8626

Szczegóły
Tytuł 8626
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8626 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8626 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8626 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

AUGUST STRINDBERG GRA SN�W (1901) WYDAWNICTWO TOWER PRESS GDA�SK 2002 2 OD AUTORA Autor, w nawi�zaniu do swojej poprzedniej sztuki o charakterze gry sn�w, �Do Damaszku�, pr�bowa� w niniejszej sztuce na�ladowa� nieskoordynowan�, lecz pozornie logiczn� form� snu. Wszystko mo�e si� wydarzy�, wszystko jest mo�liwe i prawdopodobne. Czas i miejsce nie istniej�. Na b�ahej podstawie rzeczywisto�ci fantazja snuje i tka nowe wzory: mieszanin� wspomnie�, prze�y�, swobodnych pomys��w, nonsens�w i improwizacji. Osoby rozdwajaj� si� i podwajaj�, s� dublowane, roztapiaj� si�, zag�szczaj� i jednocz�. Lecz ponad wszystkimi stoi jedna �wiadomo��: Poety. Nie ma dla niego �adnych tajemnic, �adnych niekonsekwencji, �adnych skrupu��w, �adnych praw. Nie wydaje wyrok�w ani nie uwalnia, tylko relacjonuje. I tak jak sen najcz�ciej jest bolesny, rzadziej za� pogodny, ton smutku i wsp�czucia dla wszystkiego co �yje, przewija si� przez zwiewne opowiadania. Sen � oswobodziciel, cz�sto bywa m�cz�cy, ale gdy m�ka jest najbardziej dojmuj�ca, przychodzi przebudzenie i godzi cierpi�cego z rzeczywisto�ci�, kt�ra � bez wzgl�du na to, jak bolesna � w danej chwili wydaje si� rozkosz� w por�wnaniu z m�cz�cym snem. 3 PROLOG T�o przedstawia zwa�y chmur przypominaj�ce spi�trzone ska�y �upkowe, z zamkiem i ruinami grodu. Wida� znaki Zodiaku: Lwa, Panny i Wagi, mi�dzy kt�rymi silnym blaskiem l�ni planeta Jowisz. C � r k a I n d r y stoi na najwy�szej chmurze. G�OS INDRY (z g�ry) Gdzie jeste� moja c�rko, gdzie jeste�? C�RKA INDRY Tutaj, ojcze, tu jestem! G�OS INDRY Zab��dzi�a�, dziecko moje, strze� si� spadasz... Jak si� tam dosta�a�? C�RKA INDRY Posz�am za b�yskiem piorunu z przestworzy I chmur� wzi�am sobie za pojazd... Lecz chmura spad�a i droga w d� wiedzie... Ojcze niebia�ski, Indro, ty mi powiedz, Jakie to strony? Czemu tu tak duszno? Ci�ko oddycha�! G�OS INDRY Opu�ci�a� drugi �wiat i wesz�a� w trzeci Oddali�a� si� od Sukry, gwiazdy zarannej, I wesz�a� w kr�g ziemskich opar�w! To ziemia! W si�dmym domu s�o�ca, kt�ry zwie si� Waga, Gdy gwiazda dzienna stoi w jesiennym zr�wnaniu, Gdy dzie� i noc wa�� tyle samo... C�RKA INDRY M�wisz o ziemi! Czy to ten ciemny ci�ki �wiat w blasku ksi�yca? G�OS INDRY Najg�stszy i najci�szy z glob�w, jakie kr��� w przestrzeni. C�RKA INDRY Powiedz, czy s�o�ce nigdy tam nie �wieci? G�OS INDRY Ale� tak. �wieci, lecz nie zawsze... C�RKA INDRY Chmury rozst�puj� si� i widz�, jak tam jest na dole. G�OS INDRY Co widzisz, dziecko? C�RKA INDRY Widz�... �e jest tam pi�knie... Zielone lasy... b��kitne wody... Bia�e g�rskie szczyty i ��te pola... G�OS INDRY Pi�kne jest wszystko to, co stworzy� Brahma... By�o tam jeszcze pi�kniej, kiedy�, w zaraniu dziej�w Potem sta�o si� co�, jaki� wstrz�s, wyj�cie z orbity A mo�e co� innego! Bunt, a po nim zbrodnia, kt�ra trzeba Ujarzmi�. C�RKA INDRY S�ysz� g�osy stamt�d... 4 C� to za r�d przebywa tam w dole? G�OS INDRY Zejd� tam i zobacz... Nie chc� oczernia� dzieci Stworzyciela, A to, co s�yszysz, to ich mowa. C�RKA INDRY Ten d�wi�k przypomina... to brzmi bardzo smutnie. G�OS INDRY No tak! Bo ich ojczysta mowa zwie si� skarg�. Niezadowolony, niewdzi�czny r�d Zamieszkuje ziemi�... C�RKA INDRY Nie m�w tak, s�ysz� okrzyki rado�ci, Huk strza��w, widz� rozb�yski b�yskawic, A teraz dzwoni� dzwony, p�on� ognie, Tysi�czne g�osy rzesz tysi�cznych �piewaj� hymn na chwa�� nieba... Pauza Zbyt ich surowo s�dzisz, m�j ojcze... G�OS INDRY Zejd� tam i zobacz, pos�uchaj, wr�� tutaj. Powiesz mi wtedy, czy te ich biadania, Te skargi maj� przyczyn� i pow�d... C�RKA INDRY Tak, p�jd�, ale ty chod� ze mn� ojcze! G�OS INDRY Nie, ja nie mog� tam oddycha�... C�RKA INDRY Chmura opada, duszno, ja si� dusz�... oddycham nie powietrzem, lecz dymem i wod�... O, jak mi ci�ko, glob �ci�ga mnie na d�, Na d�, i widz� ju�, jak dr�y w posadach, Nie, chyba trzeci �wiat nie jest najlepszy... G�OS INDRY Najlepszy nie jest, lecz i nie najgorszy. Zowie si� Ziemi� i kr��y jak inne, I przez to ludzko�� ma zawroty g�owy Na pograniczu g�upoty i sza�u. Odwagi, dziecko, to jest tylko pr�ba! C�RKA INDRY (pada na kolana, podczas gdy chmura opada w d�) Spadam! 5 T�o przedstawia las olbrzymich, kwitn�cych, wysokoplennych r� bia�ych, r�owych, purpurowych, jaskrawo��tych, fioletowych. Nad nimi z�oty dach zamku, na kt�rego szczycie wida� p�k kwiatu, przypominaj�cy koron�. Pod murami zamku rozpostarte na ziemi s�omiane maty, przykrywaj�ce rozrzucony naw�z. Kulisy boczne, jednakowe dla ca�ej sztuki, stanowi� stylizowane �cienne malowid�a, przedstawiaj�ce zarazem wn�trze, elementy architektury i krajobraz. Na scenie S z k l a r z i C � r k a. C�RKA INDRY Zamek wci�� ro�nie... Czy widzisz, jak ur�s� od ubieg�ego roku? SZKLARZ (do siebie) Nigdy przedtem nie widzia�em tego zamku... nigdym nie s�ysza�, �eby zamek r�s�, ale... (do C � r k i, z przekonaniem w g�osie) Tak, wyr�s� o dwa �okcie, ale dlatego, �e mu dali nawozu... i zwr�� uwag�, �e po s�onecznej stronie rozwin�o si� skrzyd�o. C�RKA INDRY Chyba nied�ugo powinien zakwitn��! jako �e ju� po �wi�tym Janie? SZKLARZ Czy widzisz ten p�k na szczycie? C�RKA INDRY Ale� tak, widz�! (klaszcze w d�onie) Powiedz, ojcze, dlaczego kwiaty wyrastaj� z b�ota? SZKLARZ Dlatego �e im w b�ocie niedobrze. Jak tylko mog�, �piesz� do �wiat�a, aby zakwitn�� i umrze�! C�RKA INDRY Czy wiesz, kto mieszka w tym zamku? SZKLARZ Wiedzia�em, ale ju� nie pami�tam. C�RKA INDRY My�l�, �e jest tam kto� uwi�ziony... i czeka, �ebym go uwolni�a. SZKLARZ Ale za jak� cen�? C�RKA INDRY Kt� targuje si� o cen� tego, co musi spe�ni�. Wejd�my do zamku! SZKLARZ Dobrze, chod�my! Id� ku ty�owi sceny, kt�rej t�o wolno otwiera si� na boki. Scen� stanowi teraz prosty pok�j o nagich �cianach, w kt�rym stoi st� i kilka krzese�. Na krze�le siedzi O f i c e r w nader niezwyk�ym wsp�czesnym mundurze. Ko�ysze si� na krze�le i uderza szabl� w st�. C�RKA INDRY (podchodzi do O f i c e r a i �agodnie wyjmuje mu szabl� z d�oni) Nie r�b tak, nie r�b! OFICER Droga Agnes! Zostaw mi szabl�! 