8496
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 8496 |
Rozszerzenie: |
8496 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 8496 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 8496 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
8496 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Victor Sanchez
Nauki don Carlosa. Przewodnik po �wiecie Carlosa Castanedy
Specjalna uwaga do Czytelnika
Ksi��ka ta ma charakter informacyjny i jako taka z za�o�enia s�u�y� mo�e
wy��cznie za �r�d�o wiadomo�ci og�lnych i nie mo�e by� odnoszona do
ka�dego pojedynczego przypadku. �wiczenia tu zamieszczone zosta�y
zastosowane przez autora podczas zaj�� warsztatowych. Niekt�re z nich
wi��� si� z potencjalnym zagro�eniem, na przyk�ad "Wspinaczka po drzewach"
(nr 73) czy "Pogrzeb wojownika" (nr 75), dlatego zosta�y przeznaczone do
wykonywania w grupach pod nadzorem do�wiadczonych os�b. �wiczenia
trudniejsze, jak te wymienione wy�ej, wymagaj� dobrego stanu zdrowia, co
okre�la lekarz. Za wszelkie komplikacje i obra�enia powsta�e w wyniku
praktycznego zastosowania niniejszego materia�u odpowiedzialny jest sam
wykonawca albo osoba kieruj�ca zespo�em, kt�ra w��czy�a te �wiczenia do
prowadzonych przez siebie zaj��.
Podzi�kowania
Dane mi by�o zazna� w �yciu mi�o�ci wielu ludzi, na kt�r� by� mo�e nie
zas�u�y�em. Jest wiele os�b, kt�rym chcia�bym wyrazi� swoj� wdzi�czno��.
Gdybym mia� sporz�dzi� list� tych, kt�rzy w jaki� spos�b przyczynili si�
do do�wiadcze� b�d�cych zal��kiem tej pracy, zabrak�oby pewnie tu kartek,
aby wszystkich wymieni�.
Mimo to chcia�bym oficjalnie podzi�kowa� tym istotom, kt�re wywar�y
najwi�kszy wp�yw na ten aspekt mojej dzia�alno�ci:
G�rom, drzewom i wielorybom, kt�re wyjawi�y mi tajemnice harmonii i mocy
oraz przekaza�y mi j�zyk, kt�remu obce s� wszelkie spory i ugody �wiata
ludzi.
Rdzennym mieszka�com Ameryki, kt�rzy uznali mnie za swego brata.
Kobiecie, kt�ra da�a mi �ycie i nauczy�a pierwszej piosenki mi�osnej,
kt�rej melodia nieustannie upi�ksza dla mnie �wiat.
Uczestnikom mych zaj�� zespo�owych, dzi�ki kt�rym mog�o zaistnie� tyle
wsp�lnie prze�ywanej magii.
Ter�, za lata mi�o�ci i wzrostu.
Ojcu, za nieust�pliwe przeciwstawianie si� miernocie przez ca�e swoje
�ycie.
I, rzecz jasna, Carlosowi Castanedzie, za wskazanie nam drogi i wr�czenie
przewodnika w postaci najbardziej zadziwiaj�cych ksi��ek naszych czas�w.
Victor Sanchez
Prace Carlosa Castanedy cytowane w tek�cie:
(I) The Teachings of don Juan (wyd. pol. Nauki don Juana)
(II) A Separate Reality (wyd. pol. Odr�bna rzeczywisto��)
(III) Journey to Ixtlan (wyd. poi. Podr� do Ixtlan)
(IV) Tales of Power (wyd. poi. Opowie�ci o mocy)
(V) The Second Ring of Power (wyd. poi. Drugi kr�g mocy)
(VI) The EagleS Gift (wyd. pol. Dar orla)
(VII) The Fire From Within (wyd. poi. Wewn�trzny ogie�)
(VIII) The Power of Silence (wyd. pol. Pot�ga milczenia)
Wstecz / Spis tre�ci / Dalej
Wst�p
O autorze
Ksi��ka, kt�r� trzymasz w r�ku, to wynik mych licznych w�dr�wek po Ziemi,
kt�r� przemierzy�em gnany ciekawo�ci� i ch�ci� zasmakowania innego �ycia
ni� to, z jakim styka�em si� na co dzie� od czas�w dzieci�stwa, �ycia,
kt�rego szaro�� i nijako�� odzwierciedla�y smutny kr�g powt�rze�, b�d�cy
losem przeci�tnych ludzi. Odkrywcza pasja przywiod�a mnie do wielu
zaskakuj�cych zak�tk�w Ziemi, doprowadzi�a do stopienia z natur� w wyniku
niezwyk�ych przedsi�wzi�� i prostej rado�ci. Przes�dzi�a o porzuceniu
przeze mnie skostnia�ej struktury dawnego �ycia za spraw� innych, kt�rzy
stan�li na mojej drodze: plemion Nahua i Huichol�w oraz badaczy
szale�stwa; uczestnik�w moich warsztat�w; wiernych ps�w towarzysz�cych mi
w �yciu; wieloryb�w, kt�re otworzy�y przede mn� sw�j �wiat; oraz
najbli�szych ukochanych os�b.
Kiedy spogl�dam wstecz, ka�dy krok, ka�da chwila budzi we mnie wspomnienie
uczucia zrodzonego w ogniu poszukiwa� wolno�ci i mego nieznanego oblicza.
Moje poszukiwania wpierw zaprowadzi�y mnie do ojczystej ziemi; wiele
�cie�ek wydepta�em na meksyka�skiej ziemi, kt�ra chroni�a mnie i �ywi�a w
swoim �onie. Przyj�a mnie serdecznie, kiedy po niej w�drowa�em, i
dopu�ci�a do wielu sekret�w. Skierowa�a moje kroki ku tym, kt�rzy obcowali
z ni� najbli�ej: Indian zamieszkuj�cych g�ry �rodkowego Meksyku,
powiernik�w wiedzy, kt�ra mog�aby wybawi� nas pospo�u z odwiecznych
k�opot�w albo uratowa� pojedynczego cz�owieka, je�li o to chodzi. W�r�d
Indian Nahua pozostawi�em swoje imi� i przesz�o��, uwolni�em si� od
starego "ja" i narodzi�em na nowo w konfrontacji z "inno�ci�".
Jako nieodrodny syn swoich czas�w, postanowi�em studiowa� antropologi�,
aby z pomoc� zdobytej wiedzy zbudowa� pomost ��cz�cy moje spo�ecze�stwo z
magicznym �wiatem Indian. Jednak przestaj�c z antropologami, przekona�em
si�, �e za bardzo zale�y im na ucywilizowaniu Indian, kt�rym zaszczepiali
takie zrodzone z etnocentryzmu idee, jak post�p, narodowo��, �wiadomo��
klasowa, aby �atwiej nam by�o si� z nimi porozumie�. Przypominaj� oni
szesnastowiecznych konkwistador�w z ich ��dz� podboju oraz kler, pa�aj�cy
ch�ci� nawr�cenia tubylc�w na chrze�cija�stwo.
Doznane rozczarowanie sk�oni�o mnie do ustanowienia anty-antropologii, na
wz�r psychiatr�w, kt�rzy wymy�lili anty-psychiatri�, aby upora� si� z
ograniczeniami psychiatrii, maskuj�cymi l�k przed odmienno�ci� ludzi
uznanych za umys�owo chorych. Dokona�em w antropologii przewrotu,
postawi�em j� na g�owie, mo�na by rzec. Zwr�ci�em si� ku inno�ci Indian
nie po to, aby ich zmienia�, lecz aby przemieni� siebie; aby pozna� me
nieznane oblicze przez zanurzenie si� w obcej dla mnie rzeczywisto�ci.
Rzeczywisto�� ta wci�� kryje w sobie wiele tajnik�w wiedzy, kt�re
Toltekowie posiedli bezpo�rednio ze �wiata.
