8739
Szczegóły |
Tytuł |
8739 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8739 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8739 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8739 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Astrid Lindgren
Bracia
Lwie Serce
Prze�o�y�a ,
TERESA CH�APOWSKA
Ilustrowa�a
ILON WIKLAND
Nasza Ksi�garnia Warszawa 1988
Tytu� orygina�u
�Br�derna Lejonhjarta"
Raben & Sj�gren, Stockholm 1973
� Astrid Lindgren, 1973
Przedruk ilustracji z wydania szwedzkiego
� Copyright for the Polish edition by Instytut Wydawniczy
Nasza Ksi�garnia, Warszawa 1985
Redaktor Wies�awa Sk�ad
Redaktor techniczny Janina �ciechowska
CIP � Biblioteka Narodowa
Lindgren Astrid
Bracia Lwie Serce / Astrid Lindgren ; prze�. [ze szw.
Teresa Ch�apowska ; ii. Ilon Wikland. �
[Wyd. 2]. � Warszawa : �Nasza Ksi�garnia", 1988
MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA
Im. H. SIENKIEWICZA
FILIA Nr 2
w Pruszkowie
ISBN 83-10-09249-0
PRINTED IN POLAND. Instytut Wydawniczy �Nasza Ksi�garnia", Warszawa 1988 r. Wydanie
drugie. Nak�ad 100 000 + 300 egz. Ark. wyd. 10,8. Ark. diuk. A 1-14,0. Oddano do produkcji
w lipcu 1987 r. Podpisano do druku w styczniu 1988 r. Wroc�awskie Zak�ady Graficzne,
Wroc�aw, ul. O�awska 11 �arn. nr 1484/87/00 K-21
Astrid Lindgren (ur. 1907 w Vimmerby), pisarka szwedzka, uwa-
�ana za klasyka literatury dzieci�cej, jest autork� kilkudziesi�ciu
ksi��ek t�umaczonych na liczne j�zyki obce i czytanych przez dzieci
na ca�ym niemal �wiecie.
Tw�rczo�� jej charakteryzuje wielkie bogactwo gatunk�w litera-
ckich, konwencji i stylu. Pisze m.in. ba�nie, utwory fantastyczne
i powie�ci realistyczne. Czasami ��czy r�ne konwencje, a zawsze
czyni to w spos�b mistrzowski, bezb��dnie trafiaj�c do wyobra�ni
i uczu� dziecka.
S�aw� i pozycj� pisarki oryginalnej i znakomitej przyni�s� jej cykl
ksi��ek o Fizi Po�czoszance, ka�da za� nast�pna ksi��ka s�aw� t�
umacnia�a. Mo�na bez najmniejszej przesady powiedzie�, �e jest
najbardziej znan� pisark� dzieci�c� na �wiecie.
Za swoj� tw�rczo�� dla dzieci otrzyma�a wiele nagr�d i odznacze�,
m.in.: Medal im. Hansa Christiana Andersena, Wielki Z�oty Medal
Akademii Szwedzkiej, Szwedzk� Nagrod� Pa�stwow�. Dzieci polskie
uhonorowa�y j� Orderem U�miechu. Ksi��ka �Bracia Lwie Serce"
wyr�niona zosta�a mi�dzynarodow� Nagrod� Literack� im. Janusza
Korczaka.
W j�zyku polskim ukaza�y si� nast�puj�ce jej ksi��ki: �Dzieci
z Bullerbyn", �Nils Paluszek", �Rasmus i w��cz�ga", �Rasmus, ry-
cerz Bia�ej R�y", �Karlsson z dachu", �Fizia Po�czoszanka", �Fi-
zia Po�czoszanka wchodzi na pok�ad", �Fizia Po�czoszanka na Po-
�udniowym Pacyfiku", �Zwierzenia Britt-Mari", �Emil ze Smalan-
dii", �Mio, m�j Mio", �Lotta z ulicy Awanturnik�w", �Dlaczego k�-
piesz si� w spodniach, wujku", �Detektyw Blomkvist".
Napisana w 1973 roku ksi��ka �Bracia Lwie Serce" jest pi�kn�,
przejmuj�c� opowie�ci� ��cz�c� elementy ba�ni literackiej i mrocznej
�redniowiecznej sagi rycerskiej. Bohaterami jej s� dwaj bracia, kt�rzy
w fantastycznej krainie Nangijali walcz� w obronie tamtejszego ludu
z pod�ym tyranem i pozostaj�cym w jego s�u�bie potwornym smo-
kiem. Niesamowite, dramatyczne przygody obu ch�opc�w rozgrywaj�
si� w malowniczej, lecz gro�nej scenerii g�rskiej, owiane nastrojem
tajemniczo�ci i bohaterstwa.
Ale �Bracia Lwie Serce" to ksi��ka nie tylko o niezwyk�ych przy-
godach � to wspania�a, g��boko wzruszaj�ca ksi��ka o m�stwie,
umi�owaniu wolno�ci, po�wi�ceniu, prze�amywaniu w�asnych s�abo-
�ci i o wielkiej mi�o�ci braterskiej, zdolnej zwyci�y� nawet �mier�.
W.S.
Rozdzia� 1
Chcia�bym opowiedzie� wam o moim bracie. Nazywa
si� Jonatan Lwie Serce i o nim w�a�nie b�dzie ta historia.
Mnie si� ona wydaje prawie ba�ni� i nawet troch�, tro-
szeczk�, opowie�ci� o duchach, a przecie� wszystko w niej
jest prawd�. Tyle tylko, �e nikt o tym nie wie poza mn�
i Jonatanem.
Jonatan nie nazywa� si� Lwie Serce od pocz�tku. Mia�
na nazwisko Lew, tak samo jak mama i ja. Nazywa� si�
Jonatan Lew. Ja nazywam si� Karol Lew, a mama Sigfrida
Lew. Tatu� nazywa� si� Axel Lew, ale zostawi� nas, jak ja
mia�em zaledwie dwa lata, poszed� p�ywa� po morzach i po-
tem nie s�yszeli�my,o nim ju� wi�cej.
Ale teraz chc� opowiedzie�, jak do tego dosz�o, �e m�j
brat Jonatan sta� si� Jonatanem Lwie Serce. No i o tych
wszystkich dziwnych rzeczach, kt�re si� potem zdarzy�y.
Jonatan wiedzia�, �e ja nied�ugo umr�. Chyba wszyscy
to wiedzieli pr�cz mnie. Wiedzieli nawet w szkole, bo
przewa�nie le�a�em w ��ku i kaszla�em, i ci�gle by�em
chory, a przez ostatnie p�rocze w og�le nie mog�em cho-
dzi� do szko�y. Wszystkie ciocie *, kt�rym mama szyje
* W Szwecji dzieci tak�e do obcych os�b doros�ych m�wi�: cio-
ciu, wujku.
suknie, te� wiedzia�y. Jedna z nich rozmawia�a o tym z ma-
m� i ja s�ysza�em, co m�wi�y, chocia� wcale tak nie mia�o
by�, bo one my�la�y, �e �pi�. A ja tylko le�a�em z zamkni�-
tymi oczami. I dalej tak le�a�em, �eby nie zobaczy�y, �e
us�ysza�em to co�, co by�o okropne: �e nied�ugo mam
umrze�. Zmartwi�em si� oczywi�cie i strasznie si� prze-
razi�em, ale nie chcia�em, �eby mama co� zauwa�y�a. Po-
tem rozmawia�em o tym z Jonatanem, jak wr�ci� do domu.
� Wiesz, �e mam umrze�? � spyta�em i rozp�aka�em
si�.
Jonatan zastanawia� si� przez chwil�. Mo�e wola� nie
odpowiada� mi, ale w ko�cu powiedzia�:
� Tak, wiem.
Wtedy zacz��em jeszcze bardziej p�aka�.
� Przecie� to okropne. Jak tak mo�e by� � pyta�em �
�eby niekt�rzy ludzie musieli umiera� nie maj�c nawet
dziesi�ciu lat?
� Wiesz co, Sucharku, nie wydaje mi si�, �eby to by�o
takie okropne. My�l�, �e b�dzie ci wspaniale.
� Wspaniale? � zdziwi�em si�. � Czy to wspaniale
le�e� w ziemi i nie �y�?
� E, tam. To jest tak, jakby tylko twoja skorupa le�a�a.
A ty odfruniesz ca�kiem gdzie indziej.
� Dok�d? � spyta�em, bo zupe�nie nie mog�em mu
uwierzy�.
� Do Nangijali � powiedzia� Jonatan.
Do Nangijali. Rzuci� to s�owo tak, jak gdyby ka�dy cz�o-
wiek je zna�. Ale ja nigdy jeszcze go nie s�ysza�em.
� Nangijala? � zapyta�em. � Gdzie to jest?
Wtedy Jonatan powiedzia�, �e nie wie dok�adnie, �e
gdzie� po drugiej stronie gwiazd. I zacz�� opowiada� o Nan-
gijali w taki spos�b, �e mia�o si� prawie ochot� natychmiast
tam pofrun��.
� Tam s� jeszcze czasy ognisk i bajek � doda�. � To
ci si� spodoba.