6 C�RKA INDRY Nie, bo rozwalisz st�! (do S z k l a r z a) Zejd� teraz do siodlarni i wstaw szyb�. Spotkamy si� p�niej. S z k l a r z wychodzi. C�RKA INDRY Jeste� wi�niem w tym pokoju. Przysz�am, �eby ci� uwolni�! OFICER Czeka�em na to, ale nie by�em pewny, czy zechcesz. C�RKA INDRY Zamek jest mocny, ma siedem �cian, ale � to si� musi uda�! Chcesz czy nie chcesz? OFICER Uczciwie m�wi�c, nie wiem, bo cokolwiek zrobi�, wszystko zawsze ko�czy si� �le! Ka�d� chwil� rado�ci w �yciu musz� op�aca� podw�jn� cen� b�lu. Tu, gdzie obecnie przebywam, ci�ko wytrzyma�. Ale gdybym kupi� mi�� wolno��, musia�bym cierpie� w dw�jnas�b. Agnes! Ju� chyba wol� to znosi�, bylebym tylko m�g� ciebie ogl�da�! C�RKA INDRY Co ty we mnie widzisz? OFICER Pi�kno, kt�re jest harmoni� wszech�wiata! S� w twej postaci linie, kt�re odnajduj� tylko w orbitach systemu s�onecznego, w pi�knie d�wi�cz�cych strunach, w drganiach �wiat�a. Jeste� dzieci�ciem nieba... C�RKA INDRY I ty nim jeste�! OFICER Dlaczego w takim razie musz� dogl�da� koni? Sprz�ta� stajni� i wynosi� s�om�? C�RKA INDRY Dlatego, �eby� chcia� si� st�d wydosta�! OFICER Chc� tego, lecz to takie trudne! C�RKA INDRY Ale to obowi�zek szuka� wolno�ci w �wietle! OFICER Obowi�zek? �ycie nigdy nie poczuwa�o si� do obowi�zk�w wobec mnie! C�RKA INDRY Czujesz si� skrzywdzony przez �ycie? OFICER Tak! By�o dla mnie niesprawiedliwe... S�ycha� g�osy za zas�on�, kt�ra zaraz potem zostaje odsuni�ta. O f i c e r i C � r k a zagl�daj� za zas�on� i zastygaj� w bezruchu. Przy stole siedzi M a t k a schorowana. Przed ni� pali si� �ojowa �wieczka. M a t k a od czasu do czasu przycina knot no�yczkami. Na stole le�� sterty �wie�o uszytych koszul, kt�re M a t k a znaczy tuszem, u�ywaj�c do tego g�siego pi�ra, Na lewo br�zowa szafka na ubranie. O j c i e c podaje M a t c e jedwabn� mantylk�. OJCIEC To dla ciebie! MATKA Jedwabna mantylka? Dla mnie? M�j drogi po c� mi to, skoro niebawem umr�! OJCIEC Wierzysz w to, co m�wi lekarz? 7 MATKA Tak�e i w to, ale g��wnie w wewn�trzny g�os, kt�ry mi to m�wi. OJCIEC (strapiony) Wi�c to powa�ne!... A my�lisz tylko i wy��cznie o dzieciach! MATKA To przecie� ca�e moje �ycie! Moja racja bytu... moja rado�� i troska... OJCIEC Krystyno, przebacz mi... wszystko! MATKA C� ci mam przebaczy�? Daruj mi, kochany, �e�my si� m�czyli nawzajem. Dlaczego? Nie wiemy! Widocznie nie umieli�my inaczej!... To nowa bielizna dla dzieci... Dopilnuj, �eby j� zmieni�y dwa razy na tydzie�, w �rod� i w niedziel�. I �eby Luiza je my�a... dok�adnie... Wychodzisz? OJCIEC Musz� i�� na wyk�ad!... O jedenastej! MATKA Nim wyjdziesz, popro� Alfreda, �eby przyszed� do mnie. OJCIEC (wskazuje na O f i c e r a) Przecie� on tu stoi, najdro�sza. MATKA Patrzcie, zaczynam na dobitek niedowidzie�... no tak, �ciemnia si�... (obcina knot) Alfredzie, chod� tutaj! O j c i e c wychodzi przez �cian�, skin�wszy g�ow� na po�egnanie. O f i c e r podchodzi do M a t k i. MATKA Kto to jest ta dziewczyna? OFICER (szeptem) To Agnes! MATKA Ach, a wi�c to jest Agnes? Czy wiesz, co m�wi�? Ze jest c�rk� boga Indry i �e uprosi�a go, by wolno jej by�o zej�� na ziemi�, zobaczy�, jak wiedzie si� ludziom... Ale nic nie m�w! OFICER To dziecko boga! MATKA (g�o�no) M�j drogi! Nied�ugo ju� rozstan� si� z tob� i twoim rodze�stwem... Chc� ci da� jedn� �yciow� rad�! OFICER (zasmucony) M�w, matko! MATKA To tylko par� s��w. Nie wad� si� nigdy z Bogiem! OFICER Co chcesz przez to powiedzie�, matko? MATKA Nie wolno ci si� czu� skrzywdzonym przez �ycie. OFICER Ale gdy si� mnie traktuje niesprawiedliwie... 8 MATKA Masz na my�li ten jeden wypadek, gdy nies�usznie ukarano ci� za rzekom� kradzie� pieni�dzy, kt�re si� p�niej odnalaz�y! OFICER Tak, i ta krzywda zwichn�a mi ca�e �ycie... MATKA To prawda! Ale podejd� no do szafy!... OFICER (zawstydzony) A wi�c ty o tym wiesz? To... MATKA To ksi��ka �Robinson szwajcarski�... za kt�r�... OFICER Nie m�w nic wi�cej... MATKA Za kt�rej zniszczenie zosta� nies�usznie ukarany tw�j brat... a kt�r� ty� porwa� na strz�py i schowa�! OFICER Co za zrz�dzenie losu, �e ta szafa stoi tu nadal, po dwudziestu latach... Tyle razy przeprowadzali�my si�, a moja matka umar�a przed dziesi�ciu laty! MATKA I c� z tego! Musisz zawsze pyta� o wszystko i w ten spos�b psujesz sobie to, co najlepsze w �yciu... Ale patrzcie, to Lina! LINA (wchodzi) Prosz� pani, bardzo dzi�kuj�, ale nie mog� i�� na te chrzciny... MATKA A to dlaczego, moje dziecko? LINA Nie mam co na siebie w�o�y�! MATKA We� sobie t� moj� mantyl�! LINA O nie, to nie wypada! MATKA Nie rozumiem ci�! Ja ju� i tak nigdy wi�cej nie p�jd� na przyj�cie... OFICER Ale co na to powie ojciec? Przecie� to prezent od niego... MATKA Jacy wy�cie ma�ostkowi... OJCIEC (wtyka g�ow�) Chcesz m�j prezent da� s�u��cej? MATKA Nie m�w tak... pami�taj, �e i ja by�am kiedy� s�u��c�... dlaczego kogo� rani�? OJCIEC A dlaczego chcesz zrani� mnie, swego m�a? MATKA Och, jakie jest to �ycie! Gdy zrobi� co� �adnego, zawsze znajdzie si� kto�, dla kogo to jest brzydkie... czyni�c komu� dobrze, komu innemu robi si� krzywd�. Ech, �ycie! Czyszcz�c �wiec�, niechc�cy j� gasi. Na scenie robi ciemno i zas�ona zostaje zasuni�ta. C�RKA INDRY Biedni ludzie! 