9056
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 9056 |
Rozszerzenie: |
9056 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 9056 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 9056 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
9056 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Arthur C. Clarke
Przewaga
Sk�adaj�c niniejsze o�wiadczenie z w�asnej i nieprzymuszonej woli, pragn�, z ca�ym przekonaniem stwierdzi�, �e nie jest mym zamiarem wywo�anie wsp�czucia czy uzyskanie �agodniejszego wyroku. Pisz� je, by odeprze� zarzuty stawiane w niekt�rych k�amliwych relacjach, opublikowanych w gazetach, jakie pozwolono mi przeczyta�, oraz w audycjach wi�ziennego radiow�z�a. Przedstawiaj� one ca�kowicie fa�szywy obraz prawdziwej przyczyny naszej pora�ki, a jako w�dz si� zbrojnych mojej rasy w chwili przerwania dzia�a� wojennych, uwa�am za sw�j obowi�zek zaprotestowa� przeciwko takiemu szkalowaniu tych, co s�u�yli pod moimi rozkazami.
Ponadto mam nadziej�, �e niniejsze o�wiadczenie pozwoli wyja�ni� powody, dla kt�rych dwukrotnie zwraca�em si� do S�du z pro�b� o wys�uchanie mnie, i obecnie sk�oni Go do uczynienia mi tej �aski, gdy� nie widz� �adnych podstaw do odmowy.
G��wna przyczyna naszej pora�ki okaza�a si� prosta i, wbrew przeciwnym twierdzeniom, nie by� ni� brak odwagi naszych �o�nierzy czy jaki� b��d floty. Pokona�o nas tylko jedno: ni�szy poziom nauki u naszych wrog�w: Powtarzam: ni�szy poziom nauki u naszych wrog�w.
Kiedy wojna si� zacz�a, nie mieli�my �adnych w�tpliwo�ci, �e odniesiemy ostateczne zwyci�stwo. Po��czone floty naszych sojusznik�w znacznie przewy�sza�y liczb� i uzbrojeniem si�y zebrane przez wroga przeciwko nam, a prawie we wszystkich dziedzinach nauki wojennej mieli�my nad nim przewag�. Byli�my pewni, �e j� utrzymamy. Nasze przekonanie okaza�o si�, niestety, a� za bardzo uzasadnione.
Na pocz�tku wojny g��wn� nasz� broni� by�y samonaprowadzaj�ce si� torpedy dalekiego zasi�gu, sterowane pioruny kuliste i r�ne wersje wi�zki Klydona. Wyposa�ono w nie wszystkie jednostki floty, a cho� nasi wrogowie dysponowali podobn� broni�, ich urz�dzenia mia�y na og� mniejsz� moc. Ponadto za nami sta�a znacznie wi�ksza Wojskowa Organizacja Naukowa, a maj�c tak� przewag� na pocz�tku, w �aden spos�b nie mogli�my przegra�.
Kampania rozwija�a si� zgodnie z planem do Bitwy pod Pi�cioma S�o�cami. Oczywi�cie wygrali�my j�, lecz op�r okaza� si� silniejszy, ni� oczekiwano. Zdali�my sobie spraw�, �e zwyci�stwo mo�e si� op�ni� i trudniej b�dzie je osi�gn��, ni� pocz�tkowo zak�adano. W celu om�wienia przysz�ej strategii zwo�ali�my wi�c narad� dow�dc�w najwy�szej rangi.
Po raz pierwszy w naszych naradach wojennych uczestniczy� genera� profesor Norden, nowy szef Sztabu Naukowego, powo�any na to stanowisko, by wype�ni� luk� spowodowan� �mierci� Malvara, naszego najwybitniejszego naukowca. Kierownictwo Malvara bardziej ni� cokolwiek przyczyni�o si� do zwi�kszenia skuteczno�ci i si�y naszych broni. Jego �mier� by�a bardzo ci�kim ciosem, lecz nikt nie w�tpi� w b�yskotliwo�� jego nast�pcy, cho� wielu z nas kwestionowa�o celowo�� powo�ania naukowca-teoretyka na tak wa�ne stanowisko. Jednak�e naszych w�tpliwo�ci nie uwzgl�dniono.