M�wi�, �e z Nangijali pochodz� wszystkie bajki, bo
w�a�nie tam takie rzeczy si� dziej� i ten, kto si� tam znaj-
dzie, ma przygody od rana do wieczora, a nawet w nocy.
� Wiesz, Sucharku � m�wi� � to b�dzie co innego
ni� le�e� tu i kaszle�, i chorowa�, i nigdy nie m�c si� bawi�.
Jonatan nazywa� mnie Sucharkiem. Nazwa� mnie tak,
kiedy jeszcze by�em ca�kiem ma�y, a jak kt�rego� razu
spyta�em dlaczego, powiedzia�, �e dlatego, �e bardzo lubi
sucharki, zw�aszcza takie jak ja. Jonatan naprawd� mnie
lubi� i to by�o dziwne. Bo ja nigdy niczym innym nie by-
�em, jak tylko dosy� brzydkim i dosy� g�upim, zastracha-
nym ch�opcem na krzywych nogach, i w og�le. Spyta�em
go, jak mo�e lubi� takiego brzydkiego i g�upiego ch�opca
z krzywymi nogami, i w og�le, a on wtedy powiedzia�:
� Gdyby� nie by� takim mi�ym, ma�ym wymoczkiem
na krzywych nogach, to nie by�by� moim Sucharkiem,
kt�rego lubi�.
Tego jednak wieczoru, kiedy tak bardzo ba�em si�
umrze�, powiedzia�, �e jak tylko znajd� si� w Nangijali,
od razu b�d� zdrowy i silny, a nawet pi�kny.
� Taki pi�kny jak ty? � spyta�em.
� Pi�kniejszy � odpowiedzia� Jonatan.
Kiedy� jedna z tych ciotek, kt�rym mama szyje, powie-
dzia�a:
� Droga pani Lew, ma pani syna, kt�ry wygl�da jak
kr�lewicz z bajki.
Mo�ecie mi wierzy�, �e nie mnie mia�a na my�li!
Jonatan rzeczywi�cie wygl�da� jak kr�lewicz z bajki.
Jego w�osy b�yszcza�y zupe�nie jak z�oto, mia� ciemno-
niebieskie, cudne oczy, bardzo �wiec�ce, �liczne, bia�e
z�by i ca�kiem proste nogi.
I nie tylko to. By� te� mi�y i silny, wszystko potrafi�,
wszystko rozumia�, by� najlepszy w klasie i wszystkie dzieci
z podw�rza biega�y za nim wsz�dzie, gdzie szed�, i chcia�y
by� z nim, a on obmy�la� im r�ne zabawy i chodzi� z ni-
mi na r�ne wyprawy pe�ne przyg�d, a ja nigdy nie mog�em
bra� w tym udzia�u, bo le�a�em ca�ymi dniami na kanapie
w kuchni. Ale Jonatan o wszystkim mi opowiada� po po-
wrocie do domu, o wszystkim, co robi�, co widzia�, s�ysza�
czy przeczyta�. M�g� bez ko�ca siedzie� przy mnie na
brzegu kanapy i opowiada�. Jonatan te� spa� w kuchni,
na ��ku, kt�re przynosi� wieczorem ze sk�adziku. A jak
ju� le�a�, dalej opowiada� mi bajki i r�ne historie, a�
wreszcie mama wo�a�a z pokoju:
� Cicho ju�! Karolek musi spa�!
Ale trudno spa�, jak si� wci�� kaszle. Czasem Jonatan
wstawa� w �rodku nocy i robi� mi wod� z miodem na z�a-
godzenie kaszlu. Taki by� kochany.
Tego wieczoru, kiedy bardzo ba�em si� umrze�, siedzia�
przy mnie kilka godzin i rozmawiali�my o Nangijali, do��
cicho, �eby mama nie s�ysza�a. Jak zwykle, zaj�ta by�a
szyciem � trzyma�a maszyn� do szycia w pokoju, tam
gdzie spa�a � bo trzeba wam wiedzie�, �e my mieli�my
tylko pok�j z kuchni�. Drzwi do pokoju by�y otwarte i s�y-
szeli�my, jak mama �piewa t� co zawsze piosenk� o mary-
narzu daleko na morzu. Chyba my�la�a wtedy o tatusiu,
tak mi si� zdaje. Nie pami�tam dobrze tej piosenki, przy-
pominam sobie tylko kilka wierszy:
10
Je�li umr� na morzu, moja mi�a,
mo�e kt�rego� wieczoru
przyleci do twojej chatki
�nie�nobia�a go��bica.
Wtedy po�piesz do okna,
bo to moja dusza
chce chwil� odpocz��
w drogich obj�ciach.
My�l�, �e to �adna, smutna piosenka, ale Jonatan ro-
ze�mia� si� i powiedzia�:
� Wiesz, Sucharku, ty mo�e te� przyfruniesz do mnie
kt�rego� wieczoru. Z Nangijali. I usi�dziesz na oknie jak
�nie�nobia�a go��bica. Zr�b tak, prosz� ci�!
W�a�nie zacz��em kaszle�, wi�c posadzi� mnie i obj��,
jak zwykle, kiedy by�o bardzo �le. I za�piewa�:
Wtenczas, Sucharku, b�d� wiedzia�,
�e to twoja dusza
chce chwil� odpocz��
w drogich obj�ciach...
Dopiero wtedy przysz�o mi na my�l, jak by to by�e
smutno znale�� si� w Nangijali bez Jonatana. Jaki by�byrr.
samotny bez niego. Co z tego, �e s�ysza�bym mn�stwo ba-
jek i mia�bym mn�stwo przyg�d, gdyby Jonatana nie by�o
Ba�bym si� tylko i nie wiedzia�bym, co robi�.
� Nie chc� tam i�� � powiedzia�em i rozp�aka�err
si�. � Chc� by� tam, gdzie ty, Jonatanie!
� Dobra, ale ja si� te� kiedy� znajd� w Nangijali, rozu-
miesz?
� Tak, kiedy� � obruszy�em si�. � Mo�e b�dziesz �y
dziewi��dziesi�t lat, a ja przez ten czas b�d� tam sam!
11
Wtedy Jonatan powiedzia�, �e w Nangijali nie ma cza-
su w takim sensie, jak tu na ziemi. Gdyby nawet �y�
dziewi��dziesi�t lat, to mnie by si� wydawa�o, �e min�y naj-
wy�ej dwa dni. Bo tak jest, jak nie ma prawdziwego czasu.
� Przecie� dwa dni wytrzymasz sam � m�wi�. �
Mo�esz w�azi� na drzewa i rozpala� ognisko w lesie, i sie-
dzie� z w�dk� nad jak�� ma�� rzeczk�, i robi� wszystko to,
za czym tak bardzo t�sknisz. I w�a�nie jak b�dziesz wyci�ga�
okonia, ja przyfrun�, a ty powiesz: �Nie mo�e by�! Ju�
tu jeste�, Jonatanie?"
Spr�bowa�em przesta� p�aka�, bo pomy�la�em, �e przez
dwa dni b�d� m�g� wytrzyma�.
� Ale wyobra� sobie, jak by to by�o dobrze, gdyby�
ty si� tam znalaz� pierwszy i ty by� tam siedzia� z w�dk� �
powiedzia�em.
Jonatan by� tego samego zdania. D�ugo na mnie patrzy�,
bardzo mi�o, jak zawsze. Widzia�em, �e jest smutny, bo
powiedzia� bardzo cicho, jakby z b�lem:
� A ja tymczasem b�d� musia� �y� na �wiecie bez mo-
jego Sucharka. Mo�e nawet dziewi��dziesi�t lat!
Tak si� nam wtedy wydawa�o!
Rozdzia� 2
Teraz dochodz� do tego, co takie ci�kie. Do tego, o czym
nie mam si�y my�le�. I o czym nie potrafi� przesta� my�le�.
Mog�o przecie�, tak by�, �e m�j brat Jonatan dalej by
mieszka� ze mn� i siedzia� przy mnie wieczorem, i opowiada�
r�ne rzeczy, i chodzi� do szko�y, i bawi� si� z dzie�mi na
podw�rzu, i robi� mi wod� z miodem, i tak dalej. Ale tak
nie jest... tak nie jest!
Jonatan jest teraz w Nangijali.
Ci�ko mi, nie mog�, nie, nie mog� tego opowie-
dzie�! Tak potem napisali w gazecie:
Wczoraj wieczorem niedaleko ulicy Wiciokrzewu wybuch�
gwa�towny po�ar, powoduj�c ca�kowite sp�oni�cie starego,
drewnianego domu oraz �mier� jednej osoby. Gdy ogie� po-
wsta�, w mieszkaniu na drugim pi�trze znajdowa� si� sam,
chory i le��cy w ��ku dziesi�cioletni ch�opiec, Karol Lew.
Chwil� p�niej wr�ci� do domu jego trzynastoletni brat Jona-
tan i zanim ktokolwiek zdo�a� go powstrzyma�, rzuci� si� do
p�on�cego wn�trza, by ratowa� brata. Tymczasem ca�a kla-
tka schodowa w jednej chwili stan�a w p�omieniach, a odci�-
tym przez ogie� pozostawa�o jedynie wyskoczy� przez okno.
