8773
Szczegóły |
Tytuł |
8773 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8773 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8773 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8773 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
TOMASZ OLSZAKOWSKI
PAN SAMOCHODZIK I... MUMIA EGIPSKA
WARMIA
2004
WST�P
Miko�aj Kopernik szed� niespiesznym krokiem przez ogr�d szpitala pod wezwaniem
�wi�tego Ducha we Fromborku. Towarzysz�cy mu lekarz z uznaniem spogl�da� na
rosn�ce w
r�wnych grz�dkach zio�a.
- Widz�, �e zadbali�cie o wszystko - powiedzia� z nut� podziwu w g�osie.
- Drogi Benedykcie, nasz szpital jest najnowocze�niejszy w tej cz�ci Europy -
pochwali� si� astronom. - Nasz wirydarzyk to tylko ma�a wizyt�wka...
Pchn�� ci�kie, drewniane drzwi. W twarze uderzy� ich ci�ki zaduch, obaj jednak
byli
do niego przyzwyczajeni. G��wna nawa szpitala by�a szeroka i do�� wysoka. Wzd�u�
jednej
�ciany na pryczach zas�anych �wie�� s�om� spoczywali chorzy i zniedo��niali
starcy. Ci
zdrowsi w�drowali tu i �wdzie, nosz�c dzbanki z piwem, zbieraj�c miski po
dopiero co
sko�czonym obiedzie. Kilku zakonnik�w pracowa�o w skupieniu, zmieniali
opatrunki,
podawali lekarstwa. Sala szpitalna by�a otwarta na niewielk� kaplic�. Trwa�y tam
ju�
pierwsze przygotowania do wieczornej mszy.
Benedykt poci�gn�� nosem. Wo� otwartych wrzod�w, zapach uryny, ka�u, potu
zakr�ci� go w nosie, ale ten szpital i tak by� niezwykle czysty w por�wnaniu z
tym, co widzia�
na �l�sku i studiuj�c w dalekich W�oszech.
- Nawet krakowskie nie mog� si� z nim r�wna� - stwierdzi� z uznaniem.
- Po tamtej stronie - przewodnik wskaza� rz�d drzwi w drugiej �cianie - mamy
kilkana�cie mniejszych pokoi dla chorych, kt�rych rodziny wspieraj� nas datkami.
Tu za� -
przeszli do kolejnego pomieszczenia - pok�j do badania chorych, laboratorium w
najnowsze
urz�dzenia wyposa�one oraz kuchnia, gdzie straw� dla ub�stwa si� warzy. Ci,
kt�rzy jeszcze
jako tako na nogach si� trzymaj�, co dnia kramy obchodz�, a �ywno�� otrzyman� do
szpitala
naszego znosz�. Tak�e grosz drobny do wsp�lnej skarbony wrzucaj�, z czego leki
dro�sze,
banda�e i wosk na �wiece zakupujemy.
- A zatem tu b�dzie mi dane pracowa� - nowo przyby�y obrzuci� wzrokiem ma��,
pobielon� wapnem izdebk�, wyposa�on� ju� w najpotrzebniejsze sprz�ty.
- Tak, mistrzu. Obok jeszcze magazynek jest ma�y, gdzie cenniejsze narz�dzia i
medykamenty pod kluczem trzyma� mo�na. A i izdebka niewielka z piecem, gdzie
strudzone
cz�onki mo�na z�o�y�, gdyby noc ca�� wypad�o tu sp�dzi�.
Kopernik stan�� w drzwiach, niepewny, czy mo�e przeszkodzi� uczonemu koledze.
Benedykt Solfa bada� w�a�nie rozleg��, j�trz�c� si� ran� na piersi bezz�bnego
starca. Rana
pochodzi�a od sznura, jeszcze kilka miesi�cy temu pracowa� w porcie ci�gn�c na
linach
ci�kie barki ze zbo�em. Teraz si�y go opu�ci�y.
- Jeden jest lek, bracie, kt�ry pom�c mo�e - powiedzia� lekarz do chorego. -
S�ynny
proszek mumiowy, z dalekiej ziemi egipskiej pochodz�cy.
Starzec posmutnia� wyra�nie.
- Sk�d mnie biednemu tak rzadkie i cenne lekarstwo? - wymamrota�.
- To pewnie kilka dukat�w za �ut kosztuje.
Po twarzy medyka przebieg� ciep�y u�miech.
- Szczodrobliwo�ci biskupiej zawdzi�cza� mo�esz, �e ci� w biedzie nie
ostawimy...
Benedykt przeszed� do magazynu obok pokoju zabiegowego. Otworzy� sarkofag.
Spoczywa�a w nim mumia. Jedno jej rami�, uwolnione ju� z banda�y, zosta�o obrane
niemal
do ko�ci. Niewielkim no�ykiem odci�� kawa�ek wyschni�tej, przes�czonej smolist�
substancj�
tkanki. Na widok Miko�aja ucieszy� si� wyra�nie. Zawsze� to dodatkowa para r�k
do pracy. A
i kunsztem swoim przed przyjacielem mo�na si� popisa�.
- Pomo�esz mi chwil�?
- Oczywi�cie - astronom sk�oni� g�ow�. - C� zatem mi czyni� wypada?
- We� mo�dzierz i rozetrzyj na proch mia�ki ten kawa�ek mumii - Solfa poda� mu
strz�p staro�ytnych zw�ok.
Kopernik zr�cznie zabra� si� do pracy. Tkanka kruszy�a si� szybko.
Podekscytowany
starzec b�yszcz�cymi oczyma podziwia�, jak powstaje cudowne lekarstwo. Ten
pot�ny
�rodek z pewno�ci� uleczy go z niemocy.
- Dobrze, teraz oliwy nieco dolej i wymieszaj - poleci� medyk. - Tak, aby
mazid�o
g�ste, zdatne do ran opatrywania uczyni�...
- Sk�d, przyjacielu, u ciebie tak pi�kny okaz mumii? - zapyta� Kopernik. -
Fragmenta,
kt�rem w Kr�lewcu w aptece widzia�, daleko skromniejsze mi si� wydaj�...
- W m�odo�ci, jeszcze we Wroc�awiu mieszkaj�c, na strychu j� znalaz�em. Wed�ug
s��w w�a�cicieli kamienicy, do s�ynnego uczonego naszego Witelona niegdy�
nale�a�a. W
ziemi italskiej, gdziem studia medyczne ko�czy�, wielem si� naczyta� i naogl�da�
mumii
stosowania, tedy z rado�ci� wielk� do kraju wraca�em, �wiadom, �e przypadek
szcz�liwy
wyposa�y� mnie w pot�n� bro� do walki z zarazami wszelakimi. A i rozum - mimo
lat
m�odych - mia�em, �em tego co przypadek mej pieczy powierzy�, z r�k nie
wypu�ci�.
Opatrzno�ci Bo�ej to zawdzi�czamy, gdy� aby w Italii mumi� tak dorodn� naby�,
z�otem trza
p�aci�, a w niemieckich krajach ceny ich wy�sze jeszcze...
- Mi�osierdzie jest cnot�, kt�ra i inne cnoty pomna�a - astronom zajrza� do
mo�dzierza
i uzna�, �e starczy.
Mistrz Benedykt posmarowa� ran� starca gotow� ma�ci� i starannie za�o�y�
opatrunek.
- Teraz szybko powinno si� wygoi�.
- B�g zap�a�, doktorze, i czcigodnemu naszemu biskupowi, kt�ry tu was
sprowadzi�...
- starzec niemal od razu poczu� ulg�.
ROZDZIA� PIERWSZY
ZADANIE: ZDJ�� Z EWIDENCJI SARKOFAG � ZNOWU
MUZEUM DIECEZJALNE � OGL�DZINY ZABYTKU � GDZIE JEST
MUMIA NEBAMONA
Jesie� tego roku by�a paskudna jak zwykle. Siedzia�em, spisuj�c sprawozdania z
letnich przyg�d. Przegl�da�em fotografie odnalezionych artefakt�w i studiowa�em
ledwo
czytelne notatki. Ubiera�em to wszystko w j�zyk zrozumia�y dla biurokrat�w
naszego
ministerstwa. Co za bezsens...
- Znowu mamy jesie� - powiedzia� pan Tomasz zza swojego monitora. - I
tradycyjnie,
gdy tylko zaczyna si� martwy sezon, ogarnia ci� totalna chandra...
- To prawda - mrukn��em. - Cz�owiek patrzy na fotografie i jako� tak... -
pstrykn��em
w powietrzu palcami, szukaj�c odpowiedniego s�owa.
- Ja te� nie lubi� siedzie� bezczynnie w czterech �cianach... Nigdy nie
poci�ga�a mnie
papierkowa robota, cho� cz�sto jest ona niezb�dna - zas�pi� si�.