Bardzo dobrze pami�tam, jakie wra�enie zrobi�o wyst�pienie Nordena podczas tej narady. Zaniepokojeni doradcy wojskowi zwr�cili si� z pro�b� o pomoc, jak zwykle, do naukowc�w. Spytali ich, czy mo�liwe jest ulepszenie istniej�cych broni, by jeszcze zwi�kszy� nasz� �wczesn� przewag�.
Odpowied� Nordena by�a ca�kiem nieoczekiwana. Malvarowi cz�sto zadawano takie pytania i zawsze robi� to, o co prosili�my.
- Szczerze m�wi�c, panowie, mam co do tego w�tpliwo�ci - rzek� Norden. - Praktycznie nasze obecne bronie s� sko�czenie doskona�e. Nie chcia�bym krytykowa� mojego poprzednika ani znakomitej pracy Sztabu Naukowego przez ostatnie kilka pokole�, ale czy panowie zdaj� sobie spraw�, �e od ponad stu lat w uzbrojeniu nie nast�pi�a �adna zasadnicza zmiana? Obawiam si�, �e to skutek konserwatywnych tradycji. Zbyt d�ugo bowiem Sztab Naukowy zajmuje si� udoskonalaniem starej broni, zamiast opracowywa� nowe jej rodzaje. Na szcz�cie nasi przeciwnicy nie s� m�drzejsi, ale nie mo�emy zak�ada�, �e tak b�dzie zawsze.
S�owa Nordena zaniepokoi�y obecnych, co niew�tpliwie by�o jego zamiarem. Szybko poszed� za ciosem.
- Potrzebujemy teraz nowych broni... zupe�nie innych ni� stosowane dotychczas. Mo�na stworzy� takie bronie, lecz to oczywi�cie wymaga czasu, ale od chwili podj�cia twoich obowi�zk�w zast�pi�em niekt�rych starszych naukowc�w lud�mi m�odymi i skierowa�em uwag� na kilku bardzo obiecuj�cych dotychczas nie zbadanych dziedzin. W istocie jestem przekonany, �e wkr�tce czeka nas rewolucja w sposobie prowadzenia wojny.
My natomiast mieli�my w�tpliwo�ci. Norden m�wi� napuszonym tonem, czym wzbudzi� nasze podejrzenia co do jego twierdze�. W�wczas jeszcze nie wiedzieli�my, �e nigdy niczego nie proponuje, p�ki nie zako�czy bada� w laboratorium. W laboratorium - i w�a�nie to by�o najistotniejsze.
W nieca�y miesi�c p�niej Norden udowodni�, �e mia� racje, i zademonstrowa� �sfer� anihilacji�. kt�ra powodowa�a ca�kowit� dezintegracj� materii w promieniu kilkuset metr�w. Upajali�my si� skuteczno�ci� nowej broni, byli�my wi�c gotowi przeoczy� jej zasadnicz� wad�: fakt, �e jest sfer� i, �e jako taka w chwili, gdy powstaje, niszczy do�� skomplikowane urz�dzenia, kt�re - j� wytwarzaj�. Oznacza�o to oczywi�cie, �e nie mo�na jej u�ywa� na statkach bojowych, lecz jedynie w pociskach kierowanych, a wi�c rozpocz�to wielki program przebudowy samonaprowadzaj�cych si� torped, �eby mog�y przenosi� now� bro�. Tymczasem zawieszono wszelkie ofensywy.
Teraz ju� wiemy, �e by� to nasz pierwszy b��d. Uwa�am go jednak za naturalny, wydawa�o si� nam bowiem, �e wszystkie istniej�ce rodzaje broni z dnia na dzie� sta�y si� przestarza�e, i natychmiast zacz�li�my je traktowa� jak prymitywne prze�ytki. Nie zdawali�my sobie jednak sprawy z ogromu zadania, do kt�rego si� przymierzali�my, i ile czasu up�ynie, zanim ta rewolucyjna superbro� znajdzie si� na polu walki.
Nic podobnego nie wydarzy�o si� w ci�gu minionych stu lat. nie mieli�my wi�c �adnego do�wiadczenia.
