865

Szczegóły
Tytuł 865
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

865 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 865 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

865 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Krystyna Kofta. Cia�o niczyje. Hiszpan Corrida Jutta wesz�a szybko na ciemny cmentarz. Kiedy jej oczy przyzwyczai�y si� ju� do ciemno�ci, zobaczy�a le��ce po obu stronach g��wnej alei z�amane cienie drzew, rzucone na kolana przez po�wiat� ksi�yca. �wierki pachnia�y mocno jak gasn�ce �wiece. Nie ma tu �ywej duszy, pomy�la�a i wzdrygn�a si� nerwowo z powodu tego mimowolnego �artu. Nagle, jak cichy bia�y statek na ciemnym oceanie, pojawi� si� w oddali zamazany jasny kszta�t. By�a to osiemnastowieczna kostnica. W jednym okienku migota�o �ywe �wiat�o. W pustce i ciszy cmentarnej robi�o to niesamowite wra�enie, tak jakby le��ce na katafalku zw�oki wsta�y, �eby zakrz�tn�� si� wok� siebie i przygotowa� godnie do jutrzejszych uroczysto�ci. Obesz�a kostnic� i zatrzyma�a si� przed tylnymi drzwiami. Odetchn�a g��boko i t�umi�c strach poruszy�a ci�k� rze�bion� klamk�. Drzwi by�y zamkni�te. Przez moment wyda�o si� jej, �e kto� stoi za ni�, wstrzymuj�c oddech. Mia�a siedemna�cie lat i nie ba�a si� prawie niczego, jednak ten szczeg�lny spacer po cmentarzu obudzi� nie znany dot�d strach. W pewnej chwili poczu�a delikatne dotkni�cie. Przecie� dusze nie lataj� jak nietoperze, pomy�la�a trze�wo. Odwr�ci�a si�. Nie by�o nikogo. Tylko p�acz�ca nad marno�ci� �wiata wierzbowa witka poruszana wiatrem pie�ci�a jej kark. Zapuka�a g�o�no. Pukanie wnikn�o do �rodka, odbijaj�c si� od zimnych �cian marmurowej sali. Wiedzia�a, �e jest tam kto�, kto powinien otworzy�. Nie us�ysza�a krok�w, lecz mimo to klucz szcz�kn�� i drzwi uchyli�y si�. W �wietle �wiec sta� bardzo wysoki, prawie dwumetrowy m�czyzna. By� o g�ow� wy�szy od Jutty i mia� bose stopy. Nosi� czarne aksamitne spodnie i �nie�nobia�� rozpi�t� koszul�. Przy tej bieli czarne w�osy g�sto porastaj�ce sk�r� klatki piersiowej przypomina�y sier�� zwierz�cia. Nadzwyczaj blada twarz wysokiego cz�owieka nie by�a ciemniejsza od bia�ego p��tna koszuli, mia�a tylko bardziej niebieskawy odcie�. Odsun�� si�, �eby wpu�ci� Jutt� do �rodka, i w�o�y� buty, kt�re sta�y na progu. Jutta od razu zauwa�y�a, �e �wiat wewn�trz kostnicy jest czarno - bia�y. Wysokie bia�e �ciany i kopu�a sufitu czepia�y si� czarnej marmurowej posadzki, �eby nie ulecie� w niebo wraz z duszami opuszczaj�cymi martwe cia�a. Na samym �rodku sta� p�asko �ci�ty ostros�up katafalku z ma��, przy jego rozmiarach, czarn� ko�ysk� trumny. Bia�e �wiece tkwi�y w czarnych �elaznych lichtarzach, a gospodarzem tego ponurego przybytku by� wysoki czarno - bia�y m�czyzna. Nawet, Jutta, mimo �e przysz�a z innego �wiata, uczestniczy�a w tym graficznym obrazie. By�a blada ze strachu i zimna, mia�a na sobie czarn� we�nian� sukienk�, zakrywaj�c� i tak ledwo rysuj�ce si� wypuk�o�ci. Czarna jedwabna chusta tworz�ca mnisi kaptur ca�kowicie zas�ania�a jasne w�osy. Jutta podesz�a do katafalku. Trumna by�a otwarta. Wieko sta�o oparte o �cian�. Martwa kobieta le�a�a spokojnie w chwiejnym p�omieniu �wiec. Sztywne loki pi�trzy�y si� wysoko na haftowanej srebrem, bia�ej poduszce. Loki by�y rude, policzki ur�owane, a usta wygl�da�y tak, jakby kto� wycisn�� na nich przed chwil� krwawy poca�unek. Martwa twarz i okalaj�ce j� p�omienne w�osy stanowi�y jedyn� weselsz� plam� koloru pomi�dzy biel� a czerni�. Mimo zmienionej fryzury i nieco wyostrzonych rys�w twarzy by�a to z ca�� pewno�ci� ta sama osoba. Szlachetne rysy, lekko wystaj�ce ko�ci policzkowe i usta, kt�rych za �ycia nigdy nie malowa�a tak mocno. Te usta mia�y dla Jutty nawet teraz zakl�ty na zawsze wyraz fa�szywej dobroci i s�odyczy. Jutta wesz�a po stopniach na piedesta� katafalku. Spojrza�a na zesztywnia�e w ch�odnym powietrzu kostnicy d�onie swojej matki oplecione r�a�cem. Spomi�dzy drewnianych paciork�w ojczenasz i zdrowa�mario brylantowe oczko platynowego pier�cionka wysy�a�o ostry blask jak iskrz�cy si� w zimowym powietrzu p�atek �niegu. Wpatrywa�a si� w ten misternie oprawiony kamie�, a� jej �renice powi�kszy�y si� przes�aniaj�c niebieskie t�cz�wki. Wreszcie, czuj�c na sobie ciasno przylegaj�ce spojrzenie m�czyzny, odwr�ci�a wzrok od pier�cionka i zesz�a z podwy�szenia. Patrzyli na siebie z bliska, nie m�wi�c nic. Jutta zna�a go ju� wcze�niej. Rozmawia�a z nim przed po�udniem, zreszt� nie spos�b by�o nie zna� jednej z najbardziej tajemniczych postaci w ma�ym mie�cie. Noc� pilnowa� cmentarza przed z�odziejami, w dzie� uczestniczy� w pogrzebach dowodz�c sz�stk� wiecznie pijanych grabarzy. Czuwa� nad chyboc�c� si� niebezpiecznie na ich ramionach trumn�, nie dopuszczaj�c do skandalu, jaki wybuch�by z pewno�ci�, gdyby trumna spad�a. On sam nigdy nie pi�. Mo�e zreszt� pi�, ale nie widziano go pijanego ani pij�cego. Kobiety ba�y si� go, lecz mimo to budzi� w nich dreszcze wyst�pnego po��dania. Wcale nie wygl�da na grabarza, m�wi�y, jest przystojny. Opowiada�y sobie niestworzone historie o tym, co dzieje si� z m�odymi niewiastami pozostawionymi samotnie w kostnicy w noc poprzedzaj�c� pogrzeb. M�wi�o si�, �e ojciec zmar�ej przed paroma laty m�odej dziewczyny odkry� z przera�eniem, �e nie mia�a ona na sobie... Lepiej nawet nie wspomina�, bo ogarnia cz�owieka zgroza... Nie mia�a, mimo �e poprzedniego dnia babka myj�ca i ubieraj�ca zw�oki z ca�� pewno�ci� je za�o�y�a... Przysi�ga�a, �e za�o�y�a... Takie rzeczy opowiadaj� sobie ludzie w ma�ych miastach i na wsiach, szczeg�lnie wieczorami, gdy pada deszcz i grube, zacinane wiatrem krople wal� o szyby, jakby chcia�y dosta� si� do ciep�ych, zacisznych wn�trz. To wszystko Jutta s�ysza�a, czy raczej pods�ucha�a. Tylko on zna� prawd�, ale poniewa� nie rozmawia� z nikim, niczego nie mo�na powiedzie� z ca�� pewno�ci�. Zapewne zna� wiele tajemnic zacnych rodzin. Zdarzy�o si� kiedy�, �e starszy syn szanowanego w mie�cie nieboszczyka usi�owa� obc�gami wyrwa� ojcu z�ote z�by, zapewne s�dz�c, �e i tak nie b�d� mu potrzebne w w�dr�wce po tamtym �wiecie. M�odszy brat, kt�ry opowiada� potem, �e przyszed� pomodli� si� przy zw�okach, zasta� starszego z obc�gami nad trumn�. Poniewa� by� silniejszy, odebra� mu kilka z�otych trzonowych z�b�w, kt�re pokazywa� p�niej w miejscowej