8647

Szczegóły
Tytuł 8647
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8647 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8647 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8647 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

TAD WILLIAMS SKAD SIE BIORA MARZENIA Prze�o�y�a: Ewa Hornowska Tad Williams, jeden z najpopularniejszych pisarzy fantasy, na chwil� odst�puje od gatunku, kt�ry uprawia, na rzecz czego�, co z jednej strony jest urocz� parodi�, z drugiej za� ho�dem z�o�onym tak literaturze �magicznej�, jak i powie�ci detektywistycznej spod znaku Raymonda Chandlera, Mickeya Spillane'a czy Dashiella Hammetta. I oto widzimy, jak doros�y Tad Williams �wietnie si� bawi. Nie wyobra�am sobie, �eby znalaz� si� czytelnik, kt�remu ta igraszka by si� nie spodoba�a. Mnie ona sprawi�a ogromn� przyjemno��. David Copperfield Dobra, przyznaj�. Facet, kt�ry chce si� ur�n�� w bia�y dzie�, w �rodku tygodnia, powinien dobrze zamkn�� drzwi swojego gabinetu. Dost�pu do mnie broni zazwyczaj Tilly, ale tego dnia niepodobnego do innych wysz�a wcze�niej, �eby zawie�� matk� do ortodonty na poprawienie klamry, {Emerytki, kt�re na staro�� dostaj� fio�a na punkcie zgryzu, zawsze przyprawiaj� mnie o b�l z�b�w. Powiedzia�em Tilly, �e jej matka ma za s�abe dzi�s�a na takie fanaberie, ale kto by mnie tam s�ucha�.) W ka�dym razie Tilly zwykle siedzi za biurkiem w poczekalni, by mnie ochrania�. Nie, �ebym jej a� tyle p�aci�, ale jako� udaje mi si� wzbudzi� w niej instynkt macierzy�ski, chocia� r�nica wieku mi�dzy nami jest niewielka. Ma w sobie co� z burkliwej, zwalistej nied�wiedzicy. To okre�lenie nawet dobrze do niej pasuje: wszyscy odwiedzaj�cy mnie inkasenci, kt�rzy mieli okazj� widzie�, jak wkurzona Tilly w grubym, bezkszta�tnym, robionym na drutach swetrze, z opi�owanymi paznokciami przywodz�cymi na my�l samic� grizzly wypadaj�c� z jaskini, podnosi sio zza Swego biurka - b�d� dobrze wiedzieli, o czym m�wi�. Gdyby Tilly postanowi�a zamieszka� z Misiem Smokcyem, wszyscy podpalacze las�w zwialiby do Meksyku. Fatalnie si� z�o�y�o, �e drzwi nie by�y zamkni�te, a posterunek, przy kt�rym Tilly sp�awia�a natr�t�w, akurat pusty. Do�� atrakcyjna blondynka, stwierdziwszy, �e droga do mojego gabinetu stoi otworem, wesz�a do �rodka i zasta�a mnie na dywanie, w pozycji niemal�e horyzontalnej. Przez d�u�sz� chwil� przygl�da�em si� jej kostkom. Mia�y idealn� lini�, ale z powodu krwi, kt�ra nap�yn�a mi do g�owy, nie by�em w najlepszym nastroju do ich kontemplowania. - Uff- odezwa�em si� wreszcie. - Przepraszam. W�a�nie szuka�em szkie� kontaktowych. Brzmia�oby to przekonywaj�co, gdyby nie to, �e twarz mia�em wci�ni�t� w dywan tak g��boko, jakbym zgubi� co� nie wi�kszego od atomu. - A ja szukam Daltona Pinnarda - odpowiedzia�a. - Znanego te� jako Pinardo Wspania�y. Widzi pan kogo� o tym nazwisku obok szkie� kontaktowych? Jej glos - nie to, �e schrypni�ty - doskonale nadawa� si� do przywo�ywania do porz�dku dziesi�cioletnich urwis�w b�aznuj�cych w tylnych �awkach, Albo do wywo�ywania u pijanych magik�w uczucia, �e s� szumowinami zbieraj�cymi si� na powierzchni piwa w browarnianej kadzi. Je�li nie by�a nauczycielk�, to znaczy, �e min�a si� z powo�aniem. - Mam za�wiadczenie od lekarza, �e jestem uczulony na z�o�liwo�ci -mrukn��em. - Lepiej niech pani sobie idzie, chyba �e chce pani mie� na karku proces pierwszej klasy. Nie da si� ukry�, �e wci�� mia�em niejakie k�opoty z prowadzeniem konwersacji. Celna riposta odnios�aby wi�kszy skutek, gdybym nie wyg�osi� jej z ustami pe�nymi dywanowych k�ak�w. Czy mo�na jednak oczekiwa� od kogo�, kto w�a�nie wyko�czy� dziesi�t� rolling rock, �e zdo�a si� utrzyma� w pionie i jednocze�nie sypa� dowcipami? - Nie mam zamiaru, panie Pinnard. Przysz�am w bardzo wa�nej sprawie, mo�e wi�c pan sobie darowa� te gierki. Skrzywi�em si�. Tylko kobieta, kt�rej si� wydaje, �e dwa r�owe d�iny serwowane na wieczornym przyj�ciu po wywiad�wce stanowi� o wyuzdaniu, potrafi zby� pewne aspekty picia w samotno�ci uprawianego wy��cznie przez m�czyzn okre�leniem �gierki". Tak czy owak, popsu�a mi nastr�j, zabra�em si� zatem do nieco skomplikowanego przedsi�wzi�cia, kt�rego celem by�o przyj�cie pozycji siedz�cej. Uda�o mi si� to bez specjalnych k�opot�w. Wkr�tce i tak mia�em opu�ci� biuro, wi�c co za r�nica, �e spad�o kilka popielniczek. Troch� podnios�a mnie na duchu �wiadomo��, �e cho� baba by�a dra�ni�ca, nie b�dzie si� tu kr�ci� tak d�ugo, bym dosta� od tego kaca. Nie powiem, �e przykro by�o na ni� patrze�. Pomin�wszy wyraz lekki ego rozgoryczenia w okolicach ust, kt�ry wygl�da� na przemijaj�cy, i okulary pasuj�ce w sam raz do tych paniu�, co zak�adaj� r�kawico ogrodowo, �eby zagra� na automacie, wygl�da�a cholernie �adnie. Zdradza�a niewielk� sk�onno�� do rozp�ywania si� w powietrzu, ale podrjr/cwiitom, �e ma to jaki� zwi�zek z tym, co zaserwowa�em .snlrn' na lunch. -No tak - odezwa�em si� b�yskotliwie, kiedy j 117 u HUK l �om pmKt.n Przerwa�em na chwil�, /,H>y |><mmr;i<- dywim /ii knlkiiirn iiili-ln w ]�" szukiwaniu jakiego� niedopa�ka, kt�ry by�oby mo�na jeszcze spo�ytkowa�. - No tak, no tak. "W czym mog� pani pom�c, panno...? -Pani, je�li laska. Pani Emily Heltenbocker. Poza tym coraz bardziej w�tpi�, czy w og�le mo�e mi pan w czym� pom�c. To m�j ojciec ranie do pana skierowa�, a ja ufam mu na s�owo. Przynajmniej jeszcze przez, jakie� czterdzie�ci pi�� sekund. Trzykrotnie pr�bowa�em zapali� zapalniczk� i nie powiod�o mi si�, wi�c od�o�y�em j� takim gestem, jakby chodzi�o mi tylko o zmierzenie d�ugo�ci p�omienia w celach czysto naukowych. - Heltenbocker? Czy� to nie prawdziwe nazwisko Charliego Heltona? - Jestem jego c�rk�. -Aha. - W �rodku co� mi wierzgn�o. Jak d�ugo znalem Charliego, nigdy nie widzia�em jego jedynaczki, kt�r� po roawodaie rodzic�w wychowywa�a matka. Wielka szkoda, �e spotkali�my si� w sytuacji, kiedy by�em,,. no c�, w stanie, w jakim by�em. -Dowiedaia�em si� o pani tatusiu w zesz,�ym tygodniu- Naprawd� mi przykro. To by� wspania�y facet. -By�. Bardzo mi go brakuje.