9 OFICER Tak uwa�asz? C�RKA INDRY Tak. �ycie jest ci�kie, ale mi�o�� zwyci�a wszystko! Chod�, to zobaczysz! Id� ku ty�owi sceny. T�o sceny podnosi si�. Nowe t�o przedstawia stary odrapany mur. Po�rodku muru znajduje si� furta � zamyka korytarz wychodz�cy na jasn�, zielon� przestrze�, na kt�rej wida� olbrzymi niebieski tojad (Aconitum). Na lewo od furty siedzi O d � w i e r n a w szalu zarzuconym na g�ow� i ramiona, robi szyde�kiem serwet�. Na prawo tablica na og�oszenia, kt�r� czy�ci R o z l e p i a c z p l a k a t � w. Obok niego stoi oparta podrywka na ryby o zielonej r�koje�ci. Dalej na prawo drzwi z otworem w kszta�cie koniczyny. Na lewo od furty w�t�a lipa o pniu czarnym jak w�giel i kilku jasnozielonych li�ciach. Tu� obok piwniczne okienko. C�RKA INDRY (podchodzi do O d � w i e r n e j) Czy serweta nie jest jeszcze gotowa? OD�WIERNA Nie, kochana! Dwadzie�cia sze�� lat to nic na tak� robot�! C�RKA INDRY I narzeczony nigdy nie wr�ci�? OD�WIERNA Nie, ale to nie jego wina. On musia� p�j�� w �wiat... biedaczek. To by�o trzydzie�ci lat temu! C�RKA INDRY (do R o z l e p i a c z a p l a k a t � w) Czy to prawda, �e ona ta�czy�a w balecie? W operze? ROZLEPIACZ PLAKAT�W By�a primabalerin�... ale gdy o n wyjecha�, to jakby zabra� z sob� jej taniec... i ju� wi�cej nie dostawa�a �adnych r�l. C�RKA INDRY Wszyscy skar�� si�, przynajmniej oczyma i g�osem... ROZLEPIACZ PLAKAT�W Ja tak bardzo nie narzekam... zw�aszcza odk�d dosta�em podrywk� i zielone pude�ko na ryby! C�RKA INDRY I to czyni ci� szcz�liwym? ROZLEPIACZ PLAKAT�W Tak, bardzo szcz�liwym, bardzo... to marzenie mojej m�odo�ci... kt�re teraz si� spe�ni�o. Co prawda mam ju� pi��dziesi�t lat... C�RKA INDRY Pi��dziesi�t lat �ycia za podrywk� i zielone pude�ko na ryby... ROZLEPIACZ PLAKAT�W Zielone pude�ko, z i e l o n e... C�RKA INDRY (do O d � w i e r n e j) Daj mi ten szal i pozw�l posiedzie� tutaj i popatrze� na ludzi! Ale st�j za mn� i m�w mi wszystko! (narzuca szal i siada przy bramie) OD�WIERNA Dzi� ostatni dzie� przed zamkni�ciem sezonu... dowiedz� si� teraz, czy zostali zaanga�owani... C�RKA INDRY A co b�dzie z tymi, kt�rzy nie dostan� zaj�cia? 10 OD�WIERNA Tak, tak, Jezu Chryste, to smutny widok... nasuwam wtedy zawsze szal na oczy. C�RKA INDRY Biedni ludzie! OD�WIERNA Tam idzie jedna, kt�ra nie nale�y do wybra�c�w... Prosz� patrze�, jak p�acze... �piewaczka z chusteczk� przy oczach wypada z prawej strony przez furt�. Zatrzymuje si� na chwil� w korytarzu i opiera g�ow� o �cian�, po czym szybko wychodzi. C�RKA INDRY Biedni ludzie!... OD�WIERNA Ale za to tutaj! Oto jak wygl�da cz�owiek szcz�liwy! O f i c e r wchodzi z korytarza przez furt�, w tu�urku i cylindrze, z bukietem r� w r�ku. Promienieje rado�ci�. On ma si� �eni� z pann� Wiktori�!... OFICER (zatrzymuje si� na scenie, patrzy w g�r�, �piewa) Wiktoria! OD�WIERNA Panienka zaraz przyjdzie! OFICER To �wietnie! Kareta czeka, st� nakryty, szampan na lodzie... Czy wolno panie u�ciska�? (obejmuje i �ciska C � r k � i O d � w i e r n �; �piewa) Wiktoria! G�OS KOBIECY (�piewa z g�ry) Jestem tutaj! OFICER (zaczyna si� przechadza�) No dobrze! Poczekam! C�RKA INDRY Znasz mnie? OFICER Nie, znam tylko jedn� kobiet�... Wiktori�! Przez siedem lat chodzi�em tutaj i czeka�em na ni�... w po�udnie, gdy s�o�ce sta�o nad kominami, i wieczorem, gdy zapada�y ciemno�ci. Na tym asfalcie zobaczy pani �lady wiernego kochanka! Hura! Teraz jest moja! (�piewa) Wiktoria! (nie otrzymuje odpowiedzi) Pewnie si� ubiera! (do R o z l e p i a c z a P l a k a t � w) To podrywka, prawda? Wszyscy w operze przepadaj� za podrywkami... albo raczej za rybami! Za niemymi rybami, dlatego �e one nie umiej� �piewa�... Co kosztuje taka podrywka? ROZLEPIACZ PLAKAT�W Dosy� drogo! OFICER (�piewa) Wiktoria!... (potrz�sa lip�) Patrzcie, ona znowu si� zieleni! Po raz �smy!... (�piewa) Wiktoria!... Pewnie teraz przyczesuje grzywk�!.. (do C � r k i) Pozw�l mi, dobra kobieto, p�j�� na g�r� po narzeczon�! OD�WIERNA Nikomu nie wolno wchodzi� na scen�! 11 OFICER Siedem lat tu przychodzi�em! Siedem razy trzysta sze��dziesi�t pi�� to dwa tysi�ce pi��set pi��dziesi�t pi�� (zatrzymuje si� i wskazuje drzwi z czterolistn� koniczyn�) ...Te drzwi widzia�em ju� dwa tysi�ce pi��set pi��dziesi�t pi�� razy i wci�� jeszcze nie wiem, dok�d one prowadz�! A ta koniczynka, kt�ra ma wpuszcza� �wiat�o do wn�trza... dla kogo te� ma dopuszcza� to �wiat�o? Czy tam jest kto� w �rodku? Czy tam kto� mieszka? OD�WIERNA Nie wiem! Nigdy nie widzia�am, by te drzwi otwierano... OFICER Wygl�daj� jak drzwi od spi�arki, kt�re widzia�em, gdy mia�em cztery lata i w pewne niedzielne popo�udnie poszed�em ze s�u��c� do s�siad�w! Do innych rodzin, do innych s�u��cych, ale nigdy nie doszed�em dalej jak do kuchni i siedzia�em tam mi�dzy beczk� na wod� i fask� na s�l. Naogl�da�em ja si� niema�o kuchni w �yciu, a spi�arki zawsze by�y w sionce i mia�y wywiercone okr�g�e dziurki i koniczynk�!... Ale przecie� opera nie ma spi�arki, bo nie ma tu kuchni! (�piewa) Wiktoria!... Prosz� pani, ona chyba nie wyjdzie st�d jak�� inna drog�? OD�WIERNA Nie, prosz� pana, nie ma �adnej innej drogi! OFICER W takim razie spotkam si� z ni�! Wybiegaj� aktorzy, O f i c e r bacznie si� im przygl�da. Teraz ju� pewnie szybko nadejdzie!... Prosz� pani! Ten niebieski tojad tam, na placu... Widywa�em go jeszcze jako dziecko... To ten sam, nieprawda�... Przypominam sobie, to by�o na pewnej plebanii, mia�em wtedy siedem lat... dwa go��bie, dwa niebieskie go��bie siedz� pod kielichem tego kwiatu... ale wtedy, dawno temu, przylecia�a pszczo�a i wesz�a do kielicha... a ja pomy�la�em sobie: �Ju� ci� mam� i zerwa�em kwiat. Ale pszczo�a uk�u�a mnie w palec poprzez p�atek i zacz��em p�aka�... na to nadesz�a �ona pastora i przy�o�y�a mi na rank� wilgotnej ziemi... a potem wieczorem dostali�my poziomki z mlekiem!... Co to, ju� si� �ciemnia... (do R o z l e p i a c z a P l a k a t � w) Dok�d pan idzie? ROZLEPIACZ PLAKAT�W Do domu, na kolacj�. OFICER (zas�ania sobie oczy) Na kolacj�? O tej porze? Prosz� pani!... Czy mog� zatelefonowa� do rosn�cego zamku? Tylko momencik! C�RKA INDRY Co masz tam do za�atwienia? OFICER Powiem tylko szklarzowi, �eby wstawi� podw�jne okna, bo nied�ugo b�dzie zima, a ja tak okropnie marzn�! (wchodzi do portierki) C�RKA INDRY Kto to jest panna Wiktoria? OD�WIERNA To jego ukochana! C�RKA INDRY Trafna odpowied�! Kim ona jest dla nas i dla innych, to go nie obchodzi! Wa�ne jest tylko, czym jest dla niego! Gwa�townie ciemnieje. 