Sprawa przebudowy okaza�a si� znacznie trudniejsza, ni� przewidywano. Nale�a�o zaprojektowa� now� klas� torped, gdy� model standardowy by� za ma�y. To z kolei oznacza�o, �e tylko wi�ksze statki mog� je miota�, ale gra by�a warta �wieczki. Po sze�ciu miesi�cach ci�kie jednostki floty wyposa�ono w sfery anihilacji. �wiczebne manewry i pr�by wykaza�y, �e nowa bro� dzia�a zadowalaj�co, i byli�my gotowi wprowadza� j� do akcji. Norden. kt�rego ju� okrzykni�to architektem zwyci�stwa, przeb�kiwa� o jeszcze bardziej spektakularnych rodzajach broni.
Wtedy wydarzy�y si� dwie rzeczy. W czasie lotu �wiczebnego znikn�� jeden z naszych statk�w bojowych, a dochodzenie wykaza�o, �e znajduj�cy si� na jego pok�adzie radar dalekiego zasi�gu mo�e w pewnych warunkach spowodowa� zap�on sfery natychmiast po opuszczeniu wyrzutni przez torped�. Usuni�cie tej wady wymaga�o niewielkiej modyfikacji, lecz poci�gn�o za sob� op�nienie o nast�pny miesi�c, a to sta�o si� �r�d�em wielu rozd�wi�k�w mi�dzy sztabem floty a naukowcami. Byli�my ju� ponownie, gotowi do akcji, kiedy Norden o�wiadczy�, �e dziesi�ciokrotnie zwi�kszono promie� skuteczno�ci sfery, a tym samym tysi�ckrotnie wzros�y nasze szans� zniszczenia nieprzyjacielskiego statku.
Na nowo zacz�to wi�c przer�bki, lecz wszyscy si� zgadzali, �e warto narazi� si� na wynikaj�ce z tego op�nienie. Tymczasem jednak wr�g, o�mielony brakiem dalszych atak�w, sam nieoczekiwanie uderzy�. Naszym statkom zabrak�o torped, gdy� ani jednej nie otrzyma�y z fabryk; musia�y si� wi�c wycofa�. Stracili�my zatem uk�ady Kyrane i Floranusa oraz fortec� planetarn� Rhamsandrom.
By� to irytuj�cy, ale niezbyt dotkliwy cios, gdy� odzyskane przez nieprzyjaciela uk�ady s� nastawione do nas wrogo i trudne w administrowaniu. Nie mieli�my w�tpliwo�ci, �e z �atwo�ci� powr�cimy na te pozycje w najbli�szym czasie, gdy tylko nowa bro� wejdzie do akcji.
Nadzieje te spe�ni�y si� jedynie cz�ciowo. Kiedy zn�w podj�li�my ofensyw�, dysponowali�my mniejsz� liczb� sfer anihilacji, ni� pocz�tkowo planowano, a to by�a pierwsza przyczyna ograniczonych sukces�w naszych operacji. Druga okaza�a si� znacznie powa�niejsza.
Kiedy my wyposa�ali�my jak najwi�ksz� liczb� statk�w w nasz� niezawodn� bro�, nieprzyjaciel gor�czkowo budowa�. Wprawdzie by�y to jednostki przestarza�e i dysponuj�ce star� broni�, ale mia� ich wi�cej od nas. Wchodz�c do akcji stwierdzili�my, �e zebra� przeciwko nam si�y cz�stokro� o sto procent liczniejsze, ni� oczekiwano, a to spowodowa�o zamieszanie przy wyborze cel�w przez bro� samosteruj�c� i w rezultacie straty by�y wi�ksze, ni� przewidywano. Nieprzyjaciel dozna� jeszcze wi�kszych strat, je�li bowiem sfera osi�ga cel, zniszczenie jest pewne, ale wbrew nadziejom nie przechyli�o to szali zwyci�stwa na nasz� stron�.
Ponadto, kiedy g��wne si�y by�y zaanga�owane w walce, nieprzyjaciel przypu�ci� �mia�y atak na s�abo bronione uk�ady Eristona, Duranusa, Carmanidora i Pharanidona, wszystkie je odbijaj�c. Powsta�o wi�c zagro�enie w odleg�o�ci zaledwie pi��dziesi�ciu lat �wietlnych od naszych planet ojczystych.
