8605

Szczegóły
Tytuł 8605
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8605 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8605 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8605 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jeste� u progu niecodziennego do�wiadczenia. Zaraz rozpoczniesz rozmow� z Bogiem. Tak, wiem... to niemo�liwe. Tak uwa�asz (lub tak ci� nauczono) � to nie jest mo�liwe. Mo�na zwraca� si� do Boga, ale rozmawia� z nim? Przecie� B�g nie odpowiada, prawda? Ja my�la�em podobnie. I wtedy przydarzy�a mi si� ta ksi��ka. Dos�ownie. Tej ksi��ki nie napisa�em, ona mi si� przydarzy�a. Podobnie b�dzie z Tob�, gdy po ni� si�gniesz, poniewa� wszystkich nas �ycie stawia przed prawda, do kt�rej dojrzeli�my. Neale Donald Walsch tytu� orygina�u Conversations with God book l Original English language edition Copyright � 1995 by Neale Donald Walsch Ali rights reserved including the right of reproduction in whole or in part in any form. This edition published by arrangement' with G. P. Putnam's Sons, a member of Penguin Putnam Inc. Copyright � 2002 by Dom Wydawniczy LIMBUS, Bydgoszcz ANN� M. WALSCH, kt�ra nie tylko wpoi�a mi, �e B�g istnieje, ale ukaza�a te� wspania�� prawd�, �e B�g jest moim najlepszym przyjacielem; kt�ra by�a mi wi�cej ni� matk� i zrodzi�a we mnie t�sknot� i mi�o�� do Boga, i wszelkiego dobra. Mama by�a dla mnie pierwszym zetkni�ciem z anio�em. oraz ALEXOWI M. WALSCHOWI, kt�ry cz�sto powtarza� mi, �Nie ma si� czym przejmowa�", �Nie zniech�caj si� odmow�", �Cz�owiek jest kowalem swojego losu" i �Si�gaj po wi�cej". Tato by� dla mnie pierwszym do�wiadczeniem niepokorno�ci. 'Podzi�.l�pzuama I rzede wszystkim, zawsze i nieustannie, zwracam si� do �r�d�a wszystkiego, co znalaz�o si� w tej ksi��ce, wszystkiego, co sk�ada si� na �ycie � i samego �ycia. Dalej, pragn� podzi�kowa� moim duchowym nauczycielom, do kt�rych nale�� �wi�ci i m�drcy wszelkich religii. Wreszcie, wierz�, �e ka�dy z nas m�g�by sporz�dzi� list� os�b, kt�rych wp�ywu na nasze �ycie nie spos�b wr�cz przeceni�; os�b, kt�re g�osi�y nam sw� prawd�, dzieli�y si� z nami sw� m�dro�ci�, cierpliwie znosi�y nasze wady i s�abostki; kt�re przejrza�y nas na wylot, dostrzegaj�c to, co w nas najlepsze. Os�b, kt�re przez sw� akceptacj�, a tak�e w r�wnym stopniu przez sw� niezgod� na uznanie w nas tego, czego�my tak naprawd� dla siebie nie wybrali, przyczyni�y si� do naszego wzrostu. Dzi�ki nim stali�my si� w jaki� spos�b wi�ksi. Opr�cz mych rodzic�w, kt�rzy byli dla mnie tym wszystkim, do ludzi tych nale��: Samantha G�rski, Tara-Jenelle Walsch, Wayne Davis, Bryan Walsch, Martha Wright, Ben Wills Jr., Roland Chambers, Da� Higgs, C. Berry Carter II, Ellen Moyer, Ann� Black-well, Dawn Dancing Free, Ed Keller, Lyman W. Gris-wold, Elisabeth Kiibler-Ross, i drogi, drogi Terry Co-le-Whittaker. Gdy serce przepe�nia mi wdzi�czno�� za dary, jakie od nich otrzyma�em, pragn� wymieni� osob� szczeg�lnie mi�� memu sercu � Nancy Fleming Walsch, moj� pomocniczk�, ma��onk�, partnerk�, pe�n� mad- ro�ci, wsp�czucia i mi�o�ci, kt�ra udowodni�a mi, �e me najszczytniejsze marzenia o tym, czym mo�e by� zwi�zek dwojga ludzi, mog� sta� si� prawd�. Chcia�by r�wnie� wyrazi� swoje uznanie ludziom, kt�rych nigdy nie spotka�em, ale kt�rzy swoim �yciem i dzie�em wstrz�sn�li mn� do g��bi jestestwa i kt�rym nigdy nie przestaj� dzi�kowa� za owe wy�mienite chwile, za wgl�d w ludzk� dol� i za czysty, prosty Lifegefeelkin (sam wymy�li�em to s�owo!). Wiecie chyba, jak to jest, gdy kto� daje wam posmakowa� prawdy o �yciu, rozkoszowa� si� ni� przez cudown� chwil�? Dla mnie rol� t� spe�niaj� arty�ci, tw�rcy i odtw�rcy, bowiem ze sztuki czerpi� natchnienie, tam szukam warunk�w sprzyjaj�cych refleksji i tam te� znajduj� to, co nazywamy najpi�kniejszym wyrazem Boga. Dlatego chc� podzi�kowa�... Johnowi Denverowi, kt�rego piosenki zapadaj� g��boko w m� dusz� i budz� na nowo wiar� w mo�liwo�ci ludzkiego �ycia; Richardowi Bachowi, kt�rego utwory si�gaj� w sam g��b mego �ycia, opisuj�c wiele do�wiadcze�, kt�re sta�y si� moim udzia�em; Barbrze Streisand, kt�rej sztuka muzyczna, aktorska i re�yserska ujmuje moje serce za ka�dym razem, sprawiaj�c, �e prawd� odczuwam, a nie zaledwie pojmuj�; oraz nie�yj�cemu Robertowi Heinleinowi, kt�ry w swoich literackich wizjach postawi� pytania i przedstawi� odpowiedzi w spos�b do dzi� niedo�cig�y. Trze-dmowa Jeste� u progu niecodziennego do�wiadczenia. Zaraz rozpoczniesz rozmow� z Bogiem. Tak, wiem... to niemo�liwe. Tak uwa�asz (lub tak ci� nauczono) � to nie jest mo�liwe. Mo�na zwraca� si� do Boga, ale rozmawia� z Nim? Przecie� B�g nie odpowiada, prawda? Przynajmniej nie w formie zwyk�ego dialogu, jaki prowadzimy na co dzie�! Ja my�la�em podobnie. I wtedy przydarzy�a mi si� ta ksi��ka. Dos�ownie. Tej ksi��ki nie napisa�em, ona mi si� przydarzy�a. Podobnie b�dzie z tob�, gdy po ni� si�gniesz, poniewa� wszystkich nas �ycie stawia przed prawda, do kt�rej dojrzeli�my. By�oby mi pewnie znacznie �atwiej, gdybym zachowa� to wszystko dla siebie. Lecz nie taki by� tego cel. I chocia� ksi��ka ta mo�e postawi� mnie w sytuacji do�� niewygodnej (na przyk�ad, zostan� okrzyczany blu�nierc�, oszustem, hipokryt� za to, �e nie �y�em zgodnie z tymi prawdami w przesz�o�ci, lub � co gorsza � �wi�tym), nie jest ju� w mojej mocy zatrzyma� bieg wydarze�. Nie mam zreszt� takiej ochoty. Mia�em okazj� si� wycofa�, ale tego nie uczyni�em. Postanowi�em zda� si� na g�os instynktu, odsuwaj�c na dalszy plan przewidywan� reakcj� �wiata na zawarty tu materia�. Instynkt ten m�wi mi, �e to nie s� bzdury, wytw�r rozgor�czkowanej wyobra�ni duchowej czy wynurzenia cz�owieka pr�buj�cego wynagrodzi� sobie chybione �ycie. Och, rozwa�a�em ka�d� z tych mo�liwo�ci � ka�d�. Dlatego da�em maszynopis do przeczytania kilku przyjacio�om. Wzruszyli si�. Pop�akali. Ubawili zawartym w niej humorem. A ich �ycie, m�wili, si� odmieni�o. To nimi wstrz�sn�o, tchn�o w nich nowe si�y. Wielu opowiada�o o gruntownej przemianie. Wtedy nabra�em pewno�ci, �e ta ksi��ka przeznaczona jest dla ka�dego i trzeba j� wyda� drukiem. Stanowi bowiem wspania�y