12 OD�WIERNA (zapala lamp�) Szybko si� dzi� �ciemnia. C�RKA INDRY Dla bog�w rok jest jak jedna minuta! OD�WIERNA A dla ludzi minuta mo�e by� d�uga jak rok! OFICER (wraca na scen�; wygl�da n�dznie, r�e zwi�d�y) Jeszcze nie przysz�a? OD�WIERNA Nie! OFICER Ale ona p r z y j d z i e... Ona przyjdzie.... (przechadza si�) Mo�e jednak mimo wszystko lepiej b�dzie odwo�a� zam�wiony obiad!... Bo to ju� wiecz�r... Tak! tak zrobi�! (wchodzi do portierki i telefonuje) OD�WIERNA (do C � r k i) Prosz� o m�j szal! C�RKA INDRY Nie, moja droga, niech pani odpocznie. Ja b�d� pe�ni� pani s�u�b�... chc� pozna� ludzi i �ycie, aby przekona� si�, czy jest tak ci�kie jak m�wi�. OD�WIERNA Ale tu, na tej posadzie, nie wolno zasn��, nigdy, ani w dzie�, ani w nocy... C�RKA INDRY Nie wolno spa� nawet w nocy? OD�WIERNA Tylko je�eli kto� potrafi spa� ze sznurem od dzwonka przywi�zanym do r�ki... bo po scenie chodz� nocni str�e, kt�rzy zmieniaj� si� co trzy godziny... C�RKA INDRY To� to tortura... OD�WIERNA Tak si� pani zdaje, ale my si� cieszymy, gdy dostaniemy tak� posad�. O, gdyby pani wiedzia�a, jak mi zazdroszcz�. C�RKA INDRY Zazdroszcz�? Czy mo�na zazdro�ci� torturowanym? OD�WIERNA Tak!... Ale widzi pani, gorsze od czuwania po nocach i zm�czenia, przeci�g�w, zimna i wilgoci jest to, �e musz� wys�uchiwa� zwierze� tych wszystkich nieszcz�nik�w stamt�d, z g�ry... Wszyscy przychodz� do mnie. Dlaczego? Mo�e w zmarszczkach mej twarzy czytaj� runy wyryte cierpieniem, kt�re wzbudzaj� zaufanie... W tym szalu, moje dziecko, kryje si� trzydzie�ci lat m�ki w�asnej i cudzej! C�RKA INDRY Tote� jest ci�ki jak kamie� i parzy jak pokrzywa... OD�WIERNA No� go, skoro chcesz... gdy ci zbyt zaci��y, zawo�aj, a przyjd� ci� zluzowa�! C�RKA INDRY Bywaj! To, co ty umiesz ud�wign��, potrafi� chyba i ja! OD�WIERNA zobaczymy!... Ale b�d� dobra dla mojej gromadki i niech ci� nie nu�� ich skargi. 13 Znika w korytarzu. Na scenie robi si� zupe�nie ciemno. Tymczasem zmienia si� sceneria. Lipa stoi teraz bezlistna. B��kitny tojad jest prawie zwi�d�y. A gdy znowu pojawia si� �wiat�o, ziele� w perspektywie korytarza nabiera odcienia jesiennego br�zu. OFICER (wchodzi, gdy na scenie robi si� jasno. Ma teraz siwe w�osy i brod�. Odzie� jego jest obszarpana, ko�nierzyk brudny i wymi�ty. Z bukietu r� zosta�y tylko ogo�ocone z kwiat�w �odygi. O f i c e r chodzi po scenie) Wszystko wskazuje na to, �e lato ju� min�o i jesie� si� zbli�a. Widz� to po lipie i po tym tojadzie!... (chodzi) Ale dla mnie jesie� jest wiosn�, bo wtedy znowu otwiera si� teatr! I wtedy ona musi przyj��! Droga pani, czy mog� chwil� spocz�� na tym krze�le? C�RKA INDRY Si�d�, m�j przyjacielu, ja mog� sta�! OFICER (siada) O, gdybym m�g� cho�by na chwil� usn��, zaraz by�oby mi lepiej!... Zasypia na par� sekund, zn�w podrywa si� i zaczyna chodzi�. Zatrzymuje si� przed drzwiami z koniczynk� i dotyka ich. Te drzwi nie daj� mi chwili spokoju... co kryje si� za nimi? Bo przecie� co� tam musi by�! Z g�ry s�ycha� cich� muzyk� do ta�ca. Ach, tak! Zacz�a si� pr�ba! Scena rozja�nia si� i ciemnieje na przemian, jak gdyby o�wietlana migotaniem latarni morskiej. Co to takiego? (skanduje w rytm zmian o�wietlenia) Jasno i ciemno, jasno i ciemno? C�RKA INDRY (na�laduje go) Dzie� i noc, dzie� i noc!... �askawa Opatrzno�� chce skr�ci� twoje czekanie i dlatego uciekaj� dni �cigaj�c noce! Scena rozja�nia si� na dobre. Wchodzi R o z l e p i a c z p l a k a t � w ze swoj� podrywk� i przyborami. OFICER To rozlepiacz plakat�w z podrywk�. Czy dobrze si� panu �owi�o ryby? ROZLEPIACZ PLAKAT�W Tak! Lato by�o ciep�e i troch� przyd�ugie... a podrywk� do�� dobra, ale nie tak dobra, jak to sobie wyobra�a�em... OFICER (z naciskiem) Nie tak, jak to sobie wyobra�a�em!... To znakomicie powiedziane! Nic nie jest tak, jak to sobie wyobra�a�em!... Dlatego �e my�l to co� wi�cej ni� czyn � to wi�cej ni� rzecz... (chodzi uderzaj�c bukietem o �cian�, tak �e z r� opadaj� ostatnie p�atki) ROZLEPIACZ PLAKAT�W Czy ona jeszcze nie zesz�a? OFICER Nie, jeszcze nie, ale wnet przyjdzie!... Czy wie pan, co si� znajduje za tymi drzwiami? ROZLEPIACZ PLAKAT�W Nie! Nigdy nie widzia�em, by te drzwi by�y otwarte. 14 OFICER Zatelefonuj� po �lusarza, �eby je przyszed� otworzy�! Idzie do telefonu. R o z l e p i a c z p l a k a t � w rozlepia afisz i wychodzi na prawo. C�RKA INDRY Co w�a�ciwie nie podoba ci si� w tej podrywce? ROZLEPIACZ PLAKAT�W Nie podoba? W�a�ciwie to mi si� podoba... Ale nie jest taka, jak to sobie wyobra�a�em, i dlatego przyjemno�� nie by�a t a k a wielka... C�RKA INDRY A jak sobie wyobra�a�e� podrywk�? ROZLEPIACZ PLAKAT�W Jak?... Nie umiem tego powiedzie�... C�RKA INDRY Prosz�, pozw�l mnie! Wyobra�a�e� j� sobie inn�, ni� si� okaza�a. Mia�a by� zielona, ale nie tak� zieleni�! ROZLEPIACZ PLAKAT�W A wi�c pani to wie! Pani wie wszystko � dlatego wszyscy przychodz� do pani ze swymi troskami... O, gdyby pani chcia�a tak�e mnie kiedy� wys�ucha�... C�RKA INDRY Ch�tnie... Chod� do mnie i opowiedz o swoich zmartwieniach... Wchodzi do swego pokoiku. R o z l e p i a c z p l a k a t � w stoi na zewn�trz, pod okienkiem, i m�wi. Na scenie robi si� zn�w zupe�nie ciemno. Potem rozja�nia si� i teraz znowu lipa zieleni si�, a tojad kwitnie. S�once o�wietla ziele� w perspektywie korytarza. Oficer wchodzi na scen�, jest teraz stary i siwy, obdarty, w zniszczonych bucikach, w r�ku niesie �odygi z bukietu r�. Chodzi tam i z powrotem, powoli jak starzec. Czyta afisz. B a l e t n i c a wchodzi z prawej. OFICER Czy panna Wiktoria ju� wysz�a? BALETNICA Nie, jeszcze nie! OFICER W takim razie poczekam! Chyba nied�ugo przyjdzie? BALETNICA (powa�nie) Z ca�� pewno�ci�! OFICER Prosz� nie odchodzi�! Zobaczy pani, co jest za tymi drzwiami. Pos�a�em ju� po �lusarza! BALETNICA Och, to b�dzie ogromnie ciekawe! Zobaczy�, jak si� otwiera te drzwi! Te drzwi i ten rosn�cy zamek! Zna pan ten zamek? OFICER Oczywi�cie! Jeszcze jak! By�em tam uwi�ziony! BALETNICA Nie, doprawdy? Ale dlaczego oni maja tam tyle koni? 15 OFICER Bo to zamek � stajnia... BALETNICA (z b�lem) Jaka ja g�upia, �e nie mog�am tego zrozumie�. C h � r z y s t a wchodzi z prawej. OFICER Czy panna Wiktoria ju� wysz�a? CH�RZYSTA (powa�nie) Nie, jeszcze nie! Ona nigdy nie wychodzi! OFICER To dlatego, �e mnie kocha!... Prosz� nie odchodzi�, dop�ki nie przyjdzie �lusarz, kt�ry otworzy te drzwi. CH�RZYSTA O, to te drzwi maj� by� otwarte? �wietnie!... Zapytam tylko o co� od�wiern�. S u f l e r wchodzi z prawej. OFICER Czy panna Wiktoria ju� wysz�a? SUFLER O ile wiem, to nie! OFICER A widzicie! Nie