8631

Szczegóły
Tytuł 8631
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8631 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8631 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8631 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ANDY McNAB KRYPTONIM BRAVO-TWO-ZERO Z angielskiego prze�o�y� Grzegorz Wo�niak �wiat Ksi��ki Tytu� orygina�u BRAVO TWO ZERO Projekt ok�adki Cecylia Staniszewska Redakcja Barbara Nowak Redakcja techniczna Alicja Jablo�ska-Chodze� Korekta Teresa Steinhagen Copyright � by Andy McNab, 1993 � Copyright for the Polish edition by ��wiat Ksi��ki�, Warszawa 1996 � Copyright for the Polish translation by Grzegorz Wo�niak �wiat Ksi��ki, Warszawa 1996 Druk i oprawa Bia�ostockie Z.G. Bia�ystok ISBN 83-7129-925-7 Nr 1304 Trzem, kt�rzy nie wr�cili 1 Gdy tylko wojska irackie ruszy�y na Kuwejt, co nast�pi�o 2 sierpnia 1990 roku, o godzinie 2.00 miejscowego czasu, pu�k zacz�� si� przygotowywa� do wyprawy na pustyni�. Niestety nie dotyczy�o to nas, czyli batalionu antyterrorystycznego z Herefordu. Patrzyli�my wi�c zazdro�nie, jak inni fasowali pustynny ekwipunek i wyje�d�ali z garnizonu. Co gorsza, gdy nasz dziewi�ciomiesi�czny dy�ur w garnizonie dobiega� ko�ca i szykowali�my si�, �eby przekaza� obowi�zki zmiennikom, rozesz�y si� pog�oski, �e podmiany w og�le nie b�dzie albo nast�pi z op�nieniem. Do bo�onarodzeniowego indyka zasiada�em wi�c bez rado�ci. Martwi�em si�, �e zn�w okazja przejdzie mi ko�o nosa. Tymczasem 10 stycznia 1991 wydano rozkaz, aby po�owa batalionu � w tym na szcz�cie moja grupa � za trzy dni wyjecha�a do Arabii Saudyjskiej. Zacz�y si� wi�c gor�czkowe przygotowania. Sprawdzali�my bro�, pobierali�my sprz�t, wyprawiali�my si� do miasta po pustynne wellingtony i zapas dezodorant�w. Odlot wyznaczono na niedziel� rano. Poprzedzaj�c� noc sp�dzi�em oczywi�cie w mie�cie, z dziewczyn�. Niewiele z tego wysz�o, bo Jilly wpad�a w ponury nastr�j. Atmosfera by�a sztuczna, czuli�my si� nieswojo. � Chod�my si� przej�� � zaproponowa�em, gdy wr�cili�my do domu. Liczy�em, �e mo�e w ten spos�b, da si� co� wykrzesa�. Poszli�my wi�c na spacer, a gdy wr�cili�my, w��czy�em telewizor. Pokazywali w�a�nie Czas Apokalipsy. Rozmowa si� nie klei�a. Siedzieli�my, gapi�c si� w ekran, co nie by�o najlepszym pomys�em, zw�aszcza dla Jilly. Znacie Apokalips�. Dwie godziny jatki! Jilly nie wytrzyma�a. Rozp�aka�a si� jak b�br. Jilly to dobra dziewczyna, ale nie nale�y jej zbyt du�o m�wi�. Nigdy zreszt� nie dopytywa�a si� o moje sprawy. Wola�a �wi�ty spok�j. Co najwy�ej pyta�a, kiedy wr�c�. Tym razem jednak by�o inaczej. Wiedzia�a, gdzie jad�. � Kup sobie psa � poradzi�em, gdy �witem odwozi�a mnie do koszar. � Nosi�a� si� zreszt� z takim zamiarem � przypomnia�em. � B�dzie ci ra�niej. Nie mia�em nic z�ego na my�li, a ona zn�w si� rozbecza�a. Poprosi�em, by nie doje�d�a�a do samej bramy. � Dalej p�jd� pieszo, s�onko. Przyda mi si� troch� ruchu � za�mia�em si�, chyba jednak nieszczerze. � No to cze�� i do zobaczenia � odpar�a, muskaj�c mnie w policzek. �adne z nas nie lubi�o d�ugich po�egna�. Pierwsza rzecz, jaka uderza cz�owieka, gdy wjedzie do jednostki, to ha�as. Faceci kln�, k��c�c si� o sprz�t, kt�ry powinni mie� �na stanie�, a nie maj�; silniki warcz�, kiedy samochody ruszaj� w teren; z kwater podoficerskich dobiega muzyka na ca�y regulator. Tego za� dnia by�o jeszcze g�o�niej, bo po�owa stanu szykowa�a si� do wyjazdu. Pakowali�my si� razem z Dingerem, Markiem zwanym Kiwi, Stanem i trzema innymi ch�opakami z dru�yny. Pomaga�o nam kilku biedak�w, kt�rzy zostawali w garnizonie. Za�adowali�my graty do samochodu i pojechali�my do bazy transportowej, gdzie czeka�y ci�ar�wki. Odlatywali�my z lotniska Brize Norton. Jak zwykle, wzi��em na pok�ad �piw�r, walkmana, przyrz�dy do golenia i maszynk� do zaparzania herbaty. Dinger zabra� karton papieros�w Benson & Hedges. Zdarza�o si� ju�, �e wysadzano nas na pustkowiu albo kazano czeka� ca�ymi dniami na jakim� opuszczonym lotnisku. Lecieli�my transportowcem VC10, nale��cym do RAF. Trwa�o to siedem godzin. Dinger wypali� chyba ca�� paczk� papieros�w, za co go opieprza�em, bo nie lubi�, gdy kto� dmucha mi w nos. On oczywi�cie wcale si� tym nie przejmowa�. Mimo obrzydliwych manier Dinger jest w porz�dku. Dobry kumpel. S�u�y� w wojskach desantowych i bra� udzia� w wojnie o Falklandy. Wygl�da� zreszt� jak typowy spadochroniarz: m�wi� grubym g�osem, patrzy� spode �ba i w og�le przypomina� chuligana z mecz�w pi�karskich. A jednak za t� bandyck� bez ma�a mask� kry� si� bystry, analityczny umys�. Krzy��wki w �Daily Telegraph� rozwi�zywa� b�yskawicznie, co wprawia�o mnie w niejakie kompleksy. Wspaniale gra� w rugby i krykieta, natomiast fatalnie ta�czy�. Na parkiecie porusza� si� jak kuk�a. Ale najwa�niejsze, �e mo�na na nim polega�. Gdy przychodzi co do czego, Dinger idzie do przodu jak taran. Wyl�dowali�my w Rijadzie. Pogoda by�a znakomita, jak zwykle o tej porze roku w tym rejonie �wiata. Nie mieli�my jednak czasu na zachwycanie si� s�o�cem. Od razu za�adowano nas do krytych ci�ar�wek i zawieziono do obozu, daleko od innych jednostek sojuszniczych. Ch�opcy z kwatermistrzostwa, kt�rzy przybyli tu przed nami, za�atwili wszystko tak sprawnie, �e ka�dy z miejsca orientowa� si� w trzech najwa�niejszych sprawach: gdzie ma spa�, gdzie daj� je�� i gdzie mo�e si� wysra�. Zakwaterowali nas � czterdziestu ch�opa, czyli p� kompanii � w hangarze, czy czym� w rodzaju hangaru, d�ugim na sto metr�w i szerokim na pi��dziesi�t, z tym �e pod tym samym dachem urz�dzono magazyn sprz�tu, amunicji, broni, a nawet woz�w. Wsz�dzie le�a�y ca�e g�ry najprzer�niejszych grat�w, od psikaczy na komary i inne �wi�stwa, przez �elazne racje �ywno�ciowe, do skrzynek z plastikiem i laserowych celownik�w. Sztuka polega�a na tym, �eby wiedzie�, jak si� po�r�d tego wszystkiego porusza� i gdzie urz�dzi� sobie w�asny k�t. Co do mnie, to znalaz�em takie miejsce za paroma skrzyniami z silnikami do �odzi. Od g�ry przys�oni�em to kawa�kiem brezentu, dzi�ki czemu nie dokucza�y mi silne reflektory, wisz�ce pod sufitem. W hangarze wrza�o jak w ulu. Z ka�dego k�ta dobiega� inny d�wi�k. Jedni w��czali radia, s�uchaj�c wiadomo�ci BBC, z innych g�o�nik�w wali�a muzyka country, rap, albo heavy metal. Cuchn�o rop�, benzyn� i