Przera�eni ludzie, kt�rzy t�umnie zgromadzili si� przed do-
li
mem, musieli bezsilnie patrze�, jak trzynastolatek wzi�� brata
na plecy i maj�c za sob� p�omienie, bez namys�u wyskoczy�
przez okno. Padaj�c na ziemi� ch�opiec dozna� tak silnych ob-
ra�e�, �e prawie natychmiast zmar�. Natomiast m�odszy brat,
kt�rego przy upadku ochroni�y plecy starszego, wyszed� ca�o.
Matka ch�opc�w, krawcowa z zawodu, by�a w tym czasie
u klientki i po powrocie do domu dosta�a silnego szoku. Przy-
czyny powstania po�aru nie s� znane.
Na innej stronie gazety by�o wi�cej o Jonatanie. Napisa�a
o nim jego pani ze szko�y. Napisa�a tak:
Drogi Jonatanie Lew, czy nie powiniene� raczej nazywa�
si� Jonatan Lwie Serce? Pami�tasz mo�e, jak czytali�my
w podr�czniku do historii o odwa�nym kr�lu angielskim
Ryszardzie Lwie Serce i ty powiedzia�e� wtedy: �I pomy�le�
sobie, �e kto� mo�e by� tak odwa�ny, �e pisz� o nim potem
w podr�czniku do historii. Ja bym takim nigdy nie potrafi�
by�". Kochany Jonatanie, nawet je�eli nie b�d� o tobie pisa�
w podr�cznikach do historii, to w tym decyduj�cym momencie
by�e� przecie� odwa�ny, ty te� by�e� bohaterem. Twoja pani
ze szko�y nigdy ci� nie zapomni, twoi koledzy te� b�d� ci�
d�ugo pami�tali. Pusto b�dzie w klasie bez naszego weso�e-
go, pi�knego Jonatana. Lecz ci, kt�rych kochaj� bogowie,
umieraj� m�odo. Odpoczywaj w pokoju, Jonatanie Lwie
Serce!
Greta Andersson
Do�� g�upia by�a ta pani z klasy Jonatana, ale bardzo go
lubi�a, jak zreszt� wszyscy. I dobrze, �e wymy�li�a tego
Lwie Serce, to by� naprawd� dobry pomys�!
Chyba nie ma w ca�ym mie�cie cz�owieka, kt�ry by nie
14
�a�owa� Jonatana i nie uwa�a�, �e by�oby lepiej, gdybym
ja umar� zamiast niego. Tak przynajmniej zrozumia�em
z tego, co m�wi�y te r�ne ciotki, kt�re tu przylatuj� z ma-
teria�ami, mu�linami i innymi szmatami. Wzdychaj�, pa-
trz� na mnie przechodz�c przez kuchni� i m�wi� do mamy:
�Biedna pani Lew! Akurat w�a�nie Jonatan, kt�ry by� taki
wyj�tkowy!"
Mieszkamy teraz w domu obok naszego dawnego. Dok�a-
dnie w takim samym mieszkaniu, tylko �e na parterze.
Dostali�my troch� u�ywanych mebli z opieki spo�ecznej
i troch� od ciotek. Le�� na kanapie prawie takiej samej,
jak moja dawna. WSzystko jest prawie tak, jak dawniej.
Ale te� wszystko, dok�adnie wszystko jest inaczej ni� da-
wniej! Bo nie ma ju� Jonatana. Nikt przy mnie nie siedzi
wieczorem i nie opowiada, jestem taki samotny, �e a�
w piersi boli. I mog� tylko szepta� sobie te s�owa, kt�re
Jonatan powiedzia� tu� przed �mierci�. Wtedy, kiedy po
wyskoczeniu z okna spadli�my na ziemi�. On najpierw
le�a� twarz� do ziemi, ale kto� go odwr�ci� i zobaczy�em
jego twarz. Troch� krwi s�czy�o mu si� z k�cika ust i prawie
nie m�g� m�wi�. Ale mimo to spr�bowa� jakby si� u�mie-
chn�� i wydoby� z siebie tych kilka s��w: �Nie pl�cz, Suchar-
ku, zobaczymy si� w Nangijali!"
Tyle tylko powiedzia�, nic wi�cej. Potem zamkn�� oczy
i ludzie przyszli go zabra�, i ju� go nigdy wi�cej nie zoba-
czy�em.
Tego, co potem si� dzia�o, nie chcia�em pami�ta�. Ale
nie mo�na zapomnie� czego� tak okropnego i z�ego. Le�a-
�em na kanapie i my�la�em o Jonatanie, a� mi prawie g�owa
p�ka�a, i nikt nie potrafi�by bardziej t�skni�, ni� ja wtedy
t�skni�em za nim. I ba�em si�. Przychodzi�o mi na my�l, �e
15
t ,
a nu� to nieprawda z t� Nangijal�! A nu� to tylko taka jaka�
zabawna historia, Jonatan tyle ich wymy�la�! Bardzo wtedy
du�o p�aka�em.
Ale potem Jonatan przyszed� mnie pocieszy�. Tak,
naprawd�! Ach, jakie to by�o cudowne! Wszystko zrobi�o si�
zn�w prawie jak dawniej. Widocznie zrozumia�, tam w
Nangijali, jak ja si� czuj� bez niego, i uzna�, �e musi mnie
rozweseli�. Dlatego przyszed� do mnie i teraz przesta�em ju�
by� smutny, i tylko czekam.
Sta�o si� to jaki� czas temu, wieczorem. Le�a�em w ��ku,
sam w domu, i p�aka�em za nim, i ba�em si�, i czu�em si�
nieszcz�liwy i chory, i bardziej biedny, ni� to si� da opisa�.
Okno w kuchni by�o otwarte, bo teraz s� ciep�e i �adne
wiosenne wieczory. S�ysza�em go��bie gruchaj�ce na dworze.
Bardzo ich jest du�o na podw�rzu i na wiosn� bez przerwy
gruchaj�.
I wtedy przyszed�.
Le�a�em i p�aka�em z g�ow� wci�ni�t� w poduszk�, a tu
s�ysz� gruchanie, ca�kiem blisko. Podnios�em oczy i widz�,
�e siedzi na parapecie go��bica i patrzy na mnie mi�ym
wzrokiem. �nie�nobia�a go��bica, zauwa�cie, nie
�adna taka szara, jak te z podw�rza! �nie�nobia�a go��bica!
Nikt nie zrozumie, co poczu�em, jak j� zobaczy�em. Bo
by�o dok�adnie tak, jak w piosence: �...mo�e kt�rego� wie-
czoru przyfrunie do twojej chatki �nie�nobia�a go��bica".
Zdawa�o mi si�, �e zn�w s�ysz�, jak Jonatan �piewa:
�Wtenczas, Sucharku, b�d� wiedzia�, �e to twoja dusza...".
Ale teraz on do mnie przyszed� zamiast ja do niego.
Chcia�em co� powiedzie�, ale nie mog�em. Le�a�em
tylko i przys�uchiwa�em si�, jak go��bica grucha, a za tym
gruchaniem czy w �rodku gruchania, czy jak tam powie-
2 � Bracia Lwie Serce
17
dzie�, s�ysza�em g�os Jonatana. Tylko �e brzmia� inaczej.
By�o tak, jakby jakie� szepty przenika�y ca�� kuchni�. Wszy-
stko prawie jak w jakiej� historii o duchach i mo�e kto�
m�g�by si� wystraszy�, ale ja si� nie wystraszy�em. Zamiast
tego ucieszy�em si� tak bardzo, �e chcia�o mi si� skaka�
pod sufit. Bo wszystko, co us�ysza�em, by�o po prostu
cudowne.
Oczywi�cie, jasna rzecz, to by�a prawda, to o Nangijali!
Jonatan chcia�, �ebym tam przyszed� jak najpr�dzej, bo
tam jest tak dobrze! Pomy�lcie tylko! Czeka� tam na niego
dom, dosta� w Nangijali ca�kiem w�asny dom! M�wi�, �e
to stara zagroda, zwana Zagrod� Je�d�c�w, i �e le�y w Do-
linie Wi�ni, czy to nie cudowna nazwa? I jeszcze, wyobra-
�cie sobie, pierwsza rzecz, kt�r� zobaczy�, jak przyszed�
do tej zagrody, to by�a ma�a tabliczka na furtce, a na niej
by�o napisane pi�knymi, drukowanymi literami: �Bracia
Lwie Serce".
� Co oznacza, �e obaj b�dziemy tam mieszkali � po-
wiedzia� Jonatan.
W ka�dym razie ja te� b�d� si� nazywa� Lwie Serce, jak
si� tam znajd�. Ciesz� si� z tego, bo bardzo chc� nazywa�
si� tak samo jak Jonatan, nawet je�eli nie jestem taki odwa-
�ny jak on.
� Przyjd� jak najszybciej � powiedzia�. � Je�eli nie
b�dzie mnie w Zagrodzie Je�d�c�w, to znaczy, �e �owi�
ryby nad rzek�.
