8501
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 8501 |
Rozszerzenie: |
8501 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 8501 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 8501 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
8501 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Jon Krakauer
WSZYSTKO ZA �YCIE
Prze�o�y�a Magdalena Jak�bczyk-Rakowska
Pr�szy�ski i S-ka,
Warszawa 1998
Tytu� orygina�u: �Into the Wild�
Copyright � 1996 by Jon Krakauer All Rights Reserved
Tiumaczenia cytat�w pochodz� z:
Jack London, �Bialy kief�, Iskry, 1953, t�um. Anna Trzeciakowska-Przedpe�ska
Jack London, �Zew krwi�, Iskry, 1974, t�um. Eleonora Romanowicz-Podoska
Borys Pasternak, �Doktor �ywago�, PIW 1990, t�um. Ewa Rojewska-Olejarczuk Jeffers,
John Robinson, �Wiersze�, PIW, 1968, ttum. Zygmunt �awrynowicz
Pozosta�e cytaty w przek�adzie Magdaleny Jakobczyk-Rakowskiej
Zdj�cia na ok�adce:
Rex Interstock / East News
Opracowanie merytoryczne: Janina Rogalska
Redaktor techniczny: Barbara W�jcik
�amanie: Ewa W�jcik
Korekta: Anna Sidorek
ISBN 83-7180-295-1
Wydawca:
Pr�szy�ski i S-ka SA
02-651 Warszawa, ul. Gara�owa 7
Druk i oprawa:
Opolskie Zak�ady Graficzne SA
45-085 Opole, ul. Niedzia�kowskiego 8-12
Dla Lindy
Od autora
W kwietniu 1992 roku miody cz�owiek z zamo�nej rodziny ze W Wschodniego Wybrze�a pojecha� autostopem na Alask� i pow�drowa� samotnie w dzikie ost�py na p�noc od szczytu McKinley. Cztery miesi�ce p�niej grupa my�liwych poluj�cych na �osie znalaz�a jego rozk�adaj�ce si� cia�o.
Wkr�tce po tym odkryciu redakcja magazynu �Outside� poprosi�a mnie o prze�ledzenie zagadkowych okoliczno�ci �mierci ch�opca. Nazywa� si� Christopher Johnson McCandless. Wychowa� si� w bogatej dzielnicy Waszyngtonu, by� �wietnym studentem, doskonale wysportowanym.
Latem 1990, natychmiast po otrzymaniu dyplomu z odznaczeniem na Uniwersytecie Emory, McCandless znik� z horyzontu. Zmieni� nazwisko, wszystkie swoje oszcz�dno�ci - dwadzie�cia cztery tysi�ce dolar�w - odda� na cele charytatywne, pozby� si� samochodu i wi�kszo�ci swych rzeczy osobistych, spali� got�wk�, kt�r� mia� w portfelu. Rozpocz�� zupe�nie nowe �ycie na marginesie spo�ecze�stwa, w�druj�c po ca�ej Ameryce P�nocnej w poszukiwaniu czystych transcendentnych do�wiadcze�. Rodzina nie mia�a poj�cia, co si� z nim dzieje i gdzie si� podziewa, p�ki nie natrafiono na jego szcz�tki.
Poniewa� mia�em bardzo kr�tki termin, napisa�em szybko artyku�, kt�ry opublikowano w styczniu 1993 roku, ale moje zafascynowanie postaci� McCandlessa trwa�o jeszcze d�ugo po tym, jak ten numer �Outside� znik� z p�ek. Prze�ladowa�y mnie szczeg�y �mierci g�odowej m�odego cz�owieka i jakie� nieokre�lone podobie�stwa wydarze� jego i mojego �ycia. Sp�dzi�em ponad rok, odtwarzaj�c kr�t� drog�, kt�r� przeby� do �mierci w ost�pach Alaski. �ledzi�em szczeg�y jego peregrynacji z zainteresowaniem granicz�cym z obsesj�. Staraj�c si� zrozumie� McCandlessa, zacz��em r�wnie� zastanawia� si� nad og�lniejszym problemem: fascynacj� Amerykan�w dzikimi terenami, nieodpartym urokiem niebezpiecznego �ycia dla niekt�rych m�odych ludzi i nad skomplikowanymi, na�adowanymi emocjami zwi�zkami ojc�w i syn�w. Wynikiem tego zawi�ego dochodzenia jest w�a�nie ta ksi��ka.
Nie twierdz�, �e jestem bezstronnym biografem. Dziwna historia McCandlessa poruszy�a we mnie strun�, uniemo�liwiaj�c� beznami�tne potraktowanie jego tragedii. Stara�em si� - mam nadziej�, �e skutecznie - minimalizowa� obecno�� autora. Ale winien jestem czytelnikowi ostrze�enie: przeplatam opowie�� o McCandlessie fragmentami moich zapisk�w z m�odo�ci. Robi� tak w nadziei, �e moje osobiste do�wiadczenia rzuc� jakie� �wiat�o na tajemnicz� histori� Chrisa McCandlessa.
By� m�odzie�cem prze�ywaj�cym wszystko szalenie intensywnie, zatwardzia�ym idealist�, co nie u�atwia wsp�cze�nie egzystencji. Pozostaj�c pod wp�ywem pisarstwa Lwa To�stoja, podziwia� wielkiego pisarza za to, �e potrafi� porzuci� uprzywilejowane �ycie w bogactwie i obraca� si� w�r�d n�dzarzy. Podczas studi�w McCandless zacz�� praktykowa� ascetyzm i rygoryzm moralny To�stoja do tego stopnia, �e najpierw zdumia�, a potem przerazi� swoich najbli�szych. Kiedy ruszy� w g�stwin� Alaski, nie m�g� mie� z�udze�, �e wybiera si� do krainy mlekiem i miodem p�yn�cej. Wr�cz przeciwnie, �wiadomie szuka� ryzyka, niebezpiecze�stw i to�stojowskich przeciwno�ci losu. I z pewno�ci� znalaz� je, a� w nadmiarze.
Trzeba jednak przyzna�, �e przez wi�ksz� cz�� czteromiesi�cznych zmaga� McCandless trzyma� si� nie�le. Gdyby nie jeden czy dwa pozornie nieistotne b��dy, wyszed�by z las�w w sierpniu 1992 roku r�wnie anonimowo, jak wkroczy� w nie w kwietniu. Niestety, niewinne pomy�ki przynios�y nieodwracalne skutki, jego nazwisko pojawi�o si� w tytu�ach kolorowych magazyn�w, a oszo�omiona rodzina pozosta�a ze strz�pami bolesnej mi�o�ci.
Zdumiewaj�co wielu ludzi przej�o si� histori� �ycia i �mierci Chrisa McCandlessa. W ci�gu tygodni i miesi�cy po opublikowaniu artyku�u w �Outside� nap�yn�o wi�cej list�w ni� po jakimkolwiek innym artykule w historii magazynu. Korespondencja ta, jak nale�a�o si� domy�la�, odzwierciedla�a diametralnie r�ne pogl�dy: niekt�rzy czytelnicy podziwiali ch�opaka za jego odwag� i idea�y, inni grzmieli, �e by� nieodpowiedzialnym idiot�, wariatem, kt�ry zgin�� z powodu w�asnej arogancji i g�upoty i nie zas�ugiwa� na tyle uwagi ze strony medi�w. Moje pogl�dy wkr�tce si� ujawni�, ale chcia�bym, aby czytelnik m�g� mie� w�asn� opini� o Chrisie McCandlessie.
Jon Krakauer
Seattle
kwiecie�, 1995
Rozdzia� 1
W G��BI ALASKI
27 kwietnia, 1992
Pozdrowienia z Fairbanks! To moja ostatnia wiadomo�� dla ciebie, Wayne. Przyjecha�em tu dwa dni temu. Trudno by�o z�apa� okazj� w Yukonie. Ale w ko�cu dotar�em. Ca�� poczt� do mnie odsy�aj, prosz�, do nadawc�w. To mo�e bardzo d�ugo potrwa�, nim wr�c� na po�udnie. Je�li ta przygoda oka�e si� tragiczna i nigdy ju� nie dostaniesz listu ode mnie, chc�, �eby� wiedzia�, �e jeste� wspania�ym cz�owiekiem. A teraz wkraczam w busz.
