871
Szczegóły |
Tytuł |
871 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
871 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 871 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
871 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Zofia Kossak
Bursztyny
Wst�p
Zofia Kossak-Szczucka-Szatkowska nale�y do pisarzy znanych i cenionych nie tylko w Polsce. Jej ksi��ki by�y t�umaczone na dwadzie�cia jeden j�zyk�w, a antywojenna w swojej wymowie powie�� Bez or�a, prze�o�ona na dwana�cie j�zyk�w, w Stanach Zjednoczonych osi�gn�a nak�ad siedemset pi��dziesi�ciu tysi�cy egzemplarzy. Cyklem utwor�w o wojnach krzy�owych zdoby�a trwa�e miejsce w�r�d dokona� �wiatowej beletrystyki historycznej. Tw�rczo�� autorki Bursztyn�w jest zwi�zana z dwudziestoleciem mi�dzywojennym i wsp�czesno�ci�, korzeniami za� si�ga tradycji dziewi�tnastowiecznej prozy realistycznej: Bliskie pokrewie�stwo z klasycznym nurtem prozy ujawnia przede wszystkim j�zyk i styl jej utwor�w. Bogactwo zasobu leksykalnego, ogromna wra�liwo�� na warto�� artystyczn� s�owa, prostota stylu s� osi�gni�ciem, w kt�rym opr�cz efekt�w w�asnej inwencji pisarki odnale�� mo�na wp�yw wzorc�w narracyjnych J�zefa I. Kraszewskiego i Zygmunta Kaczkowskiego, Henryka Sienkiewicza i Stefana �eromskiego. Umiej�tno�� kre�lenia wyrazistych, barwnych obraz�w oraz plastycznych sytuacji wskazuje, �e sw�j indywidualny talent pisarski rozwija�a czerpi�c ze �r�de� nie byle jakich. Nie przypadkiem w�r�d ksi��ek, kt�re wywar�y na niej najg��bsze wra�enie, wymienia Sienkiewiczowsk� Trylogi�, Wojn� i pok�j Lwa To�stoja, a tak�e utwory �eromskiego. To w�a�nie Sienkiewicz, a wraz z nim znany historyk Ludwik Kubala - jak wyznaje pisarka - kszta�towali jej zainteresowania historyczne. Jednak niew�tpliwie wp�yn�a na nie r�wnie� atmosfera �rodowiska rodzinnego. A by�o to �rodowisko, w kt�rym przesz�o�� narodu, jego wzloty i upadki, stanowi�y nie tylko temat do dyskusji, ale tak�e inspiracj� tw�rczo�ci artystycznej. Spojrzenie Zofii Kossak na przysz�o�� formowa�y obok rodzinnych dyskusji i prac monograficznych z zasobnej biblioteki ojca r�wnie� obrazy batalistyczne dziadka Juliusza, a potem stryja Wojciecha. Zwierzenie pisarki, �e "histori� kocha atawistycznie, od dziecka" mo�na zatem przyj�� za wypadkow� zainteresowa� osobistych, wp�ywu lektury i malarstwa oraz specyficznego klimatu szlachecko-ziemia�skiego rodzinnego gniazda. Atmosfera patriotyczna, zarysowana tak wyrazi�cie w Dziedzictwie, zawieraj�cym sag� rodu na tle los�w narodu, musia�a panowa� r�wnie� w Ko�minie nad Wieprzem. Urodzi�a si� tam 8 sierpnia 1890 roku, jako c�rka Anny i Tadeusza Kossak�w, i tam sp�dzi�a dzieci�stwo. W Ko�minie te� pod kierunkiem rodzic�w i guwernantki uczy�a si�, opanowuj�c przede wszystkim przedmioty humanistyczne. Zdobyt� wiedz� pr�bowa�a jako m�oda, szesnastoletnia dziewczyna zu�ytkowa� w pracy nauczycielskiej w jednej ze szk�ek zorganizowanych w Warszawie przez Polsk� Macierz Szkoln�. Pod wp�ywem klimatu artystycznego �rodowiska rodzinnego podj�a jednocze�nie studia w Warszawskiej Szkole Sztuk Pi�knych, gdzie dostrze�ono w niej talent malarski, zw�aszcza w kreowaniu scen batalistycznych. Rozwija�a go konsekwentnie, studiuj�c w latach 1913-1914 w Szkole Rysunku w Genewie. Jej wczesna m�odo�� up�yn�a zatem raczej pod znakiem p�dzla ni� pi�ra. Od wybuchu I wojny �wiatowej przebywa�a na Wo�yniu, pocz�tkowo w Skowr�dkach, dok�d ze wzgl�d�w politycznych przeni�s� si� ojciec i gdzie dzier�awi� folwark, od roku 1915 natomiast, po wyj�ciu za m�� za Stefana Szczuckiego, w administrowanym przez niego maj�tku w Nowosielicy. Pejza� Wo�ynia ze sw� bujn� przyrod� odegra� znaczn� rol� jako g��wny czynnik w kszta�towaniu literackich obraz�w przyrody w wielu utworach. P�niej wyobra�ni� pisarsk� Zofii Kossak zdominowa�y krajobrazy i ludzie �l�ska. Przenios�a si� na �l�sk, do G�rek Wielkich pod Skoczowem, po �mierci m�a, a w trzy lata p�niej po raz drugi wysz�a za m��, za Zygmunta Szatkowskiego, kt�ry sta� si� wsp�autorem jej niekt�rych ksi��ek. II wojn� �wiatow� prze�y�a w Warszawie, anga�uj�c si� w dzia�alno�� przeciw hitlerowskiemu okupantowi. By�a cz�onkiem tajnych organizacji, ale do pracy czysto politycznej, zwi�zanej z okre�lonymi stronnictwami czy ugrupowaniami zachowa�a stosunek pow�ci�gliwy. Uprawia�a natomiast �yw� dzia�alno�� kulturaln� i charytatywn�. Sama poszukiwana przez gestapo - jak wspomina wsp�pracuj�cy z ni� w konspiracji W�adys�aw Bartoszewski - podj�a niebezpieczn� jazd� do Krakowa, aby ocali� osierocone dzieci �ydowskie. Kosztem bezpiecze�stwa w�asnego i najbli�szej rodziny ratowa�a �ycie innym. Przyjmowa�a w swoim mieszkaniu nie tylko cz�onk�w organizacji, ale wszystkich, kt�rzy szukali pomocy. Przedmiotem szczeg�lnej troski pisarki by� los �yd�w, co uzewn�trzni�o si� mi�dzy innymi wsp�uczestnictwem w organizowaniu Rady Pomocy �ydom (1942). Z pisania nie rezygnowa�a, wsp�pracuj�c z wielu drukowanymi w konspiracji czasopismami. W podziemiu wyda�a tak�e kilka broszur na aktualne tematy, a mi�dzy nimi odezw� o znamiennym tytule Protest (w zwi�zku z rozpocz�ciem przez Niemc�w w lipcu 1942 planowej zag�ady warszawskiego getta). We wrze�niu 1943 roku zosta�a przez Niemc�w aresztowana i wywieziona do obozu koncentracyjnego w O�wi�cimiu. Nie omin�� jej tak�e Pawiak, gdzie skazana zosta�a na �mier�. Tu� przed wybuchem powstania warszawskiego dzi�ki staraniom przyjaci� zosta�a uwolniona. W latach 1946-1956 pisarka przebywa�a w Anglii. Pracowa�a pocz�tkowo w PCK, a potem, z dala od o�rodk�w �ycia emigracyjnego, w Kornwalii, utrzymywa�a si� z pracy w�asnych r�k w gospodarstwie rolnym. Wr�ciwszy w 1957 roku do Polski, w wywiadzie udzielonym "Wiadomo�ciom" paryskim sw�j emocjonalny stosunek do ojczyzny wyrazi�a wymownym zdaniem: "Wszystko jest dobre, co jest Polsk�". Po powrocie skoncentrowa�a si� na tw�rczo�ci literackiej. Pracowite do ostatnich dni �ycie w G�rkach Wielkich -9 kwietnia 1968 roku przerwa�a �mier�. Do literatury wesz�a Zofia Kossak jako autorka Po�ogi. Ksi��ka wydana w roku 1922 z przedmow� Karola Estreichera, a powsta�a z obserwacji "gor�cych dni roku 1917, zwr�ci�a uwag� krytyki i czytelnik�w na talent narracyjny m�odej autorki, na umiej�tno�� tworzenia plastycznych i przemawiaj�cych do wyobra�ni opis�w sytuacji. Cho� wypadki