8668
Szczegóły |
Tytuł |
8668 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8668 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8668 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8668 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Autor: Kir Bu�yczow
Tytu�: Minione czasy
(Priesz�oje wremia)
Z "NF" 7/96
Nowy model maszyny czasu zbudowanej przez profesora Lwa
Christoforowicza Minca przy udziale z�otych r�k Saszy
Grubina zosta� umieszczony pod schodami na parterze domu nr
16 przy ulicy Puszki�skiej. By� on zakamuflowany drzwiami do
kom�rki, �eby podczas zabawy kt�re� z dzieci nie przepad�o w
innej epoce. Maszyna czasu mia�a posta� cieniutkiej ta�my,
kt�ra przylega�a od wewn�trz do ramy drzwi i pomalowana by�a
s��yc� tak, �e postronne spojrzenie nigdy by nie zauwa�y�o
tego najwi�kszego wynalazku. Kiedy cz�owiek po otwarciu
drzwi do kom�rki przesunie wskaz�wk� na ukrytym cyferblaciku
i wejdzie do wn�trza, to si� znajdzie w minionych czasach.
Teoretycznie mo�na si� uda� i do dinozaur�w, ale na razie
brakowa�o energii, wi�c granic� by�o pi��dziesi�t lat.
Profesor Minc i w�ski kr�g zaufanych, z�o�ony z
zaprzyja�nionych s�siad�w - Aleksandra Grubina, Korneliusza
Uda�owa i starego �o�kina - maszyny nie nadu�ywali i jej
istnienie utrzymywali w tajemnicy. W zamiarach ich by�o, po
doprowadzeniu wynalazku do porz�dku, oddanie go narodowi.
Czasami kt�ry� z eksperymentator�w odwiedza� przesz�o�� z
zachowaniem wszelkich ostro�no�ci. I to si� udawa�o, p�ki
nie zawini� Uda�ow. Jako� wieczorem Korneliusz Iwanowicz, za
zezwoleniem Minca, postanowi� zajrze� w czasy w�asnego
dzieci�stwa.
Minc do�wiadczenie kontrolowa� od zewn�trz. Uda�ow wszed� w
drzwi kom�rki, ustawi� na cyferblacie rok 1948, nacisn��
niebieski guziczek i znalaz� si� w tej�e kom�rce, ale nie
tak zakurzonej i zagraconej. Uda�ow odsun�� desk� w tylnej
�cianie i wyszed� na podw�rko. Podw�rko by�o prawie takie
samo jak obecnie, tylko bez jeszcze si� nie rozr�s�.
Uda�ow by� ubrany zgodnie z epok�. O to si� zatroszczy�
stary �o�kin, kt�ry nigdy nic nie wyrzuca� i dlatego m�g�
Korneliuszowi zapewni� p�aszcz wojskowy z odprutymi
naszywkami i szerokie spodnie. W kieszeni mia� czterdzie�ci
pi�� rubli sprzed reformy, zrobione przez Minca
duplikatorem.
Nie zauwa�ony przez nikogo, Uda�ow przeszed� ulic� i
znalaz� si� w parku miejskim. Gra�a tam orkiestra d�ta, a na
tarasie ta�czyli m�odzi ludzie, w jeszcze nie zniszczonych
bluzach wojskowych i wyrostki podstrzy�one do po�owy g�owy.
Ale dziewcz�ta i kobiety mia�y tam zdecydowan� przewag�.
Nogi same zanios�y Uda�owa na taras. Grano Rio Rit�, a
nast�pnie Rozalind�. I wtedy Uda�ow zobaczy� Lek�. Leokadi�.
I serce Uda�owa rozpali�y wspomnienia.