-Nie powiem, �eby odtaja�a, ale usiad�szy na krze�le naprzeciwko, ods�oni�a wi�kszy kawa�ek uda, ni� mo�na by oczekiwa� po nauczycielce, co natchn�o mnie do ponowienia pr�by z zapalniczk�. -Na mi�o�� bosk� - powiedzia�a po chwili, wyci�gn�a z torebki swoj� zapalniczk� i poda�a mi ogie� pod sam nos. Zaci�gn��em si� i diablo kr�tki papieros poszed� z dymem. Wrzuci�a zapalniczk� z powrotem do torebki. Uderzy�a mnie my�l, �e nale�y do kobiet, kt�re gotowe s� zawi�za� cz�owiekowi sznurowad�a, gdyby za d�ugo si� przy tym guzdra�. -A wi�c... Charlie pani� do nmie przys�a�? - Opar�em si� wygodniej. Wreszcie zdo�a�em po��czy� dwie panie Heltenbocker w jedn�, cii przyczyni�o si� do wi�kszej efektywno�ci rozmowy. Mia�a wcale niebrzydk� twarz z wyrazistym nosem i �adnie zarysowanymi ko��mi po-liczkowymi. - Chce mnie pani zaanga�owa� na styp� czy co� w tym Du�cie? By�bym zaszczycony. Z pewno�ci� m�g�bym zmontowa� jaki� k nitki program w ho�dzie jego pami�ci. - A w duchu gor�czkowo zasta-iiiiwia�em si�, kt�re sztuczki ze swoich wyst�p�w ograniczaj�cych si� iirawio wy��cznie do dzieci�cych balik�w wybra�, �eby ich wykonanie iH-zfid kolegami z bran�y nie wypad�o �enuj�co. Nie potrafi�em sobie wyobrazi�, �eby luminarze �wiata magii wpadli w zachwyt na widok balon�w w kszta�cie zwierz�tek. Nic. nie nn styp�. Ju� si� odby�a. Skromna, tylko dla najbli�szej t ml/.my. ('liov pom�wi� v. panem o czym� innym. S�ysza� pan, co mu si� i.r,.Vi!;nv.ylM? Nic t>yfcm /dolny wymy�li� tisi poczekaniu niczego innego poza kiw-nit.Mifin |'.l*>wi| w oilimwinl/1,!, To w�ii�nio upadek ducha po odej�ciu Charliego i �wiadomo�� w�asnej �miertelno�ci, kt�ra narasta przy okazji takich wydarze�, w znacznej mierze by�y powodem mojego kr�ciutkiego popo�udniowego posiedzenia. Co prawda nie w takiej mierze jak zawiadomienie o zaj�ciu mojej hipoteki, kt�re otrzyma�em dzi� rano, ale niew�tpliwie podsyci�a moj� melancholio. Co mo�na powiedzie� o starym przyjacielu, dla kt�rego Sztuczka z Koszem i Szablami sko�czy�a si� tak strasznie? �e pewnego dnia, gdy by� w finansowym do�ku, zdarzy�o mu si� �wiczy� bez pomocy asystenta, co wygl�da troch� tak, jakby �w stary przyjaciel pope�ni� samob�jstwo? Oczywi�cie, ostra jak brzytwa azabla kojarzy si� raczej z narz�dziem mordu ni� samob�jstwa, a wi�kszo�� ludzi rucacj nie pr�bujfi si� k�ama� ze �rodka ratanowego kosza szeroko�ci czterech st�p, ale drzwi pracowni by�y zamkni�te, a jedyny klucz zosta� znaleziony w kieszeni zakrwawionej koszuli, kt�r� Charlie mia� na sobie. Powa�na prasa pisa�a, �e �wiczy� z koszem i co� musia�o nie wyj��, Ostra kling-a przeci�ta t�tnice szyjn� tu� za uchem. Wi�kszo�� gazet orzekfa, �e to wypadek, a policja (przypuszczalnie chc�c wykaza� takt) zgodzi�a si� z tym werdyktem. Niekt�re brukowce robi�y aluzje do samob�jstwa i zamieszcza�y ponure zdj�cia z miejsca zbrodni pod tytu�ami w stylu: OSTATNIA SZTUCZKA! albo KOSZ PE�EN KRWI! (M�g�bym obsypa� owe pisma jeszcze wi�kszymi szyderstwami, ale m�j najnowszy wywiad - sprzed dw�ch zaledwie lat - zawdzi�czam �Gazecie Astrolo-giczno-Detektywistycznej", co dowodzi, �e nie wszystkie one pozbawione s� wnikliwo�ci.) -Mhmm, czyta�em - rzek�em w ko�cu. - Prze�y�em prawdziwy wstrz�s. Okropny wypadek. . To by�o morderstwo. Zegaiynka nie podaje godziny z takim przekonaniem. - S�ucham? - Morderstwo. - Si�gn�a do torebki, ale tym razem nie wyj�a za palniczki. Na moim biurku z g�o�nym pla�ni�ciem, jak w nieudanej sztuczce karcianej, wyl�dowa�a koperta. - Rozmawia�am wczoraj z prawnikiem. Spodziewa�am si�, �e tata by� bez grosza. Nagle mnie to zainteresowa�o. Przysz�a tu, �eby mnie do czego� wynaj��, chocia� nie wiedzia�em, do czego. - I pomyli�a si� pani? - Nie, mia�am racje. Ca�y maj�tek, jaki zostawi� po sobie, to kilkaset zjedzonych przez mole ksi��ek o magii, jakie� podarte afisze, kilka starych rekwizyt�w i zaleg�y rachunek za wypo�yczenie cylindra. I ta koperta. Spodziewa�am si� jednak dosta� r�wnie� co� innego, lecz nie dosta�am. Wyci�gn��em r�k� po kopert�, ale zmrozi�a mnie spojrzeniem. Dok�adnie tak si� pisze w ksi��kach. A je�li komu� z was przytrafi�o si� kiedy� w szkole dosta� w czasie lekcji karteczk� ze �wi�skim rysunkiem przedstawiaj�cym nauczycielk� i podni�s�szy wzrok, stwierdzi�, �e ona w�a�nie nad wami stoi, to wiecie, co mam na my�li. Ju� po was. - Hmm, nie... nie dosta�a pani tego, czego si� pani spodziewa�a? - Tato od lat prowadzi� dziennik. Nie pozwala� mi go czyta�, ale wie le razy widzia�am r�kopis. Kiedy nie znalaz�am go w domu po tym... potem... - Na u�amek sekundy zawiod�o j� opanowanie. Odwr�ci�em wzrok, cz�ciowo ze wsp�czucia, cz�ciowo, �eby unikn�� odroczonej na chwile gro�by spojrzenia w oczy Gorgonie, Odchrz�kn�a, - Kiedy go nie znalaz�am, uzna�am, �e da� go na przechowanie ad wokatowi. Agenta wyrzuci� dawno temu, z mam� nie rozmawia�, wi�c nie m�g� to by� nikt inny. Jednak adwokat nic o tym nie wiedzia�. Dziennik po prostu... znikn��. A to podejrzana sprawa: r�kopis wywo �a� spore zainteresowanie, zw�aszcza w�r�d rywali taty z bran�y. Nie pokoi�o ich, �e mo�e zawiera� co�, co raczej nie powinno ujrze� �wiat�a dziennego. Wyprostowa�em si�. Dochodz�cy do mnie w rytmicsnych odst�pach g�os nawyk�y do powtarzania: �Sied�cie prosto, dzieci", zaczyna� wywiera� wp�yw na moje sk�onno�ci do garbienia si�. No i dokucza�y mi skutki lunchu. - Niech mnie pani pos�ucha, pani Heltenbocker. Nie jestem glina, ale nie wydaje mi si�, �eby to wystarczy�o, by podejrzewa� morder stwo. -Wiem, �e nie jest pan glin�. Jest pan bezrobotnym magikiem. Niech pan zajrzy do koperty. - O, przepraszam. Ca�kiem przyzwoite wyst�py odwalam na urodzi ny i bar micwe. - Tego rodzaju obrona przez atak dzia�a najlepiej, kiedy nast�puje po niej natychmiastowy odwr�t, wi�c podnios�em ko pert�. Widnia�o na niej jej nazwisko napisane dr��c� r�k� starca. W �rodku znajdowa�a si� tylko jedna rzecz: stara fotografia, na kt�rej wida� by�o stoj�cych w dw�ch rz�dach m�odych m�czyzn w cylindrach i frakach. Na umieszczonej z przodu tablicy widnia� napis: �Akademia Magii Saviniego, rocznik '48". Wok� trzech