P�niej � oko�o trzyna�cie lat temu � natkn��em si� na ksi��ki Carlosa
Castanedy. Zdumia�y mnie w nich zbie�no�ci z do�wiadczeniami, jakie
wynios�em z w�asnej dziedziny, ich nie spotykany nigdzie wcze�niej stopie�
z�o�ono�ci i usystematyzowania. �ni�ce cia�o, droga wojownika, �wiadomo��
Ziemi, prawid�owy ch�d, dost�p do niecodziennej rzeczywisto�ci, znaki,
wr�by, tonal i na-gua� � z w�tkami tymi zetkn��em si� u r�nych
etnicznych grup, u Huichol�w, Mazatek�w, Mixtek�w, a przede wszystkim u
Indian Nahua. W Naukach don Juana znalaz�em nie tylko systematyczny uk�ad
znanych mi ju� poj��, ale r�wnie� bogactwo temat�w, wskaz�wek i rozwi�za�,
stanowi�cych dla mnie zupe�n� nowo��. Najbardziej jednak trafi�a mi do
przekonania wyst�puj�ca w dzie�ach Castanedy ogromna ilo�� propozycji
konkretnego dzia�ania.
Nawr�cony antropolog i powsta�y wok� niego sp�r
Nie wszyscy czytelnicy wiedz�, �e na pocz�tku lat sze��dziesi�tych Carlos
Castaneda by� studentem antropologii. Pod koniec studi�w pozna� on starego
Indianina z plemienia Yaqui, niejakiego Juana Matusa, i w oparciu o
uzyskane od niego informacje podj�� badania nad rytualnym spo�ywaniem
pejotlu przez Indian z plemion po�udniowo-zachodnich Stan�w Zjednoczonych
i p�nocnego Meksyku. Stary Indianin okaza� si� pot�nym czarownikiem,
cz�owiekiem wiedzy i przyj�� Carlosa za swego ucznia. Stopniowo m�ody
antropolog uto�sami� si� z rol� adepta tajemnej wiedzy i w o�miu
opublikowanych do tej pory ksi��kach [zobacz: Bibliografia prac Castanedy
na pocz�tku ksi��ki] opisa� kolejne etapy swego terminowania u don Juana �
wywo�uj�c spore zainteresowanie czytelnik�w na ca�ym �wiecie.
Prace Castanedy wzbudzi�y wiele kontrowersji, szczeg�lnie w�r�d
antropolog�w. By� mo�e zazdroszcz�c mu odniesionego sukcesu, usposobili
si� do jego pism bardzo krytycznie, zarzucaj�c mu brak oparcia w
rzeczywisto�ci; zarzut ten dotyczy� szczeg�lnie osoby don Juana. Nie
mia�em okazji pozna� don Juana, ale znam don Carlosa, przeczyta�em jego
prace i zrobi�em z nich u�ytek. Pytanie o istnienie don Juana jest dla
mnie bez znaczenia w por�wnaniu z ideami, jakie wy�o�one s� w tych
ksi��kach. Co do mnie, jest mi oboj�tne, czy pochodz� one od don Juana,
czy od samego Castanedy. Liczy si� to, �e s� dost�pne i � co najwa�niejsze
� sprawdzaj� si�. Zastosowanie tych nauk w praktyce wydobywa na jaw ukryt�
w ka�dym z nas odmienn� �wiadomo�� � �wiadomo�� innej ja�ni � daj�c�
nieograniczone mo�liwo�ci percepcji i do�wiadczenia. Reszta jest bez
znaczenia.
Dlatego b�d� w dalszej cz�ci powo�ywa� si� zamiennie na Carlosa Castaned�
i don Juana jako tw�rc�w czy te� powiernik�w z�o�onego systemu wiedzy. Tak
bowiem si� nam ukazuj�: wsp�lnie, w tej samej pracy, dwuimienny don
Carlos/don Juan zapraszaj�cy nas do wyprawy w sw�j nieznany fascynuj�cy
�wiat. Tote� powstrzymam si� od wydawania s�du w sprawie, kt�ra przerasta
moje si�y � ani nie potwierdz�, ani nie zaneguj� istnienia kogo�, z kim
nigdy si� nie spotka�em; wydaje si� to zreszt� zupe�nie nieistotne.
Czytelnicy
By� mo�e najszybciej podzia�a� na mnie czar przedstawionych tam idei.
Odwieczne d��enie do wolno�ci, tajemnica spowijaj�ca �wiat wojownika,
wszystko to odbija utajone marzenia ca�ej ludzko�ci. Ale mniejsza o ich
urok i opiewanie wolno�ci. Co si� tyczy tre�ci, wydaje si�, �e wi�kszo��
czytelnik�w jego dzie� raczej nie potrafi�a jej wykorzysta�. W�r�d
odbiorc�w znale�� mo�na takich, kt�rzy traktuj� ksi��ki Castanedy jak
zajmuj�c� fikcj�, dostarczaj�c� im jedynie rozrywki. Zagorza�y
intelektualista postawi na nich krzy�yk jako na prostej beletrystyce i
odm�wi im wszelkiej literackiej warto�ci. Z powod�w, kt�re nietrudno
odgadn��, s� i tacy nieprzejednani my�liciele, kt�rych dra�ni� ksi��ki
Castanedy, a zw�aszcza obrazoburczy don Juan, wykpiwaj�cy intelektualne
dociekania. Czy dlatego odrzucaj� oni dorobek Castanedy? Nie wiadomo. W
ka�dym razie, prawd� jest, �e intelektuali�ci Castanedy nie czytuj� albo
si� do tego nie przyznaj�.
Z drugiej strony mamy zapale�c�w, kt�rzy bez �adnych w�asnych do�wiadcze�
w stosowaniu tych nauk, bior� wszystko za prawd� i staraj� si� j�
zrozumie� dos�ownie. Tego rodzaju osoby na ka�dym kroku "widz�"
sprzymierze�c�w i miejsca na�adowane moc�. Jest to, oczywi�cie, wytw�r
wyobra�ni. Zas�uguj� na to okre�lenie nie z powodu swego uwielbienia
ksi��ek Castanedy, lecz dlatego, �e nie chc� albo nie s� w stanie zada�
sobie trudu i wprowadzi� w czyn propozycji w nich przedstawionych � co
wymaga �elaznej konsekwencji. Fantazjami wype�niaj� to, czego do�wiadczy�
wprost nie pozwala im ich lenistwo.
Zbli�eni do zapale�c�w s� mi�o�nicy marihuany i innych narkotyk�w, kt�rzy
przy pomocy dzie� Castanedy usprawiedliwiaj� swoje uzale�nienie. Wierz�,
�e odurzaj�c si� pod przykrywk� "poszukiwania wiedzy" nadadz� swym
poczynaniom "powagi". Podobnie jak zapaleniec, narkoman zast�puje
konkretne dzia�anie rojeniami i s�ownym roztrz�saniem zagadnienia, ale w
tym przypadku sprawa wygl�da o tyle gorzej, �e dzi�ki narkotykom fantazje
nabieraj� bardzo wyrazistego kszta�tu. Samo ich Przyjmowanie bez
odpowiedniej zmiany post�powania w �aden spos�b nie zmieni ego ani
codziennego �ycia. Nawet je�li narkoman ma dost�p do ro�lin spo�ywanych w
india�skich rytua�ach, pejotlu czy grzybk�w halucynogennych, uzyska
jedynie efekt zbli�ony do zwyk�ego upojenia. Takie post�powanie umacnia
strukturalne ograniczenia i �wiadczy o uciekaniu od rzeczywisto�ci.
Inaczej rzecz si� ma z Indianami, kt�rzy przyjmuj� magiczne ro�liny w celu
pobudzenia wiedzy odziedziczonej po przodkach, z zachowaniem surowej
dyscypliny i po odpowiednim przygotowaniu. Te dwa przypadki nie maj� ze
sob� nic wsp�lnego.