dar dla tych, kt�rzy prawdziwie �akn� odpowiedzi i ceni� pytania; kt�rzy ze szczerym sercem, otwartym umys�em i t�sknot� w duszy poszukuj� prawdy. Czyli w�a�ciwie dla ka�dego z nas. Ksi��ka ta porusza odwieczne zagadnienia �ycia i mi�o�ci, celu i funkcji, ludzi i zwi�zk�w, dobra i z�a, grzechu i winy, przebaczenia i odkupienia, �cie�ki do Boga i drogi do piek�a... s�owem, wszystko. Bez os�onek omawia seks, w�adz�, ma��e�stwo, dzieci, prac�, zdrowie, ��ycie po �yciu" i ��ycie przed �yciem"... wszystko. Zg��bia wojn� i pok�j, wiedz� i ignorancj�, ofiarowanie i branie, rado�� i smutek. Rozpatruje to, co konkretne i to, co abstrakcyjne, widzialne i niewidzialne, prawd� i nieprawd�. Mo�na powiedzie�, �e stanowi ona �najnowsze s�owo Boga", cho� niekt�rym trudno b�dzie to przyj��, zw�aszcza je�li zak�adaj�, �e B�g od dw�ch tysi�cy lat milczy, albo je�li przemawia, to tylko do �wi�tych, nawiedzonych, do kogo�, kto od trzydziestu lat medytuje, albo od dwudziestu lat jest dobry, albo od dziesi�ciu lat prowadzi do�� przyzwoite �ycie (ja nie zaliczam si� do �adnej z tych kategorii). Prawda jest taka, �e B�g rozmawia z ka�dym. Dobrym i z�ym. Bogobojnym i nikczemnym. I z ca�� reszt� po�rodku. We�my jako przyk�ad ciebie. B�g wkracza� w twoje �ycie na wiele sposob�w, a ten stanowi jeden z nich. Czy� nie m�wi si�: nauczyciel przychodzi, gdy ucze� jest gotowy? Tym nauczycielem jest niniejsza ksi��ka. Od samego pocz�tku by�em przekonany, �e rozmawiam z Bogiem. Wprost, osobi�cie. Niezaprzeczalnie. A B�g odpowiada na pytania zgodnie z moimi mo�liwo�ciami pojmowania. To znaczy, udziela mi odpowiedzi j�zykiem dla mnie zrozumia�ym. T�umaczy to cz�ste wyst�powanie zwrot�w potocznych oraz sporadycznych nawi�za� do mych uprzednich do�wiadcze� �yciowych oraz wcze�niej zebranych materia��w z innych �r�de�. Wiem teraz, �e cokolwiek przytrafi�o mi si� w �yciu, pochodzi�o od Boga, a obecnie zbiera si� w jedn� ca�o�� i sk�ada na wspania��, wyczerpuj�c� odpowied� na ka�de pytanie, jakie kiedykolwiek mnie nurtowa�o. Ju� w trakcie zorientowa�em si�, �e powstaje z tego ksi��ka, kt�ra zostanie opublikowana. Otrzyma�em nawet szczeg�owe pouczenie, �e w sumie z rozm�w tych wynikn� trzy ksi��ki: 1. Pierwsza po�wi�cona b�dzie tematom osobistym, g��wnie wyst�puj�cym w �yciu jednostki wyzwaniom i sposobno�ciom. 2. Druga zajmowa� si� b�dzie zagadnieniami geopolitycznymi i metafizycznymi o wyd�wi�ku globalnym, oraz zadaniom, jakim musi obecnie sprosta� �wiat. 3. Trzecia porusza� b�dzie uniwersalne prawdy najwy�szego rz�du, oraz wyzwania i sposobno�ci, przed jakimi stoi dusza. Niniejsza ksi��ka, pierwsza z cyklu, uko�czona zosta�a w lutym 1993 roku. Gwoli jasno�ci winienem wyja�ni�, �e podczas pisania podkre�li�em pewne wyrazy i zdania, kt�re uderzy�y mnie ze szczeg�ln� si�� � jak gdyby B�g nadawa� im specjalne znaczenie � i zosta�y one wyr�nione inn� czcionk�. Musz� wyzna�, �e � po zapoznaniu si� z zawart� tu m�dro�ci� � jestem za�enowany �yciem, jakie prowadzi�em, ci�g�ymi b��dami i potkni�ciami, zachowaniami, za kt�re mi wstyd, oraz pewnymi decyzjami i wyborami, kt�re dla innych zapewne s� bolesne i niewybaczalne. Cho� szczerze bolej�, �e odby�o si� to kosztem innych, jestem wdzi�czny za nauk�, jak� dzi�ki temu wynios�em, oraz �wiadomo��, �e jeszcze tyle mam do nauczenia si�. Przepraszam wszystkich za opiesza�o�� w zdobywaniu tej wiedzy. Ale B�g uczy nas sobie wybacza�, nie poddawa� si� winie i l�kowi, lecz wci�� na nowo � nieustannie � pr�bowa� wcieli� w �ycie coraz to wspanialsz� wizj�. Wiem, �e tego oczekuje od nas wszystkich B�g. Neale Donald Walsch Central Point, Oregon, 1994 Wiosn� 1992 roku � mniej wi�cej w porze �wi�t wielkanocnych � zdarzy�a si� w moim �yciu niezwyk�a sytuacja. Przem�wi� do ciebie B�g. Przeze mnie. Pozw�l, �e wyja�ni�. Prze�ywa�em w�wczas trudne chwile, pod wzgl�dem osobistym, zawodowym i uczuciowym, a moje �ycie wydawa�o mi si� ca�kowicie przegrane. Poniewa� od lat mia�em w zwyczaju spisywa� swe my�li w listach (kt�re z regu�y nie trafia�y do adresata), si�gn��em po wys�u�ony ��ty notatnik i zacz��em przelewa� swe �ale na papier. Jednak tym razem, zamiast po raz kolejny kierowa� list do osoby, kt�r� pos�dza�em o to, �e si� nade mn� zn�ca, postanowi�em zwr�ci� si� do samego �r�d�a; prosto do naczelnego oprawcy. Napisa�em list do Boga. By� to list na�adowany z�o�ci� i pasj�, pe�en wyrzut�w i zarzut�w. Zawar�em w nim te� ca�� list� gniewnych pyta�. Dlaczego moje �ycie jest nieudane? Czego potrzeba, aby je naprawi�? Dlaczego nie znajduj� szcz�cia w zwi�zkach z innymi? Czy nigdy nie b�dzie mi dane zazna� dobrobytu? I wreszcie � najgor�tsze � Czym zas�u�y�em sobie na �ycie b�d�ce pasmem nieustannych zmaga�? Ku mojemu zdziwieniu, kiedy skre�li�em ostatnie z mych gorzkich �pyta� bez odpowiedzi" i chcia�em od�o�y� d�ugopis, moja r�ka zawis�a nad kartk� papieru, jakby przytrzymywana jak�� si��. Nagle d�ugopis zacz�� sam z siebie si� porusza�. Nie mia�em poj�cia, co napisz�, ale to za chwil� mia�o si� okaza�, wi�c podda�em si� biegowi wydarze�. Spod pi�ra wysz�o... Czy naprawd� chcesz wiedzie� czy tylko dajesz upust emocjom? Zamruga�em z wra�enia... ale zaraz odpowiedzia�em. To r�wnie� zapisa�em. Jedno i drugie. To jasne, �e daj� upust emocjom, lecz je�li na te pytania s� jakie� odpowiedzi, to piekielnie mi spieszno je us�ysze�! �Piekielnie ci spieszno"... do wielu rzeczy. Czy nie przyda�aby ci si� odrobina �niebia�skiego spokoju"? Na co ja odpar�em: Co to niby ma znaczy�? Zanim si� spostrzeg�em, nawi�za� si� prawdziwy dialog... ja za� w mniejszym stopniu pisa�em, ni� pos�usznie notowa�em. Dyktando to zaj�o w sumie trzy lata, a ja wtedy nawet nie przeczuwa�em, dok�d zmierzamy. Odpowiedzi na przelane na papier pytania pojawia�y si� dopiero wtedy, kiedy ko�czy�em pisanie i odgania�em w�asne my�li. Cz�sto pada�y z tak� pr�dko�ci�, �e nie mog�em nad��y� z pisaniem i gryzmoli�em, �eby niczego nie uroni�. Kiedy gubi�em trop albo ogarnia�o mnie uczucie, �e te s�owa nie przychodz� do mnie z zewn�trz, odk�ada�em d�ugopis i przerywa�em rozmow�, dop�ki zn�w nie nasz�o mnie natchnienie (niestety, to jedyne