a si� do podjazdu, ciotka mruga�a �wiat�ami w holu -
z u�miechem doda�a Grace i niespokojnie spojrza�a na wisz�cy zegar. - Sp�niaj� si�... Jak
tylko pomy�l�, �e Kerry i Robin mog�y ugrz�zn�� w korku... Pami�tasz, co by�o w ubieg�ym
tygodniu?
- Kerry dobrze prowadzi - uspokoi� j� Jonathan. - Nie przejmuj si� tak. Za chwil�
przyjad�.
- Wiem, wiem... Tylko �e... - Nie musia�a ko�czy�. Jonathan zrozumia� j� bez s��w.
Od czasu, gdy poznali m�odziutk� studentk� prawa, kt�ra zgodzi�a si� opiekowa� ich domem,
traktowali Kerry jak przybran� c�rk�. A zacz�o si� to przed pi�tnastu laty. Od tej pory
Jonathan pomaga� Kerry w sprawach zawodowych, a ostatnio u�y� swych wp�yw�w, by
przedstawi� jej nazwisko do nominacji na stanowisko s�dziego s�du okr�gowego.
W dziesi�� minut p�niej weso�y d�wi�k brz�czyka przy drzwiach oznajmi�
wyczekiwanych go�ci. Zgodnie z przewidywaniami Robin, czeka� na ni� prezent w postaci
ksi��ki i zgadywanki komputerowej. Po kolacji skuli�a si� w k��bek na fotelu i pogr��y�a w
lekturze. Doro�li gaw�dzili przy kawie.
- Powiedz, Kerry, te blizny na twarzy Robin znikn�, prawda? - spyta�a szeptem Grace,
upewniwszy si�, �e dziewczynka nie s�yszy.
- O to samo spyta�am Smitha. Nie tylko zapewni� mnie, �e znikn�, ale wydawa� si�
obra�ony, �e o�mielam si� w to w�tpi�. Ten znakomity doktorek to kawa� zakochanego w
sobie egoisty. No, ale ma jak najlepsz� opini�. W szpitalu powiedzieli mi, �e to prawdziwy
cudotw�rca.
Dopijaj�c kaw�, Kerry zn�w pomy�la�a o tajemniczej dziewczynie w poczekalni
doktora Smitha. Spojrza�a na Jonathana i Grace.
- Dziwna rzecz mi si� dzi� przytrafi�a, kiedy czeka�am na Robin. Zobaczy�am u
doktora znajom� twarz i nawet spyta�am w recepcji, jak si� ta osoba nazywa. I nic. A jestem
pewna, �e sk�d� j� znam. Okropnie mnie to m�czy.
- Jak wygl�da�a? - spyta�a Grace.
- Sko�czona pi�kno��, a w dodatku seksbomba. My�l�, �e to przez te usta... Mia�a
takie zmys�owe, wydatne wargi. Na pewno skojarzy�a mi si� z jak�� kochank� Boba, o kt�rej
wol� nie pami�ta�. No c�, pewnie b�d� si� tym dr�czy�, p�ki sobie dok�adnie nie przypomn�
- powiedzia�a Kerry.
5
�Ca�kiem odmieni� pan moje �ycie, doktorze...� S�owa te wypowiedzia�a Barbara
Tompkins, opuszczaj�c jego gabinet. Wiedzia�, �e to szczera prawda. Zmieni� najpierw j�
sam�, a co za tym idzie, tak�e jej �ycie. Pospolit� szar� myszk�, wygl�daj�c� na znacznie
wi�cej ni� swoje dwadzie�cia sze�� lat, przeistoczy� w m�odziutk� pi�kno��. Wi�cej ni�
pi�kno��. Zyska�a now� osobowo��. Dzi� by�a to zupe�nie inna kobieta ni� ta, kt�ra rok temu
przekroczy�a progi jego gabinetu.
Pracowa�a w�wczas w ma�ej firmie reklamowej w Albany. �Widzia�am, jak
skorygowa� pan twarz jednej z naszych klientek - powiedzia�a. - Odziedziczy�am niewielki
spadek po ciotce. Czy m�g�by pan zrobi� to samo ze mn�? Potrafi�by pan zmieni� mnie w
�adn� dziewczyn�?�
Zgodzi� si�. Uczyni� to - i jeszcze wi�cej. Zrobi� z niej nowego cz�owieka. By�a teraz
prze�liczna. Zmieni�a prac� - bez trudu znalaz�a zatrudnienie w presti�owej nowojorskiej
agencji. Zawsze mia�a dobrze pouk�adane w g�owie, ale dopiero po��czenie inteligencji z
urod� otworzy�o przed ni� mo�liwo�ci kariery zawodowej.
Ostatnia wizyta by�a wyznaczona na wp� do si�dmej. Po pracy doktor Smith
przeszed� wzd�u� Pi�tej Alei kilka przecznic, kt�re dzieli�y je go gabinet od mieszkania przy
Washington Mews. Codziennym zwyczajem po powrocie do domu i pozwoli� sobie na chwil�
relaksu przy szklaneczce burbona z wod�. Rozwa�a�, do kt�rej restauracji wybra� si� na
kolacj�. Mieszka� samotnie i z zasady nie sto�owa� si� w domu.
Dzi� mia� pod�y nastr�j; by� niespokojny i znu�ony. Spo�r�d wszystkich kobiet,
kt�rym nada� �wygl�d�, Barbara Tompkins najbardziej przypomina�a j�. Patrzenie na t�
dziewczyn� by�o niczym katharsis. Na szcz�cie pods�ucha� pogaw�dk� Barbary z pani�
Carpenter, kt�rej pacjentka zwierzy�a si� z plan�w kolacji w hotelu �Plaza�.
Z oci�ganiem podni�s� si� z fotela. Dalej sprawy mia�y potoczy� si� zwyk�ym,
nieuchronnym trybem. P�jdzie do �Oak Bar� w hotelu �Plaza�, rzuci okiem na wn�trze
restauracji i znajdzie ma�y, dyskretny stolik, od kt�rego b�dzie m�g� obserwowa� Barbar�.
