9111

Szczegóły
Tytuł 9111
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9111 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9111 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9111 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Elizabeth Haydon PROROCTWO DZIECKO ZIEMI Prophecy Prze�o�y�a Anna Reszka Wydanie oryginalne: 2000 Wydanie polskie: 2001 Rozjemcom i negocjatorom Pogromcom nocnych koszmar�w i pocieszycielkom Tym, kt�rzy zbudowali cywilizacj�, wychowuj�c dzieci Tw�rcom spu�cizny, piewcom historii Tym, kt�rzy oddaj� cze�� przesz�o�ci, kszta�tuj�c przysz�o�� Tym, dla kt�rych rola rodzica jest wyzwaniem A w szczeg�lno�ci moim najbli�szym Z g��bok� mi�o�ci� PODZI�KOWANIA Serdeczne dzi�ki najlepszemu wydawcy na �wiecie, Jimowi Minzowi, oraz Jynne Dilling i wszystkim cudownym ludziom z Tor. Specjalne podzi�kowania dla Tima Doherty�ego, cz�owieka o doskona�ym s�uchu muzycznym. Wyrazy uznania dla mojej rodziny i przyjaci� za to, �e nie wsadzili mnie do beczki i nie zrzucili z Niagary, oraz za bezgraniczn� mi�o�� i wsparcie. S�owa wdzi�czno�ci dla Anu Garga, Pie�niarza, kt�ry ma w�asny obszerny leksykon i stara si� dzieli� mi�o�ci� do j�zyka za po�rednictwem swojej witryny, www.wordsmith.org. Dzi�kuj� Richardowi Curtisowi i Amy Meo za to, �e pozwolili�cie mi patrzy�, jak kszta�tujecie przysz�o��. I nie�yj�cemu Mario Puzo. PROROCTWO O TR�JCE Zjawi si� Troje, odejd� wcze�nie, przyb�d� p�no: Dziecko Krwi, Dziecko Ziemi, Dziecko Nieba. Ka�dy cz�owiek, zrodzony z krwi, Chodzi po ziemi i z niej �yje, Si�ga nieba i znajduje pod nim schronienie, Dopiero umar�y staje si� cz�ci� gwiazd. Krew daje pocz�tek �ycia, ziemia � straw�, Niebo daje marzenia w �yciu i wieczno�� po �mierci. Tym b�dzie dla siebie Troje, jedno dla drugiego. PRZEPOWIEDNIA O NIEPROSZONYM GO�CIU Nieproszony wyruszy� z ostatnimi, przyby� z pierwszymi, Szukaj�c nowego gospodarza w nowym miejscu. Zdoby� moc, b�d� pierwszym, Straci� j�, b�d�c ostatnim. Niczego nie�wiadomi gospodarze �ywi� go�cia, A on, ca�y w u�miechach, Sekretnie zatruwa straw�, Zazdro�nie strzeg�c swoje w�adzy. Gospodarz nigdy nie sp�odzi dzieci, Ale nieproszony go�� b�dzie pr�bowa� si� rozmno�y�. PROROCTWO O �PI�CYM DZIECKU �pi�ce Dziecko, najm�odsze, �yje w naszych snach i cho� �mier� ju� przysz�a, �eby zapisa� swe imi� w jego ksi�dze, Nikt jeszcze nie pomy�la� o �a�obie. �rednie dziecko �pi cicho, Mi�dzy niebem a ruchomymi piaskami. R�ce trzyma, z�o�one, Czekaj�c na chwil� przebudzenia. Najstarsze dziecko, jeszcze nie narodzone, Le�y g��boko w ziemi. Gdy otworzy oczy, Nadejdzie koniec czasu. PROROCTWO O OSTATNIEJ STRA�NICZCE W Kr�gu Czterech stanie Kr�g Trojga Dzieci Wiatru, wszystkie i zarazem �adne. �owca, obro�ca i uzdrowiciel, Po��czeni strachem, zwi�zani mi�o�ci�, Znajd� to, co ukrywa si� przed Wiatrem. S�uchaj, stra�niczko, i poznaj swoje przeznaczenie: Ten, kt�ry poluje, stanie na stra�y, Ten, kt�ry broni, odejdzie, Ten, kt�ry leczy, zabije, Z�by znale�� to, co kryje si� przed Wiatrem. Pos�uchaj Wiatru, ostatnia z klanu: Wiatr przesz�o�ci wezwie j� do domu Wiatr ziemi zaniesie w bezpieczne miejsce Wiatr gwiezdny za�piewa pie�� matki dobrze znan� jej duszy I ukryje Dziecko przed Wiatrem. Z ust �pi�cego Dziecka wyjdzie najwi�ksza m�dro��: Strze�cie si� chodz�cego we �nie, Poniewa� krew b�dzie �rodkiem Do znalezienia tego, co ukrywa si� przed Wiatrem. INTERMEZZO MERIDION Meridion siedzia� w p�mroku, pogr��ony w my�lach. Panel edytora czasu by� ciemny. Wielka maszyna milcza�a, l�ni�ce nici tkwi�y nieruchomo na szpulach oznaczonych napisami: Przesz�o�� lub Przysz�o��. Tera�niejszo�� jak zwykle unosi�a si� w powietrzu pod lamp� edytora niczym srebrna mgie�ka, zmieniaj�c si� z chwili na chwile. Meridion ostro�nie wzi�� z kolan ni� przesz�o�ci, niezwykle wa�ny fragment filmu, teraz zerwany i osmalony. Obr�ci� go w palcach i westchn��. Czas by� delikatn� rzecz�, zw�aszcza kiedy si� przy nim r�cznie manipulowa�o. Cho� bardzo uwa�a�, ta�ma p�k�a w trybach edytora czasu i zaj�a si� p�omieniem. Obraz, kt�ry chcia� obejrze�, sp�on�� niemal doszcz�tnie. Chwila min�a bezpowrotnie, zabieraj�c ze sob� pewn� cenn� informacje. To�samo�� demona na zawsze mia�a pozosta� nieznana. Nie by�o powrotu w przesz�o��, przynajmniej t� drog�. Meridion potar� oczy i odchyli� si� na oparcie przezroczystego siedziska, uformowanego z pola energii i jego esencji �yciowej w kszta�t fotela. G�ow� otoczy� mu koj�cy szum, wibracja jedyna w swoim rodzaju, wewn�trzna muzyka, zwi�zana z jego prawdziwym imieniem. Przywraca�a si�y, oczyszcza�a umys�, pomaga�a si� skoncentrowa�. Poszukiwany przez niego demon te� mia� ogromn� w�adz� nad imionami. Meridion cofn�� si� w przesz�o��, �eby go znale�� i zmieni� �cie�k� przeznaczenia wiod�c� ku zag�adzie. Niestety, ten znowu mu umkn��. F�dorowie byli mistrzami k�amstwa i podst�pu. Sami, pozbawieni cielesnej pow�oki, wi�zali si� z niczego nie�wiadomym gospodarzem, �yli jego kosztem, zmuszali go do wype�niania swojej woli, po czym przenosili si� do nast�pnego, silniejszego osobnika. Nie mo�na by�o ich dostrzec nawet z punktu obserwacyjnego w dalekiej przysz�o�ci. Dlatego Meridion manipulowa� czasem, ci�� i przemieszcza� skrawki przesz�o�ci, �eby zetkn�� ze sob� Bajark� o wielkiej mocy z tymi, kt�rzy mogli jej pom�c w znalezieniu i zniszczeniu demona. Liczy� na to, �e wybrana tr�jka wykona zadanie, nim b�dzie za p�no, i uratuje �wiat przed niechybn� zag�ad�. Jego strategia by�a ryzykowna. Samo splecenie ze sob� kilku los�w nie gwarantowa�o, �e plan si� powiedzie. Ju� widzia� op�akane skutki swojego dzia�ania. Edytor czasu przegrza� si� od rozwijania nici czasu. Ostry smr�d spalonej ta�my atakowa� nozdrza i p�uca Meridiona. Na my�l o tym, jakich szk�d m�g� niechc�cy dokona� w przysz�o�ci, mieszaj�c w przesz�o�ci, w�os je�y� mu si� na g�owie. Lecz teraz ju� by�o za p�no na rozpami�tywanie b��d�w. Przesun�� d�oni� nad panelem edytora. Wielka maszyna o�y�a, rozjarzy�a si� �wiate�kami. Koliste pomieszczenie o �cianach i suficie z ogromnych tafli szk�a wype�ni� ciep�y blask, przy�miewaj�c gwiazdy, kt�re otacza�y przezroczyst� kul�, zawieszon� w czarnej pustce. Meridion