Alex
Kartka, kt�r� dosta� Wayne Westerberg
w Carthage, Dakota Po�udniowa
Jim Gallien znajdowa� si� sze�� kilometr�w za Fairbanks, kiedy zauwa�y� stoj�cego w �niegu autostopowicza z uniesionym kciukiem, dr��cego z zimna o szarym �wicie Alaski. M�g� mie� osiemna�cie, najwy�ej dziewi�tna�cie lat. Wygl�da� bardzo przyja�nie, cho� z jego plecaka wystawa� karabin. Autostopowicz z p�automatycznym remingtonem to nie by�a posta�, dla kt�rej zatrzymuj� si� kierowcy w czterdziestym dziewi�tym stanie. Gallien jednak zjecha� na pobocze i kaza� ch�opakowi wsiada�. Autostopowicz wrzuci� plecak na ty� forda i przedstawi� si� jako Alex.
- Alex? - powt�rzy� kierowca, czekaj�c na uzupe�nienie.
- Po prostu Alex - odpowiedzia� m�ody cz�owiek, �wiadomie przemilczaj�c nazwisko.
Mia� nie wi�cej jak metr siedemdziesi�t wzrostu, by� szczup�y, ale umi�niony, twierdzi�, �e ma dwadzie�cia cztery lata i pochodzi z Dakoty Po�udniowej. Chcia�, �eby go podwie�� na skraj Parku Narodowego Denali, a tam wejdzie w g�usz�, �eby �przez par� miesi�cy �y� darami natury�.
Gallien, kt�ry by� elektrykiem, jecha� do Anchorage, jakie� 380 kilometr�w za Denali autostrad� George Parks. Powiedzia� Aleksowi, �e mo�e go podrzuci�, dok�d zechce. Plecak pasa�era wydawa� si� wa�y� zaledwie dwana�cie czy trzyna�cie kilogram�w, co uderzy�o Galliena jako wytrawnego my�liwego, cz�owieka lasu. By� niezwykle lekki, jak na kilkumiesi�czny pobyt w dzikich ost�pach, zw�aszcza wczesn� wiosn�.
- Nie m�g� tam mie� tyle jedzenia i sprz�tu, ile powinien facet zabra� na tak� wypraw� - wspomina Gallien.
Wsta�o s�o�ce. Gdy wyjechali z zalesionych teren�w powy�ej rzeki Tanana, Alex popatrzy� na rozpo�cieraj�ce si� ku po�udniowi torfowiska. Gallien zacz�� si� zastanawia�, czy ma do czynienia z jednym z tych nawiedzonych z po�o�onych bardziej na po�udnie od Alaski stan�w, kt�rzy przyje�d�aj� na p�noc, �eby prze�y� tajemnicze przygody, jak z Jacka Londona. Alaska stanowi od dawna magnes dla marzycieli i nieudacznik�w, kt�rym si� wydaje, �e nietkni�te przez cz�owieka po�acie pogranicza zape�ni� pustk� w ich �yciu. Busz jednak nie zna lito�ci dla t�sknot i nadziei.
- Ludzie z zewn�trz - opowiada Gallien powoli, przeci�gaj�c samog�oski - �api� pierwszy lepszy numer magazynu �Alaska�, przejrz� i my�l� sobie: pojad� tam, b�d� �y� darami natury i nareszcie znajd� swoje miejsce w �yciu. Ale kiedy ju� si� tu znajd� i naprawd� wejd� w dziko��, okazuje si�, �e nie jest dok�adnie tak, jak pisano w magazynie. Rzeki s� szerokie i rw�ce, komary z�eraj� �ywcem. W wielu miejscach nie ma zbyt du�o zwierzyny, na kt�r� mo�na polowa�. �ycie na pustkowiu to nie piknik.
Z Fairbanks na skraj Parku Denali jechali dwie godziny. Im wi�cej rozmawiali, tym Alex wydawa� si� mniej stukni�ty. By� bardzo sympatyczny i wykszta�cony. Zasypywa� Galliena przemy�lanymi pytaniami dotycz�cymi drobnej zwierzyny, �yj�cej w okolicy, i gatunk�w jag�d, jakimi m�g�by si� �ywi�.
Mimo wszystko Gallien martwi� si� o niego. Alex przyzna�, �e jedynym po�ywieniem, jakie zabra�, jest pi�ciokilogramowa torba ry�u. Jego wyposa�enie by�o nadzwyczaj sk�pe, jak na ci�kie warunki le�nej g�uszy, pokrytej jeszcze w kwietniu �niegiem. Mia� tanie turystyczne buty, ani ocieplane, ani nieprzemakalne. Jego strzelba kaliber .22 nie wystarczy�aby do zabicia wi�kszego zwierz�cia, takiego jak �o� czy karibu, kt�re musia�by je��, je�li planowa� sp�dzi� w terenie d�u�szy czas. Nie mia� siekiery, �rodk�w owadob�jczych, but�w na �nieg ani kompasu. W nawigacji jedyn� pomoc stanowi� mog�a postrz�piona mapa drogowa stanu, kt�r� �wisn�� ze stacji benzynowej. Sto pi��dziesi�t kilometr�w za Fairbanks szosa zaczyna si� wspina� na podn�e Alaska Range. Gdy ci�ar�wka przeje�d�a�a most na rzece Nenana, Alex spojrza� na bystry pr�d i wyzna�, �e boi si� wody.
- Rok temu w Meksyku - powiedzia� kierowcy - by�em na oceanie na kanoe i omal nie uton��em, kiedy nadszed� sztorm.
Nieco p�niej Alex wyci�gn�� sw� n�dzn� map� i wskaza� na przerywan� czerwon� lini�, przecinaj�c� drog� w pobli�u g�rniczego miasteczka Healy. By�a to trasa zwana Szlakiem Stampede; rzadko u�ywana, na wi�kszo�ci map drogowych Alaski nawet nie zaznaczona. Na mapie Aleksa przerywana linia wi�a si� na zach�d od szosy Parks przez sze��dziesi�t par� kilometr�w, potem znika�a w �rodku dzikiego pustkowia na p�noc od g�ry McKinley. W�a�nie tam, jak o�wiadczy� Alex swemu przewo�nikowi, mia� zamiar doj��.
Gallien uwa�a�, �e pomys� autostopowicza jest fatalny, i wci�� na nowo stara� si� go odwodzi� od tego planu.
- M�wi�em mu, �e tam, dok�d si� wybiera, trudno jest co� upolowa�, �e mo�e w�drowa� ca�ymi dniami, nim co� znajdzie. Kiedy to nie skutkowa�o, zacz��em go straszy� opowie�ciami o nied�wiedziach. M�wi�em mu, �e dwudziestka dw�jka nied�wiedzia grizzly mo�e najwy�ej rozw�cieczy�. Alex si� tym nie przejmowa�.
- Wejd� na drzewo - powiedzia�.
Wyja�nia�em wi�c, �e w tej cz�ci stanu drzewa wcale nie s� takie du�e i nied�wied� m�g�by taki ma�y �wierczek zwali� bez trudu, ale on nie rezygnowa�. Mia� odpowied� na wszystko, co mu przedstawia�em jako w�tpliwo��.
Gallien zaproponowa�, �e go podwiezie do Anchorage, kupi mu przyzwoity sprz�t i odwiezie z powrotem tam, gdzie Alex b�dzie chcia� p�j��.
- Nie, dzi�kuj� - odpowiedzia�. - Poradz� sobie z tym, co mam. Gallien spyta�, czy ma pozwolenie na polowanie.
- A na diab�a - oburzy� si�. - Co to obchodzi rz�d, czym ja si� �ywi�. Pieprz� ich g�upie przepisy.
Kiedy Gallien zapyta� jeszcze, czyjego rodzice - albo kto� z przyjaci� - wiedz�, co planuje, i czy kto� podniesie alarm, je�li nie wr�ci w um�wionym terminie, Alex odpowiedzia� spokojnie, �e nie i �e nie rozmawia� z nikim z rodziny od dw�ch lat.
- Jestem absolutnie przekonany - zapewnia� Galliena - �e nie przydarzy mi si� nic, z czym nie poradzi�bym sobie sam.
- Nie dawa�o si� faceta przekona� - wspomina Gallien. - By� tak zdecydowany, naprawd� napalony; chcia�oby si� powiedzie�, oszala�y. Nie m�g� si� doczeka�, �eby tam dotrze� i ju� ruszy�.
Trzy godziny drogi za Fairbanks zjecha� z szosy i skierowa� sw�j pojazd z nap�dem na cztery ko�a w o�nie�on� boczn� drog�. Przez pierwszych kilka kilometr�w Szlak Stampede by� do�� wyra�ny i prowadzi� mi�dzy chatami rozrzuconymi w�r�d �wierk�w i osik. Za ostatni� chatk� z drewnianych belek droga nagle sta�a si� rozmyta, zaro�ni�ta olchami, zmieni�a si� w szlak ledwie widoczny.
