8952
Szczegóły |
Tytuł |
8952 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8952 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8952 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8952 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
LUCY MAUD MONTGOMERY
ANIA Z SZUMI�CYCH TOPOLI
PRZE�O�Y�A ALEKSANDRA KOWALAK�BOJARCZUK
TYTU� ORYGINA�U ANGIELSKIEGO ANNE OF WINDY POPLARS
WYDANIE SKR�CONE
PIERWSZY ROK
I
List od Ani Shirley, magistra nauk humanistycznych, kierowniczki wy�szej szko�y w
Summerside, do Gilberta Blythe, studenta medycyny na Uniwersytecie Redmondskim w
Kingsporcie.
Szumi�ce Topole
Aleja Duch�w, Summerside
Wyspa Ksi�cia Edwarda
Poniedzia�ek, 12 wrze�nia
Najdro�szy!
Czy zwr�ci�e� uwag� na adres? Czy kiedykolwiek s�ysza�e� co� r�wnie uroczego?
�Szumi�ce Topole� to nazwa mojego nowego domu. Uwa�am, �e jest pi�kna, podobnie jak
�Aleja Duch�w�, kt�ra zreszt� oficjalnie nie istnieje. Ulica ta w�a�ciwie nosi nazw�
Trydenckiej, ale nikt tak jej nie nazywa. Tylko czasem w �Kurierze Tygodniowym� mo�na
znale�� wzmiank� o ulicy Trydenckiej, a w�wczas mieszka�cy Summerside spogl�daj� na
siebie ze zdumieniem i pytaj� jeden drugiego: �Gdzie te� to mo�e by�?�
Aleja Duch�w jest� nie, doprawdy nie wiem, sk�d wzi�a si� ta nazwa. Pyta�am ju� o to
Rebek� Dew, ale potrafi�a mi powiedzie� tylko tyle, �e Aleja Duch�w zawsze by�a Alej�
Duch�w i �e przed laty opowiadano historie o duchach, kt�re tu straszy�y. Ona za� osobi�cie
nigdy nie spotka�a w alei �adnego stworzenia bardziej podobnego do ducha ni� ona sama.
Wybiegam jednak w moim opowiadaniu za daleko naprz�d. Przecie� Ty jeszcze nie wiesz,
kto to jest Rebeka Dew. Ale poznasz j�. O tak, poznasz j� niebawem. Jestem pewna, �e
Rebeka Dew zajmie poczesne miejsce w mojej korespondencji.
Zapada zmierzch� (A propos, czy �zmierzch� to nie urocze s�owo?
Wol� je daleko bardziej ni� �zmrok�. Brzmi mi�kko jak aksamit, zamyka w sobie
wszystkie cienie odchodz�cego dnia i� no, jest po prostu w�a�nie takie jak zmierzch). Za
dnia nale�� do �wiata, a w nocy w�adz� nade mn� przejmuj� marzenia senne i wieczno��. Ale
o zmierzchu nale�� tylko do siebie� i do Ciebie. Dlatego te� o tej porze w�a�nie zamierzam
pisa� do Ciebie. Ale to nie b�dzie list mi�osny. Stal�wka w moim pi�rze drapie i nie mog� ni�
pisa� list�w mi�osnych. Nie umia�abym te� zapewne zdoby� si� na taki list, gdyby stal�wka
by�a zbyt ostra lub zbyt t�pa. A wi�c b�dziesz otrzymywa� ten rodzaj list�w tylko wtedy, gdy
znajd� idealnie dobr� stal�wk�. Teraz opisz� Ci m�j nowy dom i jego mieszka�c�w.
Gilbercie, oni, a w�a�ciwie one, s� tak kochane!
Przyjecha�am wczoraj, aby wynaj�� pok�j. Pani Ma�gorzata Linde towarzyszy�a mi pod
pretekstem zakupienia kilku drobiazg�w, lecz faktycznie po to, by znale�� mi odpowiednie
lokum. Pomimo �e uko�czy�am studia uniwersyteckie i uzyska�am tytu� magistra, nie
przesta�a uwa�a� mnie za niedo�wiadczone m�ode stworzenie, kt�re wymaga troski, rady i
pomocy.
Nie przewidywa�am k�opot�w ze znalezieniem pokoju, poniewa� w ci�gu ostatnich
pi�tnastu lat kierownikom szko�y w Summerside wynajmowa�a mieszkanie niejaka pani
Tomaszowa Pringle. Jednak�e nagle stwierdzi�a, �e ma ju� do�� k�opot�w z lokatorami i nie
przyjmie mnie. Z uprzejm� odmow� spotka�am si� r�wnie� w kilku innych miejscach, a par�
nast�pnych mnie z kolei nie odpowiada�o. Chodzi�y�my po mie�cie ca�e popo�udnie, a�
zrobi�y�my si� sine ze zm�czenia i upa�u. Rozbola�a nas � a przynajmniej mnie � g�owa.
By�am sk�onna z rozpacz� porzuci� poszukiwania. I wtedy w�a�nie� �zjawi�a si� Aleja
Duch�w. Wst�pi�y�my do pani Braddock, przyjaci�ki pani Linde. To ona powiedzia�a, �e
mo�e �wdowy� wynajm� mi pok�j.
� S�ysza�am, �e szukaj� sublokatora, aby m�c wyp�aca� pensj� Rebece Dew. Nie b�d� w
stanie trzyma� jej d�u�ej, je�li nie zdob�d� troch� wi�cej pieni�dzy. A gdy Rebeka Dew
odejdzie, kto b�dzie doi� t� ich czerwon� krow�?
Pani Braddock utkwi�a we mnie surowe spojrzenie, jak gdyby my�la�a, �e to ja powinnam
t� krow� doi�. Czu�am jednak, �e tylko uroczysta przysi�ga z mojej strony przekona�aby j�, �e
rzeczywi�cie b�d� to robi�a.
� O jakich wdowach m�wisz? � spyta�a pani Linde.
� O cioci Kasi i cioci Misi � powiedzia�a pani Braddock, jakby ka�dy, nawet
nie�wiadom rzeczy magister nauk humanistycznych, powinien o tym wiedzie�. � Ciocia
Kasia to wdowa po kapitanie MacComber, pani Amazowa MacComber, a ciocia Misia to pani
Lincolnowa MacLean, tak�e wdowa. Wszyscy m�wi� o nich �ciocie�. Mieszkaj� przy ko�cu
Alei Duch�w.
Aleja Duch�w! To przes�dzi�o spraw�. Poczu�am, �e musz� zamieszka� z wdowami.
� Chod�my do nich zaraz � b�aga�am pani� Linde. Wydawa�o mi si�, �e je�li b�d� cho�
troch� zwleka�a, Aleja Duch�w zniknie z rzeczywistego �wiata�
� Mo�ecie do nich p�j��, ale o tym, czy pani� zatrzymaj�, zadecyduje Rebeka Dew. To
ona faktycznie sprawuje rz�dy w Szumi�cych Topolach, mog� pani� zapewni�.
Szumi�ce Topole! Nie, to nie mog�a by� prawda. Mia�am wra�enie, �e �ni�. Pani Linde
stwierdzi�a za�, �e nazwa taka jest �mieszna dla domu.
� Och, to kapitan MacComber j� wymy�li�. Wiesz przecie�, �e to by� jego dom. Zasadzi�
wok� topole i by� z nich bardzo dumny, chocia� rzadko bywa� w domu, a ju� nigdy na d�u�ej.
Ciocia Kasia mawia�a, �e to przykre, ale nie zdo�a�am stwierdzi� z pewno�ci�, co mia�a na
my�li � jego kr�tkie pobyty w domu �czy te� to, �e w og�le przyje�d�a�. Hm, my�l�, �e
przyjm� pani�, panno Shirley. Rebeka Dewjest doskona�� kuchark�, a ju� po prostu
mistrzyni� w przyrz�dzaniu sa�atki z gotowanych ziemniak�w. Je�li Rebeka pani� polubi, to
b�dzie pani u nich jak u Pana Boga za piecem. Je�li nie� ha, wtedy nic si� nie poradzi.
S�ysza�am, �e nowy urz�dnik bankowy poszukuje pokoju, wi�c mo�e b�dzie wola�a jego.
�mieszne, �e Tomaszowa Pringle nie przyj�a pani. Summerside jest pe�ne Pringle��w i
p�krwi Pringle��w. Okre�la si� ich mianem Kr�lewskiej Rodziny. Musi pani pozyska� ich
sympati�, panno Shirley, bo inaczej nie poradzi sobie pani w szkole. Oni zawsze tutaj
rz�dzili� Jest nawet ulica imienia kapitana Abrahama Pringle�a. Pringle�owie to prawdziwy
klan. Przewodz� mu dwie starsze panie z Klonowego Wzg�rza. S�ysza�am, �e nie bardzo
pani� lubi�.
� Ale� dlaczego? � wykrzykn�am. � Przecie� mnie nawet nie znaj�!