spalinami. Samochody wje�d�a�y, wyje�d�a�y. Ch�opaki ruszali rozejrze� si� po obozie, zobaczy� co i jak, sprawdzi�, czy nie da si� czego� gwizdn��. Tymczasem, rzecz jasna, inni szwendali si� w tym samym celu i pustoszyli ich w�asno��. Wiadomo jak to jest: �Kto si� wypnie, tego rypniem�. Jak nie upilnujesz, to �adne prawo ci nie pomo�e. Odejd� na chwil�, a nie b�dziesz mia� do czego wraca�. Wielu ch�opak�w zabra�o si� do parzenia herbaty. Stan mia� paczk� earl greya. Wzi�li�my wi�c z Dingerem kubki i poszli�my do niego. � Da�by� troch� � Dinger wymownie pokaza� pusty kubek. � Tak jest, szefie � odpar� Stan. Stan pochodzi� z Afryki Po�udniowej, gdzie jego ojciec � Szkot � mia� farm�. Matka by�a Szwedk�. Przenie�li si� do Rodezji, czyli p�niejszego Zimbabwe, tu� przed UDI � jednostronn� deklaracj� niepodleg�o�ci � co to pod koniec lat sze��dziesi�tych narobi�a wiele szumu w �wiecie. Wzi�� udzia� w wojnie domowej, kt�ra oczywi�cie wybuch�a po deklaracji. P�niej rodzina wyemigrowa�a do Australii i Stan zaci�gn�� si� do Territorial Army � ochotnicza s�u�ba ochrony kraju. Zda� egzaminy lekarskie, ale nie bardzo mu to odpowiada�o. Wola� co� bardziej m�skiego, obozy, dzia�ania w terenie, wi�c po roku z�o�y� raport o zwolnienie. Przyjecha� do Anglii z zamiarem wst�pienia do naszego pu�ku. Rok szkoli� si� w Walii, a potem � wiadomo � Komisja! Stan przeszed� w cuglach. Lubi� proste �wiczenia fizyczne, zw�aszcza m�sko-damskie. Wysoki � prawie metr dziewi��dziesi�t � wiedzia�, jak si� to robi. Jilly powiedzia�a mi kiedy�, �e baby mi�dzy sob� nazywa�y go �seksdoktorem�. W niejednym lokalu w Herefordzie, w damskiej toalecie, znajdziecie napisy opiewaj�ce chwa�� �seksdoktora�. On sam g�osi�, �e najlepsze baby to te, kt�re ma�o jedz�, a przez to niewiele kosztuj�, gdy we�mie si� je do lokalu. Wa�ne te�, aby rura mia�a samoch�d i w�asne mieszkanie, kr�tko m�wi�c, by�a samodzielna i niezale�na, bo tylko takie nie pr� do ma��e�stwa i nie robi� dramat�w, kiedy sprawa si� ko�czy. Stan mia� powodzenie. Dupy lgn�y do niego, jak pszczo�y do miodu. On za� czarowa� i zachowywa� si� tak, jak Roger Moore w filmach z Jamesem Bondem. Mia� do�� specyficzny stosunek do ubra�. Nie przywi�zywa� do nich �adnej wagi. Nim nasta� w naszej kompanii, wsz�dzie chodzi� w wytartej kurtce safari i przykr�tkich portkach. Kiedy� przyszed� na eleganckie przyj�cie w marynarce w pepitk�, jak psu z gard�a wyci�gni�tej, i spodniach, kt�re chyba nigdy nie mia�y styczno�ci z �elazkiem. Sporo podr�owa� i wsz�dzie mia� narzeczone. Z ca�ego �wiata przychodzi�y do niego listy w sprawach matrymonialnych, na kt�re Stan nigdy nie odpisywa�. W istocie nawet ich nie czyta�, a w�a�ciwie nie wyjmowa� ze skrzynki. W og�le to Stan okaza� si� ca�kiem przyjemnym facetem w wieku trzydziestu kilku lat i wszystko mu w �yciu wychodzi�o. Gdyby nie trafi� do naszego pu�ku, to pewnie by�by takim � wiecie � yuppie albo szpiegiem, z tym �e w jednym i drugim wypadku nosi�by niestosowne ubrania. Wi�kszo�� ch�opak�w pami�ta�a o musztardzie i curry w tubach, aby �arcie by�o smaczniejsze. Ten i �w zacz�� podgrzewa� puszki, co�my wyfasowali na drog�. W powietrzu unosi� si� smakowity zapach. Wzi��em �y�k� � a cz�owiek do�wiadczony zawsze powinien mie� �y�k� � i poszed�em pr�bowa�, co kto usma�y�. Jest takie niepisane prawo, �e ten, kt�ry gotuje albo otwiera puszk�, pierwszy nabiera �y�k� �arcia, ale reszt� musi podzieli� si� z innymi. Wbija si� �ych� tak g��boko, jak tylko si� da, i co si� wyci�gnie, to twoje. Im wi�ksza �y�ka, tym lepiej, wi�cej dostaniesz. Ale jak ci si� �y�ka nie mie�ci w puszce, twoja strata. Wszyscy wi�c bez przerwy kombinuj�, �eby mie� spor�, ale nie za du�� �ych�. Muzyka ca�y czas r�n�a z g�o�nik�w. Je�li si� komu� nie podoba, ma tylko jedno wyj�cie. Trzeba przypilnowa�, kiedy w�a�ciciel radia czy walkmana odejdzie na chwil� i wyj�� mu baterie. Marka zrobiono w konia jeszcze inaczej. Gdy otworzy� sw�j plecak, znalaz� w �rodku kamie�, tak na oko dziesi�ciokilowy. D�wiga� to �wi�stwo ca�y czas od wyjazdu z jednostki w Herefordzie nie wiedz�c, co jest grane. Podejrzewaj�c, �e to moja sprawka, zamieni� mi past� do z�b�w na krem przeciws�oneczny. Rzygn��em, gdy zabra�em si� do mycia z�b�w. Marka spotka�em w Australii, w Brisbane, gdzie byli�my na zaproszenie SAS � australijskiej jednostki powietrzno-desantowych wojsk specjalnych. Zagrali�my oczywi�cie mecz rugby. Mark wyst�pi� w dru�ynie australijskiej. Pot�ny, metr osiemdziesi�t z kawa�kiem, mocny w nogach, by� trudnym przeciwnikiem. Nasza kompania po raz pierwszy przegra�a. Nienawidzi�em drania. Rok p�niej spotkali�my si� ponownie. Mark stawa� w�a�nie przed Komisj�, tego za� dnia, gdy go spotka�em, ko�czy� przepisowy bieg na dwana�cie kilometr�w, w pe�nym oporz�dzeniu. Pozna� mnie. � Ty � powiedzia� � zaproteguj mnie gdzie trzeba. Przyda wam si� taki sukinkot jak ja. Zda� wszystkie testy bez najmniejszych trudno�ci i tu� przed odlotem nad Zatok� dosta� przydzia� do naszej kompanii. � Ja pierdol� � rzek�, witaj�c si� ze mn� � nie�le tu u was. �Kiwi� pos�ugiwa� si� jednym tylko czasownikiem, tym na �p�. Atmosfera w hangarze by�a ca�kiem w porz�dku � o�ywiona, przyjacielska. Pu�k wyst�pi� w takim sk�adzie po raz pierwszy od drugiej wojny �wiatowej. Cieszyli�my, �e jeste�my wszyscy razem. Cz�ciej bowiem dzia�amy w ma�ych grupach i, na og�, w tajemnicy. Tu za� mieli�my okazj� zaprezentowa� si� ca�kiem otwarcie i to w sporym sk�adzie. Nic nam jeszcze nie powiedziano, ale czuli�my w ko�ciach, �e nie przyjechali�my tu na marne, �e sobie powojujemy jak nale�y � na ty�ach przeciwnika � tak jak przystoi ch�opakom z jednostki specjalnej. Po to w ko�cu David Stirling sformowa� nasz pu�k pi��dziesi�t lat temu. I oto ko�o si� zamkn�o. B�dzie tak, jak wtedy, na pocz�tku. Je�li o mnie chodzi, to widzia�em tylko dwie gro�by: oczywi�cie Irakijczyk�w, ale tak�e s�u�by kwatermistrzowskie, bo obawia�em si�, �e zabraknie nam wody albo amunicji. A w og�le czu�em si� wspaniale, jak budowniczy, kt�ry przez ca�e �ycie wznosi� domki letniskowe, a teraz powierzono mu budow� drapacza chmur. Marzy�em tylko o tym, by wojna si� nie sko�czy�a zbyt wcze�nie, to znaczy beze mnie. Nie mieli�my poj�cia, jakie wyznacz� nam zadania, wi�c przygotowywali�my si� na r�ne ewentualno�ci, od