m�wi�em, �e czeka na mnie! Prosz� nie odchodzi�, bo maj� otworzy� drzwi. SUFLER Jakie drzwi? OFICER S� tylko jedne! SUFLER Ju� wiem! Drzwi z koniczynk�!... W takim razie zostaj�! Pogadam tylko chwil� z od�wiern�. B a l e t n i c a, C h � r z y s t a, S u f l e r grupuj� si� obok R o z l e p i a c z a p l a k a t � w przed okienkiem pokoiku O d � w i e r n e j, gdzie kolejno rozmawiaj� z C � r k �. S z k l a r z wchodzi przez furtk�. OFICER Czy to �lusarz? SZKLARZ Nie, �lusarz wyszed� do pracy, ale r�wnie dobrze wystarczy szklarz. OFICER Tak, oczywi�cie... oczywi�cie, ale czy ma pan przy sobie diament? SZKLARZ Naturalnie! Szklarz bez diamentu, co by to by� za szklarz? OFICER Rzeczywi�cie! A wi�c bierzmy si� do dzie�a. Klaszcze w d�onie. Wszyscy zbieraj� si� wok� drzwi. Z prawej nadbiegaj� C h � r z y � c i w strojach ze ��piewak�w norymberskich� i statystki w strojach tancerek z �Aidy�. OFICER �lusarzu czy te� Szklarzu � czy� swoj� powinno��! 16 SZKLARZ (wysuwa si� naprz�d z diamentem) Taka chwila niecz�sto zdarza si� w �yciu cz�owieka. Dlatego te�, moi przyjaciele... prosz� was... zastan�wcie si� g��boko... POLICJANT (pojawia si�) W imieniu prawa zakazuj� otwierania tych drzwi! OFICER O m�j Bo�e, zaraz awantura, gdy si� chce zrobi� co� nowego i wielkiego!... Ale my si� b�dziemy procesowa�!... Chod�my do adwokata! Przekonamy si�, czy prawo co� jeszcze znaczy! Do adwokata! Przy podniesionej kurtynie scena przemienia si� w biuro A d w o k a t a. Furta staje si� furtk� w balustradzie przechodz�cej przez �rodek sceny i oddzielaj�cej adwokackie biuro. Pok�j O d � w i e r n e j s�u�y jako adwokacki pulpit do pisania, otwarty ku przodowi. Lipa, pozbawiona li�ci, staje si� wieszakiem na kapelusze i p�aszcze. Tablica do afisz�w zawieszona jest og�oszeniami i wyrokami s�dowymi. Drzwi z czterolistn� koniczynk� stanowi� teraz szaf� z dokumentami. A d w o k a t we fraku i bia�ym halsztuku siedzi na lewo od furtki przy pulpicie zarzuconym papierami. Jego wygl�d �wiadczy o nies�ychanych cierpieniach. Jest kredowo blady, twarz ma pokryt� zmarszczkami i pe�n� trupio�fioletowych cieni. Jest brzydki i na twarzy jego maluj� si� wszelkiego rodzaju zbrodnie i wyst�pki, do zajmowania si� kt�rymi zmusza go jego zaw�d. Z dw�ch p i s a r z y jeden ma tylko jedn� r�k�, drugi za� jest �lepy na jedno oko. Ludzie, kt�rzy si� zebrali, �eby zobaczy�, �otwieranie drzwi�, stoj� dalej na tym samym miejscu. Teraz jednak czekaj� na przyj�cie przez A d w o k a t a i wygl�daj�, jak gdyby stali tam tak przez ca�y czas. C � r k a I n d r y w szalu i O f i c e r na pierwszym planie. ADWOKAT (podchodzi do C � r k i I n dr y) Moja siostro, czy dasz mi ten szal? Powiesz� go u siebie, dop�ki nie rozpal� w piecu, a wtedy spal� go z wszystkimi zawartymi w nim troskami i niedolami. C�RKA INDRY Jeszcze nie teraz, m�j bracie. Chc� go wpierw dobrze nape�ni�, a przede wszystkim chc� zebra� do niego wszystkie twoje b�le, wszystkie powierzone ci w zaufaniu wyznania zbrodni, wyst�pk�w, bezprawnych zysk�w, obmowy, oszczerstw... ADWOKAT Droga przyjaci�ko, w takim razie ten szal ci nie wystarczy! Sp�jrz na te �ciany. Czy� nie jest tu tak, jak gdyby wszystkie grzechy przylgn�y do tapet? Sp�jrz na papiery, na kt�rych spisuj� dzieje ludzkich krzywd! Sp�jrz na mnie!... Nikt u�miechni�ty nigdy tu nie przychodzi... same tylko z�e spojrzenia, wyszczerzone z�by, zaci�ni�te pi�ci... I wszyscy wylewaj� na mnie swoj� z�o��, swoj� zawi��, swoje podejrzenia. Popatrz! R�ce moje s� czarne i nie potrafi� ich nigdy domy�, sp�jrz, jakie s� pop�kane i skrwawione... Nie mog� nosi� ubra� d�u�ej ni� kilka dni, bo przechodz� odorem cudzych zbrodni... Czasem ka�� tu kadzi� siark�, ale i to nie pomaga. Sypiam obok i �ni� tylko o zbrodniach... W tej chwili prowadz� w s�dzie spraw� o morderstwo... to jeszcze drobiazg. Ale czy wiesz, co jest najgorsze z wszystkiego? Rozwody ma��onk�w! � Wtedy jak gdyby wszystko krzycza�o na ziemi i na niebie... zdrada przeciw pierwotnej sile, przeciw mi�o�ci, kt�ra jest �r�d�em wszystkiego dobra... A gdy ca�e ryzy papieru zostan� ju� zapisane ich wzajemnymi oskar�eniami i w ko�cu jaki� przyjazny cz�owiek we�mie jedno z ma��onk�w na rozmow� w cztery oczy, natrze mu uszu i z u�miechem zada proste pytanie: �Co w�a�ciwie masz przeciw swemu m�owi czy �onie?� � to ona � lub on � nie mog� znale�� odpowiedzi, nie znaj� przyczyny rozd�wi�ku! Raz � tak, chodzi�o wtedy o jak�� sa�atk�, innym razem o jakie� s�owo, przewa�nie za� zupe�nie o nic. Ale te m�ki, te cierpienia! Musz� to znosi�!... Patrz, jak wygl�dam! I ty s�dzisz, �e m�g�bym zdoby� mi�o�� jakiej� kobiety z tym wygl�dem 17 zbrodniarza? Przypuszczasz, �e kto� zechcia�by si� ze mn� zaprzyja�ni�? Ze mn�, kt�ry za wszystkich musz� �ciga� d�ugi w tym mie�cie?... To rozpacz by� cz�owiekiem! C�RKA INDRY Biedni ludzie! ADWOKAT To prawda! A ju� zupe�n� zagadk� jest dla mnie, z czego ludzie �yj�! �eni� si� maj�c dwa tysi�ce koron dochodu, podczas gdy potrzebuj� czterech... naturalnie po�yczaj�, wszyscy po�yczaj�! Z trudem daj� sobie rad� i tak bieduj� a� do �mierci... masa spadkowa zawsze jest zad�u�ona! Powiedzcie mi, na Boga, kto to wszystko w ko�cu p�aci? C�RKA INDRY Ten, kto karmi ptaki niebieskie! ADWOKAT Tak! Ale gdyby ten, kto karmi ptaki niebieskie, zechcia� zej�� na swoj� ziemi� i zobaczy�, jak wiedzie si� jego biednym ludzkim dzieciom, mo�e ogarn�oby go wsp�czucie. C�RKA INDRY Biedni ludzie! ADWOKAT Tak, biedni! (do O f i c e r a) Czego pan sobie �yczy? OFICER Chcia�em tylko zapyta�, czy panna Wiktoria ju� wysz�a! ADWOKAT Nie, jeszcze nie, mo�e pan by� ca�kiem spokojny... Dlaczego pan tak d�ubie przy mojej szafie? OFICER Zdawa�o mi si�, �e drzwi s� tak podobne do... ADWOKAT O nie, o nie, o nie! S�ycha� g�os dzwon�w ko�cielnych. OFICER Czy to pogrzeb w mie�cie? ADWOKAT Nie, to promocja, doktorska promocja. Mam w�a�nie dosta� stopie� doktora praw. A mo�e i pan ma ochot� promowa� si� i dosta� laurowy wieniec? OFICER Dlaczeg� by nie? Zawsze to jakie� urozmaicenie... ADWOKAT To mo�e przyst�pimy natychmiast do tego uroczystego aktu? � Prosz� si� tylko