uni�s� zerwany film do �wiat�a. Zachowa�y si� na nim jakie� obrazy, ale by�y ledwo widoczne. Drobn�, smuk�� posta� zobaczy� tylko dzi�ki z�otym w�osom, przewi�zanym czarn� wst��k� i l�ni�cym w pierwszych promieniach s�o�ca. Kobieta sta�a w tym samym miejscu, gdzie widzia� j� ostatnim razem, na tle rozleg�ej g�rskiej panoramy. Delikatnie zdmuchn�� kurz na nici czasu i u�miechn�� si�, kiedy ma�a figurka szczelniej otuli�a si� p�aszczem. Patrzy�a na dolin� �ci�t� wiosennym przymrozkiem, zabarwion� �wiat�em jutrzenki. Jej towarzysza podr�y trudniej by�o dostrzec. Gdyby Meridion nie wiedzia�, gdzie szuka�, nie wypatrzy�by go w g��bokim cieniu rzucanym przez ska�y. Dopiero po d�u�szej chwili ujrza� zarys p�aszcza, kt�ry ukrywa� w�a�ciciela przed ludzkim wzrokiem. Lekka mgie�ka wydzielana przez okrycie zlewa�a si� z porann� ros�. Tak jak podejrzewa�, film spali� si� w najgorszym momencie i kobieta nie zauwa�y�a wys�annika F�dora, zmierzaj�cego do Ylorc. Patrz�c wtedy jej oczami, zgodnie z rad� wyroczni czeka� na moment, kiedy Bajarka dojrzy w oddali cienk� czarn� lini�, karawan� ambasadora. Lecz szansa przepad�a. On j� zaprzepa�ci�. Zgasi� lamp� edytora i sferyczny pok�j znowu ogarn�a ciemno��. Meridion odda� si� rozwa�aniom. Wiedzia�, �e musi istnie� inny spos�b, by m�g� wr�ci� do tamtej chwili. Przez szklan� �cian� spojrza� na le��c� w dole planet�. Przez ciemny glob wolno pe�z� czarny p�ynny ogie�. P�on�c bez dymu w atmosferze pozbawionej �ycia, spopiela� po drodze kontynenty. Zza horyzontu wydobywa�a si� druga �una. Wkr�tce oba �r�d�a po�ogi mia�y si� spotka� i poch�on�� reszt� �wiata. Meridion z trudem powstrzyma� si� od krzyku. Spe�nia� si� najgorszy senny koszmar. Senny koszmar. Nagle usiad� prosto. Bajarka by�a jasnowidzem, widzia�a w snach minione i przysz�e wydarzenia lub odbiera�a pozosta�e po nich wibracje. Gdyby zdo�a� odnale�� �lad kt�rego� z nich, niczym py�ek wiruj�cy w popo�udniowym �wietle, m�g�by po nim trafi� z powrotem do jej umys�u, cofn�� si� w przesz�o��. Zerkn�� na nieruchom� szpul� osadzon� na g��wnym wa�ku edytora. Si�gn�� do niej, rozwin�� delikatn� ni� i ostro�nie umie�ci� zerwany koniec pod mikroskopem. Spojrza� w okular i wyregulowa� ostro��. Obraz by� ciemny, z pocz�tku wi�c nie dostrzeg� �adnych szczeg��w. Dopiero po d�u�szej chwili, kiedy Bajarka przekr�ci�a si� we �nie na drugi bok, ujrza� w mroku komnaty z�oty b�ysk. U�miechn�� si� do siebie. Dotar� do zapisu z nocy poprzedzaj�cej jej wypraw� z Ashem. Nie mia� w�tpliwo�ci, �e dr�czy�y j� wtedy niespokojne sny. Po namy�le wybra� z zestawu srebrnych narz�dzi szczypczyki cienkie jak w�os i male�kie sitko na d�ugiej, smuk�ej r�czce, dostatecznie g�ste, �eby wychwyci� najmniejsz� drobin� kurzu. Leciutko dmuchn�� na klatk� filmu i czeka� na reakcj�. Nic si� nie wydarzy�o. Chuchn�� znowu i tym razem z ta�my unios�a si� bia�a iskierka, za ma�a, by mo�na zobaczy� j� bez powi�kszenia. Z wpraw� chwyci� j� szczypczykami i przeni�s� do sitka. Wyt�y� wzrok i w �wietle lampy edytora dojrza� po��czon� z filmem cieniutk� paj�czyn�. Pokr�ci� g�ow� i odetchn�� g��boko. Z�apa� ni� snu. Rozci�gn�� j� bardzo ostro�nie i wsun�� pod mikroskop. Nie odrywaj�c oczu od okularu, wyci�gn�� r�k� do jednej z szafek, kt�re dryfowa�y swobodnie nad maszyn�. Jej drzwi same si� otworzy�y i na brzeg p�ki zsun�a si� buteleczka z oleistym p�ynem, po czym sp�yn�a �agodnie na pryzmatyczny dysk, wisz�cy w powietrzu obok fotela. Nie przerywaj�c obserwacji, Meridion odkorkowa� buteleczk� jedn� r�k� i wyj�� zakraplacz. Przeni�s� go nad ni� i nacisn��. Szkie�ko mikroskopu zasz�o ��to-r�ow� mgie�k�, ale zaraz znowu sta�o si� przezroczyste. Meridion si�gn�� do monitora i skierowa� go na �cian�. Min�a chwila, nim zorientowa� si� w sytuacji. Tak by�o zawsze, kiedy patrzy� na �wiat z czyjego� snu. KOSZMARY Rapsodia nie spa�a dobrze przed podr� w towarzystwie m�czyzny, kt�rego twarzy nigdy nie widzia�a. Obdarzona zdolno�ci� jasnowidzenia, przywyk�a do nawiedzaj�cych j� w snach obraz�w przesz�o�ci i przysz�o�ci, cz�sto koszmarnych, ale tym razem by�o inaczej. Przez wi�ksz� cz�� d�ugiej, m�cz�cej nocy nie mog�a zasn��, dr�czona w�tpliwo�ciami, kt�re raczej nie wynika�y z jej daru, tylko stanowi�y g�os zdrowego rozs�dku. Nad ranem ju� sama nie wiedzia�a, czy m�drze zrobi�a, decyduj�c si� na dalek� wypraw� bez swoich gro�nych przyjaci�. �ar w ma�ym kominku jarzy� si� spokojnie, podczas gdy ona przewraca�a si� i mamrota�a do siebie, ni to we �nie, ni na jawie. P�omienie rzuca�y jasne plamy pulsuj�cego �wiat�a na �ciany i sufit ma�ej sypialni pozbawionej okien, ukrytej g��boko we wn�trzu g�ry. Og�osiwszy si� kr�lem Firbolg�w w Ylorc, Achmed nazwa� swoj� siedzib� Kot�em, ale tej nocy przypomina�a ona raczej Podziemie. W�adca nie ukrywa�, �e nie pochwala jej wyjazdu z Ashem. Od chwili, kiedy ci dwaj spotkali si� na ulicy w Bethe Corbair, �ywili do siebie nieufno��, kt�rej trudno by�o nie zauwa�y�. Od napi�cia wyczuwalnego w powietrzu a� mrowi�a j� sk�ra g�owy. Lecz Achmed by� z natury podejrzliwy. Nie wierzy� chyba nikomu, z wyj�tkiem jej samej i olbrzyma Grunthora, sier�anta i d�ugoletniego przyjaciela. Ashe wygl�da� na mi�ego i niegro�nego. Odwiedzi� ich w Ylorc, niedost�pnej g�rskiej twierdzy i najwyra�niej nie przeszkadza�o mu, �e teraz zamieszkuje j� prymitywne i brutalne plemi� Firbolg�w, kt�rych wi�kszo�� ludzi uwa�a�a za potwory. Go�� nie �ywi� tego rodzaju uprzedze�. Jada� przy tym samym stole co nieokrzesani bolga�scy wojacy, nie zwraca� uwagi na ich maniery i zwyczaj wypluwania ko�ci na pod�og�. Z w�asnej woli pom�g� broni� nowego kr�lestwa przed atakiem G�rskich Oczu, ostatniego klanu, kt�ry nie z�o�y� ho�du nowemu panu. Nie okazywa�, �e �mieszy go lub oburza spos�b, w jaki jej przyjaciel doszed� do w�adzy. W�a�ciwie nie zdradza� �adnych uczu�. Twarz mia� zawsze schowan� pod kapturem dziwnego p�aszcza, kt�ry zdawa� si� otacza� go mgie�k�, tak �e najcz�ciej trudno by�o w og�le dostrzec wysok� posta�. Rapsodia przekr�ci�a si� na drugi bok i westchn�a �a�o�nie. Uznawa�a jego prawo do zas�aniania si� przed cudzym wzrokiem. Zdawa�a sobie spraw�, �e wielka cymria�ska wojna okaleczy�a lub oszpeci�a