lat 1917-1919, rejestrowane na gor�co, bez dystansu, przedstawione zosta�y w ksi��ce z pozycji kresowego ziemia�stwa, niejedna jej karta zawiera surowy s�d nad klas�, kt�ra - uwa�aj�c si� za bastion kultury polskiej na wschodnich rubie�ach Rzeczypospolitej - w ci�gu wiek�w gromadzi�a na sobie gniew ludu. Zdaj�c sobie spraw� z przyczyn rewolucji, nios�cej zag�ad� kresowym dworom, autorka pisze: "Snad� na ka�dy z tych dom�w rzucono kiedy� kamienie s�usznego gniewu lub �alu. Przyszed� dzie�, �e kamienie te o�y�y, a o�ywszy spad�y deszczem na bezpieczne dachy, cho� r�ce, co je miota�y, dawno w proch si� rozsypa�y." Swojego debiutu ksi��kowego nie lubi�a. By� mo�e dlatego, �e z czasem zacz�a dostrzega� niedostatek obiektywizmu zawartego w nim obrazu. W miar� up�ywu lat Po�oga ulega�a coraz wi�kszemu zapomnieniu. Pr�by czasu nie wytrzyma�y r�wnie� inne utwory Zofii Kossak, na przyk�ad wydane w latach trzydziestych powie�ci o tematyce wsp�czesnej, S.O.S. i Dzie� dzisiejszy, a tak�e teksty dramatyczne. Nie budzi ju� dzisiaj zainteresowania schematyczna opowie�� obozowa Z otch�ani. Coraz rzadziej tak�e dopytuj� si� czytelnicy w bibliotekach o takie tytu�y, jak: Z mi�o�ci, Szale�cy Bo�y, Ognisty w�z czy Przymierze, cho� s� w nich zawarte pi�kne legendy ��cz�ce histori� z fantastyk�, autentyzm codziennej rzeczywisto�ci z typow� dla gatunku cudowno�ci�. We wci�� �ywym obiegu czytelniczym pozostaje natomiast wi�kszo�� jej powie�ci historycznych, znaczna cz�� ksi��ek dla dzieci i m�odzie�y oraz utwor�w po�wi�conych ziemi �l�skiej. Te ostatnie cechuje wyj�tkowo serdeczne podej�cie do tematu. �l�sk, jego przesz�o�� i tera�niejszo��, kultura i obyczajowo��, a nade wszystko ludzie, kt�rzy bronili polsko�ci tej ziemi, wype�niaj� karty wielu utwor�w Zofii Kossak. Nale�y do nich mi�dzy innymi ba�� K�opoty Kacperka, g�reckiego skrzata i ksi��ka Wielcy i mali, zawieraj�ca cztery opowiadania o ludziach �l�ska, bardzo zr�nicowanych pod wieloma wzgl�dami, lecz jednomy�lnych w swoim poczuciu wi�zi narodowej i zaanga�owaniu na rzecz polsko�ci �l�ska. Tematyk� �l�sk� kontynuowa�a pisarka w powie�ci Ukryte �r�d�a, a z widocznym zami�owaniem po�wi�ci�a jej zbi�r opowiada� Nieznany kraj. Powie�ci� �l�sk� jest tak�e Legnickie pole, zapowiadaj�ce wielk� epik� historyczn� i sygnalizuj�ce szczeg�lne cechy beletrystyki historycznej autorki. Ju� w tej powie�ci bowiem dostrzec mo�na skrupulatne odwo�ywanie si� do historiografii oraz pewien chwyt kompozycyjny, kt�ry z czasem sta� si� szablonem, a polega� na przeciwstawnej charakterystyce dw�ch antagonistycznych oboz�w, �wiat�w, kultur, a tak�e odnale�� typow� dla p�niejszych utwor�w lu�n� struktur� powie�ci, sk�adaj�cej si� z epizod�w s�abo powi�zanych losami bohater�w. Legnickie pole zdradza te� predylekcj� autorki do tworzenia bogatej, dobrze wype�nionej szczeg�ami scenerii. Epik� historyczn� w tw�rczo�ci Zofii Kossak zainaugurowa�a wydana w roku 1924 niewielka powie�� Beatum scelus (B�ogos�awiona wina). W jej tre�ci przewijaj� si� dwa rodzaje zagadnie�, religijno-moralne i polityczne. Pierwsze wynikaj� z pope�nienia czynu nieetycznego, cho� dokonanego z pobudek religijnych, drugie natomiast eksponuj� �wiat Polski sarmackiej. Siedemnastowieczna Polska pozostaje w centrum uwagi pisarki jeszcze w trzech innych powie�ciach; w Trembowli, Suknia Dejaniry oraz w Z�otej wolno�ci, powie�ci cenionej bardzo wysoko, mimo �e charakterystyka arian przeprowadzona w niej zosta�a subiektywnie i powierzchownie. Wszystkie zawieraj� surow� krytyk� najwy�szych warstw spo�ecznych tamtych czas�w. Ukazuj� sobiepa�stwo magnat�w, rozprz�enie ustroju i brak poszanowania dla prawa. W Sukni Dejaniry krytyczna ocena g�rnej warstwy spo�ecze�stwa zostaje sformu�owana z pozycji szlacheckiego bohatera powie�ci, kt�ry zamienia �upan na ch�opsk� siermi�g�, przyjmuj�c dobrowolnie wszelkie konsekwencje wynikaj�ce z tej decyzji, �ycie w n�dzy, ci�kiej pracy i poni�eniu we w�asnym maj�tku. Spojrzenie z do�u, z bar�ogu w czworakach, umo�liwia mu dokonanie obiektywnej oceny w�asnej klasy i prowadzi do wniosku, �e �aden akt po�wi�cenia ze strony jednostki nie zdo�a zmieni� rzeczywisto�ci spo�ecznej. Za najwi�ksze dokonanie w dziedzinie beletrystyki historycznej tak krytycy, jak i czytelnicy zgodnie uwa�aj� cykl powie�ci o wojnach krzy�owych, do kt�rych r�wnie� autorka przywi�zywa�a wielk� wag�. Do napisania Krzy�owc�w (1935), a nast�pnie Kr�la tr�dowatego (1936) i Bez or�a (1937) przygotowywa�a si� bardzo starannie przez sze�cioletnie studia nad �redniowieczem, szczeg�lnie za� nad histori� krucjat. Aby skojarzy� zaczerpni�t� ze �r�de� wiedz� z realiami przestrzennymi, podj�a podr� do Jerozolimy opisan� w ksi��ce P�tniczym szlakiem. Przedstawiona w Krzy�owcach oraz w kolejnych tomach niezmiernie d�uga droga wypraw krzy�owych ujawnia niemal wszystkie okropno�ci wojen toczonych w imi� wznios�ego celu: bezprawie, deprawacj� cz�owieka przez wojn�, negacj� idea��w humanistycznych, nawet rze� kobiet i dzieci przy zdobywaniu Jerozolimy. Ukazuj�c bankructwo idei wojen krzy�owych, przeciwstawi�a si� autorka dalekiemu od prawdy etosowi rycerza-krzy�owca. "�wi�ta wojna", jak ka�da inna, wyzwoli�a bowiem najgorsze instynkty ludzkie i sta�a si� zaprzeczeniem idea��w chrze�cija�skich. Wyprawy krzy�owe jawi� si� w powie�ciach w bogatym kontek�cie spo�ecznych, religijnych i obyczajowych zjawisk �redniowiecza. Sprawy Polski ��cz� si� tu ze sprawami Europy i Wschodu, a problemy religijne pozostaj� w zwi�zku z zagadnieniami natury spo�eczno-ekonomicznej, wszak wielki poch�d krzy�owy by� tak�e form� politycznej, kulturalnej i gospodarczej ekspansji lud�w Europy na Wsch�d. Konsekwencje zetkni�cia si� Zachodu z prawie nieznan� kultur� Wschodu podkre�la autorka w zako�czeniu Krzy�owc�w. Cz�� swej bogatej tw�rczo�ci adresowa�a Zofia Kossak bezpo�rednio lub po�rednio do dzieci i m�odzie�y. Do czytelnik�w najm�odszyh przem�wi�a ba�ni�. K�opoty Kacperka, g�reckiego skrzata (1926) wi��� si� z odbudowanym po pierwszej wojnie �wiatowej dworem w G�rkach Wielkich. Bohater tytu�owy - przez trzysta trzydzie�ci lat str� i dobry duch starego domu, a przy tym doskona�y znawca dziej�w �l�ska - z rado�ci� podejmuje swe dawne obowi�zki, gdy w swojej sadybie po d�ugim, smutnym okresie znowu s�yszy mow� polsk�. Musi