8903
Szczegóły |
Tytuł |
8903 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8903 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8903 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8903 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
"KRONIKA KONFLIKTU W�ADYS�AWA KR�LA POLSKIEGO Z KRZY�AKAMI W ROKU PA�SKIM 1410" oraz relacja Jana D�ugosza zawarta w spisanych przez tego znakomitego historyka dziejach Kr�lestwa Polskiego, zwanych potocznie "ROCZNIKAMI".
"Kronika Konfliktu" zachowa�a si� w skr�conym odpisie, sporz�dzonym w XVI w., jako podstawa kazania wyg�aszanego na uroczystym nabo�e�stwie odprawianym w�wczas w ka�d� rocznic� bitwy grunwaldzkiej. Orygina� powsta� w ko�cu 1410 r. lub na pocz�tku 1411 r. i by� dzie�em autora doskonale zorientowanego, niew�tpliwie naocznego �wiadka opisywanych wydarze�. Wydaje si�, �e autorem tym by� Zbigniew Ole�nicki, p�niejszy biskup krakowski i kardyna�, kt�ry 15 lipca 1410 r., jako sekretarz kr�lewski pozostawa� przy boku W�adys�awa Jagie��y w ci�gu ca�ej bitwy. Inicjatorem spisania "Kroniki" i jej redaktorem by� jednak, zapewne, Miko�aj Tr�ba, podkanclerzy koronny, z czasem arcybiskup gnie�nie�ski i pierwszy prymas Polski, zaufany kr�la i bezpo�redni kierownik polskiej polityki zagranicznej. Mo�na uwa�a�, i� "Kronika Konfliktu" odzwierciedla oficjaln� wersj� wydarze�, tak jak j� widzia� i chcia� przedstawi� sam kr�l W�adys�aw Jagie��o i jego najbli�si wsp�pracownicy.
Czytamy w niej:
"Kr�l... doszed�... do rzeki Wis�y i przez t� rzek� wraz z cz�ci� swych wojsk, kt�re w�wczas nie zebra�y si� jeszcze przy nim w ca�o�ci, a tak�e z dzia�ami, machinami i innym sprz�tem wojennym bez �adnej szkody i niebezpiecze�stwa przeprawi� si� po mo�cie wspania�ej konstrukcji.
Tak wi�c w pi�tek przed �wi�tem Ma�gorzaty kr�l roz�o�y� swe obozy w 3 mile od miasta D�br�wna... W tych obozach wypoczywa� przez dwa dni i wyruszaj�c z tych�e oboz�w w sam dzie� �w. Ma�gorzaty roz�o�y� si� obozem obok wzmiankowanego miasta. I przed wieczorem poleci� zdoby� rzeczone miasto nie rycerstwu swemu, lecz pospolitemu ludowi i tym�e [miastem] z miejsca, w ci�gu niespe�na trzech godzin si�� zaw�adn��.
Kr�l poleci� kapelanom przygotowa� si� do mszy, poniewa� nie m�g� wed�ug swego sta�ego zwyczaju wys�ucha� [dot�d] mszy, a to z powodu przeszkody, jak� stanowi�y wiatry wiej�ce, gdy wyruszano z oboz�w. I kiedy sam zatrzyma� si� na szczycie pewnego wzg�rza, a wojska stoj�ce wok� podziwia�y p�omienie ogni buszuj�cych po kraju, zdumiewaj�ce sw� liczb� i rozmiarami, dosz�a do kr�la wie�� o nadej�ciu wrog�w... Wszyscy zatem ludzie w wojskach uzbrojeni dosiedli koni, kt�re tylko dla u�ycia w bitwie przed nimi prowadzono. Kr�l zasi� przyst�pi� wtedy do boskiego obowi�zku wys�uchania mszy, modl�c si� pokornie na kl�czkach.
Kr�l... sam za� dosiad�szy konia, w�asn� osob� pospieszy� przyjrze� si� wrogom i natychmiast rozpocz�� ustawia� szyki na p�aszczy�nie pewnego pola pomi�dzy dwoma gajami, nast�pnie w�asn� r�k� dokona� pasowania do tysi�ca albo i wi�cej rycerzy, tak a� si� zm�czy� tym pasowaniem.
Przybyli do kr�la dwaj heroldowie, jeden [z nich] kr�la w�gierskiego, nios�cy kr�lowi [polskiemu] nagi miecz z ramienia mistrza, drugi, ksi�cia szczeci�skiego, dzier��cy w d�oni podobny miecz, przeznaczony przez marsza�ka ksi�ciu Witoldowi.