S� te� czytelnicy, kt�rzy nie nale�� do �adnej z wymienionych wy�ej grup,
kt�rych urzek�y idee Castanedy, ale nie wiedz�, jak obr�ci� w czyn zawarte
w nich propozycje.
Tak wi�c, cykl Castanedy, mimo swej warto�ci i popularno�ci u czytelnik�w
nie zosta� nale�ycie wykorzystany. W rzeczywisto�ci wi�kszo�� czytelnik�w
mo�na zaliczy� do powy�szych trzech kategorii.
Powierzchowne odczytanie tych ksi��ek w po��czeniu z g��boko zakorzenionym
roztargnieniem wsp�czesnego cz�owieka sprawiaj�, �e prawdziwy skarb, jaki
kryj� w sobie nauki don Juana, jest w zasadzie nieosi�galny. Dlatego
podj��em si� zadania przedstawienia metody, dzi�ki kt�rej mo�na si�
zbli�y� do tajemniczego �wiata ukazanego nam przez Carlosa Castaned�.
Wcielanie w �ycie dorobku Castanedy
Nie nale�y z g�ry pot�pia� dzie� Castanedy ani przyjmowa� ich na wiar�
niczym ideologiczn� doktryn�. Istnieje do nich w�a�ciwe podej�cie; przez
wcielanie w �ycie technik i �wicze� w nich zawartych. Dok�adnie w ten
spos�b pracowa�em przez ostatnich jedena�cie lat i do- kona�em odkrycia
ca�ych obszar�w naszego istnienia i odczuwania, kt�re utracili�my w wyniku
kulturowego uwarunkowania. Mo�na je jednak odzyska�. Inna rzeczywisto��
istnieje, podobnie jak inny spos�b �ycia i warto do�o�y� stara�, aby ich
do�wiadczy�.
Praca zespo�owa
Do�� wcze�nie podj��em decyzj� o samodzielnej pracy. Powi�za�em swe
wyprawy na �ono przyrody z technikami przedstawionymi przez Castaned�.
Rezultaty przesz�y naj�mielsze moje wyobra�enia, postanowi�em wi�c
przekaza� swe osi�gni�cia innym, sprawdzi�, czy b�d� r�wnie skuteczne dla
innych ludzi. Tak narodzi�y si� moje pierwsze grupy jedena�cie lat temu.
Cho� kilka lat p�niej mia�em przyjemno�� poznania Carlosa Castanedy
osobi�cie � dostrzeg�em u niego godn� podziwu sp�jno�� mi�dzy �yciem a
pogl�dami � rozwija�em niezale�n� dzia�alno��. Podejrzewam nawet, �e celem
prac Castanedy by�o pobudzenie nas do indywidualnego wysi�ku na rzecz
wprowadzenia zawartych w nich idei w czyn. Ta ksi��ka stanowi �wiadectwo
moich poszukiwa� podj�tych pod wp�ywem Castanedy i osi�gni�tych
rezultat�w.
W pracy z zespo�em naucza�em samowiedzy, najpierw pod has�em "Nieznana
magia", a p�niej "Sztuka �ycia z rozmys�em", k�ad�c nacisk na szukanie
sposob�w istnienia i �ycia, kt�re wyra�a�yby wolno�� wojownika. Podczas
warsztat�w d��yli�my do ukszta�towania siebie na nowo i ocalenia
�wiadomo�ci innej ja�ni. Stosowali�my techniki zapo�yczone z dzie�
Castanedy, jak r�wnie� te, kt�re zrodzi�y moje osobiste do�wiadczenia z
Indianami. Uzupe�niali�my je pomys�ami powstaj�cymi na gor�co, w trakcie
wsp�lnej pracy. Naszym celem zawsze by�y rozwi�zania praktyczne, nie
intelektualne rozwa�ania. Nigdy nie uwa�a�em si� za mistrza � nie ma
mistrz�w, kt�rzy prze�yliby za nas nasze �ycie czy chadzali naszymi
drogami � lecz za jeszcze jednego uczestnika, zainteresowanego pomna�aniem
wiedzy, kt�r� przekazywa� ka�demu ch�tnemu. Pe�ni�em raczej rol�
koordynatora, czerpi�c ze swych do�wiadcze�.
Najwy�sza forma nie-dzia�ania
Zach�cony wynikami pracy zespo�owej, przed kilku laty powzi��em zamiar
napisania ksi��ki o naukach don Carlosa i praktycznym sposobie ich
wykorzystania. Stale jednak by�em w drodze, taki bowiem obra�em tryb
�ycia. Ka�dy wyjazd w teren, ka�da nowo zawi�zana grupa, anga�owa�y mnie
bez reszty. Nie mia�em czasu na tak beznami�tne zaj�cie jak siedzenie
przed komputerem i pisanie. Z drugiej jednak strony siedzenie w spokoju
ca�ymi godzinami i pisanie stanowi�y dla mnie, cz�owieka czynu, najwy�sz�
form� nie-dzia�ania, wyzwanie do przekroczenia siebie. Poniewa� nie by�em
z powo�ania cz�owiekiem pi�ra, musia�em go stworzy� u�ywaj�c jako surowca
samego siebie.
Wreszcie nadesz�a stosowna chwila. �ycie wzi�o mnie w gar�� i wiedzia�em,
�e nie pu�ci, dop�ki nie wywi��� si� z tego zadania. Zawiesi�em
dzia�alno�� zespo�ow� i wycofa�em si� na pewien czas, aby przemieni� si� w
pisarza � na tak d�ugo, ile wymaga�o napisanie niniejszej ksi��ki.
Ksi��ka
Wybra�em tytu� Nauki don Juana, aby przyci�gn�� wszystkich, kt�rych urzek�
�wiat i tajemnice objawione w dzie�ach Castanedy, ale kt�rzy nie mieli
mo�liwo�ci wprowadzenia w swoje �ycie tej magii, jaka przenika samotn�
dziedzin� naguala. Nawi�zuje on r�wnie� do szczeg�lnej relacji ucznia do
mistrza, kt�r� jakby ustanawiamy za ka�dym razem, gdy wzbogacamy sw�j
�wiat stosuj�c rozwi�zania przedstawione w jego pracach.
Motywacja
Jednym z powod�w, kt�re sk�oni�y mnie do napisania tej ksi��ki, by�o
panuj�ce, przy ca�ej fascynacji tre�ci� pism Castanedy, pomieszanie
zar�wno w kwestii mo�liwo�ci konkretnego jej zastosowania, jak i samego
odbioru opisywanych tam niesamowitych wypadk�w i aspekt�w rzeczywisto�ci.
Nie na wiele si� zda�y prace innych autor�w na temat Castanedy. Rozlega�y
si� g�osy krytyczne i kr��y�y przer�ne plotki, rodem z FBI, pr�buj�ce
rzuci� nieco �wiat�a na "zagadk� Castanedy". Przeciwnicy Castanedy w �aden
spos�b nie ustosunkowali si� do jego zasadniczych propozycji � albo ich
nie rozumieli, albo nieudolnie na�ladowali jego znakomite opisy.
Potrzebny by� kto�, kto odni�s�by propozycje Castanedy do �ycia homo
urbanus. M�wiono: "Wyobra�am sobie. Przypuszczam. Rozumiem. Por�wna�em,
zanalizowa�em czy rozwa�a�em niekt�re jego nauki" czy co� w tym rodzaju.
Rzadko mo�na by�o us�ysze�: "Zrobi�em. Zastosowa�em to w praktyce.
Do�wiadczy�em. Prze�y�em to". Brakowa�o ksi��ki o zastosowaniu
praktycznym.
Dlatego uzna�em, �e mam w tej sprawie co� do przekazania. Z ca�ego mojego
dorobku wybra�em materia� stanowi�cy odbicie mej pracy indywidualnej i
zespo�owej, przyswojenia na drodze bezpo�redniego �ywego do�wiadczenia
Nauk don Juana. Nie jest moj� rzecz� ocenia� jako�� niniejszej ksi��ki,
ale w�o�y�em w ni� swoje serce. Je�li dzi�ki niej wnios� co� do
codzienno�ci, co�, co nada jej pe�niejszy, bardziej zadowalaj�cy, a
przynajmniej przyjemniejszy charakter, osi�gn� zamierzony cel.