Potem zrobi�o si� cicho i go��bica odfrun�a. Prosto nad
dachami. Z powrotem do Nangijali.
A ja tymczasem le�� na kanapie i czekam, �eby pofrun��
za ni�. Mam nadziej�, �e nie b�dzie za trudno znale�� to
miejsce. Jonatan m�wi�, �e wcale nie jest trudno. Na wszel-
ki wypadek zapisa�em adres:
Bracia Lwie Serce
Zagroda Je�d�c�w
Dolina Wi�ni
Nangijala
Teraz min�y ju� dwa miesi�ce, jak Jonatan tam mieszka
sam. Musia�em �y� bez niego przez dwa d�ugie, okropne
miesi�ce. Ale ja te� nied�ugo b�d� w Nangijali. Jeszcze
troch� i te� tam pofrun�. Mo�e dzi� w nocy. Mam takie
uczucie, �e to mo�e si� zdarzy� dzi� w nocy. Napisz� kartk�
i zostawi� na stole w kuchni, �eby mama j� znalaz�a, jak si�
jutro rano obudzi.
Na kartce b�dzie napisane tak:
18
Rozdzia� 3
No i potem sta�o si� to. Nigdy jeszcze nie zdarzy�o mi
si� nic tak dziwnego. Nagle znalaz�em si� po prostu przed
furtk� i zobaczy�em napis na zielonej tabliczce: �Bracia
Lwie Serce".
Jak tam przyszed�em? Kiedy pofrun��em? Jak znalaz�em
drog�, nikogo nie pytaj�c? Nie wiem. Wiem tylko, �e nagle
sta�em tam i czyta�em napis na furtce.
Zawo�a�em na Jonatana. Wo�a�em kilka razy, ale nie
odpowiada�. Wtedy przypomnia�o mi si�, �e pewnie siedzi
nad rzek� i �owi ryby.
Pobieg�em. Tak� w�sk� �cie�k� w stron� rzeki. A na dole,
na mo�cie siedzia� Jonatan. Zobaczy�em mojego brata, jego
w�osy b�yszcza�y w s�o�cu. Nawet gdybym spr�bowa�
o tym opowiedzie�, to i tak nigdy nie potrafi�bym wyt�u-
maczy�, co wtedy poczu�em.
Nie zauwa�y�, �e przyszed�em. Spr�bowa�em zawo�a�:
�Jonatanie!", ale musia�em widocznie p�aka�, bo wyszed�
z tego tylko taki ma�y, dziwny pisk. Ale Jonatan us�ysza�,
�e wo�am. Podni�s� g�ow� i zobaczy� mnie. Najpierw jakby
nie pozna�, �e to ja. Potem krzykn�� co�, rzuci� w�dk�,
przybieg� i obj�� mnie, tak jakby chcia� stwierdzi�, �e na-
prawd� jestem. P�aka�em ju� wtedy tylko troszeczk�, nie
20
wiem nawet dlaczego, bo przecie� nie mia�em powodu.
Chyba tylko dlatego, �e tak bardzo za nim t�skni�em.
Jonatan �mia� si�. Stali�my na stoku nad rzek�, obejmo-
wali�my si� i by�o nam tak weso�o, �e nie da si� tego opisa�.
Dlatego, �e zn�w byli�my razem.
Wtedy Jonatan powiedzia�:
� A wi�c, Sucharku Lwie Serce, nareszcie tu jeste�!
Sucharek Lwie Serce � dosy� g�upio to brzmia�o, wi�c
wybuchn�li�my �miechem. Potem �miali�my si� coraz
bardziej i bardziej, tak jakby to by�a najzabawniejsza na-
zwa, jak� kiedykolwiek s�yszeli�my, a w�a�ciwie �miali�my
si� tylko dlatego, �e chcieli�my si� z czego� �mia�, bo a�
si� w nas gotowa�o ze szcz�cia. Kiedy�my si� �miali ju�
tak, �e wi�cej nie mo�na, zacz�li�my si� mocowa�, wcale
nie przestaj�c si� �mia�, ach, sk�d, �miali�my si� dalej
tak bardzo, �e przewr�cili�my si� w traw� i tarzali�my si�
w niej p�kaj�c ze �miechu, a� w ko�cu od tego �miania si�
wpadli�my do rzeki i wtedy �miali�my si� ju� tak strasznie,
�e my�la�em, �e si� utopimy.
Ale zamiast tego zacz�li�my p�ywa�. Nigdy nie umia�em
p�ywa�, chocia� bardzo chcia�em si� nauczy�. Teraz umia-
�em od razu. P�ywa�em doskonale.
� Jonatanie, umiem p�ywa�! � krzykn��em.
� Naturalnie, �e umiesz � odpowiedzia�. I wtedy
przysz�o mi co� do g�owy.
� Jonatanie, zauwa�y�e� jedn� rzecz? Wcale ju� nie
kaszl�.
� Jasne, �e nie kaszlesz � odpowiedzia� Jonatan. �
Jeste� teraz w Nangijali.
P�ywa�em w k�ko d�u�sz� chwil�, a potem wdrapa�em
si� na most. Sta�em ca�kiem mokry, woda �cieka�a z ubra-
MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA
Im. H. SIEI&�lEWICZA
FILIA Nr 2
w Pruszkowie
nia, spodnie przykleja�y si� do n�g � i wtedy zobaczy�em
wyra�nie, �e co� si� zmieni�o. Mo�ecie mi wierzy� albo nie,
ale moje nogi by�y ca�kiem proste, zupe�nie takie jak nogi
Jonatana!
Przysz�o mi wobec tego na my�l, �e a nu� jestem te�
pi�kny? Spyta�em o to Jonatana. Niech zobaczy, czy nie
zrobi�em si� �adniejszy.
� Popatrz w lustro � odpowiedzia�. My�la� oczywi�cie
o rzece. Woda p�yn�a spokojnie i tak l�ni�a, �e mo�na
si� by�o w niej przegl�da�. Po�o�y�em si� na brzuchu na
mo�cie i spojrza�em w d�, nad kraw�dzi�. Zobaczy�em
swoje odbicie w wodzie, ale nie zauwa�y�em w sobie jakiej�
specjalnej urody. Jonatan przyszed� i po�o�y� si� obok
mnie, i d�ugo le�eli�my patrz�c na Braci Lwie Serce w do-
le, w wodzie, na pi�knego Jonatana ze z�otymi w�osami
i zielonymi oczami, i t� jego �liczn� twarz�, i na mnie z mo-
im chudym pyszczkiem i wisz�cymi kosmykami, i w og�le.
� Nie, nie widz�, �ebym by� �adniejszy � powiedzia�em.
Ale Jonatan uwa�a�, �e jest du�a r�nica w por�wnaniu
z tym, co by�o.
� Wygl�dasz zdrowo � stwierdzi�.
Obmaca�em si� dok�adnie i poczu�em, �e jestem zdrowy
i weso�y w ka�dej Cz�ci cia�a. Po co mi w takim razie uroda?
I bez niej moje cia�o by�o takie szcz�liwe, jakby si� ca�e
�mia�o.
Le�eli�my jeszcze chwil� w ciep�ym s�o�cu i przypatry-
wali�my si� rybom, kt�re p�ywa�y tam i z powrotem pod
mostem.
Potem Jonatan chcia�, �eby�my poszli do domu, chcia-
�em i ja, rzecz jasna, bo by�em ciekaw tej Zagrody Je�-
d�c�w, gdzie od tej pory mia�em mieszka�.
Jonatan szed� przede mn� �cie�k� pod g�r�, w stron�
zagrody, a ja za nim na moich pi�knych, prostych nogach.
Wpatrywa�em si� w nie i czu�em, jak dobrze si� na nich
idzie. Kiedy uszli�my kawa�ek pod g�r�, odwr�ci�em g�o-
w�. I wtedy � wtedy nareszcie zobaczy�em Dolin� Wi�ni.
Ach, jak w niej by�o wsz�dzie bia�o od kwiat�w! By�a bia�a
i zielona � od wi�niowych kwiat�w i zielonej, bardzo zielo-
nej, trawy. Przez t� ziele� i biel p�yn�a rzeka jak srebrna
wst��ka. Dlaczego wcale tego nie zauwa�y�em przedtem,
czy�bym widzia� tylko Jonatana? Sta�em jak wryty na
�cie�ce i patrzy�em.
� To chyba najpi�kniejsza dolina na ziemi � powie-
dzia�em do Jonatana.
24
� Tak, ale nie na ziemi � odpowiedzi�'
pomnia�em sobie, �e jeste�my w Nangija1
Dolin� Wi�ni otacza�y wysokie g�rv
kne. Z ich stromych stok�w sp�ywa�)
i wodospady, rado�nie roz�piewane, bo pi.
wiosn�.
I powietrze by�o jakie� niezwyk�e. Takie czyste
�e mia�o si� ochot� je pi�.
� Przyda�oby si� kilka kilo tego powietrza u nas w Qv
mu, w naszym mie�cie � powiedzia�em, bo przypomnia�o
mi si�, jak swego czasu t�skni�em za �wie�ym powietrzem,
wtedy na kanapie w kuchni, gdzie chyba go w og�le nie
by�o.