Na prawym skrzydle wyst�pi� do boju ksi��� Witold ze swym ludem, z chor�gwi� �wi�tego Jerzego i z chor�gwi� przedniej stra�y. Na kr�tk� zasi� chwil� przed samym rozpocz�ciem bitwy spad� lekki i ciep�y deszcz, [kt�ry] zmy� kurz z ko�skich kopyt. A na samym pocz�tku tego deszczu, dzia�a wrog�w, bo wr�g mia� liczne dzia�a, dwukrotnie da�y salw� kamiennymi pociskami, ale nie mog�y naszym sprawi� tym ostrza�em �adnej szkody.
Spotkali si� z wielkim zgie�kiem i niezmiernym p�dem koni w pewnej dolinie w ten spos�b, �e przeciwna strona z g�ry, a nasza strona r�wnie� z g�ry wzajemnymi ciosami razi� si� pocz�y.
Inna zasi� cz�� wrog�w spo�r�d tych�e wyborowych ludzi krzy�ackich zwar�a si� z najwi�kszym impetem i krzykiem z ludem ksi�cia Witolda i po bez ma�a godzinie wzajemnej walki liczni z obu stron polegli, tak i� ludzie ksi�cia Witolda przymuszeni byli do odwrotu. Ludzie ksi�cia Witolda przymuszeni byli do odwrotu. Tedy wrogowie �cigaj�cy ich s�dzili, i� ju� odnie�li zwyci�stwo i w rozproszeniu odbiegli od swych chor�gwi i szyku swoich hufc�w i przed tymi, kt�rych [uprzednio] do odwrotu zmusili, zacz�li [z kolei] uchodzi�. Niebawem, gdy pragn�li zawr�ci�, oddzieleni od swych ludzi i chor�gwi przez ludzi kr�lewskich, kt�rzy ich chor�gwie na wprost od skrzyde� przeci�li, przepadli albo wzi�ci [w niewol�] albo wyt�pieni mieczem. Ci zasi� kt�rzy... pozostali przy �yciu, powr�cili do swoich ludzi... i zn�w zwarli si� wzajemnie z wielk� chor�gwi� kasztelana krakowskiego, [z chor�gwiami] wojewody sandomierskiego, ziemi wielu�skiej, ziemi halickiej i wieloma innymi.
Zebrawszy si�y... mistrz... maj�cy ze sob� pi�tna�cie lub wi�cej chor�gwi... zapragn�� obr�ci� swe hufce przeciw osobie kr�la. Kr�l w�wczas, skoro Krzy�acy sprawiwszy szyki stali przeciw niemu, chcia� pochwyciwszy kopi� w d�o� z najwi�ksz� �mia�o�ci� skierowa� przeciw nim konia, lecz powstrzymany wbrew [swej] woli si�� i z najwi�kszym trudem przez dostojnik�w, nie m�g� uczyni� zado�� swym ch�ciom. Przeto pewien dobrze zbrojny rycerz z zakonu Krzy�ak�w, chc�c w pojedynk� zwr�ci� swego konia przeciw kr�lowi, podjecha� bli�ej ku niemu. Kr�l za� uj�wszy w d�o� sw� kopi� zrani� go �miertelnie w twarz i zaraz te� [Niemiec] przez innych z konia str�cony, pad� na ziemi� martwy.
Hufce mistrza z miejsca na kt�rym sta�y ruszaj�c przeciw kr�lowi, natkn�y si� na [nasz�] wielk� chor�giew i wzajem m�nie zderzy�y si� [z ni�] kopiami. I w pierwszym starciu mistrz, marsza�ek, komturzy ca�ego zakonu krzy�ackiego zostali zabici. Pozostali za�, kt�rzy ocaleli, widz�c �e mistrz, marsza�ek i inni dostojnicy zakonu polegli, zwr�ciwszy si� do odwrotu, cofn�li si� w owym czasie a� do swych, uprzednio roz�o�onych, tabor�w. W miejscu zasi� oboz�w liczni [wrogowie] widz�c, �e ucieczk� �adnym sposobem nie zdo�aj� uj�� �mierci, utworzywszy z woz�w jakoby wa�, tam�e wszyscy zacz�li si� broni�, lecz niebawem pokonani, wszyscy w paszczy miecza pogin�li. W owym za� miejscu wi�cej poleg�ych stwierdzono ni�li na ca�ym pobojowisku.