jednak stoczy� walk� o "mani", symbol pokoju i domowego szcz�cia, kt�ry podst�pnie wykrad� mu diablik Sato. Rozprawa z Sato jest symbolem odwiecznej walki mi�dzy dobrem a z�em i zgodnie z konwencj� ba�ni ko�czy si� zwyci�stwem dobra. W idei tej ba�ni zosta�o wyra�one przekonanie, kt�re pisarka tak wytrwale g�osi�a we wszystkich utworach - zwyci�y� musi dobro, prawda i sprawiedliwo��. Dla dzieci napisa�a tak�e interesuj�c� powie�� Topsy i Lupus o zaprzyja�nionych psach, kt�rych losy u�o�y�y si� odmiennie. Jednemu, wilczurowi, pozwolono �y� normalnym psim �yciem, drugi natomiast poddany zosta� intensywnej tresurze. Ci�ki los "uczonego" psa, bez skrupu��w wyzyskiwanego w cyrku i dr�czonego, jest literackim apelem pisarki, ogromnie wra�liwej na zjawiska �wiata zwierz�cego, zw�aszcza ps�w i koni, o w�a�ciwy stosunek ludzi do zwierz�t. P�aszczyzn� porozumienia z m�odzie�� w ksi��kach Szukajcie przyjaci� (1934) i Laska Jakubowa (1939) by�o harcerstwo. Przekaza�a w nich Zofia Kossak, entuzjastka skautingu, wra�enia z dwu jamboree - mi�dzynarodowych zlot�w harcerskich. Pr�bowa�a te� zapozna� i oswoi� m�odzie� ze �wiatem sobie najbli�szym, cho� odleg�ym w czasie, z histori�. Z fascynacji przesz�o�ci� zrodzi�y si� wydane w 1938 roku powie�ci, Puszkarz Orbano i Gr�d nad jeziorem. W pierwszej przedstawiony zosta� upadek Bizancjum, czyli Konstantynopola (obecnie Istanbu�), zwanego tak�e Carogrodem, a u zarania swej historii nosz�cego miano Lygos. Rok owego upadku, 1453, przywo�ywany bywa cz�sto jako data prze�omowa na granicy dw�ch epok, europejskiego �redniowiecza i renesansu. Akcja powie�ci zaczyna si� w ko�cowym momencie istnienia Cesarstwa Bizantyjskiego, a wi�c wtedy, gdy straci�o ju� ono autorytet pot�nego o�rodka kulturalnego i umys�owego, jakim cieszy�o si� od wiek�w. Ten upadek unaocznia autorka kilkoma wymownymi znakami. Przyczyny upadku Bizancjum przedstawione zosta�y w powie�ci bardzo sugestywnie, ale jednostronnie. Sprowadzi�a je pisarka do postaw obywateli, rozmi�owanych w przepychu i wykwincie, uwielbiaj�cych igrzyska i festyny, traktuj�cych �ycie jako jedn� wielk� okazj� do zabawy. Sybarytyzm i sobkostwo oraz zupe�ny brak zainteresowania dla spraw pa�stwowych, �atwowierno�� i naiwny optymizm sprawi�y, �e Cesarstwo sta�o si� �atwym �upem dla Turk�w. Tymczasem rzeczywisto�� by�a bardziej z�o�ona. Proces upadku Bizancjum toczy� si� przez ca�e stulecia. Stanowi�o ono stawk� w przetargach politycznych innych mocarstw, a jego los rozstrzyga� si� niemal zupe�nie niezale�nie od woli ostatnich cesarzy, kt�rzy nie zdo�ali przeciwstawi� si� si�om zdecydowanie niekorzystnym dla Bizancjum i zahamowa� pog��biaj�cego si� rozprz�enia wewn�trznego. Wierna wobec historiografii jest natomiast prezentacja ko�cowego aktu tragedii bizantyjskiego dramatu. Przedstawiaj�c obronny przebieg walki, podkre�la autorka przewag� techniczn� artylerii tureckiej. Dowodem rzetelnego stosunku do tego, co zarejestrowa�a historiografia, s� tak�e poszczeg�lne sytuacje z obrony miasta. Naczeln� ide� powie�ci wyra�a kilka postaci, kt�re, podobnie jak bohaterowie innych utwor�w Zofii Kossak, zosta�y silnie skontrastowane. Owa idea dotyczy wyboru postawy obywatela wobec pa�stwa. Bohater tytu�owy dla "urzeczywistnienia samego siebie", najwi�kszych marze� �ycia, oddaje swe us�ugi wrogowi, su�tanowi Mahometowi II, buduj�c niezwyk�e dzia�o, kt�re przyspieszy upadek Konstantynopola. Przeciwstawione zosta�y mu dwa wzorce mi�o�ci ojczyzny, jego w�asnego syna i wielkiego Konstantyna. Ostatni z Paleolog�w skazany niejako na kl�sk� przez splot r�nych okoliczno�ci, w sytuacji beznadziejnej bierze udzia� w obronie miasta, by zgin�� z honorem. Jego waleczny czyn staje si� rodzajem ekspiacji za niemo�no�� dzia�ania z racji sprawowania w�adzy. Inny rodzaj ekspiacji przyjmuje Mario, syn Orbana. Jego �mier� zyskuje najwy�szy wymiar patriotyzmu. M�odym �yciem p�aci bowiem za zdrad� pope�nion� przez ojca, pozostawiaj�c mu nakaz moralny zniszczenia dzia� burz�cych Bizancjum. W Grodzie nad jeziorem prowadzi autorka czytelnika ku naszej polskiej najodleglejszej przesz�o�ci, ku wyrastaj�cym ze S�owia�szczyzny korzeniom narodu. W powie�ci maluje barwne obrazy egzystencji naszych przodk�w w VI wieku p.n.e. Przedstawia to �ycie jako nie�atwe, zw�aszcza dla kobiet, kt�rym przypada�a w udziale lwia cz�� prac wok� wy�ywienia, sporz�dzania ubior�w i przedmiot�w codziennego u�ytku, ale nie tak prymitywna jak s�dzono pierwotnie. Powie�ciowy gr�d nad jeziorem jest osiedlem �u�yckim, s�u��cym zwartej spo�eczno�ci pras�owia�skiej. W jego kulturze materialnej wsp�istniej� r�ne wyroby, kamienne i br�zowe. Kontakty z innymi plemionami s� ograniczone. Na tle codzienno�ci grodu i jego obyczaj�w osnuty jest w�tek mi�osny. Jego bohaterowie, dziewczyna pos�dzana o czary i skazana na ofiar� bogom oraz m�ody my�liwy, cho� bardzo si� kochaj�, prawie wcale o swoich uczuciach nie m�wi�, uzewn�trzniaj� je natomiast czynami wzajemnego po�wi�cenia. Wyja�nia to autorka ub�stwem pierwotnej mowy, brakiem wyraz�w oddaj�cych subtelne odczucia i doznania. Powie�� powsta�a w okresie �ywego zainteresowania archeologi�. Rzeczywistym prototypem grodu by� Biskupin. Rewelacyjne w skali �wiatowej wykopaliska w Biskupinie pod Poznaniem znakomicie pog��bi�y wiedz� o naszym rodowodzie. Rzetelnym studiom autorki nad konkretem archeologicznym zawdzi�czamy bogactwo szczeg��w w powie�ciowym obrazie dawnego �ycia. Do utwor�w Zofii Kossak pisanych zapewne z my�l� o m�odych czytelnikach, na co wskazuj� wewn�trztekstowe sygna�y adresu czytelniczego, nale�y tak�e powie�� Warna. Jej bohaterem jest najm�odszy i ci�gle bardzo popularny w�adca �redniowiecznej Polski i W�gier, W�adys�aw, syn Jagie��y. Rycerskie czyny i tragiczna �mier� tego kr�la-ch�opca obros�y licznymi legendami. Wi�kszo�� z nich wyra�a przekonanie, �e w bitwie pod Warn� zdo�a� si� uratowa�. Na takim przekonaniu zale�a�o wielu ludziom, ale, jak wyja�nia autorka, g��wnie w�adcom zachodnim, pr�buj�cym zrzuci� z siebie ci�ar odpowiedzialno�ci za pozostawienie kr�la bez pomocy, oraz ludowi w�gierskiemu, kt�ry chcia� op�ni� powr�t na tron znienawidzonych Habsburg�w. Warna nawi�zuje do beletrystycznego cyklu Zofii Kossak o wojnach krzy�owych. Dzieje inspirowanej przez papie�a Eugeniusza IV, tragicznej w