Latem taka droga by�aby niewyra�na, ale przejezdna, teraz uniemo�liwia�a to gruba na p� metra warstwa rozmi�k�ego, wiosennego �niegu. Pi�tna�cie kilometr�w od szosy, w obawie, �e utknie, je�li pojedzie dalej, Gallien zatrzyma� ci�ar�wk� na grzbiecie male�kiego wzniesienia. Na horyzoncie od po�udniowo-zachodniej strony pob�yskiwa�y oblodzone szczyty najwy�szego pasma g�r w Ameryce P�nocnej.
Alex upiera� si�, �eby da� Gallienowi zegarek, grzebie� i wszystkie swoje pieni�dze: osiemdziesi�t pi�� cent�w drobiazgu.
- Nie chc� twoich pieni�dzy - protestowa� kierowca - a zegarek ju� mam.
- Je�eli nie we�miesz, to go wyrzuc� - rado�nie odpowiedzia� Alex. - Nie chc� wiedzie�, kt�ra godzina, jaki dzie� ani gdzie jestem. To wszystko nie ma znaczenia.
Nim ch�opak wysiad� z pick-upa, Gallien si�gn�� pod siedzenie, wyci�gn�� stare robocze gumowce i nam�wi� go, �eby je wzi��.
- By�y na niego za du�e - wspomina Gallien - ale powiedzia�em, �eby za�o�y� dwie pary skarpet, to b�dzie mu przynajmniej troch� cieplej i bardziej sucho.
- Ile jestem panu winien?
- Nie przejmuj si� tym - odpowiedzia� kierowca i da� mu karteczk� ze swoim numerem telefonu, kt�r� Alex schowa� starannie do nylonowego portfela. -Je�eli wyjdziesz z tego �ywy, zadzwo� do mnie, to powiem ci, jak je odda�.
�ona Galliena da�a mu na drugie �niadanie dwie zapiekanki z serem i tu�czykiem i paczk� chrupek, wi�c nam�wi� m�odego autostopowicza, �eby przyj�� r�wnie� jedzenie. Alex wyci�gn�� z plecaka aparat fotograficzny i poprosi� Galliena, �eby mu zrobi� zdj�cie ze strzelb� na ramieniu na pocz�tku trasy. Nast�pnie, u�miechaj�c si� szeroko, znik� na pokrytym �niegiem szlaku. Dzia�o si� to we wtorek, 28 kwietnia 1992 roku.
Gallien wr�ci� na szos� Parks i pojecha� w stron� Anchorage. Kilka kilometr�w dalej znajdowa�a si� ma�a osada Healy, gdzie mie�ci� si� posterunek Stanowej Policji Konnej. Chcia� si� zatrzyma� i opowiedzie� o Aleksie, ale rozmy�li� si�.
- Wyda�o mi si�, �e wszystko b�dzie w porz�dku - wyja�nia. - Pomy�la�em, �e szybko zg�odnieje i wyjdzie na szos�. Tak zrobi�by ka�dy normalny cz�owiek.
Rozdzia� 2
SZLAK STAMPEDE
Jack London jest kr�lem.
Alexander Supertramp
maj 1992
Napis na kawa�ku drewna, znalezionym w miejscu �mierci Chnsa McCandlessa
Ciemna puszcza jod�owa z obu stron okala�a zastyg�y potok. Wiatr otrzepa� ze �nie�nego puchu drzewa czarne i widmowe w zmierzchu dnia. G��boka cisza za�cieli�a kraj. Ziemia wydawa�a si� nieruchoma, p�ywa jak rozpacz, opuszczona i zastyg�a. Nie by� to ju� nawet wyraz smutku. W��czy� si� ponad ni� jak gdyby �miech dziwaczny, stokro� bardziej ni� smutek ponury; �miech gorzki niby skrzywienie ust sfinksa, przenikliwy jak mr�z, nasi�k�y okrucie�stwem niewinnej oboj�tno�ci. Zwyci�ski, st�umiony u�miech wszystkowiedz�cych wiek�w nad przemijaniem i wysi�kiem �ycia. Dziko��. Brutalna dziko�� P�nocy o sercu zastyg�ym.
Jack London,
�Bia�y Kie��
�K Ta p�nocnym skraju Alaska Range, nim nieforemne zwa�y szczytu J.N McKinley i otaczaj�cych go g�rek zetkn� si� z r�wnin� Kantishna, rozci�gaj� si� ni�sze zbocza, zwane Outer Range, kt�re wygl�daj� jak skot�owany koc na niepo�cielonym ��ku. Mi�dzy kamiennymi graniami dw�ch najbardziej odsuni�tych na zewn�trz skarp Outer Range, ze wschodu na zach�d przebiega szeroka na kilka kilometr�w niecka, wy�cielona mieszank� b�otnistego torfu, g�szczem olch i cherlawymi �wierczkami. Dnem tej doliny wije si� Szlak Stampede; droga, kt�r� Chris McCandless szed� w puszcz�.
Szlak zosta� oznakowany w latach trzydziestych przez legendarnego na Alasce g�rnika nazwiskiem Earl Pilgrim, kt�ry w zwi�zku z tym uwa�a�, �e trasa nale�y do niego. W roku 1961 sp�ka z Fairbanks, Yutan Construction ze stanu Alaska wygra�a kontrakt na budow� na tym szlaku drogi, kt�r� ci�ar�wki mog�yby wozi� kruszec przez ca�y rok. Aby zapewni� swoim robotnikom mieszkanie, firma Yutan zakupi�a trzy zdezelowane autobusy, wyposa�y�a je w polowe ��ka i proste piecyki i ustawi�a w g�uszy za traktorem na g�sienicach Caterpillar D-9.
Realizacj� projektu wstrzymano w 1963 roku. Zbudowano ostatecznie oko�o osiemdziesi�ciu kilometr�w drogi, ale nie wzniesiono most�w na rzekach, kt�re przecina�a, i wkr�tce trasa sta�a si� nieprzejezdna z powodu topniej�cych �nieg�w i okresowych powodzi. Yutan �ci�gn�� dwa autobusy z powrotem na autostrad�. Trzeci pozosta� mniej wi�cej w po�owie szlaku jako schronienie dla my�liwych i traper�w. W ci�gu trzydziestu lat od zako�czenia budowy wi�kszo�� drogi zosta�a zniszczona przez powodzie, wichury i �eremie bobr�w, ale autobus wci�� stoi. Rozklekotany pojazd z lat czterdziestych zas�u�onej marki International Harvester stoi czterdzie�ci kilometr�w na zach�d od Healy drog� powietrzn�, rdzewiej�c na pogorzelisku obok Szlaku Stampede, tu� za granic� Parku Narodowego Denali. Brakuje mu silnika, kilka okien jest p�kni�tych, kilku nie ma wcale, a na pod�odze walaj� si� pot�uczone butelki po whisky. Zniszczony napis informuje, �e wehiku� by� niegdy� w�asno�ci� systemu Transportu Miejskiego Fairbanks, autobusem numer 142. W dzisiejszych czasach nie jest niczym niezwyk�ym, �e nikt nie pojawia si� w autobusie przez sze�� czy siedem miesi�cy, tymczasem na pocz�tku wrze�nia 1992 roku sze�� os�b z trzech niezale�nych grup znalaz�o si� tego samego popo�udnia w opuszczonym poje�dzie.
W roku 1980 Park Narodowy Denali poszerzono, aby pomie�ci�y si� w jego granicach Wzg�rza Kantishna i wysuni�te na p�noc kordyliery Outer Range, ale pomini�to cz�� niskiego terenu zwanego Wolf Townships, kt�ry obejmuje pocz�tek Szlaku Stampede. Poniewa� ten pas o wymiarach jedena�cie na trzydzie�ci metr�w otacza z trzech stron chroniony obszar parku narodowego, �yje w nim nies�ychana obfito�� wilk�w, nied�wiedzi, karibu, �osi i innej dzikiej zwierzyny, co stanowi sekret starannie strze�ony przez miejscowych my�liwych i traper�w, �wiadomych niezwyk�o�ci tej sytuacji. Gdy tylko rozpoczynaj� si� jesieni� polowania na �osie, grupka my�liwych wybiera si� zwykle do starego autobusu obok rzeki Sushana, w odleg�o�ci trzech kilometr�w od granic parku.
Ken Thompson, w�a�ciciel warsztatu samochodowego w Anchorage, Gordon Samel, jego pracownik, i ich przyjaciel Ferdie Swanson, robotnik budowlany, wyruszyli w kierunku autobusu 6 wrze�nia 1992 roku, aby podej�� �osia. Nie�atwo tam dotrze�. Kilkana�cie kilometr�w za ulepszon� drog� Szlak Stampede krzy�uje si� z Teklanik�, bystrym, lodowatym strumieniem, m�tnym od polodowcowej glinki. Szlak schodzi na brzeg rzeki tu� nad prze�omem, przez kt�ry Teklanik� wyp�ywa, kipi�c bia�� pian�. Perspektywa przeprawy przez ten mleczny nurt odstrasza wielu ludzi od dalszej podr�y.