Krzy�acy... widz�c, i� wiele jeszcze by�o hufc�w kr�lewskich, kt�re [dot�d] nie wesz�y do bitwy, zobaczywszy te�, i� w�dz ich pad� zabity, rzucili si� do prawdziwej ucieczki i w rozsypce pocz�li pierzcha�. Kr�l zasi�... nie pozwoli� [swoim] �ciga� tak szybko uchodz�cych wrog�w, nie chc�c, aby lud [jego] oddali� si� ode� w rozproszeniu.
Nazajutrz wi�c rano kr�l poleci� �piewa� msze bardzo uroczy�cie... Po mszach przeto przez ca�y ten dzie� i podobnie przez nast�pny znoszono do kr�la wzi�te w bitwie chor�gwie wroga i przyprowadzano je�c�w. Przez trzy dni bez przerwy kr�l zatrzyma� si� na miejscu bitwy, w ci�gu kt�rych to [dni] przynoszono kr�lowi chor�gwie nieprzyjaci�, tak �e wszyscy mogli je ogl�da�. W tych dniach r�wnie� kr�l polski poleci� odszuka� w�r�d trup�w cia�o mistrza, a znalezione poleci� przywie�� do swego namiotu, owin�� w bia�e prze�cierad�o, okry� z wierzchu najdro�sz�, kr�lewsk� purpur� i z czci� na wozie odwie�� do Malborka. Pozosta�e za� zw�oki poleg�ych dostojnych m��w tak naszych, jak i nieprzyjaci�, z czci� i szacunkiem pochowa� kaza� w pewnym ko�ciele w pobli�u pola bitwy."
"Roczniki" Jana D�ugosza powstawa�y w ci�gu �wier�wiecza, poczynaj�c od 1455 r. Ich autor czerpa� wiadomo�ci o bitwie grunwaldzkiej z kilku wa�nych �r�de�. Mia�, przede wszystkim, dost�p do dokument�w przechowywanych w kancelarii kr�lewskiej. Z pewno�ci� korzysta� z orygina�u "Kroniki Konfliktu", zna� r�wnie� i uwzgl�dni� relacje krzy�ackie. Bardzo wiele przej�� te� z opowiada� uczestnik�w bitwy. Nale�eli do nich - ojciec i stryj kronikarza, a przede wszystkim kardyna� i biskup krakowski Zbigniew Ole�nicki, d�ugoletni zwierzchnik i protektor Jana D�ugosza. Czytaj�c D�ugoszowy opis wyprawy grunwaldzkiej musimy pami�ta�, �e jego autor, gor�cy patriota i sumienny badacz dziej�w ojczystych, nie by� wolny od osobistych uprzedze� i nie zawsze umia� obiektywnie oceni� przedstawiane przez siebie zdarzenia. Jako przekonany stronnik Zbigniewa Ole�nickiego reprezentowa� punkt widzenia wy�szej hierarchii ko�cielnej, a zarazem pot�nej grupy ma�opolskich mo�now�adc�w, w�r�d kt�rych kardyna� zajmowa� miejsce naczelne. Z niech�ci� i nieufno�ci� traktowa� D�ugosz Litwin�w, czyni�c tu wyj�tek tylko dla wielkiego ksi�cia Witolda. Nie lubi� dynastii jagiello�skiej i samego kr�la W�adys�awa Jagie��y, kt�rego pozna� ju� jako starca posuni�tego w latach. Pomimo tych wszystkich zastrze�e� relacja D�ugosza jest �r�d�em pierwszorz�dnym, przewy�szaj�cym wszystkie inne bogactwem zawartej w niej tre�ci. A oto jak j� opisuje:
"Kr�l polski W�adys�aw zwa�ywszy, �e nie zosta�a �adna nadzieja na zachowanie pokoju z Krzy�akami, rozes�a� listy i wici i nakaza� wszystkim panom, rycerzom i poddanym swojego Kr�lestwa Polskiego i podleg�ych mu ziem, by chwyciwszy za bro� ruszyli do Prus przeciwko Krzy�akom.