skutkach, wyprawy niejako zamykaj� powie�ciowy obraz krucjat. M�ody bohater Warny, kreowany w powie�ci na ostatniego krzy�owca, od dzieci�stwa marzy� o osi�gni�ciu idea�u rycerza krucjaty. Sublimacj� owego idea�u osi�ga w momencie �mierci, stylizowanym przez pisark� na obraz �mierci bohatera w Pie�ni o Rolandzie. Zbi�r opowiada� Bursztyny wydany zosta� po raz pierwszy w roku 1936. Wzbogaci�a nim autorka bogat� tradycj� pisania dla m�odych czytelnik�w ma�ych form narracyjnych, opowiada�, obrazk�w i zbeletryzowanych pogadanek o przesz�o�ci. Ow� tradycj�, powsta�� w czasie zabor�w, kontynuowali z powodzeniem pisarze dwudziestolecia mi�dzywojennego, Stanis�aw Konarski zbiorem opowiada� Musi by�!, Jan Parandowski Trzema znakami Zodiaku, a przede wszystkim Maria D�browska tomem Dzieci ojczyzny. Wi�kszo�� opowiada� zawartych w zbiorze Bursztyny powstawa�a w okresie bardzo intensywnej pracy Zofii Kossak nad Krzy�owcami. Opowiadania zosta�y zam�wione przez Wydawnictwo Zak�adu Narodowego im. Ossoli�skich do wypis�w szkolnych. Zapotrzebowanie na tematy zg�aszali Juliusz Balicki i Stanis�aw Maykowski, redaktorzy popularnego w dwudziestoleciu mi�dzywojennym cyklu wypis�w szkolnych (Kraj lat dziecinnych, B�dziem Polakami, M�wi� wieki). Uskar�aj�c si� w jednym z wywiad�w na nawa� pracy, w dodatku odleg�ej od g��wnego przedmiotu zainteresowa�, pisarka podkre�la, �e praca nad zam�wionymi tekstami jest jednak i�teresuj�ca. Same opowiadania zreszt�, ich tre�� i kszta�t literacki, s� dowodem, �e nie tworzy�a ich bez odpowiedzialno�ci za poziom artystyczny i bez zaanga�owania. S�, jak sama stwierdza w przedmowie do pierwszego wydania, "wynikiem sumiennej pracy badawczej". Krytyka przyj�a Bursztyny kilkoma kr�tkimi recenzjami. Tylko jedna z nich, pi�ra Kazimierza Czachowskiego, wnikliwego historyka literatury i krytyka okresu mi�dzywojennego, wykracza poza ramy kr�tkiej noty o tre�ciach ksi��ki i zawiera uwagi o kompozycji tomu i stylu utwor�w. Czachowski, podkre�laj�c wybitny talent Zofii Kossak w o�ywianiu przesz�o�ci, formu�uje pewne zastrze�enia, zar�wno co do pozytywnej oceny kompozycji tomu w przedmowie autorskiej, jak i w stosunku do podejmowanych temat�w. Wyra�a przekonanie, �e pisarka wybra�a naj�atwiejsz� z wszystkich mo�liwych dr�g beletryzacji temat�w historycznych, spo�ytkowuj�c po prostu gotowy materia� anegdotyczny. Bursztyny mia�y dot�d kilka wyda�. Po II wojnie �wiatowej ukaza�y si� jeszcze trzykrotnie. Zbi�r niniejszy nie jest dok�adnym powt�rzeniem �adnego z nich. Jest znacznie bogatszy i pe�niejszy w stosunku do wyda� powojennych. Zawiera tak�e teksty, kt�rych nie ma w wydaniu przedwojennym. Zgodnie z intencj� autorki adresuje si� go do szerokich rzesz polskiej m�odzie�y, aby u�atwi� jej poznanie i odczucie pi�kna tego, co min�o, co sta�o si� ju� mo�e jak bursztyn skamielin�, ale pod pi�rem pisarki znowu o�y�o i nabra�o barw. Plan kompozycyjny tomu jest bardzo prosty, bo chronologiczny. Czas historyczny kolejnych opowiada� tworzy lini� wiod�c� od przesz�o�ci najdawniejszej, od korzeni narodu, ku czasom coraz bli�szym. W ten spos�b w ksi��k� wpisana zosta�a droga naszego spo�ecze�stwa od prehistorii do powstania Polski niepodleg�ej w roku 1918. Ksi��ka zaczyna si� opowie�ci� o bursztynie. Po "z�oto Ba�tyku" zapuszczali si� na p�noc - nie bacz�c na trudy podr�y - kupcy ze s�onecznej Grecji i dalekiego Bizancjum, z Rzymu i Fenicji. Staro�ytni dopatrywali si� w bursztynie symbolu wiecznego �ycia, magicznych i leczniczych w�a�ciwo�ci, a greckie i rzymskie strojnisie od dawna znajdowa�y upodobanie w ozdobach wykonanych ze skamienia�ej �ywicy. Opowie�� wi��e si� z Grodem nad jeziorem, i to nie tylko czasem akcji, ale epizodem dotycz�cym handlu zamiennego. Tu jednak dziewczyna z osady nad Ba�tykiem nie pojedzie w �wiat na niepewn�, niewolnicz� dol� z obcymi, kt�rzy bursztynowym szlakiem przemierzaj� p�nocne ziemie. S�owia�sk� Afrodyt� od tego losu uratuje decyzja m�odego ch�opca. Opowiadania U �witu dziej�w, Przysi�ga, Purpurowy szlak m�wi� o tworzeniu zr�b�w polskiej pa�stwowo�ci, o tym, jak ros�a i umacnia�a si� organizacja kraju pod rz�dami pierwszych Piast�w, jak krzep�o poczucie narodowej jedno�ci i jak wzrasta�o znaczenie Polski w�r�d pa�stw europejskich. W Purpurowym szlaku przyjazd cesarza niemieckiego Ottona III w roku tysi�cznym do Polski jest dla cudzoziemskich go�ci okazj� do naocznego stwierdzenia wysokiego poziomu kultury Polski piastowskiej. Gnie�nie�ski zjazd, na kt�rym Boles�aw Chrobry otrzyma� insygnia w�adzy kr�lewskiej, by� pierwszym polsko-niemieckim uk�adem pokojowym. Opowiadania Prometeusz i garncarz oraz Ojcowie cystersi w Mogile eksponuj� warto�� my�li ludzkiej, ci�gle niespokojnej i poszukuj�cej, oraz tw�rczej pracy jako g��wnych czynnik�w post�pu. Akcja Prometeusza i garncarza toczy si� w okresie wczesnego �redniowiecza, a jego tre�� osnuta zosta�a na tle podania o kamiennej rze�bie-g�owie Prometeusza. Dzi�ki kontaktom Wolina z Grekami dosta�a si� ona na wybrze�e Ba�tyku. Charakteryzuj�c stan �wczesnego rzemios�a garncarskiego i dokonuj�cy si� w nim post�p, zwraca autorka jednocze�nie uwag� na wieczn� t�sknot� cz�owieka do pi�kna. Rol� �redniowiecznych zakon�w w kszta�towaniu kultury materialnej i duchowej pokaza�a Zofia Kossak na przyk�adzie zakonu cysters�w. Prezentuj�c czynne �ycie zakonnik�w, wznoszone przez nich now� metod� budowle, nowoczesne m�yny, doskonalone przez szczepienia r�ne gatunki drzew owocowych, skryptoria, w kt�rych kopiowano ksi�gi, i pracownie, gdzie je iluminowano, podkre�la znaczenie pracy spo�ecznie u�ytecznej, s�u��cej ludziom, podnosz�cej poziom ich �ycia i bogac�cej kraj. Prac� na rzecz materialnej i duchowej kultury �rodowiska ceni znacznie wy�ej ni� "benedykty�sk� uczono��". Epoka piastowska ukazana jest przez autork� Bursztyn�w nie tylko jako okres szcz�liwego rozwoju kraju pod rz�dami dobrych i m�drych w�adc�w. Obok obrazu �wietnej uczty Wierzynka znajduj� tu swoje miejsce literackie refleksje na temat wydarze� katastroficznych. W opowiadaniu Id�... przywo�ane zostaj� tragiczne dzieje napad�w tatarskich. Najazdy tatarsko-mongolskie - temat podejmowany ju� wcze�niej przez autor�w powie�ci dla dzieci i m�odzie�y, mi�dzy innymi przez W�adys�awa �ozi�skiego (Oko proroka, czyli Hanusz Bystry i jego