Je�li mu si� poszcz�ci, dziewczyna w og�le go nie zauwa�y. A gdyby zauwa�y�a? To nic,
najwy�ej kiwnie do niej przyjacielsko d�oni�... Nie przyjdzie jej przecie� do g�owy, �e on
mo�e j� �ledzi�.
6
Po powrocie do domu z Old Tappan Kerry u�o�y�a Robin do snu, a sama zabra�a si�
do pracy. Urz�dzi�a sobie gabinet na poddaszu domu, do kt�rego przeprowadzi�a si� po
rozwodzie z Bobem. Sprzeda�a ich poprzedni, wsp�lny dom i poszcz�ci�o jej si� w kupnie
nowego. Naby�a go za wzgl�dnie nisk� cen� w okresie, kiedy na rynku budowlanym
panowa�a bessa. Czu�a si� w nim szcz�liwa. Licz�cy pi��dziesi�t lat dom w stylu
kolonialnym otoczony by� zadrzewionym terenem o powierzchni dw�ch akr�w. Jedyn� por�
roku, kiedy Kerry z mniejsz� przyjemno�ci� my�la�a o swym domu, by�a jesie�. Drzewa
gubi�y w�wczas li�cie, kt�rych do uprz�tni�cia by�y cale tony. Niebawem si� zacznie,
pomy�la�a z westchnieniem.
Jutro od rana mia�a przes�uchiwa� w krzy�owym ogniu pyta� oskar�onego w sprawie
o zab�jstwo. By� niez�ym aktorem. Gdy zeznawa� przed s�dem, jego wersja wypadk�w
brzmia�a bardzo wiarygodnie. Twierdzi�, �e kobieta, jego zwierzchniczka, nieustannie go
poni�a�a, pewnego dnia wi�c nie wytrzyma� i zabi� j�. Obro�ca wyst�powa� o kwalifikacj�
czynu jako zab�jstwa w afekcie.
Zadaniem Kerry by�o podwa�enie prawdziwo�ci tej bajeczki i wykazanie, �e to
zaplanowana na zimno zbrodnia z zemsty na szefowej, dawnej kole�ance, kt�ra wyprzedzi�a
oskar�onego w awansie. Kariera kosztowa�a j� �ycie. Kerry uwa�a�a, �e przest�pca powinien
za to zap�aci�.
By�o ju� po pierwszej w nocy, gdy uzna�a, �e wszystkie pytania ma przygotowane i
rano nie da si� zaskoczy�. Na palcach zesz�a pi�tro ni�ej. Zajrza�a do pokoju �pi�cej
spokojnie Robin, poprawi�a jej ko�dr� i przesz�a korytarzem do w�asnej sypialni.
W pi�� minut p�niej, z umyt� twarz� i czystymi z�bami, ubrana w ulubion� nocn�
koszul�, mo�ci�a si� wygodnie w szerokim mosi�nym �o�u, kt�re po odej�ciu Boba
wypatrzy�a na wyprzeda�y. Musia�a zmieni� ca�e umeblowanie, a zw�aszcza pozby� si�
rzeczy z dawnej sypialni m�a. Nie by�a w stanie patrze� na jego komod�, nocny stolik czy na
pust� poduszk� obok w�asnej.
�aluzja by�a tylko cz�ciowo zasuni�ta, wi�c w rozproszonym �wietle lampy na
podje�dzie zauwa�y�a, �e zacz�o m�y�. C�, z�ota jesie� nie mo�e trwa� wiecznie, pomy�la�a
z �alem, zadowolona jednak, �e jeszcze nie nadesz�y prawdziwe ch�ody, a m�awka nie zmieni
si� w deszcz ze �niegiem. Zamkn�a oczy, pr�buj�c uspokoi� si� przed za�ni�ciem, wygna� z
serca niezrozumia�e uczucie niepewno�ci i zagro�enia.
Ockn�a si� o pi�tej i z trudem uda�o jej si� podrzema� przez nast�pn� godzin�. Wtedy
w�a�nie po raz pierwszy pojawi� si� ten sen.
Zobaczy�a siebie w poczekalni. Na pod�odze le�a�a kobieta. Jej wielkie, martwe oczy
patrzy�y w pustk�. Pi�kn� twarz otacza�a chmura czarnych w�os�w. Na szyi widnia�
zadzierzgni�ty sznur. Nagle, ku zdziwieniu Kerry, kobieta wsta�a, rozplata�a w�ze� i podesz�a
do biurka recepcjonistki, �eby um�wi� si� na wizyt�.
7
Przez ca�y wiecz�r Robert Kinellen chcia� zadzwoni� i zapyta� o zdrowie Robin, ale
sko�czy�o si� na pobo�nych zamiarach. Jego te�� Anthony Bartlett, g��wny udzia�owiec
kancelarii, w kt�rej Robert pracowa�, wbrew swoim zwyczajom zjawi� si� po kolacji bez
zapowiedzi w domu Kinellen�w, by om�wi� z zi�ciem spraw� procesu Jamesa Forresta
Weeksa o fa�szowanie zezna� podatkowych. Weeks by� najwa�niejszym - cho� i najbardziej
kontrowersyjnym - klientem firmy.
Przez ostatnie trzydzie�ci lat multimilioner Weeks, przedsi�biorca budowlany, zyska�
w Nowym Jorku i okr�gu New Jersey pozycj� prawdziwej grubej ryby. �o�y� powa�ne sumy
na cele polityczne, nie mniejsze na dobroczynno��, a ponadto by� nieustannym obiektem
plotek. O jego powi�zaniach ze sferami rz�dowymi kr��y�y legendy.
Przez ca�e lata biuro prokuratora generalnego Stan�w Zjednoczonych usi�owa�o
znale�� jakiego� haka na Weeksa. Przez te wszystkie lata Bartlett i Kinellen zbili mn�stwo
forsy, reprezentuj�c go w s�dach. A� do tej pory agentom federalnym ani razu nie uda�o si�
udowodni� mu �adnego wykroczenia popartego obci��aj�cym materia�em dowodowym.