ataku na wyznaczone cele, do prowadzenia obserwacji. Oczywi�cie fajnie jest �wiczy� zjazdy na linie, wspinaczk�, skoki, ale dzia�ania jednostek specjalnych polegaj� przede wszystkim na dok�adno�ci i precyzji wykonania zada�. W istocie has�o SAS wcale nie g�osi, �e �odwa�ny zwyci�a�, lecz �pr�buj i sprawdzaj, pr�buj i sprawdzaj�. Niekt�rzy musieli od�wie�y� pewne elementy dzia�a�, jak na przyk�ad zasady u�ycia materia��w wybuchowych, taktyk� wprowadzania do walki woz�w bojowych, korzystanie z mapy w warunkach pustynnych. �wiczyli�my tak�e obs�ug� ci�kiej broni. Je�li o mnie chodzi, to od dw�ch lat nie strzela�em z dzia�ka automatycznego kaliber 50 mm. Szkolenia prowadzili ci, kt�rzy znali si� najlepiej na konkretnej sprawie, bez wzgl�du na stopie�. Jednego wi�c dnia m�g� to by� starszy sier�ant, a nast�pnego � ch�opak, co dopiero nasta� w kompanii. Raz po raz og�aszano alarmy w zwi�zku ze scudami � wiecie, co to jest � wi�c bez specjalnej zach�ty przerobili�my regulamin walki w warunkach u�ycia broni ABC: atomowej, biologicznej i chemicznej. By�o to wa�ne, gdy� od dawna nikt z nas tego nie robi�. K�opot by� z tym, �e facet, kt�ry nam to wyk�ada� � instruktor z oddzia�u g�rskiego � m�wi� tak okropnym, szkockim akcentem, i� trudno by�o go zrozumie�. Mi�dli� s�owa jak pijak-gadu�ka. Starali�my si� go zrozumie�, ale po kwadransie mieli�my do��. Kto� zada� mu jakie� g�upie pytanie, a facet zaperzy� si� do tego stopnia, �e zacz�� m�wi� jak karabin maszynowy, wi�c tym bardziej nie by�o wiadomo, o co mu chodzi. Kto� rzuci� kolejne pytanie i tak si� zacz�a zabawa, z kt�rej nic nie wynika�o. Przestali�my wi�c zwraca� na niego uwag�. Nie przej�li�my si� r�wnie� wyk�adem na temat zasad od�ywiania si� i picia w warunkach pustynnych. Wyg�osi� go Pete. Z �arciem i piciem ��czy si� oczywi�cie problem srania i szczania, a nie �yczyli�my sobie, aby ktokolwiek poucza� nas w tych sprawach. Pete skar�y� si� potem, �e tylko straci� czas. No c�, nie mia� dobrego dnia. Dano nam przed wyjazdem okulary przeciws�oneczne, co te� si� sta�o okazj� do zabawy. Zasiadali�my przed hangarem i gdy tylko kto� zjawia� si� w polu widzenia, niedba�ym ruchem zak�adali�my szk�a, jak faceci w Dru�ynie A czy innym serialu tego typu. Kazano nam bra� pigu�ki zabezpieczaj�ce przed gazami bojowymi, zw�aszcza tymi, kt�re oddzia�uj� na system nerwowy. Brali�my, ale nied�ugo, bo pojawi�y si� pog�oski, �e pigu�y �le robi� na potencj�. � To nieprawda � powiedzia� sier�ant sztabowy par� dni p�niej. � W�a�nie mi stan�� i polecia�em w konia � przekonywa� nas. Ogl�dali�my wiadomo�ci na CNN i zastanawiali�my nad dalszym rozwojem sytuacji. By�o oczywiste, �e nasze zadanie zostanie okre�lone do�� og�lnie, co oczywi�cie nie oznacza�o, �e b�dziemy dzia�a� bez �adu i sk�adu, wysadza� linie energetyczne i w og�le wszystko, co si� trafi. Stanowili�my jednostk� o znaczeniu strategicznym i nasze dzia�ania na ty�ach frontu b�d� mia�y powa�ne konsekwencje. Gdyby�my � dajmy na to � wysadzili w powietrze nie ten ruroci�g co trzeba, to mogliby�my sprowokowa� interwencj� Jordanii. Dow�dztwo wojsk sojuszniczych o�wiadczy�o bowiem, �e naftoci�g z Bagdadu do Ammanu jest pod szczeg�ln� ochron�, w�a�nie po to, by nie odcina� Jordanii od �r�de� zaopatrzenia w rop� i nie dawa� jej pretekstu do wyst�pienia po stronie Iraku. Oznacza�o to, �e za ka�dym razem przed podj�ciem konkretnej akcji trzeba b�dzie uzyskiwa� zgod�. Chodzi�o o to, aby mo�liwie maksymalnie os�abi� Irak, nie powoduj�c jednocze�nie �adnych komplikacji politycznych czy strategicznych. A co si� stanie � rozwa�ali�my � je�li dostaniemy si� do niewoli. Czy Irakijczycy nas wyko�cz�? Je�eli tak, to trudno. Wa�ne, aby �mier� nast�pi�a szybko. W przeciwnym wypadku sami b�dziemy musieli zrobi� co� w tej sprawie. Pojawi�o si� te� pytanie, czy nie b�d� nas gwa�ci�. Wiecie, jak to jest z Arabami. Trzymaj� si� za r�ce i okazuj� sobie wyra�n� sympati�. Tacy ju� s�, to cz�� ich kultury, co oczywi�cie nie oznacza, �e wszyscy s� peda�ami, ale pytanie by�o zasadne. Co do mnie, to nie przywi�zywa�em do tego zbyt wielkiej wagi. Gdyby przydarzy�o mi si� co� takiego, po prostu nikomu nic bym nie powiedzia�. Ba�em si� tylko, �e mog� mi obci�� jaja. Taka perspektywa szczerze mnie przera�a�a. Dlatego podj��em decyzj�: je�li mnie zwi��� i zaczn� ostrzy� no�e w wiadomym celu, to zrobi� wszystko, aby ich sprowokowa� i dosta� kul� w �eb. �mierci si� nie ba�em. Mam do�� specyficzny stosunek do swojej s�u�by. Ot� uwa�am, �e skoro mi p�ac�, to maj� prawo robi� ze mn� to, co chc�. Kr�tko m�wi�c, jestem ich narz�dziem. Nie by�y to akademickie rozwa�ania, bo zdarza�y si� straty w ludziach. Do�� powiedzie�, �e tylko jedna firma ubezpieczeniowa oferowa�a facetom z SAS polisy na �ycie za normaln� b�d� prawie normaln� stawk�. Przed wyjazdem na akcj� pisali�my po�egnalne listy do rodzin i dawali�my je zaufanym osobom do wys�ania, gdy ju� zdarzy si� to, co mo�e si� zdarzy�. Ja zostawi�em cztery listy u kumpla imieniem Eno. W li�cie do rodzic�w napisa�em tak: �Dzi�kuj� wam za opiek� i wszystko. Wiem, �e nie mieli�cie ze mn� �atwo, ale zapewnili�cie mi dobre dzieci�stwo. Nie martwcie si� o mnie�. Do Jill pisa�em, �eby nie becza�a. �We� szmal i baw si�. Za pi��set funt�w mo�esz kupi� ca�y bar w czasie kolejnej imprezy z ch�opakami z kompanii�. Doda�em tak�e postscriptum, �e j� kocham. Napisa�em te� do ma�ej Kate: �Kocham ci� i zawsze ci� kocha�em�. Eno mia� odda� jej list, gdy doro�nie. Czwarty list by� do Eno, wykonawcy mojej ostatniej woli. �Je�li spieprzysz spraw�, chuju, to b�d� ci� straszy� do ko�ca �ycia� � ostrzeg�em. O 19.00 kt�rego� wieczoru wezwano nas, to znaczy mnie i Vince�a � dow�dc� s�siedniej sekcji � do szefa. Siedzia� przy stole z sier�antem i pili herbat�. � Mamy co� dla was � powiedzia�, cz�stuj�c nas fili�ank�. � Zadzia�acie wsp�lnie. Andy b�dzie dowodzi�. Vince, b�dziesz zast�pc�. Odprawa jutro o 8.00, u mnie. Powiedzcie ludziom, �e wymarsz najwcze�niej za dwa dni. Moi ch�opcy ucieszyli si� t� wiadomo�ci�. Poza wszystkim oznacza�a ona bowiem, �e nie trzeba ju� b�dzie sta� w kolejce do jedynych dw�ch sraczy i prysznic�w. Jak si� wyrusza w teren, nie wolno przesadza� z higien�. Zwierz�ta �le reaguj� na zapach �wie�ych ubra� i domytego cia�a, a to z kolei mo�e