- Nie ma dla nas jakiego� zadania? - j�kn��em. - Jed�my gdzie� daleko, tam gdzie
�wieci s�o�ce...
- ...a fale ciep�ego morza obmywaj� piaski pla�... - rozmarzy� si�. - Niestety,
Pawe�ku,
nikt nie chce nam powierzy� takiego zlecenia. A szkoda. Kilka tygodni na
pustyniach Sudanu
dobrze by mi zrobi�o. Ale jak si� chcesz wyrwa� z czterech �cian, to mam dla
ciebie robot�.
W terenie.
- Tak? - popatrzy�em na plac Pi�sudskiego pokryty ka�u�ami. - A gdzie
konkretnie?
Mia�em nadziej�, �e nie b�d� musia� tapla� si� gdzie� w b�ocie na wsi zabitej
dechami... Z drugiej strony, niech b�dzie i b�oto, abym tylko nie musia� robi�
tych przekl�tych
sprawozda�!
- Pami�tasz jeszcze spraw� zaginionego r�kopisu Adama z W�growca?
- Oczywi�cie.
- Jak sobie zapewne przypominasz, po ca�ym tym zamieszaniu w Muzeum
Diecezjalnym w P�ocku zosta� falsyfikat egipskiego sarkofagu. Dosta�em w�a�nie
faks od
dyrektora. Prosi, �eby�my przys�ali kogo�, kto zajmie si� tym problemem.
- Niech sobie tam stoi. A je�li zawadza, to co? Strychu nie maj�?
- Vytautas siedzi w wi�zieniu, sarkofag nie posiada �adnej warto�ci. Jednak
dyrektor
chcia�by umie�ci� go na ekspozycji. Wprawdzie nie jest to zabytek, ale z
pewno�ci�
przyku�by uwag� zwiedzaj�cych, zw�aszcza najm�odszych.
- A zatem co mam zrobi�?
- Pojedziesz tam, spiszesz protok� przej�cia sarkofagu na w�asno�� Skarbu
Pa�stwa,
przecenisz i sprzedasz Muzeum Diecezjalnemu w P�ocku za 1 z�oty plus 22% VAT.
Potem
zdejmiesz go z ewidencji, a oni wpisz� go do swojej... Ponadto dla umieszczenia
go na
ekspozycji musisz wyda� swoj� opini�, utrzyman� w tym duchu, �e obiekt nie
posiada
walor�w zabytkowych, ale z uwagi na warto�� dydaktyczn� dopuszczamy jego
eksponowanie...
- Pan �artuje? - spojrza�em na niego przera�ony.
- Taka jest procedura - pokaza� mi plik kartek. - W ka�dym razie ministerialny
prawnik kaza� tak to za�atwi�.
- Kiedy mam jecha�?
- Jutro rano. Masz tu wszystkie potrzebne formularze - otworzy� szuflad�. - We�
samoch�d, tu nie b�dzie potrzebny. Wypisz� ci delegacj� na ca�y dzie�, pochod�
sobie po
P�ocku, odetchnij, b�dzie ci si� potem lepiej pracowa�o...
Nie mog�em nie przyzna� szefowi racji.
Nast�pnego dnia o sz�stej rano wsiad�em do autokaru Polskiego Ekspresu. Wbrew
sugestii pana Tomasza nie zdecydowa�em si� na jazd� samochodem. Opinia prawnika
dotycz�ca procedur by�a tak obszerna, �e musia�em j� spokojnie przeczyta� i
zastanowi� si�
nad ni�. Nie mia�em te� ochoty tkwi� tyle czasu za kierownic�. Ci�nienie
spada�o, ba�em si�,
�e m�g�bym zasn�� za kierownic�.
Wewn�trz pojazdu by�o ciep�o i mi�o. Siedzia�em i studiowa�em plik kartek.
Powoli
ogarnia�a mnie rozpacz. Na pocz�tku, jako przedstawiciel ministerstwa, mia�em
skonfiskowa�
sarkofag. Po prawdzie nie bardzo wiedzia�em komu, skoro jego w�a�ciciel siedzia�
w
wi�zieniu, a muzeum w�a�cicielem nie by�o. Potem nale�a�o zdj�� zabytek z
ewidencji. Wedle
prawnika nale�a�o sporz�dzi� protok� zdj�cia, to znaczy por�ba� skrzyni� i
spali� oraz
zebra� relacje �wiadk�w, czego w dodatku mia�em dokona� osobi�cie. Mo�na by�o
tego
jednak unikn�� poprzez z�o�enie wniosku ze strony muzeum o przekazanie im
sarkofagu
przed zdj�ciem z ewidencji...
Do�� tego! Zdenerwowany wrzuci�em papiery do teczki. By�em w�ciek�y. Czeka�o
mnie wype�nienie 17 r�nych papierk�w, kopie siedmiu mia�y zosta� w P�ocku, trzy
trzeba
by�o przes�a� do Ministerstwa Skarbu Pa�stwa. A wszystko po to, by na dobr�
spraw� nie
zmieni�o si� nic... A, i jeszcze 22 grosze podatku VAT... I naraz pozazdro�ci�em
studentom
archeologii, kt�rzy musz� tylko macha� �opatami i raz dziennie sporz�dza�
dokumentacj�
stanowiska... Ech.
Przyjecha�em do miasta przed dziewi�t�. Ruszy�em znajomymi uliczkami. W miejscu,
gdzie nie tak dawno badali�my mury �redniowiecznego ko�cio�a, budowano teraz
nowe bloki
mieszkalne. Wyszed�em na plac Narutowicza. Drzewa ju� gubi�y li�cie. Jeszcze
kilkaset
metr�w i puka�em do znajomych drzwi Muzeum Diecezjalnego. Tak niedawno
zwiedza�em
wn�trze w towarzystwie antyterroryst�w... Dyrektor ju� na mnie czeka�. U�cisn��
mi d�o� i
u�miechn�� si� promiennie.
- Nie s�dzi�em, �e przy�l� akurat pana...
- Tak wysz�o - westchn��em. - Przywioz�em kup� formularzy do wype�nienia... I
b�dzie pan musia� dodatkowo zap�aci� za sarkofag. Ca�� jedn� z�ot�wk� plus 22%
VAT...
- To si� dobrze sk�ada, bo moje muzeum dosta�o w tym roku osiemna�cie z�otych
dotacji na zakup nowych zabytk�w - mrukn�� zgry�liwie. - Nawet reszta
zostanie...
Pogaw�dzili�my chwil�, utyskuj�c na biurokracj� i polityk� mojego ministerstwa,
po
czym przeszli�my do sali wystawowej. Egipskie zabytki wr�ci�y ju� do kolekcji, z
kt�rych je
wypo�yczono. Na miejscu zosta� tylko niewielki zbi�r b�d�cy w�asno�ci� diecezji
oraz
falsyfikat sarkofagu.
- Tak to wygl�da - powiedzia� dyrektor. - Bardzo �adna podr�bka, a� sam w
pierwszej
chwili da�em si� nabra�... Ale ostatecznie jestem fachowcem od �redniowiecznych
haftowanych ornat�w i szat liturgicznych, a nie od egipskich dzie� sztuki...
Obrzuci�em wzrokiem skrzyni�. Fa�szerz nie postara� si� specjalnie. Malowid�a
przedstawiaj�ce egipskich bog�w kiepsko trzyma�y proporcje, hieroglify
nakre�lono byle jak.
Wewn�trz nie by�o �adnych zdobie�, go�e, lekko oheblowane dechy. Po��czono je za
pomoc�
ko�eczk�w z ciemniejszego nieco drewna.
A jednak co� mi si� nie zgadza�o. Nie wiedzia�em jeszcze co, ale by�o w tej
skrzyni
co� niepokoj�cego. Opu�ci�em wieko i d�ugo patrzy�em na detale polichromii.
- Farba jest pokryta siateczk� p�kni�� - powiedzia�em. - To bardzo proste do
podrobienia...
- Wiem. Nak�ada si� dwie warstwy lakieru: jedn� wolno schn�c�, a na to szybko
schn�c� - wyja�ni�. - Najpierw zastyga ta na wierzchu, a potem spodnia rozrywa
j� na
kawa�ki. Wtedy w szczeliny wystarczy wetrze� troch� sadzy...
- W�a�nie.
- Nic trudnego. Trzeba mie� tyko troch� czasu, tak ze 48 godzin, �eby dobrze
stwardnia�y obie warstwy.
Te� zna�em t� technik� i jeszcze dwadzie�cia bardziej skomplikowanych na
dodatek.
- Ale prosz� spojrze�, ile tu dziurek po kornikach - wskaza�em. - Malowid�a
ledwo si�
trzymaj�...