tysi�ce ludzi, ale nie mog�a pozby� si� dr�cz�cej my�li, �e Ashe ukrywa co� wi�cej ni� straszliw� blizn�. Otworzy�a szmaragdowe oczy w ciemno�ci komnaty przypominaj�cej jaskini�. W odpowiedzi spopiela�e resztki drewna rozjarzy�y si� na chwil�. Drobne smu�ki dymu poszybowa�y do komina, wyciosanego w skale przed wiekami, kiedy Ylorc nazywa�o si� Canrif i by�o cymria�ska stolic�. Rapsodia zadr�a�a. Widok dymu przywo�a� niemi�e wspomnienia, ale nie z dawnego �ycia na ulicach Serendair, rodzinnej wyspy le��cej po drugiej stronie �wiata, a teraz zatopionej przez fale morza. Czasy tamtego upokorzenia coraz rzadziej nawiedza�y j� w snach. Obecnie, niemal co noc, �ni� si� jej Dom Pami�ci, ognisty tunel i kolumna dymu. Na jej ko�cu sta� cz�owiek w szarym p�aszczu, podobnym do tego, kt�ry nosi� Ashe. Studiuj�c stare dokumenty, odkryli to�samo�� tajemniczego osobnika, porywaj�cego dzieci i sk�adaj�cego z nich krwaw� ofiar�. Okaza� si� nim niejaki Rakshas. Jego twarzy, zas�oni�tej kapturem, r�wnie� nie widzia�a. Ta przypadkowa zbie�no�� bardzo j� niepokoi�a. �ar kominka nie by� w stanie usun�� wilgoci z podziemnej komnaty. Rapsodia mia�a lepk� sk�r�, koce klei�y si� do niej i drapa�y. Pot gromadzi� si� na karku pod zapi�ciem medalionu, kt�rego nigdy nie zdejmowa�a. Ze strachu zacz�o �ciska� j� w �o��dku, ale nagle przysz�a jej do g�owy pewna my�l. Achmed, najlepszy przyjaciel w tej ponurej krainie, te� wola� ukrywa� twarz przed �wiatem. Wci�� nie mog�a si� nadziwi� swojemu przywi�zaniu do by�ego zab�jcy, a obecnie samozwa�czego kr�la, kt�ry za cel �yciowy najwyra�niej stawia� sobie irytowanie wszystkich os�b ze swojego otoczenia. Fakt, �e niemal si�� uratowa� jej �ycie, podczas gdy Serendair poch�on�� wulkaniczny ogie�, wcale nie obudzi� w niej wdzi�czno�ci. Z czasem przesta�a czu� do niego uraz� z powodu porwania, ale w g��bi serca nigdy mu nie wybaczy�a. Mimo to pokocha�a jego i Grunthora. Nauczy�a si� r�wnie� kocha� Firbolg�w, g��wnie dzi�ki temu, �e patrzy�a na nich oczami obu przyjaci�, p�-krwi Bolg�w. Mimo prymitywnej natury i wojowniczo�ci jaskiniowego ludu zacz�a docenia� wiele aspekt�w jego kultury. Post�powanie rzekomych potwor�w nieraz okazywa�o si� lepsze ni� bardziej cywilizowanych mieszka�c�w rolandzkich prowincji. Firbolgowie sami wybierali sobie przyw�dc�w, a potem s�uchali ich bezwzgl�dnie i szanowali. Skromne �rodki po�wi�cali na leczenie dzieci i opiek� nad matkami, kt�r� to zasad� Rapsodia pochwala�a. Achmed i Grunthor stopniowo zaprowadzali nowe porz�dki. Odwr�ci�a si� na plecy, pr�buj�c uciec od dr�cz�cych my�li, ale te wci�� nie dawa�y jej spokoju. Znalezienie dziwnego sztyletu zmieni�o wszystko. Trafili na niego w jednej z pieczar Ylorc, gdzie przez wieki le�a� spokojnie w ukryciu, nawet kiedy Bolgowie zdobyli dawne cymria�skie kr�lestwo. Okaza�o si�, �e jest wykonany ze smoczego pazura. Teraz, gdy wydosta� si� na powietrze, w�a�cicielka mog�a go wyczu�, odebra� wibracje niesione wiatrem. Rapsodia dosz�a do wniosku, �e smoczyca wcze�niej czy p�niej przyb�dzie po zgub�. S�ysza�a opowie�ci o pot�nej Elynsynos, ogl�da�a pos�gi bestii w muzeum cymria�skim i na miejskich placach w ca�ej Rolandii. Nie mia�a w�tpliwo�ci, �e gniew smoka by�by straszliwy. Skutki tej furii widzia�a w koszmarach, kt�re tej ostatniej nocy sp�dzonej w Ylorc budzi�y j� wielokrotnie, dr��c� i zlan� potem. Postanowi�a odszuka� smoczyc� i zwr�ci� pazur, �eby uratowa� Bolg�w przed jej gniewem, cho� Achmed i Grunthor gwa�townie zaprotestowali przeciwko szalonemu planowi. Rapsodia jednak si� upar�a, a w powzi�tej decyzji utwierdzi�y j� przera�aj�ce obrazy adoptowanych wnuk�w spopielonych przez oddech smoka. Ten sen uporczywie j� prze�ladowa�, zmienia�y si� tylko ofiary. Ba�a si� o przybran� siostr�, Jo, nastolatk� uratowan� z Domu Pami�ci, o lorda Stephena, mi�ego diuka Navarne, i o jego dzieci, kt�re pokocha�a jak w�asne. Wszyscy oni pojawiali si� w koszmarach, p�on�li �ywcem na jej oczach. Tej nocy ujrza�a �mier� Stephena Navarne. To w jego zamku po raz pierwszy zobaczy�a pos�g Elynsynos. Diuk straci� �on�, najlepszego przyjaciela Gwydiona z Manosse i wielu poddanych. Wszyscy oni zgin�li w wyniku niewyja�nionych napa�ci i akt�w przemocy, kt�re od d�u�szego czasu pustoszy�y jego ziemie. Kiedy� samej Rapsodii omal nie zabi�a utrata rodziny i ojczystej wyspy. Teraz jej rodzin� byli Bolgowie. Nie mog�a zostawi� ich na pastw� rozjuszonego smoka. Ashe o�wiadczy�, �e wie, jak go znale��. Ona za� uzna�a, �e warto zaryzykowa� �ycie, by ratowa� Firbolg�w, cho� z drugiej strony wcale nie mia�a pewno�ci, czy nie narazi ich jeszcze bardziej, id�c na t� wypraw�. Obr�ci�a si� na bok i otuli�a szorstkim we�nianym kocem. Ju� sama nie wiedzia�a, komu ufa�, skoro nie dowierza�a nawet w�asnym zmys�om. Mog�a si� jedynie modli�, �eby sny o nadchodz�cej zag�adzie by�y prawdziwymi ostrze�eniami, a nie sp�nionymi przeczuciami, jak w wypadku Serendair. Nim w ko�cu zapad�a w niespokojny sen, wydawa�o si� jej, �e dym w kominku zg�stnia�, po czym utworzy� wst�g�, a nast�pnie przezroczyst� ni�, kt�ra wnikn�a pod powieki. Achmeda W�a, kr�la Firbolg�w, r�wnie� dr�czy�y koszmary, co prawie nigdy mu si� nie zdarza�o. Straszne sny by�y zmor� Rapsodii, on natomiast prze�y� swoje na jawie, w starym �wiecie, kt�ry z ulg� porzuci�. Skalne �ciany Kot�a, jego siedziby ukrytej we wn�trzu g�ry, zwykle zapewnia�y mu spokojny sen, chroni�y przed wibracjami powietrza, na kt�re by� szczeg�lnie wra�liwy. Dar odziedziczony po rasie matki, Drakach, umo�liwia� mu odbieranie sygna��w niewyczuwalnych dla innych, ale Achmed p�aci� za� wysok� cen�. Nie mia� ani chwili spokoju, przez ca�y czas atakowa�y go miriady bod�c�w, pochodz�cych od wszystkich �ywych istot. Docenia� wi�c to, �e forteca zosta�a wyciosana w skalnych zboczach g�r. Powietrze w jego kr�lewskiej komnacie o g�adkich bazaltowych �cianach by�o nieruchome, a ca�y ha�as i tumult �wiata zostawa�y na zewn�trz. W rezultacie nic nie zak��ca�o jego snu. Lecz nie tej nocy. Zerwa� si� z ��ka, miotaj�c przekle�stwa. Najch�tniej pomaszerowa�by do pokoju Rapsodii, obudzi� j� i zapyta�, dlaczego nie zdaje sobie sprawy z niebezpiecze�stwa, jakie