zaalarmowa� ludzi. Tak wi�c na jakie� dwa dni przed wyj�ciem na akcj� warto przesta� si� my� i nie wolno zmienia� ciuch�w. Ch�opcy si� rozeszli, a ja obejrza�em wiadomo�ci na CNN. Irackie scudy spad�y na Tel Awiw. By�y ofiary w�r�d ludno�ci cywilnej, co najmniej dwudziestu czterech rannych. Rakiety wybuch�y w g�sto zamieszkanych dzielnicach. Na ekranie mign�y postaci w pi�amach, pokazano dzieci, co przypomnia�o mi w�asne dzieci�stwo w Peckham. W nocy stara�em si� uspokoi�, ale nie mog�em op�dzi� si� od my�li o rodzicach i w og�le o takich r�nych sprawach, o kt�rych dawno ju� nie my�la�em. 2 Matki � tej prawdziwej � nigdy nie zna�em. Nie wiem, kim by�a, ale my�l�, �e chcia�a dla mnie jak najlepiej. Noside�ko, w kt�rym mnie zostawi�a na schodach Guy� Hospital mia�o metk� od Harrodsa. Zaj�o si� mn� pewne ma��e�stwo z po�udniowego Londynu. Gdy mia�em dwa lata, zosta�em oficjalnie adoptowany. P�niej � tak sobie my�l� � �a�owali pewnie tego kroku. Maj�c pi�tna�cie i p� roku rzuci�em szko�� na dobre i zatrudni�em si� w firmie transportowej w Brixtonie. Ju� wcze�niej zreszt� nie wpada�em do szko�y cz�ciej ni� dwa�trzy razy w tygodniu. Zamiast przygotowywa� si� do matury, wozi�em w�giel. To robi�em zim�, natomiast w lecie dostarcza�em gotowe koktajle do punkt�w detalicznych. Zarabia�em � jako pracownik na etacie � osiem funt�w dziennie, a wi�c ca�kiem przyzwoicie. Pami�tajcie, �e m�wi� o roku 1975, kiedy to wystarczy�o mie� w kieszeni czterdzie�ci funt�w i ju� by�o si� kim�. Ojciec odby� s�u�b� wojskow� w intendenturze. P�niej by� taks�wkarzem. Brat, starszy zreszt�, zaci�gn�� si� do pu�ku piechoty � Royal Fusiliers. S�u�y� pi�� lat, potem si� o�eni� i poszed� do cywila. Ja wtedy jeszcze raczkowa�em, ale pami�tam, jak przyje�d�a� z wojska, zawsze z torb� pe�n� prezent�w. Poza tym niewiele zapami�ta�em z dzieci�stwa. By�o takie sobie, zwyczajne. Nie objawia�em szczeg�lnych zdolno�ci ani zainteresowa�, a najmniej poci�ga�o mnie wojsko. Mia�em jedno tylko marzenie: zamieszka� z kumplami i robi�, co mi si� podoba. Jako nastolatek ci�gle ucieka�em z domu. Bywa�o, �e z koleg� wyprawia�em si� na weekend do Francji. P�aci� on. Szmal wyci�ga� z licznika gazowego u swojej ciotki. Ja te� mia�em k�opoty z policj�, g��wnie za chuliga�stwo, wandalizm i obrabianie automat�w na ulicy. Stawa�em przed s�dem dla nieletnich, co zasmuca�o moich przybranych rodzic�w, nie m�wi�c ju� o tym, �e p�acili za mnie grzywny. Gdy sko�czy�em szesna�cie lat, zmieni�em prac�, poszed�em do McDonalda sprzedawa� hamburgery. Wszystko by�o dobrze a� do pewnego wieczoru przed �wi�tami Bo�ego Narodzenia, gdy razem z dwoma kumplami wpadli�my w r�ce policji, wychodz�c z takiego jednego mieszkania w Dulwich, kt�re nie nale�a�o do �adnego z nas. Przez trzy dni trzymano mnie w policyjnej izbie dziecka. Dalsze decyzje nale�a�y do s�du. Przyznam, �e kraty zrobi�y na mnie wra�enie i przysi�ga�em sobie, �e je�li si� tylko wywin�, to ju� nigdy, ale to nigdy, nie zrobi� �adnego g�upstwa. Zdawa�em sobie spraw�, �e je�li mam dotrzyma� s�owa, to musz� co� postanowi�, co� zmieni�, bo inaczej wszystko b�dzie po staremu i nigdy nie wyrw� si� poza Peckham. Wtedy to przysz�o mi do g�owy, �eby wst�pi� do wojska. Skoro bratu podoba�o si� w kamaszach, to dlaczego by nie mnie? Na rozprawie kumplom wlepiono poprawczak, a mnie usz�o p�azem. S�dzia ostrzeg� jednak, �e mam si� pilnowa�. Zaraz nast�pnego dnia poszed�em do punktu werbunkowego. Dali mi jaki� uczony test do rozwi�zania, kt�ry niestety obla�em. Kazali mi przyj�� ponownie za miesi�c. Tym razem zda�em, uzyska�em dwa punkty ponad minimum, g��wnie dzi�ki temu, �e by� to dok�adnie ten sam test, co przed miesi�cem. Powiedzia�em, �e chcia�bym zosta� pilotem �mig�owca. Gdy cz�owiek nie ma �adnych kwalifikacji i w gruncie rzeczy nie wie, co chcia�by robi�, to zawsze strzeli co� g�upiego. Starszy kapral w punkcie werbunkowym stwierdzi�, �e mog� to sobie z g�owy wybi�, ale doda�: �Mo�emy da� ci skierowanie do jednostki lotniczej wojsk l�dowych, gdzie naucz� ci� obs�ugiwa� �mig�owce. � Wspaniale � odpar�em � niech b�dzie. Co by�o dalej? � Wiadomo, co si� dzieje w podobnych sytuacjach: wysy�aj� cz�owieka na Komisj�, daj� kolejne testy do rozwi�zania, ka�� biega�, badaj�... i je�li przez to si� przejdzie, je�li s� wolne miejsca w odpowiednim pu�ku lub korpusie specjalist�w, to dostaje si� przydzia�. W czasie ostatniej rozmowy kwalifikacyjnej oficer, kt�ry rozpatrywa� moj� spraw�, powiedzia� mniej wi�cej tak: � McNab, na to, �e zaczniesz awansowa� w korpusie lotniczym masz tyle szans, ile na to, �e ci kaktus wyro�nie. Id� do piechoty. Tam si� lepiej nadasz. Dam ci przydzia� do Royal Green Jackets. To m�j pu�k. Nie mia�em najmniejszego poj�cia, co to znaczy Royal Green Jackets. Nazwa bardziej mi si� kojarzy�a z ameryka�sk� dru�yn� futbolow� ni� z wojskiem. Gdybym by� odczeka� jeszcze trzy miesi�ce, m�g�bym wst�pi� do Green Jackets na prawach normalnego rekruta, ale � sko�czony idiota � chcia�em od razu. Tak wi�c w sierpniu 1976 roku znalaz�em si� w batalionie dla m�odocianych w Shorncliffe w Kencie i nienawidzi�em tego wszystkiego. Kadr� stanowili faceci z gwardii kr�lewskiej, a ci potrafili dawa� w ko��. Nie by�o mowy o cywilnych ciuchach. �eb ostrzygli prawie na pa�� i nigdy nie dawali przepustek na ca�y weekend, przez co mordowa�em si�, jak diabli, gdy chcia�em odwiedzi� starych w Peckham. Nic dziwnego, �e podpad�em, cho� to nie moja wina. Sp�ni�em si� z przepustki dziesi�� minut, bo uciek� mi autobus. Shorncliffe to jeden wielki koszmar, ale nauczy�em si� regu� gry. Musia�em, nie mia�em innego wyj�cia. Cykl szkolenia ko�czy� si� w maju. By�a uroczysta defilada i w og�le. Sam nie wiem, jak to si� sta�o, ale zrobili mnie kim� w rodzaju sier�anta (w korpusie m�odocianych oczywi�cie) i nagrodzili nawet honorow� szabl�, jako najbardziej obiecuj�cego m�odego �o�nierza. Po promocji znalaz�em si� w jednostce w Winchesterze, w plutonie szkolnym, na sze�ciotygodniowym kursie dla m�odocianych. Uczono nas taktyki. Panowa�y tam warunki mo�liwe do przyj�cia, a atmosfera by�a bardziej liberalna ni� w Shorncliffe. W lipcu 1977 roku otrzyma�em przydzia� do 2. Batalionu Royal Green Jackets, kt�ry stacjonowa� w tym czasie w Gibraltarze, i wreszcie poczu�em si� jak w