- Ostrzelali deski najdrobniejszym �rutem - zasugerowa�. - S�ysza�em, �e tak si�
to
robi...
- Kiedy� faktycznie fa�szerze tak si� bawili, ale od dawna ju� nie stosuj� tej
metody.
To by�oby zbyt �atwe do wykrycia - wyja�ni�em. - �ruciny zawsze zostaj� w
otworach...
Wyj��em z kieszeni komplet drobnych narz�dzi. Szpil� pod�uba�em w dziurkach i po
chwili wydoby�em szcz�tki owada. Pokaza�em dyrektorowi.
- U�yli dech ze starej stodo�y - zasugerowa�. - Dlatego mamy korniki...
Teraz przy u�yciu lupy zbada�em szczeliny.
- Korniki przegryz�y si� przez spoin� mi�dzy dwiema deskami. Potem drewno p�k�o
i
wypaczy�o si�... - mrukn��em. - Ale je�li uwzgl�dnimy przemieszczenia, pasuj�
jedne do
drugich. I to bardzo dok�adnie.
- Co to oznacza? - zaniepokoi� si�.
- Musia�o min�� bardzo wiele lat od czasu, kiedy wykonano t� trumn� -
powiedzia�em
powoli. - Tak d�ugo, �e korniki zd��y�y wyry� w niej swoje korytarze, a potem
min�o mo�e
znowu sto lat i deski pop�ka�y, a potem zwichrowa�y si�...
Patrzy� mi spokojnie w oczy.
- S�dzi pan wi�c, �e...
- Ten sarkofag mo�e, cho� nie musi by� autentyczny. Je�li to falsyfikat, to
powsta�
bardzo dawno. By� mo�e dwie�cie lub trzysta lat temu.
- O, do licha - zafrasowa� si� staruszek. - I co dalej z tym fantem robimy?
- Sytuacja ulega zmianie - powiedzia�em ponuro. - Nie mog� panu tego zostawi� na
wyposa�eniu. Tak cenny zabytek musz� zbada� fachowcy. Lepsi ni� my dwaj.
- Pozostaje jeszcze pytanie, sk�d to si�, u licha, wzi�o - poskroba� si� po
ciemieniu. -
Bo chyba nie zosta� skradziony z �adnej kolekcji? W ka�dym razie u nas nikt nie
zg�asza�
roszcze�...
- Nie wiem. Ale to te� trzeba b�dzie sprawdzi�. Zdaje si�, �e unikn��em
papierkowej
roboty - potrz�sn��em plikiem formularzy. - Ale czeka mnie inna... Kto wie, czy
nie gorsza.
- Dobrze. Ale i tak papiery o przekazaniu trzeba b�dzie wypisa� - westchn��. -
Prosz�
do mojego gabinetu. Zam�wi� taks�wk� baga�ow�?
- Do Warszawy? - z�apa�em si� za g�ow�. - Uchowaj Bo�e! Wezw� z ministerstwa
p�ci�ar�wk� i konwojenta... - si�gn��em do kieszeni po telefon kom�rkowy. -
Jak my to
zapakujemy? Trzeba by foli� z b�belkami i jeszcze co� dla usztywnienia
konstrukcji. Na
przyk�ad styropian albo tektur�...
- Mam w magazynie skrzyni�, w kt�rej to przywie�li - powiedzia�. - I woreczki z
granulatem styropianowym do unieruchomienia. Zaraz to mo�emy zapakowa�. Na pewno
bezpiecznie zniesie nawet d�ug� podr�. Szkoda, �e nie mo�e tu zosta�. By�by
ozdob� mojego
muzeum - westchn��. - I �adnie by si� komponowa� z reszt� kolekcji...
- Nie mog� nic obieca�, ale postaram si� za�atwi�, �eby przynajmniej na jaki�
czas dali
go tu w depozyt - pr�bowa�em jako� go pocieszy�.
�al mi si� go zrobi�o. To by� dobry fachowiec, dba� o powierzone swojej pieczy
dobro, doskonale prowadzi� muzeum, stara� si�, by ciekawe wystawy przyci�ga�y
jak
najwi�cej zwiedzaj�cych.
Zadzwoni�em do pana Tomasza i przedstawi�em mu ca�� sytuacj�.
- Wybacz, Pawle, ale to chyba niemo�liwe - powiedzia� po chwili milczenia. -
Sk�d, u
licha, wzi��by si� u nas staroegipski sarkofag?! To przecie� bardzo cenny
zabytek.
- Nie wiem - westchn��em. - Ba, nie mam nawet stuprocentowej pewno�ci, czy jest
autentyczny. Ale je�li tak...
- ... to trzeba spraw� wyja�ni� - doko�czy� za mnie. - Bierzemy si� ostro do
roboty.
Zadzwoni�em, by zam�wi� transport.
Muzeum Narodowe w Warszawie zajmuje ogromny, szary budynek, wzniesiony
jeszcze w okresie mi�dzywojennym. Gdyby popatrze� na nie z g�ry, przypomina
liter� �E�.
Jedno skrzyd�o, to po�o�one od wschodu nad opadaj�c� do Wis�y skarp�, od lat
zajmuje
Muzeum Wojska Polskiego. Od lat te� toczy si� cicha wojna o przeniesienie go w
inne
miejsce. D�ugo m�wi�o si� o Cytadeli, ale ostatnio ucich�o.
Samo Muzeum Narodowe planuje wzniesienie nowego nowoczesnego gmachu, gdzie�
od ty�u. Na to jednak tradycyjnie brak funduszy.
Je�li wejdziemy g��wnym wej�ciem, znajdziemy si� w rozleg�ym holu. Na wprost
wida� monumentaln� klatk� schodow�. Mo�na wdrapa� si� po schodach i na d�ugie
godziny
zag��bi� w labirynt sal ekspozycyjnych. Znajdziemy tam rozmaite cuda,
�redniowieczne i
barokowe drewniane rze�by, wyroby dawnych jubiler�w, obrazy flamandzkie oraz
ogromn�
kolekcj� dzie� najznamienitszych polskich mistrz�w. Od czasu do czasu organizuje
si� tu
wystawy tematyczne i wtedy budynek oblegaj� t�umy zwiedzaj�cych.
W specjalnej sali pod samym dachem wisi jeden z najwi�kszych polskich obraz�w -
�Bitwa pod Grunwaldem� Jana Matejki. Dla r�wnowagi niejako w gablotach mo�na
znale��
dzie�ka najmniejsze - miniatury malowane na ko�ci s�oniowej.
Aby nacieszy� oczy pi�knem, nie trzeba wcale wdrapywa� si� po schodach. Na lewo
od wej�cia na parterze znajdziemy galeri�, w kt�rej s� eksponowane freski z
Faras, odkryte
przez zesp� profesora Kazimierza Micha�owskiego. Kilkadziesi�t �redniowiecznych
chrze�cija�skich malowide� wydartych piaskom Pustyni Nubijskiej, uratowanych
przed
zalaniem wodami Jeziora Nasera robi niezwyk�e wra�enie. A co znajdziemy po
prawej
stronie? Galeria sztuki staro�ytnej kryje w sobie rozmaite zabytki greckie,
rzymskie,
asyryjskie, etruskie oraz oczywi�cie egipskie. Granitowe kolumny wysokie na
kilka metr�w,
wazy, monety, amulety, naszyjniki... Mo�na si� tu w��czy� godzinami.
Muzeum posiada w swoich zbiorach 49 tysi�cy eksponat�w i oczywi�cie udost�pnia
zwiedzaj�cym tylko niewielk� ich cz��. Budynek mie�ci wi�c ogromne magazyny, a
tak�e
bibliotek� i pracownie naukowe. W podziemiach umieszczono kawiarni� (cho�,
szczerze
powiedziawszy, nigdy nie widzia�em, aby by�a czynna) i sal� kinow�.
Betonowy loch pod sal� egipsk� wygl�da� ponuro jak grobowiec. Wra�enie to
pog��bia�y kamienne, wa��ce dwie tony, �lepe wrota mastaby oparte o jedn� ze
�cian.
Po�rodku pomieszczenia na niskim stole spoczywa� przywieziony z P�ocka sarkofag.
Profesor
Andrzej N. ogl�da� go d�ugo przez lup�.
- To robota prowincjonalnego warsztatu - orzek� wreszcie. - Dlatego postaci
kiepsko
trzymaj� si� kanonu. Niemniej jednak ten, kto wykona� te napisy - wskaza� d�ugie
rz�dy
hieroglif�w zdobi�ce wieko - umia� pisa�. Ca�o�� jest bardzo zniszczona i s� to
zniszczenia
typowe raczej dla naszego klimatu.
- To znaczy, �e ten sarkofag jest autentyczny? - wola�em zdoby� pewno��.