twarzy zakre�lono atra mentem k�ka. �adna z nich nie nale�a�a do Charliego. Dostrzeg�em go u�miechni�tego w pierwszym rz�dzie. Wygl�da� na wiejskiego ch�o paka, kt�ry dopiero co wysiad� z autobusu. I w zasadzie by� nim w 1948 roku, jak sobie przypomnia�em. - To mi nic nie m�wi - stwier dzi�em, - Bo i co mog�oby powiedzie�? Nawet nie by�o mnie wtedy na �wiecie. -Prosz� spojrze� na drug� stron�. Na odwrocie zdj�cia ta sama dr��ca d�o� nagryzmoli�a u g�ry: �Je�li co� stanie si� mnie albo mojej ksi��ce, sprawd� tych trzech". Na dole, r�wnie� atramentem, ale troch� bledszym, ta sama osoba napisa�a: �Powiernik Pinardo". -Owszem, to wszystko napisa� tato. Troch� czasu mi zabra�o, �eby dociec, kto to jest Pinardo, i znale�� pana. Wygl�da na to, �e nie wyst�powa� pan ostatnio na wielkich scenach. - U�miechn�a si�, ale cieplej by�oby mi przy masce chewoleta. - Jak dot�d opinia taty zdaje mi si� mocno naci�gana, ale przez wzgl�d na niego postanowi�am da� panu szans�. Nadal uwa�am, �e to morderstwo i dlatego potrzebuj� pomocy. Potrz�sn��em g�ow�. -Zgoda, pani ojciec by� moim przyjacielem, chocia� nie widzieli�my si� ca�e wieki. Nawet je�li wy��cznie z tego wzgl�du przyjmiemy za pewnik, �e to morderstwo, niech mi pani powie, czego pani... czego on,,, oczekuje ode mnie, jak rany? -Pomocy. M�j ojciec podejrzewa� co�, co mia�o zwi�zek z tymi trzema m�czyznami, kt�rzy byli z nim w szkole magii. Jego r�kopis znikn��. Mam zamiar spojrze� im w oczy, ale potrzebny mi kto�, kto zna ich �wiat. - Fasada zn�w run�a i zobaczy�em co� nowego, 1/udzka twarz, kt�ra wy�oni�a si� spod narzuconego sobie ch�odu, by�a doprawdy ujmuj�ca. - Moi rodzice rozeszli si�, kiedy by�am ma�a. Wychowywa�am si� bez ojca. Nic nie wiem o wyst�pach iluzjonist�w. Jestem nauczycielk�, na lito�� bosk�! - No w�a�nie! - potwierdzi�em, -Co to ma, do diab�a, znaczy�? - Nic, zupe�nie nic. - Zastanowi�em si�. - Dobra. Nic bior� tego po wa�nie, ale zrobi� co w mojej mocy. Charlie by� przyzwoitym facetem, pomaga� mi, kiedy zaczyna�em. Chyba wszystko, co mam, zawdzi� czam jemu, - Mhmm - odpar�a. - Mo�e za szybko panu zaufa�am. Jako morder ca mia�by pan z pewno�ci� niez�y motyw. - Bardzo �mieszne. Lepiej pom�wmy o moim wynagrodzeniu, ponie wa� tak si� sk�ada, �e od razu mog� pani pom�c. Rozpozna�em jednego z tych go�ci. - Zadowolony z siebie wskaza�em palcem chudzielca z cienkim m�odzie�czym w�sem, stoj�cego w drugim rz�dzie. - Nazy wa si� Fabrizio Ivone i dzisiejszego wieczoru wyst�puje w klubie Pod Kr�likiem. Moja skromna kwatera prywatna to mieszkanie nad biurem, je�li pok�j z wn�k� kuchenn� i �azienk� mo�na nazwa� mieszkaniem. Tak wi�c zd��y�em co� przegry��, zdrzemn�� si� par� godzin, wzi�� prysznic i aej�� na d�ugo przed powrotem pani Heltenbocker, kt�ra mia�a przyjecha� po mnie samochodem. Zaczyna�a innie bole� g�owa, ale podejrzewa�em, �e nikogo opr�cz siebie nie mog� wini� za to, �e odbywa�y si� w niej lekcje ta�ca ludowego. Wr�ci�a Ti�ly i zaj�a swe miejsce z-a biurkiem, zajadaj�c wprost z opakowania foo yong z jajkiem i przegl�daj�c rachunki. Miafa niezadowolon�. min�. Nic dziwnego: wszelkie pr�by �atania moich wydatk�w przychodami przypomina�y naprawianie Titanica za pomoc� gumy do �ucia i ta�my klej�cej. - Hej, mia�a� wzi�� dzie� wolny. - Grzeba�em w saafce na dokumen ty w poszukiwaniu aspiryny. - Jak si� czuje mama? Tilly obdarzy�a mnie jednym ?. tych swoich spojrze�. Prawdopodobnie zauwa�y�a piramid� z puszek po piwie, kt�r� u�o�y�em na swym biurku. -Gdybym zostawi�a to biuro na ca�y dzie�, zala�aby je warstwa b�ota, jak Pompeje. Mama czuje si� dobrze. Dzi�s�a wci�� j� bol�. Przegrza�am mikser, przygotowuj�c jej pr^ez cale popo�udnie koktajle mleczne. - Przerwa�a, �eby przyjrze� si� klusce, kt�ra wyl�dowa�a jej na swetrze i le�a�a tam niby pyton, kt�ry adech� w trakcie wspinaczki na Mount Everest. -A swoj� drog�, kim, dodiaska, jestEmily Helten-bocker? - Klientk� - powiedzia�em niedbale, chocia� �ciany mojego biura od dawna nie s�ysza�y tego s�owa. - A tak�e c�rk� Charliego Heltona. Dlaczego pytasz? -Zostawi�a panu wiadomo��. Biedaczysko ten Charlie, naprawd� mi go szkoda. W ka�dym razie powiedzia�a, �e b�dzie o si�dmej i �e powinien pan w�o�y� czyst� koszul�, Nic zaszczyci�em jej odpowiedzi�. -Och, i dzwoni�o jeszcae dw�ch reporter�w; jeden z �Metropolita-na", drugi z �Gazety Astronomiczno-Defetystycznej". -�Astrologiczno-Detektywistycznej" - poprawi�em ja odruchowo, zastanawiaj�c si�, kt� m�g� uczyni� ze mnie centrum tej prasowej tr�by powietrznej. �Metropolitan" by� w�wczas do�� modnym pismem: zdj�cia z wypadk�w drogowych drukowa� tylko czarno-biale, a pod artyku�ami o porwaniach przez kosmit�w umieszcza� drobn� czcionk� informacje, �e nie s� to pogl�dy redakcji. �ykn��em kilka kolejnych tabletek aspiryny i ruszy�em na spotkanie z pras�. Po paru kr�tkich rozmowach telefonicznych okaza�o si�, �e obaj szukali mnie w zwi�zku z Tajemnic� Charliego Heltona anan� tak�e jako R�kopis Magicznego Morderstwa. Najwyra�niej przeciek na temat zaginionej ksi��ki, kt�rego dopu�ci� si� adwokat Charliego, zaczyna� teraz urasta� do rozmiar�w poka�nej kaczki dziennikarskiej. Zanim jeszcze zd��y�em si� ich pozby�, zadzwoni� jaki� pismak ze �Scrutinizera". W czasie, gdy ko�czy�em swoje p�oficjalne rzecznikowanie - nie zapominaj�c przypomnie� im, �e Pinnard pisze si� przez dwa �n", ale Fi-nardo (podobnie jak Wspania�y) przez jedno - Tilly stan�a w drzwiach, opar�a si� o framug� i oznajmi�a, �e �moja dziewczyna" ju� caeka. (Co� obrzydliwego jest w zdarzeniach, jakie nieuchronnie nast�puj� od momentu, kiedy Tilly trafia na kt�r�� z moich klientek, przynajmniej tak�, kt�ra liczy poni�ej sze��dziesi�tki. Na nic si� zdaje t�umaczenie, �e nie spotykam si� z nimi w celach romansowych. Tilly przyjmuje to jako dow�d mojej beznadziejnej sk�onno�ci do ok�amywania samego siebie. Je�li o ni� chodzi, ka�da w miar� dojrza�a kobieta, cho�by zadawa�a si� ze mn� przelotnie i w celach wy��cznie zawodowych, podpada pod jedn� z dw�ch kategorii: powierzchownej poszukiwaczki z�ota, kt�ra