Podczas nast�pnej narady g��wnodowodz�cych panowa�a atmosfera wzajemnych oskar�e�. Wi�kszo�� zarzut�w kierowano pod adresem Nordena - wielki admira� Taxaris podkre�la� w szczeg�lno�ci, �e dzi�ki naszej broni, powszechnie uwa�anej za niezawodn�, znajdowali�my si� obecnie w znacznie gorszej sytuacji ni� przedtem. Utrzymywa�, i� nale�a�o budowa� raczej statki konwencjonalne, co zabezpieczy�oby nas przed utrat� przewagi liczebnej.
Norden by� r�wnie w�ciek�y i nazwa� sztab floty band� niewdzi�cznych partaczy. Ale moim zdaniem najbardziej go niepokoi� - jak zreszt� nas wszystkich - nieoczekiwany zwrot w rozwoju wydarze�. Da� nam do zrozumienia, �e istnieje spos�b, aby szybko zaradzi� tej sytuacji. Teraz wiemy, �e od wielu lat naukowcy pracowali nad analizatorem pola walki, ale w�wczas by� on dla nas rewelacj� i chyba przedwcze�nie zacz�li�my si� nim entuzjazmowa�. Skusi�a nas r�wnie przekonywaj�ca argumentacja Nordena. C� z tego, powiedzia�, �e nieprzyjaciel ma dwa razy wi�cej statk�w, skoro mo�emy podwoi�, a nawet potroi� skuteczno�� naszych? Od dziesi�tk�w lat czynniki biologiczne, nie za� mechaniczne, ogranicza�y prowadzenie walki - jeden umys� czy zesp� umys��w z coraz wi�kszym trudem radzi� sobie z szybko zmieniaj�cymi si� i z�o�onymi elementami walki w tr�jwymiarowej przestrzeni. Matematycy Nordena przeanalizowali kilka klasycznych przypadk�w z przesz�o�ci i wykazali, �e chocia� odnie�li�my zwyci�stwo, to jednak zaledwie w po�owie wykorzystano zdolno�ci operacyjne naszych jednostek.
Wszystko to ulegnie zmianie dzi�ki zastosowaniu analizatora pola walki, kt�ry zast�pi sztab operacyjny kalkulatorami elektronicznymi. Pomys� w teorii nie by� nowy. lecz dotychczas pozostawa� jedynie utopijnym marzeniem. Wielu z nas nie chcia�o wierzy�, �e ju� przesta� by� utopi�, ale po przeprowadzeniu kilku symulowanych bitew o du�ym stopniu z�o�ono�ci dali�my si� jednak przekona�.
Postanowiono zainstalowa� analizator na czterech z naszych najci�szych statk�w, po jednym dla ka�dej z g��wnych flot. Na tym etapie zacz�y si� k�opoty, ale w�wczas jeszcze nic o nich nie wiedzieli�my.
Analizator sk�ada� si� bez ma�a z miliona lamp pr�niowych i wymaga� zespo�u pi�ciuset technik�w do konserwacji i obs�ugi. Zakwaterowanie dodatkowego personelu na pok�adzie statku bojowego by�o zupe�nie wykluczone, ka�dej z czterech jednostek musia� wi�c towarzyszy� specjalnie przystosowany statek pasa�erski, gdzie w czasie wolnym od s�u�by przebywali technicy.
I wtedy, ku naszemu przera�eniu, stan�li�my w obliczu nast�pnego kryzysu. Do obs�ugi analizator�w wybrano prawie pi�� tysi�cy wysoko kwalifikowanych ludzi i skierowano ich na intensywny kurs do O�rodka Szkolenia Technicznego. Pod koniec si�dmego miesi�ca dziesi�� procent kursant�w za�ama�o si� nerwowo, a tylko czterdzie�ci procent zdo�a�o si� zakwalifikowa�.
I zn�w wszyscy wzajemnie si� oskar�ali. Norden powiedzia� oczywi�cie, �e nie mo�na obci��a� odpowiedzialno�ci� personelu naukowego, czym zrazi� sobie dow�dztwa do spraw sk�adu osobowego i szkolenia. Ostatecznie postanowiono, �e jedyne, co mo�na uczyni�, to wykorzysta� dwa analizatory zamiast czterech, a pozosta�e wprowadzi� do akcji, gdy tylko uda si� przeszkoli� ludzi. Mieli�my niewiele czasu do stracenia, nieprzyjaciel bowiem kontynuowa� ofensyw� i ros�o jego morale.