Coraz szersze kr�gi
Cho� czytelnicy nie znaj� ani don Juana, ani nawet don Carlosa, mog�
znale�� w jego ksi��kach lekko uchylone drzwi. Je�li dzi�ki swym wysi�kom
otworz� je do ko�ca, w niekonwencjonalny spos�b o�ywi� tradycj�, o kt�rej
m�wi� s�owa Castanedy � a mianowicie przez wykorzystanie jego pism jako
punktu odniesienia w dzia�aniu. Doprowadzi to do powstania rzeszy
samotnych wojownik�w (co w�a�ciwie ju� si� dzieje), powi�zanych
peryferycznie z obozem naguala. (By� mo�e o tym w�a�nie m�wi tajemnicza
wzmianka o "tr�jpazurzastym nagualu" [VI-232] w The Eagles Gift [w celu
u�atwienia odszukania odno�nych ust�p�w w dzie�ach Castanedy, do kt�rych
nawi�zuj� w swojej ksi��ce, przyj��em prost� zasad�: cyfra rzymska oznacza
poszczeg�lne ksi��ki wed�ug kolejno�ci ich wydania, za� liczba arabska
pokazuje numer strony]
Niezale�nie od tego, mo�liwo�ci zarysowane przez Castaned� powinny sta�
si� przedmiotem zainteresowania og�u, bowiem wskazuj� na nie poznane
jeszcze aspekty �wiadomo�ci obecne w ka�dym z nas.
Wolno�� i wiedza jako osobista odpowiedzialno��
Zasadnicze przes�anie tej ksi��ki g�osi, �e ka�dy z nas sam mo�e postawi�
sobie zadanie odzyskania nie znanych mo�liwo�ci �wiadomo�ci i zrealizowa�
je w�asnymi si�ami. W g��bi naszej istoty kryj� si� potrzebne do tego
narz�dzia. Kiedy dojrzejemy do tego, aby z "wojownik�w kanapowych" sta�
si� sumiennymi praktykami, wystarczy byle okazja, aby zmobilizowa� nas do
czynu. Mo�e to si� przejawi� w postaci czarownika, ksi��ki, pracy w
zespole, czegokolwiek, co nada nam konieczny impet, ale liczy si� przede
wszystkim wysi�ek, jaki sami z siebie pragniemy podj��.
My�l�, �e to, co powiedzia�em o odzyskiwaniu naszych nie znanych
mo�liwo�ci, odnosi si� r�wnie� do poszukiwania wolno�ci. Jednak wolno��
nie mo�e do nas przyj�� z zewn�trz, stanowi bowiem �ci�le indywidualn�
odpowiedzialno��. M�wi� tu o wolno�ci, kt�r� mo�emy sobie wyobrazi� lub
przeczu� � niekoniecznie poj�� � w ramach naszego w�asnego �ycia. Inne
wizje wolno�ci, radykalne i fantastyczne, s� na nieszcz�cie tak doskona�e
i odleg�e, �e nie spos�b do nich si� zbli�y�; dlatego zachowujemy bierno��
wobec ogranicze� naszej codzienno�ci. Moja propozycja dotyczy wolno�ci i
wiedzy raczej w wymiarze praktycznym ni� intelektualnym. Uwa�am bowiem, �e
wiedza objawia si� nie przez s�owa, lecz przez spos�b �ycia.
Bez nauczyciela
W The Power of Silence don Juan t�umaczy, �e jeste�my w stanie
samodzielnie pod��a� drog� wiedzy i "powrotu do ducha" (VIII-180),
podejmuj�c nieskomplikowane dzia�ania na rzecz zaoszcz�dzenia energii
potrzebnej do przesuni�cia punktu zbornego. (Poj�cia "oszcz�dzania
energii" i "przesuni�cia punktu zbornego" oraz ich praktyczne zastosowanie
om�wione s� w dalszej cz�ci ksi��ki.) Wyra�a on to tak:
"Trudno��, jak� sprawia nam to proste d��enie... wynika st�d, �e na og�
nie chcemy pogodzi� si� z tym, i� tak niewiele potrzeba, aby ruszy� w
drog�. Nasze uwarunkowanie ka�e nam wypatrywa� instrukcji, nauk,
przewodnik�w, mistrz�w. Kiedy dowiadujemy si�, �e nikogo nie potrzebujemy,
nie dowierzamy. Stajemy si� nerwowi, nieufni, na koniec za� bierze g�r�
z�o�� i rozczarowanie. Pomoc powinna polega� nie na podsuwaniu metod, lecz
na wskazaniu tego, co istotne. Je�li dzi�ki komu� u�wiadamiamy sobie, �e
musimy ukr�ci� poczucie w�asnej wa�no�ci, to jest to prawdziwa pomoc.
Czarownicy powiadaj�, �e nie trzeba nikogo przekonywa� o tym, �e �wiat
jest niesko�czenie bardziej z�o�ony, ni� dopuszczamy to w swych
naj�mielszych marzeniach. Wi�c dlaczego jeste�my zale�ni? Dlaczego chcemy,
aby kto� nami pokierowa�, je�li mo�emy to zrobi� sami?..." (VIII-180).
W kwestiach wiedzy bombardowani jeste�my mnogo�ci� szk�, mistrz�w,
uczni�w. Ale mistrz�w nie ma. Uczni�w te�. S� tylko ludzie, kt�rym pisana
jest �mier�, tyle �e niekt�rzy zdaj� sobie z tego spraw�, inni nie. Nie
mo�na przekaza� drugiemu realnej wiedzy, takiej, kt�ra wp�ywa na to, jak
�yjemy i jak umieramy; tego rodzaju wiedz� mo�na jedynie posi��� samemu na
drodze osobistego do�wiadczenia. Podr�czniki, szko�y, mistrzowie i guru
przydaj� si� tylko wtedy, gdy sami gotowi jeste�my wykona� okre�lone
zadania przybli�aj�ce nas do wiedzy.
�atwo jest � co t�umaczy powszechno�� tego zjawiska � da� si� oczarowa�
mistrzowi czy guru posiadaj�cemu wiedz� i moc, dzi�ki kt�remu mo�emy
dost�pi� "o�wiecenia". "Uduchowiony mistrz" dotyka nas �wi�tobliwym
palcem, zsy�aj�c na nas "o�wiecenie" i wzbudzaj�c nasz� wewn�trzn�
"szakti". Z�udzenia te (szczeg�lnie na Zachodzie) s�u�� zaspokojeniu
potrzeb entuzjast�w, kt�rzy s� zbyt s�abi, aby samodzielnie podj��
starania na rzecz poprawy swego �a�osnego losu. Zawsze kto� inny nas
wybawi, poprowadzi. Gdy byli�my dzie�mi, robili to ojciec i matka; teraz,
w doros�ym �yciu, m��, �ona czy "ukochany guru".
Dochodzi do g�osu samoponi�enie: "Nie mam na to si�. Nie potrafi� samemu.
Potrzebuj� przewodnika". Dlatego tak wielk� mamy poda� "mistrz�w", "guru",
"szk� i sekt ezoterycznych", szukaj�cych sposobno�ci, aby zbi� kapita� na
potrzebie uleg�o�ci, kt�ra bierze we w�adanie tak wiele os�b.
Wojownik nosi to miano, poniewa� ci�gle toczy wojn�. Mamusia nie musi mu
m�wi�, co ma robi�, a czego nie. Wojownik bierze na siebie
odpowiedzialno�� za kierowanie swym �yciem i zmierza pewnie do wiedzy. Jak
uj�� to don Juan: "Wojownik osi�ga doskona�o��, kiedy zawierza swej
osobistej mocy, oboj�tnie, czy jest ma�a czy ogromna..." (III-183).