restauracji. D�ugo opowiadano w mie�cie o tym, jak r�wnie� o sprawie wd�w odwiedzaj�cych tajemniczego m�czyzn�, podobno nie tylko po to, by ustali� dok�adnie szczeg�y ceremonii pogrzebowej. Oto przyk�ad tego, do czego zdolne s� niekt�re kobiety, powiedzia�a �ona sklepikarza do matki Jutty, i to w dodatku przy otwartej trumnie! To nie do wiary! Jutta s�ucha�a takich opowie�ci bardziej z ciekawo�ci� ni� l�kiem. Teraz mia�a okazj� przyjrze� si� z bliska temu "cmentarnemu monstrum", jak wyra�a�a si� o nim matka. Spojrza�a pytaj�co w twarz matki, a potem zn�w g��boko w oczy Hiszpana Corridy. Tak nazywano go ze wzgl�du na hiszpa�ski wygl�d: czarne p�on�ce oczy, w�osy jak pi�ra wrony, przede wszystkim za� z uwagi na czarn�, lamowan� srebrem peleryn�, kt�r� zak�ada� na czas ceremonii �a�obnej. Z cmentarza wychodzi� rzadko, tylko zmuszony przez szczeg�lne okoliczno�ci. Jak wszyscy bardzo wysocy ludzie, chodzi� przygarbiony. Kiedy patrzy�o si� na niego z daleka, sprawia� wra�enie cz�owieka poruszaj�cego si� wolno, wr�cz leniwie. By�o to jednak tylko z�udzenie. Zawsze wyprzedza� id�cych, poniewa� d�ugo�� jego krok�w by�a osza�amiaj�ca. Czasami bieg�y za nim dzieci wo�aj�c: Hiszpan Corrida, Hiszpan Corrida. Pije krew �yda, pije krew �yda! Nonsensowny, bzdurny rym oddawa� wiernie wszystkie opowie�ci, jakimi raczono si� po domach. Zahipnotyzowany wielkimi �renicami Jutty, wszed� teraz na stopnie katafalku. Ukl�k� przy trumnie, jakby si� modli�. Dziewczyna widzia�a napi�te pod koszul� mi�nie jego plec�w. Mocowa� si� z czym� wyra�nie. Us�ysza�a cichy chrz�st. W sekund� p�niej co� brz�kn�o metalicznie. Pier�cionek potoczy� si� po czarnym marmurze. Jutta podbieg�a i podnios�a go. Hiszpan wsta� z kl�czek i odebra� jej pier�cionek. Ogl�da� go d�ugo, �api�c blaski p�omieni �wiec w brylantowe oczko. Potem wzi�� w�sk� d�o� Jutty w swoje d�onie. R�ce dziewczyny by�y zimne, tak samo zimne jak d�o�, do kt�rej jeszcze przed chwil� nale�a� pier�cionek. Wreszcie wsun�� drogi klejnot na delikatny �rodkowy palec Jutty. Du�ym kluczem zamkn�� drzwi kostnicy i poprowadzi� Jutt� bocznymi dr�kami poprzez nie u�ywane obszary cmentarza, przez zaniedbane groby, na kt�rych ros�y olbrzymie pokrzywy. Bujno�� ro�linno�ci cmentarnej by�a zastanawiaj�ca. Szli obok powyginanych przez czas, kutych ogrodze� wok� grobowc�w, przeskakiwali przez zwalone nagrobki i pop�kane p�yty. Mimo �e nie wiedzia�a dok�d j� prowadzi, nie ba�a si� teraz wcale. A� wreszcie znale�li si� na granicy cmentarza. Tu nie dociera� ju� nikt. Ani �ywy, ani te� umar�y, bo nie chowano tu jeszcze. By�o to wyj�tkowe pustkowie. Chwasty, zaro�la i ogromne, k�dzierzawe korony drzew nie przepuszcza�y nawet tego s�abego �wiat�a ksi�ycowego, kt�re o�wietla�o g��wn� alej� prowadz�c� do kostnicy. Poro�ni�ta mi�kkim mchem ziemia ugina�a si� pod nogami jak trz�sawisko. Wilgotna bagienna mg�a oblepia�a ich tak samo jak ciemno��. Nie by�o tu �adnej drogi, lecz Hiszpan prowadzi� Jutt� zupe�nie pewnie. Zaciska�a z�by, �eby nie dzwoni�y, tak przejmuj�cym zimnem wype�nia�a j� cmentarna mg�a. Pantofle mia�a ci�kie od wody, kt�ra chlupota�a przy ka�dym kroku. Po kwadransie dotarli do celu. To miejsce by�o tak samo dziwne jak wszystko, co zdarzy�o si� dzisiaj Jutcie na cmentarzu. Znale�li si� przed czym�, co przypomina�o ruiny gotyckiego zamku znniejszonego przez rujnacj� do wymiar�w ch�opskiej cha�upy. Tylko wej�cie zosta�o olbrzymie, jakby po to, �eby w�a�ciciel nie musia� si� schyla�. Wielkie kute wrota zajmowa�y ca�� �cian�. Okien nie by�o. Hiszpan zapali� zapa�k� i w jej nag�ym, bardzo jasnym p�omieniu wszystko sta�o si� jeszcze bardziej niesamowite: sylwetka wysokiego m�czyzny na tle kawa�ka �redniowiecznych ruin otoczonych zwartym szpalerem ciernistych zaro�li, zapachem przypominaj�cych roztarty pio�un, obok Jutta w czarnej sukience, dr��ca z zimna tak, jakby sama wsta�a przed chwil� z kt�rego� ze znajduj�cych si� w pobli�u, starych, zapadaj�cych si� grobowc�w. Otwar�y si� wielkie wrota i oboje znale�li si� w �rodku wype�nionym nieprzeniknion� ciemno�ci�. Jutta trzyma�a si� kurczowo jego suchej spokojnej d�oni. Hiszpan zapali� �wiece. Wn�trze obna�one p�omieniami by�o wielkie i pi�kne. Surowe, wysokie mury z czerwonej gotyckiej ceg�y przykrywa�y od sufitu a� do pod�ogi wschodnie dywany. Jedn� �cian� zajmowa�y p�ki z ksi��kami. Tajemnic� pozostawa�o, jakim sposobem tak wielka sala mie�ci�a si� w ma�ym na poz�r fragmencie ruin. Posadzka stanowi�a olbrzymi� szachownic�. W rogu znajdowa� si� kominek, obok wielkie kwadratowe ��ko mosi�ne, nakryte brunatnymi futrami zwierz�t. By�o tak�e biurko zawalone ksi��kami i kartkami zapisanymi r�cznie. Po�rodku biurka kr�lowa�a olbrzymia stara maszyna do pisania z wkr�con� kartk� z jakim� tekstem. Hiszpan podszed� do biurka i wykr�ci� kartk� z maszyny. Posk�ada� te� r�kopisy i schowa� do wielkiej szafy. Pod �cianami sta�y korzenie drzew, poskr�cane konwulsyjnie jak barokowe rze�by. Tworzy�y ekspozycj�, jakiej Jutta nigdy nie widzia�a. Serwantka z wypuk�� kryszta�ow� szyb� zawiera�a kruch� porcelan� i kieliszki r�nych kszta�t�w i wielko�ci. To by�o wszystko. Jutta czu�a na sobie czyj� baczny wzrok, nie widz�c jednak osoby. Obejmowa�a spojrzeniem ca�y pok�j, ale nic nie skazywa�o na to, �e kto� jeszcze tu jest. Panowa�a prawdziwie grobowa cisza. Tak Jutta wyobra�a�a sobie komnat� zamczyska w Sangerausen, kiedy matka uczy�a j� na pami�� �ywota patronki, b�ogos�awionej Jutty. Ta bogobojna historia o pustelnicy by�a dla niej ba�ni�. Miejsce, w kt�rym si� znalaz�a, te� by�o ba�niowe. R�wnie nierealne jak zamek w Sangerhausen. Hiszpan wyj�� dwa proste, masywne kielichy o sze�ciok�tnym jak trumna przekroju i nape�ni� ciemnoczerwonym winem. Potem podpali� drewno w kominku. Jutta po�o�y�a si� na ��ku, szcz�kaj�c z�bami i dr��c z zimna i strachu. Przykry� j� szorstkim futrem i poda� kielich z winem. Wreszcie zobaczy�a istot�, kt�rej obecno�� czu�a przez ca�y czas. W nogach ��ka, zagrzebany w futrzan� narzut�, spoczywa� kot. Patrzy� na Jutt� zmru�onymi z�otymi oczami jak kr�tkowidz, kt�ry chce przypomnie� sobie, czy t� twarz gdzie� widzia�. Milcz�ca obecno�� kota jest bardziej znacz�ca ni� obecno�� szczekaj�cego psa, czasami przewy�sza istotno�ci� m�wi�cego cz�owieka. Jednak jego pan, Hiszpan Corrida, nie