jej grozi. Nie musia� jednak tego robi�, bo zna� odpowied�. Cho� Bajarka mia�a bystry umys�, zwykle lekcewa�y�a wszelkie fakty, w kt�re nie chcia�a uwierzy�. Z pocz�tku s�dzi�, �e jej postawa jest wynikiem metamorfozy po przedostaniu si� przez ogie� p�on�cy w j�drze Ziemi. Rapsodia wysz�a ze� fizycznie doskona�a, ale chyba tego nie dostrzega�a. Nawet widok ludzi, kt�rzy stawali jak wryci na ulicach i gapili si� na ni�, gdy przypadkiem zdj�a kaptur, nie by� w stanie jej przekona�, �e jest nieziemsko pi�kna. Uwa�a�a si� raczej za dziwad�o. Achmed ze z�o�ci� kopn�� prze�cierad�o, w kt�re zapl�ta�a mu si� noga. Kiedy lepiej pozna� Rapsodi�, u�wiadomi� sobie, �e sk�onno�� do samooszukiwania si� cechowa�a j� ju� na d�ugo przed marszem przez p�omienie. By� to jej spos�b na ratowanie resztek niewinno�ci, wiary w dobro tam, gdzie nie istnia�o, zaufania, kt�re wydawa�o si� bezpodstawne. �ycie na ulicy z pewno�ci� nie sprzyja�o zachowaniu naiwno�ci ducha. Jeden ze s�ug jego pana, Michael Wiatr �mierci, bez w�tpienia pokaza� jej, jak naprawd� wygl�da rzeczywisto��. Mimo to ona nadal oczekiwa�a szcz�liwego zako�czenia, usi�owa�a na nowo stworzy� sobie rodzin�, kt�r� utraci�a przed tysi�cem lat w wulkanicznym ogniu. Adoptowa�a ka�dego znajdka i sierot�, z jakimi zetkn�� j� los. Na razie ten zwyczaj m�g� j� jedynie przyprawi� o b�l g�owy, co Achmeda nie martwi�o ani troch�. Lecz jej ostatni pomys� grozi� du�o powa�niejszymi konsekwencjami, i to ju� bardzo go niepokoi�o. Czu�, �e gdzie� w tej rozleg�ej krainie przebywa ludzki gospodarz demona. Wiedzia�, do czego s� zdolni F�dorowie. Sam s�u�y� jednym z nich wbrew swojej woli. Staro�ytna rasa, zrodzona z czarnego ognia, by�a z gruntu z�a i przewrotna. Do niedawna mia� nadziej�, �e wraz z Serendair zgin�� ostatni jej przedstawiciel. Gdyby tak go zasta�a sere�ska wojna, dokona�by swojego ostatniego zab�jstwa, czym para� si� w tamtych dniach. Lecz on opu�ci� wysp�, zanim wybuch�a i zako�czy�a si� wojna. Gdy wyszed� spod ziemi, po drugiej stronie �wiata i czasu, Serednair dawno znikn�a pod falami morza. Ci, kt�rzy widzieli nadchodz�cy kataklizm i mieli do�� rozumu, �eby si� ratowa�, przywie�li ze sob� z�o do nowej ojczyzny. Achmed uwa�a� to za najokrutniejszy �art �wiata. Zerwa� niewidzialny �a�cuch, uciek� przez tym, przed czym nie mo�na by�o uciec, unikn�� tego, czego nie mo�na by�o unikn��, i przekona� si�, �e demon jest tutaj, czai si� w kt�rym� z milion�w mieszka�c�w nowej ziemi, czeka na sw�j moment. Na razie nie grozi�o im bezpo�rednie niebezpiecze�stwo. F�dor jeszcze nie dotar� do g�r. Lecz teraz ta bezm�zga kobieta opuszcza�a jego ukryte kr�lestwo. Obawia� si�, �e nawet je�li prze�yje, wr�ci zniewolona, nawet nie zdaj�c sobie z tego sprawy. Kiedy� by�by zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Wiedz�c, �e F�dor zamieszka� w Rapsodii, nie musia�by wyrusza� na jego poszukiwanie. Grunthor zabi�by j� na jego oczach, a on odprawi�by rytua� Zniewolenia. Sam jeszcze nie wykonywaj tego dziwnego ta�ca �mierci, kt�ry nie pozwala� demonowi uciec z martwego gospodarza i niszczy� go na wieki razem z ludzk� pow�ok�, w tym wypadku z cia�em Rapsodii. Gdyby nie by�a op�tana, jej niepotrzebna �mier� nie zasmuci�aby �adnego z nich. Wtedy, bo teraz Grunthor wr�cz uwielbia� Bajark� i stan��by w jej obronie nawet za cen� w�asnego �ycia. Zwa�ywszy na to, �e mierzy� grubo ponad dwa metry wzrostu i mia� krzep� konia poci�gowego, chroni� j� skutecznie. Sam Achmed przyznawa�, �e Rapsodia bywa u�yteczna. Jej zniewalaj�ca uroda robi�a na Firbolgach ogromne wra�enie albo budzi�a w nich nabo�ny l�k. Jej muzyka za�, jedna z najbardziej u�ytecznych broni w ich arsenale, pomog�a w zdobyciu g�rskiego kr�lestwa i przej�ciu nad nim w�adzy. Rapsodia by�a Liringlask�, Pie�niark� Nieba, bieg�� w sztuce bajarstwa. Emanowa�y z niej przyjemne wibracje, kt�re koi�y jego wra�liw� sk�r� poznaczon� �y�ami. Ju� dawno doszed� do wniosku, �e g��wnie dlatego toleruje jej obecno��, podczas gdy inni ludzie tylko go dra�ni�. Jej muzyka mia�a r�wnie� inne w�a�ciwo�ci: moc przekonywania lub budzenia strachu, leczenia ran albo powodowanie zniszcze�, rozr�niania wibracji, kt�rych nawet on nie potrafi� zidentyfikowa�. Rapsodia odegra�a donios�� rol� w podboju g�r. Bez niej kampania z pewno�ci� trwa�aby d�u�ej i by�aby du�o bardziej krwawa. Niestety w przeciwie�stwie do niego ona sama nie ceni�a tych talent�w. Traci�a mn�stwo czasu na �piewanie rannym, kojenie b�lu i uzdrawianie, co Bolg�w mocno dziwi�o, a jego niepomiernie denerwowa�o. W ko�cu jednak nauczy� si� tolerowa� potrzeb� niesienia ulgi cierpi�cym, dzi�ki czemu m�g� liczy� na jej pomoc w wa�niejszych sprawach. Rapsodia nie tylko przyczyni�a si� do zwyci�stwa, ale r�wnie� wynegocjowa�a traktaty pokojowe z Rolandi� i Sorboldem, za�o�y�a winnice i zorganizowa�a system szkolnictwa, czyli dokona�a rzeczy niezwykle istotnych dla planu Achmeda. Zacz�� wiec szanowa� jej pomys�y oraz polega� na niej niemal tak samo jak na Grunthorze, dlatego decyzje o wyje�dzie z Ashem uwa�a� za zdrad�. Przynajmniej tak sobie t�umaczy� bezsiln� z�o��, kt�r� czu� od chwili, gdy wyjawi�a, �e zamierza uda� si� w podr� z tym tajemniczym intruzem, odzianym w mg��. Sama my�l, �e Bajarka rano opu�ci Ylorc, przyprawia�a go o dreszcze. Zakl�� znowu, przeczesa� r�kami spocone w�osy i opad� na fotel przed kominkiem. Przez chwil� wpatrywa� si� w �ar i wspomina� moment, kiedy z ognia, kt�ry szala� we wn�trzu ziemi, Rapsodia wysz�a oczyszczona z najdrobniejszych skaz fizycznych, nie�wiadomie przej�wszy jego pot�g�. Od tamtego wydarzenia ka�dy ogie�, od p�omyk�w �wiec po hucz�ce ogniska, reagowa� na ni� takim samym uwielbieniem jak ludzie, wyczuwa� jej obecno��, odbija� nastroje, s�ucha� polece�. Tej mocy potrzebowa� tutaj, w �rodku zimnej g�ry. Pochyli� si� i opar� �okcie na kolanach. Mo�e niepotrzebnie si� martwi�? Szpital i hospicjum funkcjonowa�y bez zak��ce�, winnice przetrwa�y zim� dzi�ki Firboglom, kt�rych sama wyszkoli�a. Bolga�skie dzieci uczy�y si� po�ytecznych umiej�tno�ci i przygotowywa�y do obrony kr�lestwa przed wojskami Rolandii. Dzi�ki jej staraniom g�ra o�y�a. Ku�nie Gwylliama, g�upca, kt�ry