- Tym razem to powa�na wpadka - przypomnia� Anthony Bartlett, usadowiwszy si�
vis a vis zi�cia w jego gabinecie, mieszcz�cym si� w domu w Englewood Cliffs. Poci�gn��
�yczek koniaku. - Co, oczywi�cie, znaczy, �e Weeks mo�e poci�gn�� nas za sob�.
Bob pracowa� w kancelarii Bartletta od dziesi�ciu lat. Od razu zorientowa� si�, �e jest
ona czym� w rodzaju filii Weeks Enterprises, tak mocno splata�y si� ze sob� wsp�lne interesy.
W istocie, bez pod��czenia do pot�nego imperium Jimmy�ego, pozostawaliby na �asce i nie
�asce pomniejszych klient�w, z kt�rych profity nie wystarczy�yby nawet na prowadzenie
biura. Obaj prawnicy doskonale zdawali sobie spraw�, �e je�li Jimmy tym razem przegra, ich
perspektywy zaczn� si� rysowa� si� w czarnych barwach.
- Niepokoi mnie g��wnie Barney - opanowanym g�osem powie dzia� Bob.
Barney Haskell by� ksi�gowym Jimmy�ego, wsp�oskar�onym w sprawie o podatki.
Adwokaci wiedzieli, jak wielki nacisk wywieraj� s�u�by rz�dowe na Barneya, obiecuj�c mu
ochron� i zmian� to�samo�ci, gdyby zgodzi� si� zosta� koronnym �wiadkiem.
- Mnie te� - powiedzia� Anthony Bartlett.
- I to z paru powod�w - ci�gn�� Bob. - M�wi�em ci o wypadku, jaki mia�em w Nowym
Jorku? I �e Robin przesz�a operacj� plastyczn�?
- Owszem. Jak si� miewa?
- Dobrze, dzi�ki Bogu. Nie wiesz jednak, �e operowa� j� Charles Smith.
- Charles Smith? - Anthony Bartlett a� si� wzdrygn�� na d�wi�k tego nazwiska.
Wyprostowa� si� w fotelu, unosz�c brwi: - Chyba nie ten sam, kt�ry?...
- Ten sam - potwierdzi� Bob. - A moja by�a �ona, zast�pca prokuratora okr�gowego,
regularnie wozi j� do niego na badania kontrolne. Znaj�c Kerry, wiem, �e nied�ugo si�
po�apie, co jest grane.
- O m�j Bo�e - westchn�� �a�o�nie Bartlett.
Czwartek, 12 pa�dziernika
8
Biuro prokuratora okr�gu Bergen mie�ci�o si� na pierwszym pi�trze obszernego
zachodniego skrzyd�a gmachu s�du. Zatrudnia�o trzydziestu pi�ciu zast�pc�w i asystent�w
prokuratora, siedemdziesi�ciu agent�w i dwadzie�cia pi�� sekretarek, nie licz�c samego szefa,
Franklina Greena.
Mimo przeci��enia prac� i cz�sto makabrycznego charakteru prowadzonych spraw, w
urz�dzie panowa�a znakomita atmosfera. Kerry uwielbia�a swoj� prac�. Regularnie odrzuca�a
kusz�ce propozycje prywatnych kancelarii, bo bardziej od awans�w finansowych interesowa�
j� zaw�d s�dziego federalnego. Podczas lat sp�dzonych w biurze prokuratorskim zyska�a
sobie opini� inteligentnego, rzetelnego i uczciwego oskar�yciela.
Dw�ch s�dzi�w s�du okr�gowego przekroczy�o w�a�nie siedemdziesi�tk� - wiek, w
kt�rym ustawowo powinni przej�� na emerytur�. By�y zatem do obj�cia dwa stanowiska.
Korzystaj�c ze swych senatorskich uprawnie�, do jednej z nominacji Jonathan Hoover
wysun�� kandydatur� Kerry. Sama przed sob� nie przyznawa�a si�, jak bardzo jej na tym
zale�y. Wprawdzie du�e kancelarie oferowa�y o wiele wi�ksze wynagrodzenie, presti�
s�dziego jednak by� czym� niewymiernym finansowo.
Naciskaj�c guziczki zamka kodowego Kerry rozmy�la�a o spotkaniu, do jakiego by�
mo�e dojdzie tego ranka. Drzwi otworzy�y si� z metalicznym klikni�ciem. Machn�wszy na
powitanie portierowi, szybkim krokiem pomaszerowa�a do swego biura. W por�wnaniu z
pozbawionymi okien klitkami, w kt�rych gnie�dzili si� pocz�tkuj�cy asystenci prokuratora,
pomieszczenie to by�o wzgl�dnie przestronne. Blat biurka pokrywa�y sterty teczek z
dokumentami, wi�c nie wida� by�o, w jakim mebel jest stanie. Krzes�a nie pasowa�y do
biurka, za to by�y wygodne. Otwieranie zasuwanej szafy na akta wymaga�o si�y, ale Kerry nie
przejmowa�a si� tym przesadnie.
Biuro �atwo dawa�o si� wietrzy�, mia�o bowiem dwa okna, przez kt�re wpada�o s�o�ce
i �wie�e powietrze. Kerry oswoi�a t� przestrze�, stawiaj�c na parapetach ro�liny i wieszaj�c
na �cianach oprawione zdj�cia Robin. Teraz w tym funkcjonalnym i wygodnym pokoju czu�a
si� naprawd� u siebie.
Nad ranem pojawi� si� pierwszy jesienny przymrozek, wi�c wychodz�c z domu,
chwyci�a w biegu p�aszcz. Teraz powiesi�a go starannie, wyg�adzaj�c ko�nierz. Kupiony
okazyjnie burberry powinien jej s�u�y� przez nast�pnych par� lat.
Siadaj�c za biurkiem, ostatecznie otrz�sn�a si� z nocnych zmor. Musia�a si� teraz
skupi� na rozprawie, kt�ra mia�a si� rozpocz�� za godzin�.