Ale tu mia�em je i wdycha�em, ile tylko mog�em. Tak
jakby mi go by�o wci�� za ma�o.
� M�g�by� troch� dla mnie zostawi�! � roze�mia� si�
Jonatan.
�cie�ka, po kt�rej szli�my, by�a us�ana bia�ym kwiatem
wi�ni, nad nami te� wirowa�y bia�e, delikatne p�atki, obsy-
puj�c nam w�osy i ramiona. Ach, jak ja lubi� ma�e, zielone
�cie�ki pokryte p�atkami kwiat�w, jak bardzo lubi�!
Na ko�cu �cie�ki by�a Zagroda Je�d�c�w z zielon� ta-
bliczk� na furtce.
� Bracia Lwie Serce � przeczyta�em g�o�no. � Wi�c
to tu b�dziemy mieszkali!
� Tak, pomy�l tylko, Sucharku � powiedzia� Jona-
tan. � Czy to nie wspania�e?
Naturalnie, �e wspania�e! Rozumia�em, dlaczego Jona-
tan tak uwa�a�. Ja te� nigdy bym nie potrafi� wymy�li�
miejsca, gdzie ch�tniej bym mieszka� ni� tu.
By�a to stara, bia�a chata, wcale nie du�a, z zielonymi
25
f
naro�nikami, zielonymi drzwiami i kawa�kiem zielonej
ziemi dooko�a, na kt�rej ros�y pierwiosnki, skalnice i sto-
krotki. By�y tam te� bzy i drzewa wi�niowe w pe�nym
rozkwicie, a naoko�o tego wszystkiego bieg� kamienny
mur, niski, szary murek, na kt�rym ros�y r�owe kwiaty.
Mo�na go by�o przeskoczy� bez najmniejszego trudu, ale
jak si� ju� wesz�o za furtk�, to jednak ten murek jakby
ochrania� przed wszystkim z zewn�trz i mia�o si� uczucie,
�e si� jest u siebie i tylko dla siebie.
By�y zreszt� dwie chaty, a nie jedna, chocia� ta druga
bardziej przypomina�a stajni� czy co� w tym rodzaju. Do-
tyka�y si� naro�nikami, a w k�cie mi�dzy ich �cianami sta�a
stara �awka, jakby z epoki kamiennej. Przyjemna w ka-
�dym razie �awka i przyjemny k�cik, mia�o si� ochot� usi���
na niej i troch� pomy�le�, i porozmawia�, i popatrze� na
ma�e ptaszki, i mo�e napi� si� soku czy czego� takiego.
� Podoba mi si� tu � powiedzia�em do Jonatana.
By� ju� w drzwiach i chcia� wej�� do chaty, ale wtem
us�yszeli�my r�enie. Tak, to naprawd� r�a� ko�! Jonatan
powiedzia�:
� Zobaczymy najpierw stajni�!
Poszed� do drugiej chaty, a ja pobieg�em za nim, wyo-
bra�acie sobie, jakim p�dem!
By�a to prawdziwa stajnia, dok�adnie taka, jak my�la�em.
Sta�y w niej dwa konie, dwa �liczne, gniade konie, kt�re
obr�ci�y ku nam �by i zar�a�y, gdy�my weszli.
� To Grim i Fialar � przedstawi� je Jonatan. � Zga-
dnij, kt�ry z nich jest tw�j!
� Nie, daj spok�j � powiedzia�em. � Nie pr�buj mi
wm�wi�, �e jaki� ko� nale�y do mnie, i tak w to nie uwierz�.
28
Ale Jonatan powiedzia�, �e w Nangijali nie mo�na sobie
da� rady bez konia.
� Bez konia nigdzie si� nie dostaniesz. A tu, Sucharku,
trzeba czasem pojecha� bardzo daleko.
Od dawna nie s�ysza�em r�wnie dobrej wiadomo�ci �
�e w Nangijali musi si� mie� konia! Bo ja strasznie lubi�
konie! Maj� takie mi�kkie pyski, nie rozumiem, jak w og�le
mo�e istnie� co� tak mi�kkiego!
To by�a para wyj�tkowo �adnych koni. Fialar mia� bia��
strza�k� na czole, poza tym nie r�ni�y si� od siebie.
29
� Mo�e Grim jest m�j? � powiedzia�em, bo Jonatan
chcia�, �ebym zgadywa�.
� Nie trafi�e�. Tw�j jest Fialar!
Pozwoli�em Fiakrowi pow�cha� mnie, poklepa�em go
i nic a nic si� nie ba�em, mimo �e przedtem rzadko kiedy
dotyka�em konia. Od razu go polubi�em i on na pewno
te� mnie polubi�, tak przynajmniej uwa�a�em.
� Mamy jeszcze kr�liki � powiedzia� Jonatan. �
W klatce za stajni�. Ale mo�esz je zobaczy� p�niej.
Co on sobie wyobra�a�!
� Musz� je zobaczy� teraz, natychmiast! � zawo�a�em.
Zawsze bardzo chcia�em mie� kr�liki, a w domu, w mie-
�cie, nie mo�na ich trzyma�.
Pr�dko pobieg�em za stajni�, a tam, w klatce, siedzia�y
co najmniej trzy ma�e, rozkoszne kr�liki i chrupa�y li�cie
mleczu.
� To dziwne � powiedzia�em p�niej do Jonatana �
tu w Nangijali jest wszystko, co si� kiedykolwiek chcia�o
mie�.
� Owszem. M�wi�em ci przecie�, �e tak w�a�nie tu
jest � odpowiedzia� Jonatan.
I by�o rzeczywi�cie dok�adnie tak, jak m�wi� wtedy,
kiedy siedzia� przy mnie na kanapie w kuchni. Teraz mo-
g�em stwierdzi�, �e wszystko si� zgadza, i bardzo si� z tego
cieszy�em.
S� pewne rzeczy, kt�rych si� nigdy nie zapomina. Ni-
gdy, przenigdy nie zapomn� tego pierwszego wieczoru
w kuchni w Zagrodzie Je�d�c�w, jak by�o cudownie i ja-
kie to by�o uczucie m�c le�e� i rozmawia� z Jonatanem
dok�adnie tak, jak kiedy�. Teraz znowu mieszkali�my
30
w kuchni, jak zawsze przedtem. Z jedn� tylko r�nic�, �e
ta kuchnia nie przypomina�a naszej w domu, w mie�cie.
Kuchnia w Zagrodzie Je�d�c�w musia�a by� chyba bardzo,
bardzo stara, mia�a grube bale w suficie i du�e, otwarte
palenisko. Jakie palenisko! Zajmowa�o prawie ca�� �cian�,
a jak si� chcia�o co� ugotowa�, to trzeba by�o to robi�
wprost nad ogniem, zupe�nie tak, jak za dawnych czas�w.
Na �rodku pod�ogi sta� najsolidniejszy st�, jaki w �yciu
widzia�em, z d�ugimi, drewnianymi �awami po bokach,
i my�l�, �e co najmniej dwadzie�cia os�b mog�o przy nim
siedzie� i razem je�� wcale si� nie t�ocz�c.
� Najlepiej, �eby�my zamieszkali w kuchni, jak zwy-
kle � powiedzia� Jonatan. � Mama b�dzie mog�a zaj��
pok�j, jak przyjdzie.
Pok�j i kuchnia � to by�a ca�a chata w Zagrodzie
Je�d�c�w, ale nie byli�my przyzwyczajeni do niczego
wi�cej i wcale nie potrzebowali�my wi�cej. By�o i tak chyba
ze dwa razy tyle miejsca, co u nas w domu.
Ach, prawda, u nas w domu! Opowiedzia�em Jonatanowi
o kartce, kt�r� zostawi�em mamie na stole w kuchni.
� Napisa�em jej, �e zobaczymy si� w Nangijali. Tylko
�e nie wiadomo, kiedy ona tu przyjdzie.
� To mo�e potrwa� � powiedzia� Jonatan. � Ale
dostanie dobry pok�j z miejscem na dziesi�� maszyn do
szycia, gdyby chcia�a.
Mo�e by�cie spr�bowali zgadn��, co lubi�? A wi�c lubi�
le�e� na staro�wieckiej, drewnianej �awie w staro�wieckiej,
starej kuchni i rozmawia� z Jonatanem, i widzie�, jak blask
ognia pe�ga po �cianach, a za oknem ga��� wi�ni ko�ysze
si� lekko w wieczornym wietrzyku. Ogie� w palenisku
31
poma�u wygasa, zostaje tylko �ar, w k�tach robi si� ciemno,
a ja jestem coraz bardziej senny i tak sobie le��, i nie kaszl�,
a Jonatan opowiada mi r�ne historie. Opowiada i opo-
wiada, a� w ko�cu zamiast jego g�osu s�ysz� ju� tylko jakby
jakie� szeptanie i wtedy zasypiam. W�a�nie to wszystko
lubi� i w�a�nie tak dok�adnie by�o tego pierwszego wie-
czoru w Zagrodzie Je�d�c�w. Dlatego nigdy tego nie
zapomn�.
Rozdzia� 4
Potem by� ranek nast�pnego dnia. Je�dzili�my konno.