Pierwszy analizator we flocie mia� by� u�yty przy odbijaniu uk�adu Eristona. Po drodze, jak to bywa na wojnie, statek wioz�cy technik�w wpad� na w�druj�c� min�. Statek bojowy wyszed�by z tego ca�o, ale pasa�er uleg� zupe�nemu zniszczeniu. Musieli�my zatem zrezygnowa� z tej operacji.
Druga ekspedycja mia�a pocz�tkowo wi�cej szcz�cia. Nie by�o w og�le �adnych w�tpliwo�ci, �e analizator spe�ni� swoje zadanie - zgodnie z obietnicami jego projektant�w - i nieprzyjaciel dozna� ci�kiej pora�ki w pierwszych potyczkach. Wycofa� si�, pozostawiaj�c nam Saphran, Leucon i Haxanerax. Ale jego wywiad musia� zauwa�y� obecno�� statku pasa�erskiego w centrum naszej floty bojowej. Musia� r�wnie� zauwa�y�, �e naszej pierwszej flocie towarzyszy� podobny statek i �e wycofa�a si�, gdy ten zosta� zniszczony.
W nast�pnej potyczce wykorzysta� sw� liczebn� przewag�, by przypu�ci� druzgoc�cy atak na statek z analizatorem i jego bezbronn� - eskort�. Uderzenie przeprowadzono nie bacz�c na straty, zako�czy�o si� wi�c powodzeniem, cho� naturalnie obydwu statk�w broniono zawzi�cie. W rezultacie flota dos�ownie straci�a g�ow�, gdy� skuteczny powr�t do starych metod operacyjnych okaza� si� niemo�liwy. Wycofali�my si� pod ci�kim ogniem, trac�c w ten spos�b wszystko, co uda�o nam si� odzyska�, a dodatkowo uk�ady Lorymii, Ismarnusa, Beronisa, Alphanidona i Sideneusa.
W tej fazie wielki admira� Taxaris wyrazi� sw� dezaprobat� dla Nordena pope�niaj�c samob�jstwo, a dowodzenie przej��em ja.
Sytuacja by�a nie tylko powa�na, ale r�wnie� irytuj�ca. Zupe�nie pozbawiony wyobra�ni wr�g, stosuj�c z uporem konserwatywne metody walki, kontynuowa� ofensyw� za pomoc� przestarza�ych i ma�o skutecznych, cho� teraz niepomiernie liczniejszych statk�w. ��� cz�owieka zalewa�a, gdy u�wiadomi� sobie, �e wystarczy�o tylko dalej budowa�, by znale�� si� w znacznie korzystniejszej sytuacji. Odby�o si� wiele pe�nych goryczy narad, w czasie kt�rych Norden broni� naukowc�w, a wszyscy jego obarczali odpowiedzialno�ci� za to, co si� sta�o. Trudno�� polega�a na tym, �e potrafi� wszystko uzasadni�: mia� doskona�e usprawiedliwienie dla ka�dej katastrofy, jaka si� wydarzy�a. A teraz ju� nie mogli�my zawr�ci� z tej drogi - musieli�my kontynuowa� badania nad niezawodn� broni�. Pocz�tkowo by�a luksusem, kt�ry mia� skr�ci� wojn�, obecnie za� konieczno�ci�, je�li chcieli�my zako�czy� j� zwyci�sko.
Przeszli�my do obrony i to samo uczyni� Norden. Z jeszcze wi�ksz� determinacj� ni� przedtem pr�bowa� odzyska� presti�, zar�wno sw�j w�asny, jak i personelu naukowego. Zawi�d� nas jednak dwukrotnie i nie chcieli�my zn�w pope�nia� tego samego b��du. Dwadzie�cia tysi�cy naukowc�w Nordena mog�o niew�tpliwie opracowa� wiele nowych broni, lecz my mieli�my pozosta� niewzruszeni.