powiedzia� jeszcze ani s�owa. Po�o�y� si� obok Jutty, zak�adaj�c r�ce pod g�ow�. Jego oczy w czerwonym �wietle ognia mia�y ciep�y blask, z�ote oczy kota patrzy�y natomiast zimno i badawczo. Jutta odstawi�a pusty kieliszek. Pierwszy raz w �yciu pi�a wino, pierwszy raz by�a o tej porze poza domem, pierwszy raz le�a�a w ��ku z m�czyzn� i po raz pierwszy czu�a tak� absolutn� wolno��. Czeka�a na ten moment d�ugo. Matka zabraniaj�ca wszystkiego, czego Jutta pragn�a naprawd�, le�a�a teraz na katafalku i nie mog�a jej w niczym przeszkodzi�. Futra okrywaj�ce Jutt� przesta�y by� potrzebne, tak jak niepotrzebne by�y s�owa. Wino zmiesza�o si� z krwi� i zar�owi�o cia�o Jutty. Ogie� w kominku sycza� przyja�nie, uciszaj�c wszelkie obawy. Twarz Hiszpana mia�a wyraz zamglonego natchnienia. Jutta pochyli�a si� nad t� pi�kn�, cho� mroczn� twarz�. Dotkn�a ust... Po raz pierwszy w �yciu dotkn�a ust m�czyzny. Matka zawsze kaza�a jej odwraca� g�ow�, kiedy aktorzy na ekranie ca�owali si�. Teraz nikt jej nie przeszkadza�. Mog�a zach�annie ca�owa� jego blade wypuk�e usta o harmonijnej linii, gdyby umia�a... Powoli przesuwa�a spierzchni�te wargi po niebieskawym zaro�cie jego policzk�w. Musia�a zap�aci� za pier�cionek. Rozumia�a to i czyni�a z ochot�. Zdj�a przez g�ow� czarn� sukienk� i rzuci�a na �rodek pokoju. Kot skoczy� w �lad za materia�em i zacz�� tarza� si� w nim szarpi�c z�bami i drapi�c szorstk� w dotyku we�n�. Jutta nie chcia�a si� �pieszy�. Nie patrzy�a na zegar, bo nie musia�a wr�ci� do domu na noc. Na palcu mia�a pier�cionek z brylantem. Chcia�a go odzyska� za wszelk� cen�, i uda�o si�. Mia�a sw�j pier�cionek. Ojciec kiedy� s�ysza�, jak babka Salomea na �o�u �mierci kaza�a go przekaza� Jutcie. Pier�cionek by� pi�kny, ale czy na tyle, �eby odda� za niego ten kwiat niewinno�ci, jak matka nazywa�a dziewictwo? Jutta sama nie rozumia�a, dlaczego tak bardzo pragn�a posiada� ten klejnot. Przeprowadzenie w�asnej woli do ko�ca to wolno��. By� pi�tek. Pogrzeb mia� odby� si� w poniedzia�ek, Jutta mia�a wi�c czas. Mog�a podda� si� zakazanej mi�o�ci z cmentarnym ksi�ciem, mog�a robi� wszystko, co chcia�a, bo by�a wolna. Wolna, nareszcie wolna! Nigdy nie widzia�a tak pi�knego m�czyzny, tak dziwnego i tajemniczego. Chcia�a zosta� z nim na zawsze. W�a�nie z nim, z tym grabarzem, z cmentarnym monstrum, jak wyra�a�a si� matka. Wydawa�o si� Jutcie, �e to jest cz�owiek, kt�ry pozna� siebie tak samo dobrze, jak zna� innych ludzi. Nie m�wi�c nic, wiedzia�, czego chce Jutta. Tym r�ni� si� od innych ludzi, kt�rzy nigdy nie wiedzieli, o czym ona my�li i czego pragnie. Czu�a, �e zanim go pozna, minie bardzo wiele czasu, by�a jednak pewna, �e ten czas kiedy� nast�pi. * * * Wuj Hieronim przyjecha� w niedziel� po po�udniu. Jutta wr�ci�a w�a�nie z cmentarza, na kt�rym sp�dzi�a dwa dni i dwie noce. Wuj obj�� j� i d�ugo stali w milczeniu. - Dziecko, jaka� ty blada, wiem, �e cierpisz, to sta�o si� tak niespodzianie. Nie rozumiem, jak mog�o do tego doj��, dlaczego Klima nie zd��y�a uciec przed tym padaj�cym konarem? Co za straszny los! Musisz na siebie uwa�a�, �eby� nie zrujnowa�a sobie zdrowia. Czy� ty co jad�a? Trzeba przyzwyczai� si� do my�li, �e wszystkich nas to czeka - m�wi� ze wsp�czuciem. Serius aut citius sedem properamus ad unam... Tak, to prawda, wszyscy zd��amy do tego samego celu... do grobu... Jak to si� sta�o, opowiedz, dlaczego umar�a? - Mo�e chcia�a umrze�? - powiedzia�a Jutta. - Tu si� wiele dzia�o, wuj dawno u nas nie by�, matka prze�y�a tragedi�... Opu�ci� j� pewien cz�owiek, oszuka�... Nie chc� teraz o tym m�wi�. - Chcia�bym j� zobaczy� i pomodli� si� przy niej. - Dobrze - powiedzia�a Jutta. - Chod�my wi�c do kostnicy. Poszli na cmentarz. Jutta pobieg�a do Hiszpana po klucz. Nami�tno�� nie pozwoli�a jej wyj�� nie ca�uj�c go przynajmniej. Teraz rozdzieli� si� by�o jeszcze trudniej. Jutta zapomnia�a o wuju, kt�ry czeka przed kostnic�. Jednak Hiszpan pami�ta� o nim. - Zanios� mu klucz i zostawi� go samego - powiedzia�a - zaraz wr�c� do ciebie. Rzeczywi�cie ju� po chwili by�a z powrotem. Pragnienie, kt�re czu�a, nie da�o si� z niczym por�wna�. Przewy�sza�o wszystkie znane dot�d pragnienia. - Wuj b�dzie si� pewnie dosy� d�ugo modli� - szepn�a rozbieraj�c si�. - Nie mo�e przecie� liczy� czasu przy trumnie swej siostry. Hiszpan tuli� j� najpierw delikatnie, ca�owa� �agodnie, ale gdy uwolni�a piersi, zapomnia� o subtelno�ci, jak� winien dziewczynie, kt�ra jeszcze niedawno nie mia�a poj�cia do czego s�u�y cia�o. Ale i ona ch�on�a go �apczywie, dotyka�a bez wstydu i m�wi�a urywanym g�osem czego pragnie: jeszcze, jeszcze, chc� jeszcze d�ugo... Sama nie potrafi�a opanowa� rozkoszy, nie umia�a jej odwlec, wi�c ju� po chwili le�a�a promienna, rozgrzana i zaspokojona na w�ochatej piersi Hiszpana. - Jutro po pogrzebie, kiedy wuj wyjedzie, jutro zn�w przyjd�... - m�wi�a po�piesznie. Szybko nak�ada�a bielizn� i sukienk�. - Jeszcze chwil� zosta� - powiedzia� Hiszpan - jeste� zbyt gor�ca, nie mo�esz wyj��, bo dostaniesz zapalenia p�uc. Kot, kt�rego nie widzia�a, zeskoczy� z ��ka i stan�� przy drzwiach, �eby wyj�� razem z Jutt�. - Ten kot by� tu przez ca�y czas! Przygl�da� nam si�! - wykrzykn�a. - Co ci przeszkadza kot? - powiedzia� Hiszpan. - Kot te� ci� pokocha�. By�o to pierwsze wyznanie mi�osne, jakie Jutta us�ysza�a. * * * Podczas pogrzebu matki Jutta sta�a spokojnie z oczami utkwionymi w twarz Hiszpana trzymaj�cego krzy�. Ksi�dz Hieronim prowadzi� ceremoni�. Wyg�asza� kazanie, w kt�rym m�wi� o zaletach zmar�ej, podkre�laj�c wielk� pobo�no�� i jej ca�kowite oddanie si� Bogu. Ludzie z miasteczka, kt�rzy znali histori� jej romansu z hrabi� Spondeyem, u�miechali si� lekko, smutnymi u�miechami. By�o im �al kobiety, kt�ra umar�a oszukana. Jutta czeka�a na moment, w kt�rym wszyscy rozejd� si� do dom�w, wuj Hieronim p�jdzie z proboszczem na plebani�, a ona zostanie sama nad grobem matki, niewidocznym spod wi�zanek pi�knych kwiat�w. Opr�cz matki nikt w ostatnich dniach nie umar�, wi�c Corrida b�dzie mia� wolny dzie�... Musia�a oprze� si� o drzewo, kiedy pomy�la�a o tym... Kto� podtrzyma� j� us�u�nie, s�dz�c, �e to wzruszenie, bo trumna osi�gn�a w�a�nie dno wykopanego do�u. Murowanie trwa�o denerwuj�co d�ugo. Cielesno�� matki, jeszcze wczoraj le��cej na katafalku, a dzi� przysypanej ziemi�, i jakby nie do�� na