przekopuje moj� wyeksploatowan� do cna dzia�k�, albo szykownej damulki spoza mojej sfery, przy kt�rej skazany jestem na robienie z siebie �lini�cego si� g�upca. Jedynie kompletny w ostatnim okresie brak klient�w wszelkiego rodzaju pozwoli� mi o tym zapomnie�, w przeciwnym razie na pewno um�wi�bym si� z c�rk� Charliego na dole przed pralni�, cho�bym mia� straci� godno��.) Emiiy Heltenbocker nie�wiadomie zwi�kszy�a prawdopodobie�stwo wyst�pienia takiej reakcji, ubieraj�c si� na nasze wyj�cie do nocnego klubu we wzruszaj�co niemodn� wizytow� sukienk�. Ma�a czarna ods�ania�a interesuj�cy, lecz przecie� wcale obyczajny kawa�ek podw�jnej wypuk�o�ci. Dzi�ki niej Emily natychmiast trafi�a na list� Tilly jako Numer 1. - Pokr�c� si� w pobli�u jeszcze chwil� i postaram si� trzyma� z dale ka komornik�w - poinformowa�a mnie us�u�nie, kiedy wyszed�em z pokoju. - Niech si� pan nie martwi, szefie. Nie pozwol� im zabra� tej urny z prochami pa�skiej matki, jak ostatnim razem, kiedy wyl�dowa� pan w pudle. - Mo�e mnie pani nazwa� sentymentaln� - zwr�ci�a si� do Emily - ale uwa�am, �e niewa�ne, jak g��boko tkwi si� w d�ugach, to te s�py mo g� bra� tylko meble i nie wolno im rusza� �wi�tej pami�ci krewnych. Skrzywi�em si�, nie tyle z powodu a� nadto prawdziwej wzmianki na temat stanu moich finans�w, ile nieszcz�snej uwagi o nie�yj�cych krewnych, ale zdawa�o si�, �e Emily nie zauwa�y�a faux pas mojej pomocnicy. - Jaka� lojalna pracownica - zagrucha�a. Pomy�la�em, �e pod g�r� s�odyczy daje si� wyczu� kropelk� jadu. - Wygl�da na to, �e jest w firmie wiecznie. Chyba jednak powinna wyj�� punktualnie, �eby zd� �y� na fili�ank� ulubionego kakao i wiadomo�ci wieczorne. Nawet je�li wpadn� tu dzi� w nocy komornicy, zebranie tego wszystkiego nie po winno im zaj�� du�o czasu, Tilly unios�a brew na znak niech�tnej pochwa�y. Lubi�a ludzi, kt�rzy umiej� przyj�� serw. Zanim w powietrzu zd��y� �wisn�� jaki� morderczy wolej, chwyci�em Emily za r�k� i poci�gn��em za sob� ku schodom. Czy wspomnia�em, �e ostatnio byty k�opoty z wind�? -Dobrze, �e chocia� koszula miala kontakt z �elazkiem - powiedzia�a. - Niech zgadn�... W po�owie lat siedemdziesi�tych? Ona prowadzi�a. Robi�a to w stylu, kt�ry obali� moje wyobra�enie o nauczycielce za kierownic� i w dodatku zdecydowanie poszerzy� og�lne poj�cie o czynno�ci zwanej kierowaniem pojazdem. Widocznie inni kierowcy odnosili takie samo wra�enie, bo jechali�my przez miasto w takt Uwertury 1812 - przy d�wi�kach klakson�w, pisku hamulc�w i dobiegaj�cych od czasu do czasu dosadnych uwag, na tyle g�o�nych, �e by�o je s�ycha� przez zamkni�te okna. Postanowi�em pu�ci� mimo uszu uwag� na temat mojej koszuli i zamiast tego -kurczowo chwyciwszy si� fotela jedn� r�k� - skupi�em si� na wertowaniu raportu z sekcji zw�ok, kt�ry Emily sk�d� wytrzasn�a. (Po cichu podejrzewa�em, �e pomocnik koronera ma wyrzuty sumienia na wspomnienie lat szkolnych.) Wygl�da�o na to, �e raport nie r�ni� si� specjalnie od tego, co napisa�y gazety. Karl Marius Hettenbocker vel Charlie Helton sko�czy� sze��dziesi�tk�, ale fizycznie by� w dobrej formie. �mier� nast�pi�a w wyniku wykrwawienia na skutek rany zadanej du�� i bardzo ostr� broni� sieczn� nazywan� szabl� kawaleryjsk�. Kilka pobie�nych rysunk�w ukazywa�o pozycj�, w jakiej znaleziono cia�o w koszu, a notatka potwierdza�a, �e lekarze z pogotowia stwierdzili �mier� ofiary na scenie. Orzeczenie brzmia�o: �mier� z powodu nieszcz�liwego wypadku, a oba raporty, zar�wno z autopsji, jak i wst�pny, podpisa� George Bridgewater. g��wny koroner hrabstwa. Je�li kto� z w�adz podejrz�-wat morderstwo, to nie znalaz�o to odbicia w oficjalnych dokumentach. -Z pewno�ci� wygl�da to na wypadek � orzek�em, krzywi�c si� lekko na widok przechodnia, kt�ry wykona� pas prawie jak Baryaznikow, w po�piechu ust�puj �c Emily pierwsze�stwa na przej�ciu dla pieszych. - Oczywi�cie, Gdyby pan mia� zamiar kogo� zamordowa� i ukra�� jego pami�tnik, �eby si� zabezpieczy�, panie Pinnard, czy nie chcia�by pan, aby to wygl�da�o na wypadek? - Powiedzia�a to z min� �wiadcz� c� o takim przekonaniu podpartym logik�, �e przypomnia�o mi si� w�a sne prze�wiadczenie z lat szkolnych, �e wszystkie nauczycielki s� ko- smitkami. - Diablo sprytnie - odpar�em. Przyznaj�, powiedzia�em to cichutko. Wola�em zachowa� swoje dowcipniejsze riposty do czasu, kiedy pod stopami zn�w poczuj� chodnik. Ju� dawno nie by�em w klubie Pod Kr�likiem i zmiany, jakie tam zasta�em, potwornie mnie przygn�bi�y. Przypuszczam, �e pensja, na kt�r� szko�a si� rujnowa�a dla Emily, nie by�a imponuj�ca, bo miejsce oczarowa�o dziewczyn�. Na tle nieco wyblak�ych wspania�o�ci klubu (jego �wietno�� przypada�a z grubsza na czasy, kiedy szczyt popularno�ci prze�ywa�a dru�yna Dodgers�w z Brooklynu) wygl�da�a du�o bardziej naturalnie ni� ja w swojej sk�rzanej kurtce i d�insach. W wieczorowej sukni bez plec�w i okularach w rogowej oprawie mog�a uchodzi� za pracownic� Centralnej Agencji Impresaryjnej. Kiedy tak duma�em, powiedzia�a co�, czego do ko�ca nie zrozumia�em; zda�em sobie spraw�, �e stoj� w przej�ciu i podziwiam jej ramiona (zawsze by�em pies na leciutk� mgie�k� pieg�w). Dogoni�em j� przy stoliku. Przedstawienie nie nale�a�o do tych, co wprawiaj� w zachwyt, ale klub by� jednym z niewielu w mie�cie, w kt�rych m�g� zadebiutowa� m�ody iluzjoiiistyczny talent. Rozgl�daj�c si� po ciemnej sali, poczu�em przyp�yw t�sknoty za latami w�asnego terminowania. Przez nast�pn� godzin� ogl�dali�my jednego po drugim niedo�wiadczonych prestidigitator�w, kt�rzy niezdarnie wyci�gali bukiety z r�kawa i toczyli monety na grzbiecie d�oni, omal ich nie upuszczaj�c na pod�og�. S�czy�em wod� sodow�, nagrodzony za to przez m� towarzyszk� pow�ci�gliwym u�miechem, Emily natomiast wypi�a dwa i p� kieliszka szampana i oklaskiwa�a z zapa�em jeden z najgorzej wykonanych numer�w z lataj�cymi obr�czami, jakie w �yciu widzia�em. Stwierdzi�em z niesmakiem, �e na jej podziw wp�yn�a m�odo�� (a tak�e irytuj�co dobra sylwetka) magika oraz to, �e wyst�powa� on w smokingu za�o�onym na go�e cia�o. Po przerwie, w