� Ich kuzyn w trzeciej linii stara� si� o posad� kierownika szko�y i wszyscy uwa�aj�, �e
powinien by� j� dosta�. Ca�a paczka Pringle��w p�aka�a ze z�o�ci, gdy przyj�to pani
kandydatur�. C�, tacy s� ludzie i takimi musimy ich bra�. Pringle�owie z pewno�ci� b�d� dla
pani s�odcy jak mi�d, ale nie przestan� dzia�a� na pani szkod�. Nie chc� pani przera�a�, ale
uwa�am, �e im wcze�niej si� pani o tym dowie, tym lepiej uzbroi si� pani do walki z nimi.
Mam nadziej�, �e zdo�a pani ich upokorzy�. Nie b�dzie pani mia�a nic przeciwko obecno�ci
Rebeki Dew przy stole podczas posi�k�w, prawda? Widzi pani, ona nie jest s�u��c�. Jest
dalek� krewn� kapitana. Gdy s� go�cie, nie siada do sto�u, ale skoro pani wynajmie u nich
pok�j, nie b�dzie pani� uwa�a�a za go�cia.
Zapewni�am zaniepokojon� pani� Braddock, �e z przyjemno�ci� b�d� jada�a w
towarzystwie Rebeki Dew, i sk�oni�am pani� Linde do wyj�cia. Chcia�am dotrze� do
Szumi�cych Topoli wcze�niej ni� urz�dnik bankowy. Pani Braddock odprowadzi�a nas do
drzwi.
� I niech pani stara si� nie rani� uczu� cioci Misi. Jest taka wra�liwa, biedactwo. �atwo j�
dotkn��. Nie ma a� tylu pieni�dzy co ciocia Kasia, chocia� ciocia Kasia wcale nie ma ich
du�o. Poza tym ciocia Kasia naprawd� kocha�a m�a� to znaczy swego m�a, a ciocia Misia
nie lubi�a� to znaczy, nie lubi�a swojego. Ciekawe, prawda? Lincoln Mac � Lean by�
wielkim dziwakiem, ale ciocia Misia uwa�a�a, �e wszyscy utrzymuj� tak tylko po to, �eby
zrobi� jej przykro��. Ca�e szcz�cie, �e dzi� jest sobota. W pi�tek ciocia Misia nie zechcia�aby
nawet zastanawia� si�, czy warto pani� przyj��. Mo�na by przypuszcza�, �e to raczej ciocia
Kasia powinna by� przes�dna, prawda? Wdowa po �eglarzu� Marynarze zazwyczaj s�
przes�dni. Tymczasem nie ona, lecz ciocia Misia jest zabobonna, chocia� jej m�� by� cie�l�.
Swego czasu uwa�ano j� za pi�kno��. Biedactwo!
Zapewni�am pani� Braddock, �e uczucia cioci Misi b�d� dla mnie �wi�te, mimo to jednak
towarzyszy�a nam dalej.
� Na pani miejscu nie wchodzi�abym do ich domu frontowymi drzwiami. U�ywaj� ich
tylko przy wyj�tkowych okazjach. S�dz�, �e nie otwiera�y ich od pogrzebu Amazego� Niech
pani wejdzie od kuchni. Klucz zazwyczaj le�y na zewn�trznym parapecie okiennym pod
doniczk�. Je�li wi�c nikogo nie b�dzie w domu, mo�e pani wej�� i zaczeka� w �rodku. I
cokolwiek by si� dzia�o, niech pani pod �adnym pozorem nie zachwyca si� kotem, bo Rebeka
Dew go nie znosi.
Obieca�am, �e nie b�d� zachwyca� si� kotem, i wreszcie uda�y�my si� w drog�. Wkr�tce
znalaz�y�my si� w Alei Duch�w. Jest to niewielka, boczna uliczka, biegn�ca ku polom. W
oddali wida� zamykaj�ce j� niebieskawe wzg�rze. Po jednej stronie ulicy nie ma zabudowa�;
roztacza si� st�d widok na fali�cie opadaj�ce ku przystani ��ki. Po drugiej stronie stoj� trzy
domy.
Pierwszy z nich to po prostu dom, nie mo�na o nim powiedzie� nic wi�cej.
Drugi wygl�da imponuj�co i ponuro � wielki budynek z czerwonej ceg�y, z oknami na
poddaszu, spadzistym dachem i �elazn� balustrad� na szczycie. Ledwo go wida� poprzez
rosn�ce wok� �wierki i jod�y. Musi by� okropnie ciemny w �rodku.
Trzeci i ostatni to w�a�nie Szumi�ce Topole. Stoi na rogu, pomi�dzy zaro�ni�t� zielon�
traw� ulic� a prawdziw� wiejsk� drog�, kt�r� ocieniaj� wysokie drzewa.
Od razu pokocha�am ten domek. Istniej� domy, kt�re, trudno powiedzie� dlaczego,
wywieraj� g��bokie wra�enie od pierwszego spojrzenia. Takie w�a�nie s� Szumi�ce Topole.
Jak Ci je opisa�?! Jest to bia�y budyneczek � bardzo bia�y, z bardzo zielonymi okiennicami,
wie�yczk� w rogu i oknem na poddaszu. Niski kamienny murek odgradza go od ulicy. Wok�
rosn� w r�wnych odst�pach wysmuk�e topole. W tyle znajduje si� ogr�d, w kt�rym kwiaty i
warzywa tworz� cudown� mieszanin� barw. S�owa te jednak nie oddaj� prawdziwego czaru
Szumi�cych Topoli. Jest to dom o w�asnej osobowo�ci i ma w sobie co�, co przypomina mi
Zielone Wzg�rze.
� To jest w�a�nie dom dla mnie. Z pewno�ci� by� mi przeznaczony � powiedzia�am
impulsywnie. Pani Linde spojrza�a na mnie niepewnie. Wida� pow�tpiewa�a w przeznaczenie.
� B�dziesz mia�a daleko do szko�y � rzek�a.
� To nie szkodzi. Przyda mi si� troch� ruchu. Och, niech pani spojrzy na ten cudowny
klonowy zagajnik przy drodze.
Pani Linde rzuci�a okiem w t� stron� i powiedzia�a tylko:
� Mam nadziej�, �e komary nie za bardzo dadz� ci si� we znaki.
� Och, oby nie. Nie znosz� komar�w. Jeden wystarczy, �ebym nie zmru�y�a oka przez
ca�� noc. Odp�dza sen o wiele lepiej ni� nieczyste sumienie.
By�am rada, �e nie musia�y�my wchodzi� frontowymi drzwiami. Nie wygl�da�y
zach�caj�co � dwuskrzyd�owe, wielkie, ozdobione p�ytkami z czerwonego szk�a. Wcale nie
pasuj� do Szumi�cych Topoli. Male�kie zielone drzwi kuchenne, do kt�rych prowadzi w�ska
�cie�ynka wy�o�ona kamykami, s� o wiele bardziej sympatyczne. �cie�ka wije si� w�r�d
nienagannie utrzymanych trawnik�w, na kt�rych rosn� lwie paszcze, groszek pachn�cy,
�nie�ne lilie, bo�e drzewka, bia�or�owe stokrotki i, jak je nazywa pani Ma�gorzata Linde,
�pinie�. Oczywi�cie nie wszystkie kwitn� o tej porze roku, ale �atwo sobie wyobrazi�, �e
robi� to wspaniale we w�a�ciwym dla siebie czasie. W odleg�ym zak�tku rosn� r�e, a
zaro�ni�ta bluszczem ceglana �ciana oddziela ogr�d od ponurego domu s�siad�w. Spomi�dzy
listeczk�w bluszczu wy�aniaj� si� zakurzone zielone drzwi ukoronowane wygi�t� w �uk
drewnian� krat�. Biegn� po niej pn�cza winnej latoro�li, wi�c s�dz�, �e drzwi dawno ju� nie
by�y otwierane. Poza nimi wida� ogr�d zaro�ni�ty jak d�ungla.
Zaraz za furtk� spostrzeg�am rosn�c� przy �cie�ce k�p� koniczyny. Wewn�trzny impuls
kaza� mi zatrzyma� si� przy niej. I wyobra� sobie, Gilbercie, �e obok moich st�p znalaz�am
trzy czterolistne koniczynki. Jak�e nie wierzy� w tak dobry omen? Nawet Pringle�owie byliby
wobec niego bezradni. Poczu�am te�, �e urz�dnik bankowy nie ma �adnych szans.
Drzwi kuchenne by�y uchylone, wi�c widocznie zasta�y�my kogo� w domu i nie
musia�y�my zagl�da� pod doniczk�. Zapuka�am. Otworzy�a nam Rebeka Dew. Od razu
wiedzia�am, �e to jest Rebeka Dew � nikt inny nie m�g� tak wygl�da�. Trzeba przyzna�, �e
imi� i nazwisko pasuj� do osoby.