Je�li nauczymy si� odpowiedzialno�ci, w�wczas mo�emy skorzysta� z pomocy
podr�cznik�w, szk� czy mistrz�w, ich sugestie mog� by� dla nas
wskaz�wkami do dzia�ania. Jednak to twardy grunt fakt�w rozstrzygnie o ich
przydatno�ci dla nas.
Gdy pracuj� z zespo�em, nie ��dam od nikogo, aby wierzy� w moje s�owa.
Zbyt cz�sto mamy z tym do czynienia. Za bardzo wierzymy, a potem umieramy
nie�wiadomi, �e po�wi�cili�my �ycie walce o co�, co, po pierwsze, nie by�o
nasz� spraw�. Zamiast wiary trzeba czynu. Nie jest wa�ne, w co wierz�.
Wa�ne jest, co mog� prze�y�, zdzia�a�, stworzy� � konkrety, a nie mrzonki.
Wska�niki wiedzy
Ksi��ki Castanedy � tak cenne dla mnie i mam nadziej�, oka�� si� takie dla
innych � nie zawieraj� wiedzy. M�wi� o wiedzy, ale jej nie stanowi�.
Castaneda o�wiadczy� mi kiedy�: "...w tych 'cholernych ksi��kach' (mia� na
my�li swoje) nie znajdziesz samej wiedzy; to tylko wska�niki. Sam musisz
wprowadzi� w czyn zawarte w nich propozycje, aby zrozumie�, co te
wska�niki oznaczaj�. Musisz samodzielnie p�j�� w kierunku, jaki pokazuj�,
aby to sprawdzi� i do�wiadczy� wiedzy, na kt�r� wskazuj�" [spotkanie z
Carlosem Castaned�, Mexico City. 1984]. Nadal wydaje mi si� to w�a�ciwym
podej�ciem do wszelkich szk�, mistrz�w i podr�cznik�w. Podobnie zwracam
si� do czytelnika: nie odrzucaj ani nie przyjmuj z wiar� tego, co mam do
przekazania; wypr�buj w praktyce zamieszczone tu rozwi�zania, co jest
jedynym sposobem na poznanie wolno�ci, wiedzy i mocy, do kt�rych tak
cz�sto nawi�zuj�.
Rzeczywisto�� i opowie�ci o mocy
Materia� przedstawiony w tej ksi��ce nie wyczerpuje ca�okszta�tu dorobku
Castanedy z tej prostej przyczyny, �e jeszcze wiele jego obszar�w
pozostaje dla mnie tajemnic�. Nie jest moim celem przytacza� to, co sam
sobie wyobrazi�em albo zas�ysza�em od innych. Zawar�em w niej w�asne
prze�ycia i do�wiadczenia. Z wyj�tkiem rozdzia�u pierwszego,
prezentuj�cego w skr�cie wizj� rzeczywisto�ci wed�ug don Juana,
zamieszczam w niniejszej pracy techniki, kt�re sam wypr�bowa�em i kt�rych
wyniki potwierdzi�em.
Je�li chodzi o obszary w dorobku Castanedy dla mnie niedost�pne,
powstrzymuj� si� od wyrokowania o ich prawdziwo�ci, bowiem zar�wno
afirmacja jak i negacja tego, co nieznane, wydaje mi si� aktem jednakowo
b��dnym i aroganckim. Z tajemnic� najlepiej obcowa� w spos�b zasugerowany
przez don Juana w Tales of Power. Na pocz�tku wi�kszo�� w�tk�w poruszanych
w tej pracy stanowi�a dla mnie nic innego jak zbi�r opowie�ci o mocy,
kt�re rozpali�y m� ciekawo��. Praca z nimi i doznane do�wiadczenia
przekszta�ci�y je w rzeczywisto��. Nie by�a to kwestia wiary, lecz
dzia�ania i sprawdzenia samemu. T� metod� zalecam ka�demu: nie odrzucaj
ani nie przyjmuj niczego na wiar�; niech te opowie�ci o mocy takimi
pozostan�, dop�ki do�wiadczenie nie nada im rzeczywisto�ci.
Podobnie daleki jestem od twierdzenia, �e moje pojmowanie i podej�cie do
idei Castanedy to ca�a prawda, jednoznacznie oddaj�ca ka�de zamierzone
przez niego znaczenie. Ksi��ka ta stanowi po prostu �wiadectwo szczeg�lnej
postawy, do�wiadcze� i odkry�, oraz u�ytku, jaki z tego zrobi�em. Nie
staram si� przedstawia� swoich wynik�w jako wyj�tkowych i jedynych w swym
rodzaju, cho� moim zdaniem s� na tyle sp�jne, aby wynagrodzi� czytelnikowi
poniesiony trud.
Uk�ad ksi��ki
Pragn� raz jeszcze podkre�li�, �e jest to poradnik praktyczny. Jego trzon
stanowi� techniki s�u��ce praktyce ka�dego z temat�w, kt�re si� na t�
ksi��k� sk�adaj�. Wi�kszo�� opisanych �wicze� stanowi rozwini�cie mniej
lub bardziej og�lnych technik i propozycji zaczerpni�tych z dzie�
Castanedy.
Stara�em si� nie powiela� tych �wicze�, kt�re s� dostatecznie wyja�nione w
oryginale, z wyj�tkiem tych, kt�rych zbyt og�lnikowy opis uniemo�liwia�
zastosowanie praktyczne. Nie ma sensu powtarzanie za kim� s��w, skoro
czytelnik mo�e si�gn�� bezpo�rednio do �r�d�a.
Zamieszczony materia� przewa�nie zawiera jaki� m�j osobisty wk�ad. Wyj�tek
stanowi� szczeg�owe om�wienia technik zbyt pobie�nie przedstawionych w
dzie�ach Castanedy albo przer�bki czy warianty �wicze� pozwalaj�ce na
wykonanie ich w warunkach odmiennych od pierwotnie zamierzonych i
bli�szych przeci�tnemu czytelnikowi. W wielu przypadkach pod�o�em �wicze�
by�y techniki, jakie pozna�em podczas mego pobytu w�r�d Indian; znale��
te� mo�na swobodne adaptacje niewiele maj�ce wsp�lnego z orygina�em.
Zosta�y w��czone z uwagi na swe pokrewie�stwo z zasadami my�li
donjua-nowskiej, a tak�e zbie�ne z wersj� wyj�ciow� rezultaty. G��wnym
celem wszystkich tych �wicze� jest spowodowanie przesuni�cia punktu
zbornego.
Ksi��ka niniejsza sk�ada si� z dziewi�ciu rozdzia��w, podzielonych na trzy
cz�ci. Pierwszy i zarazem najkr�tszy to streszczenie zasadniczych poj��
zwi�zanych z koncepcj� rzeczywisto�ci, za jak� opowiadaj� si� wojownicy z
obozu naguala, oraz kr�tkie wyja�nienia �r�de� r�norodnych praktyk
om�wionych w cz�ci drugiej i trzeciej. Druga i trzecia cz�� po�wi�cone
s� odpowiednio �wiczeniom dla prawej i lewej strony. Podzia� ten odbija
system przyj�ty przez don Juana, z kt�rym zapoznamy si� w dalszej cz�ci.
Na pocz�tku ksi��ki umieszczona jest bibliografia dzie� Castanedy.
System sferyczny
Poniewa� donjuanowski system w �adnej mierze nie jest linearny, lecz
raczej sferyczny, wszystkie jego elementy s� ze sob� wzajemnie powi�zane i
ka�dy prowadzi do pozosta�ych. Trudno precyzyjnie okre�li� prawid�ow�
kolejno�� wykonywania poszczeg�lnych �wicze�. Jak wkr�tce zobaczymy,
czasem trudno jest rozgraniczy� poszczeg�lne tematy czy �wiczenia. Na
przyk�ad, ch�d z uwag� stanowi w�a�ciwie �wiczenie uwagi, ale mo�e by�
u�yty do zawieszenia wewn�trznego dialogu, wi��e si� z postrzeganiem
cielesnym i tak dalej.