- Oczywi�cie. Prawdopodobnie pochodzi z okresu XXI dynastii - wyja�ni� ekspert.
- Jaki typ uszkodze� ma pan na my�li? - zapyta� pan Tomasz, wracaj�c do
poprzedniego w�tku.
- W pierwszej kolejno�ci butwienie drewna. Prosz� zwr�ci� uwag� na ten obszar
zniszcze� - wskaza� na �burt� dolnej po�owy. - Przez jaki� czas musia� sta� na
wilgotnym
pod�o�u. Polichromie namalowano na podk�adzie z gipsu lub wapna. Pod wp�ywem
wody
sp�cznia� i odpad�... Potem wysuszono go, co spowodowa�o p�kanie werniksu, ale
zahamowa�o proces niszczenia.
- Mo�e uleg� zamoczeniu podczas transportu do Europy? - zaduma�em si�.
- Niewykluczone. Do tego jeszcze korniki. Bior�c pod uwag�, jak d�ugo i
intensywnie
go podgryza�y, mo�emy przypu�ci�, �e przez wiele lat sta� w miejscu, gdzie mog�y
to bez
przeszk�d robi�.
- Na przyk�ad zamurowany w piwnicy?
- Musia�aby by� bardzo sucha. Korniki lubi� wilgo�, ale jej nadmiar im szkodzi.
Zreszt�, gdyby sta� w piwnicy, zniszczenia by�yby znacznie powa�niejsze.
- Jak pan s�dzi, sk�d on pochodzi? - zapyta� szef.
Zm�czonym ruchem zdj�� okulary i przeciera� teraz zapocone szk�a chusteczk�.
- My�l�, �e z jakiego� niewielkiego o�rodka, na przyk�ad Dendery. Mo�e na to
wskazywa� obecno�� a� trzech przedstawie� bogini Hathor - wskaza� rysunki na
wieku. - I
jak s�dz�, jego tw�rca by� kap�anem - �wiadczy o tym ten symbol.
- Bardziej mi chodzi�o o to, czy domy�la si� pan, jak znalaz� si� w P�ocku? -
westchn��
Pan Samochodzik.
- Tego nie potrafi� powiedzie� - pokr�ci� g�ow�. - My�l� jednak, �e mo�e
stanowi�
egzemplarz z jakiej� przedwojennej kolekcji. W czasie okupacji takie zbiory
cz�sto ulega�y
rozproszeniu. Cho� nie kojarz�, �eby zgin�o nam co� takiego - poskroba� si� po
g�owie. - Ale
wie pan, w prywatnych zbiorach mog�y by� r�ne cuda...
- Trzeba b�dzie postudiowa� list� strat kultury polskiej - mrukn��em.
- Mo�e tam natrafimy na jaki� trop. Czy nie m�g� zosta� przemycony z Egiptu?
- Raczej ma�o prawdopodobne - pokr�ci� g�ow�. - Obowi�zuje zakaz wywozu
egipskich dzie� sztuki i jest on zdumiewaj�co dok�adnie respektowany od ponad
120 lat.
Zreszt� korniki... W Egipcie wyst�puj� owady niszcz�ce drewno, ale s� zupe�nie
inne ni� te
wyst�puj�ce w naszym klimacie. Ten sarkofag musia� trafi� do Europy na przyk�ad
w po�owie
XIX wieku albo wcze�niej.
- Trzeba �ci�gn�� kogo� z laboratorium Komendy G��wnej Policji - zasugerowa�em.
-
Niech zbadaj� wszystko, co si� da, zrobi� analiz� kurzu, mikrouszkodze� i tak
dalej...
- Jedno mog� powiedzie� wam od razu - profesor przeczesa� palcami dno skrzyni. -
W
tym sarkofagu jeszcze niedawno spoczywa�a mumia jego w�a�ciciela - pokaza� nam
kilka
kawa�k�w ��tawej nitki, kt�re przyklei�y si� do jego palc�w. - I warto by j�
odnale��... Nie
mamy ich w kraju wiele. Ka�da mo�e by� �r�d�em bezcennych danych naukowych.
Zw�aszcza �e mo�emy zastosowa� dzi� najnowsze zdobycze nauki dla jej zbadania.
- Zrobimy co w naszej mocy - obieca�em.
- Jeszcze jedno - odezwa� si� szef. - M�g�by nam pan przygotowa� t�umaczenie
tych
napis�w? S�dz�, �e b�dzie pomocne w identyfikacji.
- Oczywi�cie. Najwa�niejsze b�dzie imi� zmar�ego. Je�li si� nie myl�... - wzi��
lup� do
r�ki - brzmia�o Nebamon - wskaza� miejsce, gdzie na ��tej powierzchni czernia�o
kilka
dziwnych znaczk�w. - Oczywi�cie po zdj�ciu wszystkich �lad�w nale�a�oby to
dok�adnie
oczy�ci� i zakonserwowa�...
- Chyba tak - kiwn��em g�ow�. - Ale na razie niech to obejrz� policyjni
technicy. A ja
wybior� si� do wi�zienia... Musz� sobie uci�� d�u�sz� pogaw�dk� z Vytautasem...
ROZDZIA� DRUGI
ROZMOWA W WI�ZIENIU � KOMPOZYTOR STAWIA
WARUNKI � WYNIKI ANALIZ � DWA NAZWISKA � AUKCJE W
INTERNECIE
Wi�zienie Warszawa-Bia�o��ka sprawia ponure wra�enie. Betonowe mury, wie�yczki
stra�nicze, zasieki. Siad�em w rozm�wnicy. Krzes�o, przed nim g�sta siatka, po
drugiej
stronie drugie krzes�o - dla osadzonego. Stra�nik po kilku minutach
przyprowadzi�
litewskiego kompozytora.
- O, pan Daniec - ucieszy� si� na m�j widok. - C� za mi�a wizyta... -
ironizowa�.
- Mam pytanie - powiedzia�em ponuro. - I lepiej, �eby� udzieli� na nie
odpowiedzi, w
miar� mo�liwo�ci szczerej i kompletnej. Tak b�dzie lepiej.
- Dla was lepiej, bo chyba nie dla mnie - spojrza� na mnie wrogo, spode �ba.
- Owszem.
- Pytaj wa�� - wyszczerzy� z�by w u�miechu. - Ale za szczero�� i kompletno��
odpowiedzi nie mog� z g�ry r�czy�. Jako� pana nie lubi�...
- Sk�d mia�e� sarkofag, w kt�rym wjecha�e� do Muzeum Diecezjalnego w P�ocku? -
zapyta�em.
Wzruszy� ramionami.
- Ukrad�em go bardzo niedobrym ludziom. Doszed�em do wniosku, �e bardziej si�
przyda w muzeum ni� im...
- A konkretnie? - zainteresowa�em si�.
- Za konkretne informacje jest konkretna cena - spowa�nia�. - Wy mnie
wypu�cicie, a
ja powiem, sk�d to wzi��em. Podam adres, nazwisko i inne szczeg�y. Ba, nawet
mog� to
zezna� pod przysi�g�. Capniecie trzech niebieskich ptaszk�w.
- Zosta�o ci p�tora roku odsiadki...
- W�a�nie. I nudzi mi si� tutaj jak diabli. Nie wolno mi w celi trzyma� pianina,
a na
elektronicznym kiepsko mi si� gra. Nie mog� gra�, nie mog� komponowa�... Wielki
talent
marnujecie.
- Zaproponuj dyrektorowi zorganizowanie koncert�w w �wietlicy. Pewnie co�
maj�...
- Owszem, stoi tam pianino, ale to kompletny trup. Recydywi�ci pr�bowali na tym
gra� swoimi ci�kimi �apskami. Pr�bowa�em nastroi�, ale nic z tego nie wysz�o...
Dlatego
moja propozycja jest konkretna. Wolno�� za informacj�.
- Nawet gdyby�my chcieli, nie od nas to zale�y. A nie chcemy. Zala�e� nam sad�a
za
sk�r�, w�ama�e� si� do kilku muze�w i bibliotek, rozrabia�e� tak, �e...
- Ech, grzechy m�odo�ci. Przeka� swojemu wodzowi moje warunki. A zreszt� -
u�miechn�� si� nieoczekiwanie - podpowiem wam. Trafi�em na to zupe�nie
przypadkiem,
szukaj�c zielnik�w Syreniusza. Macie teraz dobry trop.
- Hmm.
- Za wi�cej informacji musicie zap�aci�. Wolno�� jest cenna... A bez mojej
pomocy
nigdy nie znajdziecie tych ludzi.
- Doprawdy?
- Jestem tego absolutnie pewien - u�miechn�� si� z wy�szo�ci�.