Zamordowana kobieta wychowywa�a samotnie dw�ch kilkunastoletnich syn�w. Co z
nimi teraz b�dzie? A gdyby tak mnie si� co� sta�o? Gdzie trafi�aby Robin? Na pewno nie pod
opiek� ojca; w jego nowej rodzinie czu�aby si� obca i nieszcz�liwa. A dziadkowie? Kerry nie
mog�a sobie wyobrazi� matki i ojczyma z Kolorado, obojga po siedemdziesi�tce, w roli
opiekun�w dziesi�cioletniej dziewczynki. Niech B�g ma mnie w swojej opiece, zanim Robin
doro�nie, pomodli�a si� w my�li, pochylona nad dokumentami.
Za dziesi�� dziewi�ta zadzwoni� telefon. By� to Frank Green, jej szef.
- Kerry, wiem, �e zaraz biegniesz do s�du, ale wst�p do mnie na chwil� po drodze.
- Jasne. - Dobrze, �e Frank ma poczucie czasu i ta chwila b�dzie naprawd� tylko
chwil�. S�dzia Kafka robi� si� ci�ty, gdy prawnicy sp�niali si� na rozpraw�.
Prokurator okr�gowy siedzia� za biurkiem. Mia� twarde, ostre rysy i przebieg�e
spojrzenie. Mimo przekroczonej pi��dziesi�tki zachowa� kondycj� gwiazdora szkolnej
dru�yny pi�karskiej. U�miecha� si� niby �yczliwie, ale jako� sztywno - czy�by wstawi� sobie
nowy mostek? Je�li tak, to udany; jego u�miech b�dzie si� idealnie prezentowa� przed
kamerami, podczas uroczystej czerwcowej nominacji.
Nie by�o w�tpliwo�ci, �e Green ju� teraz ostro startuje w kampanii wyborczej do
fotela gubernatora. Media relacjonowa�y zar�wno post�py przy budowie nowego biura, jak i
zmiany w garderobie Greena. W jednym z artyku��w podkre�lano, �e skoro poprzedni
gubernator dobrze s�u�y� stanowi przez dwie kadencje, a Green jest popieranym przez niego
nast�pc�, nominacj� ma ju� prawie w kieszeni. Po tym tek�cie Green zyska� w�r�d
wsp�pracownik�w nowy przydomek - Nasz W�dz.
Kerry podziwia�a jego wiedz� prawnicz�, talent i skuteczno��. By� doskona�ym
kapitanem okr�tu, kt�rym dowodzi�. Zastrze�enia budzi�a jedynie sprawa lojalno�ci
zawodowej Greena - w ci�gu ostatnich dziesi�ciu lat Kerry nieraz obserwowa�a, jak puszcza�
niedo�wiadczonych pomocnik�w na zbyt g��bok� wod� i pozwala� im zaton�� bez ratunku.
C�, Frank Green nie mia� innych bog�w przed sob�.
Kerry wiedzia�a, �e perspektywa nominacji na s�dzin� podnios�a j� w oczach szefa.
�Wygl�da na to, �e oboje jeste�my stworzeni do wielkich czyn�w� - powiedzia� kiedy� w
przyp�ywie �yczliwo�ci. Teraz gestem zaprosi� j� do �rodka.
- Wejd�, Kerry. Chcia�em si� dowiedzie�, jak si� czuje Robin. Zaniepokoi�em si�,
kiedy wczoraj poprosi�a� s�dziego o przesuni�cie rozprawy.
Szybko zrelacjonowa�a mu wynik bada� kontrolnych, zapewniaj�c, �e wszystko
b�dzie dobrze.
- Czy to prawda, �e wypadek si� zdarzy�, kiedy Robin by�a pod opiek� ojca? - spyta�
Green.
- Owszem. To Bob prowadzi� samoch�d.
- Tw�j by�y, jak widz�, zaczyna mie� pecha. Mam wra�enie, �e tym razem nie
wybroni Weeksa. S�ysza�em, �e federalni wychodz� ze sk�ry, �eby mu si� dobra� do ty�ka i
mam nadziej�, �e im si� to uda. To �ajdak albo jeszcze gorzej. - Frank gestem pozwoli� Kerry
wyj��. - Ciesz� si�, �e Robin zdrowieje, i to pod twoj� opiek�. Dzisiaj jest krzy�owe
przes�uchanie, tak?
- Tak.
- Znaj�c ciebie, ju� mi �al faceta. Powodzenia!
Poniedzia�ek, 23 pa�dziernika
9
W dwa tygodnie p�niej Kerry wci�� jeszcze p�awi�a si� w tryumfach. Wygra�a
proces. Wywalczy�a wyrok za morderstwo. Przynajmniej teraz synowie ofiary b�d� �y� w
spokoju, pewni, �e zbrodniarz za pi�� lat nie zacznie spacerowa� na wolno�ci. A tak by si�
sta�o, gdyby s�dziowie uznali jego post�pek za zab�jstwo w afekcie. Kwalifikacja czynu jako
morderstwa poci�ga�a za sob� wyrok trzydziestu pi�ciu lat wi�zienia bez prawa skr�cenia
kary.
Teraz, po raz kolejny siedz�c w poczekalni gabinetu doktora Smitha, otworzy�a
nieod��czn� akt�wk� i wyj�a gazet�. Mog�a si� odpr�y� - by�o ju� po strachu. Przywioz�a
Robin jedynie na rutynow� kontrol�. A poza tym nie mog�a si� doczeka� nowych wie�ci o
procesie Jimmy�ego Weeksa.
Zgodnie z przewidywaniami Franka Greena, perspektywy oskar�onego nie by�y
r�owe. Poprzednie sprawy - o przekupywanie urz�dnik�w i pranie brudnych pieni�dzy -
upad�y z braku wystarczaj�cych dowod�w. Ale tym razem m�wi�o si�, �e oskar�yciel chwyci�
wiatr w �agle. Oczywi�cie, o ile w og�le dojdzie do rozprawy. Wyb�r przysi�g�ych ci�gn��
si� bowiem ju� od paru tygodni i ko�ca procedury nie by�o wida�. Bartlett i Kinellen z
pewno�ci� zacieraj� r�ce z rado�ci, bo ich licznik bije, a za ka�d� godzin� w s�dzie dostaj� od
swego klienta ci�kie pieni�dze.