Byli�my w b��dzie. Bro� ostateczna okaza�a si� czym� tak fantastycznym, �e nawet w tej chwili a� trudno uwierzy�, i� kiedykolwiek istnia�a. Niewinna, ma�o m�wi�ca nazwa - pole wyk�adnicze - nie zdradza�a jej prawdziwych mo�liwo�ci. Odkrycia dokona�o kilku matematyk�w Nordena w trakcie czysto teoretycznych bada� nad w�a�ciwo�ciami przestrzeni. Ich wyniki, ku powszechnemu zdumieniu, da�y si� wykorzysta� w praktyce.
Dzia�anie pola trudno wyja�ni� laikowi. Pos�u�� si� opisem technicznym: �stwarza w przestrzeni warunki wyk�adnicze, w kt�rych ka�da odleg�o�� sko�czona jest normalna, a przestrze� linearna mo�e sta� si� niesko�czona w pseudoprzestrzeni�. Norden wyja�ni� to pro�ciej, co niekt�rzy z nas uznali za bardzo pomocne: to tak, jakby kto� wzi�� p�aski gumowy kr��ek - kt�ry tu zast�puje jaki� obszar normalnej przestrzeni - a potem, chwytaj�c za �rodek, rozci�gn�� go do niesko�czono�ci. Obw�d kr��ka si� nie zmieni, ale jego ��rednica� b�dzie niesko�czona. W�a�nie co� takiego robi� generator pola z przestrzeni� wok� siebie.
Przypu��my, �e na przyk�ad statek maj�cy na pok�adzie taki generator zostanie otoczony przez nieprzyjacielskie maszyny. Kiedy go w��czy, ka�dy statek nieprzyjaciela pomy�li, �e zar�wno on, jak i pozosta�e statki z drugiej strony ko�a nagle rozp�yn�y si� w nico��. Jednak�e obw�d ko�a pozostanie taki sam jak przedtem, a tylko podr� do jego �rodka b�dzie trwa�a niesko�czenie d�ugo i je�li kto� j� rozpocznie, to odleg�o�ci b�d� si� zwi�ksza�y w miar� zmieniaj�cej si� �skali� przestrzeni.
To istny koszmar, ale bardzo przydatny. Do statku z w��czonym generatorem pola nic nie mog�o dotrze�: ca�kowicie otoczony ze wszystkich stron przez nieprzyjacielsk� flot�, by� dla niej niedost�pny, jakby znajdowa� si� na drugim ko�cu wszech�wiata. Nie m�g�, oczywi�cie, z ni� walczy�, nie wy��czywszy pola, kt�re dawa�o mu bardzo du�� przewag� nie tylko w obronie, ale r�wnie� w ataku. Statek wyposa�ony w pole m�g� si� bowiem niepostrze�enie zbli�y� do nieprzyjacielskiej floty i nagle pojawi� w samym jej �rodku.
Tym razem wydawa�o si�, �e nowa bro� nie ma wad. Nie musz� dodawa�, �e przeprowadzono poszukiwania wszelkich mo�liwych usterek, nim ponownie si� zaanga�owali�my. Na szcz�cie urz�dzenie to by�o do�� proste i jego obs�uga nie wymaga�a licznego personelu. Po wielu dyskusjach zdecydowali�my niezw�ocznie rozpocz�� jego produkcj�, zdaj�c sobie spraw�, �e czasu mamy coraz mniej i mo�emy przegra� wojn�. Dotychczas stracili�my wszystko, co uda�o nam si� na pocz�tku zdoby�, a si�y nieprzyjacielskie dokona�y kilku rajd�w, kt�rych celem by� nasz w�asny Uk�ad S�oneczny.
Zdo�ali�my powstrzyma� nieprzyjaciela na czas przezbrajania floty i opracowywania nowych technik bojowych. W celu operacyjnego wykorzystania pola nale�a�o zlokalizowa� formacj� wroga, wej�� na kurs prze-chwytuj�cy, a potem w��czy� generator na okre�lony czas. Je�li obliczenia by�y dok�adne, po wy��czeniu pola statek winien znale�� si� w samym �rodku nieprzyjacielskiej formacji, co pozwala zada� du�e straty, a nast�pnie, w razie potrzeby, wycofa� si� t� sam� drog�.