s�owo, jakie tu pasuje). Dialog ten toczy si� nadal i wi�ksza jego cz�� trafi�a na karty tej ksi��ki... ksi��ki b�d�cej zapisem niesamowitej konwersaq'i, w kt�r� z pocz�tku trudno mi by�o uwierzy�. P�niej uzna�em, �e przedstawia warto�� czysto osobist�, teraz za� widz�, �e nie by�a przeznaczona wy��cznie do mojego u�ytku. Przeznaczona by�a dla ciebie i ka�dego, kto zetknie si� z t� ksi��k�. Gdy� moje pytania s� r�wnie� twoimi. Chc�, aby� jak najszybciej podj�� ten dialog, poniewa� w rzeczywisto�ci liczy si� nie moja historia, lecz twoja. To ona przywiod�a ci� tutaj. To do twoich do�wiadcze� osobistych ma odniesienie zawarty tu materia�. W przeciwnym razie nie czyta�by� go teraz, w tej chwili. Zacznijmy wi�c rozmow� od pytania, kt�re nurtowa�o mnie od dawna: W jaki spos�b przemawia B�g i do kogo? Oto, jak� otrzyma�em odpowied�: Przemawiam do ka�dego cz�owieka. Nieustannie. Rzecz nie w tym, do kogo si� zwracam, ale kto mnie s�ucha. Zaintrygowany, poprosi�em Boga, aby rozwin�� t� my�l. Oto, co rzek�: Najpierw zast�pimy s�owo przemawia� innym, na przyk�ad komunikowa�. To znacznie lepsze, pe�niejsze i trafniejsze okre�lenie. Kiedy rozmawiamy ze sob�, natychmiast stajemy si� wi�niami s��w, kt�re nios� ze sob� niesamowite ograniczenia. Dlatego te� rzadko u�ywam s��w, aby co� przekaza�. Najcz�ciej komunikuje za po�rednictwem uczu�. Uczucia s� mow� duszy. Je�li chcesz si� przekona�, czym naprawd� jest dla ciebie dana rzecz, zwr�� uwag� na to, jakie budzi w tobie uczucia. Poznanie swoich uczu� czasem sprawia trudno��, a jeszcze trudniej przychodzi nam je zaakceptowa�. Mimo to twoja najwy�sza prawda ukryta jest w najg��bszych uczuciach. Chodzi o to, aby do nich dotrze�. Poka�� ci, jak tego dokona�. Jeszcze raz. Je�li tego chcesz. Odpar�em, �e owszem, pragn� tego, ale w tej chwili bardziej zale�y mi na uzyskaniu wyczerpuj�cej odpowiedzi na pierwsze zadane przeze mnie pytanie. B�g odpowiedzia�: Komunikuje r�wnie� za pomoce my�li. Cho� uczucia i my�li cz�sto wyst�puj� razem, r�ni� si� od siebie. Komunikuj�c poprzez my�li cz�sto pos�uguje si� obrazami. Z tego wzgl�du my�l stanowi skuteczniejsze narz�dzie porozumiewania si� ni� same s�owa. Opr�cz my�li i uczu�, wykorzystuje te� do�wiadczenie jako dobitny komunikat. Jednak kiedy zawiod� uczucia, my�li i do�wiadczenia, pozostaje mi tylko u�y� s��w. Ale tak naprawd� s�owa s� najs�abszym �rodkiem przekazu, dopuszczaj� bowiem r�ne czy wr�cz wypaczone interpretacje. Dlaczego tak si� dzieje? Wynika to z samej natury s��w: d�wi�k�w, kt�re oznaczaj� uczucia, my�li i do�wiadczenia. To tylko symbole. Znaki. Etykietki. Nie s� Prawda. Nie s� prawdziwymi rzeczami. S�owa pomagaj� zrozumie�. Do�wiadczenie pozwala wam pozna�. Ale pewnych rzeczy do�wiadczy� nie mo�na. Dlatego da�em wam inne narz�dzia poznania, czyli uczucia, a tak�e my�li. Wy za�, jak na ironi�, tak dalece zawierzyli�cie S�owu Bo�emu, �e niemal pomijacie Jego do�wiadczenie. W gruncie rzeczy, do�wiadczenie ma dla was tak niska warto��, �e kiedy wasze doznanie Boga odbiega od tego, czego was o Nim nauczono, automatycznie przekre�lacie doznanie i obstajecie przy s�owach, podczas gdy powinno by� dok�adnie na odwr�t. Do�wiadczenie i uczucia, jakie �ywicie wobec danej rzeczy, stanowi� odbicie tego, co faktycznie i intuicyjnie o niej wiecie. S�owa mog� jedynie stara� si� przedstawi� symbolicznie wasza wiedze i cz�sto wprowadzaj� do niej zam�t. Takimi zatem pos�uguje si� narz�dziami, lecz nie wszystkie uczucia, nie wszystkie my�li, nie wszystkie do�wiadczenia i nie wszystkie s�owa pochodz� ode Mnie. Wiele wypowiadano s��w w Moim imieniu. Za wieloma my�lami i uczuciami kryj� si� przyczyny nie b�d�ce Moim bezpo�rednim dzie�em. A daj� one pocz�tek mnogim do�wiadczeniom. Stajecie przed wyzwaniem, jakim jest odr�nienie Boskich przekaz�w od danych p�yn�cych z innych �r�de�. Rozpoznanie u�atwi nast�puj�ca prosta regu�a: Ode Mnie pochodzi twa Najwy�sza My�l, twe Najtrafniejsze S�owo, twe Najwznio�lejsze Uczucie. Reszta pochodzi z innego �r�d�a. Rozr�nienie przestaje by� trudne, gdy� nawet pocz�tkuj�cy adept bez k�opotu mo�e okre�li�, co stanowi Najwy�sze, Najtrafniejsze, Najwznio�lejsze. Udziel� � ci nast�puj�cych wskaz�wek: My�l Najwy�sza to zawsze ta my�l, kt�ra niesie rado��. Najtrafniejsze S�owa to te, kt�re g�osz� prawd�. Najwznio�lejsze Uczucie to uczucie zwane przez ciebie mi�o�ci�. Rado��, prawda, mi�o��. Te trzy warto�ci s� w istocie zamienne, jedna zawsze prowadzi do drugiej. Nie ma znaczenia, w jakiej kolejno�ci je umie�cimy. Po okre�leniu w oparciu o powy�sze wskaz�wki, kt�re komunikaty 39 ode Mnie, a kt�re pochodz� sk�din�d, pozostaje jeszcze pytanie, czy odnios� w�a�ciwy skutek. Wi�kszo�� Moich przekaz�w mija si� z celem. Niekt�re dlatego, �e wydaj� si� zbyt pi�kne, aby by�y prawdziwe. Inne dlatego, �e zbyt trudno si� do nich zastosowa�. Wiele zostaje opacznie zrozumianych. Reszta, a tych jest najwi�cej, nawet nie zostaje odebrana. Mym najpot�niejszym przes�aniem jest do�wiadczenie, a nawet ono jest ignorowane. Szczeg�lnie ono jest ignorowane. �wiat nie walaliby si� w obecnym po�o�eniu, gdyby�cie po prostu ws�uchali si� w to, co m�wi do�wiadczenie. Ignorowanie do�wiadczenia prowadzi do tego, �e stale si� ono powtarza, wci�� od nowa. Gdy� nie mo�na udaremni� Mego zamierzenia ani lekcewa�y� Mojej woli. Moje przes�anie dotrze do ciebie. Pr�dzej czy p�niej. Jednak nie b�d� ci niczego narzuca�. Nie zmusz� ci� do niczego. Nie po to obdarzy�em ciebie wolna wola � da�em ci mo�liwo�� wyboru � aby ci to kiedykolwiek odebra�. B�d� wiec dalej wysy�a� te same przekazy, cho�by ca�e tysi�clecia, do ka�dego zak�tka wszech�wiata, w kt�rym si� znajdziesz. Zasypywa� ci� b�d� nieustannie Muimi przes�aniami, a� w ko�cu je przyjmiesz i uznasz za swoje. Przyjd� do ciebie w stu r�nych postaciach, w tysi�cu chwil, w ci�gu miliona lat. Nie mo�esz ich przeoczy�, je�li naprawd� s�uchasz. Nie mo�esz ich zby�, kiedy raz naprawd� ich wys�uchasz. W ten spos�b nawi��e si� na dobre porozumienie miedzy nami. W przesz�o�ci bowiem tylko m�wi�e� do Mnie, modli�e� si�, b�aga�e�, nalega�e�. A teraz b�d� m�g� Ja