Bob przedstawi� kiedy� swej by�ej �onie Weeksa, gdy przypadkiem wpad�a na nich w
restauracji. Teraz wpatrywa�a si� w zdj�cie, na kt�rym siedzieli obaj przy stoliku obrony.
Rozebra� Weeksa z eleganckiego garniturku i zmy� t� fa�szyw� min�, a �ajdacka natura od
razu wyjdzie na jaw, pomy�la�a. Na zdj�ciu Bob opieku�czym gestem obejmowa� oparcie
krzes�a Weeksa. Ich g�owy niemal si� styka�y. Kerry pami�ta�a, jak cz�sto Bob lubi�
przybiera� t� poz�.
Przejrza�a artyku� i schowa�a gazet�. Mimowolnie potrz�sn�a g�ow�, wspominaj�c
uczucie obrzydzenia, gdy m�� wkr�tce po narodzinach Robin o�wiadczy� jej, �e podejmuje
prac� w kancelarii Bartletta.
- Wszyscy ich klienci to przest�pcy, jedn� nog� w pudle - protestowa�a wtedy. -
Zreszt� powinni tam tkwi� obiema nogami.
- Ale za to p�ac� rachunki w terminie - odpar� Bob. - Ty, je�li chcesz, mo�esz sobie
�l�cze� w biurze prokuratora, ale ja mam inne plany.
Po roku doda�, �e w tych planach mie�ci si� tak�e ma��e�stwo z Alice Bartlett.
Zamierzch�a przesz�o��; Kerry otrz�sn�a si� i rozejrza�a po poczekalni. Dzi� siedzia�
tu jedynie wyro�ni�ty nastolatek z banda�em na nosie i starsza kobieta, kt�rej pomarszczona
twarz by�a oczywistym powodem wizyty. Kerry spojrza�a na zegarek. Wiedzia�a, �e Robin
poprzednim razem samotnie czeka�a na doktora a� p� godziny. �Szkoda, �e nie mia�am ze
sob� ksi��ki� - skar�y�a si�. Tym razem na wszelki wypadek wzi�a z domu co� do czytania.
O Bo�e, �eby tylko ten doktor Smith bardziej liczy� si� z czasem, pomy�la�a z irytacj�
Kerry, patrz�c na zamkni�te drzwi do gabinet�w zabiegowych. Jedne z nich w�a�nie si�
uchyli�y.
Kerry zesztywnia�a z napi�cia i wpatrzy�a si� w wychodz�c� kobiet�. Burza czarnych
w�os�w okala�a pi�kn� twarz o prostym nosie, kusz�co pe�nych wargach, szeroko
rozstawionych oczach i wydatnych �ukach brwiowych. Kerry poczu�a, jak co� j� �ciska za
gard�o. To z pewno�ci� nie ta sama kobieta, kt�r� widzia�a poprzednio, ale podobie�stwo jest
uderzaj�ce. Czy�by siostry? Bo gdyby by�y zwyk�ymi pacjentkami, doktor Smith nie nada�by
im chyba takich samych rys�w. A poza tym... Dlaczego ta twarz przypomina jej kogo�
widzianego wcze�niej, dlaczego m�czy j� we �nie? Pokr�ci�a g�ow�, nie mog�c znale��
odpowiedzi.
Jeszcze raz przyjrza�a si� pacjentom w niewielkiej poczekalni. Ch�opak z pewno�ci�
z�ama� sobie nos podczas gry w pi�k� lub w jakiej� b�jce. Ale ta kobieta... czy oczekuje tylko
na zwyk�y lifting, czy te� mo�e chce sobie ca�kowicie zmieni� rysy? Jak to jest, kiedy patrzy
si� w lustro i widzi tam zupe�nie obc� twarz? - zastanawia�a si� Kerry. - Czy naprawd�
mo�liwe jest wybranie sobie nowej twarzy tak samo, jak wybiera si� sukienk�? Czy�by
zabieg by� a� tak prosty?
- Pani McGrath.
Kerry odwr�ci�a si� na d�wi�k g�osu piel�gniarki, kt�ra wzywa�a j� do gabinetu.
Po�piesznie wsta�a. Poprzednio spyta�a recepcjonistk� o nazwisko pi�knej pacjentki i
dowiedzia�a si�, �e to Barbara Tompkins. Teraz po stanowi�a spyta� siostr� o drug� kobiet�.
- Jak si� nazywa ta pani, kt�ra w�a�nie wysz�a? Wydaje mi si�, �e sk�d� j� znam.
- Pamela Worth - odpar�a kr�tko pani Carpentier. - T�dy, prosz�.
Nienaturalnie wyprostowana Robin siedzia�a naprzeciw biurka doktora z d�o�mi na
podo�ku. Gdy ich spojrzenia si� spotka�y, Kerry zauwa�y�a w oczach c�rki ulg�. Doktor
skin�� zapraszaj�co, wskazuj�c jej krzes�o obok Robin.
- Dok�adnie sprawdzi�em proces gojenia, aby mie� pewno��, �e wszystko bez
komplikacji wraca do normy. Robin upiera si�, �eby gra� w pi�k�, ale musi przy tym
koniecznie nosi� mask� ochronn� a� do ko�ca roku. Nie mo�emy ryzykowa�, �e szwy si�
rozejd�. Mog� za to obieca�, �e po sze�ciu miesi�cach nie b�dzie po nich �ladu. -
T�umaczy�em Robin - kontynuowa� lekarz z naciskiem - �e wiele os�b przychodzi do mnie,
by kupi� za pieni�dze urod�, kt�r� ona zosta�a obdarzona przez natur�. Powinna wi�c chroni�
to pi�kno. Z karty wynika, �e jest pani rozwiedziona. Robin przyzna�a mi si�, �e to jej ojciec
prowadzi� samoch�d i spowodowa� wypadek. Nalegam, by wymog�a pani na nim wi�ksz�
ostro�no��, gdy b�dzie mia� pod opiek� c�rk�. Jej uroda jest niepowtarzalna.