- My�l�, �e nas nie doceniasz. Nie chcia�bym by� niedelikatny, ale raz ju�
pope�ni�e�
ten b��d. By�e� przekonany, �e uda ci si� nas wyrolowa�, a tymczasem min�o par�
tygodni i
zapuszkowali�my ci�...
- To prawda - posmutnia�. - Ale wpad�em w wasze r�ce, bo dla wi�kszej zabawy
podsuwa�em wam pewne tropy...
- Ka�dy zostawia jakie� tropy - mrukn��em. - A jak ich dorwiemy, to ju� ja si�
postaram, �eby trafili do twojej celi. I ju� oni ci poka��, co to znaczy kra��
cudz� w�asno��.
Do ko�ca �ycia zapami�tasz...
Wsta�, daj�c mi do zrozumienia, �e rozmowa sko�czona. Po�egnanie by�o raczej
ch�odne.
- Chce nadzwyczajnego z�agodzenia kary? - zas�pi� si� pan Tomasz. -
Niewykonalne...
Zreszt� miejsce takich �obuz�w jest za kratkami. Nie tylko nie mog�, ale i nie
chc� mu
pom�c.
- Dra� bawi si� z nami w kotka i myszk� - parskn��em.
- A mo�e u�atwimy mu ucieczk� z wi�zienia, a potem, jak ju� b�dzie w naszych
r�kach, potorturujemy go troch�? - zaproponowa� nieoczekiwanie.
Spojrza�em na niego zdumiony i z ulg� zorientowa�em si�, �e �artuje.
- Nie martw si�, Pawe�ku. Nie takie zagadki razem rozwi�zywali�my. Znajdziemy
zaginion� mumi� i ustalimy, sk�d pochodzi ta skrzynka...
Zawsze podziwia�em pana Tomasza za to, �e nie zra�a� si� trudno�ciami. Jednak
tym
razem poczu�em delikatne uk�ucie zw�tpienia.
- Wyjdziemy od teorii profesora - powiedzia� powa�nie. - To mo�e by� cz��
przedwojennej kolekcji. Przyjmijmy, �e jaki� hitlerowiec przyw�aszczy� sobie
egipski
sarkofag i ukry� go gdzie� z my�l� o lepszych czasach.
- Musia�by zdawa� sobie spraw� z jego warto�ci.
- Sprawdzimy.
Nast�pne dwa dni sp�dzi�em znowu w czterech �cianach nad gigantycznymi stosami
papier�w. Tysi�ce teczek komisji poszukiwawczej, kt�ra w latach 1944-1952
tropi�a
zaginione kolekcje dzie� sztuki. Setki list�w pisanych czasem na maszynie,
cz�ciej r�cznie.
Wyblak�e fotografie lub szkice. Hitlerowcy zrabowali nieprawdopodobn� ilo��
zabytk�w.
Dziesi�tki tysi�cy obraz�w, rze�b, starodruk�w... Od czasu do czasu natrafia�em
na jakie�
zabytki sztuki staro�ytnej, przewa�nie greckie lub rzymskie. Pan Samochodzik
tak�e nie
pr�nowa�. Z IPN-u przywi�z� tomisko oprawione w czarne p��tno - indeks cz�onk�w
NSDAP. Bada� go teraz strona po stronie, notuj�c wszystkich archeolog�w i
historyk�w,
kt�rzy wst�pili do partii nazistowskiej. Przypomina�o to szukanie ig�y w stogu
siana.
Sko�czyli�my niemal jednocze�nie.
- �adnych sarkofag�w - zameldowa�em. - Owszem, zrabowali kilka niewielkich
kolekcji sztuki egipskiej, ale by�y w nich wy��cznie drobiazgi. Nic, co by
pasowa�o. Jakie�
pos��ki, papirusy...
- A ja mam osiemnastu archeolog�w, kt�rzy byliby w stanie oszacowa� warto��
takiego sarkofagu - powiedzia� powa�nie. - Ale prze�ledzenie ich los�w to robota
na ca�e
miesi�ce. I nie wiem nawet, czy jest sens. To m�g� by� hitlerowiec -
kolekcjoner,
niekoniecznie uczony...
- Co robimy?
- Polec� do Moskwy do naszego przyjaciela - tu skrzywi� si�, jakby zjad� cytryn�
-
doktora Raubera.
- S�dzi pan, �e on b�dzie co� wiedzia�? - zainteresowa�em si�. - I czy zechce
nam
powiedzie�?
- My�l�, �e powie. Zawsze gra� fair. Poza tym to ciebie nie lubi. A w Moskwie
pod
jego piecz� znajduje si� co�, co mo�e od razu pozwoli nam ustali� dzieje tego
sarkofagu.
- C� to takiego?
- Wspania�y zbi�r bezcennych dokument�w. Zabezpieczone przez Armi� Czerwon�
archiwum IRR.
- Nigdy nie s�ysza�em...
- To by�a specjalna hitlerowska agenda zajmuj�ca si� poszukiwaniem i
konfiskowaniem prywatnych kolekcji dzie� sztuki. Zasadniczo szuka�a ich dla
marsza�ka
Rzeszy, Goeringa, ale nadwy�ki trafia�y te� do innych wysokich rang�
hitlerowc�w. A cz��
zabezpieczonych d�br nawet do niemieckich muze�w... W ka�dym razie notowali
skrupulatnie, co, gdzie i komu zabrali.
- Tylko czy pozwol� panu z tego skorzysta�? - zaniepokoi�em si�. - Rosjanie
niech�tnie udost�pniaj� swoje dane...
- Czasy si� zmieniaj�, Pawe�ku - u�miechn�� si�. - To, co jeszcze dziesi�� lat
temu
by�oby niemo�liwe, dzi� jest banalnie proste. A ty tymczasem zbadaj wykazy
kradzie�y dzie�
sztuki Interpolu. Nie da si� zupe�nie wykluczy�, �e Vytautas ukrad� to gdzie� na
Zachodzie i
przeszmuglowa� do Polski...
- Mo�e pro�ciej pos�a� meila z zapytaniem? Dokumenty mog� nam zeskanowa�... I
szybciej b�dzie, i taniej.
- Masz racj� - powiedzia� kr�tko szef.
A ja poczu�em, �e mimowolnie wyrz�dzi�em mu przykro��. Lubi� takie rzeczy
za�atwia� osobi�cie. Lubi� samodzielnie grzeba� w stertach zakurzonych
papier�w...
Rozes�a�em listy do podobnych nam kom�rek w Europie Zachodniej. Min�y jeszcze
dwa dni. Sp�ywaj�ce odpowiedzi by�y negatywne. Nigdzie nie skradziono podobnego
sarkofagu. W domach aukcyjnych pojawia�y si� one bardzo rzadko, raz na kilka-
kilkana�cie
lat. Z regu�y kupowa�y je muzea, tylko czasami prywatni kolekcjonerzy. �aden ze
sprzedanych sarkofag�w nie pasowa� do opisu... Zreszt� od dawna na rynku
zabytk�w
egipskich panowa� kompletny zast�j.
W wolnych chwilach siedzia�em i marzy�em, co zrobi� Vytautasowi, gdy kiedy�
wpadnie w moje r�ce...
Telefon na biurku przerwa� moje rozwa�ania. Zapraszali mnie do laboratorium
Komendy G��wnej Policji. Pojecha�em. Przyj�to mnie w niewielkim, ascetycznie
urz�dzonym
gabinecie. Cz�owiek w bia�ym fartuchu, kt�ry przedstawi� si� jako Marek, mia�
ju� gotowy
szczeg�owy raport.
- Dokonali�my dok�adnej analizy pozyskanego materia�u - powiedzia�, rozk�adaj�c
na
biurku mas� papierzysk. - W skrzyni jeszcze niedawno znajdowa�a si� mumia
w�a�ciciela.
Dowodem na to s� resztki nitek pochodz�cych z lnianych banda�y przesyconych
substancj�
bitumiczn�. Mumia jest w z�ym stanie, prawdopodobnie cz�ciowo odwini�ta. Z dna
trumny
pobrali�my dwa rodzaje w�os�w. Suche, �amliwe, pochodz�ce z cia�a denata, oraz
�wie�e,
zostawione przez Litwina, kt�ry u�o�y� si� w sarkofagu. Analiza szcz�tk�w owad�w
pobranych z otwor�w w drewnie i szczelin pozwoli�a wykry� a� cztery r�ne
gatunki.
Poprosili�my o szczeg�ow� ekspertyz� Instytut Zoologii PAN. Dwa gatunki to
podobne do
kornik�w paskudztwa �yj�ce w Egipcie i krajach Lewantu. Trzeci to korniki
przystosowane
do ch�odniejszego klimatu ni� nasz. Wyst�puj� na terenie Skandynawii, a u nas
tylko
endemicznie. Ale do XIX wieku by�y powszechne. Brak kornik�w ciep�olubnych mo�e
wskazywa�, �e w ostatnim okresie nie mia�y one dost�pu do zabytku.