zbudowa� i rz�dzi� Canrif, a potem wszcz�� wojn� i zniszczy� w�asne dzie�o, pracowa�y dzie� i noc, ogrzewaj�c podziemne miasto oraz wytwarzaj�c stal na bro� i narz�dzia. Bolgowie ledwo zauwa�� jej nieobecno��. Poza tym, b�d�c Bajarka nie mog�aby d�ugo czyni� z�a jako nie�wiadoma s�u�ka F�dora, mistrza k�amstwa i manipulacji. Bajarze przysi�gali m�wi� wy��cznie prawd�; ich skuteczno�� by�a �ci�le z ni� zwi�zana. Rapsodia zademonstrowa�a swoje umiej�tno�ci i moc prawdziwego imienia, kiedy pierwszy raz si� spotkali. Niewa�ne, �e zrobi�a to przypadkiem. Gdy razem z Grunthorem natkn�li si� na ni� na Serendair, Achmed by� jeszcze znany jako Brat. Znajdowa� si� w niewoli demona, oddycha� powietrzem przesyconym smrodem p�on�cego cia�a. Niewidzialny �a�cuch z ka�d� chwil� coraz mocniej zaciska� si� na jego szyi. F�dor, kt�ry wszed� w posiadanie jego prawdziwego imienia, zacz�� podejrzewa�, �e s�uga pr�buje unikn�� wykonania ostatniego strasznego rozkazu. I wtedy w zau�kach Easton Achmed wpad� na Rapsodie, kt�ra ucieka�a przed prze�ladowcami nas�anymi przez Michaela zwanego Wiatrem �mierci. Zamkn�� oczy, przywo�uj�c wspomnienia. Po jego ustach b��ka� si� lekki u�miech. Przepraszam, ale czy nie adoptowaliby�cie mnie na chwile? B�d� bardzo wdzi�czna. Skin�� g�ow�, cho� nie mia� poj�cia, dlaczego to robi. Dzi�kuj�. Odwr�ci�a si� do �cigaj�cych. Co za niezwyk�y zbieg okoliczno�ci. Zjawili�cie si� w sam� por�, �eby pozna� mojego brata. Bracie, przedstawiam ci miejskich stra�nik�w. Panowie, to m�j brat... Achmed... W��. Trzasku niewidzialnej obr�czy nikt nie us�ysza�, lecz Achmed poczu� go w duszy. Po raz pierwszy, odk�d F�dor zdoby� nad nim w�adz�, z jego nozdrzy znikn�� mdl�cy smr�d. Nareszcie by� wolny i ju� nie grozi�o mu wieczne pot�pienie, na kt�re niechybnie by� skazany, a uratowa�a go nieznajoma, drobna p�-Lirinka. W chwili paniki zabra�a mu stare imi� Brat i zmieni�a je na �mieszne, ale bezpieczne: Achmed W��, zwracaj�c mu w ten spos�b �ycie i dusz�. Jeszcze teraz, we wspomnieniach, widzia� zaskoczenie w jej zielonych oczach. Sama nie mia�a poj�cia, czego dokona�a. Kiedy on i Grunthor zaci�gn�li j� p�niej przez ca�y kraj do korzenia Sagii, ogromnego �wi�tego drzewa Lirin�w, s�dzi�a, �e pr�buj� uchroni� j� przed Wiatrem �mierci. O ile si� orientowa�, nadal trwa�a w tym mylnym prze�wiadczeniu. Gdyby wi�c F�dor j� dopad� i zniewoli�, �atwo da�oby si� to zauwa�y�. Zostaj�c gospodarzem demona, kt�ry z natury by� k�amc�, straci�aby swoj� moc i bajarskie umiej�tno�ci. By�o to niewielkie pocieszenie, zwa�ywszy na inne niebezpiecze�stwa, kt�re czyha�y na ni� poza jego kr�lestwem. Achmed zadr�a� i otworzy� oczy. �ar w kominku wygas�. Unosi�y si� nad nim cienkie smu�ki dymu. W koszarach g�rskiej gwardii Grunthor r�wnie� �ni�, co rzadko mu si� zdarza�o. W przeciwie�stwie do kr�la Firbolg�w by� prostym cz�owiekiem, w zwi�zku z czym mia� te� nieskomplikowane koszmary. Lecz jego z�e sny mocno dawa�y si� we znaki otoczeniu. Podobnie jak Achmed by� p�-Bolgiem, ale w jego �y�ach nie p�yn�a krew Drak�w, tylko zamieszkuj�cych pustynie Bengard�w, rasy gigant�w o potwornych twarzach i grubej sk�rze chroni�cej przed s�o�cem. Nawet w Firbolgach, kt�rzy darzyli dow�dc� wielkim szacunkiem, dor�wnuj�cym jedynie strachowi, jego wygl�d budzi� odraz�, co bardzo mu odpowiada�o. Gdy mamrota� przez sen, obna�aj�c wielkie k�y, kapitanowie i porucznicy elitarnej g�rskiej gwardii, kt�rzy dzielili z nim kwater�, le�eli jak trusie. Bali si� go obudzi�. Jego gniew by� ostatni� rzecz�, jakiej by sobie �yczyli. Zanosi�o si� na to, �e ani dow�dca, ani jego podw�adni nie wypoczn� tej nocy. Grunthorowi �ni� si� smok. �adnego jeszcze nie widzia�, nie licz�c marnego pos�gu w cymria�skim muzeum, wi�c jego senne wizje stanowi�y tw�r do�� ubogiej wyobra�ni. Ca�� swoj� wiedz� o tych bestiach czerpa� z legend opowiadanych przez Rapsodi� w czasie nieko�cz�cej si� podr�y wzd�u� korzenia Sagii. Od niej us�ysza� o ich ogromnej si�� fizycznej i w�adzy nad �ywio�ami, niezwyk�ej inteligencji i zach�anno�ci. W�a�nie ta ostatnia cecha najbardziej go niepokoi�a i sprowadza�a koszmary. Ba� si�, �e smoczyca potraktuje Bajark� jak najcenniejszy skarb i ju� jej nie wypu�ci ze swojej kryj�wki. Nawet nie m�g� my�le� o utracie Rapsodii � on, kt�ry nigdy za niczym nie t�skni�. Przez sen poklepa� �cian� obok legowiska, szepcz�c po bolga�sku s�owa, kt�rymi nie tak dawno, po wyj�ciu z wn�trza ziemi, stara� si� pocieszy� dow�dc� i przyjaciela po utracie jego wrodzonego daru. Pozna� go w czasach, kiedy Achmed by� jeszcze Bratem, najbardziej skutecznym zab�jc� na �wiecie. Jako pierwszy przedstawiciel swojej rasy, kt�ry urodzi� si� na Serendair, jednym z miejsc, gdzie podobno zacz�� si� czas, Brat posiada� wyj�tkow� umiej�tno��. Potrafi� wyczu� bicie serca ka�dego z mieszka�c�w wyspy i z wytrwa�o�ci� ogara pod��a� za zdobycz�. Wszystko si� zmieni�o, kiedy wyszli spod ziemi po drugiej stronie �wiata. Achmed straci� sw�j dar. Teraz s�ysza� jedynie rytmy serc, kt�re pochodzi�y jeszcze z Serendair. Cho� przyjaciel nic nie m�wi�, Grunthor wyczuwa� jego rozpacz. Wtedy po raz pierwszy zrozumia�, �e istnieje co� takiego jak �al. Teraz sam go do�wiadcza�. Rapsodia pochodzi�a z rasy delikatnych istot, na kt�re Firbolgowie bardzo skutecznie polowali w starym kraju, cho� brak si�y Lirinowie zwykle nadrabiali przebieg�o�ci� i zwinno�ci�. Sam kilku zjad�, cho� nie tylu, do ilu si� przyznawa�, celowo dra�ni�c Bajarke. Lirinowie byli drobni i ko�ci�ci, natomiast Bolgowie pot�nie zbudowani i muskularni. �yli na otwartych przestrzeniach, w lasach i na ��kach, podczas gdy ich wrogowie, dzieci ziemi, zamieszkiwali jaskinie i g�ry. Zdaniem Grunthora Rapsodia odnios�a same korzy�ci z tego, �e sp�odzi� j� osobnik z ludzkiej rasy. Szczup�a, ale nie krucha, mia�a cia�o o op�ywowych liniach, a nie kanciaste jak jej pobratymcy, wydatne ko�ci policzkowe i zapewne �agodniejsze rysy twarzy ni� jej matka. By�a pi�kna. Smoczyca zapewne dojdzie do takiego samego wniosku. Na te my�l Grunthor rykn�� przez sen, a jego porucznicy wyskoczyli z ��ek i czmychn�li pod �ciany sypialni. Masywna drewniana prycza skrzypia�a, kiedy