tym, jeszcze zamurowanej, znikn�a zupe�nie z my�li Jutty. Hiszpan nie patrzy� na nikogo. W zamy�leniu i powadze spe�nia� swoje obowi�zki. Jutta zauwa�y�a, �e dwie dalekie kuzynki matki patrz� na niego �akomymi oczami. Bezwstydnie obmacywa�y jego sylwetk� w czarnej pelerynie. Szepta�y do siebie, nie kr�puj�c si� wcale. W�ciek�o�� obla�a Jutt� rumie�cem. Pogrzeb mia� si� ku ko�cowi. Nadszed� czas kondolencji, wi�c pochyli�a g�ow�. Tyle mog�a zrobi� dla swojej matki: zachowa� formy, na kt�rych matce zawsze tak zale�a�o. Poczu�a b�l, �e nigdy nie dozna�a mi�o�ci matczynej, �e zakopana w ziemi osoba by�a jej ca�kowicie obca. Nieodwracalno�� tego faktu bola�a, Klima umar�a w nieodpowiednim momencie, nie zd��ywszy ani na krok zbli�y� si� do swej c�rki. Jutta nie chcia�a o tym my�le�. Uciek�a my�l� do Hiszpana i do jego mi�o�ci. Mo�e on wynagrodzi jej wszystko, brak ojca i brak matki. Czu�a, jak gor�cy rumieniec powleka jej policzki. Odbiera�a kondolencje zachowuj�c te formy, te wstr�tne formy, kt�re oddziela�y j� zawsze od uczu� matki. Klima nie zachowywa�a tych form, le��c z hrabi� Spondeyem na pluszowej kanapie w salonie, podczas gdy jej c�rka na facjatce odrabia�a lekcje... Nie powstrzymywa�a wtedy nieprzyzwoitych westchnie�, zbyt g�o�nego �miechu... Umia�a kocha� Spondeya, a nie umia�a czy te� nie chcia�a pokocha� c�rki. Dama zawsze zachowuje formy, m�wi�a ucz�c ma�� Jutt� je�� no�em i widelcem; ma�e k�sy, �okcie przy sobie, lewa d�o� mi�kko le�y na stole. Gdyby widzia�a kolacj� jedzon� wczoraj z Hiszpanem! Mi�so darte w po�piechu z�bami, rozrywany chleb, wywr�cone kieliszki, rozlane wino... Hiszpan kl�cz�cy mi�dzy kolanami Jutty, siedz�cej w fotelu... Tak w�a�nie zacz�a si� ich pierwsza czarna orgia. - Jeste�my z tob�, kochanie - powiedzia�a dyrektorka szko�y, do kt�rej Jutta ucz�szcza�a. - Zawsze mo�esz na nas liczy�. Przytula�a Jutt� do swego palta i mia�a w oczach �zy wsp�czucia. Nie wiedzia�a, o ile mil �wietlnych Jutta jest w tej chwili oddalona od miejsca, w kt�rym stoi, od ludzi, kt�rzy j� otaczaj�, i od ich wsp�czucia. Jeden tylko cz�owiek by� jej bliski. Ten, kt�ry trzyma� krzy� nad grobem jej matki. Podchodzi�y teraz do niej kolejno kole�anki, za nimi koledzy, nie�mia�o �ciskaj�c jej r�k� w czarnej koronkowej r�kawiczce. Nareszcie zosta�a sama. Wuj z proboszczem i ministrantami znikn�li jako ostatni w �wierkowej alei. Wkr�tce cmentarz opustosza� zupe�nie. Kilka wron, nieod��cznych od tego pejza�u, dobitnie podkre�la�o chrapliwym krakaniem smutek �a�obnego miejsca. Jutta poczu�a ch��d. Sta�a jeszcze d�ugo nad grobem matki, my�l�c o tym, czego mi�dzy nimi nigdy nie by�o: o mi�o�ci i czu�o�ci. Hiszpan czeka� na ni� z gor�c� herbat� wzmocnion� koniakiem. - Pij, rozgrzejesz si�, to nap�j grabarzy. Zamiast koniaku mo�e by� w�dka - powiedzia�. - Chcia�abym umrze�, pod jednym warunkiem, pod warunkiem, �e prawd� jest to, co m�wi� o tobie. - A co m�wi�? - spyta� Hiszpan bez ciekawo�ci, gdy� domy�la� si�, co o nim m�wi�. - M�wi�, �e plugawisz zw�oki. - Ludzie lubi� mocne wra�enia. S� w tym ich w�asne t�sknoty. - Moje zw�oki te� by� zbezcze�ci�? - Wol�, �eby� by�a ciep�a. - Dlaczego jeste� cmentarnym ksi�ciem? - spyta�a Jutta. - Zadajesz za du�o pyta� - odpowiedzia�. - Przyjmij istniej�c� rzeczywisto�� za ostateczn� i niezmienn�. - Po prostu jestem ciekawa. - Wi�c opanuj ciekawo��. Czy ja ci� pytam, dlaczego przychodzisz do cmentarnego ksi�cia i grzeszysz z nim? - Bo go kocham - odpowiedzia�a po prostu Jutta. Kolacja z wujem Hieronimem up�yn�a w spokoju. Namawia� siostrzenic�, �eby przenios�a si� na plebani�. M�wi�, �e b�dzie jej weselej mieszka� ze star� gospodyni� proboszcza, kt�ra jest bardzo pogodn� kobiet�. Jutta upar�a si� jednak, �e zostanie w swoim du�ym domu. - Nie b�dziesz si� ba�a? - spyta� wuj Hieronim. - Czego? - zapyta�a naiwnie. Hieronim pomy�la�, �e niewinno�� nie zna l�k�w i postanowi� pozwoli� jej na to, czego pragn�a. Nie znaj�c stosunk�w mi�dzy matk� i c�rk�, s�dzi�, �e Jutta chce mieszka� tu, gdzie mieszka�y razem: wydawa�o mu si�, �e sentyment trzyma Jutt� tak silnie w domu rodzinnym, do kt�rego jest przywi�zana. Nikt nie zna� jej tajemnicy. Stroni�a od przyjaci�ek i ch�opc�w. Nie szuka�a nigdy �adnej namiastki uczu�. Teraz wycofa�a si� ze szkolnego �ycia zupe�nie, ale nie wzbudza�o to �adnych podejrze�. Przeciwnie, uwa�ano, �e dziewczyna, kt�ra w wieku siedemnastu lat zosta�a osierocona, ma prawo do dziwacznego zachowania i samotno�ci. Wraca�a wi�c codziennie sama ze szko�y do domu, odrabia�a lekcje, jad�a co�, a potem stoj�c w oknie czeka�a na zmierzch. Wtedy otwiera�a puzderko, w kt�rym w czarnej welurowej szmatce spoczywa� pier�cionek z brylantem i wk�ada�a go na palec. Na razie nie potrzebowa�a pieni�dzy. Dosta�a spor� sum� od wuja Hieronima, odszkodowanie za �mier� matki; specjaln� rent� po �mierci ojca mia�a otrzymywa� a� do czasu uko�czenia studi�w. Ponadto Hiszpan powiedzia�, �e b�dzie dawa� jej tyle pieni�dzy, ile b�dzie potrzebowa�a. Rodziny zmar�ych s� hojne, m�wi�, zw�aszcza, gdy pogrzeb si� uda. Nie opowiada� o pracy na cmentarzu. I nic nie wspomnia� o swojej nocnej pracy przy �wiecach. Dni p�yn�y im spokojnie. Co dwa tygodnie Jutta wysy�a�a do klasztoru, do wuja Hieronima, kartk�, w kt�rej donosi�a o swoich post�pach w nauce i o tym, �e jej zdrowie poprawia si� z dnia na dzie�. By�a to prawda. Codziennie po po�udniu z pier�cionkiem na palcu bieg�a na cmentarz. Hiszpan zawsze by� popo�udniami w domu. Sp�dza�a z nim noce mi�o�ci i zasypia�a wtulona w ciep�e miejsce na jego ramieniu. O �wicie budzi� j�, zjadali �niadanie, i zn�w bieg�a przez u�pione uliczki nie spotykaj�c prawie nikogo. Zdarza�o si� czasem, �e widzia�y j� jakie� stare babiny, kt�re nie mog�y spa�, ale czy to takie dziwne, �e c�rka przed p�j�ciem do szko�y idzie pomodli� si� na gr�b matki? O gr�b bardzo dba�a. Kwit� ci�gle coraz nowymi gatunkami kwiat�w, kt�rymi obsadzi�a p�yt� dooko�a. Tworzy�a z nich pi�kne wzory i wdzi�czne kompozycje. Zawsze zdradza�a zdolno�ci do rysunk�w i malarstwa. Zwr�ci�o to uwag� dyrektorki liceum, kt�ra powiedzia�a o tym wujowi Hieronimowi. Poniewa� te uzdolnienia ��czy�y si� z talentem matematycznym, uradzono, �e Jutta b�dzie studiowa�a architektur�. Dziewczyna nie sprzeciwia�a si�. Nie m�wi�a nigdy za wiele. Mia�a swoje