Wracaj�c do domu, na pro�b� Robin zatrzyma�y si� na kolacj� u Valentina w Park
Ridge.
- Mam ochot� na krewetki. Tu s� najlepsze! - powiedzia�a Robin. Ale gdy ju� usiad�y
przy stoliku, rozejrza�a si� i szepn�a: - By�am tutaj kiedy� z tat�. M�wi�, �e to rewelacyjna
knajpa - doko�czy�a sm�tnym tonem.
Wiadomo, gdzie jest pies pogrzebany, pomy�la�a Kerry. Od czasu wypadku Bob
zatelefonowa� do Robin zaledwie raz, i to w czasie, gdy by�a w szkole. Nagra� si� na
automatyczn� sekretark�, �ycz�c jej jak najlepszych ocen. Nie prosi�, by c�rka oddzwoni�a.
Jak trudno zdoby� si� na sprawiedliwo��, duma�a Kerry. Przecie� by� u mnie w biurze i
dowiadywa� si� o opini� doktora Smitha. Ale z drugiej strony... to by�o przed dwoma
tygodniami. Od tej pory - cisza.
Podszed� kelner. Przyj�� zam�wienie i zn�w zosta�y same. Robin powiedzia�a:
- Mamo, ja ju� nie chc� chodzi� do doktora Smitha. On jest jaki� dziwny.
Kerry czu�a, jak serce jej si� �ciska. My�la�a o nim to samo, co c�rka. Ponadto mia�a
jedynie jego s�owo, �e czerwone szramy na twarzy Robin nied�ugo znikn�. Musz�
skonsultowa� si� z innym lekarzem, postanowi�a. Pr�buj�c nada� g�osowi zwyczajne
brzmienie, odpar�a:
- My�l�, �e doktor Smith jest w porz�dku, poza tym, �e przypomina zdech�� �ab�. -
Nagrod� za �arcik by� szczery �miech Robin. - Ale przecie� nie musisz mu si� pokazywa�
przez najbli�szy miesi�c, a mo�e ju� wcale, wi�c przesta� o tym my�le�. To nie jego wina, �e
nie ma za grosz wdzi�ku.
- Wdzi�ku? Jest o�lizg�y jak robal! - chichota�a Robin.
Kiedy kelner przyni�s� talerze, nawzajem wyjada�y sobie co lepsze k�ski. Gaw�dzi�y.
Robin mia�a bzika na punkcie fotografowania i chodzi�a na specjalny kurs. Jej najnowszym
zadaniem by�o uchwycenie zmiany barw jesiennych li�ci.
- Pokazywa�am ci te pi�kne zdj�cia, kiedy tylko drzewa zacz�y ��kn��, mamo.
Fotografie z tego tygodnia, z czerwonymi li��mi, b�d� jeszcze lepsze!
- Uchwyci� niewidzialne - mrukn�a Kerry.
- No w�a�nie! Nie mog� si� doczeka�, kiedy li�cie uschn�, a potem przyjdzie wichura i
wszystkie zmiecie. B�dzie super, no nie?!
- Nie ma to jak porz�dna wichura - przytakn�a Kerry.
Zrezygnowa�y z deseru. Kerry odbiera�a w�a�nie od kelnera kart� kredytow�, gdy
us�ysza�a g�o�ne westchnienie c�rki.
- Tata jest tutaj. Zobaczy� nas! - Robin a� podskoczy�a.
- Zaczekaj. Sam do nas podejdzie - spokojnym tonem powstrzyma�a jej zapa� Kerry.
Odwr�ci�a si�. Bob wraz z jakim� m�czyzn� szed� za szefem sali do zam�wionego stolika.
Tym m�czyzn� by� Jimmy Weeks.
Bob, jak zwykle, prezentowa� si� nienagannie. D�ugi dzie� w s�dzie nie pozostawi�
nawet �ladu zm�czenia na jego przystojnej twarzy. Ani zmarszczki, ani fa�dki, pomy�la�a
Kerry, kt�ra w obecno�ci nieskazitelnego m�a zawsze czu�a potrzeb� skontrolowania
makija�u i wyg�adzenia ubrania.
Robin by�a uszcz�liwiona. Rzuci�a si� ojcu na szyj�.
- Tak mi przykro, �e nie by�o mnie w domu, kiedy dzwoni�e�, tato.
Och, Robin, niepoprawna Robin, my�la�a Kerry. I nagle zda�a sobie spraw�, �e Jimmy
Weeks stoi obok stolika i wpatruje si� w ni�.
- Poznali�my si� w ubieg�ym roku - powiedzia�. - By�a tu pani na kolacji z kolegami z
s�du. Mi�o mi zn�w pani� widzie�, pani Kinellen.
- McGrath. Od dawna nie u�ywam nazwiska m�a. Ma pan dobr� pami��, panie
Weeks - oboj�tnym tonem odpar�a Kerry. Nie mia�a zamiaru k�ama�, �e cieszy j� to
spotkanie.
- Istotnie, co jak co, ale pami�� wci�� mi dopisuje. - U�miech Weeksa sugerowa�, �e
mia� to by� �art. - Poza tym nie spos�b nie zapami�ta� tak pi�knej kobiety.
Oszcz�d� mi tych komplement�w, chcia�aby mu ostro odpowiedzie� Kerry, ale
siedzia�a z wymuszonym u�miechem na twarzy. Spojrza�a na Boba, kt�ry uwalnia� si�
w�a�nie z u�cisk�w Robin. Podali sobie d�onie.
- Kerry, co za niespodzianka.
- Rzeczywi�cie, spotkania z tob� to prawdziwa niespodzianka, Bob.
- Mamo... - przerwa�a Robin.
Kerry zagryz�a wargi. Nienawidzi�a si� za to, �e w obecno�ci c�rki bywa z�o�liwa
wobec Boba. Po raz drugi zmusi�a si� do u�miechu.
- W�a�nie mia�y�my wyj��.