Rebeka Dew ma oko�o czterdziestu lat i gdyby pomidor mia� czarne w�osy, ma�e
b�yszcz�ce czarne oczka, malutki zadarty nos i w�skie usta, by�by do niej bardzo podobny.
Wszystko w tej kobiecie jest za kr�tkie � r�ce, szyja, nogi i nos. Wszystko � opr�cz
u�miechu. Jej u�miech dos�ownie si�ga od ucha do ucha.
Ale w�wczas nie u�miecha�a si�. Sprawia�a wra�enie osoby do�� ponurej, gdy spyta�am,
czy mog�abym zobaczy� si� z pani� MacComber.
� Czy ma pani na my�li pani� kapitanow� MacComber? � spyta�a z nagan� w g�osie,
jakby w tym domu mieszka� co najmniej tuzin pa� MacComber.
� Tak � odpowiedzia�am potulnie.
Rebeka Dew zaprowadzi�a nas do salonu i pozostawi�a samym sobie. Pok�j sprawia mi�e
wra�enie. Mo�e jest w nim troch� za du�o narzut na meblach, ale za to promieniuje spokojem
i ciep�em, a ja tak bardzo to lubi�. Wydaje si�, �e wszystkie meble od lat stoj� na tych samych
miejscach. A jakie s� czyste! �aden kupny �rodek do polerowania nie by�by w stanie nada�
im takiego po�ysku. Domy�li�am si�, �e zawdzi�czaj� go ci�kiej pracy Rebeki Dew. Na
kominku w butelce p�ywa ma�y model statku pod pe�nymi �aglami. Wzbudzi� on ogromne
zainteresowanie pani Linde. Zastanawia�a si�, jak te� zdo�ano umie�ci� go w butelce, i
stwierdzi�a, �e nadaje on pokojowi marynarski charakter.
Wesz�y wdowy. Od razu mi si� spodoba�y. Ciocia Kasia jest wysoka, szczup�a i siwa, w
typie Maryli. Sprawia wra�enie osoby do�� surowej. Za to ciocia Misia jest malutka i wydaje
si� sk�onna do marze�. Swego czasu by�a zapewne bardzo �adna. Obecnie jedynym �ladem jej
urody s� oczy � wielkie, br�zowe i pe�ne ciep�a.
Wypowiedzia�am swoj� pro�b� i wdowy spojrza�y na siebie.
� Musimy poradzi� si� Rebeki Dew � rzek�a ciocia Misia.
� Bez w�tpienia � potwierdzi�a ciocia Kasia.
Zgodnie z tym wezwano z kuchni Rebek� Dew. Razem z ni� wszed� wielki malta�ski kot z
bia�� piersi� i bia�ym ko�nierzem. Mia�am ochot� go pog�aska�, ale wspomniawszy
ostrze�enie pani Braddock zignorowa�am jego obecno��.
Rebeka Dew spojrza�a na mnie bez cienia u�miechu.
� Rebeko � odezwa�a si� ciocia Kasia, kt�ra, jak zauwa�y�am, nie traci s��w
nadaremnie. � Panna Shirley chce wynaj�� u nas pok�j. Nie s�dz�, by�my mog�y j� przyj��.
� A to dlaczego? � spyta�a Rebeka Dew.
� Obawiamy si�, �e by�by to dla ciebie zbyt du�y k�opot � powiedzia�a ciocia Kasia.
� Przywyk�am do k�opot�w � odpar�a Rebeka Dew.
Nie mog�, m�wi�c o niej, u�ywa� tylko imienia, Gilbercie. To jest niemo�liwe� chocia�
wdowom nie sprawia trudno�ci. Zwracaj� si� do niej �Rebeko�. Nie mam poj�cia, jak im si�
to udaje.
� Jeste�my za stare, �eby mie� dom pe�en m�odych ludzi � upiera�a si� ciocia Misia.
� M�wcie za siebie � odparowa�a Rebeka Dew. � Ja mam tylko czterdzie�ci pi�� lat i
ci�gle jeszcze jestem w pe�ni si� fizycznych i umys�owych. I ja s�dz�, �e by�oby przyjemnie,
gdyby kto� m�ody spa� pod tym samym dachem co my. W ka�dym razie dziewczyna jest
lepsza od ch�opca. Ch�opak pali�by papierosy przez ca�y dzie� i noc, jeszcze by zapr�szy�
ogie� i spali� nas w ��kach. Je�li musicie wynaj�� komu� pok�j, wynajmijcie go jej. Taka
jest moja rada. Ale oczywi�cie to jest wasz dom.
�Powiedzia�a i znikn�a� � jak pisa� Homer. Wiedzia�am ju�, �e decyzja zapad�a, ale
ciocia Misia poleci�a mi, abym obejrza�a pok�j i zobaczy�a, czy b�dzie mi odpowiada�.
� Damy pani pok�j na wie�y, kochanie. Nie jest zbyt du�y, ale za to zim� mo�na w nim
pod��czy� piec. Ma te� bardzo �adny widok z okna na cmentarz.
Pokoik okaza� si� bardzo ma�y. Prowadz� do� boczne schodki. Jest do�� ma�y, ale nie a�
tak, jak ten okropny pok�j, w kt�rym mieszka�am przez pierwszy rok w Kingsporcie. Jedno
okno wychodzi na zach�d, a drugie na p�noc. Trzecie znajduje si� w naro�nej �cianie wie�y.
Stoj� pod nim p�ki na ksi��ki. Pod�og� pokrywa pleciony dywanik. ��ko jest tak g�adko
zas�ane barwn� kap�, �e wydaje si� blu�nierstwem spa� na nim. Dodatkowego dostoje�stwa
nadaje mii wspania�y baldachim. A co najlepsze, jest tak wysokie, �e wchodzi si� do niego po
schodkach, zrobionych specjalnie w tym celu. Na dzie� chowa si� je pod ��ko.
Prawdopodobnie kapitan MacComber przywi�z� ca�� t� maszyneri� z kt�rej� ze swych
zamorskich podr�y.
W k�cie stoi ma�y kredensik, kt�rego p�ki wys�ane s� bia�ym papierem powycinanym we
wzorki. Na drzwiach widniej� namalowane bukiety kwiat�w. Przy oknie le�y okr�g�a,
niebieska poduszka z wg��bieniem po�rodku. Przypomina du�y niebieski p�czek. W rogu stoi
�liczna toaletka z p�k� na misk�, mydelniczk� i dzbanek z gor�c� wod�. Na drugiej p�ce
siedzi porcelanowa bia�a dama w r�owych pantoflach, ze z�ocist� szarf� i czerwon�
porcelanow� r� w z�otych porcelanowych w�osach. W szufladzie ozdobionej mosi�n�
ga�k� le�y moc r�cznik�w.
Gdy wesz�y�my, poprzez zas�ony koloru dojrza�ego zbo�a la�o si� z zewn�trz �wiat�o,
zdobi�c bia�e �ciany najcudowniejsz� tapet� dr��cych cieni� tapet� �yw� i co chwila inn�.
Wszystko to nadawa�o pokoikowi wygl�d tak radosny, �e poczu�am si� najbogatsz�
dziewczyn� na �wiecie.
� Na pewno b�dzie ci tutaj dobrze � powiedzia�a pani Linde, skoro stamt�d wysz�y�my.
� Obawiam si�, �e po nieograniczonej swobodzie, jak� cieszy�am si� w Ustroniu Patty, tu
b�d� si� czu�a skr�powana � odpar�am przekornie.
� Swoboda! � pani Ma�gorzata Linde ze zgorszeniem poci�gn�a nosem. � Swoboda!
Nie m�w jak Jankeska, Aniu.
Wprowadzi�am si� dzisiaj. Oczywi�cie z �alem opuszcza�am Zielone Wzg�rze. Bez
wzgl�du na to, jak d�ugo przebywam z dala od niego, w chwili gdy nadchodz� wakacje,
jestem zn�w jego cz�stk�, jakbym nigdy nie wyje�d�a�a z Avonlea.
Serce mnie boli, �e musia�am opu�ci� moich ukochanych. Ale lubi� Szumi�ce Topole i
czuj�, �e one tak�e mnie lubi�. Zawsze wiem, czy lubi mnie dom, w kt�rym mieszkam.
Mam pi�kny widok z okien. Tak, podoba mi si� nawet widok na stary cmentarz otoczony
wysokimi jod�ami. Prowadzi do� wij�ca si� po�r�d p�l droga, wzd�u� kt�rej biegn� rowy
pe�ne soczystej zielonej trawy. Z okna wychodz�cego na zach�d widz� zatok�, hen, a� po
majacz�ce w oddali, zamglone wybrze�e. Ko�ysz� si� �agl�wki, a statki zmierzaj� �ku
nieznanym portom� �Jaki� to fascynuj�cy zwrot! Jakie w nim pole do wyobra�ni! Z
p�nocnego okna roztacza si� widok na przydro�ny zagajnik. Ciemna ziele� klon�w i bia�e
pnie brz�z przyci�gaj� spojrzenie. Wiesz, �e zawsze oddawa�am niemal ba�wochwalcz� cze��
drzewom. Kiedy na redmondskim kursie przerabiali�my Tennysona*, bardzo wsp�czu�am
biednej Enonie�, kt�ra op�akiwa�a swoje utracone sosny.