W tamtym roku Uda�ow sko�czy� dziesi�� lat, a Leka by�a
bliska trzydziestki. By�a ona pierwsz�, nieosi�galn�,
bajeczn� mi�o�ci� Korneliusza. Leka handlowa�a lodami na
rogu Puszki�skiej i Radzieckiej z w�zka podobnego do
b��kitnego kuferka. U g�ry mia� on trzy pokrywki: pod jedn�
by�y lody, pod drug� okr�g�e wafelki, pod trzeci� s�oik z
wod�. Leka bra�a do r�ki narz�dzie podobne do niewielkiej
pochodni olimpijskiej, wk�ada�a w jego kielich okr�g�y
wafel, zanurza�a w wodzie �y�k�, nabiera�a ni� lody i
k�ad�a na wafel. Nast�pnie przykrywa�a lody drugim wafelkiem
i gotow� porcj� wypycha�a z pochodni. L�d by� okr�g�y,
�ci�ni�ty mi�dzy wafelkami, najpierw mo�na go by�o wok�
oblizywa�, a p�niej gry��.
Inne dzieci interesowa�y same lody, a Uda�owa emocjonowa�
sam proces ich przygotowywania. Sentyment do tego procesu
przeni�s� na sam� Lek�, wielk�, weso��, zielonook� i dobr�.
Powiadano, �e Leka straci�a na froncie narzeczonego, ale ona
mimo wszystko na niego czeka�a.
Leka wyr�nia�a Uda�owa za wierno��. Czasami proponowa�a mu
porcj� za darmo, ale Uda�ow i w�wczas by� ju� dumny. Nawet
je�li zupe�nie nie mia� pieni�dzy, to cierpia�, ale odmawia�
przyj�cia podarunku.
Trzy lata p�niej Leka wysz�a za m�� za jednego g�rnika z
Karagandy, kt�ry przyje�d�a� do Wielkiego Gulsaru do cioci
na urlop. I wyjecha�a. I zosta�a zapomniana. I nagle Uda�ow
zobaczy� j� na parkiecie tanecznym. I pozna� od razu.
Chocia� ona okaza�a si� ca�kiem niewielka, jemu do ucha.
Leka ta�cowa�a z nieznan� dziewczyn�. Uda�ow patrzy� na
Lek� i delektowa� si�. A Leka zauwa�y�a jego natarczywe
spojrzenie i po ta�cu sama podesz�a do niego i z u�miechem
powiedzia�a:
- Pa�ska twarz jakby mi by�a znana, ale nie pami�tam, kim
pan jest. I pan ci�gle patrzy na mnie tak natarczywie.
Dlaczego?
- Kiedy� oboje si� spotykali�my - odpowiedzia� Uda�ow.
Akordeonista zagra� "Bryzgi szampana" i poszli zata�czy�.
Pocz�tkowo Uda�ow nie wiedzia�, o czym rozmawia�, wi�c
spyta�, jak idzie handel. Leka si� roze�mia�a: "Jaki tam
handel. Jedne dzieciaki kupuj�!"
Kiedy ta�ce si� sko�czy�y, Uda�ow odprowadzi� Lek�
do domu. Przysiedli sobie na �aweczce nad rzek�. Tam, na
odleg�ym brzegu, nie by�o jeszcze osiedla czteropi�tr�wek, a
za przedmie�ciem widoczny by� las. Wygl�da� jak czarna pi�a,
a nad samymi jej z�bami p�on�� ksi�yc w pe�ni.
Uda�ow trzyma� w d�oniach r�k� Leki. By�o mu dobrze.
Nast�pnie Leka powiedzia�a, �e musi ju� i��, bo
mieszka u niedobrej kobiety. Uda�ow prowadzi� Lek� przez ciemne,
ca�kiem u�pione miasteczko. Zatrzymali si� przy lampie
p�on�cej na skrzy�owaniu. Leka o�wiadczy�a, �e dalej razem
nie p�jd�, bo gospodyni podgl�da przez okno. Uda�ow nagle
oznajmi�, �e umie wr�y� z r�ki. Leka nie wytrzyma�a i
poprosi�a o powr�enie. Uda�ow powiedzia�, �e za trzy lata
wyjdzie ona za m�� za g�rnika z Karagandy. Leka si�
zmiesza�a. Dla niej trzy lata wydawa�o si� wieczno�ci�.
Albo by� mo�e ona jeszcze troszk� czeka�a na swego poleg�ego
narzeczonego.
P�niej Leka zrozumia�a �art, roze�mia�a si� i spyta�a, czy
Uda�ow jutro przyjdzie do parku na ta�ce.
- Jestem ju� stary - odpowiedzia� Uda�ow.