Ale Thompson, Samel i Swanson, jako niepokorni Alaska�czycy, rozmi�owani s� w je�d�eniu pojazdami mechanicznymi tam, gdzie je�dzi� nimi nie nale�y. Gdy dotarli do Teklaniki, przebadali brzeg, a� wypatrzyli fragment z do�� p�ytkimi kana�ami i skierowali pojazdy wprost do wody.
- Pojecha�em pierwszy - m�wi Thompson. - Rzeka by�a szeroka, mia�a jakie� dwadzie�cia trzy metry, i bardzo szybka. M�j dodge ma wysokie zawieszenie i nap�d na cztery ko�a, wysokie prawie na metr, a woda si�ga�a mu pod mask�. W pewnej chwili my�la�em ju�, �e nie przejad�. Gordon z przodu swojej ci�arowy ma wci�gark�, kt�ra mo�e ud�wign�� cztery tony, wi�c jecha� tu� za mn�, �eby mnie wyci�gn��, jakbym mu znik� z oczu.
Thompson przeprawi� si� szcz�liwie na drug� stron�, a za nim Samel i Swanson. W przyczepach dw�ch ci�ar�wek znajdowa�y si� lekkie pojazdy terenowe, jeden trzy-, a drugi czteroko�owy. Zaparkowali ci�ar�wki na �u�lowym pasie, wy�adowali l�ejsze, terenowe pojazdy i wyruszyli w kierunku autobusu. Po kilkuset metrach szlak zmieni� si� w seri� si�gaj�cych im do piersi sadzawek bobr�w. Trzej Alaska�czycy, niezra�eni, wysadzili tamy bobr�w dynamitem i osuszyli sadzawki. Pojechali dalej skalistym dnem potoku przez g�stwin� olch. By�o ju� p�ne popo�udnie, kiedy w ko�cu dotarli do autobusu. Kiedy si� tam znale�li, zobaczyli, jak to okre�li� Thompson, �faceta i dziewczyn� z Anchorage stoj�cych jakie� pi�tna�cie metr�w od autobusu, mocno przera�onych�. �adne z nich nie by�o w �rodku autobusu, ale podchodzili wystarczaj�co blisko, �eby poczu� �okropny zapach dochodz�cy stamt�d�. Przy tylnym wej�ciu, na ga��zi olchy, w zast�pstwie ostrzegawczej chor�giewki wisia� czerwony, robiony na drutach ocieplacz na �ydk�. Drzwi by�y uchylone i wisia�a na nich kartka, wyrwana z powie�ci Gogola, na kt�rej starannymi, drukowanymi literami napisano notatk� bardzo niepokoj�cej tre�ci:
SOS. Potrzebuj� pomocy. Jestem ranny, bliski �mierci i za s�aby, �eby si� st�d wydosta�. Jestem zupe�nie sam, to nie s� �arty. Na mi�o�� bosk�, pozosta�cie tutaj, �eby mnie ratowa�. Wyszed�em zbiera� jagody w pobli�u i wr�c� wieczorem. Dzi�kuj�, Chris McCandless. Sierpie�?
Para z Anchorage by�a tak przej�ta listem i odorem dochodz�cym z wn�trza autobusu, �e ba�a si� wej��, wi�c Samel zmusi� si� do zajrzenia przez okno. Zobaczy� strzelb� Remingtona, plastikowe pude�ko naboj�w, osiem czy dziewi�� ksi��ek w tanich wydaniach, podarte d�insy, naczynia kuchenne i drogi plecak. Z tylu pojazdu, na ko�lawym ��ku le�a� niebieski �piw�r, w kt�rym znajdowa�o si� co� lub kto�, chocia� Samel, jak opowiada�, nie mia� pewno�ci.
- Stan��em na pie�ku - m�wi dalej Samel - wsun��em r�k� przez tylne okienko i potrz�sn��em �piworem. Co� w nim by�o, ale wa�y�o niewiele. Dopiero jak podszed�em z drugiej strony i zobaczy�em wystaj�c� g�ow�, wiedzia�em ju� na pewno, co to jest.
Chris McCandless nie �y� od dw�ch i p� tygodnia. Samel, cz�owiek zdecydowany, postanowi� natychmiast ewakuowa� cia�o. Jednak�e ani na ich ma�ych pojazdach, ani na terenowym motorze pary z Anchorage nie by�o miejsca, by je u�o�y�. Wkr�tce na scenie pojawi�a si� sz�sta osoba, my�liwy z Healy, nazwiskiem Butch Killian. Poniewa� przyjecha� argo, o�mioko�owym pojazdem w rodzaju amfibii, poproszono go, �eby przewi�z� szcz�tki, ale odm�wi�, twierdz�c, �e jest to zadanie dla Stanowej Policji Konnej Alaski.
Killian, g�rnik, kt�ry pracowa� r�wnie� jako technik medyczny w Ochotniczej Stra�y Po�arnej Healy, mia� przy sobie kr�tkofal�wk�. Kiedy nie udawa�o mu si� porozumie� z miejsca, w kt�rym si� znajdowali, cofn�� si� kilka kilometr�w w kierunku szosy i tu� przed zapadni�ciem zmroku zdo�a� nawi�za� kontakt z operatorem w elektrowni w Healy.
- Nadaj� komunikat - zameldowa�. - Tu Butch. Zawo�aj policjant�w. Tu w autobusie ko�o rzeki Sushana le�y cz�owiek. Wygl�da, �e od jakiego� czasu nie �yje.
Nast�pnego ranka o wp� do dziewi�tej helikopter policyjny wyl�dowa� z ha�asem tu� obok autobusu, wznosz�c tumany kurzu i li�ci osiki. Policjanci pobie�nie przejrzeli pojazd i okolic� w poszukiwaniu �lad�w przest�pstwa i odjechali, zabieraj�c ze sob� szcz�tki McCandlessa, aparat z pi�cioma rolkami wykorzystanych film�w, list z SOS i dziennik spisany w 113 enigmatycznych has�ach na ostatnich dw�ch stronach przewodnika do ro�lin jadalnych, a dotycz�cy ko�cowych tygodni �ycia m�odego cz�owieka.
Cia�o odwieziono do Anchorage, gdzie przeprowadzono sekcj� zw�ok w Naukowym Laboratorium Wykrywania Zbrodni. Szcz�tki by�y w takim stanie rozk�adu, �e sprawia�o trudno�� dok�adne okre�lenie, kiedy McCandless zmar�, ale nie znaleziono �lad�w powa�niejszych obra�e� wewn�trznych lub z�amanych ko�ci. Na ciele nie pozosta�o ani odrobiny t�uszczu, a mi�nie prawie zanik�y w ci�gu kilku dni czy tygodni, poprzedzaj�cych �mier�. Podczas sekcji szcz�tki McCandlessa wa�y�y nieco powy�ej trzydziestu kilogram�w. Jako najbardziej prawdopodobn� przyczyn� �mierci podano zag�odzenie.
Pod notatk� SOS widnia� odr�czny podpis McCandlessa, a na zdj�ciach, gdy je wywo�ano, by�o wiele autoportret�w. Poniewa� jednak zmar�y nie mia� �adnych dowod�w to�samo�ci, w�adze nie wiedzia�y, kim by�, sk�d pochodzi� i dlaczego znalaz� si� w autobusie, w �rodku Alaski.
Rozdzia� 3
CARTHAGE
Pragn��em ruchu, a nie spokojnie tocz�cej si� egzystencji. Pragn��em podniety i niebezpiecze�stwa, i okazji do po�wi�cenia si� dla mi�o�ci. Czu�em w sobie nadmiar energii, kt�ra nie mia�a uj�cia w naszym spokojnym �yciu.
Lew To�stoj,
�Szcz�cie rodzinne�
Fragment zaznaczony w jednej z ksi��ek znalezionych przy szcz�tkach Chrisa McCandlessa
Nie mo�na zaprzeczy�, �e zawsze nas uskrzydla stan, w kt�rym nie jeste�my niczym skr�powani. Kojarzy nam si� z ucieczk� od historii, uciemi�enia, prawa i przykrych zobowi�za�, z absolutn� wolno�ci�, a droga do tego zawsze prowadzi�a na zach�d.