Tote� mo�na przyj�� dowolny porz�dek czytania. Czytelnik mo�e te� od razu
przej�� do interesuj�cego go zagadnienia bez zapoznania si� z tre�ci�
poprzednich rozdzia��w. Mimo to proponuj� przeczyta� ca�� ksi��k� w
ustanowionej przeze mnie kolejno�ci, gdy� jej uk�ad sprzyja pog��bianiu
procesu samopoznania.
Poniewa� ksi��ka ta ma charakter praktyczny, samo jej przeczytanie � bez
wprowadzenia w �ycie sugerowanych rozwi�za� � nie wystarczy do pe�nego
przyswojenia sobie wiedzy, na kt�r� wskazuje. Z uwagi na zag�szczenie
materia�u radz� czyta� ka�dy rozdzia� bez po�piechu, po�wi�ci� czas na
oswojenie si� z jego tre�ci�, zanim przejdziemy do nast�pnego.
Na kartach tej ksi��ki cz�sto u�ywam zamiennie takich okre�le�, jak
czarownik, cz�owiek wiedzy, wieszcz, wojownik, co mo�na uj�� jako: "osoby
takie jak don Juan czy wojownicy z jego obozu". Wyb�r pomi�dzy nimi zale�y
przewa�nie od kontekstu, od tego, co pragn� zaakcentowa�, a nie od r�nicy
w znaczeniu. Podobnie okre�lenie "Zachodni" odnosz� do zwyk�ych ludzi
�yj�cych w dzisiejszym spo�ecze�stwie epoki industrialnej. Nazywam ich te�
przeci�tnymi, wsp�czesnymi b�d� normalnymi lud�mi.
Na koniec, je�li chodzi o zaimek "my", kt�ry cz�sto wyst�puje w om�wieniu
moich dokona� z innymi lud�mi, nawi�zuje on do dynamiki wsp�zale�no�ci
obecnej we wszystkich wa�niejszych do�wiadczeniach, jakie leg�y u podstaw
tej ksi��ki. Do obecnego stanu doprowadzi�y po��czone wysi�ki wielu os�b,
�wiadome lub nie. Dlatego zaimek "my", faktyczny czy tylko domy�lny,
powinien te� obejmowa� Indian Sierry, kt�rzy byli po�rednimi sprawcami mej
przemiany; mych wsp�pracownik�w, koordynator�w i uczestnik�w moich
warsztat�w; te drogie istoty, kt�re wzbogacaj� me �ycie sw� obecno�ci�; i
wreszcie wszystkich, kt�rzy niebawem zdob�d� si� na wsp�lny, braterski
wysi�ek i wnios� troch� magii w ten �wiat, poszarza�y przez to, �e
zaniedbali�my sw� prawdziw� natur� �wietlistych istot. Tak wi�c "my", to
chyba r�wnie� ty, prawda?
Victor Sanchez
Miacatlan, Morelos, 1991
Wstecz / Spis tre�ci / Dalej
CZʌ� PIERWSZA
RZECZYWISTO�� WED�UG DON JUANA
ROZDZIA� PIERWSZY
Emanacje or�a
Uwagi wst�pne
Cho� ksi��ka ta ma mie� z za�o�enia przede wszystkim charakter praktyczny,
w cz�ci pierwszej chcia�bym z grubsza nakre�li� wizj� rzeczywisto�ci,
kt�ra stanowi podstaw� wiedzy i dzia�ania wojownik�w i wieszcz�w
zakorzenionych w odr�bnej rzeczywisto�ci zwanej nagual. Nale�y pami�ta�,
�e nam jako postronnym obserwatorom mo�e ona jedynie wyda� si� "zbiorem
teorii". Niemniej, dla don Juana i jego wojownik�w ma ona wymiar czysto
praktyczny, gdy� kszta�tuje zar�wno ich �ycie jak i postrzeganie �wiata,
za� osoba z zewn�trz mo�e sobie co najwy�ej �w �wiat wyobrazi�.
Podkre�lam to, poniewa� wiem z w�asnego do�wiadczenia, �e zastosowanie
zawartych tu wskaz�wek i �wicze� t� odr�bn� rzeczywisto�� przed nami
otwiera. Z chwil� gdy stajemy si� widzami i uczestnikami w do�wiadczaniu
tej innej strony, wkraczamy na obszar w�asnych, odmiennych mo�liwo�ci
percepcji i �wiadomo�ci. Jednocze�nie nauki don Juana nabieraj�
prawdziwego znaczenia i staj� si� dla nas narz�dziami pomocnymi w
ogarni�ciu nowych rzeczywisto�ci, w przeciwnym razie bowiem pogr��yliby�my
si� w zam�cie. Opisanie �wiata w my�l tradycji don Juana jest dla nas
niczym przewodnik po rzeczywisto�ci rozci�gaj�cej si� poza granicami
zwyk�ego postrzegania, u�atwiaj�cy zrozumienie i umo�liwiaj�cy
ustanowienie praktycznych relacji. Podobnie wpajany nam od dzieci�stwa
obraz rzeczywisto�ci nadaje sens naszym do�wiadczeniom i interakcjom w
wymiarze codzienno�ci.
Mo�na zatem przyj��, �e do sprawnego i trze�wego dzia�ania w nowym �wiecie
potrzebny jest opis rzeczywisto�ci, odmienny i przystaj�cy do nowych
mo�liwo�ci istnienia. Dlatego te�, poddaj�c swego ucznia r�nego rodzaju
pr�bom praktycznym, don Juan od samego pocz�tku wprowadza go w spos�b
pojmowania rzeczywisto�ci w�a�ciwy wojownikom z jego obozu. To
nieuniknione dla ka�dego, kto wkracza na drog� wojownika, wprowadzaj�c w
�ycie mo�liwo�ci, wy�aniaj�ce si� z prac Castanedy. Mam na my�li te osoby,
kt�re stawiaj� sobie za cel do�wiadczenie magii w ramach w�asnego �ycia,
nie ograniczaj�c si� do prze�ywania jej tylko na kartach ksi��ki.
Trzeba zaznaczy�, �e przedstawione tu idee w �adnej mierze nie wyczerpuj�
ca�ej panoramy "my�li donjuano-wskiej". Nacisk po�o�ony zosta� na te
elementy, kt�re bezpo�rednio odnosz� si� do obszar�w sprawdzonych pod
wzgl�dem praktycznym i do nich w�a�nie odwo�ywa� si� b�d� w niniejszej
pracy. Nie zamierzam przy tym wdawa� si� w szczeg�y, gdy� do tego
potrzebna by by�a osobna ksi��ka. Niemniej, wiele wymienionych na wst�pie
w�tk�w zostanie rozwini�tych w dalszej cz�ci i poszerzonych o formy
praktycznego zastosowania.
�r�d�o
Obraz �wiata wed�ug don Juana Matusa wyrasta ze sfery tajemnicy, mimo �e
ma pod�o�e wielokulturowe i posiada wiele znacz�cych cech wsp�lnych z
rdzenn� cywilizacj� Ameryki �rodkowej, a zw�aszcza z wizj� wszech�wiata
Toltek�w. Wskazuj� na to wyra�nie badania etnohistoryczne epoki
prekolumbijskiej, mo�na si�
o tym r�wnie� przekona� w bezpo�rednich kontaktach z �yj�cymi obecnie
potomkami Toltek�w � plemionami Nahua, Huichole i Maj�w. Indianie ci
nadal, u progu dwudziestego pierwszego wieku, pos�uguj� si� takimi
poj�ciami jak tonal i nagual, inna ja��, �niony, Ziemia jako �wiadoma
istota, o czym sam mog� za�wiadczy� na podstawie w�asnych z nimi
kontakt�w.