- Ja te� nie jestem pierwszej m�odo�ci - u�miechn�a si�
Leka. - Zbli�am si� do trzydziestki. I wol� m�czyzn
statecznych.
Poca�owa�a Uda�owa w policzek i uciek�a. A Uda�ow poszed� do
domu i dopiero przy samym domu u�wiadomi� sobie, �e jest
pierwsza w nocy, �e on przepad� w minionych czasach i Minc
szaleje z niepokoju, a mo�e i zastanawia si� nad wypraw�
ratunkow�.
Ale szala� nie Minc, lecz �ona Uda�owa, Ksenia. Czeka�a ona
u wej�cia do kom�rki. Wydusi�a ju� z Minca ca�� prawd� o
eksperymencie. W pierwszej chwili m�em to si� nawet ucieszy�a,
ale nast�pnie wychwyci�a zapach perfum "Czerwona Moskwa" i
Korneliusza omal�e nie zabi�a.
- Teraz jest jasne, co to za maszyn� czasu macie! - zacz�a
krzycze�. - P�jd� z tym do partkomu!
Minc z wysi�kiem nak�oni� Kseni�, by z p�j�ciem do partkomu
poczeka�a do rana.
Ksenia przep�aka�a ca�� noc, pakuj�c rzeczy, �eby
wyjecha� do siostry do Saratowa, a rano postawi�a ultimatum.
Albo puszcz� j� do przesz�o�ci, by mog�a to sprawdzi�, albo
ona zostanie w przekonaniu, �e Uda�ow biega z kom�rki
podziemnym przej�ciem do nieznanej kochanki.
Przysz�o przyj�� od Kseni przyrzeczenie zachowania
wszystkiego w tajemnicy i wr�czy� jej czterdzie�ci pi��
rubli eksperymentalnych.
Ksenia przebra�a si� w sukienk� �o�kiny, kt�r� przyni�s�
�o�kin, a przej�ci eksperymentatorzy pozostali u drzwi do
kom�rki.
Ale Ksenia, jak obieca�a, wr�ci�a po godzinie. W podr� w
czasie uwierzy�a w�wczas, kiedy w 1948 roku zobaczy�a z
daleka swoj� matk�, kt�ra z ni�, Kseni�, spacerowa�a po
skwerze przy cerkwi Paraksewy Piatnicy.
Wr�ci�a bez pieni�dzy, bowiem zasz�a do sklepu komercyjnego,
kt�ry pami�ta�a mgli�cie jako rajskie miejsce. Dawniej nie
zdarza�o si� jej tam bywa�, bo jej rodzina, jak wi�kszo��
rodzin w mie�cie, biedowa�a i �y�a na kartki. Ale do sklepu
komercyjnego biega�a z przyjaci�kami ogl�da� dostatek na
wystawie. Tak wi�c by�oby okrucie�stwem czyni� Kseni wyrzuty
za to, �e zaprowadzi�a sprawiedliwo�� historyczn�, kupuj�c w
sklepie komercyjnym puszk� czerwonego kawioru, trzy puszki
krab�w i po�e� mi�sa z jesiotra.
Kiedy Ksenia przyznawa�a si� do tego eksperymentatorom,
oczy jej spokojnie �wieci�y blaskiem lwicy, kt�ra po�ar�a
t�ust� zebr�.
Jak si� to sta�o, �e nast�pnego dnia o zakupach Kseni
dowiedzia�a si� �ona �o�kina, t�umaczy� nie ma potrzeby.
Wszystko i tak jest oczywiste. Ale to, dlaczego Ksenia o
kawiorze powiedzia�a swojej krewniaczce, kt�rej nie
cierpia�a, Antoninie - by�o ju� zagadk�. A jak dowiedzia�y
si� o tych artyku�ach siostry Grubina - bli�niaczki Szura i
Ola, mo�na si� domy�li�.
Rankiem nast�pnego dnia profesor Minc zosta� obl�ony.
Przyjaciele go opu�cili. Oni swoje bitwy ju� przegrali. W
ciasno zastawionym ksi��kami i aparatur� gabinecie profesora
siedzia�o kilka kobiet i zasypywa�o go nies�usznymi
zarzutami. Minc zrozumia�, �e prace przyjdzie przerwa� i po
jeszcze staranniejszym ich utajnieniu przenie�� poza
miasto. Ale z kobietami trzeba by�o co� zrobi�. Minc by�
jednak dobrym cz�owiekiem, wi�c wymy�li� co� nast�puj�cego.