si� na niej rzuca�, sapi�c i warcz�c. W ko�cu obr�ci� si� na bok i ucich�. Przez kilka minut jedynym d�wi�kiem w pokoju by�y przyspieszone oddechy pechowych wsp�lokator�w, st�oczonych w k�cie. Tylko oczy b�yszcza�y im w ciemno�ci. Grunthor naci�gn�� szorstki we�niany koc na ramiona i westchn��, gdy poczu� ciep�o na szyi, zupe�nie jakby znajdowa� si� blisko Rapsodii. Niech�tnie opuszcza� korze� Sagii. Przeprowadzaj�c go przez ogniste piek�o, Bajarka za�piewa�a pie�� imienia. Grunthor, silny i godny zaufania jak ziemia. Kiedy wyszed� z ognia, stwierdzi�, �e ��czy go silna wi� z granitem i bazaltem, ze wszystkimi ska�ami. Ziemia sta�a si� dla niego kochank�, kt�rej nigdy nie mia�. Jeszcze nigdy nie zazna� takiego ciep�a i spokoju, a zawdzi�cza� je Rapsodii. Za przytulnym wn�trzem ziemi i za jej pie�ni�, kt�ra rozbrzmiewa�a mu w uszach, nawet kiedy otacza�a go cisza, nie t�skni� tylko dlatego, �e by�a przy nim ma�a Lirinka. Przez ca�� podr� wzd�u� korzenia otacza� Rapsodi� opiek�, uspokaja�, gdy dr�czy�y j� koszmary, chroni� przed wilgotnym ch�odem, pozwalaj�c jej spa� na swojej piersi, w czasie uci��liwej wspinaczki chroni� przed upadkiem w ciemn� otch�a�. Sam nie m�g� uwierzy�, �e jest zdolny do pe�nienia roli tak odmiennej od wszystkiego, co do tej pory robi� w �yciu. Teraz z wielkim trudem powstrzyma� si� przed zamkni�ciem jej w komnacie i wyp�dzeniem niedosz�ego przewodnika z Ylorc. Nie wiedzia�, jak poradzi sobie z podw�jn� strat�: Rapsodii i wspomnie� o pobycie we wn�trzu ziemi, kt�re nierozerwalnie si� z ni� wi�za�y. Nie mia� poj�cia, jak b�dzie �y�, je�li Bajarka nie wr�ci albo zginie. Nie umia� znale�� odpowiedzi na te pytania, wiec jako �o�nierz zacz�� we �nie rozwa�a� szans� jej prze�ycia. Zabiera�a ze sob� magiczn� bro�, Clariona Gwiazd� Dnia, kt�rego jakim� cudem znale�li w g��bi ziemi po tej stronie �wiata. Podobnie jak oni, miecz r�wnie� si� zmieni�. Jego klinga jarzy�a si� teraz p�omieniem, podczas gdy na Serendair jedynie odbija�a blask gwiazd. Nauczy� Rapsodi� w�ada� Clarionem, a ona okaza�a si� poj�tn� uczennic�. W czasie kampanii maj�cej na celu podbicie Ylorc doskonale si� spisywa�a. Potrafi o siebie zadba�. Da sobie rad�. Grunthor zacz�� chrapa�. Ten d�wi�k by� niczym muzyka dla uszu jego podw�adnych. Cicho wr�cili do ��ek, staraj�c nie zbudzi� dow�dcy z g��bokiego snu. W swoim pokoju naprzeciwko sypialni Rapsodii, po drugiej stronie korytarza, Jo mia�a sny szesnastolatki dr�czonej obsesj� i cielesnym po��daniem. Dziewczyna spa�a na plecach, w ulubionej pozycji dzieci ulicy, kt�re wreszcie znalaz�y sw�j k�t. Od czasu do czasu ociera�a pot, kt�ry zbiera� si� na jej piersi, albo mocniej zaciska�a nogi. Nawiedzaj�cy j� obraz Ashego co chwila si� zmienia�, g��wnie dlatego, �e nigdy nie widzia�a go dok�adnie, cho� by�a tego bli�sza ni� inni. Pragn�a go, odk�d w do�� niezwyk�ych okoliczno�ciach poznali si� na targowisku w Bethe Corbair. Nie mia�a poj�cia dlaczego. Zamierza�a go jedynie okra��. Sta� prawie niewidzialny na chodniku i obserwowa� zamieszanie, kt�re po drugiej stronie ulicy niechc�cy spowodowa�a Rapsodia. Kiedy mu wsun�a r�k� do kieszeni, poczu�a moc, kt�ra ca�kiem j� oszo�omi�a. Jej nadgarstek otoczy�a ch�odna mg�a, tak �e zamiast sakiewki chwyci�a j�dra. Wybuch�a awantura, ale wszystko dobrze si� sko�czy�o, jak zawsze, gdy na pomoc przybywa�a Rapsodia. W ten niecodzienny spos�b obie zawar�y znajomo�� z Ashem. Teraz Jo �ni�a o jego oczach, bardzo niebieskich i b�yszcz�cych. Dostrzeg�a je przelotnie, gdy od do�u zajrza�a w g��b ciemnego kaptura. Mierzy�y j� gro�nie spod czupryny miedzianych w�os�w. Gdy kilka miesi�cy p�niej zjawi� si� w Ylorc, obserwowa�a go uwa�nie i czeka�a na okazj�, ale nie uda�o si� jej zobaczy� wszystkich rys�w. Czasami zastanawia�a si�, czy w og�le co� widzia�a, czy sama sobie nie wymy�li�a tych oczu i w�os�w, �eby wype�ni� bia�e plamy. Sny o nim zaczyna�y si� mi�o, ale zwykle pod koniec przeradza�y si� w koszmar. Na jawie Jo dosz�a do wniosku, �e ludzie, kt�rzy ukrywaj� twarz, zwykle maj� ku temu powody. Na przyk�ad Achmed by� brzydki jak �mier�. Nawet paskudniejszy, o ile to mo�liwe. Kiedy pierwszy raz zobaczy�a go bez kaptura, omal nie krzykn�a. Cer� mia� chorobliwie blad�, dziobat� i plamiast�, poznaczon� �y�ami. Oczy, blisko osadzone i jakby nie do pary, sprawia�y wra�enie, �e s� stale wytrzeszczone. Odci�gn�a wtedy Rapsodi� na bok. Jak mo�esz na niego patrzy�? Na kogo? Na Achmeda. A bo co? Przybrana starsza siostra nie pomaga�a jej oswoi� si� z nowym otoczeniem. Najwyra�niej czu�a si� swobodnie w�r�d brzydactw i straszyde�. Za ka�dym razem, kiedy Jo m�wi�a, �e patrzenie na Achmeda nie jest przyjemnym do�wiadczeniem, Rapsodia mierzy�a j� dziwnym wzrokiem. Jednocze�nie chyba nie s�dzi�a, �e Ashe mo�e kogo� poci�ga�. Jo cieszy�a si� z tego w duchu, bo mniej dr�czy�y j� wyrzuty sumienia, gdy z dnia na dzie� narasta�o w niej po��danie. I tak mia�a poczucie winy, �e raduje j� brak spostrzegawczo�ci Rapsodii, kt�ra najwyra�niej nie widzia�a, �e podoba si� go�ciowi. �ycie na ulicy uczyni�o z Jo dobr� obserwatork� i cho� Ashe nie okazywa� Bajarce widocznego zainteresowania, ona i tak je zauwa�y�a. Achmed i Grunthor r�wnie� je spostrzegli, by�a tego pewna. Olbrzym jednak wi�kszo�� czasu sp�dza� na manewrach, a kr�l Firbolg�w znalaz� inne powody, �eby nie lubi� tajemniczego przybysza, tak �e nawet nie mog�a spyta� ich wprost. Zreszt� wola�aby umrze�, ni� to zrobi�. Przekr�ci�a si� na brzuch i skuli�a, os�aniaj�c si� przed strza�ami zazdro�ci, kt�re posypa�y si� na ni� w mrocznej sypialni. Sumienie gryz�o j� nie tylko dlatego, �e pragn�a Ashego, ale r�wnie� ze wzgl�du na jedyn� osob�, kt�ra j� kocha�a, a teraz sta�a si� nie�wiadom� przeszkod�. Rapsodia i dwaj Bolgowie uwolnili j� z Domu Pami�ci, ratuj�c przed �mierci� na o�tarzu ofiarnym, kt�rej nie unikn�y inne dzieci. Grunthor i Achmed chcieli odda� dziewczyn� pod opiek� lordowi Stephenowi, ale Lirinka wzi�a j� ze sob�, obdarzy�a uczuciem, da�a poczucie przynale�no�ci. Jo dopiero uczy�a si� odwzajemnia� mi�o��, kiedy zjawi� si� Ashe i wszystko zepsu�. Wcze�niej �ycie by�o tylko codzienn� walk� o jedzenie, miejsce na