- O rany - westchn��em. - A czwarty gatunek?
- Pospolite pluskwy. To �wiadczy, �e skrzynia sta�a w pomieszczeniu mieszkalnym,
gdy� owady te �ywi� si� ludzk� krwi�... Ze szczelin w werniksie pobrali�my
zalegaj�cy tam
brud. Nic nadzwyczajnego. Kurz oraz troch� sadzy. Ponadto wykryli�my krople
�ywicy.
- Takiej zwyczajnej?
- Niezupe�nie - zas�pi� si�. - Ma anormaln� domieszk� substancji smolistych.
Brak
nam jednak materia��w por�wnawczych. Ich rozmieszczenie wskazuje, �e skrzynia
sta�a pod
dachem wykonanym z w miar� �wie�ych sosnowych dranic. W jednej z kropli
znale�li�my
te� drzazg� z tego drzewa. Nie mo�emy jednak zrobi� bada� genetycznych i
okre�li� gatunku.
Nasze laboratorium jest zbyt przestarza�e...
- Co� jeszcze?
- Tak. Odchody much. Zanalizowali�my je na obecno�� pierwiastk�w �ladowych.
Wyst�puj� w dw�ch odmianach. Te, kt�re zaliczyli�my do grupy �A�, zawieraj� du��
ilo��
cynku, siarki i arsenu.
- Arsenu - mrukn��em. - Mo�e jaka� trutka na muchy zawieraj�ca arszenik?
- Ma�o prawdopodobne. W grupie �B� jest du�o jodu, �ladowe ilo�ci cyny i rt�ci.
Teraz analiza py�k�w ro�linnych... - pokaza� mi wykres. - Komputer zanalizowa� i
zidentyfikowa� przesz�o 300 gatunk�w. Sporo jest pochodzenia bliskowschodniego,
ale mamy
te� pewne ciekawe anomalie. Jak na zabytek znaleziony w Polsce, jest tu nieco za
du�o
py�k�w drzew iglastych i brzozy...
Poczu�em zawr�t g�owy.
- Napisy wewn�trz wykonano dwoma sposobami. Pierwszy zrobiono ostrym
narz�dziem, prawdopodobnie ko�c�wk� no�a, drugi szpil� lub szyd�em. Niew�tpliwie
ich
autorami byli dwaj r�ni ludzie. Nie potrafili�my zidentyfikowa� stylu
kaligrafii... Ale to
chyba dla was chleb powszedni?
- Chwileczk�, jakie napisy? - zdumia�em si�. - W dodatku kaligrafowane!?
- Od wewn�trznej strony wieka sarkofagu - wyja�ni� cierpliwie. - Zaraz, tu by�y
zdj�cia... O, prosz�.
Popatrzy�em na dwie fotografie formatu poczt�wkowego i zagryz�em lekko wargi.
Przegapi�em taki �lad!
- Viteo - odczyta�em pierwszy.
- Solfa - technik przeczyta� drugi.
- Co to mo�e znaczy�? - zamy�li�em si�. - Mo�e dawni kolekcjonerzy uwiecznili
swoje podpisy? Tak si� czasem robi�o. Zbieracze monet wybijali na nich nawet
swoje punce...
No c�, dzi�kuj� bardzo.
Po�egnali�my si�. Podjecha�em do antykwariatu na Starym Mie�cie. Antykwariusze
obejrzeli uwa�nie fotografie obu podpis�w i orzekli, �e pierwszy pochodzi� mo�e
z XIII
wieku, drugi prawie na pewno z pierwszej po�owy XVI.
Przegrzeba�em encyklopedie, ale nie natrafi�em na �aden �lad ludzi o takich
nazwiskach.
Gdy wr�ci�em, Pan Samochodzik czyta� w�a�nie odpowied�, kt�ra przysz�a z
Moskwy.
- Dowiedzia� si� pan mo�e czego� ciekawego? - zainteresowa�em si�.
- Tak. Najpierw sprawdzili w archiwum specjalnej kom�rki KGB, kt�ra si� tym
zajmowa�a... Na terenie Zwi�zku Radzieckiego w czasie wojny przepad�o kilka
kolekcji
egipskich zabytk�w, w tym osiem sarkofag�w. Trzy odnalaz�y si� w ci�gu ostatnich
dziesi�ciu lat, oczywi�cie na Zachodzie... Pozosta�e przepad�y jak kamie� w
wod�,
prawdopodobnie zosta�y zniszczone w czasie dzia�a� wojennych albo nadal tkwi� w
jakich�
skrytkach. Dwa nawet by pasowa�y - nie odnotowano imion pogrzebanych w nich
Egipcjan,
ale oba by�y puste. W archiwach IRR jest niewiele, mieli jaki� sarkofag
znaleziony na strychu
w Witebsku, ale przepad� na bocznicy kolejowej w czasie bombardowania Drezna.
- Czyli odpada... Chyba odpada - poprawi�em si� szybko. - Czasem na rynku
pojawiaj� si� rzeczy, o kt�rych my�leli�my, �e przepad�y ju� na zawsze...
- Trzeba sformu�owa� teorie operacyjne - poleci�. - Pomys� pierwszy, Vytautas
m�g�
okra�� prywatn� kolekcj�.
- To raczej ma�o prawdopodobne, gdy� zg�oszono by ten fakt i informacja by�aby w
bazach danych Interpolu - wyrazi�em natychmiast moje zastrze�enie.
- Nie, gdyby by�a to kolekcja nielegalna lub sarkofag pochodzi� z przemytu.
Pomys�
drugi. Litwin m�g� dobra� si� do jakiej� okupacyjnej skrytki...
- To ju� bardziej prawdopodobne. Powiedzia� jednak, �e zabra� to jakim� ludziom.
M�g� oczywi�cie k�ama�.
- Albo mogli to by� ludzie, kt�rzy sami tak� skrytk� niedawno okradli. Pomys�
trzeci?
- Nic mi nie przychodzi do g�owy - westchn��em. - Ale skoro ten sarkofag znalaz�
si�
w Europie ju� w XIII wieku...
- Co powiedzia�e�? - spojrza� na mnie zdumiony. - Jak to? Sk�d to wiesz?
- No tak, moja skleroza - u�miechn��em si� przepraszaj�co, po czym pokaza�em
raport
otrzymany od technik�w policyjnych.
Szef studiowa� go d�ugo z zas�pion� min�...
- No c�, Pawe�ku - powiedzia�. - Jedno drugiego nie wyklucza... Spr�bujmy zatem
ustali� histori� tego zabytku...
- Zostaje znaleziony w Egipcie, trudno powiedzie� kiedy, ale z pewno�ci� przed
rokiem 1300... Najpierw trafia w r�ce cz�owieka, kt�ry nazywa si� Viteo. Le�y u
niego w
mieszkaniu, mieszkaj� w nim pluskwy, co by wskazywa�o, �e ten�e w�a�ciciel nie
by� zbyt
bogaty...
- Nie, nie - szef zamacha� r�kami. - W �redniowieczu pluskwy, pch�y czy wszy
wyst�powa�y zupe�nie powszechnie nawet na dworach kr�lewskich.
- Viteo mieszka� gdzie�, gdzie w powietrzu i �ywno�ci musi znajdowa� si� du�o
cynku, siarki i arsenu.
- To mo�e wskazywa� na jaki� okr�g przemys�owy, na przyk�ad �l�sk - zamy�li� si�
prze�o�ony. - Tylko czy w XIII wieku znano ju� cynk? O arsenie nie
wspominaj�c...
- Hmm... - si�gn��em na p�k� po odpowiedni� literatur�. - Arsen w czystej
postaci
otrzyma� jako pierwszy niemiecki alchemik Albertus Magnus, �yj�cy w XIII wieku -
powiedzia�em. - Ale zwi�zki tego pierwiastka, na przyk�ad powszechnie znany
arszenik,
znano ju� wcze�niej.
- Co� mi �wita - szef potar� skronie. - A cynk?
- Nie by� znany w �redniowieczu, stosowano jednak jego zwi�zki. Robiono z nich
napoje lecznicze oraz dodawano do miedzi, aby uzyska� mosi�dz.
- Mamy wi�c miejsce, gdzie prawdopodobnie odbywa si� jaka� produkcja... I to na
spor� skal�, z wykorzystaniem r�norodnych surowc�w... Wiem - przypomnia� sobie
nagle. -
Wiem, co mog�o by� �r�d�em arsenu.
- Co takiego?
- Arsenian z�ota. Taki czerwonawy minera�. Wyst�puje na �l�sku i w Zag��biu
Ruhry...