Sklep komercyjny na mod�� roku 1948 mie�ci� si� na
Puszki�skiej w starej willi zes�anego do Gulsaru polskiego
konfederata pana Ignacego Z�bkowskiego. Obecnie w
pomieszczeniach sklepu by�a urz�dzona pracownia modelarstwa
lotniczego dla m�odzie�y.
W drugiej po�owie dnia, kiedy modelarze rozeszli si� do
dom�w, ku drzwiom willi podeszli eksperymentatorzy. Sprawnie
przymocowali do wej�cia metalow� ta�m� maszyny czasu. Tak,
�e teraz kto przeszed� przez drzwi, natychmiast trafia� do
sklepu komercyjnego nr 1 miasta Wielki Gulsar w czerwcu 1948
roku.
Zrobione zosta�o tak dlatego, �e Minc nie chcia�
dopu�ci�, by po ulicach przesz�o�ci, w poszukiwaniu towar�w
deficytowych, ugania� si� ca�y oddzia� kobiet wsp�czesnych.
Nieuchronnie wywo�a�oby to podejrzenia i skandal. Teraz
jednak Minc wpuszcza� damy do sklepu z pomini�ciem ulicy. I
mo�na by�o mie� nadziej�, �e taki wypad doprowadzi� do
skandalu nie zdo�a. Wszystko zapi�to na ostatni guzik.
Kobiety, w liczbie o�miu, oczekiwa�y z torbami w r�kach.
Denerwowa�y si� i szepta�y mi�dzy sob�. Minc rozda� im po
sto rubli i powiedzia�:
- Zachowujcie si� przyzwoicie, nie poni�ajcie godno�ci
cz�owieka radzieckiego. Kupisz, to wyjd�, ust�p kolejki
nast�pnej.
Pierwsza, na znak Minca, wesz�a do sklepu Antonina. Na ulicy
by�o spokojnie. Z s�siedniego domu wysz�a zaciekawiona
staruszka. �o�kin zosta� odes�any, by j� odci�gn�� i
wyprowadzi� ze strefy.
Czas p�yn��. Wed�ug oblicze� Minca zakupy powinny by�y
zaj�� pi�� minut. Ale Antonina si� nie pojawi�a i po
dziesi�ciu minutach. Minc i Grubin si� nie niepokoili, bo
rozumieli, �e Antonina ze sklepu tak po prostu nie wyjdzie.
Ale zdenerwowanie kobiet z ka�d� chwil� ros�o przez
obaw�, �e Antonina kupi zbyt wiele i dla pozosta�ych nie
starczy.
I kiedy up�yn�o pi�tna�cie minut, podni�s� si�
nieoczekiwany bunt.
Z krzykiem "Nie mo�emy ju� d�u�ej czeka�!" �ony, siostry i
matki zmiot�y strzeg�cego wej�cia Minca i, zderzaj�c si� ze
sob�, przebi�y si� do drzwi. Znalaz�szy si� w otworze
drzwiowym, znika�y. I kiedy znikn�a ostatnia, stara �o�kina,
nast�pi�a tragiczna cisza.
- Co robi�? - spyta� Uda�ow.
- Ano nic - odpowiedzia� lekkomy�lny Grubin. - Wr�c�, kiedy
zrobi� zakupy. Da� im pan, Lwie Christoforowiczu, du�o
pieni�dzy. Wcze�niej ni� za p� godziny oczekiwa� ich nie
nale�y.
Okazywa�o si�, �e Grubin mia� racj�. Nic si� nie
dzia�o. Trwa�o tak ponad dwadzie�cia minut.
Po up�ywie tego czasu w otworze drzwiowym pojawi� si� krzepki
m�ody cz�owiek w wojskowym mundurze ze szlifami lejtnanta i
w czapce z wi�niowym otokiem.
Obrzuci� obecnych srogim spojrzeniem i spyta�:
- Czy jest tu obecny Lew Christoforowicz Minc?