Pomi�dzy cmentarzem i zagajnikiem rozci�ga si� dolina, przeci�ta czerwonaw� wst��k�
drogi, wzd�u� kt�rej stoj� bia�e domki. Niekt�re doliny s� pi�kne � chyba dzi�ki
przyjemno�ci, jak� sprawia ich widok. Daleko na horyzoncie wida� moje b��kitne wzg�rze.
Postanowi�am nazwa� je Kr�lem Burz. Wymy�lanie takich nazw to moja pasja.
Gdy zechc�, b�d� mog�a sp�dza� urocze samotne godziny w moim pokoju. Czasem bardzo
mi�o jest by� sam�. Zaprzyja�ni� si� z wiatrami. B�d� wzdycha�, p�aka� i szemra� wok�
mojej wie�y � zielone wiatry wiosenne, b��kitne wiatry lata, karmazynowe jesieni, bia�e
zimy. Ostre, porywiste wiatry wszystkich p�r roku.
Mam nadziej�, kochany, �e wiatr b�dzie tak�e �piewa� wok� naszego Wymarzonego
Domu. Ciekawe, gdzie znajduje si� ten nie znany nam jeszcze dom. Kiedy b�d� go bardziej
kocha�a � o zmroku czy o brzasku? Dom przysz�o�ci, w kt�rym b�dziemy si� kocha� i
pracowa� razem, w kt�rym prze�yjemy wiele zabawnych przyg�d� W staro�ci po�miejemy
si� na ich wspomnienie. Staro��! Czy my zestarzejemy si� kiedykolwiek, Gilbercie? To chyba
niemo�liwe.
Z okna w lewej �cianie mojej wie�y wida� dachy dom�w miasta, w kt�rym pozostan� co
najmniej przez rok. Pod tymi dachami mieszkaj� nie znani mi jeszcze ludzie. Znajd� w�r�d
nich przyjaci� a tak�e wrog�w. Niestety wsz�dzie spotyka si� ludzi tego typu co Pye�owie.
Ukrywaj� si� pod r�nymi nazwiskami. Obawiam si�, �e Pringle�owie do nich nale��. Szko�a
zaczyna si� jutro. B�d� wyk�ada�a geometri�. Doprawdy, chyba nie ma nic gorszego ni�
wkuwanie tego przedmiotu. B�agam niebiosa, �eby mi�dzy Pringle�ami nie by�o geniuszy
matematycznych.
Sp�dzi�am w Szumi�cych Topolach zaledwie p� dnia, a mam wra�enie, �e znam wdowy i
Rebek� Dew od dnia swoich narodzin. Prosi�y, �ebym m�wi�a do nich �ciociu�, na co
zaproponowa�am, aby nazywa�y mnie po prostu Ani�.
Raz powiedzia�am do Rebeki Dew �Panno Dew�. Raz mi si� to uda�o.
� Panno jaka? � zagadn�a.
� Dew � powt�rzy�am potulnie. � Czy nie tak brzmi pani nazwisko?
� Owszem. Jednak od wielu lat nie zwracano si� do mnie w ten spos�b i dlatego si�
zdziwi�am. Niech pani lepiej tak do mnie nie m�wi, panno Shirley, gdy� nie jestem do tego
przyzwyczajona.
� Zapami�tam, Rebeko� Dew � powiedzia�am. Ze wszystkich si� pragn�am opu�ci�
�Dew�, ale nie uda�o mi si�.
Pani Braddock mia�a racj� twierdz�c, �e ciocia Misia jest wra�liwa. Zauwa�y�am to przy
kolacji. Ciocia Kasia wspomnia�a o sze��dziesi�tych sz�stych urodzinach Misi. Spojrza�am na
cioci� Misie i zobaczy�am, �e� nie, nie wybuchn�a p�aczem. Okre�lenie to jest zbyt
gwa�towne, by odpowiada�o jej zachowaniu. Po prostu obla�a si� �zami, kt�re ukaza�y si� w
jej wielkich, br�zowych oczach, wype�ni�y je i powoli stoczy�y si� po policzkach.
� O co zn�w chodzi, Misiu? � do�� ostro spyta�a ciocia Kasia.
� Ale� to by�y moje sze��dziesi�te pi�te urodziny � powiedzia�a ciocia Misia.
� Och, przepraszam ci� � rzek�a ciocia Kasia, i zn�w wszystko by�o dobrze.
Kot jest pi�knym okazem malta�czyka o z�otych oczach i nienagannie pr�gowanym
eleganckim futrze. Ciocia Kasia i ciocia Misia nazywaj� go Marcin, bo takie jest jego imi�.
Ale Rebeka Dew nie m�wi o nim inaczej ni� �Ten Kot�, poniewa� go nie cierpi. Ma do niego
pretensj�, �e codziennie rano i wieczorem musi mu dawa� kawa� w�tr�bki, czy�ci� star�
szczoteczk� do z�b�w fotele w salonie z jego sier�ci i szuka� go wieczorami, gdy nie wraca
do domu o w�a�ciwej porze.
� Rebeka Dew nigdy nie lubi�a kot�w � wyja�ni�a mi ciocia Misia. � A ju� Marcina nie
znosi z ca�ego serca. Stary pies pani Campbell (mia�a w�wczas psa) przyni�s� go w pysku
dwa lata temu. Pewnie wiedzia�, �e nie ma co pr�bowa� zanosi� go do pani Campbell.
Biedne, �a�osne, ma�e koci�tko, zzi�bni�te i zmokni�te, tak chude, �e ko�ci stercza�y mu
przez sk�r�. Nawet kamie� by si� wzruszy� na jego widok. Wi�c Kasia i ja wzi�y�my go do
domu, czego Rebeka Dew nie mo�e nam wybaczy�. Nie post�pi�y�my dyplomatycznie.
Powinny�my by�y go wyrzuci�. Czy zauwa�y�a�� � ciocia Misia szybko obejrza�a si� na
drzwi od kuchni � jak umiej�tnie obchodzimy si� z Rebeka Dew?
Owszem, zauwa�y�am i potwierdzi�am to z przyjemno�ci�. Ca�e Summerside i Rebeka
Dew mog� s�dzi�, �e to ona gra pierwsze skrzypce w tym domu, ale zdaniem wd�w jest
inaczej.
� Nie chcia�y�my wynaj�� pokoju urz�dnikowi bankowemu. M�ody cz�owiek by�by
niepo��dany w naszym domu. Ale Rebece powiedzia�y�my, �e to on z nami zamieszka. Nie
chcia�a o tym s�ysze�. Ciesz� si�, �e jeste� u nas. Z pewno�ci� b�dzie mi�o dla ciebie gotowa�.
Mam nadziej�, �e nas polubisz. Rebeka Dew ma wiele zalet. Wcale nie by�a taka schludna,
gdy do nas przysz�a. By�o to pi�tna�cie lat temu. Raz zdarzy�o si�, �e Kasia musia�a napisa�
jej imi� na lustrze w salonie, by pokaza�, jak bardzo jest zakurzone. Nigdy wi�cej nie trzeba
by�o tego robi�. Rebeka Dew potrafi zrozumie� takie wskaz�wki. Mam nadziej�, �e b�dziesz
zadowolona ze swego pokoju, kochanie. Mo�esz otwiera� na noc okno. Kasia nie lubi
wietrzy� w nocy, ale wie, �e sublokatorzy musz� mie� pewne przywileje. �pimy w jednym
pokoju i jednej nocy zgodnie z jej �yczeniem okno jest zamkni�te, a drugiej otwarte, bo ja
bardzo lubi� �wie�e powietrze. Wszystkie ma�e problemy dadz� si� rozwi�za� w ten spos�b,
prawda? Przy dobrych ch�ciach zawsze jest to mo�liwe. Nie przestrasz si�, je�li w nocy
us�yszysz, �e kto� chodzi po domu. Rebeka Dew cz�sto s�yszy jakie� ha�asy i wstaje z ��ka,
aby sprawdzi�, sk�d si� bior�. Pewnie dlatego nie chcia�a, �eby zamieszka� u nas m�czyzna.
Ba�a si�, �e jeszcze wpadnie na niego w koszuli nocnej. Chyba nie masz Kasi za z�e, �e nie
jest rozmowna? Zawsze taka by�a. A ma tyle do opowiadania � za m�odu objecha�a z
Amazym ca�y �wiat. Ach, gdybym to ja mia�a tyle temat�w do rozmowy. Ale nigdy nie by�am
poza Wysp� Ksi�cia Edwarda. Cz�sto zastanawiam si�, dlaczego tak dziwnie si� z�o�y�o � ja
uwielbiam m�wi�, a nie mam o czym; Kasia ma o czym, ale z kolei nie lubi m�wi�.