przem�wi� do ciebie, jak to czyni� tutaj. Sk�d jednak mog� wiedzie�, �e te s�owa pochodz� od Boga? Mo�e to tylko moja wybuja�a wyobra�nia? A jaka to r�nica? Czy nie pojmujesz, �e r�wnie dobrze m�g�bym pos�u�y� si� iw�. wyobra�nia? Tym czy innym sposobem, ze�l� na ciebie w�a�ciwe my�li, s�owa czy uczucia, w dowolnej chwili, odpowiednio dobrane do postawionego celu. Poznasz, ze to Moje s�owa, gdy� sam z siebie nigdy z taka jasno�ci� si� nie wyra�a�e�. Gdyby� potrafi� z taka jasno�ci� odpowiedzie� na te pytania, to wcale by� ich nie zadawa�. Z kim komunikuje si� B�g? Czy s� jacy� szczeg�lni ludzie? Szczeg�lne czasy? Wszyscy ludzie s� szczeg�lni, ka�da chwila jest wyj�tkowa. �aden cz�owiek i �aden czas nie jest wywy�szony. Wielu pragnie wierzy�, �e B�g porozumie- wa si� w specjalny spos�b i tylko z wybranymi. Zwalnia to og� ludzi z odpowiedzialno�ci wys�uchania Mojego przes�ania, a nawet odebrania go; sprawia, �e wierzymy na s�owo, na cudze s�owo. Nie musisz si� we Mnie ws�uchiwa�, gdy� uzna�e�, �e inni ju� wys�uchali, co mam do powiedzenia na ka�dy temat, wiec teraz masz ich do s�uchania. Zdaj�c si� na to, co inni maja do powiedzenia o Mnie, nie potrzebujesz w og�le my�le�. To g��wnie z tego powodu tylu ludzi nie dopuszcza do siebie Moich przekaz�w. Akceptuj�c to, �e Moje przekazy docieraj� bezpo�rednio do ciebie, stajesz si� odpowiedzialny za ich zrozumienie. O wiele wygodniej jest uzna� interpretacje innych (cho�by nawet �yli dwa tysi�ce lat temu), ni� samemu stara� si� odczyta� wiadomo��, kt�ra mog� ci przekazywa� nawet w tej chwili. Niemniej zapraszam ci� do skorzystania z nowego sposobu komunikacji z Bogiem. Komunikacji obustronnej. Prawda jest jednak taka, �e to ty zaprosi�e� Mnie. Ja przyby�em w tej postaci, w tej chwili, w odpowiedzi na twoje wo�anie. Dlaczego niekt�re jednostki, Chrystus na przyk�ad, odbieraj� wi�cej Twoich przekaz�w ni� pozostali? Poniewa� niekt�rzy ludzie s� gotowi naprawd� s�ucha�. Szczerze s�uchaj� i pozostaj� otwarci nawet na to, co wydaje si� straszne, zwariowane czy b��dne. Mamy s�ucha� Boga nawet kiedy to, co m�wi, wydaje si� b��dne? Szczeg�lnie wtedy. Je�li my�lisz, �e masz we wszystkim s�uszno��, to po co komu B�g? Dalej, ruszaj w �wiat i dzia�aj w oparciu o ca�a swoje wiedze. Ale we� pod uwag�, �e wszyscy tak post�pujecie od niepami�tnych czas�w. I zobacz, do czego doprowadzili�cie ten �wiat. Niew�tpliwie co� przeoczyli�cie. Rzecz jasna, jest co�, czego nie rozumiecie. To, co rozumiecie, si�a rzeczy wydaje si� wam �s�uszne", poniewa� tym s�owem okre�lacie co�, z czym si� zgadzacie. To, co wam umkn�o, musi wiec z pocz�tku wyda� si� wam �b��dne". Jedyna droga naprz�d zaczyna si� od postawienia sobie pytania: �Co by si� sta�o, gdyby wszystko, co uwa�a�em za 'b��dne', w rzeczywisto�ci by�o 's�uszne'?" Te sytuacje zna ka�dy wybitny naukowiec. Kiedy co� nie wychodzi, uczony odrzuca dotychczasowe za�o�enia i zaczyna od nowa. Wielkie odkrycia dokonywane s� przez gotowo��, umiej�tno�� uznania, �e si� b��dzi. Tego w�a�nie potrzeba tutaj. Nie mo�esz pozna� Boga, p�ki nie przestaniesz sobie wmawia�, �e ju� go znasz. Nie mo�esz us�ysze� Boga, p�ki tkwisz w przekonaniu, �e ju� go us�ysza�e�. Nie mog� przekaza� ci Mojej Prawdy, dop�ki nie przestaniesz zasypywa� Mnie swoja. Ale moja prawda o Bogu pochodzi przecie� od Ciebie. Kto tak twierdzi? Inni. Jacy inni? Przyw�dcy. Duszpasterze. Rabini. Ksi�a. Ksi��ki. Biblia, na mi�o�� Bosk�! To nie s� wiarygodne �r�d�a. Nie s�? Nie. To w takim razie, co jest wiarygodnym �r�d�em? S�uchaj swoich uczu�, swych Najwy�szych My�li. Ws�uchaj si� w to, co m�wi ci do�wiadczenie. Ilekro� odbiega� b�d� od tego, co g�osz� twoi nauczyciele, ksi��ki, zapomnij o ich s�owach. S�owa s� najbardziej zawodnym pos�a�cem Prawdy. Tyle chcia�bym ci powiedzie�, o tyle rzeczy zapyta�, �e nie wiem, od czego zacz��. Na przyk�ad, dlaczego nie objawiasz si� ludziom? Je�li B�g rzeczywi�cie istnieje i Ty Nim jeste�, dlaczego nie objawisz si� tak, aby�my wszyscy mogli zrozumie�? Czyni�em to wiele razy. I w tej chwili objawiam si� te�. Nie, mnie chodzi o objawienie si� w spos�b niepodwa�alny, taki, kt�remu nie mo�na zaprzeczy�. Czyli jaki? Ukazuj�c mi si� tu i teraz. W�a�nie to robi�. Gdzie? Gdziekolwiek spojrzysz. Nie, mam na my�li niepodwa�alny spos�b, tak, aby nikt nie m�g� temu zaprzeczy�. Jak to mia�oby wygl�da�? W jakiej postaci czy formie twoim zdaniem powinienem si� ukaza�. W swej prawdziwej. To jest niemo�liwe, poniewa� nie mam zrozumia�ej dla was formy. M�g�bym przybra� posta� dla was pojmowalna, ale w�wczas ka�dy uzna�by, �e mia� do czynienia z jedyna prawdziwa postaci� Boga, a nie po prostu jedna z wielu mo�liwych. Ludzie sk�onni s� raczej wierzy�, �e jestem taki, jakim Mnie postrzegaj�, ani�eli takim, jakiego Mnie nie znaj�. Ale Jam jest Byt Niewidzialny, nie nale�y uto�samia� Mnie z tym, jakim mog� si� objawia� w danej chwili. W pewnym sensie Jam Jest, Kt�ry Nie Jest. To w�a�nie z tego nie-bycia wy�aniam si� i do niego powracam. Mimo to kiedy ukazuje si� w tej czy innej formie � dla ludzi zrozumia�ej � przypisuje mi si� te posta� po wsze czasy. A gdybym przyby� do innych, pod zmieniona postaci�, ci pierwsi powiedzieliby, �e wcale si� tym drugim nie ukaza�em, poniewa� wygl�da�em inaczej ni� za pierwszym razem i co innego m�wi�em � wiec to nie mog�em by� Ja. Widzisz wiec, �e nie ma znaczenia, w jaki spos�b, czy w jakiej postaci si� objawiam � nigdy objawienia te nie b�d� niepodwa�alne, bez wzgl�du na to, jaki spos�b wybior� i jaka posta� przyjm�. Lecz gdyby� zrobi� co�, co ponad wszelk� w�tpliwo�� za�wiadczy�oby, kim naprawd� jeste�... Znale�liby si� tacy, kt�rzy powiedzieliby, �e to diabelska sprawka, albo po prostu czyj� wymys�. Ka�da przyczyna by�aby dobra, byle tylko nie Ja. Gdybym objawi� si� jako Wszechmog�cy B�g, Kr�l Nieba i Ziemi, i na dow�d tego przeni�s�bym g�ry, powiedziano by: �To dzie�o Szatana". I tak powinno by�. Albowiem Bosko�� nie jest dost�pna ogl�dowi z zewn�trz, B�g objawia si� tylko na polu do�wiadczenia wewn�trznego. Je�li wewn�trzne do�wiadczenie ods�oni�o Boga, zewn�trzny ogl�d staje si� zbyteczny. Je�li