przygody), Jadwig� �uszczewsk� (Branki w jasyrze) i Mari� Czesk�-M�czy�sk� (Dwaj Rymszowie) - potraktowa�a Zofia Kossak inaczej ni� jej poprzednicy, kt�rzy wi�zali wydarzenia historyczne z atrakcyjnymi w�tkami fikcyjnymi, g��wnie za� z w�tkiem przygodowym, w kt�rym nie brak�o motyw�w porwania, ucieczki, pogoni, utraty a p�niej odzyskania dziecka. Opowiadanie Id�... dotyczy trzeciego z trzynastowiecznych najazd�w tatarskich, z prze�omu lat 1287 i 1288, gdy Sandomierz i Krak�w obroni�y si� przed naje�d�cami, a za�oga S�cza wraz z posi�kami w�gierskimi zada�a im kl�sk�. Opowie�� o obronie S�cza snuje narrator na tle historii najazd�w wcze�niejszych, tego pierwszego, najstraszniejszego, w roku 1241, przedstawionego w Legnickim polu i drugiego, z roku 1259. Centraln� postaci� opowie�ci o s�deckich walkach nie jest �aden wielki w�dz czy rycerz, ale kobieta, Kinga w�gierska �ona Boles�awa Wstydliwego, a od �mierci m�a opatka ufundowanego przez siebie klasztoru klarysek. Jej ciekaw� osobowo�� prezentuje autorka w zderzeniu dw�ch perspektyw, realistycznej i irracjonalnej. Kinga przemawia do nas g��wnie swoj� aktywn� postaw� wobec niebezpiecze�stwa, zmieniaj�cego wol� wszystkich, od burmistrza i rajc�w po t�um biedoty szukaj�cej ratunku w murach obronnego miasta. Jej "broni� si� trza" wymierzone przeciw bierno�ci wobec z�a, poparte szeregiem logicznych racji, staje si� imperatywem zagrzewaj�cym do walki. Mistyczna strona osobowo�ci Kingi wyrasta z pi�knych legend tworzonych wok� niej ju� za jej �ycia, a obalanych przez sam� bohaterk�. Nieliczne opowiadania zwi�zane z epok� Jagiellon�w, z wyj�tkiem Ho�du pruskiego, nie eksponuj� �wietno�ci dynastii. O�ywiaj� natomiast staropolskie �ycie w r�nych jego przejawach, przypominaj� postacie i wydarzenia. W opowiadaniu S�siedzki dar autorka przedstawia proces wprowadzania do literatury j�zyka polskiego, uwa�anego dot�d za j�zyk posp�lstwa. Rej jawi si� w nim jednak nie tylko jako ojciec polskiego j�zyka literackiego, ale cz�owiek renesansu, "bystrego umys�u", oczytany, dowcipny, towarzyski, otwarty na sprawy ludzkie i otwarty na wszystkie przejawy �ycia przyrody. W Stra�nikach morza charakteryzuje autorka stosunek Polski do morza w czasach Zygmunta Augusta, kt�ry zainteresowany polityk� morsk�, w roku 1568 powo�a� Komisj� Morsk� - pierwsze ministerstwo �eglugi - i dba� o rozbudow� floty. Proroczyn bo�y zapoznaje z sylwetk�, obecnie coraz rzadziej przypominanego, ks. Piotra Skargi. W historii literatury polskiej wyst�puje on jako znakomity stylista i wielki patriota, autor najlepszych w jego tw�rczo�ci Kaza� sejmowych. �wiat rzeczypospolitej szlacheckiej pod w�adz� kr�l�w elekcyjnych przywo�uje Zofia Kossak kilkoma opowiadaniami. Wesele w Jaworowie i Zemsta b�azna, czasem akcji si�gaj�ce panowania Jana III Sobieskiego, s� w swych tre�ciach i nastroju ogromnie zr�nicowane. Pierwsze silnie zabarwione emocjonalnie przedstawia kr�la jako pana dobrego, wra�liwego na sierocy los m�odej dziewczyny, oraz bliskiego ludowi. Zemsta b�azna ma charakter wyra�nie satyryczny, a wymierzona zosta�a we francuskie otoczenie kr�lowej Marysie�ki, wsp�lnie ze sw� pani� gardz�ce Polsk�. Zofia Kossak okazuje si� w nim mistrzyni� w kreowaniu scen opartych na komizmie sytuacyjnym. Opowiadania Sas i las oraz Do �wiat�a przenosz� czytelnika w czasy saskie, gdy rzeczypospolita szlachecka chyli�a si� ku upadkowi, sejmy z regu�y zrywano, a w kraju triumfowa�a ciemnota. Od tego t�a wyrazi�cie odbijaj� wysi�ki Stanis�awa Konarskiego, d��enie do reform, umo�liwiaj�cych wej�cie w epok� cywilizacji i post�pu. Obiad czwartkowy i Ocknienie zamykaj� dzieje Polski szlacheckiej, w kt�rej wszelkie pr�by reform udaremnia�y r�ne czynniki, zewn�trzne i wewn�trzne, a g��wnie przywi�zanie do magnacko-szlacheckich przywilej�w. Spotkanie, Na paryskim bruku i Koncert Szopena wiod� na tu�acze szlaki Polak�w po utracie wolnej ojczyzny. W�r�d tych opowiada� brak kilku ogniw. Nie ma epopei legionowej z charakterystyczn� sylwetk� �o�nierza-tu�acza, kt�ry bi� si� o wolno�� ojczyzny pod obcymi sztandarami, nie ma legendy napoleo�skiej budz�cej w Polakach nadzieje na odzyskanie niezale�no�ci politycznej, nie ma tak�e powsta�, z wyj�tkiem sygna�u o wybuchu powstania listopadowego w Przerwanym posiedzeniu oraz echa powsta�czych prze�y� bohater�w w Stadzie Emira i Doktorze Marcinku. Jak t�umaczy Zofia Kossak w odautorskim wst�pie do I wydania Bursztyn�w, owe luki powsta�y z r�nych przyczyn. Powstanie styczniowe na przyk�ad wydawa�o si� pisarce znakomicie opracowane i st�d zbyt trudne jako temat wymagaj�cy znalezienia nowej, oryginalnej koncepcji uj�cia literackiego. Walkom niepodleg�o�ciowym �o�nierza polskiego natomiast chcia�a po�wi�ci� osobny zbi�r opowiada�. Opowiadania Zofii Kossak maj� du�� warto�� humanistyczn�. Centraln� pozycj� zajmuj� w nich ludzie i ich sprawy. Te wielkie, znacz�ce, istotne dla ca�ego spo�ecze�stwa i wielu pokole� oraz te wa�ne tylko dla jednostki, zwyczajne i ma�e, z kt�rych sk�ada si� �ycie codzienne. W galerii postaci obok kr�l�w i wodz�w, luminarzy nauki i wielkich dzia�aczy spo�ecznych, pisarzy i artyst�w, znajdujemy ludzi prostych, z najni�szych warstw spo�ecznych, �l�skich ch�op�w i kaszubskich rybak�w, pracuj�c� na pa�skim dziewczyn�-sierot� i wiejskich parobk�w. Cz�owiek jest dla autorki Bursztyn�w najwi�ksz� warto�ci�, niezale�nie od jego statusu spo�ecznego, przynale�no�ci narodowej czy rasy. W Uczcie Wierzynka sam kr�l Kazimierz Wielki u�wiadomi zagranicznym go�ciom, a przy okazji swemu pacholikowi, �e "[...] w ka�dym cz�owieku jednakie cz�owiecze�stwo jest [...]" W Bursztynach rzuca si� w oczy co�, co zauwa�ono tak�e w wielkich powie�ciach Zofii Kossak, mianowicie malarskie ujmowanie �wiata. Wida� je przede wszystkim w prezentacji postaci. Jest to na og� prezentacja wyrazista, ze starannie wyko�czonymi szczeg�ami. Owe szczeg�y s� dobierane niezwykle trafnie, ze znawstwem epoki i stosownie do charakteru postaci. Siedz�cy jak kwoka na jajach Gaston de St. Luc z Zemsty b�azna skupia w swoim wizerunku kilka cech zdecydowanie o�mieszaj�cych; Stanis�awa Leszczy�skiego wyr�nia powaga bij�ca z ca�ej postaci i "twarz pi�kna; rozumna, dobra"; urod� jasnow�osej dziewczyny znad morza oddaje przywo�ane przez kupca imi� bogini. S�owia�ska Afrodyta uzmys�awia w ten spos�b