- To ja - przyzna� si� profesor.
- Pozosta�cie na miejscu - poleci� lejtnant i zaraz te�
znikn��.
Po chwili w otworze drzwiowym pojawi�o si� biurko. Na nim
sta�o krzes�o. Lejtnant popycha� je od ty�u. Nast�pnie
lejtnant ulokowa� obok drzwi krzes�o, usiad� na nim i
powiedzia�:
- Obywatelu Minc, wasza sytuacja wygl�da �le.
- O co chodzi? - zakrzykn�� Minc. - Nic z tego nie
rozumiem.
- Czy przyznajecie si� do zorganizowania spisku
antyradzieckiego? - spyta� lejtnant. - Wasze wsp�lniczki ju�
si� przyzna�y.
Uda�ow j�kn��. Domy�li� si�, �e Ksenia wpad�a w k�opoty.
- O co jestem oskar�ony? - zapyta� Minc dr��cym g�osem.
Lejtnant wyci�gn�� sk�d� teczk� z napisem "Sprawa nr 2451" i
otworzy� j�.
- We wniosku powiedziane jest - przeczyta�.
- Po odprawieniu do miasta Wielki Gulsar grupy dywersyjnej
licz�cej osiem os�b obywatel Minc L. Ch. poleci�
dywersantkom pozoruj�cym przyjezdne nabywczynie kawioru
otru� kierownictwo miasta, a tak�e wysadzi� most przez rzek�
Gu�.
- To bzdury! - powiedzia� Minc.
- One si� przyzna�y - kr�tko i nawet ze smutkiem odezwa� si�
lejtnant. - Tutaj s� wszystkie ich zeznania.
- Wypu��cie je zaraz! - zakrzykn�� Minc. - One w niczym nie
zawini�y.
- To znaczy, �e si� przyznajecie? - usta lejtnanta drgn�y w
u�miechu.
- Przyznaj� si� do wszystkiego, co tylko chcecie -
powiedzia� Minc. - Tak czy owak, nic nie zrozumiecie.
- Chod�cie za mn�! - poleci� lejtnant. - Za jednym zachodem
zabierzcie biurko.
- Nie id�! - zakrzykn�� Uda�ow. - Oni ci� nie wypuszcz�.
- Problem le�y nie we mnie - wyja�ni� Minc. - To ja wys�a�em
nasze kobiety w przesz�o�� i ja ponosz� za to
odpowiedzialno��.
- Ale on przecie� ich te� nie wypu�ci - powiedzia� Grubin. -
Przecie� jeste�cie razem w jednej sprawie.
- Oczywi�cie - powiedzia� lejtnant. - O tym si� wypowie
tr�jka specjalna. Je�li dywersantki nie s� winne, to one do
was wr�c�. Ale je�li... - I lejtnant z u�miechem przy�o�y� do
czo�a palec i pstrykn�� j�zykiem.
Uda�ow z przera�enia zachwia� si�.
- �egnajcie, towarzysze - powiedzia� Minc do Uda�owa i
Grubina i zrobi� krok ku drzwiom.
I wtedy us�yszeli g�os �o�kina, kt�ry powr�ci� pod drzwi.
- Co si� tutaj dzieje? - zapyta�.
- Wy, obywatelu, przechod�cie, nie zatrzymujcie si� -
poleci� lejtnant. - Bo te� zostaniecie zatrzymani.
- Chwileczk�, chwileczk�! - odezwa� si� �o�kin.
- Oni aresztowali nasze kobiety - oznajmi� Uda�ow. - I Minc
teraz idzie po�wi�ci� siebie.
- On nigdzie nie p�jdzie - zaoponowa� �o�kin.
- Z drogi! - wrzasn�� na starego lejtnant.
A ten o�wiadczy�:
- Poznaj� ciebie, Kola.
- Co takiego? My si� nie znamy.
- My si� znamy i to jak jeszcze - powiedzia� �o�kin. -
Mia�em w m�odo�ci pewien epizod. Po demobilizacji jaki�
czas przes�u�y�em w organach. Poznajcie si�!
I wtedy wszyscy si� zorientowali, �e lejtnant jest w�a�nie
Miko�ajem �o�kinem, tylko mocno odm�odnia�ym.