za� konieczny jest ogl�d z zewn�trz, niemo�liwe staje si� do�wiadczenie wewn�trzne. Tote� pro�ba o objawienie tym samym je wyklucza, albowiem akt ten jest zarazem stwierdzeniem, �e objawienia nie ma; �e B�g nie ukazuje nam w tej � chwili �adnego swojego aspektu. Tego rodzaju stwierdzenie poci�ga za sob� odpowiednie do�wiadczenie. My�l bowiem, podobnie jak s�owo, jest tw�rcza, a wsp�dzia�aj�c ze sob� my�l i s�owo skutecznie powo�uj� do istnienia twoja rzeczywisto��. Do�wiadczysz zatem braku objawienia, gdy� gdyby B�g si� objawia�, nie prosi�by� Boga o to. Czy to znaczy, �e nie mog� prosi� o co�, czego pragn�? Czy chcesz powiedzie�, �e modlitwa o co� w gruncie rzeczy to od nas odsuwa? Pytanie to ponawiano przez wieki � i za ka�dym razem otrzymywano odpowied�. Mimo to wy�cie jej nie s�yszeli, a je�li nawet, nie daliby�cie jej wiary. Pos�uguj�c si� wsp�czesnym je�ykiem, wsp�czesnymi kategoriami, mo�na odpowiedzie� na to pytanie nast�puj�co: Nie otrzymasz tego, o co prosisz i nie mo�esz mie� tego, czego pragniesz. A to dlatego, �e twoja pro�ba jest stwierdzeniem braku. M�wi�c, �e czego� chcesz, przyczyniasz si� do zaistnienia w twojej rzeczywisto�ci dok�adnie tego do�wiadczenia � chcenia. Modlitwa prawid�owa jest wiec nie modlitwa b�agalna, lecz dzi�kczynna. Gdy dzi�kujesz Bogu zawczasu za to, czego z w�asnego wyboru pragniesz zazna� w swym do�wiadczeniu, przyznajesz, �e w istocie ono ju� jest. Dzi�kczynienie kryje w sobie ogromna moc; stanowi potwierdzenie, �e zanim zd��y�e� spyta�, otrzyma�e� ode mnie odpowied�. Tote� nie pro�. B�d� wdzi�czny. Ale je�li z g�ry podzi�kuj� za co� Bogu, a to si� nie spe�ni? Mo�e to wywo�a� rozczarowanie, gorycz. Wdzi�czno�ci nie wolno stosowa� jako narz�dzia do manipulowania Bogiem. Nie mo�na wywie�� w pole siebie samego. Umys� zna twe prawdziwe my�li. Je�li m�wisz, �Dzi�kuje Ci, Bo�e, za to i za to", zachowuj�c pe�na �wiadomo��, �e w twej obecnej rzeczywisto�ci tej rzeczy nie ma, to nie pos�dzasz chyba Boga o to, �e bidzie tego nie�wiadomy i dla ciebie j� ze�le. B�g wie to, co ty wiesz, a to, co wiesz, stanowi twoj� rzeczywisto��, a przynajmniej to, co si� wydaje ma by�. Jak wi�c mog� by� wdzi�czny za co�, czego jak wiem w moim �yciu nie ma? To kwestia wiary. Cho�by� nawet mia� wiar� wielko�ci ziarna gorczycy, g�ry przeniesiesz. Wiesz, �e to jest, poniewa� Ja rzek�em, �e jest; poniewa� ja odpowiedzia�em ci, zanim Mnie zapyta�e�; poniewa� na wszelkie mo�liwe sposoby, ustami ka�dego nauczyciela, jakiego wymienisz, m�wi�em i m�wi� ci, �e cokolwiek wybierzesz, wybieraj�c w Imi� Bo�e, tak te� si� stanie. Ale tylu ludzi skar�y si�, �e ich modlitwy nie zosta�y wys�uchane. �adna modlitwa � a czym jest modlitwa, je�li nie �arliwym stwierdzeniem stanu rzeczy � nie pozostaje bez odpowiedzi. Ka�da modlitwa, tak jak my�l, uczucie, stwierdzenie, ma charakter tw�rczy. W zale�no�ci od tego, z jaka �arliwo�ci� uznajemy j� za prawd�, w takim stopniu uciele�ni si� ona w twoim do�wiadczeniu. Kiedy kto� m�wi, �e jego modlitwa nie zosta�a wys�uchana, to w rzeczywisto�ci zadzia�a�a najbardziej �arliwa my�l, s�owo czy uczucie. Musisz bowiem wiedzie� � i w tym ca�a tajemnica � �e decyduje my�l ukryta pod inn� my�l�; to ona jest g��wn� spr�yn�. Je�li wiec modlisz si� i b�agasz, szans� na do�wiadczenie tego, co dla siebie wybra�e�, s� nik�e, gdy� g��wn� spr�yn� ka�dej pro�by jest my�l, �e nie masz tego, czego pragniesz. Ta ukryta my�l staje si� twoj� rzeczywisto�ci�. Przezwyci�y� te my�l mo�e wy��cznie my�l mocno osadzona w wierze, �e o cokolwiek prosicie, B�g niezawodnie ze�le. Tylko niewielu ludzi posiada tak� wiar�. Modlitwa staje si� �atwiejsza, kiedy wiar�, �e B�g spe�ni ka�d� nasz� pro�b�, zast�pi intuicyjne zrozumienie, �e proszenie o cokolwiek nie jest konieczne. W�wczas modlitwa samoistnie przemieni si� w dzi�kczynienie. Zamiast pro�b�, jest wyrazem wdzi�czno�ci za to, co jest. M�wi�c, �e modlitwa jest stwierdzeniem istniej�cego stanu rzeczy, sugerujesz, �e B�g nie robi nic; �e trv "ckcivviek nast�pi potem, wynika z samego aktu modlitwy? Je�li wyobra�asz sobie Boga jako wszechmog�c� istot�, kt�ra s�ucha wszystkich modlitw, jedne przyj muje, inne odrzuca, a jeszcze inne odk�ada na bardziej sprzyjaj�cy czas, jeste� w b��dzie. Jakimi zasadami by si� przy tym kierowa�? Je�li s�dzisz, �e to B�g jest tw�rc� i sprawc� wszystkiego, co si� w twoim �yciu dzieje, grubo si� mylisz. B�g nie tworzy, lecz si� przygl�da twojemu �yciu. Ch�tnie ci pomo�e, ale nie w spos�b zgodny z twoimi oczekiwaniami. Nie jest zadaniem Boga wp�ywa� na warunki czy okoliczno�ci twojego �ycia. B�g stworzy� ciebie na obraz i podobie�stwo Boga. Ty dokona�e� reszty, za sprawa mocy, jaka nada� ci B�g. B�g pu�ci� w ruch proces �ycia, lecz wyposa�y� ci� w woln� wol�, aby� m�g� post�powa� w �yciu, jak uznasz za stosowne. Pod tym wzgl�dem twoja wola jest dla ciebie wol� Boga. Robisz ze swoim �yciem to, co ci si� podoba, a ja to akceptuj�. Oto pierwsze wielkie z�udzenie, w jakie popadli�cie: �e Boga obchodz� wasze poczynania. Mnie jest wszystko jedno, co robicie, i trudno wam si� z tym pogodzi�. Ale czy ty przejmujesz si� tym, co robi� twoje dzieci, kiedy wysy�asz je, aby si� pobawi�y? Czy to ma znaczenie, czy bawi� si� w berka czy chowanego? Nie, poniewa� wiesz, �e nic im nie grozi. Umie�ci�e� je w otoczeniu, kt�re uzna�e� za przyjazne i bezpieczne. Oczywi�cie, zawsze b�dziesz mia� nadzieje, �e nie zrobi� sobie krzywdy. A je�li spotka je co� z�ego, zadbasz o ich uleczenie, zapewnisz im na powr�t poczucie bezpiecze�stwa, postarasz si�, aby by�y szcz�liwe, i pozwolisz im znowu wyj�� si� pobawi�. Ale b�dzie dla ciebie bez r�nicy, jaka wybior� zabaw�. Powiesz im jednak, jakie zabawy s� niebezpieczne. Ale nie mo�esz ich od tego powstrzyma�. Na zawsze. Przez ca�e �ycie a� do �mierci. To nie w twojej mocy; wie o tym ka�dy m�dry rodzic. Mimo to obchodzi go wynik ko�cowy. I na tym polega dychotomia � niedbanie o sam proces, a g��bokie przejmowanie si� rezultatem � kt�ra charakteryzuje postaw� Boga. Lecz B�g w pewnym sensie nie przejmuje si� nawet ostatecznym rezultatem, gdy� jest on ju� przes�dzony. Oto kolejne wielkie z�udzenie cz�owieka: �e ko�cowy wynik �ycia jest niepewny. To zw�tpienie w ostateczny rezultat zrodzi�o strach, twego najgorszego wroga. Je�li bowiem w�tpisz w ostateczny wynik, podajesz tym samym w w�tpliwo�� samego Stw�rc�. A je�li w�tpisz w Boga, skazany jeste� na �ycie w ci�g�ym strachu. Je�li podajesz w w�tpliwo�� zamierzenia Boga � i zdolno�� Boga do ich spe�nienia � to jak mo�esz cho� na chwile si� odpr�y�. Jak mo�esz znale�� prawdziwy spok�j? Ale B�g posiada moc urzeczywistniania swych zamiar�w. Jednak ty nie chcesz b�d� nie mo�esz w to uwierzy� (mimo �e twierdzisz, i� B�g jest wszechpot�ny), dlatego powo�a�e� do �ycia w swojej wyobra�ni moc r�wn� Boskiej, aby przeciiustawi�a si� woli Boga. Stworzy�e� mit �diab�a" i wymy�li�e� nawet, �e B�g prowadzi z nim wojn� (w przekonaniu, �e B�g rozwi�zuje problemy na tw�j spos�b). 