czasie kt�rej mikroskopijna klubowa orkiestra wym�czy�a par� kawa�k�w Glenna Millera, zapowiedziano wyst�p Fabri-aia Ivone'a. Gwiazda wieczoru niewiele si� zmieni�a od czasu, kiedy go ostatnio widzia�em. Troch� si� oczywi�cie postarza�, ale eay naa weay-atkich nie spotyka to samo? Trajkotal z pewn� staromodn� sztywno�ci�, a przylizane w�osy i cieniutki w�sik nadawa�y mu wygl�d go�cia �ywcem przeniesionego z minionego stulecia. Patrz�c na niego, kiedy bez wysi�ku wykonywa� jedn� standardow� sztuczk� po drugiej, z �atwo�ci� mo�na by�o zapomnie�, �e �yjemy w epoce jumbo jet�w, komputer�w i filmowych efekt�w specjalnych. Na zako�czenie z jaskrawego pude�ka z chi�skiej laki wypu�ci� bia�ego go��bia, za co niedobitki publiczno�ci nagrodzi�y go gor�cymi brawami- Wzi��em Emily pod r�k� (odrobin� niepewnie trzyma�a si� na szpilkach) i zaprowadzi�em za kulisy. Bez trudu odnalaz�em garderob�. Ivon.e wk�ada� do pude�ka wybrylantynowan� czupryn� - albo przynajmniej ten jej fragment, kt�ry nie by� prawdziwy. - �wiat magii - odezwa�a si� Emily i zachichota�a, �cisn��em j � mocniej za nadgarstek. - To by�o wspania�e przedstawienie, panie Ivone. Nie wiem, czy mniepan pami�ta, kr�tko pracowali�my razem w Vegas z dziesi�� lat temu, chyba w Dunes. Dalton Pinnard, Pinardo Wspania�y... -A tak, oczywi�cie. - Zmierzy� mnie wzrokiem od st�p do g��w i wr�ci� do zmywania makija�u. Odnios�em wra�enie, �e niewiele go to obchodzi. - To moja przyjaci�ka, Emily Heltenbocker. - Wzi��em g��boki oddech i postanowi�em wali� prosto z mostu. - Jest c�rk� Charliego Heltona. Wydepilowana brew pope�z�a w g�r� g�adkiego jak jajo czo�a. -O... Ze smutkiem przyj��em te wiadomo��. -Wjego glosie s�ycha� by�o tyle samo smutku, co przed chwil� rado�ci na m�j widok. - Zastanawiamy si�, czy m�g�by pan co� wiedzie� na temat ksi��ki, kt�r� pisa� - rzek�a Emily. - Kto� j� ukrad�- - Obdarzy�a Ivone'a ol�nie waj�cym u�miechem. U�miech by� w porz�dku, ale takie bezceremo nialne zachowanie zepsu�o ca�y efekt i nie wiedzia�em, czy si� z tego cieszy�, czy p�aka�. Stary magik pos�a� jej spojrzenie, kt�rym chyba obrzuca� psie kupy na chodniku, - S�ysza�em, �e pe�no w niej by�o oszczerstw. Nie ukrywam, �e wie�� o kradzie�y mnie ucieszy�a. �eby tylko na tym si� sko�czy�o, ale nie ma w�tpliwo�ci, �e wkr�tce opublikuj� j� brukowce. Je�li pyta mnie pani, czy co� wiem o tej ohydnej aferze, odpowied� brzmi: nie. Je�li za� insynuuje pani, �e mam co� wsp�lnego z kradzie��, b�dzie pani mia�a do czynienia z moim adwokatem. Szalenie delikatnie nadepn��em Emily na stop�, staraj�c si� skierowa� rozmow� na bezpieczniejszy grunt. Moja inicjatywa zosta�a utr�cona paskudnym kuksa�cem wymierzonym w splot s�oneczny. - Nie, panie Ivone, wcale nie o to nam chodzi - rzek�em, kiedy z�a pa�em oddech. - Mamy tylko nadziej?, �e mo�e b�dzie nam pan w sta nie powiedzie�, co pan wie o stosunkach Charliego z innymi iluzjoni stami. No wie pan, �eby�my mogli raz na zawsze ustali�, czy znikni� cie ksi��ki mo�e wywo�a� gro�ne konsekwencje. Pan, prosz� pana, jest oczywi�cie poza wszelkimi podejrzeniami. Popatrzy� na mnie uwa�nie, a� zastanowi�em si�, czy nie przeholowa�em. Zimny krem oblepi� mu pomarszczon� twarz jak ob�a��cy tynk. - Nic chcia�bym nikogo skrzywdzi� - odezwa� si� w ko�cu - ale musz� powiedzie�, ie nie by�em podobny do pani ojca, m�oda damo. Rzeczywi�cie studiowali�my razem, ale nawet w czasach Akademii Saviniego nigdy nie zachowywa� si� powa�nie. On i jego przyjaciele z drugiego rz�du zawsze si� �miali. -A kto by� jego przyjacielem w akademii? Irone wzruszy� ramionami. -Nie pami�tam. Kawalarze, szlifibruki, na pewno nie prawdziwi arty�ci. Z tej paczki tylko on uko�czy� akademi�. Odetchn��em. Wi�c je�li Charlie zna� tych dw�ch ze szko�y, to nie byli bliskimi kumplami. Ivone rozkr�ci� si� na dobre i perorowa� gniewnie: -Nie mia� szacunku dla naszej wielkiej tradycji ani w�wczas, ani p�niej. Zawsze stroi� sobie �arty, nawet na scenie, uwielbia� g�upie zagadki i �amig��wki, opowiada� historyjki, jakby wyst�powa� dla dzieci. - Umie�ci� tupecik w pude�ku tak troskliwie, jakby to by�a relikwia jakiego� �wi�tego, i z namaszczeniem zamkn�� wieko. - Swego czasu wyst�powa�em przed koronowanymi g�owami Europy i Azji i nigdy, ani razu, nie pozwoli�em sobie na �art. Ani przez chwil� w to nie w�tpi�em. -Wola�bym, �eby trzyma�a pani buzi� na k��dk� - powiedzia�em. Nie zabrzmia�o to tak zdecydowanie, jakbym sobie �yczy�, bo Emily ju� ruszy�a i gor�czkowo, po omacku maca�em pod�og� w poszukiwaniu pas�w bezpiecze�stwa. -Niech pan nie b�dzie ordynarny, prosz� pami�ta�, �e to ja pana zatrudniam. Poza tym nie spodoba� mi si�. Ma�oduszny- Cz�owiek. Podnios�em oczy do nieba. -Tonie manie dorzeczy. Po tym, jak pani si� wyrwa�a i wygada�a O tej ksi��ce, on nie mia� zamiaru nic wi�cej zdradzi�. Na przyk�ad nie mog�em go ju� zapyta�, gdzie by�, kiedy zgin�� pani ojciec. Emily pokr�ci�a g�ow�. - Ju� si� dowiedzia�am. By� na scenie w klubie Pod Kr�likiem, jego program szed� od kilku tygodni. Sprawdzi�am. -Co? - Sprawdzi�am. Zadzwoni�am do Gildii Artyst�w Sceny, gdy powie dzia� mi pan, jak on si� nazywa. Pracowa� tego wieczoru, kiedy m�j ojciec zosta� zabity. Wytrzeszczy�em na ni� oczy. Zr�czne palce, kt�re kiedy� ubezpieczy�em (no dobra, tylko na pi�� tysi�cy dolc�w z miesi�czn� sk�adk� dwadzie�cia sze�� dolar�w - to by�a sztuczka reklamowa), zacz�y mnie sw�dzi�, �eby j� udusi� albo przynajmniej str�ci� jej te g�upie okulary 1 zobaczy�, czy bez nich prowadzi�aby cho�by kapk� lepiej. -Pracowa�? Fabrizio Ivone, ten domniemany morderca, znajdowa� si� na drugim ko�cu miasta i wyci�ga� ludziom monety z nosa, kiedy zgin�� pani ojciec? -Tak, w�a�nie panu powiedzia�am, �e dzwoni�am do Gildii. Niech si� pan tak nie je�y, nie oczekuj� od pana, �e odwali pan ca�� robot�, lec� jedynie to, co wymaga wiedzy fachowca. Wcisn��em si� w fotel, ale po nanosekundzie gwa�towne hamowanie na �rodku skrzy�owania zn�w rzuci�o mnie na przedni� szyb�. -Nie mog� uwierzy�, �e trac� czas na takie bzdury - warkn��em. Zapali�o si� zielone �wiat�o, ale