plany. Opu�ci� Hiszpana i wyjecha� na studia - by�oby nie do pomy�lenia! Chcia�a pewnego dnia znikn��, zostawiaj�c wujowi wiadomo��, �e jest w bezpiecznym miejscu, �e kocha i jest kochana. Tym bezpiecznym miejscem mia� by� oczywi�cie cmentarz. Cz�owiek my�li, Pan B�g kre�li, zwyk� mawia� ojciec Jutty. Kt�rego� dnia, a by�y ju� wakacje, postanowi�a zrobi� Hiszpanowi niespodziank� i p�j�� do fryzjera, �eby zupe�nie zmieni� sw�j wygl�d. Corrida przyni�s� do swego zamczyska wspania�e kryszta�owe lustro i Jutta mog�a teraz siedz�c przed nim wi�za� i rozpuszcza� w�osy, wk�ada� suknie, kt�re zosta�y po matce, i jej ocala�e korale wzgardzone przez Spondeya. Wszystko to robi�a z mi�o�ci i dla mi�o�ci. Nie zna�a gor�tszych uczu� ni� te, kt�rych doznawa�a patrz�c na mg�� w hiszpa�skich oczach. Masz zaparowane oczy, m�wi�a do niego. Rozkosz sta�a si� blisk� znajom� Jutty. Ka�dej nocy poznawa�a j� lepiej i z ka�d� godzin� bardziej kocha�a. Jedyne czego musia�a si� nauczy�, to odwlekanie spe�nienia. Do tego celu s�u�y�a perwersja, kt�rej Hiszpan u�ywa� z niezwyk�� subtelno�ci�, �eby nie sp�oszy� wyobra�e� m�odej dziewczyny na temat mi�o�ci. Ostro�no�� by�a zb�dna, poniewa� Jutta nie maj�c wcze�niejszych gorzkich do�wiadcze�, nie mia�a te� �adnych obci��e� czy ogranicze�. Opr�cz jednej rzeczy, kt�rej nie lubi�a, robi�a wszystko, co przysz�o jej do g�owy, i to, czego chcia� Hiszpan. Surowe zakazy, jakimi karmi�a j� matka, mia�y jedynie ten skutek, �e t�amszona dot�d indywidualno�� Jutty wybuch�a w buncie przeciwko tradycyjnej moralno�ci. Wszystko co przynosi rozkosz jest moralne, m�wi�a sobie Jutta. Zachowywa�a si� tak, jakby urodzi�a si� bez grzechu pierworodnego; by�a wi�c bezwstydna, nie znaj�c wstydu, kt�ry narodzi� si� z grzechu. Wstydzi si� ten, kto wie, ten, kto pozna� lub zosta� pouczony. Szukanie rozkoszy jest naturalne, a poniewa� nikomu nie czyni krzywdy, wi�c jest tak�e moralne, my�la�a Jutta, gdy mia�a czas na my�lenie. Oboje, ona i Hiszpan, byli wolni. On wybra� �ycie budz�ce wstr�t u wi�kszo�ci ludzi. Wstr�t i l�k. Zbyt blisko by� �mierci, zbyt cz�sto dotyka� jej. Przez dotykanie nieczystego, sam stan� si� nieczysty... Tak s�dz� ludzie i pogardzaj� �mieciarzami, lud�mi wywo��cymi nieczysto�ci, karawaniarzami, grabarzami... Hiszpan by� cz�owiekiem wyrastaj�cym ponad przeci�tno�� nie tylko wzrostem. Wybra� takie �ycie i takie zaj�cie, bo zapewnia�o mu ono odosobnienie, du�o wolnego czasu, spok�j i dostatek. Hiszpan m�wi� przecie�, �e rodziny zmar�ych s� zwykle hojne, je�eli pogrzeb wypadnie okazale. Starcza�o mu pieni�dzy na dobre wina, kt�re pija� wieczorami, i na ksi��ki, kt�re by�y jego nami�tno�ci� znacznie starsz� ni� Jutta. Nigdy nie wtajemnicza� dziewczyny w swoj� prac�. Nie wiedzia�a, czym si� zajmuje, gdy ona siedzi w szkole, co robi popo�udniami czekaj�c na ni�. Nie wiedzia�a, o czym pisze, siedz�c d�ugo w noc przy �wiecach. Zdarza�o si�, �e Jutta zasypia�a znu�ona mi�o�ci�, i budzi�a si� nagle. W�wczas widzia�a pochylon� posta� przy stoliku. Pewnego razu obserwowa�a go chwil� spod przymkni�tych powiek. Wsta�a cichutko i podesz�a do stolika. Stan�a za Hiszpanem i pr�bowa�a odczyta� przez jego rami�, co napisa�. Zerwa� si� nagle i brutalnie pchn�� j� na ��ko. Ogarn�� go sza� w�ciek�o�ci. Ci�gn�� Jutt� za w�osy, bi� po twarzy, szarpa�, a� w ko�cu chwyci� za gard�o i zacisn�� sw� siln� d�o� na jej krtani. Zacz�a omdlewa� i straci�a przytomno��. Kiedy j� odzyska�a, zobaczy�a nad sob� pe�ne ciep�a oczy i usta sca�owuj�ce krew z jej p�kni�tej wargi. Straci�a pewno��, �e to, co si� zdarzy�o, by�o prawd�. M�g� to by� sen. A krew? Nieraz przecie� w ci�gu tych wielu nocy widzia�a krew, wi�c nie by� to �aden dow�d. Zrozumia�a, �e jest kobiet� wybran� i nie powinna skrada� si� jak z�odziej, �eby posi��� to, co mia�o pozosta� tajemnic�. Hiszpan by� bardziej tajemniczy, ni� wydawa�o si� ludziom z miasteczka. Jego tajemnica schowana by�a znacznie g��biej i dotyczy�a czego innego ni� wulgarne opowie�ci o bezczeszczeniu zw�ok czy piciu krwi. Dziecinny wierszyk odzwierciedla� przekonanie, �e Corrida jest nie tylko nekrofilem, ale i wampirem. Plotki ods�ania�y instynkty ludzi, w kt�rych szarym �yciu z�o nie znajdowa�o uj�cia. Opowiadaj�c o tym, pragn�li tego. Pragn�li, �eby kto�, robi� to, czego sami zrobi� nie mog�. Mo�na by�o zauwa�y� silne wypieki, us�ysze� g�o�ne prze�ykanie �liny i dostrzec nerwowe zacieranie r�k u niekt�rych opowiadaj�cych. Czasami zdradzali wyra�ne podniecenie erotyczne... W ma�ym sklepiku z warzywami Jutta nas�ucha�a si� o wyczynach Hiszpana. M�wiono od wielu lat o tym samym: w nocy przed pogrzebem kto� widzia�, ale za �adne skarby nie mo�na ujawni� kto, w ka�dym razie osoba ze wszech miar godna zaufania, kto�, kto przypadkiem znalaz� si� w pobli�u kostnicy, us�ysza� szmery, zajrza� tam i zobaczy� co�, co przechodzi�o ludzkie poj�cie... Jutta wiedzia�a doskonale, gdzie i z kim Hiszpan sp�dzi� t� noc, widzia�a jego zaparowane oczy. Wiedzia�a te�, �e nie jest wampirem ani nekrofilem, ale to by�a ca�a jej wiedza. �ycie wewn�trzne Hiszpana Corridy by�o w dalszym ci�gu tajemnic�, mimo �e teraz du�o ze sob� rozmawiali. W�a�ciwie g��wnie ona na jego pro�b� opowiada�a o sobie. Pragn�a pozna� jego my�li rzucane na papier nieczytelnym, chybotliwym jak p�omie� �wiecy, pismem. Tyle tylko zdo�a�a dostrzec tej nocy. By�a ciekawa, ale musia�a by� ostro�na. I to bardzo ostro�na, gdy� za t� ciekawo�� mog�a drogo zap�aci�. - Boli mnie g�owa - powiedzia�a kt�rego� dnia. - Nie p�jd� do szko�y. Wiedzia�a, �e o jedenastej Hiszpan wyjdzie na pogrzeb i nie b�dzie go w domu co najmniej przez p�torej godziny. Le�a�a w ��ku z zimnym ok�adem na czole. Hiszpan przed wyj�ciem zamkn�� swoje papiery w szufladzie, a klucz wzi�� ze sob�. Jutta my�la�a tylko o jednym: �eby zapomnia� o koszu na �mieci. Tak te� si� sta�o. Zapomnia�. A w koszu le�a�y podarte na strz�pki kartki r�kopisu, kt�ry wczoraj poprawia� i przepisywa�. Nie mia�a czasu skleja� tego mn�stwa skrawk�w, zauwa�y�a tylko, �e cz�sto powtarza si� jej imi�. Wrzuci�a wszystko do du�ego s�oja i zamkn�a go. Potem posz�a na gr�b matki, zakopa�a s��j pod �aweczk� i przykry�a bluszczem. Spokojnie wr�ci�a do domu, rozpali�a w kominku; spali�a reszt� bezwarto�ciowych �mieci z kosza i sprz�tn�a pok�j. Corrida nie