prawdziwym wojsku. Tak w�a�nie wyobra�a�em sobie s�u�b�: ciep�y klimat, wspaniali kumple, egzotyczne kobiety i jeszcze bardziej egzotyczne zarazki rze��czki, trypra i innych chor�b wenerycznych. Niestety trwa�o to kr�tko, ledwie cztery miesi�ce. Wr�ci�em z batalionem do Wielkiej Brytanii. W grudniu 1977 roku po raz pierwszy wys�ano mnie do Irlandii P�nocnej. Nawiasem m�wi�c, musia�em odczeka� prawie trzy tygodnie, nim mnie tam skierowano. Ca�y batalion wyruszy� 6 grudnia, a ja dopiero pod koniec miesi�ca, po osiemnastych urodzinach. Chodzi�o o to, �e Ulster by� szczeg�lnie niebezpieczny dla m�odych �o�nierzy. Zgin�o ich tam wielu, zw�aszcza na pocz�tku konfliktu, wi�c nie wysy�ano tam nikogo, kto nie uko�czy� osiemnastego roku �ycia. Nie wiem, czy IRA specjalnie uwzi�a si� na m�odych, ale fakt faktem do�� szybko znalaz�em si� oko w oko z ich boj�wk�. Kt�rego� dnia jeden z naszych opancerzonych transporter�w utkn�� w terenie, niedaleko Crossmaglen, i mnie z kumplem zostawiono na stra�y. Nad ranem, gdy obserwowa�em okolic� przez noktowizor, zauwa�y�em jakie� dwie podejrzane postaci w zaro�lach. Wyra�nie zmierzali w naszym kierunku, a gdy podeszli bli�ej, zobaczy�em, �e jeden z nich niesie karabin. Nie mieli�my radia, wi�c nie mo�na by�o wezwa� pomocy z batalionu. Musieli�my radzi� sobie sami, kr�tko m�wi�c, podj�� wyzwanie. Niestety przeciwnicy strefili, zacz�li ucieka�. Rozpocz��em ogie�. Opr�ni�em chyba p� magazynku, z miernym jednak skutkiem. Problem polega� na tym, �e nie mieli�my w batalionie wystarczaj�cej liczby noktowizor�w, wi�c wszyscy wartownicy korzystali z kilku ledwie egzemplarzy broni z lunet� noktowizyjn� i trudno by�o za ka�dym razem zmienia� jej parametry w zale�no�ci od wzroku konkretnego u�ytkownika. W tej sytuacji, z sze�ciu pocisk�w, jakie wystrzeli�em tej nocy, tylko jeden by� celny. Rano sprowadzono psy i pr�bowano wytropi� napastnik�w, lecz bez skutku. Dwa dni p�niej do szpitala po drugiej stronie granicy [w Republice Irlandii] zg�osi� si� znany boj�wkarz IRA z ran� postrza�ow� nogi. Wiadomo�� wszystkich podnieci�a. By� to pierwszy sukces naszej kompanii w Ulsterze. Obaj z kumplem nosili�my si� jak bohaterowie, k��c�c si� przy tym, kt�ry z nas trafi�, on czy ja. S�u�ba w Ulsterze obfitowa�a niestety w smutne wydarzenia. Paru naszych odnios�o rany, gdy ostrzelano nas z mo�dzierzy pod Forkhill. Jeden ch�opak z mojego plutonu zgin�� od wybuchu bomby-pu�apki w Crossmaglen, a p�niej jeszcze zgin�� nasz pu�kownik, gdy zestrzelono �mig�owiec Gazelle, kt�rym w�a�nie lecia�. Potem wr�cili�my do garnizonu w Tidworth. Tam nic si� nie dzia�o, je�li nie liczy� drobnego faktu, �e tu� przed dziewi�tnastymi urodzinami o�eni�em si�. Rok p�niej zn�w wys�ano nas do South Armagh. Awansowa�em, dosta�em jedn� belk� i zosta�em dow�dc� sekcji. Mia�em pod sob� czterech ch�opak�w. Kt�rego� sobotniego wieczoru, w lipcu, kompania zosta�a wyznaczona do s�u�by patrolowej w Keady, mie�cie na granicy z Republik� Irlandii. Wiecie, jak to jest w soboty: t�umy ludzi w mie�cie i w og�le. Ci z Keady je�dzili autobusem na drug� stron�, do Castleblaney na bingo i do kabaretu, a po powrocie rozrabiali na ulicach. Mojej sekcji wyznaczono sektor na po�udniowym skraju miasta, obok osiedla mieszkaniowego. Kr�cili�my si� tam po ugorach, a w pewnej chwili zobaczyli�my z daleka t�um ludzi gromadz�cych si� wok� jakiej� ci�ar�wki. Nie widzieli nas, bo byli�my za niewielkim wzg�rzem. Spostrzegli, gdy weszli�my na g�r�. Zacz�a si� panika. Ludzie pierzchli we wszystkie strony i zobaczyli�my wreszcie, co jest grane. Sze�ciu zamaskowanych facet�w z broni� w r�ku szykowa�o si� do zaj�cia miejsc w ci�ar�wce. P�niej dowiedzieli�my si�, �e przekroczyli granic�, a ich plan polega� na tym, aby z jad�cego samochodu zaatakowa� nasze patrole. Ale to � jak powiadam � p�niej. Na razie stan�li�my oko w oko, my i oni, z broni� w r�ku. Dw�ch wspina�o si� na ci�ar�wk�, czterech sta�o jeszcze na szosie, gdy kaza�em da� ognia. Jednego z tych, co byli ju� na g�rze, tego, kt�ry mierzy� do nas, po�o�y�em pierwszym strza�em. Pozostali zacz�li si� ostrzeliwa� i dosz�o do ca�kiem powa�nej potyczki. Jeden z przeciwnik�w dosta� a� siedem kul i, o ile wiem, do ko�ca �ycia b�dzie je�dzi� w w�zku inwalidzkim. Ranili�my te� do�� s�ynnego, cho� pocz�tkuj�cego jeszcze, boj�wkarza IRA nazwiskiem Dessie O�Hare. I zn�w sta�em si� bohaterem miesi�ca, nie tylko zreszt� w�r�d naszych. W czasie potyczki rykoszety, a mo�e przypadkowe pociski, zniszczy�y wystaw� i kas� w sklepie w pobli�u. Ma�o tego, kula trafi�a te� w przedni� szyb� auta nale��cego do tego samego sklepikarza, niszcz�c j� do szcz�tu. Spotka�em go miesi�c p�niej. P�ka� z zadowolenia. Sprawi� sobie now� kas�, wystaw� i samoch�d, wszystko � jak si� domy�lacie � za odszkodowanie. Gdy w lecie 1979 roku wr�cili�my do garnizonu w Tidworth, mia�em ju� bzika na punkcie wojska i nie wyobra�a�em sobie innego �ycia. We wrze�niu skierowano mnie na kurs podoficerski. Zda�em na pi�tk� i zaraz potem awansowano mnie do stopnia kaprala. Mia�em ledwie dziewi�tna�cie lat, zosta�em najm�odszym kapralem w ca�ej piechocie. W 1980 roku wyznaczono mnie na kurs taktyki dla dow�dc�w dru�yn. Zda�em z wyr�nieniem i zn�w znalaz�em si� w Tidworth. Garnizon w Tidworth by� i jest do�� sm�tnym miejscem. Stacjonuje tam osiem batalion�w piechoty, pu�k pancerny i zwiadu. W mie�cie s� trzy puby, sma�alnia ryb, pralnia i to wszystko. Trudno si� dziwi�, �e moja m�oda �ona mia�a tego do��, zreszt� ja te� i w og�le wszyscy. Nie by�o tam nic do roboty, a traktowano nas nie najlepiej. Pewnego dnia kazano mi nawet bra� udzia� w nagance, gdy dow�dca brygady urz�dza� sobie polowanie na kuropatwy. W nagrod� dosta�em dwie puszki piwa. A potem pytaj�, dlaczego m�odzi rezygnuj� z wojska! We wrze�niu �ona postawi�a mi ultimatum � albo wyjad� z ni� do Londynu, albo wyst�pi o rozw�d. Zosta�em. Ona wyjecha�a. Pod koniec 1980 roku przeniesiono mnie z powrotem do Rifle Depot � centrum szkoleniowego � z zadaniem szkolenia rekrut�w. Bardzo mi si� to podoba�o, cho� czasami trzeba by�o zaczyna� od najprostszych spraw � t�umaczy� kotom, �e nale�y my� z�by i w og�le dba� o higien�. W�a�nie wtedy po raz pierwszy us�ysza�em o SAS. W tym czasie pozna�em Debby. S�u�y�a kiedy� w RAF. Pobrali�my