- Nie wierz� - powiedzia� lejtnant.
- Trzeba b�dzie uwierzy�. - �o�kin wyci�gn�� dow�d osobisty
i poda� go samemu sobie.
Lejtnant dow�d otworzy�, d�ugo studiowa� fotografi�,
popatrzy� na �o�kina starego. Zamkn�� dow�d.
- Diabli to wiedz� - powiedzia� w ko�cu i co� ludzkiego
b�ysn�o mu w oczach.
- Tak wi�c, Kola - podsumowa� �o�kin stary - ja jestem
twoj� przysz�o�ci�. Emerytem na skal� rejonow�. Uczciwym,
szanowanym cz�owiekiem.
- Ty te� jeste� spiskowcem! - powiedzia� lejtnant bez
przekonania. - Ciebie te� trzeba postawi� pod �cian�.
- A Wierk� to ju� rzuci�e�, czy jeszcze z ni� �yjesz? -
spyta� �o�kin stary.
- Ja tam nic nie wiem.
- Pytam si�, czy rzuci�e� Wierk� Rabinowicz, swoj� tajn�
mi�o��, c�rk� represjonowanego wroga narodu? Ja tego nie
mog� sobie wybaczy� do tej pory. Nie mog� sobie wybaczy�
w�asnego tch�rzostwa.
Przyjaciele na �o�kina starego patrzyli ze zdumieniem.
Znali go ju� wiele lat, przepracowa� on ca�e �ycie jako
buchalter. I, si� okazuje, mia� epizod!
- Rzuci�em - powiedzia� lejtnant spuszczaj�c oczy.
- A na gr�b matki to je�dzi�e�, jak sobie przysi�g�e�? Czy
tylko ci�gle sprawy, procesy, spiski?
- Pojad� na pewno - przyrzek� lejtnant, i Uda�ow pomy�la�,
�e on jeszcze nie jest cz�owiekiem straconym, tylko
obowi�zkowym i ograniczonym. Ofiar� epoki.
- Tak wi�c pos�uchaj mnie uwa�nie - powiedzia� �o�kin do
samego siebie. - Kobiet, poza tob�, nikt wi�cej nie widzia�
i nikt nie wie o tym lipnym spisku. �adnej kariery na tym
nie zrobisz. Wypu�cisz je zaraz wszystkie, a w�r�d nich,
musz� ci powiedzie�, i w�asn� �on�, z kt�r� si� o�enisz pod
koniec pi��dziesi�tego pierwszego, ale nie tutaj, lecz w
Tiumeniu. A wiesz, dlaczego w Tiumeniu?
- Dlaczego? - oznajmi� zgn�bionym g�osem lejtnant �o�kin.
- Dlatego, �e ty z�o�ysz dzisiaj dymisj� z powodu rany,
kt�ra ci dokucza od czterdziestego drugiego roku. Pojedziesz
do Tiumenia i zaczniesz pracowa� jako buchalter. Czy
wszystko jasne? Wykona�, ch�opcze!
- Rozkaz.
Lejtnant odsun�� biurko i krzes�o i znikn�� w otworze
drzwiowym.
- Co za szubrawiec! - powiedzia� �o�kin starszy. -
Czy�bym ja taki by�?
- Zdarza si� wszystko - powiedzia� ze znu�eniem Minc.
Patrzy� na drzwi, oczekuj�c, kiedy pojawi� si� w nich
kobiety.
Ale kobiety si� nie pojawia�y.
Uda�owowi wydawa�o si�, �e w uszach mu stuka krew,
wystukuj�c sekundy.
- Tak - oznajmi� w ko�cu �o�kin - tego te� i si� obawia�em.
W m�odo�ci to we mnie siedzia� �ajdak. Bywa tak z lud�mi.
P�ki powod�w nie ma, �ajdak �pi, a kiedy si� pojawia mo�no��
zrobienia kariery, zaczyna podszeptywa� do ucha
niebezpieczne s�owa. Id� tam!
- Nie - powiedzia� Minc. - To niebezpieczne.
- Je�li go nie zatrzymam, on dostanie awans i wzniesie
si� na drabinie s�u�bowej. Przecie� si� nie zatrzyma. No to
co ja mam ze sob� zrobi�?