domy�li� si� niczego. Sam te� zawsze pali� niepotrzebne papiery w kominku. Przez par� dni nie mia�a chwili wolnego czasu, �eby zabra� �up do domu i w spokoju przeczyta�. Odk�ada�a to z dnia na dzie�. Mog�aby teraz siedz�c u fryzjera przeczyta� to, co napisa� Hiszpan. Postanowi�a, �e nazajutrz nieodwo�alnie wykopie s��j. Dzi� by�o ju� zbyt p�no. �pieszy�a si� na spotkanie z kochankiem. Chcia�a, �eby zobaczy� j� w nowej fryzurze. Z kr�tkimi, zaondulowanymi w�osami. Jeszcze nie s� suche, powiedzia� fryzjer, ale Jutta wysz�a mimo to. Ju� zacz�o si� �ciemnia�. Kiedy dochodzi�a do cmentarza, zobaczy�a ogromn� �un�. Min�� j� wielki w�z stra�acki. Po chwili drugi. Dzikie wycie syren otoczy�o cmentarz ze wszystkich stron. Jutta bieg�a w kierunku ognia. Chcia�a rzuci� si� w o�lepiaj�ce znicze; gdy� tam by�o jej miejsce; przy nim, przy Hiszpanie... Odci�gneli j� stra�acy. Ruin nie by�o wida� spoza j�zor�w ognia, li��cych granatowe niebo nad cmentarzem. By�a poparzona. W szpitalu majaczy�a przez ca�� noc. Gor�czka przekroczy�a dopuszczalne granice, jednak Jutta �y�a. S�ysza�a, jak ludzie m�wili, �e nie zosta�o nic opr�cz go�ych mur�w. Stare kobiety mrucza�y co� o sprawiedliwo�ci bo�ej, o karze, kt�ra spad�a na diab�a w ludzkiej sk�rze, co to nawet majestatu �mierci nie uszanuje. Jutta s�ucha�a tego oboj�tnie. Mo�e zreszt� nie s�ysza�a wcale. Niewiele do niej dociera�o. Po wyj�ciu ze szpitala, blada, wychudzona i wyg�odzona, powlok�a si� na cmentarz. Tylko czerwone mury opar�y si� p�omieniom. �elazne wrota, zwini�te w rulon jak wiotki papier, ukazywa�y wn�trze komnaty: marmurowa szachownica posadzki zasypana popio�em. Nie znalaz�a nic, co mog�aby zabra� na pami�tk�. Le��c w tym pyle, wygrzebywa�a d�o�mi jakie� pogi�te, poskr�cane przedmioty. Nie potrafi�a odgadn��, czym by�y wczoraj. Szlocha�a g�o�no, ale �zy padaj�ce w popi� nie wskrzesi�y tego, co kocha�a. Pami�ta�a, w kt�rym miejscu sta� stolik. Kawa�ek wygi�tego �elaza to m�g� by� lichtarz. Tu m�g� siedzie� Hiszpan. Czyta� co�; a mo�e pisa�, czekaj�c, a� Jutta wr�ci z miasteczka. Mo�e zasn��, a lichtarz przewr�ci� si�, mo�e le�a� w ��ku my�l�c i pal�c papierosy, jak to mia� we zwyczaju. Papieros wypad� mu z d�oni, kiedy zasn��. Futra zacz�y p�on��. Kot? Gdyby by� w domu, ostrzeg�by go miauczeniem. Wzi�a gar�� popio�u z miejsca, w kt�rym sta� fotel, i szczypt� stamt�d, gdzie sta�o ��ko. Wsypa�a proszek do kieszeni. To by�o wszystko, co mog�a zrobi�. Wzi�� gar�� popio��w swojego kochanka... Tajemnica pozostanie tajemnic�. Spojrza�a na pier�cionek z brylantowym oczkiem w kszta�cie �zy. Nie my�la�a o matce. My�la�a o Hiszpanie. To by� pier�cie� zar�czynowy od niego. Nigdy go nie zdejm�, postanowi�a Jutta. W tym postanowieniu by�a ukryta wola �ycia. Nie zdejm� go, p�ki �yj�, my�la�a, a nie: zabij� si� z tym pier�cionkiem na palcu. Z �ycia nie ma innego wyj�cia jak poprzez �mier�, powiedzia� kiedy� Hiszpan, ka�dy wychodzi po swojemu, jak umie albo tak, jak zrz�dzi przypadek. Nie ma powodu s�dzi� i wierzy�, �e cz�owiek ma tak� �mier�, na jak� zas�u�y�. To tylko losowanie. Czasem niegodziwiec umiera lekko we �nie, we w�asnym ��ku, a niewinny cz�owiek na szubiennicy. Losowanie takie samo jak w�r�d zwierz�t, jedno zdycha ze staro�ci, inne z g�odu, z choroby, a jeszcze inne rozszarpane przez drapie�nika... I nikt nie m�wi, �e kt�re� ponios�o kar� za niegodziwe �ycie... - Bo wszystkie zwierz�ta �yj� tak samo - powiedzia�a Jutta. - Ludzie te� - odpowiedzia� Hiszpan - jedz�, pij�, wydalaj�, z�o i dobro nic dla biologii nie znacz�; to tylko cechy �wiadomo�ci i charakteru. Wszystko - �lepe losowanie. Hiszpan rzadko wypowiada� tyle s��w naraz, dlatego Jutta tak dobrze zapami�ta�a wszystkie rozmowy z nim. Te wypowiedzia� o �wicie w tydzie� po �mierci matki, kiedy Jutta obudzi�a si�, krzycz�c przez sen. - Jestem za blisko niej, ona tu jest... za blisko! - wo�a�a. Hiszpan wsta� od stolika, przy kt�rym pisa�, i g�aszcz�c Jutt� po ramionach m�wi� cichym, spokojnym g�osem: - To tylko sen... Umarli kryj� si� w snach �ywych. Gdzie ma si� skry� teraz twoja matka, je�li nie w tobie? Je�li nie w twoim �nie? Nie b�j si� jej, ona teraz rozumie wi�cej. �ni�a si� Jutcie matka, z pokrzyw� w d�oni, biegaj�ca po cmentarnych alejkach w podartej sukni uwalanej b�otem. Goni�a Spondeya �miej�c si� g�o�no i lubie�nie. Rozdziera�a sukienk�, ukazuj�c piersi. Jutta ukryta za pomnikiem anio�a z wykrzywion� b�lem twarz� dr�a�a ze strachu, �e matka zauwa�y j� i poci�gnie za sob� do rozrzuconej mogi�y, z kt�rej przed chwil� wsta�a. Zacz�a krzycze�, gdy matka spostrzeg�szy j� zawr�ci�a nagle i zacz�a zbli�a� si� w jej kierunku. Wtedy Hiszpan zbudzi� j� i powiedzia� tych par� s��w o losowaniu. Sam "wylosowa�" kremacj� �ywcem i zostawi� Jutt� p�on�c� pragnieniem mi�o�ci, kt�rego nikt inny nie mo�e ugasi�. Kiedy ja co� wylosuj�, spotkamy si� gdziekolwiek b�d�, szepn�a Jutta do garstki prochu. Musia�a uwierzy� w nie�miertelno�� duszy, nawet w jej pot�pienie, po to, �eby nie straci� nadziei na spotkanie z Hiszpanem. Wyjecha�a z miasteczka, gdzie wci�� jeszcze szeptano o karze boskiej, o duchu Corridy pojawiaj�cym si� w okolicach kostnicy, kiedy grzebano kobiet�. Wstawa� z popio��w i bieg� w rozwianej pelerynie, �eby w�lizgn�� si� przez nie domkni�te drzwi i zrobi� to samo, co robi�, kiedy �y�. Bro� nas Panie Bo�e przed takim poha�bieniem, powiedzia�a �ona piekarza, a� strach pomy�le�... Nie wygl�da pani na przestraszon�, powiedzia�a Jutta, pakuj�c bu�ki do koszyka; i wtedy powzi�a mocne postanowienie wyjazdu. Zamkn�a dom, zapakowa�a walizk�, wypolerowa�a oczko pier�cionka i posz�a na dworzec. W gniazdku si�str Punickich Pok�j, cho� urz�dzony ze smakiem sprzed p�wiecza, by� przytulny i schludny. W czasie gdy zaczyna�y panoszy� si� rega�y, zwane segmentami, tu sta�a wiekowa szafa z rze�bami i owalnym lustrem, ma�y sekretarzyk z wielk� ilo�ci� szuflad i secesyjna lampa. Firanki chroni�ce wn�trze pokoju przed ciekawym okiem z naprzeciwka oraz mu�linowa narzuta na bia�e panie�skie ��ko wyko�czone by�y niebieskimi falbankami. Przy sekretarzyku sta�o twarde, dumne krzes�o z wysokim oparciem, przeznaczone do pracy. Odpocz�� za� mo�na by�o siadaj�c na jednym z dw�ch ma�ych foteli przy okr�g�ym tureckim stole. By�y to naj�mieszniejsze meble, jakie Jutta kiedykolwiek widzia�a. Ubrane