Tak, umia�em je�dzi�, mimo �e pierwszy raz siedzia�em
na koniu. Nie rozumiem, jak to si� dzieje w Nangijali, �e
wszystko si� potrafi. Galopowa�em tak, jakbym nigdy nic
innego nie robi�.
A jak Jonatan je�dzi�! Ta jego pani ze szko�y, kt�ra uwa-
�a�a, �e Jonatan wygl�da jak kr�lewicz z bajki, powinna
by�a widzie� go, jak p�dzi na koniu przez ��ki w Dolinie
Wi�ni, wtedy zobaczy�aby kr�lewicza z bajki i nigdy by
tego nie zapomnia�a! Ach, kiedy zjawia� si� w pe�nym ga-
lopie i jednym susem przesadza� rzek�, jakby po prostu
przefruwa� nad ni�, z w�osami na wietrze, wtedy mo�na
by�o naprawd� uwierzy�, �e jest kr�lewiczem z bajki. By�
zreszt� ubrany prawie jak kr�lewicz albo mo�e raczej jak ry-
cerz. W Zagrodzie Je�d�c�w mn�stwo by�o ubra�, trudno
powiedzie� sk�d, ale nie takich, jak si� dzi� nosi, tylko
takich w�a�nie rycerskich. Znalaz�y si� i odpowiednie dla
mnie, a moje stare, brzydkie �achy wyrzuci�em, �eby ich
ju� nigdy wi�cej nie widzie�. Jonatan powiedzia�, �e mu-
simy by� tak ubrani, �eby pasowa� do czas�w, w kt�rych
teraz �yjemy, bo inaczej ludzie w Dolinie Wi�ni my�leliby,
�e jeste�my jacy� dziwni. Jonatan opowiada� mi kiedy�
3 � Bracia Lwie Serce
33
o czasach ognisk i bajek, wi�c kiedy�my teraz jechali sobie
w pi�knych, rycerskich strojach, zapyta�em go:
� �yjemy tu w Nangijali w strasznie dawnych czasach,
prawda?
� Mo�na tak w pewnym sensie powiedzie� � wyja-
�ni�.� Dla nas s� to oczywi�cie bardzo dawne czasy. Ale
mo�na te� uwa�a�, �e to s� nowe czasy.
Namy�la� si� przez chwil�.
� Tak, w�a�nie tak � m�wi� dalej. � Nowe, zdrowe
i dobre czasy, w kt�rych si� �atwo i przyjemnie �yje.
Ale zaraz oczy mu pociemnia�y.
� Przynajmniej tu, w Dolinie Wi�ni � doda�.
� Gdzie indziej jest inaczej? � zapyta�em.
Jonatan odpowiedzia�, �e w innych miejscach mo�e by�
inaczej.
Co za szcz�cie wobec tego, �e�my tu trafili! W�a�nie
tu, do Doliny Wi�ni, gdzie wed�ug Jonatana �ycie by�o
takie �atwe i przyjemne. Nie mog�o by� nic �atwiejszego,
przyjemniejszego i zabawniejszego ni� taki ranek jak ten.
Najpierw budzi ci� w kuchni promie� s�o�ca, kt�ry wpada
przez okno, i �wierkanie weso�ych ptaszk�w w drzewach
na dworze i widzisz Jonatana, jak cicho przychodzi i stawia
ci na stole chleb i mleko, a kiedy ju� zjesz, idziesz nakar-
mi� kr�liki i wyczy�ci� zgrzeb�em swojego konia. A potem
wyje�d�asz na nim, ach, wyje�d�asz sobie, a w trawie jest
rosa, wsz�dzie si� b�yszczy i �wieci, trzmiele i pszczo�y
brz�cz� w kwiatach wi�ni, ko� rusza galopem, a ty prawie
wcale si� nie boisz. Pomy�l tylko, nie boisz si� nawet tego,
�e to si� nagle sko�czy, jak zwykle wszystko, co przyjemne.
Ale nie w Nangijali! W ka�dym razie nie tu, w Dolinie
Wi�ni!
34
D�ugo je�dzili�my po dolinie, to tu, to tam, potem pu-
�cili�my si� �cie�k� wzd�u� rzeki, bardzo kr�t�, i nagle
zobaczyli�my w dole poranne dymy we wsi. Najpierw
tylko dymy, a potem ca�� wie� ze starymi chatami i zagro-
dami. Us�yszeli�my pianie kogut�w i szczekanie ps�w,
beczenie k�z i owiec, takie prawdziwe poranne odg�osy.
Wie� widocznie dopiero co si� przebudzi�a.
�cie�k� w nasz� stron� sz�a jaka� kobieta z koszykiem
na r�ku. Kobieta ze wsi najwyra�niej, ani m�oda, ani stara,
co� tak po�rodku, opalona jak kto�, kto jest na dworze
w ka�d� pogod�. Ubrana by�a po staro�wiecku, tak mniej
wi�cej jak w bajkach.
� Ach, Jonatanie, wi�c przyszed� nareszcie tw�j brat! �
przywita�a nas z przyjaznym u�miechem.
� Tak, przyszed� � odpowiedzia� Jonatan g�osem,
w kt�rym us�ysza�em rado��. � Sucharku, to jest Sofia �
doda�, a Sofia skin�a g�ow�.
� Tak, Sofia � powt�rzy�a. � Dobrze, �e was spo-
tka�am. Mo�ecie w takim razie sami wzi�� koszyk.
Jonatan wzi�� koszyk, jakby to by�a zwyk�a sprawa, bez
pytania, co w nim jest.
� Mam nadziej�, �e przyprowadzisz dzi� wieczorem
twojego brata do �Z�otego Koguta", �eby go wszyscy mo-
gli powita� � powiedzia�a Sofia.
Jonatan obieca�, �e to zrobi, a potem po�egnali�my si�
z ni� i wr�cili�my do domu. Spyta�em Jonatana, co to jest
ten �Z�oty Kogut".
� To karczma pod tak� nazw� � odpowiedzia�. � Na
dole we wsi. Spotykamy si� tam i rozmawiamy o rzeczach,
o kt�rych musimy rozmawia�.
Spodoba�a mi si� my�l, �e b�d� m�g� p�j�� wieczorem
35
do karczmy i zobaczy�, jakiego rodzaju ludzie mieszkaj�
w Dolinie Wi�ni. Chcia�em wszystko wiedzie� o tej dolinie
i o Nangijali. Chcia�em przekona� si�, �e wszystko jest tak,
jak m�wi� Jonatan. Poza tym przysz�a mi na my�l jedna
sprawa, o kt�rej przypomnia�em teraz Jonatanowi, pod-
czas gdy�my jechali.
� Jonatanie, m�wi�e�, �e w Nangijali ma si� przygody
od rana do wieczora i nawet w nocy, pami�tasz? A tu jest
tak spokojnie, �adnych w og�le przyg�d.
Jonatan roze�mia� si�.
� Zapominasz, �e� dopiero wczoraj tu przyszed�. Le-
dwo tu nos wsadzi�e�, g�uptasie. Jeszcze ci si� niejedna
przygoda przytrafi, zobaczysz.
Odpowiedzia�em, �e jak si� nad tym tak naprawd� za-
stanawiam, to ju� samo to, co tu mamy w Zagrodzie Je-
�d�c�w, konie, kr�liki i tak dalej, ju� samo to jest cudown�
przygod�. Wi�c w�a�ciwie nic wi�cej nie potrzebuj�.
Jonatan spojrza� na mnie bardzo dziwnie, jakby mnie
�a�owa�. A potem powiedzia�:
� Wiesz, Sucharku, �yczy�bym ci, �eby� tak w�a�nie
mia�, jak teraz. Tylko tak. Bo niestety s� przygody, kt�rych
nie powinno by�, mo�esz mi wierzy�.
Po powrocie do domu Jonatan rozpakowa� na stole ko-
szyk Sofii. By� w nim chleb, butelka mleka, dzbanuszek
z miodem i troch� nale�nik�w.
� Sofia zaopatruje nas w jedzenie? � zdziwi�em si�.
Jeszcze si� nie zd��y�em zastanowi� bli�ej nad tym, w jaki
spos�b b�dziemy si� tu �ywili.
� Czasami � odpowiedzia� Jonatan.
� Ca�kiem za darmo?
� Za darmo, no, mo�e i tak mo�na to nazwa� � powie-
36
dzia�. � W Dolinie Wi�ni wszystko jest za darmo. Jedni
drugim wszystko daj� i pomagaj� sobie wzajemnie w miar�
potrzeb.
� A ty dajesz co� Sofii? � spyta�em.
Jonatan zn�w si� roze�mia�.
� Oczywi�cie. Mi�dzy innymi naw�z ko�ski na jej
grz�dki. Zajmuj� si� nimi ca�kiem za darmo.
Potem doda� tak cicho, �e ledwo dos�ysza�em:
� Zreszt� oddaj� jej te� szereg innych us�ug.