przebra�! O f i c e r wychodzi. Na, scenie robi si� ciemno, a podczas tego dokonuj� si� nast�puj�ce zmiany. Balustrada zostaje i s�u�y teraz jako balustrada ko�cielnego ch�ru. Tablica do afisz�w staje si� tablic� do wywieszania numer�w psalm�w. Lipa�wieszad�o zmienia si� w kandelabr, pulpit adwokata w katedr� promotora. Drzwi z czterolistn� koniczynk� prowadz� teraz do zakrystii. Ch�rzy�ci z ��piewak�w norymberskich� staj� si� pedelami z ber�ami uniwersyteckimi, a statystki nios� laurowe wie�ce. Pozostali stoj� nadal w roli widz�w. T�o sceny podnosi si�, a nowe przedstawia wielkie organy z klawiatur� na dole, a ponad tym lustro. S�ycha� muzyk�. Po bokach sceny cztery fakultety: filozofia, teologia, medycyna, prawo. �rodek sceny jest przez chwil� pusty. Pedele wchodz� z prawej. Statystki krocz� za nimi trzymaj�c przed sob� 18 laurowe wie�ce, trzej �promovendi� wchodz� jeden za drugim z lewej strony i po udekorowaniu wie�cami przez statystki wychodz� w prawo. A d w o k a t podchodzi, aby otrzyma� wieniec. Statystki odwracaj� si�, wzbraniaj� si� w�o�y� mu wieniec i wychodz�. A d w o k a t, wstrz��ni�ty, opiera si� o kolumn�. Wszyscy wycofuj� si�. A d w o k a t zostaje sam. C�RKA INDRY (wchodzi w bia�ym welonie na g�owie i ramionach) Widzisz, wypra�am szal... Ale dlaczego tu stoisz? Nie dosta�e� wie�ca? ADWOKAT Nie, nie by�em godzien. C�RKA INDRY Dlaczego? Czy dlatego, �e� si� ujmowa� za spraw� biedak�w, przemawia� w obronie przest�pcy, zmniejsza� brzemi� winowajcy, stara� si� o odroczenie dla skazanego... biada ludziom... nie s� anio�ami, ale �al mi ich. ADWOKAT Nie m�w �le o ludziach, ja przecie� musz� ich broni�. C�RKA INDRY (oparta o organy) Dlaczego bij� swoich przyjaci� po twarzy? ADWOKAT Bo nie umiej� post�powa� lepiej! C�RKA INDRY A wi�c o�wie�my ich! Chcia�by�? Razem ze mn�? ADWOKAT Oni nie przyjmuj� �adnych nauk! Oby nasze skargi dosi�g�y bog�w w niebie... C�RKA INDRY Dojd� do boskiego tronu! (staje przy organach) Czy wiesz, co widz� w tym lustrze? �wiata we w�a�ciwej postaci! Tak, bo w rzeczywisto�ci jest on na opak. ADWOKAT Jak to si� sta�o, �e zosta� odwr�cony? C�RKA INDRY Gdy robiono kopi�... ADWOKAT Nareszcie mi to wyt�umaczy�a�! Kopia... zawsze przeczuwa�em, �e to niedobra kopia... i gdy przypomina�em sobie pierwowzory, ogarnia�o mnie niezadowolenie z wszystkiego... A ludzie nazywali to nienasyceniem, odpryskami diabelskiego szk�a w oku i B�g wie jak jeszcze... C�RKA INDRY Bo to przecie� wariactwo! Sp�jrz cho�by na te cztery fakultety! Konserwatywny rz�d finansuje wszystkie cztery � teologi�, nauk� o Bogu, zawsze atakowan� i o�mieszan� przez filozofi�, kt�ra podaje si� za sam� m�dro��! I medycyn�, kt�ra zawsze ma zastrze�enia do filozofii i nie zalicza teologii do rz�du nauk, lecz nazywa j� zabobonem... A wszystkie one zasiadaj� w tym samym senacie, kt�ry ma uczy� m�odzie� respektu � dla uniwersytetu. To� to przecie� dom wariat�w! I biada temu, kto to pierwszy zrozumie. ADWOKAT Pierwsi si� tego dowiedz� teologowie. Na wst�pie studi�w wyk�ada im si� filozofi�, kt�ra ich uczy, �e teologia to nonsens. A potem, ucz�c si� teologii, dowiaduj� si�, �e filozofia to nonsens! G�upcy, nieprawda�? C�RKA INDRY No i prawo, kt�re s�u�y wszystkim z wyj�tkiem s�ug. 19 ADWOKAT Sprawiedliwo��, kt�ra, gdy chce by� sprawiedliwa, staje si� przekle�stwem dla tego, kto j� feruje!... Prawo, kt�re tak cz�sto dopuszcza si� bezprawia! C�RKA INDRY A to�cie sobie piwa nawarzyli. Ludzie! Dzieci! Chod�, dam ci wieniec... w kt�rym b�dzie ci bardziej do twarzy. (wk�ada mu na g�ow� cierniow� koron�) A teraz zagram ci co�! (siada przy organach i gra �Kyrie�, jednak zamiast ton�w organ�w s�ycha� ludzkie g�osy) G�OSY DZIECI�CE Wieczny! Wieczny! (ostatni ton przeci�g�y) G�OSY KOBIECE Zmi�uj si� nad nami! (ostatni ton przeci�g�y) G�OSY M�SKIE (tenory) Zbaw nas przez swe mi�osierdzie! (ostatni ton, przeci�g�y) G�OSY M�SKIE (basy) Oszcz�d� dzieci twoje, Panie i nie gniewaj si� na nas. WSZYSCY Zmi�uj si� nad nami! Wys�uchaj nas! Miej mi�osierdzie dla nas, �miertelnych! � O wieczny Bo�e! Dlaczego tak daleko? Z g��boko�ci wo�amy do ciebie o �ask�. Wiekuisty Panie! Nie czy� brzemienia dzieci twoich zbyt ci�kim! Wys�uchaj nas! Wys�uchaj nas, Panie! Na scenie robi si� ciemno. C � r k a I n d r y podnosi si� i zbli�a do A d w o k a t a. Organy zmieniaj� si�, skutkiem zmiany o�wietlenia, w grot� Fingala. U st�p bazaltowych kolumn faluje wzburzone morze; �oskot fal miesza si� z szumem wiatru. ADWOKAT Gdzie jeste�my, siostro? C�RKA INDRY Co s�yszysz? ADWOKAT S�ysz�, jak spadaj� krople... C�RKA INDRY To �zy... tu ludzkie �zy... Co jeszcze s�yszysz? ADWOKAT Co� wzdycha... co� kwili... co� lamentuje... C�RKA INDRY A� tu dotar�a skarga �miertelnik�w... ale nie dalej. Dlaczego jednak ta wieczna skarga? Czy w �yciu nie ma nic, czym mo�na by si� cieszy�? ADWOKAT Jest! To, co najrozkoszniejsze, a zarazem najbardziej gorzkie. Mi�o��! �ona i dom! To, co najwspanialsze i najn�dzniejsze! C�RKA INDRY Chcia�abym to pozna�! ADWOKAT Ze mn�? C�RKA INDRY Z tob�! Znasz rafy, przeszkody, mogliby�my ich unikn��. ADWOKAT Jestem biedny! 20 C�RKA INDRY I co z tego, skoro si� kochamy? A troch� pi�kna nic nie kosztuje! ADWOKAT Mo�e si� okaza�, �e mam niech�� do tego, na co ty patrzysz z sympati�. C�RKA INDRY Trzeba to b�dzie jako� pogodzi�! ADWOKAT A je�li si� sob� znu�ymy? C�RKA INDRY Przyjdzie dziecko i da rozrywk�, kt�ra jest zawsze nowa. ADWOKAT Wi�c chcesz mnie, biednego i brzydkiego, pogardzanego i odtr�conego? C�RKA INDRY Tak! Po��czmy nasze losy. ADWOKAT A wi�c dobrze! 