pos�gow� pi�kno�� greckiego b�stwa. Psychologiczny rysunek postaci z uwagi na niewielkie rozmiary opowiada� nie bywa na og� rozbudowany. Konstruuj�c osobowo�� swoich bohater�w uwypukla pisarka najcz�ciej jeden tylko, zasadniczy rys, jedn� cech�. U Rembrandta na przyk�ad (W pracowni Rembrandta) jest ni� pewno�� poci�gni�� p�dzlem w czasie pracy tw�rczej, u Stanis�awa Konarskiego (Do �wiat�a) dominant� osobowo�ci jest up�r w d��eniu do celu, u ksi�cia Karola Radziwi��a sk�onno�� do fantazjowania (Na �owach). Ten indywidualizuj�cy zabieg u�atwia odbiorcy zakodowanie ich w �wiadomo�ci. Malarskie ujmowanie �wiata, tendencj� do podkre�lania linii i barwy oraz do cyzelowania detalu zauwa�y� mo�na r�wnie� w opisach. W kr�tkich opisach przyrody dominuj� uj�cia kolorystyczne. W opowiadaniu S�siedzki dar powietrze jest "niebieskie", czajki "srebrz� si�", a ��ka bywa "zielona" lub "szmaragdowa". Nawet mg�a wisz�ca nad ni� zostaje okre�lona kolorystycznie. Opisy przedmiot�w wyr�niaj� si� szczeg�owym rysunkiem kszta�t�w, a niekiedy drobiazgiem oddanym z du�� skrupulatno�ci�. W bryle bursztynu jest nim d�ugonogi komar (Opowie�� o bursztynie), w opisie okr�tu - kr�lewska bandera (Stra�nicy morza). Charakterystyczne pod wieloma wzgl�dami s� opisy zwierz�t, zw�aszcza koni i ps�w. Uwag� zwraca szczeg�lnie ich autentyzm i zabarwienie emocjonalne. Zachwyt dla "doskona�o�ci" konia i przekonanie, �e mo�e sta� si� najwierniejszym przyjacielem cz�owieka, wyra�one zosta�y najpe�niej w opowiadaniu Stado emira. Opisy w Bursztynach pe�ni� r�ne funkcje: zapoznaj� z wygl�dem zewn�trznym postaci, tworz� t�o zdarze�, charakteryzuj� sytuacje. Bardzo cz�sto zapowiadaj� temat opowiadania, jak na przyk�ad w Pod lip�. Otwieraj�cy utw�r opis dworu czarnoleskiego, jako typowego staropolskiego dworku, z przybud�wkami odzwierciedlaj�cymi histori� rodu, z warzywnikiem oraz gniazdem bocianim na roz�o�ystej topoli, ma sw�j punkt centralny. Jest nim s�ynna lipa. Ona to, nie przestaj�c by� elementem przestrzeni konkretnej, staje si� wymownym znakiem czarnoleskiej muzy i prowadzi do tematu opowiadania, jakim jest sylwetka Kochanowskiego - poety renesansu. Opowiadania ze zbioru Bursztyny maj� budow� zwart�. Zaczynaj� si� przewa�nie od kr�tkiego zarysowania t�a, charakterystyki sytuacji wyj�ciowej czy informacji przygotowuj�cej do percepcji tematu utworu. Wyst�puje tu typowa dla opowiadania narracja trzecioosobowa, z gramatyczn� form� czasu przesz�ego ujawniaj�ce dystans mi�dzy momentem narracji a czasem opowiadanych zdarze� lub zjawisk. W partii g��wnej od opowiadania informacyjnego przechodzi narrator cz�sto do opowiadania unaoczniaj�cego. Praesens historicum staje si� wtedy narz�dziem zmniejszania dystansu mi�dzy czasem narracji a czasem wydarzenia. Fabu�a jest w opowiadaniach bardzo prosta. Niekiedy bywa po prostu rozbudowan� anegdot�, jak na przyk�ad w opowiadaniach Zemsta b�azna, Na �owach czy Nieporozumienie. Jest na og� jednow�tkowa i opiera si� na chronologicznym biegu wydarze�, kt�re ci��� ku silnie wyakcentowanemu zako�czeniu. W niekt�rych utworach ko�cowe pointy s� niemal tak wyraziste jak w nowelach. Jednym z przyk�ad�w mo�e by� opowiadanie Doczeka�. Zaczyna si� ono informacj� o szczeg�lnej sytuacji Gajdy, starego �l�zaka, ca�� �wiadomo�ci� ci���cego ku Polsce, kt�rej obraz w pami�ci �lepca gra wszystkimi, zapami�tanymi z m�odo�ci kolorami. Ten obraz staje si� jego ucieczk� w czasie smutnej rozmowy z go��mi i o�ywa w kulminacyjnym momencie powitania polskiego wojska. Jego urealnienie wykracza poza granice wytrzyma�o�ci psychicznej bohatera. Witaj�c wymarzon� Polsk�, Gajda umiera. Pos�u�y�a si� tu autorka chwytem "soko�a" stosowanym w klasycznej nowelistyce a wywodz�cym sw�j rodow�d z noweli Sok� Giovanni Boccaccia. Polega ona na jednym podstawowym uj�ciu organizuj�cym wewn�trznie ca�y utw�r i stanowi�cym najcz�ciej punkt kulminacyjny w rozwoju fabu�y. W zale�no�ci od budowy fabu�y mo�na w Bursztynach wyodr�bni� r�ne rodzaje opowiada�. Obok zbli�onego do legendy utworu Jak pan Kulesza ko�ci� budowa� wyst�puje utw�r Do �wiat�a, kt�ry swymi cechami strukturalnymi, zw�aszcza dominacji opisu nad opowiadaniem, przypomina obrazek. Mamy tu utwory spokrewnione z nowel�, jak Prawo ksi���ce i takie, jak Na �owach, kt�re ujawniaj� cechy gaw�dy szlacheckiej, a tak�e Obiad czwartkowy czy Spotkanie, oparte na wzorcu zbeletryzowanej pogadanki. W wi�kszo�ci opowiada� wyst�puj� d�u�sze partie dialogowe. �ywy dialog bywa przerywany komentuj�cym, interpretuj�cym czy refleksyjnym s�owem narratora. Bywa te� archaizowany i to w znacznie wi�kszym stopniu ni� j�zyk i styl wypowiedzi narratora. Ale r�wnie� narrator, osadzony w kulturze dwudziestowiecznej i ujawniaj�cy raz po raz wiedz� swej epoki, pos�uguje si� niekiedy s�owem, kt�re wysz�o z u�ycia, lub staropolsk� sk�adni�. A pos�uguje si� nim po to, by swoje kwestie zharmonizowa� z j�zykiem dialog�w i monolog�w postaci. W dialogach obok archaizm�w r�nych typ�w, nie zawsze filologicznie prawid�owych i zgodnych z wiedz� j�zykoznawcz�, wyst�puje gwara, kt�ra tak�e ma podtrzyma� iluzj� przynale�no�ci postaci do dawnej epoki. Cho� w dialektach istotnie zachowuj� si� nieraz stare wyrazy i formy gramatyczne, jest to �rodek ryzykowny, wymagaj�cy od pisarza doskona�ej znajomo�ci historycznego rozwoju dialektu. Autorka Bursztyn�w, wk�adaj�c w usta na przyk�ad postaci czternastowiecznej wyrazy z wsp�czesnej sobie gwary �l�skiej, z punktu widzenia wiedzy j�zykoznawczej, pope�ni�a niejedno uchybienie. Owe uchybienia nie przekre�laj� jednak j�zykowego artyzmu utwor�w. Na ten artyzm, pochodz�cy z wysokiej �wiadomo�ci j�zykowej pisarki, sk�adaj� si� bowiem r�ne czynniki, przede wszystkim bogactwo s�ownikowe jako efekt tw�rczego poszukiwania wyraz�w o subtelnych odcieniach znaczeniowych, kt�re by najlepiej wprowadza�y w atmosfer� czasu przedstawionego w utworze, oraz szczeg�lna rytmiczno�� prozy o bardzo prostej sk�adni. Tw�rczo�� Zofii Kossak jest ju� kart� zamkni�t�, ale mimo biegu czasu pozostaje wci�� �ywa i bliska. Wi�kszo�� jej ksi��ek ma warto�ci nieprzemijaj�ce. Czytelnicy znajduj� w nich pierwiastki uniwersalistyczne i konkretne, jednostkowe; obok polskich - og�lno�wiatowe i og�lnoludzkie. Znajduj� nie tylko to, co mo�e pog��bi� wiedz� o cz�owieku i �wiecie, ale