c�rka Charliego zdawa�a si� czeka� na kolor, kt�ry b�dzie jej bardziej odpowiada�. - Chodzi mi o to, Emily, �e Fabrizio Ivone ma alibi. Jak z tym: �Sier�ancie, uwolnijcie tego uczciwego obywatela, on ma alibi". Z politowaniem pokr�ci�a g�ow�, jakbym w�a�nie j� namawia�, by si� za�o�y�a, �e ziemia jest p�aska. - Nigdy pan nie s�ysza� o p�atnych mordercach? Ruszyli�my akurat w chwili, kiedy �wiat�a zn�w zmienia�y si? na czerwone. Nie mo�na ufa� klientom. Za ka�dym razem jest to samo. Przekraczaj� twoje progi, machaj� ci fors� przed nosem i obiecuj� z�ote g�ry, a potem - �up! W rezultacie okazuje si�, �e skromne przyj�cie, na kt�re ci� wynaj�to, to jaka� mas�wka, a ty odgrywasz karciane sztuczki przed band� pijanych gbur�w, bo striptizerka nawali�a. Tak, jestem troch� zgry�liwy. Gdyby�cie tkwili w tej bran�y tak d�ugo jak ja, te� by�cie byli. Szarpniesz si� na Tajemnicze Pude�ko z Tybetu, kt�re ma by� jak nowe, jak zaklina si� sprzedaj�cy ci je go��, a kiedy wracasz z nim do domu, okazuje si� niemal zjedzone przez korniki. Zamawiasz dostaw� go��bi z domu wysy�kowego, a oni zapominaj� zrobi� w paczce otwory wentylacyjne. A kobiety! Nawet nie m�wcie mi o kobietach. Nie zlicz�, ile razy z okazji niedzielnego poranka sta�em gdzie� za kulisami na dziesi�� minut przed podniesieniem kurtyny, k��c�c si� przez telefon z moj� aktualn� asystentk�, kt�ra nie przysz�a, bo dosta�a wzd�cia albo zapud�owali jej ch�opaka, albo dlatego, �e poprzedniego wieczoru przedstawi�em j� jako �urocz� Zel-dc", a naprawd� ma na imi� Zena. - Niech si� pani zatrzyma - sapn��em. - T spr�buje u�y� do tego celu hamulc�w, zamiast wy��cznie odbija� si� od latarni tak d�ugo, a� sa moch�d sam nie stanie. Pos�ucha�a mojej rady. Tak ochoczo nacisn�a na hamulec, �e je-ssdze przez kilka godzin mia�em na czole bardzo dok�adnie odci�ni�t� faktur� deski rozdzielczej. - Id� pan do diab�a - powiedzia�a. - Od pocz�tku wiedzia�am, �e jest pan �amag�, jak tylko zobaczy�am pana czo�gaj�cego si� po pod�odze. -C�, mog� by� �amag�... ale pani mnie zatrudni�a. - Efekt mojej b�yskotliwej riposty i eleganckiego wyj�cia os�abi�y nie odpi�te pasy. Szarpanina z nimi da�a mi czas, �eby si� nieco uspokoi�. Kiedy si� wreszcie wyzwoli�em i wyturla�em na chodnik, odwr�ci�em si�, bo my-�ia�em, �e ujrz� �zy w oczach bezradnej kobiety, a mo�e mignie mi pod jej rysami twarz Charliego i w ten spoa�b przypomn� sobie starego przyjaciela, kt�rego c�rk� by�a ta zdesperowana osoba. Emily nie by�a wcale z�a. Czu�em, �e moje gburowate m�skie serce powoli topnieje. - Prosz� zamkn�� te cholerne drzwi - parskn�a. Je�li mia�a w oczach �zy, to stanowczo usz�y mojej uwagi. Uda�o jej si� najecha� mi na nog�, gdy rusza�a. Kiedy doku�tyka�em do domu, po zastanowieniu uzna�em, �e chyba nie powinno mnie to dziwi�. Tak samo por�ni�em si� z ojcem Emily. Nikt z tej cholernej rodzinki nie potrafi� przyzna� si� do b��du. Charlie by� wspania�ym facetem, moim mentorem w sprawach zawodowych. Pom�g� mi znale�� pierwszego w �yciu agenta i ods�oni� przede mn� tajniki swej sztuki, kt�re sam posiad� ci�k� prac�, robi�c mi reklam�, jak� jedynie nieliczni m�odzi wykonawcy mogli si� cieszy�. By� niemal wsz�dzie, przys�u�y� si� kilku ludziom, kt�rych, nawet nie znal, i potrafi� opowiada� tafcie historie, �e szczeka opada�a. Czasami jednak by� trudny w po�yciu i uparty, mia� te� do�� dziwne poj�cie o �artach, co tak wyra�nie zapami�ta� Ivone. Po rozstaniu 2 matk� Emily mieszka� sam (przez kilkana�cie lat naszej przyja�ni nawet nie wiedzia�em, �e by� �onaty), a jego �ycie obraca�o si�, jak to z kawalerami cz�sto bywa, wok� tego, co inni ludzie uwa�aj� za ca�kiem bezu�yteczne hobby. Charlie mia� dwa koniki: �amig��wki i p�atanie figli. Niestety, nie wszystkie jego �arty by�y �mieszne, przynajmniej dla tych, co padli ich ofiar�. Jedna z takich szczeg�lnie skomplikowanych operacji wymaga�a ode mnie udania si� na wyst�py do kolonii natury-st�w w Catskills. Czu�em si� bardzo niepewnie, bo musia�bym wyst�pi� nago, tylko w pelerynie i cylindrze, ale Charlie przekonywa! mnie, �e mn�stwo ludzi ze sfer wielkiej rozrywki bawi si� w niedzielnych nudyst�w i b�d� mia� okazj� nawi�za� przydatne znajomo�ci. Po przyje�dzie do o�rodka, tego wieczoru, kiedy mia� si� odby� pokaz, przyszed� do mnie kierownik klubu, ca�kiem go�y. By� bardzo gruby, mia� oko�o pi��dziesi�tki i uwa�a�, �e jest odpowiednim cz�owiekiem, by mi pom�c przezwyci�y� zahamowania. Jak wiadomo, podczas wyst�pu, kiedy �wiat�a na scenifi s� do�� silne, i tak nio widii si� publiczno�ci. Kierownik zapewni� mnie, �e b�dzie to jak wyst�powanie we w�asnym pokoju. Rozebra�em si� wi�c, skrzy�owa�em r�ce na piersiach, uspokoi�em podryguj�cy �o��dek i wymaszerowa�em na scen�. I, rzecz jasna, nie by�a to �adna kolonia nudyst�w, tylko widownia 2 typow� dla kurortu w Catskills publiczno�ci� w �rednim wieku: prawie martwi, ale jeszcze dychaj�cy. �Kierownik klubu" by� w zmowie z Charliem i wyni�s� si� natychmiast po odegraniu swojej roli. Publiczno�� nie by�a zachwycona. Ani ja. �a�osne by�o to, �e por�nili�my si� z Charliem nie z powodu samego kawa�u, chocia� by� wredny, ale poniewa� nie chcia�em przyzna�, �e w istocie by� �mieszny. S�dz�, �e zosta�a zraniona jego duma, bo uwa�a� si� za najzabawniejszego go�cia na �wiecie. Od tej chwili sprawy zacz�y przybiera� dla mnie c�ra?/ gorszy obr�t, i to nie dlatego, �e pochopnie zapu�ci�em si� na scen�. Przytrafi�a mi si� mianowicie d�u�sza przerwa. Prawd� m�wi�c, ca�y ci�g takich przerw. Mo�e Charlie przez te wszystkie lata wini� si� za nasze rozstanie i za to, �e nie by�o go w pobli�u, kiedy potrzebowa�em pomocy, �eby stan�� na nogi. Mo�e dlatego powiedzia� swojej c�rce, �eby mnie odnalaz�a, gdyby potrzebowa�a powiernika. Nagle zda�em sobie spraw�, �e nale�a�o uwzgl�dni� jeszcze co�. Je�li istnia�o niesko�czenie ma�e prawdopodobie�stwo, �e Emily Heltenbo-cker ma racje, a wszyscy inni si� myl�, to mo�e Charlie zosta� za�atwi�r, v dlatego, �e kto� poczu� si� dotkni�ty jakim� jego figlem. Mo�e zrobi� �obie z kogoa zaci�tego wroga i nie mia�o to nic wsp�lnego z r�kopisem. To godne prawdziwego detektywa rozumowanie wprawi�o mnie �.