Przypuszczam, �e Opatrzno�� wie to najlepiej.
Jakkolwiek ciocia Misia jest gadu��, nie zdo�a�a powiedzie� tego wszystkiego jednym
tchem. Od czasu do czasu udawa�o mi si� wi�c wtr�ci� par� s��w, kt�rych zreszt� nie
s�ysza�a.
Ciocie maj� krow�, kt�ra pasie si� na pastwisku niejakiego pana Hamiltona. Rebeka Dew
chodzi tam, �eby j� wydoi�. Mamy wi�c troch� w�asnej �mietanki, a codziennie rano i
wieczorem Rebeka Dew podaje przez furtk� w murze, oddzielaj�cym nasz ogr�d od sadu
s�siad�w, szklank� �wie�ego mleka �Kobiecie� pani Campbell. Jest ono przeznaczone dla
ma�ej El�biety. Kto to jest �Kobieta� i ma�a El�bieta � nie wiem. Pani Campbell mieszka w
s�siednim domu, kt�ry nazywa si� Wieczna Ziele�.
Chyba nie b�d� dzi� spa�a. Nigdy nie mog� zasn�� w obcym domu, a co dopiero w tak
dziwacznym ��ku. Ale to nie szkodzi. Zawsze kocha�am noc, a t� sp�dz� marz�c o ca�ym
swym �yciu � przesz�ym, obecnym i przysz�ym. Szczeg�lnie o przysz�ym.
D�ugo�� tego listu dowodzi, �e nie mam nad Tob� lito�ci. Pragn�am opisa� Ci wszystko,
�eby� m�g� wyobrazi� sobie moje nowe otoczenie. Ko�cz�, gdy� daleko nad zatok� ksi�yc
�tonie w krainie cieni�. Musz� jeszcze napisa� do Maryli. M�j list przyjdzie na Zielone
Wzg�rze pojutrze. Tadzio przyniesie go z poczty i nie odst�pi od kolan Maryli, gdy b�dzie
czyta�a. A pani Linde uwa�nie nadstawi uszu. Och! Jeszcze chwila, a pogr��� si� we �zach z
t�sknoty za domem. Dobranoc, najdro�szy.
Twoja Ania
II
26 wrze�nia
Jak my�lisz, gdzie czytam Twoje listy? W zagajniku przy drodze. Znalaz�am tam �liczn�
kotlink� poro�ni�t� paprociami, na kt�rych li�ciach igraj� promienie s�o�ca. W�r�d paproci
wije si� strumyk. Omsza�y pie� drzewa zach�ca, by na nim spocz��. M�odziutkie, wysmuk�e
brzozy poddaj� si� pieszczocie wiatru. Lubi� siadywa� tu i ws�uchiwa� si� w cisz� zagajnika.
Czy zauwa�y�e�, Gilbercie, �e jest wiele r�nych rodzaj�w ciszy? Cisza las�w�
piaszczystych wybrze�y� cisza r�wnin� nocy� letniego popo�udnia. Ka�da inna, bo ka�da
przesycona innym nastrojem. Gdybym by�a �lepa i pozbawiona wszelkiej wra�liwo�ci na
oddzia�ywania zewn�trzne, z pewno�ci� �atwo mog�abym odgadn��, gdzie jestem �
pozna�abym to po rodzaju otaczaj�cej mnie ciszy.
Szko�a zacz�a si� dwa tygodnie temu. Uda�o mi si� nie�le zorganizowa� zaj�cia. Ale pani
Braddock mia�a racj� � Pringle�owie sprawiaj� mi du�e k�opoty. Doprawdy nie wiem, jak
rozwi�za� ten problem, chocia� jestem szcz�liw� w�a�cicielk� trzech czterolistnych
koniczynek. Pringle�owie, jak stwierdzi�a pani Braddock, s� s�odcy jak mi�d � i �liscy jak
w�e.
Rzeczywi�cie tworz� co� w rodzaju klanu. Cz�sto walcz� mi�dzy sob�, ale stoj� w zgodnej
opozycji wobec wszystkich nowo przyby�ych. Dosz�am do wniosku, �e ludno�� Summerside
dzieli si� na Pringle��w i tych, kt�rzy nimi nie s�.
Mam w klasie wielu Pringle��w, a nawet w tych, kt�rzy nosz� inne nazwiska, p�ynie krew
Pringle��w. Przewodzi im Janka Pringle, zielonooka dziewczynka, kt�ra wygl�da tak, jak
zapewne wygl�da�a Becky Sharp* w wieku lat czternastu. Dok�ada ona wszelkich stara�, aby
klasa mnie nie s�ucha�a i nie szanowa�a. Janka robi nies�ychanie komiczne miny. Co prawda,
nigdy jej na tym nie przy�apa�am, ale wiem, �e te miny s� �r�d�em przelotnych �mieszk�w,
kt�re rozbrzmiewaj� za moimi plecami, gdy odwr�cona ty�em t�umacz� co� przy tablicy. Poza
tym ta ma�a wied�ma nie jest g�upia. Pisze wypracowania, kt�re mo�na uzna� za dalekich
krewnych beletrystyki i, o biada, doskonale radzi sobie z matematyk�. W jej s�owach i
gestach jest co� niezwyk�ego. Ma du�e poczucie humoru, co mog�oby stworzy� mi�dzy nami
wi�. Niestety, Janka nienawidzi mnie. Obawiam si�, �e up�ynie du�o czasu, zanim
znajdziemy wsp�lny pow�d do �miechu.
Mira Pringle, kuzynka Janki, to pi�kno�� szkolna � i okropny g�uptas. Robi komiczne
b��dy. Na przyk�ad dzi� na lekcji historii powiedzia�a, �e Indianie uwa�ali Champlaina* i jego
towarzyszy za bog�w lub �co� nieludzkiego�.
Pringle�owie stanowi� �mietank� towarzysk� Summerside, tak przynajmniej twierdzi
Rebeka Dew. By�am ju� w dw�ch domach, bo zaproszenie nowego nauczyciela na kolacj�
nale�y do dobrego tonu, a Pringle�owie dbaj� o zachowanie pozor�w grzeczno�ci.
Wczorajszy wiecz�r sp�dzi�am u Jakuba Pringle�a, ojca wy�ej wspomnianej Janki. Wygl�da
niczym profesor uniwersytetu, a jest g�upi i ograniczony. Du�o m�wi� o dyscyplinie. Stuka�
przy tym w st� paznokciami, kt�rych czysto�ci nic nie mo�na zarzuci� wr�cz przeciwnie
ni� jego znajomo�ci zasad gramatycznych. Wyja�ni� mi, �e wy�sza szko�a w Summerside
zawsze by�a w mocnych r�kach. Prowadzili j� nauczyciele o du�ym do�wiadczeniu
pedagogicznym, przewa�nie m�czy�ni.
� Czy pani nie jezd troszkie za m�oda? No, czas usunie ten mankement, i to nawet zbyt
szybko � powiedzia� ze smutkiem.
Nie odzywa�am si� w og�le, bo si� ba�am, �e powiem za du�o. By�am s�odka jak
Pringle�owie, ale nikt nie m�g� mi zabroni� obrzuca� pana Jakuba pogardliwymi
spojrzeniami. Jak�e ch�tnie powiedzia�abym mu: �Ach, ty przewrotny, g�upi, stary dziadzie!�
Janka odziedziczy�a rozum po matce, kt�r� mog�abym polubi�. Sprytna dziewczyna w
obecno�ci rodzic�w zachowywa�a si� jak wzorowa uczennica. Odzywa�a si� bardzo
grzecznie� bardzo bezczelnym tonem. Za ka�dym razem, gdy m�wi�a �panno Shirley�,
brzmia�o to jak obelga. A kiedy patrzy�a na moje w�osy, czu�am, �e s� czerwone jak
marchewka. Na pewno �aden Pringle by nie przyzna�, �e maj� lekko kasztanowaty odcie�.
Daleko bardziej podoba�o mi si� u Mortona Pringle�a, chocia� ten z kolei nie s�ucha, co si�
do niego m�wi. W chwili gdy jego rozm�wca, zagadni�ty, wypowiada swoje zdanie, Morton
Pringle obmy�la nast�pny monolog.
Wczoraj dosta�am �ist od pani Stefanowej Pringle, wdowy po Stefanie Pringle�u �
Summerside obfituje we wdowy. List uprzejmy, przyjazny i pe�en jadu. Emilka ma za du�o
zadawane do domu. Emilka jest bardzo delikatnym dzieckiem i nie mo�e si�
przepracowywa�. Pan Bell nigdy nie zadawa� jej pracy domowej. Jest taka wra�liwa. Trzeba
j� rozumie�. Pan Bell rozumia� j� tak dobrze. Pani Stefanowa jest pewna, �e ja te� j�
zrozumiem, je�li si� postaram.