Kr�l W�adys�aw... przyby� nad Wis�� powy�ej klasztoru w Czerwi�sku, do miejsca gdzie by� ustawiony na �odziach most sporz�dzony w Kozienicach i dnia tego kr�l przeprawi� si� przez most i rzek�, a ca�e wojsko kr�lewskie sz�o za nim w ustalonym porz�dku z czterokonnymi wozami, wszystkimi bombardami, mn�stwem �ywno�ci i innymi ci�arami... Przy wej�ciu na most kr�l W�adys�aw postawi� wyborowy oddzia� zbrojnych rycerzy, by zapobiegali t�okowi i zamieszaniu w�r�d wchodz�cych. Nadto boki mostu zabezpieczy� pot�nymi belkami zwanymi kobyleniami, aby nikt si� do brzeg�w nie przybli�a�. Wszyscy musieli wchodzi� na most w najlepszym porz�dku z wozami, lud�mi i ko�mi. Potem, gdy ju� ca�e wojsko kr�lewskie przesz�o po mo�cie przez rzek� Wis��, na rozkaz kr�la most ten natychmiast rozebrano i sp�awiono do P�ocka celem przechowania na powr�t kr�la i wojska.
Kr�l polski W�adys�aw... pomaszerowa� ku miastu D�br�wnu, kt�re po niemiecku nazywa si� Gilgenburg, a kt�rego mury i baszty obmywa�y fale oblewaj�cego go naoko�o jeziora. Rozbija ob�z p� mili od D�br�wna, na polnej r�wninie, nad jeziorem zwanym Jeziorem D�browskim... Kiedy pod wiecz�r upa� zel�a�, wielu wojownik�w z obozu kr�lewskiego rusza w stron� miasta D�br�wna aby zobaczy� miasto i oceni� jego po�o�enie. Ale poniewa� wojska [krzy�ackie] przyby�e aby broni� miasta, obawiaj�c si� uderzenia na miasto i na nich samych, wysz�y im naprzeciw, dochodzi natychmiast do zawzi�tej walki... Rycerze polscy pobiwszy wrog�w i zmusiwszy ich do ucieczki do miasta... sami, bez rozkazu kr�la, rzucili si� na miasto, aby je zdoby�. Miasto by�o obronne nie tylko otaczaj�cymi je wok� pot�nymi murami posiadaj�cymi wie�e i baszty, ale tak�e po�o�eniem. Po wi�kszej bowiem cz�ci oblewa je jezioro, a poniewa� jest otoczone biegn�cymi wok� mur�w g��bokimi fosami z wod�, tak wi�c tylko przez nader w�ski skrawek ziemi mo�na dosta� si� do niego... Mieszka�cy miasta nie leni� si� do stawiania oporu, lecz pociskami bombard i g�azami odp�dzaj� podchodz�cych pod mur. Rycerze za� polscy, w niema�ej liczbie, skacz� do jeziora, docieraj� pod mury miasta i czyni�c podkopy usi�uj� je os�abi�. Inni, przystawiwszy drabiny, wchodz� na nie i w okamgnieniu zdobywaj� ludne, pe�ne m�czyzn i kobiet miasto... Jeszcze nie wywieziono wszystkich �up�w, a ju� miasto podpalono... Wielu pad�o od miecza i nikt nie unikn�� �mierci lub niewoli z wyj�tkiem kilku, kt�rzy na cz�nach i �odziach wymkn�li si� na jezioro... Nie by�o wzgl�du na wiek ani �adnej lito�ci. Polacy dopuszczali si� tego nie tyle prawem wojennym, ale z nienawi�ci do Krzy�ak�w i z b�lu z powodu spustoszenia przez wrog�w ziemi dobrzy�skiej.
Kr�l rusza spod D�br�wna. Przebywszy przestrze� dwumilow�, na kt�rej wok� p�on�y wsie wrog�w, po przybyciu na maj�ce by� ws�awione przysz�� bitw� pola wsi St�barku i Grunwaldu, kaza� rozbi� ob�z w�r�d zaro�li i gaj�w, kt�rych tutaj by�o wiele. Namiot kapliczny poleci� ustawi� na wzg�rzu od strony jeziora Lubie�, zamierzaj�c wys�ucha� mszy w czasie, gdy wojsko zajmowa�o si� rozbijaniem obozu. Kiedy wi�c rozpi�to namiot kapliczny... przyby� rycerz Hanek z Che�mu, herby Ostoja, donosz�c, �e widzia� wojsko wrog�w o par� krok�w od siebie.