Zauwa�y�em, �e jeszcze co� wyj�� z koszyka. By� to ma-
lutki kawa�ek zwini�tego papieru. Rozwin�� go i przeczy-
ta�, co na nim by�o napisane. Nie spodoba�o mu si� to wi-
docznie, bo zmarszczy� czo�o. Ale mnie nic nie powiedzia�,
a ja nie chcia�em pyta�. Doszed�em do wniosku, �e na pe-
wno powie, jak b�dzie chcia�, �ebym wiedzia�.
W rogu kuchni sta� stary kredens. Zaraz pierwszego
wieczoru Jonatan powiedzia�, �e w tym kredensie jest
skrytka, kt�rej nikt nie mo�e znale�� ani otworzy�, je�eli
nie zna sposobu. Chcia�em natychmiast j� zobaczy�, ale
Jonatan powiedzia�, �e kiedy indziej, �e na razie mam i��
spa�.
Zasn��em bardzo szybko i o wszystkim zapomnia�em,
ale teraz zn�w mi si� to przypomnia�o. Dlatego, �e Jonatan
podszed� do kredensu i us�ysza�em kr�tkie, dziwne stu-
kni�cie. Nietrudno by�o si� domy�li�, o co chodzi: Jona-
tan schowa� zwitek papieru do skrytki, zamkn�� kredens
i po�o�y� klucz w starym mo�dzierzu na najwy�szej p�ce
w kuchni.
Potem poszli�my si� k�pa�. Ja nawet skaka�em do wody
z mostu. Mia�em odwag�, wyobra�cie sobie! Jonatan zrobi�
mi w�dk�, tak� sam� jak jego, i na�owili�my troch� ryb.
37
Tyle tylko, �eby nam starczy�o na obiad. Ja z�owi�em spo-
rego okonia, Jonatan dwa.
Ugotowali�my ryby w kuchni na otwartym palenisku,
w garnku, kt�ry wisia� na �elaznym �a�cuchu nad ogniem.
Gdy�my zjedli, Jonatan powiedzia�:
� Zobaczymy teraz, Sucharku, czy umiesz strzela�
do celu. To si� mo�e czasem przyda�.
Zaprowadzi� mnie do stajni, gdzie w siod�ami wisia�y
dwa �uki. Domy�li�em si�, �e sam je zrobi�, bo zawsze robi�
�uki dla dzieci z podw�rza, u nas w domu. Ale te by�y wi�-
ksze i lepsze, taki naprawd� dobry sprz�t.
Zawiesili�my tarcz� na drzwiach stajennych i strzela-
li�my do celu ca�e popo�udnie. Jonatan pokaza� mi, na
czym to polega, i nawet ca�kiem dobrze mi sz�o � no, nie
tak jak jemu, naturalnie, bo Jonatan trafia� za ka�dym
razem w sam �rodek.
Zabawna rzecz z tym Jonatanem. Chocia� wszystko ro-
bi� o wiele lepiej ode mnie, wcale nie uwa�a�, �eby w tym
by�o co� nadzwyczajnego. Nigdy si� nie przechwala�, robi�
wszystko tak, jakby wcale o tym nie my�la�. Wydaje mi
si�, �e czasem nawet chcia�, �eby mnie si� uda�o lepiej
ni� jemu. Raz jeden ja te� trafi�em w sam �rodek i wtedy
bardzo si� ucieszy�, zupe�nie jakbym mu ofiarowa� prezent.
Kiedy zacz�� zapada� zmrok, Jonatan powiedzia�, �e
teraz czas, �eby�my si� wybrali do karczmy �Z�oty Ko-
gut". Zagwizdali�my na Grima i Fialara. Konie chodzi�y
sobie luzem po ��ce ko�o Zagrody Je�d�c�w, ale na nasze
gwizdanie natychmiast przygalopowa�y do furtki. Osiod�a-
li�my je, wskoczyli�my na* nie i powoli pojechali�my do
wioski.
Nagle ogarn�� mnie strach i onie�mielenie. Nie by�em
38
przyzwyczajony do spotykania ludzi, zw�aszcza takich jak
ci, co mieszkali tu, w Nangijali. Powiedzia�em o tym
Jonatanowi.
� Czego si� boisz? � spyta�. � Nie przypuszczasz
chyba, �e jest tam ktokolwiek, kto by ci �le �yczy�?
� Nie, nie o to mi chodzi, ale oni si� mo�e b�d� ze
mnie �miali.
Zda�em sobie spraw�, �e to, co m�wi�, brzmi g�upio,
bo dlaczego by si� mieli ze mnie �mia�? Ale ja wci�� wy-
obra�a�em sobie takie rzeczy.
� Wiesz � powiedzia� Jonatan � powinni�my teraz
nazywa� ci� Karolem, odk�d masz nazwisko Lwie Serce.
Sucharek Lwie Serce � to by ich mo�e roz�mieszy�o.
Sam przecie� �mia�e� si� z tego do rozpuku i ja te�.
Owszem, nie mia�em nic przeciwko temu, �eby mnie
nazywano Karolem. To na pewno lepiej pasowa�o do mo-
jego nowego nazwiska.
� Karol Lwie Serce � spr�bowa�em. � Oto jad�
Karol i Jonatan Lwie Serce.
Owszem, dobrze to brzmia�o.
� Ale dla mnie dalej b�dziesz moim dawnym Suchar-
kiem � powiedzia� Jonatan. � Pami�taj!
Wkr�tce znale�li�my si� we wsi, konie sz�y g��wn� uli-
c� i g�o�no stuka�y kopytami. �atwo by�o znale�� cel na-
szej wyprawy. Ju� z daleka dosz�y nas �miechy i rozmowy.
Zobaczyli�my szyld z du�ym, poz�acanym kogutem. Tak,
to by� �Z�oty Kogut", taka stara, sympatyczna karczma,
o jakich pisz� w ksi��kach. W ma�ych okienkach �wieci�o
si� przytulnie. Nabra�em ochoty, by spr�bowa�, na czym
polega p�j�cie do karczmy. Nigdy dot�d nie by�em w kar-
czmie.
39
Najpierw wjechali�my na podw�rze i uwi�zali�my Gri-
ma i Fialara obok mn�stwa innych koni, kt�re ju� tam
sta�y. Jonatan mia� racj�, �e w Nangijali trzeba mie� ko-
nia. Tego wieczoru chyba wszyscy ludzie z ca�ej Doliny
Wi�ni przyjechali do �Z�otego Koguta", bo gdy�my si�
pojawili, przy bufecie by�o bardzo t�oczno. M�czy�ni
i kobiety, doro�li i dzieci, wszyscy ze wsi tam byli, sie-
dzieli i rozmawiali weso�o, cho� co prawda niekt�re ma�e
dzieci pozasypia�y ju� na kolanach rodzic�w.
Jakie si� zrobi�o poruszenie, gdy�my weszli!
� Jonatan! � krzyczano. � Przyszed� Jonatan!
Gospodarz karczmy sam w swojej osobie � a by� to
du�y, czerwony na twarzy i do�� przystojny m�czyzna �
wo�a� tak g�o�no, �e s�ycha� go by�o mimo og�lnej wrzawy.
� Idzie Jonatan! Patrzcie, i jego brat z nim! Id� obaj
bracia Lwie Serce!
Podszed� do nas, podni�s� mnie i postawi� na stole, �eby
wszyscy mogli mnie zobaczy�, a ja zaczerwieni�em si� a�
po uszy.
Jonatan powiedzia�:
� To m�j najukocha�szy brat, Karol Lwie Serce!
Nareszcie tu przyby�! Macie by� mili dla niego, r�wnie
mili jak dla mnie.
� Mo�esz na nas liczy� � zapewni� gospodarz i zdj��
mnie ze sto�u.
Przytrzyma� mnie chwil� w ramionach i poczu�em, jaki
jest silny.
� My dwaj � powiedzia� � na pewno b�dziemy r�w-
nie dobrymi przyjaci�mi, jak ja z Jonatanem. Nazywam
si� Jossi. Cho� wo�aj� na mnie raczej Z�oty Kogut. A do
40
�Z�otego Koguta" mo�esz przychodzi�, kiedy tylko ze-
chcesz, pami�taj o tym, Karolu Lwie Serce.
Sofia te� tam by�a. Siedzia�a przy stole ca�kiem sama.
Usiedli�my z Jonatanem przy niej i zdaje mi si�, �e ucie-
szy�a si� z tego. U�miechn�a si� mi�o i zapyta�a, czy po-
doba mi si� m�j ko�, a tak�e czy Jonatan m�g�by przyj��
kt�rego� dnia i pom�c jej w ogrodzie. Potem zamilk�a
i zauwa�y�em, �e jest zatroskana z jakiego� powodu. Za-
uwa�y�em te� co� jeszcze. Wszyscy patrzyli na Sofi� jakby
troch� ze czci�, a jak kto� wychodzi�, zawsze k�ania� si�
w stron� naszego sto�u, zupe�nie tak, jakby jej osoba by�a
czym� wyj�tkowym. Nie mog�em zrozumie� dlaczego.
A ona, jak zwyczajna kobieta ze wsi, siedzia�a trzymaj�c
br�zowe, spracowane d�onie na kolanach, w zwyk�ym
ubraniu, z chustk� na g�owie. Zastanawia�em si�, co w niej
jest takiego nadzwyczajnego.