=�- dum�. Pomimo m�czarni d�ugiego i mozolnego marszu do domu, zar�a�em si� zastanawia�, czy powinienem pozwoli� Emily - pod warunkiem �e wyrazi�aby stosown� skruch� - zn�w mnie zatrudni�. Prze�yli�my z Char�iem du�o dobrych chwil, zanim wszystko si� sko�czy�o. Mo�e jego c�rka zas�uguje na odrobin� cierpliwo�ci. Nie wspominaj�c o tym, �e winna rai jest przynajmniej za jeden wie-77,�r pracy. - Pa�ska dziewczyna dzwoni! - wykrzykn�a Tilly. Od�o�y�em samouczek bankruta i niespiesznie podnios�em s�uchawk�. Wiedzia�em, �e Emily spokornieje i wr�ci, ale nie mia�em zamiaru tak �atwo j ej odpu�ci�, - Ma pan wci�� zdj�cie mojego ojca z wr�czenia dyplom�w - powie dzia�a. - Niech mi je pan natychmiast ode�le, bo w przeciwnym razie przyjd� tam i z�ami� panu r�k�. Zagra�a znacznie ostro�niej, ni� si� spodziewa�em. -Prosz� nie robi� mi krzywdy - odpar�em. - Moje ubezpieczenie zalicza napad przez nauczycielk� do interwencji boskich, by�oby wi�c diabelnie trudno wydusi� z nich pieni�dze. - Chc� tylko, �eby pan odes�a� mi zdj�cie. Natychmiast. By�em pewien, �e wyczuwam w jej g�osie nutk� rozbawienia, aczkolwiek starannie skrywan�. -A mo�e aamje przynios�, co pani na to? Mogliby�my porozmawia� na temat male�kiej r�nicy zda� z ostatniego wieczoru. -Zbli�y si� pan do mnie na odleg�o�� mniejsz� ni� mila, a na w�asnej sk�rze przekona si� pan, jak si� robi baloniki w kszta�cie zwierz�tek. Odwiesi�a s�uchawk� tak g�o�no, �e zw�tpi�em w niekt�re z moich uczu�, ale wiedzia�em, �e w zasadzie ju� j� mam. Tak wi�c po parunastu zaledwie telefonach (z drobn� zmian� strategii z mojej strony, kt�r� postronny obserwator m�g�by pomyli� z uni�onymi przeprosinami) ponownie nawi�zali�my z Emily He�tenbocker wsp�prac�. - Niech pan powt�rzy ich nazwiska. - Przegazowa�a silnik, chocia� �wiat�o wci�� by�o jak najbardziej czerwone. Ostatecznie w rezultacie pracowitych poszukiwa� w rozmaitych bran�owych informatorach zlokalizowa�em dw�ch pozosta�ych tajemniczych m�czyzn. - Sandor Horja Nagy, w�gierski Houdini, to ten, do kt�rego w�a�nie jedziemy. Drugi to Gerard 0'Neill. I wy��cznie do pani wiadomo�ci: obaj mieli wyst�py rzeczonego wieczoru, tak jak Ivone. Kolejne dwa alibi nie do podwa�enia. -Na lito�� bosk�, Pinnard, pan kompletnie nie ma wyobra�ni. To magicy, ludzie, kt�rzy �yj� % tego, �e potrafi� znika� i pojawia� si� w dowolnym miejscu. M�wi�c szczerze, gdyby chodzi�o o ksi��kowe morderstwo, pan w�a�nie by�by tym g�upkowatym glin�, kt�rego autor wprowadza po to, by prywatny detektyw robi� wra�enie bystrzejszego. -Dzi�kuj� za tyle komplement�w. - Si�gn��em do kieszeni po papierosy. Emily w ko�cu zaoferowa�a mi zaliczk�, wiec szarpn��em si� na ca�y karton. - Niech pani sobie my�li, co chce, ale iluzjonista w wieku przedemerytalnym nie mo�e znikn�� w po�owie przedstawienia odbywaj�cego si� w �r�dmie�ciu, z�apa� taks�wki, pojecha� na przedmie�cia, zamordowa� starego kumpla ze szko�y i wr�ci�, zanim publiczno�� si� zorientuje. I nie potrafi zamieni� piasku w z�oto ani dyni w sze�ciokonn� karoce, cho�by pani nie wiem jak mocno upiera�a si� przy swoich b��dnych przekonaniach na temat tego, co potrafi prawdziwy magik. - Przechyli�em si� i wyci�gn��em now�, jednorazow� zapalniczk�:, szczyt nowoczesno�ci. - Niech si� pan nie wa�y pali� w moim samochodzie. Nie chce, �eby tapicerka amierdsia�a dymem. Najwidoczniej nie mia�a podobnych k�opot�w z zapachem, jaki rozsiewa ok�amywanie siebie i zaprzeczanie faktom. Zrozumia�e, �e nie powiedzia�em tego g�o�no. D�ugie lata pracy z lud�mi nauczy�y mnie, �e chocia� klient nie zawsze ma racj�, trzeba by� sko�czonym g�upcem, �eby mu zaprzecza�, dop�ki nie wybuli ca�ej forsy. - Prosz� pos�ucha� - rzek�em. - Staram si� jedynie zachowa� rozs� dek. Jest pani mi�� osob�, Emily, ale chyba kieruje pani sw� z�o�� pod niew�a�ciwy adres. Policja twierdzi, �e to by� wypadek. Koroner stwier dzi�, �e to by� wypadek. Wszyscy pani podejrzani maj� alibi. Kiedy wreszcie stawi pani czo�o wnioskom, do jakich to prowadzi? Ju� mia�a rzuci� w�ciek�� odpowied�, ale ugryz�a sic w j�zyk. Mil-czala d�ug� chwile i nawet gdy w ko�cu �wiat�a si� zmieni�y, doda�a gazu bez normalnej dla siebie werwy. By�em zadowolony, �e w ko�cu j� przekona�em, aby poshicha�a g�osu rozs�dku, ale zupe�nie mnie to nie uszcz�liwi�o, je�li wiecie, co to znaczy. Czasami, gdy wszystko si� wali, my, ludzie, rozpaczliwie szukamy wyt�umaczenia takiego obrotu spraw. To nic zabawnego, kiedy jest si� tym, kt�ry odbiera szans� na jego znalezienie. - To zupe�nie niepodobne do mojego ojca - odezwa�a si� w ko�cu. - Samob�jstwo? Nigdy. Nawet w najgorszej chwili. Wi�c zostaje wypa dek. Ale pan te� go zna�, panie Pinnard. Wie pan, jak starannie wszyst ko przygotowywa�. Musia�em przyzna�, �e to prawda. Przygl�danie si� Charliemu pra-zu-�cemu nad jak�� sztuczk� przypomina�o obserwowanie admira�a Nimitza ustawiaj�cego swe okr�ciki: ka�dy szczeg�, cho�by nie wiado-~o jak nieistotny, wart jest obsesyjnych rozwa�a�. - Czasami jednak nawet skrupulatnym ludziom zdarzy si� post�pi� nieostro�nie - zauwa�y�em. - Albo czasami po prostu maj� to gdzie�. Powiedzia�a mi pani, �e mia� naprawd� powa�ne k�opoty finansowe. - Pan te� ma, ale nie widz�, �eby pan sobie podrzyna� gard�o. - Nie wtedy, kiedy mam ca�y karton papieros�w - odpar�em weso�o. - Wol� samob�jstwo na raty. - To niezbyt �mieszne. Natychmiast poczu�em si� okropnie. - Tak, ma pani racj�. Przepraszam. Jed�my do tego faceta nazwi skiem Nagy, co? Nawet je�li ai� oka�e, �e nie ma pani racji, podejrze waj�c morderstwo, poczuje si� pani lepiej, gdy si� pani upewni. Skin�a g�ow�, ale nie wygl�da�a na przekonan�. Ani zbyt radosn�. Umilk�a i prowadzi�a jak na siebie wyj�tkowo spokojnie. Kiedy wi�c przedzierali�my si� przez miasto, poniewa� jestem z natury mi�ym go�ciem, za�piewa�em jej wi�zank� pie�ni Burta Bacharacha. Zawsze by�em pewien, �e je�li nie wyjdzie mi z magi�, b�d� m�g� zawi�za� schludny w�ze�ek i p�j�� �piewa� Naprz�d marsz w co lepszych