- Eks�ona nie przepada za tob�, Bob - zauwa�y� Jimmy Weeks, gdy usiedli przy
stoliku, czekaj�c na aperitify.
- Kerry mog�aby sobie wreszcie da� spok�j z docinkami - wzruszy� ramionami
Kinellen. - Do wszystkiego podchodzi okropnie serio. Pobrali�my si� zbyt m�odo. Nie wysz�o
nam. To si� mog�o zdarzy� ka�demu. Ludzka rzecz, nie? �ycz� jej, �eby wreszcie znalaz�a
sobie jakiego� faceta.
- Co si� sta�o twojej c�rce?
- Troch� si� pokaleczy�a. Nic gro�nego.
- Znalaz�e� jej dobrego chirurga?
- Tak, najlepszego. Na co masz ochot�, Jimmy?
- Jak si� nazywa ten lekarz? Mo�e to ten sam, u kt�rego operowa�a si� moja �ona.
Bob Kinellen czu� si� przyparty do muru. Przeklina� przypadek, kt�ry sprawi�, �e
napatoczyli si� na Robin i Kerry. I ta cholerna dociekliwo�� Weeksa!
- To Charles Smith - wydusi� w ko�cu.
- Charles Smith? - W g�osie Weeksa czai�o si� wzburzenie. - �artujesz chyba?
- Sam chcia�bym, �eby to by�y �arty.
- S�ysza�em, �e nied�ugo rezygnuje z praktyki. Od lat ma powa�ne k�opoty ze
zdrowiem.
- Sk�d wiesz? - zaniepokoi� si� Kinellen.
- Mam swoje wtyczki - odpar� zimno Weeks. - Sam zgadnij dlaczego. Nie powinno ci
to zaj�� wi�cej ni� pi�� minut.
10
Tej samej nocy sen powr�ci�. Kerry zn�w zobaczy�a siebie w poczekalni, a na
pod�odze m�od� czarnow�os� kobiet� ze sznurem u szyi, z otwartymi szeroko, niewidz�cymi
oczami i rozchylonymi wargami, jakby chcia�a zaczerpn�� tchu. Z ust wystawa� r�owy
koniuszek j�zyka.
Kerry pr�bowa�a wydoby� we �nie g�os, krzykn�� ze strachu, ale j�kn�a tylko
przejmuj�co. Po chwili Robin szarpa�a j� za rami�.
- Mamo, co ci jest? Obud� si�, mamo! Co ci si� �ni�o?
- Co? - Kerry od razu otworzy�a oczy. - O Bo�e, Robin, ale� koszmar! Dzi�ki, �e mnie
obudzi�a�.
Gdy ma�a wr�ci�a do swego ��ka, Kerry nie mog�a zasn��, uporczywie analizuj�c
sw�j sen. Dlaczego j� a� tak zaniepokoi�? I czym si� r�ni� od poprzedniego?
Nagle zrozumia�a. Tym razem wok� cia�a rozrzucone by�y kwiaty. R�e. �mier�
w�r�d r�.
Usiad�a na ��ku, zupe�nie przytomna. To by�o to! To te r�e usi�owa�a sobie
przypomnie�. I nagle obie kobiety z gabinetu doktora Smitha, tak podobne do siebie, sta�y si�
logicznym ogniwem �a�cucha. Teraz ju� wiedzia�a, dlaczego wygl�da�y znajomo. Wiedzia�a,
kogo jej przypominaj�. Suzanne Reardon, ofiar� w sprawie zwanej ��mier� w�r�d r�.
Proces odby� si� przesz�o dziesi�� lat temu - udowodniono w�wczas, �e morderc� by� m��
Suzanne. Prasa rozpisywa�a si� szeroko o rozprawie, a by�y ku temu powody - pi�kna ofiara,
r�e, zazdro��, zbrodnia z mi�o�ci.
Wyrok zapad� tego samego dnia, kiedy zacz�am prac� w biurze prokuratora,
przypomnia�a sobie Kerry. O zbrodni� oskar�ono m�a. Gazety codziennie drukowa�y
sprawozdania z procesu i zdj�cia Suzanne. Ju� wszystko rozumiem, uprzytomni�a sobie.
By�am przecie� na ostatnim posiedzeniu s�du. Warto by�o pos�ucha�. Ale dlaczego, do diab�a,
obie pacjentki doktora Smitha wygl�daj� dok�adnie tak, jak Suzanne?
11
Z Pamel� Worth nie wysz�o. My�l ta dr�czy�a doktora Smitha przez ca��
poniedzia�kow� noc. Pi�kna twarz nie pasowa�a do jej topornych kszta�t�w, pozbawionych
naturalnego wdzi�ku ruch�w, szorstkiego g�osu.
To by�o do przewidzenia, wyrzuca� sobie. Przecie� z g�ry o tym wiedzia�. A jednak
nie m�g� si� przem�c. Struktura jej czaszki wydawa�a si� idealnym materia�em. No i przy tym
poczucie, �e transformacja przebiega za spraw� jego r�k, uwalnia�o go od niezdrowego
podniecenia, jakie odczuwa� za pierwszym razem.
Co si� stanie, kiedy b�dzie zmuszony zrezygnowa� z praktyki? A chwila ta zbli�a si�
nieub�aganie. Lekkie, niezauwa�alne dr�enie palc�w b�dzie si� stopniowo nasila�. A�
zupe�nie przestanie by� zdolny do pracy.
Zapali� �wiat�o. Nie nocn� lampk�, lecz kinkiet o�wietlaj�cy portret wisz�cy na �cianie
vis a vis ��ka. Wpatrywa� si� we� ka�dej nocy przed za�ni�ciem. By�a taka pi�kna. Cho�
teraz, gdy patrzy� bez okular�w, twarz kobiety z obrazu wyda�a mu si� groteskowo
zdeformowana, jak w chwili �mierci.