Rebeka Dew twierdzi, �e wszyscy Pringle�owie opr�cz dw�ch starszych pa� z Klonowego
Wzg�rza zaprosz� mnie na kolacj�, a potem b�d� mnie traktowa� jak powietrze. Poniewa� za�
s� �mietank� towarzysk� Summerside, mo�e to oznacza� wykl�cie mnie z tutejszego
�rodowiska. No c�, zobaczymy. Walka trwa Jeszcze jej nie przegra�am � i nie wygra�am.
Mimo to czuj� si� do�� nieszcz�liwa. Nie da si� nic poradzi� na niech�� i uprzedzenie.
Ci�gle, tak jak w dzieci�stwie, pragn�, by ludzie mnie kochali. Nie mog� znie�� my�li, �e
kto� mnie nie lubi. Z przykro�ci� przyznaj�, �e rodzice wi�kszo�ci moich uczni�w mnie
nienawidz�. A przecie� nie zrobi�am im nic z�ego i ta niesprawiedliwo�� bardzo mnie boli.
Mimo tych k�opot�w bardzo lubi� moich uczni�w. S� w�r�d nich zdolni, ambitni i
pracowici, kt�rzy rzeczywi�cie chc� si� czego� nauczy�. Lewis Allen wynajmuje na mie�cie
pok�j, a poniewa� nie ma pieni�dzy, by p�aci�, wykonuje wszystkie domowe prace u swych
gospodarzy. Wcale si� tego nie wstydzi. Zosia Sinclair codziennie przyje�d�a do szko�y na
oklep na starej kobyle swego ojca, bo ich farma le�y o sze�� mil od Summerside. Te fakty
podnosz� mnie na duchu. Nie dbam o Pringle��w, je�li tylko mog� pomaga� takim uczniom.
Inna sprawa, �e Kr�lewska Rodzina uniemo�liwi mi pomaganie komukolwiek, o ile nie
uzyskam jej sympatii.
Ale za to kocham Szumi�ce Topole. Jest to m�j prawdziwy dom, a nie wynajmowane
mieszkanie. Ciocie i Rebeka Dew mnie lubi�. Nawet Marcin mnie lubi, chocia� czasem
okazuje mi swoj� dezaprobat� siadaj�c do mnie ty�em. Niby przypadkiem odwraca g�ow� i
patrzy z�ocistymi oczami, jaka te� b�dzie moja reakcja. Nie bawi� si� z nim, gdy Rebeka Dew
jest w pobli�u, �eby jej nie irytowa�. W ci�gu dnia Marcin jest marzycielskim, wygodnickim i
zadomowionym stworzeniem, Noc� zmienia si� nie do poznania. Rebeka powiada, �e win� za
to ponosz� wdowy, kt�re nie pozwalaj� mu zosta� przez noc na dworze. Uwa�a za osobist�
obraz�, �e musi wieczorem wystawa� godzinami na podw�rzu i nawo�ywa� go.
Wydaje si� jej, �e jest po�miewiskiem wszystkich s�siad�w. Rzeczywi�cie wo�a Marcina
tak stentorowym g�osem, �e na pewno s�yszy j� ca�e miasto, gdy po�r�d ciszy nocnej rozlega
si�: �Kici� kici� kiiciii!� Gdyby Marcin nie nocowa� w domu, wdowy dosta�yby ataku
histerii.
� Nikt nie wie, ile ja prze�y�am przez Tego Kota. Nikt � zapewni�a mnie Rebeka Dew.
Wdowy s� bardzo mi�e i z ka�dym dniem bardziej je lubi�. Ciocia Kasia nie znosi
powie�ci, ale powiedzia�a, �e nie zamierza kontrolowa�, co ja czytam. Za to ciocia Misia
uwielbia powie�ci. Przemyca je ukradkiem z biblioteki miejskiej i chowa w skrytce razem z
kartami do pasjansa i innymi drobiazgami, kt�rych nie chce pokaza� siostrze. Skrytka ta
znajduje si� w fotelu i nikt nawet si� nie domy�la, �e s�u�y on nie tylko do siedzenia. Ciocia
Misia zdradzi�a mi swoj� tajemnic�, poniewa�, jak podejrzewam, oczekuje ode mnie zach�ty i
poparcia w wy�ej wspomnianym przemycaniu ksi��ek do domu. W�a�ciwie wydaje si�, �e nie
ma potrzeby szukania schowk�w w Szumi�cych Topolach. Nigdzie nie widzia�am takiej jak
tutaj ilo�ci tajemniczych kredensik�w. Chocia� na pewno Rebeka Dew nie pozwala, by zbyt
d�ugo pozosta�y tajemnicze� Co jaki� czas wyrzuca wszystko z szuflad i za�arcie je czy�ci.
� Dom si� sam nie sprz�tnie � m�wi ze smutkiem, gdy wdowy protestuj� przeciwko tym
porz�dkom. Gdyby znalaz�a ksi��ki i karty do pasjansa, pewnie nie zastanawia�aby si� d�ugo,
co z nimi zrobi�. Takie rzeczy do g��bi przera�aj� jej ortodoksyjn� dusz�. Rebeka Dew
utrzymuje, �e karty s� narz�dziem szatana. O ksi��kach ju� lepiej nie m�wi�. Rebeka czytuje
tylko Bibli� i szpalty montrealskiego �Guardina� dotycz�ce �ycia towarzyskiego. Rozkoszuje
si� opisami dom�w, mebli i poczyna� milioner�w.
� Ach, czy wyobra�a sobie pani k�piel w z�otej wannie, panno Shirley? � pyta z
rozmarzeniem. Ale kochane z niej stworzenie. Dogadza mi, jak mo�e. Wynalaz�a gdzie� stary
fotel na biegunach obity wyszarza�ym brokatem.
� To pani krzes�o � powiedzia�a. � Zatrzymamy je tu dla pani.
Nie pozwala sypia� na nim Marcinowi z obawy, �e oblez� sier�ci� i dostarcz� Pringle�om
nowego tematu do plotek.
Wszystkie trzy panie bardzo si� zainteresowa�y moim pier�cionkiem z pere�ek. Ciocia
Kasia pokaza�a mi sw�j pier�cionek zar�czynowy z turkusami. (Obecnie go nie nosi, bo jest
za ciasny.) Ciocia Misia ze �zami w oczach wyzna�a, �e nigdy nie dosta�a zar�czynowego
pier�cionka, bo jej m�� uwa�a�, �e by�by to zb�dny wydatek. Powiedzia�a mi o tym, gdy
nak�ada�a w moim pokoju maseczk� ze �mietanki. Robi to co wiecz�r, by zachowa� �wie��
cer�. Musia�am przysi�c, �e nie zdradz� jej sekretu przed cioci� Kasi�.
� Ona by uwa�a�a to za karygodn� pr�no�� u kobiety w moim wieku. Rebeka te� pewnie
s�dzi, �e chrze�cijanka nie powinna stara� si� �adnie wygl�da�. Zawsze wieczorem, gdy Kasia
le�a�a ju� w ��ku, w�lizgiwa�am si� do kuchni, by zrobi� sobie maseczk�. Umiera�am ze
strachu, �e Rebeka mnie przy�apie. Ona �pi jak zaj�c � z nadstawionymi uszami. Gdybym
mog�a codziennie wieczorem przychodzi� do ciebie� O, dzi�kuj� ci, kochanie.
Wiem ju� co� nieco� o naszych s�siadach z Wiecznej Zieleni. Pani Campbell (z domu
Pringle) ma osiemdziesi�t lat. Nie widzia�am jej jeszcze, ale s�dz�, �e jest do�� ponur� star�
dam�. Ojej s�u��cej, niejakiej Marcie Monkman, niemal r�wnie wiekowej i ponurej, m�wi si�
zwykle kr�tko �Kobieta pani Campbell�.
Mieszka z nimi El�bieta Grayson, prawnuczka pani Campbell. Nie widzia�am jej
dotychczas, chocia� jestem w Summerside ju� dwa tygodnie. El�bieta ma osiem lat i chodzi
do szko�y publicznej. Nie spotka�am jej, bo zawsze wychodzi z domu kuchennymi drzwiami,
obieraj�c kr�tsz� drog�.
Jej matka, a wnuczka pani Campbell, te� wychowywa�a si� u starszej pani, bo wcze�nie
straci�a rodzic�w. Po�lubi�a niejakiego Piotra Graysona, �Jankesa�, jak by powiedzia�a pani
Linde. Zmar�a przy urodzeniu El�biety, a poniewa� Piotr Grayson przej�� kierownictwo
bran�owej firmy w Pary�u i wyjecha� z Ameryki, dziecko oddano pani Campbell. M�wi�, �e
Grayson nigdy nie interesowa� si� c�rk�. Nie mo�e znie�� jej widoku, poniewa� odebra�a
�ycie matce. Oczywi�cie to s� tylko plotki. Kobieta i pani Campbell nigdy nie poruszaj� tego
tematu.