'Wreszcie posun��e� si� nawet do przypuszczenia, �e B�g mo�e przegra�. Wszystko to jawnie zaprzecza temu, co jak twierdzisz, wiesz o Bogu, ale to nic nie szkodzi. �yjesz swym z�udzeniem i podsycasz sw�j strach, a wszystko to bierze si� od zw�tpienia w Boga. A gdyby� podj�� nowe postanowienie? Jaki by�by wynik? Powiem ci: �y�by� na podobie�stwo Buddy. Jezusa. Ka�dego ze swych ukochanych �wi�tych. Ale nikt by ciebie nie zrozumia�, tak jak wi�kszo�ci tych �wi�tych. Ty pr�boiva�by� wyt�umaczy� im, na czym polegaj�, odczuwane przez ciebie spok�j ducha, rado��, wewn�trzne uniesienie, a oni s�uchaliby, ale w gruncie rzeczy nic by nie us�yszeli. Staraliby si� odtworzy� twoje s�owa i dodaliby sporo od siebie. Dziwiliby si�, jak osi�gn��e� to, czego oni sami nie potrafi�. I tak zrodzi�aby si� w nich zazdro��. Zawi�� przerodzi�aby si� w z�o��, a w swym gniewie usi�owaliby ci wm�wi�, �e to ty nie rozumiesz Boga. Staraliby si� odebra� ci rado��, a gdyby to si� nie powiod�o, w swej zajad�o�ci nastawaliby na ciebie otwarcie. A gdyby� powiedzia� im, �e to nie ma znaczenia, �e nawet �mier� nie zak��ci twej rado�ci ani nie zm�ci twojej prawdy, z pewno�ci� by ciebie zabili. Wtedy jednak, widz�c, z jakim spokojem przyjmujesz �mier�, obwo�aliby ciebie �wi�tym i zn�w pokochali. Le�y bowiem w naturze ludzi, �e kochaj�, niszcz� i na nowo kochaj� to, co ceni� najwy�ej. Dlaczego? Dlaczego tak jest? Wszystkie ludzkie post�pki w gruncie rzeczy wynikaj� ze strachu lub z mi�o�ci. Tak naprawd� istniej� tylko te dwa uczucia � dwa s�owa w mowie duszy. Stanowi� one przeciwne bieguny ca�ego Mego stworzenia, a tak�e �wiata, w jakim �yjesz. Rozpi�to�� mi�dzy tymi dwoma punktami, Alfa i Omega, pozwala zaistnie� systemowi zwanemu przez ciebie rzeczywisto�ci� wzgl�dn�. Bez nich, bez tych dw�ch idei, niemo�liwa jest �adna inna idea. Ka�da ludzka my�l, ka�de dzia�anie, zakorzenione s� albo w strachu, albo w mi�o�ci. Nie ma innej mo- tywacji, a wszelkie inne poj�cia to tylko pochodne tych dw�ch biegunowo r�nych idei. To po prostu r�ne wersje, r�ne uj�cia tego samego tematu. Zastan�w si� nad tym g��biej, a przekonasz si�, �e to prawda. To w�a�nie nazywam g��wna spr�yna � my�l p�yn�c� albo z mi�o�ci, albo ze strachu. To my�l ukryta za my�l� ukryta za inn� my�l�. To pierwotna my�l. Pierwotna si�a. Energia nap�dowa motoru ludzkiego do�wiadczenia. St�d w�a�nie bierze si� powielanie do�wiadcze�; to dlatego ludzie wpierw kochaj�, p�niej niszcz� i zn�w kochaj�: zawsze nast�puje zwrot od jednego uczucia do drugiego. Mi�o�� ust�puje l�kowi, kt�ry ust�puje mi�o�ci, i tak w k�ko... ...A przyczyn� jest przede wszystkim fa�szywe przekonanie � uznawane za prawd� o Bogu � �e Bogu nie mo�na ufa�; �e na mi�o�ci Boga nie mo�na polega�; �e Jego �yczliwo�� obwarowana jest warunkami; �e w zwi�zku z tym ostateczny rezultat jest niepewny. Je�li bowiem nie mo�esz polega� na mi�o�ci Boga, to na czyj� mi�o�� mo�esz liczy�? Je�li B�g wycofuje si�, odsuwa od ciebie, kiedy nie post�pujesz odpowiednio, czy� nie uczyni tego zwyk�y �miertelnik? ...Tote� nic dziwnego, �e w chwili kiedy �lubujesz najszczytniejsz� mi�o��, wydajesz siebie na pastw� najbardziej podst�pnego strachu. Gdy� zaraz kiedy wypowiesz s�owa mi�o�ci, zaczynasz si� ba�, czy zostan� odwzajemnione. A gdy zostan� odwzajemnione, zaczynasz si� ba�, �e utracisz mi�o��, kt�r� w�a�nie znalaz�e�. Wi�c b�dziesz stara� si� temu zapobiec � uchroni� si� przed strat� � tak jak starasz si� zapobiec utracie Boga. Lecz gdyby� wiedzia�, Kim W Istocie Jeste� � najdoskonalszym, najwspanialszym, najbardziej godnym podziwu tworem Boga � strach nie mia�by do ciebie dost�pu. Albowiem kt� odrzuci�by co� tak znakomitego? Nawet B�g nie m�g�by nic zarzuci� takiej istocie. Ale skoro nie wiesz, Kim Jeste� W Istocie, uwa�asz si� za co� znacznie gorszego. A sk�d bierze si� to prze�wiadczenie o w�asnej niedoskona�o�ci? Od jedynych os�b w �wiecie, kt�rym we wszystkim wierzymy � od rodzic�w. Od matki i ojca. Ich bowiem kochacie najbardziej. Dlaczego mieliby was ok�amywa�? A przecie� powtarzali wam, �e za du�o w was tego, a za ma�o czego innego. Przypominali, �e dzieci i ryby g�osu nie maja. Czasem nawet gasili kipi�ca w was rado�� �ycia i namawiali do wyrzeczenia si� wybuja�ych marze�. Takie odebrali�cie komunikaty i cho� nie pochodzi�y od Boga, gdy� nie spe�niaj� naszych kryteri�w, mia�y nie mniejsza od Boskiej si�� oddzia�ywania, poniewa� stali za nimi bogowie twego �wczesnego �wiata. To rodzice wpoili wam, �e mi�o�� jest uwarunkowana � wiele razy dali wam odczu� swoje warunki � i taka w�a�nie postaw� wnosicie we w�asne zwi�zki uczuciowe. Taka w�a�nie postaw� zanosicie do Mnie.