I �o�kin uczyni� krok ku drzwiom.
- Eureka! - zakrzykn�� Minc. - Zrobimy wszystko inaczej!
Wydoby� z kieszeni male�ki cyferblat, ko�cem paznokcia
ostro�nie przesun�� wskaz�wk� do ty�u.
- Rozumiecie? - zapyta�.
- Rozumiemy - u�miechn�� si� Grubin.
- Teraz to ja wejd� do sklepu, ale to teraz nie b�dzie
teraz, tylko moment po tym, jak tam si� znalaz�y nasze
kobiety.
I Minc z tymi s�owy znikn�� w drzwiach.
I zaraz te� si� zacz�o co� niesamowitego.
Z drzwi zacz�y wylatywa� kobiety z pustymi torbami w
r�kach. Kl�y, piszcza�y, opiera�y si�, chwyta�y si� r�kami
ramy drzwi, staraj�c si� powr�ci� do sklepu komercyjnego.
Ale w gniewie Minc potrafi� by� bezwzgl�dny, za� jego
przyjaciele tak zr�cznie i szybko chwytali kobiety i
tak energicznie je odpychali od sklepu, �e po trzech
minutach wszystkie uczestniczki podr�y w czasie znalaz�y
si� w roku 1988. I o �adnym lejtnancie nic a nic oczywi�cie
nie s�ysza�y. Nast�pnie wyszed� Minc. Uda�ow i Grubin
pocieszali kobiety, pr�buj�c im wyja�ni�, jakiego okropnego
losu cudem unikn�y. Ale kobiety najbardziej gniewa�o
nie to, �e one zosta�y bez kawioru, lecz to, �e Antonina,
jako pierwsza, zd��y�a kupi� kawioru za sto rubli w
starych pieni�dzach.
Uda�ow uruchomi� wszystkie swoje zdolno�ci dyplomatyczne i
jako� nam�wi� Antonin� do podzielenia si� kawiorem z
towarzyszkami. Grubin szybko zdj�� z ramy drzwi maszyn�
czasu, by lejtnant �o�kin nie wr�ci� po swoje biurko.
A sam �o�kin stary obj�� Minca i zap�aka� z rado�ci. Minc
przecie� mu uratowa� honor i biografi�.
Ale przenikliwy Grubin powiedzia�:
- A ja specjalnie to si� nie niepokoj�. Przecie� ty,
�o�kin, jeste� w�r�d nas. I jeste� uczciwym emerytem. A co
to oznacza? A to oznacza, �e lejtnant na pewno zg�osi
dymisj� i pojedzie do Tiumenia szuka� sobie ma��onki.
Prze�o�y� Tadeusz Litwi�ski
KIRY� BU�YCZOW
Pseudonim rosyjskiego historyka i pisarza Iwana Mo�ejki.
Zawodowo specjalizuje si� on w historii Dalekiego Wschodu, z
zami�owania jest pisarzem fantast�.
Urodzony w 1934 r., pierwsze opowiadania zacz�� drukowa�
w 1965 r. Wkr�tce zdoby� popularno�� dzi�ki humorystycznemu,
a zarazem inteligentnemu cyklowi Guslarskiemu (do kt�rego
nale�y przestawiony przez nas utw�r). Akcja opowiada�
rozgrywa si� w staro�ytnym mie�cie Guslar, gdzie cuda
zdarzaj� si� wr�cz rutynowo, na przyk�ad l�duj� obcy albo w
miejscowym sklepie zoologicznym trafia si�, spe�niaj�ca
�yczenia, z�ota rybka.
Cztery z kilkunastu ksi��ek napisanych przez Bu�yczowa
ukaza�y si� w Polsce. By�y to "Ludzie jak ludzie", "Podr�e
Alicji", "�uraw w gar�ci" i "Rycerze na rozdro�u". W naszym
miesi�czniku drukowali�my jego mikropowie�� "Prze��cz" ("F"
4/83) oraz opowiadania: "Uparty Marsjasz" ("F" 11/84),
"Czarny kawior" ("F" 11/84), "Dwie metody teleportacji" ("F"
11/84), "Timeo Danaos" ("F" 11/84).
D.M.