Wallace Stegner
�The American West as Living Space�
Carthage w Dakocie Po�udniowej ma 274 mieszka�c�w i jest ospa�� osad� domk�w pokrytych szal�wk�, ma�ych ogr�deczk�w i zniszczonych ceglanych magazyn�w, wznosz�cych si� nie�mia�o na olbrzymich p�nocnych r�wninach. Rz�dy majestatycznych topoli ocieniaj� sie� uliczek, rzadko nawiedzanych przez pojazdy. W miasteczku jest jeden sklep spo�ywczy, jeden bank, stacja benzynowa i samotny bar Cabaret, gdzie siedzi Wayne Westerberg, popijaj�c koktajl, �uj�c s�odkie cygaro i wspominaj�c dziwnego m�odego cz�owieka, kt�rego zna� jako Aleksa.
Na wy�o�onych boazeri� �cianach Cabaretu wisz� rogi jelenie, reklamy piwa Old Milwaukee i ckliwe obrazki, przedstawiaj�ce odlot dzikiego ptactwa. Nad grupkami farmer�w w roboczych kombinezonach i zakurzonych czapkach, o twarzach r�wnie znu�onych jak twarze g�rnik�w, unosz� si� smu�ki dymu papierosowego. M�wi� kr�tkimi, rzeczowymi zdaniami, wyra�aj� niepok�j z powodu zmiennej pogody i zbyt mokrych do �cinania s�onecznik�w, a ponad ich g�owami bezg�o�nie miga na ekranie telewizora szydercze oblicze Rossa Perota. Za osiem dni nar�d wybierze na prezydenta Billa Clintona. Min�y prawie dwa miesi�ce od znalezienia na Alasce cia�a Chrisa McCandlessa.
- Alex to pija� - m�wi Westerberg, marszcz�c si� i grzechocz�c lodem w szklance z white russian. - Siada� tutaj, przy ko�cu baru, i opowiada� nam te zdumiewaj�ce historie ze swoich podr�y. M�g� tak gada� godzinami. Sporo ludzi z miasteczka polubi�o Aleksa. Szkoda, �e tak g�upio sko�czy�.
Westerberg, energiczny m�czyzna o szerokich barach, z czarn� kozi� br�dk�, jest w�a�cicielem jednego elewatora zbo�owego w Carthage i drugiego kilka kilometr�w za osad�; co roku zbiera za�og�, kt�ra obs�uguje �niwa na p�noc od Teksasu, a� po granic� kanadyjsk�. Jesieni� 1990 roku ko�czy� sezon w p�nocno-�rodkowej Montanie, zbieraj�c j�czmie� dla Coors and Anheuser-Busch. Po po�udniu 10 wrze�nia, po zakupie cz�ci do uszkodzonego kombajnu, zatrzyma� si�, �eby zabra� autostopowicza, mi�ego dzieciaka, kt�ry powiedzia�, �e nazywa si� Alex McCandless. By� niewysoki, �ylasty, o typowej sylwetce w�drownego robotnika. Co� niezwyk�ego wyziera�o z jego oczu, �ywych i ciemnych, nasuwaj�cych przypuszczenie, �e mia� jakich� egzotycznych przodk�w; mo�e greckich, mo�e india�skich. By� te� w nich wyraz takiej dzieci�cej ufno�ci, �e Westerberg natychmiast zapragn�� wzi�� go pod swoje skrzyd�a. �Wygl�da na wra�liwca, kt�rym kobiety bardzo si� przejmuj��, pomy�la� Westerberg. Mia� niezwykle elastyczn� twarz: mog�a by� zgaszona i bez wyrazu, a za moment rozpromieni� si� w szerokim u�miechu, przy kt�rym obna�a�y si� nieco ko�skie z�by. By� kr�tkowidzem i nosi� okulary w metalowej oprawce. Wygl�da� na g�odnego.
Dziesi�� minut po zabraniu Aleksa Westerberg zatrzyma� si� w miasteczku Ethridge, �eby odda� paczk� znajomemu.
- Kolega pocz�stowa� nas obu piwem - wspomina Westerberg -i zapyta� ch�opaka, od jak dawna nie jad�. Alex przyzna� si�, �e od dw�ch dni, bo jako� sko�czy�y mu si� pieni�dze. S�ysz�c to, �ona mojego przyjaciela przygotowa�a mu obfity obiad, kt�ry natychmiast poch�on��, po czym zasn�� z g�ow� na stole.
McCandless powiedzia� Westerbergowi, �e chce si� dosta� do Saco Hot Springs, trzysta osiemdziesi�t kilometr�w na wsch�d autostrad� U.S. Highway 2, bo s�ysza� o tej miejscowo�ci od jakich� napotkanych po drodze �gumowych tramp�w� (to znaczy podr�nych posiadaj�cych �rodek lokomocji, w odr�nieniu od �sk�rzanych tramp�w�, kt�rzy musieli korzysta� z autostopu lub w�drowa� pieszo).
Westerberg odpar�, �e mo�e go podwie�� tylko kilkana�cie kilometr�w, bo potem skr�ca na p�noc w kierunku Sunburst, gdzie ma przyczep� w pobli�u p�l, na kt�rych prowadzi �niwa. Nim zjecha� na pobocze, �eby wysadzi� McCandlessa, zrobi�o si� wp� do jedenastej wieczorem i la�o.
- Jezu - powiedzia� kierowca - nie chcia�bym ci� tu zostawia� w tym cholernym deszczu. Masz �piw�r, wi�c mo�e by� tak pojecha� ze mn� do Sunburst i przenocowa� w przyczepie?
McCandless zosta� z Westerbergiem przez trzy dni, wyje�d�aj�c codziennie z jego pracownikami w pole, po kt�rym je�dzili ci�kimi kombajnami w�r�d oceanu z�ocistych, dojrza�ych k�os�w. Nim Westerberg i McCandless si� rozstali, przedsi�biorca powiedzia� ch�opakowi, �e mo�e si� do niego zg�osi� w Carthage, je�li kiedykolwiek b�dzie szuka� pracy.
- Min�y najwy�ej dwa tygodnie i Alex pojawi� si� w mie�cie - wspomina Westerberg. Zatrudni� go przy elewatorze i wynaj�� mu tani pok�j w jednym z dw�ch dom�w, kt�rych by� w�a�cicielem. - Dawa�em robot� r�nym autostopowiczom - ci�gnie Westerberg. - Wi�kszo�� z nich nie nadawa�a si� do tego, nie chcia�o im si� pracowa�. Z Aleksem by�a zupe�nie inna historia. To najlepszy pracownik, jakiego widzia�em. Jakakolwiek by by�a praca, on j� wykona�. Czy to by�a ci�ka fizyczna robota, czy wybieranie zgni�ego ziarna i zdech�ych szczur�w z dna do�u, najbrudniejsze zaj�cie, po kt�rym nikt by ci� nie pozna�. I nigdy nie przerwa� w po�owie. Je�eli jak�� prac� zacz��, to j� sko�czy�. Traktowa� to jak nakaz moralny. Narzuca� sobie bardzo wysokie standardy etyczne.
- Od razu by�o wida�, �e Alex jest inteligentny - wspomina Westerberg, s�cz�c trzeci� szklaneczk�. - Du�o czyta�. U�ywa� m�drych s��w. Mo�e dlatego wp�dzi� si� w to wszystko, �e za du�o my�la�. Czasami za bardzo chcia� zrozumie� ten �wiat, zastanawia� si�, dlaczego ludzie cz�sto s� dla siebie tacy �li. Par� razy pr�bowa�em mu powiedzie�, �e to b��d - tak g��boko w to wszystko w�azi� - ale on by� uparty. Alex musia� mie� absolutnie w�a�ciw� odpowied�, zanim przeszed� do nast�pnej sprawy.
W kt�rym� momencie Westerberg odkry� z formularzy podatkowych, �e prawdziwe imi� McCandlessa brzmia�o Chris, a nie Alex.
- Nigdy mi nie wyja�ni�, dlaczego zmieni� imi� - m�wi dalej Westerberg. - Z tego, co powiedzia�, mo�na by�o si� domy�li�, �e co� si� nie uk�ada�o mi�dzy nim a rodzin�, ale nie lubi� miesza� si� do czyich� spraw, wi�c nie pyta�em.
Je�li McCandless czu� si� obco z rodzicami i rodze�stwem, to znalaz� wsp�lnot� zast�pcz� w osobach Westerberga i jego pracownik�w, z kt�rych wi�kszo�� mieszka�a wraz z nim w domu Westerberga w Carthage; w prostym, dwukondygnacyjnym budynku w stylu kr�lowej Anny, po�o�onym kilka przecznic od centrum, z g�ruj�c� nad wszystkim topol�, kt�ra ros�a przed domem. Panowa� tam swobodny, towarzyski styl �ycia. Czterech lub pi�ciu mieszka�c�w gotowa�o po kolei dla wszystkich, razem chodzili pi� i razem, cho� bez wi�kszego sukcesu, uganiali si� za dziewczynami.