Zabawnie by�o tego wieczoru w karczmie. �piewali�my
bardzo du�o piosenek, niekt�re ju� przedtem zna�em,
innych nie. Wszyscy byli weseli. Ale czy na pewno? Mia-
�em chwilami wra�enie, �e trapi� ich jakie� ukryte zmar-
twienia, tak samo jak Sofi�. Jakby co jaki� czas co� im si�
przypomina�o. Co�, czego si� boj�. A przecie� Jonatan
m�wi�, �e tu, w Dolinie Wi�ni, �ycie jest �atwe i przyje-
mne. Czego si� w takim razie bali? �piewali i �miali si�,
i mo�na by�o pomy�le�, �e wszyscy si� lubi� i s� dobrymi
przyjaci�mi. A chyba najbardziej lubili Jonatana. Zupe-
�nie tak samo jak u nas w domu, w mie�cie. Wszyscy go
lubili. I Sofi� te�.
Mimo to, kiedy�my ju� mieli wraca� do domu i wyszli-
�my na podw�rze, �eby odwi�za� konie, zapyta�em:
41
� Jonatanie, co to takiego jest z Sofi�?
Wtedy us�yszeli�my tu� przy nas nieprzyjemny g�os:
� W�a�nie. Co to w�a�ciwie jest z Sofi�? Od dawna
mnie to zastanawia.
Na podw�rzu by�o ciemno, wi�c nie wiedzia�em, kto
to powiedzia�. Ale potem pozna�em go, kiedy stan�� w �wie-
tle padaj�cym z okna. To by� ten m�czyzna, kt�ry siedzia�
nie opodal nas w karczmie. Mia� rude, kr�cone w�osy
i kr�tk�, rud� brod�. Zwr�ci�em na niego wtedy uwag�,
bo wygl�da�, jakby przez ca�y czas by� z�y, i wcale z nami
nie �piewa�.
� Kto to? � spyta�em Jonatana, kiedy wyje�d�ali�my
st�pa przez bram�.
� Nazywa si� Hubert. I doskonale wie, co jest z Sofi�.
Pojechali�my do domu. By� ch�odny wiecz�r, jasny od
gwiazd. Nigdy nie widzia�em tylu gwiazd i tak �wiec�cych.
Pr�bowa�em zgadn��, kt�ra jest gwiazd� ziemi.
� Gwiazda ziemi � powiedzia� Jonatan � ach, ona
w�druje gdzie� daleko, daleko w przestrzeni, nie dojrzysz
jej s'|d.
Wyda�o mi si� to troch� smutne.
Rozdzia� 5
Nadszed� dzie�, kiedy i ja si� dowiedzia�em, co jest
z Sofi�.
Kt�rego� ranka Jonatan oznajmi�:
� P�jdziemy dzi� na chwil� do kr�lowej go��bi.
� �wietnie � ucieszy�em si�. � A kto to jest?
� Sofia � odpowiedzia� Jonatan. � Kr�low� go��bi
nazywam j� tylko �artem.
Kr�tko potem mia�em zrozumie� dlaczego.
Do Zagrody Tulipan�w, gdzie mieszka�a Sofia, by� ka-
wa�ek drogi. Jej chata sta�a na skraju Doliny Wi�ni,, "tu�
pod wysokimi g�rami.
Przyjechali�my tam konno wczesnym rankiem. Sofia
w�a�nie karmi�a go��bie. Widz�c je przypomnia�em sobie
t� bia�� go��bic�, kt�ra usiad�a kiedy� na parapecie okien-
nym u nas w domu. To by�o chyba z tysi�c lat temu!
� Pami�tasz? � szepn��em do Jonatana. � Czy to
nie jedna z tych go��bic po�yczy�a ci wtedy swoich pi�r,
jak by�e� u mnie?
� Tak � odpowiedzia�. � Inaczej nie m�g�bym przyj��.
Tylko go��bie Sofii potrafi� frun�� przez niebiosa na
ka�d� odleg�o��.
45
Go��bie otacza�y Sofi� jak bia�a chmura, a ona sta�a bez
ruchu w�r�d trzepocz�cych skrzyde�. Tak w�a�nie musi
wygl�da� kr�lowa go��bi, pomy�la�em.
Dopiero teraz zobaczy�a, �e�my przyjechali. Przywita�a
nas mi�o, jak to ona, ale nie by�a weso�a. By�a nawet bardzo
smutna i zaraz powiedzia�a po cichu do Jonatana:
� Wczoraj wieczorem znalaz�am martw� Violant� ze
strza�� w piersi. Na g�rze, w Parowie Wilk�w. Wiadomo�ci
nie by�o.
46
Jonatanowi oczy pociemnia�y. Nigdy go nie widzia�em
takiego, tak rozgoryczonego. Nie poznawa�em go ani na-
wet jego g�osu.
� Wi�c jest tak, jak przypuszcza�em � powiedzia�. �
Mamy zdrajc� w Dolinie Wi�ni.
� Chyba tak � odpowiedzia�a Sofia. � Nie chcia�am
w to wierzy�. Ale teraz wierz�, �e to prawda.
Wida� by�o na jej twarzy wielkie zmartwienie, mimo
to jednak zwr�ci�a si� do mnie:
� Chod�, Karolu, poka�� ci, jak tu u mnie jest.
Mieszka�a sama w Zagrodzie Tulipan�w, ze swoimi
go��biami, pszczo�ami i kozami. Mia�a te� ogr�d, a w nim
tyle kwiat�w, �e ledwo si� mo�na by�o przez nie przedosta�.
Podczas gdy Sofia oprowadza�a mnie, Jonatan zabra� si�
do kopania i pielenia, jak si� to robi na-wiosn� w ogrodach.
Przygl�da�em si� wszystkiemu, licznym ulom Sofii,
tulipanom, narcyzom i jej ciekawskim kozom. Ale ca�y
czas my�la�em o tej jakiej� Violancie, zabitej w g�rach.
Po kr�tkim czasie wr�cili�my do Jonatana, kt�ry dalej
pe��. Mia� ju� palce ca�kiem czarne od ziemi.
Sofia popatrzy�a smutno na niego i powiedzia�a:
� Pos�uchaj, m�j ma�y ogrodniku, my�l�, �e nied�ugo
b�dziesz musia� zabra� si� do czego� ca�kiem innego.
� Wiem � odpowiedzia� Jonatan.
Biedna Sofia, na pewno by�a jeszcze bardziej niespo-
kojna, ni� na to wygl�da�a. Ci�gle wypatrywa�a czego� od
strony g�r. Wydawa�a si� tak zatroskana, �e i ja si� zanie-
pokoi�em. Czego tak wypatrywa�a? Na kogo czeka�a?
Mia�em si� o tym w chwil� p�niej dowiedzie�. Bo nagle
Jonatan zawo�a�:
� Leci! Bogu dzi�ki! Jest Paloma!
47
To lecia�a jedna z jej go��bic. Najpierw widzieli�my
tylko ma�y punkcik mi�dzy szczytami g�rskimi, ale zaraz
potem by�a przy nas i usiad�a Sofii na ramieniu.
� Chod�, Jonatanie � powiedzia�a szybko Sofia.
� No, a Sucharek � to znaczy Karol? � spyta� Jona-
tan. � Chyba trzeba mu teraz wszystko powiedzie�.
� Oczywi�cie � zgodzi�a si� Sofia. � Chod�cie obaj,
pr�dko.
Z go��bic� na ramieniu wbieg�a przed nami do chaty. Za-
prowadzi�a nas do ma�ej izby ko�o kuchni. Zaryglowa�a drzwi
i zamkn�a okiennice. Widocznie chcia�a mie� pewno��,
�e nikt nas nie us�yszy i nie zobaczy, co b�dziemy robili.
� Palomo, moja go��biczko! � powiedzia�a. � Czy
dzi� lepsz� przynosisz nowin� ni� ostatnio? Wsun�a d�o�
pod jej skrzyd�o i wyj�a male�ki woreczek, a z niego malu-
sie�ki zwitek papieru, zupe�nie taki sam jak ten, kt�ry
Jonatan wyj�� z koszyka i schowa� w naszym kredensie.
� Czytaj, szybko! � powiedzia� Jonatan. � Szybko,
szybko!
Sofia przeczyta�a. I krzykn�a.
� Z�apali te� Orwara! Teraz nie ma ju� nikogo, kto by
m�g� naprawd� co� zrobi�.
Poda�a kartk� Jonatanowi, a kiedy przeczyta�, oczy mu
jeszcze bardziej pociemnia�y.
?� Zdrajca w Dolinie Wi�ni � powiedzia�. � Kto
wed�ug ciebie mo�e by� tak pod�y?
� Nie wiem � odpowiedzia�a Sofia. � Na razie nie
wiem. Ale jak si� dowiem, to niech go B�g ma w swojej
opiece, kimkolwiek jest.
Przys�uchiwa�em si� temu wszystkiemu i nic nie rozu-
mia�em.
48
Sofia westchn�a.
� Opowiedz Karolowi � powiedzia�a. � Ja przez te
czas przygotuj