Je�li chodzi o reszt� ludzko�ci, pogl�d, i� rzeczywisto�� tworz� pola
energii, od wiek�w znajdowa� odbicie w takich zjawiskach kulturowych, jak
wizje religijne, wschodnie systemy jogi i hinduizmu, wsp�czesne teorie
fizyki czy fenomenologia [Alfred Schutz, The Phenomenology of the Social
World, Northwestern Unwersity Press, Nowy Jork, 1984].
Mimo to wydaje si�, �e nikomu dot�d nie uda�o si� podobnej wizji
rzeczywisto�ci uchwyci� z tak� jasno�ci� i z takim pragmatyzmem, jak czyni
to w swych dzie�ach Carlos Castaneda. Podkre�la on, �e wzgl�dno��
postrzegania i co za tym idzie, istnienie alternatywnych rzeczywisto�ci,
to nie filozoficzna spekulacja ani pr�ne �wiczenie intelektualne. Wp�ywa
to bowiem w istotny spos�b na percepcj� i �yciowe do�wiadczenia jednostki,
co dobitnie ukazuj� nadzwyczajne wydarzenia, jakie staj� si� udzia�em
wojownik�w naguala, przedstawione w o�miu wymienionych wcze�niej
ksi��kach.
Emanacje or�a
Dla don Juana �wiat nie sk�ada si� z przedmiot�w normalnie przez nas
postrzeganych, lecz z p�l energii, kt�re on okre�la jako "emanacje or�a"
(VI-283, wydanie w j. hiszpa�skim). Pola te w sumie tworz� jedyn�
transcendentn� rzeczywisto��. Wyst�puj� one w skupiskach czy inaczej
"pasmach" (VII-176), z kt�rych ka�de stanowi odr�bny �wiat. Don Juan
ocenia liczb� istniej�cych pasm na czterdzie�ci osiem, z kt�rych dwa
dost�pne s� ludziom na drodze zwyk�ej percepcji. Pierwsze to pasmo �ycia
organicznego, drugie obejmuje twory pozbawione �wiadomo�ci � zapewne
minera�y, gazy, ciecze i tak dalej.
Wewn�trz pasma emanacji istot �ywych zawarty jest przedzia� odpowiadaj�cy
ludzko�ci, kt�ry okre�la w�skie ramy percepcji tego, co znane. Jako �e
nikt nie jest w stanie obj�� wszystkich emanacji w pa�mie ludzko�ci,
wyst�puj� r�nice w mo�liwo�ciach percepcyjnych poszczeg�lnych os�b.
Dotyczy to takich przypadk�w jak szczeg�lna wra�liwo��, postrzeganie
pozazmys�owe, zjawiska parapsychiczne, geniusz, czy te� odwrotnie,
niedorozw�j umys�owy, g�upota czy nieczu�o��.
Zazwyczaj obejmowane emanacje znane s� jako zwyk�a �wiadomo��, tonal,
prawa strona. W obr�bie pasma ludzkiego pozostaj� te� liczne, ale dost�pne
emanacje, kt�re z regu�y pozostaj� nie wykorzystane w �yciu jednostki.
Stanowi� przedsionek nieznanego.
Emanacje rozci�gaj�ce si� poza pasmem ludzko�ci s� nieznane w�a�ciwe i
jako takie nigdy nie zostaj� w��czone w wymiar zwyczajnego �ycia. Znane s�
one pod nazw� nagual, odr�bna rzeczywisto��, lewa strona. Jednym z cel�w
don Juana i wojownik�w z jego obozu by�o rozwijanie umiej�tno�ci
obejmowania i postrzegania tych emanacji.
Punkt zborny
Czynnik decyduj�cy o tym, kt�re emanacje zostan� wybrane czy "obj�te"
(VII-66) w danej chwili postrzegania, nazywany jest punktem zbornym
(VII-126). Mo�na go uzna� za t� w�a�ciwo�� �wiadomo�ci, kt�ra wybiera
odpowiednie emanacje, aby doprowadzi� do wyst�pienia jednoczesnej
percepcji wszystkich element�w sk�adaj�cych si� na aktualnie postrzegany
�wiat. Zestawienie punktu zbornego z pewnymi pasmami emanacji oraz z
poszczeg�lnymi emanacjami w obr�bie obj�tego pasma nosi nazw� "pozycji
punktu zbornego". W odniesieniu do przeci�tnego cz�owieka oznacza to, �e
przypisany mu punkt zborny wytwarza szczeg�lne zestawienie emanacji,
postrzegane jako powszednia rzeczywisto��.
Niewielkie przemieszczenie punktu zbornego da w efekcie zestawienie
emanacji zwykle pomijanych w obr�bie pasma ludzko�ci. Wi�ksze przesuni�cie
punktu zbornego spowoduje obj�cie innych pasm emanacji.
Ostatecznym celem przedstawionego przez Castaned� systemu jest
doprowadzenie do �wiadomego przemieszczenia punktu zbornego i co si� z tym
wi��e, wyzwolenia ja�ni z ciasnych ram zwyk�ego postrzegania. Cho�
przesuni�cie punktu zbornego nie nale�y do zada� �atwych, w rzeczywisto�ci
nawet drobne przemieszczenia mog� wywo�a� ogromne zmiany w �yciu ka�dego,
w sposobie istnienia jak i w zachowaniu i postrzeganiu.
Ca�y system nauk don Juana ukierunkowany jest na ten cel. Dzieli si� on na
dwa obszary: nauki dla prawej strony i nauki dla lewej strony. Ka�dy na
sw�j spos�b okre�la formy nie-dzia�ania, kt�re przynosz� przesuni�cie
punktu zbornego, a mianowicie technika �ledzenia ' technika sterowania
snem.
Zdolno�� postrzegania emanacji to cecha �ywych istot, kt�r� piel�gnuj�
przez ca�e �ycie, utrwalaj�c szczeg�lne nawyki percepcyjne. Ka�da ludzka
istota � pocz�wszy od narodzin � zmuszona jest rozwin�� w sobie zdolno��
wybierania tylko cz�ci wszystkich emanacji dost�pnych dla ludzi i
postrzegania ich tak, aby spe�nia�y dla tej jednostki okre�lone funkcje.
Gdyby to nie nast�pi�o, emanacje przedstawia�yby niewyobra�alny chaos.
Formy uwagi
Jak ju� wspomnia�em, w�a�ciwo�� uwagi okre�laj�ca ca�o�� obj�tych emanacji
nosi nazw� punktu zbornego. Proces "prze�lizgiwania si�" (VI-284, wydanie
w j. hiszpa�skim) po zestawionych emanacjach, wy�apywania i grupowania
odpowiednich oraz pomijanie tych, kt�re zostaj� uznane za zb�dne
(wprowadzanie �adu i znaczenia w percepcji przedmiot�w) nazywane jest
"uwag�" (VI-284, wydanie w j. hiszpa�skim). Uzyskuje si� to przez obr�bk�
�wiadomo�ci dzi�ki piel�gnowaniu nawyk�w percepcyjnych.
Podzia� uwagi na trzy rodzaje odpowiada sferom jej dzia�ania na trzech
r�nych p�aszczyznach: pierwsza uwaga porz�dkuje percepcj� �wiata znanego;
druga dzia�a na obszarze nieznanego; a trzecia integruje dwie poprzednie,
umo�liwiaj�c wgl�d w niepoznawalne [je�li chodzi o trzeci� uwag�,
przedstawiam j� tu za Carlosem Castaned�. W swoich w�asnych
do�wiadczeniach i �wiczeniach ograniczam si� do dw�ch pierwszych rodzaj�w,
w zwi�zku z czym trzeci� uwag� mog� co najwy�ej zaliczy� do "opowie�ci o
mocy"].