nocleg, o przetrwanie. Teraz sta�o si� du�o bardziej skomplikowane. Zgas�a ostatnia migocz�ca �wieca. Zosta� po niej tylko dymi�cy knot i ostry zapach spalonego wosku. Jo zmarszczy�a nos i naci�gn�a koce na g�ow�. Do rana by�o jeszcze daleko. W marzeniach sennych Ashego nie wyst�powa� nikt z tego �wiata ani tego czasu. Jako �e nie by� �ywy ani martwy,jedyn� ucieczk� od cierpienia, kt�re na jawie nie opuszcza�o go ani na chwil�, stanowi�y wspomnienia z przesz�o�ci. Lecz nawet sen nie przynosi� ulgi. Nieliczne wizje, kt�re pojawia�y si� w m�cz�cym p�nie, by�y niewyra�ne i wype�nione b�lem. Zwykle powtarza�y si� koszmary z obecnego albo, co gorsza, z dawnego �ycia. Sam nie wiedzia�, kt�re s� trudniejsze do zniesienia. Smocza natura na razie znajdowa�a si� w u�pieniu, dzi�ki czemu zyskiwa� troch� wytchnienia. Kiedy si� obudzi, zacznie znowu szepta�, dr�czy� go setkami g�upich ��da�, setkami wymaga�. Teraz natarczywy g�os milcza�, czeka� w zakamarkach umys�u, wyp�oszony przez s�odki sen, kt�ry nawiedzi� go tej ostatniej nocy w kr�lestwie Ylorc. W ciszy pokoju go�cinnego Ashe �ni� o Emily. Min�y lata, odk�d pojawi�a si� w jego sennych marzeniach, pi�kna i niewinna dusza pokrewna, nie�yj�ca od tysi�ca lat. Spotka� j� tylko raz, sp�dzi� z ni� tylko jedn� noc, ale od chwili, gdy j� ujrza�, wiedzia�, �e jest jego drug� po�ow�. Ona r�wnie� to wyczu�a, powiedzia�a, �e go kocha, odda�a mu serce, obdarzy�a ca�kowitym zaufaniem, podarowa�a swoje dziewictwo, zosta�a jego �on�, cho� oboje ledwo wyro�li z dzieci�stwa. Jedna wsp�lna noc. Jej popio�y ju� dawno rozwia� wicher czasu, po drugiej stronie �wiata, ca�e wieki temu. Pozosta�o tylko wspomnienie, ukryte g��boko w krypcie jego pami�ci. Emily zmar�a w przesz�o�ci, Ashe na p� �y� w tera�niejszo�ci. Ukrywa� si� przed licznymi prze�ladowcami, dlatego chodzi� po �wiecie w okryciu stworzonym z �ywio�u wody, tak jak jego miecz Kirsdarke. P�aszcz otacza� go mg�� i chroni� przed wzrokiem tych, kt�rzy mogliby odebra� jego wibracje niesione przez wiatr. �ywy ca�un os�ania� go r�wnie� przed oczami reszty �wiata. Do kr�lestwa Bolg�w przyby� z poleceniem obserwowania tr�jki rz�dz�cej potworami. Ashe nienawidzi� by� wykorzystywany w taki spos�b, ale nie m�g� si� sprzeciwi�, bo jego los spoczywa� w r�kach kogo� innego. On sam nie by� panem swojego �ycia. Z tego niemi�ego zadania wynika�a jednak taka korzy��, �e przebywa� blisko Rapsodii. Od chwili, gdy smok po raz pierwszy wyczu� jej obecno�� na r�wninie Rrevensfield, ci�gn�o go do niej niczym �m� do p�omienia. Kiedy wreszcie j� spotka�, obie strony jego natury, smocza i ludzka, ca�kowicie podda�y si� jej czarowi. Gdyby nie by� �ywym trupem, mo�e zdo�a�by si� oprze� urokowi Bajarki, a tak walczy� w nim o lepsze strach z fascynacj�. Sam. Cichy g�os Emily sprawi�, �e do oczu nap�yn�y mu �zy. Nazywa�a go Sam, a on uwielbia� d�wi�k tego imienia. Zbyt szybko si� rozstali. Nie mia� okazji sprostowa� pomy�ki. Nie mog� uwierzy�, �e naprawd� si� zjawi�e�, szepn�a tamtej nocy, dawno temu, pod bezkresnym niebem usianym gwiazdami. W snach wci�� s�ysza� jej s�owa. Sk�d przybywasz? Jeste� spe�nieniem mojego �yczenia, tak? Zjawi�e� si�, �eby uratowa� mnie przed loteri�, zabra� st�d? Wczoraj tu� po p�nocy prosi�am o ciebie moj� gwiazd� i oto jeste�. Nie wiesz, gdzie si� znajdujesz, prawda? Sprowadzi�am ci� z daleka? Doszed� wtedy do wniosku, �e jest w niej magia, i nadal w to wierzy�. Magia dostatecznie silna, �eby przenie�� go przez fale czasu na Serendair, kt�r� morze poch�on�o czterna�cie wiek�w przed jego narodzinami. To tylko sen, twierdzi� z uporem ojciec, staraj�c si� go pocieszy�, kiedy wr�ci� do swojego czasu sam, bez niej. S�o�ce mocno przygrzewa�o i pewnie zemdla�e�. Ashe przekr�ci� si� na bok i j�kn��. Zrobi�o mu si� gor�co. Ogie� w ma�ym kominku pulsowa� i ta�czy�, posy�aj�c fale ciep�a. Nagle ujrza� Rapsodi�. Jej obraz prawie nigdy go nie opuszcza�, tak silna by�a obsesja smoka na punkcie Bajarki. Opuszki palc�w i wargi mrowi�y go od niespe�nionej smoczej zachcianki, �eby jej dotkn��. Pragnienie to pali�o go, odk�d po raz pierwszy j� ujrza�. �Emily!�, zawo�a� z rozpacz�, ale pi�kne wspomnienie, kt�re przed chwil� na nowo prze�ywa�, pierzch�o. Przez sen si�gn�� do kieszeni mglistego p�aszcza i namaca� twardy niedu�y przedmiot, ukryty w aksamitnej sakiewce. Ma�y srebrny guzik w kszta�cie serca, podarowany przez jedyn� kobiet�, kt�r� w �yciu kocha�, i wytarty po latach s�u�enia za talizman, by� jedyn� rzecz�, jaka mu po niej zosta�a. Smok strzeg� go zazdro�nie niczym najwi�kszy skarb. Dotkniecie guzika jak zwykle okaza�o si� skuteczne. Znowu us�ysza� trzask materia�u, jak wtedy gdy niechc�cy oderwa� go od stanika sukni. R�ce dr�a�y mu ze strachu i podniecenia, ale zobaczy� u�miech w jej oczach. Zatrzymaj go, Sam, na pami�tk� nocy, kiedy odda�am ci serce. Spe�ni� jej �yczenie. Nosi� ma�e serduszko przy swoim zranionym, wspomina� to, co utraci�. Szuka� jej bez ko�ca, w muzeach i kryptach, w Domu Pami�ci, w twarzy ka�dej kobiety, m�odej i starej, o w�osach koloru lnu w letni dzie�. Uwa�nie przygl�da� si� kobiecym nadgarstkom, szukaj�c male�kiej blizny, kt�ra wry�a mu si� w pami��. Oczywi�cie nigdy nie znalaz� ukochanej. Wyrocznia przesz�o�ci zapewni�a go, �e dziewczyna nie wsiad�a na �aden ze statk�w, kt�re opu�ci�y Serendair tu� przed tym, jak poch�on�� j� wulkaniczny ogie�. C�, dziecko, przykro mi, �e musz� ci� rozczarowa�, ale nikogo o takim imieniu ani odpowiadaj�cego podanemu przez ciebie opisowi nie by�o w�r�d ludzi, kt�rzy na statkach opu�cili wysp� przed jej zag�ad�. Ta dziewczyna nie dotar�a do l�du. Wyroczni� by�a jego babka Anwyn, kt�ra nigdy by go nie ok�ama�a, po pierwsze, ze wzgl�du na pokrewie�stwo, a po drugie, dlatego �e utraci�aby dar jasnowidzenia. Podobnie jak jej siostra Rhonwyn, wyrocznia tera�niejszo�ci. Ub�aga� j�, �eby u�y�a kompasu, jednego z trzech staro�ytnych instrument�w, dzi�ki kt�rym jej cymria�ski ojciec Merythin Odkrywca znalaz� ten l�d. R�ka mu si� trz�s�a, gdy podawa� jej trzynastograniastego miedziaka. Drug� identyczn� trzypens�wk� podarowa� Emily. To jedyne takie monety na ca�ym �wiecie, zapewni� ciotk�. Jego m�odzie�czy