Rebeka Dew m�wi, �e starsze panie s� zbyt surowe dla El�biety i dziecko nie ma �atwego
�ycia.
� Ona nie jest taka jak wszystkie dzieci. Za powa�na na swoje osiem lat. Czego to ona nie
opowiada. �Rebeko � powiedzia�a raz do mnie � co by� zrobi�a, gdyby� le��c wieczorem w
��ku poczu�a, �e co� ci� szczypie w nog�?� Z pewno�ci� dziecko boi si� spa� samo po
ciemku. A one j� do tego zmuszaj�. Pani Campbell m�wi, �e nie zniesie tch�rzy w swoim
domu.
Ona i Kobieta obserwuj� ma�� jak koty poluj�ce na mysz i ci�gle j� sztorcuj�. Wychodz�
ze sk�ry, gdy narobi troch� ha�asu. Dziecko s�yszy tylko: �Cisza! Milcze�!� Zahukaj�
biedactwo na �mier�. Ale co my mo�emy na to poradzi�?
Rzeczywi�cie, co?
Chcia�abym zobaczy� ma�� El�biet�. Wydaje mi si�, �e jest to nieco patetyczna posta�.
Ciocia Kasia m�wi, �e dziewczynka prezentuje si� dobrze � ciocia wyrazi�a to s�owami:
�One dobrze j� ubieraj� i karmi��. Ale dziecku nie starczy do �ycia sam chleb. Nigdy nie
zapomn�, jak smutne by�o moje dzieci�stwo, zanim przyby�am na Zielone Wzg�rze.
W przysz�y pi�tek jad� do Avonlea. Sp�dz� tam dwa pi�kne dni. Jedyn� przykro�ci� b�d�
pytania o moj� prac� w Summerside.
Gilbercie, pomy�l tylko o Zielonym Wzg�rzu� Jezioro L�ni�cych W�d pokryte niebiesk�
prz�dz� mg�y� Nad strumykiem klony strojne w jesienne szaty� Z�ocistobrazowe paprocie
w Lesie Duch�w i Aleja Zakochanych pe�na dr��cych cieni ta�cz�cych w�r�d drzew. Jak�e
pragn� znale�� si� tam teraz z� z kim, jak my�lisz?
Czy wiesz, Gilbercie, czasem powa�nie podejrzewam, �e Ci� kocham.
Szumi�ce Topole
Aleja Duch�w, Summerside
10 pa�dziernika
Wielce Szanowny i Powa�any Panie,
Tak zaczynaj� si� listy mi�osne pisane przez babk� cioci Misi. Wspaniale, prawda?
Zapewne, nies�ychanie pochlebia�y dumie szanownego dziadka. Czy wola�by� taki zwrot od
pospolitego �Kochany Gilbercie�? Ciesz� si�, �e nie jeste� dziadkiem cioci Misi � ani
czyimkolwiek. Czy� to nie cudowne, �e jeste�my m�odzi i mamy ca�e �ycie przed sob�,
wsp�lne �ycie?
(Poniewa� tym razem pi�ro Ani nie jest ani zbyt t�pe, ani zbyt ostre, opuszczamy par�
stronic.)
Siedz� przy oknie, spogl�daj�c na drzewa, kt�re ko�ysz� si� lekko na tle bursztynowego
nieba i g�adkiej powierzchni zatoki. Wczoraj wieczorem posz�am na pi�kny spacer. Musia�am
wyj�� z domu, bo panowa� w nim niezbyt weso�y nastr�j. Ciocia Misia p�aka�a w salonie,
poniewa� jej uczucia zosta�y zranione, ciocia Kasia p�aka�a w sypialni, gdy� akurat by�a
rocznica �mierci kapitana Amazego, a Rebeka Dew p�aka�a w kuchni z bli�ej nieznanych
przyczyn. Nigdy dot�d nie widzia�am jej p�acz�cej. Gdy pr�bowa�am taktownie spyta� o
pow�d �ez, odpar�a opryskliwie, �e chyba mo�e sobie troch� pop�aka�, je�li ma na to ochot�.
Zwin�am wi�c �agle i wysz�am, �eby nie przeszkadza� jej w oddawaniu si� temu mi�emu
zaj�ciu.
Posz�am w d� drogi, ku zatoce. Pachnia�o ch�odnym pa�dziernikowym wieczorem i
�wie�o zoran� ziemi�. Sz�am i sz�am, a� zmierzch ust�pi� miejsca jesiennej ksi�ycowej nocy.
By�am sama, ale nie samotna. Prowadzi�am wyimaginowane rozmowy z wyimaginowanymi
przyjaci�mi i u�o�y�am tyle wierszy, �e dziwi�am si� sama sobie. Czu�am si� szcz�liwa
pomimo k�opot�w z Pringle�ami.
Na sam� my�l o Kr�lewskiej Rodzinie wzdycham ci�ko. Przykro mi wyzna�, �e sprawy w
wy�szej szkole w Summerside nie uk�adaj� si� dobrze. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e
zorganizowano przeciwko mnie spisek.
Pringle�owie na przyk�ad systematycznie nie odrabiaj� prac domowych. Odwo�ywanie si�
do rodzic�w nie daje �adnego rezultatu. S� uprzejmi i grzecznie si� wykr�caj�. Wiem, �e
lubi� mnie wszyscy ci uczniowie, kt�rzy nie nale�� do Kr�lewskiej Rodziny. Niestety jednak
pringle�owski wirus niepos�usze�stwa podkopuje m�j autorytet w ca�ej klasie. Pewnego ranka
postawiono m�j st� do g�ry nogami. Oczywi�cie nikt nie wiedzia�, kto to zrobi�. Nikt nie
potrafi� wyja�ni�, kto zostawi� na moim pulpicie pude�ko, z kt�rego, gdy je otworzy�am,
wyskoczy� sztuczny w��. Wszyscy uczniowie z Kr�lewskiej Rodziny p�akali ze �miechu na
widok mojej przera�onej miny.
Janka Pringle niemal codziennie sp�nia si� do szko�y. Zawsze znajduje grzeczne
usprawiedliwienie, kt�re wypowiada obra�liwym tonem. Rozsy�a listy po klasie tu� pod
moim nosem. Dzi� w kieszeni p�aszcza znalaz�am obran� cebul�. Gor�co pragn�abym
zamkn�� t� dziewczyn� o chlebie i wodzie na tak d�ugo, �eby zrozumia�a, jak nale�y si�
zachowywa�.
Ale najgorsza by�a moja karykatura, wyrysowana pewnego ranka kred� na tablicy: bia�a
twarz ze szkar�atnymi w�osami! Nikt nie przyzna� si� do autorstwa. Janka te� nie. Wiem
jednak, �e tylko ona umie tak rysowa�. Bo rysunek by� dobry. Na moim nosie, kt�ry, jak
wiesz, stanowi moj� jedyn� dum� i rado��, widnia� garb, a usta by�y ustami zgorzknia�ej starej
panny, um�czonej wieloletni� prac� w szkole pe�nej Pringle��w. Ale to by�am ja.
Jeszcze o trzeciej nad ranem obudzi�am si� i wstrz�sn�am ze wstydu i przykro�ci na
wspomnienie o tym incydencie. Czy zauwa�y�e�, ze daleko cz�ciej sp�dzaj� sen z powiek
sprawy upokarzaj�ce ni� niegodziwe?
A co o mnie opowiadaj�! Zarzucono mi, �e obni�y�am Hatcie Pringle stopie� z klas�wki
tylko dlatego, �e nazywa si� Pringle. Oskar�aj� mnie, �e �miej� si� z b��d�w, jakie robi� moi
uczniowie. (Rzeczywi�cie nie mog�am powstrzyma� si� od �miechu, gdy Fredek Pringle
powiedzia�, �e centurion by� to cz�owiek, kt�ry �y� sto lat*.)
Jakub Pringle opowiada wszystkim, �e �w szkole nie ma dyscypliny � absolutnie �adnej
dyscypliny�. A po mie�cie kr��y fama, �e jestem znajd�.
Tak�e i poza szko�� spotykam si� z antagonizmem Pringle��w. Summerside chyba jest
ca�kowicie podporz�dkowane tej rodzinie. Nic dziwnego, �e nazywa si� ich Kr�lewsk�
Rodzin�. W ubieg�y pi�tek nie zosta�am zaproszona na przyj�cie do Alicji Pringle. A gdy pani
Franciszkowa Pringle zorganizowa�a kwest� na cele ko�cielne (Rebeka Dew poinformowa�a
mnie, �e panie zamierzaj� wybudowa� now� wie��!), tylko mnie nie poproszono o udzia�.
Podobno �ona nowo przyby�ego do Summerside pastora chcia�a mnie w��czy� do ch�ru
parafialnego, ale powiedziano jej, �e je�li to zrobi, wszyscy Pringle�owie porzuc� ch�r. A kto
wtedy b�dzie �piewa� w ko�ciele? Przecie� Pringle�owie stanowi� wi�kszo�� ch�ru.