r�wnie� to, co mo�e g��boko wzruszy�. W bilansie dokona� literackich pisarki Bursztyny zajmuj� miejsce szczeg�lne. Rdzennie polskie w swych tre�ciach i klimacie, mog� pom�c m�odym pokoleniom Polak�w - przez pami�� przesz�o�ci - w okre�leniu w�asnego miejsca na drodze dziejowej narodu. Opowie�� o bursztynie Na kr�tko przed letnimi Godami, w kt�re ogie� dawny, zu�yty nale�y zgasi�, by starce roznieci�y nowy; Po�wist, b�g gniewny, przeci�gn�� burz� nad wybrze�ami Ba�tyku. Wzd�� wod� do dna, przewali� si� wskro� mierzei, wy�ama� drzewa nadbrze�ne i tratowa� l�d, a� checze rybackie trzeszcza�y. P�dzi� fale na wybrze�e, targa� siecie, gna� ku puszczy, gdzie wt�oczy� si� z hukiem i �wistem. Lecz b�r stawi� t�gi op�r, a� b�g zm�czony usta� i zadrzema�. Zza chmur b�ys�o s�o�ce, promienne oko Dad�boga. Tylko rozko�ysane morze nie mog�o uspokoi� si� od razu, hucz�c, przelewaj�c wa�y granatowosine, zbielone we�nami piany. Najsposobniejsza to pora do po�owu jantaru, tote� ludzie tkwili od rana w wodzie. �mielsi nurkowali szukaj�c cennych bry� na dnie. Dziewcz�ta i m�odsze wyrostki brodzili po ramiona, zakrzywionymi ga��ziami ci�gn�c ku sobie nawiane wichrem grz�dy brunatnych morszczyn, w kt�rych p�cherzykowatym zielsku raz po raz z�oci� si� poszukiwany, upragniony, przedziwny, bogom po�wi�cony jantar. Ruch fal wyni�s� go z g��biny, gdzie tkwi� ukryty w zakl�tych grodach podmorskich, zazdro�nie strze�ony przez topielice i wi�y, by zamkni�tym w sobie s�o�cem roz�wietla� ciemnie podwodne. Niepodobny do �adnego innego kamienia, lekki, ca�opalny, w spalaniu cudownie wonny, obdarzony tajemn� si�� przyci�gania. Najwi�kszy podziw i cze�� budzi�y te jego od�amy, w kt�rych bo�yce (lub wi�y?) zamkn�y skrzyd�e swe s�u�ki: owady. Z pobo�n� czci� i l�kiem patrzono na zawarte wewn�trz, nieznane ju� dzi� wielog�owe mr�wki, krocion�ki, szczypawki i j�tki, Wiotkie ich skrzyde�ka, n�ki i macki zachowane by�y tak dok�adnie, jak gdyby mia�y frun�� w przestworze, zbiec na ziemi� po �d�ble trawy, byle kto rozbi� przezroczyst� �cian� wi�zienia. Te kawa�ki, osobliwie cenne, palono na ofiar� bogom w dniach wielkich uroczysto�ci. Mniejsze, pospolitsze chowano w oczekiwaniu nadej�cia starego Mazocha, s�yn�cego na ca�ym wybrze�u z umiej�tno�ci obrabiania jantaru. Mrucz�c odpowiednie, jemu tylko znane zakl�cia, zanurza� bry�y w gor�cym oleju, a gdy zmi�k�y, nadawa� im kszta�t, jaki chcia�, ozdobnych naramiennik�w, szpilek i kab��czk�w. Wbrew oczekiwaniom po��w tego dnia nie by� dobry. Nawet m�ody Gol�ch, przedni nurek, nie wyni�s� dot�d nic pr�cz ma�o znacz�cych okruch�w. Podobnie siostry jego, Lubosza i Bo�ana. Z tym wi�ksz� niech�ci� wszyscy troje spogl�dali na szcz�liwca, co wynurzy� si� w�a�nie z wody trzymaj�c w r�ku bry�� jantaru wielko�ci g�owy dziecka. Woda �cieka�a mu strumieniami z d�ugich w�os�w. - Kto mu zwoli� szuka� tutaj? - mrucza� gniewnie Gol�ch. - Niech si� wynosi, sk�d przyszed�... - I�cie, kto mu zwoli�? Wyp�d� go, wyp�d�! - potwierdza�y siostry. Znalazca, m�ody ch�opiec, obcy w siodle, bo zbieg ze spalonej przez p�nocnych zb�j�w morskich s�siedniej osady, przezwiskiem Ino, wyci�gn�� z wody sw�j wi�cierz, w�o�y� we� zdobycz i zarzuci� sobie na plecy zbieraj�c si� do odej�cia. Gol�ch podszed� ku niemu, twardo rozpryskuj�c wod� pi�tami. - To nasz brzeg - rzek� gro�nie. - Woda jest niczyja - odpar� tamten i stan�� w postawie obronnej, gotowy do walki. - Ostaw jantar i ruszaj precz! - Jantar jest m�j. Nie ostawi�. Gol�ch zacisn�� pi�ci. Obie dziewczyny patrzy�y na niego ciekawie i zach�caj�co. Ale do walki nie dosz�o, bo w�a�nie od l�du bie�a� najm�odszy z Gol�ch�w machaj�c r�kami i krzycz�c: - Obce jakie� jad�! Obce! Sk�d? - zapyta� starszy z przera�eniem. - Z boru! - Si�a ich? - Nie wiem, bom zaraz ucieka�... - Z boru, to� nie Du�czyki... - zauwa�y� uspokajaj�co brat. Skuli� si� i pomkn�� ku najbli�szym krzakom, by pod ich os�on� zbli�y� si� niepostrze�enie do domu. Za nim siostry, za nimi, w pewnej odleg�o�ci, poci�gni�ty ciekawo�ci� Ino. Osada, czyli jak w�wczas mawiano - siod�o, le�a�a na piasku nadmorskim, oparta grzbietem o puszcz�. Nie mia�a nazwy, podobnie jak roztocz morza ci�gn�ca si� przed ni� by�a dla mieszka�c�w po prostu tylko wod�. �yli w siodle przy wodzie. Inne okre�lenia by�y zb�dne, jako �e nigdzie si� nie oddalali, innych stron nie widzieli. Nie zaszli tu jeszcze nigdy obcy, co by t� dziedzin� mianem jakim nazwali. Siod�o sk�ada�o si� z kilkunastu checz, czyli cha�up plecionych z chrustu obrzuconego glin�. Wszystkie by�y jednoizbowe, z ogniem zatlonym wieczy�cie po�rodku, na pokrytych ziemi� kamieniach. Dym uchodzi� przez drzwi i strzech�, s�a� si� pod dachem, nisk�, ciemn� chmur�. Wok� �cian obiega�y �awy, pod kt�rymi by�o siedlisko skrzat�w domowych, a w k�cie przed �aw� sta� st�, �wi�ty, bo na nim chleb sk�adano. G�r�, na wbitych w �cian� �erdziach wisia�y sk�ry zwierz�ce i sieci. W takiej dymnej i mrocznej cha�upie, do starego Gol�cha nale��cej, stali teraz przybyli cudzoziemcy. Konie i dwa kr�tkie, pe�noko�e wozy zostawili przed domem. Mieli ciemne lica, bogaty ubi�r o kroju i barwie nigdy na tym wybrze�u nie widzianych, sanda�y czerwonym rzemieniem wysoko wok� �ydek oplecione, kr�tkie miecze przy boku. Przed nimi kuli� si� niepewnie cz�ek w lnianym gie�le i takich�e portkach. Nietutejszy, ale swojak, mo�na si� z nim by�o dom�wi�. Z Chrobacji pono. Ci�gn�y go ze sob� te obce jako przewodnika, bo z ich mowy cokolwiek rozumia�. - Jantaru chc� - powtarza� teraz struchla�emu gospodarzowi. - Jantaru? - Nie b�j ta si�... Gwa�tem nie wezm�... Mienia� chc�... Za jantar dadz� wam r�nego dobra. - A sk�d one s�? - pyta� Gol�ch, nieufnie patrz�c na przyby�ych. - Roma - rzek� kr�tko jeden z nich, jak gdyby zrozumiawszy pytanie. Lecz s�owo pot�ne, przed kt�rym dr�a� i korzy� si� ca�y �wiat, nie m�wi�o nic s�owia�skiemu rybakowi. - Dajcie jantar - powtarza� Chrobata. Przybysze niecierpliwili si� r�wnie�. Pragn�li wiedzie�, czy niepr�no odbywali paromiesi�czn� uci��liw� podr� poprzez puszcze i bezdro�a, brody i moczary, kt�r�dy nie wi�d� ni�aden go�ciniec. Czy w tych dzikich pustaciach, z dala od rzymskich szlak�w po�o�onych, znajd� upragnion� ambr�; "elektron" Grek�w, kt�remu Tales z Miletu przypisywa� dusz�, kamie�, powsta�y z �ez si�str Faetona, syna Heliosowego? - Obaczycie, co