- Podobnie jak cynk - mrukn��em. - Ale siark� mamy pod Tarnobrzegiem... Zreszt�
nie zak�adajmy automatycznie, �e muchy musia�y �ywi� si� na sto��wkach
pracowniczych
�redniowiecznych g�rnik�w - za�artowa�em. - R�wnie dobrze to wszystko mog�o
wyst�powa� u niego w domu. Niech pan sobie wyobrazi alchemika pracuj�cego w
skupieniu
nad pozyskiwaniem kruszcu z czerwonawej ska�y, jak� jest arsenian z�ota...
Alchemika, kt�ry
jest ciekawy �wiata i kt�ry sprowadzi� sobie do domu prawdziw� mumi� w skrzyni,
�eby, ja
wiem, bada� j�?
- �wietnie. A zatem musimy pory� troch� w literaturze alchemicznej. Znajd� mi
tego
Viteo...
- Imi� brzmi jak w�oskie - zauwa�y�em.
- Mo�e by� �aci�skie. Zreszt� wielu W�och�w w tamtych czasach w�drowa�o po
Europie... Ludzie wykszta�ceni byli wsz�dzie poszukiwani. Zastan�wmy si� teraz
nad drugim
nazwiskiem.
- Solfa... Kiedy� musia�em s�ysze� to nazwisko! Dawno temu, ale przecie� co� mi
m�wi... Musz� sobie przypomnie�.
Zerwa� si� i d�ugo grzeba� w encyklopediach. Potem si�gn�� do bibliografii
Estreichera. I znowu nic.
- Mo�e spis profesor�w Uniwersytetu Jagiello�skiego - podsun��em. - W�r�d
wyk�adowc�w mogli si� trafi� Niemcy, W�osi i ze dwadzie�cia innych narodowo�ci.
- Masz racj�... Szkoda, �e nie mam nic o Uniwersytecie Wroc�awskim... Chyba
wybior� si� do Biblioteki Narodowej.
- Wspominali, �e na sarkofagu by�o du�o py�k�w ro�lin iglastych... Mo�e Gda�sk?
I
jod w odchodach much z p�niejszego okresu...
- A mo�e kilka sosen za oknem kamienicy w Lipsku - wzruszy� ramionami. - Py�ki
ro�lin to bardzo fajna rzecz, ale ilo�� czynnik�w, kt�re mog� zak��ci� odczyt...
Co do jodu,
je�li muchy jad�y na przyk�ad zasolone �ledzie, to te� powsta�a anomalia.
- W �redniowieczu jodowano s�l? - zdumia�em si�. - Przecie� to stosunkowo nowe
odkrycie.
- Oczywi�cie �e nie. Ale pozyskiwano j� nie tylko w kopalniach, ale tak�e
poprzez
gotowanie i odparowywane wody morskiej.
Popatrzy�em na niego z szacunkiem. Nie s�dzi�em, �e zna si� i na tym... Szef
za�o�y�
jesionk� i ju� go nie by�o. Zaraz te� siad�em do komputera. Musia�em sprawdzi�
jeszcze ca��
mas� potencjalnych trop�w.
Pan Samochodzik wr�ci� ciut przed osiemnast�, gdy ju� zbiera�em si� do domu.
Wygl�da� na zm�czonego.
- I jak poszukiwania? - zainteresowa�em si�. - Trafi� pan na tego �l�skiego
alchemika?
- Niestety - pokr�ci� g�ow�. - Ani �ladu. Tego drugiego te� nie zdo�a�em
zidentyfikowa�. Ale ci�gle mi si� wydaje, �e s�ysza�em to nazwisko.
- Mo�e s�ysza� pan jakie� podobne, dlatego to wydaje si� panu znajome?
- Mo�e, ale... - pstrykn�� palcami. - Czuj�, �e je�li uda nam si� zidentyfikowa�
tych
dw�ch ludzi, posuniemy si� w znacz�cy spos�b do przodu. Co zdzia�a�e�?
- Niewiele. Ale mam pewien trop. Prosz� sobie wyobrazi�, �e jaki� cz�owiek
sprzeda�
p� roku temu kilka egipskich amulet�w na aukcji Allegro.
- To znaczy w Internecie - zaduma� si� pan Tomasz. - Dlaczego s�dzisz, �e to
mo�e
by� ciekawy trop?
- Ich zestaw jest do�� charakterystyczny - wy�wietli�em mu na komputerze. -
Skarabeusz, oko ud�at wykonane z miedzi, pier�cie� z karneolu, filar d�et z
zielonego fajansu
i pi�ro wykonane ze z�otej blaszki... Staro�ytni Egipcjanie takie w�a�nie
amulety umieszczali
pomi�dzy banda�ami spowijaj�cymi mumie. Skarabeusz mia� chroni� serce zmar�ego.
Oko
ud�at, �renica boga s�o�ca k�adziona by�a na naci�ciu, przez kt�re usuwano
narz�dy
wewn�trzne. Filar d�et, oczywi�cie powinien by� wykonany ze szmaragdu....
- Ale wida� mniej zamo�ni musieli zadowoli� si� fajansem... A co oznacza�?
- To symbol trwa�o�ci, niezmienno�ci, niezniszczalno�ci. Nie wiem, co m�g�
symbolizowa� pier�cie�.
- A pi�ro?
- To znak bogini sprawiedliwo�ci Maat. Wedle ich wierze�, po �mierci cz�owiek
stawa� na s�dzie Ozyrysa. Na jednej szali k�adziono jego dusz�, a na drugiej
pi�ro, kt�re
normalnie bogini mia�a wpi�te we w�osy. Je�li dusza by�a czysta, nie przewa�a�a
pi�ra.
Grzechy zwi�ksza�y jej ci�ar.
- Rozumiem. A zatem mamy komplet amulet�w, kt�re mog�y znajdowa� si� przy
mumii.
- Dok�adnie tak. A przy tym p� roku temu...
- Niemal w chwili aresztowania Vytautasa - skojarzy� natychmiast. - Litwin
zdobywa
sarkofag. U�ywa go, by dosta� si� muzeum. A tymczasem...
- Tymczasem mumia pozostaje w jakim� schowku. Kto� si� do niej dobiera, pruje
banda�e i znajduje male�k� kolekcj� zabytk�w. Znacznie �atwiejszych do
spieni�enia ni�
ca�a...
- To brzmi przekonuj�co. Masz jego adres?
- Prawie.
- To znaczy, �e nie uda�o si� go zdoby� - zas�pi� si�. - A to w og�le mo�liwe?
- Nie jest a� tak �le. Genera� Skorli�ski w�a�nie pr�buje go ustali�. Mamy a�
dwa
namiary: numer telefonu i numer konta bankowego. To powinno potrwa� najwy�ej
kilkana�cie godzin.
- A zatem jutro.
- W�a�nie. By� mo�e ju� jutro uda nam si� drania namierzy�. Je�li dobrze nam
p�jdzie, od razu odzyskamy mumi�.
- O ile nie zosta�a zniszczona... Intryguje mnie, sk�d mog�a si� wzi�� mumia w
trzynastowiecznej Europie...
- Zebra�em ju� odpowiedni komplet literatury - wskaza�em stosik ksi��ek na
stoliku. -
Przejrz� to w nocy.
- A kiedy si� wy�pisz? - zaniepokoi� si�.
- Wygospodaruj� troch� czasu - obieca�em.
Zaraz te� po�egnali�my si�. Pan Tomasz pow�drowa� na Stare Miasto, a ja wsiad�em
do wehiku�u i ruszy�em do siebie na Ursyn�w. Dojechawszy do domu, zakl��em
w�ciekle.
Torba z ksi��kami... Jak mog�em zostawi� j� w ministerstwie? Ale nie mia�em ju�
si�y wraca�
po ni� przez ca�e miasto. Zamiast tego obejrza�em sobie na wideo film �Mumia
powraca�.
Fajnie nakr�cony, sugestywnie... Spa� poszed�em wcze�nie.
ROZDZIA� TRZECI
PLUGAWA KAMIENICA � PUSTE MIESZKANIE � CO
�REDNIOWIECZNI APTEKARZE ROBILI Z MUMIAMI � WITELON I
SOLFA ZIDENTYFIKOWANI � JAD� DO KRAKOWA
Genera� zadzwoni� punktualnie o si�dmej rano. Rozmawiali�my d�u�sz� chwil�,
ustalaj�c szczeg�y operacji. Pojecha�em do biura, siad�em do komputera.
Cz�owiek, kt�ry
sprzeda� amulety, nazywa� si� S�awek Kowalski. W kartotekach policyjnych nie
figurowa�, w
naszym ministerialnym rejestrze os�b podejrzanych tak�e nie.
- Dajcie nam cz�owieka, a ju� my znajdziemy paragraf - mrukn��em.