si� w sierpniu 1982 roku, g��wnie zreszt� dlatego, �e m�j batalion przenoszono do Paderbornu, w Niemczech, a my z Debby nie chcieli�my si� rozsta�. W Paderbornie sprawdzi�y si� moje najgorsze wyobra�enia o Niemczech. Miasto wygl�da�o jak wypisz wymaluj Tidworth. Jedyna r�nica polega�a na tym, �e nie by�o sma�alni ryb. S�u�ba te� okaza�a si� nieatrakcyjna. Ci�gle tylko czy�cili�my samochody, zamiast nimi je�dzi�. Brali�my udzia� w jakich� wielkich manewrach, w kt�rych nie wiadomo by�o, o co w�a�ciwie chodzi i na kt�re wszyscy k�adli lach�. Mia�em �al o to, �e mojego pu�ku Green Jackets nie zmobilizowano do wojny na Falklandach. Wydawa�o mi si�, �e jak ju� co� si� dzieje, to wysy�aj� tylko ch�opak�w z SAS. A mnie marzy�a si� prawdziwa wojaczka. Je�li piechota tego nie zapewnia � my�la�em � to po jasny gwint mam w niej tkwi�. Niezale�nie od tego, Hereford robi�o wra�enie ca�kiem przyjemnego miasta. Co wa�niejsze, nie by�o miastem garnizonowym, takim jak na przyk�ad Aldershot czy Catterick, gdzie cz�owiek czu� si� obywatelem drugiej kategorii. Dochodzi�o nawet do tego, �e zwyk�y �o�nierz nie m�g� kupi� telewizora na raty bez por�czenia podpisanego przez oficera. W lecie 1983 roku, razem z trzema innymi ch�opakami z Green Jackets, kt�rzy te� mieli tego wszystkiego do��, napisa�em raport o przyj�cie do SAS. W ubieg�ych latach paru naszych stawa�o przed Komisj� i zostali zakwalifikowani. Mi�dzy innymi kapitan, kt�ry za�atwia� nam miejsca na �wiczeniach w Walii, dzi�ki czemu mogli�my wyje�d�a� z Niemiec i trenowa� w domu. Osobi�cie zreszt� zabiera� nas na poligon w Brecon Beacons i �wiczy� z nami forsowne marsze w g�rach. Poza tym udziela� nam cennych wskaz�wek i zach�ca� do stara� o przyj�cie do SAS. Du�o mu zawdzi�czam. Zw�aszcza �e w wielu pu�kach kadra odstr�cza ch�opak�w od stara� o przeniesienie; nie daje im urlop�w, nie nadaje biegu raportom, a je�li ju� zgadza si�, by kt�ry� przyst�pi� do sprawdzianu, to orze nim do ostatniej chwili, tak �e ch�opak nie ma szans. Nie chc� traci� wyszkolonych i do�wiadczonych ludzi. Ten by� inny i mia�em szcz�cie, �e na niego trafi�em. �aden z nas jednak nie przeszed� przez sito. Ja odpad�em jeszcze przed sprawdzianem na wytrzyma�o��. Spieprzy�em trzydziestokilo-metrowy marsz na orientacj�. By�em w�ciek�y. Na pocieszenie us�ysza�em, �e sprawa nie jest zamkni�ta i mog� pr�bowa� jeszcze raz. Tymczasem wr�ci�em do batalionu, do Niemiec. Kpiono ze mnie niemi�osiernie za pora�k�. Zawsze tak jest, �e najbardziej wym�drzaj� si� ci, kt�rzy sami nie mieli odwagi spr�bowa�. Nie przejmowa�em si�. By�em m�ody. Zawsze mog�em zosta� w batalionie i by� wa�niakiem na skal� plutonu czy kompanii. To mnie jednak nie interesowa�o i z�o�y�em raport o dopuszczenie do egzamin�w zimowych. Do �wi�t trenowa�em w Walii, jak wariat. Debby mia�a to wszystko w nosie. Egzaminy zimowe s� straszne. Wi�kszo�� odpada ju� w pierwszych dniach czterotygodniowego sprawdzianu na wytrzyma�o��. To mi�czaki albo po prostu faceci nie przygotowani do zada�, lub maj�cy absolutnie b��dne wyobra�enie o SAS. Wydaje im si�, �e ka�dy �o�nierz SAS to taki James Bond i w og�le. Tymczasem jest inaczej. SAS to wojsko, takie przez du�e �W�. Kto tego nie rozumie, ten nie wie, o co chodzi i na czym polegaj� sprawdziany. Podczas zimowych egzamin�w wa�na jest pogoda. Jak si� brnie po pas w �niegu, trudno wyprzedzi� konkurent�w. Zda�em. Po wst�pnym okresie ka�dy z �o�nierzy SAS musi przej�� czteromiesi�czne szkolenie specjalne, kt�re obejmuje � mi�dzy innymi � mordercze �wiczenia w d�ungli. Na koniec przechodzi si� test na przetrwanie w skrajnie trudnych warunkach. Najpierw przez dwa tygodnie ucz� cz�owieka co i jak, a potem sprawdzaj�, czego si� nauczy�. Idzie si� do lekarza. Ten zagl�da w ty�ek, czy nie schowano tam paru baton�w czekoladowych na wszelki wypadek, no i si� zaczyna. Wywo�� cz�owieka w g�ry, ubieraj� w ciuchy z drugiej wojny �wiatowej: portki, koszul�, p�aszcz bez jednego guzika i buty bez sznurowade�. Zadanie polega na tym, �eby nie da� si� z�apa�, a ma si� przeciwko sobie kompani� gwardzist�w z helikopterami. Poszukuj�cy daj� z siebie wszystko. Za z�apanie �zbiega� dostaj� dwa tygodnie urlopu ekstra. Przez dwa dni ukrywa�em si� razem z dwoma lotnikami z marynarki wojennej i facetem z RAF. Zgodnie z regulaminem musi si� dzia�a� w grupie. Moja by�a chyba najgorsza. Koledzy nie przyk�adali si�, nie zale�a�o im tak jak mnie. Sprawdzian traktowali niczym wakacje, po kt�rych wraca si� do domu. Mnie za� zale�a�o na wyniku. Jak si� nie zda sprawdzianu na prze�ycie, nie ma si� prawa do odznaki SAS. Zaczaili�my si� w kryj�wce. Dw�ch stan�o na stra�y, ale niestety zasn�li. Wtedy to nadlecia� helikopter z gwardzistami, i po ptakach. Pr�bowali�my jeszcze zbiec, lecz nie by�o szans. Z�apali nas i z zawi�zanymi oczami pognali do punktu internowania. Kilka godzin p�niej, tam w�a�nie, w punkcie internowania, kiedy wreszcie zdj�to mi opask� z oczu, zobaczy�em przed sob� szefa kompanii szkoleniowej. � Odpad�em? � zapyta�em z �alem. � Jeszcze nie. W�a� do �mig�owca i staraj si� niczego nie spieprzy�. Mia�em szcz�cie. Starszy sier�ant sztabowy s�u�y� kiedy� w moim pu�ku, a poza tym by� akurat w dobrym nastroju, wi�c przymkn�� oko. Tym razem by�em sam, co bardzo mi odpowiada�o. �wiczenia polega�y na tym, aby niespostrze�enie przemyka� od jednego wyznaczonego punktu do drugiego i tak dalej. Jednocze�nie tak to wszystko urz�dzono, �e na poszczeg�lnych odcinkach kolejno nas wy�awiano, a pod koniec wszystkich poddano przes�uchaniu. Na kursie ucz�, jak odpowiada� na pytania. Trzeba udawa� kogo�, kto nie ma niczego wa�nego do powiedzenia. Chodzi o to, aby przes�uchuj�cy uzna�, �e szkoda czasu i at�asu. Posz�o mi do�� �atwo. Wiedzia�em przecie�, �e wszystko jest na niby. Niby ci gro��, ale przecie� nic ci si� nie stanie. To prawda, �e po �ucieczce� cz�owiek jest zm�czony, brudny, przemoczony i zzi�bni�ty. Sedno rzeczy tkwi w tym, by wytrwa� i si� nie podda�. A jednak, ku mojemu zdziwieniu, niekt�rzy za�amywali si� w�a�nie na ostatnim etapie. Przy kt�rym� tam �przes�uchaniu� zjawi� si� jaki� facet, da� mi kubek z gor�c� zup� i powiedzia�, �e to koniec. Potem nast�pi�o om�wienie, kt�re stanowi wa�ny etap �wicze�. Mo�na si� wiele nauczy�. Zaskoczy�o mnie na przyk�ad, �e