dostaniecie za jantar - zach�ca� uparcie Chrobat. Wi�c stary Gol�ch, acz opornie, przecie wywl�k� z k�ta za sto�em miech szeleszcz�cy p�ytkami i od�amkami bursztynu. Wraz dwa cudzoziemskie pacho�ki, stoj�ce przy koniach na dworze, wnios�y do izby trzy wory p�askie, rzemieniami wybornie zaplecione. Starszy z przyby�ych rozwi�za� rzemie� i chwyciwszy w�r wysypa� jego zawarto�� na polep�. Z brz�kiem potoczy�y si� srebrne naramienniki, zwane bugi, naszyjniki szklane i br�zowe, miecze, no�e i siekiery, pasy, spinki, zausznice i ostrza do w��czni. Skarby! Skarby! W ciszy, co zaleg�a izb�, s�ycha� by�o tylko szmer przy�pieszonych oddech�w, bo zeszli si� ju� do izby bez ma�a wszyscy mieszka�cy siod�a. Mi�dzy nimi ukryte i obie dziewczyny, c�rki starego Gol�cha. By je ojciec uwidzia�, batem by spra� i przegna�, bo nie dziewczy�ska to rzecz do m�skich narad zaziera�, liczy�y jednak, �e nie zauwa�y. A ciekawo�� je bra�a okrutna. Za nimi sta� kto� jeszcze, r�wnie nieproszony, r�wnie ciekawy: Ino ze swoim wi�cierzem na plecach. Dr��cymi z przej�cia r�kami stary Gol�ch wysypywa� z kolei zawarto�� swojego miecha. Toczy�y si� bry�y, od�amy, okruchy przezroczy�cie s�oneczne lub koloru miodu, bia�e jak woda, to zn�w barwy hiacyntowej, mieni�ce si� w �wietle po�yskiem zielonym lub mleczne, wewn�trz zm�cone. Obcym przybyszom za�mia�y si� oczy. I rozpocz�y si� targi; d�ugie, uparte, mozolne. Bra� kupiec rzymski kawa� bursztynu, a stary Gol�ch chciwie si�ga� po pas z mieczem. Lecz obcy chwyta� go za przegub d�oni, ukazuj�c wymownie na migi, �e za tak cenn� bro� trzeba przynajmniej trzech, czterech bry� jantaru, za jedn�, za� mo�e by� najwy�ej ta oto br�zowa zaponka z najcie�szych. Wi�c z�yma� si� stary i garn�� z powrotem jantar ku sobie, a� kupiec, niby zrezygnowany, dorzuca� do zaponki obr�cz naramienn�. Wadzili si� tak o ka�d� rzecz, lecz stos nabytych przedmiot�w r�s� z wolna po jednej i po drugiej stronie. Tylko Bo�anie i Luboszy oczy zachodz� �zami niemego �alu, pier� podnosi si� �a�osnym westchnieniem. Bo ojciec odrzuca precz podawane mu przez kupca niewie�cie przystroje, si�gaj�c jeno po to, co m�skim oczom a d�oniom przyjemne: no�e, mieczyki i pasy. Oj, dolo! Rado�� przeleci przez ciemn� twarz cudzoziemca, rado�� przezornie i szybko zgaszona, gdy spod u�amk�w jantaru wyjrzy czysta bry�a, tak wielka, �e obur�cz bra� j� trzeba. W przezroczystym jej wn�trzu smuga ciemniejsza k��bi si�, ni to dym, ni to tchnienie boga. Lecz stary Gol�ch odsuwa j� z gniewem, precz ka�e odnie�� synowi. Nie na wymian� ona. Na ofiar� z dawna przeznaczona, na jutrzejsze �wi�to. Kupiec nie daje za wygran�. Wyci�ga napier�nik ze srebrnej blachy, dziw, jak misternej roboty, pod oczy gospodarzowi podsuwa. Daremnie. Wyci�ga miecz i pas, pi�kniejsze ni� wszystkie ukazywane dotychczas. Pr�no. Stary ani spogl�da w t� stron�. Wyci�ga kubek z�ocisty, pier�cienie, �uk doskona�y i ko�czan. Piersiami nagina �uk, ukazuj�c jego t�go��. Ci�ciwa gra, tkni�ta palcem. Lecz stary Gol�ch pozostaje g�uchy na jej pog�os. Ka�e obcy przynie�� jeszcze jeden w�r, sam go roztwiera, ostro�nie wyci�ga, rozk�ada barwisty p�at mieni�cej si� cudnie paw�oki, tkaniny jedwabnej, nieznanej w tych stronach. A� wszystkim dech zaprze w piersiach. - Nie przedam - powiada stary. Kupiec z wolna unosi materi�, uk�ada w mi�kkie fa�dy: niech widz�, jak gra w niej �wiat�o. Morze pod zorze zachodnie nie �yska si� cudniej! Oboj�tnie i twardo wstrz�sa stary Gol�ch g�ow�. I w patrz�cych na to zza plec�w brata dziewkach zbiera taka �a�o��, �e Lubosza nie mo�e ju� wstrzyma�... - O reta! Ojciec! - piska �a�o�nie. Obracaj� si� wszyscy ze zdziwieniem, stary z gniewem. Ochronny mur ramion rozst�pi� si� i wida� obie dziewki. Lecz Lubosza, mniejsza, zr�czniejsza, ju� �mign�a jak �asica i wyprysn�a na pole. Bo�ana zosta�a. Jest wi�ksza od siostry, strzelista, p�owa. Wyl�knione �renice mieni� si� zielono. Mokre od po�owu giez�o l�ni na niej. - Aphrodithe...* - szepcze kupiec cudzoziemski. (*Aphrodithe - Afrodyta, grecka bogini mi�o�ci i pi�kna.) Pewnym ruchem rzuca trzyman� w r�ku materi� na stos przedmiot�w stanowi�cych ju� w�asno�� Gol�cha, bierze twardo dziewczyn� za rami� i stawia przy nabytym przez siebie bursztynie. Sroga to cena za niewolnic�, ale podoba mu si� zawie�� t� dzik� jasnow�os� dziewk� do Italii. Stary drapie g�ste kud�y w�listymi palcami. Waha si�. C�rk� mo�na sprzeda�, czemu nie? Wszyscy tak robi�... Jest w domu druga. A przecie czego� mu �al... Odwraca wzrok od Bo�any, nie wie, co pocz��. Spode �ba spoziera na paw�ok�. Jak b�yszczy! Jak�e si� mieni i t�czy! Ju� postanowi�. Dziewczyn� niech kupiec bierze, a paw�oka niech zostanie! Kiwa g�ow� przyzwalaj�co. Rozszerzonymi oczami spogl�da Bo�ana woko�o. Nie �mie nic rzec, lecz w gardle trzepie si� szloch. Jak�e to? Ju� sprzedana, w niewolniki obr�cona? Zabior� j� te obce, dziwne ludzie i powioz� gdzie� w zatracony, nieznajomy �wiat?! Opowiada�y starce, jak Du�czyki spali�y kaj� dawne siod�o i pobra�y dziewcz�ta... Na postronkach ci�gn�y pojmane do swoich �odzi i nigdy, przenigdy ju� �adna do ojc�w nie wr�ci�a... I z ni� tak b�dzie? Oj, dolo... Po co wesz�a, po co? Dolo, dolo... Boi si� krzycze�, wi�c tylko �zy nieme biegn� jej sznurkiem po twarzy. Ale�, rozpychaj�c stoj�cych wysuwa si� naprz�d przyb��da, kt�rego wo�aj� Ino. Zdejmuje wi�ciorek z plec�w, wyjmuje ze� jasny z�om. Pi�kniejszy ni�li wszystkie, co tu le��, pi�kniejszy o wiele ni� tamta bry�a, kt�rej nie chcia� sprzeda� stary. D�ugonogi komar, co przed setkami tysi�cy lat pad� rozpostartymi skrzyd�ami na lepk� �ywic� i tak pozosta�, tkwi uwi�ziony w przezroczu. Bez s�owa ch�opiec podaje sw�j bursztyn staremu, jednocze�nie bior�c dziewczyn� za r�k�. Niech Gol�chowie zatrzymaj� kusz�c� paw�ok�, jemu oddaj�c Bo�an� za �on�. Nie b�dzie niewolnic� u obcych, b�dzie gospodyni� w jego chacie. Sprawa jest jasna, �e nawet s��w nie trzeba. Zadowolony z tego rozwi�zania, stary Gol�ch kiwa powt�rnie przyzwalaj�co g�ow�. Rzymski kupiec mi�dli w palcach brod�, niepewny, co pocz��. Rad by zatrzyma� i jantar, i dziewk�. Podsuwa nowemu w�a�cicielowi Bo�any co najprzedniejsze towary. Ale Ino potrz�sa g�ow�. Nie potrzebuje niczego. We drzwi, obarczony miechem sk�rzanym, wt�acza si� stary Mazoch, obrabiasz jantaru, kt�ren ju� o nowin