21 Bardzo skromna izba przy adwokackiej kancelarii. Na prawo wielkie dwuosobowe ��ko z zas�on�, obok okno. Na lewo �elazny piecyk z naczyniami do gotowania. K r y s t y n a zakleja paskami wewn�trzne okna. W tyle sceny drzwi otwarte do kancelarii, wida� tam biedak�w czekaj�cych na przyj�cie. KRYSTYNA Ja klej�, ja klej�! C�RKA INDRY (blada i wychud�a, siedzi przy piecyku) Zamykasz dost�p powietrza! Ja si� dusz�! KRYSTYNA Zosta�a ju� tylko ma�a szparka! C�RKA INDRY Powietrza, powietrza! Nie mam czym oddycha�! KRYSTYNA Zaklejam, zaklejam! ADWOKAT Dobrze robisz, Krystynko. Opa� du�o kosztuje! C�RKA INDRY Och, to tak, jak gdyby� zakleja� mi usta! ADWOKAT (stoi w drzwiach z jakim� papierem w r�ku) Dziecko �pi? C�RRKA INDRY Tak, nareszcie usn�o. ADWOKAT (�agodnie) Ten krzyk wystrasza mi klient�w! C�RKA INDRY (przyja�nie) Co mo�na na to poradzi�? ADWOKAT Nic! C�RKA INDRY Mo�na by wynaj�� wi�ksze mieszkanie! ADWOKAT Nie mamy na to pieni�dzy! C�RKA INDRY Pozw�l mi otworzy� okno, to z�e powietrze mnie dusi! ADWOKAT Wtedy ciep�o si� ulotni i b�dziemy marzn��! C�RKA INDRY To okropne!... Mo�na ju� u ciebie szorowa�? ADWOKAT Ani ty, ani ja nie mamy na to si�, a Krystyna musi klei�. Ma zaklei� ca�y dom, ka�d� szpark� w dachu, w pod�odze, w �cianach! C�RKA INDRY By�am przygotowana na n�dz�, ale nie na brud! 22 ADWOKAT N�dza jest zawsze mniej lub bardziej brudna! C�RKA INDRY To gorsze, ni� sobie wyobra�a�am! ADWOKAT Nie jest nam najgorzej! Jeszcze mamy co je��! C�RKA INDRY Ale co to za jedzenie? ADWOKAT Kapusta jest tania, po�ywna i smaczna! C�RKA INDRY Je�li kto� lubi kapust�! Dla mnie jest wstr�tna! ADWOKAT Dlaczego� mi tego nie powiedzia�a? C�RKA INDRY Dlatego, �e ci� kocha�am! Chcia�a si� po�wi�ci� i je�� to, co ty lubisz! ADWOKAT W takim razie ja musz� po�wi�ci� �e lubi� kapust�! Ofiary musz� by� wzajemne. C�RKA INDRY Wi�c co b�dziemy je��? Ryb�? Ale ty nie cierpisz ryby. ADWDOKAT I ryba jest droga! C�RKA INDRY To wszystko jest gorsze, ni� przypuszcza�am! ADWOKAT (przyja�nie) Widzisz, jakie to ci�kie! A dziecko, kt�re mia�o nas jeszcze bardziej zwi�za� i by� nam b�ogos�awie�stwem... stanie si� nasz� zgub�! C�RKA INDRY Ukochany m�j! Gin� w tym zaduchu w tym pokoju z widokiem na podw�rko, przy tym dziecinnym krzyku podczas nie ko�cz�cych si� bezsennych godzin, przy tych ludziach w poczekalni z ich lamentami, k��tniami i oskar�eniami... Ja umr�! ADWOKAT Biedny ma�y kwiatku, bez �wiat�a, powietrza... C�RKA INDRY A ty m�wisz, �e s� tacy, kt�rym je jeszcze gorzej! ADWOKAT Nale�� do ludzi, kt�rym si� w nasz dzielnicy zazdro�ci. C�RKA INDRY Wszystko by jako� jeszcze mo�na wytrzyma�, gdybym tylko mog�a mie� w domu cos pi�knego! ADWOKAT Wiem, �e my�lisz o kwiatach, twoich ulubionych heliotropach, ale one kosztuj� p�torej korony sztuka, a to sze�� litr�w mleka albo cztery wiadra kartofli. C�RKA INDRY Ch�tnie wyrzekn� si� jedzenia dla jednego kwiatka. ADWOKAT Istnieje pi�kno, kt�re nic nie kosztuje, a kt�rego brak w domu jest najgorsz� m�k� dla cz�owieka obdarzonego poczuciem pi�kna! 23 C�RKA INDRY Co to takiego? ADWOKAT Jak ci powiem, b�dziesz si� gniewa�! C�RKA INDRY Um�wili�my si�, �e nie b�dziemy si� na siebie gniewa�! ADWOKAT Um�wili�my si�... wszystko dobrze, Agnes, byle nie te szorstkie, twarde akcenty... wiesz, o co chodzi! Jeszcze nie to! C�RKA INDRY Nigdy ich nie b�dziemy s�ysze�! ADWOKAT Nigdy, je�li to b�dzie ode mnie zale�a�o! C�RKA INDRY M�w zatem! ADWOKAT A wi�c dobrze! Gdy przychodz� do domu, patrz� naprz�d, jak firanka wisi na karniszu... (podchodzi do okna i poprawia firank�) Gdy zwisa jak sznur lub jak szmata... wtedy szybko wychodz�!... Potem rzucam okiem na krzes�a... je�li stoj� r�wno, zostaj�!... (poprawia krzes�o przy �cianie) A potem patrz� na �wiece w lichtarzach... Je�li s� przekrzywione, to znaczy, �e ca�y dom schodzi na psy! (poprawia �wiec� stoj�c� na biurku) To jest, droga moja, to pi�kno, kt�re nic nie kosztuje! C�RKA INDRY (sk�ania g�ow� na piersi) Tylko bez tych ostrych akcent�w, Aksel! ADWOKAT Nie by�y ostre. C�RKA INDRY By�y! ADWOKAT A to co znowu, u licha! C�RKA INDRY Jak ty do mnie m�wisz? ADWOKAT Daruj mi, Agnes, z powodu twojego niechlujstwa nacierpia�em si� tyle samo, ile ty z powodu brudu! A nie �mia�em sam bra� si� do sprz�tania, bo wtedy gniewasz si�, jak gdybym ci robi� wyrzuty... uf! Mo�e ju� na tym sko�czymy? C�RKA INDRY Jak okropnie trudno by� ma��e�stwem... to trudniejsze ni� wszystko inne! � Chyba to trzeba by� anio�em! ADWOKAT Tak, i ja tak my�l�! C�RKA INDRY Zdaje mi si�, �e zaczn� ci� nienawidzi� po tym, co powiedzia�e�! ADWOKAT W takim razie biada nam!... Ale nie dopu��my do nienawi�ci. Obiecuj�, �e ju� nigdy nie zrobi� �adnej uwagi o sprz�taniu... cho� to dla mnie tortura! C�RKA INDRY A ja b�d� je�� kapust�, cho� to mnie m�ka! ADWOKAT A zatem wsp�ycie w m�ce! Rozkosz jednego cierpieniem drugiego! 24 C�RKA INDRY Biedni ludzie! ADWOKAT Widzisz to teraz? C�RKA INDRY Tak! Ale, na Boga, unikajmy ran skoro znamy je tak dobrze! ADWOKAT Unikajmy! Jeste�my przecie� tolerancyjni i �wiatli. Potrafimy wybacza� i zapomina�! C�RKA INDRY Umiemy przecie� �mia� si� z drobiazg�w! ADWOKAT Tak, tylko my to umiemy!... Wiesz, czyta�em dzi� w gazecie!... ale a propos � gdzie jest gazeta? C�RKA INDRY (z zak�opotaniem) Jaka gazeta? ADWOKAT (twardo) Czy�bym prenumerowa� wi�cej ni� jedn�? C�RKA INDRY U�miechnij si� i nie m�w takim twardym tonem... Twoj� gazet� zu�y�am na podpa�ki. ADWOKAT (gwa�townie) A to co znowu, u licha! C�RKA INDRY U�miechnij si�!... Spali�am j�, dlatego �e drwi�a z wszystkiego, co dla mnie �wi�te... ADWOKAT A co dla mnie nie jest �wi�te! No c�... (uderza pi�ci� o d�o�, w�ciek�y) Mam si� �mia�, mam si� �mia� do rozpuku... mam by� wyrozumia�y i kry� si� ze swym zdaniem, i m�wi� zawsze �tak�, i we wszystkim ust�powa�, i mam by� ob�udny! A wi�c spali�a� moj� gazet�! A wi�c to tak! (zak�ada firank� na kolumienk� ��ka) Dobrze! Bior� si� zatem zn�w do sprz�tania, �eby ci by�o przykro... Agnes, to jest po prostu nie do wytrzymania. C�RKA INDRY Pewnie, �e tak! ADWOKAT A mimo to musimy wytrzyma�, nie z powodu naszych obietnic, tylko dla dziecka! C�RKA INDRY To prawda! Dla dziecka! Och! Och! Musimy wytrzyma�! ADWOKAT Musz� ju� i�� do moich klient�w. S�yszysz, niecierpliwi� si�, aby dobra� si� sobie sk�ry, �ci�gn�� na siebie grzywny i wi�zienie... nieszcz�sne istoty... C�RKA INDRY Biedni, biedni ludzie! I to zaklejanie. (spuszcza g�ow� na piersi w niemej rozpaczy) KRYSTYNA Ja klej�, ja klej�! Adwokat staje w drzwiach, nerwowo porusza klamk�. C�RKA INDRY Och, jak ten zamek zgrzyta. Tak jakby� mi serce �ciska�... ADWOKAT Ja �ciskam, ja �ciskam... 