Kr�l przeto w�o�ywszy zbroj� dosiad� konia i pozostawiwszy wszystkie insygnia kr�lewskie opr�cz niesionego przed nim proporca z wyhaftowanym bia�ym or�em, uda� si� na znaczne wzniesienie celem ocenienia si� wrog�w. Przyby� na po�o�ony mi�dzy dwoma gajami pag�rek... z kt�rego mo�na by�o mie� pe�ny wgl�d w szeregi wrog�w. Oceniaj�c raczej oczami ni�li rozumem si�y w�asne i wrog�w, wr�y� sobie to pomy�lny, to smutny los. Nasyciwszy oczy widokiem licznych wrog�w, zjecha� ni�ej i pasuj�c bardzo wielu Polak�w na rycerzy, zagrza� ich do walki kr�tk�, ale dobitn� przemow�.
Zapowiedziano nagle dw�ch herold�w, z kt�rych jeden, kr�la rzymskiego, mia� w herbie czarnego or�a na z�otym polu, a drugi ksi�cia szczeci�skiego czerwonego gryfa na bia�ym polu. Wyst�pili oni z wojsk wrog�w nios�c w r�kach go�e miecze, bez pochew, chronieni przed zniewagami przez rycerzy polskich i domagali si� stawienia przed oblicze kr�la. Wys�a� ich do kr�la W�adys�awa mistrz pruski Ulryk z nader dumnym pos�aniem, aby sk�oni� go do podj�cia niezw�ocznie bitwy i stani�cia w szeregach do walki... [Heroldowie] ... oddawszy jako tako honory kr�lowi przedstawiaj� tre�� swego poselstwa... "Najja�niejszy kr�lu! Wielki mistrz pruski Ulryk posy�a tobie i twojemu bratu (pomin�li imi� Aleksandra i tytu� ksi���cy) przez nas tu obecnych pos��w dwa miecze ku pomocy, by� wesp� z nim i jego wojskami nie oci�ga� si� i z wi�ksz�, ni� to okazujesz, odwag� przyst�pi� do boju, a tak�e �eby� si� nie kry� nadal w lasach i gajach i nie odwleka� walki. Je�li za� uwa�asz, �e masz zbyt szczup�� przestrze� aby rozwin�� szyki, mistrz pruski Ulryk... ust�pi ci, jak daleko zechcesz, tego pola, kt�re zaj�� swoim wojskiem, albo wreszcie wybierz jakiekolwiek miejsce bitwy, by� tylko dalej nie odwleka� walki..." A kr�l W�adys�aw, wys�uchawszy pe�nych pychy i zuchwalstwa pos��w krzy�ackich, przyj�� miecze z r�k herold�w... odpowiada heroldom... "Poniewa� - rzecze - mam w mym wojsku wystarczaj�co wiele miecz�w, przeto nie potrzebuj� miecz�w mych wrog�w, jednak�e dla wi�kszej pomocy, opieki i obrony mej s�usznej sprawy, przyjmuj�, w imi� Boga, te dwa miecze przys�ane przez wrog�w pragn�cych krwi i zguby mojej oraz mego narodu, a dor�czone przez was..." Dwa wspomniane miecze... s� do dnia dzisiejszego przechowywane w skarbcu kr�lewskim w Krakowie, by ci�gle przypomina�y i �wiadczy�y o pysze i kl�sce jednej strony, a pokorze i triumfie drugiej. [Godne uwagi s� dalsze losy obu s�ynnych miecz�w. Przez d�ugie wieki pozostawa�y w skarbcu koronnym. Po okradzeniu skarbca przez Prusak�w w 1795 r. trafi�y do Zbior�w Pu�awskich. Ukryte po upadku powstania listopadowego, zosta�y w 1853 r. odnalezione przez rosyjskie w�adze policyjne, skonfiskowane i w ten spos�b, ostatecznie stracone.]
Kiedy odtr�biono sygna�y do boju, ca�e wojsko kr�lewskie za�piewa�o dono�nym g�osem ojczyst� pie�� "Bogurodzic�", a potem, pochylaj�c kopie rzuci�o si� do walki. Pierwsze jednak ruszy�o do starcia wojsko litewskie na rozkaz ksi�cia Aleksandra, nie znosz�cego �adnej zw�oki.