- Suzanne - wyszepta�. I nagle ow�adn�a nim pami�� okropnej sceny. Zakry� twarz
ramieniem, pr�buj�c odgrodzi� si� od tego przejmuj�co �ywego obrazu. Wizja Suzanne po
zgonie, odartej z ca�ego uroku i urody, z wytrzeszczonymi oczyma, opad�� szcz�k� i
wysuni�tym w wisielczym paroksyzmie j�zykiem, by�a ponad jego si�y....
Wtorek, 26 pa�dziernika
12
W poniedzia�ek rano Kerry zadzwoni�a do Jonathana Hoovera. Jego g�os by� koj�cy
jak zawsze. Nie bawi�c si� w zb�dne uprzejmo�ci, od razu przesz�a do sedna sprawy.
- Jonathan, Robin by�a wczoraj na badaniu kontrolnym i wydaje si�, �e wszystko jest
w porz�dku. Doktor Smith m�wi, �e nie b�dzie �ladu po bliznach. Jednak poczuj� si�
pewniej, je�li zasi�gn� opinii drugie go lekarza. M�g�by� mi kogo� poleci�?
- Nie z w�asnego do�wiadczenia - roze�mia� si�.
- Jak�ebym mog�a ci� o to podejrzewa�! Akurat ty nie musisz poprawia� sobie urody.
- Dzi�ki za komplement, Kerry. Popytam tu i �wdzie. Oboje z Grace od pocz�tku
uwa�ali�my, �e konsultacja u drugiego chirurga jest konieczna, ale nie chcieli�my ci niczego
narzuca�. Sk�d ta nag�a decyzja? Czy zdarzy�o si� wczoraj co� szczeg�lnego?
- I tak, i nie. Mam zaraz spotkanie, wi�c opowiem ci kiedy indziej.
- Zadzwoni� dzi� po po�udniu z adresem chirurga.
- Dzi�kuj�.
- Zawsze do us�ug, Wysoki S�dzie.
- Jonathan, nie r�b sobie �art�w. G�upio si� czuj�.
Us�ysza�a tylko jego �miech i brz�k odk�adanej s�uchawki.
Na pierwsze spotkanie tego ranka um�wiona by�a ze sw� asystentk� Corinne Banks,
kt�rej zleci�a prowadzenie kolejnej sprawy o morderstwo. Rozpraw� wyznaczono na przysz�y
poniedzia�ek, wi�c musia�y przedtem uzgodni� szczeg�owo lini� oskar�enia.
Corinne, dwudziestosiedmioletnia Murzynka, zapowiada�a si� zdaniem Kerry na
znakomitego prokuratora. W�a�nie zapuka�a do drzwi i wesz�a, taszcz�c pod pach� wypchan�
teczk�. U�miechn�a si� szeroko.
- Zgadnij, do czego si� Joe dogrzeba� - rzuci�a uradowana.
Joe Palumbo by� jednym z najlepszych agent�w biura prokuratora.
- Umieram z ciekawo�ci - u�miechn�a si� Kerry.
- Nasze nies�usznie oskar�one niewini�tko, kt�re o�wiadczy�o, �e nigdy w �yciu nie
mia�o wypadku, znajdzie si� w powa�nych tarapatach. Pi�tna�cie lat temu, pos�uguj�c si�
fa�szywym prawem jazdy, facet spowodowa� ca�y szereg incydent�w, w��cznie z
przejechaniem przechodnia. Nie mog� si� doczeka�, �eby mu o tym przypomnie�. Mamy
go�cia na widelcu. - Usiad�a i otworzy�a teczk�. - Ale teraz chcia�am z tob� porozmawia� o...
Corinne wysz�a po dwudziestu minutach, a Kerry podnios�a s�uchawk�. Uwaga
Corinne o Joem Palumbo nasun�a jej pewn� my�l.
Us�yszawszy jego sta�� od�ywk�: �Czego?�, spyta�a, czy ma jakie� konkretne plany
obiadowe.
- �adnych, Kerry. A co, chcesz mnie zaprosi� do Solariego?
- Z rozkosz�, ale nie dzisiaj. Jak d�ugo tu pracujesz?
- Dwadzie�cia lat.
- Czy mia�e� co� wsp�lnego ze spraw� Reardona sprzed dziesi�ciu lat, wiesz, tej
opisywanej jako ��mier� w�r�d r�?
- Du�a sprawa. Nie, nie zajmowa�em si� ni�, ale pami�tam, jak g�adko posz�o
Naszemu Wodzowi. Wyrobi� sobie wtedy nazwisko.
Kerry wiedzia�a, �e Joe nie darzy Franka Greena szczeg�ln� sympati�.
- Czy by�y jakie� apelacje?
- No jasne. Obrona wci�� wyst�powa�a z jakimi� nowymi hipotezami. Ci�gn�o si� to
bez ko�ca.
- Wydaje mi si�, �e ostatni wniosek o apelacj� zosta� odrzucony zaledwie par� lat
temu - powiedzia�a Kerry. - Ale zdarzy�o si� co�, co zainteresowa�o mnie osobi�cie t� spraw�.
Tak czy inaczej, chcia�am ci� prosi�, �eby� przejrza� wycinki z �The Record� i skserowa� mi
wszystko, co na ten temat pisano. - Wyobrazi�a sobie, jak Joe po drugiej stronie linii
wytrzeszcza ze zdziwienia swoje poczciwe oczy.
- Dla ciebie wszystko, Kerry. Tylko po choler�? Sprawa ju� dawno zamkni�ta.
- P�niej ci powiem.
Zamiast obiadu Kerry zjad�a kanapk�, nie ruszaj�c si� zza biurka. O pierwszej pojawi�
si� Joe Palumbo z grub� kopert�.
- Zam�wienie wykonane.
Kerry spojrza�a na niego z sympati�. Niski, siwiej�cy grubasek o u�miechni�tej twarzy
wygl�da� gapowato i dobrodusznie; wra�enie by�o myl�ce, potrafi� bowiem dokonywa�
istnych cud�w, w�sz�c za szczeg�ami, kt�re innym wydawa�y si� niewa�ne. Kerry
pracowa�a z nim wielokrotnie przy najtrudniejszych sprawach.
- Zrewan�uj� si� - powiedzia�a.
- Obi