25 C�RKA INDRY Nie r�b tego! ADWOKAT Ja �ciskam... C�RKA INDRY Nie! ADWOKAT Ja... OFICER (chwyta za klamk� od strony kancelarii) Czy mo�na! ADWOKAT (puszcza klamk�) Bardzo prosz�! Przecie� pan zosta� promowany na doktora! OFICER Ca�e �ycie teraz przede mn�! Wszystko jest teraz dla mnie dost�pne, wst�pi�em na Parnas, laury zdobyte, nie�miertelno��, s�awa, wszystko jest moje! ADWOKAT A z czego pan b�dzie �y�? OFICER �y�? ADWOKAT Przecie� musi pan mie� mieszkanie, odzie�, jedzenie? OFICER To si� zawsze znajdzie, byle mie� kogo�, kto kocha! ADWOKAT By� mo�e!... By� mo�e!... Klej, Krystyno. Zaklejaj, a� mi zabraknie tchu! (wycofuje si� ty�em, kiwaj�c g�ow�) KRYSTYNA Ja klej�, ja klej�! A� mi zabraknie tchu! OFICER P�jdziesz teraz ze mn�? C�RKA INDRY Natychmiast, ale dok�d? OICER do Fagervik! Tam lato, tam �wieci s�o�ce tam jest m�odo��, dzieci, kwiaty, �piew i taniec, zabawa i rado��! C�RKA INDRY Wi�c jed�my tam! OFICER Chod�! ADWOKAT (wchodzi znowu) Wracam teraz do mego pierwszego piek�a... to by�o drugie... i najwi�ksze! Najs�odsze jest najwi�ksze piek�o... Patrzcie, znowu rozsypa�a szpilki do w�os�w!... (zbiera szpilki z pod�ogi) OFICER �e te� musia� odkry� tak�e szpilki! ADWOKAT Tak�e?... Prosz� popatrze� na t� oto! Dwa ramiona, ale jedna szpilka! Dwoje, ale zarazem jedno. Je�li wyprostuj� wide�ki, robi si� z tego jeden kawa�ek! A je�li zegn� � dwa, kt�re nie przestaj� by� jednym! To znaczy, �e para jest jedno�ci�! Ale je�li to z�ami� � ot tak, w tym miejscu! Wtedy para staje si� dwojgiem! (prze�amuje szpilk� i odrzuca kawa�ki) 26 OFICER S�uszne spostrze�enie... Jednak�e, by mo�na to z�ama�, trzeba, �eby wide�ki si� rozesz�y. P�ki s� razem � wytrzymuj�! ADWOKAT A je�li s� r�wnoleg�e � wtedy nigdy si� nie spotkaj� � wtedy ani nie wytrzymuj�, ani nie p�kaj�. OFICER Szpilka do w�os�w to najdoskonalszy tw�r pod s�o�cem. Linia prosta, kt�ra r�wna si� dw�m r�wnoleg�ym! ADWOKAT Zamek, kt�ry zamyka, gdy jest otwarty! OFICER Zamyka otworem warkocz, kt�ry pozostaje otwarty, gdy si� go zamknie... ADWOKAT Podobnie jak te drzwi! Gdy je zamykam, otwieram drog� dla ciebie, Agnes! (wycofuje si� i zamyka drzwi) C�RKA INDRY A wi�c? Zmiana na scenie, ��ko z zas�onami zmienia si� w namiot. �elazny piecyk zostaje na miejscu. T�o unosi si� do g�ry. Na prawo na pierwszym planie wida� spalone s�o�cem g�ry, poros�e czerwonym wrzosem i czarno�bia�e kikuty drzew po le�nym po�arze, czerwone chlewy dla �wi� i budynki gospodarskie. Poni�ej na �wie�ym powietrzu chorzy gimnastykuj� si� na przyrz�dach przypominaj�cych narz�dzia tortur. Na lewo, na pierwszym planie, cz�� otwartej szopy przeznaczonej na kwarantann�, z paleniskami, obmurowaniem kot��w i rurami przewod�w. �rodkowy plan stanowi cie�nina. Na tylnym planie pi�kne, pokryte li�ciastym lasem wybrze�e: do przystrojonych flagami mostk�w przycumowane s� bia�e �odzie, niekt�re z podniesionymi �aglami, inne bez. Na brzegu, w�r�d drzew, wida� ma�e w�oskie wille, pawilony, kioski, marmurowe pos�gi. S z e f k w a r a n t a n n y, w stroju Maura, chodzi po brzegu. OFICER (podchodzi � wita si� z nim u�ciskiem d�oni) To� to Ordstr�m... Jak�e� tu trafi�? SZEF KWARANTANNY Tak, to ja. Jestem teraz tutaj! OFICER Czy to Fagervik? SZEF KWARANTANNY Nie! Fagervik le�y naprzeciwko. Tutaj jest Skamsund! OFICER W takim razie �le�my trafili. SZEF KWARANTANNY My? Czy zechcesz mnie przedstawi�? OFICER Nie, to nie wypada! (p�g�osem) To c�rka Indry! SZEF KWARANTANNY Indry? My�la�em, �e to sam Waruna!... Nic si� nie dziwisz, �e jestem czarny na twarzy?! OFICER Synu m�j! Sko�czy�em pi��dziesi�t lat; wtedy cz�owiek nie dziwi si� ju� niczemu! Domy�li�em si� od razu, �e wybierasz si� po po�udniu na maskarad�! 27 SZEF KWARANTANNY Zupe�nie s�usznie! I mam nadziej�, �e p�jdziecie ze mn�? OFICER Z pewno�ci�, bo tu... tu nie wygl�da zbyt pon�tnie!... Co to za ludzie tu mieszkaj�? SZEF KWARANTANNY Tutaj mieszkaj� chorzy, a po przeciwnej stronie zdrowi! OFICER A wi�c tu s� chyba sami biedacy? SZEF KWARANTANNY Nie, m�j drogi, tutaj s� bogacze! Patrz na tego tam na �awie tortur! Jad� zbyt du�o g�sich w�tr�bek i trufli i pi� zbyt wiele burgunda, tak �e stopy zmieni�y mu si� w huby. OFICER Huby? SZEF KWARANTANNY Tak, ma stopy jak naro�le na drzewie!... A ten, co tam le�y, wypi� tyle koniaku, �e trzeba mu wymaglowa� kr�gos�up! OFICER To kiepsko! SZEF KWARANTANNY Poza tym mieszkaj� po tej stronie wszyscy, kt�rzy maj� jak�� bied� do ukrycia! Na przyk�ad, sp�jrz na tego, kt�ry nadchodzi! Podstarza�y fircyk wje�d�a na krze�le z k�kami w towarzystwie sze��dziesi�cioletniej chudej, brzydkiej kokietki, ubranej wed�ug ostatniej mody; asystuje jej �przyjaciel� oko�o czterdziestki. OFICER To major! Nasz szkolny kolega? SZEF KWARANTANNY Don Juan! Widzisz, on wci�� jeszcze jest zakochany w tym upiorze przy swoim boku. Nie widzi, �e ona si� zestarza�a, �e jest brzydka, niewierna, okrutna! OFICER To jest w�a�nie mi�o��! I nigdy nie podejrzewa�em tego lekkoducha, �e potrafi kocha� tak g��boko i powa�nie! SZEF KWARANTANNY To pi�kny punkt widzenia. OFICER Sam kocha�em Wiktori�... tak, wci�� jeszcze chodz� po korytarzu i czekam na ni�... SZEF KWARANTANNY A wi�c to ty chodzisz po korytarzu? OFICER To ja! SZEF KWARANTANNY I co, otworzyli�cie ju� drzwi? OFICER Nie, wci�� si� jeszcze procesujemy... Rozlepiacz plakat�w gdzie� si� zapodzia�, naturalnie razem ze swoj� podrywk�, tak�e przes�uchiwanie �wiadk�w przeci�ga si�... a tymczasem szklarz wstawi� szyby w zamku, kt�ry wyr�s� o p� pi�tra... W tym roku by�y nadzwyczaj sprzyjaj�ce warunki ciep�o i wilgotno! 28 SZEF KWARANTANNY Ale tak ciep�o jak u mnie to u was nie by�o. OFICER Jak� temperatur� daj� te twoje piece? SZEF KWARANTANNY Gdy dezynfekujemy rzeczy podejrzanych o choler�, mamy sze��dziesi�t stopni. OFICER Czy�by znowu grasowa�a cholera? SZEF KWARANTANNY Nie wiedzia�e� o tym? OFICER Naturalnie, �e wiedzia�em, ale tak cz�sto zapominam to, co wiem! SZEF KWARANTANNY A ja cz�sto chcia�bym zapomie� o wszystkim, a ju� najbardziej o samym sobie. W�a�nie dlatego chodz� na maskarady, zabawy i zebrania towarzyskie. OFICER Co takiego zrobi�e�? SZEF KWARANTANNY Je�li przyznaj� si� do tego