W tej w�a�nie chwili obydwa wojska, z okrzykiem jaki zwykle wznosz� wojownicy przed walk�, star�y si� w �rodku doliny rozdzielaj�cej obie armie... W miejscu starcia ros�o 6 wysokich d�b�w, na kt�re wspi�o si� i obsiad�o ga��zie wielu ludzi - nie wiadomo czy kr�lewskich, czy krzy�ackich - by podziwia� pierwsze starcie oddzia��w i pozna� dalsze losy obu wojsk. Przy starciu za� oddzia��w z trzasku �ami�cych si� kopii i szcz�ku �cieraj�cego si� [innego] or�a, powsta� tak wielki �oskot i huk, tak dono�ny by� szcz�k mieczy jakby zwali�a si� jaka� ogromna ska�a, �e s�yszeli go nawet ci, kt�rzy oddaleni byli o kilka mil.
Kiedy... Krzy�acy zauwa�yli, �e na lewym skrzydle, gdzie sta�o wojsko polskie toczy si� zawzi�ta i niebezpieczna dla nich walka, poniewa� wyci�to ju� wyborowe [ich] hufce, przerzucaj� si�y na prawe skrzyd�o, gdzie ustawione by�y szyki litewskie, kt�re maj�c rzadsze szeregi, s�absze konie i uzbrojenie zdawa�y si� �atwe do pokonania... Kiedy wrza�a zawzi�ta walka z Litwinami, Rusinami i Tatarami, wojsko litewskie, nie mog�c powstrzyma� naporu wrog�w zacz�o s�abn�� i wycofa�o si� na odleg�o�� jednego jugera. Krzy�acy napierali na nie silniej, musia�o raz po raz cofa� si� i w ko�cu zawr�ci� do ucieczki. Wielki ksi��� litewski Aleksander, rozdaj�c razy batogiem i gromkimi okrzykami, pr�bowa� powstrzyma� ucieczk�, ale na pr�no... W tej walce rycerze ruscy ze Smole�ska, stoj�c pod trzema w�asnymi znakami i walcz�c nader zawzi�cie, jako jedyni nie wzi�li udzia�u w ucieczce, czym zas�u�yli na s�aw�. Chocia� pod jednym znakiem wyci�to ich bez lito�ci, a sam� chor�giew [le��c�] na ziemi stratowano, w dw�ch jednak pozosta�ych walczyli bardzo dzielnie, jak m�om i rycerzom przysta�o.
Poniewa� tak�e Krzy�acy d��yli z uporem do zwyci�stwa, wielka chor�giew kr�la W�adys�awa z bia�ym or�em w herbie, kt�r� ni�s� chor��y krakowski, rycerz Marcin z Wrocimowic herbu P�kozic, pod naporem nieprzyjaci� upad�a na ziemi�. Ale walcz�cy pod ni� najbardziej do�wiadczeni i zaprawieni w bojach rycerze pod�wign�li j� natychmiast i umie�cili na swoim miejscu, nie dopuszczaj�c do jej utraty. Nie da�oby si� jej pod�wign��, gdyby jej nie os�oni� w�asnymi piersiami i or�em znakomity hufiec najdzielniejszych rycerzy. Rycerstwo polskie pragn�c zetrze� haniebn� zniewag�, w najzawzi�tszy spos�b atakuje wrog�w i rozbija ich zupe�nie, k�ad�c pokotem te oddzia�y, kt�re si� z nimi star�y.
Tymczasem wojsko krzy�ackie, kt�re urz�dzi�o po�cig za uciekaj�cymi Litwinami i Rusinami, uwa�aj�c si� za zwyci�zc�w, z wielk� rado�ci� pod��a�o do obozu pruskiego, prowadz�c ze sob� t�um je�c�w. Widz�c za�, �e toczy si� bardzo zawzi�ta i krwawa walka... rzuca si� w wir walki, by przyj�� z pomoc� swoim.