- Pawle, od kiedy to cytujesz Feliksa Dzier�y�skiego? - zdumia� si� Pan
Samochodzik,
wchodz�c do gabinetu.
- To nie on to powiedzia�, tylko Andrzej Wyszy�ski, prokurator generalny ZSRR z
czas�w stalinowskich.
- I jak tam ustalenia?
- Mamy adres tego ptaszka. To znaczy nie prokuratora, tylko ch�opaka od amulet�w
-
zapl�ta�em si� w zeznaniach. - Dostaniemy do pomocy policjanta i mo�emy go
bra�...
- Nakaz aresztowania i rewizji? - szef sta� si� bardziej zasadniczy.
- Niestety nie. Ale gdyby wygl�da� podejrzanie, mo�emy go zatrzyma�. Na 24
godziny.
- Zobaczymy - mrukn��...
W tej cz�ci miasta zachowa�o si� sporo przedwojennej zabudowy. Niestety, przez
sze��dziesi�t lat nikt nie dba� o stare budynki. Sypi�ce si� instalacje,
odpadaj�ce tynki,
przeciekaj�ce dachy... I ma�o ciekawi mieszka�cy. Ulica �elazna uchodzi
powszechnie za
miejsce, gdzie czerwone twarze poluj� na jeleni...
Stara kamienica wygl�da�a r�wnie odpychaj�co jak jej s�siadki. W latach
pi��dziesi�tych, podczas barbarzy�skiej akcji niszczenia �lad�w przesz�o�ci,
skuto z niej
sztukaterie. Kolejne pi��dziesi�t lat niszcza�a, cz�ciowo pozbawiona tynku. Z
balkon�w
pozosta�y tylko stalowe szyny stercz�ce w powietrze. Weszli�my w mroczn� i
potwornie
cuchn�c� bram�.
- I w takim miejscu mog�y si� kiedy� znajdowa� egipskie dzie�a sztuki? - zaduma�
si�
Pan Samochodzik.
- Niezbadane s� wyroki losu - mrukn��em.
Towarzysz�cy nam policjant przez chwil� kontemplowa� odrapane �ciany. Weszli�my
na klatk� schodow�. Drewniana balustrada opiera�a si� na metalowym stela�u.
Kiedy� zdobi�y
go girlandy odlewanych w metalu kwiat�w, dzi� pozosta�y po nich jedynie nik�e
�lady...
Pop�kane p�ytki na podestach, trzeszcz�ce przy ka�dym kroku drewniane schodki...
Woko�o panowa� p�mrok. �wiat�o teoretycznie powinno wpada� przez okna, ale te
zaros�y brudem, a brakuj�ce szyby zast�piono dykt�. Brudny i cuchn�cy korytarz,
zza
odrapanych drzwi odg�osy kilku pijackich awantur jednocze�nie.
- To tutaj - o�wietli�em latark� tabliczk� z numerem.
- Co robimy? - po minie szefa pozna�em, �e ma ochot� wynie�� si� st�d
natychmiast.
Policjant zapuka�. Nie by�o sensu naciska� dzwonka, od razu wida� by�o, �e nie
dzia�a... Odpowiedzia�o nam milczenie. Nikt nie poruszy� si� za zniszczonymi,
drewnianymi
drzwiami. Tylko w rurach biegn�cych pod sufitem korytarza co� hurkota�o.
- W�amujemy si� i zak�adamy kocio� - zaproponowa�em. - Jak wr�ci, to my go
cap...
- Nie mamy nakazu - zaoponowa� policjant.
Zastuka�em jeszcze energiczniej. I znowu nic.
- Mo�e wybrali�my z�� por� - zauwa�y� pan Tomasz. - Dziewi�ta rano, ludzie
zazwyczaj s� w pracy...
- Tacy jak on nie szukaj� pracy - mrukn�� funkcjonariusz. - Ca�y dzie� zadumy
nad
flaszk�... �pi pewnie do po�udnia po ca�onocnej balandze.
- Pozory mog� myli� - zaoponowa�em. - Ten kole� korzysta� z Internetu i mia�
konto
w banku.
Teraz szef spr�bowa� szcz�cia, wal�c do drzwi. Nieoczekiwanie za naszymi
plecami
rozleg�o si� skrzypni�cie nigdy nieoliwionych zawias�w i na korytarz wylaz� typ
z zaro�ni�t�
g�b�. By� ubrany w pikowany kobiecy szlafrok, brudny i powyci�gany. Br�zowe
�lady
�wiadczy�y, �e od czasu do czasu zasypia z papierosem w r�ce
- O, policja? - zdziwi� si�. - Po tego kolesia? Za p�no. Dawno temu
wyparowa�...
Wisi mi czynsz za miesi�c.
- Ma pan klucze? - zapyta�em konkretnie. - Szukamy go i jak dorwiemy, to
aresztujemy... A wtedy i o pa�skim czynszu b�dzie mo�na pogada�.
Facet zatar� �apska i wyci�gn�� z kieszeni szlafroka oblepiony czym� czarnym
klucz.
Wrazi� go w zamek i przekr�ci�. Zagadkowe drzwi stan�y otworem. Ze �rodka
powia�o woni�
dawno niepranych skarpetek, myszy i jeszcze czego� obrzydliwego. Weszli�my i
rozejrzeli�my si� woko�o.
Ko�lawe krzes�o, zapadni�ty tapczan, biurko o drewnianym blacie porzni�tym
no�em... W�o�y�em gumowe r�kawiczki i wysun��em szuflad�. P�aska plastykowa
butelka z
etykietk�, na kt�rej widnia�a ��ta malina moroszka.
- Laponia - przeczyta� szef. - Produkowana w Finlandii. U nas w handlu nie
wyst�puje. A szkoda... - u�miechn�� si� do jakich� swoich wspomnie�.
- Jest te� bilet na poci�g na trasie Uppsala - Sztokholm - zauwa�y�em. Za
tapczanem
spoczywa�o kilka gazet. Wygarn��em je na �rodek pod�ogi.
- Fiu - gwizdn�� lekko szef.
Katalogi aukcyjne, szwedzkie i niemieckie. Po�o�y�em je na biurku i zabrali�my
si� do
ich pospiesznego kartkowania. Zabytk�w egipskich by�o w nich niewiele, nie jest
to cz�sta
rzecz na aukcjach. A jednak... Kilka amulet�w przewin�o si� przez domy aukcyjne
i
antykwariaty w ostatnim czasie. Zagadkowy S�awek zakre�li� cienkopisem te
podobne do
nale��cych do niego.
- Nie wiedzia�, ile to mo�e kosztowa�, ale pr�bowa� jako� okre�li� rz�d warto�ci
-
powiedzia� policjant. - Wyprowadza� si� chyba w po�piechu...
Faktycznie, w szafach wisia�o kilka ubra�, a na ��ku le�a�a sko�tuniona
po�ciel...
- Wystosujemy za nim list go�czy? - zapyta� pan Tomasz.
Policjant pokr�ci� g�ow�.
- Obawiam si�, �e nie da rady. List go�czy to powa�na sprawa. A w zasadzie nie
ma
podstaw... Ka�demu wolno posiada� staroegipskie dzie�a sztuki, kupowa� je i
sprzedawa�
przez Internet. Mieszka� tu legalnie, ba, nawet si� zameldowa�, co nie jest w
dzisiejszych
czasach cz�ste...
- Ale czuj�, �e to klucz do naszej zagadki - mrukn��em.
- Nawet je�li, to trudno b�dzie mu to udowodni� - westchn�� funkcjonariusz. -
Trzeba
sprawdzi�, czy nie opu�ci� naszego kraju. I wtedy zastanowi� si�, co robi�
dalej...
Na odchodnym zajrza�em we wszystkie k�ty i do skrzynki z bezpiecznikami.
Niestety,
nie znalaz�em nic wi�cej. Po zagadkowym sprzedawcy �lad si� rozp�yn��.
- W jakim wieku by� ten lokator? - zapyta�em jeszcze faceta w szlafroku.
- Student taki. Nawet kiedy� gada�, �e archeologi� b�dzie w Warszawie
studiowa�...
Zamilkli�my poruszeni. Nie�wiadomie poda� nam ciekaw� informacj�! Opuszczali�my
paskudn� kamienic� z uczuciem ulgi. Podzi�kowali�my policjantowi za pomoc i
zapakowali�my si� do wehiku�u.
- Na archeologi�? - zapyta�em.
Pan Tomasz kiwn�� g�ow�.
- Pami�tasz, Pawle, w�amanie do ich biblioteki? Vytautas zrobi� dziur� w
dachu...
- S�dzi pan, �e ten Kowalski to jego wsp�lnik? Dzia�aj�cy od �rodka, badaj�cy