Oczywi�cie nie tylko ja jedna mam k�opoty z wychowankami. Opiekunowie innych klas
cz�sto przysy�aj� do mnie swoich uczni�w, �ebym udzieli�a im nagany. Och, jak�e
nienawidz� tego s�owa! Oko�o po�owa niegrzecznych to Pringle�owie. Ale nikt nie ma
pretensji do innych nauczycieli � tylko do mnie.
Przedwczoraj po lekcjach zatrzyma�am Jank�, �eby odrobi�a zaleg�� od wielu dni prac�
domow�. Po dziesi�ciu minutach przed szko�� zatrzyma� si� pow�z z Klonowego Wzg�rza i
w drzwiach zjawi�a si� panna Helena � pi�knie ubrana, s�odko u�miechni�ta stara dama z
haczykowatym nosem, w czarnych koronkowych mitenkach na r�kach. Wygl�da�a, jakby
dopiero co wysz�a z pude�ka na pami�tki z tysi�c osiemset czterdziestego roku. Bardzo jej
przykro, powiedzia�a, ale czy mog�aby zabra� Jank�? Wybiera si� z wizyt� do przyjaci� w
Cichej Dolinie i obieca�a, �e przywiezie j� ze sob�. Dziewczynka wysz�a z triumfem z klasy,
a ja ponownie u�wiadomi�am sobie, �e wszystkie si�y sprzysi�g�y si� przeciwko mnie.
Gdy jestem w bardzo z�ym nastroju, my�l�, �e Pringle�owie s� uosobieniem wszystkich
negatywnych cech Sloane��w i Pye��w razem wzi�tych. Ale wiem, �e to nieprawda. Gdyby
Pringle�owie nie byli do mnie tak wrogo nastawieni, na pewno mog�abym ich polubi�. Czuj�,
�e mimo wszystko wi�kszo�� z nich to uczciwi i pogodni ludzie. Mog�abym polubi� nawet
pann� Helen�. Panny Sary jeszcze nie widzia�am. Nie opuszcza Klonowego Wzg�rza od
dziesi�ciu lat.
� Jest zbyt delikatna, a raczej uwa�a si� za tak� � m�wi Rebeka Dew. � Wynika to po
prostu z jej dumy. Wszyscy Pringle�owie s� dumni, ale te dwie stare panny przekraczaj� ju�
wszelkie granice. Gdyby pani s�ysza�a, jak rozprawiaj� o swoich przodkach. Ich ojciec,
kapitan Abraham Pringle, rzeczywi�cie by� mi�ym jegomo�ciem, czego nie mo�na powiedzie�
o jego bracie, Myromie. Pringle�owie unikaj� rozmowy na temat Myroma. Obawiam si�
bardzo, �e czekaj� pani� trudne dni Pringle�owie nie zmieniaj� swoich opinii o ludziach� i
rzeczach. Al g�owa do g�ry, panno Shirley! G�owa do g�ry!
� Chcia�abym uzyska� od panny Heleny przepis na wybijane ciasto � westchn�a ciocia
Misia. � Obiecywa�a mi go kilka razy, ale jako� do tej pory nie dotrzyma�a s�owa. Ten
przepis pochodzi z Anglii, od kucharki starej angielskiej rodziny. Panny Pringle maj� tak
niezwykle eleganckie przepisy!
W fantastycznych marzeniach zobaczy�am, jak zmuszam pann� Helen�, by na kl�czkach
wr�czy�a przepis cioci Misi. Ujrza�am te� Jank� jako wz�r grzecznej uczennicy. Najgorsze
jest to, �e mog�abym z �atwo�ci� sama j� poskromi�, gdyby ca�y klan nie popiera� jej
diabelskich wyczyn�w.
(Dwie strony opuszczone)
Pa�ska pos�uszna s�uga
Anna Shirley
P S W ten spos�b podpisywa�a swe listy mi�osne babka cioci Misi.
15 pa�dziernika
Dowiedzia�y�my si� dzi�, �e tej nocy dokonano kradzie�y na drugim kra�cu miasta.
Z�odziej w�ama� si� do domu, ukrad� troch� pieni�dzy oraz tuzin srebrnych �y�eczek. Rebeka
Dew posz�a wi�c do pana Hamiltona prosz�c, by po�yczy� nam psa. Zamierza uwi�za� biedne
stworzenie przy werandzie. Poradzi�a mi te�, �ebym dobrze schowa�a sw�j pier�cionek
Zar�czynowy.
A propos, odgad�am przyczyn� p�aczu Rebeki Dew. Zdaje si�, �e tego Unia zdarzy�o si�
co� w rodzaju domowej katastrofy. Marcin ponownie �zachowa� si� niew�a�ciwie� w salonie i
Rebeka Dew o�wiadczy�a, �e bezwzgl�dnie nale�y co� zrobi� z Tym Kotem, bo doprowadzi�
on do strasznego stanu jej nerwy. �To� zdarzy�o si� ju� po raz trzeci w tym roku i Rebeka
Dew jest przekonana, �e Ten Kot robi to celowo. Ciocia Kasia powiedzia�a, �e gdyby Rebeka
wypuszcza�a go na dw�r, skoro tylko miauczy, nie by�oby niebezpiecze�stwa, �e �zachowa
si� niew�a�ciwie�.
� Doprawdy to ju� jest szczyt wszystkiego � rzek�a Rebeka Dew.
�Rezultatem tej rozmowy by�y �zy.
Sprawa Pringle��w coraz bardziej si� zaostrza. Wczoraj na mojej ksi��ce znalaz�am bardzo
niegrzeczny napis, a Homer Pringle fika� kozio�ki przez ca�� drog� do domu. Otrzyma�am te�
pe�en niegodziwych aluzji anonim. Nie s�dz�, by napisa�a go Janka, bo chocia� istne z niej
p�diabl� weneckie, do pewnych rzeczy nie by�aby zdolna. Rebeka Dew wpad�a w furi� i dr��
na my�l, co uczyni�aby z Pringle�ami, gdyby mia�a ich w swojej mocy. Pewnie nawet
okrucie�stwa Nerona nie wytrzyma�yby por�wnania z jej zemst�. Nie zamierzam jej
pot�pia� Czasem sama mam ochot� otru� Kr�lewsk� Rodzin� � ka�dego z jej cz�onk�w z
osobna � przy pomocy owych wspania�ych napitk�w, kt�rymi z upodobaniem pos�ugiwali
si� Borgiowie.
� Zdaje si�, �e nie pisa�am Ci jeszcze o moich kolegach � nauczycielach w Summerside.
Jest ich dwoje � moja zast�pczyni, Julianna Brooke, opiekunka m�odszej grupy, i Jerzy
MacKay, opiekun klasy przygotowawczej. O Jerzym mog� powiedzie� niewiele. Jest
nie�mia�ym, dobrym ch�opcem. Ma oko�o dwudziestu lat. M�wi z lekkim irlandzkim
akcentem, kt�ry nasuwa my�l o rozleg�ych nizinnych pastwiskach i zamglonych wybrze�ach;
jego dziadek by� Irlandczykiem. Doskonale radzi sobie z klas� przygotowawcz�. Lubi� go,
chocia� ma�o go znam. Obawiam si� jednak, �e z trudno�ci� przysz�oby mi polubi� Juliann�
Brooke. Julianna ma dwadzie�cia osiem lat, ale wygl�da na trzydzie�ci pi��. Podobno mia�a
nadziej�, �e uzyska posad� kierowniczki szko�y. Przypuszczam, �e �ywi do mnie pretensje,
poniewa� przyj�to moj� kandydatur�. Tym bardziej, �e jestem od niej m�odsza. Jako
nauczycielka wydaje si� dobr� si��, mo�e jest troch� zbyt surowa. Uczniowie jej nie lubi�,
czym si� wcale nie przejmuje. Nie ma ani przyjaci�, ani krewnych, ani nawet
wsp�lokator�w w ponurym domu przy ulicy Klasztornej, gdzie wynajmuje pok�j. Chodzi
niedbale ubrana, nie udziela si� towarzysko i cieszy si� opini� z�o�liwej. Uczniowie panicznie
si� boj� jej sarkastycznych uwag, w kt�rych wypowiadaniu jest mistrzyni�. Czuj� si�
obezw�adnieni, gdy we w�a�ciwy sobie spos�b podnosi do g�ry swoje szerokie, czarne brwi.
Gdybym tak mog�a wypr�bowa� skuteczno�� dzia�ania tej metody na Pringle�ach. Nie
chcia�abym jednak cieszy� si� w�r�d uczni�w powa�aniem wynikaj�cym ze strachu. Pragn�,
�eby moi wychowankowie mnie kochali.
Chocia� wydawa�oby si�, �e Julianna nie powinna mie� k�opot�w z krn�brnymi uczniami,
czasem przysy�a do mnie najgorszych �obuz�w. Najcz�ciej s� to Pringle��wi