Tymczasem podejmowa�o walk� 16 nowych, dot�d nie u�ytych... chor�gwi wroga... a kiedy cz�� ich zwr�ci�a si� w stron�, gdzie kr�l polski sta� jedynie ze stra�� przyboczn�, wydawa�o si�, �e godz� w niego... Proporzec kr�lewski... zosta� przezornie zwini�ty, by nie zdradza�, �e kr�l si� tam znajduje... Kr�l rwa� si� z wielkim zapa�em do boju... za� stra� przyboczna... z trudem go powstrzymywa�a... Tymczasem z oddzia��w pruskich, spod wi�kszej chor�gwi pruskiej do owych nale��cej, wyjecha� na cisawym koniu rycerz, z pochodzenia Niemiec, Dypold Kokeritz von Dieber z �u�yc, ze z�otym pasem, w bia�ej, niemieckiego kroju szacie, kt�r� po polsku nazywamy jak� i w pe�nej zbroi... i pochylaj�c kopi�, na oczach stoj�cego pod szesnastoma chor�gwiami wojska pruskiego, dotar� do miejsca w kt�rym sta� kr�l, zamierzaj�c, jak si� zdaje, zaatakowa� go. Kiedy kr�l polski W�adys�aw pochylaj�c w�asn� kopi� oczekiwa� walki, star� si� z nim pisarz kr�lewski Zbigniew z Ole�nicy, bez broni, maj�cy na p� z�aman� kopi�. Ugodzi� Niemca w bok i zwali� z konia na ziemi�. Le��cego na wznak w�r�d drgawek, kr�l W�adys�aw ugodziwszy kopi� w czo�o, ods�oni�te wskutek podniesienia si� do g�ry zas�ony he�mu, zostawi� nietkni�tego. Ale natychmiast zabili go rycerze trzymaj�cy stra� nad kr�lem, a piesi �ci�gn�li ze� zbroj� i szaty.
Rycerz Dobies�aw z Ole�nicy, z rodu zwanego D�bno, maj�cego w herbie krzy�, samotnie, z pochylon� kopi�, daj�c koniowi ostrog� [rusza] w kierunku wrog�w. Spo�r�d jazdy pruskiej wyje�d�a przeciw niemu Krzy�ak, dow�dca chor�gwi i wojsk i zast�piwszy drog� atakuj�cemu go Dobies�awowi, w�asn� w��czni� kopi� Dobies�awa przerzuca przez g�ow�. Wprawdzie Dobies�aw pchn�� kopi�, jednak Krzy�ak uchyleniem g�owy i podbiciem kopii do g�ry unikn�� ciosu, kt�rym Dobies�aw usi�owa� go ugodzi�. A Dobies�aw widz�c jasno, �e cios jego chybi�, uznaj�c za ryzykowne i nierozs�dne walczy� z licznymi nieprzyjaci�mi, wraca� szybko do swoich. Krzy�ak, kt�ry pu�ci� si� za nim w pogo�, bod�c konia ostrogami i godz�c w��czni� w Dobies�awa, zada� koniowi Dobies�awa, okrytemu ozdobn� kap�, kt�r� nazywamy kropierzem, ran� w l�d�wie, ale nie �mierteln� i aby go nie zagarn�li rycerze polscy, szybko umkn�� do swoich.
Odzia�y polskie... rzucaj� si� na wrog�w ustawionych w 16 chor�gwiach, do kt�rych przy��czyli si� r�wnie� ci, kt�rzy pod innymi znakami ponie�li kl�sk�, i staczaj� z nimi �mierteln� walk�. I chocia� wrogowie przez czas jaki� stawiali op�r, w ko�cu jednak, przewa�aj�cymi liczb� oddzia�ami kr�lewskimi otoczeni, zostali wyci�ci w pie� i niemal wszyscy walcz�cy pod 16 chor�gwiami zgin�li lub popadli w niewol�. Po zwyci�eniu i rozgromieniu owych zast�p�w wrog�w, kiedy, jak wiadomo, zgin�li wielki mistrz pruski Ulryk, marsza�ek, komturzy i wszyscy znaczniejsi rycerze i panowie z wojska pruskiego, reszta nieprzyjaci� podj�a odwr�t, a kiedy raz poda�a ty�y, zacz�a pierzcha� w pop�ochu.
Liczni rycerze, kt�rzy uciekli z szyk�w pruskich schronili si� za wozy pruskie os�aniaj�ce ob�z. Zaatakowani przez wojska kr�lewskie, kt�re wdar�y si� z impetem do tabor�w i obozu pruskiego, zgin�li lub dostali si� do niewoli. Tak�e ob�z nieprzyjacielski pe�en wszelkich bogactw i wozy oraz ca�y dobytek mistrza pruskiego i jego wojska z�upili rycerze polscy.