McCandless szybko pokocha� Carthage. Podoba� mu si� panuj�cy w osadzie zast�j, plebejskie obyczaje, bezpretensjonalny wygl�d. Odpowiada�o mu to, �e po�o�ona jest na uboczu, z dala od g��wnych trakt�w. Tej jesieni nawi�za� trwa�� przyja�� z miasteczkiem i Wayne�em Westerbergiem. Gospodarz, licz�cy trzydzie�ci par� lat, zosta� jako ch�opiec przywieziony do Carthage przez swych przybranych rodzic�w. Jest cz�owiekiem renesansowym: farmerem, spawaczem, biznesmenem, maszynist�, mechanikiem, licencjonowanym pilotem, programist� komputerowym, specem od elektroniki i naprawy gier telewizyjnych. Kr�tko przed poznaniem McCandlessa jeden z jego talent�w przysporzy� mu k�opot�w z prawem.
Westerberg zosta� wci�gni�ty w sprzeda� i produkcj� �czarnych skrzynek�, kt�re nielegalnie odkodowywa�y programy telewizji satelitarnej, co pozwala�o ludziom na ogl�danie ich bez op�at. FBI co� wyw�szy�a, zastawi�a pu�apk� i aresztowano go. Skazano i jakie� dwa tygodnie po przybyciu McCandlessa do Carthage, 10 pa�dziernika 1990 roku, Wayne zacz�� odsiadywa� w Sioux Falls czteromiesi�czny wyrok. Bez Westerberga zabrak�o dla McCandlessa pracy w elewatorze, wi�c 23 pa�dziernika, wcze�niej, ni� zapewne planowa�by w innych okoliczno�ciach, ch�opak wyjecha� z miasteczka i powr�ci� do swego koczowniczego trybu �ycia.
Ale jego przywi�zanie do Carthage pozosta�o bardzo silne. Przed wyjazdem podarowa� Westerbergowi cenne wydanie �Wojny i pokoju� z 1942 roku. Na stronie tytu�owej napisa� dedykacj�: Przekazane Wayne�owi Westerbergowi od Alexandra. Pa�dziernik, 1990. S�uchaj Pierre�a. (Chodzi o protagonist� i alter ego To�stoja, Pierre�a Bezuchowa, w�tpi�cego altruist� z nieprawego �o�a). McCandless by� w kontakcie z Westerbergiem; przemierzaj�c Zach�d, dzwoni� lub pisa� do Carthage co miesi�c czy dwa. Poczt� przesy�ano mu na adres Westerberga, a wszystkim spotkanym ludziom m�wi�, �e pochodzi z Dakoty Po�udniowej.
W rzeczywisto�ci wychowywa� si� w bardzo dobrych warunkach w Annandale, w stanie Wirginia. Jego ojciec, Walt, jest znanym in�ynierem; pracowa� dla NASA i Hughes Aircraft w latach sze��dziesi�tych i siedemdziesi�tych; projektowa� mi�dzy innymi systemy radarowe dla prom�w kosmicznych. W roku 1978 Walt za�o�y� w�asn� ma��, ale dobrze prosperuj�c�, firm� konsultingow� User Systems, Incorporated. Partnerem w tym przedsi�wzi�ciu by�a matka Chrisa, Billie. W rodzinie wychowa�o si� o�mioro dzieci: m�odsza siostra Carine, z kt�r� Chris odczuwa� silne wi�zi, i sze�cioro przyrodniego rodze�stwa z pierwszego ma��e�stwa Walta.
W maju 1990 roku Chris uko�czy� z bardzo wysok� �redni� Uniwersytet Emory w Atlancie, gdzie wydawa� studenckie pismo �The Emory Wheel�, w kt�rym r�wnie� pisa�. Specjalizowa� si� w historii i antropologii. Proponowano mu cz�onkostwo presti�owej organizacji studenckiej Phi Beta Kappa, lecz odm�wi�, twierdz�c, �e tytu�y i zaszczyty nie maj� znaczenia. Ostatnie dwa lata jego studi�w op�acano z funduszu czterdziestu tysi�cy dolar�w, jakie zostawi� mu przyjaciel rodziny. Kiedy ko�czy�, pozosta�y jeszcze dwadzie�cia cztery tysi�ce dolar�w i rodzice s�dzili, �e wykorzysta je na studia prawnicze. �Mylili�my si� - przyznaje ojciec.
Kiedy Walt, Billie i Carine pojechali do Atlanty na uroczyste wr�czenie dyplom�w, nie wiedzieli, �e wkr�tce Chris ofiaruje wszystkie swoje pieni�dze na OXFAM, organizacj� charytatywn� zajmuj�c� si� walk� z g�odem. Uroczysta ceremonia odby�a si� w sobot�, 12 maja. Rodzina wys�ucha�a d�ugiego przem�wienia, wyg�oszonego przez pani� sekretarz pracy, Elizabeth Dole, a nast�pnie Billie zrobi� zdj�cia u�miechni�temu Chrisowi, id�cemu przez estrad�, aby odebra� sw�j dyplom.
Nazajutrz obchodzono Dzie� Matki. Chris da� mamie czekoladki, kwiaty i sentymentaln� poczt�wk�. Zdumia�a si� i bardzo wzruszy�a, gdy� by� to pierwszy prezent od syna od ponad dw�ch lat. Oznajmi� wtedy rodzicom, �e dla zasady nie b�dzie odt�d przyjmowa� ani dawa� prezent�w. Tu� przed dyplomem zrobi� im wym�wk�, �e wyst�pili z propozycj� zakupienia mu nowego samochodu jako nagrody i chcieli do�o�y� pieni�dzy na jego studia prawnicze, gdyby jego fundusz okaza� si� niewystarczaj�cy. Uzna�, �e ma przecie� bardzo dobry samoch�d, swojego ukochanego datsuna B210 z 1982 roku, nieco przerdzewia�ego, ale technicznie sprawnego, z przebiegiem 205 000 kilometr�w.
Nie mog� uwierzy�, �e chc� mi kupi� samoch�d - skar�y� si� w li�cie do Carine - i s�dz�, �e im pozwol� zap�aci� za moj� szko�� prawnicz�, je�eli mia�bym tam p�j��... M�wi�em im milion razy, �e mam najlepszy samoch�d na �wiecie, samoch�d, kt�rym zje�dzi�em ca�y kontynent od Miami do Alaski, samoch�d, z kt�rym na tych tysi�cach kilometr�w nigdy nie mia�em najmniejszego problemu, samoch�d, kt�rego bym nigdy nie sprzeda�, samoch�d, do kt�rego jestem bardzo przywi�zany � a do nich nie dociera to, co m�wi�, i my�l�, �e przyjm� od nich nowe auto! Musz� bardzo uwa�a�, �eby w przysz�o�ci nie akceptowa� �adnych prezent�w od nich, bo pomy�l�, �e kupili sobie m�j szacunek.
Chris naby� u�ywanego ��tego datsuna pod koniec og�lniaka i od tego czasu, kiedy tylko by�y jakie� wolne dni w szkole, wybiera� si� samotnie na d�ugie wyprawy; r�wnie� w weekend, kiedy rodzice przyjechali na jego uroczyste odebranie dyplomu, wspomnia� co�, �e to lato te� sp�dzi w drodze. Dok�adniej powiedzia� to tak:
- My�l�, �e na jaki� czas znikn�.
Wtedy �adne z rodzic�w nie potraktowa�o tego jako zapowiedzi zdarze�, chocia� Walt delikatnie upomnia� syna, m�wi�c:
- Hej, tylko pami�taj si� z nami zobaczy�, nim wyruszysz.
Chris u�miechn�� si� i jakby kiwn�� g�ow�, a Walt i Billie potraktowali to jak obietnic�, �e odwiedzi ich w Annandale, i po�egnali si�.
Pod koniec czerwca Chris przys�a� im z Atlanty kopi� swego ostatniego �wiadectwa: pi�tki z �Apartheidu i spo�ecze�stwa po�udniowoafryka�skiego� oraz �Historii my�li antropologicznej� i pi�tka minus ze �Wsp�czesnej polityki afryka�skiej i kryzysu �ywno�ciowego w Afryce�. Do��czy� kr�tki li�cik:
Przesy�am kopi� mojego ostatniego �wiadectwa. Ze stopniami wszystko posz�o dobrze i wyl�dowa�em z bardzo wysok� og�ln� �redni�. Dzi�ki za zdj�cia, maszynk� do golenia i poczt�wk� z Pary�a. Chyba wam si� tam rzeczywi�cie podoba�o. Musia�o by� bardzo fajnie.