straci�em poczucie czasu. �M�j� czas r�ni� si� od rzeczywistego o sze�� godzin. Wreszcie wys�ano mnie na szkolenie strzeleckie do Herefordu. Tu traktowano nas indywidualnie. Kto nie mia� �adnego do�wiadczenia w tych sprawach, przechodzi� kurs podstawowy. Takim jak ja, to znaczy z piechoty, o podobnym sta�u, stawiano wy�sze wymagania. Na koniec przeszed�em szkolenie w skokach ze spadochronem w bazie Brize Norton. To ju� by�a fraszka. W por�wnaniu ze sprawdzianami na przetrwanie, na kursie spadochroniarskim czu�em si� jak w sanatorium. Wreszcie, po sze�ciu d�ugich miesi�cach szkolenia i test�w, wszystkich nowych wezwano kolejno do dow�dcy. Dosta�em wymarzony, piaskowy beret z odznak� SAS � sztyletem i skrzyd�ami. �Pami�taj � powiedzia� stary � �e �atwiej to zdoby�, ni� utrzyma�. Nie bardzo s�ysza�em, co do mnie m�wi�. Chcia�o mi si� ta�czy� z rado�ci. Wi�kszo�� nowych wywodzi�a si� z piechoty, podobnie jak ja, ale by�o te� paru ch�opak�w z wojsk in�ynieryjnych i kilku �drucik�w�, czyli ��czno�ciowc�w. Ze stu sze��dziesi�ciu kandydat�w, kt�rzy starali si� o przyj�cie do SAS, ostatecznie zakwalifikowa�o si� tylko o�miu: jeden oficer i siedmiu �o�nierzy. Oficer�w obowi�zuje trzyletni kontrakt w SAS, z tym �e mog� go raz powt�rzy�. Co do mnie, to wst�puj�c do wojska podpisa�em kontrakt na dwadzie�cia dwa lata, zosta�o mi wi�c � przynajmniej teoretycznie � pi�tna�cie. Dostali�my przydzia�y do poszczeg�lnych kompanii. Istnieje pewna mo�liwo�� wyboru. Mo�na chcie� s�u�y� w kompaniach: g�rskiej zmechanizowanej, powietrznej i morskiej. Je�li s� wolne miejsca, to dow�dztwo idzie na r�k�. Ja trafi�em do kompanii powietrzno-desantowej. Ka�da kompania ma sw�j w�asny charakter. Obrazowo uj��bym to nast�puj�co: je�li ch�opcy z wszystkich czterech zjawiliby si� na ubawie, to ci z Kompanii A staliby pod �cian�, milcz�c jak ska�a i �ypi�c spode �ba na otoczenie, ci z G gadaliby bez przerwy, ale tylko mi�dzy sob�, ch�opcy z D rozgl�daliby si� za dziewczynami, a z B, to znaczy z mojej kompanii, wyg�upialiby si� na parkiecie, tak �e hej. Debby przyjecha�a z Niemiec, aby zamieszka� w Herefordzie. Nie widzieli�my si� praktycznie od stycznia, to znaczy od kiedy przyst�pi�em do sprawdzian�w. Niemal na drugi dzie� po jej przyje�dzie wys�ano mnie w �wiat, na dodatkowe dwa miesi�ce szkolenia w d�ungli. Nie zasta�em jej po powrocie. Podczas mojej nieobecno�ci spakowa�a manatki i wyjecha�a do domu, do Liverpoolu. W grudniu nast�pnego roku zacz��em chodzi� z Fion�, dziewczyn� z s�siedztwa. W 1987 roku urodzi�a nam si� c�rka, Kate, a w pa�dzierniku tego samego roku wzi�li�my �lub. Zaraz potem wys�ano mnie na dwa lata za granic�. Wr�ci�em na wiosn� 1990 roku, a w sierpniu odby�a si� rozprawa rozwodowa. W pa�dzierniku pozna�em Jilly. To by�a mi�o�� od pierwszego wejrzenia. Ona przynajmniej tak m�wi�a. 3 O 7.50 zg�osili�my si� do dow�dcy i wsp�lnie udali�my si� do sztabu. Nastr�j by� wspania�y. Wzi�li�my co� do picia, troch� czekolady. Czeka�o nas sporo roboty i nie chcieli�my traci� czasu na posi�ki. By�em dumny i podniecony, �e to mnie wyznaczono na dow�dc� patrolu. Cieszy�em si� na wsp�prac� z Vince�em. Vince mia� trzydzie�ci siedem lat i zosta�y mu jeszcze tylko dwa lata s�u�by w pu�ku. By� silny jak ko�, wspaniale chodzi� po g�rach, znakomicie nurkowa� i je�dzi� na nartach. Trzyma� si� prosto i kl�� jak szewc. By� ogromnie przywi�zany do pu�ku. Uwa�a�, �e nie ma na �wiecie nic lepszego � za pu�k got�w by�by da� sobie odci�� r�k�. Martwi� si� tylko, �e jego dwudziestodwuletni kontrakt dobiega ko�ca. Do SAS przeszed� ze s�u�by uzbrojenia. Wygl�d mia� srogi, prezentowa� si� tak, jak wszyscy sobie wyobra�aj� prawdziwego komandosa. Mia� g�ste, kr�cone w�osy, wielkie czarne w�sy i baki. S�u�y� w pu�ku d�u�ej ode mnie, by� bardziej do�wiadczony, co � moim zdaniem � mog�o si� przyda�, zw�aszcza na etapie planowania operacji. Sztab, a �ci�lej dzia�, gdzie odbywa�y si� odprawy i przygotowywano plany operacji, mie�ci� si� w s�siednim hangarze. Wywieszka na drzwiach uprzedza�a, �e OSOBOM NIE UPOWA�NIONYM WST�P WZBRONIONY. Tego zakazu przestrzegano bardzo �ci�le. Dochowanie tajemnicy s�u�bowej � bezpiecze�stwo operacyjne, jak to si� oficjalnie nazywa � ma istotne znaczenie. Unikali�my w pu�ku rozm�w na tematy s�u�bowe. Obowi�zywa�a niepisana zasada: nigdy nikogo niepotrzebnie nie pyta� o to, jakie ma zadania, gdzie si� wybiera, i tak dalej. W �rodku hangaru znajdowa�o si� kilka pomieszcze�. Napisy informowa�y, co mie�ci si� za zamkni�tymi drzwiami: PLANOWANIE OPERACJI POWIETRZNYCH, KOMPANIA D, SEKCJA INFORMACYJNA, MAGAZYN MAP. Panowa�a tu zupe�nie inna atmosfera ni� w naszym hangarze. Steryln� niemal cisz� przerywa� tylko d�wi�k odbiornik�w radiowych. �adnej muzyki � bro� Bo�e � tylko meldunki operacyjne! Po korytarzach kr�cili si� faceci ze s�u�b informacyjnych: �m�otki� albo �uszatki�, jak ich nazywali�my w pu�ku. D�wigali jakie� mapy, jakie� meldunki i zawsze starannie zamykali za sob� drzwi. Wielu z nich znali�my jeszcze z Herefordu. � Cze��, m�otku! � krzykn��em, widz�c znajom� mord�. � Jak leci? W odpowiedzi otrzyma�em przekle�stwo i gest pokazuj�cy, gdzie si� zgina dzi�b pingwina. W hangarze nie by�o okien. W ci�kim powietrzu zapach st�chlizny miesza� si� z woni� papieru, kawy i dymu papierosowego, jak w ka�dym biurze, a tak�e � jako �e by� przecie� wczesny ranek � z zapachem myd�a, krem�w do golenia, pasty do z�b�w i wody kolo�skiej. W sumie by� to typowy zapach ostoi dekownik�w � sukinsyn�w ze s�u�by ty�owej � wed�ug naszego nazewnictwa. � Cze��, dekownicy � rzuci� Vince na powitanie. M�wi� ci�kim, szkockim akcentem. � Znowu rze�bicie w g�wnie � za�mia� si� z w�asnego dowcipu. � Pierdol si� � us�ysza� w odpowiedzi. � A jak jeste� taki m�dry, to chod�, zamienimy si� na miejsca. � Mam to w dupie � Vince uzna� w�asn� niekompetencj� � a wy jeste�cie dekownicy � powt�rzy�. Sala odpraw Kompanii B mia�a mniej wi�cej pi�� na pi�� metr�w. By�a stosunkowo wysoka, a przez �wietlik w suficie nap�ywa�o �wie�e powietrze. Po�rodku sta�y cztery zsuni�te sto�y, na nich za� le�a�o kilka busoli i map drukowanych na jedwabiu, jakich zwykle u�ywa si� w czasie specjalnych akcji. � Ch�opaki, zabieramy � rzek� Dinger. � Ee tam, tandeta � wtr�ci� Bob. Bob nale�a� do sekcji Vince�a. Z