Znaleziono za� w wojsku krzy�ackim kilka woz�w wy�adowanych p�tami i kajdanami, kt�re Krzy�acy... przywie�li do wi�zania je�c�w polskich. Znaleziono te� inne wozy pe�ne �agwi nas�czonych �ojem i smo��, a tak�e strza�y wysmarowane t�uszczem i smo��, kt�rymi zamierzali razi� pokonanych i uciekaj�cych... Za s�usznym jednak zrz�dzeniem Bo�ym, kt�ry star� ich pych�, Polacy zakuwali ich [Krzy�ak�w] w te p�ta i kajdany... Kilka tysi�cy woz�w wrog�w w ci�gu kwadransa z�upi�y wojska kr�lewskie tak, i� nie pozosta�o po nich najmniejszego �ladu. By�y nadto w obozie i na wozach pruskich liczne beczki wina, do kt�rych po pokonaniu wrog�w zbieg�o si� znu�one trudami walki i letnim skwarem wojsko kr�lewskie, aby ugasi� pragnienie. Jedni rycerze gasili je czerpi�c wino he�mami, inni r�kawicami, jeszcze inni - butami. Ale kr�l polski W�adys�aw w obawie, by jego wojsko upojone winem nie sta�o si� niesprawne i �atwe do pokonania... kaza� zniszczy� i porozbija� beczki z winem. Gdy je na rozkaz kr�lewski bardzo szybko rozbito, wino sp�ywa�o na trupy poleg�ych, kt�rych na miejscu obozu by�o wiele i widziano, jak zmieszane z krwi� zabitych ludzi i koni p�yn�o czerwonym strumieniem a� na ��ki wsi St�barka.
Po zdobyciu taboru nieprzyjacielskiego wojsko kr�lewskie... ujrza�o liczne... hufce nieprzyjacielskie rozproszone w ucieczce, jak b�yska�y w promieniach s�o�ca odbitych od ich zbroi, kt�re nieomal wszyscy mieli na sobie. Urz�dziwszy dalej po�cig za nimi [oddzia�y polskie] wkroczywszy na mokrad�a, rzuci�y si� na wrog�w i pokonawszy garstk�, gdy� niewielu wa�y�o si� stawi� op�r, pozosta�ych [wrog�w], na rozkaz kr�la, p�dzono nietkni�tych w niewol�... Po�cig rozci�gn�� si� na wiele mil... Komtur tucholski Henryk, kt�ry kaza� [przed bitw�], by noszono przed nim dwa miecze... dopadni�ty przez �cigaj�cych zgin�� w godny po�a�owania spos�b przez �ci�cie g�owy i poni�s� straszn�, ale zas�u�on� kar� za brak rozwagi i pych�... Wielu rycerzy schwytano i odprowadzono r�wnie� do obozu, a zwyci�zcy potraktowali ich �agodnie... Zapadaj�ca noc przerwa�a bitw�.
Kr�l zadba� te�, by opatrzono rannych, kt�rym uda�o si� uj�� z �yciem... Po sprowadzeniu do obozu p�ywych i rannych tak z wojska polskiego jak i pruskiego, u�yto wszelkich sposob�w aby ich wyleczy�. A po obliczeniu strat stwierdzono, �e w wojsku kr�lewskim poleg�o tylko 12 znacznych rycerzy... W kaplicy kr�lewskiej... odprawiono potem g�o�ne mod�y... Namiot s�u��cy za kaplic� otoczono god�ami i chor�gwiami wrog�w, kt�re rycerze polscy znosz�c w tym dniu przed oblicze kr�la, zatkn�li. Te, rozwini�te na ca�� d�ugo��, �opota�y g�o�no na lekkim wietrze.
Mszczuj ze Skrzynna doni�s� kr�lowi, �e wielki mistrz pruski Ulryk poleg� i na dow�d swych s��w pokaza� kr�lowi W�adys�awowi z�oty pektora� ze �wi�tymi relikwiami, kt�ry s�uga wspomnianego Mszczuja zdar� z zabitego... We �rod� 16 lipca, nazajutrz po uroczysto�ci Rozes�ania Aposto��w... kr�l polski W�adys�aw... nakaza� odszuka� w�r�d zw�ok cia�a mistrza pruskiego Ulryka, marsza�ka, komtur�w i pozosta�ych dostojnik�w poleg�ych w bitwie... by je pogrzebano z nale�n� czci� w ko�ciele... Przed kr�la dzi�ki pomocy jednego z je�c�w... Bolemi�skiego, kt�remu to zlecono, by� bowiem zaufanym mistrza pruskiego, przyniesiono odnalezione zw�oki mistrza pruskiego Ulryka maj�ce dwie rany - jedn� na czole, drug� na piersi... [kr�l] kaza� owin�� zw�oki w czyste chusty i na wozie okrytym purpur� odes�a� do Malborka, by je pochowano."
??
??
??
??