- Na tej podstawie wyci�gacie wnioski o Mnie. W ramach niej g�osicie swoja prawd�. �B�g jest mi�uj�cym Bogiem", powiadacie, �ale je�li z�amiesz Jego przykazania, On ciebie na zawsze odtr�ci i ska�e na wieczne pot�pienie." Albowiem czy� nie dozna�e� odtr�cenia przez swych rodzic�w? Czy obcy jest ci b�l ich pot�pienia? Dlaczego wiec ze Mn� mia�oby by� inaczej? Zapomnia�e�, co znaczy by� kochanym bez �adnych warunk�w. Nie pami�tasz Bo�ej mi�o�ci. Zatem tworzysz sobie jej obraz, w oparciu o to, jaka mi�o�� widzisz w �wiecie. Przypisa�e� Bogu cechy �rodzica". I w ten spos�b otrzyma�e� Boga, kt�ry osadza, nagradza lub.karze, zale�nie od swego uznania. To uproszczone widzenie Boga, zakorzenione w waszej mitologii. Nie ma nic wsp�lnego z tym, Kim Jestem. Stworzywszy na temat Boga ca�y system my�lowy oparty raczej na ludzkim do�wiadczeniu ni� na duchowych prawdach, powo�ujesz do istnienia rzeczywisto�� osnuta wok� poj�cia mi�o�ci. To rzeczywisto�� oparta na leku, zakorzeniona w idei gro�nego, m�ciwego Boga. Jej g��wna spr�yna jest fa�szywa, ale zaprzeczy� jej znaczy�oby obali� ca�� wasz� teologie. I cho� nowa teologia, kt�ra wypar�aby stara, przynios�aby wam prawdziwe wybawienie, przyj�� jej nie mo�ecie, poniewa� obraz Boga, kt�rego nie nale�y si� ba�, kt�ry nie os�dza, kt�ry nie posuwa si� do kary, jest tak cudowny, �e po prostu przerasta nawet wasze naj�mielsze wyobra�enie tego, Kim jest i Jaki jest B�g. Rzeczywisto�� mi�o�ci opartej na leku wp�ywa na twoje do�wiadczenie mi�o�ci; stwarza je w gruncie rzeczy. Nie tylko bowiem spostrzegasz, �e otrzymujesz mi�o�� warunkowo, ale tak�e sam udzielasz jej z pewnymi zastrze�eniami. Podczas gdy zwlekasz, odsuwasz si� i ustalasz warunki, co� m�wi ci, �e nie na tym w�a�ciwie polega mi�o��. Mimo to wydaje ci si�, �e nie jest w twojej mocy zmieni� cokolwiek w wymianie uczu�. M�wisz sobie: dosta�em ju� nauczk� i pr�dzej mnie piek�o poch�onie, ni� si� zn�w ods�onie. Prawd� jest jednak, �e piek�o poch�onie ciebie, je�li tego nie uczynisz. [Za sprawa w�asnych (b��dnych) wyobra�e� o mi�o�ci ska�esz si� na piek�o, jakim jest niezaznanie nigdy czystej mi�o�ci. Podobnie ska�esz si� na piek�o, jakim jest niepoznanie nigdy Mnie w Mej Prawdziwej Istocie. A� w ko�cu Mnie poznasz. Nie zdo�asz bowiem uciec ode Mnie na zawsze i nadejdzie chwila naszego Pojednania.] Ka�de ludzkie dzia�anie wyp�ywa z mi�o�ci albo strachu, nie tylko w ramach zwi�zk�w osobowych. Decyzje kszta�tuj�ce gospodark�, polityk�, religi�, edukacj�, cele spo�eczne i ekonomiczne, wybory dotycz�ce wojny, pokoju, napa�ci, obrony, agresji, uleg�o�ci; dzielenia czy jednoczenia, gromadzenia czy rozdawania � ka�dy wyb�r, jakiego dokonujesz, podyktowany jest jedna z dw�ch mo�liwych my�li: l�ku lub mi�o�ci. Strach to energia, kt�ra kurczy, zamyka, wci�ga, ucieka, chowa, gromadzi, szkodzi. Mi�o�� to energia, kt�ra rozci�ga, otwiera, wysy�a, zostaje, ods�ania, ofiarowuje, goi. Strach nas okrywa, mi�o�� ukazuje naga prawd� o nas. Strach trzyma si� kurczowo stanu posiadania, mi�o�� rozdaje. Strach wi�zi, mi�o�� uwalnia. Strach rujnuje, mi�o�� buduje. Strach j�trzy, mi�o�� koi. Ka�dy uczynek, s�owo czy my�l, zakorzeniony jest w jednym z tych dw�ch uczu�. Co do tego nie masz wyboru, poniewa� nic wi�cej do wybrania nie ma. Ale masz za to zupe�nie nieskr�powany wyb�r jednego lub drugiego. Brzmi to ca�kiem prosto, ale w chwili podejmowania decyzji cz�ciej zwyci�a l�k. Dlaczego tak si� dzieje? Nauczono ci� �y� w strachu. M�wiono ci, �e prze�ywaj� tylko jednostki najlepiej przystosowane, �e zwyci�aj� najsilniejsi, �e sukces odnosz� najsprytniejsi. Pomini�to za� zupe�nie chwa�� najbardziej mi�uj�cych. Dlatego starasz si� spe�ni� te wszystkie wymagania � w taki czy inny spos�b � a kiedy zauwa�asz, �e nie dor�wnujesz tym wzorcom, obawiasz si� przegranej, powiedziano ci bowiem, �e ten, kto nie dosi�ga poprzeczki, jest na straconej pozycji. l oczywi�cie wybierasz dzia�anie, za kt�rym kryje si� strach, gdy� tak ci� nauczono. Ja jednak przeka�� ci nast�puj�c� nauk�: je�li wybierzesz dzia�anie z mi�o�ci, osi�gniesz co� wi�cej ni� przetrwanie, zwyci�stwo czy sukces. W�wczas do�wiadczysz w ca�ej chwale, Kim W Istocie Jeste�, i kim mo�esz by�. Aby do tego dosz�o, musisz wpierw odrzuci� nauki twych �wiatowych nauczycieli, kt�rzy cho� maj� dobre intencje, b��dz�, i zwr�ci� si� do tych, kt�rych m�dro�� p�ynie z innego �r�d�a. Wielu jest takich nauczycieli po�r�d was, jak zawsze zreszt�, albowiem nigdy nie dopuszcz� do tego, aby zabrak�o tych, kt�rzy was poprowadz�, naucz�, kt�rzy wam uka�� i przypomn� owe prawdy. Jednak najwa�niejszy jest wasz g�os wewn�trzny. Do niego bowiem skieruj� si� najpierw, gdy� jest najbardziej dost�pny. G�os wewn�trzny to najbardziej gromki g�os, jakim przemawiam, jest bowiem wam najbli�szy. On m�wi wam, czy co� jest prawdziwe, s�uszne czy dobre, zgodnie z ustalonymi przez was definicjami. Niczym radar wytycza kurs i steruje okr�tem, jest pilotem wycieczki, o ile mu na to pozwolisz. Ten sam g�os w tej chwili m�wi ci, czy s�owa, kt�re do ciebie docieraj�, s� s�owami mi�o�ci czy strachu. W ten spos�b mo�esz okre�li�, czy warto je przyj��. Powiedzia�e�, �e je�li zawsze b�d� wybiera� dzia�anie z mi�o�ci, to wtedy do�wiadcz� w pe�ni chwa�y, kim jestem i kim mog� by�. Czy m�g�by� to rozwin��? Istnieje tylko jeden cel wszelkiego �ycia, a jest nim to, aby� ty i wszystko, co �yje, mogli dozna� najwy�szej chwa�y. Ca�a reszta podporz�dkowana jest temu zadaniu. Twoja dusza niczego innego nie pragnie i nie ma dla niej nic innego do osi�gni�cia. Urok tego polega na tym, �e ten cel jest niesko�czony. Koniec to ograniczenie, a Boski cel nie ma granic. Je�li nadejdzie chwila, w kt�rej do�wiadczysz pe�ni swej chwa�y, natychmiast wyobrazisz sobie jeszcze wi�ksza chwa��. W swym stawaniu si� dusza jest wprost nienasycona. �ycie to nie proces odkrywania, lecz tworzenia, i w tym tkwi najg��bszy jego sekret. Ty nie odkrywasz siebie, lecz siebie tworzysz na nowo. Trzeba wiec, aby� d��y� nie do ustalenia, Kim Jeste�, lecz Kim Pragniesz By�. S� tacy, kt�rzy twierdz�, �e �ycie jest jak szko�a, �e mamy wynie�� z niego okre�lone nauki, a kiedy �zdamy egzamin", mo�emy przej�� do wy�szych zada�, wolni od okow�w cia�a. Czy to prawda? To kolejny element waszej mitologii, wywodz�cy si� z ludzkiego do�wiadczenia. Czyli �ycie nie jest szko��? Nie. Nie jeste�my tu po to, aby wynie�� nauki? Nie. To w takim razie po co? Aby sobie przypomnie�, na nowo, stworzy�, swa Prawdziwa Istot�. Powtarza�em to ju�, ale ty Mi nie wierzysz. Lecz tak w�a�nie powinno by�. Zaprawd� bowiem, je�li nie stworzysz siebie w swej Prawdziwej Istocie, nie mo�esz w Istocie zaistnie�. Chyba nie nad��am. Powr��my do kwestii szko�y. S�ysza�em