Dla zwyk�ych ludzi i wojownik�w w pocz�tkowej fazie nauki najwa�niejsza
jest pierwsza uwaga, poniewa� na jej obszarze rozgrywa si� ich �ycie. Tak
naprawd�, dost�p do drugiej uwagi wojownik uzyskuje dopiero wtedy, gdy
osi�gnie wyspecjalizowan� i strategiczn� kontrol� nad swymi dzia�aniami w
obszarze pierwszej uwagi. Szczeg�lny spos�b, w jaki pierwsza uwaga wybiera
i organizuje postrzegane emanacje, nie jest dzie�em przypadku. Stanowi
raczej wynik okre�lonego treningu, kt�rego podstawowe zasady zaszczepiono
nam w pierwszych latach �ycia.
Nieznane i niepoznawalne
Nie wszystkie emanacje or�a s� dla nas dost�pne; zdecydowana ich wi�kszo��
nale�y do dziedziny "niepoznawalnego" (VH-60). W ksi��ce The Fire From
Within don Juan stwierdza, �e sfera poznawalna sk�ada si� z siedmiu
wielkich pasm emanacji (VII-182), kt�re ostatecznie mog� zosta� obj�te
percepcj� i dziel� si� na znane i nieznane.
Znane stanowi zaledwie u�amek wszystkich emanacji dla nas osi�galnych;
niemniej, w jego ciasnych ramach nam, zwyk�ym ludziom, przychodzi sp�dzi�
ca�e nasze �ycie. W jego obr�bie znajduj� si� elementy tworz�ce powszedni�
rzczywisto�� naszego �wiata. To, jacy jeste�my i co robimy, nie wykracza
poza jego granice.
Nieznane to praktycznie niesko�czony obszar, kt�ry pozostaje niezbadany
dla przeci�tnych �miertelnik�w, mimo �e maj� mo�liwo�� po��czenia si� z
nim i postrzegania wszelkich zawartych w jego obr�bie emanacji.
Opis �wiata
Po narodzinach niemowl�ta postrzegaj� �wiat inaczej ni� doro�li. Ich uwaga
nie dzia�a jeszcze jako pierwsza uwaga, dlatego �wiat ich percepcji
odbiega od tego, kt�ry postrzegany jest przez ich otoczenie. Nie nauczy�y
si� jeszcze wybiera� i organizowa� emanacji na wz�r doros�ych. Stanie si�
to, gdy dobiegnie ko�ca proces dorastania i przyswajania opisu �wiata,
kt�ry narzucaj� im doro�li. Ka�dy, a zw�aszcza osoba doros�a, stykaj�c si�
z dzieckiem przyjmuje � przewa�nie nie�wiadomie � roj� nauczyciela, kt�ry
bezustannie opisuje �wiat na u�ytek dziecka. Cho� dzieci pocz�tkowo tego
opisu nie rozumiej�, z czasem naucz� si� postrzega� �wiat w kategoriach
opisu dostarczanego im przez doros�ych. Opis ten przes�dzi o sposobie, w
jaki ich percepcja wybiera i organizuje otaczaj�ce je pola energii.
Uzasadnione jest stwierdzenie, �e to, co postrzegamy ka�dego dnia, to nic
innego jak ten sam opis nieustannie p�yn�cy od nas do �wiata. Proces ten
przebiega w�a�ciwie bez przerwy, podtrzymuj�c przyj�t� percepcj� �wiata,
dzie� w dzie�, w ka�dej chwili. Gdyby go na chwil� zawiesi�, nasza
percepcja �wiata sie za�amie i nast�pi to, co Castaneda okre�la jako
"zatrzymanie �wiata" (III-13). Widzenie to zdolno�� postrzegania �wiata
takim, jaki ukazuje si� on z chwil� wstrzymania przep�ywu opisu (III-13).
Na pocz�tkowym etapie swego terminowania u don Juana, Carlos zapoznaje si�
z opisem �wiata wed�ug czarownik�w, co ma s�u�y� zawieszeniu zwyk�ego
opisu rzeczywisto�ci. P�niej dowiaduje si�, �e ten opis mo�e sta� si�
pu�apk� (IV-240). Don Juan podkre�la jednak cz�sto, �e nie jest
czarownikiem, lecz raczej wojownikiem i wieszczem.
Wewn�trzny dialog
Poj�cie to oznacza rozmow�, jak� nieustannie prowadzimy sami ze sob� w
my�lach. Stanowi to najbardziej widoczny przejaw przyswojonej przez nas
rzeczywisto�ci. Wewn�trzny dialog pe�ni rol� stra�nika, kt�rego podstawowe
zadanie polega na ochronie przyj�tego opisu �wiata, podsycaniu go jego
w�asnymi tre�ciami (my�lami) oraz wszczynaniu dzia�a�, kt�re go umacniaj�.
Oznacza to, �e rzeczy, o jakich ze sob� rozprawiamy, wp�ywaj� na nasze
zachowanie i percepcj� �wiata, a to z kolei utwierdza tre�� i opis,
kt�rych no�nikiem i stra�nikiem jest wewn�trzny dialog. Dochodzi nawet do
tego, �e popadamy w nawyk podstawiania my�li w miejsce rzeczywisto�ci.
Patrzymy na �wiat, przedmioty, ludzi lub siebie, jednocze�nie my�l�c o
tym, co widzimy i ko�czy si� na tym, �e bierzemy nasze my�li za to, co
jest naprawd�. Wmawiamy sobie, �e �wiat jest taki czy owaki, i pozostajemy
w prze�wiadczeniu, �e tak jest rzeczywi�cie.
Oczywi�cie, wszelkie nast�pstwa wewn�trznego dialogu ustaj� z chwil�, gdy
zdo�amy �w dialog przerwa�. To dlatego w my�li don Juana przerwanie
wewn�trznego dialogu okre�lane jest jako klucz, kt�ry otwiera przej�cie do
innego �wiata (IV-233).
Kr�gi mocy
Umiej�tno�� "prze�lizgiwania si�" po niekt�rych obj�tych emanacjach, tak
aby pasowa�y do opisu, kt�ry jest wsp�lny dla pozosta�ych ludzi, nazywa
si� "pierwszym kr�giem mocy". W jaki� spos�b przy��czamy go do element�w
postrzeganego �wiata, rzutuj�c na nie przyj�ty przez nas ich opis.
Wynikiem tego zjawiska jest percepcja �wiata takiego, jaki jawi si� nam w
do�wiadczeniu. Kr�gi mocy poszczeg�lnych os�b ponadto zespalaj� si�, co
sprawia, �e kszta�towanie rzeczywisto�ci zgodnie z przyj�tym opisem staje
si� do pewnego stopka zadaniem zbiorowym. Powoduje to, �e postrzegamy
Przedmioty mniej wi�cej tak samo. Istnieje zarazem drugi kr�g mocy, kt�ry
umo�liwia percepcj� poza granicami opisu; s�u�y on czarownikowi do budowy
innych �wiat�w (III-225). Mimo �e ka�dy posiada ten drugi kr�g, uaktywnia
si� on tylko wtedy, gdy zostanie wyciszony pierwszy kr�g, co rzadko si�
zdarza w �yciu zwyk�ych ludzi.
Nie-dzia�anie
Jednym ze sposob�w wy��czenia pierwszego kr�gu jest wykonywanie dzia�a�
wymierzonych przeciwko zwyczajnemu opisowi �wiata; nosi to nazw�
"nie-dzia�ania". Zwyczajny opis zmusza nas do post�powania zgodnie z jego
wskazaniami; st�d wszelkie czyny bior� sw�j pocz�tek w opisie i z regu�y
na nowo go utwierdzaj�. Okre�la si� to mianem "dzia�anie"; dzia�anie wraz
z opisem, z kt�rego jest zrodzone, tworz� swoiste perpetuum mobile. Ka�de
dzia�anie, kt�re nie przystaje do opisu �wiata, stanowi form�
nie-dzia�ania.
Nie-dzia�anie wstrzymuje przep�yw opisu, a to z kolei zawiesza dzia�anie
znanego �wiata, dzi�ki czemu otwiera nam drog� do nieznanej strony
rzeczywisto�ci i nas samych. Innymi s�owy, d