Da�em Lloydowi (najbli�szy przyjaciel z Emory) jego zdj�cie; by� bardzo wdzi�czny, bo nie mia� �adnej fotografii z wr�czenia dyplomu.
Nic specjalnego si� nie dzieje, ale zaczyna by� tu naprawd� gor�co i wilgotno. Pozdr�wcie wszystkich ode mnie.
By�a to ostatnia wiadomo��, jak� ktokolwiek z rodziny Chrisa od niego dosta�.
Podczas swego ostatniego roku w Atlancie Chris mieszka� poza terenami uniwersytetu, jak mnich, w ma�ym pokoju wyposa�onym w zasadzie tylko w cienki materac na pod�odze, skrzynki po butelkach i st�. Utrzymywa� tam nienaganny porz�dek, jak w koszarach. I nie mia� telefonu, wi�c rodzice nie mogli do niego zadzwoni�.
Poniewa� na pocz�tku sierpnia wci�� nie mieli od niego wiadomo�ci, od czasu tego li�ciku ze stopniami, zdecydowali wsi��� do samochodu i pojecha� do Atlanty odwiedzi� go. Kiedy znale�li si� pod jego mieszkaniem, by�o puste, a na oknie przyklejono napis Do wynaj�cia. Administrator powiedzia�, �e Chris wyprowadzi� si� pod koniec czerwca. Kiedy Walt i Billie wr�cili do domu, dostali ca�y stos list�w, kt�re wys�ali tego lata do syna.
- Najwidoczniej Chris poinstruowa� poczt�, �eby przechowa�a je do 1 sierpnia, by�my si� nie zorientowali, �e co� jest nie w porz�dku -opowiada Billie. - Byli�my bardzo, bardzo zmartwieni.
Chrisa ju� wtedy dawno nie by�o w Atlancie. Pi�� tygodni wcze�niej za�adowa� ca�y dobytek do swego ma�ego samochodu i ruszy� na zach�d, bez �adnego planu. Wyprawa mia�a by� odysej�, w najpe�niejszym znaczeniu tego s�owa, podr� z eposu, kt�ra zmienia wszystko. Wydawa�o mu si�, �e ostatnie cztery lata sp�dzi� na wype�nianiu absurdalnego i uci��liwego obowi�zku - uko�czeniu uczelni. Nareszcie poczu� si� niczym nieskr�powany, wyzwolony od ciasnego �wiata rodzic�w i r�wie�nik�w, �wiata abstrakcji, bezpiecze�stwa i d�br materialnych, �wiata, w kt�rym czu� si� odci�ty od pulsuj�cego nurtu czystej egzystencji.
Wyje�d�aj�c z Atlanty na Zach�d, mia� zamiar znale�� dla siebie zupe�nie nowy styl �ycia, kt�ry pozwoli�by si� zanurzy� w niedost�pnych mu dot�d do�wiadczeniach. Aby symbolicznie podkre�li� pe�ne zerwanie z dotychczasowym �yciem, postanowi�, �e nie nazywa si� odt�d Chris McCandless, ale Alexander Supertramp, pan swego losu.
Rozdzia� 4
DERITAL WASH
Pustynia jest miejscem objawienia, genetycznie i fizjologicznie cz�owiekowi obcym, uczuciowo surowym, estetycznie abstrakcyjnym, historycznie wrogim... Jej formy s� odwa�ne i sugestywne. Umys� jest atakowany �wiat�em i przestrzeni�, obezw�adniany susz�, gor�cem, wiatrem. Pustynne niebo jest wszechobejmuj�ce, majestatyczne, straszne. Winnych krajobrazach horyzont bywa poszarpany lub zamglony. Tutaj, wraz z cz�ci�, kt�r� mamy nad g�ow�, widnokr�g jest obszerniejszy ni� na pofa�dowanych czy zalesionych terenach... Na nieos�oni�tym niebie chmury wydaj� si� pot�niejsze, odzwierciedlaj� rze�b� ziemi wkl�ni�tym spodem. Kanciasto�� form pustynnych stwarza z chmur i l�du monumentaln� architektur�...
Na pustyni� w�druj� prorocy i pustelnicy; przez pustyni� id� pielgrzymi i wygna�cy. Tu w�a�nie przyw�dcy wielkich religii szukali terapeutycznych i duchowych warto�ci. Samotni; nie, aby uciec, lecz by odnale�� rzeczywisto��.
Paul Shepard,
�Man in the Landscape:
A Historic View of the Esthetics of Nature�
Mak nied�wiedzia �apa, Arctomecon californica, jest dzikim kwiatem spotykanym w samotnym zak�tku pustyni Mojave i nigdzie indziej na �wiecie. P�n� wiosn� rozkwita delikatnym, z�ocistym kwieciem, lecz przez wi�kszo�� roku ro�lina zwija si� niepozornie na wysuszonej ziemi. Arctomecon californica jest ro�lin� na tyle rzadk�, �e zaliczono j� do zagro�onych gatunk�w. W pa�dzierniku 1990 roku, ponad trzy miesi�ce od wyjazdu Chrisa McCandlessa z Atlanty, pracownik parku narodowego nazwiskiem Bud Walsh zosta� wys�any na tereny rekreacyjne w okolicy jeziora Mead, aby zliczy� maki nied�wiedzie �apy i przekona� rz�d federalny, jakie to rzadkie ro�liny.
Arctomecon californica ro�nie tylko na gipsowej glebie, jakiej jest sporo na po�udniowym brzegu jeziora Mead, wi�c tam zaprowadzi� Walsh grup� stra�nik�w parku dla przeprowadzenia botanicznego remanentu. Zjechali z Temple Bar Road, przedarli si� trzy kilometry bezdro�em wzd�u� koryta Derital Wash, zaparkowali na brzegu jeziora i zacz�li si� wspina� strom� kraw�dzi� koryta po kruchej gipsowej �ciance.
Po kilku minutach, gdy byli ju� prawie na g�rze, jeden ze stra�nik�w zatrzymaj si�, �eby odetchn��, i spojrza� w d�.
- Hej! Sp�jrzcie no tam na d�! - zawo�a�. - Co to jest, do diabla? Na skraju wysuszonego koryta rzeki, w g�szczu, nieopodal miejsca, w kt�rym zaparkowali, pod ciemnobr�zow� plandek� znajdowa� si� jaki� du�y przedmiot. Kiedy stra�nicy zdj�li p�acht�, zobaczyli starego, ��tego datsuna bez tablic rejestracyjnych. Na przedniej szybie przyklejono kartk�: To g�wno jest porzucone. Komu si� udaje wydosta�, mo�e sobie wzi��.
Drzwiczki nie by�y zamkni�te na klucz; pod�ogi pokryte b�otem, zapewne po ostatnim wezbraniu w�d. Walsh zajrza� do �rodka i znalaz� tam gitar� Gianiniego, rondel, w kt�rym pozostawiono 4,93 dolara w drobniakach, pi�k� no�n�, torb� na �mieci pe�n� u�ywanych ubra�, w�dk� z ko�owrotkiem, now� elektryczn� golark�, harmonijk�, kabelki do akumulatora, ponad dziesi�� kilogram�w ry�u, a w schowku na r�kawiczki - kluczyki od stacyjki.
Stra�nicy przeszukali otoczenie, �czy nie ma czego� podejrzanego�, jak to uj�� Walsh, i odjechali. Po pi�ciu dniach do porzuconego pojazdu przyjecha� inny stra�nik parku, bez trudu uruchomi� silnik z pomoc� swojego akumulatora i oddali� si� do stacji obs�ugi technicznej parku narodowego w Tempie Bar.
- P�dzi� nim prawie sto na godzin� - wspomina Walsh. - M�wi�, �e jecha�o si� jak rajdowym.
Staraj�c si� odnale�� w�a�ciciela samochodu, stra�nicy wys�ali wiadomo�� do odpowiednich agencji organ�w �cigania i prowadzili badanie danych komputerowych w stanach po�udniowo-wschodnich, �eby sprawdzi�, czy datsun o tym numerze identyfikacyjnym nie by� notowany w zwi�zku z jakim� przest�pstwem. Nic nie znaleziono.
Krok za krokiem uda�o im si�, po odczytaniu seryjnego numeru podwozia, trafi� do Korporacji Hertza, pierwotnego w�a�ciciela pojazdu. Dowiedzieli si�, �e zosta� on sprzedany wiele lat temu, jako samoch�d u�ywany, i nie s� obecnie zainteresowani jego odzyskaniem.