pochodzenia by� w�oskim Szwajcarem. Mierzy� mniej ni� sto sze��dziesi�t centymetr�w i wo�ali�my na niego Karze� J�ka�a. S�u�b� zaczyna� w Royal Marines, w piechocie morskiej, ale uzna�, �e to poni�ej jego ambicji. Zwolni� si� i zg�osi� do SAS, nie maj�c zreszt� pewno�ci, czy przejdzie przez sprawdziany. Mimo �nikczemnego� wzrostu by� niebywale silny. Charakter te� mia� mocny. Nigdy si� nie oszcz�dza�. Na akcjach d�wiga� na plecach tyle, ile ro�lejsi od niego koledzy. Wygl�da�o to zabawnie, gdy za zasobnikiem ze sprz�tem nie wida� by�o cz�owieka, tak jakby plecak szed� sam na dw�ch no�ynach. Lubi� stare komedie filmowe i mia� kolekcj� kaset z klasycznymi nagraniami. Uwielbia� du�e baby, co najmniej o g�ow� wy�sze od niego. W dniu, w kt�rym wyje�d�ali�my nad Zatok�, trzeba go by�o si�� wyci�ga� z klubu, tak go frapowa�o damskie towarzystwo. Obejrzeli�my mapy. By�y stare, z lat pi��dziesi�tych. Przedstawia�y rejon Bagdadu i Basry. � Jak my�licie, ch�opaki � spyta� Chris � czy wy�l� nas do Bagdadu, czy do Basry? Chris te� nale�a� do sekcji Vince�a. Nie zd��yli�my odpowiedzie� na jego pytanie, bo do sali wszed� Bert, �uszatek�, kt�rego zna�em z Herefordu. � Macie jeszcze troch� tego g�wna? � spyta� Mark, gestem wskazuj�c busole. � Przyda�oby si� nam jeszcze kilka. Zawsze tak jest. Gdy co� trafia si� za friko, to trzeba bra�. Potrzebne czy nie, jak jest okazja, to trzeba korzysta� � taka jest mentalno�� ch�opc�w z pu�ku. Nie by�o krzese�, wi�c usiedli�my rz�dem pod �cian�. Chris wyj�� manierk� i pocz�stowa� wszystkich. Zawsze uprzejmy, przystojny, s�u�y� kiedy� w oddzia�ach SAS, w wojskach obrony terytorialnej, ale uzna�, �e lepiej p�j�� na zawodowego. Pedantyczny, dok�adny i staranny, najpierw zapisa� si� do spadochroniarzy, poniewa� uwa�a�, �e takie do�wiadczenie jest wskazane dla �o�nierza SAS. Gdy tylko dosta� pierwsz� belk�, zg�osi� si� do nas. Przez sprawdziany przeszed� bez trudu. Uparty i wytrwa�y, zawsze wszystko doprowadza� do ko�ca. By� chyba najbardziej zawzi�tym cz�owiekiem, jakiego w �yciu zna�em. Gdy ju� co� postanowi�, to nic go nie mog�o zmusi� do odst�pienia od zamiaru. By� silny, zar�wno fizycznie, jak i psychicznie. Uprawia� kulturystyk�, je�dzi� na rowerze i na nartach. Na akcje zak�ada� star� czapk� z Afrika Korps, natomiast gdy wyst�powa� po cywilnemu, szed� si� zabawi�, ubiera� si� bardzo elegancko, zawsze w najmodniejsze rzeczy renomowanych firm. W pu�ku trzyma� si� z boku, nie narzuca� si� nikomu, ale po trzech miesi�cach wszyscy wiedzieli, �e Chris to facet z charakterem, �e warto go s�ucha�, bo m�wi rozs�dnie. Cz�sto g�sto proszono go o rad�, o rozstrzygni�cie sporu. No to zaczynamy � rzek� dow�dca. � Bert zapozna was z sytuacj�. Bert przysiad� na stole. Jak na �uszatka� by� ca�kiem w porz�dku. Najwa�niejsze, �e nie nudzi�. M�wi� kr�tko. Im kr�cej si� m�wi, tym �atwiej zrozumie� i zapami�ta� istot� sprawy. � Jak wiecie � zacz�� � Saddam Husajn zrealizowa� sw�j plan i zaatakowa� Izrael. Zmodernizowane irackie scudy spad�y na Tel Awiw. Nie spowodowa�y co prawda wi�kszych zniszcze�, ale wywo�a�y panik�. Tysi�ce ludzi opuszczaj� miasto w poszukiwaniu bezpieczniejszych miejsc, co parali�uje �ycie w kraju. Rz�d Izraela znalaz� si� w trudnej sytuacji. Arabowie przyj�li atak z eufori�, jako dow�d, �e pa�stwo �ydowskie wcale nie jest takie niezwyci�one. Saddam chce sprowokowa� Izrael do akcji odwetowej. Ogromnie mu na tym zale�y. Taka bowiem reakcja podzieli�aby koalicj� antyirack�, a tak�e mog�aby wci�gn�� do wojny Iran, oczywi�cie po stronie Iraku, a przeciwko Izraelowi. Zdajemy sobie spraw� z gro��cego niebezpiecze�stwa i od pocz�tku staramy si� lokalizowa� i niszczy� wyrzutnie scud�w. Bombowce Stealth bombardowa�y sze�� most�w na Tygrysie w centrum Bagdadu. Mosty spinaj� obie cz�ci miasta, a co wa�niejsze, biegn� nimi linie komunikacyjne, zapewniaj�ce ��czno�� stolicy z reszt� kraju i wojskami w Kuwejcie oraz ukrytymi stanowiskami scud�w. W wyniku wcze�niejszych atak�w lotnicznych praktycznie ca�kowicie zniszczono iracki system ��czno�ci mikrofalowej. Nasze s�u�by przechwytuj� wszystkie sygna�y radiowe. W tej sytuacji Saddamowi zosta�a tylko jedna sie� ��czno�ci � naziemna. Mo�na by j� wy��czy�, bombarduj�c mosty. Sporz�dzono nawet stosowne plany, ale sprawa si� skomplikowa�a, poniewa� i Waszyngton, i Londyn nie zgadzaj� si� na takie rozwi�zanie. Politycy uwa�aj�, �e zdj�cia telewizyjne ukazuj�ce rozbite mosty, a na ich tle irackie dzieci, s� �le odbierane przez spo�ecze�stwo, wi�c nie wolno stwarza� przeciwnikowi takiej okazji. Mimo to � nie musz� warn tego t�umaczy� � trzeba przerwa� linie komunikacyjne. Trzeba te� wyeliminowa� scudy, bo w przeciwnym wypadku istnieje du�e prawdopodobie�stwo, �e Izrael i Iran przyst�pi� do wojny. Bert podszed� do wielkiej mapy wisz�cej na �cianie. Przedstawia�a ca�y region: Irak, Iran, Arabi� Saudyjsk�, Turcj�, Syri�, Jordani� i Kuwejt. Postuka� palcem w p�nocno-zachodni� cz�� Iraku. � Gdzie� tu � powiedzia� � s� scudy. Wiedzieli�my ju�, co nas czeka. � Z Bagdadu � ci�gn�� Bert � wychodz� trzy szlaki transportowe. T�dy w�a�nie idzie ca�e zaopatrzenie i z nich korzysta wojsko, przemieszczaj�c wyrzutnie scud�w. Wiadomo, �e Irakijczycy wystrzeliwuj� scudy z dw�ch rodzaj�w stanowisk ogniowych. Pierwsze instaluje si� w �ci�le okre�lonych miejscach, o znanych koordynatach, drugie za� w miejscach niejako przypadkowych. W tym drugim wypadku musz� najpierw dokona� stosownych pomiar�w i przygotowa� niezb�dne dane. Zniszczyli�my, praktycznie rzecz bior�c, wszystkie sta�e wyrzutnie, pozostaje jednak kwestia mobilnych stanowisk ogniowych. Nie mieli�my ju� w�tpliwo�ci, na czym b�dzie polega� nasze zadanie. � Dane do stanowisk ogniowych � m�wi� dalej Bert � przekazywane s� za pomoc� systemu naziemnej ��czno�ci, inne kana�y bowiem nie funkcjonuj� i raczej nie ma widok�w na ich uruchomienie. Irakowi brakuje fachowc�w w tej dziedzinie. I tak, z grubsza oceniaj�c, przedstawia si� sytuacja. � Macie dwa zadania � odezwa� si� dow�dca � po pierwsze zlokalizowa� i zniszczy� linie ��czno�ci w rejonie szlaku komunikacyjnego na p�noc od Bagdadu, a po wt�re zlokalizowa� i zniszczy� wyrzutnie scud�w. Powt�rzy� to dwa razy, jak nakazuje regulamin. � Nie interesuje mnie, jak to zrobicie � ci�gn�� � naj