jad�odajniach. Nie poprawi�o jej to za bardzo nastroju. -Zap�ac� panu ca�� dzisiejsz� dni�wk� od razu, je�li si� pan zamknie -jak sama to uj�a. Sandor Nagy (chyba powinno si� m�wi� �Nagy Sandor", ale ca�a moja wiedza na temat zwyczaj�w w�gierskich zmie�ci�aby si� na odwrocie znaczka pocztowego, a jeszcze zosta�oby miejsce na dowolnie wybrany przepis na gulasz) swe najlepsze dni mia� za sob�. W por�wnaniu z nim nasz kole�ka Ivone na scenie by� Elvisem. Zd��yli�my wrosn�� w plastikowe krzes�a, czekaj�c w holu Klubu Rotaria�skiego, a� Nagy przebierze si� w m�skiej toalecie. Przedstawienie by�o ciekawe, je�li ciekawym mo�na nazwa� wyst�p pijaczyny dla garstki facet�w ura�onych tyra, �e widowisko okaza�o si� bardziej wybuchowe od nich. Cz�ciowo z lito�ci zaprosili�my go do ca�odobowego baru po drugiej stronie ulicy i zam�wili�my mu Zestaw �niadaniowy Wielki Szlem. (W takich miejscach jak to nie wida� -up�ywu czasu, wi�c r�wnie dobrze mo�na wieczorem zje�� �niadanie. A w�a�ciwie czas p�ynie, ale jedynie kelnerki to odczuwaj� i dlatego wszystkie maj� co� ko�o stu czterech lat. Zawsze uwa�a�em, �e z tego paradoksu kto� powinien zrobi� w�tek powie�ci science fiction.) - Nie wiem, co si� sta�o, �e nie uda�o roi si� wydosta� z kufra � rzek� Nagy. �eby wyrazi� to dok�adniej: wybe�kota�. - Zwykle idzie jak z p�atka. Po ci�kich prze�yciach, jakich dostarczy� nam jego wyst�p, zamierza�em, goln�� kilka szybkich piw, �eby nie zosta� na wieki przy wodzie sodowej tylko dlatego, �e zadaj? si� z pani� Linijk�polapach, ale oddech staruszka i wyra�na, g�sta siateczka �y� na jego nosie przekona�y mnie do zam�wienia sobie coli. Tak wi�c mia�em usta zaj�te s�omk�, co zwalnia�o mnie z obowi�zku odpowiedzi. - Na pewno w ko�cu by si� pan wydosta� - rzek�a Emily, - S�dz�, �e niepotrzebnie wzywano stra� po�arn�. Nagy z wielkim smutkiem przygl�da� si� jajkom na mi�kko. Sam by chyba wola� �ykn�� par� g��bszych, ale odm�wili�my zam�wienia mu czegokolwiek, co zawiera�o procenty. I tak nie doszed� jeszcze do siebie, mimo ca�ej butli tlenu, kt�r� wt�oczyli w niego stra�acy. - Powiem wam w tajemnicy - zwr�ci� si� do nas - �e nie jestem taki swinny jak kiedy�. Nogi odmawiaj� mi pos�usze�stwa, je�li wiecie, co mam na my�li. -No c�, by� pan w akademii w tym samym czasie co m�j ojciec, prawda? To szmat czasu. U�miechn��em si�. Emily zrobi�a du�y post�p, lecz i tak nie mia�o to znaczenia. Wypytywanie tego pana mia�o tyle samo sensu, ile strzelanie do go��bia za pomoc� rakiety ziemia-powietrze. Je�li on by� morderc�, to ja jestem Merlinem. -A, prawda, powiedzia�a pani, �e jest pani c�rk� Charliego Helto-na. Szkoda go. S�ysza�em, �e pisa� ksi��k�. Mnie samemu szkoda by�oby na to czasu, nie chcia�bym odrywa� si� od mojego kufra. �eby nauczy� si� z niego wyswabadza�, trzeba stale �wiczy�. - Dziabn�� widelcem jajko, jakby nie by� pewien, czy ma podj�� si� czego� tak m�cz�cego jak jedzenie. - By� dziwakiem ten pani tatu�. Kup� ludzi doprowadza� do sza�u. - Tak? Narobi� sobie wrog�w? - Emily pochyli�a si� do przodu, obda rzaj�c staruszka przenikliwym spojrzeniem m�wi�cym: �Czy chcia� by� o tym powiedzie� kolegom w klasie", kt�re za ka�dym razem powo dowa�o, �e ca�y si� kuli�em, nawet je�li nie by�o skierowane na mnie. Opanowa�em ch�� zwr�cenia jej uwagi, �e utapla�a �okie� w keczupie. Oczywi�cie wy��cznie dlatego, �eby nie rozprasza� jej uwagi. -Nie, nie mia� wrog�w. Naprawd�. - Sandor Nagy przerwa�, �eby pomy�le�, co by�o najwyra�niej zadaniem wymagaj�cym zbyt wiele zr�czno�ci. Min�o z p� minuty, zanim podj�� w�tek. -By�po prostu... Za bardzo si� przechwala�. Opowiada� bajeczki. P�ata� ludziom figle. Teraz przysz�a kolej na mnie, �eby si� nachyli�. Moja teoria, �e to by�a zemsta kogo�, kto pad� ofiar� jego �art�w, zdawa�a si� pasowa� coraz lepiej- - Czy wkurzy� kogo� konkretnego? Nagy potrz�sn�� g�ow�. -Nie potrafi� teraz panu powiedzie�. Min�o du�o czasu. Za du�o ludzi ola�. Pani wybaczy t� �acin�. Wr�ci�em do �ucia s�omki, z�y na siebie, �e cho�by przez sekund� pomys� z morderstwem bra�em powa�nie. - Pozwoli pan, �e zadam panu jeszcze jedno pytanie - przerwa�em mu. - Czy naprawd� jest pan W�grem? Bo nie m�wi pan z akcentem. Nagy spojrza� na mnie spode �ba i zmru�y� przekrwione oczy. Gdyby marynarza Popeye'a najpierw g�odzi� kilka tygodni, a potem wcisn�� go w wybitnie zat�ch�y smoking, to z grubsza wyszed�by Nagy. -Jestem, jasna cholera! Oboje moi rodzice pochodzili ze Starego Kraju, chocia� ja sam nigdy tam nie by�em. Mam tam przynajmniej krewnych. Jeden z tych g�wniarzy z akademii przyj�� imi� II Myste-rioso Giorgio, a nie by� w og�le W�ochem! Tylko jakim� durniem z Weehawken! Zostawili�my w�gierskiego Houdiniego mamrocz�cego ze z�o�ci� do grahamek z befsztykiem. Nast�pnego dnia zszed�em do biura z mieszanymi uczuciami. Bardziej ni� w popraednich dniach by�em przekonany, �e tracimy czas i �e JSmily, kt�ra okaza�a si� ca�kiem do rzeczy, czeka r�zczarowjmit!. Z drugiej strony p�aci�a mi niez�� pensyjk�, a sprawa nabiera�a rozg�osu w brukowcach. Nie trafi�a od razu na pierwsz� stron� �Scrutinizera", ale na kt�r�� nast�pn� i dodatkowo na rozk�ad�wk�. Rysunkowa interpretacja �miertelnego kosza (rysownik widzia� w nim wi�cej szabli, ni� by�o tam w rzeczywisto�ci), zdj�cie Charliego w kostiumie magika i inne, 2 konferencji prasowej, na kt�rym wida� strasznie powa�nego korone-ra i szefa policji. (T� fotografi� tak naprawd� zrobiono przy okazji innej, du�o powa�niejszej sprawy, ale musz� przyzna�, �e dodawa�a zdarzeniu dramatyzmu.) Rzuca� si� w oczy jedynie brak zdj�cia reklamowego z dedykacj�, kt�re im wys�a�em (nie ma czego� takiego jak promocja w niew�a�ciwej chwili, zw�aszcza kiedy od kilku lat jest si� skazanym na obje�d�anie przyj�� urodzinowych), ale wspominano o mnie pochlebnie we wszystkich artyku�ach, aczkolwiek �JMetropoli-tan" przekr�ci� mi nazwisko na �Pinrod". Tak wi�c razem wzi�wszy, mog�o by� gorzej. Emily by�a jednak innego zdania. Kiedy do niej zadzwoni�em, wydawa�a si� zm�czona i przygn�biona. - Zaczynam si� zastanawia�, czy nie ma pan r