Och, wspaniale, pomy�la� sobie Walsh. Prezent od bog�w szosy -taki samoch�d b�dzie �wietn� przykrywk� przy ob�awach na handlarzy narkotyk�w. I tak si� rzeczywi�cie sta�o. Przez nast�pne trzy lata s�u�ba parkowa u�ywa�a datsuna do kontrolowanych zakup�w narkotyk�w, co doprowadzi�o do licznych aresztowa� w tej - znanej z przest�pstw - okolicy wypoczynkowej, ��cznie z zatrzymaniem dealera raetamfetaminy handluj�cego na wielk� skal� z przyczepy, zaparkowanej w pobli�u Bullhead City.
- Jeszcze teraz du�o je�dzimy tym starym samochodem - z dum� o�wiadcza Walsh w dwa i p� roku po znalezieniu datsuna. - Wystarczy dola� do niego benzyny za par� dolar�w i b�dzie je�dzi� ca�y dzie�. Niezawodny. Tak si� zastanawia�em, dlaczego nigdy nikt si� po niego nie zg�osi�.
Datsun nale�a� oczywi�cie do Chrisa McCandlessa. Po wyje�dzie z Atlanty w kierunku zachodnim dotar� 6 lipca do Narodowego Terenu Rekreacyjnego nad jeziorem Mead, jad�c ostro kr�con� drog�. Nie zwa�aj�c na ostrze�enia, �e zje�d�anie z g��wnej drogi jest surowo zabronione, skierowa� datsuna w szerokie, piaszczyste koryto wyschni�tego strumienia. Przejecha� nim oko�o trzech kilometr�w na po�udniowy brzeg jeziora. Temperatura dochodzi�a do 50 stopni Celsjusza. Przed nim rozci�ga�a si� po�yskuj�ca w upale pustynia. W�r�d sza�wi, rzep�w i komicznie rozbiegaj�cych si� jaszczurek Mccandless roz�o�y� namiot w w�t�ym cieniu tamaryszka i upaja� si� nowo odkryt� wolno�ci�. Derital Wash ci�gnie si� jakie� osiemdziesi�t kilometr�w od jeziora Mead a� do g�r na p�noc od Kingman. Wi�ksz� cz�� roku potok jest suchy jak kamie�. Ale podczas upalnych letnich miesi�cy potwornie rozgrzane powietrze unosi si� ze spalonej ziemi, jak p�cherzyki gotuj�cej si� w czajniku wody, i p�dzi w niebo pr�dem konwekcyjnym. Cz�sto powstaj� wtedy cumulonimbusy, k��biaste, deszczowe chmury, kt�re potrafi� unosi� si� dziesi�� kilometr�w ponad Mojave. Dwa dni po tym, jak Mccandless roz�o�y� ob�z nad jeziorem Mead, na popo�udniowym niebie pojawi�a si� �ciana g�stych chmur burzowych i nad dolin� Derital zacz�o la�.
McCandless biwakowa� na brzegu strumienia, kilka metr�w powy�ej g��wnego nurtu, wi�c kiedy z wy�ej po�o�onych teren�w zacz�a sp�ywa� br�zowa woda, zd��y� zwin�� namiot i zebra� sw�j dobytek, aby go uratowa� przed porwaniem przez pr�d. Nie mia� jednak gdzie usun�� samochodu, bo jedyny wyjazd prowadzi� teraz przez spienion� rzek�. Okaza�o si�, �e sp�ywaj�ca woda nie mia�a do�� si�y, by porwa� samoch�d albo trwale go uszkodzi�, ale zam�k� silnik, wi�c kiedy Chris pr�bowa� p�niej z niecierpliwo�ci� go uruchomi�, wy�adowa� akumulator. Wtedy ju� absolutnie nie uda�o si� datsuna ruszy�. Gdyby chcia� wyprowadzi� samoch�d na szos�, musia�by p�j�� do stra�nik�w, kt�rzy zadaliby mu niewygodne pytania: przede wszystkim, dlaczego zignorowa� zakaz i wjecha� w koryto strumienia? Czy zdaje sobie spraw� z tego, �e rejestracja samochodu przesta�a by� wa�na ponad dwa lata temu? Czy wie, �e r�wnie� jego prawo jazdy straci�o ju� wa�no��, a samoch�d jest nieubezpieczony?
Prawdziwe odpowiedzi na te pytania nie by�yby dobrze przyj�te przez stra�nik�w parku. McCandless m�g�by pr�bowa� wyja�ni�, �e kieruje si� przepisami wy�szego rz�du, �e jako �wie�y wyznawca Henry�ego Davida Thoreau traktuje jak Bibli� jego esej �On the Duty of Civil Disobedience�(�O obowi�zku niepos�usze�stwa spo�ecznego�) i uznaje za sw�j nakaz moralny lekcewa�y� prawa stanowe. By�o jednak nieprawdopodobne, by przedstawiciele rz�du federalnego podzielali jego punkt widzenia. B�dzie musia� wyk��ca� si� z biurokratami, spisywa� przer�ne dokumenty i p�aci� kary. Z pewno�ci� skontaktuj� si� z jego rodzicami. Mo�e jednak tego wszystkiego unikn��. Mo�e po prostu zostawi� datsuna i kontynuowa� sw� odysej� pieszo. I tak w�a�nie post�pi�.
Zamiast czu� si� przygn�biony takim obrotem sprawy, McCandless by� uszcz�liwiony. Zalanie sta�o si� okazj� do pozbycia si� niepotrzebnego baga�u. Ukry� samoch�d najlepiej, jak potrafi�, pod br�zow� plandek�, zdj�� tablice rejestracyjne Wirginii i schowa� je. Swojego winchestera do polowania na sarny zakopa� wraz z innymi rzeczami, kt�re mo�e kiedy� b�dzie chcia� odzyska�. Wtedy w ge�cie, z kt�rego zar�wno Thoreau jak i To�stoj mogliby by� dumni, u�o�y� w stosik na piasku wszystkie swoje papierowe pieni�dze - jedynki, pi�tki i dwudziestki -i przy�o�y� zapa�k�. Sto dwadzie�cia trzy dolary w legalnej walucie zmieni�y si� b�yskawicznie w popi� i dym.
Wiemy o tym wszystkim st�d, �e McCandless udokumentowa� fotograficznie spalenie pieni�dzy i dalsze wydarzenia, a pami�tnik-album ze zdj�ciami zostawi� na przechowanie u Wayne�a Westerberga. Chocia� ton dziennika, pisanego w trzeciej osobie, jest troch� napuszony i nienaturalny, oscyluj�cy w kierunku melodramatu, dost�pne dowody wskazuj�, �e nie przeinacza� fakt�w; prawdom�wno�� stanowi�a jego credo, do kt�rego podchodzi� bardzo powa�nie.
Po za�adowaniu reszty swego dobytku do plecaka Chris wyruszy� 10 lipca na piesz� w�dr�wk� wok� jeziora Mead. Okaza�o si� to, jak pisze w dzienniku, kolosaln� pomy�k�... Lipcowa temperatura mo�e doprowadzi� do delirium. Dosta� udaru s�onecznego i cudem, z pomoc� jakiej� flagi, uda�o mu si� zatrzyma� kogo� p�ywaj�cego �odzi� po jeziorze, kto dowi�z� go do przystani Callville Bay; st�d uda�o mu si� zabra� autostopem do autostrady.
Przez nast�pne dwa miesi�ce McCandless przemierza� Zach�d, oczarowany rozmiarami i si�� tego krajobrazu, podniecony drobnymi przewinieniami wobec prawa, ceni�c sobie towarzystwo innych wagabund�w, kt�rych napotyka� po drodze. Pozwalaj�c kierowa� si� przypadkowi, podjecha� nad jezioro Tahoe, w�drowa� po Sierra Nevada i sp�dzi� tydzie�, wspinaj�c si� po Pacific North Crest, a� znudzi�y mu si� g�ry i wr�ci� na asfalt.
Pod koniec lipca da� si� podwie�� cz�owiekowi, kt�ry nazwa� si� Szalony Ernie i zaoferowa� Chrisowi prac� na swoim ranczo w p�nocnej Kalifornii. Fotografie stamt�d ukazuj� nieodmalowany, rozpadaj�cy si� dom w otoczeniu k�z, kur, starych spr�ynowych materacy, zepsutych telewizor�w, w�zk�w na zakupy, innego sprz�tu i g�ry �mieci. Tam po jedenastu dniach pracy wraz z innymi w��cz�gami McCandless zorientowa� si�, �e Ernie nie ma najmniejszego zamiaru mu p�aci�, wi�c ukrad� czerwony dziesi�ciobiegowy rower, pojecha� do Chico, gdzie zostawi� rower na parkingu centrum sklepowego. Nast�pnie powr�ci� do �ycia w ci�g�ym ruchu, je�d��