w dziergane na drutach z resztek we�en barwne pokrowce wygl�da�y tak, jakby siedzia�y przy stole w ciep�ych swetrach i odpoczywa�y. Przyprowadzi� tutaj Jutt� wuj Hieronim. Siostry Punickie wynaj�y pok�j tylko przez wzgl�d na babk� Jutty, kt�r� dobrze zna�y. - Ach, wi�c tak wygl�da wnuczka Salomei Kietliczowej! - powiedzia�a starsza z nich. - Jest podobna tak�e do Hieronima, sp�jrz, jaka nobliwa, uduchowiona twarz - doda�a druga. Twarz Jutty, po tym co si� zdarzy�o, by�a blada, szczup�a i smutna. Od wuja Hieronima dowiedzia�y si�, �e dziewczyna zosta�a ca�kowicie osierocona, wi�c przyrzek�y zast�pi� jej rodzic�w. By�y r�wnie dobre, jak brzydkie. Nic dziwnego, �e zosta�y starymi pannami. Nie by�a to zreszt� tylko kwestia urody, lecz g��bokiego duchowego przekonania. M�czyzna w tym harmonijnym zwi�zku dw�ch kobiet m�g�by jedynie przeszkadza�. Do mi�o�ci mia�y Boga i bli�niego. Lecz ani B�g, ani bli�ni nie mieli nic wsp�lnego z p�ci�. Bli�niemu nale�a�a si� mi�o�� i pomoc tylko wtedy, kiedy jej potrzebowa�. Obie panny, znane z dobrego charakteru i zawsze gotowe do pomocy, by�y lubiane w ca�ej okolicy. Nigdy nie stan�y przed konieczno�ci� wyboru innego �ycia ni� to, kt�re prowadzi�y. �ycia ptak�w tej samej p�ci, w klatce, kt�r� co dzie� zamyka�y swoimi w�asnymi dziobami. Mieszkanie ich mia�o zreszt� wiele wsp�lnego z gniazdkiem. Tak si� te� pieszczotliwie o nim wyra�a�y. One same by�y podobne do ptak�w o chudych oskubanych szyjach i wysokich czubkach na g�owach. By�o mi�dzy nimi siostrzane podobie�stwo, chocia� ka�da z nich mia�a inn� twarz, figur� i g�os. By�y jednop�ciowym stad�em ma��e�skim, w kt�rym starsza pe�ni�a rol� m�a, a m�odsza �ony. Zarazem te� ich stosunek przypomina� zwi�zek matki i c�rki. I zn�w matk� by�a starsza, a c�rk� m�odsza. R�nica wieku, cho� znaczna, powoli zanika�a i by�y to po prostu dwie stare kobiety, jedna troch� bardziej pomarszczona ni� druga. Jutta lubi�a patrze�, jak u�miechaj� si� dobrotliwie, graj�c na zmarszczkach, kt�re przemieszcza�y si� wtedy stadami po ca�ej twarzy. Do skromnych emerytur dorabia�y na drutach wystarczaj�co du�o, aby dogadza� swym podniebieniom i wspomaga� ubogich. Kiedy Jutta spyta�a o wysoko�� sumy, kt�r� b�dzie p�aci�a co miesi�c za wynaj�cie pokoju, obrazi�y si� i nie pozwoli�y jej, przez pami�� na drog� Salut�, nigdy, ale to nigdy wi�cej nie zadawa� takich pyta�. A nawet my�le� o tym. Jutta polubi�a siostry Punickie. Starsza, Bola, mia�a siedemdziesi�t trzy lata i cierpia�a na przewlek�e zapalenie woreczka ��ciowego; m�odsza, Inka, mia�a dolegliwo�ci kobiece, czego bardzo si� wstydzi�a i nigdy sama o tym nie wspomina�a. M�wi�a za ni� Bola, karc�c przy okazji �agodnie jej lekkomy�lny spos�b ubierania si� zim�. Jutta zazdro�ci�a siostrom Punickim tego, �e nie znaj�c mi�o�ci m�czyzny nie maj� do czego t�skni�. �y�y spokojnie, znajduj�c upodobanie w codzienno�ci. Dziewczyna ba�a si�, �e �ci�gnie na nie przez sam� sw� obecno�� w tym cichym mieszkanku sw�j z�y los. Robi�a wra�enie spokojnej, �agodnej i uczynnej, lecz �y�a jak we �nie. We dnie wycisza�a wszystkie my�li o ojcu, o Hiszpanie, o b�lu i mi�o�ci. Co rano budzi�a j� Bola, pukaj�c do drzwi: czas, Jutka, czas na ciebie, nie wolno si� sp�nia�! Jutta zjada�a razem z pannami �niadanie. Trzy ma�e rogaliki z mas�em i konfitur� domow�. Potem wychodzi�a na zaj�cia, kt�rych mia�a bardzo wiele. Lubi�a si� uczy�, lubi�a tak�e rysowa� i malowa�. Obracaj�c si� w �wiecie stwarzanych przez siebie form i kolor�w, zapomina�a o swym nieszcz�ciu. �y� zaczyna�a dopiero noc�, kiedy siostry k�ad�y si� spa� i cich�y ich lekkie, mysie szelesty za drzwiami. Wtedy zapala�a �wiec� i w ciep�ym, znanym blasku rozbiera�a si� do naga przed owalnym lustrem w drzwiach szafy. W ci�gu tych kilku ostatnich miesi�cy siostry odkarmi�y j� i Jutta odzyska�a zdrowy wygl�d. Jej cia�o by�o teraz jeszcze bardziej kobiece ni� wtedy, gdy pozna�a Hiszpana. Szersze biodra podkre�la�y w�sk� tali�, piersi nabra�y ci�aru i sta�y si� pe�niejsze. Nikt jednak nie widzia� Jutty nagiej. �aden obcy m�czyzna nie dotkn�� jej cia�a. Wszyscy byli obcy. Poznawa� bli�ej nikogo nie chcia�a. Nawet w my�lach nie pojawi�a si� najl�ejsza aluzja na temat takiej mo�liwo�ci. By�a wci�� wierna Hiszpanowi Corridzie. Conocne misterium przywo�ywa�o ducha Hiszpana, do kt�rego t�skni�a nie tylko dusza, ale i cia�o Jutty. K�ad�a si� na ��ku jak kiedy� w komnacie. Hiszpan sta� w niewielkiej odleg�o�ci i patrzy� na ni�. Tak�e teraz, kiedy przychodzi� jako inkubus. Widzia�a go dobrze. Sta� przy drzwiach, zaciskaj�c pi�ci. Mi�nie jego twarzy napr�a�y si�. Mia� na sobie zawsze czarne welurowe spodnie i szerok� p��cienn� koszul�; rozpi�ta na piersiach, ukazywa�a sier�� zwierz�cia, jak m�wi�a zwykle Jutta, g�adz�c go. Wygl�da� tak jak wtedy, gdy zobaczy�a go w kostnicy, przy katafalku, na kt�rym sta�a trumna z jej matk�. Oczy, przez to, �e twarz mia� blad�, miejscami prawie niebiesk� od silnego zarostu, wydawa�y si� ciemne i matowe, a mimo to przenika�y cia�o dziewczyny. Wch�ania�y j�. Teraz tak�e sta� chwil�, zanim zrobi� dwa kroki w prz�d. Zn�w zatrzyma� si�. Po chwili Jutta nie widzia�a nic opr�cz jego oczu. S�ysza�a i czu�a gor�cy oddech Hiszpana. Jego mocne z�by delikatnie przygryza�y jej ramiona i piersi. S�ysza�a tak jak wtedy swoje s�owa: jeszcze, jeszcze, jeszcze d�ugo... Nie wiedzia�a nawet, �e potrafi tak m�wi�, �e gdzie� g��boko, wcale nie w krtani i nie w sercu, ma schowany jaki� inny g�os, cichy, zachrypni�ty, oddany, ciemny, pos�uszny, nami�tny, za�amany, nieznany, pochodz�cy z innych rejestr�w ni� jej codzienny, mi�y, jasny g�os. Hiszpan spe�nia� jej pro�by. Pow�ci�ga� to, co by�o nie do opanowania. - Chcesz wi�cej ni� mo�esz - m�wi�, kiedy dostawa�a krwotoku z nosa. Zawsze by�a pos�uszna w mi�o�ci, bo Hiszpan wiedzia� lepiej ni� ona, co sprawi jej najwi�ksz� rozkosz. Przed samym spe�nieniem by� brutalny, lecz wynika�o to z zatracenia, a nie z premedytacji. Tam, na cmentarzu, za grubymi, gotyckimi murami, Jutta mog�a krzycze�, j�cze�, m�wi� g�o�no. Tutaj, gdzie obok spa�y spokojnie dwie stare panny, musieli by� ostro�ni. Corrida powstrzymywa� westchnienia, a Jutta gryz�a i drapa�a w�asne d�onie. Rano przy �niadaniu stanowi�o to ulubiony przedmiot �art�w panny Boli. - Jutka chyba �pi z kotem - m�wi�a. - Nie �artuj - hamowa�a j� Inka - przecie� wiesz, co to dziecko prze�y�o, ma z pewno�ci� koszmarne sny... i nie chce krzycze�. Nie wiedzia�y, �e to nie koszmar jest przyczyn� sinych �lad�w. Nie koszmar, lecz zjawa, inkubus, przychodz�cy ka�dej nocy do przytulnego pokoju Jutty. Dzi�ki niemu czy te� przez niego Jutta gryz�a w�asn� d�o�, wtedy gdy nadchodzi�a d�uga rozkosz. Rozkosz by�a prawdziwa, tylko p�niej, po chwili r�ka Jutty b��dz�ca po pustej poduszce wyrywa�a j� z mi�osnej nieprawdy i rzuca�a w bezlitosn� prawd�: nie ma �adnego Hiszpana, nie by�o tu nikogo. A przecie� by�, Jutta czu�a nawet wilgotny dow�d mi�o�ci. Corrida przychodzi� tu co noc. Nawet je�eli si� spali�, nawet po �mierci nie m�g� przecie� zapomnie� o tym, co ich ��czy�o. Nie by� zwyk�ym cz�owiekiem, kt�ry chodzi po ziemi, a potem umiera. Jutta przypomnia�a sobie, jak kt�rej� nocy powiedzia�, kiedy ona le�a�a zupe�nie naga: rozbierz si�, zdejmij wszystko, zdejmij sk�r�, teraz chc� twojej duszy. Wtedy by�a szcz�liwa, on by� blisko i wydawa�o si�, �e to �art. Teraz by�a sk�onna my�le� inaczej. Hiszpan naprawd� zabra� jej dusz�. Oddawanie duszy, znane z obijaj�cych si� po literaturze mit�w, by�o dla niej tyle samo oczywiste, co realne. Niestety, nie pojawi� si� �aden diabe� z ofert� uciele�nienia i o�ywienia Hiszpana Corridy w zamian za dusz� Jutty. Obwieszone krucyfiksami i �wi�tymi obrazami mieszkanie �wi�tobliwych si�str Punickich nie by�o najlepszym miejscem do takich pertraktacji. Wystarczaj�co dziwne by�o conocne pojawianie si� Corridy. Gdyby kt�ra� z panien zajrza�a w nocy do pokoju i zobaczy�a Jutt� w wyuzdanej pozie, z oczami, kt�re znalaz�y rozkosz w widoku nagiego m�czyzny robi�cego rzeczy, o jakich siostry nawet nie �ni�y, z pewno�ci� ka�da z nich dozna�aby szoku. Na szcz�cie dla siebie nie podejrzewa�y nawet, �e unikaj�ca ludzi Jutta ma straszn� tajemnic�. Kt�rej� nocy jednak Bola, �pi�ca czujnie jak l�kliwa mysz, obudzi�a si� i zacz�a nas�uchiwa� odg�os�w dochodz�cych z pokoju dziewczyny. Zaniepokojona obudzi�a Ink�. Teraz obie by�y przera�one. - Pos�uchaj, tam kto� co� przestawia, s�yszysz, jaki rumor? - To mo�e by� w�amywacz. Musimy p�j�� i zobaczy�, co si� dzieje - powiedzia�a heroicznie Inka. - Boj� si�, ale nie mo�emy zostawi� Jutty na pastw� B�g wie czego. Co to mo�e by�? - zastanawia�a si� wk�adaj�c pantofle. - Gdyby kto� si� w�amywa�, s�ysza�abym manipulowanie przy zamku, wiesz, jak ja p�ytko �pi�... - Mo�e to duchy? - spyta�a Inka z nadziej� w g�osie. - Duchy? W naszym domu? Tu nigdy nie by�o i nie b�dzie �adnego ducha - odpowiedzia�a Bola. Kiedy sz�y korytarzem, same wygl�da�y jak duchy ze starego zamczyska. Ka�da trzyma�a w r�ku masywny lichtarz mosi�ny z zapalon� �wiec�. W razie potrzeby lichtarz m�g� pos�u�y� jako narz�dzie obrony. - Teraz delikatnie otw�rz drzwi - powiedzia�a Bola - ja nie mog�, bo mi si� r�ce trz�s�... Inka nacisn�a klamk� i otwar�a drzwi pokoju na o�cie�. Jutta sta�a na komodzie przysuni�tej do parapetu i si�ga�a do ga�ki okiennej. D�bowa komoda pe�na bielizny po�cielowej by�a tak ci�ka, �e przy ostatnim przemeblowaniu pokoju obie siostry wraz z s�siadk� z do�u ledwie by�y w stanie j� przemie�ci�. - Jak ta dziewczyna j� przesun�a? - spyta�a szeptem Inka. W tej samej chwili spostrzeg�a krwawe plamy na koszuli Jutty. Chcia�a krzykn��, lecz Bola zas�oni�a jej usta d�oni�. - Nie krzycz, opanuj si�, bo j� obudzisz. Przecie� ona �pi twardo i przez sen chce wyj�� do ksi�yca. Musimy dzia�a� ostro�nie. - Podesz�y do komody i delikatnie �ci�gn�y z niej Jutt�. Przez okno wpada� wyj�tkowo intensywny blask ksi�ycowy. By� tak jasny, �e nie trzeba by�o p�omieni �wiec, �eby zobaczy� ka�dy szczeg� wn�trza. Jutta mia�a lodowate czo�o i r�ce. Dr�a�a, kiedy k�ad�y j� na ��ku. Umy�y j� i opatrzy�y. - Na szcz�cie ta krew to nic powa�nego, spa�a tak mocno, �e nie poczu�a, �e ma sw�j czas - powiedzia�a Bola. Zas�oni�a okno i zapali�a �wiec�. Jutta oddycha�a spokojnie. Nie przebudzi�a si� nawet. Nie mog�y poradzi� sobie z odstawieniem komody na miejsce, ale w ko�cu uda�o si� i to. Inka podesz�a do okna i popatrzy�a w niebo. - Nigdy nie widzia�am takiej pe�ni - powiedzia�a. - A czy ty kiedy ogl�da�a� pe�ni�? - spyta�a. - Bo ja przyznaj�, �e nie. Nie mia�am poj�cia, �e w nocy mo�e by� tak jasno. - My przecie� w nocy zawsze �pimy. Wiesz co, jutro wezwiemy cz�owieka i ka�emy za�o�y� kraty w oknie. Jutce powiemy, �e gdzie� w pobli�u by�o w�amanie. - Biedne dziecko - powiedzia�a Bola patrz�c na wyg�adzon� twarz �pi�cej Jutty. - A swoj� drog� ciekawe, po kim ona mo�e cierpie� na somnambulizm? Salomea nie mia�a tego na pewno. - Sk�d mo�esz wiedzie�, co si� dzieje w nocy? Powiedz sama, tylko my dwie wiemy o sobie wszystko, ale o innych? - Mo�e Klima? By�a zawsze taka powolna i nieobecna. - Jutka nie jest podobna w niczym do Klimy. Musz� ci powiedzie�, �e tak jak lubi�am Salome�, tak samo nie cierpia�am Klimy. - Nigdy mi tego nie m�wi�a�. Jak widzisz, s� jakie� tajemnice nawet mi�dzy nami. - Ksi�yc mnie rozstroi�. Musimy co� zrobi� z biedn� Jutk�. Dalej nie mo�e tak by�. My to co innego, ale teraz s� inne czasy, a ona �yje jak zakonnica. Trzeba znale�� jej kogo� porz�dnego. - Czy ona sama nie ma jakich� znajomo�ci? - Widzisz, �e stroni od ludzi. Prze�y�a ju� dwie tragedie i szuka samotno�ci. Najch�tniej siedzia�aby ca�y czas w domu i malowa�a. Musi mie� towarzystwo. - Nawet my w jej wieku chodzi�y�my na herbatki ta�cuj�ce. Pami�tasz? - Oj, Bola, Bola. Pami�tam, nie wspominaj tego, co tak g��boko zagrzebane, teraz przed noc�, bo nie za�niemy... Pami�tam dobrze... - My wybra�y�my inaczej... - Mo�e nie wybra�y�my, to za du�o powiedziane. To nas wybra�o. - Co? - Takie �ycie. - Jeste� niezadowolona? - Ja? Nie. Ja jestem zadowolona. Ju� teraz tak. - Jutka jest inna. Ona jest stworzona do innego �ycia. - To prawda. - Od jutra zaczniemy dzia�a� - powiedzia�a Bola. - Noc rad� przyniesie, a teraz marsz do ��ka. Przy �niadaniu spyta�y j�, dlaczego nie przychodz� do niej przyjaciele. Bo ich nie mam, powiedzia�a Jutta. - Nie masz? - zdziwi�a si� Bola. - Taka �adna dziewczyna jak ty nie ma przyjaci�? - Nie zajmowa�am si� tym na razie - odpowiedzia�a Jutta grzecznie. - Mo�e jednak znasz jakiego� porz�dnego ch�opca, mog�aby� wybra� si� na koncert, przecie� lubisz muzyk�... - My same nie jeste�m