nie raz, jak r�ni nauczyciele twierdzili, �e �ycie jest jak szko�a. Teraz Ty temu zaprzeczasz; to prawdziwy wstrz�s dla mnie. Do szko�y idziesz, je�li chcesz pozna� co� nowego. Nie idziesz tam, je�li ju� to znasz i po prostu chcesz do�wiadczy� tego, co wiesz. �ycie (jak je zwiecie) to szansa poznania do�wiadczalnego tego, co ju� znacie od strony ko�- cepcyjnej. Nie ma przy tym potrzeby uczenia si� czegokolwiek. Trzeba tylko przypomnie� sobie to, co ju� si� wie, i dzia�a� w oparciu o t� wiedz�. Nie bardzo rozumiem. Zacznijmy od tego, �e dusza � twoja dusza � wie wszystko przez ca�y czas. Nic nie jest przed ni� ukryte, nic nie jest dla niej nieznane. Ale sama wiedza to za ma�o. Dusza pragnie do�wiadczenia. Mo�esz wiedzie�, �e jeste� szczodry, ale dop�ki tej szczodro�ci nie oka�esz, pozostaje ci samo pojecie. Mo�esz wiedzie�, �e jeste� �yczliwy, ale dop�ki nie oka�esz �yczliwo�ci, masz tylko ide�. Jedynym d��eniem twojej duszy jest obr�ci� najwy�sze mniemanie o sobie w swe najwspanialsze do�wiadczenie. P�ki koncepcja nie przerodzi si� w do�wiadczenie, pozostaj� wy��cznie domys�y. Ja snu�em 0 sobie domys�y bardzo d�ugo. D�u�ej ni� razem ty 1 Ja mo�emy si�gn�� pami�ci�. D�u�ej ni� wiek tego wszech�wiata pomno�ony przez luiek wszech�wiata. Widzisz wiec, jak �wie�e � jak nowe � jest Moje do�wiadczanie siebie. Zn�w nie �api�. Twoje do�wiadczanie siebie? Dok�adnie tak. Wyja�ni� ci to w nast�puj�cy spos�b: Na pocz�tku to, co Jest, by�o wszystkim i poza nim nie by�o nic. Lecz Wszystko, Co Jest, nie mog�o siebie pozna� � poniewa� istnia�o tylko Wszystko, Co Jest, i nie by�o nic innego. Tote� Wszystko, Co Jest ... nie by�o. Gdy� z braku Innego, Wszystko, Co Jest, przestaje by�. Na tym polega wielka tajemnica Boskiego Bytu/ /Nie-Bytu, o kt�rej wspominaj� mistycy od zarania dziej�w. Wszystko, Co Jest wiedzia�o, �e jest wszystkim, co istnieje � ale to by�o za ma�o, gdy� mog�o zna� sw� �wietno�� tylko koncepcyjnie, a nie do�wiadczalnie. Pragn�o wiec do�wiadczy� siebie, albowiem chcia�o pozna� poczucie w�asnej �wietno�ci. Lecz to nadal by�o niemo�liwe, poniewa� samo pojecie ��wietno�ci" jest wzgl�dne. Wszystko, Co Jest nie mog�o pozna� poczucia w�asnej �wietno�ci, dop�ki nie pojawi�o si� co�, co nie jest. Je�li brakuje tego, co nie jest, to, co Jest, przestaje by�. Rozumiesz? Tak mi si� wydaje. M�w dalej. Dobrze. Wszystko, Co Jest wiedzia�o, �e nie ma nic innego. Nie mog�o wiec pozna� siebie w odniesieniu do czego� innego. Istnia� bowiem tylko jeden punkt odniesienia, samotny punkt w �rodku. ,,Jest-Nie fest". �Jestem, Kt�ry Nie Jest". Mimo to Wszech-Jedno�� postanowi�a pozna� siebie do�wiadczalnie. Ta energia � czysta, niewidzialna, nies�yszalna, niepoznawalna-dla-niczego-innego � postanowi�a do�wiadczy� siebie w ca�ej �wietno�ci, jaka by�a. Jednak zda�a sobie spraw�, �e aby tego dokona�, musi pos�u�y� si� innym punktem odniesienia w sobie. Rozumowa�a, ca�kiem poprawnie, �e ka�da Jej cz�stka si�a rzeczy nie b�dzie dor�wnywa� ca�o�ci i w zwi�zku z tym, je�li si� podzieli, ka�da cze��, jako nie dor�wnuj�ca ca�o�ci, spojrzy na pozosta�o�� i ujrzy �wietno��. Zatem Wszystko, Co Jest podzieli�o si� � w jednej cudownej chwi�i staja� si� tym oraz tamtym. Po raz pierwszy to i tamto zaistnia�y niezale�nie od siebie. Oba istnia�y jednocze�nie, podobnie jak to, co nie by�o ani tym, ani tamtym. Powsta�y wiec nagle trzy rzeczy: to, co jest tutaj, to, co jest tam, i to, co nie jest ani tutaj, ani tam. Bez tego nie mog�yby istnie� tutaj i tam. To nic, kt�re mie�ci wszystko. To pustka, kt�ra mie�ci przestrze�. To ca�o��, kt�ra mie�ci cz�ci. Nad��asz za mn�? Rozumiesz to? Chyba tak. To niesamowite, ale wyja�ni�e� to tak przejrzy�cie, �e chyba rozumiem. Id�my dalej. To nic, kt�re zawiera wszystko, zwane jest przez niekt�rych Bogiem. Ale nie jest to zbyt �cis�e, gdy� sugeruje, �e jest co�, czym B�g nie jest � to znaczy, wszystko inne ni� �nic". Ale Ja jestem Wszystkimi Rzeczami � widzialnymi i niewidzialnymi � tote� opisanie Mnie jako Tego Ukrytego, jako Wielka Pustk�, iv my�l Wschodniej, mistycznej definicji Boga jest r�wnie niedok�adne jak zasadniczo praktyczne widzenie Boga na Zachodzie we wszystkim, co jest. S�usznie sadza ci, kt�rzy uwa�aj�, �e B�g to Wszystko, Co Jest i zarazem Wszystko, Co Nie Jest. Ot� stwarzaj�c �tutaj" i �tam", B�g umo�liwi� Bogu poznanie swej Bosko�ci. Z ta wielka od�rodkow� eksplozja narodzi�a si� relatywno�� /relacyjno�� � najwi�kszy dar, jakiego udzieli� sobie B�g. Dlatego te� relacje (osobowe) s� najwi�kszym darem Boga dla ciebie, o czym szerzej pom�wimy przy innej okazji. Wracaj�c do naszego wywodu: Z niczego powsta�o Wszystko � w duchowym akcie, kt�ry zbiega si� ca�kowicie z tym, co wasi naukowcy nazywaj� Wielkim Wybuchem. Gdy ruszy�y na zewn�trz pierwiastki wszech rzeczy, zrodzi� si� czas, gdy� rzecz najpierw by�a tu, potem tam � a okres, jaki trwa�o dotarcie stad tam, mo�na by�o zmierzy�. Kiedy cz�stki widzialne zacz�y si� okre�la� we wzajemnych relacjach do siebie, podobny proces przebiega� w�r�d cz�stek niewidzialnych. B�g wiedzia�, �e aby mog�a zaistnie� mi�o�� � i pozna� siebie jako czyst� mi�o�� � niezb�dna jest jej dok�adna odwrotno��. Zatem stworzy� B�g wielka biegunowo��: powo�a� do istnienia absolutne przeciwie�stwo mi�o�ci, wszystko to, co nie jest mi�o�ci�, a obecnie nazywa si� strachem. Z chwila pojawienia si� strachu mi�o�� sta�a si� czym�, czego mo�na do�wiadczy�. Do powstania dualizmu mi�o�ci i jej przeciwie�stwa nawi�zuj� ludzkie mitologie m�wi�c o narodzinach z�a, upadku Adama, buncie Szatana przeciwko Bogu. Tak jak z w�asnej woli nadali�cie czystej mi�o�ci posta�, kt�ra zwiecie Bogiem, tak i nadali�cie niegodziwemu strachowi posta�, kt�ra zwiecie diab�em. 'Wok� tego zdarzenia osnuto rozmaite, do�� wymy�lne mity, kt�re m�wi� o toczonej w niebiosach wojnie, anielskich �o�nierzach i piekielnych wojownikach, si�ach dobra i z�a, �wiat�o�ci i mroku. Z pomoc� tych opowie�ci dawni ludzie pr�bowali poj��, i przekaza� innym w zrozumia�y dla nich spo- s�b, kosmiczne wydarzenie, kt�rego g��bok� �wiadomo�� zachowa�a dusza, ale kt�re umys� z trudem mo�e sobie