Pierwsze pr�bne manewry by�y zadowalaj�ce i nowy sprz�t wydawa� si� rzeczywi�cie niezawodny. Przeprowadzono liczne symulowane ataki, a za�ogi oswoi�y si� z now� technik�. Bra�em udzia� w jednym z lot�w pr�bnych i bardzo dobrze pami�tam swoje wra�enia, kiedy w��czono pole. Statki wok� nas zacz�y gwa�townie male�, jakby znajdowa�y si� na powierzchni ba�ki szybko zwi�kszaj�cej sw� obj�to��, a potem w jednej chwili zupe�nie znikn�y. Tak samo gwiazdy - lecz wkr�tce zauwa�yli�my, �e wci�� wida� Galaktyk� w postaci niewyra�nego pasa �wiat�a wok� statku. Rzeczywisty promie� naszej pseudoprzestrzeni w istocie nie by� niesko�czony, lecz wynosi� oko�o stu tysi�cy lat �wietlnych, a wi�c odleg�o�� mi�dzy najdalszymi gwiazdami a naszym uk�adem zbytnio si� nie zwi�kszy�a, cho� najbli�sze oczywi�cie ca�kowicie znik�y.
Musieli�my jednak przerwa� manewry ze wzgl�du na ca�e mn�stwo drobnych k�opot�w technicznych z r�nym sprz�tem, szczeg�lnie z obwodami ��czno�ci. Cho� irytowa�y, nie by�y to znacz�ce defekty, uznali�my jednak, �e lepiej wr�ci� do bazy, by tam je usun��.
W tym momencie nieprzyjaciel przeprowadzi� uderzenie, kt�re najwyra�niej mia�o by� decyduj�cym atakiem na planet�-fortec� Iton, le��c� na kra�cach naszego Uk�adu S�onecznego. Flota musia�a stan�� do walki przed zako�czeniem napraw.
Nieprzyjaciel chyba s�dzi�, �e posiedli�my sekret niewidzialno�ci, co w pewnym sensie by�o prawd�. Nasze statki nieoczekiwanie pojawia�y si� nie wiadomo sk�d i zadawa�y ogromne straty - chwilowo. I wtedy wydarzy�o si� co� zaskakuj�cego i nie wyja�nionego.
Dowodzi�em statkiem flagowym Hircania, gdy zacz�y si� te k�opoty. Nasze jednostki dzia�a�y niezale�nie od siebie i ka�da mia�a wyznaczone cele. Detektory mojego statku wykry�y formacj� nieprzyjaciela w �redniej odleg�o�ci; oficerowie prowadz�cy nawigacj� niezw�ocznie obliczyli j� z wielk� dok�adno�ci�. Weszli�my na odpowiedni kurs i w��czyli�my generator.
Pole wyk�adnicze wy��czyli�my w chwili, gdy powinni�my przechodzi� przez �rodek nieprzyjacielskiego zgrupowania. Powr�ciwszy do normalnej przestrzeni, z konsternacj� stwierdzili�my, �e znajdujemy si� w odleg�o�ci wielu setek mil od wyznaczonego miejsca i nim zn�w odnale�li�my nieprzyjaciela, on ju� zd��y� nas wykry�. Wycofali�my si�, by ponowi� pr�b�. Tym razem byli�my tak daleko, �e nieprzyjaciel zlokalizowa� nas pierwszy.
Musia�a, oczywi�cie, nast�pi� jaka� powa�na awaria. Przerwali�my cisz� w komunikatorach, chc�c si� skontaktowa� z innymi statkami floty i dowiedzie�, czy nie maj� takich samych k�opot�w. Niestety, bez powodzenia, a teraz by�o to ca�kiem niezrozumia�e, gdy� sprz�t ��czno�ciowy funkcjonowa� doskonale. Mogli�my jedynie przypuszcza�, �e ca�a flota zosta�a zniszczona, co wydawa�o si� zbyt fantastyczne.
Nie chc� tu opisywa� scen, jakie si� rozgrywa�y podczas powrotu naszych rozproszonych jednostek, przebijaj�cych si� do bazy. Nasze straty okaza�y si� w�a�ciwie znikome, lecz za�ogi statk�w by�y zupe�nie zdemoralizowane. Prawie wszystkie straci�y ��czno�� z pozosta�ymi, stwierdzaj�c przy tym jakie� nie wyja�nione usterki w urz�dzeniach namierzaj�cych. Najwyra�niej przyczyn� tych k�opot�w by�o pole wyk�adnicze, cho� wyst�powa�y one tylko po jego wy��czeniu.