g�os dr�a�, zdradzaj�c udr�k�. Je�li odszukasz drug� tak� sam�, znajdziesz i j�. Wyrocznia tera�niejszo�ci wzi�a kompas w chude d�onie. Urz�dzenie zacz�o �wieci�, a potem szumie�. W ko�cu Rhonwyn ze smutkiem pokr�ci�a g�ow�. Nie ma na �wiecie drugiej takiej monety jak twoja, moje dziecko. Przykro mi. Chyba �e le�y pod falami morza, ale nawet ja nie widz�, jakie skarby znajduj� si� w kryptach Oceanu Ojca. Nie wiedzia�, �e wzrok wyroczni nie si�ga r�wnie� w g��b ziemi, gdzie czas nie ma �adnej w�adzy. Podda� si� wtedy, niemal uwierzy� w straszn� prawd�, ale nadal szuka� ukochanej w twarzach napotkanych kobiet. Emily u�miecha�a si� do niego w snach, towarzyszy�a mu na jawie, a on spe�nia� obietnic�, kt�r� nieopatrznie z�o�y� jej przy po�egnaniu. B�d� my�la� o tobie w ka�dej chwili, p�ki ci� znowu nie zobacz�. Od jej obrazu uwolni� si� dopiero po wielu latach i strasznych prze�yciach, kt�re zmieni�y jego �ycie w koszmar. Serce Ashego by�o kiedy� �wi�tyni� Emily, a teraz sta�o si� mrocznym, pos�pnym miejscem, zbezczeszczonym przez demona. Nie m�g� d�u�ej przechowywa� w nim drogocennych wspomnie�. Nie mia� poj�cia, dlaczego tej nocy wr�ci�a, unosz�c si� lekko na smu�kach dymu, kt�re nap�ywa�y od kominka. B�d� o tobie my�la� przez ca�y czas, p�ki si� nie spotkamy. Obraz zblad�. Ashe rzuci� si� na ��ku, pr�buj�c chwyci� zjaw�. Kocham ci�, Sam. Tak d�ugo na ciebie czeka�am. Zawsze wiedzia�am, �e przyb�dziesz, je�li o to poprosz�. Usiad� raptownie. Sk�r� mia� lepk� od potu. Trz�s� si�, spowity ch�odn� mg�� p�aszcza. Gdyby tak jego �yczenie te� si� spe�ni�o. Fribolg pe�ni�cy stra� na ko�cu korytarza uk�oni� si� nisko kr�lowi, gdy ten wyszed� ze swojej komnaty i ruszy� w stron� pokoju Bajarki. W�adca zapuka� g�o�no, po czym bezceremonialnie otworzy� drzwi, nie czekaj�c na odpowied�. Codziennie dawa� takie przedstawienie na u�ytek Bolg�w, kt�rzy wierzyli, �e Lirinka i Jo s� na�o�nicami w�adcy, i dlatego zostawiali je w spokoju. Zar�wno Achmeda, jak i Grunthora bawi�a ta gra, cho� dobrze wiedzieli, �e w sercu Rapsodu tli si� z jej powodu uraza. Pie�niarka zdoby�a si� jednak na rozs�dek, g��wnie ze wzgl�du na siostr�. Ogie� w kominku migota� niepewnie, dostosowuj�c si� do jej nastroju. Rapsodia nie podnios�a wzroku znad r�kopisu, kt�ry akurat studiowa�a. � Dzie� dobry, Pierwsza Kobieto. Musisz bardziej si� stara�, je�li chcesz przekona� Bolg�w, �e jeste� kr�lewsk� na�o�nic�. � Zamknij si� � rzuci�a, nie przerywaj�c lektury. Achmed u�miechn�� si�, wzi�� dzbanek z tacy, na kt�rej sta�o nietkni�te �niadanie, i nala� sobie herbaty. By�a zimna. Bajarka musia�a wsta� dzi� wcze�niej ni� zwykle. � Jakie bzdury czytasz tym razem? � zapyta�, podsuwaj�c jej kubek. Rapsodia nie zaszczyci�a go spojrzeniem, tylko dotkn�a naczynia. Chwile p�niej Achmed uni�s� herbat� do ust. Zanim si� napi�, musia� za ni� podmucha�. � �Sza� smoka�. Zadziwiaj�ce. Nie wiadomo sk�d manuskrypt znalaz� si� wczoraj pod moimi drzwiami. Co za zbieg okoliczno�ci! W�adca usiad� na starannie za�cielonym ��ku, skrywaj�c u�miech. � Istotnie. Dowiedzia�a� si� czego� ciekawego o Elynsynos? Wreszcie na niego spojrza�a. Jej twarz si� rozpogodzi�a. � Zobaczmy. � Odchyli�a si� na oparcie krzes�a, unios�a staro�ytny zw�j do �wiat�a i zacz�a czyta�: � �Elynsynos mierzy od jednej do pi�ciu st�p d�ugo�ci, z�by ma d�ugie i ostre jak sztylety. Mo�e przybiera� dowoln� posta�, w tym r�wnie� si� natury, takich jak tornado, trz�sienie ziemi, pow�d� albo wiatr. W jej brzuchu znajduj� si� kryszta�y siarki, zrodzone w ogniu Podziemia. Dzi�ki nim potrafi spali� wszystko, na co tchnie. Jest z�a i okrutna. Kiedy nie wr�ci� jej kochanek, �eglarz Merithyn, wpad�a w sza� i spustoszy�a zachodni� po�ow� kontynentu oraz prowincj� Bethany. Niszczycielski po�ar, jaki wznieci�a, przetrwa� w postaci wiecznego p�omienia, kt�ry dzi� pali si� w bazylice ognia�. � S�ysz� nut� sarkazmu w twoim g�osie. Negujesz �wiadectwo historyczne? � Znaczn� jego cz��. Zapominasz, Achmedzie, �e jestem Pie�niark�. To my spisali�my wszystkie legendy i ballady. Dobrze si� orientuj�, jak bardzo potrafi� by� przesadzone. � Sama tak robi�a�? Rapsodia westchn�a. � Przecie� wiesz, �e Pie�niarze, a szczeg�lnie Bajarze, nie mog� k�ama�, bo inaczej trac� sw�j status i zdolno�ci, maj� jednak prawo powtarza� apokryfy lub zmy�lone opowie�ci, p�ki przedstawiaj� je w�a�nie w taki spos�b, to znaczy jako bajki. Kr�l pokiwa� g�ow�. � Skoro z g�ry odrzucasz t� histori�, to dlaczego si� martwisz? � Kto powiedzia�, �e si� martwi�. Firbolg u�miechn�� si� upiornie. � Ogie� � odpar� kr�tko, wskazuj�c g�ow� na kominek. Rapsodia spojrza�a na nik�e p�omyki, kt�re ledwo pe�ga�y po ci�kim polanie, nie maj�c si�y go rozpali�. Wbrew sobie wybuchn�a �miechem. � No, dobrze, przy�apa�e� mnie. A przy okazji, nie odrzucam ca�ej tej historii. Powiedzia�am tylko, �e niekt�re partie uwa�am za przesadzone. Inne mog� by� prawdziwe. � Na przyk�ad? Bajarka od�o�y�a manuskrypt na st� i skrzy�owa�a ramiona. � Mimo niezgodno�ci w ocenie wymiar�w Elynsynos nie w�tpi�, �e by�a... jest ogromna. � Zadr�a�a mimo woli. � Mo�e istotnie potrafi zmieni� si� w wicher, ogie�, wod� lub ziemi�. Smoki s� podobno zwi�zane ze wszystkimi pi�cioma �ywio�ami. Mo�e rzeczywi�cie jest z�a i m�ciwa, ale nie wierz� w t� bajk� o zniszczeniu po�owy kontynentu. � Naprawd�? � Tak. Tereny, kt�re przemierzyli�my, pokrywa dziewiczy b�r, a tamtejsze drzewa nie wyros�yby na miejscu spustoszonym przez ogie�. � Rozumiem. Nie w�tpi� w twoj� wiedz� o lasach i... dziewictwie. Ostatecznie po raz drugi jeste�... � Zamknij si� i wyno� z mojego pokoju � powiedzia�a, wstaj�c z krzes�a. � Id� do Jo. Tym razem ogie� zareagowa�. S�abe p�omyki o�y�y raptownie, skoczy�y w g�r�, zahucza�y gniewnie. Rapsodia podesz�a do wieszaka i si�gn�a po p�aszcz. Zarzuci�a go na siebie i wr�ci�a do sto�u. Zwin�a r�kopis i wcisn�a go do r�ki Achmedowi. � Dzi�kuj� za lektur� do poduszki. Chyba nie musz� ci dok�adnie t�umaczy�, gdzie mo�esz sobie go wsadzi�. Gdy trzasn�y drzwi, kr�l za�mia� si� cicho. Zima powoli dobiega�a ko�ca. Ju� od jakiego� czasu zbiera�a si� do odej�cia, ale jeszcze nie chcia�a wypu�ci� �wiata z lodowatych obj