Wszystko - wyja�ni�o si� zbyt p�no, �eby�my mogli temu zaradzi�, a ostateczna kl�ska Nordena nie by�a �adnym pocieszeniem wobec przegranej wojny. Jak ju� powiedzia�em, generatory pola dawa�y radialne zniekszta�cenie przestrzeni, kt�re powodowa�o zwi�kszanie si� odleg�o�ci w miar� zbli�ania si� do �rodka sztucznej pseudoprzestrzeni. Kiedy wy��czano pole, wszystko wraca�o do normy.
Ale niezupe�nie. Dok�adne przywr�cenie stanu pocz�tkowego nigdy nie by�o mo�liwe. W��czanie i wy��czanie pola sprawia, �e statek z generatorem wyd�u�a si� i skraca, lecz wyst�puje tu efekt histerezy, co w�a�nie mia�o miejsce, i pocz�tkowy stan nie da si� ca�kowicie odtworzy� wskutek tysi�cy zmian elektrycznych i przemieszczania si� masy na pok�adzie statku w czasie, gdy jest tam generator. Te asymetrie i zniekszta�cenia kumuluj� si�, a cho� rzadko przekraczaj� wielko�� rz�du u�amka procentu, jednak to wystarczy�o. Z tego wynika, �e urz�dzenia namierzaj�ce i obwody strojone sprz�tu ��czno�ciowego uleg�y ca�kowitemu rozregulowaniu. �aden statek sam nie m�g� wykry� tej zmiany, chyba �eby por�wna� swoje urz�dzenia ze sprz�tem innej jednostki albo si� z ni� skontaktowa�, gdyby tylko potrafi� to uczyni�.
Powsta� chaos nie do opisania. Te same cz�ci na dw�ch identycznych statkach z ca�� pewno�ci� si� r�ni�y. Nawet standardowe �ruby i nakr�tki przesta�y by� wymienne, a zaopatrzenie znalaz�o si� w beznadziejnej sytuacji. Maj�c do dyspozycji troch� czasu, poradziliby�my sobie i z tymi trudno�ciami, ale tysi�ce statk�w nieprzyjacielskich ju� nas atakowa�y broni�, kt�ra wydawa�a si� pozostawa� o ca�e wieki w tyle za tym, co my�my wynale�li. Nasza wspania�a flota, sparali�owana przez nasz� w�asn� nauk�, walczy�a jak mog�a najlepiej, p�ki si� nie podda�a, ulegaj�c przewa�aj�cym si�om nieprzyjaciela. Statki wyposa�one w pole wci�� by�y poza zasi�giem wroga, ale jako jednostki bojowe sta�y si� niemal bezradne. Ka�de w��czenie generator�w dla unikni�cia ataku zwi�ksza�o niesprawno�� ich sprz�tu. W ci�gu miesi�ca by�o po wszystkim.
Przedstawi�em tu prawdziw� histori� naszej pora�ki bez uszczerbku dla mojej obrony przed S�dem. Zrobi�em to, jak powiedzia�em, by zaprotestowa� przeciwko publicznemu szkalowaniu ludzi, kt�rzy walczyli pod moj� komend�, i wskaza� prawdziw� przyczyn� naszych niepowodze�.
Ostatecznie moja pro�ba, jak S�d zapewne zdaje sobie teraz spraw�, nie dotyczy b�ahych kwestii, a wi�c mam nadziej�, �e zostanie uwzgl�dniona.
Pragn� r�wnie� poda� do wiadomo�ci S�du, �e warunki, w kt�rych tutaj przebywamy, oraz sta�y nadz�r, jakiemu jeste�my nieustannie poddawani w dzie� i w nocy, s� cokolwiek m�cz�ce. Jednak�e nie uskar�am si� na to ani te� na fakt, �e trudno�ci lokalowe poci�gn�y za sob� konieczno�� umieszczenia nas dw�jkami.
Lecz nie mog� bra� na siebie odpowiedzialno�ci za swoje czyny, je�li w dalszym ci�gu b�d� zmuszony dzieli� cel� z profesorem Nordenem, by�ym szefem personelu naukowego si� zbrojnych, kt�rymi dowodzi�em.
Prze�o�y� Marek Cegie�a